I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Klasztor Ixe należy do najważniejszych miejsc dla wyznawców Veer'a. Nie jest o nim publicznie wiele wiadomo, nie da się go także znaleźć w żadnych spisach, poza tymi posiadanymi przez członków. Nie chętnie jednak oni wydają informacje na temat, tak jakby był to jakiś grzech. By dostać się do samego klasztoru, trzeba przejść przez kamienny most, na końcu którego znajduje się brama wejściowa. Klasztor jest zbudowany w pradawnym, japońskim stylu, i dominuje w nim czerwień.
MG:
Magowie mieli spotkać się ze swoim zleceniodawcą przy moście, prowadzącym do wnętrza klasztoru. Każdy kto się podjął zlecenia otrzymał w późniejszym czasie mapę do tego miejsca, tak więc nie powinni mieć zbyt wielkich problemów z dotarciem. Nie było tu właściwie wiele. Początek owego mostu zaczynał się na szczycie mniejszej góry, to nie było zbytnio co podziwiać roślinności. Poza tą w dolinach. Sam zleceniodawca patrzył co jakiś czas na godzinę, niecierpliwiąc się aż pojawią się magowie którzy się zgłosili. Był on ubrany w czarny garnitur, typowy dla teraźniejszych urzędników. Czarne oczy, średniej długości włosy w tym samym kolorze. Z czterdzieści lat miał. Taki typowy nikt. Magowie mogli zauważyć, że jego ręce coś się trzęsły. Kto wie, czy zażywał jakieś chemikalia, czy tak nerwy go rozruszały. W każdym razie, patrzył w ziemię dopóki wszyscy nie przybyli na miejsce. Kiedy każdy kto podjął się zlecenia postanowił się zjawić, uniósł głowę i kiwnął im lekko na przywitanie. - Witam. Jestem Jean de Ver, i przewodzę pobliską wsią. To ja was zatrudniłem do zbadania tej sprawy. Mimo tego jakie są to tereny, parę wsi nadal je zamieszkuje. Problem jest taki, że większość mieszkańców zaczęła znikać. Początkowo działo się to tylko w mojej wiosce, ale z czasem przeniosło się na inne. Pierw myśleliśmy, że to potwory i dzikie zwierzęta rozniosły się na większy obszar. Nasi łowcy jednak niczego nie znaleźli. Z czasem zauważyliśmy, że te wszystkie zniknięcia działy się systematycznie. Co dwa tygodnie, 1 osoba znikała z jednej wsi. Właśnie dlatego, podejrzenie padło na ten klasztor. - powiedział z niechęcią patrząc na wielki budynek, którego zbadanie było celem tutejszych magów. Jean postał tak chwilę wpatrując się w ten budynek, po czym ostatecznie odkręcił głowę z powrotem do przybyszów. - Zawsze byli odizolowani od tutejszego społeczeństwa. Nie chcieli nawet z nami rozmawiać, mimo tego że często próbowaliśmy nawiązać jakąś relację. Zawsze wędrują po górach i lasach jakby byli najprawdziwszymi mędrcami, którzy dostali oświecenia. Parę razy widzieliśmy jak jakiś złoty błysk wydobywał się z ich klasztoru, co z pewnością nie mogło być normalne. Państwo rozumieją, dlaczego są dla nas oni tacy podejrzani? Jeśli ktoś ma jakieś pojęcie co dzieje się w naszych terenach, to właśnie oni. - powiedział, po czym zamilkł czekając na ewentualne pytania. W końcu pewno jakieś mieli.
Kiirobara
Liczba postów : 553
Dołączył/a : 07/06/2015
Temat: Re: Klasztor Ixe Pon Sty 08 2018, 23:13
Kolejny dzień, kolejne wyzwania, kolejna praca. Za każdym razem sumiennie się jej podejmuję, ale awansu to jak nie było, tak wciąż nie ma. A reputacja? Miło byłoby kiedyś pójść na jakąś misję, na której oszczędzono by mi tej fatygi, że musiałbym się przedstawiać, od razu zaproponowano by kawę i traktowaliby mnie jak wielce wybitnego, wspaniałego, szanownego pana policjanta. A tak to wszyscy tylko patrzą na to, żem rudy... I z rudym stworkiem wszędzie chodzę... Przynajmniej Qilin dobrą sławą może się cieszyć. Przybywam na miejsce zmęczony, pomimo wypicia wcześniej trzech kaw. Znikanie ludzi wydaje się być dość poważną sprawą, taką którą właśnie się Policja Magiczna powinna zająć, pokazując jak wielka ją łączy więź z obywatelami i tak dalej... Dlatego wypadałoby się dobrze zaprezentować. - Dzień dobry. Posterunkowy Kiirobara Hoshino, z posterunku w Erze, oddział pomarańczowo-czerwony, a to mój towarzysz Qilin - wskazuj na rudego towarzysza na ramieniu przesiadującego z dumnie wypiętą piersią. - Rawr! - warczy dumnie Qilin, potwierdzając swoją tożsamość. To jak już wszystkie formalności zostaną dokonane i każdy się przedstawi, to wtedy można wysnuć własne wnioski i rozpocząć planowanie. Bo bez planowania to raczej za wiele nie zdziałamy. - No dobrze... To po kolei. Dlaczego mnichom żyjącym w odosobnieniu miałoby zależeć na porywaniu ludzi i w jaki sposób mieliby tego dokonywać? To pierwsze pytanie. W sumie zawierające dwa pytania na raz, ale nieważne. Drugie, to czy są jacyś świadkowie tych zaginięć. I też czy coś łączy ze sobą te zaginione osoby? - po zadaniu tych pytań, aż się sam muszę zastanowić w jaki sposób miałyby one pomóc w tej misji. Przecież jeśli mnisi są winni, to wystarczy ich trochę przycisnąć, a zaginieni się znajdą. Klasztor tak czy inaczej trzeba będzie przeszukać... Męcząca robota... Mam nadzieję, że uduchowieni nie będą jej niepotrzebnie utrudniać. To tyle, co do samego pracodawcy. Wszakże należałoby omówić jeszcze działanie z paniami, towarzyszącymi w zadaniu. - Proponowałbym na początku po prostu pójść do klasztoru, zapukać do drzwi, grzecznie porozmawiać. Gdyby mnisi nie byli chętni do współpracy, to mam jeszcze plan drugorzędny, polegający na wysłaniu tajnego szpiega, infiltratora - oznajmiam z uśmiechem, wskazując na dumnego towarzysza Qilina. Czyżby znowu wszystko miało zależeć od tej bestii? Czy może choć raz dla odmiany sam będę mógł się czymś dobrym wykazać.
