I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Temat: Dróżka na zachód od Berdaki Czw Sie 11 2016, 22:49
Minęło sporo czasu, nim Tora wreszcie dotarł na terytorium Pergrande, choć sama podróż też nie była przyjemna. Toczona wojna z wielką wprawą utrudniała spokojne przemieszczanie się, a i sam Byakuton zmuszony był wielokrotnie nadkładać drogi, by ominąć obszary, w których jego obecność tylko i wyłącznie by utrudniała mu przedostanie się dalej. A jego celem było Pergrande. Kraj wojenny, rozrastający się niczym rak, konsumujący powoli kolejne kraje, jak nowotwór narządy. Niestety, z politycznego punktu widzenia, powstrzymanie tego kraju nie interesowało nikogo, kto nie byłby w bezpośrednim sąsiedztwie Pergrande. Zresztą wojna to idealna okazja dla wielu, by się wzbogacić. Kraje wycieńczone wojną często muszą polegać na wszelkiego typu okazjach, a takowe chcą wykorzystać kupcy... najczęściej z krajów, nie toczących obecnie wojny. Dlatego Pergrande stanowiło swoiste zagrożenie. Może i niektórzy zdawali sobie z tego sprawę, ale opinia niewielu, nie zmieni leniwego nastawienia mas. Ludzie nie pójdą walczyć za cudzą sprawę. Nie pójdą walczyć o coś, co im się nie opłaca. Dlatego to zagrożenie było realne...
A Tora sam by o nim w sumie nie wiedział, gdyby nie zaginięcie Takary. Od razu po wizycie w siedzibie Rady Magii udał się na zakupy. Tak naprawdę potrzebował tylko i wyłącznie słownika, podręcznika i książki o kulturze Pergrande. I to je czytał przez wielotygodniową podróż do, a potem przez ten daleki i rozległy kraj. Jak już było wspominane, nie dostał się tutaj łatwo, a i potem często unikał większych miast. Uczył się języka cały czas, chcąc móc chociaż porozumieć się z miejscowymi. W tym celu nawet zakupił sobie specjalną kredę, za pomocą której zmazał sobie znak gildii. Szkoda, że pojawiał się on jednak za każdym razem po umyciu, przetarciu bądź nadmiernym spoceniu się, gdy pomagał w jakiejś sprawie okolicznym mieszkańcom, by móc zarobić na nocleg i wyżywienie. Wolał bowiem nie szaleć z pieniędzmi, a i nie wydawać się takim wyjątkowym przyjezdnym. W tym też czasie zakupił sobie ciemno-brązowy płaszcz z kapturem. Nawet zdążył się już lekko zetrzeć u dołu z powodu długich wędrówek. Ale za to przynajmniej dobrze chronił przed deszczem, a w zimne noce dobrze grzał. Również znalazł sobie kij. W sumie taki prawie kostur. Tylko bez magicznych właściwości. Około dwumetowy, w miarę prosty i twardy kij, służył mu jako podpora w podróży, a także i ramię dźwigni przy różnych siłowych pracach. Na nogach miał porządne, wysokie buty, dobrze usztywniające mu kostkę. A na plecach miał... plecak. W nim schował tak naprawdę ubrania na przebranie, trochę żarcia oraz Witkę Wieczności. Do tego kamień, którym mógłby się "skontaktować" z gildią. Chociaż... teraz był praktycznie na końcu kontynentu. Nawet on może poprawnie nie działać. Nie licząc więc gałązki i kamienia, wszystko wydawało się w miarę normalne. No i jeszcze książka z notatkami jego mistrza i pierścień, będący jego Sacred Relictem. Tak wyglądało jego wyposażenie.
