I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Temat: Wody okalające St. Ameil Wto Paź 25 2016, 11:54
First topic message reminder :
Wody, które okalają jedną z 5 ważniejszych wysp archipelagu. Ulokowana najbardziej na północny skraju archipelagu wyspa otoczona jest głębokimi, spokojnymi wodami. Kolonizatorzy lubują się w trasie przez St. Ameil, z racji spokoju morza w tym rejonie oraz łatwemu dostępu do pokarmu na pobliskiej wyspie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
MG: 1st Battle of St. Ameil: Part I
Na horyzoncie wyspa była już bardzo dobrze widoczna, jednak marynarka Midi nie przybyła tutaj, by po prostu pozwiedzać rejony kolonialne. Przybyła po to, by ugruntować swoją pozycję, jako suwerenów tego miejsca. I jedyne, co stało im na przeszkodzie, to nadciągająca z północy flota Minstrelu. Wojna dopiero się zaczynała, więc statków stricte bojowych wiele nie było. W sumie tylko 5 okrętów można by uznać za dopasowane do walki na morzu. Pozostałe 7 to były mniejsze transportowce. I na jednym z nich znajdował się obecnie Ejji. -Słuchać mnie uważnie! - krzyknął grubszy oficer do najemników. Był to starszy wiekiem Midyjczyk, acz płynnie mówił po fioryjsku. Pewnie dlatego, większość najemników, żołnierzy oraz niewolników na tym statku pochodziła z Fiore lub rozumiała ten język. -Musimy powstrzymać natarcie Minstrelu, przed zajęciem St. Ameil. W przeciwnym razie utracimy siłę ognia i możemy zostać odcięci od Midi. A bez wsparcia, nie utrzymamy oblężenia Minstrelu. - po chwili splunął za burtę i kontynuował -Nasze okręty zetrą się w boju z Minstrelskimi, a wtedy transportowce ruszą, by dokonać abordażu. Macie wyrżnąć jak najwięcej tego minstrelskiego ścierwa. ZROZUMIANO? - zakrzyknął głośno, po czym dodał -Jakieś pytania? - i... czekał. Bitwa zbliżała się wielkimi krokami, a to zdawał się być ostatni moment na jakieś pytania bądź sugestie.
Autor
Wiadomość
Minerva
Liczba postów : 251
Dołączył/a : 01/01/2015
Temat: Re: Wody okalające St. Ameil Nie Paź 30 2016, 14:07
Ktoś się rzucił na Bela. Z mieczami. Takimi pokaźnymi i to chyba był ten wariat, co jej statek niszczył. No, niefajnie. W sumie wolała nie walczyć z czymś, co jest magiem, bo wtedy to nie wiesz, czego się spodziewać. W każdym razie musieli teraz uważać - Minerva nie byłą wojem, jeno zwykłą wiedźmą. Bel był tylko kotem, a Ezra mógł być przecież zawodowym mordercą. Nie zmieniało to jednak faktu, ze musieli się go pozbyć. Zwłaszcza, że może pokusić się o zatopienie reszty statków, a to mogłoby być później problematyczne. I dlatego potrzebna była kooperacja. Przyzwała ogniki ([ C] Jack O'Lantern ) wysyłając je prosto w stronę oczu Ezry, co by go oślepiły i właśnie w tych rejonach jego twarzy krążyły, dając tym samym Belowi czas na doskoczenie do Ezry i zatopieniu kłów w jego szyi. W międzyczasie, by jeszcze bardziej rozproszyć maga wysadza ogniku przy jego twarzy, kupując swojemu kotu jeszcze więcej czasu. Jak się upora z magiem to oczko, wraca mordować dalej. Jak nie.... to niet.
Ale może wyjść w sumie tak, że to Minerva właśnie zgarnie aggro. W każdym razie idzie zgodnie z planem, jednak gdyby jej życie zostałoby w jakiś sposób zagrożone - chwyta mocno miotłę i leci w górę a następnie w stronę Bela, co by się za nim schować. Nie pierdzieli się we wsiadanie na nią, nie ma czasu - mocny chwyt i w górę na kiju, w międzyczasie jeżeli możliwości pozwolą - wykonując kopnięcie kopytkiem w głowę Ezry. Skoro już tak zwisa, to to wykorzysta. I stara się unikać tych wielkich ostrzy. Bo są głupie i mogą zrobić jej krzywdę. W razie potrzeby, jeżeli nie byłaby w stanie uniknąć jakiegoś z ostrzy rozgryza własny palec, tak porządnie, chlapie nadlatujące ostrze krwią i używa [ B] Maleficus Sanguine co by go zatrzymać nim przebije Minervę. Ale może na szczęście nie będzie to konieczne.
A jakby to Bel był zagrożony? Stara się o uniki i dopiero wtedy atakuje. Własne bezpieczeństwo najważniejsze, a że jest zwinnym koteckiem to może da radę. Gdyby jednak ostrza Ezry czy spelle był zbyt upierdliwe i nie pozwalały zaatakować, wtedy Yolo i po prostu wbije się w niego licząc na to, ze grube futro trochę ograniczy dmg. No i stara się doskoczyć od tej strony, by zgarnać najmniejsze obrażenia.
W każdym jednak wypadku, jeżeli nie będzie mógł go udziabać w szyję, to wtedy spróbuje wgryźć się w jakąkolwiek jego cześć ciała, w którą będzie najwygodniej i najszybciej. Byleby był fatal damage. Albo jakikolwiek damage.
