Sklep Magiczny

-Ale… ale… proszę mnie zrozu…- nie dokończył zdania, gdy zobaczył dynamit. Ręce uniósł lekko do góry, oczy lekko mu wyszły z orbit. Ledwo mógł wyksztusić z siebie jakieś słowo, po prostu ta laska dynamitu zaparła mu dech w piersi. Wziął głęboki oddech.
-Dobra, dobra… widocznie muszę panu powiedzieć… Pracuje dla FT i jestem małym(no niezbyt) bezbronnym magiem, który szuka tylko czegoś, ale nie jestem z żadnej jednostki anty-terrorystycznej, wręcz przeciwnie, uważam, że terroryści to dobrzy ludzie- Nerwowo machał do tego rękami.
-Może pan odłoży dynamit, a ja złożę zamówienie i zapytam o „Atlas Bogów”? Naprawdę nic nie chce więcej wiedzieć, He, He…- Ostatnie „He, He” było bardzo nerwowe.

(Don, błagam cię xD Ja chcę szybko stąd wyjść XDD)

Dax i reakcja na dynamit

MG

Abdul nieco się uspokoił słysząc gorliwe zapewnienia chłopaka. Ale tylko nieco, bo przecież to był Abdul i nie z nim te numery ha! On się znał na takich jak on, wpierw udają anty terrorystów żeby potem składać zamówienia. O tak, tak, Abdul takich znał...
-Więc... jesteś żydem... tak?- Spytał powoli opuszczając dynamit i unosząc prawą brew. Chyba na razie nie zamierzał rozmawiać z Daxem o interesach.

-Nie, nie jestem żydem… Jestem bardzo jasnym talibem, który chce kupić to, co ma na tej kartce, by walczyć w świętej wolnie z pogańskimi ścierami- Powiedział, może tym razem dojdą do jakiegoś kompromisu. Nikt oczywiście nie kazał chłopakowi mówić, o tym, ale w końcu może tym razem nie będzie nic strasznego… może nie dostanie tym razem poszczuty dynamitem..? Gorzej, jeśli zaraz wpadnie na pomysł z kilogramem C4.
-To jak Panie Abdulu, dojdziemy w końcu do jakiegoś kompromisu, czy mam dalej pie*dolić od rzeczy?- Zapytał.

MG

-Talib~!- Zakrzyknął radośnie Abdul i szybko zniknął na zapleczu. Wrócił równie szybko z kocykiem i dwoma wibratorami, które położył na dwóch końcach kocyka.
-No... rozbieraj się i siadaj, będziemy negocjować jak Talib z Talibem!-Powiedział ochoczo z wesołym uśmiechem na twarzy, że w końcu do jego sklepu zawitał ktoś równie Poje... inteligentny co on. Oczywiście na słowach się nie skończyło bo w międzyczasie Abdul zaczął zdejmować turban z głowy.

-Em…- Zająknął się chłopak. Musiał szybko coś wykombinować, albo zacząć szybko spie*dalać z sklepu magicznego, bo jak widać udawanie taliba nie wyjdzie mu na dobre. Może jakiś plan mu wpadnie do głowy..? Dobra, lecimy z improwizorką…
-Wybacz Abdulu, ale Jestem z tych Talibów, co wysadzają ludzi, a nie negocjują na dywanie z wibratorami…- Rzekł dość przekonującym tonem –U mnie, u jasnych Talibów załatwiamy wszystko w sposób białych ludzi i żydów, czyli rozliczamy się pieniężnie, a nie bawimy się zabawkami i wykonujemy jakieś nadnaturalne negocjacje- Skończył na tym, po czym oparł się o ladę.
-Powiem to tak jak mówił mi mój wujek Osman Big Loden „Kochajmy się jak bracia, a za broń rozliczajmy się jak żydzi”- Jak widać, jego plan zapewne miał wiele luk, ale absurdalność sprzedawcy sklepu magicznego była tak wysoka, że pozostało tylko się wywinąć z jego „szponów” i nie dać się wciągnąć w jego grę.
-Jak dobijemy targu, to przejdę się do Magic Expresu i złożę im zażalenie w twoim imieniu, że się tak opie*dalają-

MG

Abdul westchnął i pokiwał nieco zawiedziony łebkiem. Ze spuszczoną główką zatargał kocyk na zaplecze i wrócił z zamiarem dokonania targu z Daxem. Zaczął od przeczytania karteczki jednocześnie odpowiadając na pytanie.
-Tylko legendy. Atlas bogów w gruncie rzeczy nie jest przedmiotem a jedynie pamięcią każdej żywej istoty w każdym istniejącym wszechświecie. Niestety nie wszystkie "Wspomnienia" przybierają postać kartek a tylko nieliczni są w stanie nagiąć do tego wolę wszechświata, lub jak wolisz, wolę Allaha.-Powiedział spokojnie i podrapał się po brodzie czytając opis broni Daxa.-Twoja zabawka będzie kosztowała jakieś... fiu fiu... 34.000 no i nie wiem czy wiesz, ale ta broń będzie dość... delikatna. Model Premium, który będzie jakby "Całością" wykosztowałby cię na jakieś 120.000 to jak?- Spytał spokojnie przekrzywiając swój Arabski łeb.

