I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
W Haregonie najważniejszym miejsce jest port. Można stąd dopłynąć wszędzie. Jest to jedyne miejsce z którego da się dostać na Tenroujimę. W dokach znajdziemy zarówno małe łodzie rybackie, jak i ogromne liniowce. Raz widziano nawet szaleńca na rowerze wodnym. Port jest ogromny i łatwo się zgubić w setkach zatoczek i innych zaułkach. Są tutaj sklepy, ale nie ma tutaj niczego co mogłoby ciekawić magów. Z atrakcji turystycznych: mniej więcej w centrum stoi pomnik upamiętniający walkę Natsu z Borą. Jest na nim Natsu połykający płomienie przeciwnika.
by Yo Senshi (z drobnymi poprawkami Alezji)
Autor
Wiadomość
Wodospadowa Księżniczka
Liczba postów : 66
Dołączył/a : 28/11/2013
Skąd : Edolas
Temat: Re: Portowe Doki Wto Lip 29 2014, 16:08
- Oooo, to można zrobić casting gdzie zaprosi się tych wszystkich Hansów spełniających kryteria hansowatości, a potem wybierze się najbardziej hansowatego Hansa ze wszystkich Hansów - wydedukowała, biorąc na zakończenie palec wskazujący i środkowy do ust, słodko łącząc usta - Można też zabić karczmarza i zrzucić wszystko na nią, która wydawała mi rozkazy, wprawdzie nie znajdzie się dzięki temu Hansa i właściwie wszyscy prócz mnie będą nieszczęśliwi, no ale jest to jakiś pomysł na to, co można zrobić w przyszłości - wyciągnęła rapier i podparła na nim rękę, niczym na laseczce, przenosząc ciężar swego ciała na jedną stronę - Tak więc szukam-my najbardziej hansowatego Hansa ze wszystkich Hansów, takiego co pływa statkiem i załatwia w porcie różne transakcje. - właściwie nie wiedziała nic więcej, więc trudno jej było dokładnie doprecyzować, o kogo jej chodzi - I nie proponuję pytać więcej o radę, bo jeszcze coś zaradzę, nie tak, jak się spodziewałeś. - zakręciła się trochę dookoła, chowając miecz do pochwy. Tak, miała tendencję do wykonywania zbędnych ruchów, ale i tak była z niej pani-super-szermierz, prawda ;) ?
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Portowe Doki Pon Sie 04 2014, 13:53
MG
I nagle zleceniodawca zniknął, pozostawiając za sobą liścik, że misja odwołana i wszyscy mogą iść do domów. Nie wiadomo jak, nie wiadomo dlaczego, ważne że koniec. Tak więc grupka radosnych magów, która zasadniczo przyszła tuna marne, mogła wracać do domów, robić to co magowie lubią najbardziej. I na pewno nie jest to rozmnażanie, chociaż kto ich tam wie. Ważne że jakieś grosze na konto i tak wpadły, ot za drogę.
wszyscy: +15PD; +5.000 klejnotów
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Portowe Doki Wto Sie 18 2015, 23:33
MG
Podróż do Hargeonu zajęła trzy godzinki. Była przyjemna na tyle, że odbyła się bez problemów, w klimatyzowanym wagonie. Nie strasznie im były tory, stukot kół czy choroba lokomocyjna. Jedynie Never mógł nieco nie ogarniać, co się dzieje. Było to bardzo niesprawiedliwe ze strony Grey, jednak co zrobić. Los często bywał niesprawiedliwy. Dwójka magów, mało przejmując się swoim towarzyszem Carlosem, wysiadła na stacji Hargeon Główny i ruszyła prosto do doków. Nie było to trudne zadanie - zapach ryb, alg i morskiej wody dawał o sobie znać ze sporej odległości. Nie mówiąc już o tym, że port i doki były niemalże chlubą i punktem centralnym całego miasta. Pomimo swojej dawnej świetności, Hargeon obecnie wydawał się być przygaszony. Twierdza, która nie tak dawna sprawiała problemy mieszkańcom została wyburzona, jednak ciężkie, czarne widmo nieszczęścia chyba zadomowiło się w tym miejscu na dobre. Ludzie szybko przemykali ulicami, nie obracając się na innych, a już w ogóle za siebie. Coś wisiało w powietrzu i to na pewno nie były ryby. Torashiro i Never dotarli do doków w nieprzyjemnym nastroju. Udzieliło się też i im. Stojąc jednak pomiędzy morzem a hangarami, nie do końca też wiedzieli, gdzie się udać. Mogli popytać na statkach albo w jakieś karczmie. Mogli spróbować kogoś zaczepić, w nadziei że im odpowie.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Portowe Doki Czw Sie 20 2015, 13:36
-Udam się do jakiejś karczmy, spotkamy się tutaj wieczorem. W razie czego udawajmy, że się nie znamy, gdybyśmy się spotkali jakimś przypadkiem. - powiedział na samym początku do Nevera i Grey, samemu mając już jakiś plan w głowie zarysowany. No... ale od początku.
