I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
/// Plac zabaw był ogrodzony metrowym płotkiem z drewnianych, ostro zakończonych desek. Prowadziły do niego jedne drzwiczki, otwierane na zewnątrz, na których widniał strasznie wyglądający krasnoludek, którego oczy krążyły za osobnikiem, chcącym się zbliżyć do placu. We wnętrzu placu, stały dwie huśtawki z opon, zawieszone na metalowych łańcuchach, zjeżdżalnia, na którą prowadziła drabinka, dwa koniki, kilka ławeczek, piaskownica, ścianka wspinaczkowa i zwierzątka na sprężynach do bujania. ///
Sethor Fiberos. Młodzian, który przeżył... frontalne spotkanie z czterogwiazdkowym Inkwizytorem, a także z wampirami już po dwakroć. Mag miał na sobie koszulę z długim rękawem w granatowo-czarno-białą kratę z szarym kapturem jak od normalnej bluzy, długie, niebieskie jeansy, lekko zwężane, a także wysokie, granatowe trampki z czerwonymi wstawkami i białą podeszwą. Na głowie nie miał żadnego nakrycia, wystarczył mu kaptur, zwisający teraz z tyłu głowy Lamijczyka. Seth siedział na komicznie wyglądającym psie, rasy zapewne chow-chow i bujał się w przód i w tył na solidnie wyglądającej, metalowej sprężynie. Nie czuł się zbyt dobrze, czuł ogarniającą go i przytłaczającą do ziemi samotność, którą wypełniały co po chwila różnorakie przesłyszenia. Nic więc magowi lodu nie pozostało, jak siedzieć i myśleć o przyszłości.
Elizabeth
Liczba postów : 429
Dołączył/a : 24/08/2012
Skąd : Otchłań c:
Temat: Re: Plac zabaw. Pon Sie 19 2013, 00:12
Wydarzenia w slamsach powracały do głowy raz po raz, wywołując u dziewczynki poczucie paniki. Pamiętała tylko połowę zdarzeń, które tam przeżyła, zemdlała podczas misji... Znów anemia... Czy naprawdę była aż tak słaba? Wiedziała, że nie jest zbyt utalentowanym magiem, ale.. ale ambicje mocno przekraczały jej możliwości. Pesymistyczna i sadystyczna druga osobowość srebrnowłosej, a do tego te ciągłe dotykanie istot z otchłani nie polepszało jej sprawy. Podły, ponury nastrój zastał naszą Elcię. Traciła wolę walki? Może. Poddawała się? Kto wie... Dziś postawiła na spacer po Hosence, odświeżenie płuc było zdecydowanie dobrym pomysłem. Odziane w pasiaste nadkolanówki nóżki zaprowadziły ją w nietypowe miejsce. Plac zabaw. Niesamowicie radosne miejsce, na którego widok "dawna" Elcia zaczęła by skakać z radości. Więc czemu teraz tego nie robiła? Uczucie porażki aż tak dało jej w kość? Nie.. niee.. Ona była Elcią! Elizabeth Hyede, do jasnej cias..teczkowej! Tak, gdzie by się miała poddawać, powinna być sobą. Pokręciła szybko głową i przywołała na twarz uśmiech. Jej uśmiech. Mała rączka delikatnie popchała furtkę, a but wkroczył na terytorium jej małego raju. Podczas gdy Elcia zastanawiała się, z jakiej atrakcji by tu najpierw skorzystać, jej oczy - niczym samodzielna istota - przeszukiwały teren. Skupiony wzrok dziewczynki zatrzymał się na wielkim - bowiem siedzenie na małej zabawce jeszcze bardziej potęgowało wrażenie - mężczyźnie, co chyba źle trafił. Bujał się w przód i w tył i w przód i w tył i w przód.. argh! Elcia potrząsnęła główką i raźnym, wręcz skocznym krokiem zmierzała w kierunku drugiej duszyczki przebywającej na placu zabaw. - Też chcę się pobujać. Krótko i zwięźle, aby osobnik mógł zrozumieć. No.. bo być może był z innej planety! Tak, to na pewno Asari w mejkapie! Srebrnowłosa nadęła policzki, aby efekt "ja też chce" został jeszcze bardziej spotęgowany. Co prawda, nie za bardzo chciało się jej bujać... ale to był najłatwiejszy sposób na początek rozmowy!
