I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Wyspa znajduje się niedaleko od znanego portu w Hargeon. Jest to prywatna wyspa należąca do rodu Villerionów od niepamiętnych czasów. Dostać na nią można się tylko drogą morską, a na wyspie znajduje się niewielki port, w którym zacumować mogą co najwyżej mniejsze jachty turystyczne. Na wyspie znajdują się liczne lasy, dość gęsto zalesione. W środku wyspy znajduje się natomiast olbrzymia rezydencja w stylu brytyjskim z dużym ogrodem. Sama średnica wyspy wynosi około 10km, a rezydencja wraz z ogrodem zajmuje około 1km2. Więcej o wyspie niestety nie wiadomo, gdyż tylko nieliczni mieli możliwość odwiedzenia jej. Według plotek nikt nie wrócił z wyspy od ponad 20 lat, a osoby, które tu przybyły jedynie pracowały dla właściciela rezydencji.
---
MG misja bez nazwy.
Przybyliście na wyspę okrętem, który był dla was przygotowany jeszcze w Hargeon. Ładny biały dwumasztowiec zabrał uczestników tej misji i jeszcze ósemkę innych ludzi na wyspę. Poza wami były jeszcze 3 dziewczyny ładnie ubrane w mundurki prestiżowych szkół Fiore w wieku około 17 lat, 2 mężczyzn około 40, kobieta w brunatnych włosach, która wyglądała na smutną, dziewczyna w powiewnej sukni oraz młody chłopak w garniturze. Od razu było widać, że gotówki im nie brakuje. Po około 5h rejsu dopłynęliście na wyspę, na której czekało was zadanie. Wiedzieliście, że nikogo nie było tu przed wami od ponad 20 lat, mogliście więc spodziewać się licznych tajemnic, które do tej pory wyspa skrywała przed światem, a które wy mogliście odkryć i wyjawić światowi. Nie mieliście znaliście powodu, dla którego ktoś was tutaj zaprosił, co się stało, że po tylu latach ktoś wyciągnął rękę do świata z prośbą o pomoc. Kiedy zeszliście z pokładu odebrał was lokaj w wieku około 70 lat i dwie pokojówki , które miały około 16 lat. Były młode i piękne. - Witajcie szanowni magowie - oznajmił lokaj nisko się wam kłaniając- Miło, że zechcieliście odpowiedzieć na nasze wezwanie. Niestety wiele nie mogę wam powiedzieć o waszej misji. Więcej dowiecie się w rezydencji naszego pana. Proszę ruszajmy do jego wnętrza zanim zapadnie zmierzch. W lesie po zmierzchu nie jest zbyt bezpiecznie i lepiej udajmy się do środka jak najszybciej. Faktycznie było już ciemno, około 16:00 kiedy dotarliście. Nie wiedzieliście ile zajmie wam podróż do rezydencji, nie znaliście wyspy. Dlatego zaczęliście zmierzać za lokajem i pokojówkami w stronę rezydencji. Była to najlepsza chwila, abyście mogli się lepiej poznać. Nie znaliście jeszcze celu waszego zadania, ale kto wie czy później znajdziecie okazje. Wyspa pełna tajemnic czekała na was i nie wiedzieliście co takiego może was na niej spotkać.
//kolejność nie ma znaczenia, ale każdy ma 72h na odpis. Liczy się czas od mojego postu, nie czas po ostatniej osobie. Odpisuję w niedzielę późnym wieczorem, albo w poniedziałek rano. Na razie możecie się poznać misja zacznie się niedługo
Autor
Wiadomość
Asthor
Liczba postów : 1213
Dołączył/a : 01/09/2012
Skąd : Olkusz/Gliwice
Temat: Re: Wyspa Toramw Els Czw Maj 16 2013, 14:13
MG
No więc widząc, że na razie nie ma ofiar powoli zaczęliście się rozłazić. Shagwell po poinformowaniu innych udał się na górę i zniknął wam z oczu. Od teraz będzie mógł pisać w postaci UR tylko mi na maila wysyłając informację o swoim ruchu. Potem Senka zapytała o zdobyte przez resztę informacje, a Lee zaczął wysuwać swoje mało humanitarne pomysły na wykrycie sprawcy. Oczywiście musiało to wywrzeć wrażenie na waszych rozmówcach. - Chcesz kogoś zabijać, żeby było mniej osób na wyspie? - zapytał jeden z członków rodziny - Myślałem, że magowie powinni bronić zwykłych ludzi, a nie myśleć o zamordowaniu kogoś, aby bronić własnego tyłka Na pytanie o znajomość medycyny na wasze nieszczęście nikt się nie zgłosił. - Ja mam zapalniczkę. Ale środek nawet mnie się nie podoba... Może niech reszta się wypowie czy chcemy palić ciała, zamiast zagwarantować im godny pochówek. - stwierdził Baltazar - Fakt, faktem, że teraz panują tutaj zasady jak w dżungli, ale czy to powód byśmy stali się zwierzętami? Nie prościej sprawdzić tętno martwym osobom? - Mamy też trochę benzyny - dodał też lokaj - ale mnie również średnio podoba się ten pomysł. Ale jeżeli inni nie mają nic przeciwko będę z obligowany do użyczenia państwu wszelkich możliwych środków. Czyli jak widziałeś zapewne na razie wszyscy uznali twój sposób za naprawdę mało humanitarny. Być może skuteczny, ale nie ludzki. Dlatego został poddany wątpliwość i od reszty osób będzie zależało czy wykonacie ten plan. Jedna osoba jednak zgodziła się już na twoją propozycję. Była to oczywiście Pani policjant.