Miasto wyglądało smętnie, zresztą, nie było co się temu zbytnio dziwić po ostatnich wydarzeniach? Cały Hargeon emanował aurą, która też wpływała na magów. Wszak nieciekawie jest pracować w tak przygnębiającej atmosferze. Tora westchnął, kierując się powoli w stronę nabrzeża. Uważał, że powinien udać się do karczmy, jednak najpierw chciał wyjść na jakieś molo i rozejrzeć się po porcie. A nóż dostrzeże gdzieś jakichś pracujących ludzi, albo interesujące statki. Przy czym, nie obchodziły go jakieś giganty, jasno wskazujące na bogactwo ich właściciela. Zdecydowanie bardziej interesowałyby go trochę mniejsze jednostki pływające. Ale nie planował też od razu się do nich udać, ot, zanotować w głowie, dopiero potem idąc w kierunku jakiejś pierwszej, lepszej karczmy. Przy czym też, nie szukał jakieś rzucającej się od razu w oczy, ale właśnie takiej... tańszej, położonej lekko na uboczu. Gdyby nie było, to idzie do tej, jaką znajdzie, podchodząc do lady i zamawiając pierwsze lepsze piwo, przy okazji rzucając do obsługującego go gościa:
-Coś się ostatnio ciekawego działo? - rzucił jakby od niechcenia, tak, jakby chciał ot dowiedzieć się jakichś nowinek. Wszak miasto było portowe, więc pewnie mieli też i gości, których widywali rzadko lub po raz pierwszy w życiu. Takie więc pytanie, nie powinno budzić jakichś komplikacji.
Never Winter
Liczba postów : 641
Dołączył/a : 19/05/2013
Temat: Re: Portowe Doki Pon Sie 31 2015, 11:49
PERSPEKTYWA GREY ... .. . Tch, dranie byli praktycznie bezużyteczni. Informacje które udało się wyciągnąć raczej nam nie pomogą w tej sprawie. Ale nic nie można było na to poradzić. - Nie wydaje mi się, żeby udawanie nieznajomości poszło sprawnie, ale jak wolisz. Mnie to nie robi różnicy. Rzuciłam na odchodnym, odprowadzając go wzrokiem. Dla mnie i tak wszyscy śmiertelnicy byli tacy sami: bezwartościowi, poza Never-kunem. Cóż, sądziłam że sobie poradzi na własną rękę. Osobiście znałam jego zdolności i nawet gdyby został napadnięty, to gorzej byłoby dla przestępców. ... O ile oczywiście nie byliby przygotowani SPECJALNIE na niego. W każdym wypadku czas było zabrać się do szukania Wilhelma Greina na własną rękę. A przede wszystkim lokalizacji narkotyków. Na pewno interes się kręcił... trzeba było tylko znaleźć odpowiednie osoby i miejsca. ... Niestety nie sądziłam że to będzie takie łatwe. Najlepiej byłoby zacząć od znalezienia osoby, która rozprowadza te prochy. Po czym iść jak po sznurku do szczytu. A jak znaleźć taką osobę? Spojrzałam na Never-kuna, który ostatnio był znudzony i nie rozumiał całej sytuacji. ... Cóż, czemu by nie spróbować tego wariantu?
PERSPEKTYWA NEVERA Uhhh... To wszystko było strasznie konfudujące. Mieliśmy znaleźć jakiegoś człowieka o imieniu... Wil... Wil... Wilhelm! Był on zły, więc trzeba było go zaresztować! Jednak wtedy padły jakieś propozycje, których nie do końca zrozumiałem... A nawet tego co chciała zrobić moja towarzyszka Grey... Ale ona zawsze wiedziała, co robi! Więc kiedy zleciła mi zadanie, natychmiast się zgodziłem! Nie mogłem pozwolić, aby zło rozsiewane przez tego Wilhelma zatriumfowało! Byłem superbohaterem i musiałem stanąć na pierwszej linii na froncie walki ze złem! ... Sam rozkaz... Obecnie kierowałem się.... hmmm, do mniej przyjemnych dzielnic tego miasta. W którym na pewno wielki superbohater miał dużo do zrobienia! Dlatego Grey mi tak powiedziała: żebym szukał jakichkolwiek podejrzanych ruchów, to co mi się wyda złem, a w szczególności jeśli ktoś komuś płaci za garstkę proszku! Powiedziała wtedy, że załatwimy to bardzo szybko! Tak więc nie mogłem się wahać! Never Winter, nadchodzi! (dla wyjaśnienia - chodzi o klasyczny rzut na szczęście, Never-kun próbuje na chybił trafił znaleźć handlarzy narkotyków w tych gorszych dzielnicach - przyp. Grey).
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Portowe Doki Pon Sie 31 2015, 21:02
MG
Dwójka postanowiła działać, każde we własnym zakresie. Plan był prosty, szybki i może nawet skuteczny. Godzina powrotu do punktu wyjścia ustalona i... start! Rozdzielili się, każdy z zupełnie innym podejściem w głowie.
