I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Jakieś 10 kilometrów od Hosenki znajduje znajduje się stara, drewniana willa nazwana na legendarnego wojownika, który według podań miał wybudować ów budynek lata świetlne temu. Uchodzi za miejsce nawiedzone. Ludzie trzymają się do niego z daleka, co z resztą nie jest ciężkie przez wysoką palisadę. Sam budynek jest dwupiętrowy, zdobiony na fasadzie smoczymi łbami. Wszystko stare, wydaje się nieużywane, zaś niektórzy, twierdzą, że pod budynkiem znajdują się rozległe podziemia. _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
MG
Tawerna "Pod Dziurawym Kuflem" jak zawsze o tej porze była cała zaludniona. Usytuowana nieco pod miastem zawsze nocą ściągała w swoje progi ludzi z okolicznych gospodarstw jak i z samego miasta. Tymczasem Finn, Pyza, Jamie oraz Kyle stali wokół niewielkiego stołu w pomieszczeniu przylegającym do sali głównej. Na samym stole stał kwadratowy skrzat przyodziany od stóp do głów czarnym płaszczem, kryjąc twarz w głębokim kapturze. Ta anonimowość. Widząc Pyzę pomachał do niej niepewnie, nie wiedząc, czy powinien się przywitać czy jednak samo to spotkanie jest zbyt oficjalnie i czy od razu nie powinien przejść do konkretów. - Ddzień ddobry. - przywitał się, po czym po chwili chrząknął, by kontynuować, tym razem bez jąkania się. - Cieszę się, że znaleźli się ochotnicy do tego dość ważnego dla mnie zadania. Chcę, byście odzyskali dla mnie starą, magiczną planszę. Kiedyś do mnie należała, ale z dość zawiłych powodów już jej... nie mam. - posmutniał nieco na myśl o starej, ale jakże cennej zabawce. - Powinna być w Bardżuruku. To taki dość spory dom niedaleko. Nikt tam nie mieszka. Znaczy się... oficjalne. - oświadczył, siadając na brzegu stołu. - W samym domu jej na pewno nie ma, musicie zejść do piwnicy. Nie wiem dokładnie, gdzie leży. No i czy w drodze piwnicy nie pozastawiał pułapek.. - przerwał nieco zamyślony. - Dostaniecie mapy. Przynajmniej aktualne lata temu, mogło się tam pozmieniać. Sama planszówka powinna być w takim nieco dużym pudełku poznaczonego runami. I dopilnujcie, by były pionki. To ważne. - w końcu jak grać bez pionków? Będzie ciężko. - Jakieś pytania?
Kyle
Liczba postów : 268
Dołączył/a : 28/08/2013
Temat: Re: Bardżuruk Czw Paź 30 2014, 12:02
- Drogi panie wpierw nie pogardziłbym bym poznał imię swojego pracodawcy. - Odezwał się po chwili blondyn, patrząc się na małe stworzenie nieco rozbawiony jego wyglądem, jednakże nie okazywał tego zbyt donośnie. Wolał zachowywać pozory szacunku, z resztą kto wie? Może owa mała postać przed nim jest kimś więcej niż się tylko wydaje. - Nie pogardziłbym także informacjami na temat tego co nieoficjalnie zamieszkuje owy budynek, kto zamieszkiwał go zawczasu oraz w jaki sposób wpadł w posiadanie tak cennego dla pana przedmiotu. - Rzekł ponownie, po czym spojrzał na swoich towarzyszy w tej jakże "zacnej" misji. Chłopak blond włosy, zielone oczy, uroda dość dziecinna. Wygląda na takiego co coś ukrywa...lepiej go mieć na oku. Ciekawe jaką ma barwę głosu... Kyle od zawsze uwielbiał poznawać głosy innych ludzi. Twierdził, że w nich można rozpoznać prawdziwy charakter należący do osoby. Wgłębianie się w wir ludzkich dźwięków aparatu mowy było jednym z najbardziej lubianych i fascynujących dla niego zajęć. Drugi z jego towarzyszy także był blondynem, jednakże wyglądał na znacznie starszego niż poprzedni. Miał w sobie...coś charakterystycznego. Coś...co sprawiało, że wyróżniał się z tłumu. Nie mówię tu jednak o wyglądzie, tylko o czymś co jakby wyłaniało się ze środka. Ciężko było powiedzieć co dokładnie. Musiałby z nim porozmawiać by poznać więcej. Najbardziej jednak kontrowersyjną postacią była...pyza? Tak to raczej była pyza, choć jakimś niewytłumaczalnym sposobem żyła. Nie był pewien czy owa istota wogóle potrafi mówić. Takie...coś jest magiem? - W każdym bądź razie coś czuje, że będzie to jedna z najdziwniejszych misji w moim życiu... - Pomyślał patrząc na zgromadzonych. Ech...czemu nie trafiła się, żadna piękna czarodziejka? Tak bardzo liczył, że jakaś się zgłosi do tego.