Na zegarze była godzina 20:45
Leticia
Liczba postów : 255
Dołączył/a : 09/10/2012
Skąd : Wypizdajów, który nazywa się Gnieznem ~
Temat: Re: Wyspa Toramw Els Sob Maj 18 2013, 20:56
- O co wam chodzi ?! - w końcu wykrzyknęła przez swoje młode płuca mała dziewczynka. Uśmiechnęła się uśmieszkiem małej dziewczynki takiej słodziutkiej i chwilę zamarła. Palić ludzi czy też nie? Właściwie na samą nazwę tematu Ayanoś miała ochotę się uśmiechać. No cóż, była jednak trochę w gildii najemniczej i widok krwi.. Musiała polubić tak samo takie myśli. - Niektórzy chcą by ich palić! - zakaszlnęła po chwili - Ludzie chcecie by was jadły robaki? To śmieszne.. Po prostu ich .. - znów kaszlnęła - prochy włożymy do urny i po sprawie.. Można zrobić normalny pogrzeb.. - powiedziała pewnym siebie tonem z głową do góry. W każdym razie swoje rączki splotła i patrzyła się..
Edgy Guy
Liczba postów : 315
Dołączył/a : 21/02/2013
Temat: Re: Wyspa Toramw Els Czw Maj 23 2013, 13:26
Lee westchnął, cóż, nie spodziewał się że ten motłoch usłyszy jego pierwsze słowa, ale co tam. W gruncie rzeczy nie bardzo się tym przejmował. -Nie, nie chcę nikogo mordować. Wysunąłem jedynie daleko idące wnioski i zaobserwowałem pewnego rodzaju dziurę logiczną tego planu, którą w ostateczności można wykorzystać.-Rzucił spokojnie, przechadzając się po pomieszczeniu, ze szklaneczką Łyski.-Jak już wspominałem, nie do końca rozgarnięta umysłowo osobo, mamy do czynienia z magią. Sprawdzenie tętna miało by sens gdyby to był normalny zabójca. Pomijając fakt ze można wywołać efekt pozorowanej śmierci, to jednak magią można zrobić dalece więcej. Zwróć uwagę na to że szukając zabójcy możemy go mieć pod nosem. Co jeżeli pierwszą ofiarę, zabiła ona sama?- Prosty, logiczny i kto wie może nawet trafny argument.-W takim wypadku liczba podejrzanych nigdy nie zmaleje a próba uratowania waszych tłustych i bogatych tyłków będzie trudniejsza. Chcecie żyć? Musicie zostawić humanitarność za drzwiami, bo to nie jest wizyta w lunaparku tylko walka z psychopatą. Ba, z magiem psychopatą.- Rzekł odwracając się jeszcze do dziewczyny.-Co do tego że mogą to być sztuczne ciała i nic nam to nie da Ayano, jesteś w błędzie. Jeśli są to sztuczne ciała to także zobaczymy reakcję, nie ważne jak dobra podróbka, nigdy nie dorówna oryginałowi. Chyba że ktoś tu jest bogiem i potrafi stworzyć idealną kopię człowieka, pamiętając nie tylko o zachowaniu owego ciała poddanego każdemu możliwemu środkowi ale też o jego nerwach, mięśniach i całej reszcie. A my nie mamy tu nawet pierdolonego medyka.- Rzucił szklanką łyskacza tak że rozbiła się o ścianę, aczkolwiek nadal był bardzo uśmiechnięty mimo że brew lekko mu drgała. Nienawidził pracy z idiotami a miał dziwne uczucie że mieszkańcy tej wyspy lecą sobie w chuja.-Oczywiście to że nie ma tu lekarza najpewniej jest kłamstwem. Albo raczej ktoś próbuje ukryć swoje umiejętności? Widzicie nie ma pierdolonej opcji, byście przez zasrane 20 lat, żyli sobie na tej wyspie bez medyka.- Rzucił do służby. No cóż, chyba Lee powoli robił sobie tu wrogów, jednocześnie wykładając karty nie do przebicia.-Dobrze, zrobimy tak i lepiej żebyście współpracowali bo wtedy będę chyba musiał wraz z resztą magów zastosować taktykę nr. 1, bo po co mam pomagać tym którzy nie współpracują? No tak czy siak, zrobimy tak. Po primo, potrzeba nam przywódcy i bynajmniej ja się nie nadają, proponuję tę tu Senkę czy może jest tu jakiś inny ogarnięty koleś ze zdolnościami przywódczymi? Druga sprawa, pan panie lokaj przyniesie benzynę i jakąś zapalniczkę i pójdziemy zająć się ciałami do góry. Ayano, ty zostaniesz tutaj i przypilnujesz tych wszystkich ludzi, jak masz coś do pisania, dowiedz się z jakiej magii korzystają i zanotuj.- Rzucił do Ayano ale patrzył na magów którzy przybyli na wyspę razem z nimi.-Ludzie. Jak dobrze wiecie, jesteśmy w sytuacji w której każdy może umrzeć. Dosłownie każdy. Ja, ona, wy. Każdy z nas może być też mordercą, rozumiem więc brak zaufania. Ale to sprawy które na razie musimy odłożyć na bok, są bowiem sprawy ważniejsze, mianowicie próba przeżycia. Zostańcie więc proszę tutaj z Ayano. Włóczenie się po rezydencji trzeba ograniczyć do minimum.- Rzucił jeszcze i usiadł na krześle, popierając głowę ręką i wyczarowując sobie browara. Takie akcje go męczyły. Nie był w tym dobry. Zresztą, musiał jeszcze wymyślić sposób w jaki może znaleźć mordercę. No i gdzie tamta dwójka?
