HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Ruiny Magazynu - Page 5




 

Share
 

 Ruiny Magazynu

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5
AutorWiadomość
Pheam


Pheam


Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012

Ruiny Magazynu - Page 5 Empty
PisanieTemat: Ruiny Magazynu   Ruiny Magazynu - Page 5 EmptyWto Wrz 03 2013, 02:43

First topic message reminder :

MG:


Było coś dziwnego w tej misji. Właściwie, czy to na pewno była misja? Nie było zleceniodawcy, nie było żadnych konkretnych informacji. Jedynie plotka o ukrytych skarbach. Więc czy magowi, którzy tu przyszli, chcieli tylko i wyłącznie się wzbogacić? Było coś dziwnego w tej misji. Która chyba do końca nie była misją.

Więc co do cholery robiła tutaj grupka magów?

Było już późno, kiedy Randia dotarła na plac przed magazynem. Słońce chowało się powoli za resztkami muru, wiatr rozwiewał jej włosy, a śnieg, który to zamieniał się w mokrą papkę, oblepiał jej buty i utrudniał chodzenie. Czego tutaj szukała? Skarbu? Informacji? Szczęścia? Była tutaj, bo dostała pewien list oraz rozkaz od mistrza gildii, aby sprawdzić owe plotki. Ale co miała teraz robić?

Lorie dopiero co wyszła ze szpitala po walce z inkwizycją, a już dostała list i rozkazy od mistrzyni, aby sprawdzić dziwną plotkę o kryjących się w slumsach skarbach. Czy to nie było dziwne? Dlaczego gildie miały przejmować się czymś takim? Nie mniej, wyruszyła. Ale stała teraz na placu wraz z jakąś dziewczyną i nie wiedziała co robić. Czy to na pewno była misja?

Ostatnią osobą, która dostała list z rozkazami był chłopak o imieniu Jamie. Dlaczego właśnie on? Właściwie nie wiadomo. Nie widział tego dnia swojego mistrza, więc nie mógł upewnić się co do prawdziwości tych informacji. Ale na misję poszedł. Właśnie wszedł na plac i zobaczył dwie kobiety, które stały na przeciwko siebie i nie wiedziały co robić.

Cała trójka miał ze sobą list. Był on napisany na zwykłym biały papierze, czarnym atramentem. Nie było nic w tym dziwnego. Oprócz tego, że na nagłówku widniała pieczęć przypominająca z wyglądu... zegar. Nie miał on jednak wskazówek, a jedynie czarne punkty. Godzin też nie było. Pod nim znajdowało się coś w rodzaju łapy. A nad nim mała czarna kulka.

Pismo było ładne, ale chwiejne i w nie których miejscach nie dało się odczytać słów. Widać było, że ktoś się postarał przy wykonywaniu owego listu. Każdy z nich był taki sam. I zawierał tą samą wiadomość.

Skarby czekają. Jeśli chcesz zyskać coś bardzo wartościowego, coś co odmieni twoje życie, przyjdź dzisiejszej nocy do ruin magazynu. Odnajdziesz tu coś, czego szukasz. Moc? Pieniądze? Rodzina? Odpowiedzi na pytania? Znajdziesz tu wszystko.

Każdy z was otrzymał rozkazy od mistrzów gildii. Pisemnie. Nie wiedzieliście ich, więc nie wiedzieliście, czy były one prawdziwe. Ale teraz... co robić?
Budynek magazynu był wielki. Pomimo faktu, iż były to ruiny, ten zdawał się być w całkiem dobrym stanie. Przynajmniej od przodu. Wielkie dębowe drzwi stały dla was otworem. Nad nimi wisiała latarnia, która nie świeciła. W środku było ciemno. I cicho. Przynajmniej na razie. Co tu teraz zrobić?
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4715-pheam-darksworth

AutorWiadomość
Jamie


Jamie


Liczba postów : 233
Dołączył/a : 23/08/2013

Ruiny Magazynu - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny Magazynu   Ruiny Magazynu - Page 5 EmptySro Lis 06 2013, 22:47

