HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Ruiny Magazynu - Page 4




 

Share
 

 Ruiny Magazynu

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
AutorWiadomość
Pheam


Pheam


Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012

Ruiny Magazynu - Page 4 Empty
PisanieTemat: Ruiny Magazynu   Ruiny Magazynu - Page 4 EmptyWto Wrz 03 2013, 02:43

First topic message reminder :

MG:


Było coś dziwnego w tej misji. Właściwie, czy to na pewno była misja? Nie było zleceniodawcy, nie było żadnych konkretnych informacji. Jedynie plotka o ukrytych skarbach. Więc czy magowi, którzy tu przyszli, chcieli tylko i wyłącznie się wzbogacić? Było coś dziwnego w tej misji. Która chyba do końca nie była misją.

Więc co do cholery robiła tutaj grupka magów?

Było już późno, kiedy Randia dotarła na plac przed magazynem. Słońce chowało się powoli za resztkami muru, wiatr rozwiewał jej włosy, a śnieg, który to zamieniał się w mokrą papkę, oblepiał jej buty i utrudniał chodzenie. Czego tutaj szukała? Skarbu? Informacji? Szczęścia? Była tutaj, bo dostała pewien list oraz rozkaz od mistrza gildii, aby sprawdzić owe plotki. Ale co miała teraz robić?

Lorie dopiero co wyszła ze szpitala po walce z inkwizycją, a już dostała list i rozkazy od mistrzyni, aby sprawdzić dziwną plotkę o kryjących się w slumsach skarbach. Czy to nie było dziwne? Dlaczego gildie miały przejmować się czymś takim? Nie mniej, wyruszyła. Ale stała teraz na placu wraz z jakąś dziewczyną i nie wiedziała co robić. Czy to na pewno była misja?

Ostatnią osobą, która dostała list z rozkazami był chłopak o imieniu Jamie. Dlaczego właśnie on? Właściwie nie wiadomo. Nie widział tego dnia swojego mistrza, więc nie mógł upewnić się co do prawdziwości tych informacji. Ale na misję poszedł. Właśnie wszedł na plac i zobaczył dwie kobiety, które stały na przeciwko siebie i nie wiedziały co robić.

Cała trójka miał ze sobą list. Był on napisany na zwykłym biały papierze, czarnym atramentem. Nie było nic w tym dziwnego. Oprócz tego, że na nagłówku widniała pieczęć przypominająca z wyglądu... zegar. Nie miał on jednak wskazówek, a jedynie czarne punkty. Godzin też nie było. Pod nim znajdowało się coś w rodzaju łapy. A nad nim mała czarna kulka.

Pismo było ładne, ale chwiejne i w nie których miejscach nie dało się odczytać słów. Widać było, że ktoś się postarał przy wykonywaniu owego listu. Każdy z nich był taki sam. I zawierał tą samą wiadomość.

Skarby czekają. Jeśli chcesz zyskać coś bardzo wartościowego, coś co odmieni twoje życie, przyjdź dzisiejszej nocy do ruin magazynu. Odnajdziesz tu coś, czego szukasz. Moc? Pieniądze? Rodzina? Odpowiedzi na pytania? Znajdziesz tu wszystko.

Każdy z was otrzymał rozkazy od mistrzów gildii. Pisemnie. Nie wiedzieliście ich, więc nie wiedzieliście, czy były one prawdziwe. Ale teraz... co robić?
Budynek magazynu był wielki. Pomimo faktu, iż były to ruiny, ten zdawał się być w całkiem dobrym stanie. Przynajmniej od przodu. Wielkie dębowe drzwi stały dla was otworem. Nad nimi wisiała latarnia, która nie świeciła. W środku było ciemno. I cicho. Przynajmniej na razie. Co tu teraz zrobić?
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4715-pheam-darksworth

AutorWiadomość
Jamie


Jamie


Liczba postów : 233
Dołączył/a : 23/08/2013

Ruiny Magazynu - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny Magazynu   Ruiny Magazynu - Page 4 EmptyCzw Paź 24 2013, 22:08

Facet znał się na swojej robocie! Nawet jeśli być może czasem musiał posiłkować się wiadomościami niekoniecznie z bezpośrednich źródeł to i tak wciąż był dobry! Docieranie do informacji było długim, męczącym i bolesnym procesem. Często gdy już wpadło się na jakiś trop podążało się za nim dniami i nocami, próbując, jak po nitce dojść do kłębka, tak w tej sytuacji, dojść do obiektywnej prawdy. Obiektywna prawda natomiast to był pewien ideał, ideał, który osiągnąć niemal nie było sposób, kolejni jednak reporterzy, ludzie wiadomości i wiedzy, próbowali do niej dotrzeć. Ten kto władał informacjami o naturze obiektywnej był królem. Jego materiały były czytane przez wszystkich, bowiem niosły ze sobą niesamowitą wartość, która normalnie często była fałszowana przez opinie i prywatne odczucia innych osób. Sam Jamie nawet nie zetknął się z czymś takim jak obiektywna prawda. Ba, sam czasami oddalał się od niej, kompletnie świadomie, byle uczynić treść wiadomości i plotek bardziej interesującymi. Czasami tak trzeba było. Pocieszał się tym i w tym odnajdywał radość, że jego praca nie przynosiła nikomu żadnego cierpienia i nikogo specjalnie nie oszukiwała. Tak przynajmniej myślał i tego się chciał trzymać. Niemniej... ten gość tutaj wciąż był niesamowity.

- Jestem pełen podziwu, nawet jeśli mówię to kolejny raz, to znaczy to tylko tyle, że tym większy podziw odczuwam - powiedział, zaraz po tym jak mężczyzna odpowiedział na jego pytania - Wiadomości o Ase Arbain są niesamowicie ciekawe i myślę, że znalazłby się osoby, które z chęcią wysłuchałyby o nich pełnej historii. Podobnie z resztą ze Szczurami. Muszę przyznać, całkowicie szczerze, że wybrałem się tutaj tylko z czystej ciekawości i lekkomyślnego zainteresowania, ale naprawdę, nawet ja potrafię docenić czyjąś ciężką pracę! - tak, Jamie był niemal zachwycony robotą wykonaną przez swojego rozmówcę. Sam nie byłby w stanie spisać wszystkiego tak jak on to zrobił i tym się zająć. Nie, to zdecydowanie było ponad jego siły - jego domeną był mikrofon i radio, kiedyś jeszcze śpiew, ale to melodia przeszłości, na pewno natomiast nie pióro i publikacje pisemne. Szczerze odczuwał to jako trudniejsze zadanie niż to, czym sam się parał. - Swoją drogą... Jeśli to oczywiście nie jest tajne przez poufne, ilu członków liczą sobie Szczury w tym momencie? Czy mógłby pan też ujawnić rąbka tajemnicy co do ich imion i nazwisk? Rozmowa z nimi mogłaby być całkiem ciekawa... Ach, jeszcze jedno! - prawie wykrzyknął chłopak, nerwowo kładąc obie ręce na policzkach, chyba w celu uspokojenia się - Jakie cele posiadają szczury w tym momencie? Oczywiście, jeśli nie gwałcę tym pytaniem jakichś zasad tajemnicy... - dodał szybko ostatnie zdanie, wiedząc, że lepiej nie pchać się czasami tam, gdzie można stracić... na przykład swój głos.

Potem jednak zamilkł, a Randia otrzymała od mężczyzny kartki, którym poświęciła chwilę czasu. Jamie... cóż, ciekawość go zżerała, chciał wiedzieć co takiego wyczytała w kartkach dziewczyna, ale wiedział, że zapytanie o to mogłoby być bardzo niemiłe i niegrzeczne. Gorzej, że ta ciekawość... Ach, ta ciekawość! Mój Boże, ona była tak silna... Chłopak tylko wpatrzył się w Randię swoimi oczami, które w tym momencie niemal świeciły. Tak, dosłownie - błyski pojawiły się wokół nich (PWM), tak że tworzyło to wszystko dość niecodzienny widok. No, no, no! Niech mu powie, niech mu powie, on chce wiedzieć, chce!
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1414-konto-jamiego#21282 https://ftpm.forumpolish.com/t1403-jamie-o-sullivan https://ftpm.forumpolish.com/t4238-new-frontier#86385
Randia


Randia


Liczba postów : 607
Dołączył/a : 01/10/2012

Ruiny Magazynu - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny Magazynu   Ruiny Magazynu - Page 4 EmptySob Paź 26 2013, 00:44

Szybciej, szybciej, szybciej. Randię przeszły dreszcze gdy zdała sobie sprawę, ze upragnione przez nią informacje są na wyciągnięcie ręki. Że zaraz je dostanie. Nie obchodziło ją Ase Arbain, ale mimo to wchłaniała te informacje, coraz to natrętniej wpatrując się w mężczyznę. Niech już skończy. Niech coś przemilczy. Niech nie każe jej dłużej czekać. Oh, Randia była teraz tak niecierpliwa. Noga delikatnie zaczęła jej drżeć, zdradzając emocje, które narastały w dziewczynie.
Jednak mężczyzna zdawał się z nią drażnić. Okrutnik. Sprawiało mu to przyjemność? Te jego powolne ruchy były dla niej istną katorgą. Gdy wreszcie wyrwał kartkę i wyciągnął dłoń w jej kierunku, sięgnęła po nią gwałtownie. I utonęła.

