Wyspa Toramw Els

First topic message reminder :

Wyspa znajduje się niedaleko od znanego portu w Hargeon. Jest to prywatna wyspa należąca do rodu Villerionów od niepamiętnych czasów. Dostać na nią można się tylko drogą morską, a na wyspie znajduje się niewielki port, w którym zacumować mogą co najwyżej mniejsze jachty turystyczne. Na wyspie znajdują się liczne lasy, dość gęsto zalesione. W środku wyspy znajduje się natomiast olbrzymia rezydencja w stylu brytyjskim z dużym ogrodem. Sama średnica wyspy wynosi około 10km, a rezydencja wraz z ogrodem zajmuje około 1km2. Więcej o wyspie niestety nie wiadomo, gdyż tylko nieliczni mieli możliwość odwiedzenia jej. Według plotek nikt nie wrócił z wyspy od ponad 20 lat, a osoby, które tu przybyły jedynie pracowały dla właściciela rezydencji.

---

MG misja bez nazwy.

Przybyliście na wyspę okrętem, który był dla was przygotowany jeszcze w Hargeon. Ładny biały dwumasztowiec zabrał uczestników tej misji i jeszcze ósemkę innych ludzi na wyspę. Poza wami były jeszcze 3 dziewczyny ładnie ubrane w mundurki prestiżowych szkół Fiore w wieku około 17 lat, 2 mężczyzn około 40, kobieta w brunatnych włosach, która wyglądała na smutną, dziewczyna w powiewnej sukni oraz młody chłopak w garniturze. Od razu było widać, że gotówki im nie brakuje. Po około 5h rejsu dopłynęliście na wyspę, na której czekało was zadanie. Wiedzieliście, że nikogo nie było tu przed wami od ponad 20 lat, mogliście więc spodziewać się licznych tajemnic, które do tej pory wyspa skrywała przed światem, a które wy mogliście odkryć i wyjawić światowi. Nie mieliście znaliście powodu, dla którego ktoś was tutaj zaprosił, co się stało, że po tylu latach ktoś wyciągnął rękę do świata z prośbą o pomoc. Kiedy zeszliście z pokładu odebrał was lokaj w wieku około 70 lat i dwie pokojówki , które miały około 16 lat. Były młode i piękne.
- Witajcie szanowni magowie - oznajmił lokaj nisko się wam kłaniając- Miło, że zechcieliście odpowiedzieć na nasze wezwanie. Niestety wiele nie mogę wam powiedzieć o waszej misji. Więcej dowiecie się w rezydencji naszego pana. Proszę ruszajmy do jego wnętrza zanim zapadnie zmierzch. W lesie po zmierzchu nie jest zbyt bezpiecznie i lepiej udajmy się do środka jak najszybciej.
Faktycznie było już ciemno, około 16:00 kiedy dotarliście. Nie wiedzieliście ile zajmie wam podróż do rezydencji, nie znaliście wyspy. Dlatego zaczęliście zmierzać za lokajem i pokojówkami w stronę rezydencji. Była to najlepsza chwila, abyście mogli się lepiej poznać. Nie znaliście jeszcze celu waszego zadania, ale kto wie czy później znajdziecie okazje. Wyspa pełna tajemnic czekała na was i nie wiedzieliście co takiego może was na niej spotkać.

//kolejność nie ma znaczenia, ale każdy ma 72h na odpis. Liczy się czas od mojego postu, nie czas po ostatniej osobie. Odpisuję w niedzielę późnym wieczorem, albo w poniedziałek rano. Na razie możecie się poznać misja zacznie się niedługo

MG

Najpierw Ayano unieruchomiła przeciwnika w większym stopniu za sprawą swojej czekolady. Widząc to rezolutny przeciwnik od razu zareagował i wyrzucił bomby. Co prawda nie w was, bo byliście za daleko, aby zdążyć, ale po prostu wypuścił je z rąk zanim czekolada spowiła całe jego ciało tak, że całkowicie ograniczyła mu możliwość ruchu. Wtedy Laveth też użył swojego jeżyka. Nie zobaczył jednak efektów swojego zaklęcia. Dlaczego? Ano bomby, które opadły wybuchły. Tyle, że nie były to bomby rażeniowe, a dymne. Dokładnie. Kłąb dymu rozpowszechnił się po otoczeniu, a wy przestaliście widzieć wroga. Za to smoczek potrafił go wyczuć za sprawą swojego węchu. Ayano nie widziała wroga i nie podjęła akcji z cukierkowym wirkiem za to Laveth stworzył miecz gotowy do ataku. W sumie po węchu mogłeś określić jego lokalizację. No i wiedziałeś, że nie poruszył się. Wyczuwałeś też odrobinę krwi zmieszaną z czekoladą. Ofiara krwawiła.