- Nie, nie rozumiem... -

Ciche, choć wyraźne słowa Jamiego uciekły z jego ust chwilę po tym, jak Lorie zaczęła się uspokajać. Nie przerwał jej nawet na chwilę wcześniej, gdy zdenerwowana, wyraźnie zawiedziona, nie mogła powstrzymać się od całej tej fali goryczy, którą tak bardzo musiały motywowane być jej słowa. Chłopak nie przypuszczał, że dziewczyna posiadała za sobą aż tak straszne doświadczenia. Oczywiście, że musiała być bardzo zdeterminowana, by zyskać moc, by zdobyć siłę, by pomścić to wszystko w życiu co się jej złego przytrafiło. To było całkiem naturalne, ludzkie, emocjonalne zachowanie, coś co również i chłopakowi było bardzo bliskie. Ludzie czasami nie panowali nad tym co mówili lub tym co robili. Owszem, O'Sullivan zdążył się zdenerwować na nią, gdy ta tak lekkomyślnie zaatakowała wcześniej, nie był jednak osobą, która przez wieki chowałaby do kogoś urazę. Właściwie potrafił wybaczyć w ciągu kilku minut, nawet jeśli pamięć miał doskonałą. Mimo wszystko jednak, nie potrafił tego do końca zaakceptować. Motywacji dziewczyny, jej planu działania, jej powodu do życia w tym momencie. Bo czy można było określić czym innym niż właśnie tym? Skoro zemsta stała się praktycznie najważniejszą rzeczą w jej życiu, czy było w nim jeszcze miejsce na po prostu zwyczajne... życie?

- Nie jestem osobą, która ma prawo komukolwiek prawić morały... Ale nie uważam, by osoby o których mówisz były szczęśliwe... - być może nie do końca jasno brzmiały słowa chłopaka, ale stała za tym pewna logika. Nie chciał rzucać kategorycznych zdań w przypadku, w którym sam nie był pewien tego co mówi. A teraz nie był. Nie mógł być. Posługiwał się własnym rozsądkiem i własnymi odczuciami, a nie konkretnymi przesłankami. - Nie poczułem nigdy smoczych pazurów na swoim ciele. Nie miałem okazji oglądać śmierci swoich bliskich. Ale jeśli mówimy o uczuciu bezsilności... Tak, tego doświadczyłem. I jeśli tylko zechcesz mnie posłuchać, choćby trochę, powiem ci jedno. Nieważne czy motywuje cię zemsta, czy chęć naprawy czegoś, a może odpokutowania za coś co nie jest twoją winą, ale proszę pamiętaj. Nie zapomnij o życiu. Nie zapomnij o tym, że też żyjesz. Masz jasny cel w swoim życiu, a choć powody tego są tragiczne... - tu głos chłopaka lekko zadrżał, nie było tak, że mówił wszystko kompletnie spokojnie i bezuczuciowo, wcale nie. On również wiedział, że to co mówi wcale nie musi brzmieć najrozsądniej lub cudownie, ale chciał pokazać dziewczynie, że istnieją inne sposoby... możliwości. - ...to posiadanie celu samo w sobie złe nie jest. Nie zapomnij po prostu, że... swój cel osiągnąć możesz tak długo jak żyjesz. Rozumiesz co chcę przez to powiedzieć? - zapytał ją i delikatnie uśmiechnął się słysząc podziękowania dziewczyny. - Po prostu byłem w odpowiednim miejscu o dobrym czasie, nie musisz dziękować - odpowiedział jej dość skromnie, faktycznie nie poczuwając się do czegoś niesamowitego. To jego magia ją obroniła, nie on. Wystarczyło żeby los dał mu inny talent, a pewnie skończyłoby się wszystko dużo gorzej.