A jak wyglądał Tora? Był zmęczony, ale jednocześnie widać było, że trudy podróży odcisnęły na nim swoiste piętno. Troszkę przybrał na mięśniach, choć nie była to znacząca różnica. Twarz nabrała bardziej dojrzałych rysów, a na brodzie widniał kilkudniowy, krótki zarost. Niestety, niezbyt często miał okazję się golić. Miał bystry, choć zmęczony wzrok, ale hej! Przynajmniej widział już cel swojej drogi! Berdakę... miasto, gdzie mieszka informator Lorda E. To on był jego celem, ale nawet taka bliskość celu, nie pozwoliła mu stracić równowagi. Uważał wciąż na wszystko. Na patrole, podejrzane odgłosy itp. itd. Nie mógł dać się złapać na jakiejś bzdurze. Nawet zbytnio magii nie ćwiczył. Nie miał ku temu zbytnio okazji, a i tak nie chciał się jakoś wyróżniać. Jeśli już to robił, to w nocy i po cichu, tak, by na pewno nikt go nie dojrzał. Musiał dostać się do miasta i znaleźć swój cel. A przede wszystkim... coś zjeść. I się umyć. Tak... to były dla niego teraz priorytety.
P.S. Proszę o ewentualne wyceny wspomnianych w poście przedmiotów, chciałem lekko przyśpieszyć akcję, a niczego aż tak wyjątkowego chyba nie kupowałem. W razie, gdybym nie mógł, to trudno, yolo, bez danego itemu. Również ewentualny stopień nauki itp. itd. Pergrandzkiego, gdyby się dało. Nawet jeżeli oznaczałoby to np. rozpisanie dłuższe nauki lub kilka postów "dalszej" nauki.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Dróżka na zachód od Berdaki Nie Sie 21 2016, 20:15
MG
//A masz za free. Co do nauki - podstawy.//
Podróż była długa i męcząca. Zwłaszcza to drugie. Pokonanie połowy kontynentu środkami lokomocji to jedno, poruszanie się przez połacie Pergrandzkiej ziemi to drugie. Teraz Tora znajdował się na dalekim południu, w zasadzie po drugiej stronie kontynentu, tak daleko od domu, jak jeszcze nigdy wcześniej. A i zadanie które przed nim stało nie było łatwe. Dwa dni temu Tora przemierzył bambusowy las, pełen ogromnych komarów i szerszeni, teraz więc prócz zmęczenia, miał też krwawe zadrapania, tam, gdzie nie mógł powstrzymać się przed drapaniem. Na szczęście okropny las był już za nim, przed nim zaś ciągnął się podmokły teren pełen ryżowych pól, którzy na podróżnika patrzyli z zaciekawieniem, jednak nie zachowując się wobec niego wrogo. Według znaku który minął kilka godzin wcześniej udało mu się wywnioskować że znajdował się w lub nieopodal Berdaki. Nie dotarł jednak do miasta a już pojawił się problem, problem dużo poważniejszy od pustego brzucha. Mimo że racje żywnościowe się skończyły, mógł kogoś okraść, żebrać lub po prostu dotrzeć do miasta jeszcze dziś. Ten problem był dużo poważniejszy. Kto by się bowiem spodziewał że siedząca na kamieniu przy drodze, czarnowłosa dziewczynka w wieku może 11-12 lat, zapyta czy przybył właśnie uratować przyjaciółkę z gildii? Teraz natomiast przypatrywała mu się z figlarnym uśmiechem, zapewne ciesząc się na to co teraz się stanie - cokolwiek to będzie.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Dróżka na zachód od Berdaki Nie Sie 21 2016, 20:48
Tora naprawdę wiele się namęczył, by dotrzeć aż tak daleko. Mimo wszystkich tych trudów, sama podróż mu się jednak podobała. Była... satysfakcjonująca. Uczucie dotarcia do celu lub rychłego jego osiągnięcia była satysfakcjonująca, mimo ciężkiego, fizycznego, jak i psychicznego piętna, jakie takowa podróż na Torę wywierała. I w sumie pewnie czułby ogromną radość wewnątrz siebie, mimo całego tego zmęczenia, gdyby nie... dziewczynka. Wróżek nie dał jednak po sobie poznać szoku, jaki wywarło na nim owe dziecko, więc tylko spojrzał na nią, swoim zmęczonym wzrokiem, w którym zawarte było nieme pytanie. Jeśli mówiła po fioryjsku, udawał, że nie rozumie co do niego mówi i tylko łamanym Pergrandzkim rzuciłby do niej, z przepraszającym wyrazem twarzy: -Przepraszam, nie rozumiem. - gdyby zaś mówiła po Pergrandzku, spojrzał by na nią z dodatkowym niezrozumieniem na twarzy i odpowiedziałby tak: -Jaka gildia? Jaka przyjaciółka? - oczywiście... po Pergrandzku. No i pozostałoby mu w sumie czekać, bo zatrzymał się przed swoją młodą rozmówczynią.
