I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Temat: Ruiny starego Bavris Nie Kwi 23 2017, 15:14
First topic message reminder :
Dawno temu właśnie w tym miejscu stał kościół i warownia Bavris. Potężna twierdza na przestrzeni lat została przebudowana, odbudowana aż w końcu przeniesiona w inne miejsce. Teraz, miejsce to porósł gęsty las, gdzieniegdzie jednak wciąż znajdują się kamienie starego Bavris. Krążą też plotki o wejściu do katakumb a nawet o demonach nawiedzających to miejsce
Autor
Wiadomość
Meredith
Liczba postów : 84
Dołączył/a : 21/04/2017
Temat: Re: Ruiny starego Bavris Nie Sty 21 2018, 15:54
Meredith postąpiła krok do tyłu. I za każdym razem gdy cień robił "krok" do przodu, ona cofała się o jeden krok. Była przerażona? Być może trochę się faktycznie bała, ale co więcej to wiedziała, że nie należało raczej wchodzić w kontakt fizyczny z istotą niewiadomego pochodzenia, która dodatkowo jeszcze mogła dysponować nietypowymi zdolnościami. Meredith miała wrażenie, że nie powinna była wchodzić w kontakt z cieniem. Nie podobało się jej też to, że znał jej imię... Miał więcej informacji na jej temat, niż ona miała na jego temat, co rzecz jasna nie było specjalnie trudne biorąc pod uwagę, że dziewczyna na temat cienia nie wiedziała praktycznie nic. Ale skoro cień cały czas nazywał ją złodziejką, to panią generał zastanawiało jedno - czy dalej tak będzie ją nazywać, gdy odłoży na bok rzeczy, które "skradła"? Nie namyślając się wiele postanowiła sięgnąć do tychże i położyć je na ziemi przed cieniem, tak by zobaczył, że nie jest już w ich posiadaniu.
- Nie jestem złodziejką. Zobacz, oddaję rzeczy, które nieopatrznie ze sobą wzięłam. Czy teraz mógłbyś mi zdradzić skąd mnie znasz i co tu robisz? ...ja zostałam tu wezwana i być może miałam się z tobą spotkać. Czy istnieje coś co chciałbyś mi powiedzieć oprócz tytułowania mnie złodziejką? - zapytała spokojnie dziewczyna, która dokładnie przyglądała się ruchom cienia, gotowa do nagłego uniku w razie potrzeby. Kątem oka starała się też wypatrzyć pozycję Egidy, tak by wiedzieć, gdzie ta w razie potrzeby się znajduje. Ostatecznie czasami niektóre bitwy wymagały... poświęceń.
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Ruiny starego Bavris Pon Sty 29 2018, 17:18
MG
Egida znajdowała się za filarem i Meredith to dostrzegła. Sama w pewnym momencie przestała mieć możliwość cofania, bo za plecami znajdował się już stalagnat. A kilka kroków przed nią, cień. W końcu jednak przedmioty znalazły się na ziemi. Negocjacji runda druga. Cień zastygł na chwilę, a następnie w miejscu jego twarzy, pojawiła się wyrwa, imitująca usta. Usta ułożone w dość upiorny uśmiech. Zwłaszcza że była to zwyczajnie "Dziura" w cieniu.-Kościół Moriqi w Lutei spłynie wkrótce krwią. Pierwsza bitwa podróbko, masz trzy dni.-I cień zniknął, a razem z nim całe wnętrze jaskini. Zupełnie jak gdyby nigdy nie było tutaj tych lacrym, przyrządów, czy książek. Wszystko zniknęło, pozostawiając Meredith z nową informacją.
Meredith
Liczba postów : 84
Dołączył/a : 21/04/2017
Temat: Re: Ruiny starego Bavris Sro Sty 31 2018, 02:49
- ... -
Tak, wpierw zapadła cisza. Oddanie przedmiotów nieco załagodziło sytuację, a przynajmniej Meredith tak określiłaby ostateczne zniknięcie cienia, nawet mimo jego bardzo złowieszczych słów. Nie mogła mieć całkowitej pewności względem tego co miał na myśli, ale też biorąc pod uwagę limit czasowy, o którym została poinformowana mogła się spodziewać, że nie będzie mieć czasu by tę pewność uzyskać. Z względnym spokojem i po pojedynczym odkaszlnięciu Meredith zwróciła się w kierunku Egidy, przywołując na twarz lekki uśmiech.
