Cztery flagi

Niewielki magazyn w portach Berdaki. Należy do Iniety
~~

MG

Cztery flagi był jednym z magazynów Iniety. To właśnie tutaj skierowała się cała kompania po wykonaniu zadania. Abigail wciąż była bardzo osłabiona i Moss niósł ją na plecach.-No dobrze panie Kufel, myślę że teraz, może pan nam zdradzić, swoje imię.-Powiedział Inieta, tym samym dajac Torze do zrozumienia, że został doceniony. Gdy weszli do magazynu, nic specjalnego się nie działo. Aktualnie nie było tu też wiele skrzyń, więc można było to nazwać, niemal pustym kamiennym budynkiem. Bardzo ciemnym do tego bo okiennice pod dachem nie wpuszczały zbyt wiele światła. Tym bardziej że niebo było zachmurzone.

No i cóż, magazyn. Po misji. Trochę Torę zaskoczył fakt zastrzelenia młodzieńca, bo liczył, że ten mimo wszystko przeżyje. Wiedział jednak na co się pisze, gdy dołączał do tej kampanii, więc musiał to przeboleć. Czy będzie rozpamiętywać? Po incydencie z Sucharkiem już niezbyt, ale pewnie będzie jeszcze przez jakiś czas wizja śmierci tego młodzika krążyła w głowie. Widząc jednak ciemny, niemalże pusty magazyn, jakoś mu się to nie spodobało. Niby fakt, był z niebezpiecznymi ludźmi, jednak z nimi współpracował... prawda?
-Torashiro Byakuton, w skrócie Tora. Ale Kufel może zostać. - to nie tak, że Tora lubił jak go nazywali naczyniem na piwo. To raczej kwestia tego, że wolał, by nikt nie poznał jego imienia przypadkowo. Jednocześnie przedstawiając się, skinął lekko głową i spoglądał na Inietę, by po chwili zadać pytanie -To co teraz?

MG

W pomieszczeniu rozległo się pstryknięcie palcami i wszystkie osoby prócz Kufla stracily przytomność, co zdecydowanie nie przyjemnie zaskoczyło mężczyznę. Zza jednej ze skrzyń wyszła natomiast postać, którą Tora kojarzył. Dziewczynka, którą spotkał na drodze do Berdaki.-Głupiec.-Powiedziała spokojnie, patrząc na Torę jak na niesforne dziecko. -Niedługo się obudzą.-Wkazała jeszcze na Inietę i resztę.-Ruszysz na północ, drogą lądową. To nasze ostatnie spotkanie, ponieważ aż tak daleko na północ się nie zapuszczę. Chyba że trafisz do Rin Koshi.-Powiedziała, a w pomieszczeniu rozległo się teatralne westchnięcie. Kolejnej postaci.-Nie tak szybko, nie tak szybko. To pułapka. Nie daj się jej zwieść.-Powiedziała do Tory, jakaś bialowłosa kobieta, stojąca przy wejściu. Chociaż Byakuton zdecydowanie nie słyszał by ktokolwiek wchodził.

Działo się. Dużo. Tora automatycznie ustawił się w stan najwyższej gotowości i obrócił z gardą w stronę źródła dźwięku. I się zdziwił. Bo dziewczynka.
-Jesteś magiem? - rzucił do dziewczynki, gdy nagle odezwała się druga postać. Akcja rozwijała się szybko, a Tora żadnej z tych osób nie ufał. No bo tak jakby nie miał powodu ku temu. Ot się nagle pojawiły, stwierdziły, że wiedzą dużo i to wszystko. -Kim jesteście? Czemu powinienem ufać którejkolwiek z was? Czym jest Rin Koshi? - rzucił spokojnie, bo w sumie czemu nie. Nie będzie się ot tak po prostu słuchał jednej z dwóch kobiet. W ogóle WTF, czemu miałby im ufać, jak się dopiero pojawiły i już się kłócą. Takie dziwne toto trochę, ale cóż. To Pergrande. Pozostało mu tylko postarać się dowiedzieć czegokolwiek o tym, co się tu dzieje.

MG

-Niepowinieneś.-Zasugerowała białowłosa.-Bardzo silnymi osobami.-Powiedziała dziewczynka, nie chcąc się zagłębiać w detale.-W sumie to nazywają nas Bogami.-Uzupełniła ta która pojawiła się druga.-W każdym razie uciekaj. Zmierza tutaj pan Ikiedu. Nie jesteś gotów by z nim walczyć-Powiedziała dziewczynka.-Jesteś aż nad to.-Odparła białowłosa.-Będziesz musiał walczyć też ze mną-Odpowiedziała dziewczynka.-Ja się nią zajmę, jeśli zajdzie taka konieczność.-Skontrowała białowłosa. I tak trwała kłótnia, między dwiema "Boginiami" i biednym Torą który utknął między nimi.

