HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Sąd Odważnych - Page 3




 

Share
 

 Sąd Odważnych

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next
AutorWiadomość
Jo


Jo


Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań

Sąd Odważnych - Page 3 Empty
PisanieTemat: Sąd Odważnych   Sąd Odważnych - Page 3 EmptyPon Lip 01 2013, 00:00

First topic message reminder :

Sąd odważnych mieści się... no gdzieś na pewno, aczkolwiek ciężko stwierdzić gdzie. Ba, nawet jego rozmiaru nie można określić. jest to po prostu niczym nie skrępowana biała przestrzeń, po środku której znajdują się trzy filary. Przed nim zaś półkole tworzyły trzy rzędy ław. Najniższe miały 5m, każde następne były 5m wyżej. Oczywiście do każdych prowadziły schody. Same Filary miały 5m wysokości. Pierwszy rząd ław był 10m od filarów, każdy następny 5m dalej. W całym pomieszczeniu dało się słychać miarowy dźwięk chodzącego zegara... zabawne, bo nie było tu czasu. No i zegara ofc. Na dodatek w całym pomieszczeniu rozchodziły się dwa zapachy. Dla tych którzy kiedykolwiek doprowadzili innego człowieka do krwawienia, był to odór krwi i śmierci, a dla tych którzy nigdy nie splamili swych rąk krwią, był to zapach kawy i ciepłych bułeczek. Oni czuli też ciepło i delikatny wiaterek, chociaż go nie było.
~~
MG

Nieznaczny ruch głową, tyle starczyło.
Kaszlnięcie wcale nie było głośne.
Drzwi pojawiły się nagle, znikąd.
Stukot obcasów, młodej damy niósł się echem.
-Wali krwią. Kurwa mać.-
Klnęła nie podobało się to im.
-Jezus w mordę, czym wy jesteście-
Wrzask też nie był czymś, czego oczekiwali.
Zajęła miejsce.
Mądrze.
Znów otwarły się drzwi, tym razem nieco nad nimi.
Biedak spadł.
Jego krzyki... ah.
Zabawnie wyglądają, gdy się na powrót składają.
-Co... czy ja...?-
Stękał, chyba był zdezorientowany.
-Jesteśmy tu sami?-
Spytał dziewczynę... ojej.
-Pierdol się, spójrz na filary-
Odwarknęła.
Spojrzał ale nie widział.
Uśmiech.
Chyba lubił kawę.
-Oh a to kto?-
Wskazał na jednego z tych górnych.
Oni też zostali zaproszeni.
Nauczyciele.
Krzyże.
Odwróceni.
Inne poziomy.
Zaczynał się... sąd się zaczynał.
Dwójka.
Szkoda że trzeciego nie ma.
Dwójka.
To oznacza więcej pracy.

//Wybaczcie za dziwną formę posta, może kiedyś wyjaśnię, może sami rozkminicie. Reasumując. Od teraz macie 24h na użycie klucza, możecie to zrobić tylko raz, link do tematu wklejacie w temacie z eventem. Kto nie da rady, będzie mógł spróbować na nowo, po moim kolejnym poście jednakże... zasady użycia klucza, będą się zmieniać z każdym dniem, no i mogą się powtarzać.//

Czas na odpis: 02.07 godzina 00:00
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4013-to-cos-od-pd-jo#79641 https://ftpm.forumpolish.com/t3795-joseph https://ftpm.forumpolish.com/t4016-karta-zdrowia-jo#79647

AutorWiadomość
Kerupī


Kerupī


Liczba postów : 40
Dołączył/a : 24/06/2013

Sąd Odważnych - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sąd Odważnych   Sąd Odważnych - Page 3 EmptyCzw Lip 04 2013, 20:41

Kot znów posmutniał słysząc odpowiedź swojego opiekuna. Dlaczego nie mogli powiedzieć niczego o tym co robią? Czy ukrywają coś czego ich podopieczni nie chcieliby wiedzieć? A może naprawdę nie mogli tego zrobić? Jakaś umowa czy coś, w końcu ci "strażnicy" mogą naprawdę wiele. Tak czy inaczej Kerupi znów wyglądał jakby dowiedział się o śmierci najlepszego przyjaciela. Pochylona głowa, smutne oczka wpatrzone w posadzkę, głośne westchnięcie. Tym razem powodem tego była odpowiedz Glorii, a raczej jej brak. Prawdę mówiąc specjalnie nie zależało mu na odpowiedzi na to pytanie, jednak po tym jak usłyszał, że to tajemnica to sprawiło mu to smutek. W sumie większość rzeczy tak na niego działała.
Siedział sobie skulony kilka chwil nie myśląc za specjalnie o niczym, raczej słuchał pozostałych. Patrzył też na nich swoimi srebrzystymi oczami tym swoim pesymistycznym spojrzeniem. Wcześniej nie specjalnie przykładał do nich uwagi, ale patrząc na tych biedaków zrobiło mu się tylko ich żal, smutek się pogłębił. Na przykład złotowłosa dziewczyna. To co strażnicy zrobili jej było naprawdę straszne, aż chciałoby się ją pocieszyć. Tylko, że ktoś taki jak Kerupi nie specjalnie nadawał się do tego. Przez jego towarzystwo pewnie tylko jeszcze bardziej myślałaby o tamtym chłopaku. Lepiej więc siedzieć na tyłku i niczego nie kombinować.
Spoglądał na nich dalej. Patrzył jak pozostali podchodzili do siebie, rozmawiali. Tylko on siedział sam, ale tak było zawsze. Kto interesowałby się takim dziwakiem. Kot, nie dość że gadający to zawsze przybity. Jego towarzystwo tylko by przygnębiało innych. Nagle wstał. Siedzenie na tym białym czymś znudziło mu się, ławeczka na pewno będzie wygodniejsza. Ruszył w jej kierunku. Człapał powolutku ze spuszczoną głową, w  której zaczęło krążyć mu pewne pytanie. Zadał je niemal od razu.
- Kim ty właściwie jesteś Glorio? Tak na prawdę... Ty i pozostali opiekuni, kim jesteście? - ciekawe czy na to pytanie dziewczyna odpowie. Jeśli nie to Keru popadnie chyba w czarną rozpacz.

Kiedy doszedł do ławek cupnął sobie na nich. To był idealny timeing. Właśnie udzielano odpowiedzi na kolejne pytania. Ciarki przeszły po plecach srebrnookiego kota kiedy ujrzał straszną wizję. Jak można było zrobić coś takiego? Odpowiedź za tą cenę także była straszna. Tylko jedno pytanie pojawiło się w głowie Kerupiego. Co on robi tutaj między tymi wszystkimi złymi ludźmi? Ale patrzył dalej, tym razem bardziej obawiając się tego co za chwilę usłyszy bądź zobaczy niżeli smucąc się jak wcześniej. Potem znów była ta kobieta, która wcześniej krzyczała. Znów odpowiedzią na jej pytanie było coś o jakimś Baltazerze. Ciekawe kim on jest. Ciekawe jak wiele jeszcze będzie chciała poświęcić. To była już druga rzecz. Druga runda zakończyła się po dwóch odpowiedziach. Trzecia nie mogła zostać udzielona.
Tym razem kicio nawet nie zwrócił uwagi, że jego pytanie i ofiarę odrzucono. Nie popadł w jeszcze większy smutek, a to z powodu szoku. Tak oglądanie śmierci szóstki dzieci, to było dla niego zbyt wiele. Jak można było to zrobić? Toteż wcale nie zdziwiła go reakcja jednej z osób(Ashtora). Kerupi naprawdę zwątpił w to czy powinien dalej pytać. Jednak chciał poznać odpowiedź na swoje pytanie. To dałoby mu tak wiele. Spojrzał na Glorię. " Czy powinienem dalej brać w tym udział?" - zapytał ją w myślach. Raczej nie spodziewał się odpowiedzi, bo nie wiedział że można tak porozumiewać się z opiekunami. Inni robili to, ale on tego nie wiedział.

