I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Sporych rozmiarów budynek, mieszczący się w samym środku miasta. Urządzony jest w średniowiecznym stylu, więc wygląda jak najprawdziwszy pałac z wielkimi oknami, ozdobiony jasnymi kolorkami, który tym bardziej zachęcają do wejścia w sam środek tego niezwykłego miejsca. W pierwszej chwili człowiek, który wchodzi do środka może czuć się nieco przytłoczony ogromnością owego obiektu. Wszędzie naokoło znajdują się pułki z przeróżnymi książkami, ale na szczęście są plakietki, a wszystko ułożone według gatunku, w którym to już dziale księgi ułożone są alfabetycznie. Naturalnie, gdyby jednak były trudności ze znalezieniem interesującego nas tytułu to na samym środku pomieszczenia znajduje się okrągłe biurko z wieloma papierami, za którym zawsze znajduje się parę osóbek z personelu. Kochają swoją pracę, świat zawarty w książkach, więc i z przyjemnością pomagają przybyłym. Pod biblioteką jednak znajduje się…ogromna piwnica, na piwnicę w ogóle nie wyglądające. Jest to miejsce, o którym wie zaledwie garstka wtajemniczonych osób. Kamienne pomieszczenie, wielkości samej biblioteki jak nie większe. Pod ścianami znajdują się oszklone szafki, zamknięte na kłódkę – w środku można dostrzec książki bez tytułów. Co parę metrów można zauważyć gablotki z jakimiś artefaktami…Notabene po prawej stronie widać…małe jeziorko! Niezwykłość…jeziorko w pomieszczeniu…
Autor
Wiadomość
Colette
Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012
Temat: Re: Biblioteka Wto Lis 05 2013, 09:20
MG
Panna Władza i Pan Zdrowie Keiko niestety nigdzie nie zauważyła ani księgi ani świecy. Nie widać było owych rzeczy na schodach, czy to na górze czy na dole, ale z drugiej strony w dole było ciemno, a iskierka światła nie była szczególnie wielka by oświetlić aż tyle...Oczywiście walizki również nigdzie nie było widać. Przez to właśnie Daniels, nie bardzo mógł skorzystać ze swych sprawdzonych i zwyczajnych metod lekarskich, opierając się tylko na tym co miał w kieszeni - kilku bandaży...A że podkreślił, iż wszystko robi GDY znajdzie walizkę to cóż... Oko lekarza od razu wiedziało, że lewa ręka Keiko jest zwichnięta, poza tym nabawiła się kilku siniaków, ale największy z nich znajdował się na łokciu. W dodatku gorzej bolało ją przy zginaniu, więc...przy odrobinie dodatkowego bólu biednej Hikari, Daniels, wyprostował jej rękę i niczym superbohater, zerwał swój rękaw, robiąc z niego opaskę uciskową na łokciu dziewczęcia. Nie za silny by oczywiście blondynka nie miała problemu z przepływem krwi - no i zalecił niekorzystania z owej rączki. Po dotknięciu przez doktora swoich pleców, odczuł on ból. Co po troszeczku się zmniejszał, ale jednak jeszcze było go czuć. Po chwilce szukania i przygotowywania się, dwójka bohaterów postanowiła ruszyć dalej, wprost na dół. Droga zdawała się dłuższa niż pierwsza połowa schodków, ale co się dziwić skoro spadanie ze schodów jest szybsze niż schodzenie? W każdym razie, po zaledwie paru minutkach, panna władza i pan zdrowie, ujrzeli nieco oświetlony dół, a tym samym...koniec schodków! Gdy stanęli na płaskim gruncie, iskierka Hikari nie była już potrzebna, ale zawsze można było dzięki temu więcej widzieć...bo pomimo światła, które dawały pochodnie co parę metrów to aż tak super jasno tu nie było. A co to znaczy 'tu'? No więc...ewidentnie przypominało to lochy. Długi korytarz, a po obu jego stronach kraty. W dodatku w mniej więcej drugiej celi - jakieś 7metrów od Waszej dwójki - z celi wystawał kilof, wbity w...dziennik, który Keiko czytała tak niedawno! Kilof szybko, przyciągnął dziennik do siebie, więc obie rzeczy zniknęły w środku celi. Ba, z przeciwnej 'klatki', wyleciał rozwinięty, i już nieco brudny bandaż. Można też było dosłyszeć jakieś szepty, dochodzące z obu cel.
Finnicja Co się działo u drugiego policjanta? Zabawiał się z bliźniaczkami! Co prawda kazał im przestać, ale nie posłuchały tak od razu. Co prawda przestały, jednak dopiero po parunastu sekundach, kiedy to zakręciły Finnem jak karuzelą, chociaż w końcu go puściły. Przez to właśnie biedaczysko dostał zawrotów głowy. Chciał pochwycić się jakiś pieńków lub czegokolwiek i wpadł na jedną z bliźniaczek, która przytuliła go do centralnie do piersi. - Aaaa! Jaki słodki! Jaki słodki! - Pewnie chce się dalej bawić! - Ale mówił żeby przestać! - To może chce się bawić inaczej? - Oi, chcesz się bawić? Zapytała tulająca, nie puszczając swego nowego blondynka. No bo po co? Wszak mógł mówić! Co prawda z początku tulanie odcięło chłopakowi dostęp do tlenu, ale gdy padło pytanie, dziewczę poluźniło nieco uścisk, chcąc usłyszeć odpowiedź. - Ooooo Finnian! Dziwne imię! - Nietypowe! - Jeszcze takiego nie słyszałam! - Hm? Coś normalnego, ale dziwnego? - Nie widziałyśmy! Ale znamy Królową! - Jest straszna! - Łatwo do niej trafić! - Ale raczej jej nie odwiedzamy. - Kapelusznik zna drogę! - O, ja mam klucz! - wyciągnęła z kieszonki kluczyk...z czekolady - Proszę, dla Ciebie! - podała Finnowi owy, smaczny klucz. - Ja też mam klucz! - druga dziewczyna wyciągnęła tym razem, jabłko w kształcie kluczyka...dość spore - Musisz być głodny chcąc jeść klucze! - Chodźmy na herbatkę do Kapelusznika! - Ostatnio nie był zadowolony z naszego przybycia! - Racja! Odprowadzimy tylko Finncia do lasku! I po tej wymianie zdań, złapały blondynka za ręce - jedna za łokieć bo chłopak dalej fiolki nie puszczał - i ruszyły przed siebie, poprzez wielką trawę i kwiatki. Po drodze nuciły sobie coś pod noskiem, bardzo radosne z powodu...odprowadzania kogoś? Kto wie...To był czas na rozmówki lub...tańce. Tak...albowiem co parę metrów, dziewczynki, obracały się jak prędkie wskazówki zegara - wraz z policjantem! No, ale na szczęście po kilku minutach stanęliście przed lasem. O dziwo faktycznie wyglądało to na las - zwykły las, ze zwykłymi drzewami, mieszanej maści. - Kapelusznik kocha herbatkę! - I uwielbia gości! - Zwłaszcza nowych! - Mieszka w środku lasu! Mówiły tuż po sobie, dalej się uśmiechając, a tym samym...tuląc Finna z obu boków! Najwyraźniej przypadł im do gustu.
