I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Położony w górach ośrodek badawczy. Znajduje się nieopodal ruin, a dokładniej na południe od nich. Głównym zadaniem jest badanie pozostałości po górskiej wiosce, natomiast sam obóz pozostaje ukryty w jaskini, ażeby nie narażać się okolicznej ludności, czy ogółem faunie. Groty zostały ponoć przystosowane, by pełnić funkcje pomieszczeń. Nawet tych sypialnych. Na dodatek, ponoć istnieje połączenie między tym miejscem, a osadą górniczą.
Autor
Wiadomość
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Obóz południowy Pią Mar 03 2017, 22:25
~~MG~~
Ejji: Wyglądało na to, że wśród poszukiwaczy przygód narodziły się mniejsze grupki. Co prawda, samodzielna praca najemnika nieco wykluczała to nazewnictwo, jednak chłopak nie zamierzał być gorszym. Jakaś szansa na większy zarobek istniała, a zleceniodawcy nie odpowiedzieli na jego sugestie. Jedynie Anisja uśmiechnęła się delikatnia, wracając spojrzeniem do tuneli. Co zaś z Tamtym? Ruszył prawym, lewym korytarzem, który wydawał się na tyle wąski, że może dwie osoby cudem zmieściłyby się obok siebie, idąc ramię w ramie. Szedł tak dobry kwadrans, a warto napomknąć, że korytarz nie zdawał się oświetlony jakimiś lacrymiami. Mimo wszystko, znalazł się w grocie, która przypominała niemalże idealny sześcian o krawędzi pięciu metrów. Nad jego głową znajdowało się sklepienie, które niczym odwrócona piramida znajdywało się w najniższym punkcie cztery metry nad ziemią. Ponadto było tu nieco jaśniej, a wszystko to za sprawą delikatnego światła, które promieniowało ze środka sufitu. Z ważniejszych elementów, znajdywały się tutaj jakieś odłamki zbroi i ubrań, jak... wełniany szalik. Albo to był sweter. A może spodnie? To nie liczyło się tak, jak ulokowane w przeciwnej ścianie drzwi. Te miały jakieś dwa i pół metra wysokości i porównywalną szerokość. Przyozdobione były jakimiś malunkami, które przypominały pismo klinowe. W samym środku oraz nad sklepieniem znajdował się bladoróżowy okrąg, wyglądający jak kryształ lub lacryma. Do tego wyryty w nim był symbol, który przypominał dużą literę V z odgiętymi na boki ramionami. Reszta pozostawała już w rękach najemnika.
AA: Zespół nie-do-końca Anonimowych Alkoholików udał się drugim z bocznych korytarzy. Ich korytarz wydawał się nieco szerszy, toteż bez większych problemów mogliby wędrować koło siebie i jeszcze trochę miejsca by zostało. Mimo wszystko, na samym końcu tej ścieżki znaleźli się w podobnym 'pomieszczeniu', co Ten, którego posłali inną drogą. Magowie mogli dostrzec podstawową różnicę, ponieważ zdobienia oraz kryształy w ich sześcianie miały intensywnie zieloną barwę. Ponadto nie było tutaj za wiele rzeczy. Jedynie kilka szkieletów, które najpewniej należały do wiewiórek, albo sów, a może i nietoperzy oraz jakieś porzucone wolno monety, które nie przypominały żadnej, znanej im waluty i wyglądały na dość stare. Ponadto ich symbol bardziej przypominał rzymską dwójkę, aniżeli literkę V.
Giganci: W centralnej drużynie jednak zadziały się pewne zawirowania, czy też kompletny ich brak. Anisja zatrzymała się po kilku krokach, puszczając Kostje przodem i spoglądając na większego olbrzyma jakby pytającym, a może nawet nieco zmartwionym spojrzeniem. - Wszystko w porządku? - odezwała się po chwili milczenia, czekając na to, aż mężczyzna się ruszy, albo chociaż odpowie na jej pytanie. Wyglądało to jednak tak, jakby nie miała zamiaru czekać nazbyt długo, zwłaszcza że jako niemagiczna osoba miała nieco pod górkę według własnej teorii. Co poradzić? Jak żyć?