A potem przechylił kapelusz na swoje oczy, tak jak miał to w zwyczaju i zdążył już dzisiaj nie raz zrobić. Szczerze mówiąc... jak głupio brzmiały jego powody do pojawienia się tutaj w obliczu problemów tego typu? On był tylko zwykłym radiowcem poszukującym ciekawych informacji, które posłużyłyby na dobry materiał do radia. A ona...? Z resztą, to nie był koniec uświadamiania sobie właśnie tego, bo i Randia zaczęła mówić, a chłopak ponownie uciszył się kompletnie pozwalając jej mówić. Szybko okazało się, że i ona miała swoje konkretne, mocne powody by się w tym miejscu pojawić, a to chłopak był jedynym niepasującym do tego grona człowiekiem. Jemu nie zależało aż tak bardzo na tej księdze, nie potrzebował w tym momencie żadnych konkretnych informacji, nie był kimś, kto posiadał jasny, konkretny cel. Nie był aż tak zdeterminowany by cokolwiek osiągnąć, mógł pozwolić sobie na to, by odpuścić w krytycznym momencie i nie cierpieć z tego powodu zbyt mocno. Randia... była jednak, jak właśnie się dowiedział, w kompletnie innej sytuacji. Przestało go dziwić w tym momencie to, że tak chłodno przyglądała się jemu, mężczyźnie, którego całe jestestwo i zachowanie wręcz promieniowało względną "obojętną radością" na wszystko co działo się wokół. Czarnowłosa jednak myliła się w jednym względzie, choć może tylko wysiłkiem kronikarza, którego nikt nie doceni było odnotowanie tego faktu - nie bolały go jej słowa, przynajmniej nie aż tak bardzo. Słowa można było odwołać. Jego zdecydowanie bardziej uwierały jej gesty i zachowania. Jej spojrzenia, momenty w których choć nic nie mówiła, to on czuł, że wcale nie jest szczęśliwa z powodu przebywania w jego towarzystwie. On nie czuł się przez to urażony, raczej czuł, że kogoś zawodził, że powinien zachowywać się inaczej, że powinien naprawić to co się działo, tak by ta osoba mogła spojrzeć na niego i powiedzieć "o, ten to jest fajny gość". Jak jednak mogło się to stać, skoro Randia miała w głowie tak ciężkie problemy?

- ...jestem po prostu zwykłem facetem. Lubię się śmiać, lubię mówić i lubię gdy inni ludzie się cieszą. Twoje słowa mnie nie uraziły, nie czuję się urażony i nie mam do ciebie żadnych pretensji Randio. Po prostu... mam wrażenie, że ktoś o nieco innym charakterze niż ja mógłby wiele więcej zdziałać dla ciebie. A przynajmniej mniej irytować - zaśmiał się cicho chłopak, wciąż jednak nie podnosząc kapelusza ze swoich oczu. Uczynił to dopiero po tym jak usłyszał, że kobieta mu podziękowała, choć jego wzrok wyrażał bardziej zdziwienie niż radość z tego faktu. Za co? Przecież on tutaj praktycznie nic nie zrobił. Po chwili jednak uśmiechnął się radośnie i całkiem ciepło do dziewczyny, wpatrując w jej oczy, które jeszcze chwilę temu wyrażały naraz tyle emocji swoim blaskiem - Przestań. Jesteś niesamowicie silną kobietą, raczej to ja byłem dla ciebie ciężarem w tej sytuacji... - dodał ciepło, znów skromnie, ale też szczerze chłopak. - Mam nadzieję, że uda ci się odnaleźć osobę o której mówisz. Gdybym mógł jakoś pomóc... wal jak w dym. Z resztą, Lorie, ciebie też dotyczy. A członek gildii Violet Pegasus takich słów nie rzuca na wiatr! - spróbował nieco optymistycznie zakończyć całą tę wymianę mężczyzna.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1414-konto-jamiego#21282 https://ftpm.forumpolish.com/t1403-jamie-o-sullivan https://ftpm.forumpolish.com/t4238-new-frontier#86385
Lorie


Lorie


Liczba postów : 132
Dołączył/a : 08/07/2013
Skąd : Katowice~

Ruiny Magazynu - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny Magazynu   Ruiny Magazynu - Page 5 EmptyCzw Lis 07 2013, 14:34