Ezra Al Sorna
Liczba postów : 662
Dołączył/a : 22/11/2015
Temat: Re: Wody okalające St. Ameil Nie Paź 30 2016, 15:50
Białowłosemu nie udało się wyeliminować maga, dodatkowo poczuł jak ostra stal rani go w plecy. Co prawda szybko pozbawił atakującego życia, a rana nie była zbyt uciążliwa, jednak rana to rana. Gdyby miał możliwość to wyleczyłby się za pomocą Tenseigi. Jednak chwilowo był w środku bitwy, która z chwili na chwilę stawała się coraz bardziej chaotyczna. Jedyny względnie cały statek w pobliżu właśnie został ostrzelany przez jego sojuszników, najwidoczniej nieświadomych, że spora część sił Midi znajduje się na tym właśnie okręcie. Mag Minstrelczyków aktywował w końcu swoje zaklęcie, przeprowadzając skuteczną ofensywę na transportowiec Midi, który cały czas płonął. W takich warunkach zdobycie statku a którym właśnie się znajdował stawało się coraz pilniejszą sprawą. Spojrzenie wężowych oczu spoczęło na jego przeciwniku, mag poprawił też uchwyt na rękojeści, czując jak w jego skórę wbijają się niewielkie kolce. Fala energii przepłynęła z miecza do jego ciała, Al Sorna poczuł jak ilość jego MM wzrasta. Ostrze z pewnością było potężnym przedmiotem, wręcz czuł bijącą od niego siłę, która rosła z każdym kolejnym zabójstwem. Potężny chowaniec przeżył jego atak, jednak został dotkliwie ranny w plecy, co powinno pomóc nieco w dalszej walce. Ezra odetchnął głęboko i wypowiedział po raz kolejny nazwę miecza: - Ryuuzume. Sześć kolejnych ostrzy pojawiło się w powietrzy dookoła niego, a on wypowiedział znowu inkantację:
"O, Pani Ostrzy. Usłysz me błaganie i wspomóż swego sługę. Użycz mu swego błogosławieństwa, niech jego ostrze dosięgnie wrogów."
Ezra widząc, że Bel uniknął jego wcześniejszego ataku przywoła kolejne ostrza, zwiększając ich ilość do 10. Następnie wzmocnieni 4 z nich.
Widząc zmierzające w jego stronę ogniki machnie szybko ręką i użyje 3 złączonych bokami ostrzy by posłużyć się nimi jak tarczą, korzystając z faktu, że w odległości do 4 metrów od niego poruszają się bez żadnych spadków szybkości. Powinno mu się udać zablokować atak, jeśli jednak tak się nie stanie, to zaszarżuje na Bela, licząc, że potencjalny atak jeśli już dojdzie do skutku, to zrani także chowańca. Gdy znajdzie się na tyle blisko by zaatakować, użyje wszystkich pozostałych mieczy by zabić potwora, dodatkowo korzystając ze swoich umiejętności (Szermierz lvl.1, Joker lvl.1, 40% zwiększone obrażenia mieczem oraz 20% buff do trafień w organy witalne).
Jeśli jednak atak dojdzie do skutku, a on sam zostanie ranny, to wytworzy dookoła siebie istny huragan ostrzy, ustawiając je na różnych wysokościach, by uniemożliwić przeskoczenia nad nim i odgrodzić się od chowańca. Gdyby chowaniec przebiłby się jakoś do niego, użyłby 4 wzmocnionych zaklęciem ostrzy, wspomagając je 2 zwykłymi, licząc na to, że przebiją się przez skórę zwierzęcia.
Niezależnie od tego co się stanie pozostałe 2 zostaną wysłane w kierunku z którego nadszedł atak. Jako że będą sterowane myślą, a nie ręcznie, to ich prędkość będzie nieco mniejsza. Jedno ostrze wymierzone będzie w miejsce gdzie powinna stać czarownica. Jeśli wzbije się w powietrze, to zaatakuje ją drugie ostrze. W tym samym czasie mag skinie palcem, atakując czarownicę od tyłu i momentalnie zwiększając prędkość ostrza które wysłał przodem.
Zaklęcia: Ryuuzume, Hartowane ostrze x 4.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Wody okalające St. Ameil Nie Paź 30 2016, 16:38
MG:
Ejji: Atak Ejjiego był sprytny, przemyślany i inteligentny. Mężczyzna bowiem czekał i nie wyglądał na takiego, co planuje zaatakować. Więc zrobił to najemnik. Szarża i atak na nogi. Pozorny. Mężczyzna wystawił tam jednak tarczę. Cóż to jednak było dla wzmocnionego magią miecza? Pewnie nic i dalej luźno cięłoby w górę raniąc mężczyznę w rękę i możliwie, że pozbawiając go jej wraz z tarczą. Jednak on nie był nieruchomy. Gdy ostrze mknęło przez tarczę jak przez masło, ten... zmienił jej ustawienie, przez co ostrze, wraz z właścicielem musiało zmienić pozycję. W tym samym momencie uderzył mocno Ejjiego w prawy polik z pięści, a następnie porzucił tarczę, w której utknęło ostrze i się wycofał o jakiś metr dwa. Widać było, że lewą rękę ma ranną. No i nie miał już tarczy. I był wyraźnie zmęczony. A przez jego zagranie i przejęcie inicjatywy, Ejji nie zdołał wykonać swego planu. Stan: 72 MM | Kuchiku-kan mōdo 2/2 | Szum w głowie, boli głowa, możliwe, że skóra trochę zdarta z prawego polika. Na jednym ostrzu ciężka tarcza
Shiyume; Czas coś zrobić! Tak, znalazł jakiś mieczyk i stworzył sobie zombie. I w duecie ruszyli na Minstrel! Pierwszego napotkanego "ochotnika" trochę trudno było zabić, bo się bronił, ale dwóch na jednego do banda łysego, więc wygrali i zabili. Zombie stracił rączkę, ale zabili. A potem jeszcze raz. I jeszcze raz! I jeszcze raz! W sumie zabili już czterech a armia zombie rosła! Choć nie obyło się w kilku ubytkach. Ale nadal funkcjonowali! No i robiło się zdeczka tłocznie. Stan: 70 MM | 5 zombie, 2 bez ręki, 1 bez połowy twarzy | Rana na prawym boku, niezbyt głęboka, ból nosa, krwawienie z niego, możliwe złamanie