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Obóz południowy Pią Mar 03 2017, 23:04
I w końcu można się rozluźnić, uspokoić i poczuć się sobą w samotności. Smutno wzdycham i ruszam korytarzem. Z kimś byłoby ciasno, ale samemu jest dość luźno. Przynajmniej mam ciastka. Chociaż... Warto byłoby o sobie przypomnieć, żeby za szybko o mnie nie zapomnieli. Wyciągam lusterko od Vina, uśmiechając się sam do siebie. Robienie z nich idiotów, samemu udając idiotę jest całkiem śmieszne. - Ame! Ciastka się skończyły! - krzyczę do lusterka, nadając transmisję na żywo, po czym chowam je do kieszeni. Jeśli w okolicy miałyby być potworki, to już by wyskoczyły. Śmiesznie by było, jakby mój okrzyk sprowokował potworki u innych. Taki drobny żarcik. Ja bym sobie poradził, a jeśli oni nie... To trudno... Tyle, że nie ma potworków i zdaje się, że są jakieś zagadki. Oraz mnóstwo rzeczułek, wyglądających na śmieci. Chociaż może znalazłyby się jakieś fragmenty zbroi pasujące na mnie, lub coś innego ciekawego. Może komuś zostawiło się coś fajniejszego i teraz gdzieś leży zapomniane. W końcu takie ruiny zazwyczaj są pełne ciekawych rzeczy. Po przejrzeniu ich i określeniu wartości, podszedłbym do drzwi, by zacząć od najprostszej metody, czyli popchnięcia ich. A może jest gdzieś klamka i trzeba by było pociągnąć? Jakby to nie zadziałało, to przyjrzałbym się hieroglifom... No ciekawe doprawdy. Hm? Czy opłaca mi się rozwiązywanie zagadek i myślenie? Mogłoby, gdybym nie urządził sobie wyścigów z pozostałymi. Zatem pozostaje ciekawy sposób, żeby wyciąć sobie przejście. Jakoś oszczędzać many raczej nie ma większej potrzeby. Zatem wyciągam zza pleców wakizashi, zakreślam kółko w powietrzu i aktywuję Kuchiku-kan mōdo [A] na ostrzu, po czym wbijam mieczyk we wrota, by wyciąć sobie w nich koliste przejście. Niby pójście na łatwiznę, ale czemuż miałoby się to nie sprawdzić? Gorzej jeśli nie zadziała... Wtedy trzeba będzie się uważniej rozejrzeć i zastanowić... Inni też pewnie będą musieli... I pewnie to kryształ połyskujący jest rozwiązaniem, ale jest jednak wysoko... A ja niski... - Ehh...
Noxxis
Liczba postów : 22
Dołączył/a : 26/01/2017
Temat: Re: Obóz południowy Nie Mar 05 2017, 01:27
Noxxis potrząsnął łbem - P.. Przepraszam. Lekki przebłysk przeszłości.. Powiedziałbym że lekko mnie ogłuszył. Już ruszamy. - Powiedział i spojrzał na swoich "towarzyszy". Szybko ruszył w stronę głównego tunelu. Starał się iść ramieniem w ramię z Kostją albo być trochę przed nim, żeby ewentualnie wyłapać jakieś zagrożenie, cały czas woniąc, poszukując możliwych przejść bocznych, słabych ścian, szczelin.
Aurvin
Liczba postów : 108
Dołączył/a : 05/05/2016
Skąd : Kraków
Temat: Re: Obóz południowy Nie Mar 05 2017, 14:40
Znów czekał ich dłuższy marsz. Choć pokonanie korytarza miało być zaledwie kolejnym etapem wstępu do właściwego zadania, to od samego wędrowania można było stracić trochę sił i cierpliwości. Pocieszającym było, źe, podążając tunelem, gdzieś rzeczywiście udało im się dotrzeć. Zielona poświata w pieczarze, wbrew pozorom, nie wydawała mu się ani trochę upiorna, czy złowieszcza. Powiedziałby raczej, że to monety zdobiące podłoże wprowadzały nastrój tajemnic i grozy. Nieliczne szkielety