Ogólnie jej życie przez ostatnie kilka lat wyglądało tak samo. Ciągła pogoń za mocą i siłą, cały czas trenowała, tylko po to by stać się silniejszą. Chciała tego bardzo, pragnęła wypełnić swój cel, którym było zgładzenie gadziny, która zniszczyła jej wioskę, zabiła ojca i najbliższych. Przez którą oddaliła się od brata jeszcze bardziej. Ona i Serge nigdy się nie dogadywali. On był idealnym synem, który zawsze ojcu pomagał, a ona... wyrodną córką, zakałą rodziny. Kłóciła się z chłopakiem codziennie, była w stanie rozwalić pół domu podczas swoich ataków złości, a potem... Serge i tata go naprawiali. Zawsze była tą złą. W wiosce każdy na nią narzekał, jaka to ona niedobra była i czemu nie zachowywała się jak jej brat. Bo on tamto, on był taki, a ty taka zła! Ale ona ich kochała. Kochała ojca, kochała Serża, kochała ludzi z wioski. Wszystkich. Planowała, że kiedyś się z nimi pogodzi, że przeprosi za swoje zachowanie, ale nie miała na to okazji. W jednej chwili wszystko runęło. Cały jej świat, jej życie. I gdy obudziła się w domu Himeyi, ciągle żywa po ataku smoka, obiecała sobie jedno: Pokona smoka i w ten sposób przeprosi wszystkich z Duvllas, wioski o której nikt oprócz niej i Segrea nie pamięta.

Lorie spojrzała na Jamiego i wysłuchała jego słów. Miał rację. Nie powinna się w swoim życiu kierować tylko zemstą. Miała osiemnaście lat, a jeszcze nigdy nie zaznała takiego uczucia jak miłość, czy nawet zauroczenie. Nie miała chłopaka, bo po prostu w jej terminarzu nie było na to czasu. Jej dzień był ściśle zaplanowany. Nie znalazłoby się w nim czasu na wypady z przyjaciółmi, których i tak nie miała nawiasem mówiąc, czy nawet na odpoczynek, choćby w samotności. Gdy znajdowała choć chwilę czasu, to biegła pomagać mistrzyni przy pracy w hotelu. A to jako recepcjonistka pracowała, czy ktokolwiek inny. Trening, praca, trening... a pod sam koniec dnia sen, który pozwalał jej choć na chwilę się wyciszyć, sprawić, że ciało odpoczęło. Kiedy kładła się spać, zawsze dużo myślała. Nad przeszłością, teraźniejszością oraz przyszłością, co to będzie za kilka lat.

- Rozumiem o co chodzi, Jamie. Wiem dobrze, że postąpiłam lekkomyślnie, narażając was i siebie. O życiu nie zapomnę, zwłaszcza dlatego, że ostatnio mam dla kogo.- Uśmiechnęła się w stronę chłopaka. Zdecydowanie z uśmiechem na twarzy było jej o wiele lepiej! Od razu ładniej wyglądała.

Jakby było tutaj niebo to pewnie by się w nie teraz spojrzała, szukając na nim ojca. Z nim też się nie dogadywała, ich relacje pogorszyły się po śmierci mamy, ale wiedziała dobrze, że ją kochał z całego serca i nie chciałby, żeby teraz się spotkali. Mieli przed sobą przecież całe życie, czyż nie? Kto wie jak potoczą się jej losy, nikt przyszłości nie zna. Nawet mag. Magia nie da wszystkiego. Da siłę zdolną przenosić góry, ale jeżeli nie ma się nikogo bliskiego, to nawet z nią człowiek staje się bezsilny niczym dziecko.

- Zemsta to chyba nie jest dobra motywacja do życia- powiedziała.- Muszę znaleźć zatem nową.- Uśmiechnęła się do Jamiego i Randii.- Jeszcze raz, bardzo wam dziękuję.

A to niespodzianka! Jamie był z Violet Pegasus? Lorie uśmiechnęła się. No, no. Ona należała do gildii, która konkuruje z VP, do Mermaid Creast. Kto by się spodziewał, że Pegaz pomoże Syrence? Oj świat ten jest taki mały i nikt nie wie, co komu jest zapisane.

