HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Biesiada Fairy Tail - Page 2




 

Share
 

 Biesiada Fairy Tail

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
AutorWiadomość
Frederica

Wytrwała Pierepałka

Frederica


Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014

Biesiada Fairy Tail - Page 2 Empty
PisanieTemat: Biesiada Fairy Tail   Biesiada Fairy Tail - Page 2 EmptySro Paź 21 2015, 22:27

First topic message reminder :

Biesiada Fairy Tail - Page 2 Biesiada_zpsgrvmy1fj

Na mocy nadanej mi przez magów Fairy Tail i przez fakt, że magiczna szafa wessała gdzieś Alv - otwieram tą imprezę...

Sala była dość prosta. Była to wszakże sala główna Wróżek, a przy ich temperamencie lepiej było postawić na praktyczność niż niepotrzebny przepych. Sala wyłożona była drewnianą, solidną podłogą z ciemniejszego drewna. Dość często podlewana z resztą zawartością kufli przez nieuważnych magów. Ściany utrzymane wraz z sufitem w ciepłych, bezowych barwach. Pod sufitem znaleźć można zaś było kilka lacrym świetlnych. Wszędzie widać było dużo ław czy stołów, jednak w pomieszczeniu o tak solidnych wymiarach nie zajmowały dużo miejsca. Po drugiej stronie sali na przeciwko drzwi widać było dość spory bar z kolekcją napoi procentowych na ścianie jak i kilkoma beczkami piwa. Na prawo od drzwi usytuowana została scena na której to powoli gildyjna kapela zaczynała się rozkręcać. I chociaż na miejscu już było kilka Wróżek - na pewno nie były to wszystkie. Tak, na pewno ktoś się jeszcze pojawi


Ostatnio zmieniony przez Takara dnia Czw Paź 29 2015, 17:11, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4675-tobolek-fretki#97655 https://ftpm.forumpolish.com/t4652-frederica-kikuta https://ftpm.forumpolish.com/t4677-there-s-something-odd-about-that-place#97660

AutorWiadomość
Mamoru


Mamoru


Liczba postów : 36
Dołączył/a : 16/04/2015

Biesiada Fairy Tail - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Biesiada Fairy Tail   Biesiada Fairy Tail - Page 2 EmptyPią Paź 23 2015, 12:42

Najpierw ręka zaczęła się ruszać, jakby chciała coś objąć mocniej. Później gdy to się nie udało, zaczęła macać po podłodze w poszukiwaniu zguby, i gdy to się nie udało - Mamoru otworzył ślepia. Najpierw jedno, dopiero potem drugie. Momentalnie skupił się na osobie Sory oraz wielkoluda, którzy kucali przy nim, jednak nie na długo utrzymał kontakt wzrokowy, bo po chwili spróbował się podnieść i przygrzmocił głową w stół.
- Aj... - stęknął, jakby bez przekonania. Właściwie to go nie bolało, procenty we krwi całkiem sprawnie tłumiły jakiekolwiek oznaki bólu. Co nie oznacza, że rano nie będzie guza. I wielkiego, wielkiego kaca.
Dobra, jeszcze raz. Tym razem spokojnie. Tylko głowa nisko i... ok, siadł na dupie. Ponownie się rozejrzał i uśmiechnął zadowolony do swojego kolegi i koleżanki, których jeszcze nie miał okazji poznać. - Pszeprszam na momencik... yk. - czknięcie. - Zaraz wwwracam. - pogrzebał w kieszeni na piersi, po czym wyjął z niej kawałek papieru, na którym narysowane były jakieś znaki. Następnie zastanowił się nad czymś. Komu ją dać? Ene due like... dobra, niech będzie on. - Potrzym przez chwile. - po czym dał pieczęć Percivalowi, a właściwie to przykleił mu ją do czoła. No co? Sporo tam miejsca było, prawie jak na tablicy informacyjnej. I tak nie korzystał z niego, no nie? W następnej chwili Mamoru zniknął. Ot tak. Był i nima. Wyparował se.
Minęło gdzieś z 10min. kiedy to nasz bohater znów się pojawił. Od razu można było zauważyć, że jest w lepszym stanie, z tym, że głowę oraz ramiona miał mokre, ale ręcznik na czubku czerepa miał zaraz temu zaradzić. Również w ręku dzierżył kufel piwa.
- Ahhhh, od razu lepiej. A, i przepraszam za to. - uśmiechnął się trochę zakłopotany, zabierając swoją przynależność. Następnie usiadł sobie wygodnie na ławce i przedstawił się: - Nie było mnie 2 lata w gildii, więc siłą rzeczy się nie znamy, ale jak mniemam jesteście nowi? W każdym razie, jestem Mamoru, miło poznać. - i wyciągnął rękę do uścisku w stronę Sory, a w drugiej kolejności do wielkoluda.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3010-mamoru#53183 https://ftpm.forumpolish.com/t3001-mamoru-hewajima https://ftpm.forumpolish.com/t3022-mamoru
Alezja


Alezja


Liczba postów : 1210
Dołączył/a : 12/08/2012
Skąd : świat Pomiędzy

Biesiada Fairy Tail - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Biesiada Fairy Tail   Biesiada Fairy Tail - Page 2 EmptyPią Paź 23 2015, 14:29

Połknięcie przez magiczną szafę to był dobry termin. W zasadzie Alezja czuła się, jakby coś ją przeżuło i wypluło. Tak ze trzy razy. Albo pięć. Mogła być i szafa. Skoro chodzi o czucie się, to tyle. Natomiast wygląd wskazywał, że chyba w ostatniej chwili uciekła z festiwalu Yulin, na którym by skończyła jako jedno z dań. Poczuła ulgę, że jedno z Zastępców wzięło sprawy galijsko-wróżkowej uczty na siebie...
- Hej, wszystkim!... - powiedziała. To była jedna z chwil, gdzie tęskniła za byciem zwykłą Wróżką. Wtedy mogła wmyknąć między biesiadujących, znaleźć sobie jakiś ciemny kąt, i z niego delektować się dźwiękami i klimatem imprezy. Natomiast gdyby coś takiego zrobił Mistrz, wyglądałoby to - dyplomatycznie ujmując - dziwnie. Co by nie rzec, że wręcz nietaktownie względem pozostałego stada...
Spojrzała na Takarę dziękująco...
- Świetnie ci idzie. Mogłabyś poprowadzić całość? Bardzo ładnie proszę... - i klapnęła gdzieś randomowo na ławce przy stole (czy jednym ze stołów)...
Po cichu liczyła, że widok, obecność Wróżek i ich przygody poprawią jej stan...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t91-konto-alezji https://ftpm.forumpolish.com/t90-gergovia-alezja https://ftpm.forumpolish.com/t907-kabaczek#13270
Endymion


Endymion


Liczba postów : 100
Dołączył/a : 06/01/2015

Biesiada Fairy Tail - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Biesiada Fairy Tail   Biesiada Fairy Tail - Page 2 EmptyPią Paź 23 2015, 14:36

Ulice o tej porze nie wydawały się już zbyt przyjaznym miejscem, a on musiał jeszcze trochę czasu na nich pobyć, nim dotrze wreszcie do gildyjnego budynku. Jeszcze 10 minut temu żegnał się z prześliczną dziewuszką, przypominając sobie, że, kurczę, chyba miał wpaść na jakieś spotkanie. W rzeczy samej! Trochę czasu nie było go w gildyjnym budynku. Kiedy znalazł się tuż przed nim, spoglądał nań ze sporą dozą nostalgii. Zgasił palonego przed chwilą papierosa i wszedł do środka. Normalnie pewnie od razu zrobiłby szum i starałby się momentalnie pożreć całą atencję, ale usłyszał jakieś poważne rozmowy. Cóż, nie chcąc wchodzić nikomu w paradę, rozejrzał się po sali. Utkwił na chwilę wzrok w postaci stojącej pod ścianą. Jakby się tak mocniej skupić, to można było nawet ją rozpoznać. Kirino? Hmm, słyszał, że mocno się zmieniła od czasu, gdy rozmawiali po raz ostatni. Nie mógł powiedzieć, że go lubiła, ale w tej chwili chyba i tak nie miała nic do roboty i może nawet udałoby się jej trochę... podokuczać? Nie no, bez przesady. Już wyczuwał te odpowiedzi półsłówkami.  Z drugiej strony miał do wyboru bardzo poważne rozmowy dotyczące jakiejś nowej zuej organizacji. Hmm, nie, nie będzie się w to pakował. Chciał sobie jedynie miło spędzić czas. Nie myśląc już wiele więcej, podszedł do różowowłosej, oparł się o ścianę obok niej i zagaił:
- Rozumiem, że radość pannie nie dopisuje.
Spodziewał się odpowiedzi jednowyrazowej lub żadnej. Ech, tak bardzo brakowało mu Alezji, z którą mógłby się podroczyć i poopowiadać o życiowych rozterkach... Choć z drugiej strony zawsze zostawało mu obdarzenie kogoś miłym prezentem. Tora już dostał, ale ciągle wchodził w grę. Gorzej, że jego pięści miały jakieś magiczne właściwości, czy coś. Był kilku nowych dwóch białowło... chwila, czy jednym z nim nie był Samael? To by się trzymało kupy. Takarze raczej by takiego numeru nie wywinął, choć... na jego licu pojawił się niecny uśmiech. Dobrze, najpierw skupmy się na dziewczęciu, które stało obok niego. Potem pomyśli o ewentualnym zaskoczeniu Yugaty lub kogoś innego z wróżkowego tłumu. Że też budziła się w nim właściwość nie pozwalająca nikomu stać na uboczu. Ciekaw był jednak reakcji Ayame.
Wtem weszła Alezja. Endymion poczuł się nieco zaskoczony, ale postanowił pozostać na razie na swojej pozycji. Potem jeszcze wymęczy Gergovię. Niech sobie nie myśli.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2677-konto-z-osobistym-calusem#45688 https://ftpm.forumpolish.com/t2671-endymion-drogi-mg-zaczekaj-jeszcze-troche#45564 https://ftpm.forumpolish.com/t2676-ksiaze-endymion#45687
Samael