martwych zwierząt tylko dopełniały w jego oczach to wrażenie. Bo przecież to zawsze była wina pieniędzy. Leiter nie miał zamiaru tego tak zostawić. Spojrzał w górę, na odwróconą piramidę, wierzchołkiem skierowaną w ich stronę. - Może znaleźliśmy dawny początek tęczy. Tylko ktoś zdążył zapieprzyć garnek. - uśmiechnął się ponuro, oczami wyobraźni widząc naczynie ze złotem umieszczone bezpośrednio pod czubkiem ostrosłupa służącego za sklepienie. Od tego już nie było daleko od odbijania się wiązki światła w monetach i powstawania dzięki temu barwnego widma, zdobiącej niebo po każdym deszczu. Kiedy tak płynął z wyobrażeniami, wziął w dłoń jedną z monet i dokładnie jej się przyjrzał. Rzucił też okiem na symbole na suficie i drzwiach. zastanawiając się, w jaki sposób mogą się one łączyć. Zbadał pismo zdobiące wrota i rozejrzał się po ścianach i podłożu, w poszukiwaniu podobnych wzorków. Nieszczególnie wiedząc, po co. - Ponoć zabezpieczenia odpuszczają w kontakcie z odrobiną magii. O ile są tu jakieś zabezpieczenia. - pchnął dłońmi drzwi bez klamki, zaczynając od najprostszych metod. Miały prawie trzy metry wysokości i pewnie były ciężkie. Być może przesłanie w nie drobnych ilości energii magicznej skłoniłoby je do ustąpienia. Jakby to rozwiązanie nie przyniosło oczekiwanych skutków, Vin potraktuje kamyk w drzwiach i jego sufitowy odpowiednik odłamkami szkła [Roar (PWM), ewentualnie Roar (D)]. - Co Ci podpowiada magia szczęścia? - zapytał, odwracając twarz do Ame, gdy tymczasowo skończyły mu się pomysły i przestał się wreszcie miotać po całym pomieszczeniu. Teraz jeszcze było cicho i spokojnie, ale niewykluczone, że niedługo rzeczywiście będą musieli liczyć na siebie nawzajem. Może warto byłoby nawiązać kontakt i jakieś ludzkie relacje.
Ostatnio zmieniony przez Aurvin dnia Nie Mar 05 2017, 21:07, w całości zmieniany 1 raz
Ame
Liczba postów : 151
Dołączył/a : 18/05/2013
Temat: Re: Obóz południowy Nie Mar 05 2017, 19:58
Dłuższy marsz nie wydawał się taki zły, po drodze nuciła sobie jedną ze znanych dla niej melodii. Czuła się tu w miarę bezpieczne, w końcu mogła iść równo z Vinem. To zaspokoiło jej trochę potrzebę bezpieczeństwa, zarówno dla niego jak i siebie. Wybuchnęła śmiechem, gdy usłyszała stwierdzenie Leitera. To mu się udało. Już zdążyła się zdenerwować na atmosferę tego miejsca, a on rozładował ją. Szkielety zwierząt napawały ją pewną obawą, jednak na szczęście dla niej nie widziała tu żadnych ludzkich trupów. Zielona poświata nie wydała się jak tak niebezpieczna. Mimo wszystko cały czas nasłuchiwała, czy coś tu się nie stanie, aby w razie co odskoczyć by uniknąć zranienia. Nigdy nie wiadomo, dlaczego są tu te szkielety, dlatego warto uważać. - Jak mówiłam nie jestem magiem szczęścia - odpowiedziała Amelie - moja magia związana jest z byciem Panią Domu, więc tyle co wiem to, to co jest z nim związane. Postanowiła podejść do drzwi. Wpierw wpatrywała się, co chłopak zrobi. Jeżeli jego próby nie poskutkują, Amcia spróbuje wpierw otworzyć drzwi siłą rąk. No, pamiętajmy o jej umiejętnościach. Bo dlaczego by nie? Jak na kobietę była bardzo silna. Warto spróbować wszystkiego. Ba, spróbuje użyć pwm ciasteczek i rzucać nimi w drzwi, a może poskutkuje.