-Dziękuje ci za odpowiedź Abdulu- Powiedział chłopak patrząc na taliba. Gdy usłyszał cenę swojej broni to zaczął się zastanawiać, nie ma raczej tylu klejnotów na jej wykup, więc pozostaje mu tylko zakupić tańszą wersję, może kiedyś się wróci po Premium, czy coś.
-Dobra, pozostaje mi wybrać tą tańszą wersję, a kiedyś tam zapewne zakupię tą Premium- Powiedział chłopak, robiąc na koniec gest w stylu „Kciuk w górę i uśmiech z błyskiem”(Bejn mem!).
-Jakbyś kiedyś się dowiedział czegoś więcej o atlasie to mógłbyś dać mi znać?- spytał na koniec.
-Dobra, to ja biorę wersję lite i idę- Lekko się uśmiechnął. Wybrał sobie swoją chainsaw katanę, zawiesił na plecach i wyszedł, machając na pożegnanie, ale oczywiście został należność na ladzie, czyli 34k poszło się chędożyć...

[z/t]

Z radością przedszkolaka na zakupach z Mamą wpakował się wraz z Akane do magicznego sklepu. Oj tak mieli tu co nieco do załatwienia, a dokładniej, mieli tu do załatwienia zakupy. Nie wiedział jak dziewczyna, ale on doskonale zdawał sobie sprawę z tego, co chce uzyskać, podszedł więc spokojnie do kasy i przemówił do Abdula, gdzie by nie był i czego by nie robił.
-Siema, chciałbym kupić płaszcz. Ale nie taki zwykły płaszcz. Ma być o wiele wytrzymalszy od zwykłego, by bez problemu przetrzymał wysokie temperatury, ogień, cięcia miecza czy nawet pociski pistoletu i strzały.-Co robi motherfuckerski czołg by stać się silniejszym? Staje się jeszcze bardziej niezniszczalny! W myśl prostej zasady póki go nie zabiją, on może zabić ich.

-Albo mi się wydaje, albo cieszysz się z tych zakupów bardziej niż ja, a jestem dziewczyną - stwierdziła patrząc na to, że jej kolega był w dość dobrym humorze jak dało się zauważyć. Gdy byli już w sklepie i nie marnując czasu Gumiś od razu poprosił o to co chciał. Akane za to chciała się trochę rozejrzeć dokoła i potem dopiero zajarzyła, że już chyba też mogła powiedzieć czego sobie życzy. 
-Za to ja.. poproszę naramienniki. W najprostszym kroju, zachodzące na ramię i nie przeszkadzające w ruchu. Do tego najlepiej by było jakby były odporne na... chyba wszystko co może przyjąć na siebie. Strzały, uderzenia w sumie, temperatury podobnie do napierśnika i z takimi płomieniami. By pasowało - wytłumaczyła krótko co i jak, przy czym wskazała na napierśnik jaki miała na sobie wspominając o wzorze. Miała nadzieję, że będzie ją stać. Najwyżej wzięłaby tylko jeden, broni ino nie potrzebuje tylko bardziej obronę.