Godzina 4:02

72h na odpis.

Cóż, dziewczynka miała zrobić? Dobrze wiedziała, że sprawę musi oddać Lavowi, a przeciwnik i tak jakiś czas musi zostać w jej czekoladzie. Blondyneczka stara się obejść chmurę gazu. Nie może przecież przeszkadzać Lavowi, a w razie ucieczki będzie widzieć swojego napastnika. W końcu trzeba mu odpłacić za te wszystkie śmierci.

MG

Co tu dużo mówić... Walka w kłębie dymu dalej trwała, a może i nie. Ayano po prostu wyszła z mgły, która nadal się unosiła zakrywając pole walki. Teraz znalazła się tuż pod posiadłością. Cóż to chyba wszystko co mogę napisać jak Mistrz gry. Jak widać walka nie została jeszcze zakończona, ale powoli zmierzała ku końcowi. Dorwaliście potencjalnego zabójcę i chcieliście na nim przeprowadzić sprawiedliwy sąd. Wystarczyło tylko go zabić.

Godzina 4:03

72h na odpis.

A co dziewczynka miała takiego zrobić? No cóż, zostało jej tylko wyczarować cukrowe ostrze i najprościej robiąc przeciąć żyłę, czy tam tętnice na szyi! A najlepiej to oby dwie. Skoro to już miał być koniec to podziękuję temu panu, bo chce już się znaleźć w swoim ukochanym łóżeczku przy swoim posterunku.

MG

Dziewczynka wyczarowała swój sztylecik i ruszyła pewnym ruchem na przeciwnika. No w miarę pewnym ruchem. Miała sporo szczęścia, bo dym już się rozwiał i mogła bez problemu go namierzyć. W sumie przeciwnik dalej był unieruchomiony w twojej czekoladzie nie mogąc się ruszyć więc mimo, że w normalnej walce na sztylety nie miałabyś z nim szans tutaj jednak miałaś przewagę i po prostu przecięłaś przeciwnikowi punkt witalny. Punkt dla Ciebie. Wydawało się, że wszystko zostało już zakończone. Ale w sumie burza wciąż trwała. Prawdopodobnie skończy się dopiero rano i wtedy będzie możliwe opuszczenie wyspy. Pozostało wam czekać do rana. I do wyczekiwanej godziny 6:00

Była godzina 4:30

Czas na odpis 72h

Cóż, dużo kobietka nie miała do roboty, tak więc wzięła za rączkę Laventa i poszła z nim do rezydencji. W końcu burza dalej trwała. Może z cukru nie była, ale tak specjalnie bardziej stać się mokrą jakoś nie miała zamiaru. Po prostu podreptała.
- Tataataaa~ To żem się skończyło.. Teraz do końca burzowe LB!~ - wykrzyknęła radośnie, wchodząc w progi rezydencji. Już nic nie miała do roboty.

MG

Mała dziewczynka poprowadziła swojego większego i silniejszego fizycznie kolegę z powrotem do rezydencji. W końcu mogliście się zrelaksować po tej jakże długiej i męczącej misji. W sumie zginęli prawie wszyscy poza tobą, Lavethem i prawdopodobnie Lee, Senką i Nagisą. Przynajmniej o ich śmierci nic nie wiedzieliście. Teraz pozornie wystarczyło poczekać tylko do rana i wypłynąć siną w dal do domu. W sumie status żywych do martwych nie był zbyt imponujący, ale cóż ... Na pocieszenie napiszę, że mogło być gorzej i zabójstwa mogły trwać nadal. No dobra może jednak nie powinienem tego pisać i was pocieszać, bo okazałbym się kłamcą.

