Sklep Magiczny

Liczba postów : 1148 Dołączył/a : 10/08/2012

First topic message reminder :

Na wzgórzu w pobliżu miasta wznosi się dość nierzucający się sklep magiczny. Cały budynek jest postawiony z cegieł pomalowanych na biało. W środku zaś jest... normalnie. Jakieś klucze, książki i inne duperele. A za ladą sprzedawca dość łasy na pieniążki...

Liczba postów : 3064 Dołączył/a : 14/11/2012

MG:

Dziad było co najmniej nietrafnym określeniem w tym przypadku. Arogancki, irytujący, niemiły, chamski - jasne, ale dziad? Dziad nie pasowało do sklepikarza. Nie był specjalnie zarośnięty, a choć długie włosy zasłaniały mu trochę twarzy, to ta wydawała się całkiem przystojna. Tylko jego mina, która wiecznie wyrażała niezadowolenie i pogardę w stosunku do innych psuła ogólne wrażenie. Bo już idealny garnitur, z fantastycznie dobraną białą koszulą na pewno nie mogły świadczyć o jego zdziadowieniu. Ale on miał to gdzieś. Jak dla niego to dziewczynka mogła o nim myśleć jak chciała. Była tylko smarkulą, która zaraz odda mu swoje pieniądze.
- Po przelaniu trochę energii magicznej (5MM za jednorazowe użycie - na czas jednego posta możesz swobodnie wydłużać/pomniejszać ostrze o wspomniane pół metra) będziesz mogła używać tego nakazując działanie myślą. 40 tysięcy. Na SR poczekaj chwilę, muszę dopiero poszukać gdzieś w innych śmieciach. -
(rozkminiam jeszcze wariant Twojego SR, dlatego wybacz za opóźnienie)

Następnie sprzedawca wrócił do swojego drugiego klienta, obarczając go ciężkim i przykrym do wytrzymania spojrzeniem.
- Uch. Za tego typu dobre materiały i tylko materiały, bez wykonania zapłaciłbyś około 30 tysięcy. Stal byłaby dobrej jakości, zdolna przyjąć zaklęcie na siebie, jeśli zajmie się nią wprawny rzemieślnik. Nie odpowiadam za ewentualne uszkodzenie materiałów wynikające z amatorskiego podejścia do sprawy. -

(Bardziej chodzi mi o to, że Twoje zaklęcie "odtwarza" widziane wcześniej przedmioty, a tymczasem ty planujesz zrobić coś według własnego projektu, dlatego mnie to zastanawia, ale same materiały de facto ci sprzedam, tylko jakiś nadzór MGowski nad tym będzie, bo nie puścimy OP miecza tylko dlatego, że możesz coś takiego robić z racji magii. Daję znać by potem nie było zdziwienia.)

Liczba postów : 470 Dołączył/a : 06/12/2014

Chain kiwała głową, kiedy mężczyzna tłumaczył jej mechanizm działania rapiera.
-Okej. Przelewam trochę energii magicznej (5MM i w czasie jednego posta, jeśli starczy mi czasu mogę wydłużyć i pomniejszyć ostrze nawet kilka razy?) i mogę przez pewien czas wydłużać i skracać ostrze, tak? Jeśli wszystko jasne, to biorę-
Białowłosa upewniła się co do zakupu i położyła na blacie bon na magiczny przedmiot do 50.000 klejnotów.
Teraz jeszcze wystarczy poczekać na Sacred Relict.
Dziewczyna była ogromnie ciekawa, co to będzie... Denerwowała się, że będzie zawiedziona, ale nie traciła nadziei, że będzie to coś, co przypadnie jej do gustu. Zdecydowanie bardziej przychylała się do swojego drugiego stanu. Niepokój w stosunku do szczęścia był tylko malutką cząsteczką tego, co dzieje się teraz w duszy i umyśle Chain.