Samael


Liczba postów : 992
Dołączył/a : 28/01/2013

Biesiada Fairy Tail - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Biesiada Fairy Tail   Biesiada Fairy Tail - Page 2 EmptyPią Paź 23 2015, 16:45

Reakcja towarzyszy z gildii była taka jaką przeczuwał Sam, część zaskoczona, cześć go nie poznała, część zapytała się o jego dzisiejszy wygląd. W sumie to nie dziwił się im, sam był zaskoczony, kiedy w szpitalu miał okazję spotkać Alv, gdzie dostrzegł u niej niecodzienne dodatki, nie mówiąc już o samym kolorze włosów. Starał się jakoś nie dać po sobie tego poznać, jednak pewnie obecna Mistrzyni tej całej znajdującej się tutaj zgrai w jakiś sposób domyśliła się, że mag błyskawic był zaskoczony tymi zmianami.
- Mi również ono smakuje, w gildii zawsze dobrze smakuje. Wiesz, na ostatniej misji na której byłem miałem okazję takie bez pianki, przypominało bardziej gazowaną wodę niż piwo. Miało za niezłego kopa i specyficzny smak, niby wszystko inne, ale też dobre - powiedział Białowłosy do swojego Laserowego kolegi, samemu unosząc w górę kufel w niemym toaście, a następnie biorąc z niego kolejnego porządnego łyka.
Z każdą kolejną chwilą do tego budynku na biesiadę przybywały kolejne osoby, tacy których znał jak i tacy, którzy byli dosyć nowi i jakoś nie miał okazji z nimi rozmawiać. Wśród nich był człowiek, który najpierw chciał autograf od Tory, a następnie gdy dostrzegł maga błyskawic, chciał otrzymać go również od niego. Na samym początku nie wiedział zbytnio po co jakiś towarzysz, nawet ktoś nowy w gildii, chciał coś takiego od niego,  jednak po chwili połączył punkty o których mówił nowy z pytaniem Tory.
- Żaden  pan, jesteśmy z tej samej gildii, mówimy tutaj sobie po prostu po imieniu.  A co do autografu, to w sumie czemu nie - chwilę zajęło Samaelowi zastanowienie się, jaki ma być jego autograf, nikt go o to wcześniej nie pytał. Ostatecznie postanowił jednak, że po prostu podpisze się zwyczajnie jak to miał okazje robić w tym notesiku.
- Co do włosów... Powiedzmy że to jest pewien efekt uboczny. Jednak oprócz tego wszystko u mnie po staremu. Chyba... - powiedział Sam, gdy po raz kolejny zostało zadane pytanie na temat jego wyglądu. Zrobił to teraz, a nie wcześniej, mówienie każdemu po kolei dlaczego tak a nie inaczej wygląda mogłoby zająć mu całą tą biesiadę. Gdy wpadł Gonzo i zdążył nieźle namieszać, Białowłosemu udało się na szczęście uratować jego trunek przez rozlaniem, poprzez podniesienie kufla do góry. Mimo, że szkło uratował, to nie zdążył się odsłonić swojej koszuli przed trafieniem w nią przez jakąś szklankę z drinkiem. W sumie to nie przeszkadzało mu to, spodziewał się czegoś takiego,  tak więc jego przewidywania, żeby nie wziąć płaszcza okazały sie być trafne.
- Hej widzę, że nadal wszędzie szybko biegasz w tych swoich niesamowitych butach. Tak,  lekki jest tu bałagan, to prawda, ale jak posprzątasz to może pokaże ci pewną sztuczkę - Sam kolejne słowa skierował w stronę innego, tylko znacznie niższego od niego wróżka, który obecnie wisiał nad ziemią trzymany przez Percivala. Oczywiście z tym olbrzymem się przywitał również, to byłoby nie miło z jego strony, gdy tego nie robił w stosunku do każdego Wróżka dołączającego do tego grona. Liczył na to, ze słowa skierowane do Gonzo  dadzą jakiś efekt, miał pomysł na tą sztuczkę, która jemu samemu mu wydawała się być prosta. Efekty po tej sztuczce mogą być różne to zależy od dwóch białowłosych jak i reszty zebranych tutaj członków Fairy Tail. Liczył jednak na to, że raczej nie stanie się nic co mogło by zdenerwować tych, którzy mają sporo do powiedzenia w tej gildii czy to Alezję czy Takarę.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t589-konto-samael-a#7394 https://ftpm.forumpolish.com/t579-samael#7289 https://ftpm.forumpolish.com/t1096-notatki-samaela#16384
Władca Kasztanów


Władca Kasztanów


Liczba postów : 480
Dołączył/a : 28/01/2015

Biesiada Fairy Tail - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Biesiada Fairy Tail   Biesiada Fairy Tail - Page 2 EmptyPią Paź 23 2015, 17:13

Ale miał wejście! Ale wpadł! Geniusz! Istny geniusz zła! Oczywiście nie obeszło bez właściwych reakcji innych Wróżków. Wpierw Percicaval, który niespodziewanie zaskoczył białowłosego. Ten spojrzał na niego i wyszczerzył ząbki w niewinnym uśmiechu. Szybko wskoczył z powrotem na stół, zanim sparzyła go podłoga, która wciąż była lawą. Mimo, iż chyba tylko Gonzalesa śmieszyło to niezwykłe wejście, to i tak... Warto było... Poza tym wiedział, że Wróżki tylko udają naburmuszonych, a tak naprawdę tryskają radością! Zaintrygowała go sztuczka, której pokazanie zaproponował mu Samael, ale... Ktoś nieuważny chyba nie wiedział, że nie wszystkich słów można używać przy chłopaku. Yugata za bardzo się zapędziła w swojej złości... Lecz wywołała całkiem odwrotny efekt, niż chyba zamierzała. W słowniku powszechnie i niepowszechnie używanych słów znajdowały się takie specyficzne słowa. Na przykład zaczynające na "k", którego użyła Yugata. Były również takie, co zaczynają się od "p", albo "j", czy też wszelkie ich odmiany. Chociaż zebrałby się pewnie cały alfabet takich słów, jakby dobrze się o to postarać... A były to niezwykle śmieszne słowa... Gonzales wpierw cały się zaczerwienił, odruchowo złapał się za usta, ale nie powstrzymał wybuchu... Nikt nie mógł go powstrzymać... Jego głośny, chłopięcy śmiech rozległ się w całej sali zagłuszając wszelkie inne dźwięki...
- HAHAHAHAHAHAHHHAHAHAHA! HEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHE! HA! HA! HA! HeHeHeHe... HUH... HUH... HUH... HIE HIE HIE HIE... HAHAHAHA! HUHU HUHU HUHU... EHEHE... HA! HA! HA! NIOCH! NIOCH! NIOCH! HUE HUE HUE! HAHAHAHAHAHAHAHA! UHUHUHU! NAHAHAHA! - w międzyczasie turlał się po całym stole trzymając się za brzuch. Aż z oczu zaczęły mu lecieć radosne łzy. Ledwo co dawał radę łapać oddech, ale wystarczyło żeby się nie udusił. - MWAHAHAHAHAHA! Bwahah! HEH! HEH! KWIK! HUAHAHAEHAHEAHAEHA! HIHU! HIHU! HIHU! HA! HA! HAH! Ha! Ha! Hue... Hi... Hi... Hi... Ehhh...
Ostatecznie rozłożył się na stole, wyczerpany swoją reakcją. Śmiałby się dalej, gdyby podczas tego śmiechu nie zapomniał nagle z czego się śmiał... Oddychał ciężko, obmyślając w głowie, jak jeszcze umilić czas innym wróżkom...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2681-pjenjanzki-gonza#45826 https://ftpm.forumpolish.com/t2665-gonzo https://ftpm.forumpolish.com/t2682-cos-gonza#45827
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Biesiada Fairy Tail - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Biesiada Fairy Tail   Biesiada Fairy Tail - Page 2 EmptyPią Paź 23 2015, 18:31