- Możesz wyjść. Jest już bezpiecznie. - skłamała. Nie mogła mieć pewności, że tak faktycznie jest. Przecież równie dobrze cień mógł czekać w... ciemnościach by rzucić się na którąkolwiek z nią. W ten sposób jednak mogła przynajmniej sprawdzić czy którakolwiek z dziewczyn mogła poruszyć się bez poniesienia uszczerbku na swoim zdrowiu. A poza tym, Meredith miała jedno ważne, ale to bardzo ważne pytanie do Egidy. Możliwe, że w tym krótkotrwałym chaosie, który przed chwilą miał miejsce zapomniała o tej informacji, a możliwe, że nigdy nie została jej udzielona, ale tak żeby być pewnym należało zapytać. - Kościół. Moriqi. Lutea. Zapytam dla pewności - to miejsce, z którego tu przybyłyśmy, prawda? - a jeśli tylko odpowiedź brzmiało twierdząco to Meredith nie traciła więcej czasu, tylko złapała Egidę za rękę i ruszyła w drogę powrotną. Nie była przerażona, nie była też zniecierpliwiona. Z jednej strony odczuwała zaskoczenie, z drugiej natomiast w jej żyłach buzowała adrenalina. Być może to wszystko było zbiorowym przywidzeniem, być może się jej wydawało, może się czegoś nawdychała, ale jeśli ktoś rzucił jej wyzwanie, rzucił je tak szybko... nowa gra się rozpoczynała, a ona już była graczem. Tylko w co dokładnie grali i jakimi zasobami dysponowała pani generał? Musiała się tego dowiedzieć jak najszybciej. Dlatego teraz dobrze było pośpieszyć z powrotem do Moriqi (o ile to faktycznie było to miejsce), a następnie poprosić Terrenca lub siostrę o szybkie spotkanie. Wolała Terrenca dlatego jego preferowała znaleźć. - Musimy znaleźć twojego ulubionego chłopaka i z nim o tym porozmawiać. - mruknęła wesoło Meredith, bo trochu by zirytować Egidę takim właśnie sformułowanie i odciągnąć jej myśli od potencjalnego strachu. Strach paraliżował. Strach był ciężarem.
Tutaj trzeba było się cieszyć.
Tylko czemu została nazwana podróbką?
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Ruiny starego Bavris Pią Lut 02 2018, 15:02
MG
Egida wyszła posłusznie zza słupa, rozglądając się niepewnie. Jednak nie było czasu, bo przecież mieli tylko trzy dni. A tutaj już, powstała pewna dezinformacja, którą szybko sprostowała Egida, przecząco kręcąc głową.-Lutea jest dalej na zachód.-Więc to nie sierociniec był celem ataku. A to rzucało pewnie nowe pytania.-Moriqi to jeden z Bogów Fiore... niezbyt ważny.-Dodała, bo mogło mieć to dla Meredith jakieś znacznie. Tego nie wiedziała. Razem jednak postanowiły wrócić. Zwłaszcza że powoli zaczynało robić się ciemno, a cień mógł się tutaj czaić.