Wtedy kolejne osoby podchodziły do ławy. W tym mężczyzna, który wcześniej przygniótł kota. Kerupi uważnie przysłuchiwał się ich rozmowom. Chciał wyciągnąć z tego jak najwięcej, zrozumieć, dowiedzieć się tyle ile tylko mógł. Nagle smutna mordka zastała zastąpiona przez całkowite zaskoczenie, a potem zmieniła się w złość.
- Nie~ - rzucił po czym stracił zapał. Bo niby dlaczego miałby dać się wykorzystywać. Kim byli ci ludzie, żeby Kerupi za nich się poświęcał. - Nie zrobię tego... - Dodał już smutniej. Był egoistą? Bynajmniej. W każdym razie nie ze swojej perspektywy.
- Chcesz zwalić to na mnie bo jestem kotem? - powiedział po chwili wlepiając spojrzenie na ławę, na której siedział. Takie traktowanie sprawiało mu przykrość. Na większość rzeczy tak reagował, ale teraz było to chyba normalne. Inni też by tak zareagowali, prawda? Tak albo złością. Wlepił swoje smutne ślepka w Carlosa.
Jak nazwać kogoś takiego? Kogoś, kto chce się tobą posłużyć, bo jesteś inny. Inny czy nawet gorszy w jego oczach? Keru nie miał ochoty go nazywać. Po prostu nie mówił już niczego więcej. Przez to wszystko miał już nawet nie zadawać pytania. Ale wtedy do głosu doszła kobieta, której już dwa pytania otrzymały odpowiedź. Keru całkowicie się z nią zgadzał. Jeśli tylko trójka osób będzie zadawać pytania to nawet za najniższą cenę doczekają się odpowiedzi, prawda? Zapytał o to swojego opiekuna dokładnie takimi słowami. W myślach. Chyba, że dziewczyna nie udzieliła odpowiedzi na jego wcześniejsze pytanie. Wtedy czarny kot zadaje pytanie na głos. Po tym podszedł właśnie do tej kobiety. Skulona, smutna. W tym momencie była właśnie taka jak on. Cupnął sobie obok niej.
" Oby tylko mnie nie zepchnęła. Nie chcę znów rozmazać się na posadzce..." - pomyślał pesymistycznie z charakterystycznym dla siebie wyrazem mordki. Dla bezpieczeństwa zdecydował się usiąść kawałek dalej.
On także nie zadał pytania w tej turze.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1176-skrytka-kerupiego#17292 https://ftpm.forumpolish.com/t1144-kerupi
Michael Stein


Michael Stein


Liczba postów : 44
Dołączył/a : 28/06/2013

Sąd Odważnych - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sąd Odważnych   Sąd Odważnych - Page 3 EmptyCzw Lip 04 2013, 20:56

Stein uśmiechnął się na wieść, że otrzyma odpowiedź na to, czym są Serca, o których tyle słyszał. to było dobre. Ale... wtedy uświadomił sobie czy naprawde tego chce? Ma do wyboru dostać odpowiedź praktycznie za nic. A z drugiej strony - czy to nie będzie przykre? Sam mógłby odkryć ich pochodzenie i działanie, może nawet coś więcej, coś czego Strażnicy mu nie powiedzą. To jest to - wystarczyło tylko powiedzieć "Nie. Nie chcę tej odpowiedzi". Więc dlaczego było to takie trudne? Dlaczego jego głos nie był posłuszny? Dlatego, że chce poznać odpowiedź? Czy dlatego, że jej nie chce? Już nie mógł wytrzymać z napięcia. Umysł doktora powoli wysiadał. Zbyt długo przebywał poza ciałem. Soul Room zmusza go do intensywnego myślenia i właśnie teraz działy się "konsekwencje" o których wspominał mu Soddoma. Ale jego Towarysz zniknął. Poszedł odebrac zapłatę z jego ciała. Wtedy usłyszy odpowiedź. I straci szanse na badania... nie dowie się niczego.
-Nie... - powiedział cicho. Stało się. Jego umysł był już na granicy szaleństwa. Gdyby teraz poznał odpowiedź na pytanie o Serca, straciłby wszystko. Na ustach Steina wykwitł paskudny uśmiech wariata - Kihihihihi~ Nie... NIE! Cofam swoje pytanie. Nie odebraliście za nie zapłaty ani nie poznałem odpowiedzi!! Nie chcę jej poznać! Kihihi~~ Sam się dowiem! Nie będę wam nic winny!!
Po tych słowach Stein poczuł ból, aż osunął się na schody tuż obok dziewczyny z Grimoire Heart, której oferował pomoc. Wtedy mu przeszło, gdy wyrzucił to z siebie. Słuchał teraz, jak chłopak, którego kiedyś widział w Shirotsume wypowiada się na temat zaprzestania licytacji. Z jednej strony było to dobre, a z drugiej - to jedyna szansa na poznanie wielu odpowiedzi. Lecz, jak Stein zdążył się przekonać, cena jest traktowana dość ogólnikowo, można zinterpretować ją różnie.
-...Chętnie stanę do twojego Sądu, mój drogi... - odpowiedział, podnosząc się i zbliżył w stronę chłopaka, trzymającego innego za kołnierz - Poczekaj tylko jak stąd wyjdziemy... My już się wcześniej gdzieś widzieliśmy, mam rację?

Pozostał następny pomysł. Była agentka Grimoire Heart postanowiła walczyć z osądem Strażników, podwazając ich "odkupienie". Mówiła o swoich grzechach...
-Każdy ma grzechy zakorzenione w sobie - odpowiedział spokojnie, siadając obok niej - Nawet nie zdajesz sobie sprawy... już z moich można by spisać dwie encyklopedie. Co nie zmienia faktu, że pomysł jest dobry... Ten Sąd to żart... a jak się mówi "Śmierć to największy żart życia"... Kihi~ Już nawet ja, wariat, wam o tym mówię... Co wy na to? Pomożecie?

Mówiąc to, Stein, jeszcze w swojej "duchowej" postaci, wyszedł przed wszystkich i rozlozył ręce, jakby chciał ich powitać
-Doktor Michael Stein, od niedawna członek Lamia Scale. Szaleniec, naukowiec, kto jak woli... Moim grzechem były liczne mordy w jednym jedynym celu - by zrozumieć człowieka... by zrozumieć jak działa... wszystko. By zrozumieć czym jest magia.
Postanowił, że skoro mają pracować razem, woli się przedstawić i sam wyznać swoje grzechy.
Powrót do góry Go down
Sethor Fiberos




Liczba postów : 289
Dołączył/a : 17/11/2012
Skąd : Poznań

Sąd Odważnych - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sąd Odważnych   Sąd Odważnych - Page 3 EmptyCzw Lip 04 2013, 23:16

Sethor parsknął śmiechem, gdy zobaczył tę… mniej piękną stronę Chihayi, jednak już po chwili widział dziewczynę w pierwotnej i prawdziwej formie. Na szczęście, ponieważ wielorybia postać dziewczyny nadawała się tylko do turlania poprzez kopanie nogą.

-Seth, odbiór, kim jest dziewczyna, z którą rozmawiałem jeszcze chwilę temu- wyszeptał Sethor do swojego klona. Szczypta informacji nigdy nie zaszkodzi, a można bez ich wyjawiania sprawdzić szczerość i prawdomówność białowłosej. 
Mag Lamia Scale odwrócił się w kierunku Chihayi i spojrzał na nią czujnym wzrokiem. Z tego, co widział wcześniej, dziewczyna miała jakieś burzliwe czasy z Hamem Wallsem i… możliwe, że swym towarzyszem? Bo któż inny mógł stać obok niej w Sądzie Odważnych.
-I jeszcze jedno Seth, czy każdy tutaj ma swojego towarzysza-klona?- spytał półszeptem, zasłaniając usta ręką na znak konspiracji. Takie tam tajne pytania do swojego Towarzysza~
-A co do Ciebie, Chi, bo chyba mogę tak do Ciebie mówić? Nie złość się, bo złość piękności szkodzi… hehe… hehehehe- zaśmiał się, uśmiechając się ciepło do dziewczyny, mając w pamięci jej metamorfozę. 
-Na szczęście szybko wróciłaś do swojej ładnej… ekhm, to znaczy, ładniejszej formy i nie przypominasz już gigantycznego worka kartofli- stwierdził, spoglądając z zaciekawieniem w swych w pełni poważnych oczach na twarz dziewczyny. Nie była póki co zbyt rozmowna, jednak Seth wiedział, że aby rozbudzić płomień wystarczy iskra. Gorzej, jak rzuci tę iskrę na górę prochu strzelniczego. Kto jednak nie ryzykuje, ten nie ma, a zresztą kto powiedział, że w Sądzie trzeba sztywniacko siedzieć i robić to, co się mu każe? Odpowiedź Towarzysza na poprzednie pytanie zadowoliła Sethora, mógł on teraz zadać błahe pytanie za błahą cenę, a i tak nic mu się za to nie stanie.
-Moje pytanie brzmi: jaki jest sens istnienia? A jako cenę odkupienia daję jeden klejnot z mojego konta bankowego w banku w Magnolii- powiedział głośno w stronę, jak zawsze, rudowłosej. Dopóki nie będzie miał ciekawych pytań, nie będzie się mieszał w interesy osób, które serio chcą coś osiągnąć tymi pytaniami. Po zadaniu swojego bezsensownego pytania, mag lodu odwrócił się w stronę Chihayi, by zobaczyć co ona powie. W sumie dziewczyna była na podobnym poziomie ogarnięcia co on, też chyba nie do końca wiedziała po co i czemu ona się tu znalazła.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t364-lokata-sethora https://ftpm.forumpolish.com/t356-sethor-fiberos https://ftpm.forumpolish.com/t678-sethor-i-jego-pierdolki
Ame


Ame


Liczba postów : 151
Dołączył/a : 18/05/2013

Sąd Odważnych - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sąd Odważnych   Sąd Odważnych - Page 3 EmptyCzw Lip 04 2013, 23:34

Jakoś tak chyba cała rozmowa się nie kleiła, a już przestawało się chcieć cokolwiek robić tutaj Chi. Zwłaszcza przez jej klona, który wyraźniej ją wkurzał. W końcu 530kg to wcale nie przelewki, ale co tam.. Jakoś się z tego pozbiera i w końcu stała się znów sobą. Jednak dalej nie miała zamiaru nikogo bić. Dodatkowo jeszcze chłopaka zmierzyła morderczym wzrokiem. Po prostu brak słów. Nie chciała tego w żaden sposób komentować.