Reiko
Liczba postów : 481
Dołączył/a : 13/12/2014
Temat: Re: Klasztor Ixe Wto Sty 09 2018, 19:23
Trochę wody upłynęło od ostatniej "misji" Reiko. Właściwie to nie sądziła, że trafi na kolejną. Po co? Może by przetestować swoją stabilność? Wszystko wskazuje na to, że jej specjalizacja się trochę zmieniła. Z jednej strony straciła część mocy, a z drugiej może na nich bardziej polegać... być może. Kto wie, jak zachowa się w naprawdę nerwowej sytuacji? Jest jeden sposób, by się przekonać. Niemniej wędrując przez ten nieprzyjemny teren zaczęła wątpić, czy to dobry pomysł. Jak by nie było, jest trochę bezużyteczna. Nie skończy jak po prostu kolejna zaginiona osoba? Ciekawe, że zawsze uważała swoją ciemniejszą stronę za źródło problemu. Obecnie żyła tylko z nią, a czuła się lepiej. Czyżby to światło od zawsze było rakiem? Może dziewczyna była kimś innym, niż jej się zdawało. Może w końcu zostanie prawdziwym magiem i zrozumie cały ten majdan. Niemniej to niebezpieczna gra, w której trzeba nadstawiać karku, bo najwyraźniej tylko w ekstremalnych warunkach organizm maga wykazuje rozwój i adaptację. Nie była przekonana, czy nie lepiej już żyć z tym, co się ma, nie rozumiejąc swojej duszy do końca. Od dawna nie czuła się tak dobrze. I to tyle niezwiązanej z tematem historyjki narratora.
Mimo krótkiej kariery zdążyła przywyknąć do dziwacznej atmosfery niepewności, gdy kilka osób zbiera się mniej więcej w jednym miejscu i zastanawiają się milcząco, czy i kto z nich wezwał tutaj pozostałych. Jak na nieszczęście, prawdopodobnie znalazła tutaj znajomą, choć i narrator nie mógł być pewny, czy zdołała rozpoznać Vistę. Przecież widziały się tylko raz. Ale dla Reiko wizyta w radzie była czymś niezwykłym więc więcej pamięta, a dla Visty to pewnie rutyna. Troszkę się pozmieniało więc może uda się uniknąć zbędnych podejrzeń o tożsamość. Jak by nie patrzeć, czarodziejka nie była nikim ważnym dla radnej, więc nawet jakby ją skojarzyła... to co by ją ona obeszła?
- Mi można mówić Reiko... - powiedziała, rozglądając się po na innych, gdy przedstawił się policjant.
Jean się wygadał a dziewczyna próbowała to zapamiętać i wyłuskać z tego brakujące kawałki. Trochę jej to zajmie, więc niech reszta coś pogada spokojnie jeśli chce przed nią. Kiirobara... naprawdę z policji? Nawet słyszała o takim dziwnym duecie. Czyżby magowie wyższej klasy? To byłoby pocieszające, wykonywać zadanie z radną i policjantem. W każdym razie coś sobie wymyśliła do pytania, a chłopak skończył mówić, więc skomentowała jego plan. - Dla mnie w porządku, wiem że takie otwarte pytanie może utrudniać ale to i tak los na loterii. A jeśli mnisi są groźni wolę nie udawać turystki bo jeszcze prędzej wpakuję się prosto w kłopoty... Następnie zwróciła się do zleceniodawcy. - Mnie jeszcze ciekawi, od jak dawna to się dzieje, kiedy ostatnio ktoś zaginął, czy czuć jakiś związek z dziwnym światłem z klasztoru, kim były zaginione osoby? Jeśli tam są, to warto wiedzieć, kogo się szuka. Poza tym wiadomo cokolwiek o religii tych mnichów? I jak rozumiem nikt ich wprost nie pytał o zaginięcia? I chciałabym wiedzieć, czy i w jaki sposób Raven Wings nadzoruje naszą pracę... A, prosiłabym nie pomijać pytań, najwyżej powiedzieć że się nie wie. I czy to jest dla pana jakaś osobista sprawa? Troszkę się pan chyba trzęsie - spytała nieironicznie, kierując wzrok na jego dłonie. Uśmiechnęła się lekko, bo właśnie wypluła z siebie dużą ilość słów bez zająknięcia, mimo że niepokoiła ją misja. Miłe, nowe uczucie. Jak będzie trzeba któreś pytanie powtórzyć, to powtórzy.