Pyza
Liczba postów : 241
Dołączył/a : 13/03/2014
Temat: Re: Bardżuruk Pią Paź 31 2014, 12:30
Nie wiadomo jak, nie wiadomo kiedy, ale jak Pyza się turlała z północnego stoku Hakobe, jednocześnie robiąc za sobą swoisty wodospad łez i zalewając położone niżej osady, udało się jednej z przechodzących opodal wróżek dorwać tą drożdżową młodzież, uspokoić, a następnie przekonać, że mamusia jest duża i poradzi sobie sama, a Pyza powinna w takim razie sprawić, by mamusia była z niej dumna i ruszyć na misję. Akurat Sucharek ogłosił misję, więc Stowarzyszenie Wróżkowych Czarodziei Żywych Posiłków (w skrócie SWCŻP) mogłoby trochę nepotycznie wysłać swojego członka, na misję innego członka. Ale najważniejsze było to, że Pyzunia byłaby z wujkiem. Dlatego też praktycznie na spotkaniu, widząc, że "pracodawca" nieśmiało do niej pomachał, ten drożdżowy bycik szybciutko ze stołu, na którym się znajdował podskoczył do "anonimowego" pracodawcy i jak swoisty kot ocierał się główką o zasłonięte płaszczem nogi z cichutkim -Puciuuuu~ - no cóż... jakoś ten dzieciak musiał się uspokoić. Takie było życie, co tu poradzić. Po chwili wszystko było jasne, tylko jeszcze pytania. Co się Sucharek będzie męczył, Pyza odpowie za niego. -Puciuuu! Pu-puciuuuuuciu!~ - kulturalnie przedstawiła pracodawcę, a także i siebie oraz wyraziła chęć miłej współpracy, jednocześnie oczekując na odpowiedź na kolejne pytanie... choć nic z tego nie rozumiała. "Zawczasu"? A co to za słowo? -Puciuuu?~ - padło pytanie skierowane do Kyle'a który w sumie się nie przedstawił, więc wypadałoby zapytać -Puciuu ciu!? Puciu~? - bo grunt to kultura. Pyza miała nadzieję, że ci ludzie, będą zachowywali się milej niż ostatnim razem wróżki przy wyborze mistrzyni. Jak to tak... ignorować biedną Pyzunię? To się nie godzi. Dobrze, że był tu wujaszek.
Jamie
Liczba postów : 233
Dołączył/a : 23/08/2013
Temat: Re: Bardżuruk Sob Lis 01 2014, 18:21
To mogło być trochę smutne dla pana pracodawcy, ale uwaga Jamiego od samego, samiuśkiego początku skupiła się na Pyzie. Cholercia, ile razy człowiekowi przychodziło pracować akurat z czymś... z kimś tak wyjątkowym? Jamie O'Sullivan dopiero co wrócił z trudnej dyplomatycznej misji, a już znalazł się w stosunkowo dziwnej sytuacji, a to wszystko za sprawą... nomen omen pokarmu! I dodatkowo jeszcze Finn był też tutaj, tak jakby dziwności tej sytuacji było mało! Oczywiście O'Sullivan nie mógł się nie cieszyć - nie dość, że spotkał tutaj dziwny obiekt kuchenny, który żył własnym życiem, to jeszcze spotykał swojego dobrego towarzysza z dzieciństwa, ileż radości w tej sytuacji można było znaleźć! Może też właśnie dlatego Jamie wydawał się być delikatnie nieobecnym dla pana pracodawcy, który przecież też był stosunkowo ciekawy. Wokół niego po prostu tyle było właśnie niesamowitych zjawisk, że na swój sposób ciężko było zachować pytającą postawę i spróbować coś konkretnego postanowić czy nawet sformułować ludzkie pytanie. Jamie w końcu jednak się przemógł, kiwnął głową na powitanie Finnianowi, uśmiechając się wesoło, a następnie wlepił wzrok w Pyzę, jakby oczekiwał, że ta nagle wywinie jakiś niesamowity numer, o którym będzie mógł opowiedzieć w następnym wydaniu Radio Fiore. W stosunku do Kyle'a też oczywiście zachował się uprzejmie, także przed nim skłaniając lekko głowę. A następnie swoim zwyczajem postanowił się przedstawić. - Dzień dobry! Zwę się Jamie O'Sullivan i obiecuję dołożyć wszelkich starań, by tylko doprowadzić do jak najsprawniejszego odzyskania przez pana swojej własności! - rzucił optymistycznie, podczas gdy sam nabierał coraz większej ochoty by zwyczajnie dziabnąć Pyzę w swoje pyzowate ciałko i zobaczyć co się stanie. Postanowił tego jednak nie zrobić, a właśnie to postanowienie spowodowało, że nie był w stanie skupić się na zadaniu żadnego pytania - przeznaczał bowiem wszystkie swoje siły na powstrzymanie tej dziwnej, niekontrolowanej żądzy.