Przysłuchiwała się toczącym się rozmowom, samej nie uczestnicząc w żadnej z nich, za to pozwalając jej umysłowi, niczym gąbce, nasiąknąć informacjami, które mogłyby się jej przydać na przyszłość. Kiedyś byłoby inaczej. Kiedyś pewnie wbiłaby się nurkiem w środek tego towarzystwa i zaczęła rozstawiać wszystkich po kątach, potem pokłóciłaby się z Yugatą, pewnie przyłożyła jej w twarz, ona jej, a wszyscy śmialiby się z tego wesoło i to by byłe na tyle. Pewnie zamieniłaby też choćby jedno słowo z każdym z nich, mając świadomość, że tego typu biesiady nie były organizowane zbyt często i niezbyt często mieli okazję wszyscy spotkać się w tym gronie. Teraz jednak wiedziała, że nie powinna była się wtrącać w te rozmowy. Wystarczyło, że inni mówili, a ona słuchała, tak było tymczasowo okej. Potem będzie mogła się ewentualnie zastanowić nad pewnymi rzeczami dotyczącymi innych członków gildii, a także porozmyślać na swój własny temat.

Jakiś głos dobiegł jednak dziewczyny, a brzmiał on tak, jakby skierowany był w jej kierunku, chcąc nie chcąc więc Ayame musiała obejrzeć się na mężczyznę, który się do niej odezwał. Endymion... tak się nazywał, pamiętała. Nie miała z nim aż tak wielu wspomnień by wykreować sobie konkretny obraz człowieka, który z jakiegoś powodu uznał ją za interesującą partnerkę pogadanki, ale pamiętała niektóre zdarzenia z jego udziałem i kojarzyła, piąte przez dziesiąte, że nie był złym człowiekiem. Czy w Fairy Tail istnieli w ogóle źli ludzie? Kiedyś może by się nad tym nawet nie zastanawiała, teraz jednak tego rodzaju myśl nawiedziła ją, nawet jeśli tylko przez chwilkę. Spojrzała na niego spod kaptura, tak że jej oczy jawiły się w tym momencie bardziej widoczne dla czarnowłosego. Nie wyglądały na specjalnie zainteresowane czymkolwiek co widziały, nawet jeśli była tym sylwetka samego mężczyzny. - Nie. Ani radość, ani smutek. - odpowiedziała wprost i dość niecharakterystycznie dla samej siebie postanowiła też zadać pytanie, jakże skomplikowane i trudne. - Tobie? - zaraz po nim powróciła do lustrowania wzrokiem otoczenia, wciąż jednak pozostawiając uwagę swych uszu na mężczyźnie.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Sora


Sora


Liczba postów : 481
Dołączył/a : 06/03/2015

Biesiada Fairy Tail - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Biesiada Fairy Tail   Biesiada Fairy Tail - Page 2 EmptySob Paź 24 2015, 00:36

Widok znajomej twarzy niezbyt dopomógł Sorę w jego potyczce z kasłaniem i niezbyt przyjemnym posmakiem. Wino marki wino nie należało do nazbyt ekskluzywnych, a w aktualnej sytuacji chłopaczek zastanawiał się tylko, czym tu ludzie się zachwycają. Może i z początku było słodkie, a nawet i smaczne, ale potem... teraz. - Bleh - wydobyło się tylko ponownie z ust karzełka, a ten rozejrzał się za soczkiem, którego - NIE BYŁO. Skończył się mu i tu pojawiał się problem. - T-Tro- - zaczął tylko odpowiadać jednemu z najwyższych wróżek, przenosząc w jego kierunku wzrok, kiedy to w stół coś gruchnęło, a zakapturzony kurdupel wzdrygnął się aż na widok zombie, które wytaczało się zza grobu, czy też po zgonie. Nie wiedział do końca, co się dzieje, jednak machinalnie padło tylko nieco cichsze, a i bardziej skołowane: - -chę...
Nim niebieskowłosy zdążył się obejrzeć - zaledwie ułamki sekund starczyły, aby to niedawny pan Zgon zdążył wyparować, a w jego miejscu pozostało jedynie wrażenie, jakby niedawno się tu znajdował. Przez chwilę chciałoby się powiedzieć, że to jakiś duch nawiedził to miejsce, a nawet przez pewną chwilę Sora pomachał łapką w ów okolicy. - C-Co? - rzucił tylko dość zmieszany, akurat w chwili, kiedy to w sali rozległ się dość głośny i donośny śmiech, na który Sora mimowolnie musiał zwrócić uwagę. Machinalnie w myśl zasady, iż uśmiech bywa zaraźliwy, podobny acz znacznie mniejszy pojawił się na twarzy karzełka, jakby cieszyła go sama myśl, iż inni się dobrze bawią, kiedy to znikąd pojawił się znów pan nieznajomy, a niebieskowłosy ciut jak oparzony wzdrygnął się, przesuwając się nieco od osóbki, a i nie spadając ledwo co z ławki. - Tak. Ho... Sora - odpowiedział tylko, wyciągając dość niepewnie dłoń, jakby nie był pewny czy ją raczej uścisnąć, czy w jaki to inny sposób się przywitać. Zwłaszcza z kimś, kto chyba od lat był już wróżką.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3027-niebieska-baza-danych#53569 https://ftpm.forumpolish.com/t2956-niebieskawe https://ftpm.forumpolish.com/t3028-niebieskawe#53573
Kyouma


Kyouma


Liczba postów : 303
Dołączył/a : 03/04/2015
Skąd : Wałbrzych/Warszawa

Biesiada Fairy Tail - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Biesiada Fairy Tail   Biesiada Fairy Tail - Page 2 EmptySob Paź 24 2015, 18:35