Tora Na pierwszy ogień ruszyły statki i portowi. Wydawało się jasne, że wilki morskie mogą wiedzieć najwięcej w temacie, a i sam port może dostarczyć jakiś ciekawszych wniosków. Gdy Torashiro stanął w dokach szybko rzuciło mu się w oczy, że statki ułożono w określonym układzie - po lewej, najbliżej latarni i nieco lepszych magazynów stały lepsze i bardziej okazałe jednostki pływające. Im bardziej w prawo, tym statki były mniejsze i mniej zadbane, choć co jakiś czas zdarzała się perełka i statek wyglądał jak nowy. Analogicznie magazyny jak i sam port stawały się coraz gorsze. Obecnie na widoku były te średnio-lepsze statki. Praca trwała w najlepsze, zwłaszcza na krańcach. Po prawej wyładowywano ryby i owoce morza, rzadziej towary, natomiast z lewa ciągle było słychać krzyki poganiające majtków do załadunku. Ciągle ktoś, biegał, krzyczał, latał i tylko można było sobie wyobrażać, jak Hargeon wyglądał w czasie swojej świetności. Dwa stateczki zwróciły jego uwagę, z miejsca, w którym się znajdował - jeden czarny, z czerwonymi żaglami oraz drugi całkowicie kolorowy - deski pokładowe pokryte wielobarwnym lakierem rzucały się w oczy na kilometr. Tora zanotował sobie to w głowie, po czym ruszył do karczmy, idąc w górę portu. Wybrał karczmę, która jeszcze jakoś się prezentowała, jednak niewiele brakowało jej do zwyczajnej speluny. Wszedł, nikt nie zwrócił na niego uwagi, on też na nikim nie zawiesił oka. Prosto do baru! Usiadł na skrzypiącym krześle i zamówił piwo. Było jedno, dużego wyboru nie było. Karczmarz łypnął na Torę okiem i nalał trunek do kufla, po czym podrapał się po policzku. Zarośnięty był niczym niedźwiedź, posturą też takiego przypominał. - Poza tym całym bajzlem na osiedlach, to jeszcze spadły nam zamówienia! Wszystko przez to ścierwo na górze! - Splunął na podłogę, widocznie niezadowolony z sytuacji w dokach, choć, jak na Torę, to i tak dużo się działo. karczmarz tymczasem zajął się obsługą kolejnej klienteli, która też nie wyglądała na zadowoloną z obecnej sytuacji. Przychodzący marynarze wyglądali na zmęczonych i sfrustrowanych.
Never Bohater uznał (czy też Grey mu to zarządziła), że lepiej jednak poszukać złoczyńców tak, gdzie każdy się ich spodziewa, czyli w ciemnych i niebezpiecznych alejkach. To są doki, musi być ich tu pełno i na pewno roi się w nich od czarnych charakterów! Więc z zapałem superbohatera ruszył na pohybel ciemności szerzącej się w bocznych alejkach doków. Raz w prawo, raz w lewo, dookoła jakiegoś szemranego podwórka, ślepa alejka... Ciężko było stwierdzić, czy było to szczęście, czy pech, jednak nigdzie nie było żadnego przestępcy, marynarza czy nawet ubrudzonego dzieciaka, którego można by posądzić o konszachty z samym diabłem. Takie poszukiwanie igły w stogu siana sprawiło, że po dłuższym czasie nawet Never poczuł się zniechęcony efektami. Oparł się o jakieś spróchniałe drzwi i... przeleciał przez nie, padając głową dokładnie między dwóch rosłych mężczyzn, którzy właśnie wymieniali się zarówno pieniędzmi, jak jakąś sakiewką. Wpadnięcie Nevera kompletnie ich zaskoczyło, toteż zamarli w tej dziwnej pozycji przez chwilę, po czym schowali swoje należne bardzo szybko. Jeden zaczął wycofywać się wgłąb pomieszczenia (wyglądało jak jakieś zaplecze, ale gwiazdy wirujące w głowie chłopaka nie ułatwiały mu szybkiego rozeznania), drugi natomiast, ten, który wziął pieniądze, wyciągnął ręce niczym dwie bele w stronę Wintera z zamiarem podniesienia jego osoby.