- Hehehehe... Ta możesz.. Niech będzie - powiedziała jakby od niechcenia - Dla mnie to już za późno byłoby w takim razie..
No cóż. Wolała jak się mówi na nią Chi, niż Chihaya. Tak ładniej, a przynajmniej czasy dzieciństwa się jej przypominają. Chi-chan, aż na jej twarzy pojawił się miły uśmiech. Ojj, tak to było rzadkością u dziewczyny, a jednak uśmiechała się w miły sposób. Ba! Nawet nastawienie trochę się jej zmieniło. Jedna myśl o jednym przyjacielu może zmienić dużo rzeczy, choć czy w przypadku dziewczyny to jest dobry pomysł to oceńcie sami..

- Ehh, musiałeś mi o tym przypominać? Raczej to nie jest dla mnie za miłe wspomnienie, a mój klon jest pełen agresji w sumie trochę jak ja, jak się zdenerwuję- zaśmiała się cicho. W sumie nastał na jej mordce milszy uśmieszek i nawet wyraz twarzy pojawił się bardziej sprzyjający poznawaniu nowych ludzi, jak w slumsach. Nigdy nikomu nie ufała.

W oczach białowłosej kobiety pojawiła się w jednej chwili nienawiść.. Nie dosyć, że tchórz to zabił sześć małych dzieci.. Sześć dzieci, którzy przypominali Chihayi jej rodzeństwo. Oczy się kobiecie zaszkliły. Nikt o tym nie wiedział. Kompletnie nikt. Czuła się tu taka zagubiona. Nie wiedziała, co ma właściwie ze sobą zrobić. Przetarła szybko oczy by nie ukazać swojej słabości i patrzyła z coraz to większą złością na Hama.. Nie wiedziała co ze sobą zrobić.

Powrót do góry Go down
http://~.... https://ftpm.forumpolish.com/t3687-ame https://ftpm.forumpolish.com/t3823-ame#74881
Jo


Jo


Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań

Sąd Odważnych - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sąd Odważnych   Sąd Odważnych - Page 3 EmptyPią Lip 05 2013, 13:31

MG

Towarzysz Ayumu spojrzał na niego przekrzywiając głowę i zmazał ręką swoją twarz, znów patrząc na niego nie zamalowanym płótnem.-Desu umie, ale Desu nie zabije.-Stwierdził po czym wyciągnął dłoń w kierunku Ayumu, zatrzymując ją nieco przed jego twarzą-Desu tobą?-Zapytał po czym wybuchnął niepohamowanym śmiechem co chyba jasno wszystko tłumaczyło.

Asthor zaczynał tracić cierpliwość do tej gry, która widocznie zaczęła iść w niekorzystną dla niego stronę-Nikt cię nie zapina ale to bez wątpienia robota towarzysza... mówiłem ci przecież że mamy wiele możliwości.-Wzruszył ramionami widocznie współczując Astowi.-Pewnie że mogę~!-Pstryknął palcami a ból natychmiastowo ustał, niestety dyskomfort pozostał.-W pełni tego nie załatwię dopóki nie wiem co ci dolega, bro.-Wzruszył bezradnie ramionami i zaczął zajadać frytki z prywatnego kubełka, obserwując poczynania agresywnego młodzieńca który podszedł do Wallsa, no i przypieprzył mu w twarz, posyłając chłopaka na ziemię. Krew bryzgnęła a chłopak z trudem wstał z ziemi, widocznie zaskoczony ciosem. Słysząc jednak kolejne słowa Asta, zacisnął mocno usta i pochylił głowę.-Gówno wiesz.-Warknął tylko i wykonał trzy szybkie ruchy dłońmi. Jedno było pewne, może był słaby i mało wytrzymały, ale był szybszy od Asthora, który poczuł jedynie trzy ukłucia na ciele po czym zanotował ważny fakt - nie mógł się ruszać. Reszta zaś mogła dostrzec trzy igły wbite w jego ciało. Jedną na szyi, jedną na klacie i jedną w podbrzuszu.

Colette nie skończyła rozmowy ze swoim towarzyszem zadając mu kolejne pytanie.-Hmm... powinien. To w końcu jego życie prawda? No i na pewno pomoże ci znaleźć rozwiązanie dla tej sytuacji.-Odpowiedział towarzysz Colci, przyglądając się zamieszaniu przy Asthorze.

Serz spojrzał na Carlosa który wystosował do niego prośbę, westchnął więc i po prostu powtórzył mu wszelkie informacje które nie tak dawno Desu przekazał Ayumu. Powiedział też że nikt ich nie podsłuchuje.

W dłoni Nanayi pojawiły się karteczki po jednej dla każdego-Po prostu tylko ty oraz Sethor i Finny spotkaliście wcześniej jednego z nas, ja zostałem twoim opiekunem tylko dlatego że najwięcej rozmawialiśmy wtedy, w Zori.-Obserwował jak Nanaya podchodzi do Walls'a i Asthora. Ten pierwszy sparaliżowany, nawet słowem się nie odezwał, co do drugiego...
-WDK to nie tylko wirus, to też organizacja.-Westchnął i usiadł na ławce.-Życie tych 6 dzieci to straszna i potworna cena... ale może dzięki temu ocalę życia setek innych...-Przymknął oczy i chyba się wyłączył, myśląc o czymś. Gaius w dalszych słowach wsparł Nanayę, kładąc jej dłoń na ramieniu. Mimo że dziewczyna nie czuła tej dłoni.

-Wolałbym Fro-Rzucił do Finna jego mały kolega. Ten słuchając dalej słów Finna chyba się zirytował bo po prostu pieprznął mu małą piąstką w twarz. A właściwie pieprznął by mu, gdyby nie fakt że był niematerialny.-Sporo o tobie wiem Finnianie, powiedz mi dlaczego członek GH miał ratować ci życie jeśli cię nie obchodzi? Dlaczego twój szef miał pożyczać ci pieniądze jeśli byłbyś dla niego nikim?-Zapytał przekrzywiając główkę.-Dramisz jak dziecko i nie widzisz tego co masz, chcąc więcej i więcej. Każdy ma jakieś sekrety a ty powinieneś to uszanować... zwłaszcza kobiety, opowiadałem ci o moim romansie? Kiedyś dawno temu, chodziłem z taką jedną elfką, całkiem fajna, mówię ci...-Zaczął Fro, chyba odnajdując się w swoim żywiole i opowiadając Finnkowi o swojej wakacyjnej miłości.-Niestety bro, mam napięty harmonogram-Wzruszył bezradnie ramionami słysząc ofertę Finna.-Ale dzięki za ofertę, jak będę szedł na emeryturkę to może się zgodzę. Wait... my nie mamy emerytury... no ale może wpadnę kiedyś na urlop.-Stwierdził klepiąc Finna po poliku... no klepiąc to przesada, próbując poklepać.

Gloria przyjrzała się Kerupiemu i zachichotała słysząc jego pytanie, chyba jej się to spodobało.-Ciężko to powiedzieć tak by ktoś z 3 poziomu to zrozumiał... pilnujemy porządku. Można powiedzieć że strażnicy starożytnych... to tacy królowie, a my jesteśmy ich rycerzami. Wy za to jesteście zwykłymi chłopami których my pilnujemy. Chodź to naprawdę uproszczona wersja...

Michael jednak postanowił szybko wycofać swoją ofertę, mimo tego jego ciało po chwili pojawiło się na miejscu, na szczęście, oka nie stracił a jego pytanie zostało odpuszczone. Widać miał szczęście.

A potem przyszły odpowiedzi na zadane w tej turze pytania-Ayumu Kanzaki. Jeżeli kiedykolwiek się zakochasz, strawi cię choroba, która pozbawi cię życia.-Powiedział głos brzmiący jak widelec pocierający o garnek.-Najważniejszą obecnie osobą w waszym świecie, jest Kugo Byakushitsune.-Wysyczał głos-Sethorze Fiberos. Straciłeś ten klejnot.-Powiedział strażnik, a stojący obok Sethora, Seth, zaczął zwijać się na ziemi ze śmiechu.-Sensem istnienia jest rozwój systemu.-Hoho, Sethor dowiedział się, po co żyje~! Starożytni zaś umilkli, więcej pytań, w tej turze nie było.