Liczba postów : 65 Dołączył/a : 10/12/2014

- Hmmm. To taniej niż mi się wydawało że zapłacę. No cóż. Ode mnie to tyle. Ciągle brakuje mi jednak trochę. Wrócę jak tylko uzbieram tyle ile mi brakuje. Masz w takim razie czas żeby wszystko dla mnie przygotować. - Ellej zerknął w swoją sakiewkę po czym zastanowił się chwilę. W sumie warto może by było być fajnym gościem i zostawić zaliczkę. To może mu pomóc w uzyskaniu lepszych cen w przyszłości co było by bardzo miłe i przydatne. - Mogę teraz zostawić pięć tysięcy klejnotów w ramach zaliczki jeżeli to potrzebne. Aha i jeszcze jedno pytanie. Ile kosztowało by zasilanie do broni? Tak żebym raz mógł użyć jej specjalnych właściwości bez używania moich pokładów magicznych? - Dodał kiedy przypomniał sobie że jeżeli miał by wystrzelić kilkanaście broni, które zaczęły by zużywać jego magię to raczej nie był by zdolny do dalszej walki.

(Moja magia pozwala mi na tworzenie, oraz odtwarzanie broni różnorakiej. Taki przynajmniej był mój zamysł.)

Liczba postów : 3064 Dołączył/a : 14/11/2012

MG:

Sprzedawca skończył grzebać w swoich kieszeniach, czego Chain do tej pory nie zauważyła, aż w końcu wygrzebał to czego szukał, cząstki duszy dziewczyny, która zawieruszyła mu się gdzieś w spodniach. Następnie podszedł do dziewczyny, bezceremonialnie odsunął jej ubranie na lewym przedramieniu, a następnie walnął ją mocno dłonią w odsłonięte miejsce. Następnie z jej kieszeni pobrał odpowiednią sumę.
- Proszę bardzo, eser. - Chain natomiast podświadomie wyczuła jak jej SR działa. Taki bajer. Chwilę później sprzedawca skoczył też po rapier rodzaju tego jaki Chain własnie chciała i obdarzony takimi możliwościami (a wyglądał mniej więcej tak - lynk). - Za wszystko razem to będzie 190.000 klejnotów. -

Spoiler:

Następnie sprzedawca odwrócił się do kolejnego klienta, uznając najwyraźniej, że kwestie Chain miał już załatwioną i mógł się zająć tym co dalej.
- Zaliczki nie trzeba. Zasilanie do takiej broni? W rozumieniu, chciałbyś by zaklęcie działało bez zużywania twoich pokładów energii magicznej? Dużo drożej. Naprawdę dużo drożej. Jeśli masz problem z uzbieraniem tych początkowych 30.000, to na zasilanie jeszcze trochę poczekasz... - rzucił sprzedawca nie odpowiadając bezpośrednio na pytanie mężczyzny. Był jednak w stanie mu coś takiego sprzedać.

Liczba postów : 470 Dołączył/a : 06/12/2014

Chain po prostu już miała tego typka gdzieś... Postanowiła odczekać swoje, dać się zmolestować po ramieniu, zapłacić i wyjść...'
Nic więcej nie oczekiwała.
Zwyczajnie, miała typka dość... Aczkolwiek, w przeciwieństwie do typa za ladą. maniery jeszcze posiadała, więc odliczyła 150.000 klejnotów za Sacred Relict, obok położyła bon na 50.000 klejnotów za rapier i zgarnęła swoje nabyte rzeczy.
-Dziękuję i do widzenia- mam nadzieję, że nie za szybko - dodała dziewczyna w myślach...
Uff... Wychodząc, zapomniała nawet nagadać facetowi. Tak bardzo cieszyła się, że opuszcza to miejsce, że zwyczajnie wyszła jak najszybciej, nie odwracając się nawet do sprzedawcy.

