I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Niewielka wioska znajdująca się na południe od wielkiego miasta Ohary. W Tehanie znajduje się zaledwie kilka domów mieszkalnych zwykłych rolników, niewielki zajazd oraz posiadłość Kikuta. Sama wioska otoczona jest niewielkimi górami i laskami, co czyni ją trudno dostępną i raczej omijaną. Panuje to spokój i cisza. ~~
MG
Podróż na północ zajęła Frederice wraz z mężem i służbą 3 dni. W końcu na wieczór trzeciego dnia zajechali do posiadłości. Otoczona murem, miała co najmniej kilka hektarów powierzchni. Własny zagajnik, oczko wodne, stajnie, dwa domy dla słóżby i posiadłość Hienshina, w której teraz mieszkać będzie Frederica. Zdawało się to całkiem miłym miejscem na wychowanie dzieci, czy feniksa. Hanzo ani Wydra nie pokazali się ani razu od czasu ślubu i Frederica nie musiała się denerwować oglądając nielubianego członka swojej nowej rodziny. Za to Shizuka zawsze wiernie towarzyszyła swojej nowej pani, razem z nią haftując i rozmawiając, gdy Hienshin zajęty był wydawaniem poleceń. Czas mijał też Frederice rzeczy jasna na oswajaniu Cezara, który wydawał się wielce niepocieszony faktem że musi siedzieć w klatce i na dodatek gdzieś się poruszają. Jego nikt o zdanie na temat przeprowadzki nie pytał, toteż dąsał się i nie gdakał zbyt wiele. Teraz zaś gdy służba ich rozpakowywała, ona została sama z klatką w której siedział Cezar, w swoim nowym domu. Dom posiadał parter i dwa piętra. Na ostatnim znajdowała się zbrojownia, sala treningowa i strych, na parterze kuchnia, jadalnia, salon i łazienka oraz sauna. Na pierwszym piętrze pokoje dla gości i ich sypialnia. Całość wykonana była z sosnowego drewna, zdobiona ładnymi malunkami. Ogólnie cały dom zdawał się cieply i piękny. Cezar spojrzał na dom, potem na Frederice, a następnie zbliżając kuper do krat klatki, zesrał się na podłogę.
Autor
Wiadomość
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Tehana Nie Maj 20 2018, 23:08
Tora tego nie komentował. Bogowie pergrandzcy byli dla niego zagadką, ale na razie nie pokazali się ze zbyt logicznej strony i w żaden sposób nie sprawili, by zyskali choć trochę jego sympatii. -Nie lubię obojętności. - wyraził jeszcze swoje zdanie o stosowaniu skrótu jej nowego imienia. Każdy powinien mieć prawo do wyboru tego, w jaki sposób do niego się zwraca, a skoro ktoś nie czuł się w żaden sposób związany z jakąś formą, to czy był sens tak go nazywać? Byakutonowi wydawało się, że nie. -Mhm... - skomentował jeszcze obecność innych osób. Jedną z Ministrów Rady Magii raczej kojarzył, tego drugiego raczej nie. Poza tym przez większość czasu nic nie mówił. Czekał aż dojdą wreszcie do Rezydencji i Tasia będzie mogła się tłumaczyć i wszystko mu wyjaśnić. Oby tylko była to dostatecznie dobra historia, która wyjaśniłaby wszystkie niedopowiedzenia wróżkowi.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Tehana Pon Maj 21 2018, 15:18
Jakie to przykre, kiedy człowiek chce dobrze, jednak ostatecznie okazuje się, że to co robi czy mówi daje kompletnie odwrotny efekt od zamierzonego. Tak było i tym razem. Chciała Torze ułatwić życie, jednak wszystko poszło nie w tym kierunku, co chciała. Westchnęła cicho nie specjalnie wiedząc, co zrobić z Torą, który jej przyzwolenie wziął jako wyraz obojętności... Chociaż może coś w tym faktycznie było? W rzeczy samej, nie miało to dla niej większego znaczenia. Nie tylko dlatego, że bądź co bądź "Frederica" nie było jej... prawdziwym imieniem, które dostała od rodziców i z którym szła przez życiem, a