Kiedy w końcu mogliście się odprężyć wybiła godzina 5:00. W sumie o tej godzinie powinno być przedostatnie zabójstwo. Spokój. Jak miło. 5:01, 02, 03, 04... 11. Wiatr powoli przestawał uniemożliwiać podróż, choć nadal mogło to wiązać się z niebezpieczeństwem. I nagle łup, i całą sielankę szlag trafił. W sali nad wami coś upadło, a chwilę potem zawalił się strop. Widocznie nie był zbyt solidnej roboty. Na szczęście nic wam się nie stało. Gorzej z dziewczyną, która spadła razem ze stropem. Na ziemi w kawałkach gruzu leżała Nagisa z pętlą na szyi jak mają powieszone osoby. Lina, która trzymała dziewczynę zerwała się z jakiegoś powodu, a upadek dziewczyny widocznie spowodował załamanie podłogi. Widocznie miała sporo pecha i trafiła na jakieś spróchniałe deski stropu. Nie muszę mówić, że już nie żyła. Oczy wyszły jej z orbit, usta miała otwarte. Cicha dziewczynka, która nic nie zrobiła wyglądała okropnie. Była kolejną ofiarą. 6:00 się zbliżała.

Była godzina 5:16

72h na odpis.

No dobra... meh.
Sprawa była załatwiona czy też może to tylko jeden szczebel na drabinie zagadki. Zanim dziewczyna odciągnęła go do rezydencji, smok chciał sprawdzić jedną rzecz. Twarz owego ninja... jeśli to ta osoba z fotografii, prawdopodobnie mamy sprawę załatwioną. Jeśli nie, to było tu więcej osób niż akt w gabinecie. No cóż, nie ważne czy to ta osoba z fotografii, skoro jest martwa to można uznać to za sukces.
Co do naszego wisielca to sprawa była prosta, smok podchodzi spokojnie do ciała i łapie ją za rękę. Jeśli zginęła niedawno.. będzie jeszcze "ciepła". W innym razie wyjdzie na to, że została zabita wcześniej, ale jednak nie znaleziono jej ciała. Jeśli wisielec "daje" znaki iż to jednak niedawno się stało. Trza zacząć zabawę od początku. Jednak nie zapominajmy o żelaznych ścianach w większości rezydencji. Trzeba będzie sprawdzić, czy któraś nie została naruszona podczas ich nieobecności.

Można by powiedzieć, że cała ta gra się skończyła i teraz powinni mieć odpoczynek. LB i inne tego typu sprawy. Wiatr powoli się uspokajał. Chyba wszystko było w najlepszym porządku. Jednak coś musiało się stać! Bum! I nagle ściany nie było. Ayano nawet podejrzewała, że nic nie mogło stać po ich misji.
- Ciepła?- spytała od razu Lava, który po prostu ubiegł ją w rozpoznawaniu. Mimo wszystko dziewczynka szybko ruszy na kolejne ciepło i sprawdzi wszystkie pokoje, czy aby nic się w nich nie kryję. Bo w końcu coś może im umknęło. Nawet jeżeli jest zimna to warto sprawdzić...

MG

Laveth faktycznie spojrzał na twarz osoby, która wcześniej była zamaskowana. Jego przypuszczenia potwierdziły się. Była to dokładnie ta sama osoba, której akta Laveth znalazł na biurku pracodawcy. Również bardzo dobrą i rozważną akcją było sprawdzenie przez smoka wisielca, ciała, które było... hmm w sumie ciepłe... Jednak chciałem tutaj zauważyć, że ciało po śmierci nie robi się jakoś specjalnie zimne. Średni spadek temperatury ciała to 1 stopień na jedną godzinę. Nie potrafiłeś więc dokładnie ocenić jak dawno ciało umarło. Mogłeś jednak na oko stwierdzić, że nie zginęło ono w przeciągu ostatnich kilku minut. Czyli sprawcą mógł być zamordowany przez was nieprzedstawiony gość, a lina mogła urwać się po pewnym czasie. Ta opcja wydawała się jak najbardziej prawdopodobna. Oczywiście nie zauważyłeś żadnych naruszeń w swojej stalowej konstrukcji.

Wszystko powoli stawało się jasne.