Sethor nie odrywał wzroku od ziemi przed chow-chowem. Kątem oka zauważał jakiś zbliżający się kształt, jednym uchem słyszał podejrzane dźwięki, towarzyszące marszowi. Nie odwracał jednak wzroku, z uporem maniaka patrzył w ziemię. Pot skroplił jego czoło. Nie miał zamiaru podnieść głowy, by znów ujrzeć pustkę. Już dosyć, już nie miał siły na swój płatający figle mózg. O ile był to jeszcze mózg, a nie na przykład kaszka dla niemowląt o smaku truskawkowym. Albo jakimś innym, równie łatwym do przyjęcia. -Nieważne...- szepnął sam do siebie. Nie chciał otwierać swojej mózgoczaszki, albo kaszkoczaszki, w poszukiwaniu czegoś, co odpowiada za koordynację funkcji życiowych i całego układu nerwowego. Po dłuższej chwili ignorowania swojego kolejnego przywidzenia, Seth z grymasem złości na twarzy odwrócił się w kierunku potencjalnego źródła odgłosów i po chwili jego twarz przeszła mini-transformację. Od razu usta maga wykrzywiły się w nienaturalnym uśmiechu, który po chwili przepoczwarzył się w normalny, radosny uśmiech. Gdy białowłosa zbliżyła się do maga lodu, ten od razu skoczył na równe nogi i ucałował wierzch dłoni dziewczyny, pochylając się przy tym. W końcu różnica we wzroście była dośc znacząca. -Miło mi Cię poznać, jestem Sethor Fiberos- powiedział, unosząc głowę znad dłoni dziewczyny, która przybyła do tak dziwnego miejsca jak plac zabaw. Zanalizował dziewczyne od stóp do głów. Jej zgrabne nóżki przyozdabiały czerwono-czarne zakolanówki. Okolice bioder zakrywała skromna, króciutka spódniczka, a górę stanowił luźny sweterek. -Oh, czyżbym idealnie trafił w Twe gusta zabawkowo-huśtawkowe? Pobujaj się, ten chow-chow jest po prostu genialnym wynalazkiem ludzkości- uniósł kciuk w górę, zachęcając dziewczynę do przejażdżki, niczym rasowy Turek na bazarze, zachwalający swoje przedmioty. Uśmiechał się przy tym na wpół szalenie, w końcu może zaraz opchnie totalnego bubla obcej dziewczynie. Nie było to jednak planem Sethora, on chciał porozmawiać w miłym towarzystwie, jak zawsze i jak wszędzie.
Elizabeth
Liczba postów : 429
Dołączył/a : 24/08/2012
Skąd : Otchłań c:
Temat: Re: Plac zabaw. Pią Sie 23 2013, 21:12
Twarz dziewczyny momentalnie zrobiła się czerwona - jak lampka alkomatu, kiedy dmucha w niego Don po konwencie - gdy tylko wysoki młodzieniec ucałował wierzch jej dłoni. Oczywiście znała znaczenie tego gestu, a w przeszłości - domu rodzinnym - często była tak traktowana, jak jakaś księżniczka. Teraz jednak, kiedy wiodła niebezpieczne życie biednego szczurka, odzwyczaiła się od tych całych ceregieli, dobrych manier i innych takich cosiów, co zawsze dziewczynę nużyły. Nagły powrót dobrych obyczajów skierowanych w jej stronę wywołał jednak u Elci zakłopotanie i zaskoczenie. Szybko po tym cofnęła rączkę i skuliła się, pewnie sprawiając jeszcze bardziej bezbronnego i małego.. uh, dziecka. Akurat wtedy, kiedy postanowiła być silniejsza i bardziej pewna siebie... Baka Elcia. Powinna przestać myśleć, Elcie nie myślą. - E-elizabeth Hyede. - Odparła drżącym głosem, ale zaraz potem chrząknęła i uspokoiła się. Na twarzy znów zawitał miły uśmiech od ucha do ucha. - Miło mi poznać. Jednak kiedy usłyszała zdanie zachwalające zabawkę, niczym wyjęte z rasowego telemarketu, oraz spojrzała na minę chłopaka.. potem znów na psiaka.. i znów na gościa.. Tak, chyba minka jej trochę zeszła. - Chyba jednak już nie chcę. - Zmieniła zdanie. Cóż, kobieta zmienną jest. - Jeśli wolno mi spytać - zaczęła nieśmiało srebrnowłosa, bowiem uprzejmość to rzecz pierwszorzędna, kiedy postępowało się z obcymi (którzy szczególnie mogą okazać się psychopatami) - co robi pan samotnie na placu zabaw? Wygląda pan - oczywiście nie chcę pana urazić! - na zbyt dużego jak na takie miejsce. - Zmrużyła oczy podejrzliwie przyglądając się brunetowi. - Albo po prostu to ja jestem malutka i dlatego pan jest dla mnie jak drzewo. - kiwnęła główką, dopuszczając i taką hipotezę.