czymś nabytym. Ciężko jej było powiedzieć, czy jest do niego jakkolwiek przywiązana, chociaż zdecydowanie przywiązana była do wszystkiego wokół niego - miejsca, ludzi... - Niech będzie Fretka... - stwierdziła w końcu zerkając na Torę. - Jest krótsze od Frederici i mniej dziwne niż Fre... - zdecydowanie. Skrócenie jej imienia do trzech liter brzmiało dość nienaturalnie i chociaż nie narzekałaby, jakby ją tak nazywał, to zawsze mogła zaproponować własną alternatywę. A miała wrażenie, ze właśnie rzucenie nią było wskazane. Jakiekolwiek poprowadzenie rozmowy innym torem też nie zdało egzaminu, to też zaniechała prób idąc prosto do rezydencji, która to w końcu zaczęła jawić się na horyzoncie. Nie zostało więc nic innego jak wejść do środka - pierw przez bramę, a następnie skierować się w stronę drzwi. Za progiem też wreszcie zrzuciła z głowy kaptur. - Łazienka jest w tamtym kierunku. Dam znać służbie żeby przynieśli ci czyste ubrania i przyszykowali pokój. - stwierdziła wskazując na odpowiedni kierunek, zaś sama ruszyła na górę doprowadzić się do ładu oraz zająć mężem i synem. Po tym zaś zeszła do salonu czekając, aż Tora również pozbiera się ze swoimi rzeczami.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Tehana Czw Maj 24 2018, 00:29
Tora szedł w ciszy zbyt pogrążony we własnych myślach i rozterkach, głównie związanych z Tasią, by zaprzątać sobie głowę utrzymywaniem rozmowy, która widać było, że nie wyglądała jak kiedyś. Oboje zmienili się, oboje "dorośli", co nie znaczy, że ich relacje stały się nagle znacznie lepsze. -Fretka... - powtórzył analizując to co usłyszał. W sumie. -Dobrze Fretko. - sam by chyba nie wymyślił, by z Frederici zrobić "Fretka". Fred brzmiało zbyt męsko, Freda prawie jak Kreda, a inne zdrobnienia brzmiałyby dziwne. A tutaj proszę, całkiem abstrakcyjne rozwiązanie.
Wkrótce też znaleźli się w rezydencji. Tora skinął tylko głową i udał się do łazienki na kąpiel. Poszukiwał Takary tak długo, że raczej jej znowu nie porwą. Przynajmniej miał taką nadzieję. Ale dlatego też - nie planował się śpieszyć. Planował spokojnie się umyć, a następnie ogolić, ściąć włosy, ot, wyglądać jak człowiek. Spokojnie po wszystkim się wysuszyć, a koniec końców, przy pomocy magicznej kredy, ukryć swój znak gildii. Mimo wszystko, chyba lepiej nie robić Tasi dodatkowych problemów. Gdyby była też takowa możliwość, oddałby swoje rzeczy do wyprania, a następnie udałby się do Takary. Ciekawe swoją drogą w co go ubrała... -Więc... opowiadaj wszystko. Od początku, do końca. I nie musisz niczego zatajać Fretko, byliśmy przyjaciółmi. I właśnie dlatego chcę zrozumieć. A żeby zrozumieć, muszę znać prawdę. - powiedział spokojnie, chcąc przekazać jej, że wciąż darzy ją przyjaźnią, a przez to musi wiedzieć, że jest bezpieczna i oswojona z tym co robi. Co się dzieje. Musiał to wiedzieć.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Tehana Czw Maj 24 2018, 20:01
Co do ubioru, ciężko byłoby spodziewać się czegoś innego niż takich na pergrandzką modłę. Fretka tymczasem siedziała popijając herbatę i zastanawiając się przez chwilę, dlaczego nie ma obecnie w kubku kawy jednak kiedy tylko Tora wszedł jakoś tak ta kwestia odeszła w niepamięć. W międzyczasie, rzecz jasna, odesłala też gdzieś służbę. Nie byli potrzebni w okolicy. Wskazała mu drugi kubek, z wciąż parującym naparem po czym w miarę słuchania jego słów uniosła brew. - Byliśmy...? - zapytała nieco zaskoczona. Bo tak, użycie czasu przeszłego wydawało jej się nader dziwne. - Nie wiedziałam, że coś się w tej