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Bardżuruk Pon Lis 03 2014, 20:22
Z całą pewnością Finnian miał ostatnimi czasy do czynienia z wieloma, dość nietypowymi zjawiskami. Pomijając już fakt, iż jego kotka rzekomo została człowiekiem, czy to, że wyleczył się z śmiertelnej choroby w o wiele krótszym czasie niż to zakładane, a kończąc na... Kwadratowym karzełku, czy także Pyzie. Tak. Tuż po skinieniu głową w gęscie powitania w kierunku Jamiego, którego tak dawno nie widział, a któremu mógłby teraz opowiadać o nowych przygodach, chłopaczek raczej wolał się nie odzywać, a przynajmniej nie męczyć gardła, by przekrzyczeć zaludniony budynek. Cóż... Przynajmniej w tle jakoś słyszał zadawane pytania, które też mu się nasunęły, a więc chociaż o to nie musiał się martwić i mógł zająć się jednym z dwóch intrygujących elementów. - M-Mówisz? - spytałby się w sumie gadającego... posiłku, ale właściwie nie ma się co dziwić. Tyle czasu bez magii, a teraz człowiek wraca, a nawet pokarmy rozmawiają! Nawet początkowo zamierzał dotknąć owego ewenementu, ale ostatecznie powstrzymał się zostawiając tylko rękę wyciągniętą w kierunku puciu'jącego stworka. - Finnian Jerome - przedstawił się tylko krótko, acz ciut głośniej już, mówiąc raczej do wszystkich zebranych, bo skoro wszyscy, a przynajmniej część to zrobiła, to wypada pójść za ich śladem, nie? - Każda informacja może się przydać. Tak samo, jakby em... pan objaśnił nam, co dokładniej znaczy "Puciuu" - dopowiedziałby w kierunku Sucharka, licząc na jakieś przetłumaczenie, czy coś danej kwestii. Przecież bez komunikacji może być ciężko, nie?
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Bardżuruk Sro Lis 05 2014, 20:20
MG Aj, pytania pytania.A na te trzeba odpowiadać. Sucharek został nieco zdezorientowany pierwszym pytaniem. - Sucharek jest Sucharkiem. - odpowiedział nie będąc pewien, czy taka odpowiedź go zadowoli. Przecież na zgłoszeniu było napisane, kto wystawił, ale cóż. Pogłaskał Pyzę po główce. - Co zamieszkuje... Właściwie, to możliwe, że wszystko. Albo nic. Nie wiem. Dawno mnie tam nie było. Bardżuruk służył nam kiedyś za bazę wypadową. Znaczy nam, to znaczy naszej... naszemu... Znaczy takiemu no, stowarzyszeniu pasjonatów planszówek. Nie wiem nic na temat budynku z wcześniejszego okresu. Była nas szóstka. Przychodziliśmy o zmierzchu i w podziemiach trzymaliśmy wszelakie gry, na jakie trafiliśmy. Każdy coś przyniósł. Magiczne, niemagiczne, to było nie ważne. Ale później wszystko się sypło i stowarzyszenie rozwiązano. Planszówki pozostały w podziemiach, ale tą jedną chce odzyskać. Ostatni z nas urządził sobie tam kryjówkę i nie chce jej oddać twierdząc, że należy do stowarzyszenia. Ale ja chcę pograć... I w ogóle mieć ją u siebie. Jest nieco... niebezpieczna? Tak. - opowiedział, zaś Pyza mogła stwierdzić, że przyszło to Sucharkowi z wielką lekkością, mówiąc przy tym nieco z entuzjazmem. - Nie wiem, jakie zabezpieczenia pozakładał Osvald, ale mam nadzieję, że dacie sobie radę. A, i uważajcie na inne gry które znajdziecie. Może kiedyś znowu wszystko będzie po staremu... - zszedł ze stołu opatulony szczelnie swoim płaszczem, po czym z szafki wyciągnął kilka rulonów pergaminu, a następnie wręczył je uczestnikom wyprawy. - Nie wiem, na ile są aktualne, ale mogą pomóc. Coś jeszcze? Jak nie, to przed budynkiem jest bryczka. Zawiezie was kawałek. I dziękuję, że chcecie pomóc. To dla mnie ważne.
