I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Temat: Kamienica przy ulicy Fabioda Pon Gru 05 2016, 02:38
First topic message reminder :
Trzypiętrowa, stara kamienica z ceglanymi murami. W ziemie cieplutko, w lato chłodno w środku. Co prawda stara kanalizacja sprawia, że czasem woda zamarza w rurach, a przestarzałe świetlne lacrymy już dawno powinni wymienić na coś bezpieczniejszego, ale przynajmniej czynsz był nicki. No i opiekun kamienicy też był miły.
Mieszkanie Nanayi było na trzecim piętrze i składało się z jednej sypialni, salonu, malutkiej łazienki, ciasnego przedpokoju i kuchni, w której bez problemu mogła zmieścić się jedna osoba. Całe mieszkanie było bardzo skromnie urządzone, jakby osoba w nim mieszkająca nie miała czasu na wypełnienie wszystkich półek i szafek. Były tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Z małych luksusów, w salonie, czyli największym pomieszczeniu, znaleźć można było małą biblioteczkę oraz stojak na cały rynsztunek kobiety.
Zanim dotarła do mieszkania, zahaczyła jeszcze o sklep zoologiczny, by zaopatrzyć się choć w podstawową karmę dla kota, legowisko i miski, oraz o sklep spożywczy. Nie była pewna, czy to, co miała w lodówce się do czegokolwiek nadawało. Tak więc do mieszkania dodarła obładowana i, co by nie mówić, zmęczona. Kot zgarnięty z ulicy nie miał pcheł, choć nie była przekonana, co do robaków, ale to nie było tak naglące. Otworzyła drzwi, zamknęła je nogą i przeszła do sypialni, by położyć zwierzaka na łóżku, nim zaczęła porządkować nowe zakupy. Nie minęło dziesięć minut, jak padła na łóżko, tuż obok kota i nie ruszała się przez kilka sekund. Była zmęczona już tym wszystkim. Gildią, niańczeniem niektórych ludzi, zamartwianiem się ich problemami i sprawieniem, by wszystko szło we właściwym dla gildii kierunku. Miała już dość udawania, że wszystko jest w najlepszym porządku, a ona będzie stała na straży tego całego bałaganu, dopóki nie osiągną chociaż części dawnej siły. Wydawało się to być zbyt wiele dla niej. A jeszcze dochodził Kugo... Przewróciła się na bok, by widzieć czarną kulkę w rogu łóżka. Takiemu to dobrze, po prostu śpi szesnaście godzin dziennie i nie przejmuje się niczym, poza pełną miską... - Kto cię porzucił, mały... - mruknęła do siebie, po czym wyciągnęła rękę, by pogłaskać kota. W Fiore było dużo porzuconych zwierząt, ale rzadko widywała je w takim zrezygnowanym stanie. Czasem nawet nie dawały do siebie podejść. A tu... Pogładziła miękkie, czarne futro. - Cóż, przynajmniej dopóki nie znajdziemy twojego właściciela, zostaniesz ze mną... Co ty na to? - mówiła dalej cicho, bardziej do siebie, jak do zwierzaka. Zresztą, i tak spał, ale było coś kojącego w możliwości powiedzenia na głos swoich myśli. - Tymczasowo musisz się jakoś nazywać... Co powiesz na Welt? - spytała, a że nie dostała odpowiedzi, uznała, że pasuje. Jutro może popyta w okolicy, czy ktoś zna właściciela kotowatego, teraz nie miała na to siły.
Autor
Wiadomość
Welt
Liczba postów : 791
Dołączył/a : 03/01/2013
Temat: Re: Kamienica przy ulicy Fabioda Pon Lut 27 2017, 23:52
Wydawało się, że żadna siła nieczysta nie potrafiłaby zmącić jego snu. Przynajmniej takie mogła mieć wrażenie dziewczyna, kiedy to kotowaty jedynie niemrawo mruknął coś pod nosem, wczepiając swoją twarz w powierzchnię poduszki. W dodatku zrobił to w kociej formie, co ewidentnie świadczyło, że jednak cała ta szopka ze zmianami jakoś na niego wpłynęła. Nie trwało to też długo, aż wampir poruszył się i przeniósł zmęczone, zdenerwowane spojrzenie na rudą jednostkę społeczeństwa. Pierwsza z jego wypowiedzi skończyła się na tym, że ten jedynie otworzył lekko usta, aby następnie ziewnąć dość mocno i głową opaść na poduszkę. - Nie rób tak nigdy więcej - mruknął jeszcze, przyjmując kocią formę oraz zakładając teren swojej kociej okupady właśnie w poduszkowym regionie. Nie musiał na razie niczego dodawać, ciesząc się tym swoim luksusem wynikającym z braku głowy oraz spokojniejszą od dawien dawna drzemką. Nareszcie...