//Wybaczcie za ujowy post X_x//

Czas na odpis: 06.07 14:00

Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4013-to-cos-od-pd-jo#79641 https://ftpm.forumpolish.com/t3795-joseph https://ftpm.forumpolish.com/t4016-karta-zdrowia-jo#79647
Ayumu


Ayumu


Liczba postów : 236
Dołączył/a : 27/12/2012

Sąd Odważnych - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sąd Odważnych   Sąd Odważnych - Page 3 EmptyPią Lip 05 2013, 16:58

Reakcja Desu w jednoznaczny sposób rozwiała myśli młodego Kanzakiego - wyglądało na to, że jednak jego teoria, sugerująca, że jest on jego alter ego nie była do końca prawidłowa. Desu mógł być kimś kompletnie innym, jedynie przyjmując na czas sądu podobny do Ayumu wygląd. Mogło też być tak, że towarzyszy zrozumiał jego pytanie jednak nader dosłownie i choć de facto nie był on osobnikiem znanym jako Ayumu Kanzaki, mógł być jego całkowitym przeciwieństwem. Wtedy, z technicznego punktu widzenia, Desu "nie będąc nim, byłby nim", a w zasadzie wypełnieniem wszystkich luk w jego własnym "ja". Na ile taka interpretacja była prawidłowa, a na ile zmyślona - tego blondyn nie wiedział, a póki co postanowił przyjąć za pewnik jego odpowiedź i nie drążyć tego tematu dalej. Desu albo miał problemy z rozumieniem zawiłości gramatyki języka albo jego funkcji symbolicznej. Tak czy siak, mniejsza z tym, Ayumu miał bowiem do niego kolejne pytanie, osadzone w podobnej kategorii zagadnień, ale inne tematycznie. Przeprosił na chwilę Nanayę, obok której teraz stał i zwrócił się do swojego klona. - A więc nie jesteś mną, dobrze. Odpowiedz mi za to na inne pytanie, jeśli tylko możesz. Dlaczego tak wyglądasz? Dlaczego taka forma? Dlaczego Twoja twarz jest... taka...? - chłopak nie do końca potrafił dobrać odpowiednie słowa, tak by sformułować odpowiednie pytanie, choć wiedział, że jeśli znów poplącze słowa, Desu zapewne ponownie odpowie mu krótkim, zwięzłym sposobem - wciąż jednak oznaczało to, że chociaż a małym stopniu zaspokoi on ciekawość młodzieńca. Dodatkowo Desu był silny, skoro potrafiłby wszystkich tu pozabijać, a takie rzeczy zawsze warto było wiedzieć. Szkoda tylko, że nie odpowiedział mu na wcześniejsze pytanie dotyczące możliwości stąd. No ale może zwyczajnie nie mógł?

Po tym wszystkim chłopak powrócił do Nanayi, odwracając swoją głowę w jej kierunku ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy. - Wybacz wcześniejsze pytanie, po prostu miałem dziwne wrażenie, że możesz znać tę osobę... - odpowiedział skruszony nieco Ayumu, który jednak własnie w ten sposób upewnił się co do mocy strażników. Faktycznie potrafili wiele, a zapłatę swoją odbierali nade szybko. Miłość którą postawił na szali miała faktycznie zostać mu odebrana, a wtedy chłopak nie mógłby już nic z tym zrobić, ale szczerze... I tak nie planował w najbliższym czasie czegoś tak głupiego jak miłosne przygody. Dajcie spokój, zwyczajnie nie było mu to potrzebne, kiedyś, owszem, może i tak, ale później? Miłość nie miała dla niego żadnej wartości, dlatego tak chętnie ją stawiał na szali. Gdyby kazano mu jeszcze nasikać na nią, zapewne zrobiłby to... o ile miałby w tym jakiś zysk oczywiście. - Człowiek... - zaczął Ayumu i zająknął się lekko, jakby poszukując odpowiednich słów - Zazwyczaj, człowiek, który traci coś, co samemu postawił na szali nie czuje się z tym dobrze. Mówisz, że nie cierpisz, a skoro takie są twoje słowa to nie zamierzam się z nimi kłócić. Wierzę jednak, że utrata całej grupy osób, z którymi byłaś blisko, choć nie utrata fizyczna, nie śmierć, na pewno nie jest czymś wobec czego przechodzi się łatwo... - chłopak znów zamyślił się chwilę, jakby nie będąc do końca pewnym czy powinien to wszystko mówić dziewczynie. Bał się swoich własnych słów? Wyglądało to tak, jakby strasznie nie chciał urazić swojej rozmówczyni, choć kolejne słowa nie były wcale takie łatwe dla niego. A może i dla niej. - Miłość jest czymś z czego jestem w stanie zrezygnować dla wyższego celu. Pogarda? Być może niektórzy faktycznie tak nazwali by mój do niej stosunek. Uważam jednak, że wolę zabrać coś sobie niż komuś innemu. Nie zaryzykuję tutaj życia innych osób, wolę by moje było zagrożone... - skończył mówić, a jego głos miarowo w trakcie wypowiadania kolejnych słów zdawał się delikatnie nabrzmiewać chłodem, nie kojarzącym się jednak z obojętnością, a pewno rodzaju determinacją, którą chłopak chciał pokazać.

I jego pytanie zostało zaszczycone odpowiedzią, a jego zapłata została odebrana. W duszy chłopak parsknął tylko cicho na wieść o tym, że życie jego może zostać mu odebrane z tak błahego powodu. Dużo bardziej prawdopodobna była śmierć z czyjegoś ostrza niż ta, którą właśnie mu wyjawiono, dlatego serce chłopaka, choć pozbawione w tej chwili tego dziwnego, niezrozumiałego uczucia, cieszyło się z obrotu spraw. Natomiast odpowiedź na pytanie zaskoczyła nawet jego. - Kuga... Byakushitsune? - zapytał zdezorientowany i to zdezorientowany całkiem szczerze, do tego stopnia, że nie musiał nawet udawać niczego przed Nanayą. W pierwszej chwili ze zdziwieniem spojrzał na udzielającego odpowiedzi, po to by następnie przenieść swój wzrok na Nanayę. Przecież ona...? - Czy Ty, Nanayo Byakushitsune... Znasz człowieka pod tym imieniem? - zapytał, na chwilę pozwalając sobie na jedność swoich przemyśleń i fizycznych zachowań.

Nie zamierzał zadawać w tej turze pytania. Miał w tej głowie ich kilka, ale osoba, która mogła na nie odpowiedzieć stała obok niego - być może. Być może.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t498-konto-ayumu https://ftpm.forumpolish.com/t486-ayumu-kanzaki https://ftpm.forumpolish.com/t1631-zapiski-ayumu#26303
Kerupī


Kerupī


Liczba postów : 40
Dołączył/a : 24/06/2013

Sąd Odważnych - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sąd Odważnych   Sąd Odważnych - Page 3 EmptyPią Lip 05 2013, 18:16

Jak dobrze, Gloria odpowiedziała na jego pytanko. Przedstawiła to co prawda jak by Keru był nie do końca rozgarnięty, ale wcale mu to nie przeszkadzało. Kto wie może nie zrozumiałby gdyby powiedziała to w inny sposób. Także do ławy podszedł już tylko smutny, a nie pogrążony w otchłani rozpaczy.

Kicio siedział sobie na ławeczce przyglądając się, a raczej przysłuchując rozmową. Żadnej z nich nie był częścią, nie musiał się koncentrować na odpowiadaniu, przez co mógł wyłapać coś z pozostałych. Jego oczy wędrowały z jednej postaci na drugą, ale na żadnej nie zatrzymywały się na dłużnej. Znaczy do czasu, aż miejsce miała akcja z Ashtorem. Ten niepozorny mężczyzna szybko się nim zajął sprowadzając go do parteru. Czy sobie zasłużył? Według kota nie, ale co on tam wiedział. Jest tylko nic nieznaczącym sierściuchem, którego już jeden z obecnych chciał wykorzystać, bo nie jest jak reszta. Ale nie da się, już ma czarne wizję co do tego jak się to skończy, a jeszcze jakby miał być wykorzystywany do pytań. Nie, nie ma szans.
Poza tym Keru nie chciał się w mieszać w sprawę z tym hałaśliwym i zboczonym facetem coby samemu nie zostać tak potraktowanym. Zdawał sobie jednak teraz sprawę, że ten wyglądający na miłego mężczyzna kieruje się większym dobrem i sam nie jest szczęśliwy z powodu tego co zrobił. Chyba, że kłamał, bo któż mógł to wykluczyć. Tylko ktoś umiejący czytać w myślach.
Tymczasem kot jeszcze raz zerknął na Nanayę. Wydawała się smutna, ale w każdej chwili mogła wpaść w złość i potraktować go jak piłkę, albo coś takiego. To naprawdę niefajnie myśleć, że za chwilę stanie się coś niedobrego, a Keru miał tak cały czas. Co poradzić? Ano, w sumie mógł ponownie o to zapytać. Postanowił, że tak właśnie zrobi podając tą samą cenę.
- Ja chcę ponowić moje pytanie. Dlaczego wciąż mam taki nastrój? Czy to ma jakiś związek z moją przeszłością? - zapytał cicho odwracając łepek w kierunku swojego opiekuna. - Ofiarują to samo co ostatnim razem... chciwość. - dodał już nie tak pewnie. Jakby pierwsze zdanie było powiedziane stanowczym, pewnym głosem. Heh~. Zobaczymy, może tym razem uzyska odpowiedź. Chociaż, znając swoje szczęście teraz pytanie zada więcej osób, a to jego nie zostanie wybrane. Tak właśnie myślał. Ale czy to nie wyszło by mu na lepsze? Kto wie...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1176-skrytka-kerupiego#17292 https://ftpm.forumpolish.com/t1144-kerupi
Mor