Eriotka Strach nic nie odpowiedział na wypowiedź Eriu. Oh, nie dlatego, że był niegrzeczny, on...zastanawiał się! I było to bardzo dobrze widać. W końcu musiał pomyśleć czy miał rację z jasnowidzem czy może to dziewczę miało rację? Skąd miał wiedzieć komu wierzyć? Sam Blaszany Drwal również zdawał się zaskoczony tym co mu długowłosa powiedziała. Ba, aż dotknął swojej klatki piersiowej. - ...Martwię się tym, że się nie martwię? Ja...nie myślałem nad tym w ten sposób - na serio zdawał się bardzo zaskoczony takim podejściem. Nie mniej dećko się ożywił słysząc propozycję - Oh! Do Czarnoksiężnika? Mógłby mi dać serce! Bardzo chętnie się z Wami wybiorę. Może się nie uśmiechnął, ale przynajmniej zgodził dość łatwo na propozycje. Wtem też Eriu pobiegła przed siebie szukając Toto, a reszta jej nowych towarzyszy oczywiście ruszyła za nią...Nie minęła nawet minuta, gdy do uszków dziewczyny dotarło szczekanie, a tuż za rogiem zauważyła właśnie zagubionego pieska! Co robił? Stał pod drzewem i na nie szczekał! Dzięki temu spojrzawszy w górę dało się zauważyć dlaczego...Na gałęzi siedział, ludzkich rozmiarów lew! - Nnn..nn....niczczczego nie zrobiłem! - zaczął wystraszonym tonem, cały się trzęsąc - P...ppp...pprzzzee...przepraszam! Nniie...niech tttt...ten stwór nie robi mi krzywdy! Tak się trząsł, że z gałęzi zleciało nawet kilka listków. Toto, za to, widząc Eriu, podbiegł do niej, skacząc dokoła, a następnie poszedł obwąchiwać Stracha na Wróble i Blaszanego Drwala. Niestety i to nie zmusiło Lwa do zaprzestania bania się o swe życie...W dodatku Eriu nie dostała żadnego impulsu.
STAN:
Finny - kręci Ci się w głowie. 78% MM Eriu - 80% MM Keiko - boli niemal całe ciało, ale możesz się ruszać. Jednakże ból lewej ręki powrócił i trudno się nią posługiwać - ręka opatrzona. 70% MM Dżek - boli niemal całe ciało, ale możesz się ruszać. Najgorzej odzywa się ból pleców - zwłaszcza przy większym poruszaniu.
Termin na odpis: 09.11 godz. 11:00
Keiko
Liczba postów : 285
Dołączył/a : 25/05/2013
Temat: Re: Biblioteka Wto Lis 05 2013, 20:15
Na wstępie od razu warto zaznaczyć - jeżeli ktoś spodziewał się, że dziewczynka czując ból po działaniach ze strony doktora ponownie się na niego zirytuję i kolejny raz wymierzy mu karę w postaci przemocy fizycznej - srogo się zawiódł. Keiko doskonale świadoma była tego, że czasami zdrowienie lub leczenie chorych/uszkodzonych części ciała wymagało poświęceń lub przeżycie odpowiedniej dawki bólu. Dlatego gdy tylko poczuła jak lekarz zajmuje się jej kontuzją zacisnęła zęby, jednocześnie próbując nie dać tego po sobie poznać i przełknęła gorzką pigułkę, jaką zdecydowanie musiał być dla niej ten ból. Koniec końców skoro tak musiało być, to nie mogła nic z tym zrobić, zdecydowanie lepiej było teraz trochę pocierpieć niż potem mieć poważniejsze problemy. Jednocześnie nie spodziewała się po doktorze jakichś cudów niesamowitych, kompletnie rodem z innej planety, więc nie była specjalnie rozczarowana, gdy ten nie zdołał przywrócić jej ramieniu pełnej sprawności. Ech, przynajmniej została opatrzona, choć posiadanie części ciała opatrzonej nie było mimo wszystko powodem do dumy. Jej ciało zostało uszkodzone, a niebiosa w tym momencie, jeśli tylko miały w sobie choćby krztę wstydu, na pewno płakały już nad tą niesamowitą zawiścią losu i agresją wymierzoną w jej cudowne ciało. - ...podziękować, zawsze coś, ech... - westchnęła tylko dziewczyna, gdy Dżek skończył swoją robotę, jednocześnie nie zapominając o tym, by nagrodzić dobrym słowem wysiłki doktora, ale też uzmysłowić mu, że zawsze mogło być lepiej. Taka motywacja na pewno mu nie zaszkodzi, o ile oczywiście w ogóle się nią przejmie.
Szkoda tylko, że policjantce nie udało się od razu odnaleźć książki, ale cóż, najwyraźniej nie było jej tutaj dane. Nie zamierzała stracić całego dnia, na poszukiwanie jednego dziennika, kiedy mogła odnaleźć coś znacznie bardziej wartościowego głębiej w korytarzu, dlatego też ruszyła z doktorem dalej w drogę. Niekrótka długa zaprowadziła ich do jakiegoś rodzaju lochu czy czegoś w tym stylu, pełnego okratowanych pomieszczeń. Gdzie oni tak naprawdę się teraz znajdowali? Kto przebywał w poszczególnych celach, o ile w ogóle ktoś tam był? Poruszający się po ziemi kilof zdawał się jednak twierdzić, że zaiste, ktoś tutaj był i dodatkowo zainteresowany był... dziennikiem? A co tutaj robiła ta książka?! Przecież dziewczynka zgubiła ją zdecydowanie w innym miejscu... Czyżby jakimś cudem stoczyła się aż tutaj? Czy to w ogóle było możliwe? Kilof po chwili wciągnął książkę wgłąb pomieszczenia, zanim Keiko zdążyła właściwie cokolwiek zrobić, dlatego dziewczyna mogła tylko spokojnie wykonać kilka kroków i przystanąć jeszcze PRZED miejscem, w którym zaczynały się kraty należące do celi, z której wcześniej wyłonił się kilof. Nie zamierzała ryzykować oberwania kilofem w ramię, co to to nie, dlatego wolała zachować takie właśnie środki ostrożności. Poza tym, jeżeli ktoś siedział w lochu, a loch był swego rodzaju więzieniem, czy oznaczało to, że Keiko do pewnego stopnia mogła się tutaj czuć "jak u siebie"? W rozumieniu policyjno-władczym, rzecz jasna? Tak czy siak, stojąc jeszcze w miejscu, gdzie kilof nie mógłby jej dosięgnąć, Hikari odezwała się wyraźnie, choć niespecjalnie głośno, ale tak by było ją słychać. - Ktokolwiek przebywa w tym pomieszczeniu, proszę natychmiast sklaryfikować swoje personalia oraz zwrócić dziennik! - jej ton był dość władczy, ale też na swój sposób brzmiał, jakby to o co prosiła (a właściwie to co nakazywała) dziewczynka, było tak bardzo oczywiste, że zwyczajnie nie należało się dziwić, że akurat tak postawiła w tym przypadku sprawę. Na wszelki wypadek, mimo podjętych kroków bezpieczeństwa była też przygotowana na jakieś nadlatujące obiekty z obu klatek (i w tamtym kierunku co chwilę również zerkała), gdyby tylko zauważyła, że coś się dzieje lub zbliża do niej, zamierzała odskoczyć poza zasięg ataku, w ten sposób go unikając.
Mikazuki
Liczba postów : 298
Dołączył/a : 05/01/2013
Temat: Re: Biblioteka Sro Lis 06 2013, 12:53
Zajął się Keiko najlepiej jak umiał w tych warunkach, a ta nawet mu podziękowała! Oczywiście dorzuciła zgryźliwością, ale Dżek jedynie skinął jej głową. W zasadzie, to była prawda, mogłoby być lepiej, drugorzędną kwestią było to, że żeby było lepiej, Dżek potrzebował specjalistycznych medykamentów, bandaży i środków. Ewentualnie przydałoby się bardziej sterylne pomieszczenie, w którym mógłby chociaż przemyć rękę Keiko, o ile, a zapewne tak, doszło do otarć, które w tych warunkach a mogły, a raczej na pewno, się zabrudziły. Niemniej jednak panna Hikari mogła być spokojna bo gdy tylko Dżek znajdzie chwilę, zaraz zajmie się jej uszkodzoną kończyną. W tym czasie doszli na dół, gdzie jak się okazało, ktoś pożytkował jego bandaże. Wbrew pozorom nie zdenerwowało to Dżeka a jedynie wymusiło od niego westchnięcie. Miał nadzieję że jego kubeczek był cały i zdrowy, lubił go kurde... -Jestem lekarzem, jeśli jesteście ranni, to więcej zyskacie oddając mi moją walizkę. Mogę... nie, wyleczę was.-Rzucił z pełnym przekonaniem Dżek i jako ufny człowiek ruszył ku celi z której wypadł jego bandaż by do pomóc ewentualnym potrzebującym. Ufny nie ufny, mimo wszystko wytrenowany. Jeśli zobaczy nadciągający w niego atak potencjalnego narzędzia metalowego wykona unik. Niemniej jednak bierze poprawkę na stan swoich pleców i potencjalnym unikiem będzie obrót wokół własnej osi i ustawienie się do ciosu wycelowanego w tors bokiem, z jednoczesnym zrobieniem kroku w tył. Tym samym znajdzie się poza zasięgiem ciosu. Jeśli będą nadciągały kolejne powtórzy unik i wyjdzie poza zasięg, złowrogiego narzędzia zniszczenia.
