Aleja czterech króli

Bardzo długa ulica zwana też aleja, po obu jej stronach rosną jabłonie i stoją okazałe Wille. Jej południowy kraniec zajmuje siedziba Dead Head causus zaś północny zajmuje magnat, niejaki "Bodzio". Ponoć prowadzi wiele szemranych interesów a także, jest wielkim wrogiem Mr.P. Szefa DHC.
~

MG

Hej-ho moi drodzy. Niezmiernie cieszy mnie fakt że przyjęliście tę misję. Tak swoją drogą lubię popcorn a wy? Popcorn jest całkiem smaczny, pomyślcie tylko co by zrobili wrogowie gdyby wystawić przeciw nim armię magów ognia i magów kukurydzy? Potworna strategia bojowa... ale chwila odbiegam do tematu tego listu. No więc, odzyskajcie kaczkę. Tylko to się liczy ps. jak Noc będzie wracać niech kupi popcorn

Tak wiec po zapoznaniu się z treścią tego całkiem normalnego listu znaleźliście się na przeciw rezydencji magna.. stop. Jakkolwiek wyobrażaliście sobie rezydencję magnata przed wami była chata chłopa, z drzwiami, oknem i dachem krytym strzechom. Obok był płotek a za nim pole kukurydzy, strach na wróble i nawet dynia była! Domek strasznie się wyróżniał na tle okazałych rezydencji ale co tam. Dym unoszący się z komina świadczył że ktoś jest w domu, nie było do niego innych wejść.

Szedłem sobie drużką, w kierunku miejsca w którym miałem się spotkać z innymi, czy coś, tak szczerze mówiąc to ja nawet nie wiem czy wiem o tej całej misji i o tym że będę pracował z kimś więc prawdopodobnie popełnię masę błędów. Idąc dróżką wyciągnąłem dłoń górę, objąłem palcami jabłko po czym pociągnąłem je w swoja stronę, zerwałem je z drzewa po czym zatopiłem swoje zęby w soczystym jabłku. Gdy już obgryzłem je dookoła, wyrzuciłem ogryzek a na twarz założyłem maskę. Teraz czekałem an resztę przed chałupą.

Tak naprawdę Lilith przywędrowała w te okolice już jakiś czas temu, jednak mając jeszcze dużo czasu postanowiła zwiedzić szybkim krokiem okolicę. Dodatkowo nikomu nie rzucała się w oczy. Kiedy już mały rekonesans miała za sobą, wróciła na miejsce wspomniane w zleceniu. Rozejrzała się i wybrała jedną z jabłoni rosnących może nie przed samą chatką, ale niedaleko niej. Oczywiście warunkiem koniecznym byłoby owa jabłoń była dość... duża? By było gdzie się ułożyć na gałęzi, a dodatkowo był z niej dobry widok na chatkę. Jeśli drzewo spełnia oba warunki, Lilith wchodzi na drzewo i siada na którejś z solidnych gałęzi i obserwuje otoczenie, wypatrując reszty 'skazańców'. Wkrótce pojawił się jakiś osobnik z maską. Który zatrzymał się przed chałupą, więc musiał być jednym z nich. Lil siedziała ukryta na gałęzi, kamuflaż dobra rzecz~ Męcząc w zębach wykałaczkę. Nie zamierzała się jak na razie ujawniać, bo i po co?

Dzielnica bogaczy. Też coś. Jakoś korciło ją, by coś zepsuć. Te przepiękne wille stanowiły taki piękny dowód próżności ich mieszkańców, że aż żal było nie wybyć tych wszystkich patałachów... A, przepraszam, możnowładców. W końcu musieli wynaleźć jakieś piękne określenie na swoją głupotę. Prychnęła pogardliwie, gdy tylko weszła na ulicę. Czterech króli... Tak, idealnie pasowała do arystokracji. Cel znajdował się na północnym krańcu, na przeciw rezydencji Mr. P. Jak miło~ Musiała przejść ją całą. I przeszła, nawet nie wyrządzając większych szkód otoczeniu. Ale... chatki się nie spodziewała. To wyglądało jak lepianka... lub jakaś inna chłopska chata sklecona z desek 'byle tylko trzymało się kupy'. Kukurydza? Coś dużo o tej kukurydzy ostatnio... Zerknęła na liścik od szefa DHC. Chyba nie trzeba będzie kupować popcornu. Pomyślała kąśliwie i podeszła bliżej.
- Hej. Ty też przybyłeś odzyskać kaczkę? - zapytała... kogoś w masce, stojącego przed chatynką. Wyglądał podejrzanie, no ale nadzieję mieć można, że to sojusznik a nie ochroniarz. Byli jedyni? No cóż... Będą w takim razie czekać. Choć ciekawe ile jeszcze osób przyjdzie.