Stan postaci Never: boli cię tył głowy i jesteś troszkę oszołomiony, nieco niewyraźnie widzisz, niedługo przejdzie
CZAS ODPISU: 4.09
Never Winter
Liczba postów : 641
Dołączył/a : 19/05/2013
Temat: Re: Portowe Doki Pią Wrz 04 2015, 23:17
PERSPEKTYWA NEVERA HAHAHAHA! ZŁO NIE MOGŁO SIĘ UKRYĆ PRZED POTĘŻNYM SUPERBOHATEREM - NEVER WINTEREM! ... .. . -... Nic... nie ... może się ... przede mną ukryć... Jednak mimo moich największych chęci nie udało mi się tak wiele znaleźć. Czyżby zło tak dobrze się kryło, że potrafiło się ukryć nawet przed moim niewiarygodnym zmysłem superbohatera? To... To było nieuczciwe, ale tego można było się spodziewać po złoczyńcach! Póki co, mmmm, jak by użyć swoich wielkich zdolności, aby- - UAAAAAAAAAAAAAAAAAAAW! Jak się okazało, niepotrzebnie opierałem się o tamte drzwiiiiiiiiiii!!!! Wszystko jakby i poleciaaaaaaaaaałem... - ITAI! Upadłem, mając nad sobą mnóstwo gwiazd, które obracały się pięknie wokół wszystkiego... oraz dwójkę typków wraz z brązowym czymś. Uhhh... Nie wiedziałem przez moment, co się działo... Ale jeden z nich wyciągnął w moją stronę.... stronę.... - TOOOOOOOOOOOOOOOOOOORYAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!! Wykrzyknąłem, gromądząc moc! To było zło! I zło wyciągało do mnie ręce! Nie mogłem na to pozwolić, aby cokolwiek się stało! D;latego.... DLATEGO! POSTANOWIŁEM! NIE! DAĆ! SIĘ! I! POWSTAĆ SAMEMU! Szybko więc postanowiłem wstać, mocno ręką podpierając się- -... Ara? Nagle poczułem, że jednak nie było tak dobrze... bo mi ręka jedna się poruszyła, a druga nie... A to oznaczało... A TO OZNACZAŁO! - WOAH! Znów mi zaczął świat wirować pomiędzy oczami. Uaw! Uaw! Uaw! Uaw! COOOO SIĘ DZIEJE! NIE MOGŁEM SIĘ PODDAĆ! DLATEGO WCIĄŻ PRÓBOWAŁEM WSTAĆ! MIMO ŻE WCIĄŻ WSZYSTKO MI SIĘ OBRACAŁO! DLACZEGO TAKIE PRZESZKODY SPOTYKAJĄ SUPERBOHATERA! (dla wyjaśnienia - Never-kun starał się wstać, jednak użył do tego tylko jednej ręki i "przypadkowo" tak się podparł, że odepchnął się mocno w bok sprawiając, że zaczął się toczyć po ukosie żeby "przypadkowo" oddalić się od gościa. Przy okazji wciąż próboje wstać i wykrzyknąć "to było celowe!"... Jakby ktokolwiek mu jeszcze wierzył - przyp. Grey)
PERSPEKTYWA GREY ... Tak jak mogłam przypuszczać, Never-kun nie rozczarował. Trochę to trwało, ale w końcu wpadł na jakiś trop... Dosłownie! Lecz z drugiej strony obecnie zrobiło się niebezpiecznie. Ponieważ jeden z oprychów chciał dostać mojego kochanego. Nie mołam nigdy na to pozwolić, postanowiłam więc pomóc mojemu superbohaterowi w powodzeniu akcji. ... Na sam początek postanowiłam przekląć dwójkę osób Shoukyou (2 osoby - 8 tur). Tak aby zarówno jeden nie dostał mojego Never-kuna, jak i drugi łatwo nie mógł uciec. W wypadku, gdyby wciąż Never-kun nie mógł się wystarczająco szybko wygrzebać tak, aby drań go chwycił, to postanowiłam użyć swoich trików ze światłem, aby wywołać iskry przy jego skórze. To powinno odstraszyć owego bandziora przynajmniej na tyle, aby Never-kun dał radę się wycofać.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Portowe Doki Sob Wrz 05 2015, 18:08
MG:
No to pijem. Tora wziął łyk piwa, uważnie słuchając słów karczmarza i je analizując. Ścierwo na górze... bajzel na osiedlach... W sumie... tak, dawny pegaz był zainteresowany. Poczekałby więc, jak karczmarz zbliżyłby się ponownie do niego, by w ten oto sposób zadać mu pytanie: -A co dokładniej się dzieje, że zamówienia maleją? - rzucił z żywym zainteresowaniem, jednakże w oczekiwaniu na swojego rozmówcę wytężyłby uszy, licząc, że usłyszy coś ciekawego od zmęczonych pracą marynarzy, którzy być może po piwie lub dwóch, nie będą się silić na szept. W międzyczasie oczywiście, piłby swoje piwo, starając się wyglądać na lekko znudzonego gościa przybytku.
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Portowe Doki Sob Wrz 19 2015, 00:19
MG
Tora Piwko, karczma i marynarze - niczym standardowa opowieść rodem z fantasy. Dzielny bohater zwykle zatrzymywał się w takich spelunach, szukając odpoczynku, strawy, kobiet, napitku oraz informacji. Torashiro był niemalże takim bohaterem, tylko dla niego najbardziej liczyło się to ostatnie, a żelazna wola nie pozwalała mu skupić się na niczym innym. Ukradkowe spojrzenia, które posyłał w stronę innych bywalców niestety przedstawiły obraz zgoła inny od powieści fantasy. Ludzie przebywający w szynku unikali jakichkolwiek rozmów czy zbędnych spojrzeń. Nawet ci, którzy siedzieli przy wspólnym stoliku tylko wymieniali posępne pomruki, jakby życie już nigdy nie miało toczyć się właściwym torem. To samo było przy barze. Chociaż karczmarz wydawał się bardziej rozmowny, jakby dawno do nikogo gęby nie otworzył. Ponownie się podrapał. - Najpierw była ta poczwara co się zalęgła w twierdzy. Niby się jej pozbyli, ale wciąż nie chcą nam powiedzieć, co to było. Gorsze zaś to, że już prawie rok odkąd ludzie unikają Hargeonu i to nie tylko Fioryjczycy. - Przysiadł przed Torą i sam sobie nalał porządny kufel piwa. - A później już tylko gorzej. Ludzie zaczęli się wycofywać z różnych inwestycji, po portach zaczęli grasować ci tak zwani "szczęściarze", co za dobrego grosza serwują marynarzom chwile zapomnienia. Sieją złe nasiona, zapuszczają złe korzenie, okolica pustoszeje i przemienia się w jedna wielką dzicz. To już nie jest dobre miejsce... -Splunął i zamilkł, zapijając swoje smutki.