Czarnowłosa utonęła we wspomnieniach, które zostały utrwalone na tej właśnie kartce papieru. Na jej kluczu do odnalezienia brata. Jedynej rzeczy, której w tym momencie najbardziej pragnęła. Bo przecież była tak blisko. Właśnie w jej ręce, a przez to była najbardziej realnym pragnieniem. Palce zaciskały się powoli coraz mocniej, mnąc papier.
Mało. Mało, mało, mało! To było dla niej za mało! O wiele... Informacje tak ograniczone, tak wątłe, przeciekające między palcami. Były tylko wskazówką. Poszlaką.
Ale czego ona w ogóle oczekiwała? Po co w ogóle się łudziła. Przecież było oczywistym, że nie dostanie wszystkiego na tacy, pięknie udekorowanego i będącego jasnym przekazem gdzie i kiedy go znajdzie. Zacisnęła powieki, denerwując się znowu. Szybko jednak uświadomiła sobie, że transmisja została urwana. Obrazy zatarły się, a przed oczyma Randia widziała tylko wspomnienie tych błękitnych oczu. Oczu, które tak dobrze znała. Które widywała dzień w dzień przez 10 lat swojego życia, do póki Kaien nie odszedł z domu. Ciekawość, która się w nich czaiła, sprawiła, że się wzdrygnęła. Jakby patrzył na nią.

Teraz jej ruchy były spokojniejsze. Przełożyła zmięty papier do drugiej ręki i prawą dłonią sięgnęła po nowy świstek, który zaoferował jej mężczyzna. Zabijaka. Skrytobójca. Mówienie o nienawiści... Randia w tym momencie miała ochotę wybuchnąć gromkim śmiechem. Szczególnie przy tym ostatnim. Zdawała się być pod tym względem jego idealną kopią. Oh, ileż to ona razy obdarzała nieznajomych czy bliskich prostym 'nienawidzę cię'. Ile? Tysiące! Te słowa były tak banalne, tak proste do wypowiedzenia. Dla niej znaczyły niewiele, ale inni? Inni brali je zbyt poważnie. Ale to ją nie interesowało zbytnio. Skoro tak łatwo dawali się zwieść słowom, to czy byli warci jej zainteresowania? Dłuższego niż tylko parę chwil?
Te wszystkie negatywne rzeczy związane z jej bratem nie zdziwiły ją. Wywołały jedynie delikatny, kpiący uśmieszek na jej twarzy. Doprawdy... ona rozumiała. Rozumiała, ze ludzie się zmieniają. Że jej braciszek nie będzie tym za kogo miała by w dzieciństwie. I wiecie co? Byłoby głupie gdyby tak zostało. Każdy dorasta. I dorósł też Kaien. Dorosła też ona. Byli kim mogli być, wtłoczeni w odpowiednie formy. Ale z tych form było niezwykle trudno się wydostać, a jeśli to tylko przez przejście w inną.

Gdy i ta wizja ustała, pochyliła się do przodu, kryjąc za woalką włosów. Układała sobie wszystko, wydobywała z umysłu pytania, które powinna zadać, jednak nie skupiając się zbytnio na ich ważności.
- Czyje to wspomnienia? Kto to Hunter? Co to Mungi i przede wszystkim - gdzie znajdę Helhound.
Przy ostatnim swoim pytaniu podniosła głowę, przestając tym samym wpatrywać się w zapisany papier i patrząc znacząco na Kronikarza. Oh tak. Hellhound - prościutka droga czy kolejna zaledwie wskazówka? Cokolwiek to było nie będzie łatwo, skoro nawet jego własna gildia się do niego nie przyznaje. Eh... Braciszku, braciszku... Musiałeś robić wokół siebie taki burdel? Zupełnie jak ja?
Uśmiechnęła się do swoich myśli i zerknęła na Jamiego. Nie spodobał jej się jego wzrok. Do tego podkreślony przez jego sztuczki. Oczy magicznie mu błyszczały uwydatniając tylko to pożądanie dla informacji, które dane było przyswoić tylko jej. Oh nie. Nie zamierzała dawać mu tych kartek czy opowiadać wizji. Znając jego gadulstwo zaraz połowa Fiore będzie o tym wiedzieć, a na to demoniczna wróżka nie mogła sobie pozwolić. I tak już próbował wyłudzić te wszystkie imiona i nazwiska... Na prawdę... Tak Jamie, to był gwałt! Ona już dawno zbyłaby go jakimś suchym słówkiem. Odprawiła, zabrawszy jakoś podarowane informacje. Dla dobra organizacji.
Randia w sumie odpowiedziała mu tym samym. Jednak u niej efekt był chyba lepszy. Czerwone tęczówki zaczęły się jarzyć. Stopniowo, powoli. A do tego ten jej ponury wyraz twarzy, jakby zaraz miała się na niego rzucić i go zabić. Fajna zabawa w sumie.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1224-konto-ran#17885 https://ftpm.forumpolish.com/t4185-randia https://ftpm.forumpolish.com/t1521-opisy-ran#23822
Lorie


Lorie


Liczba postów : 132
Dołączył/a : 08/07/2013
Skąd : Katowice~

Ruiny Magazynu - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny Magazynu   Ruiny Magazynu - Page 4 EmptyPon Paź 28 2013, 17:15

Podkład
Nie trafiła tam, gdzie chciała. To pewnie przez to, że źle obliczyła lot pocisku no i nie wzięła pod uwagę tego, że mogła przez jej wcześniejsze zaklęcie się przechylić. Efekt Sonic Bullet'a fioletowowłosa nadal odczuwała, ale Lorie miała to samo z sztyletem w nodze. Przed oczami pojawiały się mroczki, które starała się zwalczyć nadmiernym mruganiem. Ból doskwierał coraz bardziej, a Guide pluła sobie w brodę, że odskoczyła wtedy w tył, a nie w bok. Już miała wystrzelić kolejne pociski, kiedy poczuła jak ziemia pod nią drży. Nim zdążyła zareagować, poczuła lekki ból w plecach, ale to nie to było najgorsze. Jej ukochana broń, właśnie spadła, co doprowadziło Lorkę do furii. Wstała na nogi, starając się utrzymać równowagę. Musiała przywołać broń w podstawowej formie za pomocą Gun of modes. I jak poczuła, że znów ma w ręku pistolet, bez namyślenia użyła kolejnego zaklęcia, a mianowicie Mode: Witch Hunter. Gdy tylko tryb się zmienił wycelowała w dziewczynę przy użyciu PWM Tracking, tym razem, w miarę możliwości, w brzuch, gdyż była to największa powierzchnia i najłatwiej było jej w to celować. Dwa pociski poszły w jej stronę, a na następnych trzech użyła zaklęcia Shot: explosion. Oczywiście starałaby się uniknąć jakiś ataków ze strony swoich przeciwniczki padając na brzuch/osuwając się w prawo/lewo.
Dasz radę Lorie, musisz!- Powtarzała sobie cały czas w myślach, motywując się do dalszej walki. Nie podda się, nie może teraz od tak wywiesić białej flagi. Podjęła się tego wyzwania. Jakby teraz zrezygnowała nie byłaby sobą. Lorka jest uparta, zawsze dąży do celu, a zwłaszcza wtedy, kiedy walczy.
Jeżeli znajdzie się chwila wytchnienia, choćby kilka minut, Lorie odwiązuje wstążkę, którą ma na szyi[patrz: ubiór w dodatkowych] i stara się nią owinąć ranę wokół sztyletu, którego jednak z nogi nie miała zamiaru wyciągać. Zapewne doprowadziłoby to do jeszcze większego krwawienia.
Guide miała szczerą nadzieję, że jej akcja się powiedzie. Musiała szybko to zakończyć, zdobyć ten Thrylinth, bo wiedziała, że długo nie wytrzyma. W aktualnym stanie będzie jej ciężko szybko i sprawnie się poruszać, dlatego nie mogła zwlekać. A za niedługo pewnie i efekt Sonic Bullet'a przestanie działać.
Ona nie może przegrać, umrzeć tutaj. Musi żyć, choćby i dla swojego brata, dla Serge'a, którego niedawno odnalazła, prawda?! Musi sobie poradzić, pokazać sobie i mu, że jest silna, że da sobie radę w każdej sytuacji. I musi zemścić się na smoku, który zabił jej ojca. Rodzinę. Ona nie spocznie, dopóki tego nie zrobi!
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1257-konto-lorie https://ftpm.forumpolish.com/t1231-lorie https://ftpm.forumpolish.com/t1293-lorie#19140
Pheam


Pheam


Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012

Ruiny Magazynu - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny Magazynu   Ruiny Magazynu - Page 4 EmptyPią Lis 01 2013, 17:13