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Kamienica przy ulicy Fabioda Wto Lut 28 2017, 23:33
MG:
Spotkanie panny z kotem może nie byłoby niczym ciekawym, gdyby w głowie Nanaś nie rozległ się wówczas kobiecy głos. -Zarąbiście, najpierw idiota z wróżką z przerostem ambicji, teraz stara panna z kotem. - westchnięcie. Przemieszane z irytacją. Tak, zdecydowanie tak najlepiej było opisać ton głosu, jaki znikąd rozbrzmiał w głowie mistrzyni Grimoire Heart. Szybko jednak zamilkł, jakby istota, która wydała ten odgłos zniknęła. Wręcz zdawać by się mogło, że była to myśl samej Byakushitsune. Naturalnie, Welt niczego nie słyszał, ale czarodziejka o tym nie wiedziała.
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Kamienica przy ulicy Fabioda Wto Lut 28 2017, 23:34
"Nie rób tak więcej" rozbrzmiało w jej głowie z jakąś dziwną ironią, przez co wydała z siebie dźwięk przypominający zbolały śmiech. Tak, nie powinna tego robić więcej. Przewróciła się na bok, by móc spojrzeć na czarnego kota na poduszce. Była zmęczona, zapewne nie mniej, niż stworzenie, które zrobiło z jej mieszkania istny chaos. Po chwili zastanowienia wyciągnęła rękę w stronę zwierzęcia, który jeszcze chwilę temu był człowiekiem. A może jej się tylko wydawało? Pogładziła go delikatnie po łebku. Było to dość śmieszne, zważywszy, że patrząc na to z drugiej strony, właśnie głaskała młodego chłopaka, ale nie miała siły tego rozważać. Po prost ruszyła dłonią. - Tak, nie będę już tego robić... - mruknęła, zamykając oczy. Była zmęczona, marzyła o długim prysznicu i chwili spokoju, ale nie miała nawet siły się ruszyć z łóżka. Więc leżała. Możliwe nawet, że jej się zdrzemnęło. Nie była pewna. A później usłyszała głos. Chyba wciąż śniła, więc nie przejęła się za bardzo ani tonem wypowiedzi, ani wielką absurdalnością tych słów. W snach działy się dziwne rzeczy. Choć szczerze, to nie uważała się za starą, nawet nie skończyła 20 lat.
Welt
Liczba postów : 791
Dołączył/a : 03/01/2013
Temat: Re: Kamienica przy ulicy Fabioda Sro Mar 01 2017, 19:21
Wiedza potrafiła zaszkodzić, jednak Welt nie musiał się nią przejmować. Zarówno nie słyszał jakiś głosów, co nie znał swojej własnej przeszłości, a jedyne, co teraz się liczyło, zdawało znajdować się w tym pomieszczeniu. Chodziło oczywiście o jedzenie i łóżko. Skoro ma się tułać po tym świecie nawet po wieczność, niech to będzie chociaż smaczne i wygodne. Nie oznaczało to jednak, że zignorował gest Byaku. Z początku mogło się wydawać, że zupełnie go pominął, ale już po chwili jego ogon zastygł w bezruchu, a ten przeniósł spojrzenie na nią. Ba! Nawet mimowolny pomruk zamilkł, a te westchnął jedynie. Czyżby ta chciała coś powiedzieć? To niech mówi, nie żeby go to obchodziło, czy żeby coś na to poradził innego, jak przedwczesną eutanazje lub spóźnioną aborcje. Mimo wszystko, miał teraz okazje do podsumowania ważnej lekcji, której najwyraźniej ta się nauczyła. - Nie oddalaj się też tak, bo znów się to powtórzy, meh... - dopowiedział jeszcze dość prosto, jednak nie miał sił, czy ochoty na zaczynanie większej dyskusji. Z pewnością byłoby to nader upierdliwe i nie na jego siły. W końcu w tym kraju nie ma pracy dla wampirów z jego wykształ... motywacją.
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Kamienica przy ulicy Fabioda Sob Mar 04 2017, 01:28
Słowa kotowatego docierały do niej jak przez mgłę i nawet ich nie rejestrowała dokładnie. Chciała tylko spać i zapaść się w ciepłą ciemność. Sen dawał jej sposób na ucieczkę i chociaż na chwilę spokój od szalonych myśli, które tkwiły w niej odkąd opuściła Magnolię. Chciała zostać tam nieco dłużej, jednak na razie miała dość rodzinnego miasta. Mruknęła coś, w zamyśle potwierdzającego, w stronę Welta i tak zasnęła, z ręką wyciągniętą w stronę kota.
Obudziła się dużo później, w środku nocy, wyrwana nagłym dreszczem. Nie lubiła takich nagłych przebudzeń. Poniosła się powoli, rozglądając po chaosie w pokoju w poszukiwaniu znajomych kształtów. - Welt? - mruknęła, przecierając oczy, próbując się dostosować do nocnych warunków. Uch, wciąż była zmęczona, zarówno fizycznie, jak i psychicznie.