Never Zło czyhało w każdym zakamarku portu. Never to wiedział. Never to czuł. Niczym rasowy pies tropiący zdawał sobie sprawę z tego, że ZŁO TU BYŁO. Tylko kwestią czasu było, kiedy je odnajdzie. Mimo wszystko lepiej byłoby, gdyby nie chowało się po kątach, jak robiło to teraz i utrudniało superbohaterami zadanie. Tak-być-nie-powinno! I nie było, bo już zaraz chłopak znalazł się w centrum wymarzonej akcji i nawet wirujące wokół otoczenie nie mogło go zatrzymać przed wymierzeniem sprawiedliwości niegodziwym! Szkoda tylko, że otoczenie też było niegodziwe i zamierzało pokrzyżować bohaterowi szyki. Winter szybkim ruchem poderwał się w górę, jednak niefortunnie jego ręce nie chciały dziś ze sobą współpracować i wywołały komiczny ruch, który znów wrzucił chłopaka w ruch wirowy... A przynajmniej wprawiłby, gdyby tuż obok nie pojawiła się przeszkoda w postaci zniszczonej uprzednio ścianki. Pech prześladował siedemnastolatka! Teraz leżał bokiem, w jeszcze gorszej pozycji niż przed chwilką, a do tego polały go jeszcze plecy i bark lewy. Koszmar! Tymczasem Grey czyniła magię, próbując uratować biedne cztery litery ukochanego. Rzuciła klątwę na dwoje bandytów, przez co ten uciekający uderzył głową o framugę drzwi i upadł, chwilowo zamroczony. Nie uratowało to jednak Nevera przed chwytem potężnego mężczyzny, który chwycił go niczym szmacianą kukłę i obejrzał ze wszystkich stron, po czym rzucił go wgłąb pomieszczenia, obok padłego wcześniej towarzysza. Never Winter poczuł, jak ponownie ciemnieje mu przed oczami a ból głowy przybiera na sile, razem z akompaniującym mu bólowi całego ciała. Wylądował na drewnianej podłodze, szczęśliwie nie uderzając o drzwi. Goryl zasłonił mu dziurę, przez którą wpadł. - Wynoś się, Gill, ale już! - warknął na drugiego mężczyznę, który natychmiast struchlał i zaczął pospiesznie się zbierać z podłogi. Rozejrzał się niepewnie, po czym wyminął kolegę i wymknął się dziurą. - SANM! MAMY WTYKĘ! - krzyknął tak przerażająco, że nawet Grey odczuła pewien dyskomfort, natomiast w Neverze coś zaczęło się gotować. Niestety nie był w stanie jeszcze odpowiednio zareagować. Na domiar złego facet znów go chwycił i wywlókł do środka, prosto do zadymionego wnętrza. Twardo posadzono go na krześle, ktoś inny sprawnymi rękami go związał i już po chwili stał w otoczeniu trzech mężczyzn, starca i kobiety, która świeciła mu prosto w buźkę. Staruszek z kolei pykał fajkę, która generowała ogromne pokłady dymu. To on rozpoczął rozmowę. - A więc, kto cię przysłał? Rada? Szara ręka? Asfelda? - mówił spokojnie, drżącym ze starości głosem. Never widział tylko dłonie, szare i pomarszczone, oraz szarą (a może to był dym?) szatę ukrywającą jego sylwetkę. Nikt natomiast nie przejmował się Grey, która w tych obłokach była ledwo widoczna.
Czas odpisu: 24 września
Uwagi i stan postaci: Yeah, my fault. Powinno być już tylko lepiej. Tora: proszę, zmień kolor wypowiedzi przy następnych postach. Wraz ze zmianą layoutu twój obecny kolor jest nieprzyjemnie nieczytelny. I mam nadzieję, że już nie będziesz zabierał mi MG :D
Never: boli cię tył głowy, plecy, lewy bark i jesteś mocno oszołomiony, nieco niewyraźnie widzisz, związany i oślepiony przez mocną lacrymę świetlną. 120 MM, Shoukyou 1/4 Tora: pijesz dobre, mocne piwko, spodziewaj się efektów.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Portowe Doki Czw Wrz 24 2015, 19:11
Chłopak wypił kolejny łyk napoju, jednocześnie łamiąc tzw. czwartą ścianę i pozbywając się magicznej mocy MG, która przypadkowo zaległa przy jego ostatnich poczynaniach, a która nie zdążyła niczego popsuć. Szczęśliwie (tu bardzo przepraszam za tamto). No, ale się napił i z uwagą wysłuchał słów karczmarza, dowiadując się nowych rzeczy, które zdecydowanie go zainteresowały. -Unikają z powodu tej dziwnej poczwary? - rzucił od niechcenia pytaniem, upijając kolejny łyk napoju, po czym zadał kolejne pytanie, również takim dość obojętnym głosem -Nikt z tymi... "szczęściarzami" nie chce nic zrobić? - po czym znów napił się piwa. Oj... może nie powinien aż tak bardzo się nawalić, ale mimo wszystko, jeśli mu się trunek skończy, to głupio będzie tak gadać o suchym pysku. Zwłaszcza z karczmarzem, dlatego, gdy pił... nie brał wszystkiego haustem, ale dość niewielkimi porcjami. Na dłużej starczy, dłużej się będzie delektował, może i później się nawali.