Vista
Liczba postów : 216
Dołączył/a : 27/11/2015
Temat: Re: Klasztor Ixe Sro Sty 10 2018, 20:12
Jej strój niezbyt nadawał się do samego klasztoru, jednak nie w tym rzecz. Najważniejszym było teraz wymienienie wszelkich informacji, które przetoczyły się w trakcie rozmowy. Pomijając jednak zadane dotychczas pytania, dziewczyna miała własne podejście do sprawy. Poprawiła okulary-zerówki, które miały dodawać jej radnej powagi, aby następnie spojrzeć poważnie na ich... zleceniodawcę? Tak można było określić tego mężczyznę. - Ma pan dość podobne nazwisko do em... obiektu wyznania? - rzuciła tylko na starcie dość prostą uwagę, bo w końcu w samym wydźwięku od Veera do Vera niewiele brakowało. Co więcej, zapomniało jej się na chwilę i zadumała się tak, spoglądając potem na resztę jej drużyny, jakby nie do końca wiedząc, co teraz wypadałoby zrobić. Wszystko po to, aby zaraz później lampeczka olśnienia zalśniła nad jej głową w metaforyczny sposób, a ona sama kiwnęła nią jakby potwierdzając myśl. - Ach tak, Viscotte Tangerine de la Cruz - przedstawiła się, spoglądając na wszystkich razem i każdego z osobna. Niektórych nawet jakoś przyszło jej kojarzyć, ale nie w tym rzecz. Nie, nie. - Wiadomo coś więcej o tym wyznaniu? Jak wyglądają wyznawcy, albo jak utożsamiają bóstwa? Albo hm... albo czy są tam też kobiety, czy to klasztor tylko dla mężczyzn? - zakończyłaby swój wywód, który miał jakoś umożliwić jej późniejszą potem inwigilację placówki. Wszystko po to, aby pozwolić w końcu pracodawcy na odpowiedzi. W końcu nie mogli ciągle go o wszystko pytać, nie?
Winter
Liczba postów : 539
Dołączył/a : 19/11/2016
Temat: Re: Klasztor Ixe Czw Sty 11 2018, 22:08
MG:
Zleceniodawca kiwnął niepewnie wszystkim po tym jak się przedstawili. Witanie się z każdym zajęłoby zbyt długo czasu, dlatego sobie tego oszczędził. Mimo wszystko, nie mógł nie zatrzymać wzroku na legendarnym Qilinie. W opinii Jean'a było ono urocze, ale nikt nie musiał tego wiedzieć. -No to po kolei... panie Hoshino, w tym jest głównie problem. Mimo że jesteśmy w pewnym sensie sąsiadami, nie wiemy o nich wiele. Nawet członkowie tego wyznania przebywający w okolicznych wioskach nie są zbyt rozmowni. Z tego samego powodu jest to podejrzenie. Nie jesteśmy pewni że to oni, ale nie wiemy gdzie indziej szukać. Jeśli natomiast nie będą winni, to może będą posiadali chociaż jakieś informacje. Co do drugiego pytania... niestety, nie. Mimo że te "zniknięcia" miały miejsce o różnych porach dnia, nie mogliśmy znaleźć żadnych świadków. I poza miejscem zamieszkania, nic ich tak naprawdę nie łączyło. - powiedział, i zatrzymał się na chwilę by złapać więcej tlenu. Nie był przyzwyczajony do takich wypowiedzi, mimo swojej pozycji. - Pani Reiko, tak? Ostatnie zniknięcie... miało miejsce wczoraj w nocy. Ofiarą był mój syn. - powiedział tym typowym tonem dla osoby zmęczonej, smutnej i zatroskanej. Ciężko było to opisać, ale większość raczej wiedziała o co chodzi. Szybko jednak wrócił do profesjonalnego tonu, nie pozwalając sobie na smutek. - W każdym bądź razie... zaczęło się to 3 miesiące temu? Coś w tym stylu. A co do światła, to nie mam pojęcia. Możliwe że jest to magiczny przedmiot, lub jakaś magia. Albo coś jeszcze innego. Co do osób, ciężko powiedzieć. Miały one różne charaktery... Ale łatwo ich odróżnić od mnichów, mędrców i innych wyznawców tego "Boga". Według każdego panuje jakaś taka dziwna... "aura", że tak to nazwę. Wydaje mi się, że będziecie wiedzieć o co chodzi w momencie, w którym któregoś spotkacie. I znamy tylko imię ich Boga. Nic innego nie chcieli nam wyjawić. I zgadza się, nie pytaliśmy się. Z jednej strony baliśmy się, z drugiej strony często nie można nawiązać z nimi sensownej rozmowy. Poza tym, nie wypada tak zarzucać komuś czegoś prosto w twarz. Nie chcielibyśmy pogorszyć naszych stosunków z mnichami, przez oskarżenia które mogą być nieprawdą... Grunt, że nie pytaliśmy się. Co do Raven Wings... - zaczął drapać się po głowie. Sam do końca nie wiedział, co z nimi. Wystraszył go nagle jakiś skrzek, przez co podskoczył w miejscu. Patrząc co wydało ten okropny odgłos, dojrzał czarnego krukam siedzącego na gałęzi, na jedynym drzewie w okolicy. Oookej...? To było dziwne. -...wracając. Nie wiem co z Raven Wings. Nie są oni raczej osobami, które mają w tendencji spóźnianie się... pani Cruz, obawiam się że moje nazwisko nie ma żadnego powiązania z bogiem "Veer'em". Nawet gdyby istniało, to nigdy nie zostało mi powiedziane... Klasztor z tego co widziałem jest dla wszystkich. Nawet zauważyłem dzieci, noszące szaty tego zakonu, czyli standardowy ubiór jego wyznawców. Zwykle są one złote lub czerwone, a bynajmniej takie widujemy. A. I na tyle ich szat widnieje taki dziwny znak. Jakby... słońce które ma skrzydła? Coś w tym stylu. Nie jestem pewien, czy osoby mające większą władzę wyglądają inaczej. Co do wyglądu ich boga, to również nie wiemy. Nie widzieliśmy na zewnątrz jego kapliczek, ani niczego w tym stylu. - wyjaśnił i wziął głęboki oddech. Chyba odpowiedział na wszystkie pytania, to tak długo jak nie mieli kolejnych, dał im w spokoju omówić plan działania.