MG:

Starzec uśmiechnął się na słowa Jamiego, po czym popatrzył w sufit, jak gdyby się zastanawiając. Księga jeszcze raz zaczęła się przewracać, ale w dalszym ciągu nie było to przeznaczone do Jamiego. Pytał on o rzeczy, których nie trzeba było pokazywać czy też przekazywać w inny sposób, jak przez rozmowę.
-Coś koło tysiąca, tak myślę. Nie wiem, jestem sobą z przed roku. Wypowiadanie ich imion każdego po kolei zajmie mi chwilę, więc zajmę się tym na końcu... Co do celi.-powiedział i wyciągnął przed siebie dłoń z trzema wyprostowanymi palcami.-Raz, zapewnić pomoc ludziom w slumsach. Dwa, uświadomić gildiom, że wcale nie są takie dobre jak im się wydaje. Trzy, unicestwić magów.-powiedział, przy każdym celu zaginając palce. Oczywiście nie wiedzieliście, czy mówi on prawdę, zresztą, od tamtego czasu minął ponad rok... może to się zmieniło? Po tym odwrócił się do Randii i smutno się uśmiechnął. Na pierwsze pytanie nie odpowiedział, wskazał tylko na siebie ruchem dłoni.
-Mungi to narkotyk. Bardzo silny narkotyk, mocno uzależniający. Powoduje on, że ... po prostu wszystkim się lepiej żyje. Są szczęśliwi, nie czują głodu, smutku, nie czują wyrzutów sumienia jeśli kogoś zabiją. Mungi odczłowiecza. W miarę jak się go zażywa, człowiek traci ... siebie. Mungi zobojętnia. Hellhound - - Akane Resort.-mruczał, bo przy tym pytaniu jak gdyby posmutniał. Księga zatrzymała się, a mężczyzna wyrwał stronę i podał ją Randii...

Ta znowu wywołała wizje.

Było ciemno, ale księżyc był w pełni i oświetlał prawie całe miasto. Więc wszystko dobrze wiedziałem. Stał tam mężczyzna w czerwonym płaszczu. Na głowie miał kaptur, więc nie wiedziałem jego twarzy. Przy każdym ruchu słyszałem charakterystyczny dźwięk. Miał przy sobie łańcuchy. Na prawym ręku nałożoną miał stalową rękawicę o dziwnym kształcie... spływała z niej krew. W koło niego leżały ciała. Ciała magów. Było ich... chyba czterech. Mężczyzna nie wyczuwał mnie. Cieszyłem się, że nie jestem magiem. Wiedziałem, co z nimi robi. Wiedziałem, jak na nich działa. A raczej... nie działa. Cofnąłem się, ale zahaczyłem o coś, narobiłem hałasu i mnie zauważył. Płaszcz zafurkotał na wietrze. Pod nim miał tylko czarną bluzkę, która włożył w jeansowe spodnie. Nie miał paska, zamiast niego obwinięty w koło był łańcuchami. Pomimo tego poruszał się swobodnie. Podszedł bliżej. Zobaczyłem jego twarz. Najpierw oczy, czerwone oczy, które były smutne i przepełnione nienawiścią. Przypominały mi one jasne, czerwone wino. Miał brązowe włosy. Uśmiechnął się pod nosem, klepnął w ramię i ... po prostu mnie minął.

-Nie ruszam innych Szczurków. Nawet magów. Chyba, że mi podpadniesz.-usłyszałem jego głos...


W tym czasie starzec odchrząknął i zaczął wymieniać nazwiska Jamiemu:
-Zacznę od najstarszych... Kismimura Mo, Sashichigo Yu, Masaru Ma....-mówił, ale nagle cały obraz rozmył się i ...


Lorie nie wierzyła w to, co się stało. Czy ona właśnie.... zabiła tą dziewczynkę? Trzymała w ręku swoją broń i patrzyła, jak jej przeciwniczka powoli osuwa się na ziemię... Obraz zamigotał. Staliście w  trójkę w magazynie. Był on rozwalony, nie miał dachu i przez tą dziurę do środka dostawało się światło księżyca. Randia trzymała w ręku kartki. Jamie trzymał w ręku kartki. Lorie trzymała w ręku broń. Była ranna. Kilka metrów dalej leżało ciało dziewczynki, która nie wiedzieć dlaczego zaczęła iskrzyć na żółto.... I czo teraz?
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4715-pheam-darksworth
Jamie


Jamie


Liczba postów : 233
Dołączył/a : 23/08/2013

Ruiny Magazynu - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny Magazynu   Ruiny Magazynu - Page 4 EmptyPią Lis 01 2013, 22:20

Tysiąc członków! Mój Boże! To było całkiem sporo! Chłopakowi zajęłoby kupę czasu docieranie do poszczególnych z nich i rozmawianie z każdym, nawet nie chciał o tym myśleć. Z resztą, po rozmowie z każdym z tysiąca członków szczurów, pewnie i tak miałby tyle materiału, że nie mógłby de facto nic z nim zrobić, nawet nie byłoby tego jak logicznie i racjonalnie wydać, no bo jak?! Ktoś poczułby się tu pominięty, tam zapomniany, tam z kolei obraziliby się o skrócone wersje wypowiedzi... Po prostu nie było jak tego ogarnąć! Co prawda całe szczęście, że mężczyzna zaczął wymieniać z imion najstarszych członków Szczurów, bo dotrzeć do tych... to już był jakiś plan! Porozmawiać z kilkoma zamiast z cała bandą, skupić się na najważniejszych, zamiast na tysiącach. Tak, to brzmiało całkiem rozsądnie i zdecydowanie bardziej wykonalnie niż gdyby Jamie miał męczyć tysiąc osób i dla każdej z nich wymyślać oddzielny scenariusz wywiadu... Przecież nad samymi planami jak prowadzić rozmowę spędziłby chyba z kilka lat. Niemniej wiedząc ilu członków liczy sobie organizacja chłopak mimowolnie gwizdnął z podziwu. Tysiąc osób stanowiła już całkiem niezłe szeregi. Praktycznie mały pluton czy oddział czy jak to poprawnie nazwać w terminologii wojskowej, który mógł całkiem sporo namieszać w życiu magów. Zwłaszcza po wysłuchaniu jakie cele niby mieli mieć. Jamie był magiem. Randia też. Czy to oznaczało, że Szczury kiedyś zapukają do ich drzwi po to, by spróbować odebrać im życie? A może niczym świadkowie Je**wy spróbują przekonać ich do przejścia na "jasną stronę" mocy? No bo czy wśród szczurów nie było magów? Jeśli nie, to jak niby zamierzali pokonać setki użytkowników różnych czarów w Fiore? Ciekawe. Co prawda Jamie w tym momencie już wiedział, że zawsze potrójnie sprawdzać będzie zamek w swoich drzwiach przed pójściem spać, ale mimo wszystko, lepiej był tę wiedzę posiadać niż zostać kiedyś zaskoczonym. A swoją drogą do tego dochodził jeszcze ten bardziej szlachetny cel, czyli pomoc ludziom w slumsach... Nie prościej byłoby zgadać się z magami i razem im pomóc? Jasne, nie wszyscy z magów byli uczynni, ale duża część na pewno. Wybuchowe Fairy Tail, ot choćby. O ile nie rozwaliliby slumsów do reszty. Fakt, istniało takie prawdopodobieństwo... Informacja o narkotyku również była ciekawa. Fani Radia Fiore na pewno będą ciekawi wiadomości o tym, jakże on działa!

Och, widział też ten błysk w oczu Randii. Momentalnie, gdy go zobaczył odwrócił wzrok od niej i wyłączył swoje błyszczenie, niemal tak łatwo, jak gdyby wyłączał pstryczek od światła. Kiedy już myślał, że dziewczyna stanie się dla niego milsza i być może powie mu co nieco, na temat tego czego sama się dowiedziała... cóż, nie zareagowała zbyt dobrze. Okej, chłopak zamilkł. Nie zamierzał się odzywać już, dodatkowo zsunął kapelusz na swoje oczy. Kij z tym, on wcale nie chciał źle, a oczywiście miano mu to za złe, pewnie. No to w porządku, nic nie powie, na nikogo nie będzie się patrzył, niech się dzieje co się ma dziać, pfff. No i z resztą chwilę później, gdy mężczyzna wymieniał nazwiska szczurów coś zaczęło się dziać, a po chwili chłopak miał okazję znów znaleźć się w magazynie i ujrzeć... Lorie! Osobę, która wcześniej zniknęła i nie wiadomo co się z nią w ogóle działo! Od razu poprawił mu się humor widząc, że ta o którą wcześniej się martwił była cała... Do pewnego stopnia! Chłopak, powoli przyzwyczajając się do nagłych zmian terenu, chwilę po pierwszym "ponownym szoku", podbiegł do niej całkiem zafrasowany. - Co się stało, gdzie byłaś, wszystko w porządku? Co ja gadam, na pewno nie wszystko w porządku, gdzie cię boli? Nie powinnaś się chyba ruszać przez jakiś czas, lepiej nie ryzykować pogłębienia urazu, może usiądź? - gotowy był ściągnąć własną kurtkę i położyć ją na ziemi, żeby dziewczyna mogła spokojnie usiąść - Martwiliśmy... to znaczy, martwiłem się o ciebie! Całe szczęście, że mimo wszystko jesteś dalej z nami, gdy tak znikłaś myślałem, że coś bardzo złego mogło się wydarzyć, ale na szczęście chyba się myliłem i co najmniej to "bardzo" można opuścić w moim zdaniu, a być może i wszystkie słowa! - powiedział z autentyczną radością w głosie i całkiem sporą ulgą, dopiero po chwili zauważając dziewczynkę jarzącą się na żółto - Ekhem... kto to jest? Znasz ją może? - zapytał po prostu, starając się raczej zachować spokój w głosie i TYM RAZEM nie wyciągać żadnych pochopnych wniosków, tak jak na początku ich znajomości. De facto nic o Lorie nie wiedział... Ale cóż, taki był. Stosunkowo prosty. Dlatego też dopiero po chwili uświadomił sobie, że trzyma w dłoniach kartki i dopiero wtedy na nie spojrzał. Co zawierały? Chciał chociaż rzucić okiem na kilka pierwszych słów, jednocześnie słuchając ewentualnych odpowiedzi dziewczyny.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1414-konto-jamiego#21282 https://ftpm.forumpolish.com/t1403-jamie-o-sullivan https://ftpm.forumpolish.com/t4238-new-frontier#86385
Lorie