Pyza
Liczba postów : 241
Dołączył/a : 13/03/2014
Temat: Re: Bardżuruk Pią Lis 07 2014, 14:52
Gdyby Pyza była kotem, to by mruczała. Ale Pyza kotem nie jest, więc nie zamruczy, ale cichutko, "gardłowo" popuciuuuuuje, na znak aprobaty głaskania po główce... wszak mamusię gdzieś wywiało, ale na szczęście był wujek. I wujek go rozumiał! Pewnie też był Pyzą! Gdzieś tam... w jakiejś części! Chyba... raczej... nie wiem... puciuuu. Tak czy inaczej będąc głaskaną i słuchając wspaniałej opowieści co jakiś czas kiwała drożdżowym ciałkiem, które jednocześnie robiło za główkę tegoż członka Fairy Tail. Więc kolega wujka się obraził i nie chciał oddać planszówki? Ale tak nie wypada. Przecież... tak cudnie się bawili... nie pobawią się razem? Po chwili Sucharowujek zszedł ze stołu i rozdał pergaminy innym czarodziejom. Początkowo Pyza by się naburmuszyła, ale po chwili się zorientowała... nie ma łapek, nie ma pergaminu. Łzy zastępem stanęły w oczach... nawet zaczęły lekko ściekać na stół, choć się powstrzymywała. Podskoczyła bliżej grupki, i starała się zaglądnąć do pergaminów z iście dziecięcą ciekawością. -Pu! Pupuciu~ Puuu! Ciu? - zapytała się szczerze.
Kyle
Liczba postów : 268
Dołączył/a : 28/08/2013
Temat: Re: Bardżuruk Sob Lis 08 2014, 20:35
Hmm...tak jak sądził, Finny ma znacznie bardziej wykształcony głos niż Jamie, mimo różnicy wieku. Co nie zmienia faktu, że oba głosy były dość charakterystyczne przez co zapamiętanie ich może być użyteczne i ciekawe. - Jestem Kyle Blackstone. - Odezwał się, widząc iż wszyscy się przedstawiają oraz fakt, że Pyza dziwnie na niego wcześniej patrzyła. Niestety głos owej osóbki był zbyt mało...rozbudowany? Ciężko było wyciągnąć z niego głębie określającą osobowość, choć mimo wszystko owe stworzenie posiłkowe chciało na swój sposób przekazać swoje myśli. Kyle odebrał mapę, rozkładając ją i oglądając wnikliwie. W między czasie z ciekawości i dziwnego poczucia troski, wziął do ręki Pyze i ustawił ją tak by widziała dokładnie zawartość pergaminu. - Pojęcia nie mam o co chciałaś się zapytać Pyzo, ale proszę, stąd będziesz dobrze widzieć plany domu. - Rzekł spokojnie do trzymanego na ręce posiłku. O dziwo owe stworzenie nie posiadało struktury typowej pyzy, jak stwierdził z dotyku. Nie było tłuste, ani "pyzowate". Może to był jakiś element jego magii? Po krótkim rozpatrzeniu odłożył Pyze z powrotem, wstał z krzesła, a następnie złożył i schował mapę. Wyciągnął z kieszeni paczkę fajek, wziął i odpalił z zapalniczki jednego. Zaciągnął się głęboko, jednocześnie przyglądając się jeszcze raz drużynie i zastanawiając się nad głosem i mową Pyzy. Głębia...barwa...tonacja... - Puciuuuu. - Odrzekł do stworzenia dokładnie identycznym głosem co sama Pyza. Uśmiechnął się lekko. - To już wszystko, resztę dowiemy się na miejscu. - Rzekł do Sucharka jego własnym głosem, a następnie z rękoma w kieszeniach i szlugiem w ustach wyszedł na zewnątrz, by ujrzeć nasz środek transportu.