Never Winter
Liczba postów : 641
Dołączył/a : 19/05/2013
Temat: Re: Portowe Doki Czw Wrz 24 2015, 20:22
PERSPEKTYWA NEVERA Waaaaah! BAM! - Atatata... Nagle uderzyłem w coś, co sprawiło że znów zaczęło mnie boleć. Nie mogłem jednak... teraz się poddać... musiałem... -... Ech? I kolejny raz znalazłem się w powietrzu... Przez pewien czas widziałem niewyraźną sylwetkę, jednak zanim udało mi się dowiedzieć kto to był, to... -!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Znów poczułem że lecę... To już kolejny raz w tym samym czasie...,. BAM! (Never-kun coś na tej misji nie ma naprawdę szczęścia - przyp. Grey). -.. Uch... To było... strasznie... uaaaaw.... Nie za dobrze się czułem... I znów wysoko... I nisko... Uhhhh.... co się... co się działo... Co tak strasznie świeci.... Słyszałem jakieś szmery... Słowa.... - ? ?? ??? ???? Nie wiedziałem już co się działo.... uhhhh... Gdzie był tamten.. zły....? Czyżby... czyżby... Uhhh... (wyjaśnienie - Never-kun jest oszołomiony, więc nie za bardzo rozumie znaczenie słów - i to dobrze widać po jego twarzy. Zresztą nawet jeśli by nie był, to i tak nie rozumiałby - przyp. Grey)
PERSPEKTYWA GREY Ajć. Nie wiedziałam jak to się stało! Never-kun, teoretycznie najbardziej szczęśliwy człowiek w tej okolicy, miał takiego pecha... Przez co został schwytany. Oraz zaprowadzony na przesłuchanie przez tego bandziora. Nie było dobrze... Szczęśliwie, nie wyglądało na to żeby tamci zorientowali się o mojej obecności... A Never-kun mógł kupić trochę czasu, zwłaszcza że nie wiedział nic przydatnego. W takich sytuacjach nie pozostało nic innego jak wezwać pomoc. I był na to bardzo prosty sposób... -... Zacisnęłam rękę na lacrymie komunikacyjnej. Sądziłam że się przyda, jednak nie wydawało mi się że tak szybko. Oczywiście, użycie jej tutaj na miejscu było absolutnie idotycznym posunięciem, wtedy wszyscy by się zorientowali że ja tu jestem... Ale na razie oczy wrogów są skierowane ku mojemu ukochanemu... Więc należało korzystać z sytuacji, póki byli zajęci. Nie martw się, Never-kun! Na pewno cię uratuję! A tamci pożałują, że kiedykolwiek się urodzili! Na samym początku użyłam zarówno na sobie, jak i Never-kunie Shoukichi (2 osoby - 4 tury). To powinno pomóc przetrwać mojemu ukochanemu przesłuchanie, a mi działanie. Następnie sama zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu, szukając z niego wyjścia, przez które mogłabym się wymknąć niepostrzeżenie. Co prawda najlepiej by było znaleźć wyjście na zewnątrz, jako że wtedy można było od razu przejść do działania, ale inny pokój również zdawał egzamin. Jeśli mi się udało... To, używając komunikacyjnej lacrymy, próbowałam się skontaktować z Byakuton-kunem. Oby odebrał... Jeśli nie zareaguje, nigdy bym mu tego nie wybaczyła!
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Portowe Doki Sro Paź 07 2015, 23:09
MG
Tora
Dobre piwo zawsze miało to do siebie, że dobrze je się piło, czy się tego chciało, czy nie. Dlatego Tora raz za razem upijał łyk napoju, czując, jak stopniowo po jego ciele przemieszcza się znajome, przyjemne ciepełko alkoholu. Myślał jeszcze trzeźwo, co to jeden kufel piwa? Słuchał dalej opowieści karczmarza, wyglądając na znudzonego i niekoniecznie zainteresowanego, a pytania, które zadawał wydawały się być mężczyźnie tylko gładką gadką, byle tylko coś mówić z uprzejmości. Westchnął ciężko. Ludzie w dzisiejszych czasach... - Unikają. Co innego mają zrobić? - Karczmarz przeszył Torashiro uważnym spojrzeniem. Co zrobić z gagatkiem, który wydawał się być tak poważny i obojętny? - Co cię tak to interesuje? Nie wyglądasz na miejscowego, a zadajesz pytania jak obłąkaniec, który tylko wtyka nos w nieswoje sprawy. Z dala ci od portu, bo jeszcze ktoś ci skórę przetrzepie. - stwierdził po chwili i zajął się swoimi sprawami, już całkowicie ignorując osobę chłopaka skupiając się na swoich innych klientach, z którymi rozmowa z pewnością byłaby przyjemniejsza. Na pocieszenie Tora wciąż miał piwo!