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Biblioteka Czw Lis 07 2013, 20:34
- C-co?! ...ja? - zareagował na pierwszą falę tyrady, a raczej po prostu wodospadu słów dziewczyn, gdy Finnciowi kręciło się w głowie, a świat zdawał się obracać w każdym - i to dosłownie - kierunku! Dodatkowo ostatecznie wylądował twarzą w biuście jednej z nich i teraz nasuwało się pytanie! Humpty, czy Dumpty? Bardzo istotna sprawa i o dziwo pierwsza, o której pomyślał blondasek, nim dotarło do niego w jakiej sytuacji się znalazł i spróbował jakoś się oddalić, albo co z owego uścisku, czerwieniejąc na twarzy! Przecież tak NIE wypada, prawda?! I jeszcze.... Jeszcze zadawały pytania, a mówienie z twarzą do poduszki - nawet jeśli z "ludzkiego" tworzywa - nie przynosiło zwykle pożądanych efektów! - Możesz puścić... - burknął tylko Finnek, co pewnie było dość niemrawe i niesłyszalne przez tłumiącą właściwość owej części ciała, do której był właśnie przysunięty. Po cóż to? By niedługo potem dodać, próbując się oddalić: - N-nie mogę mówić... - tak... nieco spanikowane i właśnie głównie o mowę chodziło, a nie o dyskomfort z wizji tego, iż za bardzo pozwala sobie się... spoufalać? Ta wizja tylko bardziej poddenerwowała Finncia, który począł szamotać się nie co w tym twarzą, niezbyt myśląc o swoim położeniu. Tak. Właśnie! Jakby chciał wszystko zrobić, aby odsunąć twarz z owego miejsca, bądź co bądź przyjemnego, ale no... WŁAŚNIE!
- M-może później się pobawimy... - mruknął tylko, już miejmy nadzieję że wolny, spoglądając gdzieś na bok! Najlepiej by na żadną z bliźniaczek, usilnie usiłując unikać kontaktu wzrokowego z nimi. Jeszcze go pozwą o jakieś wyzyskiwanie seksualne, czy coś! Oj lepiej nie! Nic tu nie zaszło, a co w Krainie Czarów się stało, to tam zostanie, nie?! TAK! - Najpierw wolałbym zająć się swoimi sprawami. TAK! Swoimi... Muszę... Muszę znaleźć... Ten... Jakby tych no... Jak no oni... Znajomych. Tak, właśnie. Powinienem chyba ich poszukać, prawda? I moje rzeczy... Rzeczy! Klucze?! - dukał sobie zielonooki, wodząc spojrzeniem to tu, to tam zachowując ciągle dość speszony ton, a i mając najwyraźniej kłopoty z zebraniem myśli w składną kupkę. Najwyraźniej jego piesek nie jadł pedigree czy coś i teraz nie był jak reklamowy psiaczek. No trudno! Jednak i tak zareagował niczym skąpiec na wieść o kluczach i ignorując powoli, acz już niknące wypieki na twarzy, spojrzał się w kierunku domniemanego klucza, aby ujrzeć: - Niestety to nie te... Moje są takie no... inne. Takie jakby... Hym... - tutaj rzucił i nim przyjął prezencik z jabłuszek czy czekolady, sięgnąłby po jakiś kijek i ostrożnie kucając, by nie podwiało mu kiecki, narysował patyczkiem, bądź ostatecznie paluszkiem coś, co miało przypominać klucz gwiezdnych duchów, bądź przynajmniej znaczki z kluczy, jak chociażby Bliźnięta! Właśnie! Może tak będzie łatwiej, a on... Potem przyjął i to z chęcią pokarm. Będzie na później, o! Jak zgłodnieje, nie? Chociaż... No ten czekoladowy zjadł niedługo potem, ale no bo... Bo CZEKOLADA JASNE?! A co do kwestii lasku... Jakby zapominając, a może dalej unikając spojrzeń, Finncio zaczął szukać owego tworu, dodając tylko... - Daleko ten lasek? - bardzo istotne, bo pewnie butki też miał inne, więc pewnie też niezbyt przyjemny będzie marsz, a i tak by musiał uważać na sukienkę. Nie chce jej przecież uszkodzić i paradować... Może lepiej nie wnikajmy w fakturę bielizny blondaska! Tak. Zostańmy na zewnątrz! - Ej?! Już... Teraz? I... K-kim jest ten Kapelusznik? W sensie no... Wiedziałby, gdzie mógłbym znaleźć swoje rzeczy? I naprawdę lubi herbatę? Co to za piosenka?! - podpytał się Finnek jakby już porywany w drogę przez owe dwie istotki, którym chyba śpieszno było! Ważne pytania o rytm, a i pewnie kilka obrotów i zawirowań świata uhuh, aż w końcu... Las. Mroczny? A może nie, ale... - M-mam iść tam sam? A co jak się zgubię?! N-nie chcę... To jest. Wolę nie zabłądzić! Tak... - dorzucił ciut zażenowany ową chwilą wylewności, ale cóż... Mus to mus i jeśli musiał się pożegnać z Bliźniaczkami, a może lepiej nie, wtedy też chłopaczek przełamie się po wcześniejszym pokazie, uściska je na pożegnanie, by dorzucić: - Do zobaczenia~! Chyba... - po czym ruszy w stronę lasku, licząc, iż się nie zgubi już na pierwszej prostej. Tak! Prostej, bo te zwykle najgroźniejsze!
Co jednak, jeśli te postanowią pójść dalej z nim?! Przeboleje wirówki, bóle, czy inne cosie podróżne, ale... Nie zgubi się chyba, nie? A i nie będzie musiał się jeszcze żegnać ot co!
Eriu
Liczba postów : 229
Dołączył/a : 28/09/2012
Skąd : Eryn Dogevien
Temat: Re: Biblioteka Nie Lis 10 2013, 15:38
Gdy Eriu zobaczyła, że Strach się zastanawia, uśmiechnęła się wesoło. Reakcja drwala jeszcze bardziej ją uszczęśliwiła. Póki co wszystko działo się tak jak powinno. Ale nie zamierzała dzielić się z towarzyszami tą myślą. Jeszcze stwierdzą, że nie potrzebują czarnoksiężnika? Nie można zmieniać książki!.. - A więc zapraszamy do kompanii, panie Blaszany Drwalu! - odparła promiennie... Gdy poszła szukać Toto, na początku się wystraszyła, na kogo tak może reagować, ale gdy zobaczyła Lwa, odetchnęła z ulgą. Gdy piesek zaczął biegać wokół przybyłej grupki, Eriu go zawołała zachęcająco... - Toto! Toto, piesku, choć! - nachyliła się i pokazała pieskowi, żeby wskoczył jej na ręce. Jeśli/gdy Toto to zrobił, i Eriu już spokojna trzymała go na rękach, odezwała się do Lwa: - Już może pan zejść, panie Lwie! Ta straszna bestia... - i tu podrapała Toto za uszkiem, żeby się nie przejął za bardzo - jest już trzymana! Nie musi się pan bać zejść! Idziemy do Czarnoksiężnika z Krainy Oz, który ponoć może działać cuda! Może jednak znajdzie pan Lew odrobinkę odwagi i zejdzie do nas? Pójdziemy razem, a Czarnoksiężnik może spełni całe pana Lwa życzenie? - próbowała zmusić Lwa do zejścia. A jako, że siedział na drzewie, to musiała trochę głośniej mówić... Jeśli Lew zszedł i mogli ruszyć dalej, Eriu spojrzała na Toto... - Puszczę cię, ale masz być grzeczny i nie zaczepiać pana Stracha, pana Drwala ani pana Lwa, dobrze? - i jeśli Toto dał jakoś znać, że można mu zaufać, Eriu puściła pieska. Cały też czas starała się mieć na baczności, czy gdzieś jej oczom mniej lub bardziej jawnie nie ukazał się znak Króla Serc...