Mor


Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012

Sąd Odważnych - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sąd Odważnych   Sąd Odważnych - Page 3 EmptyPią Lip 05 2013, 19:38

Wszystko zdawało się powoli uspokajać. Nikt już nie krzyczał, nie próbował nikogo przekrzykiwać. Zapadła względna cisza. Przynajmniej tyle dobrego, że palant był uciszony i najwidoczniej nie mógł się ruszać. Nie miała zamiaru mu pomagać. Pierw ją zmolestował, później zaczął bić wszystkich naokoło uważając się za kogoś "ważnego" czy "lepszego". A nie zasługiwał nawet na to, by otrzymać odpowiedź na dręczące go pytania. Spojrzała na kota, który przysiadł nieopodal i uśmiechnęła się do niego lekko, wyciągając dłoń w jego kierunku, chcąc pogłaskać go po łepku i podrapać za uszkiem. W sumie wyglądali podobnie. I on, i ona jak dwa nieszczęścia. Na swój sposób było to pokrzepiające. W międzyczasie słuchała, co Finny mówił o Bahrze. Uratował ich w Zori. Więc, chyba miała u niego dług wdzięczności, prawda? Szybko jednak ta wiadomość uleciała z jej głowy.
Doktorek stanął i zaczął prawić o grzechu. Spojrzała na niego kątem oka. Niewątpliwie był osobliwą postacią. Lamijczyk... Od kiedy to w Lamii przyjmują morderców? Pomyślała z ironicznym uśmieszkiem na twarzy, a następnie westchnęła. Ten świat niewątpliwie schodzi na psy... Chwilowo wyglądało, że humor jej się poprawia, ale pozory pozorami. Wciąż tkwiła w nieprzyjemnych rozmyślaniach na temat kobiety, którą zabijano raz za razem, bez większego powodu... w imię systemu. A jeżeli system był reprezentowany przez Strażników i Wielką Hallę, nie dziwiła się, że Baltazar chce ja zniszczyć. I dochodzimy do paradoksu... Nie chcę by mój świat zniknął... Przemknęło jej przez myśl, gdy bawiła się materiałem sukienki. Odpowiedzi i pytania... Czy był sens, by dalej kontynuować tą grę? Ginęli ludzie, a jeszcze więcej miało zginąć... Przymknęła oczy. Choć wcześniej nigdy by o tym nie pomyślała w ten sposób, chciała spotkać tego smutnego mężczyznę... by porozmawiać. Nie chciała pytać o nią ich... Tak, zwłaszcza ich.
- Nikogo nie straciłam. Czy ktoś powiedział, że nie mogę ich widywać? Rozmawiać z nimi? Spędzać czas? Jedyne, co utraciłam to słowo i znak, po którym ignorancji rozpoznają "dobrego" lub "złego" - odpowiedziała do boldyna, wciąż mając ironiczny uśmiech na twarzy, mocno akcentując "dobro" i "zło. Ayumu. Och, a więc tak się nazywał ten, który chciał wiedzieć, kto jest najważniejszą osobą na świecie? Proszę, właśnie dostanie odpowiedź za cenę, jakiej się nawet nie spodziewał. Nikt nie jest w stanie kontrolować serca... Pomyślała dobijająco. Myślała, że odpowiedzą będzie ktoś pokroju Zerefa czy jakiegoś wielkiego i potężnego, znanego maga. A jednak...
Otworzyła oczy, wpatrując się jak zahipnotyzowana w Strażników. Co? Jak...? Była blada i wyraźnie zszokowana. Nie dało się tego ukryć. Opuściła nogi na ziemię i wstała. Jak... Jak to możliwe... Głos uwiązł jej w gardle. Myśli jej się plątały. Nie rozumiała tego, co właśnie usłyszała. Nie chciała. Nie mogła. Kugo... Kuu-chan... Braciszek...
- Gdzie on jest... Gdzie jest Kugo... Gdzie jest mój brat? - Jej głos przypominał szelest uschłych liści. W gardle jej całkowicie zaschło. Nie myślała nad tym, co robi i dlaczego. Jeżeli... jeżeli on... Dlaczego on... Jeśli tylko to prawda... Emocje się kotłowały i nie znajdowały ujścia. Tak samo jak myśli. Prawie zapomniała o cenie. - Ofiaruję wam mój głos! - Pierwszy raz odkąd przybyła do sądu uniosła się z własnej woli. Te wszystkie lata, brak odpowiedzi, poszukiwania, krew... To wszystko znalazło ujście w takiej formie. Nie zastanawiała się już co straci i dlaczego. Potrzebowała tylko tej jednej odpowiedzi... - Proszę... - znów szeptała. A tym razem oczy jej się zaszkliły. Tyle czasu...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t376-konto-nanas https://ftpm.forumpolish.com/t105-nanaya-byakushitsune-znana-jako-byaku https://ftpm.forumpolish.com/t550-pamietniki
Colette


Colette


Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012

Sąd Odważnych - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sąd Odważnych   Sąd Odważnych - Page 3 EmptyPią Lip 05 2013, 21:05

Kto by pomyślał, że rozmowa ze samą sobą może być...nieważne jaka, ale dobrze mieć otworzyć do kogo usta - i to jeszcze do kogoś teoretycznie rozsądnego. Z drugiej strony poza wyglądem, nie było pewności jak bardzo klon przypomina Carter. Aczkolwiek póki co jej stosunek do towarzysza był neutralny. No i teoretycznie miał rację...von Terks chyba powinien wiedzieć...Czy radna chciałaby wiedzieć? W chwili śmierci miałaby przed oczami wizje tego, iż mogłaby jeszcze żyć rok i...obwiniałaby siebie...uh...
Tak czy inaczej negatywne emocje musiały zejść na chwilę na bok - oh, nie odrzuciła ich i jeszcze się poużala w domu nim komuś wszystko zdradzi, ale...tyle się działo na sali, a ona nie mogła puścić niczego mimo uszu. Tak więc...propozycja Nanayi była naprawdę rozsądna i trafiona. Wszak jeśli tylko trzy osoby będą pytać to mogą postawić one byle co i dostaną odpowiedzi - jak dla niej układ idealny. Miała więc nadzieję, iż każdy się dostosuje...bo po co się ze sobą kłócić? Swoją drogą nie rozumiała jak chłopak nazwany Ayumu, mógł zrezygnować z miłości. Tak, tak - Carter była pełna tego uczucia, acz musiała być strasznie cierpliwa...mimo wszystko wiedziała, że nigdy i tak by tego nie poświęciła, więc...raczej nie było szans by mogła zrozumieć nowo poznanego. Nie zastanawiała się jednak nad tym długo, gdyż do jej uszu dotarła odpowiedź dotycząca najważniejszej osoby w tym świecie...Kugo Byakushitsune...Ta...znowu pojawił się wielki szok i zaskoczenie. Może i nie wiedziała kto to jest dokładnie, ale posiadał takie same nazwisko jak Nanaya! To już samo w sobie było interesujące...Wydawało się też, iż sama miodowo włosa była w niezłym szoku. Tak więc to, iż chciała o niego pytać wcale nie było dziwne...Była pod wpływem emocji...wielkich emocji, a wiadomo jak emocje potrafią działać na człowieka. Co więc zrobiła Carter? Najszybciej jak tylko mogła - najlepiej po pytaniu, ale przed 'ofiarą' Nanayi, zważywszy na to, że można było się obawiać, iż emocje tylko pogorszą sprawę - Colette prędko ruszyła w kierunku dziewczyny, tym samym prosząc o coś swoją towarzyszkę.
Nie wiem czy powinnam prosić, ale...proszę, czy mogłabyś szybko zakneblować Nanayę? Przynajmniej na parę chwil...póki nie znajdę się przy niej.
Nie miała pojęcia czy klon spełni prośbę, ale nawet jej głos w główce był...wręcz błagalny. Po prostu obawiała się co uczucia mogą wyciągnąć z byłej członkini grimoire heart. W końcu spędziły razem trochę czasu i wiedziała jak Byaku jest emocjonalna...i to bardzo...Sama radna nie uważała tego za coś złego, ale w takich chwilach jak ta...ugh...bała się, że miodowo włosa nie posłucha swej własnej rady o niskim odkupieniu!
W każdym razie jeśli dobrze pójdzie i faktycznie Nana zostanie zakneblowana PRZED swą ofiarą w postaci głosu to...to właściwie bardzo dobrze! Sama Carter, nie zwolniła swego kroku ani na chwilę by znaleźć się przy swej znajomej.
- ...Jeśli chcesz pytać to posłuchaj swojej rady...i weź przykład z Sethora. Rozumiesz?
Rzuciła, gdy już znalazła się na tyle blisko by mieć Nane na wyciągnięcie ręki. Swoją drogą nie szła wolno, więc nawet pewnie musiała złapać oddech, ale...jeśli knebel przestanie działać to sama Colette zatyka Nanayi usta by ta nic nie mówiła póki kiwnięciem głowy nie potwierdzi, że rozumie...No i brzmiało to bardziej jak karcąca rada niż prośba...