Asthor
Liczba postów : 1213
Dołączył/a : 01/09/2012
Skąd : Olkusz/Gliwice
Temat: Re: Wyspa Toramw Els Sob Maj 25 2013, 13:07
MG
Cóż zacznę od tego, że Lee zaczął swoją epicką przemowę, która chyba lekko przekonała czy raczej wymusiła na nich zdanie rozmówcy. Widać było, że członek rodziny, którego obraziłeś nie lubi Cię, ba chętnie by Cię zabił, ale wiedział, że nie miałby szans z magiem. Mimo to postanowił dalej okazywać Ci niechęć. - W sumie jak na razie zginęły tylko wasi magowie więc jak chcecie. Róbcie sobie z ciałami co tam chcecie, bylebyście tylko zapewnili nam ochronę. Choć jak widać teoria zabójcy jest nieco lipna, bo o 20:00 nikt nie zginął... Róbcie co chcecie. Tak więc mogliście robić co tylko zapragnęliście. Nawet dostaliście zapalniczkę, a po chwili służba dostarczyła wam benzynę. Czas jednak biegł dalej. Minuta po minucie. Zbliżała się 20:00, a wiadome było co miało stać się o 21:00. Przynajmniej w teorii, która okazała się ostatnim razem nieco lipna. Muzyka dalej cicho przygrywała taniec Fiorański. Rodzina siedziała razem ze sobą w milczeniu. To samo robiła Nagisa siedząc skulona w kącie. Ukyo i Misha rozmawiali na jakiś temat nieznany wam. Służba natomiast zajęta była dogadzaniem gościom i spełniała wszystkie swoje obowiązki, które powinna była wypełniać. Stała przy ścianie, podawała wszelkiego rodzaju jedzenie, które w obecnej sytuacji niechętnie znikało oraz zmieniała co pewien czas grającą muzykę. I tak upływał wam czas. O godzinie 20:55 poczuliście, że powietrze robi się cięższe przytłoczone obecną sytuacją.
Wybiła 21:00
I niemalże o tej godzinie, może 20 sekund po wybiciu godziny zobaczyliście jak Sebastian i Baltazar nagle zaczynają się dusić. Chwycili się za gardła niemalże równocześnie. Próbowali coś powiedzieć. Bez skutku brak powietrza uniemożliwił im wydawanie jakichkolwiek dźwięków. Zaczęli robić się cali czerwoni. Tym razem zbrodnia rozgrywała się na waszych oczach. Widzieliście jak bez niczyjej ingerencji dwójka magów, bo Baltazar i Sebastian jak wiecie byli magami zaczyna umierać dusząc się. Obraz ten był naprawdę obrzydliwy, bo nie umarli od razu, a duszenie trwa dobrą chwilę. Tak więc jeszcze żyli. Ale ile jeszcze wytrzymają? 2 min? Raczej nie więcej.
Była 21:00
Senka
Liczba postów : 168
Dołączył/a : 24/09/2012
Temat: Re: Wyspa Toramw Els Czw Maj 30 2013, 15:37
- Mógł zginąć, ale tego nie zauważyliśmy- odezwała się całkiem niespodziewanie. Na jakiś czas odpłynęła zajęta własnymi myślami. Kto mógł być zabójcą? Komu na tym zależało? Powoli przejechała wzrokiem po wszystkich obecnych. Lee miał rację. Dużo racji i musiała mu to przyznać. Póki co największym zagrożeniem są członkowie rodziny. Zacisnęła wargi w cienką linię. - Spalenie ciał to dobry pomysł. Jeżeli jednak chcecie nam jakkolwiek pomóc, a nie tylko uprzykrzać życie, może się podzielcie swoimi opiniami na temat domniemanego zabójcy. Nie znamy waszej rodziny, a wy nie znacie nas. Pole działania będzie o wiele szersze, jeżeli łaskawie podzielicie się chociaż podstawowymi informacjami.