[z/t]

Liczba postów : 3064 Dołączył/a : 14/11/2012

MG:

Sprzedawca westchnął widząc wychodzącą ze swojego sklepu klientkę. Takie jak ona zawsze wracają. W końcu zachce się jej nowego badziewia czy innej rzeczy to przyjdzie na skrzydłach pieniędzy, by coś sobie kupić. Widział takie nieraz w swojej karierze w handlu, zobaczy pewnie jeszcze tysiąc razy, tak to już bywało. Póki co jednak odwrócił się w kierunku swojego kolejnego klienta, spoglądając na niego z wymalowanym "no idź już sobie" w oczach. Na razie poprzestał jednak na wizualnym zakomunikowaniu tego oczyma, a nie bezpośrednim atakiem słownym. Ale do tego też pewnie niedługo byłby skory.

Liczba postów : 65 Dołączył/a : 10/12/2014

Ellej podrapał się po sakiewce. Czyli trochę hajsów będzie musiał jeszcze odłożyć żeby się prawidłowo dozbroić. - W takim razie to wszystko ode mnie. Wrócę jak tylko będzie mnie stać na to czego potrzebuję. Żegnam. - Powiedział po czym odwrócił się i opuścił budynek. Nie bardzo wiedział gdzie powinien się teraz skierować, ale dobrze by było znaleźć miejsce gdzie mógłby zdobyć hajsy i nie tylko. Może podczas jakiejś misji trafi na jakiś fajny artefakt z ciekawymi możliwościami, który sprawi że jego zapotrzebowanie na broń szybko zmaleje i będzie mógł wykombinować coś całkowicie innego. Ruszył więc do kolejnego miasta gdzie mógłby coś interesującego faktycznie znaleźć.

z/t

Liczba postów : 4279 Dołączył/a : 17/11/2012

Miał już wszystkiego dość. Ostatnie przeżycia z pewnością wpłynęły na nastrój chłopaka, a irytacja trzymała się go niemalże non stop. Sporo czasu poświęcił na to, aby odreagować wszystko, a i przemyśleć to na spokojnie, jednak tak się nie dało. Nawet nałogowo popijana herbatka nic nie pomagała, a o wizycie w cukierni mógł co najwyżej pomarzyć. Momentami można było nawet mówić o siedzeniu do późna w pracy, co też dało się zauważyć po workach pod oczami, które to aktualnie mu towarzyszyły. Stosunkowo późny wieczór nie był najlepszą porą na podróżowanie, jednak ostatecznie dotarł do kolejnego, upierdliwego miejsca. Sklep magiczny. - Dobry - rzucił tylko, rozglądając się za sprzedawcą i podchodząc do lady, aby położyć na niej dziewięćdziesiąt tysięcy klejnotów. Tyle miał i tyle chciał wydać na nową broń. Od czasu zepsucia poprzedniej, postanowił, że przyda mu się nowy, lepszy ekwipunek. - Dwa sztylety kradnące/niszczące manę przy każdym trafieniu magicznego celu - powiedział tylko na początek, spoglądając na sprzedawcę, jakby oczekiwał, że ten go wysłucha i nie będzie bawił się w jakieś bzdurne gadanie. Nie miał teraz na to czasu i chęci, co dało się wywnioskować po tonie. Był tutaj tylko wymienić kasę na broń. - Oraz szabla, która potrafi absorbować krew wyostrzając się przy tym. Przy odpowiednim nakładzie mocy magicznej poświęcałaby zebraną krew, aby uleczyć rany użytkownika - dodał blondyn, czekając na reakcje mężczyzny. Mimo wszystko miał jeszcze jedną rzecz do dodania w tym wszystkim. Jedną, prostą kwestie, a dokładniej: - Ważniejsza jest dla mnie szabla.

Spoiler:

Liczba postów : 510 Dołączył/a : 12/08/2012

Jednak droga z Hosenki do Clover nie była taka przyjemna jak się mogło wydawać. Niby jeden pociąg, niby fajnie, ale jednak ludzie się nie umyli i robili na postojach. No i jak żyć? Jak żyć!?
- Dobra jesteśmy. -oznajmił Green jakby była ślepa, w sumie może była? Bo kto by nie zauważył boskości Bane’a? No w sumie racja, nikt. Jednak mimo wszystko byli już pod drzwiami. Wakamano nacisnął klamkę i pchnął drzwi uruchamiając dzwoneczek. Z uśmiechem na ustach wkroczył do sklepu i wtedy dopiero zobaczył co tam się działo.

