I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Podróż do wioski zajęła im trzy dni. Najpierw pociągiem, tak daleko, jak tylko się dało, a później przedzierając się przez śniegi mroźnej krainy. Razem ze zleceniem załączona była mapka, jak dojść do wioski położonej u podnóża góry Fexil, więc odnalezienie właściwej drogi nie było trudnym zadaniem. Cięższe było wytrzymanie na chłodzie, a sam marsz był wyczerpujący. Na szczęście wzdłuż drogi napotykali na chatki samotników, a nawet minęli jedną wioskę, w których mogli się zatrzymać i liczyć na ciepły obiad i kat do spania za niewielką opłatą. Nikt ich się nie pytał, dokąd idą, ale dało się wyczytać między wersami, że gospodarze woleliby, by tam nie szli, patrząc z pewnym pobłażaniem i litością na dwójkę młodych magów. Krajobraz zdawał się być monotonny. Wszędzie biel śniegu i ostre skrzenie się w słońcu lodu, od którego bolały oczy, na horyzoncie ciemne górskie stoki a po bokach wznoszącej się ścieżki równie ciemny bór, wypełniony mocnym, żywicznym zapachem, ale sprawiający niepokojące wrażenie. Ale obraz natychmiast nabierał życie, gdy niedaleko drogi pojawiał się śnieżny królik lub wiewiórka. A im bliżej wioski, tym wyraźniejszy stawał się zarys potężnego drzewa, które przyozdobione w liście, mocno odstawało od iglaków rosnących przez całą długość ich wędrówki. I oto byli, tuż przed wejściem do wioski, ogrodzonej drewnianym murem z sosnowych bel i ozdobnym wejściem do środka. Z zewnątrz wydawała się być niewielką wsią ściśniętą między lasem a górą, z domami prostej budowy i olbrzymim jesionem w jej centrum, umiejscowioną na lekko pochyłym terenie, ale wystarczająco płaskim, by nie dochodziło do obsuwania się budynków. Ziemia była już wystarczająco twarda. - Co tutaj robicie? - Rozległ się czyjś głos za ich plecami. Gdyby się odwrócili, dostrzegliby niewysokiego chłopca ubranego w ciężkie, wilcze skóry, trzymającego grubego kija z wyrytymi na nim dziwnymi znakami. Przyglądał im się bacznie złocistymi oczami, ale chyba nie miał żadnych złych zamiarów wobec was, bo na jego twarzy bardziej malowało się zaciekawienie niż złość. - Przyszliście uratować Berę? - Zapytał, uśmiechając się delikatnie.
Autor
Wiadomość
Kot od Kostek
Liczba postów : 1148
Dołączył/a : 10/08/2012
Temat: Re: Wioska Etearna Pon Kwi 22 2013, 17:34
Schabowy. Tak, przydałby się na obiadek. Do tego ziemniaki i jakiś ogórek. Problem był taki, że na dalekiej północy ciężko o ogórka, a co dopiero o ziemniaki. Mięsko pewno jakieś by się znalazło.. no nie wiem... z renifera? Ale wtedy to już nie schabowy... A tak pomijając kwestię jedzonka, Takasia spała. Niewątpliwie robiła to, co umie najlepiej i nie czyni szkód pobliskiemu otoczeniu. Bardziej interesującą kwestią jest, na czym spała. Lita skała? No właśnie nie! Na pewno było to jakieś żyjątko. Zwierzątka futerkowe odpadają. Mniejsze od niedźwiedzia, jednak niewątpliwie większe od zająca. Tak moi drodzy, Fem awansował do tytułu poduszki! Orderu za to niestety nie ma. Tak też śpiąc sobie z główką na Femie. W sumie po ostatnim przekopaniu się przez wioskę jakaś chwila odpoczynku jej się należy. Problem w tym, że poduszka zaczęła się ruszać, czyli jednocześnie wszelakie warunki do drzemania zostały w jednej chwili zburzone. No jak tak można...? Jedyne co zostało w takim wypadku to wstać. Usiadła sobie przecierając oczka, by zaraz zerknąć gdzie ona wgl jest. Okolice "pod drzewem" to to nie były, a prędzej... jaskinia? Tylko co oni kurna robią w jaskini? I znowu kocyk... Co więcej - w wiosce to ona już raczej nie była, przynajmniej o tym świadczyła postać Przewodnika zaraz obok. Bardziej jednak na widok niego ucieszył ją gulasz, który to zaraz wzięła od Fema. Schabowy to to może nie był, ale zawsze lepsze to niż zielenina. Zaczęła wcinać jedzonko słuchając przy tym przewodnika. - Jeszcze za wcześnie na podziękowania. Powiedziała odstawiając pusta już miskę gdzieś na bok, a dalej siedząc pod kocem. Przy okazji dowiedziała się, że niemal cały jej plan sie rozleciał niczym wieża z klocków Lego. Koraliki zniknęły... Dość spore utrudnienie, tym bardziej że koraliki tym razem mogą nie być tylko na jednym terenie. Ba! Co, jak będzie trzeba latać po całym Fiore? - Gdzie szukać reszty koralików? Są jakieś miejsca gdzie mogły najprawdopodobniej wylądować? To że poleciały gdzieś w świat, to jedno. Może Przewodnik ma jakiś wykrywacz koralików czy coś w ten deseń? Who knows... Po za tym sam fakt, że koralików nie ma był raczej jej najmniejszym problemem...