Edgy Guy
Liczba postów : 315
Dołączył/a : 21/02/2013
Temat: Re: Wyspa Toramw Els Czw Maj 30 2013, 16:04
W końcu i Senka się ocknęła, brak było mu inteligentnego rozmówcy. Tak czy siak wyraziła swoje zdanie które nie jako pokrywało się ze zdaniem Lee. No cóż co dwie głowy to nie jedna, przynajmniej nie on jeden będzie myślał na tej misji i nie on jeden będzie ogarniał tłum. On był od picia i bicia. Tak czy siak coś należało zrobić. -Dobrze, Ukyo, Ayano i nasz pan kamerdyner. Wasza trójka pójdzie spalić tamte ciała. Wtedy będziemy mieć pewność że żadne z nich nie jest zabójcą. Już.- Ostatnie słowo dodał grobowym i poważnym tonem, marszcząc brwi i jasno pokazując że nie zamierza się pierdolić z magami. Efekt mógł umocnić fakt ze gdy to mówił, jeden z pozostałych ludzi w pomieszczeniu konał, a Lee widać że zrobił się poważny. Podszedł więc do duszącego się prawnika i podciął go, jednocześnie asekurując ręką, tak, by ten położył się na plecach. Następnie Lee zaczął sprawdzać czy się czymś nie zadławił lub nie dusi go jakaś niewidzialna lina, by automatycznie przeszkodę usunąć. W razie problemu zacznie robić mu sztuczne oddychanie, jeśli jednak i to nie przyniesie skutku to no cóż... skręci mu kark. -I tym oto sposobem, nasz zabójca nadal nie zwiększył liczby swoich ofiar...-Rzeknie z twarzą bez wyrazu i wyczaruje butelkę spirytusu. Poszuka też wody, dużo wody, po czym poleje ciało spirytusem i podpali, a gdy to się spali, lub ogień zanadto zacznie się rozprzestrzeniać, to po prostu ugasi to wszystko wodą. Oczywiście sytuacja ta nie ma miejsca jeśli ludzik przeżyje
Leticia
Liczba postów : 255
Dołączył/a : 09/10/2012
Skąd : Wypizdajów, który nazywa się Gnieznem ~
Temat: Re: Wyspa Toramw Els Czw Maj 30 2013, 16:30
Dziewczyna wzięła zapalniczkę i benzynę. Spojrzała na Kamerdynera i Ukyo. Sama w sumie nie miała zielonego pojęcia, gdzie się teraz udać. - Emm.... Ukyo, Kamerdynerze możecie wy tam prowadzić, bo ja nie wiem, gdzie to się stało? - spytala grzecznie Ayanoś. Na samą myśl o podpaleniu kogoś już się cieszyła. Chociaż to skrywała w swoim serduszku. Raczej nikt tego nie mógł zauważyć. Jeżeli już Kamerdyner ruszy swój zadek razem z Ukyo to ona pójdzie grzecznie za nimi. W końcu też zrobi to, co miała, czyli podpali ciała ofiar. Nawet nie zwróci na nie uwagi tak po prostu to była kiedyś dla niej codzienność. Musi wytropić zabójcę, bo sama zginie. Mimo to najbardziej podejrzewała ludzi z rodziny, dlaczego? Głównie dlatego, że jeszcze żadne z nich nie zginęło. Co Jeżeli będzie się coś podczas podroży działo Ayanosi? Wtedy zalewa od razu czekoladą swoich nowych towarzyszy. Oraz ucieka jak najdalej~~
Asthor
Liczba postów : 1213
Dołączył/a : 01/09/2012
Skąd : Olkusz/Gliwice
Temat: Re: Wyspa Toramw Els Nie Cze 02 2013, 15:03
MG
No więc Sebastian i Baltazar, którzy duszeni nie byli w stanie wypowiedzieć nawet słowa powoli odchodzili w zaświaty na waszych oczach. Jedyną osobą, która w tej chwili zachowała stosunkowo trzeźwy umysł i postanowiła spróbować uratować ofiary był Lee, który natychmiast rozpoczął przeprowadzanie pierwszej pomocy na Baltazarze. Spojrzał w gardło, spróbował wymacać niewidzialną linę, niestety bez skutku. Również metoda resuscytacji nie przyniosła pożądanego efektu. Dopiero po skręceniu magowi karku ten przestał się dusić. Nie ocaliliście go jednak. Chwilę później drugie ciało zamilkło, zatrzymało się w przestrzeni pozbawione życia. Nie udało wam się uratować żadnego z nich.
Chwilę później Senka zapytała się członków rodziny o ich podejrzenia. Odpowiedział niski, dosyć narwany mężczyzna, który wyraźnie lubił dużo gadać. - Na pewno nie zrobił tego nikt z naszej rodziny. Nigdy w drzewie genealogicznym nie było wśród nas nikogo, kto posiadałby choć odrobinę magicznej mocy. Po prostu takie geny. Naprawdę myślicie za realne, aby niemag, był w stanie tak łatwo zabić trójkę dziewcząt? Chyba sobie żartujecie. Poza tym na pewno nikt z naszej rodziny nie jest też zabójcą. Po co mielibyśmy was zabijać? Podaj mi chociaż jeden rozsądny powód. I jeżeli mam kogoś podejrzewać to właśnie was magowie. W końcu to was wynajął stary, prawda? Może komuś z was zapłacił nie za ochronę, a za powyrzynanie nas? Tak wyglądało tłumaczenie przedstawicieli członków rodziny. Inni widocznie się z nim zgadzali, ponieważ nie przeczyli. - Poza tym... może ta legenda jest prawdziwa i magiczną moc dostała losowa osoba... I tylko wskazuje palcem i zabija tak jak tych tutaj. Przecież cały czas byliśmy w pokoju i nie widzieliśmy, żeby ktoś ich zabił...
