I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Ścieżka, za pomocą której kupcy mogą przemieścić się niemalże przez cały kontynent - od zachodniego Fiore, niemalże pod granicę z Pergrande. W wielu miejscach zaniedbana, a w wielu pilnie strzeżona - zależnie od okolicznych władz i ich stosunku do tego międzynarodowego szlaku...
Kupiec spojrzał się dziwnie na Raekwona, gdy ten gadał do Riesta. Peter był duchem i najwidoczniej, tylko Raekwon go widział. Co nie przeszkodziło zmarłemu kapłanowi skomentować. -Tam spotkałeś Iblisa, prawda? - westchnął, jednak dalej nie przeszkadzał, gdy ten dyskutował z kupcem. -Hmm... będzie bezpieczniej, ale też więcej osób się tamtędy tłoczy i trasa jest dłuższa. A co daje okazję dla rabusiów. Tym bardziej, że będziemy musieli szybciej wędrować. Zgodzisz więc się nam pomóc? - zapytał kulturalnie, z nadzieją w głosie. Chyba mu się śpieszyło, wnioskując po tym, że wyglądał na całkiem spakowanego. I kilka osób na niego czekało. Najwyraźniej zanim dostrzegł Illa planował niedługo wyruszyć w dalszą drogą, ale widząc okazję na wędrówkę z tak znanym magiem, najwyraźniej uznał, że dobrze będzie chociażby spróbować go namówić na wspólną podróż.
Gdy skończył tłumaczyć historię przejęcia południowo-zachodniego krańca Bosco na rzecz demonów Raekwon dostrzegł dziwne spojrzenie Edwarda. -Chyba opowieść jednocześnie dla żywych i martwych nie wychodzi najlepiej...-choć była to raczej subiektywna opinia maga. Podrapał się po białej czapce, by wrócić do jedzenia pysznej kolacji. -I tu mamy dylemat. Potencjalni rabusie na szlaku, albo demony w Bosco...-odparł po połknięciu kawałka mięsa, ignorując chwilowo Riesta. Po ostatnich wydarzeniach nie był pewien, z kim wolałby walczyć... Niby ryzyko było wszędzie, ale Spinebreaker sądził, że tam gdzie więcej zwierzyny, tam mniejsza szansa, że akurat Ciebie zeżrą. Może Bal widział to inaczej, a blademu chłopakowi po dniu spędzonym na wędrówce nie chciało się tego tłumaczyć. Raz już spróbował i skończyło się na dziwnym spojrzeniu Edwarda. -Tak...-odparł kapłanowi, nie spuszczając wzroku i kiwając jednocześnie głową w stronę kupca. -Teraz musi się udać.-podsumował próbę rozmowy z dwoma osobami na raz, w tym jednej martwej. -To kiedy ruszamy?-spytał Edwarda, modląc się, by nie musiał zarwać kolejnej w swym krótkim życiu nocki. W dodatku po sporym dystansie i sutej kolacji...
Kupiec był chyba przygotowany na taką ewentualność i wątpliwość, dlatego szybko na nią odpowiedział: -Wolę ludzkich przeciwników niż potwory, które wyrwały dla siebie część kraju. - tak to przynajmniej Edward widział. Riest natomiast spokojnie trwał i nie przeszkadzał. Chyba musiał przemyśleć całą sytuację. Bal natomiast, widząc, że Spinebreaker się zgodził uśmiechnął się szeroko i oznajmił -Poczekamy aż zjesz i wyruszymy. Jeśli jesteś zmęczony, będziesz mógł się przespać na powozie, w razie potrzeby obudzimy cię, dobrze? - oznajmił i w ten oto sposób ruszyli. Ill mógł się przespać, a gdy się obudził, wciąż byli w trasie. Podróżowali konwojem. Chyba 6 powozów, niektórzy szli pieszo, inni jechali konno, jeszcze inni na wozach. Bohater Magnolii przebudził się z bólem pleców, od drewna pojazdu, a po chwili dostrzegł też Priesta, który wpatrywał się w daleki horyzont za nimi. -Kto jest gorszy... Demony czy Jeźdźcy Apokalipsy? - spytał spokojnie, po chwili ciszy, nawet nie odwracając się do maga wybuchów.