No cóż. Pergrande to kraj, w którym najwidoczniej zbyt wiele kobiet jest zainteresowane Torą ot tak. Nie powinien im ufać. No to ciekawie. Choć były one ze sobą przeciwnościami, to tak jakoś jednak Kufel miał zagwozdkę. I to nawet dość sporą.
-Kim jest pan Ikieda? Dlaczego najpierw oferujesz mi pomoc, teraz każesz uciekać, a w przypadku nie zrobienia tego deklarujesz, że będziesz przeciwko mnie? - rzucił do dziewczynki, a następnie spojrzał na białowłosą. -Co zyskasz z pomocy mi, jeśli dojdzie do walki? - zapytał, bo to w sumie było dla niego dość istotne. Bo tak naprawdę to pozwalałoby mu zrozumieć intencje, które kierowałyby drugą z tych kobiet. Do tego wiedział, że był tu Inieta i spółka. I być może Abigail byłaby w razie czego w stanie mu pomóc. Jak tylko by odzyskała siły. Miał to na uwadze... miał to w nadziei. -Jak na was mówią? - spytałby, gdyby pamięć o tym, co czytał o Pergrande uniemożliwiłaby mu identyfikację jednak tych dwóch, rzekomych "bogiń".

MG

Tora było bardzo ciekawski i roztropnie postanowił nie ufać na razie żadnej z kobiet. Chociaż w zasadzie jedna była zaledwie dziewczynką.-Ponieważ moja wolność jest mocno ograniczona. Nazywam się Mea, a pan Ikieda jest panem tego miasta.-Warknęła coraz bardziej niecierpliwa dziewczynka. Natomiast białowłosa była całkowicie wyluzowana.-Widzisz? Współpracuje z wrogiem, to na pewno jakaś pułapka. Poza tym to ja nazywam się Mea.-Odparowała Białowłosa. Co wywołało wściekłość u tej drugiej.-Nie ufaj jej! Ona nie ma imienia. Została wygnana.-No i która przekona Torę do swoich racji? Jedna kazała zostać, druga uciekać... może było trzecie rozwiązanie?

Tora spoglądał na obie dziewczynki, które kłóciły się niezmiernie. Pan tego miasta... pewnie ktoś ważny. I możliwe, że znacznie bardziej potężny od tamtego faceta, z którym walczył na wyspie. Szybko przeanalizował, ile na oko energii magicznej miał pod ręką. Czy nadal miał jej niewiele? Czy miał ją w pełni zregenerowaną? A może tylko część mu się odnowiła? To było ważne i próbował to odkryć. Spojrzał na dziewczyny, westchnął i zapytał, najpierw dziewczynki:
-Czemu każesz mi uciekać, a następnie wspierać kogoś, kto mnie ściga? - następnie zaś spojrzał na drugą i też spytał -Ty natomiast jesteś spokojna mimo całej tej sytuacji. Dlaczego? - tia, kolejna kwestia do poruszenia: -Skoro została wygnana to za co? I czemu jej nie ścigasz?- cóż, pograjmy na zwłokę. Czy coś.

MG

Białowłosa widząc problemy dziewczynki, zbliżyła się nieco, śmiejąc perliście. Oh, cudownie było widzieć jej problemy.-Ponieważ, wierzę że dasz sobie radę, z wszelkimi problemami.-Powiedziała do Tory, nie podchodząc jednak zbyt blisko.-A na te z którymi nie będziesz mógł, coś poradzimy. Bez pomocy tej oszustki.-Wskazała dłonią dziewczynkę. Ta zaś nic więcej nie powiedziała. Nawet nie odbijała zarzutów. Siedziała tylko wściekła, smutna i bezradna.

Chłopak spoglądał na białowłosą. Była bardziej opanowana. A to mogło znaczyć, że także i bardziej wyrachowana, cwana. Tamta natomiast zbytnio się przejmowała. Mogła więc mówić szczerzej, ale być... słabsza psychicznie. Dlatego chcąc nie chcąc, Tora bardziej ufał tej młodszej. Jednak z tego samego powodu nie mógł jej zaufać. Bo wtedy istniałaby większa szansa, że go zdradzi. Ba, nawet zapowiedziała to. Ale ta białowłosa zdawała się być też intrygującą osobą. Miał wrażenie, że mogłaby ona go zdradzić, gdy Tora przestałby być jej potrzebny. Ale zarazem coś czuł, że mógł zyskać. Ale potrzebował jeszcze... trochę.
-Nadal nie wiem, co było jej zbrodnią. Ani co zyska którakolwiek z was zyskałaby z pomocy mi. - stwierdził dość spokojnie, spoglądając na obie "Mee". No i oby miał jeszcze czas.