Ayano na wszelki wypadek ruszyła jeszcze raz zwiedzić całą willę, ale nie zdążyła zauważyć niczego interesującego szczególnie, że zwiedzanie utrudniały stalowe konstrukcje Lavetha. Z resztą chyba wszystko co dałoby się teraz zauważyć zostało już zauważone. W ten sposób czekaliście na kolejny dzień, uspokojenia morza i odpłynięcie w siną w dal z wyspy, na której rozegrała się prawdziwa masakra.

Wybiła godzina 6:00.

Umarliście.

Przynajmniej tak można było ująć stan, w którym obecnie się znaleźliście. Wszyscy znajdowaliście się w altanie ogrodu w stylu angielskim wykonanej z drewna. Niebo było bezchmurne, pogoda słoneczna, zupełnie inna niż ta, która do tej pory panowała w rezydencji. Ptaki śpiewały, a rośliny w tej krainie wyglądały naprawdę wspaniale, wręcz bajkowo. Bez wątpliwości mogliście stwierdzić, że tego miejsca nie było na wyspie. Wszyscy zebrani byli w środku. Nagisa, Ukyo, trójka dziewczyn, które zostały zabite na samym początku, Baltazar, Sebastian, służba, wszyscy członkowie rodziny, a nawet zamaskowany ninja wszyscy znajdowali się wewnątrz altany przy okrągłym stole jak najbardziej żywi... czy raczej martwi? Honorowe miejsce w tym kręgu zajmowała nieznana wam dziewczyna w długiej angielskiej sukni popijająca herbatę. Jej twarz była spokojna, wyglądało na to, że nie była zaskoczona zaistniałą sytuacją. Wszyscy pozostali bez wątpienia byli w mocnym szoku. No może jeszcze sam Pan Domu, staruszek, który was wynajął nie wyglądał na przejętego. W sumie to bawił się stworzoną przez siebie kulą ognia, którą przerzucał z ręki do ręki. Cała reszta była oniemiała. Po chwili przemówiła dziwna kobieta do wszystkich zebranych.
- Witajcie w świecie magii - oznajmiła wam jakby to była oczywistość - Jak się domyślacie wszyscy umarliście na wyspie Toramw Els, ale jak cofniecie się pamięcią zapewne nie będziecie wiedzieli w jakich okolicznościach. W sumie zaklęcie działa tak, że nie pamiętacie ostatnich 30 min swojego życia
Faktycznie tak było. Mogliście próbować przypomnieć sobie co było o 5:40, ale w żaden sposób nie pamiętaliście. Tak jak w urwanym filmie. Tak jbc. Shagwell nie pamiętał o tym, że zabił go Laveth. Prosiłbym, aby wziął to sobie do pamięci w odgrywaniu postaci. Mógł tylko wiedzieć, że został zabity w trakcie ceremonii. Pozostali w domyśle również mieli taką lukę w pamięci.
- Teraz pewnie zastanawiacie się kto był zabójcą? - zapytała kobieta - hmm może zabawicie się ze mną, w końcu przez wiele lat się nudziłam... Shagwell, Lee, Ayano, Laveth, Senka - wymieniła i spojrzała na waszą grupę - Każde z was ma prawo zadać po dwa pytania w celu rozwiązania zagadki. Swoje pytanie może skierować do kogoś z obecnych tu osób. Jeżeli powie prawdę słowa pojawią się na niebieski kolor, jeżeli skłamie pojawią się na kolor czerwony. Nikt z obecnych tu osób nie może nic nie odpowiedzieć. Po zadaniu po dwa pytania [każdy zadaje 2 pytania dowolnym dwóm lub jednej osobie] i odpowiedziach dam każdemu prawo do podania swojego typu, kto jest zabójcą. Osoba, która zgadnie... hmm... dostanie prezent ode mnie, a poza tym będzie mogła posiąść w mej krainie dowolną magię. Będzie mogła nawet wszystkich was przywrócić do prawdziwego świata. W krainie magii wszystko jest możliwe. No to zaczynajmy