Abri: Cicha woda brzegi rwie. Tak można było podsumować mewę, która zmieniła się w człowieczka i ruszyła do ataku. Jej zdolności pozwoliły jej sprawnie wypatrywać co bardziej wycieńczonych, rannych, zmęczonych i słabszych przeciwników, których następnie brała z zaskoczenia i wyrzucała za burtę. I tak hurtowo w sumie to robiła. Cwana bestia. A przeciwko zmęczonemu duetowi nawet nie miała zbytnio problemów też. Tym bardziej jak się zakradała! Stan: 120MM |
Hotaru: Biegnąc do liny, Hocia pozbyła się jeszcze jednego natręta swoim niezawodnym spellem. A potem cóż, znalazła się niestety w ferworze walki. I to takim dość sporym. Tak pomiędzy Midi a Minstrelem, bliżej dziobu statku minstrelskiego. NA szczęście mogła się wycofać, ale też, musiała strzelić ostrzami dwukrotnie. No i znalazła się w grupie Minstrelczyków, którzy w uproszczeniu napieprzali z dystansu, choć trochę byli tu przetrzebieni. Przez ostrzał z dział Midi. Ale dostrzegła też kogoś. Kobietę stojącą na rufie płonącego okrętu Midi, która wznosiła ręce do nieba i coś mówiła. Stan: 80 MM |
Minerva vs Ezra: Ogólnie to jedna rzecz poszła nie tak. Rozdziesiatkowanie uwagi. Czy coś. Owszem, może i sama kontrola 6 ostrzy nie byłaby problemem itp. itd. tak 4 więcej to już lekki problem. No i multitasking. Zasłonięcie się trzema ostrzami przed ognikami byłoby spoko, ale one były kontrolowane przez Minervę, przez co ominęły tą zasłonę, a ostrza ponownie je zasłaniały. Taka zabawa troszku. Tylko no. Wielki wkuwiony kotecek nie czekał. I też zaatakował. Ezra tą samą tarczą zdołał się osłonić przed machnięciem potężną łapą. Ba! Nawet dwa razy zablokował zdecydowanie nieciekawy atak. Tylko przy okazji zniszczono mu dwa miecze. Na szczęście żadne ze wzmocnionych. Ale zawsze. No i ogniki też zablokował koniec końców, więc tak źle chyba nie było. Jeszcze żył! I teraz była jego część na atak na kotecka, który był tuż tuż (jakieś półtora metra do dwóch max), a Minerva trochę dalej. Takie 7 metrów. Minerva: 35 MM | Czarci Sługa 2/3 Bel: Rana na plecach, pobolewa i przeszkadza troszku Ezra: 46 MM | Ryuuzume 3/5 3 Ostrza, Hartowane Ostrze 4x 1/3, Ryuuzume 1/5 5 ostrzy | Rozcięta lewa część pleców, boli i krwawi, acz szczęśliwie, do przeżycia. Nie przeszkadza
Wszyscy: Łup, łup, łup! Macki skutecznie niszczyły okręt Midi! Tak, że mimo iż płonął, jeszcze był bardzo niszczony! Mrau! W sumie niedługo nie będzie jak z niego uciec. No i zaczął się przechylać na bok w stronę zatapianego statku Minstrelu. Który zaczął się przechylać w stronę statku Midi. Jakby chcieli się hugnąć. Czy coś.
Czas na odpis: uznajmy, że 48h. Bo chcę to szybko popchnąć.
Shiyume
Liczba postów : 454
Dołączył/a : 18/09/2016
Skąd : Zaświaty
Temat: Re: Wody okalające St. Ameil Nie Paź 30 2016, 19:16
Shiyume uśmiechnął się pod nosem. Wreszcie coś mu się udało! Biorąc pod uwagę jego poprzednie wpadki można by rzec, że to wręcz do niego niepodobne. A tu proszę, jak pięknie się spisał - całkiem ładna grupka zombie zrobiona, łącznie 4 dusze już schwytane. Choć jedną musiał poświęcić do wzmocnienia nieco własnych możliwości, tak na wszelki wypadek. No i mieczyk ładny znalazł... choć i tak był dalej beznadziejny. Ale nie aż tak beznadziejny, jak wcześniej - to na pewno. W końcu rósł w siłę, buahahahahahaha.
Tylko teraz co z tą "potęgą" zrobić? Cóż, zużył już nieco swojej mocy magicznej, a przecież potrzebował jej na przyszłość, do swojego planu. Postanowił zrobić użytek z zombie, a mianowicie... pozyskać więcej zombie!
Teraz, gdy była ich już grupka pięciu, nie potrzebowały aż tak bardzo pomocy Shiyume. Kazał im więc chodzić w takiej grupce, polując na nieuważnych żołnierzy. I tym samym tworząc więcej zombie, już bez używania cennego MM. Genialne rozwiązanie, te zombie, chociaż sprawdzają się dopiero w większej ilości. Tymczasem ten interesujący chłopak z wcześniej... cóż, chyba wygrywał. Ale dodatkowa pomoc zawsze się przyda.
- Dobra, chyba odpowiedni moment. - mruknął Shiyume, po czym zamknął na chwilę oczy. Uniósł kostur do góry, a pod jego stopami pojawił się niewielki okręg magiczny. Włosy maga uniosły się lekko w górę. Jakaś iskra ładunku magicznego zabłysła na ułamek sekundy koło twarzy Nekromanty. A ten rozpoczął wówczas działanie na tej energii magicznej, którą dała mu śmierć jakiegoś żołnierza. Zaczął recytować jedną z formułek Przewoźników. Cicho, żeby nikt specjalnie go nie usłyszał. Oczywiście jak ktoś się przysłucha, to usłyszy, ale co z tego?
Ja, Masayoshi, wysłannik Śmierci, Korzystając z Mrocznej Duszy, niezdolnej do podróży, Jako Przewoźnik, żeby tą duszę oczyścić, Wzywam cię, Śmierci, usłysz me wołania! Pani Losu, do której wszystko zmierza! Okaż swój uśmiech temu, którego wskażę! Uśmiech Losu. Uśmiech Śmierci. Niech prowadzi go twa ręka, Pani Losu, Końcu Życia. Królowo. Najwyższa. Śmierć.
-To drobne błogosławieństwo, niech dobrze ci służy - mruknął Shiyume, uwalniając moc w kierunku tamtego chłopaka. Kolejne, identyczne błogosławieństwo pomknęło w stronę drugiego chłopaka, który to walczył z jakimś kotem. Dużym kotem. To się mu mogło przydać. Następnie Nekromanta przykucnął w miejscu, ziewając donośnie. Miał nadzieję, że na coś się to przyda. A na razie postanowił, że niech zombie dla niego zabijają i gromadzą kolejne dusze. On zamierzał walczyć tylko w obronie własnej, korzystając z chwilowych zdolności szermierczych.
Jedna z dusz użyta jako buff na Ejji'ego, do umiejętności "W czepku urodzony" (+1lvl na 3 posty). Druga daje to samo Ezrze.