kwestii zmieniło. - stwierdziła dość zawiedziona chociaż podejrzewała, że to zwyczajnie źle dobrane słowa. Ona z kolei dobierała je źle cały czas. Jednak nie to było jej największym problemem, a fakt, że musiała opowiadać. Jak przy Sonii i Calu nie było to problemem, tak ciągle pamiętała o fakcie, że istnieje Kyouma i mógł się cofnąć w czasie idealnie do tyłu jak i po skosie. A co najważniejsze - sama nie była pewna, co w związku z tym może na pewno myśleć Tora. Bagaż doświadczeń sam z siebie kazał jej spodziewać się kłopotów, chociażby tak profilaktycznie. - Część już znasz... Sama nie wiem, co powinnam jeszcze powiedzieć. - stwierdziła zakłopotana zastanawiając się, co dalej. Może zwyczajnie powtórzy wszystko jeszcze raz? - Wiec, jak mówiłam... Zostałam porwana. Zrobiłam dawno temu coś, czego robić nie powinnam i przyszło mi za to zapłacić. Jak się znalazłam w Pergrande? Nie wiem. Nie pamiętam drogi ani niczego. Kiedy się obudziłam, nie wiedziałam... wszystkiego? Imienia, nazwiska, jakichkolwiek wspomnień z przeszłości... Nic. Powiedziano mi, że jestem córką jednego z lordów, a brak pamięci to wina wypadku. Wtedy też dowiedziałam się, że jestem ponoć zaręczona... Nie podobał mi się ten pomysł. Wiesz... Wychodzić za mąż za człowieka, którego zna się dzień czy dwa, to nienormalne. Ale kiedy przyszło mi spotkać Hanzo, wiedziałam, ze nie specjalnie mam wybór. Albo go poślubić albo narazić na niebezpieczeństwo cały "mój" klan... Mówię o jakiś osobach, a nawet nie mówię, kim są... - uśmiechnęła się niezręcznie uświadamiając sobie, że pomija dość istotne szczegóły. - Hanzo to brat Hienshina. Był lordem tych ziem, ale też jedną z osób, które koordynowała cały plan zemsty na mnie. I poniekąd też na Hienshinie... Powiedzmy, że zwyczajnie się niezbyt lubili. Wydra to mistrz Hanzo.... Oraz assassyn. Generalnie ktoś, z kim nawet ja wolałabym nie walczyć. - wyjaśniła pokrótce, próbując sobie przypomnieć, na czym stanęła całą historia, po czym kontynuowała. - Tak też wyszłam za mąż. Żyłam sobie nowym życiem tutaj, w Tehanie. Nawet, jeśli cały ten ślub mi się nie podobał, to... byłam szczęśliwa. Jednak brak pamięci dalej nie dawał za wygraną. Chciałam sobie wszystko przypomnieć. To część mnie, co by nie było. Ale nie wiedziałam, jak się za to zabrać. Z resztą, im dłużej nad tym myślałam, tym bardziej całe to przyśpieszanie ceremonii wydawało mi się podejrzane... W międzyczasie zdążył nawiedzić mnie jeden z... Sama nie wiem, bogów? Nie ważne, nazywa się Szen. Zaczął mówić o jakiś dziwnych rzeczach, o Fiore... Nie pamiętam już, czy to przez niego zaczęłam szukać sposobu na odzyskanie wspomnień czy przedtem. W każdym razie kiedy nie miałam już pomysłu, co robić, postanowiłam poprosić o pomoc Hienshina. Nie specjalnie ukrywałam cokolwiek - wiedziałam, że coś było nie tak. Sam też nie próbował udawać, że właściwie wszystko jest w porządku, jednak kiedy stwierdził, że odzyskanie przeze mnie wspomnień sprowadzi tylko nieszczęście... Zrezygnowałam. - ostatnie słowo z trudem przeszło jej przez gardło, zwłaszcza kiedy zorientowała się, jak to wszystko brzmi. Poddała się. Ale czy to źle? - Stwierdziłam... Że bardziej zależy mi na tym, by moja rodzina była bezpieczna niż na odzyskaniu wspomnień. Tak też próbowałam żyć dalej, aż w końcu przez przypadek nie wypuściłam na wolność dwóch demonów. Nie pytaj jak, sama nie jestem pewna, co się wtedy stało. W każdym razie rzucono na mnie klątwę. Taką, która mogła mnie zabić. Ponoć jedynym sposobem na pozbycie się jej mieli mieć mnisi