W tym samym czasie Ayano razem z Ukyo i kamerdynerem udali się zgodnie z waszą wolą na palenie zwłok. Dołączyła do was jeszcze Misha, która wyraźnie zaprzyjaźniła się z Ukyo i nie chciała puszczać go samego. Kamerdyner prowadził was do miejsca zbrodni skąd wzięliście ciała. Jedno wziął kamerdyner, drugie Ukyo, a trzecie musiała nieść Misha. Ayano była najmniejsza i wyglądała na najsłabszą więc nikt nie kazał jej nosić ważącego kilkadziesiąt kilogramów ciała. Po zejściu na dół po schodach udaliście się na ganek przed rezydencją. Dalej nie było sensu odchodzić, ponieważ byłą olbrzymia burza z piorunami. Poza gankiem nie udałoby się spalić ciał, mimo że istniało prawdopodobieństwo podpalenia. Na szczęście jednak wszystko udało się zrobić bez żadnych strat. W pewnym momencie z widoku zniknęli Misha i Ukyo. Tuż pod koniec ceremoniału palenia ciał. Ayano, która zapewne chciała zbadać, gdzie są zobaczyła ich za rogiem budynku, gdzie namiętnie się całowali. Od niej zależało czy zechce im przeszkodzić. Przy okazji kamerdyner oznajmił, że czas wracać.
Kiedy ciała palone były na zewnątrz Lee postanowił pozbyć się ciał Baltazara i Sebastiana, dwóch magów. Płonęły dobrze i wydawało się, że są to jak najbardziej prawdziwe zwłoki. Przy okazji Lee podpalił nieco parkietu, część ognia strawiła nawet nieco stołów, ale jakoś udało się wam opanować mały pożar. Nie ulega jednak wątpliwości, że nieco zniszczyliście wille. Widać było, że po tym akcji członkowie rodziny, którzy pragnęli dostać wszystko w spadku nie byli zadowoleni ze zniszczeń, ale wiedząc, że po wspomnieniu o tym zapewne zezłościlibyście się woleli milczeć. Obyście nie zrujnowali całej rezydencji.
Po tej akcji każdy ponownie zajął się sobą. Dzieciaki znowu zaczęły się ganiać po parkiecie jak to dzieciaki. Po pewnym czasie jednak do Senki podeszła Anastazja. Zaczęła się bujać i patrzeć na nią, aby zwrócić na siebie uwagę. Kiedy Senka to zauważyła ta od razu przemówiła: - Mój kuzyn, Miguel powiedział mi, że ty zginiesz ostatnia i ciekawi mnie dlaczego. Jesteś jakaś wyjątkowa? Zapewne nie spodziewałaś się takich słów ze strony małego dziecka. Jednak brzmiały naprawdę ciekawie.
Poza tym Nagisa w pewnym momencie zniknęła wam z zasięgu wzroku. Ot tak gdzieś zniknęła. Nie nagle, ale teraz nie wiedzieliście, gdzie poszła. Służba w tym czasie migrowała na trasie kuchnia - salon przynosząc wam różne rzeczy do jedzenia i picia.
Byłą godzina 21:30
Leticia
Liczba postów : 255
Dołączył/a : 09/10/2012
Skąd : Wypizdajów, który nazywa się Gnieznem ~
Temat: Re: Wyspa Toramw Els Nie Cze 02 2013, 15:41
Ciała podpalone, zadanie wykonane. God job!~~ Ayano mogłaby zostać zawodowym podpalaczem ciał normalnie. Jeszcze to radość jej sprawiło. Widok palących się ciał, cóż widziała lepsze widoki, ale czymś też musi pocieszyć widok swoich oczu. Zadanko wykonane i można wracać do reszty, ale tak jakoś to blondwłosej nie pasowało. - Zaraz dojdę tylko - zamyśliła się - pójdę po Mishę i Ukyo - powiedziała z uśmiechem dziewczyna i podbiegła do naszych zakochanych. Uważała też na kamerdynera. Ot tak po prostu nie chciała stracić go z oczu. Jeżeli doszła do naszych, kochanych gołąbków bez niczego uśmiechnęła się szeroko i zakaszlnęła. Jeżeli chcą jej coś zrobić to automatycznie dziewczyna stara się bardzo mocno tego uniknąć. - Umm.. Musimy już wracać do sali..- powiedziała po czym złapała Mishę za rękę i pociągnęła w stronę budynku. No co tam w końcu Ayanoś woli być z tą dwójką, niż z kamerdynerem. Większy spokój. Bo jakby on byłby zabójcą to kicha! W każdym razie razem z Mishą i Ukyo wraca do sali.. i Kamerdynerem ofc!~~
Senka
Liczba postów : 168
Dołączył/a : 24/09/2012
Temat: Re: Wyspa Toramw Els Nie Cze 02 2013, 16:55
- Chciałabym znowu zauważyć, że moc mógł otrzymać każdy. Nam do spadu daleko, więc to rodzinie powinno na nim najbardziej zależeć. Poza tym słyszałam, że niektórzy z was mają małe problemy finansowe. Poza tym kto by nie chciał takiej fortuny? Pomijam już rodzinne kłótnie. Nie chcę nikogo ciągnąć za język na siłę, ale to naprawdę by pomogło…
Po kolejnej krótkiej przemowie, oparła się wygodnie. Jeżeli chcą, to powiedzą. Jeżeli nie, będzie patrzeć jak kolejna oddaje sobie ducha na tym parkiecie. Liczba podejrzanych zmniejszała się powoli, tak jak liczba żywych. Ciekawa zabawa.