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Obóz południowy Pon Mar 06 2017, 20:21
~~MG~~
Tamten: Chłopak nie miał zbyt wiele szczęścia. Jego znaleziska wyglądały głównie na bezużyteczne kolczugi, czy naruszone przez czas naramienniki. Wyglądało na to, że nic nie miało szczególnej wartości. Może jakieś muzeum byłoby skore zapłacić, ale na oko... miał tutaj zwyczajny złom nie warty więcej, jak trzysta klejnotów za całość. Opłacało się to taszczyć? Możliwe. Chociaż nie każdy miał na to czas. Dotknięcie drzwi sprawiło tylko tyle, że kryształ w suficie oraz ten w drzwiach zaświeciły się delikatnie bladoróżową energią. Dlatego też Ten, nie uzyskawszy należytej reakcji poprzez popchnięcie ów drzwi, aktywował swoje zaklęcie. Jak-mu-tam nie miał zamiaru się cackać, toteż od razu zaczął z 'grubej' rury, próbując przeciąć wejście. Jakkolwiek próby nie wyglądały, chłopak mógł zauważyć, że ostrze stopniowo wytracało swoją moc, zaś całe pomieszczenie wypełniał blask. Kilka rys pojawiło się na kamieniach, ale nic poza tym. Ważniejszy był inny efekt. Wraz z każdą próbą, mógł dostrzec, jak stopniowo symbole zapalają się, kryształy świecą się ciut mocniej, aż w końcu nawet ściany zostały przyozdobione przez malunki... owieczek i baranów. Różowych. Ktoś albo żartował sobie z niego, albo to właśnie żartowniś trafił na adekwatne pomieszczenie. W pewnym momencie cała energia ostrza uleciała, a wejście zaczęło wyglądać... inaczej. Kryształ zaczął się rozrastać, a kiedy pokrył całe 'odrzwienie', wtedy też zmienił się w czystą energię, która przypominała różowo-fioletowy portal. Tylko... gdzie prowadziło ów wejście i czy było tam wyjście?
122 MM;
AA: Dwójka magów miała nieco inną sytuację. Wyglądało to trochę, jakby znaleźli się w krypcie dla zwierząt. Jednych mógł ten krajobraz zmartwić, a innych uszczęśliwić. Nigdy nie wiadomo, gdzie ukrywa się nekrofil. Wracając jednak do duetu, który dyskutował o magii szczęścia, nie mającej styczności ze szczęściem w sposób bezpośredni, to właśnie chłopak posłał własne odłamki w kierunku kryształu w wejściu. Dopiero wtedy symbole na drzwiach zabłysnęły, a na drzwiach pojawiły się dwa miejsca na dłonie. Z prawej strony, na wysokości półtora metra widniało podświetlone na zielono miejsce na lewą dłoń, zaś na tej samej wysokości, jednak po lewej stronie było miejsce na prawą dłoń. Wyglądało to trochę tak, jakby ktoś pomylił strony, ale... może w starych czasach mieli odwrotne ręce? Ponadto ściany zaczęły lśnić delikatnym, bladozielonym światłem, na którym widać było obrazki małych zwierzątek. Wiewiórek. Łasic, czy nawet domowych kotków. Uparta osoba dostrzegłaby, że stworzenia z prawej strony były idealnym odbiciem tych po lewej i vice versa. Tylko... o co w tym mogło chodzić?
Giganci: Kapłanka z olbrzymami zdawali się iść najdłużej. Zajęło im to dobre pół godziny, acz w międzyczasie trzeba było doliczyć ów krótki postój. Z każdym krokiem korytarz poszerzał się, aż do maksymalnych piętnastu metrów. W połowie drogi ściany zdobiły pochodnie, chociaż nie wszystkie pozostawały zapalone. To co dostrzegli zaś na samym końcu można było nazwać czymś... wielkim. Przynajmniej cztery metry wysokości oraz sześć szerokości. Tak właśnie wyglądały kamienne drzwi z pomarańczowym rombem o krawędzi 75 centymetrów po środku. Kryształ miał w sobie symbol okręgu, który w górnej części został przecięty przez sporą literę V. Tutaj także wejście zdobiły hieroglify, jednak to, co zasługiwało na uwagę, to przynajmniej dziesięć hełmów, które wyglądały na zgniecione lub zmiażdżone. Leżały tu i ówdzie, że aż trudno nie było jakiegoś nie kopnąć. Do tego wszystkiego, dało się dostrzec kilka większych kamieni, które wyglądały na złote i srebrne, jednak po dokładniejszych oględzinach dało się w tym rozpoznać dziwną farbę, czy lakier. Z ciekawszych rzeczy można zaś było wyróżnić jakieś szczątki w przedziurawionym na wylot napierśniku. Nie dało się poznać, kim dokładniej był ów nieszczęśliwiec, jednak rana w piersi obejmowała prawię całą klatkę piersiową, tak więc o żebrach chyba nie trzeba było mówić. Tuż obok niego, a dokładniej jakiś metr nad nim, wbity mocno w ścianę był topór, który trzymał się chyba tylko umownie, bo widać było, że czas go nie oszczędzał, a rdza stopniowo zbierała swoje plony. - Jeśli moje przypuszczenia są prawdziwe, wystarczy potraktować ten fragment energią magiczną... - powiedziała kobieta, stając pomiędzy dwójką olbrzymów, aby przeżegnać się na widok poległego... żołnierza?