Sethor Fiberos
Liczba postów : 289
Dołączył/a : 17/11/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Plac zabaw. Czw Sie 29 2013, 20:25
Seth spoważniał natychmiastowo, gdy usłyszał imię i nazwisko białowłosej. Teraz mógł już ją wpisać do swojego zeszytu śmierci. Pytanie tylko czy chciał? I czy mu się chciało, bo w sumie byłby to bezowocny wysiłek, wpisać czyjeś dane personalne do zeszytu. Po prostu by sobie tak widniały. Mag rozejrzał się po placu. -Wiesz co, może usiądźmy, jeśli nie chcesz się bujać na tym cudzie techniki?- zaproponował Elci, wskazując ręką na jedną z ławeczek, drugą ręką obejmując ją nad biodrami w celu skierowania w odpowiednim kierunku. Lepiej było konwersować siedząc, niż stojąc. Jeśli Elizabeth dała się zaprowadzić do ławeczki, Seth siada okrakiem na jednym krańcu ławki. -Pomyślałem, że to dobry czas, by się odprężyć, a dawno mnie już tu nie było..- podrapał się po brodzie. W sumie mógłby ją zapuścić, jednak póki co wolał golić. -Może zacznę jeszcze raz, witaj, jestem Sethor Fiberos i mam 18 lat. Możesz mi mówić Seth, bez zbędnych uprzejmości- przedstawił się raz jeszcze, dodając informacje. -A wyglądam jak wyglądam... przez pewne komplikacje, szkoda gadać- wyszczerzył się, bujając się w przód i w tył. Może i wyglądał na 'pana' jednak nim nie był, na oko był zapewne w wieku dziewczyny.
Huang Zhen
Liczba postów : 235
Dołączył/a : 28/09/2012
Temat: Re: Plac zabaw. Pon Wrz 02 2013, 19:51
Podróżując po Fiorę skończyłem w Hosence. Jej orientalny styl bardzo przypadł mi do gustu. Przypominał mi bowiem mój ojczysty kraj. Jako, że miałem bardzo dobry humor i postanowiłem się rozerwać to nie stąd ni z owąd stanąłem wprost do wejścia do placu zabaw. Będąc dzieckiem nigdy nie byłem w takim miejscu, dlatego nie ma mowy o jakiejkolwiek nostalgii. Przekraczając wejścia do parku czuję się bardziej jak odkrywca nowego świata, nieznanego egzotycznego. Gdy tylko rozejrzałem się po okolicy i zobaczyłem tyle wspaniałych przedmiotów po prostu nie mogłem wyjśc z podziwu jak wspaniałe zabawki mają dzieci w tym kraju. Trzeba było wszystkiego spróbować na wszystkim się przejechać lub pobujać. Niestety po szybkim rzucie okiem okazało się, iż nie jestem sam na placu zabaw. Oprócz mnie była jeszcze dziewczyna i chłopak. Dziewczyny nie kojarzyłem lecz chłopaka gdzieś już widziałem. To był Seth z LS, ależ niespodzianka! Spotkać tutaj kogoś z swojej gildii to musiało być przeznaczenie, zapewne tak chcieli Bogowie. Od razu widząc mojego towarzysza przypomniała mi się pewna kwestia. Otóż w czasie mojej podróży do Hosenki spotkałem jeszcze jednego członka LS, który powiedział mi, że niedługo ma się odbyć jakiś gildyjny turniej. Ciekaw jestem czy Seth coś o tym wie, poza tym trzeba zebrać team, który mógłby reprezentować nasza gildię a takowego nie ma. Muszę się tym zając! Dlatego nie ma co stać jak debil tylko trzeba podejść i zagadać do niego a przy okazji do jego znajomej. - Siemka Seth, jak tam zdrówko! Wiesz, że niedługo ma być gildyjny turniej prawda? Nasza gildia jeszcze nie wystawiła swojej drużyny, liczę że mogę Cię do niej zwerbować co? First things first, któż to za urocza młoda dama, Twoja koleżanka? Miło mi jestem Huang Zhen i jestem w tej samej gildii co on. Podejście skłon wzięcie ręki i lekki pocałunek w nią, tak się powinno załatwiać te sprawy. Po przedstawieniu się dziewczyny czekam na odpowiedź Setha, jak wyglądam? Ubrany jak zwykle w standardowy strój mnicha...