Spojrzał na Akanę z szerokim uśmiechem wypisanym na mordce. Jego wina że jak każdy facet lubił magiczne gadżety i bronie?-Zakupy nie są złe, o ile się akurat nie chodzi i przez 6h nie szuka nowej torebki od Gucciego.-Rzucił nie będąc nawet pewnym czy taki facet robi torebki. Ot chodziło o pewną idee. Tak czy owak wnętrze sklepu zaskoczyło Gumisia a już na pewno zaskoczył go sprzedawca zwłaszcza jego powitanie. Gumiś aż się cofnął by sprawdzić czy to sklep magiczny a nie dom dla obłąkanych. Wiedząc jednak już że to na pewno sklep magiczny, zaczął gorączkowo myśleć czy odpyskować czy może lepiej nie. Daj broń inteligentnemu i debilowi - Debil będzie niebezpieczniejszy. A ten jeden miał cały pierdolony arsenał.-Panie?... taaak...-Skrzywił się nieco ale postanowił tego w żaden sposób nie komentować. To nie tak że wyglądał jak kobieta - z jego ciałkiem to niemożliwe, to po prostu sprzedawca był pojebany a co za tym idzie? Niebezpieczny!-Trzymaj się od niego z daleka to jakiś zbok.-Wyszeptał Akane do uszka i zaczął rozmowę na temat swojego nabytku, którego krój wywołał salwę śmiechu Gumisia. W gruncie rzeczy gdyby to miała być zwykła zabawka to nie miałby nic przeciw by to wisiało w jego szafie. Teraz jednak nie chodziło o zabawkę. Kupi to i przefarbuje ale wpierw wypada po pertraktować.-Zdejmę koszulkę i pokażę ci klatkę piersiową jak sprzedasz mi taki sam tylko czarny i bez żadnych wzorków.-Zaoferował Gumiś i jeśli Abdul się zgodził, to właśnie to zrobił kończąc transakcję. Jeśli nie, to kupił taki jaki miał Abdul na sprzedaż. So sad. Potem zostało tylko czekać aż Akane skończy swoje zakupy. 

[W razie czego z/t?]

-Torebki od kogo? - spojrzała na niego zdziwiona. O kim w ogóle mówił? Czyżby chodziło o torebkę od jakiegoś gostka na bazarku, który sprzedawał rzeczy wcześniej skradzione? Poza tym 6 godzin na zakupach? Akane ledwo godzinę wytrzymuje szukając tylko jednej pary spodni! Chociaż stara się ja kupić jak najszybciej się da, dlatego większa część tej godziny jest spędzona na odwiedzaniu przydrożnych barów.Potem wejdzie do pierwszego lepszego sklepu i weźmie pierwsze czarne spodnie, które jej pasują. Jednak kiedy to Akane zobaczyła co pan sprzedawczyk miał dla jej towarzysza nie mogła się powstrzymać od śmiechu
-Jakie słodkie, będzie ci pasowało i to bardzo - dodała. Ten wzór był ohydny, ale jednak wywoływało śmiech u dziewczyny. Nawet zapomniała, że wcześniej wspomniał by uważała na Abdula. Co jak co, ale to chyba on powinien to robić. Akane ma sposób na takich, wystarczy walnąć porządnie w czułe miejsce i po sprawie. 
-Jejku. Myślałam, że takie rzeczy zwykle robią kobiety i nie zrobię tego dla ciebie. Jednak mówię ci, że ten różowy będzie ci pasował, ale! Kiedy nie będzie mnie blisko ciebie, żeby nie było, że cię znam. Powiem tylko tyle, że biorę dwa naramiennki - skierowała słowa do sprzedawczyka i zostawiła mu odpowiednią sumę. Było ją stać na dwa! Tego się nie spodziewała. Nawet jeszcze trochę jej zostanie. Jak już je otrzyma to wychodzi ze sklepu.

z/t

Zrezygnowany Gumiś spojrzał na Abdula ze wstrętem i po prostu dał mu te cholerne 35.000 i biorąc swój nowy wcale nie uber epicki płaszcz w kolorze różu z dość intrygującym designem, skierował się ku wyjściu. Oczywiście nie omieszkał wcześniej rzucić złego spojrzenia Abdulowi, oraz wziąć Akane za dłoń kierując się ku wyjściu. W pobliżu wpadł też do delikatesów, gdzie zakupił siatkę w której schował płaszcz oraz czarny barwnik, którym ów płaszcz przefarbował... chodź i tak zostały niedoskonałości... 

[z/t] x 2

Po nocce spędzonej po ukończeniu misji poranku w robocie odebraniu długu od Fina i pożyczeniu portfelu od Colci by załatwić jej coś, Melior wybrał się na zakupy. Cóż trzeba przyznać, że tym razem planował zdobyć nieco więcej towaru niż zwykle, gdyż gdzieś koło sześciu przedmiotów nawet. Z tego połowa miała być dla towarzyszki i podkomendnego, lecz to oni mieli pokryć koszty. Tak, czy siak energicznym krokiem skierował się do sklepu. Tym razem przyszedł w normalnych ciuchach, były jakieś wygodniejsze od munduru policyjnego, a że dziś nie miał służby, to łaził jak chciał.
- Dzień dobry. - Rzucił wesoło wchodząc do sklepu. - Ponownie wpadłem rozejrzeć się za ciekawym towarem. Na początek, może ma pan gwiezdne klucze związane z ptakami, np. gołębiem i feniksem? - Odrzekł zamyślony nad tym, czy dobrze zapamiętał.
Może powinien zapisać? cóż w tej chwili to chyba było już nie istotne.