Meredith
Liczba postów : 84
Dołączył/a : 21/04/2017
Temat: Re: Ruiny starego Bavris Wto Lut 06 2018, 02:34
Wracały więc co sił w nogach, Meredith narzuciła tempo całkiem marszowe, zupełnie jak w wojsku, lecz czuła była na to, by nie zostawić Egidy gdzieś za sobą i w razie potrzeby dostosowywała swoje tempo do możliwości swojej młodszej towarzyszki. Jednocześnie czuła, że droga powrotna była dobrym momentem by o kilka rzeczy jeszcze zapytać, więc choć oczy czujnie przyglądały się jej własnemu otoczeniu, o tyle jej usta wyraźnie wypowiadały kolejne słowa w kierunku dziewczynki. - Będę potrzebowała mapy, by odnaleźć to miejsce i odpowiednio przemyśleć... szczegóły. Wiesz czy ten cały kościół jest daleko stąd? Jeśli dobrze rozumiem jestem tam oczekiwana. Problem w tym, że nie jestem pewna czy powinnam być tam sama. Na szczęście jest Tori, ale to może być za mało... - delikatne zafrasowanie pojawiło się na jej licach. Ostatecznie była generałem, a nie samoistnym żołnierzem idealnym. Świadoma była swoich zdolności i silnych stron, jak i ułomności i stron nieco bardziej słabych. Musiała porozmawiać z chłopakiem, który pozostał w sierocińcu razem z Torim, zapytać o zdolności innych dzieciaków. Być może skonsultować całą sytuację. Jeśli będzie trzeba, być może będzie zmuszona do tego, by przekonać młodych do podążenia za nią właśnie w oko bitwy, w sam środek walki i to jeszcze z siłami, których na ten moment sama nie rozumiała. Musiała w takim razie odpowiednio ich przekonać, zagrzać do walki, zachęcić lub po prostu przemówić do rozsądku. I to mogło być całkiem problematyczne. Z jakiegoś powodu wolała rozmawiać na ten temat z chłopakiem, niż z dziewczynką, co do której miała większe obawy, że zareaguje w nader niesprecyzowany sposób, a co za tym idzie mógł być to krok w złą stronę. - Czego bogiem jest Moriqi? Czy istnieje jakikolwiek powód dla którego ktoś chciałby zbezcześcić jego dom? - zapytała też Meredith. Być może istniał powód dla którego akurat to miejsce wyznaczone zostało na miejsce walki? Być Moriqi sam w sobie był ważny? Meredith była żołnierzem, nie byle klechtą, więc sama mniej przywiązywała wagę do bożków i bogiń, aczkolwiek miała świadomość jak ważna czasami była wiara dla żołnierzy. Ci bliżsi jej rangą wiedzieli też dobrze o tym, co naprawdę sądziła ich dowódczyni - sama uczyła ich jak wykorzystywać wiarę do swoich celów w trakcie walki. Jak usprawiedliwiać niektóre posunięcia prostych szeregowych przed bóstwami czy jednym bogiem, byle zapewnić im spokój duszy i lepsze morale. Wszystko było ważne, nawet najmniejszy detal.
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Ruiny starego Bavris Czw Lut 15 2018, 15:24
MG
No i tak dwie dziewczyny, szły, całkiem szybko. Rzecz jasna Meredith musiała zwolnić, by jednak Egida nadążała, ale ogólnie tempo było żwawe, ciężko było narzekać, biorąc pod uwagę długość nóg dziewczynki.-Lutea jest na drugim końcu Fiore. To kilka godzin pociągiem.-Tak więc jeden dzień Meredith musiała sobie odjąć na podróż. Widać przeciwnicy nie ułatwiali jej wcale zadania.-Moriqi to taki... niewielki bożek, nie włada niczym szczególnym, ludzie śmieją się, że sprząta po innych Bogach. Jest tak mało ważny że nie wiem po co atakować jego świątynię-Powiedziała niepewnie Egida próbując sobie przypomnieć wszelkie informacje o tym Bogu. Kiedy dotarli z powrotem do sierocińca, większość dzieci była już w swoich pokojach. Meredith została odprowadzona do gabinetu siostry, gdzie czekała już wraz z Terrencem. O dziwo, na Meredith czekała już również mapa i jakiś makaron wraz z herbatą.-Egido idź się umyć i zjeść coś, a potem do pokoju-Zakomunikowała na wstępie siostra. Nieco zawiedziona dziewczynka spojrzała jeszcze na Meredith-Powodzenia-I uciekła zająć się innymi sprawami.-Jak podróż?-Zapytała siostra, chwilę potem odezwał się jeszcze Terrence-Tori powiedział że ma coś do załatwienia i wróci jak tylko się z tym upora. Poszedł odnaleźć jakiś... mech?-Powiedział niepewnie Terrence, jednocześnie uświadamiając Meredith, że Toriego nie było, więc niekoniecznie mogła na niego liczyć w zbliżającej się bitwie.