Vista: 160MM Reiko: 130MM Kiirobara: 130MM
Kiirobara
Liczba postów : 553
Dołączył/a : 07/06/2015
Temat: Re: Klasztor Ixe Pią Sty 12 2018, 22:47
W każdym... Bądź... Razie... To trochę boli w uszy. Tylko, czy wypadałoby poprawiać zleceniodawcę? Wypominać mu błędy językowe? To, że w odróżnieniu od większości magów prawie ukończyłem szkołę, zamiast od razu ruszyć w świat siać zamęt i szczęście, wcale jeszcze nie daje mi przywileju się wymądrzać. Zwłaszcza, że to nie jest zbyt przychylnie przyjmowane. Ludzie uwielbiają się uważać za tych najmądrzejszych, a kiedy się ich spróbuje w jakikolwiek sposób poprawić, to czują się urażeni. Dlatego może lepiej przemilczę kwestię poprawnego mówienia, skupiając się na samym zadaniu. - Rawr... - Qilin jednak wyraża swą dezaprobatę, na szczęście w na tyle niezrozumiały sposób, iż równie dobrze mógłby tym warknięciem skomentować obecny stan pogodowy. - Trzy miesiące? I co dwa tygodnie jedna osoba? - dopytuję nieco zadziwiony stanem rzeczy. Czy nie pomyśleli o tym, żeby skoro takie rzeczy się zdarzają, to nigdy nie zostawiać nikogo samego? Przecież nawet prosty lud mógłby podjąć jakieś działania zapobiegawcze. Ale co ja tam wiem... I tak to na chwilę obecną nic nie zmieni... Sprawę należałoby rozwiązać i tyle. Przywrócić szczęście tam, gdzie zostało utracone. - Z mojej strony to będzie wszystko. Nie mam więcej pytań. Przykro mi z powodu pańskiego syna. Dołożę wszelkich starań, aby wrócił do pana cały i zdrowy. Sytuacja pod tym względem nie wydaje się być dobra. Dlatego tym bardziej powinniśmy przystąpić do działania, zamiast jeszcze bardziej zadręczać tego biednego człowieka. Oczywiście jeśli Reiko i Viscotte nie mają więcej pytań, ale tych nie zabronię im zadawać. No właśnie... Pani Viscotte Tangerine de la Cruz... Znana jako Vista... Pani w radzie, a co za tym idzie na wyższym stanowisku... Mogąca mieć większe wpływy wśród innych większych wpływów... Zwłaszcza, że podobno jest taką osobą, która lubi dużo poplotkować... Byłoby miło, gdyby wspomniała coś wśród radnych o zasługach Rudo-Rudego oddziału, jakie to wielkie są jego zasługi dla kraju i jak bardzo Rudo-Rudy oddział zasługuje na awans... Tylko, że w tym celu trzeba będzie zrobić na niej jak najlepsze wrażenie... Dać jej powód, żeby jak najlepiej i jak najwięcej o mnie mówiła... Tylko o mnie... Prostuję się, poprawiam krawat pod szyją i z godną podziwu powagą, wyczekuję momentu, by rozmówić się z Reiko i Vistą odnośnie planu działania. Spoglądając przy tym krótko na tę drugą, pozwalając, by nasze spojrzenia skrzyżowały się w tej niebywałej chwili, kiedy to możemy podjąć wspólną współpracę i wspólnie móc zacząć działać. Lecz jest to tylko chwila, nie dająca nic więcej do zrozumienia, o ile nie nadałoby się jej mimowolnie namiętnej nadinterpretacji. Jednakże ta nie może być rzucona, niczym kotlet na patelnię, a zaistnieć ma szansę tylko wtedy, jeśli kontakt oczu zamiast do rozumu, jak to zwykle bywa, informację do serca skierował. Nic jednak do zrozumienia nie mogę dawać. Ogień należy rozpalać powoli, bo inaczej można się sparzyć, a wtedy ostatecznie może z tego nic nie wyjść... Albo może być jeszcze gorzej, niż być powinno... Zatem wzbudzającą zachwyt postawę należy połączyć z wzbudzającym zachwyt postępowaniem, by z każdą chwilą wzbudzać coraz większe zainteresowanie, a kiedy osiągnie ono szczyt... Wykorzystać je tak mocno, jak to możliwe... - Reiko, Visotte. Możemy sobie mówić po imieniu, prawda? Jeśli tak, to super - przemawiam głosem pogodnym, z towarzyszącym mu przemiłym uśmiechem. - Mam nadzieję, że świetnie się dogadamy. Macie zatem jakieś sugestie odnośnie działania? Przydałoby się to uzgodnić przed natarciem na klasztor. Kto puka, kto mówi, a kto robi dobre wrażenie. Upominam jednak, że rola broni ostatecznej zarezerwowana jest dla Qilina. Całą wypowiedź kończę uroczym śmiechem, krótkim, mogącym zniewolić tysiące niewieścich serc, gdyby tylko nie jeden drobny szczegół... Jestem rudy... I chyba wielce to szkodzi moim interesom...