Raekwon
Liczba postów : 549
Dołączył/a : 21/06/2013
Temat: Re: Trakt handlowy Wschód-Zachód Sob Lip 08 2017, 23:21
Jedynie pokiwał głową na słowa Edwarda, nie podnosząc wzroku do chwili, w której dojadł resztę mięsa. Następnie wstał, ruszył za Balem i razem wyszli z karczmy. Rzucił okiem na całą karawanę i niemal od razu zaczął żałować, że się zgodził. Nie było szans, by jeden Bohater Magnolii poradził sobie z ochroną czegoś aż tak wielkiego. -Ktoś jeszcze to ochrania?-spytał, stając przy wozie Edwarda, jednocześnie w myślach strzelając sobie soczystego liścia po karku. Ziewnął przeciągle, przypominając sobie o słowach kupca, po czym wgramolił się na tył powozu i ułożył najwygodniej, jak tylko był w stanie pomiędzy częściami nieposkładanych jeszcze mebli. Zasnął niemal natychmiast, nie zważając na polowe warunki, jakby nigdy wcześniej nie spał na kamieniach, czy blatach we wspólnych pokojach dla podróżników w karczmach. Niby w namiocie gdzieś za karczmą byłoby podobnie, ale konwój poruszał się w tym samym kierunku, przez co razem z Riestem dotrą tam wcześniej... Jakiś czas później przez kolejne wyboje na drodze Ill otworzył jedno oko, po czym usiadł i przeciągnął się, a z okolic żeber i pleców rozeszły się znajome mu strzyknięcia ścięgien. -Jeźdźcy...-wybełkotał jedno słowo patrząc półprzytomnym wzrokiem na zamyślonego ducha, po czym ponownie rozłożył się pomiędzy meblami, a głowa maga opadła na miękką torbę z gliną i shurikenami. -...przepędzili demony do Avalonu...-dodał, gdy oko ponownie się zamknęło. Z tego co wcześniej się dowiedział, cała Czwórka wciąż tam była i walczyła bez ustanku z hordami tych plugawych stworzeń. -Czemu pytasz?-blady mag przewrócił się na bok, umilając sobie czekanie na odpowiedź leżeniem z zamkniętymi oczyma, starając się jednocześnie jeszcze przez jakiś czas wypocząć.
-Mamy jeszcze 20 najemników. Ale niewielu magów. - przyznał kupiec, zanim Ill położył się spać. Gdyby Raekwon się rozejrzał, dostrzegłby teraz jego pracodawcę daleko z przodu, prowadzącego karawanę. Duch natomiast miał swój własny świat... czy tam zaświat. -To w końcu kogo byś wolał widzieć w tym świecie. Demony czy Jeźdźców? - spytał Riest, odwracając się do maga, po czym westchnął i usiadł na deskach. -Bo czasy się zmieniają. Czy chcemy, czy nie. - odpowiedział dość zagadkowo, po czym westchnął i rzucił bardziej w eter niż do maga wybuchów -Czy zostaniesz pionkiem na szachownicy, czy ważną figurą? - szeptem wypowiedziane słowa pewnie zostałyby całkowicie zagłuszone chociażby przez lekki wiaterek, gdyby takowy w ogóle się pojawił...
-Hej, hej, hej! Czy to nie słynny bohater Magnolii?! - rzucił głośno jakiś młodzieniec wskakując na powóz i przechodząc przez ciało Petera. -Jak się spało!? - był to młody, może maksymalnie dwudziestoletni, szczupły chłopak z dwuręcznym mieczem na plecach oraz skórzanym napierśnikiem na piersi, spod którego wychodziła kolczuga. Jego uśmiechnięta twarz przybliżyła się do Raekwona, jakby chcąc mu się lepiej przyjrzeć. A oczy miał błękitne. Zaś włosy w mieszanych odcieniach blondu i rudości.