Elizabeth
Liczba postów : 429
Dołączył/a : 24/08/2012
Skąd : Otchłań c:
Temat: Re: Plac zabaw. Wto Wrz 03 2013, 20:36
// będzie post-kupa, bo nie mam chęci, a każecie pisać...
Propozycja mężczyzny może i by została przyjęta i zaakceptowana, gdyby nie... no właśnie, gdzie on z tymi łapami?! Gdy tylko poczuła rękę Sethora na swojej talii poskoczyła, machając odruchowo rękami w jego kierunku jak blondynka-karateka. Twarz zrobiła jej się czerwona, zaczęła bełkotać coś pod nosem, popatrzyła na maga z wyrzutem spod łba. - Więcej t-tego nie rób, jasne?! - Zacięta minka, tylko 'baka' na końcu brakowało. Nerwowo naciągnęła sweterek, patrząc w bok. - Naprawdę? Jest pan.. znaczy! Jesteś tylko rok starszy ode mnie? - Nie ukrywała zdziwienia. - Komplikacje? Jakie komplikacje? Porwali cię obcy? Banda przedszkolaków? Robili eksperymenty? - Wyrzuciła szybko na jednym wydechu, nie myśląc zbytnio. Dopiero po chwili dotarło do niej co mówiła. - Och.. Wybacz. Jeśli nie chcesz, to nie mów. - Podrapała się po policzku, starając się na twarz przywołać wyraz skruchy. Szczęście czy też pech - na placu pojawił się jeszcze jeden jegomość. Szczęście - nie jest Sethem sama, nie będzie się zbok (bo taką łatkę od Elci już dostał) dobierał~! Pech - bo jak by co, ma pomocnika do... MATKO BOSKA, ONI SIĘ ZNAJĄ. Biedna Elcia, co robić, co robić? Ah, tak! Ważne jest to, aby zachowywać się naturalnie i nie dać nic po sobie poznać, tak, tak! - Szczęść Boże! - Ukłoniła się księdzopodobnemu ktosiowi, jednocześnie podsłuchując ich rozmowę. Gildia? Jaka gildia? Byli magami? Huhu, wyglądało na to, że trzeba jeszcze bardziej trzymać się na baczności! Tak to na pew.. no.. C-CO?! Dlaczego ten dziwny księdzocoś też musiał się przywitać w ten sam sposób, co wcześniej Fiberos? Czy oni chcą Elcię zabić?! TAK, TO NA PEWNO TAK. To gang! Mafia! Rosyjskie służby specjalne! Co robić, co robić?! ZACHOWAĆ SPOKÓJ! - Ja.... eee... - potrzebowała chwili, aby dojść do siebie. - Elizabeth Hyede. Gildii? Jakiej gildii? To niesamowite, jesteście magami? Takimi ratującymi galaktykę? WHAAAA~~. - Przywołała wyraz zachwycenia, sztoby tu poudawać wieśnioka nie znającego się na magii. Bo w sumie - była szczurem, szarym szczurkiem, miała się nie wyróżniać... Z drugiej strony już zawaliła, podając swoje prawdziwe imię... Aczkolwiek to nie było by aż taką zbrodnią, jak przyznawanie się do swoich umiejętności magicznych. Podrapała się po nosie, czekając na odpowiedzi mężczyzn.