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Obóz południowy Wto Mar 07 2017, 00:59
Zignorowany... Skarga o brak ciastek została całkowicie odrzucona... A może po prostu umarli? Jeszcze raz stukam w lustereczko, by w razie gdyby przeżyli, jeszcze trochę im poprzeszkadzać. - Ej Ame! Vin! Żyjecie? Jeśli umarliście, to weźcie coś powiedzcie! - krzyczę do lusterka. A wokół pełno śmieci. Bez przesady... Jakiś złomiasty melnel byłby zachwycony, ale nie warto raczej nic z tego zabierać. Natomiast drzwi pod wpływem uderzenia zdają się być bardzo żartobliwe. Owieczki? Serio? I to różowe? Bardziej tandetnego wejścia to się nie dało? Co ci budowniczowie mieli w głowie stawiając takie wrota... Może jak się żyło w czasach gdzie w rzekach miast wody płynęła tęcza i poiły się w niej tylko jednorożce i dziewice. Teraz to i o jedno i o drugie ciężko... Ale mniejsza z tym! Jest portal, to i dokądś prowadzić musi! Tylko czy wchodzić tak tam bez żadnego zabezpieczenia? A tam... Mam przecież żółty kamyczek... Wpierw powoli wkładam tam rękę, by się upewnić, że da się przejść i po drugiej stronie nie ma nic co by ją od razu zjadło. Następnie cofam ją, by się przekonać, że da się wrócić. Po tym krótkim teście wzruszam ramionami i jeśli wszystko jest w porządku to wchodzę. Nadchodzę nieznana kraino! Będę pierwszy po klejnoty! Kryształy! Kamyczki do zdobycia!
Noxxis
Liczba postów : 22
Dołączył/a : 26/01/2017
Temat: Re: Obóz południowy Wto Mar 07 2017, 21:49
Noxxis skupił się na runach, przywołując odrobinę swojej mocy, modląc się ze przypomni mu to cokolwiek z jego historii. Dokładnie przyjrzał się zwłokom.. albo raczej szkieletowi i ekwipunkowi w pokoju. - Poproś Kostję by Cię zasłonił. Coś musiało wywołać tą dziurę w klatce, którą widzimy u biedaka.. A wolałbym, żeby to się nie powtórzyło z tobą. - Żubr powiedział, jego głos stał się bardziej śpiewny od lekkiej ilości stresu. Podszedł do drzwi, dotknął z boków kryształowego rąbu i skupił się, zbierając fragmenty swojej magii - Wysłuchaj mnie o ścieżko, wysłuchaj mnie o drogo. Raidho.. Otwórz me przejście, otwórz mą drogę. Raidho.. Wskaż mi drogę, wskaż mi ścieżkę.. Raidho - Zaśpiewał cicho, wystukując delikatny rytm kopytem.
Aurvin
Liczba postów : 108
Dołączył/a : 05/05/2016
Skąd : Kraków
Temat: Re: Obóz południowy Czw Mar 09 2017, 15:35
Nucenie Ame w drodze do pomieszczenia ze świecącym sufitem i ozdobionymi kamykiem wrotami podnosiło go na duchu. Już przy samych drzwiach, odłamki Leitera pomogły rozwikłać pierwszą część zagadki związanej z problemem przejścia przez nie. Można było śmiało stwierdzić, że po długim ustalaniu szczegółów misji i jeszcze dłuższych marszach, początek zaczął im się całkiem nieźle układać. Na widok pojawiających się w kamieniu miejsc na dłonie, w uśmiechu Aurvina pojawiła się satysfakcja. I rozbawienie. Porozumiewawczo skinął głową do dziewczyny, zbliżając swoją prawą dłoń do lewego wyżłobienia, jednocześnie jakby oczekując, że jego partnerka w tym czasie zrobi to samo po drugiej stronie. Mechanizm raczej nie wyglądał na taki, który wymagałby nadludzkiej inteligencji. I dobrze, łatwość w obsłudze interfejsu zawsze powinno się cenić. Niemniej, chłopak całkiem już poważnie przygotował się na to, jak drzwi mogą zareagować na dotyk dwóch dłoni. Czy to na ich otwarcie, czy na wyskoczenie czegoś z nich, bądź zza nich, czy też nawet na ewentualne poranienie rąk, gdyby magicznym wrotom coś się jednak w zachowaniu włamywaczy nie spodobało. - Pewnie jako pani domu nieszczególnie odpowiadają ci upiornie zielone ruiny i całe to ich plądrowanie. - zwrócił się do koleżanki, zauważając