Szermierz lvl 1 (2/3 posty)
MM: bez zmian Necronomicon: 1 Dusza
Hotaru
Liczba postów : 756
Dołączył/a : 14/08/2012
Temat: Re: Wody okalające St. Ameil Nie Paź 30 2016, 20:39
Teraz była przy swoich i względnie nie musiała się martwić o życie. O ile będąc na wojnie, można nie martwić się o brak żadnego uszczerbku na zdrowiu. W końcu Hotaru mogła zacząć naparzać jako łucznik. Mimo to wcześniej jeszcze raz przyjrzała się wszystkim swoim ludziom. Hosia od zawsze była przyjacielem zwierząt, nikt jej nie zarzuci że mogłaby skrzywdzić zwierzątko. Co gorsza kot walczy z jakimś magiem. No i idąc logiką kobiety, różowowłosa nie mogła patrzeć na biednego kocurka wielkości niedźwiedzia. Używa na Belu siły. Sama starała się jednak pozostać na bezpiecznej pozycji. Chodziło głównie oto, aby przypadkiem nie została zraniona.Wszelakie pociski, strzały, czy też przypadkowi ludzie z mieczami/włóczniami. Raczej starała się ich unikać najbardziej jak mogła. W końcu chwyciła jej, biały łuk w dłonie. Dziewczyna wyciągnęła ze swojego kołczanu pierwszą strzałę i zaczęła celować w pierwszego Midijczyka. Gdy już znajdzie, oddaje strzał.
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Wody okalające St. Ameil Nie Paź 30 2016, 20:41
Co za kupa, a nie czary... Jeszcze się okaże, że spędzę tutaj całą bitwę walcząc z tym osobnikiem, chociaż całkiem mu już blisko do zgonu, a bitwa chyba właśnie osiąga swój szczytowy moment. Albo właśnie się kończy, tylko ja się cały czas jednym typkiem zajmuję. Tak czy inaczej, nie ma sensu mu dłużej rozwlekać tej męki...
Podobno wybitnych ludzi docenia się dopiero po śmierci. Nie wiem czy z nim tak będzie, czy też nie. Zapewne nikt nie pochwali go za to, że umarł w walce z siedemnastoletnim dzieciakiem, o ile znajdzie się ktoś taki, kto miałby potem o tej walce opowiadać. Taka już jednak kolej rzeczy, że to najsilniejsi przeżyją, a ci honorowi przetrwają. To ju inna sprawa... Niemniej jednak, ten człowiek zasłużył na jakiś szacunek i szybką śmierć.
Ta tarcza trochę utrudnia żywot, ale nie mam ochoty się z nią długo siłować, ani męczyć się z nią. Jeżeli nie wystarczy przytrzymać jej nogą i wyciągnąć z niej ostrza, jednym szybkim ruchem, na tyle kontrolowanym, żeby nie przewrócić się w tył, to zostawię ją wraz z mieczem tutaj na jakiś czas i sięgnąłbym po inny mieczyk, schowany pod rękawem. Jakbym miał stracić i drugie ostrze... To byłbym jeszcze trochę bardziej poddenerwowany... Mam nadzieję, że po bitwie uda się jeszcze je znaleźć... Pośród trupów, krwi i śmieci... No świetnie po prostu... Z taką czy inną bronią ruszyłbym na Ministrelczyka, ze spokojnym zamiarem zakończenia jego trudu życia, oczywiście uważając na to, by po drodze nic się nie wpieprzyło. Otóż wygląda na nieco zmęczonego i poranionego. Powinny na niego wystarczyć dwa, lub ciosy...
Mieczem z prawej ręki ciąłbym pionowo, celując mu w głowę, żeby sprowokować u niego odruch obronny. Jednocześnie dźgnąłbym od dołu ostrzem z lewej, pod mostkiem gdzieś między płyty jego pancerza. Żeby upewnić się, że umrze uciąłbym mu głowę, mieczem z prawej, cięciem od lewej. A jeśli byłby na tyle sprytny i zdeterminowany, by samemu zaatakować, to przed zwykłymi ciosami, odchyliłbym się w tył, a miecz najzwyczajniej bym mu zbił, tak, żeby został odsłonięty, aby już móc już ostatecznie zakończyć jego trud. Mój jeszcze trochę potrwa...
A skoro ma trwać, to przydałoby się o niego zadbać. Więc cały czas zachowuję ostrożność przed ewentualnymi wrogami, magusiem, z którym cholera wie co się dzieje i wszystkim innym, co mogłoby zaboleć bardziej lub mniej, a nawet by przeszkadzało. Zaś gdyby udało się zabić tego osobnika, to na szybko rozejrzałbym się co się dzieje dookoła, wyszukując kolejnych celów.
Abri
Liczba postów : 838
Dołączył/a : 24/03/2014
Temat: Re: Wody okalające St. Ameil Nie Paź 30 2016, 22:25
Abri liczyła każdą swoją ofiarę wrzuconą do wody. Wcale jej się to nie podobało, a i bolało ją strasznie, że w ogóle musiała to robić. Dobrze wiedziała co będzie musiała zrobić później. Może byłoby łatwiej oddać się całkowicie instynktom? Przynajmniej wtedy nie będzie żałowała nikogo kto stwarza zagrożenie... - Ach, co robić, co robić - myślała dalej robiąc to, co robiła wcześniej. W końcu jednak zatrzyma się i rozejrzy, aby ocenić sytuację, która nie wyglądała za ciekawie. Statek na którym się znajdowała długo nie utrzyma się na powierzchni. Skupiła się na minstrelskich wojownikach, czy komuś nie jest potrzebna pomoc w walce. Kiedy już chciała ruszyć do dalszej "walki" okrętem ponownie zatrzęsło. Wcześniej tego nie zauważyła, ale teraz dobrze to widziała - ich statek zdecydowanie szedł na dno i jeszcze parę chwil, a może nie być z niego żadnej drogi ucieczki. Z niemym przerażeniem patrzyła na wodne macki, które wściekle uderzały w okręt. Trzeba było w końcu podjąć decyzję. I zabezpieczyć się, przed pójściem na dno razem ze statkiem. Skrzywiła się. - Skrzydła - pomyślała i jak pomyślała, tak zrobiła. Użyła częściowego przejęcia [D], aby doprawić sobie parę pięknych i skrzydeł na plecach umożliwiających jej swobodne latanie i od razu, dwoma potężnymi machnięciami znalazła się w powietrzu. Postarała się wzlecieć na taką wysokość, aby objąć wzrokiem cały pokład i ocenić sytuację. Poszuka też wzrokiem towarzyszki walczącej po stronie Minstrelu, na wypadek, gdyby ta potrzebowała pomocy... Właściwie nikt jej nie bronił kontynuować swoich poprzednich działań, ale nieco skuteczniej bo z powietrza, więc postanowiła tak właśnie uczynić. Tym razem jednak zwracała większą uwagę na otoczenie. Musiała uważać i na wodne macki, i na podmuchy gorącego powietrza (i w ogóle wszelkie podmuchy) i spadające elementy statku w ogóle tyle tego było!