//Wybaczcie obsuwę. Ostatnie dni nie są dla mnie najszczęśliwsze...
Colette
Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012
Temat: Re: Biblioteka Pon Lis 11 2013, 09:01
MG
Panna Władza i Pan Zdrowie Keiko postawiła na ostrożność, mogąc czuć się jak u siebie, albowiem kraty się nie otworzyły. Za to, bliżej światła podeszły dwie osóbki...dwie bardzo niskie osóbki, mierzące około metra wzrostu, może nieco mniej. Obie miały na główkach czerwone czapeczki, i brudne, gdzieniegdzie poszarpane ubrania. Od razu było wiadome, iż są płci męskiej, ale i broda u jednego z nich, tylko dodawała owej pewności. Poza tym brodaty miał okularki na nosie, a ten drugi...za długie rękawy, za dużą czapkę i zdawało się, że włosów pod nią nie ma. - Skla...sklar..sklo? Co mamy zrobić? - odezwał się 'łysy'. - Zapewne chodziło o przedstawienie się, Gapciu - odpowiedział ten w okularach, po czym podszedł do krat - Nie sądziłem, że ktoś tutaj może przyjść! Kim jesteście? - Nie ekscytuj się tak! - zabrzmiał osobnik z drugiej strony krat, gdzie Dżek dojrzał podobnego krasnoludka do pozostałej dwójki. Wzrost taki sam, ale jego czepeczka była koloru brązowego...spod niej wystawały czarne włosy, a na twarzy malował się podejrzliwy wyraz. Co ciekawsze - w rękach miał walizkę Danielsa - Równie dobrze mogą pracować dla niego! Może przyszli tylko zobaczyć czy dalej żyjemy, pfff! - Oh, Gburku...jakby tak było to chyba by nie pytali o nasze dane, prawda? - zapytał 'okularnik', na co Gburek tylko prychnął - Wybaczcie mu. Niedowiarek z niego...Jestem Mędrek, to Gapcio, a tamten to Gburek. Zostaliśmy tutaj uwięzieni, gdy próbowaliśmy odbić Śnieżkę. Na to wspomnienie, Gapcio ukrył twarz w rękach...czy też w rękawach, pociągając głośno nosem. Trwało to tylko kilka sekund, gdyż potem, sięgnął po dziurawy dziennik i wyrwał z niego parę stron, robiąc sobie z nich chusteczki. Tak...wysmarkał się w nie i to bardzo głośno. Co zaś tyczy się walizki pana lekarza...była otwarta, ale Gburek stał tak, iż można było dostrzec tylko koniuszek zawartości, który...na pierwszy rzut oka nie wyglądał źle. Co prawda trzy bandaże walały się po podłodze, a czwarty wisiał sobie na łokciach krasnoludka, a jeden skalpel leżał przy kratach na ziemi, ale poza tym nie było tak źle.
Finnicja Nim odeszły, bliźniaczki zwróciły uwagę na rysuneczek Finna, ale tylko okręciły się dokoła, kręcąc główkami, na to, iż takiego czegoś nie widziały - choć kto wie czy nie mogłyby zrobić takich kluczyków z owocków, albo jakiś ciast? - Kapelusznik to Kapelusznik! - Dziwny gość! - Ale lubi herbatki! - I podwieczorki! - I kapelusze! Mówiły melodyjnie, nie zdradzając swej wcześniejszej 'piosniczki'. Niestety przy wejściu do lasu, utulały Finna ponownie - przez co ten na chwilę znowu miał problem z oddychaniem - pokazując tym samym, że z nim nie pójdą. - Byłyśmy już dzisiaj u niego! - Nowych gości lubi przyjmować w pojedynkę! - Bo jeszcze zabraknie dla Ciebie herbatki! Tymi oto słowami, pożegnały blondynka, i skocznie ruszyły w drugą stronę. Sam policjant wszedł w las...gdzie słoneczko chowało się za koronami drzew, więc chcąc nie chcąc, było nieco ciemniej i ponurej niż kilka chwil temu. Przez parę minut nie było słychać kompletnie niczego...żadnych dźwięków leśnych, żadnych zwierząt czy choćby szumu liści na wietrze... - Ooooo...gość. W tym lesie to nie... Głos był spokojny, męski, nieznajomy i elegancki. Niestety przerwało mu pojawienie się Bezdusznych! Trójka Bezdusznych otoczyła biednego Finna! W dodatku wyglądały tak samo jak te z Kopciuszka - nie latające, i nie grube...tyle dobrego. Nie trudno było się domyśleć, iż lada chwila ruszą do ataku.
Eriotka Gdy Eriu zabrała pieska, Lew chwilę się przyglądał grupce po czym zszedł na dół. Nie wyszedł jednak do przodu - schował się za drzewem, za którego wystawała tylko jego głowa z puszystą grzywą. - Czarnoksiężnik? Życzenie? - na chwilę umilkł - No...no dobrze! A...a.a...ale trzymaj tego szczekającego stwora! Rzekł trzęsącym się tonem i fakt taktem, ruszył za Waszą grupką. W pierwszej chwili trzymał się nieco z tyłu, ale gdy Strach na Wróble zaczął opowiadać to jak Cię spotkał, nawet Tchórzliwy Lew słuchał z zaciekawieniem - chociaż części o tym jak Toto zaczął go gryźć, się wystraszył! Ale co się dziwić? Wszak Strach tylko potwierdził jaki piesek jest waleczny! Tak...waleczna bestia, które teraz grzecznie znajdowała się na rękach Eriu. Nie mniej, gdy go puściła, Lew znowu znalazła się na końcu 'pochodu'. Dobrze chociaż, że Toto nie miał zamiaru niczego gonić, ale...czasem radośnie 'człapał' obok każdego, więc mogło to wyglądać nieco śmiesznie...gdy piesek okrąża grupę, a Lew robi to samo, nie chcąc być blisko pieska. Po parunastu minutach 'zabaw' wyszliście w końcu z lasku, stając na pagórku, z którego widać było miasteczko i zamek! Niedaleko, prawda? Nie mniej od pagórka do celu, dzieliła Was spooora polana. No i jak na zawołanie...po paru sekundach wyjścia z lasku, pojawił się znak serca...ściślej mówiąc pojawiły się ciemne stworki znikąd, przypominające małpy, ale fakt faktem - na tułowiu miały znak, który dziewczyna od razu rozpoznała...Czwórka napastników, która okrążyła Waszą grupkę! Lew momentalnie się wystraszył, zmieniając swe miejsce pobytu na sam środek Waszego towarzystwa...Strach był zaskoczony, ale za Blaszany Drwal ścisnął swoją siekierę w rękach! Wyglądało na to, że on jako jedyny był gotowy w razie czego by odeprzeć atak! - Co to?! Co to?! Zabrzmiał Lew oglądając się na wszystkie strony. Ba, tak się wystraszył, że nawet Toto, który stał obok, nie robił już na nim 'wrażenia'.
STAN:
Finny - otoczony. 78% MM Eriu - 80% MM Keiko - boli niemal całe ciało, ale możesz się ruszać. Jednakże ból lewej ręki powrócił i trudno się nią posługiwać - ręka opatrzona. 70% MM Dżek - boli niemal całe ciało, ale możesz się ruszać. Najgorzej odzywa się ból pleców - zwłaszcza przy większym poruszaniu.