z powodu typowego wróżkowego chaosu jaki nastąpił, tylko nieliczni mogli zauważyć i poczuć lekkie drgania jakie powstawały w pomieszczeniu od strony drzwi. Drgania te nieco wzmagały się, wraz z głuchymi krokami jakie się zbliżały, tak jakby coś bardzo ciężkiego szło w tą stronę. I ten kto tak pomyślał nie mylił się. Drzwi rozchyliły się ostrożnie, bez zgrzytu i innych niepotrzebnych dźwięków jakie wydają zawiasy. Choć sporo już dzisiaj przeszły zostały otworzone najciszej jak się dało. Za ich progiem pojawił wróżek, który narobił nieco hałasu i chaosu na igrzyskach magicznych, a konkretnie na trybunach ostatnimi czasy.
Będąc w swoim wiernym nieśmiertelnym, materiałowym płaszczu przeciwdeszczowym wychylił się do środka, chcąc ujrzeć scenerię w środku. Na jego twarzy odmalowana była powaga. Głównie dlatego, że nie wiedział czego się spodziewać. Cała ta sytuacja też była dla niego dziwna. Znał ich wszystkich, a jednocześnie są znacznie młodsi i ich zachowania są nieco odmienne. A najważniejszą rzeczą związaną z nimi było to, że oni nie znali jego.
Ale gdy tylko zobaczył w jakim stanie jest pomieszczenie biesiady, natychmiast uśmiechnął się. Wszędzie różowe ślady Gonzalesa, potłuczone szkło, głośne okrzyki, donośna atmosfera. Typowe spotkanie gildii.
Ten obraz przywrócił mu perspektywę azylu i bezpieczeństwa jakie dawała mu zawsze gildia. Poczuł, że jest w domu.
Dlatego też postawił pewny krok naprzód, by dołączyć do tej uroczystości i poczuć się jak prawdziwy wróżek!
Jednakże coś poszło nie tak, a mianowicie... kotwica. Jak to życie pokazało kotwica była zbyt szeroka by przechodzić normalnie przez drzwi i musiał wchodzić z tego powodu bokiem.
Jako, że ekscytacja wzięła górę nad rozumem, a on chciał czym prędzej wejść do środka zapominając o tej ważnej zasadzie, drzwi nie wytrzymały oporu ponad pół-tonowego kolesia rozwalając kawałki ściany w kształt kotwicy tam gdzie nie zmieściła się.
Siłacz dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego co zrobił i spoglądnął najpierw za siebie, a potem na resztę, uśmiechając się i drapiąc się z tyłu głowy.
- Ups. Wybaczcie, to te emocje. - Powiedział nieco zakłopotany. Może i chciał zwrócić jakąś uwagę jak ich zobaczył, ale nie chciał niczego od razu niszczyć. Ech...
Z zakłopotania jednak wyrwała go chęć przywitania się z każdą osobą z osobna.
Przez jego umysł przebiegała myśl, kto będzie tą pierwszą osobą która otrzyma od Kyouma solidnego...
- Mam... znaczy się Takara! - Wykrzyknął robiąc dwa potężne susy w jej stronę i następnie przytulając ją solidnym chwytem unosząc ze stołka w powietrze.
- Co tam u ciebie? Wszystko w porządku? Hmm... dziwne mam wrażenie, że twoje kości są twardsze niż ostatnim razem. I dobrze! W końcu będziesz tak potężna, że nawet nie dam rady wycisnąć z ciebie powietrza jak cię chwycę, hahaha! - Rzekł z bananem na twarzy, po czym ją puścił. Wiedział w głębi duszy, że ciężko jest jej się przystosować do sytuacji, ale musiał to zrobić. Dla siebie. W końcu Takara była jego matką. Kochał ją, bez względu na wszystko.
Spoglądał na nią przez chwilę, chcąc wysłuchać co ma mu do powiedzenia i bez względu na to co powie i tak się uśmiechnie do niej szczerze, jakby licząc, że choć trochę przybliży to do zrozumienia dla niej jego uczuć.
Jego niezwykłe zmysły, które od zawsze uważał za wyjątkowe, więc musiały takie być, zauważyły kolejną znajomą postać. Ojciec.
Odwrócił się w jego stronę, nadal z uśmiechem na swojej twarzy, lecz już nieco mniejszym. Nadal ciężko było mu się przyzwyczaić do tego, że stoi przed nim postać którą całe życie szukał. Tak jak reszta, był zdystansowany do Kyoumy, próbując chyba zrozumieć, czemu tak jest, a czemu nie.
Nie powstrzymało to jednak olbrzyma przed podejściem do swojego rodzica i uderzenia go koleżeńsko w ramię pięścią(nie mocno of course).
- Cześć Torashiro! Słyszałem, że niedługo egzamin na maga S. Cóż, wiem, że go zdasz więc mogę jedynie życzyć Ci by poszedł Ci sprawnie i szybko! Po egzaminie chętnie skoczę z tobą na misję, albo dwie. A póki co cieszmy się, że wszyscy jesteśmy tu razem. - Powiedział zadowolony, po czym miał już zamiar się przysiąść do niego i zamówić piwo, ale przypomniała mu się reszta. No i jak tu nie przywitać się z taką Yugi, która jest tak niedaleko?
Podszedł do niej, spoglądając się na nią w dół i kładąc swoją rękę na jej malutkim ramieniu. Obarczył ją szczerym i miłym uśmiechem.
- Yugata-chan! Jak dobrze cię znowu widzieć! Widzę, że wyglądasz jeszcze piękniej niż wtedy na trybunach. Nie sądziłem, że byłaś kiedyś, znaczy się teraz  aż tak ładna. Niebywałe jak ludzie się zmieniają, co nie? Aha w kwestii magii, szukaj księżycowej rzeki. - Pochylił się w stronę jej ucha, gdzie wyszeptał jedno słowo: "Frigustirie".
Następną osobą, która otrzymała atencję od Olbrzyma była Chain. Młody(choć starszy) Byakuton podszedł do niej i wytarmosił jej włosy jedną ręką.
- Chain! Jak zwykle urocza, co ty takiego robisz, że człowiek ma ochotę tylko podejść, wytarmosić lub przytulić cię? Jaki jest twój sekret? Hahaha, a teraz jak jesteś młodsza to jeszcze jesteś, albo wydajesz się słodziutka. W przyszłości twój charakterek znał chyba każdy we Fiore. A wiesz, swoją drogą byłem ostatnio w Neverbeen i nie uwierzysz co zobaczyłem, mianowicie... - Rozgadał się uchachany od ucha do ucha i już miał dokończyć mówić o pewnym incydencie, kiedy to jego spojrzenie trafiło na Samaela. Szczena mu opadła, kiedy tylko zdał sobie sprawę, że to tak naprawdę on. Wcześniej zdawał się go widzieć, no ale nie rozpoznał go, wiecie zielony włos i w ogóle. Ale teraz był pewien, że był to Sam. W białych włosach. TYCH BIAŁYCH WŁOSACH.
- Wujku Sam, to już?! Ale jak to? Już to masz?! Przecież... przecież, miałeś to dopiero jak miałem 8 lat. Jak to się stało? Przecież to nie ma sensu. A może... może moje przybycie naprawdę zmienia to co będzie...
Przystąpił parę kroków w jego stronę kładąc mu rękę na ramieniu z skupionym wyrazem twarzy, który stopniowo zaczął zamieniać się w dziarski uśmiech. Następnie zwrócił się do reszty w pomieszczeniu.
- Oj szykujcie się Fairy Tail. Jak tak dalej pójdzie, to Samael prześcignie was dwukrotnie i nie mówię tu o tym, że szybko biega.
Klepnął po ramieniu parę razy białasa i przystąpił do trochę innej części pomieszczenia, gdzie znajdowały się także dobrze mu znane twarze. Nie mógł uwierzyć, kiedy zobaczył ten znajomy lok, tą klatę, te niesamowite kości policzkowe. To mogła być tylko jedna osoba.
Klepnął z całej siły przyjacielsko w plecy Persivala.
- Siema Loczek! Dobry Lysion, świetnie wyglądasz! Co tam u ciebie? Udało ci się przejąć jakieś ciekawe okazy? Masz już Ghurine, czy to może później go pokonałeś? Zresztą co to ma za znaczenie, przybij męską pionę! - Chwycił dłoń Precivala i następnie ścisnął z całych sił, znając krzepę jaką ma jego przyjaciel oraz wiedząc, że zawsze mógł polegać na potędze jego mięśni. Ach te misje, które razem przeżyli. Po stokroć... nie, po tysiąckroć męstwo!
Ciesząc się ze spotkania starego drucha w młodym ciele z prawdziwą werwą podszedł do Gonzalesa, który obecnie tarzał się na ziemi ze śmiechu.
Następnie złapał jego rękę i włożył mu do dłoni... muszlę. Ładną, owalną, pokrytą zaschniętym morskim zarostem(nie pamiętam nazwy).
- Masz. To za igrzyska. - Rzekł do niego klepiąc go po głowie i pozwalając mu się śmiać dalej. Ach, lubił tego gościa. Za jego czasów był naprawdę niezwykły, a tutaj to taki uroczy szkrab. Uroczy, lecz bestia, jak to powiadają.
Ruszył do stołu z Sorą i Mamoru, natychmiast kierując swój focus w tego pierwszego. Czyżby był to on? Czy to był ten Sora? Wyglądał jak on, tylko w wersji Chibi. Niebywałe, że tu jest. Przecież tak szybko i wcześnie zaczął robić karierę jak WWS.
- Sora, czy to ty? Hmm... wyglądasz podobnie do niego, choć kiedy widywałem ciebie swego czasu, to byłeś zbyt bardzo... ulotny. W końcu stworzyłeś tą dziwną "sieć" w eterano. Ale to chyba jesteś ty. Jak się czujesz? Zawsze chciałem jakoś z tobą pogadać, ale nie dało się nigdy. Co tam u brata? Jak nauka magii? Opanowałeś już serwerowanie? Kurde... pewnie nie wiesz o czym jeszcze mówię, prawda? Choć jesteś Sorą. Czego ty nie wiesz! - Powiedział, oglądając chłopca z każdej strony. Ciekawe kiedy pojawiły mu się problemy z ustaleniem płci pod względem psychicznym. Hmm... oby jak najpóźniej. Zawsze go to martwiło.
Zapewne posiedziałby z Sorą nieco dłużej i pogawędziłby z nim, ale zauważył kolejnego ciekawego osobnika zwanego wróżkiem, a był to nikt inny jak tylko Mamoru. W sumie zauważył go wcześniej, ale bardziej zaskoczyła go wtedy obecność Sory.
- O żesz ty, nic się nie zmieniłeś z wyglądu! Mimo 30 lat różnicy, nadal wyglądasz tak samo! Jak to zrobiłeś? Albo jak to zrobisz? Przenosiłeś się do innego świata czy jak? Zresztą nie ważne. Coś się stało? Nie wyglądasz najlepiej. Może potrzebujesz jakiś ziółek lub czegoś w tym stylu? Mogę polecić Ci dobre miejsce to się przeniesiesz i w ogóle. Ej, właśnie poznałeś już Elizabeth, czy to dopiero później? Wiesz, rzadko kiedy byłeś w gildii więc słabo się orientuje co, gdzie i jak. - Odezwał się do chłopaka, przyglądając się w jakim jest stanie. Mamoru pomógł w przyszłości Kyoumie w paru sytuacja, gdy już myślał, że nie da rady. To niezrównany towarzysz, niezwykle szybki, precyzyjny i zawsze trafia w porę. Gdyby nie to jego uzależnienie, mógłby bardziej się zaprzyjaźnić z nim... ale sam bywa, lub będzie bywał niedostępny. Miał cichą nadzieję, że to się zmieni.
Alezja. Czuł ją. Czuł ją wyraźnie. Gdzieś tutaj tu była, tak to było pewne. Skąd to wiedział? Cóż, jego cudowne zmysły były oczywiście nadludzkie, a jak ktoś uważa inaczej, to się myli, bo Kyouma wie lepiej. Czemu tak? Bo tak. Bo żelazna logika.
Wodzony swoim nosem spojrzał w stronę zapachu, widząc mistrzynię gildii. Lubił ją. Nawet bardzo. Tyyyle dobrego się o niej nasłyszał od mamy, że chciał ją poznać.
Dlatego też gdy tylko Mamoru skończył mówić, ruszył w stronę GM i obarczył ją szczerym uśmiechem.
- Witam Szanowną Mistrzynię Gildii! Jak samopoczucie? Mogę jakoś pomóc? - zagadał sympatycznie, siadając na jednym z krzeseł, co było złą decyzją, gdyż nie zdjął kotwicy i ciężar sprawił, że nogi krzesła pękły. On zaś przewrócił się i łoskotem upadł na podłogę, nieco wgniatając panele.
- Ups. Eeee... zapłacę za to i za drzwi jakby co... jak zarobię. - Wypowiedział ponownie dość zakłopotany. Nie ma jak grabić sobie w kartotece Mistrzyni. Ech... bywa. Wstał ostrożnie, by niczego znowu nie zniszczyć spoglądając z miną Gonzka, który coś zbroił i przepraszał, na Alezje.
Była dość olśniewającą personą, przed którą sam nie wiedział czemu, ale czuł duży respekt. Może to doświadczenie, a może po prostu jej własna siła biła od niej, roztaczając się wokół wróżków w opiekuńczym całunie. Cokolwiek to było, czuł, że to naprawdę urodzona Guild Masterka, choć może sama tak o sobie nie uważać.
Postanowił znaleźć następną osobę do rozmowy, bo Alezja mogła być zniesmaczone jego ogromną obecnością i zasłanianiem gildii. Odnalazł Endymiona. Hah! To będzie dobre. Może dostanie pocałunek? Nieeee. Lepiej nie. To by było niestosowne, nawet jeżeli on sam się do tego nie stosuje.
- Jak będziesz mnie potrzebowała daj znać, a przybędę. - Rzekł niczym rycerz do damy i począł posuwać swoje ciężkie cielsko w kierunku Endymka. Ten to był lubiany w gildii. W nocy zakradał się, by całować towarzyszki i towarzyszy. Pamiętał, jak jego mama kiedyś mu przez to złamała obojczyk, kiedy włamał się do jej pokoju. Potem się ustabilizował... w miarę. Ale i tak był zajebisty i miał strasznie duży polot oraz fajną gadaną.
Już miał zamiar wyskoczyć do niego z jakimś mega odpałowym tekstem w stylu: "Cześć, czy chcesz pocałować moją... kotwicę?"
Ale wtedy ją zobaczył. Kirino.
Zamurowało go. To była ona.
Spojrzał się na jej twarz. Na jej spojrzenie. Już miała to spojrzenie.
- Nie... to już? Dlaczego...? Tak...tak mi przykro Kirino. - Wydukał cicho, po czym wycofał się krokiem do tyłu i obrócił się.
Tak wcześnie już wpadła w ten stan. Dobrzy bogowie, za jakie grzechy ona musi to odbywać. Czyżby już ich spotkała? Czemu teraz? Czemu tutaj? Nie możecie tego przełożyć?
Byakuton stanął koło lady i oparł się na nią. To zbiło prawie cały z niego entuzjazm. Chciał jej pomóc, pomóc jak jasna cholera. Ale nie wiedział jak. Po prostu nie wiedział. A myślał on już, że jego wiedza jest blisko wystarczająco porównywalna do wszechwiedzącego kamienia, który wie wszystko, ale jest tylko kamieniem. No.
- Piwo... albo daj beczkę od razu. - Wymamrotał olbrzym mieszając w swoim ciele uczucie smutku z gniewem. Czemu gniewem? Bo kurwa to mu sie nie podobało! A kurwa to też kobieta! No.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2978-sejf-kyoumy#51944 https://ftpm.forumpolish.com/t2884-kyouma-byakuton#51385
Torashiro