spod Rin Koshi, to też udałam się do tamtejszego klasztoru. Tam też dowiedziałam się, że muszę wspiąć się na górę, więc ruszyłam na szczyt. Niedaleko celu znowu spotkałam Szena. Odzyskałam też wszystkie wspomnienia. Ja... Byłam w na prawdę głębokim bagnie. Tak w przenośni, rzecz jasna. Z dala od domu, rozdarta pomiędzy wsparciem E w Isen i chronieniu kraju, który jest tak ważny dla niego... Hienshina, znaczy się. Nawet, jeśli odzyskałam wspomnienia, cokolwiek wysłałabym do was zwyczajnie by nie doszło. Hanzo przez cały czas miał na mnie oko, tak samo jak Wydra. Musiałam niezwykle uważać, by fakt, że wszystko pamiętam, nie wyszedł na jaw. A przynajmniej nie doszedł do uszu osób niepowołanych. Tak też jedyną osobą, na której dalej mogłam jedynie polegać był Hienshin. Ale to dobrze, bo przynajmniej nie byłam z tym wszystkim sama. - uśmiechnęła się delikatnie nie wiedząc, co dalej. Wszystko inne zdawało się być "nowsze". Ale nawet, jeśli było nowe, to Tora i tak pewnie nie miał pojęcia, co się działo, więc chcąc nie chcąc musiała kontynuować. - W końcu z powrotem wróciliśmy do Tehany. W międzyczasie przybyli przyjaciele Hienshina, chociażby Ogen czy Zura. Mówiłam, że Hanzo był lordem tych ziem... Poległ dość niedawno. Nie z mojej ręki, ale z mojej winy... - skrzywiła się nieco. Dalej nie wiedziała, co miała o tym wszystkich myśleć. - Był zagrożeniem. Ale... Źle mi z tym. Zastanawiam się czasami, czy można było to załatwić inaczej. Mimo wszystko byli braćmi... Ale nawet, jeśli było jakieś inne wyjście, to nic to teraz nie zmieni. W każdym razie to wszystko. Sonia z Calem przybyli w pod koniec walk. Także niewiele wcześniej niż ty. Jednak nawet jeśli Hanzo nie ma, nie klan jest osłabiony. Są ludzie, którzy mogą chcieć wykorzystać obecną sytuację, zwłaszcza biorąc stan męża. Czy to zwolennicy Hanzo czy inne klany, którym zależy na ziemi... Gdybym spróbowała się teraz z wami skontaktować, jest duże prawdopodobieństwo, że ktoś przechwyciłby wiadomość. A wtedy nie trudno byłoby posądzić cały klan o zdradę khana czy cokolwiek innego. - ot, cała historia. Wzięła kolejny, duży łyk. Zdecydowanie nie lubiła opowiadać, zwłaszcza jednej historii dwa razy. Może następnym razem powinna dodać do niej jakieś smoki, żeby była ciekawsza? Tak na wszelki wypadek, gdyby nie była ciekawa wystarczająco.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Tehana Czw Maj 24 2018, 20:31
Chłopak skinął głową i usiadł tak, by Takarze było wygodnie mu wszystko opowiadać, a także upił łyk wody. Słysząc jej zdziwienie westchnął. To nie tak, że się myliła. Ale była jedna kwestia, która stawiała całą ich przyjaźń pod bardzo dziwnym znakiem zapytania. -Ja także. A jednak nie mieliśmy od ciebie żadnego sygnału, a także nie chcesz wrócić do bliskich ci osób. Nie wiem co się tu wydarzyło, stąd czekam na informację. - wyjaśnił swój punkt widzenia, jednocześnie starając się zaznaczyć, że to właśnie ta niewiedza o wydarzeniach z Tasiniego życia jest tu najbardziej kłopotliwa. Słuchaj jej i nie przerywał, co jakiś czas pijąc ciepły napar, ale nie siorbając. Był kulturalnym magiem na obcej ziemi. A gdy skończyła, zdecydował się podsumować, jakby chciał mieć pewność, że dobrze zrozumiał. -Więc wyszłaś za Hanzo i doprowadziłaś do jego śmierci, jednak przez przyjaźń z jego bratem jest ci z tego powodu źle? Rozumiem dlaczego wcześniej chroniłaś rodzinę, ale dlaczego teraz, gdy to wszystko wiesz i nie masz kata nad sobą, nie chcesz opuścić tego miejsca. Jeżeli boisz się opuścić Tehanę przez wzgląd na Wydrę, masz teraz mnie, Sonię i Cala. Co cię tu trzyma? - no tak. Z opowieści Fretki niezbyt wynikało co mogło ją tu tak mocno trzymać. Zwłaszcza teraz, gdy jej małżonek poległ.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Tehana Czw Maj 24 2018, 20:45