Welt
Liczba postów : 791
Dołączył/a : 03/01/2013
Temat: Re: Kamienica przy ulicy Fabioda Sob Mar 04 2017, 22:05
Charakterystyczny zapach chemii paczkowanej unosił się w powietrzu. Po uprzednio zjedzonym kubełku zupki, kotowaty zdawał się posilać aktualnie jakimś spaghetti w podobnej formie. Zresztą, nazwanie go kotem zdawało się graniczyć teraz z cudem. Bliżej mu było do jakiegoś szesnastolatka, który siedział w kurtce w jej sypialni z kapturem na głowie wciągając kluski i spoglądając na obrazki jakiegoś komiksu - kupionego za pieniądze Byaku - który to leżał na jego kolanach. Nie trzeba też mówić, że blondyn siedział oparty plecami o łóżko, toteż z początku nie widział dziewczyny. Dopiero potem zrezygnowane spojrzenie padło na rudą właścicielkę, a sam zainteresowany mruknął krótkie: - Hm? Nie oznaczało to jednak, że nie odezwie się żadnym innym słowem. Przeniósł spojrzenie na swoje kubełkowe spaghetti, przeniósł spojrzenie na dziewczynę. Tak jeszcze ze trzy razy, w ciągu których zdążył zjeść połowę zawartości, jakby nie przejmując się jej obecnością w jej mieszkaniu. - Jeśli chcesz, to musisz sama je sobie zrobić. Możesz też wstawić wodę na herbatę - dopowiedział jeszcze, wracając do komiksu i przewracając kartkę, aby to skupić się na swoim zajęciu. Ba! Dwóch na raz, bo jadł i czytał. Ależ ci wyczyn jak na kogoś, kto w sumie najchętniej robiłby całe nic.
Hyde
Liczba postów : 82
Dołączył/a : 16/09/2015
Temat: Re: Kamienica przy ulicy Fabioda Sob Mar 04 2017, 23:31
Nie było odpowiedzi w gabinecie, zresztą to nie było rzeczy, które można było omawiać w gabinecie. Słyszał plotki, przesądy, dziwne historie. To było za mało, musiał koniecznie wiedzieć co się stało i czy wszystko w porządku. Ale... był środek nocy. Tak nie wypadało! Może wpadłby jakoś później z rana i na spokojnie porozmawiał z nią i wogóle... NIE! Co ty sobie myślisz?! To sprawa zbyt dużej wagi, by to przekładać! Byli nielegalną gildią i nie wolno mu było o tym zapominać. Masz wejść i sprawdzić jaki jest jest status! Jednakże nieśmiałość Charlesa nie pozwalała mu na to, by ot tak do niej wejść. Jego wrodzona uprzejmość wobec Mistrza była zbyt silna. Co oznacza, że musiał sobie pomóc.
Projekt Hyde: Aktywacja
Pomijając już cały proces przemiany, dodam wzmiankę, że tym razem zrezygnował z maski na twarzy. Program HYDE pozwolił na dużą ingerencję Charlesa w przyszłej rozmowie, biorąc pod uwagę wytyczne jakie od niej otrzymał. Stworzył on dwójkę dronów, które miały przeczesać ostrożnie teren wokół, głównie okien na zewnątrz i sprawdzić czy ktoś jest w środku. Zasłony były zamknięte, jednakże poprzez drona widział niewielkie przebłyski światła. To mu wystarczyło. Przywołał drony z powrotem do siebie i usadowił je sobie komendą na barkach. Następnie zapukał do drzwi/zadzwonił jeśli był dzwonek.
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Kamienica przy ulicy Fabioda Nie Mar 05 2017, 00:13
Zapach chemicznego jedzenia dotarł do niej po chwili. Spojrzała na kaptur, zapewne należący do Welta i westchnęła. Czyli teraz był chłopakiem. Wyciągnęła z tego prosty wniosek, że światło sprawiało, że zmieniał się w kota, natomiast cień sprawiał, że mógł wrócić do postaci człowieka. Która jednak była jego prawdziwą formą? Nie wiedziała, ale nie miała siły pytać. Podniosła się z łóżka, patrząc na wybrudzone ubranie, którego nawet nie ściągnęła przed nagłym zaśnięciem. Cała była w zaschniętej krwi i pyle. Westchnęła i zaczęła się rozbierać ze zniszczonych ubrań, rzucając je w kąt. Pranie zrobi, gdy jej się zachce. Na razie faktycznie przydałoby się coś zjeść, tak więc wstała w samej bieliźnie i podeszłą do szafy, by wyciągnąć duży, rozciągnięty i znoszony cienki sweterek, który zarzuciła na siebie i przeszła do kuchni. Wstawiła wodę na herbatę, a sama zrobiła sobie kanapkę, nie odzywając się nawet słowem. Zresztą, Welt zajęty był jedzeniem i czytaniem, a ona nie miała ochoty na rozmowy o niczym. Wtem zadzwonił dzwonek. Zdziwiła się, spojrzała na godzinę, po czym z kanapką w ustach ruszyła, by otworzyć drzwi. Spodziewała się nawet nalotu wściekłych moherów za zakłócanie ciszy nocnej chodząc po mieszkaniu o tej nieboskiej godzinie, ale był to tylko Charlie w zbroi. Przełknęła kęs i wzięła kanapkę do ręki. - O, hej Charlie, troszkę dziwna pora na odwiedziny - rzuciła niewzruszonym tonem, jakby była to najnormalniejsza pora na odwiedziny. Woda w czajniczku zaczęła się gotować. Po przywitaniu, ruszyła wgłąb mieszkania, pozwalając chłopakowi się rozgościć i zamknąć drzwi do mieszkania. - Herbata niedługo będzie gotowa - dodała.