Lorie


Liczba postów : 132
Dołączył/a : 08/07/2013
Skąd : Katowice~

Ruiny Magazynu - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny Magazynu   Ruiny Magazynu - Page 4 EmptyNie Lis 03 2013, 15:25

Lorie nawet nie wiedziała co robi, szła na czuja. Miała ewidentnie wrażenie, że czyjaś ręka nad nią czuwa i jej pomaga w pokonaniu dziewczyny. Musiała szybko zakończyć tą walkę, traciła krew, a z każdą chwilą mroczki przed oczami stawały się coraz to bardziej uciążliwe. Oddychała głęboko, a raczej dyszała, starając się utrzymać jakoś na nogach. Gdy zobaczyła, że pociski dosięgnęły dziewczyny, ta upadła... Lorka jednak ewidentnie zauważyła... że próbowała uniknąć ataku...ale nie. Nie pojmowała tego. Teraz to nie było ważne. Grunt, że dopięła swego. Teraz pora odebrać nagrodę...
Nagle znów znalazła się w magazynie. Poczuła się się jej nogi pod nią uginają. Była zmęczona, ranna i cholera wie jeszcze co. Lorie oparła się na swojej broni, starając się wstać. Zobaczyła Jamiego i Randię, którzy gdzieś wcześniej zniknęli. Chłopak podszedł do niej i zaczął o coś wypytywać, ale jego słowa dochodziły do Guide jak przez mgłę. Myślała zupełnie o czymś innym. Thrylith. Gdzie on jest?!
- Ja zniknęłam?- zapytała.- To wy zniknęliście.- Wzięła głęboki wdech. Po czole spłynęła jej kropla potu.- Ja... byłam pośrodku wojny. Potem... w jakimś pokoju... walczyłam z tą tutaj... o to, o co prosiłam. O moc.- powiedziała.- Dziękuję za troskę, ale nic mi nie będzie. Bywało gorzej. Nerki nie stracę.- Uśmiechnęła się ponuro. Ach ten kiepski żart!
Lorie zignorowała słowa Jamiego, które dotyczyły jej stanu zdrowia i tego, że powinna usiąść i się nie ruszać. Teraz ją to nie obchodziło. Chciała jedynie dostać to, co zasłużyła. Opierając się na swojej broni wstała i zrobiła kilka kroków ku dziewczynie, która świeciła się. Gdy była przy jej ciele klękła i dotknęła martwej już fioletowowłosej. I co teraz? Nie wiedziała.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1257-konto-lorie https://ftpm.forumpolish.com/t1231-lorie https://ftpm.forumpolish.com/t1293-lorie#19140
Randia


Randia


Liczba postów : 607
Dołączył/a : 01/10/2012

Ruiny Magazynu - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny Magazynu   Ruiny Magazynu - Page 4 EmptyNie Lis 03 2013, 23:52

Czarnowłosa wykazywała wręcz szczątkowe zainteresowanie tym, co starzec miał do powiedzenia Jamiemu. Po prostu nie było to to, co ją w tej chwili interesowało. W ogóle... wchodzenie z brudnymi butami w strukturę jakiejś tam organizacji mało jej pasowało, ale skoro tego wymagała od niej sytuacja... Bo przecież Randia kochała swojego braciszka i była wstanie zrobić wiele, niemal wszystko, by móc znowu zobaczyć go na własne oczy. Nie. Ta dziewczyna nie tworzyła w swojej głowie jakichś wizji, w których idealizowała wizerunek swojego brata. Nie należała do tego typu osób - osób, które lubiły się okłamywać. To nie było dla niej. Chciała wiedzieć, że żyje, że jest, że ma się dobrze i tyle. Ale na celach Szczurów skupiła się nieco bardziej. To w sumie było nieco ciekawsze i mogło jej się kiedyś do czegoś przydać. Prawda? Ale czerwonooka nie podejrzewała by w wśród członków tejże organizacji nie było żadnych magów. Ogień zwalczaj ogniem, prawda? Szczury potrzebowały osób, które posiadały zdolności magiczne i było to dla niej oczywiste.
Narkotyk? W każdej upadłej społeczności były narkotyki. Dziewczyna uważało je za coś... niewłaściwego. Czemu? Jak dla niej był to sposób ucieczki od samego siebie. Zapomnienie o przeciwnościach, którym i tak trzeba było stawiać czoła, a to była głupota. Chwila zapomnienia mogła być dobra, ale gdy była właśnie chwilą. A nie powtarzającym się cyklem w narkotycznym stanie. A do tego Mungi robił coś gorszego. "Widzę ludzi, ale nie widzę człowieczeństwa" czy jakoś tak. A bez tej cholernej empatii ludzie byli tylko śmieciami. Bez moralności byli jak rozdrażnione kijem bestie trzymane w klatkach, które po wypuszczeniu zabijały wszystko co się rusza nie ważne czy był to ktoś kto krzywdę im wyrządził czy nie. Smutne i niestety prawdziwe.

Przymknęła powieki, znów sięgając po kartkę. Chciała jeszcze i jeszcze, więcej. Tyle, ile mogła od niego dostać. Najchętniej złapałaby za tą księgę i przewertowała by znaleźć samodzielnie to, co ją interesowało.
Śledziła każdy ruch, uwieczniony we wspomnieniach. Wspomnienia zawarte we wspomnieniach, w sumie to zabawne. Ile jeszcze potrafiła Pani Ogrodu? I jej przypuszczenia potwierdziły się. W Szczurach byli magowie. Dobrze, źle? Dla niej to było obojętne. Ale w główce wróżki została zasiana niebezpieczna myśl. Randia już otwierała usta by zadać kolejne pytanie, które nasunęło jej się po tej wizji. A raczej przeskoczyło jeszcze z poprzedniej. Hunter. Czy to był Hunter? Ale wszystko się rozmyło. Rozmyło i zlało w ten sam opuszczony magazyn. Dziewczyna szarpnęła głową i syknęła wściekle. W takim momencie! Jak oni mogli. Ja ONA mogła. Dziewczyna powiodła spojrzeniem po wnętrzu magazynu, nie znajdując jednak nikogo oprócz Jamiego i Lorie, prychnęła tylko.

Właśnie, Lorie. Czarnowłosa odwróciła się w jej kierunku, zaciskając palce na otrzymanych kartkach. Wzdrygnęła się, słysząc szelest papieru. Zerknęła na dłoń i złożywszy kartki, upchnęła je do kieszeni płaszcza. Oczywiście blondyn już zdążył się nią 'zająć', zalewając cichy magazyn swoim słowami. Eh... Jamie, Jamie...
- Martwiliśmy się o Ciebie.
Powiedziała chłodno, poprawiając Jamiego, wciąż jednak mając zajęte myśli zdobytymi właśnie informacjami. Potrząsnęła głową.
- Zostaliśmy rozdzieleni bo chciałaś mocy. A my, jako, że oboje zażyczyliśmy sobie informacji trafiliśmy do jednego miejsca.
Wskazała gestem na siebie i Jamiego, monotonnie wyjaśniając co tu w ogóle się działo. Czy to sobie, czy im. Whatever.
- Trafiliśmy na magię, która nazywa się Wskrzeszeniem Wspomnień, czy jakoś tak... Wybacz, jeśli ktoś Ci już wyjaśnił o co biega.
Ale dziewczyna była ranna. Czarnowłosa odetchnęła z ulgą, gratulując sobie w duchu, że była na tyle przezorna by nie pakować się w walkę z tamtym gościem. Niemniej jednak, Randia zastosowała na towarzyszce swoje zaklęcie lecznicze. Jej rany zaczęły delikatnie błyszczeć i powoli się zasklepiać. Ot, w szpitalu będą mieli mniej roboty, a jeśli rany były jakoś poważne to tym lepiej dla pani z MC. Tym bardziej, że postanowiła sprawdzić stan swojej byłej oponentki. Randia westchnęła tylko i spojrzała na Jamiego jakby wyczekująco. Cóż... nie musiała być aż tak niemiła bo albo jej się wydawało, albo chłopak wziął sobie do serca słowa o zabijaniu. Eh ci faceci...