No właśnie, a pro po źle dobieranych słów, jej fenomenalna zdolność właśnie wyszła na jaw w całej swej okazałości. Nic więc dziwnego, że jak usłyszała pierwsze podsumowanie Tory to aż zbladła. - Nie! Kompletnie nie! Wyszłam za Hienshina... - na samą myśl, ze miałoby być tak, jak stwierdził Tora robiło jej się słabo. Wyjść za Hanzo... Nie, to byłoby tragiczne. Przynajmniej biorąc pod uwagę to, od jakiej strony go znała. W każdym razie nie rozumiał. Albo zrozumiał wszystko źle i przez to nie rozumiał tego, co miał zrozumieć. Chociaż... Przecież mówiła już o tym wcześniej! Nawet, jeśli źle dobrała słowa, dlaczego wszystko pokręcił! W każdym razie pytanie Tory nie mogło zostać bez odpowiedzi, chociaż na prawdę żałowała, że nie potrafił, pomimo wszystkiego, co powiedziała, odpowiedzieć sobie na nie sam. - Rozumiesz, dlaczego wolałam wcześniej chronić rodzinę, ale nie rozumiesz, dlaczego teraz nie chcę jej zostawić? Więc, Tora - z tego samego powodu. - stwierdziła nieco zawiedziona tokiem rozumowania przyjaciela - Czy mam to wyjaśnić jaśniej? - zapytała sama nie wiedząc, czy taka odpowiedź go usatysfakcjonuje. Ale skoro nie potrafił dojść do prostych wniosków po całej jej historii skąd mogła wiedzieć, że pojmie cokolwiek i teraz?
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Tehana Nie Maj 27 2018, 12:06
Wszystko zależało od punktu widzenia. Dla Tory sytuacja była bardzo prosta i przywiązanie Tasi zdawała mu się dziwne i nienaturalne. Nawet jeśli częściowo poprawka z Hanzo wyjaśniła lepiej sytuację, wciąż było to dla niego dziwne. Westchnął. Czy ona naprawdę nie widziała jak to wyglądało? -To nie twoja rodzina. Sama to powiedziałaś, że cię oszukali. Teraz znasz prawdę. Ludzie, którzy cię porwali i chcieli sprawić byś raniła swoich przyjaciół to nie rodzina. To oprawcy. - syndrom sztokholmski pełną gębą. Tak to widział Byakuton. -Tym bardziej, że sama doprowadziłaś do śmierci wśród swoich oprawców. To nie rodzina. Nawet jeśli Hienshin nie zrobił ci nic złego, jest to jedna osoba. Tylko dla jednej osoby porzucasz wszystkich swoich przyjaciół? Osoby, które oddałyby za ciebie życie? - stwierdził wyraźnie zdziwiony. -Więc tak, wyjaśnij bardziej, bo nie rozumiem. - co tu ukrywać.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Tehana Nie Maj 27 2018, 18:28
Wiedziała, jak to wygląda. Widziała to bardzo dobrze i wyraźnie. Zdawała sobie też sprawę z tego, że to, co robi, ma niewiele wspólnego z logiką, ale jeszcze lepiej wiedziała, że logika tutaj nie zdawała egzaminu. Nie w obliczu tylu nielogiczności. Wiedziała też, że Tora kompletnie nie zrozumie. Wiedziała, że wśród wszystkiego, co powiedziała, jest bardzo dużo rzeczy "pomiędzy", które powiedziane nie zostały. Dużo faktów, o których nie wiedziała, jak mówić, a przynajmniej jak ma o tym mówić z Torą. Dużo rzeczy, których jeśli Tora nie był w stanie wywnioskować czy się domyślić były bardzo ciężkie dla niej do przekazania słownie. Może gdyby była w innym stanie niż teraz byłoby to możliwe, ale obecnie zbyt bardzo bała się całej tej rozmowy. Nie była dobra w używaniu słów czy jakiejkolwiek komunikacji, a teraz dodatkowo miała wrażenie, że od ich doboru w tej chwili zależy za dużo rzeczy. - Kto jet ofiarą a kto oprawcą to kwestia sporna. Wszystko zależy