//krótko bo krótko, autobus jeszcze zwieje x.x
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Wioska Etearna Pon Kwi 22 2013, 19:15
MG
Przewodnik pokręcił głową, jednak odpowiedział na pytania dwójki magów, którzy przeszli więcej niż można by było sobie wyobrazić. Wiec spokojnie poczekał, aż oboje zapytają o co chcieli. - Niezbadany jest los ludzi - odpowiedział zdawkowo na uwagę Pheama, jednak widać było, że nie będzie w to wnikał bardziej. - Cud... Dla was cudem może być wszystko, czego nie jesteście w stanie osiągnąć własnymi siłami... Czyż nie jest to definicja cudu? Słyszeliście kiedyś historię o świętym naczyniu, które zdobyte przez ludzi o prawym sercu, mogło spełnić ich najskrytsze pragnienia, normalnie poza ich zasięgiem? Oczywiście, dla pewnych ludzi cudem może być kromka chleba, gdy znajdują się na skraju śmierci, ale to najczarniejsza rozpacz... kiedy dookoła są inni, którzy mogą ją mu ofiarować... W każdym razie "cud" wykracza poza rozumowanie logiki. Jest w stanie nagiąć świat i jego zasady do woli osoby, która go wywołuje, czy też otrzymuje. Wyobraźcie sobie "cud" przeklętego człowieka, który zażyczy sobie zniknięcia Magii. Taki przykład tylko, nie musicie się obawiać. Ale to też pewne prawdopodobieństwo. - Uniósł ręce w obronnym geście, uśmiechnąwszy się przepraszająco, jednak kontynuował. - Jeżeli ktoś zbierze wszystkie koraliki... mogą stać się trzy rzeczy. Cud "dobry", cud "zły" oraz, co chyba dla was ważniejsze, można uwolnić Berę. Oraz, dobro i zło jest niezwykle relatywne w tym wypadku. - Zaśmiał się nieco nerwowo. Odkaszlnął po czym ofiarował zielony koralik Takarze. - Bera chciała, żebyś go dostała. Pozwoli na mały cud, jeśli tylko będziesz miała go przy sobie. Chce ci pomóc w twojej podróży ku odzyskaniu ukochanej rzeczy. - Zwrócił się do niej ciepłym tonem, zamykając kuleczkę w jej dłoni. - Niestety innych musicie poszukać sami, jeśli chcecie przywrócić Berę. Mogą być dosłownie wszędzie. Przewodnik wstał i otrzepał swoje futro, spoglądając na wyjście z jaskini. Było ciemno i chyba padał śnieg, jednak w środku było i ciepło, i żaden podmuch wiatru nie zakłócał spokoju. - Na mnie już pora. Choć, jest jeszcze jedna rzecz... - powiedział lekko i wyciągnął zza poły płaszcza miecz, który wręczył Pheamowi. - Jestem pewny, że o nim słyszałeś. Ale nie nadużywaj jego mocy. Błogosławieństwa Bery będą cię chronić przed twoim szaleństwem, jednakże moc tego miecza może je złamać - rzucił poważnym tonem, wpatrując się w sylwetkę chłopaka. - Chciałbyś wiedzieć, skąd go mam? To, jak i to, kim jestem, musi pozostać już moją tajemnicą. - Uśmiechnął się i mroźny, północny wiatr wtargnął do jaskini, a Przewodnik stał się tysiącem płatków śniegu, które zawirowały w wietrze i opadły na kamień, szybko topniejąc. W jaskini znowu zrobiło się ciepło. Nic już nie zakłócało spokoju tej nocy.
Po powrocie, ze zdziwieniem, oboje mogli stwierdzić że na ich konta wpłynęła znaczna suma klejnotów. Nie ma to jak udana misja.
Uwagi od MG No, to skończyliśmy, drodzy państwo. Mam nadzieję, że się podobało i mnie nie zabijecie za to wszystko, tymczasem pora na rozdanie nagród. Takara: Zielony koralik. Co się wydarzy dzięki niemu? Dowiesz się na fabule.Runa Algiz - jeden raz jest w stanie uchronić cię przed obrażeniami fizycznymi odpowiadających randze B lub, w momencie silniejszego ataku, uzdrowić cię siłą zaklęcia B, działa automatycznie. 25.000 klejnotów, 25 PD. Pheam: Raikiri. Dwa błogosławieństwa Bery: Doujigiri chroni cię przed szaleństwem, gdy trzymasz ostrze w dłoni, Kumokiri rani cię, jeśli wpadasz w szał trzymając miecz. Błogosławieństwa przepadną po trzech postach użycia, tzn. im dłużej trwa szał, tym szybciej one przepadną. Aktywują się automatycznie. Runa Wunjo - jeden raz jest w stanie ochronić cię przed atakami magicznymi poziomu C, działa automatycznie. 25.000 klejnotów, 25 PD. Pięć dni odpoczynku na fabule. Podreperujcie swoje zdrowie psychiczne.