//
1. Wszyscy z was mogą pisać w temacie. Również osoby, które z własnej woli przestały odpisywać lub zginęły jak Shagwell.
2. Możecie zadać od razu dwa pytania, albo zadać jedno pytanie, poczekać na mój odpis z odpowiedzią i potem zadać drugie pytanie w kolejnej kolejce.
3. Jeżeli już teraz wiecie kto jest sprawcą możecie od razu napisać kto nim jest. Wtedy jednak tracicie jedno ze swoich pytań.
4. Oczywiście nie trzeba mówić imienia w końcu nie wszystkie są znane. Wystarczy po prostu udzielić pewnej odpowiedzi.
5. Po dwóch pytaniach pojawią się odpowiedzi.
6. Nagrodą poza artefaktem i większą liczbą PD za udzielenie odpowiedzi jest wybór dowolnej magii, która jednak działa tylko w świecie magii. Teoretycznie możecie wybrać magię Boga nawet. Ale po wydostaniu się ze świata magii tracicie tą moc, a wrócić do niego raczej ciężko. No i z magią Boga się nie wydostaniecie. Jeżeli więc chcecie żyć musicie wybrać magię, która przeniesie wszystkich z powrotem do waszego świata, którą następnie utracicie. Czyli w sumie wybór magii nie jest jako tako nagrodą tylko sposobem na wydostanie wszystkich. Nagrodą jest PD, kasa od pracodawcy o ile się uwolnicie oraz magiczny artefakt, który został wam obiecany za zgadnięcie kto jest zabójcą.

7. Za poprawne opisanie jakiegoś morderstwa zgodnie z prawdą przyznane zostają dodatkowe PD. Ogólnie więc przelicznik PD będzie wyglądał tak:
za rozwiązanie zagadki: +50% PD
za opisanie jakiejś zbrodni: +10% PD [ofc za każdą zbrodnię liczone są dodatkowo. Np. za opisanie 3 zbrodni dostaje się +30% PD]. Opisy zbrodni można pisać tylko z podaniem sprawcy lub po jego ujawnieniu.

8. Mała podpowiedź dla was... Zmuście do odpisów Lee bo ma chyba najważniejszą podpowiedź. Acz i bez tego raczej rozwiążecie sprawę, bo nie jest trudna, a podpowiedzi macie sporo.

Była godzina... 6:00?

Czas na odpis 72h

Mlasknął.
Była to pierwsza czynność jaką wykonał patrząc na rozmówczynię, otoczenie i to co właśnie się działo. Zaraz potem wyczarował Gin i sobie łyknął. Butelkę odstawił, na stół i przeleciał po zebranych spojrzeniem.-Wybaczcie, chyba w pewnym momencie film mi się urwał.-Rzucił przepraszająco do Lava i Ayano. Ale to teraz nie miało żadnego znaczenia. Nie, oni mieli znaleźć sprawcę, a Lee miał pewien pomysł ale potrzebował by czterech pytań... jednak czy na pewno? Zakładał że jedno pytanie i tak padnie, więc ciągle pozostawały trzy. Tak więc musiał się zdecydować, który z trzech tropów jest najmniej prawdopodobny... zaczął jednak od tego najbardziej go nurtującego. Dlatego też zwrócił się do gospodyni tego "Przyjęcia".-Pytania mamy zadać komuś z tu obecnych. Jednak niewygodnym jest fakt tego że nikt nie pamięta ostatnich 30 minut życia, dlatego zadam pytanie jedynej osobie na tej sali która wie wszystko. Zadam je tobie, co w żaden sposób nie narusza twoich zasad. Pierwsze pytanie: Czy Nagisa została zabita?-Tak, pierwszy z typów Lee'go zakładał to że dziewczyna wcale nie została zabita, a to że popełniła samobójstwo. Chodź fakt, mogło to być nieco naciągane. Problem stanowiło drugie pytanie, które musiał zadać w taki sposób, by uzyskać odpowiedź na dwie kolejne ze swoich teorii co było problematyczne. Ponadto musi je tak skonstruować by uzyskując odpowiedź, wiedzieć która z dwóch teorii jest prawdziwa.-Drugie pytanie: Ty lub nasz zleceniodawca zabiliście co najmniej 12 osób na wyspie-Wtedy nie będzie wiedział które z nich jest mordercą, ale będzie wiedział że jedno z nich... tak czy siak, podejrzani byli jeszcze człowiek w masce i Miguel. Aczkolwiek sprawa z pierwszym byłaby za prosta, a ten drugi... nheh. Tak czy siak jeśli odpowiedź na pierwsze pytanie będzie taka, że Nagisa nie została zabita, lub potwierdzenie będzie kłamstwem, to Lee wskazuje ją jako sprawczynię. Na dodatek tłumaczy w jaki sposób umarła, mianowicie nie wytrzymała psychicznie wszystkich popełnionych przez siebie mordów i popełniła samobójstwo.