Reiko
Liczba postów : 481
Dołączył/a : 13/12/2014
Temat: Re: Klasztor Ixe Wto Sty 16 2018, 12:20
Z grubsza kontrolowała otoczenie, ale większość uwagi poświęciła pracodawcy i trochę ją zasmuciła wiadomość o jego synu. Szkoda, że miała rację. Być może jej poprzedni uśmiech spowodowany czymś zupełnie innym wyglądał przez to dość nietaktownie, ale trudno. Słyszała kruka, ale mogła tylko z dużym optymizmem przypuszczać, że to nie jakiś przypadek... Trudno. Nie wiadomo, to nie wiadomo. Rudy nie miał pytań, Reiko miała jeszcze jedno i odezwała się zaraz po nim. - Również bardzo mi przykro. Czy ma pan może przy sobie zdjęcie syna, by pokazać? Albo chociaż go opisać... Mam nadzieję, że gdyby mnisi faktycznie mieli z tym coś wspólnego, uda się go znaleźć...
Jak przyszło do ustaleń, to z troski o misję musiała się przyznać do jednej rzeczy. - Ja nie jestem dobra w gadaniu czy robieniu dobrego wrażenia, ale jeśli trzeba to się nie uchylę. Niemniej oboje wyglądacie na lepszych do tego... - Omiotła wzrokiem Viscotte i policjanta, odpowiadając mu serdecznie na uśmiech. - Choć jeśli mnisi są tak dziwni jak mówi Jean, to i tak nie odgadniemy jak się wpasować w ich etykietę. Nie mam nic przeciwko Qilinowi jako tajnej broni, ja i tak nie potrafię wejść do tej fortecy niezauważona. To co, mówimy że w imieniu zmartwionych mieszkańców z okolicy chcemy przepytać mnichów, czy nie wiedzą czegoś o dziwnych zaginięciach?
Właściwie była gotowa do drogi... Niektóre rzeczy mogłaby jeszcze powiedzieć potem, idąc przez ten budzący grozę most.
Vista
Liczba postów : 216
Dołączył/a : 27/11/2015
Temat: Re: Klasztor Ixe Pią Lut 02 2018, 15:59
Misje miały to do siebie, że im poważniejsza tematyka - tym bardziej mogła zaciążyć na czyiś myślach. Nic też dziwnego, że radna zdawała się wyłączyć. Może analizowała wszystkie możliwości, a może zwyczajnie myślała teraz o niebieskich migdałach - trudno to orzec. - Może jedna osoba powinna spróbować wypytać o informacje, a jeśli to nie wypali to pozostała dwójka uda turystów potrzebujących schronienia i uda się na przeszpiegi? Wtedy nocą ta jedna brakująca osoba dostanie się do środka przy pomocy Qilina i działałaby w cieniu wiecie... tak cichociemno - wyrzuciła po dłuższej chwili milczenia, niemalże na jednym tchu. Nie miała zamiaru jednak nalegać na jej wersję planu, bo jeśli to rzeczywiście sprawka mnichów to i tak skończą wykonywać tę misję w skryciu lub jakąś formą dywersji, prawda?
Winter
Liczba postów : 539
Dołączył/a : 19/11/2016
Temat: Re: Klasztor Ixe Nie Lut 04 2018, 17:30
MG:
Jean zauważył niedowierzanie Rudego, i kiwnął głową dla potwierdzenia. Nie odpowiedział mu o wiele więcej. Pewnie nie miał co powiedzieć. Był to w końcu fakt. Spojrzał potem w stronę Reiko, która zadał ostatnie pytanie jakie usłyszał na ten moment od magów. - Powinniście go poznać. Jesteśmy bardzo podobni, z taką różnicą że mój syn jest po prostu młodszy. Nazywa się Feen i jest dość energiczny. - powiedział i spojrzał gdzieś w dal, najpewniej uciekając wspomnieniami do lepszych czasów. Naradę zostawił magom, których zatrudnił. Rudo-rudy oddział chciał pokazać się z jak najlepszej strony przed radną. Właściwie, nie było co im się dziwić. Ta jednak wydawała się całkowicie to zignorować, lub nie zauważyć. Biedny był los dwójki przyjaciół. Poza tym, magowie rozmyślali nad sposobem załatwienia tej sytuacji. Żadna decyzja nie była na ten moment podjęta, dlatego najpewniej jeszcze nie ruszyli. Zresztą, nikt ich nie pośpieszał. Nim jednak zdążyliby wyruszyć w stronę klasztoru, Jean zwrócił się do nich jeszcze raz, dodając informację której wcześniej z jakiegoś powodu nie podał. - Proszę uważać na tych mnichów. Nie znamy może ich zamiarów, ale jeden z moich przyjaciół kiedyś widział go w akcji. Nie wiem jak imponujące to jest w świecie magii, ale gołymi rękoma był w stanie powalić 5 bandytów i wyjść z tego bez zadrapania. A przynajmniej tak słyszałem. Nie wiem ile w tym prawdy. Uważajcie na siebie. - powiedziałby im, a magowie mogliby usłyszeć szczerość w jego głosie. Pewnie był dobrym człowiekiem, przejmując się tak losem nieznajomych. Kruk, który wcześniej znajdował się na gałęzi, w między czasie odleciał w stronę klasztoru, tak więc nie musieli się obawiać jego skrzeczenia. Poza tym, chyba niewiele im pozostało poza omówieniem sprawy do końca i ruszeniem przez most.