Ktoś już coś kupował, a to oznaczało kolejkę! Tak jest jeden wielki klops wyszedł z szybkich zakupów i normalnie Wakamano by poczekał ale wiedział, że Green nie chce czekać.
- Dzień dobry, ja po to. -powiedział i położył na ladzie ulotkę Sacred Relict’u wraz ze zniżką. A jak! Musiał pokazać, że ma jakiś bonus, przecież inaczej raczej by tu się nie pokazał. No i w sumie Green stawiała jedną trzecią, więc on musiał tylko dać pięćdziesiąt tysięcy, ehh no niech straci. Tylko co jak ten artefakt okaże się jakąś kupą? Co on wtedy zrobi? Przecież nie ma chyba w sklepie zwrotów? Nie, tak nie można myśleć! Artefakt to artefakt i zawsze się przyda, nawet jak będzie kupą, to przecież i kupą można rzucić w ludzi?

Liczba postów : 480 Dołączył/a : 28/01/2015

Leciał niczym biały meteor, ciągnący za sobą długą strużkę białego ognia, którą rysował po niebie, podobnie jak te samoloty, czy szybowce. Nieważne… Z ogromną prędkością leciał z Artail, prosto do Clover. No prawie prosto… Po drodze jeszcze wygrał Allahokalipsę, zahaczył o własną gildię, żeby chwilkę odpocząć i dopiero potem popędził do magicznego. Miał zamiar wykonać epickie wejście, do środka, prosto w okienko jednak… To było zamknięte… Gonzales roztrzaskał się o nie jak mucha o ścianę i powoli odlepił się od szyby, spadając na ziemię. Z zewnątrz dało się usłyszeć pojękiwania, powarkiwania, oraz śmiech, a po chwili…
- WRÓCIŁEM! – oznajmił głośno i donośnie, aby wszyscy w środku mogli go usłyszeć, otwierając drzwi na oścież. Jego wejście musiało być iście zaskakujące dla wszystkich, zwłaszcza, że sobie jeszcze błysnął (PWM) na wejściu. Uśmiechnął się w ten typowo złośliwy sposób, po czym zdjął epickie czarne okulary, przetarł je i schował do kieszeni. Wkroczył do sklepu, niczym do własnego domu, mimo iż był tam dopiero drugi raz. A pan sprzedawca był dla niego prawie jak ojciec. Prawie… Rozglądnął się szybko po wnętrzu i zauważył kolejkę. Cicho westchnął. Jednak nie akceptował takiego pojęcia jak kolejka, czy też czekanie. Wyjął z kieszeni kartkę złożoną siedem razy i podszedł do sprzedawcy, całkowicie ignorując, że ktoś inny mógł być akurat obsługiwany. Rozłożył ją i wepchnął blondynowi.
- Trzymaj, przyda ci się… - powiedział do niego. Zaś kartka była pusta, ale posłużyła jako przepustka, aby wepchnąć się przed zielonookiego i przy okazji dać mu coś, by miał się czym zająć.
– Dawno się nie widzieliśmy kapitanie! Jak tam mija dzionek?! – zaczął pogawędkę. – Nieważne… Przyszedłem kupić rzeczułki! Tak więc zacznę od najważniejszej. Tak więc potrzebny mi jest takie super epickie coś, co mógłbym sobie trzymać na przedramieniu. To Epickie super coś, byłoby wygodne, lekkie i nie za duże! Ale magiczne! A w jaki sposób? Otóż w tym super epickim magicznym cosiu, byłby magiczny… Coś… I ten coś byłby w stanie przetrzymywać niezliczoną ilość artiefektów w innym wymiarze. Zaś gdybym tylko chciał, mógłbym przyzwać sobie wybrany artiefekt do rączki z tego wymiaru, a kiedy nie byłby już potrzebny, to by się go odsyłało do tego wymiaru. Wystarczyłoby, żeby przetrzymywał rzeczy. Żadnych ludzi tam wysyłać nie chcę… Dałoby się coś takiego się załatwić się, dałoby się? – zapytał, mówiąc wszystko bardzo szybko. W sumie wiedział o co chodziło i miał nadzieję, że wytłumaczył wszystko sprzedawcy w zrozumiały sposób. Początkowo myślał o epickim plecaczku, ale plecak byłby mniej poręczny. Zaś mieć taki mały panel na ręku, który przywoływałby jego artefakty i by je odsyłał, był czymś wręcz epickim.