Hyde
Liczba postów : 82
Dołączył/a : 16/09/2015
Temat: Re: Kamienica przy ulicy Fabioda Pon Mar 06 2017, 00:27
Gdy tylko otworzyła drzwi, jednocześnie jego oczy oraz kamerki zaczęły lustrować ja wzrokiem z niebywałą dokładnością. Z całą pewnością była ona prawdziwa: Aureola oraz poczucie świętości, które po szybkim przeanalizowaniu nie pozostawiały wątpliwości. Skan ciała stwierdził przemęczenie oraz drobne rany naskórka, nic poważnego. Wyglądało na to, że fizycznie wszystko było w porządku. Aż nadto. Mimo początkowej neutralnej miny Hyde'a, na twarzy chłopaka pojawił się rumieniec. Była dość... swobodnie ubrana, co nieco zbiło go z pantykału. To było technicznie do przewidzenia, w końcu była późna pora i było to jej mieszkanie. Nie zmieniało to jednak faktu, że jego akcja serca przyśpieszyła znacznie na jej widok. Nie mógł jednak zrozumieć dobrze dlaczego. Przecież nic wobec jej nigdy nie czuł, to skąd taka reakcja organizmu? Otrząsnął się jednak, przypominając sobie po co się tu znalazł. - Musiałem się z tobą niezwłocznie zobaczyć. - Odpowiedział wchodząc do mieszkania. Drony na ramionach odłączyły się i zaczęły latać ostrożnie po jej mieszkaniu w celu sprawdzenia czy wszystko jest "w porządku". Jeden z dronów zatrzymał się tuż przed Weltem, wprawiajac w zaskoczenie Hyde'a. Kim był ten człowiek? Nie posiadał żadnych danych związanych z tym mężczyzną, jednakże ewidentnie widać było, że tu mieszkał. Jego zachowanie było zbyt naturalne. Dron po chwili odpuścił sobie oglądanie chłopaka i przysiadł na parapecie, kiedy w między czasie drugi ustawił się koło drzwi. Czujności nigdy nie za wiele, a wolał mieć pewność, że nikt nie podsłucha. Przezorny zawsze ubezpieczony. Będąc jednak mimo wszystko speszony, usiadł na najbliższym krześle rozglądając się po pomieszczeniu i witając się z domownikiem kiwnięciem głowy. - Dobry wieczór.
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Kamienica przy ulicy Fabioda Pon Mar 06 2017, 01:27
Wyciągnęła dwa kubeczki, nie zważając na to, co robił Charlie i jego drony. Choć, jak chwilkę się nad tym zastanowiła, to nie przypominała sobie, by chłopak wcześniej posiadał takie cudeńka. Lekkie zdziwienie pojawiło się na jej twarzy, ale ponieważ stała przy kuchence, czekając na woda będzie gotowa, nikt tego nie dostrzegł. - Jaką chcesz herbatę? - spytała, zalewając swój kubeczek w koty wrzątkiem. Cierpki, aromatyczny zapach earl grey zaczął rywalizować z zapachem chemicznych zupek Welta. Przygotowała też herbatę na żołnierza, po czym, trzymając oba kubeczki w ręku, przeszła przez mieszkanko, by postawić poczęstunek przez chłopakiem. Sama najpierw zapaliła światło w niedużej kuchni, by nie siedzieli po ciemku, po czym usiadła naprzeciwko niego, trzymając kupeczek w obu dłoniach. Górny skrawek rękawa sweterka się osunął, pokazując fragment jej biustonosza, ale nie zdawała się tym przejmować. - Coś się stało? Spieszyłeś się? Wszystko w porządku? - zapytała spokojnie, obserwując reakcje Hyde'a. Nie wydawał się w pośpiechu, choć może to kwestia doboru słów? Musiał mieć coś ważnego do powiedzenia, skoro przyszedł w środku nocy. Ona zamierzała go wysłuchać. - Ah, i nie przejmuj się Weltem. On pewnie też się nami nie przejmuje. Najprościej ujmując jest kotem - dodała, wychwytując spojrzenie Charliego na siedzącego w kurtce Welta. Było to nieco bardziej skomplikowane, ale też nie wiedziała, jak właściwie miałaby to wyjaśnić. Kotowaty też pewnie nie raczyłby tego wytłumaczyć. Upiła łyk herbaty. Najlepsza na rozbudzenie.