Meredith
Liczba postów : 84
Dołączył/a : 21/04/2017
Temat: Re: Ruiny starego Bavris Pon Lut 19 2018, 20:34
Faktycznie, po co atakować taką świątynie? Jeśli sama w sobie nie miała strategicznego położenia, wartego wysiłku związanego z jej zdobyciem, powody musiała być kompletnie inne. Być może coś było w świątyni, co było warte do zdobycia. Być może Moriqi był czymś więcej niż mogło się zdawać. Być może Egida wszystkiego jednak nie wiedziała. Ostatecznie coś co dla wielu było zwykłym śmieciem, dla odpowiedniej osoby mogło być skarbem, wszystko zależało od punktu widzenia i możliwości, sposobu wykorzystania i tak dalej. Mogło być też tak, że tamta świątynia była kompletnie bez znaczenia i ktoś zapraszał ją do pojedynku o nic. Meredith nie mogła wykluczyć i takiej możliwości, wciąż jednak było to dla niej niesamowicie interesujące wyzwanie. Zastanawiała się czy mogła mu podołać w tym momencie - ostatecznie podejmowanie wyzwania nie polegało na podejmowaniu walki w sytuacji, w której istniało 0% szans na zwyciężenie, ale przekuwanie 10% w 100%. Niektórzy mogliby to nazwać tchórzostwem, ale bardzo często ci sami odważni rycerzykowie, potem lądowali przedwcześnie w grobach.
Meredith uśmiechnęła się pogodnie do Egidy, mimo natłoku myśli, który właśnie dotknął jej umysłu. - Dziękuję za pomoc, mam nadzieję jeszcze z tobą porozmawiać. - powiedziała na pożegnanie dziewczynce, która zmuszona przez siostrę myknęła z pokoju. Następnie zwróciła swoją uwagę w kierunku siostry i Terrence'a. - Dość... nietypowa. Znaleźliśmy wiele rzeczy i kilka informacji, które jeszcze muszę przemyśleć dobrze zanim wysnuję jakiś sensowny wniosek. Niestety, ale jest też możliwość, że muszę zacząć się śpieszyć, dlatego zapytam wprost. Co wiecie na temat Moriqi? - tak, Egida już wytłumaczyła tę kwestię, ale Meredith chciała jeszcze zasięgnąć dodatkowych języków, a tu miała możliwość. Zamierzała też spokojnie wysłuchać odpowiedzi dwójki, na razie ignorując kwestię zniknięcia Toriego. On tak miał. Pewnie pojawi się kiedyś w najmniej spodziewanym momencie. Dopiero gdy jej rozmówcy skończyli odpowiadać na zadane pytanie, Meredith pozwoliła sobie na zadanie kolejnego. - Skąd ta mapa? Dziękuję ślicznie za strawę, przy okazji, proszę wybaczyć mój brak manier, jestem dość... zaskoczona obrotem spraw. - mapy nie wyciągało się na stół ot tak, bez powodu. Czy Terrence wiedział coś więcej albo spodziewał się tego, że zaraz będą musieli gdzieś wyruszać? Skąd? A jeśli nie... wolała na ten moment grać w półotwarte karty. Meredith pozwoliła sobie na zajęcie się makaronem, zanim jednak wzięła pierwszy kęs postanowiła zadać jeszcze jedno pytanie. - Mam dość nietypowe pytanie, wybaczcie za ich ilość. Jak rozumiem wielu z osób znajdujących się na miejscu wykształciło w sobie dość... nietypowe zdolności. Moje pytanie brzmi - czy mogłabym poznać wszystkie z tych zdolności? -
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Ruiny starego Bavris Wto Lut 20 2018, 21:46
MG
Pierwsze z pytań które padło w gabinecie tego wieczoru, dotyczyło Moriqi. Na to pytanie rzecz jasna odpowiedziała siostra, która w tej dziedzinie dysponowała największą wiedzą.-Moriqi... Jedna z religii, siedmiobóstwo, jak wskazuje nazwa posiada siedmioro bogów. Pierwsza - Arte, Bogini rolnictwa, lasów i polowań. Duu - Bóg rzemiosła i techniki, Grenicos - Bóg zdrowia, chorób, lekarzy. Burins - Bogini ogniska domowego i podróżnych, Saaaaaaa Bóg wojowników i wojny, Lysion Bóg magii, sztuki i artystów. No i ostatni jest Moriqi, Bóg tego co pozostało. Wzgardzony nie tylko przez innych Bogów tego panteonu, ale też przez wiernych. Posiada niewiele świątyń. Nikt się raczej do niego nie modli.-Czyli w zasadzie niewiele ponadto co powiedziała jej Egida. Poza tym, ze teraz Meredith wiedziała z jakiej religii się wziął i poznała jego rodzeństwo.-Wiedziałem że będzie ci potrzebna-Powiedział Terrenco, gdy tylko drugie z pytań padło z ust Meredith. Pozostawało więc ostatnie z pytań. To dotyczące zdolności dzieci.-To ich prywatna sprawa. Jeśli zechcą ci powiedzieć jakimi zdolnościami dysponują, nie widzę problemu byś je poznała-Powiedziała siostra, nie ułatwiając Meredith sprawy. Chodzić od rana po dzieciakach i prosić o zdradzenie zdolności, mogło zająć trochę czasu.