czujnie, że nie jest ona raczej w swoim naturalnym środowisku. O ile można było nazwać dom w taki sposób. Tematu magii szczęścia, póki co, wolał się nie uczepiać, zdając sobie sprawę, że nie był to na to najlepszy czas. Zamiast tego, trzymaną przez siebie tajemniczą monetę posłał do kieszonkowego schowka, po czym sięgnął po swój lustrzany odłamek służący do komunikacji, z którego do tej pory wykrzykiwał jedynie Ten. - Z mocą ciasteczek powinieneś sobie tam doskonale radzić w pojedynkę. - skwitował jedynie, chcąc zamknąć próżną konwersację. - Macie coś? My mamy drzwi reagujące na magię. Co mogą kryć? - zapytał Tena, jak i pozostałych, połączonych siecią osób, zaczynając nowy i, być może, odrobinę bardziej pożyteczny wątek. Choć nie liczył na wyczerpujące raporty, czy dłuższe wygłaszanie referatów. Nie na tym to zresztą polegało. Może jednak skupmy się teraz na tych drzwiach. 3, 2, 1, razemmm!
Ame
Liczba postów : 151
Dołączył/a : 18/05/2013
Temat: Re: Obóz południowy Czw Mar 09 2017, 20:59
Przyglądała się temu, co działo się z wielkim podziwem. Uwielbiała wszelkie błyski, wyglądały cudownie. W jakimś sensie przerażały ją, no ale sami pomyślcie. Światełka świecą. Nic co jest złe nie świeci! Raczej kojarzy się z ciemnością, tak by wynikało z bajkowej wiedzy, którą posiadała Carver. A każda baśń, czy legenda posiadała w sobie ziarno prawdy. - Przeżyjesz Ten - odezwała się surowo, wpatrując się w ściany. Zwierzątka, wszędzie zwierzęta. Zafascynowało ją to. Uśmiechnęła się sama pod nosem i spoglądała na ściany jeszcze przez ułamek sekundy. Obawiała się tego, co spotka ich za drzwiami. Jednak raz się żyje, a wszystkiego trzeba spróbować, zwłaszcza przejścia przez złowrogie drzwi. - Jeżeli mam dobrego towarzysza to wszystko mi jedno - powiedziała, uśmiechając się - to co ja kładę jedną rękę, a ty drugą i otwieramy te straaaszne drzwi? Zwróciła się do chłopaka, chcąc rozpocząć już na dobre misję. Wyczekiwała jeszcze reakcji innych apropo pojawienia się tajemniczych drzwi. Chciała zobaczyć, co znajdowało się za nimi. Położyła prawą rękę na lewej stronie wrót i czekała aż chłopak zacznie razem z nią pchać je. Przygodo witaj!~
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Obóz południowy Pią Mar 10 2017, 00:18
~~MG~~
Tamten: Niektóre osoby uznałyby to za raj na ziemi. Kraina różem płynąca. Niestety, Ten nie należał do tego grona. Czekając na odpowiedzi, mógł dokonać swojego eksperymentu. Dostrzegł, że nic nie odgryzło mu ręki, a ta w jednym kawałku wróciła do niego. Tylko jedna rzecz mogła nieco martwić, a dokładniej to, co jego ręka odczuła. Coś, jakby jakieś liście, albo może gałęzie. Niedługo potem dowiedział się, czym ów roślinność była. Przechodząc przez portal mignęły mu jedynie jakieś drzewka o fioletowych liściach, kiedy to sam wylądował na różowym krzewie. Na szczęście, ten nie miał kolców. Ba! Wydawał się nawet miękki i jakby puchaty. A może to te kwiatki dookoła? Sam zaś chłopak mógł ujrzeć nietypową scenerię. Dalej widział skały i różowe kryształy nad głową. Widział też portal jakieś 3 metry nad ziemią na wysokości drzewa przy którym leżał. Widział także coś, co wyglądało na miniaturowy cmentarz, jednak każdy nagrobek miał narysowaną na sobie owieczkę. Ponadto zamiast anielskiego posągu oświetlanego przez słabą, przedzierającą się przez skały łunę, widział jeszcze rzeźbę kobiety, która posiadała baranie atrybuty. Do tego wszystkiego, naprzeciw rzeźby znajdywała się jakaś kapliczka. Zabudowana i wyglądająca nieco na miniaturowe mauzoleum, a wszędzie dookoła sporo roślinek i spokojnej atmosfery jak na podziemia.