Torashiro


Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013

Biesiada Fairy Tail - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Biesiada Fairy Tail   Biesiada Fairy Tail - Page 2 EmptySob Paź 24 2015, 19:39

Ech, a miało być tak pięknie, tak kulturalnie. Rozmowa, piwko, znajomi i pełna kulturka. Prawda?  Tylko... ktoś musiał się tu pojawić kto zasiał ziarno zła i chaosu. A przynajmniej chaosu. Gonzales... ten rozwrzeszczany, rozbiegany dzieciak, nie potrafiący czasami się opanować. Czyż nie brzmi to jak... wróżek idealny? A przynajmniej stereotypowy? Pewnie normalnie by Tora uśmiechnął się na tego chłopaka, ale nie teraz... nie gdy rozlał mu piwo... jego piwo. Aura (PWM) pojawiła się dookoła Tory, gdy jego trunek został rozlany, a on sam częściowo nim oblany. Położył delikatnie dłoń zaciśniętą w pięść na stole i spojrzał na niego.

-Jeszcze raz rozlejesz mi piwo, a skończysz gorzej... - powiedział powoli, acz z niezwykle mocną akcentacją każdego pojedynczego słowa. Zdawało się, że jeszcze jeden wybryk Gonza skończy się listem gończym za Torą za zabójstwo kolegi z gildii. A przynajmniej za zrobienie z niego sera szwajcarskiego. Tak czy inaczej, gdy usłyszał głos Chain jego złotawa energia zanikła, a chłopak rozluźnił dłoń. -Hej Chain, co tam u ciebie? - nie dawał po sobie poznać, że przed chwilą poruszał dość... kontrowersyjno-agresywny temat zwiazany z Chciwcami. Po chwili pojawił się tu też Percival, z którym to Tora też się przywitał -Witaj Perci. Coś nowego? - rzucił klasycznie z lekkim uśmiechem, choć wciąż był zły za alkohol, który uległ anihilacji przez Gonza. A przynajmniej rozlaniu. Ale nie na niego. Tylko na białowłosego chłopaczka.

Po chwili szczęśliwie odezwała się Yugi wracając do tematu Greedersów. Czy był to plus czy nie... rzecz sporna. Jednakże... nie to było najważniejsze. Grunt, że wyjaśniła Tasi co i jak. Pozostało więc tylko czekać na jej reakcję.
-Chciałbym wiedzieć, kto wpadł na taki genialny pomysł. - rzekł ciszej z lekkim przekąsem, wyraźnie czując dezaprobatę dla całego tego projektu "zostania nowym bogiem za 10kk pkt". Ale po chwili... wpadł najgenialniejszy pomysł, jaki mógł paść. -Zgoda... Tasiu, też pijesz. - zgodził się z Yugi i automatycznie wpisał na listę konkursu Kamishirosawę. Z jej wolą, czy też bez. W razie czego wleje się w nią siłą -Ktoś jeszcze?! - rzucił głośniej do otaczających ich wróżek, po czym, widząc wszystkich zawodników ruszył po kieliszki i wódkę do lady. Oj... będzie się działo. Gdy wrócił już ze wszystkim oficjalnie otworzył szklaną butelkę i zaczął polewać. Zaczynając od Yugaty i Takary, przez następne ewentualnie chętne do wzięcia udziału w pijackich zawodach przedstawicielki płci pięknej, innych mężczyzn i chłopaków, na sobie kończąc. Dla bezpieczeństwa wziął więcej wódki. W razie czego będzie ją kończył z Yugatą. Gdy już skończył zorientował się, że zapomniał o czymś do popicia, ale cóż... to dopiero pierwsza kolejka. -Pierwsza bez popity! - zaproponował z uśmiechem, po czym uniósł w górę swój kieliszek, by zaproponować toast -Za tą biesiadę! - po czym czekał, aż wszyscy się zgodzą, stukną się kieliszkami, by móc wziąć pierwszy strzał prosto w gardło. Lekko się skrzywił, gdy trunek wchodził mu do gardła, ale to nic takiego, czego nie dałoby się przeżyć. A wszak... to dopiero początek.