Never
Oj się porobiło, porobiło! Tyle dobrze, że Grey mogła jeszcze próbować coś zadziałać i uratować swojego ukochanego. Never z kolei siedział przywiązany do krzesła i nie do końca rozumiał, co sie właśnie dzieje z jego osobą. Podrzucanie nim w górę i w dół to jednak zły pomysł... Może miał chorobę lokomocyjną? kto to wie, kto to wie... Słysząc jednak brak odpowiedzi, a bardziej jakieś niezrozumiałe lęki, kobieta się zirytowała i przysunęła mu światło bliżej twarzy. Sama też niemal na nim nie usiadła. - MÓWŻE, PAJACU! KTO CIĘ PRZYSŁAŁ, HĘ? - krzyknęła prosto w twarz Nevera, jednak zaklęcie Grey już zaczęło działać i nie tylko nie ogłuchł, ale również uniknął spotkania trzeciego stopnia ze śliną kobiety. Staruszek jednak westchnął. - Ciszej, Mari, ciszej... Pewnie jest strasznie zdezorientowany - uspokoił kobietę Sanm, ponownie pykając z fajki. Mari niechętnie się cofnęła i Never w końcu mógł dostrzec nieco więcej. Kobieta była bardzo skąpo ubrana, niemal nic nie zakrywało jej atutów, natomiast mężczyźni wyglądali jak zaprawieni w bojach i sztormach marynarze. Jeden z nich był cały wytatuowany, nie sposób przeoczyć. W innym rozpoznawał tego, który go tak wywlókł. - Więc, kto cię przysłał? - staruszek ponowił pytanie. Tymczasem Grey rozpoczęła swój plan ratunkowy, w pierwszej kolejności korzystając z lacrymy komunikacyjnej i zaczęła szukać wyjścia. Z pewnością za nią znajdowało się jedno... Ale skoro był to budynek, to musiał mieć też główne wyjście, przez które człowiek imieniem Gill się wydostał. Idąc tym tokiem rozumowania ruszyła w poszukiwaniu drzwi. Niewiele brakowało, by wpadła na meble, jednak jej szczęście uratowało jej od wywołania podejrzliwego rumoru. I tak też dotarła do ściany i drewnianych drzwi. Z lacrymy nie było odpowiedzi.
Czas odpisu: wstępnie 13.10
Tak skromnie przypominam wam, że to misja BT+ na maga S.
Never: boli cię tył głowy, plecy, lewy bark i jesteś oszołomiony, , związany. Lacryma świetlna wymierzona prosto w twoją twarz. Brak odzewu z lacrymy komunikacyjnej. 110 MM, Shoukyou 2/4, Shoukichi 1/4 Tora: pijesz dobre, mocne piwko, spodziewaj się efektów.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Portowe Doki Pią Paź 09 2015, 12:07
Tora powoli zbliżał się do opróżnienia swojego kufla, ale szczęśliwie... nie był alkoholikiem. Dlatego... zwolnił tempo, zaledwie udając, że wciąż pije w tym samym tempie. Po prostu brał mniejsze łyki, spokojnie wsłuchując się w szmer karczmy. Chciał coś usłyszeć, cokolwiek. Ewentualnie zagadać jeszcze raz do karczmarza, gdyby ten miał możliwość podejścia. Jeśli nie, nie próbował na siłę do niego zagadać. Ot, gdy ten odchodził od niego, rzuciłby tylko: -Wydaje mi się dziwne, że skoro wszyscy o tym wiedzą to ani policja, ani rządzący nie chcą nic z tym zrobić. - zresztą, tak samo by do niego zagadał, gdyby znów się do niego przysiadł. A w razie czego... zawsze mógł dokończyć to piwo i zamówić kolejne. Choć wolał nie wyjść narąbany. Był ciekawski, lekko wścibski, no ale cóż. Czasami tak trzeba. Po tym, dodałby tylko -Poza tym, sam mnie zaciekawiłeś, że dzieje się coś takiego i władza nic nie robi. Szkoda, że nikt nie stara się przywrócić Hargeonowi dawnej świetności. - rzuciłby niejako z westchnięciem i delikatnym uśmiechem na ustach. Oczywiście... nadal powoli sączył piwo.
Never Winter
Liczba postów : 641
Dołączył/a : 19/05/2013
Temat: Re: Portowe Doki Wto Paź 13 2015, 22:30
PERSPEKTYWA NEVERA Uaaaw... To było... Takie konfrudujące... Bez przerwy coś mnie oślepiało... I wtedy... ktoś coś krzyknął... ale... co? - ?? ??? ???? Czemu... czemu wszystko się tak działo? O co chodziło? Jak to się stało... Co miałem zrobić... Ja... Never Winter... Właśnie! Byłem wielkim bohaterem... Never Winterem... Dlatego tutaj przybyłem!... Ale co miałem zrobić... Uch... - Jestem... ugh... przedmurzem sprawiedliwości, obrońcą... uciśnionych, samotnie... walczący ze złem... Wielkim bohaterem... Never Winterem! Zadeklarowałem! Tak, to było to... co ja miałem... Dlatego trzeba było wstać i pokonać zło! - ... Huh? Czemu... nie mogę się ruszyć?... Uch... Wciąż kręciło mi się w głowie. Zaraz, co to było za zbiorowisko przede mną. W ogóle nic nie rozumiałem. - ? ?? ??? Jak miałem bronić świata jeśli siedziałem na krześle? Czemu czuję na rękach coś? O co w ogóle chodzi?