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Bardżuruk Sob Lis 08 2014, 20:55
Bo najważniejsze jest spokojne i racjonalne podejście. Tak. Zdecydowanie, jeśli pod uwagę należało wziąć gadające żarcie, czy inne aspekty, które aktualnie otaczały Finniana. Mimo wszystko próbował uważnie przysłuchiwać się słowom ich zleceniodawcy, przyglądając się nietypowemu ewenementowi w postaci Pyzy. - Niebezpieczna? Jak się nazywa? - dopytałby się blondasek, licząc, że mimo wszystko dostanie jakieś bardziej rozbudowane odpowiedzi, czy coś, co rozjaśni mu jakoś tematykę całego tego zlecenia. - Co powinniśmy wiedzieć o Oswaldzie? - zadałby tylko kolejne pytanie, przyglądając się uważniej mapce, a i ostatecznie odsuwając się nieco od pyzowatego stworka, aby podejść do... Jamiego. Nie ma to, jak starzy znajomi, prawda? A przynajmniej ten by raczej chyba go nie okłamał, nie? - Em... Et-to... Ta Pyza mówi, nie? - spytałby ciut ciszej, jakby chcąc się upewnić, że jeśli to jakieś omamy to przynajmniej takie całkowite, czy tam grupowe! Tak. - Ile minęło od "zimy" w Magnolii? - dopowiedziałby tylko w kierunku członka Pegazusa, mając na myśli w sumie ich ostatnie spotkanie w stolicy.
Jamie
Liczba postów : 233
Dołączył/a : 23/08/2013
Temat: Re: Bardżuruk Nie Lis 16 2014, 10:26
Jamie zaśmiał się lekko, gdy tylko usłyszał o Stowarzyszeniu Pasjonatów Planszówek. Nie mógł nic na to poradzić, ale też na jego obronę można było powiedzieć, że śmiech ten wcale nie był nieprzyjemny ani agresywny, ot, był zwyczajnie ciepłym śmiechem osoby rozbawionej czymś niespodziewanym. No bo czy nie wypadało być delikatnie zaskoczonym, gdy nagle z misji o rangi dyplomatycznej przeskakiwało się w tak egzotyczne rejony? Oczywiście, że było można! Rzecz jasna - w żaden sposób O'Sullivan nie zamierzał pomniejszać rangi tego zadania ani też specjalnie porównywać dwa pomiędzy sobą. Tamto było tamtym, to jest tym, gdziekolwiek i jakkolwiek by się nie znalazł, chłopak zamierzał dać z siebie wszystko i być pomocnym swoim towarzyszom, zwłaszcza, że grupę miał w tym momencie niezwykle ciekawą. Jeszcze ten facet co teraz sobie palił papierosy okazał się posiadać niesamowity talent do naśladowania głosów! Niesamowite! Przydałby się mu ktoś taki w Radiu, jakież niesamowite plotki mogliby razem fabry-- mogliby razem uwierzytelniać! Tak, uwierzytelniać, przecież w radiu Jamiego zawsze wszystko okazywało się prawdą, a jeśli niekoniecznie pełną prawdą, to przynajmniej w jakimś stopniu cząstkowym faktem. Tak było. Nikt nie zaprzeczy. Nikt nie rzuca kamieniem.