-Co...?-prawe oko Ill'a leniwie się otworzyło, spoglądając z niezrozumieniem na Riesta. Nikt nie powinien zadawać pytań takiego kalibru dopiero co wytrąconemu ze snu magowi, jakimkolwiek Bohaterem by nie był. Obecnie był tylko nieogarniającym, na wpół jeszcze śpiącym magiem, który dzięki dwudziestu najemnikom mógł być w miarę spokojny o pierwsze chwile po napaści na konwój, jednocześnie mogąc się kimnąć w wozie. Po raz pierwszy poczuł się dziwnie w towarzystwie duchowego znajomka, jakby w tej właśnie chwili Riest mógł pstryknąć palcami, a tuż przed magiem o bladej gębie miałby pojawić się Ilbis, Mefistofeles i kilku ich kumpli z Siódmego Kręgu, albo cała Czwórka Jeźdźców. Ill przez kilka sekund nie odpowiedział ani słowem, gapiąc się po meblach, szukając pośród blatów i nóg czegoś w rodzaju inspiracji i podpowiedzi. -Walcząc z demonami można popróbować szczęścia...-pomyślał, mając przed oczyma obrazy z Bosco. -...O Jeźdźcach poza tym, że są i że są w chuj silni nie wiadomo nic... -Ciężka decyzja...-odparł równie zagadkowo, co Riest przed momentem. -Pionek, czy ważna figura...-i się zaczęło. Rozmyślanie na temat władzy i poważania wśród ludzi. Czy lepiej było pozostać pionkiem, szarakiem walczącym na pierwszej linii frontu, czy stać się ważną figurą - królem, który podejmował najważniejsze decyzje decydujące o życiu lub śmierci milionów takich pionków. W sumie Raekwon nawet kiedyś się nad tym zastanawiał. Wtedy wolałby pozostać takim pionkiem, najlepiej najmniejszym, by móc robić swoje, unikając spojrzeń tych wyższych i ważniejszych. A teraz? Teraz na pewno nie był już pionkiem... Sama przygoda w Kardii o to zadbała... -Na szachownicy... To coś w okolicach wieży...-uśmiechnął się na chwile sądząc, że wybrnął pierwszorzędnie. Ani to pionek, ani to najważniejsza figura na planszy, choć trzeba się z nią liczyć. Tak. Ten wariant pasował mu najbardziej. I już chciał się ponownie rozłożyć, gdy... -Okurwa!-o mało co nie wypadł z wozu dobywając dwa shurikeny, gdy usłyszał głos i co raz głośniejszy odgłos butów. Przed przekrwionymi oczami maga znajdował się... ktoś. Chłopak z mieczem. Ill szepnął jakąś krótką wiązankę przeplecioną narzekaniem na temat braku snu, po czym przyjrzał się zbliżającej się ku niemu twarzy przybysza. -W miarę...-odparł krótko.-...też chcesz autograf? Dla kogo?-dopytując po chwili.
Osoby, które są zaspane z reguły albo nie reagują sensownie, albo reagują emocjonalnie. Pytanie zaspanego Spinebreakera mogło być albo bezsensowne, albo miało ukryty cel, polegający na instynktownej reakcji młodego maga. A po jego odpowiedzi, która w żaden sposób nie wybrała jakiejkolwiek ze strony martwy już kapłan... uśmiechnął się, jakby dokładnie o taką odpowiedź mu chodziło. Jeszcze szerzej uśmiechnął się, słysząc jego odpowiedź, a Peter dodał kolejne pytania: -Dobra odpowiedź. Wieża to też ważna figura. Ale czy pionek nie jest wbrew pozorom najsilniejszy? Zdolny przerodzić się we wszystko? - spytał podchwytliwie, ale odpowiedzi nie dało się uzyskać, gdyż jeden z najpewniej najemników skutecznie wszedł w jego ektoplazmę, zupełnie nie zdając sobie z tego sprawy. Uśmiechał się wyraźnie rozbawiony, gdy nagle zaproponowano mu autograf. Wtedy zgłupiał. -Że... e... ja? - spytał, żywy człowiek zbity chyba z pantałyku, po czym potrząsnął gwałtownie głową. -Nienienie! Ja nie o tym! Dajesz na łapę! - rzucił wyraźnie podniecony podsuwając jakiś stolik pomiędzy nich i wystawiając do maga swoją prawą rękę. Chyba chciał się siłować. Riest wstał i westchnął, uśmiechając się pocieszająco. Jak to staruszek.