A kiedy znajdzie chwilę i uzna że to bezpieczne, spróbuje przelecieć nad walką Minervy żeby ją ostrzec o tym, że za chwilę zatoniemy...
Ezra Al Sorna
Liczba postów : 662
Dołączył/a : 22/11/2015
Temat: Re: Wody okalające St. Ameil Pon Paź 31 2016, 21:14
Klatka piersiowa Ezry unosiła się i opadała w rytm jego przyspieszonego oddechu, pasemka białych włosów kleiły się do czoła które było mokre od potu. Walka z przerośniętym futrzakiem jaki przed nim stał zdecydowanie nie należała do najłatwiejszych. Stwór zniszczył już 2 ostrza, białowłosemu z trudem przychodziło blokowanie jego ataków. Mag wiedział o tym, że zwiększoną ilość ostrzy ciężej jest kontrolować, jednak walka 2 vs 1 zmusiła go do ich przywołania. Z irytacją odnotował fakt, że ruda wiedźma jest w stanie kontrolować zdalnie lot ogników. Tym razem udało mu się przed nimi obronić, ale kto wie co stanie się następnym razem. Al Sorna skorygował nieco położenie nóg, łapiąc równowagę na przechylającym się okręcie. Właśnie. Kolejny z piętrzącej się coraz bardziej listy problemów. Nie dość, że musi walczyć z dwoma przeciwnikami jednocześnie, to dodatkowo statek na którym się znajdował zaczynał tonąć. Minstrelski mag był skuteczny, tego nie można było mu odmówić. Jednak nim zajmie się później, kiedy już upora się z olbrzymim chowańcem. Ile czasu to bydlę może pozostać w takim stanie?! Najlepiej byłoby gdyby je zabił, w przeciwnym wypadku jego przeciwniczka może znów przywołać tego potwora. Ezra zerknął na nią szybko, ustalając jej położenie względem siebie i kota. No cóż, koniec rozmyślania, pora działać.
Al Sorna zaszarżuje na Bela, wykorzystując ustawione poziomo i przesuwające się ostrza jak mobilną platformę, by znaleźć się w powietrzu (ok. 10 cm nad pokładem), co zniweluje problem przechylającego się statku. Biegnąc postara się ustawić w taki sposób, by ciało chowańca zasłoniło go przed wzrokiem Minervy, co da mu krótką chwilę swobody, gdy nie będzie narażony na atak jej ognikami, cały czas trzymając przy sobie pozostałe ostrza w odległości około pół metra, by w razie ataku ogników posłużyły mu jako tarcza. Wykorzystując te kilka cennych sekund ustawi skośnie ostrza po których biegnie, wybijając się w stronę stwora by nad nim przeskoczyć, jednocześnie wprawiając otaczające go ostrza w ruch obrotowy dookoła niego, tworząc coś w rodzaju wiertła z nim jako rdzeniem. Jeśli bestia zaatakuje go, to skorzysta ze wzmocnionych ostrzy by odciąć jej kończyny, bądź - przy odrobinie szczęścia - głowę. W ostateczności sparuje ciosy ostrzami, a sam zaatakuje mieczem trzymanym w dłoni, korzystając zarówno ze swoich umiejętności (Szermierz lvl.1, Joker lvl.1, 40% zwiększone obrażenia mieczem oraz 20% buff do trafień w organy witalne), jak i licząc na zwykły łut szczęścia by trafić bestię, celując tak, by zabić.
Gdyby manewr mu się udał, a on nadal miałby taką możliwość, wykrzyknie przekleństwo po Isenbergsku, by nastepnie posłać w stronę Minervy 3 ostrza, starając się ją trafić, bądź też zniszczyć jej miotłę. Jednak w tym przypadku jego atak nie będzie wymierzony tak by ją zabić, a jedynie by obezwładnić, bądź pozbawić możliwości ucieczki.
Minerva
Liczba postów : 251
Dołączył/a : 01/01/2015
Temat: Re: Wody okalające St. Ameil Pon Paź 31 2016, 21:44
Walkę Bela postanowiła póki co zostawić Belowi. Sama nie miała zbyt wiele mocy, ale musiała wystarczyć, aż nie ściągnie przynajmniej Ezry. No i musiała też zachować sił do ewentualnej ucieczki, którą mogła przeciągać w czasie ile tylko potrzebuje. Bel zaś nie czekał i ruszył w stronę Ezry, czujny, powoli, nie bardzo wiedząc, czego się spodziewać. Kiedy tylko Ezra będzie chciał nad nim przeskoczyć, zmienia jednak aggro i nie rzuca się na maga. Zamiast tego stara się ominąć ostrza i w zęby chwycić rękojeść miecza, na którym leci by go przewrócić a sam miecz popsuć jednym silnym uderzeniem łapą. Minerva zaś postarałaby się szybko doskoczyć do Ezry, by wbić mu puginał w kark. Chyba, że byłoby to zbyt niebezpieczne, wtedy nie. Lepsza Minerva w jednym kawałku niż w częściach. Ale może akurat będzie tak zdezorientowany, że sobie daruje mordowanie wiedźmy. Gdyby zaś to Bel mógł doskoczyć do Ezry wcześniej, to robi to Bel, a co sie Minerva będzie wysilać.
Ale może się nie udać, coś może pójść nie tak i na przykład może aggro zgarnąć Minerva, a tego byśmy nie chcieli. Jednak jeżeli tak by sie stało i Ezra wysłał by w stronę Minervy ostrza, Bel korzysta z tego, że się nie skupia na nim i skacze mu na plecy wbijając mu kły w kark, zaś jego samego próbując przybić do ziemi i zadrapać na śmierć. A ma siły. dużo siły. No bo skoro skupia się na zniszczeniu miotły, a Bel cały czas jest, to dlaczego ma mu nie poprzeszkadzać? W każdym razie gdyby nie wyszło za pierwszym razem to próbuje do skutku.