Kot od Kostek
Liczba postów : 1148
Dołączył/a : 10/08/2012
Temat: Re: Wioska Etearna Czw Sty 23 2014, 19:49
List. Tak, to jest dobry pomysł, tylko miał mały mankament - Jak Taśka się dowie, co u Fema? A jak tam się coś złego dzieje? No właśnie... A że zdążyła zauważyć, że prawo nie uwzględnia przypadków szczególnych, stwierdziła, ze zasięgnie porady kogoś z większym doświadczeniem. Jeżeli z kolei przełożyć je na wiek... Tak, będzie w porządku. Był tylko mały problem. Była martwa. Ah, how sweet. Z tej przyczyny potrzebowała kogoś, kto mógł być potencjalnym pośrednikiem pomiędzy Berą, a światem żywym. Przewodnik miał pecha - padło na niego. Pojawił się jeszcze jeden problem - jak do jasnej cholery dojdzie znowu do tej wioski!? Kiedy ona tam była? Dawno. Nie mniej, patrząc z lotu ptaka na całą tą biel, można by mieć wrażenie, że człowiek gapi się w kartkę. Dopiero przy przyjrzeniu się, widać by było wyścigi śnieżynek na równi pochyłej, oraz... coś. Tak, tam w dole właśnie cięła przez zaspy z gracją czołgu Wróżka. Nie jednak taka ze skrzydełkami, a magini z Fairy Tail. Odziana w ciemnoszary płaszcz przepasany materiałem tym samym, z którego wykonano odzienie, jednakże ozdobione metalową sprzączką, szła przed siebię. Na głowie spoczywała biała, futrzana czapka - uszatka, na którą to został narzucony kaptur. Grubsze, granatowe spodnie - dzwony grzały kopytka, zaś na nogi włożyła czarne, ocieplane kozaki. Wiedziała, że jest tu zimno. Pomimo jednak, że wolała chłód północy niż skwar terenów południowo-wschodnich, pod spód założyła gruby, wełniany, jarzynowy sweter. Kołnierz przy zapinanym płaszczu musiał robić za jedyną ochronę przed zimnej dla szyi. O rękawiczkach zapomniała zupełnie, tego nie pozostało nic innego jak grzać je w kieszeni.
Znała drogę. Znaczy się, coś kojarzyła, a te skojarzenia musiały jej wystarczyć. Wiedza, przy jakich charakterystycznych punktach skręcić w którą stronę okazała się dość pomocna po opuszczeniu pociągu. Po kilku godzinach podróży przez zaspy dotarła do domostwa na uboczu, gdzie przenocowała i ruszyła dalej, z drobnymi wskazówkami, do wioski. Właściwie wioski, której może już od dawna nie być. Nie mniej - szła dalej. Następnym razem weźmie sanki...
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Wioska Etearna Nie Sty 26 2014, 18:29
MG
Śnieżne pustkowia północy chyba nigdy się nie zmieniały. Zawsze były tak samo nieprzyjazne dla podróżujących i zawsze tak samo mamiły zmysły bezkresną bielą. Jedynie ci, którzy znali drogę, nie gubili się pośród tej wszechobecnej jasności. Takara znała drogę. Mniej lub bardziej. Ale szukała też tego, który wiedział zdecydowanie więcej o ścieżkach północy i mógł jej pomóc. Dlatego po raz kolejny przemierzała drogę do wioski poza czasem, szukając odpowiedzi na nurtujące ją pytania. Po kilku dniach solidnej podróży zobaczyła znajomy bór i drogę do wioski. Jak teraz wyglądała? Prawda przecież była taka, że tuż po tym całym zamieszaniu z Berą ani ona, ani Pheam nie widzieli, co się stało z wioską na prawdę. Przewodnik mówił, że wyrósł na jej miejscu las. I faktycznie im bliżej podchodziła, tym zarys lasu w miejscu, w którym kiedyś była wioska, stawał się widoczniejszy. Bór taki sam, jak ten otaczający ścieżkę. Tylko jakby zieleńszy, mocniej pachnący, żywszy. Niewiele pozostało, by Takara przekroczyła próg lasu. Jednak im bliżej podchodziła, tym wyraźniejsza stawała się sylwetka człowieka, stojącego tuż tuz na granicy boru. Była nieco niższa od niej, ubrana w gruby płaszcz, z kapturem narzuconym na głowę. Stała w bezruchu, wpatrując się w jakiś punkt wśród gęstwiny. Wyglądało na to, ze Takarze dopisało szczęście i znalazła Przewodnika.