Raekwon
Liczba postów : 549
Dołączył/a : 21/06/2013
Temat: Re: Trakt handlowy Wschód-Zachód Nie Lip 16 2017, 14:00
Zmienił pozycję z leżącej na siedzącą, plecami opierając się o większy blat jakiegoś mebla. Ziewnął, jeszcze nie do końca wybudzony, przeciągnął się z ponownym odgłosem strzykających tu i ówdzie kości. Już wiedział, że szybko do spania nie wróci, choć trybiki pracowały i miał już kilka pomysłów na pozbycie się tego człowieka. Wyjął z kieszeni Oko Aratara, po czym spojrzał przez nie na nieznajomego. Jeżeli liczba obrazująca siłę fizyczną byłaby porównywalna do tej bladego maga, wtedy pomyślałby nad rozgrzewką. Jeśli zbyt mała, lub wielka, zaczął wprowadzać swój plan w życie. Raekwon chciał się go najzwyczajniej w świecie pozbyć, by wrócić do regenerującej drzemki. -To dwuręczny miecz?-zaczął, przyglądając się broni na plecach nieznajomego. -Ostatniemu, który sobie zażyczył takich rozrywek urwało rękę... Chcesz jedną ręką dwuręcznym mieczem machać?-skrzyżował ręce na klatce piersiowej. Piłka była teraz po stronie wojownika, a Ill czekał na przyjęcie kolejnego odbicia. Opcje były dwie. Albo chłopak odpuści wizją utraty kończyny i zarobku, bo kto chciałby nająć kalekę do roboty, albo zadziała to na niego jeszcze mocniej, potencjalne kalectwo go nie przekona i będzie dalej namawiał bladego maga na próbę siły. -...-westchnął w duchu, przeklinając swój "żywot celebryty". Nic, zobaczymy, co zrobi wojownik. Z drugiej strony Ill miał już przygotowaną swoją konkurencję. Ciekawe, czy nieznajomy lubi rzucać shurikenem do tarczy... ustawionej pod kątem dziewięćdziesięciu stopni.
Mężczyzna słysząc słowa Illa tylko szerzej się uśmiechnął i napiął prawą rękę, ukazując jej zaskakująco rozbudowane umięśnienie, jak na kogoś, kto wydawał się być raczej szczupły. -Nie takie rzeczy się robiło! Zawsze będę mógł wtedy powiedzieć, że przetrwałem walkę z legendarnym bohaterem Magnolii! - głośno oznajmił chłopak, śmiejąc się przy tym. Jego oczy płonęły rządzą walki i rywalizacji z osławionym czarodziejem. Przechylił głowę na lewo i prawo, strzelając głośno karkiem. -To jak?! Zaczynamy?! - spytał z wyraźnym podnieceniem w głosie. Och, jak on się nie mógł tego doczekać.