No i wtedy jakoś podszedł do nich Kyouma. Ten duży mężczyzna, który w teorii jest jego synem w przyszłości. Według Alezji, która na moment tu podeszła, a z którą przywitał się skinięciem głowy, ich kości twarzy wskazywały na pokrewieństwo. Sam zresztą wiedział, że podobne rzeczy są możliwe, więc, gdy już ochłonął, nie negował tego.
-Wystarczy samo Tora, Kyouma. - rzucił spokojnie, wciąż czując w ustach gorzki posmak pierwszego kieliszka wódki, po czym dodał -Jeśli będzie czas i możliwości to czemu nie. Tylko zgaduję, że już na jedną się zapisałem. - to rzekłszy skinieniem głowy wskazał na Takarę i Yugatę, po czym dopowiedział -Chyba, że nie ma nikt nic przeciwko większej misji. - a to wszystko obarczone lekkim uśmiechem. Tak... nie skomentował wcześniejszego uniesienia Tasi po pierwszym kieliszku (tak, dopilnował by wypiła), albo nie zdążył zareagować, bo ten już ruszył dalej, jednocześnie wyrażając swoje zdziwienie zmianą włosów u Sama, choć sam dawny zielonowłosy zdążył już wyrazić choć częściowo tą zmianę. A tak to... pozostało czekać na kolejne kolejki!
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1315-konto-torashiro#19555 https://ftpm.forumpolish.com/t962-torashiro#14231 https://ftpm.forumpolish.com/t1316-torashiro#19559
Frederica

Wytrwała Pierepałka

Frederica


Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014

Biesiada Fairy Tail - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Biesiada Fairy Tail   Biesiada Fairy Tail - Page 2 EmptySob Paź 24 2015, 20:38

W zasadzie na dobrą sprawę nie zdarzyła nawet upić chociażby jeden malutki łyk swojej świeżo zaparzonej kawy. Przez to wszystko trochę o niej zapomniała. I tak samo zapomniała ją uratować, kiedy Gonzo przebiegł po ich stoliku. A czekała na swoją chwilę. Znaczy inaczej... Nie zapomniała. Po prostu miała teraz nieco ważniejsze sprawy. Tymczasem kiedy gorąca zawartość wylądowała na jej bluzce, automatycznie poszła litania przekleństw po pergrandzku. To nie tak, że po prostu nie chciała kląć w ojczystym - była to po prostu kwestia przyzwyczajenia. Jeszcze nie bardzo do niej doszło, że wróciła do domu. Nie bardzo wiedziała czy jest wściekła dlatego, że została poparzona, czy ze straciła napój. Chwyciła ręką fragment białej (a przynajmniej kiedyś białej) koszuli, chcąc oderwać mokry materiał od skóry licząc na to, że przestanie boleć. Może pod tym względem nie cierpiała mąk, ale było to co najmniej irytujące. - Gonzalesie... - zaczęła poważnie, acz spokojnie - Ja potrafię zrozumieć wiele rzeczy. Brak umiejętności używania klamek... Bieganie po stołach... ALE KURWA, GONZO, ROZLAŁEŚ NA MNIE MOJĄ KAWĘ! ZDURNIAŁEŚ DO RESZTY!? - miała wrażenie, że przekrzyczała co najmniej dwa razy wszystkie Wróżki, które prowadził w tym czasie konwersację, włączając w to w sumie muzykę na sali. Miała ochotę wstać, przypieprzyć mu (bo "uderzyć" to w tej chwili najmniej odpowiednie określenie jej zamiarów), wbić go w ścianę i złapać nogi. Zrobiłaby pewnie tylko pierwsze dwie trzecie, ale ostatecznie stwierdziła, że jest tu właśnie po to, by nikt się za bardzo krwią nie zalał. Dlatego też z wielkim trudem powstrzymała się od wstania i strzelenia mu w zęby. Zamiast tego zapięła kurtkę chcąc zakryć plamę na koszuli. - Gonzo, teraz marszem do baru i po kawę dla mnie. Już już, bo przez miesiąc będziesz czyścił koniom stajnię... - rzuciła zirytowana do białowłosego, kciukiem wskazując za siebie na jego nowy kierunek marszu, czyli bar gildyjny. Tymczasem ponownie schodzili się ludzie. Problem jest taki, że miała tak nadszarpnięte nerwy, że jakiekolwiek - Cześć Chain, Perci... - brzmiało co najmniej jak "zabiję ci matkę, a ciebie pokroję żywcem i wrzucę do rzeki". Jednak jednocześnie odpowiedź na słowa Yugaty - Polowanie na magów? Kurwa, druga Inkwizycja, psia mać. Niech tylko ich dorwę to rozjebię gnoi. Nie po to się bujałam z tamtymi frajerami cały rok, żeby teraz banda frajerów chciała odjebać coś podobnego... Ma ktoś może tą ich listę? - zabrzmiała nader poważnie. I w sumie mówiła poważnie. Nie wiedziała w sumie, kogo prócz Tory i Sama wciągnęli na tą listę, ale w duchu wolała liczyć, ze ani ją ani resztę ekipy. Bo ja nie mają za co, a za resztę serio musiałaby im  wypruć jelita i ich na nich powiesić na żyrandolu. Zdawałoby się jednak mogło, że nadejście Alezji nieco ją uspokoiło. Widząc nadchodzącą Mistrzynię Gildii miała cichą nadzieję, że przejmie interes, a ona będzie mogła się zebrać do domu. Albo przynajmniej się przebrać. Tymczasem życie po raz kolejny pokazało, że co najwyżej może o takich rzeczach pomarzyć. Nieco zaskoczona prosbą Alezji, nie bardzo wiedziała, ze ma odpowiedzieć. W zasadzie to był problem. Dość spory. - Ale ja się jeszcze muszę spakować... I ten... no... - jednak po chwili do niej doszło, ze w sumie sami wepchnęli Alezję na stołek mistrza, a ona sama się wepchnęła na stołek zastępcy tak ładnie kiedyś mówiąc, jaka ona to będzie pomocna i w ogóle. I coś ją momentalnie trafiło. Coś, przez co momentalnie nieco jej się zrobiło głupio i zmusiło do naniesienia korekty. - Albo w sumie to poczeka. Nie ma pośpiechu, jutro też jest dzień... - stwierdziła bez większego przekonania w głosie, po czym ciężko westchnęła. I po co jej to było? I już myślała, że ciąg złych zdarzeń już się skończył. Tymczasem był to ledwie początek. Ona się chyba nie nadaje na biesiady. Spojrzała na Torę nie bardzo rozumiejąc, co on właśnie powiedział. Rzuciła tylko zdziwionym - ...co proszę? - w momencie trawienia informacji. - CZEKAJ, ŻE JAK!? Nie. Nie ma mowy. Ja nie piję. Nie po to tu przyszłam. A za nic w świecie! - wypaliła jak z karabinku nieco przerażona wizją picia z nimi, co z resztą było nawet widoczne. Problem Tasi był taki, że wie, że ludzie odwalają po alkoholu dziwne rzeczy. I wiedziała tez, ze ona nie odwala i na trzeźwo. Jednocześnie nie wiedziała, jak takie coś może się skończyć dla świata. Patrzyła się na Torę niemal błagalnym wzrokiem, który definitywnie mówił " No weźcie dajcie mi spokój no..." i wcale nie pocieszał jej fakt, że wręczono jej kieliszek. Ręka jej się trzęsła, przez co nie bardzo wierzyła, ze niczego nie wylała (a czego jednocześnie żałowała, i to całym serduszkiem). Kurczę, ona nigdy nie piła. I to jakichkolwiek napoi z procentami. To... Tak, może być ciekawe. Co nie zmieniało faktu, że osobiście wolałaby być wtedy gdzieś indziej, na przykład w Pergrande. Uniosła niepewnie kieliszek w górę, po czym z drobnym wahaniem wypiła jego zawartość nie unikając przy tym grymasu niezadowolenia. - Nienawidzę was... - rzuciła do Tory i Yugaty cicho pod nosem acz tak, że było to jednak dobrze słyszalne. I chociaz mogłoby się wydawać, że nic gorszego już nie będzie...

Momentalnie zamknęła mocno powieki, kiedy to dźwięk wyłamywanych drzwi dotarł do jej uszu. I właśnie temu miała zapobiegać. Gildia miała stać po biesiadzie tak, jak stałą przed nią. Tymczasem ktoś wyrzucił kompletnie drzwi i to wyjątkowo nie była ani Tasia ani Gonzo. Odwróciła głowę w stronę wejścia by zaraz po tym ponownie przekląć w tylko Tasi znanym języku. Z jednej strony była nieco zła na Kyoumę. Z drugiej wiedziała, ze nie powinna. Sama jeszcze nie spłaciła drzwi Samanthy. Kiedy ten do niej podszedł i ją przytulił, zdawała się być co najmniej zirytowana. Wyjątkowo za dużo rzeczy ją irytowało i nie bardzo wiedziała, dlaczego. - Starczyłoby samo "miło cię widzieć". Serio. - stwierdziła powoli i spokojnie, jakby tłumaczyła coś bardzo elementarnego dziecku z podstawówki. Po tym zaś ponownie usiadła i w myślach zaczęła przeklinać fakt, że tak bardzo nienawidzi bogów. Nie miała w zasadzie do kogo się modlić, by ten dzień już się skończyło. Pechowo... Kwestii większej misji nie skomentowała. Miała wrażenie, ze byłaby co najmniej niemiła. Zwłaszcza, że najchętniej rzuciłaby w Torę danym jej kieliszkiem, a nie zrobiła w sumie tego tylko dlatego, ze w okolicy była Alezja. A bardzo nie chciała, żeby przez przypadek gildia poniosła większe straty materialne niż drzwi i stołek. On serio ma chyba ich geny. A przynajmniej geny Tasi. Cholera... Chociaż od kiedy ona martwi się jakimkolwiek mieniem? Ehh...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4675-tobolek-fretki#97655 https://ftpm.forumpolish.com/t4652-frederica-kikuta https://ftpm.forumpolish.com/t4677-there-s-something-odd-about-that-place#97660
Yugata