Kot od Kostek
Liczba postów : 1148
Dołączył/a : 10/08/2012
Temat: Re: Wioska Etearna Nie Sty 26 2014, 18:51
Las. Wyrósł las. Coś była mowa o lesie, ale dopiero teraz do niej dotarło, że las to wcale nie domki i cywilizacja, tylko drzewa. A drzewa z kolei nie wiele miały wspólnego ze społeczeństwem. No, oprócz tego, że się budowało z nich domy. Detal, że tych jakoś póki co nie widziała. Stanęła zaraz przed skrajem lasu. Wiedziała, że nie ma przed nią terenu po za czasem, a zwyczajny ekosystem. Im dłużej wpatrywała się teren przed sobą, tym bardziej żywsze stawały się wspomnienia z ostatniego wypadu. Wtedy Fem był dalej na wolności. Bera żyła i miała się do pewnego momentu całkiem nieźle. Pamiętała, jak walczyli ze Złem, jak myśleli, jak naprawić zaistniały problem. Pamiętała, jak przez przypadek zabiła kapłankę. Wszystko pamiętała. I Drzewo, które musieli ochraniać. To wszystko było już daleką przeszłością. Zaburzenie w czasoprzestrzeni naprawiono, Bera od dawna nie żyła, Fema też nie było. Był Przewodnik i... Wróć. Sylwetka nieopodal. Nim weszła do lasu, to ona przykuła jej wzrok i ciekawość. Przewodnik. To musiał być on. - Dzień dobry, Przewodniku! - krzyknęła do postaci nie będąc jednak zupełnie pewna, czy to na pewno szukana osoba. Nie, to musiał być on. Nie mniej przywitała się. Nigdy nie wiadomo, czy E nie ma w pobliżu, a była pewna jednego - na pewno nie było go teraz w radzie. I właśnie nastało to nieprzyjemne uczucie, że coś zrobiła źle. Ogłaszam wszem i wobec, że jestem debilem... Stwierdziła z dezaprobatą w duchu zdając sobie sprawę z tego, że miała sobie pobiegać. Nie mniej owa przejmująca myśl mrożąca krew w żyłach na samą wizję, co ją za to może czekać, ruszyła żwawo w stronę postaci. - Mam ważne pytanie. - dodała, krocząc po śniegu i starając się zatrzymać zaraz przed nim. - Nie przeszkadzam? - pierwsze podstawowe pytanie. Bo jak przeszkadza, to poczeka z truciem. Ma czas. Teoretycznie ma. Praktycznie - nie była pewna, acz w duchu jej się śpieszyło. A co, jeżeli zacznie się oddalać? Cóż, nie pozostaje chyba nic innego, jak iść za nim. Wszak jedyny ślad, jedyna żywa dusza, a włóczyć się po lasach północy nie bardzo miała zamiaru. Było zimno, a to był wystarczający powód, by załatwić sprawę jak najszybciej.
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Wioska Etearna Nie Sty 26 2014, 19:32
MG
Takara ruszyła do przodu, zmniejszając dystans miedzy sobą a postacią, krzycząc przyjazne powitanie. Dlaczego miałaby tego nie robić na zupełnym pustkowiu, otoczona jedynie przez śnieg i drzewka. Postać słysząc jej głos drgnęła i rozejrzała się na boki, jakby szukając źródła głosu, a po chwili odwróciła się w stronę brązowowłosej stojącej już zaledwie dwadzieścia metrów od niej. Nie był to Przewodnik. O ile w czasie, kiedy Kamishirosawa walczyła z inkwizycją, ten nie zmienił płci. Tuż przed Takarą stała kobieta o ciemnych oczach i łagodnych rysach, z włosami lekko opadającymi po bokach jej twarzy Musiały być spięte, jednak przed kaptur na głowie nie można było dokładnie stwierdzić. Miała na sobie, poza ciepłym płaszczem, brązową sukienkę i ciepłą kamizelę. Spojrzała na Takarę uważnie, po czym uśmiechnęła się w jej stronę, gestem dłoni zapraszając do siebie. Tymczasem Wróżka mogła doświadczyć nieprzyjemnego wrażenia, ze własnie przed sobą widzi ducha. Postać przed nią wyglądała niemalże jak ona. Ten sam uśmiech, ta sama sylwetka. Pewnie włosy okazałyby się być splecione w warkocz, a gdyby podeszła jeszcze trochę bliżej zobaczyłaby błękitne oczy. Problemem było to, że rzekoma kobieta nie żyła... już od dobrych kilku miesięcy... Lub wieków, gdyby spojrzeć na to z innej perspektywy. Oto przed Takarą stała Bera.
Kot od Kostek
Liczba postów : 1148
Dołączył/a : 10/08/2012
Temat: Re: Wioska Etearna Nie Sty 26 2014, 19:59
Coś nie pasowało. O ile na początku serio myślała, że to szukana osoba, tak z każdym metrem miała wrażenie, że to wcale nie on. Nie, to był ktoś inny. Na początku stwierdziła, że płeć się absolutnie nie zgadza, a przed nią stoi samica. Dość znajoma samica, którą chyba kojarzyła, acz nie miała pewności skąd i czy na pewno. Kolejna wątpliwość, czy to właściwie jest człowiek, by ostatecznie stwierdzić, że doskonale zna tą osobę. Nie podobało jej się to... Może nie tyle, że jej nie lubiła, bo lubiła, ale głównie dlatego, że technicznie nie powinno jej tu być. - Bera... - zdążyła tylko wydukać, spoglądając na nią wzrokiem pełnym niedowierzania, pojęcia nie mając, co powiedzieć. Ona, jakby nie patrzeć, była martwa. Zabita. Przez Taśkę. Dwa razy. Raz zupełnie przypadkiem, a drugi... trochę zagmatwane, ale też przypadkowo. Aj te przypadki, chodzą po Taśce jak po dywaniku. Właśnie gapiła się na ducha w pełnej krasie, bo inaczej jej nazwać nie potrafiła. Ostatnie spotkanie ducha skończyło się czyjąś śmiercią. Z