Welt
Liczba postów : 791
Dołączył/a : 03/01/2013
Temat: Re: Kamienica przy ulicy Fabioda Pon Mar 06 2017, 13:06
- Zielona ujdzie... - odpowiedział spokojnie na pytanie dziewczyny, jednak w dalszym ciągu poświęcał swoją uwagę innym zajęciom. Nie będzie przecież przerywał tego, co robił uprzednio, aby przenieść się do kuchni, czy jeszcze wyjaśniał całe to zajście. Niezbyt go też obchodził fakt, kto robił za gościa jego właścicielki. Może powinien się tym przejąć, ale póki miał święty spokój, to raczej nic mu to nie przeszkadzało. Z tego też powodu nie zwrócił uwagi na dziwne ustrojstwa, które pojawiły się w jego otoczeniu. Dokończył jedynie swój posiłek, przetarł usta rękawem i czytał. Trzeba jednak przyznać, że powoli kończyły mu się rzeczy do przeczytania. Westchnął, słysząc jedynie wyjaśnienia kobiety, aby dodać jakże urocze i kompletnie pozbawione werwy, czy jakiejkolwiek chęci słówko. - Meow. - rozbudowany odgłos miał potwierdzać jej teorię, która nieco nie współgrała z jego wyglądem. No cóż... niech sobie ploteczkują i dadzą mu odczuwać ból istnienia na osobności.
Hyde
Liczba postów : 82
Dołączył/a : 16/09/2015
Temat: Re: Kamienica przy ulicy Fabioda Pon Mar 06 2017, 23:02
- Emm... poproszę czarną z cukrem. - Odezwał się na pytanie dotyczące herbaty. Po tym obserwował dalej mieszkanie, będąc wciąż dość skonfundowany obecną sytuacją. Nie mógł trochę uwierzyć, że było tu tak... normalnie. Mistrz Gildii zawsze wydawał się kimś dla Hyde'a w stylu guru, wręcz boskiej osoby. Idealnej, która miała prowadzić Grimoire do chwały i potęgi. W między czasie ta święta osoba w postaci Nanayi była zwyczajna. Normalne mieszkanie, naturalne zachowanie, swoboda ubrań. Może nawet nieco za duża ta swoboda. Kiedy usiadła na przeciwko niego wdzięcznie wziął od niej herbatę i chciał odpowiedzieć na jej pytania, by przejść jasno do rzeczy. Jednakże jego uwaga została dość mocno rozproszona przez zsunięty kawałek jej koszuli z ramienia. Był Cyborgiem, ulepszona wersją człowieka stworzonego z myślą o idealnym żołnierzu pod każdym względem. Potrafił być bezwzględną maszyną do zabijania tylko za pośrednictwem prostego rozkazu. Potrafił przetrwać w każdych warunkach i nie ograniczały go problemy zwykłego człowieka. Dlaczego więc się rumienił i nie mógł wykrzesać z siebie słowa? Dane statusu jasno pokazywało wzrost tętna oraz przyśpieszoną pracę metabolizmu. Zaczął się odrobinę pocić. Co się ze mną wyprawia?! Przestań! Spuścił na chwilę wzrok i wziął głęboki wdech. Spokojnie, te uczucia i tak nic nie znaczą. Wyjął ze schowka przy udzie złożoną gazetę z napisem Fiore News i podał ją Nanayi. - Z moich informacji wynika, że byłaś zamieszana w sprawie walki o Magnolie i bitwy pod Kardią. Mag z gildii Lamia Scale podczas wywiadu poinformował świat, że: "Grimoire Heart powróciło". Nie dawałaś znaku życia, martwiłem się, że coś Ci się stało. Ale skoro jesteś cała... to co w takim razie się wydarzyło? - Wytłumaczył chłopak po kolei pokazując po gazecie omawiane kwestie. Kiedy tylko skończył pozwolił jej samej przeczytać brukowca, samemu biorąc łyk herbaty. Dopiero po chwili zorientował się jak bezczelnie się do niej odezwał. Rumieńce, które i tak już posiadał mimowolnie na twarzy wybuchnęły jeszcze mocniej. - Oczywiście, zrozumiem jeśli nie możesz podawać takich informacji. Proszę wybaczyć moją wścibskość, jednakże jestem tu by cię chronić. - Dodał gwałtownie, nieco mniej pewnie siebie niż miał zwyczaj mówić, jednakże nadal stanowczo. Czekał na jej reakcję oraz odpowiedź. W między czasie poświęcał część uwagi na drony, bo mogły coś dostrzec...