Meredith
Liczba postów : 84
Dołączył/a : 21/04/2017
Temat: Re: Ruiny starego Bavris Czw Mar 01 2018, 16:02
Meredith wiedziała, że łatwo z poznaniem zdolności dzieci nie będzie. Ostatecznie - były to dzieci. Była zasadniczo różnica między dowodzeniem grupą dzieci, a dowodzeniem dobrze zorganizowanym i zmotywowanym wojskiem. Dzieci szybciej panikowały. Dzieci łatwiej się poddawały. Nawet jeśli dysponowały niesamowitymi zdolnościami, to i tak trzeba jeszcze było umieć je odpowiednio użyć. Najsilniejsza broń była ledwie rupieciem, jeśli załamywała się pod byle presją lub pod własnym ciężarem. - Dziękuję za wyjaśnienia. - podziękowała siostrze pani generał, po chwili przerzucając wzrok na chłopaka. - Skąd wiedziałeś? - zapytała, lecz było to pytanie raczej retoryczne, biorąc pod uwagę wcześniejsze czyny chłopaka. Pytanie niemniej jednak warto było zadać, ostatecznie nic nie kosztowało. Następnie ponownie zwróciła się w kierunku siostry. - O której mogłabym najwcześniej porozmawiać z dziećmi? Obawiam się, że mogę nie mieć zbyt wiele czasu. - zapytała jeszcze, następnie zastanawiając się nad tym gdzie w ogóle będzie jej dane nocować. Spodziewała się tego, że nocleg zostanie jej zaoferowany przez siostrę i chłopaka, lecz zawsze trzeba było być przygotowanym na gorszą ewentualność. Gdy siostra udzieliła odpowiedzi, Meredith stwierdziła, że dobrze byłoby jeszcze porozmawiać na osobności z Terrencem, na szczęście wymówka by znaleźć się z nim na osobności nasunęła się sama.
- Wybacz, ale czy byłbyś w stanie zaprowadzić mnie w miejsce gdzie ostatni raz widziałeś Toriego? Być może będę potrzebowała twojej pomocy tam, więc byłabym wdzięczna za towarzystwo. - zapytała chłopaka, a jeśli ten się zgodził i poszedł z nią, to wszystko było na dobrej drodze, by wypytać go o dzieci, trochę przyśpieszając cały proces. Wtedy też zapytałaby go wprost, dosłownie, o to czy inne dzieci dysponują mocami, które mogłyby się przydać w trakcie, a także o to jak skore byłyby do towarzyszenia jej oraz czy sam Terrence byłby do tego skory.
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Ruiny starego Bavris Pon Mar 05 2018, 20:16
MG
Pytanie o mapę, było dziwne. Bo zdaniem Terrenca raczej nie potrzebne.-Widziałem jak z niej korzystasz.-Odpowiedział jednak, uznając że skoro pyta, to może mieć w tym jakiś cel.-o 10. Wcześniej dzieci mają śniadanie, modlitwę i poranne lekcje. Po tym czasie będziesz mogła z nimi porozmawiać. Będziesz spała w pokoju gościnnym. Twój przyjaciel jednak będzie musiał zadowolić się kanapą. Panience nie przystoi spać z nikim innym niż jej mąż-Odparła siostra, wyjaśniając wątpliwości Meredith. Może czytała w myślach?-Zaprowadzę ją. I do pokoju również-Powiedział słysząc prośbę Meredith, a następnie wyprowadzając ją z sierocińca na skraj lasu-Więc, o czym chcesz porozmawiać-Zapytał bez ogródek opierając się o jedno z drzew.