Pewnie trwałaby tak nadal, czekając na jakiś znak z niebios, gdy nagle podeszła do niej Anastazja i powiedziała coś… niespodziewanego. Przez chwilę nie wiedziała, co dziewczynce odpowiedzieć i tylko otworzyła buzię, lecz zaraz jej odpowiedziała. - Jestem bardzo zwyczajna!- powiedziała nieco piskliwym i zbyt głośnym tonem. A swoje spojrzenie skierowała na owego Miguela, oczywiście jeżeli był w środku…
Edgy Guy
Liczba postów : 315
Dołączył/a : 21/02/2013
Temat: Re: Wyspa Toramw Els Pon Cze 03 2013, 14:22
Ciała wesoło trawił ogień a on ze spokojem się temu przyglądał, w sumie szkoda było mu tej dwójki jak i reszty. Umierali co do jednego umierali a co on mógł z tym zrobić? Tylko pić. W gruncie rzeczy nie obchodziło go życie tych ludzi, nie miał z nimi nic wspólnego. Co innego Senka i Ayano, te dwie od początku wykazały się inteligencją i posłuchem, dlatego warto byłoby je uratować. Więc... co teraz? -Ech, kretyn.-Skwitował osobę która zarzuciła im magom, zabijanie.-Ktoś dostał moc zabijania, wcale do tego nie musi być magiem, odbijając oskarżenie, zabójca nie jest magiem, bo zabija tylko magów, w nich widząc jedyne zagrożenie.-Powiedział spokojnie Lee, patrząc rozmówcy w oczy-Oba stwierdzenia i moje i twoje mają ziarno prawdy ale oparte są jedynie na domysłach. Wiadome w tej chwili jest jedno, zabójca posiada ponad przeciętną inteligencję. Człowiek głupi, upoił by się taką mocą, nie zwrócił by uwagi na "Niebezpieczeństwo" jakim są magowie, zabijał by każdego. Jednakże na razie giną tylko magowie, wniosek? Zabójca jest na tyle inteligenty by idealnie wyselekcjonować ofiary, zabija tych których uznaje za zagrożenie, ale jednocześnie te, by których zabicie nie sprawi że będzie rzucał się w oczy. Problem jest więc większy. Walcząc z idiotą szansa na to że popełni błąd jest ogromna, nasz zabójca jednak wykazuje się sprytem, więc... oczywiście to też tylko domniemania. Nie ma co zastanawiać się czy zabójca jest magiem, czy może jest z rodziny.-Niby gadka bez sensu, ale tak naprawdę Lee miał w niej swój ukryty cel, można by rzec że rozkładał powoli sidła, w które planował złapać zabójcę. Czy mu wyjdzie? Szansa wynosiła jakieś 5% ale to zawsze 5% więcej niż wcześniej.-Ważny jest jeszcze jeden fakt. Obecnie ludzie rozeszli się po rezydencji, nie ma tutaj z nami też służby, co za tym idzie mogą ginąc a nawet o tym nie wiemy, najgorsze w tym jest jednak to że nie mając lekarza nie ocenimy nawet przybliżonej godziny śmierci a to sprawi że wszelkie poszlaki się zatrą.-To także była swojego rodzaju prowokacja, ujawnić potencjalnym wrogom największy minus swojego rozumowania. Właśnie o to chodziło Lee, no i właśnie dlatego szansa sukcesu wynosiła jedynie 5% jeśli jednak się uda... Sposobem zabijania się nie martwił, nawet zabijając samą wolą na odległość, zabójca nie uwolni się z jego sieci, jeśli już w nią wpadnie... Tym czasem jednak usłyszał wymianę zdań między Senką a dziewczynką, sam też spojrzał na Miguela, pochodząc do Senki i kładąc jej rękę na ramieniu. -No już nie bądź taka skromna Sen-sama. Jesteś przecież wielkim i potężnym magiem, ostatnio słyszałem ze rozpatrują przyjęcie cię w poczet 10 świętych magów!-Powiedział cicho, tak by tylko Anastazja i Senka go usłyszały po czym ruszył ku Miguelowi. -No cześć, nie wiedziałem że w tym domu jest wyrocznia, słuchaj skąd wiesz kto kiedy zginie. No i może opowiesz mi który to ja jestem w kolejce?-Spytał Miguela, kucając przy nim i uśmiechając się spokojnie. Chodź wewnątrz serducho mu pikało. Misternie pleciona przez niego sieć była bardzo krucha, postawił na szali życia swoje i Senki, ale to zawsze może doprowadzić do odnalezienia zabójcy. O ile Senka zauważyła, w co sobie pogrywa.
Asthor
Liczba postów : 1213
Dołączył/a : 01/09/2012
Skąd : Olkusz/Gliwice
Temat: Re: Wyspa Toramw Els Nie Cze 09 2013, 17:25
MG
Kiedy Ayano miała "zaraz dojść" jak to ładnie powiedziała. Ale mniejsza o to. Obawiając się padnięcia zostania kolejną ofiarą powoli udała się po dwójkę zakochanych przerywając im wspólną zabawę i nie dając możliwości nacieszenia się sobą. Nie spodziewali się, że zauważysz ich wspólną zabawę tak więc Misha lekko podskoczyła widząc Cię. Nie byli również zadowoleni z tego, że zostali przyłapani. Oczywiście przestali się natychmiast całować. - Przepraszam, nie chciałam - wydawała się nieco czerwona - Dobrze wracajmy razem. Po tych słowach poszliście razem w stronę salony. Misha i Ukyo szli trzymając się za ręce jak zakochani. Kamerdyner szedł obok. Dopiero, gdy was odprowadził wrócił do swych obowiązków czyli również zaczął usługiwać gościom co pewien czas chodząc do kuchni.