Sethor Fiberos
Liczba postów : 289
Dołączył/a : 17/11/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Plac zabaw. Sob Wrz 07 2013, 23:41
Mag uśmiechał się pod nosem, obserwując zaczerwienioną twarz Elizabeth. On przecież tylko chciał ją zaprosić na ławeczkę, by im było wygodniej. To nie była żadna niemoralna propozycja, zresztą byli na placu zabaw, w oazie niewinności i dziecięcych fantazji. -Wybacz, pomyślałem, że wygodniej nam będzie siedząc niż stojąc- rzekł dość cicho. Nie chciał zawstydzać Elci, ani nic z tych rzeczy. Może po prostu ona tak zawsze reagowała na zbliżenie i kontakt czyichś części ciała z jej własnym ciałem? Tego już Lamijczyk nie wiedział. -Tak, jestem super słodką osiemnastką- przytaknął, zarówno słowami, jak i ruchem głowy. -Można powiedzieć, że to był... wypadek przy pracy- zaśmiał się, wspominając ciepło Os Kelebrin i podróż w czasie. Już dwukrotnie zleceniodawcą Sethora był Kronikarz i dwukrotnie mag miał bardzo ciekawe misje, wymagające od niego nie lada umiejętności. Lubił wyzwania, a tym właśnie były zlecenia, które zazwyczaj przyjmował. Nadszedł jednak moment, który na zawsze zmienił życie maga. Serce zabiło mu prędzej. Nigdy czegoś takiego nie czuł. A może już kiedyś mu się to zdarzyło... Nie na darmo wspomniał misje Kronikarza, tym jednak razem, w jego duszy coś pękło... nie, pierdolnęło i gdy tylko zobaczył człowieka, ubranego w habit, wrzasnął na całe gardło, odskakując jak najdalej. -T-t-to mnich! A KYSZ ODE MNIE- krzyczał spanikowany, chowając się za bujanym chow-chowem. Musiał wyglądać paradnie, w końcu ta zabawka była strasznie niska, a Seth był w porównaniu do niej gigantem. -A-ach, jesteś magiem z mojej gildii?- odpowiedział pytaniem, trzęsąc się jak osika i drganiami swego ciała wprawiając w ruch psa na sprężynie. -Ja... nie wiem sam, czy będę miał jak wziąć udział, jednak dam z siebie wszystko- dopowiedział po krótkiej chwili oswajania się z widokiem habitu. Chyba miał na punkcie tego ubioru jakąś chorobę psychiczną. Nie chciał jednak o tym myśleć, choć rzeczywiście był wielkim pechowcem, że osoba, z którą zapewne będzie walczył bark w bark podczas igrzysk, jest akurat mnichem.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Plac zabaw. Nie Wrz 08 2013, 15:01
Jeśli stężenie dziwności, głupoty i szaleństwa nie przekroczyło jeszcze punktu krytycznego na tym placu zabaw, to definitywnie stało się to po przybyciu jeszcze jednej, nie do końca normalnej persony. Zastanawiający był fakt że 3/4 osób znajdujących się na placu było z LS. Widać Rabarbarek lubił przyjmować ufoludów, dziwolągów i niespełna rozumu kretynów. Tak, bowiem gościem który nawiedził plac zabaw był nie kto inny jak superbohater stojący na straży sprawiedliwości i dobra, wielki Ogrman~! Obecnie jednak w cywilu, jako Don. Zjadł, napił się... a teraz przyszła pora na wycieczkę, szczęście lub pech, chciał że obiektem owej wycieczki stał się Hargeon a zmęczony podróżą Don postanowił odpocząć na łonie nat... znaczy, zazwyczaj chciałby odpocząć na łonie natury, ale ostatnie z jego misji zawsze prowadziły go do lasu, czy na łono natury. Misja w mieście? Don nie znał tego terminu. Dlatego zamiast na wieś czy gdzieś skierował swe kroki ku placowi zabaw. Zawsze chciał pobujać się na tych śmiesznych bujanych pieskach. Gdy tylko przekroczył wrota prowadzące do tej krainy szczęścia, od razu spostrzegł grupkę ludzi okupującą cel jego podróży. Dlatego nieco mniej pewnie, ruszył dalej. Dopiero po paru krokach rozpoznał asystentkę, z tego powodu bardzo się ucieszył i ruszył ku niej pędem.-Asystenkto!-Wrzasnął już z daleka biegnąc, nieopatrznie potknął się jednak po drodze i uderzył ciałem oraz głową w ziemię. Szybko jednak wstał i udając że zupełnie nic się nie stało kontynuował swój bieg w kierunku asystentki, co skończyło się kolejnym potknięciem. Tym razem jednak Don amortyzował upadek dłońmi, które wylądowały jednak nie na ziemi a na ścianie. Miękkiej i nieco górzystej ścianie, którą okazała się być klatka piersiowa Elci. Don jednak nie przejmując się tym zupełnie, zaczął napierdzielać Elcie dłonią po głowie w geście przywitania.-Dawno się nie widzieliśmy asystentko! To twoi przyj-Powiedział patrząc na osobników obok kiedy zaniemówił, widząc kto stoi obok niego.-ŁAAAAAAA-Wrzasnął zdziwiony Don.-ZIEMNIAK. Co ty tu robisz!? Wy się znacie?-Zdziwienie zniknęło zastąpione uśmiechem. Nie omieszkał po napierdzielać ziemniaka w lewy bark, w geście przywitania oczywiście. Potem spostrzegł ostatnią z osób na placu i znów się zdziwił.-SETH!? Ty też?-Tego poklepał po plecach.-Co wy tu wszyscy robicie ludzie? Ogrman rozdaje autografy czy może coś innego?-Zachichotał z tego wyszukanego żartu, bo to on był Ogrmanem i żadnych autografów nie rozdawał. Co nie zmienia faktu ze ciekawe co większość jego znajomych robiła w tym miejscu... bo to był plac zabaw... czy ziemniaki nie pracują cały dzień w polu, nocami modląc się, klęcząc w piwnicy?