Vista: 160MM Reiko: 130MM Kiirobara: 130MM
Kiirobara
Liczba postów : 553
Dołączył/a : 07/06/2015
Temat: Re: Klasztor Ixe Pon Lut 05 2018, 21:44
Dla jednych plan na misję, to tylko plan na misję. Dla mnie to jednak jest plan na ułożenie sobie życia! Na zdobycie przyjemnej, wspaniałej, wyniosłej posadki gdzieś na szczycie kariery zawodowej policjanta! Należy korzystać z każdej możliwej okazji, by polepszyć swój status. Środki do tego są nie istotne, ważne tylko, żeby były w miarę legalne. A jeśli legalne do końca być nie mają, to przynajmniej nikt nie powinien o tym wiedzieć... W końcu przecież chcę naszego wspólnego dobra! I tak ogólnie ogólnego również... W końcu jako kapitan Magicznej Policji, mógłbym czynnie dążyć do poprawy sytuacji w kraju! A posterunkowi śmigaliby dla mnie z kawą... Ale, żeby to się spełniło, trzeba wpierw się wykazać. I choć radna Visocette wydawałaby się zupełnie nie reagować na mój urok, to może po prostu tego zbyt otwarcie nie okazuje. Z pełnym skupieniem wysłuchuję jej planu... Planu, który ma podzielić nas na dwie grupki... To mogłoby być bardzo korzystne... A może to sugestia? Może już chwyciła haczyk? Teraz pozostaje już tylko ciągnąć wędkę, by złowić złotą rybkę, a wtedy spełnią się wszystkie marzenia! Tylko, że to trzeba właściwie rozegrać... - Wspaniały pomysł Visotte! - oznajmiam z ogromnym entuzjazmem. Tak... To bardzo korzystny plan... Jeśli zostaniemy tylko we dwoje, tym bardziej będę mógł się przy niej wykazać, a im bardziej się wykażę, tym większe będą moje szanse na awans! - Reiko, wydaje mi się, że byłabyś wielce zadowolona z działania w cieniu i jest to rola w sam raz dla ciebie! Trzymaj więc! - mówię, wciskając dziewczynie Qilina. - Rawr - warczy potulnie Qilinek, spoglądając uroczo, prosto w oczy dziewczyny. Nawet jeśli nie miałaby ochoty na samo pełnienie tej funkcji, to jednak z samej możliwości towarzyszenia Qilinowi powinna się zgodzić! Musiałaby być naprawdę istotą bez uczuć, serca, wrażliwości, gdyby próbowała go od siebie odtrącić... Jest to też poniekąd dowód zaufania, zaszczyt, wyróżnienie. Nie każdy może wziąć w ręce broń ostateczną. Kolejną, ważniejszą już rzeczą będzie wplątanie się w plan radnej, tak, aby wzbudzić w niej jak najwięcej emocji, wynikających z podziwu, potrzeby i tak dalej... Z jednej strony to wredne, podstępne i złe, ale z drugiej... Nikt nic nie musi wiedzieć... Nikt nic nie musi podejrzewać... Dlatego najpierw pełnym uroku spojrzeniem rzuciłbym na radną magiczne zaklęcie, a konkretnie Lust C. Potem zaś przystanąłbym obok, obejmując ją ramieniem. Niby odruchowo, niby po przyjacielsku, nic nie sugerując, ale jej odczuwanie tego mogłoby być nieco bardziej pobudzające... - Ja z Visotte, możemy pełnić rolę zagubionych turystów. I na pewno zrobimy to, jak należy! Świetnie się do tego razem nadajemy, prawda Visotte? - pytam spoglądając radnej w oczy, jedną ręką dalej ją obejmując, a drugą lekko ją szturchając, pod żebrami, aby zwrócić na siebie całą jej uwagę. Matko Ziemio... Co ja życie ze swoim robieniem?