Meredith
Liczba postów : 84
Dołączył/a : 21/04/2017
Temat: Re: Ruiny starego Bavris Nie Kwi 01 2018, 01:07
Nim jeszcze Meredith opuściła pomieszczenie uśmiechem podziękowała siostrze za jej dobroć i za czynione jej przysługi. Ostatecznie przecież była osobą dla niej kompletnie obcą, a od samego początku spotykały ją stosunkowo przychylne spojrzenia i gościnność. Meredith przyzwyczajona do zasad coś za coś była trochę w związku z tym podejrzliwa, ale dopóki nie pojawią się konkretne rozmowy dotyczące zadośćuczynienia to miała zamiar po prostu być wdzięczna. I oczywiście przytaknęła siostrze, gdy ta wspomniała o tym, że Tori spać będzie gdzie indziej. Oczywiście. Dla Meredith nie miało to absolutnie żadnego znaczenia. Szczerze mówiąc nie przeszkadzałoby jej też to, gdyby Tori miał oglądać ją nagą lub którykolwiek z jej żołnierzy. Dobrze wiedzieli, że gdyby spróbowali ją dotknąć w jakikolwiek naganny sposób, to ręce zostałyby im odcięte, a swojego ciała przed żołnierzami się nie krępowała. Nie istniał więc żaden problem. Aczkolwiek siostra nie musiała zostać w tę wiedzę wzbogacana.
Po wyjściu na zewnątrz razem z chłopakiem Meredith spojrzała mu prosto w oczy, wpierw jednak upewniając się, że nikt w pobliżu nie podsłuchuje. Na wszelki wypadek wolała tez zapytać, tak by było jasne, że nie zapomniała. - Czy Golbo jest teraz w pobliżu? - musiała się upewnić w tej kwestii. Nie chciała być przez kogokolwiek podsłuchiwana, a jeśli Golbo już musiał być gdzieś obok, to wolała by było jasne czy tu jest. Zaangażowanie go w jej myśli i plan było lepszym pomysłem niż robienie z całej kwestii afery. Niezależnie więc od odpowiedzi Terrenca, Meredith i tak zamierzała dalej zapytać o to, o co chciała. - Mam nadzieję, że Tori nauczył cię czegokolwiek przydatnego, tak jak chciałeś. Jeśli nie... na pewno znajdzie się jeszcze do tego okazja. Możesz mi w tej kwestii wierzyć na 100%. - te słowa zwrócone już oczywiście były do tego widzialnego chłopaka, nie do kogoś kto potencjalnie mógł być, lecz niekoniecznie. - Muszę zadać ci to pytanie i liczę na to, że mnie zrozumiesz. Wiem, że nie jestem fair, że cię o to pytam, ale chcę też byś wiedział, że robię to tylko dlatego, że zostałam do tego zmuszona. Działam zgodnie z tym co mówiłeś, z tym czego dowiedziałam się tutaj, a moje dalsze ruchy również wynikają z tego jednego miejsca początkowego. A więc... młodzieńcze. Prosiłabym cię byś opowiedział mi o zdolnościach innych dzieci. - tu Meredith na chwilę przystopowała, a na jej twarz wpełzł dość zmęczony i wyraźnie niezadowolony wyraz mimiczny. - ...i które z nich według ciebie mogą przydać się podczas walki. Dzieci. Jak i moce. -
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Ruiny starego Bavris Sob Kwi 07 2018, 11:39
MG
Terrenc pokręcił głową, Golbo dotyczyły te same zasady co inne dzieci i zwyczajnie go tutaj nie było. Dlatego mogli spokojnie porozmawiać, bo tak właśnie odebrał pytanie o chłopca.-Tori to dobry wojownik i nauczyciel. Sądzę że zyskałem na tym dniu całkiem wiele-Powiedział po chwili zastanowienia. Doceniając talent Toriego i nie bojąc się otwarcie powiedzieć o tym Meredith-Wiem jednak że w jeden dzień silniejszy się nie stanę. Będę ćwiczył, mając w głowie to, co powiedział mi Tori. Na pewno dzięki temu z czasem stanę się silniejszy-Dokończył, no i w końcu nadeszła pora na główną część. Kwestia dzieci... Terrenc westchnął i usiadł na ziemi.-Tak myślałem.