Jeśli jednak Nan zostanie zakneblowana za późno - czyli po tym jak powie, iż głos poświęca - albo nie zostanie zakneblowana wcale to...co wtedy? Mimo wszystko Carter i w tej opcji prędko spiesza ku Byaku, ale cóż robić, gdy magia nie działa, a do koleżanki daleko?
- Proszę jej nie słuchać! Nie przemyślała tego i na pewno nie to miała na myśli! Na pewno chce to odwołać!
Mówiła prędko, ale donośnie co miało brzmieć dość pewnie. Po prostu nie mogła uwierzyć, że Nanę aż tak mogą emocje ponosić! Naturalnie jak już będzie blisko to wręcz się rzuci by zatkać byłej gh usta...No chyba, że pójdzie faktycznie źle i po głosie jej już śladu nie będzie...wtedy ma zamiar ukarać Byaku, uderzeniem w głowę. Nie za mocno, ale tak by odczuła...

W każdym razie bez względu na to, do której opcji dojdzie - nawet jeśli do żadnej - to i Colette postanowiła jednak spróbować ponownie zadać pytanie, ale za niską cenę. Co prawda i tak się obawiała, ale...Seth stracił tylko jeden klejnot...huh...więc jeśli posłużą się pomysłem, iż tylko trzy osoby pytają w danej kolejce to jeśli dostanie teraz odpowiedź to w następnej oczywiście nie zapyta o nic.
- ...O czym Rikkudo chce rozmawiać z Meliorem podczas wypełniania mojej umowy winnej temu pierwszemu? Ceną za to pytanie będzie jeden klejnot z mego konta bankowego znajdującego się w Magnolii.
Skoro sama poradziła koleżance wziąć przykład z Setha to i ona również posłuchała własnej rady jak widać...Nie wydawało się bowiem by coś się stało, więc starała się powiedzieć niemal słowo w słowo tak jak Sethor...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t99-konto-colette#260 https://ftpm.forumpolish.com/t78-colette-carter https://ftpm.forumpolish.com/t757-notatnik-colette#10600
Michael Stein


Michael Stein


Liczba postów : 44
Dołączył/a : 28/06/2013

Sąd Odważnych - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sąd Odważnych   Sąd Odważnych - Page 3 EmptyPią Lip 05 2013, 21:42

Po odzyskaniu ciała, Stein od razu rozprostował się i ucieszył z posiadania tego worka mięsa i kości. W końcu jego umysł mógł trochę odpocząć, a to wiązało się z brakiem korzystania z Soul Room przez co najmniej tydzień. teraz jednak, przyszedł czas zmierzyć się z kolejną rundą.
-To jest gra... - powiedział spokojnie Stein - Gra... mająca na celu sprawdzenie jak wiele jesteśmy w stanie poświęcić dla uzyskania informacji... Bo nie wezmą byle czego, oj nie... Nie wezmą... jeśli będą mieli inny wybór!
Odwrócił się do wszystkich a jego głos brzmiał teraz zdrowo i pewnie. Chciał, aby wszyscy go usłyszeli. W tym czasie zostało zadane pytanie numer jeden - o smutek pewnego kota.
-Posłuchajcie! - rozpoczął Stein donośnym głosem - Ci Strażnicy interpretują nasze pytania w dowolny sposób. W sposób wygodny dla nich. Żadna stawka nie może być przy nich bezpieczna - nawet głupi klejnot w banku; może się okazać, że zabiorą go w najbardziej potrzebnej chwili. To jest gra! Gra, którą musimy wygrać!
Rozejrzał się spokojnie. Odkąd jego ciało wróciło, nie musiał potrzebować Soddomy, by użyć chociaż niewielkiego procenta swoich zdolności. Już miał opowiedzieć swój plan, gdy zabrzmiało pytanie drugie. Gdzie jest brat kobiety zwanej Nanaya. A stawką - był głos!
-Nie! - Stein w jednej chwili był przy rozpłakanej dziewczynie, przymykając jej usta dłonią.
-Nie... - odpowiedział jej spokojnie - ZPowstrzymaj swój język... albo przysięgam, że wyrwę ci go własnymi rękoma~! Nie.. nie, spokojny... już... za dużo już straciliśmy. Znowu wezmą to po swojemu. Nie odbiorą ci głosu teraz. Zabiorą go, gdy będziesz go najbardziej potrzebować. Poza tym, to ty wymyśliłaś by obstawiać jak najniżej. Spokojnie...
Podczas uspokajania dziewczyny, Stein ponownie zajrzał w jej duszę. Blask Słońca przygasł i był bardzo wątły. Także sama dusza wydawała się krucha i nietrwała. Dziewczyna przeżyła zbyt duży szok. Nie powinna teraz nich robić.
W międzyczasie padło drugie pytanie. Colette Carter znów oddała jeden klejnot z bankowego konta.
-Drugie pytanie już padło. - powiedział Nanayi - Teraz czasna moje... uważaj.
Odstąpił od roztrzęsionej, byłej członkini Grimorie Heart, jednak dalej był przy niej w bezpiecznej odległości. Stein wyciągnął paczkę papierosów, które miał w kieszeni.
-Gdzie jest Kugo Byakushitsune? - zabrzmiało trzecie pytanie - Moją ceną jest pół paczki tytoniu...
A więc padły trzy pytania. Strażnicy nie mieli wyboru - musieli na nie odpowiedzieć. Odpowiadają DO trzech pytań. W poprzedniej rundzie były zadane dwa i odpowiedzi padły.
-Niech do końca rundy NIKT nie zadaje więcej pytań. Nie obchodzi mnie jak wielka byłaby pokusa. Przeczekajmy.
Powrót do góry Go down
Sethor Fiberos




Liczba postów : 289
Dołączył/a : 17/11/2012
Skąd : Poznań

Sąd Odważnych - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sąd Odważnych   Sąd Odważnych - Page 3 EmptyPią Lip 05 2013, 22:40

Sąd i zadawanie pytań trwało w najlepsze, nawet Strażnicy okazali się na tyle łaskawi, by odpowiedzieć na pytanie maga lodu. Sethor uśmiechnął się i, ponieważ nie otrzymał wcześniej odpowiedzi, ponowił pytanie do swojego towarzysza.

-Seth, czy możesz przedstawić mi profil informacji o Chihayi?- spytał szeptem tak, by Chihaya nie usłyszała, co mówi. W międzyczasie dowiedział się o najważniejszej osobie w naszym świecie- o panu Kugo, którego nazwisko, mimo tego, że nie było łatwe do wymówienia, było Sethorowi więcej niż znajome. Mianowicie takie samo nazwisko dzierżyła Nanaya. Kugo Byakushitsune… A kim on dla niej był? Z tego, co Seth wysłyszał, był to jej brat, osoba, którą darzyła uczuciami. Nie wiedział jeszcze jakimi, ale na pewno chciała się z nim spotkać, lub chociaż wiedzieć gdzie jest.
-Hmpf, co za hipokrytka- parsknął szeptem, odwracając głowę w kierunku dziewczyny, z którą przeżył już tak wiele, a z drugiej strony o której wiedział tak niewiele. Trochę się rozczarował tym, że więcej dowiedział się o niej w Sądzie, niż z rozmowy. To było... jak jedna z zabaw towarzyskich, w której zadaje się pytania, lub zadania. Na szczęście tu tylko pytania i nie do wylosowanych osób, tylko do Strażników. Odwrócił się znowu w kierunku białowłosej. Nie chciał teraz patrzeć na Nanayę, pochłoniętą przez emocje, niszczącą własny plan, który wyjawiła innym jeszcze chwilę temu. Utrata głosu była dla niej równoznaczna z brakiem możliwości zadania pytań, lub wystawienia na szalę czegoś, by odkupić swe winy. No cóż, jej wybór, Sethor nie miał nawet zamiaru się w to mieszać. Gdy zobaczył uśmiech na twarzy Chihayi, sam również się uśmiechnął, a nawet podszedł do dziewczyny i pogłaskał ją po głowie. W jej oczach wyczuł gorycz i smutek, a pojawiły się one po wizji tego łachmaniarza. Jej oczy… nawet się zaszkliły, czego mag lodu już znieść nie mógł. Jeśli ktoś doprowadza dziewczynę, jakąkolwiek do płaczu innego niż ze szczęścia, zasługuje na wieczne potępienie.
-Bestia, nic niewarty śmieć- wyraził opinię o Hamie Wallsie Sethor sycząc przeciągle. Gardził nim, jak jeszcze nigdy nikim nie gardził i żadne łzy, żadna jego żałość nie były w stanie odpuścić tego, co zrobił chwilę temu. W oczach Lamijczyka był już martwy, choć pewnie ciężko by było Sethorowi go zabić- widział, jak celnie umieścił coś w ciele sądowego zboczeńca unieruchamiając go. Jego życie mogłoby być nawet dobrą ceną za odpuszczenie grzechów, jednak to wiązałoby się z utratą życia przez jego podopiecznych, a tego w życiu Sethor by nie zrobił. Nie mógł działać jak Nanaya, pod wpływem jakichkolwiek impulsów, uczuć. Musiał myśleć racjonalnie, musiał być mądrzejszy. A co dla niego znaczyło być mądrzejszym? Niezadawanie żadnych pytań było dość inteligentnym posunięciem, tak więc w tej rundzie Sethor spasował.
-Chi-chan, proszę, nie działaj pod wpływem emocji i najlepiej nie zadawaj żadnych pytań w tej rundzie, dobrze?- powiedział spoglądając w jej oczy z najpoważniejszym i najbardziej bez emocjonalnym wyrazem twarzy na jaki mógł się wysilić i delikatnie gładząc jej policzek. Tak, Sethor obawiał się tego, co mogła zrobić dziewczyna, nikt nigdy nie zrozumie w pełni kobiet, a już zwłaszcza wtedy, gdy ktoś je ugodzi w jakikolwiek słaby punkt.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t364-lokata-sethora https://ftpm.forumpolish.com/t356-sethor-fiberos https://ftpm.forumpolish.com/t678-sethor-i-jego-pierdolki
Finn