http://P.S.1: Dziewczynka mówi po fioryjsku, czy po Pergrandzku? http://P.S.2: Jakby co tu jest opis tej kredy do ewentualnego akcepciku, bym miał co wrzucić w OD.
Magiczna Kreda:
W wyglądzie zwykła kreda, która po posmarowaniu miejsca na ciele, usuwa z niego wszelakie tatuaże, znaki bądź symbole nań nałożone. Ot, skóra wygląda, jakby ich tam nigdy nie było. No i łatwo się zmywa. Woda, pot, to wystarczy do zniszczenia jej efektów.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Dróżka na zachód od Berdaki Sro Sie 24 2016, 12:04
MG
Wcześniej Tora jakoś nie zwrócił na to większej uwagi, teraz jednak zauważył przedziwną rzecz - nie był w stanie wpelni stwierdzić jakim językiem posługuje się dziewczynka. Rozumiał go fenomenalnie, niczym fiorysjki. Więc zapewne był językiem Fiore, ale z jakiegoś powodu Tora nie potrafił powiedzieć "Tak, to mój rodzimy język". Rozumiał słowa, znał je, ale coś było nie tak. Akcent? Magiczna translacja? Może tak to brzmiało kiedy obcokrajowiec używał jego języka, kiedy on sam używał obcego języka? Cokolwiek było powodem, nie dawało spokoju Torze, a ten wiedziony jednak impulsem że to raczej język Fiore, po Pergrandzku powiedział że nie rozumie.-Rozumiesz.-Powiedziała tylko spokojnie wstając. Wielkie niczym w Pergrandzkich historyjkach obrazkowych oczy o kolorze zielonym oczy przypatrywały mu się dość natarczywie. Dziewczynka ubrana była w proste kimono, o brązowym kolorze, jakie noszą rolnicy w tej części kraju. W zasadzie poza wieeeeeelkimi oczami i tym co mówi, nie było w niej nic dziwnego.-Odprowadzę cię kawałeczek, w tym czasie mógłbyś mi powiedzieć jak się nazywa.-Powiedziała dziewczynka, sama nie racząc się przedstawić.-Imię dziewczyny też mi zdradź, przyznam że go nie znam, a to nawet interesujące-Splotła dłonie za plecami i z uśmiechem ruszyła przed siebie, po chwili przystając, by zobaczyć czy Torashiro idzie za nią.