W każdym razie Bel uważa. Nie chce, żeby mu coś urwało, nie chce, żeby mu coś ucięło. Martwy Bel to zły Bel.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Wody okalające St. Ameil Wto Lis 01 2016, 00:12
MG:
Shiyume; Grupa zombie ruszyła przed siebie, a ten zaczął buffować. Swoich towarzyszy. Jego błogosławieństwo pewnie im pomoże, a zombie tymczasem działały. Pomagały midijczykom oraz było ich wincyj. I wincyj. Ale Minstrel się nie poddawał. Zmasowany atak niszczył wiele zombie i je ranił. Tak, że z kolejnych trzech fragów Shi nie zostało nic. Choć chyba byli na niego wkurzeni. Bo jakiś mężczyzna z toporem się przebił i szarżował teraz na wysłannika śmierci. Stan: 70 MM | 4 zombie, 2 bez ręki, jeden bez nogi, Szermierz 2/3 | Rana na prawym boku, niezbyt głęboka, ból nosa, krwawienie z niego, możliwe złamanie
Hotaru: Wzmocniła kota, czekała cierpliwie i strzeliła. Headshot. Jeden Midijczyk z głowy. I w sumie mogła tak strzelać, chociaż dookoła kobiety zaczęła wirować widoczna gołym okiem energia magiczna, a ona zdawała się mówić coraz głośniej. Wróżka widziała to po samej jej mimice twarzy wskazującej na większe poświęcenie się dla mowy, dla recytacji tego, co recytowała. Nie wiedzieć czemu, miała... złe przeczucia. Stan: 47 MM |
Ejji: Zakończenie żywota tego żołnierza nie stanowiło żadnego problemu. Zablokował pierwszy atak,a także próbował utrudnić wejście drugim ostrzem pomiędzy płyty pancerza, ale średnio mu się to udało. Wkrótce jego głowa potoczyła się po pokładzie. Rozglądając się, Ejji dostrzegł, że mag coś jeszcze cicho inkantował, ale co ważniejsze... dostrzegł swój miecz. Leżał tam gdzie upadł! I w sumie za wiele tu osób nie było. Midijczycy ścierali się z Minstrelczykami na pokładzie, nie na podwyższeniu ze sterem, gdzie teraz stał. Stan: 72 MM | W czepku urodzony 1/3| Szum w głowie, boli głowa, możliwe, że skóra trochę zdarta z prawego polika. Na jednym ostrzu ciężka tarcza
Abri: Abri dalej pomagała, że w końcu Minstrel dominował na tym okręcie. Tak porządnie. Że hoho. Latając i unikając dostrzegła kobietę, która coś krzyczała. Ale w ferworze wydarzeń, nie słyszała dokładnie co. Mimo wszystko, odziana była w strój midijski, co raczej nie wróżyło dobrze Minstrelowi. Statek wciąż okładały macki, ale teraz Abri widziała, że w ich stronę zmierza transportowiec Midi, choć troszkę podniszczony. Pewnie stoczył wcześniej walkę z Minstrelem. Stan: 113MM | Skrzydła 1/3
Minerva vs Ezra: Walka obrała ciekawy zabieg. Manipulując ostrzami Ezra próbował przelecieć nad Belem, który próbował go złapać. Ale przechylający się statek i niedźwiedziokot to nie jest genialny duet. Przez to kotecek wpadł troszkę do wody. A wiadomo. Koty za nią nie przepadają.Co ciekawe, został przy okazji też dość mocno poharatany, ale jego ciosy były potężne. Naprawdę potężne. Jakby silniejsze niż przedtem. Trzy z nich zniszczył. Ale gdy już miał by być jego koniec wtedy kotecek... się zmniejszył. Do rozmiarów kanapowca. I to zaowocowało... impasem. Tak jakby. Minerva: 35 MM | Czarci Sługa 3/3 Bel: Siła 1/2 | Rana na plecach, pobolewa i przeszkadza troszku, poranione łapy, pysk. Boli i irytuje. Mokry, sierść się przykleja do ran. Wkurwiony. Ezra: 46 MM | Ryuuzume 4/5 1 Ostrza, Hartowane Ostrze 4x 2/3, Ryuuzume 2/5 4 ostrzy, W czepku urodzony 1/3 | Rozcięta lewa część pleców, boli i krwawi, acz szczęśliwie, do przeżycia. Nie przeszkadza Minerva niech ma pierwsza posta
Wszyscy: Macki atakują już mniej zacięcie, widać zbliżający się okręt Midi o da się dostrzec kobietę, na tonącym statku, która coś krzyczy/inkantuje. I jest z Midi. Po ciuchach widać.
Temat: Re: Wody okalające St. Ameil Wto Lis 01 2016, 04:08
Czyż to mogło się inaczej skończyć? Nie wiem... Nie wnikam... Jest dobrze tak jak jest, chociaż nie... Dobrze to będzie dopiero jak ta cała sieczka się skończy, a ja nie dołączę w międzyczasie do tego osobnika. Odnoszę wrażenie, jakoby trochę mnie ominęło podczas tej walki, ale z tego co widać, to tylko dwa statki zdążyły się prawie potopić, tłumy się powyrzynały, więc jest całkiem okej. - Ehh... - może powinienem to uznać za jakieś swoje życiowe motto? Albo okrzyk bojowy... Po cóż jednak dopowiadać więcej? Po co się męczyć na gadanie, skoro póki co trzeba tutaj wyłącznie mordować? Zatem czas kontynuować zabawę... A i miecz się znalazł! Chwała niech będzie mocy, która go zachowała i me oko na niego nakierowała. Którekolwiek ostrze teraz w mej lewicy, by się znajdowało, to chowam je na miejsce i ruszam w kierunku, mojego lewego ulubionego miecza. Zaś ostrze w tarczy, choć równie dla mnie istotne, to jednak nie jak ten miecz, do którego niemały mam sentyment. Ale na drodze stoi jeszcze ten parszywy mag, któremu albo życie niemiłe, albo ma jakiś naprawdę dobry sposób na przetrwanie! Nie mniej jednak, bardzo mu się chwali to, że gdy tuż przy nim umierał jego towarzysz, lub ktokolwiek inny w innej obronie, to jedyne co robił, mamrotał sobie jakieś zaklątka... Zabicie go powinno być drobnym wynagrodzeniem za starania, dla mojego dotychczasowego przeciwnika... Zatem ruszam wpierw po miecz, uważając na to, by przypadkiem się nie pośliznąć, wpaść w jakąś wodę, lub inne bajoro życiu przeszkadzające, próbując jednocześnie obiec maga, by znaleźć się za jego plecami, lub po stronie z której byłby najmniej osłaniany przez zaklęcia, magie, ściany płaczu, tudzież wszystko to co życie mogłoby mu uratować. Po przechwyceniu Furrashu z ziemi, wyprostowałbym się dopiero przy ataku, mającym na celu najzwyczajniej dołączenie głowy maga do zbioru tych odłączonych od ciała. Gdyby zaś miał wystrzelić jakimś gejzerem, choćby z dupy, to uskoczyłbym na bok, odbiegłbym trochę i zaatakował już tak, żeby go definitywnie sięgnąć i definitywnie wyeliminować. Nawet, jeśli wciąż stałoby coś na przeszkodzie z którejś strony i dałoby się wyczuć to, że normalnie nie sięgnąłbym jego szyi żadnym ostrzem, to aktywowałbym Nagai ken no mōdo [D], by maksymalnie wydłużając ostrza, no po prostu sięgnąć mu szyi, wiadomo w jakim celu. A wokół nie było raczej nikogo, kto by przeszkadzał. Więc... Leć kolejna głowo! Pod samo niebo! Zresztą nie mam na niego czasu... Jest jeszcze z pewnością wielu na tych statkach, których również należałoby się pozbyć...