od tego, jak na to spojrzysz... Ale nie masz wystarczająco wiedzy, by to widzieć tak, jak ja. Cokolwiek powiesz, nie jestem bez winy. - uśmiechnęła się słabo. Nie, nie chciała sobie przypominać o pewnych rzeczach, nie miała też zamiaru o nich mówić. Pozwoliła jednak mówić mu dalej nie wiedząc, czy tłumaczenie czegokolwiek faktycznie będzie miało sens. I co ma mu odpowiedzieć? - Tak, właśnie tak. - czy zamierzała ich zostawić dla jednego człowieka? Zdecydowanie w ten sposób w to wyglądało. Prawdopodobnie nawet tym było, chociaż nie brzmiało dobrze... Jak z resztą bardzo dużo innych rzeczy. - Wiem, to nie ma sensu. Prawdopodobnie to, co robię jest głupie i pozbawione logiki, ale wiesz co? To bez znaczenia. Kocham Hienshina, nie zostawię tutaj ani jego, ani syna. To droga, którą chcę podążyć - bez względu na to, co czeka mnie na jej końcu. Jeżeli ma spotkać mnie z tego powodu kolejna tragedia i nieszczęście, niech i tak będzie! - oznajmiła głośno i wyraźnie. Może właśnie tak od początku powinna mówić? Głośno, wyraźnie i kolorowymi literkami? Nie miało znaczenia, czy jej głos poniesie się po piętrach rezydencji. O pewnych rzeczach tak zwyczajnie mówiło jej się lepiej - tak, żeby świat słyszał, chociaż mówienie o uczuciach, szczególnie tego typu nie było łatwe. Zwłaszcza z osobami, które zna dużo czasu, a one znają ją. - I proszę, nie mów w imieniu wszystkich. To okropne... - dodała, nie mogąc zignorować jego wcześniejszego stwierdzenia. Stwierdzenia, które uważała za przejaskrawione i skrajnie nieprawdziwe, chociaż nawet jeśli, nie zmieniało to właściwie tego, co sama osobiście o Fairy Tail myślała i sądziła. I było kompletnie nie na miejscu.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Tehana Pon Maj 28 2018, 00:47
Tora czekał na reakcję. Czekał na wytłumaczenie. Widział, że omija tematy i normalnie pewnie by je drążył. Nie znosił niedopowiedzeń, zwłaszcza, że każda kolejna Tasina wypowiedź pokazywała coraz więcej "zatajonych faktów". Był zły na nią. I to bardzo. W jego oczach zwyczajnie wypięła się na ludzi, dla których wiele znaczyła. Którzy dla niej gotowi byli oddać wiele. Sam Tora, Sonia czy Cal pewnie ryzykowali życiem, byle tylko się do niej dostać, a ona stwierdzała, że ma to gdzieś, bo osoby, które ją porwały i chciały doprowadzić do jej cierpienia, są jednak ważniejsze od przyjaciół? -To zabierz ich ze sobą. - skomentował jej wypowiedź. Skoro ich kochała, czy musiała zostać w kraju, w którym tak wiele osób jej nie nawidziło i chciało się na niej zemścić to bez... sen... su... Chwila moment. -Syna? - spytał zdziwiony unosząc brwi. Cała reszta wypowiedzi zeszła na dalszy plan. -Masz syna? - powtórzył, jakby nie mogąc w to uwierzyć. Był w szoku. Trudno powiedzieć czy bardziej pozytywnym czy negatywnym, ale na pewno w szoku. I wbrew pozorom to jedno stwierdzenie wyjaśniała Torze zaskakująco dużo. Może on sam nie miał dzieci, ale miał świadomość, że dziecko potrafi wiele zmienić. I naprawdę... nie mogła od tego zacząć? Dlaczego to zatajała? Nie wiedział. Nie rozumiał.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Tehana Pon Maj 28 2018, 11:32