Temat: Re: Dróżka na zachód od Berdaki Nie Sie 28 2016, 21:50
Tora zdecydowanie czuł się dziwnie w takim towarzystwie. Ta dziewczynka była naprawdę interesującą, ale mimo wszystko, zachowywała się... zbyt dziwnie. Ruszył do przodu niemrawo, jednakże zdawał się niezbyt przejmować "rozmówczynią", której tylko odburknął: -Nie rozumiem. Wybacz. - naprawdę prosto i starał się w miarę logicznie. Zresztą, jakby to wyglądało, gdyby nagle powiedział "w sumie fakt, rozumiem, to o co chodzi, idziemy na rozpierdziel?". Tora trzymał się roli. Roli obcokrajowca, który niezbyt wie kim jest ta osoba. Raczej magic ajtemów nie ma, gdyż Pergrande nie słynie z magii. Z mantr może już tak, ale nie z czarów i przedmiotów magicznych. Tak mu się przynajmniej wydawało, więc dlatego grał. Grał, że nie rozumie. W sumie to nie rozumiał zbytnio co się tu dzieje, ale to... był już szczegół. Szedł więc spokojnie w kierunku Berdaki, zbytnio starając się nie reagować na rozmówczynię o dużych oczach.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Dróżka na zachód od Berdaki Pią Wrz 02 2016, 18:14
MG
Tak więc Tora który nic po sobie poznać nie dał, szedł do przodu starając się ze wszelkich sił ignorować obecność dziewczynki. Ta z początku też wiele się nie odzywała, jednak im dalej szli, tym mniej cierpliwości miała, tym bardziej że zbliżali się do Berdaki.-Aleś ty uparty. To takie frustrujące. Udowodniłam ci już że twoja przykrywka zupełnie nie działa i świetnie wiem kim jesteś a ty nadal nie chcesz zdradzić mi waszych imion, to nie miłe.-Tupnęła nogą, ale widząc że Tora ani myśli się zatrzymać, podbiegła i ciągnęła dalej.-Myślałam nawet żeby troszeczkę ci pomóc, ale tak troszeczkę, naprawdę nie wiele, ale pomóc, ale teraz to nie. Nie pomogę, radź sobie SAM.-Ostatnie słowa wykrzyknęła mu w plecy, a następnie obróciła się i uciekła przez pola, Tora natomiast znalazł się Berdace. Powitały go niskie drewniane domki na przedmieściach i mocny zapach soli, płynący znad morza i z miasta. Teraz tylko zdecydować dokąd się udać.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Dróżka na zachód od Berdaki Nie Wrz 04 2016, 22:45
No i pojedynek na cierpliwość wygrał Tora. Dziewczynka owszem, go fascynowała, ale w żaden sposób nie pokazała mu, dlaczego miałby jej ufać. Owszem, może teraz sprowadzić kłopoty, ale kto wie, czy gdyby jej coś więcej powiedział, sam nie wpadłby w jeszcze gorsze. Dlatego musiał jakoś to przeboleć. Może jeszcze ich ścieżki się spotkają. I wtedy może będzie szansa na dalszą rozmowę.
W końcu jednak znalazł się w Berdace. Wziął głęboki wdech. Sól morza pachniała w powietrzu, ale jednocześnie dawała mu dość rześkie powietrze, przywodzące mu lekki spokój. Może to dlatego, że to powietrze różniło się od tego, które przez ostatnie kilka tygodni towarzyszyło przeprawom, które niesłychanie go bolały i irytowały. Zupełnie jakby nowy rozdział się zaczął. Na samą tą myśl lekko się uśmiechnął. Po chwili jednak rozejrzał się po okolicy, uważnie pilnując przy tym wszystkich swoich tobołów. Po pierwsze, nie chciał niczego tu stracić, a to miasto miało już swoją opinię. A po co się rozglądał? Szukał jakiejś tawerny, motelu, hostelu, czegokolwiek, co wyglądałoby na miejsce, gdzie mógłby chociaż wziąć jakiś prysznic, odświeżyć się trochę, zanim ruszyłby w miasto, szukając informacji oraz... informatora. Najpierw jednak musiał zadbać o siebie, o swoje ciało.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Dróżka na zachód od Berdaki Czw Wrz 29 2016, 22:05