Shiyume
Liczba postów : 454
Dołączył/a : 18/09/2016
Skąd : Zaświaty
Temat: Re: Wody okalające St. Ameil Wto Lis 01 2016, 20:58
Shiyume zmierzył wzrokiem szarżującego na niego człowieka. Początkowo szło mu całkiem dobrze, a teraz jakiś matoł postanowił nie ginąć tak łatwo. Cóż, na jego nieszczęście Nekromanta zdołał już nieco urosnąć w siłę, dzięki trzem kolejnym zabójstwom. A więc trzem kolejnym duszom w Necronomiconie, co razem dawało... 4. Nieźle w sumie.
Masayoshi poczuł, jak nagle wstępują w niego umiejętności, których nigdy nie posiadał. Opanowanie ich wymagało zazwyczaj długich miesięcy treningu, on jednak zdołał osiągnąć ten sam efekt w kilka sekund. Co prawda było to jednak tylko chwilowe, wiec ciężkiej pracy do końca zastąpić nie mogło. No i poświęcił w ten sposób jedną ze schwytanych dusz... ale kto by się tam przejmował, gdy miał przed sobą perspektywę zdobycia kolejnych. (buff do umiejętności Skrytobójca, na siebie, na 3 posty)
Shiyume dzięki nowo nabytym umiejętnościom zamierzał uniknąć ataków przeciwnika, samemu atakując mieczem. Chciał to zakończyć jak najszybciej, ponieważ jego umiejętności szermiercze były bliskie limitowi. A konkretniej dusza żołnierza, która mu je zaoferowała, była bliska uwolnieniu. Trudno, nie zamierzał dłużej korzystać z broni białej. Jednocześnie z walką z nacierającym żołnierzem, nakazał zombie zaatakowanie oponenta od tyłu. I zagryzienie. Żeby był kolejny zombie.
Po pokonaniu przeciwnika (lub w wolnej chwili, jeśli starcie się przedłuża) Shiyume zamierzał pomóc nieco w zdjęciu owego problematycznego maga wody. Poświęcając kolejną duszę, zamierzał utrudnić mu, lub może nawet uniemożliwić koncentrację na magii. Miał nadzieje, że ten chłopak z wcześniej dobrze wykorzysta tą chwilę nieuwagi wroga. (debuff do umiejętności Tkacz zaklęć, na maga wody, na 3 posty).
MM: Bez zmian. Necronomicon: 2 dusze Ostatni post buffa do Szermierza Buff do Skrytobójcy (1/3 posty)
Minerva
Liczba postów : 251
Dołączył/a : 01/01/2015
Temat: Re: Wody okalające St. Ameil Sro Lis 02 2016, 18:05
Coś... coś nie pykło. Tak najnormalniej w świecie. Bel wpadł do wody, ale to zdolne kocię. Już na statku. Jednak to, jak patrzył na Ezrę... Tak, był zły. Bardzo zły. Zły i rządny śmierci szermierza. Dlatego też wykorzystując swoją przewagę (małe, zwinne kocię vs wielgachne, nieco nieporęczne miecze) po prostu zaczął biec w stronę maga Grimoire unikając wszelakich jego mieczy. Czy to zwykłym odskoczeniem w wolny bok czy w miarę możliwości skacząc nad nimi. Cel był jeden. A nawet dwa - nie dać się specjalnie jeszcze bardziej zranić oraz doskoczyć do Ezry. Tym bardziej zachowuje czujność, kiedy już będzie obok. Stara wykonac kilka zwodów w bok, co by utrudnić mu atak mieczem. W tym też czasie Minerva się nie bawi - używa Czarciego Sługę dając koteckowi kolejne kilka postów na zabawę. Ten zaś w swojej dużej formie stara się machnać łapą uderzając Ezrę (rękę, głowę - to w sumie nieistotne) a następnie doskakuje z kłami chcąc się wgryźć w niego. Jak? Tak, jak najwygodniej i najszybciej. Byle zabić. A jest wkurwiony, wiec będzie nacierać, póki ma siły (a ma siły) nie zważając na ewentualne rany (bo who cares? To kot morderca, bez serca). Byle zabić. Zagryźć. Pobić. Zadrapać. Gdzie trafi. Na ślepo.
Gdyby Bel miał zgarnać podczas biegu jakiś srogi dmg i nie da rady się przed tym obronić, to Minerva już wtedy da buffa - łatwiej przeżyć będąc niedźwiedziem niż dachowcem.
A co robi Minerva? W sumie to patrzy. I tyle. I może podjada jakiegoś człowieka, bo w sumie dlaczego by nie. Ale jakby nagle zaczął ją gonić miecze Ezry, to ucieka przed nimi ile sił w nóżkach. Najwyżej postara się ukryć wśród ludzi, ale tak żeby się czasem od Bela nie oddalić.