No ale wracając do istoty rzeczy, Jamie podobnie jak pan naśladowca rozwinął pergamin i przestudiował dokładnie tegoż zawartość, tak by mniej więcej wiedzieć co-gdzie-i-jak, bo a nuż mogło to się mu kiedyś przydać do czegoś w przyszłości. W bliskiej przyszłości, no bo w końcu misja, prawda? - To musi być naprawdę niesamowicie interesująca gra planszowa... Jedno pytanie zanim udam się w drogę, aczkolwiek niezwykle ważnej i poważnej wagi! Czy... jeśli uda nam się ją odzyskać... - głos Jamiego powoli napełniał się emocjami, wyraźnie sugerując, że to co miał powiedzieć dalej było niesamowicie istotne. - ...czy będzie nam dane... zagrać razem jedną partyjkę?! - niemal wykrzyknął ostatnie słowa, a w oczach pojawiły się mu gwiazdki lub iskierki. Wyraźnie zainteresowany był taką perspektywą niż samą misją. Poczekał dopiero na odpowiedź, a następnie odwrócił głowę w kierunku Finniana, który w tym czasie podszedł nieco bliżej. - Hm... nie sądzę by to była mowa. To raczej puciowanie. - odparł przez chwilę udając głos eksperta i niczym znawca przykładając palec do ust. - A tak poważnie to wydaje się, że wydaje jakieś odgłosy i chyba jest to mowa. Niemniej nie mam wątpliwości, że nas rozumie. Prawda Pyzo? - ostatnie słowa były głośniejsze i wygłoszone wprost w kierunku Pyzy. - ...hmm. Przeliczając na dni ciężko mi odpowiedzieć... ale wystarczająco długo, bym zdołał wybyć do innego kraju jako dyplomata, a następnie wrócić z tego. Jak żyłeś przez ten czas Fin? - uśmiechnął się Jamie do swojego przyjaciela z lat młodzieńczych. Oczywiście, jeśli wszyscy by w tym czasie, po otrzymaniu odpowiedzi na pytania wybyli, to i on by wyszedł z nimi~.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Bardżuruk Wto Lis 18 2014, 20:45
MG
Już prawie wszystkie wątpliwości zostały rozwiane. Prawie, bowiem niektórzy magowie jeszcze coś chcieli. Co mogli wiedzieć o Osvaldzie? W zasadzie, sam nie wiedział, czy to, co sam Sucharek wie, na coś im sie przyda. - Osvald jest... jest... Rudy. - odpowiedział nieco niepewnie, nie mając pojęcia, czy to im w czymś pomoże. - A, pudełko z grą ma taki specjalny znaczek magiczny wyglądający jak runa... - Dodał po namyśle, jednak nie miało to nic wspólnego z jegomościem, który ową planszówkę przechowuje. - I nazywa się... Ona chyba nie ma nazwy. Przynajmniej nie oficjalnie. My ją nazwaliśmy "Oblężeniem". Ale nie ma tej nazwy nigdzie na pudełku. - stwierdził, siadając na brzegu stolika, wskakując wcześniej na nie z krzesełka. Po tym zaś odwrócił się do Jamiego. - Właśnie po to po nią w głównej mierze idziecie. Nie ma sensu trzymać tak świetnej gry u siebie i w nią nie grać. - odpowiedział w nutą ekscytacji w głosie na samą myśl o ponownym zagraniu. Kyle wpakował się do dorożki, zaś Finn z Jamie'm ucięli sobie pogawędkę przy jednoczesnym postudiowaniu mapy. O ile piętra i parter wydawały się dość mało skomplikowane w rozmieszczeniu, tak podziemia wyglądały jak plan sphagetti w 3D. Nie mniej, coś dało się wyczytać. Na przykład to, że korytarze są dość kręte i jest sporo pomieszczeń. Tylko, na dłuższą metę, ciężko stwierdzić, który korytarz gdzie prowadzi. Po tym zaś sam gospodarz, zamykając powoli przybytek, wygonił ową dwójkę na zewnątrz. Ludzie powoli zaczęli się rozchodzić w swoje strony, zaś grupka magów ruszyła powozem przed siebie. Jechali dobre półtorej godziny nim w środku nocy stanęli przed starym, drewnianym budynkiem, a raczej bramą wmontowaną w mur. Mur kamienny oczywiście, zaś brama została wykonana z żelaza. Sam budynek był drewniany, dwupiętrowy, zdobiony smoczymi łbami na fasadzie, zaś drzwi wejściowe znajdowały się jakieś 10 metrów od nich, co wiązało się z przejściem przez coś, co ktoś kiedyś nazwałby pewnie ogrodem.