Reiko
Liczba postów : 481
Dołączył/a : 13/12/2014
Temat: Re: Klasztor Ixe Wto Lut 13 2018, 10:01
Skinęła głową na słowa Jeana. Nie nastrajało jej to pozytywnie, przez co scenka Kiirobary wcale nie wydała się jej zabawna. Jak wcisnął jej Qilina, to wytrzeszczyła oczy i słuchała dalej, pokładając odrobinę ufności. Zarazem uniosła ostrożnie magiczną świnkę morską, trzymając w rękach i oglądała ją z każdej strony krytycznym spojrzeniem. Niby co miała z tym zrobić? Ładnie się na nią gapił, ale w kategoriach "urocze" w ogóle Reiko nie rozumowała. Na jego szczęście to nie miało teraz znaczenia. - Ten plan ma dziury, Kiirobara... - mruknęła gdy już pierwszy etap bezczelnego flirtu przeminął, a następnie zwróciła się do pracodawcy. - To chyba na razie tyle, a teraz um... Może nas pan zostawić samych? Chcę popytać kolegów o... sprawy magiczne - powiedziała uczciwie, po czym chciała odejść z policjantem i radną gdzieś na stronę, dalej, między drzewa, by się dowiedzieć, czy Kiirobarę do reszty pogięło. Albo niech pracodawca trochę odejdzie, wszystko jedno. W sumie skąd wniosek, że ona umie działać w cieniu? Czy policja ma jakieś teczki na Reiko i wyciąga z nich przesadzone wnioski? W skradaniu się jest lepsza niż jej stara ciotka Jadwiga, ale to nadal nic imponującego. - Może i nie nadaję się na turystkę, ale przecież nie mam pojęcia, jak to działa - burknęła, wystawiając Qilina w rękach do przodu i wskazując na niego wzrokiem. Mówiła cicho i tylko wtedy, gdy uznała, że pracodawca nie usłyszy. - Przecież to twój kompan. Po drugie, jeśli mnisi są silni, tym bardziej rozdzielanie się jest niebezpieczne. Po trzecie, mamy jakąkolwiek formę łączności? Skąd będę wiedziała, co z wami gdy wejdziecie do środka, i odwrotnie? - A to tylko początek piętrzenia trudności... Czuła się coraz mniej pewnie. Policjant bardziej niż misją, był zainteresowany podrywaniem dziewczyny, której imienia nawet nie umiał wymówić.
Vista
Liczba postów : 216
Dołączył/a : 27/11/2015
Temat: Re: Klasztor Ixe Sro Lut 21 2018, 23:13
Misje miewały to do siebie, że czasem pojawiały się problemy po drodze. Radna nie do końca wierzyła w swój plan. Czegoś zdawało jej się brakować. Coś musiała pominąć, a wszystko wydawało się zbyt piękne. Wtem dostała nagle jakiegoś cudnego olśnienia, uderzyła zamkniętą piąstką w swoją dłoń i spojrzała to na towarzyszkę i to na towarzysza broni. - Najlepiej jeśli wy pójdziecie razem. Ja mogę tam jakoś wlecieć, a pan futerko da radę przetransportować wiadomości poza do mnie... Sama rozejrzę się chyba po wiosce, czy sprawdzę miejsca, w których ostatnio widziano, czy w których to najczęściej byli. Kojarzy pan takie, prawda? Choćby ostatnie miejsca odwiedzone przez pana syna... - dopowiedziałaby tylko, mając zamiar wyegzekwować plan jak szybko tylko się dało. Oczywiście na odchodne życzyłaby jeszcze im powodzenia i połamania bioder. Czemu bioder? Bo ostatnio padły jej w uszy jakieś kompleksy baletnicy, czy tam kontuzje. Nieważne. Gienia na pewno mówiła coś trzy po trzy i sama radna powinna o tym zapomnieć, chociaż staruszka, z którą zwykle plotkowała to jednak złota kobieta była. Ach, te dylematy. Najwyraźniej przyjdzie jej to skorygować w piekarni później, a teraz wypadało się skupić. - To gdzie zaczynamy? - zapytałaby się jeszcze pana zleceniodawcy, zastanawiając się, czy znajdzie gdzieś tutaj naleśnikarnie. Zjadłaby takie z bitą śmietaną i truskawkami.
Winter
Liczba postów : 539
Dołączył/a : 19/11/2016
Temat: Re: Klasztor Ixe Pią Lut 23 2018, 14:25
MG:
Pracodawca słysząc prośbę Reiko, odszedł trochę na bok by nie przeszkadzać im w tych wszystkich magicznych sprawach. Nie do końca wiedział po co cała ta prywatność, ale to było niezbyt istotne. W międzyczasie trójka magów się zebrała i zaczęła spiskować. Chociaż Kiiro bardziej spiskował sposoby na poderwanie pani radnej. Kto wie co on chciał z nią zrobić. Nie mniej jednak, Reiko nie podobało się jego zachowanie. I zaczęła się zażarta dyskusja w wyniku której... nic na dobrą sprawę nie ustalili. Wyglądało na to że chwilowo, ich współpraca była tak dobra jak być powinna. Najbardziej nietypowym zagraniem pewnie było użycie przez rudego zaklęcia na swojej towarzyszce. Na pewno w tym momencie grono osób uznałoby go za nie odpowiedzialnego, ale to nie była ich sprawa. W końcu, wszystko jest sprawiedliwe w miłości i na wojnie. W wyniku rzuconego zaklęcia, przez Vistę przeszedł lekki dreszcz, gdy policjant objął ją po przyjacielsku. Ta jednak widocznie była zbyt zajęta rozmyślaniem nad planem, by bardziej zareagować. I ostatecznie rzuciła planem, po czym zwróciła się do pana Jean'a. Musiała jednak bliżej do niego podejść, bo stał kawałek dalej by dać im prywatność. Sam pracodawca spojrzał to na nią, to na parkę która stała kawałek dalej. - Pewnie, kojarzę takie miejsce. Są kawałek drogi stąd. Tylko... wszystko ustaliliście między sobą? - zapytał na koniec niepewnie, patrząc to na Kiiro i Reiko, a potem na Vistę, która się wyróżniła odzywając się do niego. Chciał mieć potwierdzenie, że młoda kobieta nie działała na własną rękę. W końcu, praca zespołowa to podstawa, w oczach Jean'a.