Abri
Liczba postów : 838
Dołączył/a : 24/03/2014
Temat: Re: Wody okalające St. Ameil Sro Lis 02 2016, 18:35
Zobaczyła ją - kobietę w odzianą w barwy przeciwnika. Teraz musiała podjąć szybką decyzję. Albo zrobić coś bardzo bohaterskiego i zarazem głupiego, albo robić dalej to, co robiła i pilnować Minervy, czy ta będzie potrafiła wydostać się z tonącego statku. Właściwie pilnować nie tylko Minervy... Zacisnęła mocno powieki. Skupiła się ponownie na instynktach zwierząt, które mogły pomóc jej poradzić sobie z tym co działo się teraz w jej głowie. - Przepraszam... - rzuciła w przestrzeń jakby chciała przeprosić samą siebie za to co robiła do tej pory i... za to co dopiero przyjdzie jej zrobić. Następnie uważając na wszystko wokół skupiła się na kobiecie, która przykuła jej uwagę. Coś mówiła, ale wiatr porywał jej słowa. Mocnymi uderzeniami skrzydeł ruszyła prosto w stronę tej kobiety. Jeśli wypowiada zaklęcie - przerwie jej. Jeśli wydaje rozkazy - zabierze ją ze sobą i powinien nastąpić koniec tych bezsensownych walk. Tak, to był dobry plan. Kiedy już znajdzie się w pobliżu kobiety, rzuci się na nią ze swoim "mieczem". Ale zrobi to bez okrzyku, po cichu niczym zawodowy sneaky-peaky. Jeśli Abri udaje się pochwycić kobietę, będzie chciała odlecieć z nią najpierw baaardzo wysoko, a potem zabierze ją na ląd. Jeśli udaje jej się pochwycić kobietę, lecz ta będzie z nią walczyć o wolność, Abri będzie zmuszona tę wolność jej zwrócić zrzucając ją do wody, ponieważ pewnie i tak zbyt długo nie będzie potrafiła się z nią szarpać. Było jeszcze jedno... Jeśli zaś kobiety nie będzie potrafiła złapać, powstrzymać ani nic z tych rzeczy, będzie starała się z nią walczyć. Nie wyląduje jednak ani na moment. Walczyć może w powietrzu - dzięki temu powinna uzyskać minimalną przewagę, a i przy nadarzającej się okazji będzie ją mogła złapać i wyrzucić...jak innych.
Ezra Al Sorna
Liczba postów : 662
Dołączył/a : 22/11/2015
Temat: Re: Wody okalające St. Ameil Sro Lis 02 2016, 23:36
Ezra uśmiechnął się ponuro pod nosem, widząc, że tym razem jego atak odniósł skutek. Co prawda nie taki jak zamierzał, chowaniec przeżył, ale białowłosemu udało mu się go zranić i to całkiem dotkliwie. Al Sorna zmarszczył brwi, gdy w miejscu gdzie przed chwilą stał wielki wkurwiony kot, który chciał go zabić pojawił się mały wkurwiony kot, który chciał go...zabić? Podrapać? Kto wie. Kociak zaszarżował na niego, pomimo tego, że w tym stanie nie mógł mu nic zrobić. Ezra zerknął szybko na rudą czarownicę, słysząc jak rzuca kolejne zaklęcie. Chowaniec w mgnieniu oka powrócił do wcześniejszych rozmiarów. Mag GH warknął z irytacji. Wyglądało na to, że zabawa zacznie się od nowa. A może nie?
Korzystając z chwili wytchnienia Ezra uniesie się nieco wyżej w powietrze - jakieś 2-3 m - by zdobyć lepszy widok na pole walki. Stojąc na 2 ostrzach wyśle 3 pozostałe by zablokowały nadchodzącą szarżę Bela, jednocześnie uważając, by nie oberwać jakimś zabłąkanym zaklęciem, albo pociskiem/strzałą. Korzystając z faktu, że szarża kota zostanie spowolniona przez coraz bardziej przechylający się pokład statku, co sprawi, że zwierzę będzie musiało łapać równowagę - a także z tego, że nie jest ono w pełni sprawne, gdyż ma poranione łapy - oraz przewagi wysokości, białowłosy zablokuje atak Bela. Jednocześnie wsunie swój miecz do pochwy, i przywoła kolejne z ostrzy ze swojego arsenału. - Hakuteiken. Ezra nie będzie się bawił w odcinanie głowy czy łapy, jego priorytetem będzie powstrzymanie kota. A kot pozbawiony głowy będzie tak samo martwy jak kot przecięty na pół czy przebity na wylot. Dlatego też jedyne co zrobi to wymierzy w Bela czubek ostrza i skinie lekko dłonią. Ostrze przetnie powietrze pozostawiając w nim białą smugę w akompaniamencie charakterystycznego odgłosu drgającego metalu. Uderzenie nastąpi tuż po wykonaniu cięcia, jednak jeśli trafi to będzie bardziej przypominało pchnięcie mieczem niż cięcie. Gdyby jednak Belowi udało się jakoś uniknąć pierwszego ataku, to Ezra momentalnie opuści ostrza na których stoi i pochyli się by uniknąć ataku, co powinno sprawić, że Bel przeskoczy nad nim. Białowłosy wykorzysta ten moment by zaatakować, korzystając ze swoich umiejętności (Szermierz lvl.1, Joker lvl.1) by wyprowadzić błyskawiczny cios i rozpłatać brzuch zwierzęcia, sprawiając, że jego atak nastąpi praktycznie "z przyłożenia". Opcjonalnie pchnie mieczem, aż ostrze wejdzie po samą rękojeść, jednocześnie przekręcając je by zwiększyć obrażenia i uwalniając moc miecza, wypuszczając go gdyby miał zostać wyrwany z jego ręki. Gdyby nie mógł sięgnąć potwora ostrzem, to zaatakuje przy pomocy samej mocy miecza. Jeśli to nie wystarczy, to wykorzysta 3 wolne ostrza by dobić futrzaka, jako że ten nie będzie w stanie zmienić w powietrzu swojej pozycji.
Jeśli uda mu się zabić/wykluczyć Bela z walki, to odwróci się do swojej przeciwniczki i krzyknie w jej stronę na tyle głośno by usłyszała: - Poddaj się wiedźmo, a oszczędzę twoje życie! Wszystko to w zamian za...odrobinę współpracy. Mam nadzieję, że jesteś rozsądną kobietą!
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.