Rozglądałem się dookoła co jakiś czas, aby wiedzieć czy ktoś jeszcze przyjdzie. Po chwili usłyszałem kobiecy głos, dochodził zza moich pleców, obróciłem się w jej kierunku, po czym ujrzałem dość ładną dziewczynę, na jej pytanie kiwnąłem po prostu głową, co oznaczała że jestem tu w tym samym celu co ona, - Kaguyami Xander, mów mi Xan, - odpowiedziałem zdejmując z twarzy maskę, schowałem ją gdzieś tam za płaszcz po czym uśmiechnąłem się przyjaźnie.

Popcorn dobra rzecz... ale kurna, jak chce popcorn, to niech ruszy swe zacne cztery litery do sklepu a nie każe Noct latać za żarciem bo temu się zachciało popcornu. Jak baba w ciąży, cholera jasna... Tak też szła z łapkami w kieszeni w stronę chałupki... która chałupka była, a nie miała być. Noale, co ją to...
- Ja mu dam popcorn... pff... Leń cholerny, by sam polazł. I jeszcze kaczka... sam by ją sobie po nią poszedł a nie po jakiś kawałek gumy mnie wysyłał z jakimiś randomami.
Gadała pod nosem zbliżając się do punktu zbiórki. Że też teraz, a miała zamiar sobie na Galune popłynąć co by sobie miejsce na domek letniskowy znaleść. Domek letniskowy potrzebny, w razie czego by robił za bunkier. Wgl jakakolwiek chatka by sie jej przydała. Ale wracając, doszła do miejsca gdzie się już trochę ludu nazbierało.
- Jedna głupia kaczka a tyle chętnych do jej ratowania... suuupe. Dobra, jaki plan?
Co prawda widziała niewiele osób, ale sam fakt... a plan działania już może mają, kto wie? Oszczędzą Noct wysiłku. A co tam...
- Tak swoja drogą. Nocturne.
Krótko się przedstawiła nowoprzybyłym. Choć żeby jakoś jej zależało by ich poznać jej nie zależało. Odbić obiekt i iść się lenić - cały plan na dzisiaj.

- Witam cie Nocturne ja jestem Xander, miło mi cie poznać, osobiście znudziło mi się czekanie na resztę magów, idę z tond, pójdę się przejść i później wrócę. - Powiedziałem, po czym po prostu, skierowałem swoje kroki w kierunku wyjścia z alejki królów.

z/t

Po upływie jakiegoś tam czasu wróciłem.

/// Skoro tak to zostaje//

Event odwołany~

//btw. Xan, jak event jest poza fabularny możesz pisać i na nim i na fabule~

Łok, no więc tak... Asthor zadeklarował że event zamiast Dona prowadzić będzie. Event wznowiony~

/btw. jak chcecie [Don, Asth] to możecie jeszcze obgadać dalsze losy eventu na GG...

Dobra więc post wstępu ode mnie. Nie będzie tu jeszcze żadnych fabularnych informacji, ale cóż... muszę ogarnąć graczy. Do osób, które się jeszcze nie zgłosiły napisałem już na gg. Te osoby mają 48h na napisanie posta. I to będzie zasada, aby event 'nie stał'. Po pierwsze ciągle piszecie w kolejności dowolnej, więc liczę na to, że odpis każdego z graczy pojawi się w ciągu 48h po moim poście fabularnym [osoby, które napisały wyżej nie muszą się śpieszyć, aż do mojego kolejnego posta]. Po upływie 48h niezależnie od tego czy wszyscy odpiszą czy nie, ja i tak odpisuję. Oczywiście można się usprawiedliwić. Chyba każdy ma do mnie gg. Jeżeli macie nawał nauki to napiszcie do mnie na gg to wydłużę ten czas jakoś. Ale nie przesadzajcie w stylu ' odpiszę w przeciągu miesiąca'. Mogę go wydłużyć ten czas o dzień/dwa, ale nie więcej. W zamian za to, że będziecie w miarę szybko odpisywać ja również postaram się dawać wam posty MG zaraz po upływie w/w czasu. Wtedy będzie on jakoś szedł. Wylecieć z eventu można na 3 sposoby: 1-> dobrowolnie go opuścić 2-> coś się może wam stać 3-> nie odpisywać 3 kolejki z rzędu. Dziękuję za uwagę, przepraszam za to, że każę wam jeszcze czekać te 48h na pozostałych graczy i obiecuję, że od teraz event ruszy pełną parą.

MG

Więc zacznę od Lilith. Zwiedziłaś sobie okolicę, która... w zasadzie została Ci już opisana. Potem zajęłaś miejsce na jednej z lepszych jabłonek. W sumie nawet nikt Cię jeszcze nie zauważył, gdy tak wisiałaś sobie na gałęzi. Ale pamiętaj. Co wisi może spaść. Reszta natomiast właśnie się poznała, aczkolwiek nic konstruktywnego co MG mógłby opisać nie zrobiła. No tyle powiem, że Nanaś poznała się z Nocką, a Xan sobie poszedł gdzieś. Jak widać już wymiękają. Więc było was dwie. Czy chcecie we dwójkę wykonywać akcję ratunkową dla kaczki. Jak chcecie. Acz radziłbym zacząć zadanie od czegoś więcej niż stanie i czekanie, aż kaczka spadnie z nieba. Jeszcze pomyślą, że jesteście złodziejkami i straż Hosenki po was wezwą?