Kobiety to jednak wredne, okrutne i nieczułe istoty... Wszystkie tylko myślą o sobie... Każda taka sama... Nie potrafią docenić prawdziwej elegancji, wykształcenia i starań dobrego człowieka! A potem kończą z byle kim, dając dalszy rozwój patologii! Zaś wybitne jednostki mojego pokroju zawsze będą ignorowane, odtrącane, porzucane! Czym ja sobie na to zasłużyłem? To przez rude włosy tak muszę cierpieć? Jak to się dzieje, że wszystkim wokoło tak łatwo wszystko przychodzi? Nie mogę jednak rozpaczać... Na każdą akcję można właściwie zareagować... Jeszcze z tego wybrnę... Jeszcze zdołam osiągnąć swoje... Muszę być sprytny jak lis, silny niczym lew! Gdyby awans zależał tylko od ciężkiej pracy, niewątpliwie bym już go dawno dostał! Dlatego muszę się wykazać czymś więcej! Muszę podtrzymywać swą niezłomność, autorytet i wybitność! Odrzucenie mych sugestii i Qilina, to rzecz doprawdy okrutna... Lecz nie mogę okazywać, że to było nieprzemyślane działanie. Powinienem postawić na swoim. Wykazać, żem mądrzejszy, niż by się to wydawało! - Nie musisz wiedzieć. Wystarczy, że on to wie - odpowiadam Reiko, przyjmując z powrotem Qilina. Udaję, że wcale nie poruszyła mnie jej okrutna decyzja i wcale się tym nie przejmuję... Tylko, że właśnie mi zasugerowała, iż jestem słaby... Podważa mój autorytet... Kiedyś pożałuje tych wszystkich zniewag... - Rawr... - Choć ja potrafię udawać całkiem dobrze, to warknięcie Qilina pełne jest żalu i smutku, z racji bycia odrzuconym. Dla tak wrażliwych stworzonek jak on, nie jest to wcale miłe uczucie... Kolejnym problemem jest nagła zmiana pomysłu Viscotte... Wygląda na to, że mój urok osobisty jest niewystarczający... Moje słowa są zbyt słabe... Moja moc, zbyt słaba... Jak zatem miałbym się przed nią wykazać, żeby mnie zapamiętała? Żeby zaczęła zabiegać o mój awans jeszcze mocniej niż ja? Każda ma jakąś słabość... Ona też musi jakąś mieć... Lecz jeśli będzie działać samotnie, to nie dostrzeże moich starań! Bo nawet jeśli miałbym w pojedynkę pobić wszystkich mnichów, spenterowałbym ich klasztor i odnalazł wszystkich zaginionych, to co mi po tym, jeśli by tego nie widziała?! Znowu wszystkie zasługi przypadną Qilinowi... Znowu nikt nie doceni moich starań... Albo może powinienem już przywyknąć do życiowych porażek... Tylko, że jeśli będę na siłę szukać innych rozwiązań, to tylko źle wpłynie to na samą misję... A no to nie mógłbym pozwolić... Jeśliby Viscotte zapamiętałaby mnie jako tego złego, to tylko oddaliłoby mnie to od awansu... Cóż za beznadziejna sytuacja... Wszakże logicznie podchodząc do tego co powiedziała, to ma rację... Spoglądam na Reiko, ukrywając wszelkie wyrzuty, po czym z powrotem spoglądam na Viscotte i z powrotem na Reiko. Mała... Wstrętna przeszkadzajka... Gdyby nie ona o wiele łatwiej byłoby zrealizować mój genialny plan! Ale jej brak profesjonalizmu wszystko może zepsuć... Nie tylko mój pomysł, ale i całą misję! Sam Qilin jej nie przypilnuje... Czyli to ja będę musiał robić za niańkę?! - Skoro tak wam najbardziej pasuje, to tak możemy zrobić, aczkolwiek sądzę, że niezależnie od sytuacji bylibyśmy w stanie sobie poradzić. Tylko kwestia tego, kto w robieniu czego czułby się najlepiej, bo ja szczerze powiedziawszy czuję się świetnie w waszym towarzystwie! - oznajmiam, uśmiechając się najmilej, jak najmilej mógłbym się tylko uśmiechnąć. Ach, te stwarzanie pozorów...
Reiko
Liczba postów : 481
Dołączył/a : 13/12/2014
Temat: Re: Klasztor Ixe Sob Lut 24 2018, 15:26
- Wcale nie wystarczy - odburknęła cicho, krzywo patrząc na policjanta. A potem patrzyła na Viscotte, usłyszała co miała usłyszeć, westchnęła ciężko i rzuciła do Kiirobary jeszcze "Przykro mi, ja nie umiem latać". Następnie podeszła bliżej do Jeana, by wszyscy ją słyszeli. - Może tak być. Nie umiem ustalić dokładnie, kto się najlepiej do czego nadaje - powiedziała po Kiirobarze. - Umiem troszeczkę się skradać, chować w cieniu ale nic nadzwyczaj skutecznego. I walczyć na średnim dystansie. - Rozłożyła ręce, rozglądając się po pozostałych. - Mogę się dostosować do planów, ale nie bez konkretów. Sam podział jest mi obojętny, ale faktycznie nie widzę dla siebie możliwości dostać się tam niezauważenie, więc... Była gotowa do wymarszu, z zamiarem przedyskutowania szczegółów po drodze, jeśli przypadnie jej rola turystki. I wyraźnie ku tej roli się skłaniała wyłącznie dlatego, że Vista najwyraźniej byłaby lepsza jako samotny zwiadowca.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.