MG
Jest wiele rodzai... miast. Miasta, miasteczka, wsie, plemienne wioski, metropolie, aglomeracje miejskie... no i jest jeszcze Berdaka. W zasadzie kłamstwem byłoby stwierdzenie że to miasto jedyne w swoim rodzaju, ale zdecydowanie było miastem rzadko spotkanym. Jednocześnie główny szlak handlowy, miasto portowe, atrakcja turystyczna, oraz miejsce o wysokim wskaźniku przestępczości. Wiele osób powiedziałoby że to sie nie może udać, a tutaj proszę, Berdaka prosperuje. Dlatego też gdy tylko Tora wszedł do miasta od razu rozpoznano w nim podróżnika. A podróżnik mógł oznaczać wiele rzeczy, ale jedną z tych ważniejszych były pieniądze. Dlatego też od razu kilka osób zaczęła krzyczeć do niego z różnych części ulicy przez którą szedł. Wiele z tego co krzyczeli nie zrozumiał, ale wyłapywał takie słowa jak ryby, kobiety czy owoce. W końcu jednak jakiś gruby Pergrandczyk pomachał do niego kuflem po piwie, kciukiem wskazując budynek za nim i tak oto Tora znalazł Tawernę. No przynajmniej tawerną nazwano by to w Fiore, tutaj jak dowiedział się ze słownika, nazywało się to Ryokanem. W całkiem ładnym i rozległym budynku, znajdowało się wiele pokoi, oraz sala główna w której posilali się ludzie. Na dodatek jeden ze znaków na drzwiach po prawej od lady oznaczał "Wodę" więc można było wnioskować że jest tam jakaś łazienka czy coś. W każdym razie wystrój był bardzo ładny. Główna sala składała się z kontuaru, na którym młody Pergrandczyk przygotowywał jakieś rybne dania, podając je zgromadzonym gościom, poza tym znajdowały się cztery stoliki, przy każdym z nich po dwie poduszki. Tylko jeden stolik był zajęty przez jakąś parę, pijącą wino ryżowe. Od głównej sali odchodziły cztery drogi. Ta w której stał Tora, zawierająca małą recepcję z szatnią, dwie na boki, prowadzące do korytarzy pełnych drzwi, jak się łatwo domyśleć, do pokoi. Oraz owe drzwi obok lady, prowadzące zapewne do jakiejś łaźni. Aktualnie grubszy Pergandczyk, zacierając rączki, oferował Torze, odwieszenie płaszcza w szatni. Gestami, rzecz jasna.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Dróżka na zachód od Berdaki Sro Paź 05 2016, 21:15
Cóż, miasto zdecydowanie nie należało do typowych. Grunt jednak, że mimo wszystko, każdy chciał ugrać coś dla siebie, a to, owocowało między innymi dużą ilością okrzyków zachęcających do kupna bądź skorzystania z jakichś usług. Tora jednak miał obecnie swoje priorytety. Zbyt polubił płaszcz, by ot tak go oddać, więc tylko odpowiednim gestem głowy pokazał Pergrandczykowi, że nie jest zainteresowany. Rozejrzał się jeszcze po pomieszczeniu (wchodząc do niego), czy przypadkiem nie dostrzeże osoby, do której odesłał go członek Rady Magii. Jeśli tak, to uważnie to sobie odnotował w pamięci, po czym dalej normalnie by działał.
-Pokój. Łazienka. - jakoś plus minus w prostych słowach (jak mógłby jakoś płynniej lub lepiej to przekazać, bo zna słowa, to to robi, a przynajmniej próbuje) i ewentualnie gestach próbowałby przekazać najpewniej właścicielowi, a przynajmniej pracownikowi Ryokanu, czego obecnie najbardziej potrzebował. Był gotów zapłacić ze spokojem za nocleg, dlatego liczył, że w miarę szybko się dogada z szynkarzem. Po prostu poszedłby wtedy, zostawił rzeczy, zamknął pokój i poszedłby się umyć. Przynajmniej tyle dobrego.