Huang Zhen
Liczba postów : 235
Dołączył/a : 28/09/2012
Temat: Re: Plac zabaw. Nie Wrz 08 2013, 17:53
Dziewczyna się przedstawiła jak na damę przystało. Cała reakcja na magów była dość dziwna i z daleka było widać, że udawana( słaba aktorka). Na razie jednak postanowiłem nie drążyć tego tematu. Zaś reakcja Setha była niesłychanie dziwna. Czyżby ten chłopak bał się mnichów? Całkiem możliwe biorąc pod uwagę jego reakcje. Cóż nie mi to było oceniać, trzeba było spuścić zasłonę milczenia na tą dziwną reakcję i drążyć temat dalej. -Jak na maga naszej gildii jesteś dość niezdecydowany... Staruszek Ragna dał mi wolną rękę co do kompletowania składu. Wiesz to ma być sama elita naszego młodego pokolenia z Lamii więc to że chcę Cię wziąć to jest wielkie wyróżnienie, liczyłem na inne podejście. Niestety moją rozmowę z Sethem przerwał kolejny delikwent z Lamii. Bowiem wpadł na plac zabaw debil Don. Nie byłby sobą gdyby nie zaczął robić z tego komedii łącznie z łapaniem Eli za biust. Gdy już się ogarnie to jego również winny jestem się spytać. -A Ty jak zwykle musisz robić ze wszystkiego komedię głupku. Swoją drogą Don wiesz ze niedługo będzie turniej prawda? Liczę że weźmiesz udział w mojej drużynie, jesteś silny potrzebuję Cię. Mimo tego że jest silny jest również głupi, dlatego jego udział brałem raczej za miłą niespodziankę. Z nim bowiem to nigdy nic nie wiadomo, taki typ człowieka a raczej ogra...
jako że El nie chce pisać a mi się śpieszy to robię z/t
Sethor Fiberos
Liczba postów : 289
Dołączył/a : 17/11/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Plac zabaw. Wto Paź 01 2013, 20:04
Seth podrapał się po głowie. Don, mnich, Elcia, Don, mnich, Elcia. Po kilkunastu sekundach znudziło mu się i lekko rozbolała go szyja. Jego wzrok zatrzymał się w pustej przestrzeni, z której przybył. Mlasnął dwukrotnie i zrobił kilka kroków w kierunku wyjścia z placu. Nowi znajomi zawsze byli ciekawym punktem w życiorysie maga o kruczoczarnych włosach. -Może nawet dopiszę sobie w CeVałce- szepnął sam do siebie pełnym czci głosem i lekko wybałuszył oczy, łypiąc przyjaźnie przez ramię na Dona i Elcię. Wyglądali jak kamienne posągi, które na tle zabawek dla dzieci, straszą pociechy poczciwych obywateli Fiore. Kończąc swój pobyt na hosenkowym placu zabaw, Seth wybiegł przez furtkę i zatrzasnął dość mocno drzwiczki, jednak nie na tyle, by się zepsuły. Jeszcze co najmniej dwie osoby będą mogły sobie ulżyć i zamknąć plac zabaw przed krokiem złych zjaw i duchów, czających się na bezbronne dusze dzieci. [z/t]
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Plac zabaw. Wto Paź 15 2013, 15:01
No więc... Wszyscy się zbierali i skończyło się tak że został sam ze swoją asystentką, a raczej skończyłoby się, ale Don zgłodniał, więc też musiał pójść. Tym bardziej że miał wystąpić w tym takim śmiesznym turnieju. To też pokiwał Elci na pożegnanie i wyszedł z placu zabaw w ślad za towarzyszami z gildii. Więc WTM, tak? To oznacza że musi opanować TO szybciej niż przypuszczał. Bo niestety KH było zbyt trudne i przed turniejem nie zdąży ale... co nie teraz, to kiedyś.