Termin na odpis:14.11 godz. 11:00
Keiko
Liczba postów : 285
Dołączył/a : 25/05/2013
Temat: Re: Biblioteka Pon Lis 11 2013, 14:50
- NIE! - krzyknęła krótko Keiko, widząc co z dziennikiem robi jeden z krasnoludków. Było to krótkie, aczkolwiek bardzo treściwe wyrażenie, które mieściło w sobie cały ból, agresję i odrazę z powodu tego, co właśnie zrobił więzień. Jak on mógł tak postąpić z książką!? Czy to było normalne? Jak coś takiego mogło się w ogóle stać! Co za normalna istota wyrywa kartki z jakiejkolwiek książki i używa ich w ten sposób!? Gdyby nie to, że osobnik znajdował się już w więzieniu Hikari na pewno postarałaby się, by odpowiednio został za swoje barbarzyńskie zachowanie ukarany i spędził trochę czasu o osamotnieniu, a jego jedynym zadanie byłoby myślenie nad swoim uczynkiem i napisanie 1000-stronicowej rozprawy, w której zawarłby opis swojej skruchy i postanowienia poprawy. Oraz ewentualny pomysł na zadośćuczynienie. - Słuchaj, oddaj mi ten dziennik. Jest ważnym materiałem dowodowym i nie ręczę za siebie ani za twoje dalsze egzystowanie, niezależnie od tego jak ważnym baśniowym stworzeniem nie jesteś, jeśli tylko spróbujesz znów posłużyć się nim w ten sposób! Tako mówię ja, Keiko Hikari, Policja Magiczna!- mocno nakazała dziewczyna (jednocześnie nie zapominając o przedstawieniu się) swojemu rozmówcy, który co zabawne, był niższy od niej. Jedyna taka okazja, żeby spojrzeć na kogoś z góry przytrafiła się wreszcie dziewczynce, więc też na pewno chciała z niej skorzystać, a autorytet bijący od niej w tym momencie pewnie mógłby zmrozić krew w żyłach co poniektórym słabszym psychicznie jednostkom. Dziewczynka wyciągnęła rękę w kierunku krat, jakby oczekując, że zaraz dziennik zostanie jej przekazany.
- Odbić Śnieżkę... - wciąż z wyciągniętą po dziennik dłonią dziewczynka stała na swoim miejscu, przypominając sobie kolejną baśń, tym razem właśnie tę, której częścią były krasnoludki. Tak jak i wcześniej, mniej więcej kojarzyła jej zawartość i fabułę, ale nie przypominała sobie czegokolwiek o szturmowaniu zamków i odbijaniu Śnieżki. - Kto was tu uwięził? Kim jest ten "on" dla którego niby mielibyśmy pracować? I jak dokładnie wyglądało to wasze "odbijanie"? - zapytała dziewczynka z leciutką nutką pogardy (choć to duże słowo w tej sytuacji) w głosie, jednocześnie rozglądając się wokoło poszukując być może jakiegoś stolika wieszaczka z kluczami albo innego miejsca (biurka, szafki), w której mogłyby znaleźć się klucze. Nie miała zamiaru jednak nawet drgnąć ze swojego miejsca bez dziennika w jej bezpiecznym posiadaniu. Być może i była nieco okrutna, że tak niespecjalnie przejęła się emocjonalnymi problemami jednego z krasnoludków, ale jak mogła w tej chwili się tym przejmować, gdy "jej" książka była właśnie niszczona?!
Mikazuki
Liczba postów : 298
Dołączył/a : 05/01/2013
Temat: Re: Biblioteka Wto Lis 12 2013, 01:11
Dżek spojrzał na swoją torbę i biedne bandaże, a potem na odpowiedzialną za to osobę. Więc to były krasnale co? Im też mógł pomóc, a jak, ale wpierw...-Mógłbym prosić chociaż o zwrócenie kubeczka?-Zapytał delikatnie, bo naprawdę lubił ten kubeczek. Zaraz potem jednak odzyskał animusz i zwrócił się do najmądrzejszego z krasnoludów.-Jestem lekarzem i mogę wam pomóc.-Powiedział, uspokajając krasnale.-Czy jesteście ranni? Coś wam dolega?-Zapytał, sprawdzając przy okazji czy Keiko zdobyła już klucze do celi.-Poza tym, drodzy panowie, sądzę że przydałaby się panom sesja u Endokrynologa. Kilka hormonów i stymulacja przysadki mózgowej i możemy zdziałać cuda! Jestem dość tani, a mogę was przyjąć... co powiecie na czwartki wieczorem? Bo w piątki mam brydża a w środy niestety operacje plastyczne...-Zaczął i nagle pstryknął palcami.-Jak wolicie efekt cud, miód, raz, dwa, to możemy zamiast sesji endykronologicznej, zafundować wam małą operację! Współczesna medycyna umie zdziałać cuda! Dzięki specjalnym protezom, mogę wydłużyć wasze nogi nawet o 10cm! A za specjalną dopłatą magicznie powiększyć wasz wzrost nawet o 1/4!-Zaznaczył z powagą, zachwalając swoje usługi. Oh tak bardzo chciał, sprawić by krasnale urosły!
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Biblioteka Sro Lis 13 2013, 13:21
Wędrówka trwała w najlepsze, a niektóre pytania zostały najwyraźniej pominięte, albo przynajmniej niedosłyszane, ale... Finncio w sumie pod wpływem podskoków i obrotów względnie szybko o nich zapomniał, toteż nie nalegał, ani nie naciskał na uzyskanie odpowiedzi. No cóż - takie już życie było, nie? Co więcej?! Ano ponowna akcja przytul zagubionego blondaska w sukieneczce - dla krótszej pisowni PZBwS - została powtórzona, a i poskutkowała w podobny sposób, wprawiając chłopaczka w stan chwilowego osłupienia i zszokowania. Na tyle to go skrępowało, iż policjancik pierw spoglądał w bliżej nieokreślony punkt, aby w momencie pożegnania dorzucić jeszcze jedno pytanko! - Chwila?! W pojedynkę?! - właściwie pytanie retoryczne, bo zostało już to wyjaśnione obawą o brak herbatki, ale no... Wiadomo jak to z niezbyt rozgarniętymi ludkami bywa! Różnie. Dlatego też Finniaszek widząc odchodzące już dziewoje, pomachał im tylko na pożegnanie, aby przełknąć tylko ślinę i udać się do lasu! Lasu...
Każdy przecież wie, jakie złe w bajkach są lasy! I... I on sam miał iść w takim no o tym mrocznym, gęstniejącym, ciemnym lesie bez końca?! Zero słońca, które ostatnimi czasy nabrało paru innych znaczeń, jak i synonimów nawiązujących nie tylko do przedmiotów nieożywionych! Co poradzić? Ano biedaczysko wędrowało przed siebie... Kroczek po kroczku, kawałek po kawałku, aby ostatecznie dotrzeć! Natknąć się na - ciszę. Pustka osnuta mrokiem i cieniami, spośród których wyłoniły się... głosy? Nie! Raczej jeden głos, który stanowił główne zainteresowanie - póki co - zielonookiego, który zaczął lustrować bacznie otoczenie tęczówkami, rzucając: - Ktoś tu jest?! - zdziwione i nieco uniesione zwłaszcza dzięki poddenerwowaniu wywołanym widokiem okolicy... Mrocznego lasku i dziwnych bezdusznych istot! W dodatku go otoczyły?! - P-pomocy...? - wydusił z siebie tylko blondasek, spoglądając dookoła i starając sobie przypomnieć wszelakie książki do survivalu! Jednak ostatecznie pojawiały mu się przed oczyma wizje scenek z niedźwiedziem i - "Udawaj trupa!". Tak! Najlogiczniejsze wyjście chyba to po prostu stanąć w bezruchu, spróbować nie oddychać i liczyć, że sobie pójdą! Ot co! Słuchał, oglądał, liczył na wsparcie, a jakby nic takiego się nie działo, spróbuje w miarę sprawnie jak na zakieckowanego, odskoczyć tak, aby istoty zderzyły się ze sobą, a potem wstać, bądź ustać i dać długą prostą przed siebie, próbując unikać obrażeń i ran spowodowanych starciem z tymi ludkami bez wyposażenia! Nawet jeśli trzeba rzuci fiolką w jednego z nich, czy użyje jako tarczy, bądź kłody pod nogi! Niepotrzebne oczywiście skreślić...