-Mruknął widocznie nie zadowolony, ale nie wyglądał też na złego.-Jest jedno miejsce, w które chciałbym byś się jutro udała. Jeśli nie zdobędziesz tam wystarczających zasobów, by nie używać dzieci, pozwolę trójce pójść z tobą.-Zanim jednak Meredith mogła mu przerwać, kontynuował.-Ta trójka w zupełności wystarczy. Pierwszy z nich, to Rezio. Najbardziej utalentowany dzieciak w sierocińcu. Potrafi przywłaszczyć sobie na krótką chwilę każdą moc jaką ujrzy. Jednocześnie przywłaszczona przez niego moc staje się "Silniejsza" od oryginały i staje jego własną. Może jednak przyzywać moce tylko pojedynczo i na krótki okres czasu, na dodatek są nieco męczące-To zdecydowanie wyglądało na silną zdolność, zwłaszcza że Rezio prawdopodobnie posiadał moce wszystkich dzieci w sierocińcu.-Persefona, ma problemy z kontrolowaniem swojej zdolności ale jeśli o siłę chodzi to jest zatrważająca. Potrafi dowolnie władać ogniem oraz podpalać to, co tylko zapragnie. Nawet żywe stworzenia-Ostatnie zdanie dodał patrząc na Meredith nieco spode łba-Wolałbym jednak byś jej do tego nie nakłaniała-Mimo że podpalenie przeciwnika, wiele by ułatwiło.-Ostatnie z dzieci jest zamknięte we własnym wymiarze, tak destruktywną mocą dysponuje. Dyspo. Jest chodzącym zaprzeczeniem rzeczywistości. Potrafi tworzyć miniaturowe własne wymiary, jak magowie podmiany a na dodatek on i rzeczywistość nawzajem się odrzucają, dlatego rzeczy dookoła niego lubią się niszczyć. Ludzie rozpadają się, jak by poddani działaniu wysokiej temperatury, budynki rozpadają jakby poddane działaniu czasu... sam Dyspo również doznaje obrażeń, dlatego nie może działać zbyt długo w tym świecie. Jednak z tą trójką, powinnaś sobie poradzić.-Widać że planował angażowanie jak najmniejszej liczby dzieci. Wybrał na dodatek te, które mogły mieć już jakieś doświadczenie z krzywdzeniem innych, chociażby nieumyślne.
Meredith
Liczba postów : 84
Dołączył/a : 21/04/2017
Temat: Re: Ruiny starego Bavris Wto Lip 03 2018, 01:02
Meredith wysłuchała jednak chłopaka ani przez moment nie próbując nawet mu przerwać. Chciała by mówił nieprzerwanie i by spokojnie powiedział wszystko co miał do przekazania, tak by czuł, że jego słowa zostały wysłuchane i również by wiedział, że ona akceptuje to co mówi i może być z nią szczery i otwarty. Choć było kilka momentów, gdy mentalna brew dziewczyny się uniosła, zwłaszcza słuchając o mocach dzieciaków, to jednak postanowiła ona się wstrzymać z wszelkimi uwagami do momentu aż wszystko zostanie przez Terrenca powiedziane, a dopiero wtedy miała zamiar się odezwać. Miała bowiem kilka pytań. - Co z osobą zarządzającą tym miejscem? Mówisz tak, że można by pomyśleć, że to ty tu rządzisz. - zapytała wpierw i to wcale nie tonem, który w jakikolwiek sposób mógłby urągać młodemu mężczyźnie. Stwierdzała fakty i zauważała rzeczy, a następnie pytając starał się dowieść o nich więcej i więcej. - Co do miejsca, do którego chcesz bym się udała - dobrze. Ale chciałabym się udać tam najwcześniej jak się da. Wydaje się, że czas może nie być dla mnie zbyt łaskawy, dlatego wolałabym nie tracić go zbyt dużo. - tak, zdecydowanie świadoma była tego, że raczej powinna się śpieszyć, a nie znajdować sobie dodatkowe miejsca na niezaplanowane przystanki. - Czy trójka dzieci, o których mówisz przygotowana jest na wyruszenie ze mną czy też trzeba będzie je do tego przekonywać? I o jakim miejscu mówisz? - zapytała jeszcze o rzeczy, które wydawały się jej też najsensowniejsze.