W tym czasie Senka zaczęła dalej próbować rozmawiać z rodziną, ale cóż... widać nie byli oni zbyt chętni do rozmowy. - Nie mam zamiaru rozmawiać z zwykłym plebsem, najemnikami, którzy za kasę zrobią wszystko, sprzedadzą dumę, rodzinę czy własne ciało. Nie mam zamiaru w żaden sposób wam pomagać. Stary wam zapłacił lub zapłaci więc macie nie dopuścić do tego, aby ktokolwiek z rodziny umarł. Nie wiem w jaki sposób, nie obchodzi mnie to. Jednak dostaniecie kasę więc sami zapewnijcie nam bezpieczeństwo. I jak powiedziałem. I co insynuujesz mówiąc, że to my jesteśmy podejrzani, że nam najbliżej do spadku, że niektórzy mają problemy finansowe. Pilnuj lepiej swoich spraw SZMATO, a nie próbuj insynuować, że to ja mogę zabijać, aby spłacić swoje małe długi, rozumiesz? Masz nasz ochronić, a nie oskarżać o zbrodnie, których nie popełniliśmy. Ty magu też się lepiej stul pysk. - ostatnie słowa były do Lee - Jak widać najbardziej wygadany członek familii był nieco .. narwany i bardzo mocno nadinterpretował twoje słowa, aby teraz obrazić. Widać robił się nerwowy, ale co począć w takiej sytuacji. Chyba ciężko było polubić tego człowieka. Potem spojrzałaś na Miguela. Był w środku i właśnie rozmawiał z Cielem. Nie zauważył tego, że skierowałaś wzrok w jego stronę.
Potem Lee podszedł do Senki i skłamał, że jest jedną z kandydatek do najsilniejszych magów. Narwany członek familii teraz lekko się skrzywił, że nazwał ją szmatą, ale wyraźnie nie zamierzał przepraszać. Cóż widać, że nie chciał z nią zadzierać, ale nie dlatego, że ją lubił, ale dlatego, że mogła okazać się silna, nawet jeżeli Lee blefował, nie potrafił tego udowodnić. Widać było, że szczerze jej nienawidzi, ale woli tego nie pokazywać... przynajmniej na razie. Potem Lee podszedł do chłopca, który wydawał się wiedzieć więcej niż reszta. Po chwili dzieciak rozpłakał się i krzyknął na całą salę balową tak, że wszyscy usłyszeli. - Ten Pan się nade mną znęca!! Posądza mnie o dziwne rzeczy. Zabierzcie go. Wszyscy w sali spojrzeli na ciebie dziwnie, prawie jak na pedofila, albo osobę, która zbyt żarliwie szuka zabójcy podejrzewając nawet dzieci. Akcja zdobyć zaufanie rodziny nie była zbyt łatwa. Pewnie teraz zjedliby Cię wzrokiem gdyby nie wybiła 22:00. Po drugim wybiciu równej godziny usłyszeliście wybuch w zachodnim skrzydle budynku. Prawdopodobnie była tam kuchnia. Odgłos sugerował użycie jakiś materiałów wybuchowych. Nie wyglądało to dobrze. Ten jednak wybuch odwrócił na chwilę uwagę wszystkich. Teraz każdy ruszył w stronę kuchni, jedni szybciej, inni wolniej. Każdy chciał wiedzieć co stało się w zachodnim skrzydle. Powoli na twarzach zebranych zaczął pojawiać się strach.
Była godzina 22:01
Laveth
Liczba postów : 180
Dołączył/a : 19/10/2012
Temat: Re: Wyspa Toramw Els Nie Cze 09 2013, 20:16
Piwnice może nie okazały się strzałem w dziesiątkę. Jednak pozwoliły mu zdobyć kilka ciekawych informacji, które możliwe nie przydadzą się teraz... ale może później, czy też w przyszłości. Starannie więc wyrwał stronę księgi i jak na razie trzymał ją w dłoni. To co miał tu do zrobienia, zrobił. Dlatego smoczek ruszył dalej na poszukiwania, zbytnio nie przejmując się tym wszystkim, miał swój cel... czas go zrealizować. Dopiero na piętrze okazało się, być ciekawiej... wyczuł coś... coś, co mogło być kluczem do zagadki. Więc ruszył w tą stronę... również zauważył jednego z magów, z którymi tu przybył. Dopiero teraz uświadomił sobie, że nie schował owej kartki którą wyrwał, dlatego powoli idąc przed siebie, zgiął ją na cztery części i wsunął do wewnętrznej kieszonki marynarki. Skinął lekko chłopakowi głową, widocznie każdy tutaj prowadził małe dochodzenia na własną rękę.... Był już blisko chłopaka i schował karteczkę, więc spokojnie wyciągał dłoń.... błysnęła stal i smok ciął maga ostrzem na wysokości gardła. Krótko zwięźle i na temat. Było zbyt ryzykowne badanie rezydencji mając za plecami tego człowieka... więc należało go zabić... ot co. Jeśli pierwsze cięcie nie zadziała... atakuje dalej. Ciągle przy przeciwniku, nie dając mu szansy na oddalenie się.