Eriu
Liczba postów : 229
Dołączył/a : 28/09/2012
Skąd : Eryn Dogevien
Temat: Re: Biblioteka Pią Lis 15 2013, 05:31
Na prośbę Lwa o trzymanie "szczekającego stwora" Eriu nie mogła się nie uśmiechnąć. Powstrzymała się jednak, jak tylko się da, jednak nutka wesołości w głosie została. Pokiwała potwierdzająco na pytania lwa... - Nie musi się pan bać, panie Lwie. Trzymam to małe diablątko. - i znów podrapała Toto za uszkiem... Po chwili lew dołączył i ruszyli w drogę. Opowieściom Koniczynka nie przerywała, a po jakimś czasie zdecydowała się na oswajanie lwa z psiakiem. Toto był wyjątkowo grzeczny, z czego nasza Wróżka była wręcz dumna. Co prawda oswajanie lwa z Toto, gdy ten drugi był już na ziemi, szło dużo oporniej ale trzeba przyznać, że przynajmniej zabawnie wyglądało. Oczywiście szkoda jej było lwa. Nikt nie lubi się bać (no dobra, niektórzy lubią, ale nie o to chodzi). Niestety nie mieli czasu na mniej inwazyjne metody. Trzeba było gnać do Czarnoksiężnika, póki jeszcze ta kraina stała i miała się (względnie?) dobrze... Niestety sielanka się skończyła, kiedy wyszli z lasu. Eriu po ujrzeniu stworów najpierw odruchowo się cofnęła, jakby chciała się schować za drwala ale szybko opanowała się, i zdecydowana była walczyć. Co prawda nie podobało jej się, że nie ma na nogach swoich ghillies ale na szczęście jej magia nie była od nich uzależniona. Gdy lew schował się w środku grupy, koło Toto, Eriu rzuciła do niego pogodnie (, odgradzając od małp): - Proszę pilnować środka, panie Lwie. Środek jest bardzo ważny. I Toto. Jest za mały do walki. - po czym zwróciła się do Toto - Piesku, zostań. Zaraz też dodała do pozostałych dwóch panów: - Nie walczcie, póki nie musicie, dobrze? Proszę. - i choć stała do nich tyłem, to było słychać w jej głosie uśmiech. Czyżby się nie bała? Nie. Bała się, i to bardzo. Ale myślała, że jeśli ona wyda się spokojna, to oni będą się mniej bać... No... Przynajmniej Strach i Lew, bo drwal zdawał się mężnie czekać na walkę. Poza tym chciała znów przywołać wojowników, a nie mógł taki stanąć do walki z wrogiem, który już ma przeciwnika. - A gdybyście jednak musieli walczyć, celujcie w znak serca... Wtem powietrze zdało się buczeć. Po bardzo krótkiej chwili dało się słyszeć, iż owo buczenie to mruczący głos, zwiastujący Beltaine Bualadh. Przed każdą z małp pojawiło się po jednym wojowniku*... - Nie walczcie, póki oni walczą... - powiedziała Eriu, która już od pierwszych nut rozpoczęła cichy, delikatny taniec, mimo iż krokiem stepu. Starała się pozostać w miejscu albo nie oddalać za bardzo, nawet w tańcu. Po chwili jednak jej kroki nabrały niesamowitej energii i zlały się z muzyką, przez co nie było w sumie wiadomo, czy to słychać bębny w tle, czy step Eriu. Wojownicy oczywiście z miejsca ruszyli do walki, by unieszkodliwić stwory. Cięli je bezlitośnie, a ataki parowali. Celem było trafienie je w to kolczaste serce...
*Skoro okrążyli grupę to wojownik tak czy siak był między Eriu na wrogiem...
//Wybaczcie obsuwę. Ostatnio bywało ze mną "tak sobie". Wtajemniczeni wiedzą, o co chodzi...
Colette
Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012
Temat: Re: Biblioteka Pią Lis 15 2013, 22:05
MG
Panna Władza i Pan Doktor Gdy Keiko wydała z siebie krótkie i proste 'nie', Gapcio zatrzymał się i spojrzał swymi wielkimi oczkami na dziewczynę. Jak widać posłuchał! Problem pojawił się, gdy policjantka wydobyła z siebie resztę słów - po mienie krasnoludka, doskonale było widać, że nie zrozumiał za bardzo blondynki. Przekrzywił główkę, to na lewo, to na prawo, po czym kichnął...niestety wprost na dziennik. - Na zdrowie Gapciu - odezwał się Mędrek - Ta pani prosi byś oddał jej tą książkę - wyjaśnił. - Ooooo! - wydało się z ust Gapcia, który podszedł do krat i oddał dziennik...cały obsmarkany, z którego środka jeszcze smarki wyciekiwały - Proszę! - rzekła przemiło i niewinnie. - ...Przedstawił się jako Król Serc - zaczął Mędrek, odpowiadając na pytania Hikari - Porwał Śnieżkę, ale zdążyliśmy skoczyć za nim w...to coś przez co przeszedł. Niestety tylko nasza trójka zdążyła...Reszta pewnie się martwi - westchnął - ...Wylądowaliśmy tutaj. Ściślej mówiąc tam, gdzie Wy, ale nim się obejrzeliśmy, już tkwiliśmy w celach. Sam nie wiem jak do tego doszło. Pokręcił głową, ze zmartwieniem na twarzy. Najwyraźniej w tamtej chwili myśleli tylko nad tym by odzyskać Śnieżkę, aniżeli nad tym, gdzie się znajdą, cóż...przynajmniej wiadomo było, dlaczego była ich trójka...Gburek natomiast spojrzał podejrzliwym wzrokiem na Dżeka, gdy ten się do niego zwrócił. Po paru sekundach powoli zbliżył się do krat i wyciągnął do nich prawą rękę - rękę, w której trzymał kubek Danielsa! No, ale druga z walizeczką pozostała dalej. - Nic nam nie jest... - mruknął Gburek - ...Przyszliście tu na pogaduszki? - Co to jest edololokonolog? Endurolog? Enokologok? - Ekhm...nie chciałbym być niegrzeczny - zaczął Mędrek - Ale odpowiedzieliśmy na pytania, przedstawiliśmy się i...co prawda pani Keiko również, ale...co tu robicie? Kim jesteście?
Finnicja Tymczasem dzielny policjant został sam…no, a przynajmniej do czasu, gdy usłyszał jakiś nieznajomy głos, a następnie pojawiła się grupka Bezdusznych! Którzy zapewne nie spodziewali się taktyki jaką przyjął blondyn - udawanie stojącego trupa! No kto by się spodziewał? Wszak mroczne stwory to nie niedźwiedzie, ale cóż…Jerome ‘padł’ jak nieżywy, dzięki czemu zaskoczył przeciwników, którzy zamiast zaatakować od razu, zaczęli kręcić się wokół niego, powoli podchodząc coraz bliżej. Zanim jednak którykolwiek dotarł do policjanta, z drzew, gdzieś nad Finnkiem coś zeskoczyło! Coś okazało się być wysokim chłopakiem, któremu niestety w obecnej chwili trudno było się przyjrzeć. Było tak, albowiem nieznajomy wylądował na Finnicji, powalając go na ziemię, a sam wylądował na rękach tuż nad…czy też wokół blondyna, obracając się szybko wokół własnej osi by kopniakami powalić stwory. Dwa zostały odrzucone na drzewa, a dwa zdążyły się cofnąć. Wtedy, sam ‘wybawiciel’ uskoczył, stając obok policjanta, dzięki czemu można było się już mu przyjrzeć. Charakterystycznym było…właściwie cały był charakterystyczny…Miał rozczochrane, różowe włosy, z który sterczały fioletowo różowe kocie uszy. Oczy zielone, a pod jednym z nich czarny tatuaż w nieokreślonym kształcie. Na szyi znajdował się dłuuuuuugi, puszysty szal w czarno-fioletowe pasy, a spod niego wystawał jakiś klucz, uwieszony do rzemyka. Spodnie koloru morskiego, z fikuśnym kolorowym wzrokiem po bokach, oraz czarno-kolorowe butki, z odciskami łap kota pod spodem, a co ciekawsze...posiadał różowo-fioletowy ogon! Poza tym, jego góra część ciała nie była niczym zakryta! Tak więc spokojnie można było podziwiać umięśnione ciało chłopaka - na którym co prawda znajdowały się nieokreślone, czarne wzorki, ale cóż…widać, że ćwiczył! Zwłaszcza, że zamiast zostać na swym miejscu ruszył do ataku na Bezdusznych! Doskoczył do najbliższego z wyskoku, więc kop był z obu nóg…tym samym przygwoździł stwora do drzewa, a ten zniknął pozostawiając za sobą jedynie serduszko, które odleciało do nieba…Następnie różowo włosy zaatakował dwa cele będące obok siebie. Tym razem zrobił to dość długimi pazurami! Dzięki temu wrogowie rozpadli się tak jak ich poprzednik. Ostatni natomiast uciekł... - Uff! Nawet się nie musiałem wysilać! Rzekł koci chłopak, stając w końcu spokojnie i na równych nogach. Wtedy też Jerome mógł zauważyć kolejną interesującą rzecz - szal nieznajomego, po prostu sobie lewitował...tak jakby znajdował się pod wodą. - Panny w sukieneczkach nie walczą? Zapytał z szerokim uśmiechem, pokazując swe kły, i zaczynając chodzić wokół blondynka...przyglądając mu się z uwagą.