[z/t]
Elizabeth
Liczba postów : 429
Dołączył/a : 24/08/2012
Skąd : Otchłań c:
Temat: Re: Plac zabaw. Czw Lis 07 2013, 10:22
No i jakoś tak wyszło, że wszyscy się rozeszli, zanim rozmowa się rozkręciła. Oczywiście, grzecznie pożegnała się z każdym. Chwilę jeszcze pozostała na placu, rozmyślając o paru sprawach, jednak ostatecznie się zebrała i wyszła z niego. Gdzie teraz? Może powinna wrócić do Szczurzego Siedliska, albo wyruszyć na misję..? Nie, zdecydowanie była zbyt słaba na misję. Westchnęła cichutko pod nosem i ruszyła w kierunku bliżej jej nieznanym.
z/t z epickim opóźnieniem-
Niryoku
Liczba postów : 11
Dołączył/a : 27/04/2014
Skąd : taka smutna mina?
Temat: Re: Plac zabaw. Wto Cze 03 2014, 13:51
Niryoku był właśnie w trakcie bezsensownego przechadzania się po okolicy. Dłonie w kieszeniach i znudzona mina, której wyraz zmieniał się wyłącznie pod wpływem niepowstrzymanej chęci głośnego ziewnięcia, mogły wiele mówić o obecnym stanie mentalnym czerwonowłosego. Zdawać by się mogło, że nie zwracał zupełnie uwagi na to, gdzie niosły go jego własne nogi, które z każdym krokiem wprawiały łańcuch w drgania, a ten odpowiadał nieznacznie słyszalnym dzwonieniem. Nagle czerwonowłosy kichnął, na szczęście zdążając uprzednio zasłonić usta prawą dłonią. Wyrwało go to z chwilowego letargu i pozwoliło na dokładniejsze obeznanie się w sytuacji. Uprzednio skoncentrował się jednak na tym, któż mógłby go obgadywać, że mu się psikać zachciało. Przez myśl przeszło mu kilka osób, w tym większość randomowych osiłków, którym miał okazję przetrzepać skórę. Aż się zaśmiał pod nosem, by w końcu zająć się dokładniejszym rozpoznaniem w terenie. Czerwonowłosy zrobił nieco zdziwioną minę, stając w miejscu, w lekkim rozkroku i drapiąc się w tył głowy prawicą. Najwyraźniej chciał sięgnąć wgłąb swej pamięci, doszukując się obrazów i informacji, które połączone w logiczną całość mogłyby mu jasno wytłumaczyć, jakim cudem znalazł się w tak bliskiej okolicy jakiegoś placu zabaw. Przecież musiał istnieć jakiś konkretny powód. Niryoku nie był kobietą, by pojawić się tutaj "bo tak". Niestety umysł odmawiał posłuszeństwa i nie chciał zapewnić swojemu właścicielowi poszukiwanych danych, niekoniecznie z powodu ich braku. Aż się zebrało członkowi Death's Head Caucus na wspomnienia, gdy rzucił spojrzeniem swych szarych patrzałek na piaskownicę. Chyba za czasów szczenięcych to właśnie w podobnym miejscu miał okazję urządzić sobie swoją pierwszą bójkę, najpewniej chcąc odzyskać swoje zabawki z rąk samozwańczego władcy placyku. Niryoku nie był jednak pewny, czy skopał mu tyłek bez, czy z pomocą łańcucha, który został udostępniony po wcześniejszym rozmontowaniu jednej z huśtawek. Tyle czasu minęło, że opisywane tutaj wspomnienia mogły być obrazami wcześniej spreparowanymi przez różne, mniej lub bardziej chore wyobrażenia bohatera na temat jego własnego dzieciństwa, niżeli rzeczywiście miały miejsce w przeszłości. Czy to było akurat teraz takie ważne? - Przynajmniej teraz matka nie może mi wszystkiego zabraniać. - tym komentarzem, któremu towarzyszyło wzruszenie ramionami, postanowił zakończyć zagłębianie się w swoje dawne przeżycia, postanawiając się ponownie skupić na tym co tu i teraz. A tu i teraz był plac zabaw i brak czegoś konkretnego