Liczba postów : 3064 Dołączył/a : 14/11/2012

MG:

Sprzedawca był niezadowolony z ilości klientów, których musiał obsłużyć, dlatego postanowił też potraktować ich jak złom, czyli szybko odwalić na bok i zapomnieć. Najpierw spojrzał na Finniana.
- Za takie sztylety, rozumiem że dwa, w zależności od tego ile many miałyby skraść przy jednym uderzeniu, czy zdolność ta byłaby aktywowana wydatkiem energii magicznej, cena mogłaby się różnić. Weź pod uwagę i przemyśl jak chcesz by to wyglądało, bo od tego też zależy cena. Co do szabelki - standardowo sprzedaje szable, które są ostre. Jak chciałbyś by to wyglądało? Co do zdolności magicznej jest to do załatwienia. W zależności od zebranej krwi mógłby uleczyć rany niewielkie do średnich (minimum C, maksimum B). Cena sięgałaby wtedy około 60.000 klejnotów. -

Sprzedawca bardzo precyzyjnie mówił jakich odpowiedzi oczekiwał, a zaraz po tym przeszedł do kolejnego klienta, już z bardzo skwaszoną miną. Bane'owi po prostu rzucił katalogiem SR (czyli propozycjami trzech SR, które otrzymał), żeby sobie wybrał, był też gotowy na przyjęcie pieniędzy i w sumie niech spieprza (czyli możesz napisać, który wybrałeś - zamieść też opis wszystkich poziomów w spoilerach i tak dalej, w sensie cały opis).

Sprzedawca spojrzał bardzo, ale to bardzo zmęczonym wzrokiem na Gonzalesa, a potem skinął tylko głową. Naprawdę nie miał siły zajmować się tym przeaktywnym i irytującym chłopaczkiem, który wymagał więcej atencji niż słynna diva Tarkenzia.
- Przez artefakty rozumiesz po prostu zwykłe przedmioty? Chcesz po prostu wsadzać tam przedmioty, a potem je wyjmować? W wielkim skrócie taki dupny plecak? -

Liczba postów : 4279 Dołączył/a : 17/11/2012

...zwyczajnie zignorował kartkę. Mogła poczekać, aż blondyn skończy załatwiać wszystkie, ważniejsze sprawy, w jakich tutaj przyszedł. Nie podobało mu się to, że nagle zrobił się tu tłum ludzi, jednak postanowił skorzystać z tego tak bardzo jak tylko potrafił. Liczył, że w takich okolicznościach sprzedawca nie będzie chciał się bawić w jakieś uszczypliwości, czy finansowe kruczki. - Im więcej krwi pobierze szabla, tym silniejsze i wytrzymalsze przedmioty dałaby radę przeciąć. Dla przykładu potrafiłaby przejść przez inną szablę jak nóż w masło - niespiesznie doprecyzował kwestie związane z bardziej istotną bronią. Nie przejmował się też kolejką, która dla niego zdawała się mieć mniejszy priorytet. To on przyszedł tutaj pierwszy i to jego naglił czas. Tyle wystarczyło, aby chłopak próbował się streścić tak jak tylko potrafił. Oczywiście poznawszy cenę szabli wiedział, że raczej innej broni już nie dokupi. - W kwestii sztyletów - wystarczy wycena. Chcę by same z siebie wyniszczały moc magiczną trafionej osoby. Oczywiście nie na stałe, a jeśli to możliwe, aby dzięki tej mocy magicznej wyostrzały się jak szabla przez pewien okres po osiągnięciu pewnego progu energii - dopowiedziałby tylko, czekając na finalne kwestie, a i będąc gotowym, aby zapłacić za wszystko i wrócić do Magnolii. Musiał w końcu przygotować się na długą podróż. Długa podróż z ogromem bagaży. Aż naszło go kolejne pytanie, które kojarzyło mu się z pewną, nietypową, acz popularną magią: - Ile kosztowałoby wykupienie własnego wymiaru jak u magów podmiany?