122 MM;
AA: Dwójka magów posiadała nieco inne przygody. Ci z pewnością nigdzie się jeszcze nie wybierali, jednak po przyłożeniu dłoni odczuli ubytek pewnej energii magicznej, a następnie lekki... wstrząs? Wtedy to pośrodku pomieszczenia wyłonił się kryształ przyozdobiony zielonymi zdobieniami ze sporym kryształem u szczytu, który emanował silną energią. Na tyle silną, jakby ktoś korzystał z niego do oświetlenia całego tego pomieszczenia. Na upartego, dłuższe wpatrywanie się mogło być dość upierdliwe. Ponadto nic więcej się nie wydarzyło, więc mieli czas na uzyskanie odpowiedzi.
Aurvin - 90 MM; Ame - 120 MM, uzupełnij pola profilowe;
Giganci: Tutaj sytuacja wyglądała nieco inaczej. Może to w skutek samego miejsca, jednak po zastosowaniu runy, drzwi zdawały się rozsypać, jakby wykonano je z kostki brukowej. Odsłoniły tym samym coś, co magowie mogli przyrównać do... pustki? Bezkresna ciemność, która zdawała się nie kończyć. Żadna pochodnia nie była zapalona, a gdzieniegdzie ich nawet brakło. Jedynie w pobliżu wejścia zaczynały się pokazywać malunki, które... symbolizowały krowy pasące się na łące. Nic jednak na razie nie wyskoczyło, chociaż pomarańczowa energia zdawała się oświetlać odcinek podłogi położony jakieś siedem metrów wgłąb korytarza, a mający nieco ponad metr długości. Tylko, co mogło to znaczyć?
Raidho
Aurvin
Liczba postów : 108
Dołączył/a : 05/05/2016
Skąd : Kraków
Temat: Re: Obóz południowy Pią Mar 10 2017, 02:10
Nie czekał długo na odpowiedzi odległych członków ekspedycji, którzy udali się w innych kierunkach. Zamiast tego, razem z Ame zaczęli działać, licząc, że uda im się coś osiągnąć dzięki wspólnym staraniom. Zdążyli już nawet podjąć dwie próby otwarcia drzwi, jednak nadal nie udało im się trafić w punkt z metodą, albo po prostu wrota te miały kilka etapów weryfikacji użytkownika, czy też otwieranie przebiegało stopniowo, co przy zaryglowaniu i pozamykaniu na kilka spustów, z reguły było długotrwałe i uciążliwe. - Zaraza... - zaklął pod nosem, czując uchodzącą z siebie energię magiczną, która właściwie do niczego pożytecznego swoim przepływem nie doprowadziła. Chyba, że chcieli jeszcze więcej światełek. Bo, a jakże, na środku pomieszczenia pojawił się kolejny kryształ. Lśnił, jak diabli. Ale lepiej, żeby nie była to jego jedyna funkcja, bo u Leitera odezwała się właśnie jedna z jego największych wad - niecierpliwość. - Otwierać... Cholerne... Drzwi! - choć nie podnosił zbytnio głosu, widać było u niego znaczące ślady irytacji, na szczęście, z każdym słowem z niego uchodzącej. Przy każdym wypowiadanym bowiem słowie, traktował on kryształy odłamkami szkła [Roar (E/D)], zaczynając od drzwi, przechodząc do nowo utworzonego, na tym sufitowym kończąc. Oszczędził jedynie zwierzątka na ścianach, bo w końcu kotki trzeba szanować. Ale jeżeli będzie trzeba, to albo on, albo Ame, również za nie w końcu się zabiorą. A kotki pewnie wolałyby, by do tego jednak nie doszło. - Wbrew pozorom nie zdarza mi się to często. - po krótkiej chwili od zakończenia desperackich starań spojrzał na dziewczynę, uśmiechając sie przepraszająco, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że odrobinę go w tej sytuacji poniosło. Westchnął, spojrzeniem poszukując po pomieszczeniu ewentualnych skutków swoich wybryków. Po nagłym zerwaniu się do intensywnego działania oddychał nieco ciężej niż chwilę temu, jednak nie miało to na niego większego wpływu.