Chiryō (C):
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1224-konto-ran#17885 https://ftpm.forumpolish.com/t4185-randia https://ftpm.forumpolish.com/t1521-opisy-ran#23822
Pheam


Pheam


Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012

Ruiny Magazynu - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny Magazynu   Ruiny Magazynu - Page 4 EmptyPon Lis 04 2013, 18:48

MG:

I wszystko było prawie dobrze. Znowu byli razem i chociaż przed spotkaniem z Panią Ogrodu znali się ledwie kilka minut, to i tak wszyscy martwili się o Lorie. Ta miała to jednak gdzieś, lub chociaż o tym nie myślała. Była pochłonięta wizją tego, że pokonała swojego przeciwnika. Pomimo ran szła w kierunku martwego ciała, które mieniło się na żółto w dalszym ciągu. Szła. I szła. Aż w końcu dotarła. Dotknęła jeszcze ciepłego policzka fioletowowłosej i poczuła, że napełnia ją moc. Powoli, wchodzi do jej ciała, przez palcem, idzie dalej, aż do mózgu. Od razu poczuła się mocniejsza, silniejsza i ... chyba zdrowsza. Zniknęło zmęczenie i ból, nie miała już mroczków przed oczami, ale... po chwili to zniknęło. Gdzie był Thrylith?
-Tego szukasz?-zapytała białowłosa kobieta w wieku 30 lat, która wisiała w powietrzu i trzymała w palcach mała, żółtą kulkę.-Jeśli tak, to wybacz, ale zabieram ją sobie. Cóż, dziękuje za załatwienie sprawy za mnie. Nigdy nie pomyślałabym, że zwykły mag pokona Emily. Co prawda nie zrobiłabyś tego beze mnie, no, ale...-urwała i uśmiechnęła się od ucha do ucha. Nie tylko włosy miała białe. Jej brwi również takie były, a jej skóra była bardzo blada. W dodatku miała jasnoniebieskie oczy. Ubrana w białą koszulę z długimi rękawami i kremową sukienkę do kolan. Nie miała butów. Pod szyją znajdował się krótki niebieski w czarne paski. W prawym ręku trzymała walizkę wielkości małego pudła.
-Ah, to też sobie zabieram.-powiedziała i uniosła się nie co wyżej, pokazując Jamiemu i Randii książkę, która okazała się być kroniką, z której kartki dostali.-Wydaje mi się, że lepiej będzie jak zostanie u mnie. Hu hu hu hu hu.-zaśmiała się, robiąc przy tym dziwny wyraz twarzy. Ale jakoś nie zbierało jej się na ucieczkę. W dodatku otworzyła walizkę i do czerwonego futerału z ośmioma okrągłymi otworami włożyła Żółty Thrylith. Znajdował się tam już taki sam biały kryształ.-Oh, jeszcze troszkę mi zostało...-wymruczała.


Wygląd tajemniczej pani - http://www.zerochan.net/1233080
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4715-pheam-darksworth
Lorie


Lorie


Liczba postów : 132
Dołączył/a : 08/07/2013
Skąd : Katowice~

Ruiny Magazynu - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny Magazynu   Ruiny Magazynu - Page 4 EmptyPon Lis 04 2013, 19:19

Czuła jak napełnia ją siła, której pragnęła. Czuła, jak powoli dochodziła do siebie. Zniknęły mroczki, przestało ją wszystko boleć... ale po chwili to wszystko zniknęło. Gdzie Thrylith, może jej to ktoś powiedzieć? Lorie wstała i się rozejrzała. I wtedy zobaczyła JĄ. Tą zdzirę, która zabrała jej to, co się jej należało. To ona poniosła rany w tym boju, nie ona! Na twarzy Guide pojawiła się wściekłość. Jak ona bezczelnie mogła... TO BYŁO JEJ DO CHOLERY!
- Oddawaj to! TO JEST MOJE! JA JĄ POKONAŁAM!- krzyknęła w jej kierunku.- Pokonałabym ją też bez twojej zasranej pomocy!- odszczeknęła się.
Miała ochotę wymierzyć teraz w nią Dragon Hunterem i wystrzelać cały magazynek na nią... ale czuła, że to nie miało sensu. Nie wiedziała, jaki talent dostała. Z tego co mówiła Emily, każdy miał inny. Przymrużyła oczy i spojrzała na swoje ręce. Niedawno ona pochłonęła część mocy Thrylithu. Ale czy ona była odpowiednia, by dostać talent? Lorie miała łzy wściekłości w oczach. To miała być jej przepustka do pokonania smoka, który zabił jej ojca, jej przyjaciół. A ta dzi*ka jej to zabrała. Nie wybaczy jej tego. Wymierzyła Dragon Huntera, używając przy tym Creation: Ammunition. Giń.- pomyślała z grobowym wyrazem twarzy i wystrzeliła wszystkie pociski w jej stronę. Na trzech pierwszych użyła Sonic Bullet. Pierwsze trzy celowała w klatkę piersiową. Następne dwa: w głowę. Po strzałach odskakuje w bok, gotowa cały czas do ewentualnych ataków ze strony białowłosej.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1257-konto-lorie https://ftpm.forumpolish.com/t1231-lorie https://ftpm.forumpolish.com/t1293-lorie#19140
Jamie


Jamie


Liczba postów : 233
Dołączył/a : 23/08/2013

Ruiny Magazynu - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny Magazynu   Ruiny Magazynu - Page 4 EmptyPon Lis 04 2013, 19:46

Cóż, przynajmniej nie został całkowicie zignorowany, mogło być gorzej. Dziewczyna pokrótce opisała mu swoją sytuację, przy czym na każde jej kolejne słowa chłopak przytakiwał głową, tak by Lorie miała świadomość tego, że mężczyzna jej słucha i zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji w jakiej się znalazła. No jakże mogło być inaczej, skoro nie tak dawno wraz ze swoją drugą towarzyszką miał okazję przeprowadzić bardzo sympatyczną pogawędkę z przyszłymi szczurkami przy ognisku? Nie było nawet ważne kto tu pierwszy czy ostatni zniknął, ważne było to, że dziewczyna najwyraźniej przeżyła dużo więcej niż oni sami i to dodatkowo w zdecydowanie trudniejszych warunkach. Co prawda Jamie nie mógłby łatwo przyznać, że w swojej sytuacji kompletnie się nie bał i był pewny swego, ani że nie istniało dla nich zagrożenie utraty życia, ale znaleźć się po środku wojny... to dopiero było musiało być niesamowicie bolesne przeżycie. To, że dziewczyna podniosła się szybko z ziemi i ruszyła do leżącego nieopodal ciała, które, swoją droga, Jamie zauważył dopiero teraz, nieco zaskoczyło chłopaka, spodziewał się raczej, że jego wskazówki zostaną wysłuchane i kobieta spokojnie odpocznie nieco przed podejmowaniem jakiegokolwiek wzmożonego wysiłku, ale wychodziło na to, że jednak się mylił. Fakt, faktem nigdy nie potrafił dobrze rozumieć kobiecych potrzeb i stanów emocjonalnych... Były zbyt dziwaczne, zbyt opaczne, zbyt nieogarnięte by można było coś z nich wywnioskować. Znał na przykład taką jedną czarnowłosą... Ale mniejsza z nią, wyglądało na to, że i po Lorie spodziewać się można "dzikiego" zachowania.