Eriotka Lew grzecznie usłuchał Eriu, ale cóż miał robić? Raczej nie zachowywał się zbyt odważnie, więc tym lepiej było mu w środku grupy. Kto wie jednak czy słowa dziewczyny nie zadziałały na niego pokrzepiająco? No cóż...należało się skupić na rzeczy ważniejszej czyli wrogach i samotnej walce wróżki! Problem polegał na tym, że, gdy dziewczę chciało użyć swych zaklęć...nic się nie stało. Nic nie zaczęło buczeć, nie było melodii, nikt z wojowników się nie pojawił...nie została używa nawet cząstka many...Musiało to być niemałe zaskoczenie, ale niestety Bezduszni postanowili to wykorzystać, rzucając się na grupkę. Przed Eriotką momentalnie stanął Drwal, ciachając pierwszego wroga, który rozpadł się na pół, a serce uleciało do nieba! - Chyba plan się nie powiódł... - rzekł Drwal. - Co to za plan?! - zapytał Strach, unikając ataku drugiego stwora. - ...Zabierać się stąd! Wrzasnął drwal, wypychając wręcz Eriu do przodu, co podchwycił Strach, złapał dziewczę za rękę i pobiegł do przodu! Za nim natomiast Lew...ale nie Toto i Drwal! Nie...oni zostali w tyle na wzgórzu! W dodatku w połowie drogi i Lew się zatrzymał, patrząc to za Eriotką i Strachem, a to za resztą towarzyszy i...wrócił się do Drwala! Co tam jednak? Cóż...Eriu chcąc nie chcąc się oddalała...więc coraz trudniej było dostrzec...
STAN:
Finny - leżysz na ziemi, 78% MM Eriu - 80% MM Keiko - boli niemal całe ciało, ale możesz się ruszać. Jednakże ból lewej ręki powrócił i trudno się nią posługiwać - ręka opatrzona. 70% MM Dżek - boli niemal całe ciało, ale możesz się ruszać. Najgorzej odzywa się ból pleców - zwłaszcza przy większym poruszaniu.
Termin: 19.11 godz. 11:00
Keiko
Liczba postów : 285
Dołączył/a : 25/05/2013
Temat: Re: Biblioteka Sob Lis 16 2013, 02:04
...profanacja. To była najzwyczajniejsza profanacja. Czy gdzieś w pobliżu był opał na stos? Czy ktoś w pobliżu mógłby podać jej linę i pochodnię, którą mogłaby zapalić drewno znajdujące się pod tym... tym... tym czymś, co ośmieliło się zbezcześcić dziennik, który jeszcze przed chwilą znajdował się w posiadaniu najlepszej i najwspanialszej na świecie? W tej chwili Keiko mogłaby nawet *podziękować* komuś za pomoc z odpowiednim przygotowaniem krasnoludka na jego los, a najlepiej przygotowaniem w postaci związania i ustawienia pod drewienkami, które niedługo miałyby zapłonąć. Ach, tak, to byłoby przyjemne. Niezbyt humanitarne, zdecydowanie nieprawne, nielegalne i niemoralne, ale na pewno bardzo przyjemne. Jaka szkoda, że Keiko Hikari była jednak policjantką, a nie demonem w ludzkiej skórze, kimś kto nie przejmowałby się ani przez chwilę jakimikolwiek zasadami, a jedynie chciałby siać agresję i zło, pożogę i konflikty wszędzie wokół siebie. Niestety, nasza mała blondwłosa policjantka nie mogła pozwolić sobie na takie działanie, jakkolwiek kuszące by ono nie było. Krasnolud był po prostu głupi. Nie wiedział co takiego właśnie zrobił, jakiego świętokradztwa się poczynił bo nikt go w tym aspekcie nie wyedukował. Na swój sposób był ofiarą systemu, przykrego i niesprawiedliwego systemu, który postanowił mu poskąpić móżdżku, a za to przydać...w nieco innych kategoriach. Na przykład obrzydliwości. Albo żałosności. Keiko być może by mu współczuła, gdyby nie fakt, że przed chwilą była świadkiem tej całej obrzydliwej sceny i nie chciała mieć z nim za wiele do czynienia.
Końcówkami paluszków zdrowszej dłoni chwyciła dziennik, będący obecnie w opłakanym stanie, a następnie szybko przycupnęła dwa kroki do tyłu i upuściła go na ziemię, następnie momentalnie ocierając palce o cokolwiek było najbliżej jej (ścianę, Dżeka, cokolwiek). - Obrzydliwie obrzydliwy krasnal... - mruknęła pod nosem, przypatrując się odzyskanej książce. - Ktokolwiek z was tutaj dysponuje chusteczką... CZYSTĄ chusteczką? - zapytała, niespecjalnie nawet przyglądając się komukolwiek, a jedynie z wzrokiem dalej wbitym w biedną książkę. Póki co względem interakcji z dziennikiem ograniczyła się tylko do trącenia jego okładki nóżką i próbą przewrócenia poszczególnych kartek, właśnie używając swojej stopy zakutej w buty, w ten sposób chroniąc się w pewien sposób od całej tej brudoty, która obległa dziennik. Chciała znaleźć jakąś zapisaną stronę, która nie byłaby zbyt brudna.
- Jestem z Policji Magicznej - odpowiedziała Keiko, ponownie, jakby to miało wszystko wyjaśnić - Przybyłam tu ja oraz ten lekarz, który jest tu ze mną, by naprawić wasze światy, by pomóc poukładać wszystko w logiczną całość i by umniejszyć wam dawkę waszych problemów. Niestety, kwestia obrzydliwości może być nieuleczalna. Co pan o tym myśli, doktorze? - zapytała dziewczyna, wciąż wpatrując się w książkę u jej stóp. Nastroszyła jednak uszy, gdy usłyszała o tym jak łatwo krasnale wpadły w pułapkę. Co jeśli ktoś był tutaj w pobliżu i czyhał na odpowiedni moment by zaatakować? Lepiej było dobrze się rozejrzeć po tym terenie i być przygotowaną na ewentualny atak. Szybki unik w bok powinien być tutaj wystarczający, gdyby do czegoś takiego doszło. - Z tego co pamiętam wasza banda nie zasłużyła sobie... - choć ten brudas... - ...na przesiadywanie w lochu tego typu. Nie znam konkretnych powodów waszego uwięzienia, ale jako że reprezentuję władzę rozciągającą się ponad lokalnymi społecznościami uważam za stosowne by uwolnić was z tego miejsca... - przynajmniej część z nich, kto by się przejmował tym jednym kretynem. Dziewczynka rozejrzała się wokoło, odrywając wzrok od książki, starając się sprawdzić czy gdzieś w pobliżu nie odnalazłyby się może klucze do cel, choć z drugiej strony na tak wygodne rozwiązanie raczej nie można było liczyć. - Doktorze, byłoby świetnie, gdyby zechciał pan sprawdzić co znajduje się w głębi tego lochu... - zaznaczyła głosem, który wcale nie sugerował zaledwie lekkiej sugestii, a zdecydowanie coś mocniejszego.