Błysk, świst, ciemność, oślepiające światło. Może nie dokładnie to i nie w takiej kolejności, ale odczucia były podobne w jej mniemaniu. Potem przyszedł szok, lecz nie na szybko. O wiele bardziej niż do chodzące trupy, zainteresowały jej słowa tej kobiety. Świat magii tak? Nie chciała kwestionować niczyich marzeń czy przekonań, ale chyba niektórzy jednak mieli zbyt wybujałą wyobraźnię. Przecież światem magii był ich Earthland, co było trudne do podważenia, jeżeli miało się odpowiednią widzę. Nie chciała jednak wkraczać swoją zgrabną stópką w świat tej pani. Jedynie zaśmiała się krótko na jej słowa.
- Nie lubię takich gier. Zresztą poczekam na ruch innych…
Wzruszyła lekko ramionami wbijając wzrok w ich gospodarza. Ciekawe, kto wygra tą turę…

MG

Pierwsze pytania padły. Zadał je Lee wykorzystując fakt, że tylko jedna osoba z tutaj obecnych pamięta i wie wszystko. Pytania były trafne, ale czy kobieta o wysokiej inteligencji, z którą mieliście do czynienia dałaby tak łatwo pokonać się w swojej grze. Szybko okazało się, że pytania, które mogliście zadawać, szczególnie jej, miały mnóstwo bram, aby ominąć odpowiedź, mimo, że teoretycznie odpowiedzi należało udzielić.
- Oczywiście, że pytanie mnie nie narusza moich zasad, ale czy naprawdę myślałaś, że nie przewidziałam tego i zaskoczyłeś mnie tym? - spytała pozwalając Lee odpowiedzieć sobie w myślach - Czy Nagisa została zabita? Odpowiedź brzmi: nie wiem - było to kłamstwo, gdyż napis pojawił się na kolor czerwony. Na drugie pytanie odpowiem tak: Tak ja zabiłam 12 osób - to również było kłamstwo, a napis pojawił się na kolor czerwony.
Odpowiedzi padły. Być może nie takie jak Lee oczekiwał, ale gra toczyła się dalej.
- Ma ktoś jeszcze jakieś pytania? - spytała - jeżeli nie to zaraz będziemy kończyć. Macie ostatnią szansę.

Była godzina 6:00.

Macie 72h

Dobra dobra, wszystko było jakieś dziwne... niby wszyscy zaliczyli zgona, chociaż impreza była jakaś taka średnia. Pewno coś dosypywali... no nic, trza otrzeć usta i żyć (hahaaha) dalej. Znajdowali się na obradach okrągłego stołu! TAK! I byli tutaj wszyscy, dokładnie wszyscy. Jedyne co było w tym niepokojącego to to, że defakto, byli martwi, a na pewno człowiek ninja i ten z GH. No cóż. Po wysłuchaniu jako takich reguł zabawy.. (okazuje się, że trafiliśmy na jakieś after party). Smoczek spojrzał na pracodawce i wykrzywił lekko usta w niezauważalnym uśmiechu.
- Dwa trupy... Ukyo i Misha... o ile dobrze ich pamiętam... zginęli z rąk naszego pracodawcy. Który o dziwo, sam stał się magiem... chociaż czy mogę go tak nazwać, kula ognia a druga osoba poraniona rapierem, czy jakimś innym ostrzem.
Dobra to pierwsze oskarżenie poszło. Zatopiony czy pudło? Tego dowiemy się (oby) w następnym poście!.

- Czy zabójcą jest osoba, której nie widzieliśmy? I czy ta osoba jest z rodziny?- nawet nie wiedziała czemu akurat teraz tak odpowiedziała. Chciała jasną odpowiedź. Może nie miała żadnych typów, ale krąg poszukiwanych się zawężał. Jednak na samą myśl o tym, że mogłaby zostać w tym świecie jakoś nie krzesała jej nadziei. Chciała po prostu w spokoju na komisariacie zjeść ciastko.