doświadczenia wie, że z duchami się nie fajci. Ale wait... Widziała już ją martwą. Dwa razy i ani razu nie była zła. Duch czy nie, to dalej była Bera. Uśmiechnęła się do niej. Właściwie to jej szukała, Przewodnik miał tylko pomóc się z nią skontaktować. - Dobrze cię widzieć. A ten... Dzięki wielkie za pomoc wtedy w Erze. Bez ciebie nie dalibyśmy rady... - musiała podziękować. Po prostu. Gdyby nie ona, ktoś od nich mógł stracić życie, a było wystarczająco źle. Tylko... Coś jej nie pasowało. Wróć... To nie może być Bera.... przemknęło jej przez myśl z prędkością Pottera na GNimbusie 2001, zaś banan z jej twarzy automatycznie zszedł. To nie może być ona. Nie, to nie ma sensu. Przecież z Pheamem ją zapieczętowaliśmy w koralikach... A skoro tu jest, to jakim cudem mamy do jasnej cholery uwalniać kogoś, kto jest wolny...? Nie pojmowała tego. Albo było zbyt zawiłe, by to zrozumieć przez jej osobę. Właściwie uchodziła za głąba, więc mogła swoją opinie publiczną wykorzystać jako jakieś usprawiedliwienie. Nie mniej, jakkolwiek by na to nie spojrzała, to wszystko nie miało prawa bytu, a sama nabrała masę podejrzeń. Co gorsza - były dwie Bery. - Coś mi tu nie pasuje... Jesteś wolna. Wszystko ładnie, pięknie, tylko jest mały szczegół - zamknęliśmy cię w koralikach, prawda? Zaś sam Przewodnik powiedział, że tylko zebranie ich wszystkich razem może cię uwolnić. Nikt nie mógł ich zebrać przed nami. Jeden z nich wciąż jest mój... - streściła szybko swoje chaotyczne myśli, które starały się ułożyć w całość jak puzzle pomimo braku kilku elementów. Liczyła na wyjaśnienia. Co więcej, dopóki nie upewnienia się, że Bera faktycznie jest Berą, utrzymuje gotowość do wszelakich uników pokroju rzutu swą osobą w pierwszy lepszy wolny od drzew bok. Jest śnieg, nie beton. Można skakać.
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Wioska Etearna Pon Sty 27 2014, 11:28
MG
Co zrobić. Takara widziała kogoś, kto powinien nie żyć. Może były to zwidy, a może magia tego miejsca, jednak wyglądało na to, że kobieta ją słyszała i rozumiała, bo gdy tylko usłyszała swoje imię, pokiwała głową. - ...Tak mnie ongiś zwano - odpowiedziała spokojnie, skłaniając głowę, po czym ściągnęła kaptur z głowy. Kropka w kropkę Bera. Tylko włosy okazały się być rozpuszczone, a tak... Stała przed nią. Do tego żywa. Para ulatywała jej z ust przy każdym oddechu. Tymczasem Takara nawijała swoje, a przez twarz kapłanki przemykały różne emocje, począwszy od zdziwienia i dezorientacji, przez złość, przygnębienie i smutek, aż w końcu skończyło się na uprzejmej obojętności. - Czy jesteś pewna, że w przedmiocie można zamknąć ludzką powłokę? - zapytała spokojnie, robiąc kilka kroków w stronę Takary. Była boso. - Faktycznie, tak było. Koraliki zapieczętowały moją osobę. I dlatego będzie najlepiej, jeśli nikomu ich nie oddasz. Trzymają w sobie jej duszę. Nikt nie powinien jej posiąść... - Przybliżyła się jeszcze bardziej, a na jej twarzy malował się smutek. - Mogę go zobaczyć? Obiecuję, że nie zabiorę ci go. - Cześć pytań Takary pozostała bez odpowiedzi. Lub też może to Takara nieodpowiednio sformułowała pytanie. Mimo to nie wyglądało, by kobieta zamierzała atakować czy chciała zaszkodzić.
Kot od Kostek
Liczba postów : 1148
Dołączył/a : 10/08/2012
Temat: Re: Wioska Etearna Pon Sty 27 2014, 19:03
Początkowo zdziwiła się. Tak, jeżeli zamykały ją dwie wróżki, to owszem, wierzyła. Miałaby nie wierzyć w swoje umiejętności? Dopiero jednak po chwili, powtarzając sowa Bery w myślach, pojęła w czym rzecz. Ludzka powłoka musiała być ciałem. Oni zaś zamykali duszę. Ciało i dusza tworzą jedno, ale o ile to drugie może jakoś istnieć, o tyle ruszanie się martwego ciała nie jest rzeczą normalną. - Więc zamknęliśmy tylko duszę, a ciało zostało. O to chodzi? - zapytała tylko, jednak dalej coś jej nie pasowało. Mianowicie... BYŁA ŻYWA. Przeczyło to wszelakiej logice ale... Zmarła już dwa razy. Dlaczego nie miały ją czekać i trzeci raz?Ale i tak... Kto normalny do cholery umiera więcej jak raz!? Odpowiedzi Bery ani trochę nie naświetlały całej tej sytuacji.- Jej...? Chyba twoją. Było nie było, jest twoja, nawet po tylu miesiącach. - dla niej to były miesiące. Dla Bery - lata, może i wieki. Nie łatwo jej było twierdzić. Nie wnikała, w jakim wieku wtedy wylądowali. - Później. - odparła krótko na wiadomość, o zobaczeniu koralika. Widziała, że jest smutna. Miała do tego absolutne prawo, jak nawet do odzyskania tego koralika. Musiała być jednak ostrożna. Oddanie go nie tej Berze, co trzeba, mogłoby sie przyczynić do fatalnych skutków. - Przepraszam, ale muszę uważać. Myślę, że akurat ty zrozumiesz. O ile się nie mylę, było was dwie. - powiedziała, unosząc dwa palce dla uświadomienia jej, że zawsze może być tą drugą. Przynajmniej wedle Taśki. Nie ma właściwie powodów, by jej nie ufać. Ale ma podstawy, by