- Violet Pegasus? Ciekawe! Ja jestem z Mermaid Creast. A Ty Randio? Z jakiej gildii jesteś? Fairy Tail, Lamia Scale? To nie jest chyba tajemnica?- zapytała.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1257-konto-lorie https://ftpm.forumpolish.com/t1231-lorie https://ftpm.forumpolish.com/t1293-lorie#19140
Randia


Randia


Liczba postów : 607
Dołączył/a : 01/10/2012

Ruiny Magazynu - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny Magazynu   Ruiny Magazynu - Page 5 EmptyPon Lis 11 2013, 21:05

// matko. wybaczcie mi D:


No tak. Gesty, zachowania. Słowa mogła powstrzymać - mogła ugryźć się w język gdyby tylko tego chciała, ale z resztą już nie było tak łatwo. A powody? Jego wcale nie było gorsze. W końcu to była jego praca, pasja? To też było ważne. Każdy miał w końcu inny system wartości i co innego sprawiało mu przyjemność.
Uśmiechnęła się delikatnie pod nosem, słysząc jego słowa. Mylił się, ale nie miała zamiaru mu tego wyjaśniać, tłumaczyć przy Lorie. W ogóle... był przecież dla niej tylko osobą z którą dane jej było współpracować na misji, nie czuła więc takiej powinności wobec jego osoby.
Jamie dążył do pokojowego rozwiązania tamtych sytuacji, do kompromisów - a przynajmniej tak jej się wydawało. Osoba równie natarczywa z zachowaniu co ona, pewnie tylko pogorszyłaby sytuację i sprawiła, że Randia jeszcze bardziej by się rozhulała i stała o wiele bardziej bezczelna. Taki już charakter. A osoba o wiele bardziej uległa? Ponura, zamknięta w sobie, skryta? Weszłaby na głowę, ewentualnie wraz z rozwojem sytuacji przyjmując za cel. Ktoś, kto próbowałby się z nią kłócić pewnie sam stałby się przeszkodą, a prawdziwy problem pojawiłby się wtedy, gdyby okazałby się przeszkodą nie do pokonania.
Jamie może i był dla niej niewygodny, to jego podejście nieco ją hamowało. Randzia przyjmowała przeświadczenie, że nawet jeśli ją irytuje to jest jej 'partnerem'  w tej całej sytuacji i musi mieć i jego osobę na uwadze = nie mogła stać mu się jakaś większa krzywda.
Pokręciła głową, patrząc na mężczyznę.
- To, że umiem na kogoś naskoczyć wcale nie znaczy, że jestem silna.
Próbowała się uśmiechnąć, ale wyszedł jej z tego krzywy grymas. Była pewna, że gdyby w końcu uleciała z niej cała złość, a została tylko bezsilność, stałaby się po prostu niepewną, rozżaloną kupką nieszczęścia, która uformowała się w kształt człowieka. Nie, Randia wcale nie była silna, tylko bezczelna.

Oh. Violet Pegasus i Mermaid Creast. Ciekawe, ciekawe. Chociaż w sumie Randia lała na to gdzie kto przynależał do póki nie próbował zrobić jej skromnej, jakże irytującej osobie krzywdy.
- Ja? Należę do Fairy Tail.
Ot, i nic więcej. W sumie to Randzia powinna się zbierać. Gdyby tylko posiadała takie coś jak zegarek, pewnie zerknęłaby teraz nerwowo na przegub.
- Em w sumie... Musicie mi wybaczyć. Na prawdę było mi miło was poznać, ale... muszę już iść. I na prawdę mam nadzieję, że niedługo znów się spotkamy, Lorie, Jamie.
Uśmiechnęła się szeroko, ciepło, ale było widać, że jednocześnie przepraszająco.
- Może gdzieś się razem przejdziemy, albo co...
Rzuciła jeszcze, wzruszając ramionami i szybko opuściła slumsy.