-I chuj. Mamy tu uparciucha.-blady mag stwierdził krótko i zwięźle w myślach, a z jego ust wydostało się jeno westchnięcie, widząc napięte mięśnie nieznajomego. Wizja urwanej ręki nie ostudziła jego zapału, a ogniki w oczach zapłonęły wielkim ogniem, niczym stosy w Noc Letniego Przesilenia. No, ale nie było rady... choć Ill nie zamierzał się od tak poddać, a słysząc słowo "legendarny", był pewien, że wojownik z mieczem nie słyszał, co się działo wtedy w Kardii oraz jakim sposobem wraz z gówniarą u boku Ill wyszedł stamtąd w jednym kawałku... Choć co zabił, to jego. -Komu powiesz, jak z urwaną ręką nie dożyjesz poranka...-zaczął, ponownie opierając się plecami o blaty.-...na szlaku nie ma lekarzy, ani szpitali... Wykrwawisz się w mniej niż pół godziny.-postanowił pójść ścieżką nieistniejącego człowieka, który pewnego razu, w pewnej karczmie, z pewnego głupiego powodu wyzwał dzieciaka o bladym ryju na pojedynek na rękę. Czego chciał dowieść, nikt nie wiedział... Co chciał osiągnąć, trzeba by było jego zapytać... Ważne było to, jak skończył się cały pojedynek, a skończył się krzykiem i osłupiałymi twarzami wszystkich ludzi wokoło, kiedy bladolice chuchro w czapce tylko sobie znanym sposobem pokonało tęgiego osiłka, w dodatku urywając mu rękę. -Poza tym...-Spinebreaker odezwał się ponownie po kilkunastu sekundach.-...magowie mogą się pojedynkować jedynie na magię.-jeżeli nieznajomy nie był magiem, według zasad, nie ważne, że wymyślonych na potrzebę chwili przez samego Ill'a, o żadnym pojedynku nie mogło być mowy. By dopełnić dzieła, Raekwon musiał jeszcze wpaść na pomysł, jak poprzeć swoje zdanie, gdyby mężczyzna sobie tego zażyczył. -Kurwa...-nic nie przychodziło mu do głowy. Pozostało jedynie liczyć na łut szczęścia, albo nagły przypływ inspiracji.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Trakt handlowy Wschód-Zachód Nie Lip 23 2017, 21:35
MG:
Ogniki pasji nie zgasły choćby na moment. Słysząc słowa o wykrwawieniu uśmiechnął się tylko chytrze i odparł: -Jestem najemnikiem! Wiele razy miałem się wykrwawiać i jakoś mi się nie udało! Haha! - rzucił wyraźnie rozbawiony, po czym dodał -Miałem już tyle ran, że i z urwaną ręką sobie poradzę! - a wszystko to okraszone śmiechem. Chyba był gotowy na spore rany już zapisując się do ochrony tego transportu i teraz tak łatwo nie dało się go odstraszyć. Dopiero następne słowa Illa go zdziwiły. -Dziwne... - stwierdził -Inni magowie nie mieli z tym oporów... boisz się, że przegrasz? - spytał podejrzliwie jednego z bardziej znanych magów w Fiore.
Raekwon
Liczba postów : 549
Dołączył/a : 21/06/2013
Temat: Re: Trakt handlowy Wschód-Zachód Nie Lip 30 2017, 21:50
-Szkoda, że Al -Sahem nie odstrasza takich jak on...-cały misterny plan w pizdu, nieznajomy nie ustępował, a blademu chłopakowi kończyły się drogi wyjścia z sytuacji. -Inni magowie? Tutaj?-Ill spytał zdziwiony, po czym usiadł po turecku przed taboretem. Nie zamierzał kwestionować słów mężczyzny odniesionych ranach. Nie każdy stoi z tyłu, za plecami walczących w zwarciu, prując w przeciwników wybuchowymi gwiazdkami do wyczerpania energii. Gdyby nie tacy jak ten najemnik, życie Raekwona z pewnością nie byłoby takie, jak do tej pory. -Szczerze? Trochę...-odparł po chwili zastanowienia i krótkim, pełnym rezygnacji westchnięciu, które szybko jednak ustąpiło miejsca typowemu dla Spinebrekaera strasznemu uśmieszkowi. W jego głowie właśnie pojawił się kolejny pomysł.-...choć bardziej o tą rękę, ale sam tego chciałeś.-po czym wystawił prawą dłoń przed siebie, kładąc łokieć na mebelku. -Stawaj, jak Ci się uda, pokonasz chuderlaka. Zaczynamy na trzy.-rzucił krótko, po czym, gdy padło słowo "Trzy", Ill trochę się posiłował, jednak nie zamierzał próbować pokonać najemnika, jeżeli ten wyraźnie górował nad bladym magiem siłą. Raekwon nie był siłaczem, miał inne sposoby działania.