Liczba postów : 480 Dołączył/a : 28/01/2015

Jego wspaniałe i epickie wejście zostało całkowicie zignorowane. Poczuł się trochę olany. I nawet w blondynie nie wywołał żadnej reakcji wciskając mu kartkę. Spojrzał na niego poirytowanym spojrzeniem pełnym irytacji. Jednak chłopak nie należał do tych co tak łatwo dają za wygraną. Można powiedzieć, iż całkowicie przypadkiem nadepnął zielonookiemu na sznurówkę i pociągnął nogę do tyłu, rozwiązując mu but, oraz zostawiając na nim epicki, połyskujący, różowy ślad. A jeśli ten nie miał sznurowadeł, to oznaczałoby tylko, że jest dziwny, okropny i nie warto się z nim zadawać.
- Tak, tak! Zwykłe przedmioty i te niezwykłe również! A plecak będzie za duży! A ja chce coś małego, co mogłoby pomieścić coś wielkiego! Poza tym z plecaka za długo się wyjmuje, a chciałbym, można by nawet rzec, że w ułamku sekundy przywoływać sobie rzeczy do rączki, bez zbędnego grzebania, szukania i tak dalej. I prosto do rączki! O tu! – pokazał wewnętrzną stronę swojej prawej dłoni na wypadek, gdyby jeszcze ktoś tu czegoś nie rozumiał. – A jeśli chodzi o kolor tego czegoś… Powinno być niebieskie… A! I jeszcze jedna rzecz! Jakby przywoływał jakąś rzecz do rączki, o tutaj – ponownie wskazał wewnętrzną stronę prawej dłoni. – To takiemu przywołaniu mógłby towarzyszyć epicki efekt wizualny pod postacią błysku! No i ważne też, aby łatwo było do tego czegoś te rzeczy wkładać, żeby nie było, że mogę tylko je przyzwać, a odesłać to już nie… - powiedział, a potem jeszcze spojrzał z poirytowaniem na blondyna, a w jego oczach aż zapłonęły białe płomyczki.
- To mój był pomysł, żeby kupić sobie własny wymiar dla moich artjefektów…

Liczba postów : 3064 Dołączył/a : 14/11/2012

MG:

- Jeżeli miałaby przechodzić przez inne szable z aż taką łatwością, to musiałaby zebrać całkiem sporo krwi. 4 litry minimum. Wcześniej w zależności od poziomu "przelanej" krwi. I przy każdym leczeniu krew zostawałaby w całości zużyta. Po dłuższym czasie taka krew wypływałaby też z szabli (5 postów). Taka szabla kosztowałaby około 58.000. Co do sztyletów, mam na stanie takie, które mogłyby przejąć do 5 MM. Każdym trafieniem przejmowałaby 1 MM, ale trafienie musiałoby bezpośrednio uderzyć w ciało, nie w zbroję czy materiał. Za pojedynczy taki sztylet zapłaciłbyś 38.000, a gdyby przyjęły na siebie 5MM, wyostrzyłyby się na tyle, by móc wyszczerbić miecz przeciwnika, ale raczej nie przejść jak przez masło. To "wyostrzenie" znika wraz z czasem (po dwóch postach mija efekt pojedynczego uderzenia, ale MM załadowane się nie zmniejsza - uderzyłeś raz, 1 MM poszło, możesz przejąć jeszcze 4MM i "o 4 poziomy" zwiększyć ostrość) - tak po prostu skwitował zabiegi Finniana sprzedawca, jednocześnie odwracając się do Gonzalesa, który czuł się tak straszliwie źle potraktowany. Cóż, jego peszek, że trafił akurat na moment, kiedy sprzedawca naprawdę chciał mieć spokój i tak dla odmiany, próbował zamówienia realizować naprawdę szybko i sprawnie.