Już jedna osoba odpadła. W sumie co się dziwić. Kto będzie nadstawiał łba dla kaczki? No, oprócz Nocki, ona tu tylko dla zabicia czasu przyszła. Ale dobra, pozostała ona i jeszcze jakiś mag. Nie ma co czekać, obiad jeszcze wystygnie. Normalnie podeszła do drzwi i zapukała. Tak, nie wyważyła ich kopniakiem, fajnie, nie? Taka miła odmiana. No i co Nocka może więcej napisać? Że czeka.
- Zobacz czy jest jakieś tylne wejście do domu.
Powiedziała jeszcze szybko oczekując na otworzenie drzwi. W sumie podejrzewa Nocka, że jeszcze porządny gmach znajduje się pod ziemią, no, w takiej małej chatce jakby była trzymana kaczuszka to by było za łatwo. Kurde, czemu by mu nie kupić nowej kaczki? Mniej roboty by było, a tak to muszą urządzać krucjatę po kawałek gumy. Ciężkie maga życie...

Edytowałem post i pisałem ze wróciłem ;p

Po pewnym czasie podróżowania to tu to tam, postanowiłem wrócić do moich "Przyjaciół" . Uznałem ze było to z mojej strony trochę nie miłe, dlatego też postanowiłem powrócić i im pomóc w misji ratunkowej - Dobra idę z wami - Powiedziałem, stając obok Nocturne, staraliśmy się znaleźć wejście do starej Chaty.

MG

No więc zacznę od Lilith. W sumie siedziała sobie nadal na swoim drzewie i obserwowała okolice z daleka. W sumie fajnie, ale w pewnym momencie zobaczyłaś nadlatujące wielkie i straszne ptaszysko. Co prawda był to zwykły szpak, ale warto dodać trochę dramatyzmu do tego eventu. Co jednak ważniejsze. Ten ptak leciał na Ciebie i chyba chciał Cię podziobać, ew. zgwałcić. Tak więc na twoim miejscu zrobiłbym coś. Nanaś w sumie nic nie robiła [na razie Cię nie ma w nieobecnościach, ale na razie są nudy więc pominę Ciebie bez żadnych dla Ciebie konsekwencji]. Xan wrócił, a Nocka zapukała w drzwi. W sumie bardzo dobry pomysł, bo otworzył wam ... mężczyzna, że tak to nazwę. Chociaż jeżeli chodzi o bardziej szczegółowy opis to był to osobnik płci męskiej wysokości około 170cm, z całkiem sporym brzuchem. Ponadto miał obcisłe, różowe ubranko odsłaniające wielki, owłosiony brzuch osobnika i przezroczyste skrzydełka. Ogólnie był to obrzydliwy mężczyzna przebrany za wróżkę. Spojrzał na was przez chwilę, po czym przemówił grubym głosem.
- Czego? Nie widać, że ćwiczę do występu w przedszkolu?

- Przedszkole? Jakie przedszkole? Aaaa... to przedszkole! Przykro mi to mówić, ale zostało spalone, własnie przechodziliśmy obok niego... nie wiem czy pan wie, ale wszystkie przedszkola zostały spalone. Mniejsza... - powiedziała najbardziej przekonującym tonem jakim umiała dostosowując do tego mimikę twarzy, po czym kontynuowała - Jesteśmy z gazowni. Musimy sprawdzić wszystkie domy w okolicy i sprawdzić, czy nie ulatnia się gaz. Jest duże prawdopodobieństwo że właśnie on był przyczyną tych licznych tragedii. Nie wnikam czy ekipa od nas już u pana była, zostaliśmy wysłani jako specjaliści by wszystko posprawdzać. Wie pan, bezpieczeństwo i te pe... Proszę nas wpuścić i pokazać gazomierz. Przy okazji z chęcią kolega z wodociągów sprawdzi licznik.
Dobra, plan genialny. Najprawdopodobniej gumowa kaczka będzie w łazience, przy liczniku. Jeśli nie, to szukając gazomierza powinna trafić na jej ślad. gdyby jednak grubas nie uwierzył w bajkę i chciałby zamknąć Nocce drzwi przed nosem, to ta blokuje je prawą nogą, jednocześnie łapiąc je za klamkę co by nie oberwać bardzo nimi po kopytku. Kto wie ile to ma siły. Wtedy tez wyprowadzamy prawy prosty w jego facjatę pomiędzy oczy, kiedy tylko nadarzy się okazja.

- He? A tak tak, ja sprawdzę licznik - Odpowiedziałem, spoglądaj ac z lekkim zdziwieniem na dziewczynę. " Całkiem dobry plan, mądra dziewczyna, lecz mogła trochę wcześniej mnie uprzedzić o jej planie, pierwszy lepszy idiota sprawił by ze plan spalił by na panewce. Myślałem ze będzie nas więcej a jest nas tylko dwoje, no... troje ale jak na razie Nanya się nie odzywa. " Pomyślałem, poprawiając płaszcz, i gumowe rękawiczki.