Yugata


Liczba postów : 558
Dołączył/a : 11/11/2012
Skąd : To nie ma znaczenia, skoro miejsce, z którego pochodzi, już nie istnieje

Biesiada Fairy Tail - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Biesiada Fairy Tail   Biesiada Fairy Tail - Page 2 EmptySob Paź 24 2015, 21:37

Wyglądało na to, że Gonzales zaraz będzie mieć całą gildię na karku.
Położyła Takarze dłoń na ramieniu. Podzielała jej stosunek, jeśli chodziło o Greedersów. 
- Niestety, to wygląda trochę gorzej niż Inkwizycja - rzekła. - Bo każdy może zostać Greedersem. Ja, ty, Tora. Każdy.
- Uch, ja jej nie mam przy sobie - odparła, wzruszając ramionami. - Muszę jednak rozwiać twoje nadzieje na brak kłopotów z Fairy Tail, bo wiele osób na niej figuruje. Oprócz Sama i Tory na pewno my. I Alezja.
Yukitora zacisnęła pięści. Co za chory pomysł. Zastanawiała się, kto i co zyska na rzezi wśród magów. 
Poważny nastrój zaraz rozwiał mag Energetycznej Kreacji, przynosząc wódeczkę.
- Yaaay~ - krzyknęła Yugi i zatarła ręce. Dawno nie urządziła sobie konkursu picia z Torą. Zwykle tylko oni sobie nawzajem potrafili dotrzymać kroku. Yugata uznawała swoją mocną głowę za niezwykłą zaletę. No, nie żeby była to wrodzona cecha, bo pamiętała pierwsze fairytailowe imprezki, w których odpadała już w przedbiegach. Wszyscy jednak uznawali upijanie jej za tak zabawne, że była do tego zmuszana na każdej gildyjnej zabawie. Aż w końcu poprawiła swoją odporność. I to jak! Więc kiedy okazało się, że nad ranem tylko ona i Tora jakoś się jeszcze trzymali, zaczęły się też ich zawody. Nie zawsze kończyły się dobrze, zawsze jednak było zabawnie. Była pewna, że tak będzie i tym razem. Obudził się w niej duch walki!
Kiedy ujęła w dłoń swój kieliszek, objęła Takarę ramieniem i przytuliła mocno.
- Jestem taka wzruszona - rzuciła, udając, że ociera sobie łzę z oczu. - Pierwsza kolejka naszej Tasi~!
Yukitora wyszczerzyła się do niej. Po toaście i stuknięciu się ze wszystkimi chwyciła Torę za ramię, zanim wypił swój kieliszek i powiedziała:
- Ejj... Pierwszy to pierwszy! Tradycji musi stać się zadość! 
Uśmiechnęła się do niego. Pierwszego przecież zawsze pili razem! Skrzyżowała z nim ręce i dopiero teraz, kiedy jedno miało ramię przełożone przez ramię drugiego, mogli pić. Zimna wódka rozpaliła jej przełyk. Całą swoją siłę woli skupiła na tym, żeby się nie skrzywić, ale udało się! Rzuciła wyzywające spojrzenie Torashiro.
Tak, Wróżki zdecydowanie nie umiały używać drzwi. I tak, przez gwar zabawy przebił się huk, od którego cała gildia zadrżała w posadach. Yugata skrzywiła się nieznacznie. To mogła być tylko jedna osoba. Dziewczyna nie pomyliła się - natychmiast w tłumie dostrzegła dwumetrowego mięśniaka z ogromną kotwicą. Im bliżej był, tym bardziej białowłosej rzedła mina. Kiedy Kyuma porwał Takarę w górę i postanowił wycisnąć z niej całe powietrze, Tygrysica wyglądała, jakby zjadła wyjątkowo kwaśną cytrynę. I spleśniałą w dodatku. 
Miała nadzieję, że mężczyzna nacieszy się Torą i Tasią, a ją zignoruje. Jakoś... Nieszczególnie za nim przepadała. Nie wiedziała, czy to dlatego, że znał jedną z przyszłości? I to taką, która jej nie satysfakcjonowała? A może dlatego, że czuła, jakby ktoś z butami nagle wbił się w życie Fairy Tail? Albo dlatego, że wiedział znacznie za dużo? Nie miała pojęcia. 
Sugerujesz, że w tej twojej przyszłości jestem brzydka? - odburknęła tylko, znacznie mniej miło, niż zamierzała. Kiedy zaś wyszeptał jej to magiczne słowo do ucha, zbladła. Mimowolnie przesunęła się do Tory i schowała za nim. Zacisnęła wargi i zwiesiła głowę. Nie chciała, żeby ktoś widział emocje malujące się na jej twarzy.
Zabierzcie go ode mnie... - wyszeptała tylko, mając nadzieję, że olbrzym szybko się zmyje. Nawet nie wiedziała, co czuje. Z jednej strony ogarnął ją przejmujący smutek. Nie chciała JEJ wspominać. Nie chciała myśleć o tym, co straciła i ile będzie trzeba, by to odzyskać. Czy da się to odzyskać. Nie ciała rozpamiętywać tego wszystkiego. A wystarczyło jedno słowo... Uch... Ten to wiedział, jak zepsuć atmosferę. Poza tym... Skąd? Skąd on wiedział? Nigdy nikomu nie mówiła. Nigdy. Nigdy się nie zwierzała, nie opowiadała zbyt dużo o swojej przeszłości. To było zbyt bolesne. 
Z drugiej strony czuła gniew. Gniew, że Kyouma jest w stanie tak beztrosko wyciągać na światło dzienne jej najbardziej prywatne, intymne sprawy, a jednocześnie najbliższe jej sercu. Złość, jaka ją ogarnęła, była tak przejmująca, że zaczęła palić dziewczynę w gardle żywym ogniem. Zacisnęła zęby. Przecież nie przyszła tu płakać! 
Oparła się głową o plecy Tory i odetchnęła głęboko. Musiała się uspokoić. Mimo to, jej pięści zaciskały się coraz mocniej i mocniej, a całe ciało, przeładowane emocjami, drżało. Przygryzła wargę. Czuła, jak jej długie, ostre paznokcie wbijają się jej boleśnie we wnętrza dłoni. "No, już, uspokój się. Poszedł- mówiła do siebie w myślach. Nie chciała psuć innym nastroju swoją postawą, więc zmusiła się do uśmiechu i wyjrzała zza pleców Torashiro.
Nie wierzę, że udało wam się zrobić takiego wielkoluda - rzuciła do Byakutona i Takary. Miała nadzieję, że żartowanie szybko odegna jej wisielczy nastrój.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4691-pokaz-kotku-co-masz-w-srodku#97803 https://ftpm.forumpolish.com/t4653-yukitora-yugata https://ftpm.forumpolish.com/t913-takie-tam#13434
Samael


Samael


Liczba postów : 992
Dołączył/a : 28/01/2013

Biesiada Fairy Tail - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Biesiada Fairy Tail   Biesiada Fairy Tail - Page 2 EmptySob Paź 24 2015, 22:05