- Mogę ci zaoferować to. - sprzedawca wyciągnął z kieszeni przedmiot rozmiarów busoli, trochę w sumie podobny do kieszonkowego zegarka, który zamiast wskazówek miał tylko na sobie numer "0". - Przedmioty odsyła się przyciskając przodem, cyferką, przedmiot do nich. Przywołuje się je naciskając na ten przycisk tu. - Wskazał na czubek urządzenia, gdzie faktycznie znajdował się przycisk. - Wystarczy w trakcie tego pomyśleć o danym przechowywanym przedmiocie. Nie można naraz przyzwać dwóch rzeczy. Odesłać można tylko rzeczy, które faktycznie należą do ciebie, urządzenie ma wbudowany wykrywacz własności osobistej. 60.000 klejnotów i jest twoje. I jest niebieskie. Ale jak się zniszczy to przedmioty przepadną. No i przedmioty przywołasz tylko do wolnej ręki. - faktycznie, kolor urządzenia był niebieski. Sprzedawca nie wspomniał natomiast nic o efekcie wizualnym.

Liczba postów : 4279 Dołączył/a : 17/11/2012

Zakupy rozwlekały się w czasie, jednak zielonooki nie miał jak temu zaradzić. Nadepnięcie na sznurówkę w wykonaniu Gonzalesa też za wiele nie przyniosło, chyba że przydeptywał okolice łydek policjanta, ale kto wie młodego wróżka. Finn westchnął jedynie, próbując zliczyć wszystkie koszta i z niezadowoleniem stwierdził, że nie może pozwolić sobie na pełne wyposażenie. - Wezmę na razie szablę, jednak proszę odłożyć te sztylety. Wrócę po nie - powiedział spokojnie blondyn, jednak nie przeszedł do finalizowania zakupów. Przyjrzał się uważnie broni, sprawdzając, czy idealnie mu odpowiada, a następnie wrócił spojrzeniem do sprzedawcy. - Posiada jakiś limit krwi? - dopytał się tylko policjant. Kto by chciał kupić kota w worku? A nuż by wtedy ładował broń i ładował, a ta już dawno w pełni naładowana. Takiej sytuacji wolał uniknąć, aby ponownie się nie zbłaźnić przed nikim. Zresztą - została mu jeszcze jedna sprawa, a dokładniej zakupy jeszcze bardziej magiczne. - Jeszcze poproszę srebrny klucz Pompy (C) - dopowiedział, przygotowując równiutko osiemdziesiąt tysięcy klejnotów, które następnie położyłby na blacie, przejmując swoje zakupy. Wszystko po to, aby powoli ruszyć do wyjścia z zakupionym ekwipunkiem, rzucając jeszcze tylko: - Reszty nie trzeba - acz oczywiści to tylko w przypadku, jeśli takowa była. Niech nawet i sprzedawca za względnie szybką pracę dorobi sobie na nowe nagrania łyżwiarek figurowych.

Jak coś liczyłem to cennikiem w opisie GD - 20k, ale jeśli coś się zmieni to wtedy to nie będzie zt pewno.
zt

» Turniej Magiczny
» Wielki Turniej Magiczny
» Sklep z bronią
» Sklep z zabawkami
» Sklep Płatnerski