zaufać po takim czasie i przy tak nieprawdopodobnych okolicznościach jak zabawa w Chrystusa? - Chcę to wszystko zrozumieć. Jak będę miała pewność, że jesteś tą "dobrą" to mogę ci nawet ten koralik oddać, nie jest moją własnością. Nie masz duszy, prawda? Jest zamknięta w koralikach, tak jak mówisz. Ciało, jak widać, zostało. Tylko ze... To dalej nie tłumaczy, że jesteś przy życiu. W końcu zginęłaś... Chcę, byś to wyjaśniła. - pierwsze pytanie poszło, a to przecież nie wszystko. - Mam jeszcze jedno. Czy przez fakt, że twoja dusza jest mocno po za ciałem oznacza, że.... straciłaś moc? - musiała wiedzieć. Mogło to być nawet kluczowe. Miała ogromne umiejętności. Nie była to może stricte magia ale... No kurczę, będąc tylko duchem zrobiła pod Erą więcej, niż sama Taśka! - No i, jeżeli jesteś tą "dobrą", to co się stało z tą drugą? - dodała na koniec, palcami lewej dłoni otulając koralik, który to spoczywał w kieszeni. Miała go nikomu nie oddawać. Jednak, jak mówiła, chce go tylko zobaczyć. Tyle mogła dla niej zrobić, zaś widząc przygnębioną dziewczynę, wyciągnęła kulkę na wysokość jej oczu, ściskając go, co by jej nigdzie nie wyleciał. Nie mniej jakby zaczęła po niego sięgać, cofa rękę ostatecznie chowając koralik do kieszeni.
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Wioska Etearna Pon Sty 27 2014, 20:59
MG
Rozmowy na północy miały to do siebie, że trzeba było coś jeszcze przy nich robić, by nie zamarznąć. A to wydawało się bardziej tyczyć Takary, opatulonej od góry do dołu, niż Bery, która jak gdyby nigdy nic stała po kostki w śniegu. W odpowiedzi na pierwsze pytanie kobieta pokiwała głową. - Tak, zamknęliście jedynie duszę. Coś, co jest zalążkiem wszystkiego. I co stało się zalążkiem tragedii - odpowiedziała, stając kilka kroków przed dziewczyną. - Dlaczego myślisz, że ludzie pozbawieni duszy umierają? - zapytała spokojnie. Oczywiście Takarze nie do końca o to chodziło, jednak Bera kontynuowała. - Jednak muszę ci podziękować. Dzięki tobie dusza podzieliła się na dwoje i w momencie śmierci byłyśmy w stanie przywrócić ciało do życia. Jednak podjęła złą decyzję. Choć, może dobrą... Dobro i zło jest naprawdę niewiele znaczące. - Uśmiechnęła się nieznacznie, jednak zaraz spoważniała. - Nie ma dobrej ani złej. Jest jedynie zrozpaczona kobieta, samotna przez wieki, zamknięta w szklanym więzieniu. Wciąż czekająca na cud. Jej cierpienie nie ustało, choć powinno już dawno, dawno temu. Ja jedynie opiekuję się, by nic nie stało się jej ciału - odpowiedziała, wbijając lodowo błękitne spojrzenie wprost w Takarę. Widać nie była zadowolona z przesłuchania, jednak nie chciała też nic robić dziewczynie stojącej przed nią. Po chwili jednak spuściła wzrok i westchnęła. W tym czasie, choć na chwilkę, koralik pojawił się w zasięgu jej wzroku, a jej rysy złagodniały. - Mówiłaś, że musisz jej podziękować. Używałaś jej mocy? - zapytała rzeczowo, odwracając się i gestem dłoni nakazując, by wróżka poszła za nią.
Kot od Kostek
Liczba postów : 1148
Dołączył/a : 10/08/2012
Temat: Re: Wioska Etearna Wto Sty 28 2014, 14:16
Taśka owszem, była zwierzątkiem ciepłolubnym, dlatego też nie przepadała za śniegiem i minusowymi temperaturami. Właśnie, BYŁA zwierzątkiem ciepłolubnym do momentu, kiedy doszła do wniosku, że temperatury na pustyni nijak jej się podobają. Od tego momentu jest skrupulatnie bezstronna. Jednakowo nienawidzi nadmiernego zimna i upalnych temperatur. Dreptała sobie w miejscu. Zostanie sopelkiem nie widziało jej się tak samo, jak cosplay jajecznicy. Ale przede wszystkim słuchała. - Nie w tym rzecz... - stwierdziła, marznąc na mrozie. Oczywiście, że nie umierają, jednak w jej przypadku POWINNA być nie żywa. I to nie przez wzgląd na samą duszę. Inkwizycja zaprzedała dusze, a cholerstwo żyło. Sama część jej straciła, a jak widać czołg ma się całkiem znośnie pomimo drobnych wad technicznych. Nie mniej nie wyjaśniała. Wszystko wytłumaczyło się samo. Pokonała Śmierć...? Na to wychodziło. Powstała z martwych. Miała aż taką moc... Chociaż skoro to przez podział duszy, do którego się przyczyniła, to chyba i jej zasługa, że dalej jest wśród "żywych"... - Nie sądzę by wskrzeszenie własnego ciało było złe. Chyba, że chodzi o coś innego... - nie, na pewno nie podjęła złej decyzji. Przecież w końcu wyjdzie. Takara to obiecała więc tak być musiało. - Ona stamtąd wyjdzie. Na pewno. - zapewniła Berę absolutnie pewna tego, co mówi. Nie lubiła kłamać ani łamać danego słowa. No i pytanie o koralik. - Musiałam. Przepraszam, chyba nie powinnam... - odpowiedziała nie będąc pewna tego, czy jakiekolwiek używanie jej mocy jest przez nią mile widziane. Niby go dostała ale... to dalej nie należało do niej. Nie mniej nie żałowała tego ani trochę. Schowała marznącą dłoń do kieszeni wraz z koralikiem, po czym ruszyła za Berą. Lepsze to niż stanie w miejscu.