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Ruiny starego Bavris Pon Lis 12 2018, 18:29
MG
Kącik ust Terrenca nieco drgnął w lekkim uśmiechu, gdy Meredith rzuciła uwagą o jego władzy w tym miejscu.-Poniekąd tak jest. Siostra zarządza domem, wychowuje nas, ustala zasady... jednak są momenty w których to moje słowo jest... ostateczne. Siostra mi ufa i wierzy że moja moc prowadzi nas w słuszną stronę. Dlatego cóż, poniekąd ja dowodzę, czasami...-Podrapał się po głowie nieco zawstydzony.-Wiedzą że może istnieć taka konieczność. Pierwsza dwójka nie ma z tym problemu, ale Dyspo będę musiał jeszcze przekonać. Nie lubi za bardzo... współpracować.-Następnie wskazał Meredith na północ-Jakieś 4 kilometry stąd znajdują się Katakumby. Nie wiele o nich wiemy, zgaduję że w dawnych czasach chowano tam takich jak my. Za nim powstał ten sierociniec.-Spojrzał na Meredith zastanawiając się czy ta ma jeszcze jakieś pytania.
Meredith
Liczba postów : 84
Dołączył/a : 21/04/2017
Temat: Re: Ruiny starego Bavris Wto Lis 13 2018, 21:09
- Czy będziesz chciał żebym i ja porozmawiała z Dyspo? - zapytała Meredith bacznie przyglądając się swojemu rozmówcy. Ciekawiło ją czy rozmawiając właśnie z nim, z całej trójki jej przydzielonych dzieciaków, naraża się na niebezpieczeństwo. Jeśli jednak faktycznie tak było, to być może nawet lepiej - ostatecznie tak mogła udowodnić też przed Dyspo, że jej działania nie były byle widzimisię i była w stanie podejmować skalkulowane ryzyko, byle tylko dopiąć swego. To z kolei dowodziło determinacji, a tej pani generał nie brakowało, ba, czasami nawet miała jej aż nadto. - Jestem na to gotowa. - dodała jeszcze by Terrence nie miał wątpliwości, że ma świadomość tego o czym mówi.
Ostatecznie jednak Terrence mówił o tym, że dzieciom pozwoli iść dopiero, jeśli okaże się, że w miejscu o którym mówi Meredith nie znajdzie zasobów pozwalających jej na działanie. I to znowuż ciekawiło Panią Generał, bo opis dzieciaków wcale nie brzmiał byle jak i sugerował dość rażącą siłę ognią. Jeśli w danym miejscu było coś jeszcze co mogłoby zwiększyć jej potencjał bojowy, to razem z dziećmi mogliby stanowić naprawdę pokaźną moc na polu walki. Terrence mówił jednak, że w dane miejsce miała wybrać się dopiero jutro, a sama Meredith nie miała z tym większego problemu. - Będziesz mi towarzyszył w podróży do tego miejsca? - zapytała go jeszcze, zastanawiając się rozumiał to samo przez się, czy też właśnie nie był pewien czy tak powinno być. Wcześniej towarzyszyła jej Egida, teraz może Terrence... o, właśnie. - Jeśli tak to powinieneś wziąć ze sobą też Egidę. Światły umysł potrzebuje wielu wrażeń by dalej się rozwijać i o taki rozwój jej powinieneś dbać. - ...być może nie powinna była się dalej mieszać w tak trywialne kwestie jak relacja Egida-Terrence, ale czasami w grach wojennych romanse potrafiły nieźle namieszać na szachownicy działań. Generalnie jednak nie miała już dodatkowych pytań, więc o ile Terrence nie zamierzał dodać czegoś nowego to zamierzała zakończyć swój dzień w swoim pokoju udając się tam na spoczynek, tak więc liczyła na to, że to właśnie chłopak ją do pokoju odprowadzi.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.