do roboty. Być może kuszącym było pobawić się w szczeniaka, usadowić tyłek na oponie będącej częścią huśtawki i zacząć bujać się wte i wewte, jednak czerwonowłosy nie potrafił siebie wyobrazić w takiej sytuacji. Być może był wewnątrz dzieckiem, jednak zbyt dobitne okazywanie tego zewnątrz uważał za niezbyt korzystne. Co by o nim dziewczyny pomyślały? Poza tym, był częścią gildii znanej z kopania tyłków największym badass'om, więc wesołe bujanie się na placu zabaw nie za bardzo budowałoby jego wizerunku profesjonalnego najemnika. Przecież nie chciał robić złej reklamy. Niryoku wiedząc już, czego nie chciał robić, postanowił zacząć zastanawiać się nad tym, co mógł zrobić. Możliwości nie było wcale tak mało i prawdopodobnie poświęci na to dłuższą chwilę, zanim w końcu ruszy cztery litery z tego miejsca. Tymczasowe nicnierobienie również było opcją - wtedy zajęcie może samo się pojawić, a bohater zaoszczędzi na tym energii. Czas pokaże.
Hotaru
Liczba postów : 756
Dołączył/a : 14/08/2012
Temat: Re: Plac zabaw. Sro Cze 04 2014, 19:50
Hotaru-chan. Taka mała, taka słodka, taka.. Samotna. Całe dotychczasowe życie, wszystkie wspomnienia właściwie były zamazane. Nie, nie chciała o nich zapominać, wręcz przeciwnie. Chodziła od miasta do miasta. Czasem, tylko myśląc o Akim, Femie, Akaś. Te wspólne misje, te wspólne zjedzone serniki, jednak czasem robią swoje. Dziewczyna z uczuciami, czy wręcz przeciwnie? Hotaru Gordwig - ta już nawet zmieniła nazwisko. Pierwszy raz czuła się tak okropnie, jakby ktoś z niej wszystko wyrwał siłą, potem włożył z powrotem. A co z Kotomi? Już dawno jej nie widziała. Pociągnęła nosem. Lekko przeziębiła się. Od kilku miesięcy nic, tylko szwenda się po Fiore i stara sobie wszystko przypomnieć. Jakby retrospekcja? Same wspomnienia był dosyć ciężkie do przetrawienia. Nie raniły dziewczyny, ale po prostu jej samotność dawała już złe znaki. Miasto po mieście, skrawek lasu po skrawku lasu, aż w końcu dotarła do Hosenki. Nawet dobrze ubrana, prawie nie głodna, pachnąca jak kobieta, a nie jak jakiś człowiek z lasu, który by wszystkich wykurzył z placu zabaw. Czasami się tak zdarzało, ale tym razem czyściutka księżniczka awyrów dotarła na swoje miejsce. - Widocznie nie tylko ja jestem dużym dzieckiem - mruknęła pod nosem jak wchodziła do placu zabaw. Przetarła jeszcze oczy, żeby nie było widać, że minute temu płakała. Uśmiechnęła się. Typowa Hotaru nie przejmowała się tymi wszystkimi rzeczami, co odbywały się wokół niej. Mało rzeczy mogło ją zasmucić. Szybko myknęła na swoją huśtawkę i zaczęła piękne, zgrabne ruchy nogami by się rozhuśtać. Raz i dwa, raz i dwa!~~ Czasami musiała po prostu być tym swoim wewnętrznym dzieckiem by uciec od okrutnej rzeczywistości. Uniosła jeden kącik ust do góry i popatrzyła w niebo. Może nie będzie się tak nudzić i los da jej jakiś prezent. Towarzysza? Psa? Kota? Ślimaka? Większością z wymienionych by wzgardziła. W końcu musiała sie komuś wyżalić. Nie mogłaby całej frustracji chować cały czas w sobie. To pogrążyłoby ją jeszcze bardziej. Może zaśpiewałaby piosenke, albo sobie coś zanuciła? Nie, nie. Teraz po prostu pohuśta się i pomacha jak małe dziecko do nieznajomego mężczyzny. Dla niej było to takie typowe.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.