P.S. - kursywa, kolor i pogrubienie to po prostu pergrandzki
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Dróżka na zachód od Berdaki Pon Paź 17 2016, 15:56
MG
Życie było by zbyt proste i nudne gdyby cel misji zawsze siedział na wyciągnięcie ręki. Tym razem więc tak nie było. Nie w tym Ryokanie była osobistość której poszukiwał Byakuton. Na dodatek nawet targowanie się było całkiem ciężkie i uporczywe, ale po jakimś czasie Torze udało się wynegocjować nocleg za jedynie 1/3 zarobionych w trasie szekli. Tak więc odkładając rzeczy do swojego pokoju(4x4m, na środku stoliczek i poduszka, pod drewnianym oknem futon, bardzo cienkie ściany) i zamykając go na klucz, Tora skierował się do łaźni. Jak szybko się okazało, faktycznie znajdowała się ona za drzwiami z symbolem wody i zdawała się być koedukacyjna, chociaż aktualnie Tora był tam sam. Bambusowe wnętrze miało miejsce na ciuchy i małe natryski pod którymi mógł opłukać i umyć ciało, idąc dalej, Tora wychodził na ogrodzone tyły Ryokanu gdzie znajdowało się niewielkie gorące źródło, w którym mógł się swobodnie powylegiwać.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Dróżka na zachód od Berdaki Pon Paź 17 2016, 16:44
No i fajnie. Przynajmniej mógł się umyć i w ogóle. A był sam! Szybko więc planował się opłukać, by symbol jego gildii, który wówczas by się pojawił, mógłby go szybko zamaskować przy pomocy kredy. I taki miał plan. W razie czego mył się więc plecami do ściany. Nie miał zbytnio czego się wstydzić, zresztą... nie czuł też krępacji. Może chodzenie nago nie było jego hobby, ale w łaźniach i gorących źródłach był, więc nie było to nic nowego. Chciał się szybko umyć i ubrać. A potem ruszyć do pokoju, by przebrać się w jakieś czystsze ciuchy. No i oczywiście użyłby kredy. Potem natomiast ruszyłby na miasto. A dokładniej to najpierw zszedłby do części bardziej barowej Ryokanu, gdzie chciałby się dopytać co ciekawego można tu zobaczyć oraz kogo i jakich miejsc ewentualnie unikać. Ot, taki podstawowy wywiad środowiskowy. Po co miał od razu odpoczywać? Może wszak trochę w gospodzie posiedzieć.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Dróżka na zachód od Berdaki Pon Paź 17 2016, 16:52
MG
I wszystko poszło zgodnie z planem! Żadnych podglądaczy, żołnierzy, prostytutek, czy dziewczynek twierdzących że wiedzą kim jest. Cóż za cudownie wręcz normalna "Kąpiel". W każdym razie w barze było nieco trudniej bo jego mocno podstawowy Pergrandzki znacząco utrudniał jakąkolwiek komunikacja, a nie zamówienie żadnego sake czy sushi, nie sprawiło że właściciel był przychylniejszy udzielaniu informacji. W każdym razie sprawa zdawała się prosta. Główne ulcie były spoko, boczne ulicze były nie spoko, a plaża i port to taka rosyjska ruletka, mogło być ok, a mogło być całkiem nie ok. Dlatego tam to lepiej poruszać się z miejscowym. Co do ciekawych miejsc, dowiedział się o kasynie niedaleko portu i pięknej świątyni na północy miasta, czyli po drugiej stronie. Tak też Tora miał teraz dwie nowe drogi które mógł obrać, pomijając te które pojawiły się w jego głowie wcześniej.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Dróżka na zachód od Berdaki Pon Paź 17 2016, 17:22
Nie zapominajmy, że Tora po podróży był głodny. Zakupił więc sushi i sake po części po to, by podziękować karczmarzowi, a po części by zaspokoić trochę pragnienie i głód. Dlatego gdy już wszystkiego się dowiedział oraz zjadł podziękował szynkarzowi a następnie opuścił ryokan (po zamknięciu swojego pokoju). Jego celem była świątynia w Berdace.Domyślam się że nie znajdzie tam osoby której szukał, ale przechodząc odpowiedni dystans, potrzebny na dostanie się na miejsce, poświęci na rozglądanie się po okolicy i ewentualne rozglądanie się za rzeczonym osobnikiem. Przy okazji, miał także możliwość zobaczenia w sumie świątyni kraju. A kultura to dość ważna rzecz.