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Obóz południowy Pią Mar 10 2017, 23:21
O kurczę... To chyba jakiś inny wymiar... I to chyba nie jest właściwe przejście przez te drzwi... Możliwe, że to jakaś pułapka jest. Nie wykluczam takiej ewentualności. Póki jednak żyję to jest dobrze, a skoro jeszcze żyję, to można poprzeszkadzać jeszcze działalności radosnej dwójki. - Vin, Ame, zgłoście się... Odnalazłem przejście do innego wymiaru... Najwidoczniej istnieje życie poza ziemskie, lub po śmierci... Myślicie, że umarłem? - pytam, choć przekonany jestem raczej o tym, że żyję. A jeśli nie, to przynajmniej blisko na cmentarz... Tak czy inaczej może się tu coś ciekawego znajdować, a jeśli coś takiego tu jest, to najprawdopodobniej w tym mauzoleum. Po drodze i tak jeszcze trącam każdy nagrobek mieczykiem, sprawdzając czy nie skrywają w sobie nic ciekawego. Swe kroki zaś kieruję właśnie do tego mauzoleum, zerkając krótko na baranie walory posągu. - Fajnie... - komentuję od niechcenia i przeszukuję dalej ten wspaniały, cudowny świat, zachowując ostrożność wobec wszelkich pułapek. Pułapki nie byłyby fajne... Ani potworki...
Ame
Liczba postów : 151
Dołączył/a : 18/05/2013
Temat: Re: Obóz południowy Pon Mar 13 2017, 17:36
Kurka wodna, czemu życie zawsze musi być pod górkę? Najpierw pojawienie się Tamtego, teraz drzwi sie nie otworzyły. Ktoś kiedyś powiedział, że życie to wieczne pasmo porażek. Zaczynającego się już przy narodzinach. Myślała, że mimo wszystko drzwi się otworzą, a tu klops. Właściwie, jakby dostała klopsa to by się bardziej ucieszyła. - Jakbyś umarł to nie mógłbyś się z nami skontaktować - zwróciła się krótko do Tena. W gruncie rzeczy miała rację. Cała otoczka wokół jego osoby denerwowała ją. Skoro był taki dziwny, nie powinien brać udziału w misji. Przecież coś mogło mu się stać. Krótka, czarna myśl przeleciała ją, co mogłoby mu się stanąć ze względu na jego nieuwagę. Carver postanowiła zostać razem z Vinem. Miała cel, no i chłopaka którym też musiała się martwić. Nigdy nie wiadomo kiedy może się coś nam stać. Przyglądała się Vinowi z jednej strony chciała go pocieszyć, w jakiś sposób uspokoić, chociaż sama nie do końca wiedziała jak to zrobić. Przepływ energii magicznej pozbawił ją z sił, do tego lekkie trzęsienie, aż przeklęła w myślach. - Ej, spokojnie, uda się nam - odezwała się Amelie, chcąc pokrzepić bardziej chłopaka. Sama udała się w celu oględzin kryształu. On musiał być w jakiś sposób związany z tym miejscem, mógł być dla nich celną wskazówką - No w porządku, ja też się niecierpliwię. Potrzeba nam tylko czasu i jednej, prostej odpowiedzi jak je otworzyć. Mówiła spokojnie, nie starała się przekazać Aurvinowi żadnej negatywnej energii, czy udowodnić mu, że nie powinien się tak zachować. Ot, zwykły przejaw dobroci.
Noxxis
Liczba postów : 22
Dołączył/a : 26/01/2017
Temat: Re: Obóz południowy Pon Mar 13 2017, 19:28
Noxxis spojrzał na zleceniodawców. - Pochodnia? Coś do zapalenia ich? Cokolwiek? - Zapytał zwięźle, zaglądając do nowo tworzonej.. Ciemności? Był skłonny tam wejść, lecz potrzebował widzieć cokolwiek by móc podążać dalej. Rozglądał się uważnie, starając się wyczuć jakąkolwiek magię, jakiekolwiek specyficzne wonie.. Wszystko co mogło wskazywać na egzystujące zagrożenie. Nie zaprzątał sobie głowy innymi drużynami i zbędną gadaniną przez lusterka. Dopóki nie przekażą przydatnej informacji, nie mieli dla niego żadnego znaczenia.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.