Finn


Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012

Sąd Odważnych - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sąd Odważnych   Sąd Odważnych - Page 3 EmptySob Lip 06 2013, 10:21

Bardzo ciekawa i iście pasjonująca konwersacja trwała, a Finnek... Finnek spoglądał teraz w lekkim szoku i zmieszaniu na Małego Siebie. Czemu? Nie co dzień dostaje się w twarz od Mini Siebie, soł co się dziwić, iż to zszokowało nastolatka. Jasne... Chciał wierzyć w słowa Fro, ale... Coś mu mówiło, że to nie o to w tym chodzi, a i tak pewnie wszystko dało się wytłumaczyć, jednak wolał się nie narażać Towarzyszowi, temu tylko przemknęły mu przez myśli swego rodzaju "usprawiedliwienia" takie jak - Niewiedza... Powinność... Sumienie... - by na koniec doszła jeszcze krótsza rzecz. O tak... Najbardziej przerażający, potencjalny fakt, który nie jednego człeka potrafi pogrążyć na amen! - Odsetki... - to słowo mimo, iż miało być myślą, wymknęło się mimochodem jako bardzo cichy szept, niemalże niesłyszalny dla reszty osób, chociaż... Kto ich tam wie?! Komornik pewnie by nawet z drugiego końca sali wyłapał owe słówko! Ale...
Chwila moment! Czego tu się Finncio dowiaduje?! Romans?! Aż na chwile na "bardziej dalszy" plan zeszła postać Kugo Byakushitsune, którego nazwisko brzmiało może i znajomo, ale... - Z elfką?! - rzucił może nawet ciut za głośno blondasek, próbując otrząsnąć się z... letargu? Zmieszania? Bezsensownych myśli? - Jak wyglądała? Jesteście ze sobą? Kto z kim zerwał? Dlaczego? - dorzucił serie pytań odnośnie jego związku, shsh, że to prywatna sprawa, ale no... Ciekawa! Na pewno wiele bardziej przyjemna aniżeli mordy na dzieciach, czy też inne "wyroki". Jakby nie mogli ot tak porozmawiać ze sobą, jednak... Przez całe zamieszanie, jakie sam po części zaczął robić, chłopaczek dopiero teraz spostrzegł, iż spore zamieszanie zapanowało w sali... Ojojoj... Oskarżenia? Pytania? I... poddenerwowanie?
- Fro... - rzuca tylko cicho, tak aby nikt nie widział, iż zwraca się do Towarzysza z... prośbą? - Możesz jakoś hym... Uciszyć ją? Może powiedzieć przypadkiem za dużo o słowo, czy też dwa... - jeśli dobrze usłyszał owy Kugo to brat Nanayi, a skoro nie wie gdzie owy osobnik jest... aż szkoda pomyśleć, co byłaby w stanie zrobić by uzyskać taką informacje, a jak już Finnek zdołał doświadczyć to czasem lepiej nie rzucać słów ot tak, nawet jak ma się potrzebę. Poza tym była w stanie dla zwykłych informacji oddać nawet coś, co mogło być brane przez niektórych za "rodzinę" - swoją gildię... - Proszę... - rzuca mimowolnie do towarzysza, który bądź co bądź jakoś Elfkę dał radę wyrwać, więc zakneblowanie jednej dziewczyny, czy chociaż sprawienie, iż język jej się zaplącze, czy też, że się przejęzyczy i zamiast - tia... tu wiedza gracza - głos powie włos... Who knows? Może się uda, prawda?! Tylko... Dlaczego prosi o takie coś? Czemu mu na tym zależy? Bardzo możliwe, iż dlatego, że chciałby się dowiedzieć czemu nie powiedziała tego wcześniej, a bez głosu... Może być ciężko nie? Ale... Czy to jedyny powód? Sam pewnie nawet nie wiedział... Jednak... Obserwując efekty, bądź ich brak z powodu niemożności Fro, wypada też nie przerywać potem rozmowy, bo nieładnie jest urywać niedokończone wątki, prawda? Dlatego też jak już jest po owej sprawie z nierozwagą, czy tam nieroztropnością, czy whatever~! Wtedy dopiero policjant podejmie dalszy dialog, a mianowicie:
- A nie możesz teraz wziąć urlopu? Tak na kilka... Albo kilkanaście... Lat...- jak większość mówił względnie normalnym tempem to ostatnie słowo dorzucił, sporo szybszym, jakby chciał, by nie zostało dosłyszane, coś w stylu słownego drobnego druczku, iż sprzedawca nie ponosi odpowiedzialności za szkody na zdrowiu nabywcy i takie tam... - Pewnie bez ciebie będzie im ciężko, ale każdemu należy się wolne, nie? A ostatecznie chyba da się też pracować w domu, nie? Nie mów nikomu, ale jak jest jakaś papierkowa robota to wolę nawet ją zabrać do siebie, aniżeli ślęczeć nad biurkiem na posterunku... - rzucił, ostatnie zdanie dodając ciszej, a i nieznacznie nachylając się w kierunku owego osobnika, a poza tym teraz naszła go jedna myśl. Coś zaczęło go dręczyć, a mianowicie... - A właściwie to czym się zajmujesz? To jest... Nie możesz mówić o pracy, ale no... - zaczął, przy ostatniej części nieco się kłopocząc, bo fakt faktem... O pracy nie chciał powiedzieć, ale może o swoim zajęciu powie coś więcej, a poza tym... Może to będzie ciekawsze niż to, co robi zielonooki, nie?! A wtedy... Hu nołs~!
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t366-depozyt-finniana-jerome https://ftpm.forumpolish.com/t350-finnian-jerome https://ftpm.forumpolish.com/t432-o-wszystkim-i-o-niczym-co-sie-finniego-tyczy#4423
Ame


Ame


Liczba postów : 151
Dołączył/a : 18/05/2013

Sąd Odważnych - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sąd Odważnych   Sąd Odważnych - Page 3 EmptySob Lip 06 2013, 11:22

Świat jest okrutny. Ludzie giną bez powodu. Ich bliscy będą się zastanawiać, dlaczego to właśnie oni zginęli. Dlaczego nie ktoś inny? Dlaczego to nie oni sami zginęli? Najbardziej jednak boli śmierć bliskich osób, dzieci.. Jedno głupie pytanie za śmierć dzieci.. To jest okrutne, a nawet ich rodzice nie będą wiedzieli, dlaczego.. Rodzeństwo zresztą też. To najgorsze, co może się stać. Śmierć dziecka.

Wszystko wydawało się być normalne, ale skoro tutaj odpowiedzą na każde zadane przez dziewczynę pytanie to ona to wykorzysta. Zawsze chciała wiedzieć, czy śmierć jej braci, sióstr była tylko nieszczęśliwym przypadkiem, czy ktoś za tym stał.. Sama wiedziała, że w slumsach nie jest bezpiecznie. Są narkotyki, mordercy, gwałciciele, ale także czasami wybuchają niebezpieczne epidemie, których trzeba unikać. Wtedy ginie najwięcej  ludzi w tej dzielnicy. Nie mają pieniądze na lekarza, lub może mają, ale za to co z lekarstwami. Codziennie w slumsach ktoś ginie, jednak najgorszą śmiercią jest śmierć dziecka. Kres życia ludzi pojawiał się tu codziennie. Tylko najsilniejsi przeżyją w tej miejskiej dżungli.

Za młodu białowłosej i jej dom nawiedzały narkotyki, czasami zdarzali się morderce i gwałciciele, jednak najgorszym z czym było się mierzyć dziewczynie to były epidemie. Dzieci zginęły. Matka zginęła przez tajemniczą chorobę, tak samo i rodzeństwo Chihayi.. A ojca sama zabiła.