Sam chłopak dopiero wtedy podniósł wzrok na swoją wcześniejszą towarzyszkę, jednocześnie podnosząc się z miejsca i postępując kilka kroków w kierunku ciała do którego biegła Lorie. Oczywiście, słyszał wcześniej jej słowa, to jak poprawiła jego własne zdanie, tak jakby właściwie miało to dla niej jakiekolwiek znaczenie. Jej to dopiero nie rozumiał. Po prostu ani trochę nie był w stanie pojąć tego, co ta kobieta czuła w danym momencie i coraz mniej miał ochotę podejmować kolejnych prób poznania tego faktu. Jeśli chciała go zabić - proszę bardzo, ma fantastyczną okazję, niech spróbuje, wtedy Jamie wykona na pewno jakiś genialny manewr defensywny, którego nie powstydziłby się cały świat nowoczesnej strategii, czyli po prostu weźmie nogi za pas i nigdy więcej się jej nie pokaże na oczy. Nie miał ochoty stawać do pojedynku z Randią, dlaczego miałby? Nie miał ochoty zadawać jej bólu i zdecydowanie nie był szczęśliwy, gdy inni ludzie uznawali go za niepotrzebnego lub za tak zwaną przeszkadzajkę. Może to dlatego, że przywykł do tego iż ludzie raczej lubili przebywać w jego towarzystwie? Kto wie. Tak czy siak Randia zdecydowanie nie podzielała ich poglądu. Można by się tylko zastanawiać co by wybrała, gdyby dał jej dwie opcje - 1). Że nigdy więcej się jej nie pokaże na oczy 2). Że umrze. Nie był pewny, którą wolałaby wybrać. Niemniej nie mógł tkwić w miejscu i nie robić niczego przez cały ten czas. Wbrew wszystkiemu on również miał tu pewne zadanie do wykonania i czy ktoś go lubił czy nie... to należało przeboleć, zaciskając zęby. Przecież nie była pierwszą. A ludzie, którzy słuchali jego radia pewnie też czasami mieli ochotę coś mu zrobić, nie? Nie zamierzał też wydobywać informacji z niej siłą. - Tak? W czym mogę pomóc? - zapytał tylko Randię, usilnie próbując przywołać na twarz swój standardowy uśmiech. Fakt, że jego głos mógł brzmieć nieco sztucznie, bez swojej zwyczajnej energii czy ciepła w głosie to rzecz nad którą nie był w stanie niestety w tym momencie całkowicie zapominać. Co innego było się spotykać z fanami na koncertach czy spotkaniach z autografami, a co innego gadać z kimś ot tak. Z resztą słowa, które dobrał też nie były akurat najlepiej brzmiące bo były dość bezosobowe.

A potem wszystkie te rozmyślania szlag trafił, bo w magazynie pojawiła się nowa osoba, która najpierw wyrwała przedmiot, o który walczyła Lorie, a potem pomachała w ich kierunku książką. TĄ KSIĄŻKĄ. Tą, o którą tak bardzo zabiegała Randia, w której pewnie były informacje do czegoś jej bardzo potrzebne. Chłopak aż odetchnął z ulgą, co było dość paradoksalne w tej sytuacji, ale przynajmniej odwracało wszelką uwagę od niego, a skupiało w innym punkcie. ...niemniej nie podobał mu się sposób, w jaki zachowywała się kobieta z walizką. Zapewne powiedziałby coś konkretniejszego, mocno dyplomatycznego i spróbowałby mediacji, gdyby nie tempo z jakim zaczęła działać Lorie... - Niech to szlag... - przeklął tylko cicho pod nosem chłopak, a następnie przygotował się na najgorsze, co w jego wydaniu wyglądało dość prosto - mianowicie, gdyby zobaczył, że kobieta, do której Lorie strzelała zastosowała jakiś wariant kontrataku, który mógłby im wszystkim mocno zaszkodzić, wtedy Jamie podbiega do Randii i Lorie (lub tej, która jest bliżej), a następnie stawia przed sobą Diamentową Barierę, która może choć trochę pomóc w obronie przed potencjalnym atakiem. Jeśli poczuje, że bariera nie wytrzyma, to momentalnie łapie dziewczyny/dziewczynę i próbuje wypchnąć je spoza obszaru zagrożenia, samemu po tym próbując się jeszcze ratować odskokiem w tył, modląc się w duchu by bariera wytrzymała. Ale oczywiście to tylko w sytuacji, w której nastąpi kontra i to kontra, na którą bariera jest w stanie coś zrobić...

W przypadku braku kontrataku, co też mogło nastąpić, lub po udanej (mniej lub bardziej) obronie, chłopak po dość głośnym przełknięciu śliny rzuca tylko: - Ekhem, może moglibyśmy to przedyskutować? - Koniec końców to wychodziło mu najlepiej/najgorzej.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1414-konto-jamiego#21282 https://ftpm.forumpolish.com/t1403-jamie-o-sullivan https://ftpm.forumpolish.com/t4238-new-frontier#86385
Randia


Randia


Liczba postów : 607
Dołączył/a : 01/10/2012

Ruiny Magazynu - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny Magazynu   Ruiny Magazynu - Page 4 EmptyWto Lis 05 2013, 18:56

Dobra. Zacznijmy może od tego, że Randia na prawdę nie rozumiała o co Jamiemu może się rozchodzić. Od najmłodszych lat miała uszkodzony moduł empatii i często nie do końca czaiła czemu ludzie tak, a nie inaczej się zachowuję. No bo, żeby tak od razu się obrażać? Co to, ona pierwsza groziła mu śmiercią i patrzyła na niego groźnie? Czyżby Jamie był tym radosnym człowieczkiem, na którego zawsze spływało tylko to dobre i miłe, albo może nie brał pod uwagę tego, że ktoś może mieć jakieś 'ale' do jego zachowania? A może po prostu pierwszy raz znalazł się w sytuacji jeden na jeden, gdzie w odpowiedzi na jego pozytywne zachowanie otrzymywał tylko to nieprzychylne. Czarnowłosa prychnęła, markując jednocześnie czynność co za skutkowało jedynie poruszeniem wargami.
Randia wcale nie zamierzała go zabijać. Po pierwsze - była to zbyt duża strata energii. Jamie pewnie nie da się zaszlachtować bez oporu więc musiałaby za nim ganiać, a to byłoby niezwykle kłopotliwe. Po drugie... ona nie umiała zabijać. Mimo podłego charakterku była dobrym człowiekiem. Znaczy... jej moralność nie była kwestią wątpliwą. Wiedziała co było ważne i opowiadała się raczej po 'jasnej stronie mocy'.
Czarnowłosej po prostu tak bardzo zależało na zdobyciu tych informacji, że pokazała się z tej gorszej strony - ale też nie najgorszej! Cóż... zawsze większość przyjmowała z szokiem fakt, najczęściej gdy była mała, z jaką rezerwą i obojętnością odnosi się do faktu, że ludzie odchodzą z tego świata. Cóż, gdyby obrazy nie zmieniły się wtedy na ładnie urządzony pokój, to dałaby głowę, że większość z napastników ległaby na ziemi bez życia, a ona przeszłaby koło tego obojętnie. A to wszystko mogłoby tylko pogorszyć postrzeganie jej osoby przez Jamiego.
No i... nie wybrałaby żadnej z podanych opcji. Denerwował ją, ale podejrzewała, że w innych okolicznościach nie zwracałaby takiej uwagi na jego gadatliwość. Ba, to było pewne. Po prostu nie ten czas i miejsce.
Usłyszawszy jego słowa nie wiedziała w sumie co zrobić. Z jednej strony rozbawiło ją to. Jego markowany uśmiech, sztuczny głos pozbawiony energii i ciepła. Jakby, rzeczywiście uraziły go jej słowa, jakby się obraził. Jednocześnie uderzyło ją to. Zaniepokoiło, że tak łatwo zdążyła zrazić do siebie mężczyznę, zaledwie po jednej wspólnej misji. Zmrużyła oczy.
- Chyba źle mnie zrozumiałeś. Nie mia...

Urwała, odwracając się w kierunku Lorie, nieprzytomnej i kobiety. Otworzyła szerzej oczy. Kronika. Ona trzymała w rękach Kronikę. Randia zaczęła żałować, że nie próbowała zgarnąć tej księgi gdy miała okazję. Ale myślała, że to, co działo się za sprawą zaklęcia, za sprawą mocy tej kobiety, nie da się wydobyć do świata rzeczywistego. Zacisnęła pięści. A teraz Pani Ogrodu chciała zabrać i moc Lorie, i informacje jej i Jamiemu.
- Oddawaj Kronikę!
Warknęła w jej stroną, robiąc jednak zaledwie krok. Czarnowłosa po prostu poczuła, że nie mają szans. Że zarówno kryształ Lorie, jak i księga zaraz znikną razem z kobietą.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1224-konto-ran#17885 https://ftpm.forumpolish.com/t4185-randia https://ftpm.forumpolish.com/t1521-opisy-ran#23822
Pheam


Pheam


Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012

Ruiny Magazynu - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny Magazynu   Ruiny Magazynu - Page 4 EmptyWto Lis 05 2013, 23:57

MG:

Akcja była szybka, bo Lorie zareagowała dość emocjonalnie. Zaczęła strzelać do białowłosej, która po prostu się uśmiechnęła. Pociski zaczęły zwalniać, po czym ... zatrzymały się w powietrzu kilka centymetrów od klatki piersiowej kobiety. Ta uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Przez dłuższą chwilę patrzyła to na Lorie, to na Randie i Jamiego, po czym... pociski odwróciły się i poleciały tam, skąd przybyły. Na szczęście Jamie w porę zareagował i stworzył przed swoją towarzyszką Diamentowa barierę, która przyjęła na siebie pociski i rozprysła się gwałtownie.
-Nawet nie próbuj.-powiedziała kobieta.-Moim talentem są Podróże.-dodała po chwili, robiąc kilka kroków do przodu, a potem jeszcze kilka w bok...-Myślę, że wiesz o co mi chodzi. Zabieram to sobie. Ty ją pokonałaś? Co mnie to obchodzi, hm? Potrzebuje tego Thrylitha. Gdybyś z nią nie walczyła, pewnie sama bym ją zabiła. A tak nie musiałam sobie brudzić rąk. Chcecie kronikę? Hm... Nie oddam wam jej. Ja zachowam te informację dla siebie... Myślę, że Szczurki nie były by zadowolone, gdyby dostały się one w nie powołane ręce.-urwała i zaczęła się oddalać.
-Miło było was poznać. Randia. Jamie. Lorie. Zabierzcie swoją przyjaciółkę do szpitala, bo w takim tempie się wykrwawi. Pa pa ~ -powiedziała, pomachała wam i wyszła sobie przez otwór w dachu. A wy staliście tam jeszcze chwile... i już możecie robić co chcecie.