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Wioska Etearna Sro Sty 29 2014, 11:15
MG
Bera spojrzała uważnie na Takarę, uśmiechając się nieco bardziej tajemniczo, jednak już odwróciła się, zmierzając wgłąb lasu. Szła powoli, by brązowowłosa mogła za nią nadążyć, nie znając drogi. Nie odzywała się, dopóki nie doszła pod pień wielkiego drzewa. Prawdopodobnie było największe spośród nich wszystkich, jednak uschło. Na wysokich konarach nie było liści, kora płatami odpadała, ukazując głębokie rany w strukturze pnia. Kapłanka westchnęła podchodząc bliżej i dotykając wgłębień w drzewie. - A więc uschło... - westchnęła, po czym odwróciła się w stronę Takary, przysiadając na wystającym korzeniu. - Nigdy więcej nie korzystaj z jej mocy. Nie jest to twoja moc. Twoje ciało nie będzie w stanie jej udźwignąć po raz kolejny - poradziła dziewczynie spokojnie, jednak chłodno. Karciła ją. - Jeśli zaś chodzi o Berę... Jestem jej przeciwieństwem. Złem, jak ty to nazywasz - rzuciła lekko, uśmiechając się szeroko w stronę Takary. Było w tym uśmiechu coś niebezpiecznego, ale nie wyglądało na to, by chciała walczyć. - Faktem jest, że gdy zbierzecie koraliki, dusza Bery wróci do tego ciała. Tylko, czy będzie szczęśliwa? Wiesz, od czego zaczęła się jej tragedia? - pytała niemalże beztroskim tonem, jednak w jej oczach nie było ani krzty radości. Były to oczy przedwiecznej siły, nie znające ani litości, ani słabości, lustrujące Takarę... a może samą naturę jej duszy.
Kot od Kostek
Liczba postów : 1148
Dołączył/a : 10/08/2012
Temat: Re: Wioska Etearna Sro Sty 29 2014, 21:27
Nic nie było takie same. W sumie dziwne by było jakby po takim czasie, nic się nie zmieniło. Drzewo jednak pozostało. Może mniej, o ile wcale nie żywotne, ale było. Zilustrowała je wzrokiem pełnym żalu. Cóż, spotkał je taki sam los jak każe inne drzewiaste. A szkoda. Przecież tyle się męczyli, by było całe, zaś mieszkańcy ostatecznie podzielili jego los. Trudno, nic się już z tym nie zrobi. Zerknęła "kątem" oka na Berę. - Wiem, że nie jest moja, ale musiałam uratować Pheama. - rzuciła jak gdyby była to jak najbardziej normalna rzecz. Ludzki odruch - pomagać. A szczególnie jemu. Nie był to jednak ton, który wyrażałby jakąkolwiek skruchę, jak w ogóle śmiała użyć jej mocy. Nie było też jakiejś większej dumy czy próby pochwalenia się. Z której strony by na to nie spojrzała, nie zrobiła nic wielkiego. Ba, Bera zrobiła... Na jej słowa nieco się zdziwiła. Fakt, nie spodziewała się, że to jednak ta "zła". Dobro i Zło jest jednak zbyt ruchome by określić między nimi konkretną granicę. - Rozumiem. - odpowiedziała, o dziwo tonem nie wyrażającym większego zainteresowania. Tak, chciała wiedzieć, ale w momencie, kiedy się dowiedziała - straciło to na znaczeniu. Głównie dlatego że się już na nikogo nie rzucała, więc różnicy nie było. Równie dobrze mogłaby teraz prowadzić luźny dialog z Inkwizycją... - Znowu przeinaczasz. - odpowiedziała jej, już nieco podirytowana. Tak jak z tą śmiercią. Rety... - Ja nie chcę jej wskrzeszać. Chcę uwolnić jej duszę. Co zrobi później - jej sprawa. Może odejść do... - gdzie, do jasnej cholery, odchodzą dusze...? - Soul City... - zaryzykowała. - Może też wrócić do ciała. Mówisz, że nie wiem, czy będzie szczęśliwa wracając. A czy jest szczęśliwa w koralikach? No i, co ważniejsze, czy jeżeli nie chciałaby wrócić, zacząć życie od nowa, nie jako kapłanka, a zwykła dziewczyna... Czy wtedy wskrzeszałaby własne ciało? Myślę, że ona sama nie wie, czy będzie zadowolona z tej zmiany. Nikt nie wie. Dowiemy się, jak już wróci. Nie wiem, od czego zaczęła się ta tragedia, mogę się domyślać. Ale wiem, że ona dalej ma nadzieję, że będzie lepiej i los się do niej uśmiechnie. Sama mówisz, że była i właściwie dalej jest sama... Tyle mi wystarczy by stwierdzić, dlaczego do tego doszło... - odwróciła wzrok, po raz kolejny kierując go na obumarłe drzewo, przejeżdżając dłonią po korze. Nie wyglądało najlepiej. W sumie... dlaczego obumarło? Jego stan nie wskazywał, by była to śmierć jak najbardziej naturalna, ale z Taśki nie dendrolog. Faktem było, że pozostały tylko pozostałości, cień wieków. Nie mniej... porzucili je? - W samotności rodzą się potwory... - mruknęła, nie odrywając wzroku od rośliny. Tyle było z nią kłopotów... Na swój sposób to nawet zabawne. Włożyli tyle pracy, a i tak niewiele to dało, wielkie drzewo-bóg podzieliło los każdego innego drzewa. Te uroki życia...~ Ale wioskę jakby nie patrzeć urat... Rozsypała się. Ale oficjalnie uratowali.