Pyza
Liczba postów : 241
Dołączył/a : 13/03/2014
Temat: Re: Bardżuruk Pią Lis 21 2014, 13:35
Na szczęście był jakiś miły chłopak, który zaopiekował się Pyzunią. Pewnie wujek... kolejny. I pewnie dalsza trochę rodzinę... chyba. Tak czy inaczej był miły i pokazał tej drożdżowej istotce dużo łamigłówek z cyklu "wyjdź z labiryntu". Och, jakby Pyza chciała rozwiązać te zabawy, ale niestety... dość szybko je zabrali. -Puciuu~... - ciche, smutnym tonem wypowiedziane słowo rozległo się po pomieszczeniu, gdy nagle usłyszała... siebie! -Puciuu?~ - żywo się zainteresował się Pyza tym fenomenem, a gdy zlokalizował właściciela swojego głosu był już pewny. Wujek Kyle był Pyzą! Tylko był starszy, tak tak, to na pewno to! Pyza była przeszczęśliwa! Spotkać kogoś takiego. Z tej radości, był ten bycik aż tak podekscytowany, że zamiast zwyczajnie wyskoczyć w kierunku innej Pyzy podświadomie użyła Dog Beating Attack wycelowany w klatkę piersiową Blackpyzy. Do tego oczywiście radosny okrzyk -PUUCIUUUU!~ - a ze wzruszenia aż łzy stanęły jej w oczach, choć nie płakała. Była dzielna, bo mamusia musi być dumna. I tak wtulając się w chłopakopyzę z radości, nawet się nie zorientowała, że mogła mu zrobić krzywdę, ogłuszyć, bądź przewrócić. No... ale to radość w końcu, nie? Więc się Pyzie wybaczy. Niestety... to zjednoczenie rodzinne po tak długim czasie rozłąki, że Pyza nie pamiętała lub było to przed jego narodzinami, zostało przerwane pytaniem do niego skierowane. Od jednego z dwóch chłopaków, którzy wcześniej ze sobą gadali. Czyżby obgadywali Pyzę? A-ale... t-to nie wypada. Chyba... Pyza nie wie. Więc tylko ciekawsko się zapytała patrząc na dwójkę magów -Puciuu~?
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Bardżuruk Nie Lis 30 2014, 11:53
Wyjaśnienia były już za nimi, a przynajmniej nic innego by już chyba nie osiągnęli. Niestety. Przynajmniej teraz byli w drodze, a to jednak do czegoś zobowiązywało. Tak. - Puciowanie? - rzuciłby tylko zaciekawiony tym terminem, acz raczej domyślał się, od czego się on wziął. Zwłaszcza, że brzmiało to bardzo formalnie i dość mądzre. Zdecydowanie nie stanowiło to jakiejś tam błahej uwagi. - Et-to... Ale em... Jak się upewnić, że nas rozumie? - rzuciłby tylko w stronę starszego blondyna, spoglądając mimowolnie w kierunku Pyzy, spoglądającej na... nich? Nagle nawet zaniemówił, zastanawiając się zapewne, jak zareagować na to, by ostatecznie rzucić takie zwyczajne: - Puciuu? Wracając jednak do toczonej w międzyczasie rozmowy, zielonooki mógł śmiało pewnie podliczyć owe dni, ale jakoś nie miał głowy do pamiętania takich wydarzeń. Nie. - Jakoś. Tak jakby trochę się umierało bez umierania, czy coś, ale to takie no... skomplikowane. Chociaż też byłem za granicą, acz em... Nie jako dyplomata - odparłby tylko jakoś w międzyczasie, gdy zadane zostało pytanie, dodając już potem tylko: - Trzeba będzie się chyba kiedyś spotkać, ne?