[z/t]
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1224-konto-ran#17885 https://ftpm.forumpolish.com/t4185-randia https://ftpm.forumpolish.com/t1521-opisy-ran#23822
Jamie


Jamie


Liczba postów : 233
Dołączył/a : 23/08/2013

Ruiny Magazynu - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny Magazynu   Ruiny Magazynu - Page 5 EmptyWto Lis 12 2013, 20:24

No! Faktycznie Lorie od razu lepiej wyglądała, gdy się uśmiechała. Zdecydowanie bardziej przyjaźnie i radośnie, Randia z resztą miała podobnie. Lubił gdy ludzie się wokół niego uśmiechali. Zawsze, z jakiegoś dziwnego, niezrozumiałego powodu napełniało go to energią, ochotą do życia, siłą do działania, mocą! Było tak zawsze i to nigdy się nie zmieniło, nieważne co musiał w swoim życiu przejść, to właśnie uśmiech innych był największą bronią, najlepszym źródłem energii dla chłopaka. Uśmiechnięty cały świat był pewnego rodzaju marzeniem chłopaka. Marzeniem, które z realistycznego punktu widzenia nie do końca możliwe byłe do zrealizowania... ale czy to znaczyło, że nie warto było próbować? Bollocks. Oczywiście, że trzeba było dalej działać. Jeśli cały świat nie mógł być wesoły, to niech przynajmniej jego część zachowa optymizm i bardziej pozytywne wejrzenie na świat. Albo przynajmniej niech czasami ktoś się uśmiechnie i powie "hej, to było warte zachodu, cieszę się, że tak zrobiłem/am". Takie chwile, głupie małe chwile były warte poświęcenia. A skoro i Randia, i Lorie miały cel, związany z bólem i smutkiem, w ich przypadku taka radość warta była jeszcze więcej.

- Naprawdę jest wam do twarzy z uśmiechem, wiecie? - powiedział tylko radośnie, kompletnie nie pamiętając już o wszystkich niesnaskach jakie zaszły pomiędzy nim, a którąkolwiek z tej parki dziewcząt. Bowiem - co z tego, że mieli różnice? Ale tak naprawdę, co z tego? Czy kogokolwiek powinno to jakoś bardzo ruszać? Ważne, że po wszystkim potrafili po prostu się uśmiechnąć i mieć siłę do tego, by walczyć dalej - walczyć nie tylko o swoje cele, ale walczyć też o siebie. To było... cudowne. - Cieszę się, że tak myślisz Lorie, naprawdę się cieszę! I cokolwiek znajdziesz dla siebie, cel, przeświadczenie, jakąś ideę, pamiętaj proszę, jeśli tylko chcesz mnie posłuchać, by nie zapomnieć o sobie. Bo koniec końców na świecie jesteś tylko jedna ty. Nikt więcej. Drugiej takiej osoby po prostu nie ma! - chłopak chyba faktycznie za bardzo wchłonął cały ten moment radości i pompatycznego wzruszenia po misji, bo wydawał się niemal pijany całą tą ideą, z tym swoim głupim uśmiechem na twarzy, głupim choć jednak tak mocno ciepłym. - A ty Randio mów co chcesz, zdenerwuj się na mnie, krzyknij coś znów, ale jesteś silna. Nawet jeśli ty w to nie wierzysz, to ja w to wierzę i tyle niech wystarczy, silna dziewczyno! -

Po chwili natomiast obie panny podzieliły się z nim wiedzą na temat swojej przynależności gildyjnej, a chłopak roześmiał się serdecznie słysząc te rewelacje. - No, no, no... To dopiero niesamowita z nas paczka, prawda? Pegaz, Syrenka i Wróżka w jednej drużynie, niesamowite. Ale to wiele tłumaczy... - spojrzał w kierunku Randi - ...aż za wiele, no ale nawet tak różnorodna drużyna jak nasza potrafiła coś osiągnąć. Bo mimo wszystko jednak coś zrobiliśmy. Coś nam się udało! Prawda? - tu spojrzał na Lorie, zupełnie jakby oczekiwał od niej jakiegoś potwierdzenia, choć sam nie wiedział dlaczego akurat od niej. - Wzajemnie Randio, mam nadzieję, że następnym razem gdy się zobaczymy będzie to w nieco weselszych i bezpieczniejszych okolicznościach... - uśmiechnął się chłopak, zdejmując kapelusz w eleganckim ukłonie, w ten sposób żegnając się z dziewczyną. - A ty syrenko... co teraz? Co planujesz? Powinienem chyba pomóc dostać ci się do szpitala prawda? - uśmiechnął się chłopak, wyobrażając sobie jak bardzo wściekły będzie na niego lider gildii, za to że jego podwładny pomógł akurat SYRENIE.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1414-konto-jamiego#21282 https://ftpm.forumpolish.com/t1403-jamie-o-sullivan https://ftpm.forumpolish.com/t4238-new-frontier#86385
Lorie