Z tego miejsca chciałbym podziękować mojej mamie, za pisanie tego posta w połowie.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Dróżka na zachód od Berdaki Pon Paź 17 2016, 17:40
MG
No i po posiłku Tora ruszył. Zapuszczając się głębiej w miasto, coraz rzadziej był zaczepiany a co za tym idzie coraz mniej osób próbowało wcisnąć mu jakieś tandetne przedmioty. Niestety takie proste porozglądanie się, to było jednak za mało by w tak dużym mieście znaleźć cel swojej wyprawy. Kto wie ile przyjdzie mu tu siedzieć nim się nań natknie? W każdym razie droga nie była trudna, ale zdecydowanie całkiem długa i dopiero po ponad godzinie, znalazł się tam, gdzie zmierzał. Świątynia znajdowała się nieco za ostatnimi budynkami miejskimi, ale jeszcze w terenach miasta, przed pobliskimi wsiami. Znajdowała się na sztucznej wyspie, o ile można było to tak nazwać. Biegł tędy bowiem swoisty system irygacyjny, odpływ wody z pobliskiej rzeki, poprowadzony tak by nawadniał pobliskie pola. W tym akurat miejscu został podzielony, by dalej znów się łączyć, tym samym na środku tworząc małą wysepkę. Most nanią stworzono z jak się zdawało barwionego na niebiesko kamienia, acz Tora znawcą kruszców nie był i równie dobrze mogło być to co innego. Na samej wysepce, otoczonej przy brzegu ogromnymi trzcinami, znajdowało się jedynie kilka krzaczków, marmurowych płytek oraz jeden drewniany budynek. Tuż przed nim paliły się dwa kadzidła, pachnące cedrem i cynamonem, samo wnętrze budynku było puste, nie licząc zielonego zwoju na przeciwległej ścianie, na którym złotymi literami spisano tekst, którego Tora nie rozumiał. Chwilę po wejściu Tory na teren świątyni, zza budynku wyłonił się jeszcze podstarzały łysy mnich w zielono-niebieskim kimono, który bambusową miotłą odgarniał kurz posadzki. Na widok Tory skłonił się lekko i wrócił do pracy. Poza tym zupełnie nic nie zakłucało spokoju tego miejsca.
//Wyrazy współczucia dla mamy >x//
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Dróżka na zachód od Berdaki Pon Paź 17 2016, 18:18
Świątynia była... interesująca. Może nie należała do jakichś najwspanialszych i najcudowniejszych, jeśli chodzi o sam jej wygląd, jednak właśnie ta cała aura, ten spokój emanujący z tego miejsca był... kojący. A tego właśnie Tora potrzebował. Spokoju. Choćby chwilki. Wiedział, że musiał jak najszybciej odnaleźć Takarę, ale z drugiej strony... czasami jeden dzień przerwy nie będzie aż tak kłopotliwy. Zresztą pośpiech jest złym doradcą. Dlatego, jeśli Tora poświęci chwilę czasu na ukojenie i posegregowanie myśli, to chyba wyjdzie to na plus. Dlatego Tora również skinął głową, a następnie podszedł do kapłana. Chciał się przedstawić jako Ilmayeion. Znalazł to imię w książce poświęconej Minstrelowi, zakupionej, gdy planował tam podróż. Teraz trafił tu, a Ilmayeion w skrócie Ilm brzmiało miło dla ucha Tory. Więc tak też się przedstawiał. I tak planował przedstawić się kapłanowi. Chciał go prosić, by opisałmu tutejszą wiarę i ewentualnie okolicznych wiernych.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.