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Kamienica przy ulicy Fabioda Wto Mar 07 2017, 17:22
Herbata przed chłopakiem - czarna z cukrem - pachniała słodko. Jeszcze nim usiadła, przygotowała Weltowi zieloną, ale ten, by ją dostać, musiał najpierw podnieść swoje cztery litery i podjąć niemalże heroiczny wysiłek przetransportowania się do kuchni. Ona nie miała ochoty bawić się w kacia służkę, gdy en miał wie nogi i dwie ręce... Przynajmniej obecnie. Usiadła i czekała na wyśnienia, choć najpierw miała okazję obserwować pokaz niecodziennych emocji na twarzy Hajda. Poczuła, jak sama się czerwieni i aż musiała odwrócić wzrok, by się uspokoić. Dziwny stan zawstydzenia minął, gdy skupiła się już na gazecie. Fiore News, tak szybko? Nie próżnowali z opisaniem tego, co wydarzyło się w Kardii. Przejrzałą egzemplarz, przyglądając się szczególnie informacjom dotyczącym Magnolii, jednym uchem słuchając tego, co miał do powiedzenia Charlie. Tyle rzeczy... Chwyciła kubek i upiła łyk, czytając brukowca i powoli przeglądając strony. Spotkanie Mistrzów (jak to dobrze, że ni wspomnieli o niej...), śmierć pana Defou (dobrze, że jeszcze nie mieli śladów, że to była jej sprawka, choć nie nazwałaby tego brutalnym morderstwem...), komentarze tych, którzy przeżyli Kardię... I nekrolog. Nie było o niej żadnej wzmianki, co nieco ją rozluźniło, aczkolwiek patrząc na samą dramatyczną informację o tym, że Grimoire wróciło wykrzywiła nieco usta w uśmiechu. Grimoire nigdy nie odeszło, by móc "wracać". Przez te wszystkie lata wciąż działali, choć nawet Rada o tym nie wiedziała. Nawet Rada nie wiedziała, że mistrzyni tejże gildii brała udział w aż trzech wydarzeniach opisywanych w gazecie. Odłożyła kubeczek i złapała Fiore News w łapki, po czym zamknęła egzemplarz i rzuciła go w stronę Welta, mówiąc przy okazji: - Welt, łap! Mają nawet horoskop. Nie poziewała się, by kot złapał, ale przynajmniej będzie miał co czytać. Po tej czynności spojrzała już na Charliego, uśmiechając się nieco przepraszająco. - Nie było mnie... W zasadzie nie tylko ze względu na Magnolię. Idąc jednak po kolei... - Zaczerpnęła powietrza, grzejąc dłonie na kubu. - Najpierw wzięłam udział w spotkaniu mistrzów gildii, by wyrobić sobie o nich jakąś opinię. Dość ryzykowny krok, ale przynajmniej dał mi wgląd w to, jak działają, co planują... Will wyszedł w trakcie obrad, więc weszłam na jego miejsce. Tak długo jak nie powiążą DHC z GH nie będzie miał problemów. Choć, patrząc na komentarz panienki z LS, mogą się o to pokusić, byle tylko podsycić własny poziom paniki... - mruknęła, przymykając nieco oczy. Tak. Fakt, że była zauważona przez kogoś z legalnych gildii i byli w stanie o tym powiedzieć dalej był mocno komplikujący wszelkie plany. Nie widziała jednak żadnego listu gończego ani rysopisu za swoją osobą, więc może DHC będzie miało spokój... Może. Jednak po tym, co zaprezentowali sobą mistrzowie oraz Rada na spotkaniu była pewna, że wykorzystają wszelkie dostępne środki byle tylko zwiększyć terror wśród zwykłych mieszkańców i magów. Na pewno wplączą w to najemników. Westchnęła ciężko. - Gdzieś po drodze zahaczyliśmy z Weltem o zlecenie na kradzież artefaktów kolekcjonowanych przez barona Defou. Jego śmierć to moja sprawka - powiedziała nieco ciszej. Co jej przypomniało o jednej rzeczy. - Poczekaj chwilkę - rzuciła do przyjaciela przez ramię, po czym zniknęła w sypialni, by przeszukać swoją sakiewkę. Znalezienie Scattershardu nie było trudne. Przedmiot świecił niebieskim blaskiem. Chwyciła artefakt i zaniosła go do kuchni, kładąc na stoliku między sobą a Ramseyem. - To Scatershard. Umożliwia komunikację między mną a innymi magami. - Wyjęła jedną ze ścianek, pokazując ją dokładniej Charliemu. - Fragment, jeżeli zostanie zniszczony, odnowi się z powrotem przy rdzeniu. Jeżeli fragment dotknie skóry maga, zostanie wchłonięty, a ja będę wiedziała, gdzie on mniej więcej przebywa - wyjaśniła. Upiła łyk herbaty. Kwiatowy zapach wymierzany z mocnym, ziemistym aromatem pobudzał ją i rozgrzewał wnętrzności. Po chwili jednak jej mina przybrała nieco zmęczony wyraz. - Kardia... Poszłam tam tylko po to, by odszukać płaszcz Sukue, ale... Nim to robiłam, budynek się zawalił... - Powiedziała, po czym zamilkła, patrząc na Shard leżący na stoliku. Czy chciała o tym mówić? Czy w ogóle powinna o tym mówić? Czy znowu chciała przeżywać tą całą bezsilność? Wzięła kolejny łyk. - Katedrę zajął demon, Mefisto. Prawdopodobnie po to, by zyskać na silę plugawiąc święte miejsce. Jeżeli kiedykolwiek odbudują Kardię to... to już nie będzie to samo miejsce. - Zamilkła ponownie. Jednak ciężko mówiło jej się o tym, co wydarzyło się w katedrze. O tym, jak niemal przehandlowała swoją osobę w zamian za jednego maga. O tym, jak w efekcie jeden mag umarł, a drugi został poważni ranny. Przymknęła oczy, a gdy je otworzyła, patrzyła na Charliego. - Nie wiedziałam, co robić. Dawno nie czułam się tak bezsilna. Mefisto odebrał Ezrze Depore, a ten idiota zgodził się na zawarcie paktu z demonem byle tylko ją odzyskać. Nie było już od tego odwrotu, więc próbowaliśmy wynegocjować możliwość tego, by został w gildii... Ten mężczyzna, Adam Arclight, nie żyje z tego powodu. Drugi, Never Winter, przeżył, ale też niewiele brakowało... Po wszystkim Mefisto i Ezra poszli załatwiać swoje sprawy. Kardia była w ruinie, odzyskanie płaszcza było niemożliwe... Nie było powodu, bym została w Magnolii, więc... - zakończyła dość cicho. Po czym spuściła wzrok, zatrzymując się na bursztynowym kolorze herbaty. Czemu za każdym razem musiała wszystko psuć? Zastanawiając się nad tym chwilkę, poczuła jak bliska jest płaczu, więc potrząsnęła lekko głową, oddychając głębiej. Płacz niczego nie rozwiązywał. Podniosła głowę, pokazując Charliemu dość smutny uśmiech. - Dziękuję, że przyszedłeś, Charlie...