Lorie


Liczba postów : 132
Dołączył/a : 08/07/2013
Skąd : Katowice~

Ruiny Magazynu - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny Magazynu   Ruiny Magazynu - Page 5 EmptyWto Lis 12 2013, 22:31

Lorie czuła się zdecydowanie lepiej, jak z siebie wszystko wyrzuciła. Nie znała zbyt dobrze ani Jamiego, ani Randii, ale wiedziała jedno: fajnie się było z nimi spotkać i razem wykonać misję. I co z tego, że podczas niej byli tak naprawdę w dwóch różnych miejscach? Potem znów się spotkali i wszystko się skończyło w miłej atmosferze, mimo że chwilami były spięcia. Ale Guide zdążyła polubić tą wspaniałą dwójkę. Naprawdę, to było coś! Nie wiedziała, że tak fajnie jest mieć... znajomych? Kto wie. Była pewna jednego: dzisiejszy dzień zapadnie jej w pamięci do końca życia. Pewnie będzie leżeć w szpitalu i myśleć o tym, co się wydarzyło. Przeanalizuje każde słowo Jamiego. Ona uczyła się na błędach. Wiedziała również, że chłopak miał rację i miała zamiar pójść za jego dobrym słowem i poradą. A swoją drogę ze znalezieniem nowego celu zaczęła od uśmiechnięcia się.

- Chyba będę tak częściej. Spodobało mi się to. - Ponownie się do niego szeroko uśmiechnęła.- Jeszcze raz wam dziękuję, Jamie, Randio. Spotkać się z wami... naprawdę miłe przeżycie. Mam nadzieję, że kiedyś to się powtórzy... ale w spokojniejszej atmosferze, która nie zagraża żadnemu z nas.- Na chwilę spoważniała.- No... i gdzie nie będę musiała sięgać po broń. Proponuję jakąś kawiarnię.

Zdecydowanie, ekipa się fajna trafiła. Brakowało tutaj jedynie przedstawiciela Lamia Scale, by były wszystkie największe, legalne gildie. Ale i tak bardzo cieszyło dziewczynę to, że spotkała właśnie ich. Jamiego, który uratował jej życie i dzięki któremu jeszcze trzyma się na nogach, nieco cichą, tajemniczą Randię, którą ma ochotę poznać bliżej. Wszystko wydawało się jej zdecydowanie... lepsze! Uśmiechnęła się już tego dnia po raz kolejny. Ran musiała się już zbierać, na co Lorie pomachała jej na pożegnanie. Potem spojrzała na chłopaka, który zaoferował jej pomoc w dostaniu się do szpitala.
- Nie pogardzę pomocą- zaśmiała się- z tą nogą będzie trochę trudno samej dojść.- Westchnęła ciężko.- Wolę nie wiedzieć, jak zareaguje Sophie-san, jak się dowie, że "spoufalam się" z Violet Pegasus.- Spojrzała na Jamiego.- Jak myślisz, jak Twój mistrz zareaguje, że pomogłeś SYRENIE, Pegazie, hm?
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1257-konto-lorie https://ftpm.forumpolish.com/t1231-lorie https://ftpm.forumpolish.com/t1293-lorie#19140
Jamie


Jamie


Liczba postów : 233
Dołączył/a : 23/08/2013

Ruiny Magazynu - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny Magazynu   Ruiny Magazynu - Page 5 EmptyWto Lis 12 2013, 23:26