Edgy Guy
Liczba postów : 315
Dołączył/a : 21/02/2013
Temat: Re: Wyspa Toramw Els Pon Cze 10 2013, 12:11
Słysząc jak koleś wyzywa Senkę od szmat, zareagował dość szybko. Tym bardziej że jego tłumaczenia były gówno warte a argumenty diabelnie proste do odbicia. Dlatego nie zamierzał się z nim cackać tylko do niego podszedł, wyczarował litrową butelkę Whisky i uderzył debila w czoło. Nie na tyle mocno by zabić, ale na tyle by pozbawić go na jakiś czas przytomności. -Po pierwsze to nie szmata. Po drugie od teraz zaczniecie grzecznie wykonywać jej polecenia bo uderzenie butelką Whisky będzie waszym najmniejszym problemem. Po trzecie nie wy nas wynajęliście tylko wasz ojciec, więc chronić to mógłbym co najwyżej jego, żeby nam zapłacił. Więc w gwoli ścisłości teraz będzie to symbioza pierdolone pasożyty, jak nie będziecie dawać, to sami nie dostaniecie, tak wiem, grube bezmózgie świnie żyjące w luksusie pewnie nie wiedzą co znaczy "dawać", nie licząc wypięcia się mężowi. Ale gówno mnie to obchodzi bo macie zacząć myśleć nie w kategoriach "Ja" a "My". Zrozumiano?-Na koniec dorzucił szczery i łagodny uśmiech. Naprawdę chciał być miły i nie przechodzić do rękoczynów, ale każdemu w końcu się cierpliwość kończy. A że i tak mają tu wszyscy poginąć to jak komuś w tym pomoże to mu nawet przysługę wyświadczy? No tak czy owak pozostał jeszcze gówniarz, do którego Lee podszedł i ścisnął, bardzo mocno za prawe ramię.-Skoro wiesz, to powiesz skąd i przedstawisz dowody, w przeciwnym razie... wiesz, on cię co najwyżej zabije. Ja nie jestem dobry w zabijaniu. Ale za to mam fajny pomysł! Chcesz zobaczyć jak to jest, jak zdziera się z człowieka skórę papierem ściernym, a potem rozrywa mięśnie aż do kości?-Lee nie miał serca. Chyba odkrył to w tym momencie. Znaczy trochę mu było żal gówniarza ale sam się prosił. Logika była prosta, cała ta rodzina to nadęte snoby, on chciał po dobroci oni nie, więc czas na groźby. Liczy się przetrwanie, a przetrwa najsilniejszy, takie właśnie jest prawo Dżungli. Skoro on zaś się bawił z gówniarzem to liczył że Ayano pójdzie zobaczyć co z wybuchem i się tam nieco rozejrzy szukając wskazówek.
Senka
Liczba postów : 168
Dołączył/a : 24/09/2012
Temat: Re: Wyspa Toramw Els Pon Cze 10 2013, 14:48
Większość inwektyw, jakie w jej stronę rzucał opętany idiota znosiła godnie, siedząc dumnie na fotelu. Wpatrywała się przy tym w niego znudzonym wzrokiem. Usta zacisnęła w cienką linię. Dopiero gdyby ktoś dokładniej się jej przyjrzał, mógł zobaczyć jak oczy zaczynają być szklane. Ale dość! Nie pozwoli się obrażać. Nie któryś raz z rzędu. Facet przegiął pałę i widać to było po zmianie wyrazu jej twarzy. Uśmiechnęła się ponownie, ale nie zrobiła tego jak poprzednio. Nie było w tym żadnej radości, był raczej cień…
Miała zamiar przyzwać czarnego skoczka. Czarny rycerz powinien ich wystarczająco postawić do pionu. Husarz miałby podejść do mężczyzny, który jej się wcześniej narazić i przystawić jeden z mieczy do gardła. Dopiero, gdy poczułaby się bezpieczna, zaczęłaby mówić. - Przeproś. Przeproś albo każę rozcinać twoje ciało, kawałek po kawałeczku, aż cała podłoga pokryje się twoją krwią i flakami. Nie sprzedaję się. Ty się właśnie sprzedałeś mi. Nie jestem na twoich usługach. Służę tylko sobie. Nie jestem szmatom. To ty jesteś obrzydliwą świnią, która nawet nie zasługuje na humanitarną śmierć. Ty jesteś kupą łajna. Ja jestem królową. Rozumiesz drobną różnicę w naszych położeniach? Zniosę wiele, bo jestem cierpliwa, ale nie jestem aniołem, świętym czy Bogiem i nawet ja to kurwy nędzy mam swoje granice. Więc albo przeprosisz i z całą tą nic nie wartą rodziną zaczniesz współpracować i jakimś CUDEM wyjdziemy z tego żywi, albo po prostu zrobię z ciebie to, co robi się ze świnią… Po tych słowach odetchnęła i znowu powróciła do dawnego wyrazu twarzy. Och jak wiele by dała, żeby mieć to już z głowy. Ale zaraz potem rozpoczęły się kolejne problemy. Wybuchy i inne takie. Zwróciła się w stronę Ayano z prośbą o pomoc. - Pójdziesz zobaczyć, co się tam stało? Ja muszę, jak widzisz, dokończyć pewną sprawę…
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.