Rozmawiali sobie, krzyczeli na Gonza za wytworzony przez niego bałagan, dalej rozmawiali jak i pili, a dokładniej ci, którzy mieli jeszcze coś. Tak było na przykład w przypadku Sama, którego propozycja nie została przyjęta przez znacznie niższego białowłosego.
- Jak nie to nie, sztuczka która pewnie ci by się spodobała nie zostanie pokazana, a szczerze to chciałem ci ją pokazać - powiedział krótko do Gonzo, po czym obrócił się do niego. Swoimi słowami, chciał dać drugą szansę Wróżkowi, może tym razem to co powiedział wywrze na nim większy wpływ niż poprzednio i być może ten sposób chociaż spróbuje co nieco posprzątać.
Gdy Tora zaproponował wspólne picie, na twarzy Samael pojawił się dosyć szeroki uśmiech, świadczący o tym, że zamierza dołączyć do grupy pijących. Szybko dokończył swoje piwo, skoro mieli wziąć się za coś innego to Białowłosy postanowił najpierw skończyć pić to co wziął jako pierwsze. Nie lubił zostawiać mocniejszego trunku, nawet na ostatniej misji wyszedł z karczmy dopiero jak kufel przez niego zamówiony był pusty. Pić z towarzyszami, czegoś takiego mag błyskawic nigdy by nie odmówił, chociażby miał złamaną rękę czy coś innego mu dolegało, nie odmówiłby. Dlatego po daniu znać koledze z gildii, pierwsze co zrobił to podwinął do góry rękawy swojej już nie całkowicie czystej białej koszuli, a następnie wypił pierwszy kieliszek mocniejszego trunku jednym chlustem bez popity. Coś mu mówiło, że będzie się tutaj podczas tej zabawy wiele działo.
Rozmyślał nad tym tylko przez chwilę, bo do biesiady dołączył ktoś, kto pojawił się na igrzyskach magicznych, a z kim nie miał okazję porozmawiać. Ktoś kto był podobno synem destruktywnej pary TT i dodatkowo był podróżnikiem w czasie, tyle z tego czasu, który jeszcze nie miał okazję być. Kyouma, bo tak nazywała się osoba wyższa niż Perci, weszła przy okazji nieco poszerzając wejście do tego miejsca. Mag błyskawic jakoś nie był tym zdziwiony, był Wróżkiem, miał podobno geny silnych rodziców, tak więc takie wejście wydawało się być mu niczym zaskakującym.
- 8 lat jak ty miałeś, czyli w twoim czasie to za ile lat od dnia obecnego ? – jedno proste pytanie do człowieka z kotwicą po tym co usłyszał. Jeśli dobrze rozumiał, to ten kolor włosów, który obecnie miał, a do których się zaczął już się powoli przyzwyczajać, w przyszłości podróżnika w czasie również posiadł. - Może taki jak teraz jest obecnie za jakiś czas zmieni się ponownie w mój dawny kolor, a potem w przyszłości biały powróci, tak też może być. I wystarczy Sam, przecież obaj jesteśmy z tej samej gildii- powiedział jeszcze do dziecka maga ziemi  i maga od laserów.
- Nie myśl tak Yugata, nie sądzę, abyśmy się jakoś bardzo zmienili w przyszłości, a już na pewno ty - kolejne słowa maga błyskawic były skierowane do białowłosej dziewczyny znajdującej się w małej odległości od niego, gdy Kyouma opuścił pijących.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t589-konto-samael-a#7394 https://ftpm.forumpolish.com/t579-samael#7289 https://ftpm.forumpolish.com/t1096-notatki-samaela#16384
Percival


Percival


Liczba postów : 51
Dołączył/a : 15/08/2014

Biesiada Fairy Tail - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Biesiada Fairy Tail   Biesiada Fairy Tail - Page 2 EmptySob Paź 24 2015, 22:06

Kompletnie nie miał pojęcia co się stało nagle z Mamoru, który zniknął w jednym momencie i zostawił na jego czole kartkę. Od razu ją zdjął, by zobaczyć co na niej pisze. W sumie coś to było, ale w sumie przykleił to z powrotem. Gdy zaraz coś mówiła Sora, któremu chyba nie smakowało trochę winko. Chociaż w sumie to nic dziwnego jeśli było tanie. Nagle pojawił się Kyoma, a sam Percival podał mu swoją potężną, męską dłoń tworząc nierozerwaną między nimi więź mięśni.
- Ghurine..? - jedynie powtórzył za nim - Raczej nie, ale skoro go pokonałem to zrobię to drugi raz - roześmiał się ogromny wróżek.
Potem pojawił się Mamoru, który się przywitał - Percival - odpowiedział Mamoru na pytanie kim jest - To może się napijemy? - zaproponował czarnowłosemu wróżkowi (W sensie Mamoru).
Powrót do góry Go down
Władca Kasztanów


Władca Kasztanów


Liczba postów : 480
Dołączył/a : 28/01/2015

Biesiada Fairy Tail - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Biesiada Fairy Tail   Biesiada Fairy Tail - Page 2 EmptySob Paź 24 2015, 23:01

Białowłosy... Chociaż to określenie nie wskazywało teraz jednoznacznie konkretnej osoby... Tak więc Gonzales Gonzo Gick, który w po pewnym czasie opanował swój śmiech, pomimo, iż Takara dorzuciła jeszcze węgla do ognia kolejnymi bardzo śmiesznymi słowami, to ostatecznie, z trudem łapiąc oddech,  chłopak skończył z muszelką w ręku. Kto mu ją dał, czy też komu ją zabrał, nie wiedział. Kolejny epicki artjefekt wpadł w ręce! Z pewnością ta epicka muszelka posiadała wiele epickich właściwości. Albo też nie... Ważne, że była. Schował ją do kieszeni. Otarł łezkę spod oka i ciężko westchnął. Ktoś tam coś tam na niego krzyczał. Ktoś czymś mu tam grozić, ale to tylko świadczyło o tym, jak bardzo wszyscy się cieszyli! Przecież każdy ma jakiś sposób okazywania radości. Nie każdy musi się śmiać, ale każdy z pewnością był szczęśliwy! Nawet Yugata, która schowała się za Torą. To byłaby świetna chwila na zabawę w chowanego! Żodyn nie odnalazłby Gonzalesa...  Ale pozostała część gromady skupiła się na czymś takim jak alkohol. Gonzales nie do końca rozumiał, nawet nie potrzebował rozumieć. A niech sobie piją... Gonzo był zdecydowanie za młody na takie rzeczy, ale to wychodziło mu tylko na dobre. Ostatecznie ten trzeźwy zawsze wygrywa... Chłopak już zaczął wyczekiwać, aż po kolei osóbki będą zasypiać pod stołami, w lawie...
-Hihihi... - zaśmiał się pod nosem. Rzucili jeszcze jakimś nudnym tematem o czymś, co chłopaka całkowicie nie interesowało. Skupił się na rzeczy całkowicie innej. Jego starszy brat w białych włosach, nagle zrezygnował z pokazania sztuczki.
-Nie? Jak to nie?! - zakrzyknął zeskakując do lawy, zostawiając na stole jeszcze parę epickich, różowych, połyskujących śladów, próbując znaleźć się przed Samaelem. - Ja chcę! Chcę! To wszystko przez nich! Oni tutaj przeszkadzają!
Jednakże warunek do spełnienia, aby Samael pokazał sztuczkę było posprzątanie tego całego bajzlu. Gonzales wziął głęboki wdech. Jak chciał, to potrafił! Jednak było tego dość dużo, a nie wszystkie zniszczenia należały do Gonzalesa. Co jak co, ale Gonzales swoim kopnięciem w drzwi nie mógł doprowadzić do takich zniszczeń... A może mógł... Widocznie nie znał jeszcze pełni swoich mocy. Co do sprzątania uznał, że wystarczy machnąć rękawem przez stół, wsiąkając w niego mokrą plamę.
-Już! Jest o wiele czyściej! To pokażesz już sztuczkę? Prosi... - zaczepiał Samaela ciągając go za koszulkę, za każdym razem jak tylko się od niego odwracał, przeszkadzając mu we wszelkich kwestiach dialogowych. Byleby tylko pokazał sztuczkę...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2681-pjenjanzki-gonza#45826 https://ftpm.forumpolish.com/t2665-gonzo https://ftpm.forumpolish.com/t2682-cos-gonza#45827
Snow


Snow


Liczba postów : 254
Dołączył/a : 21/08/2013

Biesiada Fairy Tail - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Biesiada Fairy Tail   Biesiada Fairy Tail - Page 2 EmptyNie Paź 25 2015, 13:22

Biesiada? Nie mogło na niej zabraknąć na niej również Śniega. Przecież wiadomo było nie od dziś, czy nawet wczoraj iż fanem piwa jest on wielkim. Dlatego jego obecność w stroju i zajęcie pozycji za barem nie powinno nikogo dziwić. Wiadomo, nalewanie trunków tej dziczy, bo jak inaczej nazwać ekipę z Fairy Tail, po paru głębszych, nie było jego wymarzonym zadaniem. Nikt jednak nie zabraniał mu popijać sobie piwa pod barem prawda? Dodatkowo nie obchodziło go zbytnio, co się dzieje na sali, do czasu az ktoś nie postanowi tańczyć na JEGO barze, jak to uczynił niedawno Gonzales, na jego szczęście wybrał tylko stoliki, a Patrick za obsługę sali nie był odpowiedzialny. I to nie on będzie musiał sprzątać cały ten syf.
-Mam nadzieję, że każdy ma kasę by zapłacić za swoje napoje!- ryknął w stronę sali znienacka, czyszcząc w tym samym czasie kufel, ot dla efektu. Dziś nikt nie pije za darmo, a Śniegu wiedział, że wiele osób ma problemy finansowe...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1426-skarpeta-snow-a https://ftpm.forumpolish.com/t1392-patrick-snow-johnson
Sponsored content





Biesiada Fairy Tail - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Biesiada Fairy Tail   Biesiada Fairy Tail - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 
Biesiada Fairy Tail
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 5Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
 Similar topics
-
» Biesiada Kaczuszek - Reaktywacja
» Świąteczna Biesiada Grimoire Heart
»  "Cisza przed burzą"- biesiada GH
» Shinobi Heritage - Fairy Tail
» Egzamin na maga S dla Fairy Tail i Sonii

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Wydarzenia Offtopowe :: Biesiady Gildyjne
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.