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Wioska Etearna Czw Sty 30 2014, 20:58
MG
Bera westchnęła. Widać nie tylko ona "przeinaczała" to, co się do niej mówiło. Uśmiechnęła się nawet ciepło w stronę Takary. - Nie mówię tego, by ci zabraniać. Od ciebie zależy, co zrobisz. Jednak jeśli jeszcze raz użyjesz jej mocy, zginiesz. Jeśli zrobiłaś to po to, by go uratować... cieszę się... - Na twarzy Bery pojawił się znacznie cieplejszy wyraz. - Cieszę się, że będzie mogła was zobaczyć... Po tylu latach... - Zamilkła, jednak szybko znów podjęła rozmowę, wpatrując się w brązowowłosą intensywnie. Po czym wydała z siebie ni to parsknięcie, ni to śmiech, kiwając głową delikatnie, mając na ustach uśmiech. - Tak, to prawda. W samotności rodzą się potwory. Ja jestem jednym z nich. - Dotknęła własnej piersi na wysokości serca, wpatrując się błękitnymi oczyma w dziewczynę przed sobą, nie tracąc uśmiechu. Westchnęła krótko. - W każdym razie... drzewo umarło. Nie ma już obowiązku, by je chronić. Tyle dobrze. Więc, co teraz będziesz robić? - zapytała całkowicie spokojnie, jakby pytała starą znajomą, której nie widziała od dawna. W gruncie rzeczy tak było.
Kot od Kostek
Liczba postów : 1148
Dołączył/a : 10/08/2012
Temat: Re: Wioska Etearna Czw Sty 30 2014, 21:33
- Wiem, że nie zakazujesz. Wtedy nie dałabyś mi koralika. Po prostu... Chcę żebyś wiedziała, że użyłam go w ostateczności i jeżeli będzie to na prawdę konieczne, użyję go znowu. Wiem, że wtedy zginę ale... Cóż, każdy kiedyś umiera, prawda? Nie mniej postaram się być na tyle silna, by nie było to potrzebne. - stwierdziła mając nadzieję, że faktycznie nie będzie musiała posuwać się do czegoś takiego. Żyć, przeżyć, pracować i nagle zginąć... Nie było to coś pocieszającego. Nie mniej gdzieś tam zawsze tliła się nadzieja, że by jakimś dziwnym cudem przeżyła. Bycie Tasią zobowiązuje, chociaż wiedziała, że szanse na to byłyby nikłe. Uśmiechnęła się do Bery słysząc jej następne słowa. Nie mniej nic nie mówiła, do czasu... - Nie wiem czy cię to pocieszy, ale może 'potwór" to za mocne słowo, przepraszam. Ty, Rin, Inkwizycja... Wszyscy byliście skazani na siebie. Ale to właściwie nie czyni z was potworów. Nie... Wy się wszyscy po prostu strasznie pogubiliście. Ale mieliście do tego prawo, życie jest ciężkie. Nie, nie mówię ze to usprawiedliwia czyjekolwiek czyny, ale pewnie trochę je łagodzą. Prawdziwymi potworami są ci, którzy mieli wszystko, a z własnej woli uznali, że wolę krzywdzić innych. TO są potwory... Na przykład Grimoire... - poprawiła się, precyzując myśl. Chociaż w Grimoire też nie wszyscy byli źli. Gdyby tak stwierdziła, musiałaby też przyznać, że Louise i Nori też są złe, a to już byłoby kłamstwo. - Ja..? - zapytała niepewnie. W sumie miała dużo rzeczy do zrobienia. - Właściwie... Przyszłam tu po radę. Możesz pomóc, doradzić, a możesz zignorować sprawę. Zrobisz, jak będziesz chciała. Rzecz w tym, że... Cóż. Pheam się wplątał w kłopoty i trafił do ośrodka zamkniętego i ten, no... ten... - zacięła się nieco, nie wiedząc zbytnio, jak dokończyć. Westchnęła. - Spotkać się z nim. - zrezygnowała z myśleniem nad bardziej wyszukanymi słowami. - Niezbyt ci przy władzy chcą mi w tym pomóc, to pomyślałam, że może ty byś na coś wpadła, no... - zakończyła nieco niemrawo. Nie mniej zaraz kontynuowała. - A ten. Skoro nie ma drzewa... Co powiesz na wrócenie ze mną do Magnolii? Tutaj raczej nie masz nic do roboty.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.