Jamie
Liczba postów : 233
Dołączył/a : 23/08/2013
Temat: Re: Bardżuruk Pon Gru 01 2014, 14:17
Jamie zauważył, że Pyza faktycznie zareagowała na jego słowa, więc uśmiechnął się radośnie rozumiejąc, że ani trochę się nie mylił w swoim pomyślunku. - Widzisz? To jest właśnie puciowanie! Specjalny rodzaj komunikacji, jeszcze nie mający swojego przekładu na zrozumiały dla nas język. Magicznym sposobem my jesteśmy dla niej zrozumiali, ale w drugą stronę już to tak nie działa. - oczywiście chłopak do pewnego stopnia tylko się wygłupiał i zmyślał, choć może lepiej byłoby powiedzieć, że sobie żartował, bo co on tak naprawdę tam o Pyzie mógł wiedzieć. Nie miał doktoratu ani nawet licencjatu z wiedzy o pyzach, w skrócie WOP, choć gdyby mógł takowy posiadać to wolałby go mieć niż nie mieć. Nie miał jednak nic przeciwko temu, by i sam Finnian próbował samemu przekonać się o tym, że Pyza rzeczywiście jest w stanie go zrozumieć. Nie potrafił jednak odmówić sobie lekkiej dozy psotności, która czasami go nawiedzała. - Oj, nie wiem czy powinieneś takie słowa mówić w jej kierunku, to zabrzmiało niezbyt kulturalnie... - rzucił chłopak, przyjmując lekko zaniepokojoną minę, ale szybko mrugnął do Pyzy, w nadziei, że ta go zrozumie... o ile nie będzie zbyt bardzo zajęta mężczyzną, który właśnie obdarzany był swego rodzaju afektem tej ciepłej masy z mięskiem. O'Sullivan słysząc coś o umieraniu wyraźnie jednak się zmartwił, a jego oblicze nieco pociemniało. - ...nie podoba mi się to stwierdzenie, choć cieszę się, że skończyło się na nie-umieraniu. Następnym razem bądź jeszcze ostrożniejszy i jeszcze bardziej uważny. Umieranie jest... - urwał myśl Jamie, nie będąc pewnym jak określić tę czynność, by oddać swoje uczucia, a po chwili postanowił zaprzestać całkowicie i zmienić temat. Lepiej było porozmawiać o czymś innym albo skupić się na zadaniu. Chłopak żył, więc wszystko było okej. Niektórzy takiego szczęścia nie mieli...
- Oczywiście, że tak, ale póki co chyba musimy zdobyć tę planszówkę, więc czas zakasać rękawy! Co nie ekipo?! - krzyknął nieco radośnie Jamie, już będąc poza powozem, teraz rozpoczynając dziarski marsz przez ogród. Z jakiegoś powodu w jego głowie słychać było właśnie "The Final Countdown" tyle, że zamiast słów piosenki leciało mu "puciu puciu puciu ciu ciu ciu~". Niewątpliwy wpływ pewnej części ich zespołu. Prawda była też taka, że Pegaz chciał szybko odnaleźć grę, bo zwyczajnie chciał w nią zagrać. Dlatego też udał się z miejsca do drzwi wejściowych, chcąc w nie zapukać i dostać się do środka, jak na kulturalnego i klasowego mężczyznę przystało. Idąc zwrócił uwagę na to jak wyglądał ogród, bo a nuż coś ciekawego tam będzie, ale też te smocze łby nieco przyciągały jego wzrok...
Kyle
Liczba postów : 268
Dołączył/a : 28/08/2013
Temat: Re: Bardżuruk Pią Gru 05 2014, 02:13
Niespodziewane uderzenie Pyzy zbiło Kyla z tropu i przy okazji z nóg, powalając na najbliższą ścianę. Trzymając się za głowę z bólu, spojrzał na ową istotkę, która radośnie wtulała się w niego. Najwyraźniej Pyza poczuła swego rodzaju sympatie do niego, choć na chwilę obecną zaimponowała mu siła owego stworzenia. Uśmiechnął się, kładąc sobie Pyze na ramieniu. - Puciuuuu Pyzo. Chodźmy. - Rzekł, podnosząc się z ziemi. Poprawił sobie garnitur, odpalił następnego szluga, po czym poszedł do wozu. Podróż trwała jakiś czas, więc miał okazję poznać jeszcze nieco swoich towarzyszy podczas misji. Obserwował ich i wsłuchiwał się w ich głosy... - Cóż...uważam panie Finnian iż Pyza rozumie nas lepiej niż pan sądzi...Puciuuu...hah. - Oznajmił głosem Finniego, nadal będąc nieco rozbawiony tym pojedyńczym słowem. Gdy dotarli tylko do posiadłości, wyskoczył z wozu i zaczął bacznie się rozglądać. - Pyzo...miej się na baczności...Puciuu. - Rzekł do niej jej głosikiem, chcąc by poczuła się pewniej. Chcąc nie chcąc ruszył za Jamie, który radośnie wkroczył na posiadłość, zwołując resztę do siebie. Nie wiadomo co nas tu spotka, ale Kyle był pewien jednego...nie będzie mu dane podziwiać dziś piękna kobiecego ciała.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.