PERSPEKTYWA GREY Ufff, udało mi się wymknąć niepostrzeżenie. Na szczęście tamta banda idiotów nigdy by się nie zorientowała, zajęta moim ukochanym. Nie martw się, Never-kun, na pewno cię uratuję! A te wejście... Ciekawe, czy ktokolwiek się zorientowałby. Zapewne niewielu. W każdym wypadku nie można było się wahać, tylko szybko wylecieć na zewnątrz! Dlatego ostrożnie otwieram drzwi starając się sprawić, aby nie zaskrzypiały, po czym próbuję wylecieć trochę wyżej. ... Tylko, zaraza, co było nie tak z tą lacrymą? Czemu Byakuton-kun nie odbiera? Miałam jednak nadzieję, że to jedynie wina braku... zasięgu? Albo czegoś w tym rodzaju! Więc kiedy wyleciałam, to spróbowałam ponownie! Oby odebrał... Jeśli sprzęt jest sprawny, tylko z jakiegoś powodu Byakuton-kun jest niedysponowany... Oby nie. Wtedy śmierć to najlepsze, co mogłoby go spotkać. (możesz tutaj poczuć zimny dreszcz na plecach, Byakuton-kun - przyp. Grey)
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Portowe Doki Pią Paź 23 2015, 22:06
MG
Tora Odgłosy karczmy sprowadzały się do karczmarza, który krzątał się za barem i wymieniał krótkie komentarze z innymi gośćmi. Były to tylko pytania o zdrowie, o powiedzenie. Dodatkowo w karczmie co jakiś czas ktoś kaszlał lub smarkał, kufle uderzały o stoły... Cicho. Nieprzyjemnie cicho. Było coś chorego w tej ciszy i sprawiało, że Torashiro raczej nie wróciłby do karczmy z przyjemnością. Choć może było to tylko przejściowe. Na pierwsza uwagę chłopaka karczmarz przechodzący obok tylko splunął na podłogę. - Jeszcze brakuje nam tu policjantów od siedmiu boleści i wtykających swój nos we wszystko urzędasów. lepiej, by się trzymali z dala i oni o tym wiedza. My jakoś sobie poradzimy... - mruknął niechętnie, wyraźnie obruszony stwierdzeniem Tory. Oj ciężko było zaskarbić sobie przychylność karczmarza gdy już się go raz wkurzyło. Kiepskim aktorem był ten wróżek. Karczmarz nalał mu w milczeniu kolejne piwo i odszedł, chyba już na dobre.
Never Oprawcy Nevera, po jego odpowiedziach, chyba uznali, ze biedaczyna jest niepełnosprawny umysłowo. Nie dość, że nie potrafi składnie mówić, ot jeszcze plecie bzdury o jakimś przedmurzu. Odbyło się to za sprawą ciężkiego westchnięcia, poirytowanego westchnięcia i dziwnego pomruku, który chyba świadczył "Głąbów pałujemy na śniadanie". - I co powinniśmy z tobą zrobić... - rzucił po chwili staruszek. Neverowi z kolei zaczynało robić się przyjemnie wesoło. Dziwne rzeczy się tu działy, doprawdy. Tylko co tu robiły różowe słonie? Zdziwienie Nevera tylko się potęgowało. - Może... - zaryzykowała kobieta, - damy mu to? Wciąż nie wiemy, jak działa. Zapadła pełna konsternacji cisza między grupą, po czym Sanm tylko kiwnął głową. Osikowie zaryglowali i obstawili drzwi, natomiast kobieta poszła na zaplecze. - Ciesz się, chłopcze. Niedługo staniesz się częścią czegoś wielkiego!
Grey Torashiro nie odpowiadał, natomiast jakieś złe przeczucie dotknęło Grey. Coś niedobrego działo się z Neverem. I w tym momencie usłyszała też szczęk ryglowanych drzwi. I wtem lacryma nawiązała połączenie. - Halo? Czy coś się stało? - niewątpliwie był to głos Ricka odpowiedzialnego za wtajemniczenie magów w misję. Chyba ta lacryma nie działała tak, jak Grey chciała.
Czas odpisu: 28 październik (przed moją konferencją)
Stan postaci: Never: w zasadzie to już nic cię nie boli, czujesz się dziwnie wesoły i widzisz różowe słonie. Lacryma świetlna wymierzona prosto w twoją twarz. Brak odzewu z lacrymy komunikacyjnej. 110 MM, Shoukyou 3/4, Shoukichi 2/4 Tora: pijesz dobre, mocne piwko, spodziewaj się efektów. Czujesz przyjemne szumy w głowie.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.