Chłopak zbyt napalony na walkę, nie przejął się resztą słów znanego maga. Walka na łapy zacząć się musiała, a blady mag szybko odkrył, ze jego przeciwnik ma ogrom pary w ręce. Nawet gdy ten planował zacząć się siłować, od razu został zdominowany i pokonany. Aż go ręka bolała! -Dawaj drugą! Dawaj drugą! - krzyknął wyraźnie podekscytowany i zadowolony, że pokonał czarodzieja urywającego łapki. Jednak nim cokolwiek się miało zadziać, usłyszano skrzypienie, a potem głośne łup. Siedzieli na ostatnim wozie, więc widzieli tylko, jak konwój się zatrzymał, a za nimi wyskoczyła piątka mężczyzn z mieczami, maczugami i jakimiś prymitywnymi zbrojami i drewnianymi tarczami. Jakieś krzyki dobiegały z przodu, ale nie dało się ich zrozumieć. Rudzielec uśmiechnął się szeroko -Kto więcej rozwali? - spytał, wyraźnie kochając ducha rywalizacji.
Raekwon
Liczba postów : 549
Dołączył/a : 21/06/2013
Temat: Re: Trakt handlowy Wschód-Zachód Wto Sie 01 2017, 01:40
Tak jak się Raekwonowi wydawało, nie miał szans z rozochoconym osiłkiem. Walka skończyła się znacznie szybciej, niż jej odwlekanie. -Brawo... Pokonałeś chuderlaka.-rozłożył ręce w geście bezradności, opierając się ponownie o meble. Blady mag miał nadzieję, że natręt wreszcie się odczepi i da jeszcze pospać. -Wystarczy.-odparł krótko, tym razem stanowczo i jednoznacznie odrzucając wyzwanie nieznajomego bez zbędnych historyjek i przekonywania. Pobawiliśmy się, pośmialiśmy, było fajnie, a teraz wypierdalać. Nie znaczy nie. Chciał się z powrotem ułożyć pomiędzy meblami i zasnąć, jednak nagłe łupnięcie sprawiło, że o mały włos nie rozwalił sobie głowy. -To pospałem... Kurwaaaa...-Ill w myślach naprawdę lamentował nad swoim losem. Mieli przed sobą piątkę ludzi. Pięciu na dwóch nie jest dobrą proporcją, ale co szkodzi popróbować szczęścia. W dłoni Ill'a pojawiły się dwa shurikeny, które zabłyszczały bladoniebieskim światłem. -Stój, bo zginiesz.-rzekł do kompana równie stanowczo co poprzednio, po czym jedna z gwiazdek, naładowana Ill's Mark (B) poleciała w stronę piątki napastników, zaś druga czekała w pogotowiu. -Teraz.-dodał tuż po wybuchu, dając kompanowi znak do ataku.
-1 shuriken Ill's Mark B -1 shuriken Ill's Mark C (w przygotowaniu)
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Trakt handlowy Wschód-Zachód Czw Sie 03 2017, 23:46
MG:
-Nie, nie, nie! - zaprzeczył chłopak -Pokonałem jednego ze słynnych magów! Haha! - oj tak, widocznie bardzo go to bawiło. Ale potem mieli walczyć. Widząc lecący pocisk, automatycznie ludzie wzięli i odskoczyli, jednak wybuch skutecznie zranił i odrzucił dwójkę mężczyzn. Osiłek uśmiechnął się szeroko, dobywając miecza -No i to rozumiem! - ryknął, po czym ruszył biegiem, koniec końców skacząc z wozu i potężnym opadającym cięciem kończąc życie jednego z napastników. Wybuch musiał ogłuszyć pozostałych, gdyż zanim cokolwiek byli w stanie zrobić rudzielec potężnym zamachem pozbawił głowy drugiego. Po chwili lewą ręką złapał ostatniego mężczyznę i rzucił go na wóz. W stronę Illa. A z odgłosów, jakie dobiegały z przodu karawany, najwidoczniej walka toczyła się jeszcze w kilku miejscach. Tylko Spinebreaker miał latającego bandytę, który zaraz na niego spadnie na głowie, choć jeszcze nie dosłownie.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.