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Biblioteka Sob Lis 16 2013, 17:23
Ha! Kto jak kto, ale "PORUCZNIK" to się na taktykach defensywnych zna! Bo kto inny by to wszystko ogarnął?! Kto by to spamiętał?! Nikt! Tylko Finnek wiedział, że aby się uratować należy udawać stojącego trupa i tylko taki inteligent jak on mógł tak zszokować manewrem swoich przeciwników i... padał deszcz, że aż Finncia na ziemie powaliło?! W dodatku jak mógł wywnioskować to deszcz osobników płci męskiej! Co w tym wszystkim było najgorsze?! Nie... Nie sukienka! Raczej to, że NIKT NIE RACZYŁ POINFORMOWAĆ O ANOMALIACH POGODOWYCH W RADIU! Skandal... Dlaczego nikt nie powiedział nic o męskiej ulewie?! Finncio by wziął parasolkę czy coś, a tak teraz... leżał, uświadamiając sobie powoli kolejne fakty! Jakie?!
- H-he?- odparł tylko zdezorientowany widząc, a i zapewne czując to, co działo się - nad nim? Aż oczy ciut mu się rozszerzyły, a blondasek mógł zdawać się chcieć wbić w ziemię, a to dopiero początek atrakcji, które o mało co a doprowadziłyby do zawału u starego młodego policjanta! Czym, a raczej kim się okazał osobnik?! Raczej wysokim, różowowłosym osobnikiem i to... i to na dodatek w połowie rozebranym! W... połowie... rozebrany... A Finnek w sukieneczce... Na ziemi. Pod nim?! Aż poczerwieniał niemalże momentalnie na wyobrażenie owej sceny sprzed paru chwil, niezbyt orientując się w kolejnych chwilach jego życia. Oj tak! Teraz to dopiero by się z chęcią zapadł pod ziemię, aby zniknąć, przepadnąć i nie musieć wyobrażać sobie tego, co przed chwilą miało miejsce! Głupia wyobraźnia! T-to w-wcale n-nie t-tak NO! Ale nie pasowało mu jeszcze jedno... Mały szczegół, a może pewna sposobność, która równie mocno w tej chwili krępowała nastolatka! Co dokładniej? - S-SUKIENKA! - zakrzyknął, a może też i ciut pisnął - oczywiście tak po męsku, a jak! - zielonooki, niemalże natychmiast zrywając się do siadu, a i poprawiając tak sukienkę, aby mieć pewność, że na 100% nikt nie ujrzy jego bielizny - miejmy nadzieje, że bieliznę miał, o! Poczerwieniał, jeśli to możliwe, jeszcze bardziej na myśl, że nieznajomy może wiedzieć o nim więcej, niż Finncio by chciał! Na dodatek ten ruch... Chociaż to też nie było zbyt dobre wyjście, bo nastolatek jęknął chyba z bólu. Zahaczył o coś? Możliwe, a może to sprawa nagłego ruchu poobijanym ciałem przy względnym lądowaniu na gruncie, ouch ouch! Co jednak ciekawsze? Póki co spojrzał raczej gdzieś w bok, aniżeli na kotowatego, woląc nie lustrować sylwetki bardziej okazałej, a i wyższej i no... No po prostu. Spoglądał sobie na... na... na DRZEWO! A raczej krzaczki, czy korzenie, bo zdawał się też nieco skulić, ot co!
Co zaś z pytaniem? Padło w jego kierunku, przez co tylko Finncio mógł zdawać się spiąć, a na dodatek chodzenie nieznajomego dookoła! Nie dobrze, źle... KOSZMARNIE! - M-mógłbyś j-jakoś t-ten... - nie dokończył, akuratnie obracając się tak, byle by tylko nie spoglądać na roznegliżowanego "znajomka". Aż go manewry unikowe tak nudziły, że ostatecznie spuścił wzrok w dół. - J-jestem F-Fin. - bąknął tylko, licząc na... spokój? Możliwe. Dalej spięty i dalej nasłuchiwał, siedząc na ziemi i oglądając kamyczek, a może i jakąś gąsienice czy co pałętało się po ziemi!
Mikazuki
Liczba postów : 298
Dołączył/a : 05/01/2013
Temat: Re: Biblioteka Pon Lis 18 2013, 14:44
Kiedy tylko Gburek wyciągnął w jego kierunku dłoń z kubeczkiem Dżek szybko swój skarb pochwycił i wsadził do kieszeni płaszcza. Cóż, może nie odzyskał jeszcze lekarstw, ale, to co najważniejsze, już miał. Swój kochany i jedyny w swoim rodzaju kubek! Który przeszedł z nim bardzo wiele, tak swoją drogą.-Endokrynolog, mości krasnalu. Specjalista od terapii hormonowej. Odpowiednio pobudzając wasze przysadki mózgowe możemy doprowadzić do tego że urośniecie! A nawet jeśli nie to.. to...-Zaśmiał się, zacierając rączki.-Możemy przeprowadzić małą operację. Odpowiednie magiczne szyny powinny wydłużyć wasze małe nogi. A może wasze przysadki mózgowe są zbudowane jakoś inaczej? Sądzę że jak bym jednego z was pokroił na stole operacyjnym to możemy się dowiedzieć bardzo wiele i znaleźć optymalny sposób na zwiększenie waszego filigramowego wzrostu, dostosowanego jak widzę do pracy w kopalni. Jednak w zamian za tę pomoc mogę wam nawet zafundować kompaktową operację plastyczną a kto wie, może nawet uda mi się coś poradzić na głupotę waszego towarzysza! A oczywiście pokrojonego krasnala posklejam. Musielibyście tylko wypełnić kilka papierów, ale spokojnie, z formalnościami wam pomogę, a papiery imigracyjne... cóż sądzę że władza Fiore przymknie na to oko, wszak to dla dobra nauki!-Mówił i mówił Dżek, właściwie ignorując wszystko i wszystkich. Był już we własnym świecie a oczami wyobraźni widział takiego mędrka na stole operacyjnym... to była bardzo piękna wizja.
Eriu
Liczba postów : 229
Dołączył/a : 28/09/2012
Skąd : Eryn Dogevien
Temat: Re: Biblioteka Wto Lis 19 2013, 05:37
Koniczynka nie wierzyła, że to się dzieje na prawdę. Brak magii? Magii, z którą się urodziła?! Jak to możliwe?! Ale nie tylko magia zniknęła. Dopiero teraz zastanowiła się, dlaczego dziwnie się czuła przy Lwie - rozmawiała z nim, patrzył na nią, a ona nie wyczuwała najmniejszego impulsu, który jest dla niej normalny, gdy ktoś na nią patrzy czy z nią rozmawia. Ale... Ale... Jak mogły jej zniknąć rzeczy tak dla niej naturalne, jak u człowieka np. mruganie? A teraz jeszcze to... Żadnej muzyki... Żadnych akum... Co się dzieje?!... Eriu była przerażona. W początkowej sekundzie nawet nie wiedziała co się dzieje. Nie wiedziała, że drwal uratował jej życie i że strach chwycił ją, by uciekać. Gdy zorientowała się, że Toto i Drwal zostali, chciała zawrócić. Gdy lew się wrócił, i ona w pierwszym odruchu chciała wyrwać się strachowi. Jak chce, to niech sam ucieka. Ale w końcu dotarło do niej, że przecież teraz jest bezużyteczna. Nie miała czym walczyć. A na pięści nie umie. Gdyby tu była Deidre, to by sobie poradziła. Ale nie było tu Deidre. Ani magii, ani gwordu, ani wujka Cernunnosa. Ale ona nie mogła po prostu uciec. Nie. Jeśli Sh'aeonell ucieka, to można mieć pewność, że spraw tak nie zostawi. Dlatego też Eriu przyspieszyła, by jak najprędzej znaleźć się w mieście. Musiała ściągnąć pomoc!... Tak więc jak tylko wbiła do miasta, zaczęła wołać o straż (miejską), by ta wyszła "kilka" metrów za mury i rozgoniła małpiate towarzystwo. Jeśli nie było w mieście to pobiegli na zamek z tą samą prośbą... Poza tym Eriu notorycznie się zastanawiała, co takiego zrobił jej Król Serc, nim się obudziła w tej krainie. Bo coś jej zrobił na pewno. Zabrał jej magię i zdolności niemagiczne. Musiała je odzyskać...
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.