Nagrody:

Randia - 4 dni fabularnej przerwy od misji. 12 PD, kartki z informacjami, które udało Ci się wydostać z "Starca". 10.000 klejnotów 

Jamie - 4 dni fabularnej przerwy od misji. 12 PD, to samo co up. 10.000 klejnotów 

Lorie - 7 PD... 3 dni w szpitalu, 4 dni fabularne. Wchłonęłaś troszkę mocy Thrylithu, ale ponieważ jesteś magiem i nie mogłabyś go używać i tak, nie mogę dać Ci Talentu. Zamiast tego otrzymujesz premię w takiej postaci, iż... od tej pory posiadasz maksymalnie o 2% więcej MM. 10.000 klejnotów 

Hajs magicznie pojawił się na waszym koncie...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4715-pheam-darksworth
Jamie


Jamie


Liczba postów : 233
Dołączył/a : 23/08/2013

Ruiny Magazynu - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny Magazynu   Ruiny Magazynu - Page 4 EmptySro Lis 06 2013, 02:05

- ...zdecydowanie za blisko, zdecydowanie... - szepnął do siebie Jamie, ocierając pot z czoła chwilę po tym, jak jego tarcza osłoniła zarówno jego, jak i Lorie przed atakiem dziewczyny, odruchowo obrócił się też w kierunku czarnowłosej, sprawdzając czy i z nią wszystko w porządku. Matko, gdyby tylko chwilę postanowił zwlekać ze swoją obroną kto wie co tutaj by się stało, a myśląc o tym, jakoś raczej nie uważał by było to zdarzenie, które z lekkim sercem mógłby zamieścić w swojej radiowej audycji. Jego bariera też ledwo dała radę tym wszystkim pociskom, kto wie co by się stało, gdyby nie łut szczęścia, który zadecydował o tym, że Lorie wystrzeliła akurat taką, a nie inną serię ze swojej broni? Blondynowi przypomniało się, jak gdy wchodzili do magazynu skwitował Lorie słowami "nie ma potrzeby od razu wyskakiwać z pistoletem" - jakże to było ironiczne w obliczu sytuacji, która właśnie miała miejsce. A tak poważniej, Jamie wcale nie był w tym momencie specjalny wesoły czy zadowolony z tego co udało mu się osiągnąć. Nie czuł się w żaden sposób bohaterem po uratowaniu dziewczyny, ani nie był usatysfakcjonowany całą sytuacją. Nie przybył tu by szpanować swoimi umiejętnościami czy lansować się ze swoją magią. Miał nadzieję zdobyć nieco ciekawych informacji - i to mu się udało - ale na pewno nie miał zamiaru ryzykować za nie swoim życiem. Jeśli tylko istniała szansa dogadania się w jakiejś kwestii, porozumienia, chłopak zamierzał z niej skorzystać, tymczasem to co zrobiła Lorie... chyba troszkę go zirytowało, bo zamiast typowego dla niego uśmiechu na ustach widać było raczej coś na kształt zagryzionej wargi. Dopiero po chwili obrócił się do zielonowłosej, mierząc ją wzrokiem, zatrzymując przez chwilę wzrok na jej broni. - Poważnie? Naprawdę tak łatwo ci jest pociągnąć za spust? Naprawdę? ...pomyślałaś przez chwilę nad tym, że pociągając za spust informujesz kogoś o tym, że jesteś sama gotowa na śmierć? Jesteś? Naprawdę? - chłopak z lekką irytacją rzucił krótkie ech w eter po swojej tyradzie, o której czuł, że i tak niczego nie zdziała w tej sytuacji, kolejny raz nerwowo zagryzając wargę, a po chwili odwracając wzrok od dziewczyny - ...nieważne. Nie powinienem się mieszać, przepraszam. Nic nie mówiłem! - dodał, odchodząc kilka kroków od dziewczyny, bardziej na bok. Nie powinien był mierzyć ją swoją własną miarką. Może dziewczyna miała jakiś ważny cel dla którego tak się zachowała. Prawie na pewno tak było. Już teraz O'Sullivan czuł się źle, że ją tak potraktował, że tak powiedział, ale z drugiej strony naprawdę nie potrafił teraz myśleć prawie o niczym innym jak tylko o tym, że dziewczyna nieomal nie straciła życia przez własne zachowanie. ...właśnie, życie. Miała przecież te swoje rany, kto wie co mogło się jej stać, jeśli się ją tutaj zostawi. Tak jak przed chwilą chłopak zrobił kilka kroków na bok, tak teraz wrócił z powrotem do Lorie, przyglądając się jej z czymś na kształt troski w oczach, choć jego słowa wciąż posiadały ten nieprzyjemny ton z wyrzutem. - ...dasz radę dojść do szpitala? Randio, nie potrafiłabyś czegoś poradzić na jej rany? - zapytał, lekko zgaszonym tonem. Nie, nie był smutny, raczej wciąż gdzieś w tle chowała się u niego irytacja, której przecież niespecjalnie lubił odczuwać. Nie był człowiekiem stworzonym do odczuwania złości, nie lubił tego uczucia i nigdy nie rozumiał choleryków, którzy w zwyczaju mieli szaleć zdenerwowani byle czym. On też nie zawsze był bardzo spokojny, ale reagował raczej spontanicznie niż stricte nerwowo. - I co chciałaś powiedzieć, zanim... - nie skończył, z pewną świadomością tego faktu, wiedział bowiem, że nic ładnego w tej chwili nie powie, a nie chciał pogarszać całej sytuacji jeszcze bardziej niż w tym momencie. Fakt, faktem jednak, Randia mówiła coś zanim to całe szaleństwo się rozpoczęło, a chłopak nawet tak mocno nieswój jak teraz wciąż chciał wiedzieć co miała mu takiego wtedy do zakomunikowania. Fakt, że jego wcześniejsza względne beztroska zmieszana z melancholią i cichą dawką smutku w tym momencie schowała się gdzieś daleko w głębi jego serca to inna kwestia, to jednak nie powinno chyba wpłynąć specjalnie na dziewczynę, widząc jak bardzo pewna siebie i zdecydowana w swoich słowach wcześniej była, prawda? - Przy okazji, z tobą też wszystko w porządku, tak? - zapytał, odwracając głowę i patrząc wprost w oczy czarnowłosej, bo nie byłby sobą gdyby tego nie zrobił. Koniec końców barierę postawił tylko przed Lorie, a Randia pozostawiona była sama sobie. Fakt, że nie widział by żaden pocisk ruszył w jej stronę, nie oznaczał że była w pełni zdrowa.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1414-konto-jamiego#21282 https://ftpm.forumpolish.com/t1403-jamie-o-sullivan https://ftpm.forumpolish.com/t4238-new-frontier#86385
Lorie


Lorie


Liczba postów : 132
Dołączył/a : 08/07/2013
Skąd : Katowice~

Ruiny Magazynu - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny Magazynu   Ruiny Magazynu - Page 4 EmptySro Lis 06 2013, 15:54