MG

Młodsza Mea westchnęła.-Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak ciężko jest znaleźć słowa, by móc do ciebie mówić.-Odpowiedziała mu dziewczynka, białowłosa chyba nie miała tego problemu.-Z niczego nie zostałam wygnana, dziewczyna łże. A co zyskam? Silnego sojusznika. Ja pomogę ci teraz... a ty mi w przyszłości.-Powiedziała białowłosa.-Cokolwiek planuje, to nic dobrego. Nie ufasz mi, rozumiem. Nie ufaj jednak też jej. Zignoruj nas i podejmij własne decyzje, ale po ucieczce z Berdaki. No bo, co ci szkodzi?-Zapytała spokojnie. Spokojniej niż przed chwilą.-Nie słuchaj jej. To oczywiste że nie chce by w twoje ręce wpadła królewska Insygnia.-Odpowiedziała białowłosa.-Z Królewskich insygnii mogą korzystać jedynie potomkowie klanów.-[b]Co tu się...-Powiedział Moss wstając z ziemi. Zanim wstał Inieta. Tylko Abigail dalej smacznie spała na ziemi.

Tora spojrzał na białowłosą Meę:
-A ty? - proste pytanie, prosta odpowiedź, czyż nie? Wszak zawsze odpowiadała tylko jedna z nich. Nie musiał im ufać. Ba, nawet nie zamierzał im jakoś specjalnie zawierzać, ale w chwili obecnej, musiał coś zrobić. Powiedział jeszcze tylko -Mogę podjąć decyzję posłuchania się którejś z was. - bo w sumie chyba fakt, nie? Jeszcze za żadną nie pobiegł, żadnej za bardzo nie posłuchał, a i było zbyt wiele niewiadomych, by ot tak ruszyć bezmyślnie. A skoro jeszcze nie mieli przesrane, to najwyraźniej mieli jeszcze chwilę czasu. -Ikieda-san podobno tu zmierza. - mruknął do Mossa i Iniety. Skoro już wstali, a te jeszcze ich nie zemdlały znów... może oni coś powiedzą sensownego, choć tak naprawdę starał się nie odwracać wzroku od obu Mei. No i czekał. Bo kto wie, kiedy Ikieda tu wbije. Wolał nie dać się zaskoczyć (Zmysł Walki 2). Cóż... a uciekać stąd jeszcze nie planował. W razie czego wiedział, jak się przedstawi. Bo... tak.

MG

Inieta patrzył na kobiety, jeszcze specjalnie nie łapiąc co się dzieje. Jednak na imię Ikiedy drgnął. Przeklnął szpetnie pod nosem i raz jeszcze rozejrzał się po pomieszczeniu.-Nie wiem co się dzieje, ale wychodzimy. Spotkanie Ikiedy, to raczej nie będzie dobry pomysł.-Zauważył spokojnie Kierując się do wyjścia. Moss zaś podniósł Abigail.-Nie, nie. Nigdzie nie pójdziecie.-Powiedziała kobieta i pstrykneła palcami. Z jej rękawa wysypało się mnóstwo much które uformowały wielkiego węża i uderzając w Iniętę od boku odrzuciły go, powalając na ziemię. Wąż owinął się dookoła kobiety i łypał teraz groźnie na zgromadzonych. Białowłosa zaśmiała się a dziewczynka przeklnęła, równie szpetnie jak wcześniej Inieta.

No i się podziało. Kobieta, choć zdawałoby się skłonna bardziej do walki z Ikiedą zaatakowała Inietę. Tora spiął się lekko, szykując się do uniku, ale atak nie nastąpił.
-Żyjesz? - rzucił do mężczyzny, spoglądając ostrożnie na Meę. Już nawet olał to, że dziewczynka przeklęła. Choć wiadomo, takie słownictwo młodocianym nie przystoi. Zdaje się, że planowała ona zmusić ich do walki z Ikiedą -Chcesz byśmy walczyli z Ikiedą? Aż tak? - rzucił do białowłosej, a następnie spojrzał na dziewczynkę. Zareaguje jakoś czy jednak nie? W końcu chciała by uciekł. Czy więc nie powinna teraz jakoś zareagować? Rozluźnił się i rzucił do białowłosej ponownie -Co ty będziesz z tego miała? - bo go to ciekawiło. A dziewczynka? Cóż... była dziewczynką. I jakoś z Torą się niezbyt rozumieli. Smutek.

MG

Niestety Tora nie potrafił zauwać dziewczynce, a ta również zbyt do rozmowy się nie kwapiła. Tak więc jedyna osoba z którą mógł próbować dojść do porozumienia była białowłosa. Ta westchnęła jedynie teatralnie słysząc pytania Tory. Dziewczynka nie zareagowała wcale.-Co będę miała... zaraz przyjdzie tu Ikieda. To już kwestia sekund. Kiedy tu wejdzie, On wraz z Meą.-Tu wskazała na dziewczynkę.-Zaatakuję cię. Ja im pomogę, a ty umrzesz.-Ale co będzie miała ze śmierci Tory, to już nie wyjaśniła. W każdym razie wychodziło chyba na to, że Tora dał się zagadać trochę.