Welt
Liczba postów : 791
Dołączył/a : 03/01/2013
Temat: Re: Kamienica przy ulicy Fabioda Sro Mar 08 2017, 02:00
Mogło wydawać się to szokujące, ale horoskopy nie były obce kotowatemu. Ten mimo wszystko nie kwapił się, aby sięgnąć po gazetę. Nieszczęsna runęła gdzieś na podłogę w okolicy jego słów, wywołując jedynie pozbawione chęci do życia westchnienie. - Nie potrzebuję - mruknął dość oszczędnie, nie przebierając raczej w słowach. Przewrócił jedynie kilka kartek, aby dokończyć swoją dzisiejszą 'lekturę', a następnie położyć tuż obok na podłodze. Czasem zdarzało mu się poczytać te całe horoskopy, ale nigdy nie przywiązywał do nich uwagi. Jak do większości rzeczy. Te zwyczajnie były nudne i nierealistyczne. Zwłaszcza szczęśliwe zakończenia tych romansideł. Ludzie byli na tyle głupi, że prędzej jak na miłość od pierwszego wejrzenia, mogli liczyć na pozytywny test. W dodatku ciążowy. Ech. - I tak nie mam urodzin... - burknął jedynie pod nosem, jakby to wszystko miało pogorszyć jego i tak wiecznie podły humor. Nie zależało mu wcale na jakimś świstku z datą, czy byciu starszym. Nie pamiętał w końcu niczego poza własnym imieniem i tym, co widział, kiedy się obudził. Nie pamiętał niczego, więc najwyraźniej nic z jego przeszłości nie było warte pamięci. Ewentualnie tylko by mu zaszkodziło. Mogło to oznaczać wszystko. Tak samo, jak kotowaty mógł narodzić się w tamtej chwili lub nawet setki lat wcześniej. Wampiry chyba były długowieczne, nie? Wstał na krótką chwilę, aby zaraz później ziewnąć dość mocno i zakończyć lot na łóżku dziewczyny. Wszystko po to, aby zmienić się przy okazji w czarną kulkę futra. W końcu po posiłku wypadałoby odpocząć.