- I vice versa moja droga, nie wszystkie spotkania pomiędzy członkami naszych gildii muszą od razu kończyć się wykonywaniem szalonych misji lub skakaniem sobie do gardeł, prawda? - uśmiechnął się delikatnie chłopak, poprawiając kolejny raz swój kapelusz - Tak, kawiarnia zdecydowanie brzmi lepiej, z tym się mogę zgodzić... Tam można spokojnie zasiąść, napić się czegoś, odpocząć i nie myśleć o tym, że zaraz coś złego się stanie albo że się powie kapkę za dużo i kogoś nerwy poniosą~! - zaśmiał się chłopak, pozwalając sobie na ten delikatny żart, wiedząc, że Randii nigdzie w pobliżu już nie ma. Pewnie gdyby była, tego typu śmiech mógłby się dla niego skończyć niezbyt przyjemnie, ale skoro jej nie było, a czego uszy nie słyszą, tego sercu nie żal... Odważny Jamie był nie do podrobienia, a to że po prostu wykorzystał sytuację, w której nic mu nie zagrażało wcale mu jego odwagi w żaden sposób nie ujmowało. Koniec końców, dopóki gadanie nie przynosiło ze sobą niczego złego można było mówić co się chce, dopóki pewnych osób w pobliżu nie było, można było się poczuć do pewnego stopnia bezpiecznym.

No, ale dziewczynę trzeba było jakoś odtransportować do szpitala. O'Sullivan wcale nie był wykwalifikowanym pielęgniarzem, ani nie miał na stanie noszy, więc pojawił się delikatny problem. No bo jak to pozwolić dziewczynie iść na własnych nogach, kiedy było z nią źle? Oczywiście, że nie mógł tak postąpić. Przez chwilę zamyślił się, rozważając wszelkie opcje, które posiadał, w tym czasie podchodząc też bliżej do dziewczyny i przykucając obok niej. - Ach... Sophie-san... - przypomniał sobie twarz mistrzyni syrenek, twarz która z jakiegoś powodu wydawała mu się całkiem przyjemna i sympatyczna, twarz przez którą nigdy nie potrafił zrozumieć dlaczego ich własny mistrz toczył z nią tak wielki spór - Powiedziałbym, żebyś pozdrowiła ją ode mnie, gdyby nie fakt, że prawdopodobnie mnie nie zna i może lepiej byłoby dla ciebie, gdybyś niekoniecznie wspominała o naszym spotkaniu tutaj... - podrapał się lekko w tył głowy chłopak, rzeczywiście zastanawiając się nad tym, jak mistrz pegazów zareagował by na takie rewelacje - Hehe... Cóż, tak jak mówię, nie wszyscy muszą o tym wiedzieć, prawda? Czego oczy mistrza nie widzą, tego mistrzowemu sercu nie żal, prawda? - uśmiechnął się, może nieco zawadiacko chłopak, po chwili w końcu wpadając na odpowiedni pomysł. Może nie był to jego najbardziej lotny pomysł, ale postanowił ją po prostu chwycić w swoje ramiona i najzwyczajniej w świecie przenieść do szpitala, niemal w ten sam sposób jak pan młody przenosi panią młodą przez próg. Musiał ewentualnie tylko starać się ignorować ewentualne sprzeciwy "noszonej". Ale chyba było go na to stać, po całej dzisiejszej przygodzie. - No to lecimy~! - dodał jeszcze i pomknął w ten sposób do szpitala.

[z/t] x2
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1414-konto-jamiego#21282 https://ftpm.forumpolish.com/t1403-jamie-o-sullivan https://ftpm.forumpolish.com/t4238-new-frontier#86385
Sponsored content





Ruiny Magazynu - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny Magazynu   Ruiny Magazynu - Page 5 Empty

Powrót do góry Go down
 
Ruiny Magazynu
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 5 z 5Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5
 Similar topics
-
» Ruiny Astralei
» Ruiny Eisenwald
» Ruiny Illion
» Ruiny starego Bavris
» Ruiny miasta Ilion

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: ARCHIWUM ŚWIATA :: Wschodnie Fiore :: Magnolia :: Slumsy
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.