- Czy śmierć moich braci i sióstr była przypadkiem? - w końcu zyskała odwagę by oto spytać - Stawiam na szal moje wspomnienia o Harunie.. Mojej starszej siostrze..- całkowicie zignorowała całe otoczenie i zagryzła wargę. Ta jedna odpowiedź jej wystarczy.. Chciała wiedzieć, czy to był przypadek, czy zamierzony cel.. Wybuchu tej epidemii...
Powrót do góry Go down
http://~.... https://ftpm.forumpolish.com/t3687-ame https://ftpm.forumpolish.com/t3823-ame#74881
Carlos


Carlos


Liczba postów : 132
Dołączył/a : 21/06/2013

Sąd Odważnych - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sąd Odważnych   Sąd Odważnych - Page 3 EmptySob Lip 06 2013, 12:11

Verno z troską wysłuchał podejście Nanayi do odkupienia, gdyż w tej chwili wyglądała jakby tego właśnie pragnęła i zarazem utraciła wiarę w samą siebie.
-Nawet jeśli dotyk Twych dłoni barwi krwią i nawet jeśli myślisz, że Ci któży się do Ciebie zbliżą zamarzną to ja wiem...
Zakończył i uniósł wzrok gdzieś nad dziewczynę i kontynuował ze spokojem.
-Odkupienie znajduję się tylko i wyłącznie przed Tobą, nie znajdziesz go tutaj, czy w dniu wczorajszym. Odejście z Grimorie Heart to jedynie droga ku odkupieniu, a klucz do niego jest jedynie w Twoim sercu.
Ponownie spojrzał na dziewczynę z lekkim uśmiechem, gdyby miał odpowiednią chwilę mógłby zdziałać więcej dla tak umęczonej duszy.
-Jeśli kiedyś postanowisz obrać Tą właściwą drogę to znajdziesz osoby, które Cię wesprą, chociażby mnie i mój czas...
Zakończył po czym zbliżył się do kota, no cóż miał powody by ponownie przeprosić malca.
-Gdybym nie powiedział tego na głos Mały, to nie poznałbym Twojej opinii. Gdy inni giną nie mogę nic na to poradzić jak szukać, szukać rozwiązania. Przyjmij moje przeprosiny, postaram się na przyszłość traktować to czego nie rozumiem z większym taktem.
Carlos zaznaczył tymi słowami iż Kerupi jest dla niego czymś zgoła nieznanym, a jeśli się kogoś nie zna to mimo najszczerszych chęci nie idzie otoczyć go wyrozumiałością.
Następnie Serz przekazał mu bardzo sucho rzeczy o które zdawał się nie do końca zapytać, chociaż efekt był ten sam. Był pewien iż towarzysz jego nie obszedł znajdujących się w pomieszczeniu i nie szukał tego o co prosił, a zwyczajnie to wiedział. Blondyn tym razem dostrzegł jego bardziej bezosobową stronę, narzędzie jakim był.
Usłyszał także odpowiedź Nanayi skierowaną ku zatroskanemu młodzieńcowi i poczuł jakby ktoś wbił kolec w jego plecy.
-Spotykać się, nic nie utraciła... Ignoranci...
Verno wyszeptał sam do siebie i zacisnął mocniej dłoń dzierżącą laskę. Nie, nie był ignorantem, był zwykłym głupcem jeszcze nie tak dawno wierząc tej kobiecie. Przestał ufać definitywnie szkarłatnowłosej, nie wątpił iż w Grimorie Heart panuje przyjazna atmosfera magów względem siebie. W końcu tylko magów widzieli jak równych sobie, a życia innych nie miały dla nich wartości. Magowie tej gildii byli największymi ignorantami, przecież wiedział i czuł to gdy pocieszała medyka, a jednak jej słowa o odkupieniu...

Po czym padły kolejne pytania i odpowiedzi, Carlos spojrzał kątem oka na Asthora. Nanaya z pewnością wybiła go z tropu i zresztą nie tylko jego, gdyż moc używania najmniejszej stawki brzmiała jak luka w grze.
Jednak mag błyskawic i jego kolejne działanie musiało odejść na dalszy plan, gdyż padło miano najważniejszej osoby zarówno dla przyszłych dziejów, jak i dla kobiety.
Brat, powiedziała... Zaginiony brat i na tą chwilę myśli blondyna popędziły gdzieś indziej, daleko. Tętent kopyt uderzał miarowo, a na horyzoncie siedmioletnie dziecko widziało swojego bohatera Willa Verno.
Pytania szkarłatnowłosej odbijały się echem w myślach mężczyzny, sam stracił brata i zdawał się pogodzić z tym, ale teraz? Carlos mógł zadać pytanie, a strażnicy by wiedzieli i nawet jeśli okazałoby się iż Will już dawno nie żyje to jednak...
-Gdzie jest mój brat Will... Stawiam grzech obraźliwych wyzwisk...
Powiedział to bardziej pod nosem, ale słyszalnie. Rozum podpowiadał mu by tego nie mówić, ale serce było jego prawdziwym panem nawet jeśli niszczyło to o czym sam mówił. Widział iż powinien współprace podjąć ponad samego siebie i że ilość pytań zapewne jest ograniczona, a to jedno jego mogło pozbawić ich czegoś istotnego w tej sprawie. Blondyn jednocześnie liczył iż usłyszy o swoim bracie, a zarazem miał nadzieję iż jego nie wybiorą... Zresztą padło już więcej pytań niż chyba miało jak zauważył błękitnooki, białowłosą także szargała przeszłość jak i nim. Być może tylko ktoś tak zimny jak Lamnijczyk przyznający się do swoich grzechów będzie w stanie ponownie otworzyć im oczy i skupić ich na właściwym celu.
Zresztą dzięki niemu Verno zrozumiał iż dla tej sprawy nie ważne kto jest bardziej zły, ważne by działać razem, a ostatecznie rzucił to pytanie jak przystało na głupca jakim był manipulujący chwilą mag...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2195-konto-bankowe-carlosa#38408 https://ftpm.forumpolish.com/t1120-carlitto https://ftpm.forumpolish.com/t2204-carlos-verno#38649
Asthor


Asthor


Liczba postów : 1213
Dołączył/a : 01/09/2012
Skąd : Olkusz/Gliwice

Sąd Odważnych - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sąd Odważnych   Sąd Odważnych - Page 3 EmptySob Lip 06 2013, 13:47

Mimo zabiegów maga błyskawic gra nadal trwała, nie została przerwana tak jak pragnął tego. Poza tym został sparaliżowany przez mordercę, który poświęcił życie szóstki dzieci tylko dla swoich korzyści. Kolejne osoby widocznie nie dbały o życia innych. Nie wiedziały, że pytania są interpretowane w dowolny sposób. Jego druga ofiara seksualna [Nanaya] stwierdziła, że mogliby licytować najniższe stawki, aby nikomu nic się nie stało podając za przykład jego kubek frytek.
- A co zrobisz jeżeli strażnicy zabiorą zamiast tego kubełka, kubełek frytek jakiemuś dziecku o ciemnej karnacji, jego jedyny posiłek przez, który dziecko umrze z głodu? - zapytał chłopak - Z resztą wątpię, by ktoś z Grimoire Heart zrozumiał, co znaczy cudze życie
Chłopak wiedział już co prawda, że dziewczyna nigdy nie dołączy do tej mrocznej gildii, ale jej serce, które podobnie jak serca innych ludzi w tej gildii nie dbało o dobro innych. Dlatego powiedział te słowa, mimo, że nie znał tak dobrze Nanayi, aby ją oceniać. Potem jednak wrócił do Willsa. Poczuł ukłucia, które go sparaliżowały jednak nikt z obecnych nie chciał mu pomóc. Nie spodziewał się, że przeciwnik będzie tak szybki, szybszy od maga błyskawic, który do tej pory przekonany był co do swojego refleksu i szybkości reakcji. Jak widać lekarz był zręczniejszy.
- Będziesz umiał powiedzieć bliskim tych dzieci to samo? - zapytał ponownie Willsa - Powiesz ich matkom, przyjaciołom i bliskim, że zamordowałeś je, bo chciałeś poznać odpowiedź na swoje samolubne pytanie? Że nie potrafiłeś sam odnaleźć odpowiedzi i poszedłeś najprostszą drogą mordując je wszystkie?
Co prawda mag błyskawic nie mógł się ruszać, ale mógł mówić.
- Eros możesz pomóc mi się ruszać? - zapytał swojego towarzysza? - Poza tym powtórzę jeszcze raz pytanie. Istnieje Eros jakiś sposób, żeby cofnąć pytania? Aby odzyskać cenę, którą zapłaciło się za odpowiedzi?
W normalnych warunkach pozbycie się owych igieł nie byłoby problemem. Po prostu użyłby odpychania elektromagnetycznego[D], aby pozbyć się problemu ze swojego ciała. Jednak używanie magii było podobno tutaj niemożliwe. Mimo to na wszelki wypadek jeszcze raz sprawdził skuteczność zaklęcia i magii w tym obszarze. Obecnie niestety nie miał jak powstrzymać tego sądu. Nikt poza nim nie przejmował się ceną, życiem innych. Nie wiedział ile z osób tutaj zebranych jest z legalnych gildii magów, ale widocznie egoizm osób tutaj zebranych nakazywał im poznać odpowiedzi na dręczące ich pytania nawet za cenę życia innych. Nie podobało mu się to, ale póki nie odzyska sprawności nie mógł nic zrobić.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2718p15-znowu-ten-asth#48053
Sponsored content





Sąd Odważnych - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sąd Odważnych   Sąd Odważnych - Page 3 Empty

Powrót do góry Go down
 
Sąd Odważnych
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 6Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: ARCHIWUM ŚWIATA :: Inne tereny :: Poza Earthlandem
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.