Hyde
Liczba postów : 82
Dołączył/a : 16/09/2015
Temat: Re: Kamienica przy ulicy Fabioda Wto Mar 14 2017, 22:22
Tyle informacji równocześnie. Było to wszystko ciężkie do przyswojenia jednakże system się wyrabiał z katalogowaniem informacji. Po kolei. Była na zlocie mistrzów gdzie podszywała się pod mistrza DHC, którym był Will. Dzięki czemu zdobyła istotne informację na temat innych gildii i prawdopodobnie zatuszowała obecność samego Willa. To dobrze, chyba, że zdemaskują Nanaś. Wówczas Will byłby w niebezpieczeństwie, a przynajmniej gdyby rada zainteresowała się danym tematem zbyt bardzo. Oby jednak tego nie zrobiła. Pan Defou... a więc była to jej sprawka oraz dziwnego kotowatego młodzieńca. Nie znał większych szczegółów niż ten nagłówek w gazecie. Najwyraźniej musiała widzieć w tym spory zysk, że postanowili zainterweniować na tą dość wpływową postać. Nie czuł potrzeby zdobywania o tym dodatkowych danych. Kiedy odeszła na chwilę poczuł jak coś nim lekko wstrząsa w środku. Jego spojrzenie skupiło się na jej nogach, a soczewki w oczach natychmiast dokonały zbliżenia ZOOM. Jednakże szybko się za to skarcił. Nie mógł sobie pozwalać na tak bezczelne myśli oraz zachowanie. Poczuł kontrolne spięcie z tyłu głowy na ogarnięcie Charlesa. Zabolało i trochę pomogła. Tym razem zachował się przyzwoicie, kiedy powróciła popijając swój napar herbaciany na rozluźnienie i uspokojenie nerwów. Ona zaś podała mu pewien przedmiot i wyjaśniła go dokładnie. Z zainteresowaniem obserwował obiekt, po czym utworzył panel jaki posiadał na swojej obroży i podłączył tam owy obiekt. System zaczął szybko instalować urządzenie, przy okazji usprawniając system komunikacji. Urządzenie było niesamowite, gdyż analiza wskazywała, że połączenie pomiędzy nim, a rdzeniem Scatershardu było tak ścisłe, że odległość nie powinna mieć dla niego znaczenia. Cóż za świetny wynalazek! Wszelkie składanie raportów oraz przekazywanie informacji powinno być teraz rzeczą banalną. Bardzo pozytywnie. Kiedy jednak zaczęła opowiadać mu o wydarzeniu w Kardii, Hyde zaczął się podłamywać. Ezra, Depore, Adam, Mefisto, Never Winter. Te imiona zostały bezproblemowo zarejestrowane w systemie, jednakże dalsze przyswajanie danych stawało się coraz trudniejsze. Charles stawiał opór. Został poddany kolejnym kontrolnym szokiem. Brak reakcji. Zwiększenie mocy szoku o 2000 Wat. Brak reakcji. Włączenie procedury kompletnego przejęcia świadomości. Charles nie pozwolił. Pierwszy raz odkąd system osiedlił się w jego głowie, blondyn zdawał się zdominować w sobie HYDE i być kowalem swojego losu. Jak jednak to osiągnął? Oczy chłopaka wpatrywały się w Mistrzynię Gildii. Świętą i piękną kobietę. Analizował ją i widział jak jej ciężko. Widział jak jej źle. Nie chciał by było jej źle. To uczucie było proste i dziecinne, ale nie chciał i nie mógł jej pozwolić tak się czuć. Trzymała to wszystko w sobie. Trzymała to tak mocno, że mogłaby się wręcz rozpłakać ale pozostawała silna. Młodzieniec jednak wiedział, że bez względu na to jak silna jest, ten ciężar tak łatwo nie ustąpi. Potrzebowała pomocy, nawet jeśli nie zdawała sobie z tego sprawy. Dlatego też w jego głowie, mimo wszystkich głosów sprzeciwu pojawiła się myśl:
- Ja mogę... chce... pragnę jej pomóc.
I kiedy spojrzała się na niego smutnym, zmęczonym spojrzeniem i podziękowała mu, wszelkie ograniczenia zanikły. System mógł się wypchać. Gwałtownie wstał z fotela i podszedł do Nanayi, jedną rękę kładąc jej na ramieniu zaś drugą podłożył jej za głowę. Jego tętno skoczyło jak szalone kiedy tylko dotknął jej skóry na ramieniu oraz kiedy pomiędzy jego palcami wręcz przepłynęły jej włosy. Rozsądek już dawno odpłynął, zaś jego nerwy wręcz wpadały w obłęd od tego co robił i co chciał zrobić. Spojrzał jej się głęboko w oczy, tak jakby całe jego życie znajdowało się właśnie w jej spojrzeniu. Pochylił się. - Pragnę byś była szczęśliwa... - Powiedział cicho, choć nie zdał sobie z tego sprawy, że wypowiedział właśnie swoje myśli na zewnątrz. Pocałował ją. Nie był najlepszy pocałunek na świecie, był jednak pełen pasji, a jednocześnie niewinny. Przez pocałunek ten można było odczuć desperację oraz pragnienie, które siedziały w nim od chyba zawsze. Tak jakby ten jeden gest znaczył więcej niż całe jego dotychczasowe życie. Był pełen emocji. Charles nigdy chyba nie czuł tak wiele niż teraz. Kiedy się odsunął, nie wiedział z początku co się stało, ani ile czasu minęło. Mogła być to sekunda albo pół godziny, on o tym nie wiedział. Spoglądał na nią w kompletnym szoku, próbując ogarnąć swój cybernetyczny umysł do kupy. W końcu ułożyła mu się w głowie jedna myśl:
Pocałowałem ją.
Nie widział co robić. Złamał wszystko to co mógł w sobie złamać. Nic nie mógł już zrozumieć. System nie potrafił już nic obliczyć. Nic nie miało teraz sensu. Czuł jak całe jego ciało rozpala się niewytłumaczalnym żarem i jego policzki płoną czerwienią. Zrobił krok w tył. Potem następny dalej patrząc się na Nanaś. Szok zastąpiła spora nuta przerażenia. Jego ręka mimowolnie próbowała wymacać okno, przez które miał zamiar uciec. Nie wiedział po co i czemu, zresztą już nie myślał logicznie. Nie był nawet na tyle skupiony by znaleźć okno macając na ślepo do tyłu. Dopiero po chwili udało mu się znaleźć klamkę od okna.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.