Mgnienie oka. Wszystko to się stało w ciągu ułamku sekundy. Jakby nie Jamie cholera wie co by się z nią stało. Lorie zacisnęła jedynie pięści i zęby, powstrzymując napływające do oczu łzy. Ona tak bardzo pragnęła tej cholernej mocy, która przybliżyłaby ją do spełnienia życiowego celu. Pokonać smoka, który pozbawił ją szczęścia. Ludzie uważają, że te bestie nie istnieją, że dawno wyginęły... ale ona widziała tego gada na własne oczy, ba! Poczuła szpony rozrywające ciało. Rany zadane przez smoka pozostawiły po sobie piętno w postaci blizny, która ciągnęła się aż do pasa. Lorka była również świadkiem, jak gad rozszarpuje ciała jej ojca, przyjaciół. Wierzyła, że dzięki temu będzie w stanie pokonać go... ale nie. Była za słaba. Lorie z bezsilności upadła na kolana wsłuchała się w słowa Jamiego. Tak, łatwo było jej chwycić za spust, ale nie dlatego że była gotowa na śmierć. Była gotowa, by pomścić najbliższych.
- Nie rozumiesz!- powiedziała z wyrzutem w głosie, było słychać, że prawie płakała.- Czułeś kiedyś bezsilność, przez którą umierają twoi najbliżsi? Kiedy tracisz ojca, brata? Widziałeś kiedyś, jak smok rozszarpuje ukochane osoby na kawałki, a ty nie możesz nic z tym zrobić? Poczułeś na własnej skórze smocze pazury? Nie? Ja owszem.
Lorie wstała na nogi delikatnie się chwiejąc. Jej stan nie był zbyt dobry, ale co tam. Bywało często o wiele gorzej, więc nie ma o co się martwić, a chociaż Guide tak uważała. Spojrzała na Jamiego swoimi czekoladowymi oczyma, w których czaiły się łzy, spowodowane powrotem przeszłości i tego uczucia, że nic nie jest w stanie się zrobić wobec cierpienia najbliższych. Wzięła kilka głębokich wdechów. Musiała się uspokoić, nie chciała pokazywać po sobie jakiejkolwiek słabości. Musiała być silna.
- To... mogło mnie przybliżyć do pokonania tego gada, rozumiesz?- powiedziała nieco spokojniej.- I... dziękuję za ratunek i troskę.
"Dziękuję". Te słowa sprawiały Lorie wiele problemów, nie przywykła do mówienia ich. Zazwyczaj radziła sobie sama, bez niczyjej pomocy, a Jamie... bezinteresownie to zrobił. Lorka chciała się uśmiechnąć, ale w obecnej sytuacji nie potrafiła. Była załamana. Tak blisko, a zarazem tak daleko. Westchnęła ciężko. Była samolubna, nie pomyślała nawet o tym, że mogła narazić swoich kompanów na niebezpieczeństwo. Tym razem nie powstrzymała się od łez, które spłynęły jej po policzkach. Szybko jednak je starła i spojrzała najpierw na Randię, potem na Jamiego.
- Przepraszam was. Byłam samolubna, naraziłam was na niebezpieczeństwo. Ja to ja, ale powinnam pomyśleć o was.
Lorie spojrzała na swoją broń. Czyżby naprawdę była taka zła? Westchnęła ciężko. Cóż, czasem tak bywa, że pozornie dobre rzeczy są tak naprawdę złe i służą tylko złu. Ale czy było tak w wypadku magii dziewczyny? Na to pytanie odpowiedzieć nie mogła.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1257-konto-lorie https://ftpm.forumpolish.com/t1231-lorie https://ftpm.forumpolish.com/t1293-lorie#19140
Randia


Randia


Liczba postów : 607
Dołączył/a : 01/10/2012

Ruiny Magazynu - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny Magazynu   Ruiny Magazynu - Page 4 EmptySro Lis 06 2013, 20:31

Randia sierotka, stała jak stała. Patrząc wzrokiem pełnym wyrzutu na kobietę z walizką. W sumie to nie ruszyła się nawet o milimetr, zbyt zaskoczona nerwową reakcją zielonowłosej. Co do cholery ona wyprawiała... Ran była nerwowa, ale miała też trochę oleju w głowie. Na tyle dużo, by to co tam miała działało sprawnie i mogło ocenić, że to, jak przeciwniczka była pewna siebie, dobrze nie wróżyło. Z resztą... gdyby szanse były wyrównanie między nią, a ranną (!) Lorie, to pewnie na jej twarzy malowałaby się raczej determinacja, a nie uśmiech od ucha do ucha.
W sumie to słysząc dalsze słowa tej białowłosej Randia poczuła, że robi się zła. Zła na siebie. Bo w sumie miała racje. Tak będzie bezpieczniej. Cokolwiek kobieta chciała zrobić z ta książką, było to chyba bezpieczniejsze niż oddawanie jej w ręce Randii i Jamiego, który najpewniej rozpaplałby pół Fiore co się tam znajdowało.
Czarnowłosa nie do końca była w stanie zaakceptować fakt, że to co dostała musiało jej wystarczyć. Chciała więcej, i nie było to raczej niczym dziwnym. Bliżej, a jednak wciąż daleko. Eh...

Spojrzała na blondyna niewidzącym wzrokiem. On coś mówił? Chyba. Otrząsnęła się, starając przeanalizować parę wcześniejszych sekund. Spojrzała na Lorie. Na jej rany i wzruszyła ramionami. Może mogła, może nie. Jeszcze raz użyła swojego zaklęcia leczniczego. Rany dziewczyny zabłysły delikatnym światłem, powoli się zasklepiając. Nie krwawiła już, ale wizyta w szpitalu nikomu jeszcze nie zaszkodziła. Z resztą, czarnowłosa nie wiedziała jak poważne rany to były. Nie przyglądała im się ani wcześniej, gdy dziewczyna tylko się pojawiła, ani teraz. Z resztą... już drugi raz użyła na niej zaklęcia, powinno być dobrze.
- Mam nadzieję, że to coś dało. Ale wizyta u lekarza nie jest złym pomysłem. Medykiem nie jestem.

- Wszystko w porządku.
Wymruczała, odwracając szybko wzrok. Zaraz jednak opuściła go, spoglądając na swoje wciąż zaciśnięte dłonie. Rozluźniła mięśnie, zaraz rozmasowując zdrętwiałe kończyny.
Zawahała się. Wypadałoby podjąć temat, ale wróżka nie była pewna czy tego chciała. W końcu nie każdy musiał mieć do niej pozytywny stosunek. I to nawet nie o to chodziło, a o jasność sytuacji. Wolała, żeby Jamie był świadom jej powodów i dopiero wtedy ją oceniał, a nie robił to w sposób pobieżny.
- Mówiłam, że...
Urwała, podnosząc na niego wzrok. Ah, jej spojrzenie pełne było wątpliwości i niepewności. Mimo wszystko nie przychodziło jej to łatwo. Rzadko kiedy musiała się tłumaczyć. Ba! Niemal nigdy. Ostatni raz gdy to robiła to było zanim opuściła rodzinny dom by latać po mieście jako mag światła i członkini Fairy Tail. Czyli na prawdę dawno. Odetchnęła głęboko, ale dało się wyczuć w tym delikatne drżenie, jak u osób, które płaczą. Na szczęście jej daleko było do tego stanu. W przeciwieństwie do Lorie, która zdążyła się już wytłumaczyć ze swojego życiorysu i pobudek, jakie nią targały gdy sięgnęła przed chwilą po broń. Swoją drogą - powód był dobry, ale nie musiała dążyć do swoich celów ślepo, przy okazji podkładając się bezmyślnie. Jak umrze to nie wymierzy 'sprawiedliwości' i nici z wszelkich planów, z ogromu posiadanej mocy. Ale Postanowiła zachować swoje zdanie dla siebie. Może dziewczyna nie doszła do takich samych wniosków, ale przynajmniej stwierdziła, że nie powinna narażać innych. To chyba dobrze.
Ale wracając do Jamiego.
- Wybacz jeśli moje wcześniejsze słowa mogły cię urazić.
Powiedziała sztywno, wręcz dukając. Do tego specjalnie nie użyła słowa 'przepraszam'. 'Wybacz' było takie bardziej... zawierało w sobie mniej skruchy. A Ran oczywiście nie była skłonna do kajania się. Z resztą i sytuacja, według niej, tego nie wymagała. Rodziny mu nie zabiła.
- Te informacje były dla mnie po prostu bardzo ważne. Są ważne. Mam nadzieję, że dzięki nim uda mi się znaleźć bardzo ważną dla mnie osobę.
Dla niej to było żałosne. Słowa utykały jej w gardle, przerywane, cichsze, głośniejsze... Końcówki niknęły, ale pomimo tego dało się zrozumieć co ma do przekazania. Zaczepna panienka właśnie pochylała karczek, ale nie za nisko, żeby broń Panie Boże czegoś sobie nie pomyślał.
- Swoją drogą, chyba za bardzo bierzesz sobie do serca czyjeś słowa.
Na jej ustach zagościło coś, co można było z powodzeniem nazwać karykaturą uśmiechu. Krzywe to to, zdające się nie pasować na swoim miejscu. Ale było! I dobre chęci raczej też. Ton złagodniał, słowa zrobiły się płynne.
- W sumie to dobrze, że tam ze mną byłeś. Jakbym została sama to pewnie byłoby nieciekawie... Pewnie zostałabym z niczym.
Uśmiech przybrał na naturalności, stał się zakłopotany, przepraszający. Przeczesała włosy palcami, zatrzymując dłoń z tyłu głowy, delikatnie ją przekrzywiając.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1224-konto-ran#17885 https://ftpm.forumpolish.com/t4185-randia https://ftpm.forumpolish.com/t1521-opisy-ran#23822
Sponsored content





Ruiny Magazynu - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny Magazynu   Ruiny Magazynu - Page 4 Empty

Powrót do góry Go down
 
Ruiny Magazynu
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 4 z 5Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
 Similar topics
-
» Ruiny Eisenwald
» Ruiny Illion
» Ruiny Astralei
» Ruiny miasta Ilion
» Ruiny Latarni Morskiej

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: ARCHIWUM ŚWIATA :: Wschodnie Fiore :: Magnolia :: Slumsy
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.