O niektórych rzeczach faktycznie nie mówiła z pewnych powodów, ale niektóre zwyczajnie nie uznawała za aż tak istotne, jak były w rzeczywistości w obecnej sytuacji. Nie mniej zdecydowanie Tora sądził, że wszystko jest proste i równie prosto można wszystko rozwiązać, co kompletnie mijało się z tym, jak widziała wszystko Fretka. - Niezupełnie... Ani Ieyasu ani Hienshn to nie bagaż, który mogę targać gdzie chcę. Ten kraj jest dla niego ważny, teraz zaś skoro nie ma Hanzo ludzie na terenach klanu potrzebują go. - wymaganie od niego jeszcze więcej byłoby zwyczajnie samolubne. Poświęcił dużo więcej, niż sama Frederica uważała, że powinien. Z drugiej strony była wdzięczna Torze, Calowi i Sonii za poszukiwania jej, jednak... Czy kiedykolwiek kazała im to robić? To było miłe i ceniła to, ale nie sądziła, że powinna czuć się przez to jakkolwiek zobowiązana. To tak, jakby ktoś próbował wepchnąć jej w ręce nowy czajnik i kazał za to płacić. To, co mogła jednak zrobić to chociaż dać dach nad głową i jedzenie dopóki są w Tehanie. Rozumiała jednak zdziwienie Tory. Generalnie rozumiałaby zdziwienie niemal każdego, kogo znała wcześniej, a usłyszałby coś podobnego. - Tak, mam. - potwierdziła z dość poważną miną. W sumie miała też feniksa. Też członek rodziny, tylko bardziej opierzony. I wredny. I podły. Ale w gruncie rzeczy to dobre ptaszysko jest. W sumie o Cesarze chyba nawet nie specjalnie mówiła Calowi czy Sonii, chociaż... może go widzieli? Niezbadane są drogi feniksie. W każdym razie nie sądziła, żeby był akurat jakoś specjalnie istotny w tej akurat rozmowie... A może znowu się myliła?
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Tehana Pon Maj 28 2018, 23:01
Tasia. Ma. Syna. Te trzy słowa wirowały w głowie Tory wywracając jego światopogląd do góry nogami. Nie (tylko) dlatego, że nie myślał nigdy wcześniej o Takarze jako matce, ale (też) dlatego, że to wyjaśniała od groma rzeczy. Prosty fakt. -Nie... masz rację. - powiedział spuszczając lekko wzrok. Faktycznie, było to coś, czego nie można było zaprzeczyć. -Dziecko powinno mieć dwoje szczęśliwych rodziców. Jeśli więc tu jesteście szczęśliwi, to zróbcie wszystko, by Ieyasu też był. Ale nie zatajaj przed nim tego kim byłaś. Taka moja prośba. - powiedział uśmiechając się lekko. Ta prosta nowinka całkiem sporo wniosła. Wcześniej był zły na Tasię, że wobec poświęcenia swoich przyjaciół, którzy byli dla niej skłonni tak wiele oddać, ona wolała mieć to gdzieś. Teraz widział, że miała coś ważniejszego. Miała rodzinę. Z krwi i kości. A to przypomniało mu, żeby czegoś poszukać. Otworzył torbę i zaczął szukać. Gdy wreszcie ręką natrafił na to, czego poszukiwał spojrzał na Takarę -Nie miałabyś nic przeciwko, bym go potrzymał, albo chociaż... zobaczył? - może głupie pytanie, ale... chciał w jakiś sposób poczuć jej szczęście. Upewnić się, że skoro ma tu rodzinę, to naprawdę jest szczęśliwa. I to nie tylko dlatego, że razem teoretycznie mieli Kyoumę. Za kilka lat. Albo miesięcy. Kto wie. W sumie, cały ten fakt zszokował go dość mocno. Takara chyba nie powinna móc tak szybko urodzić, ale w sumie to była Takara. Nic dziwnego, że nawet ciąży nie mogła normalnie dotrzymać. Ale na szczęście... Tora o tym nie myślał. W sumie trochę strasznie tak prosić o zobaczenie lub potrzymanie cudzego dziecka, wyciągając z torby owalny kamień o średnicy 10-15 cm...
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Tehana Wto Maj 29 2018, 12:05
Szczerze, to nie spodziewała się, że ten jeden fakt tak bardzo zmieni całą rozmowę. Może właśnie od tego powinna zacząć? Nic więc dziwnego, że na przytaknięcie Tory w pierwszym odruchu nieco się zdziwiła sądząc, że powie coś kompletnie innego i zacznie szukać innych prostych "rozwiązań". Słuchała więc dalej uśmiechając się, nie tylko z faktu, że Tora zdawał się nie nie mieć zamiaru dalej naciskać na jej powrót do Fiore, ale też dlatego, że zdawał się to w końcu zwyczajnie zaakceptować nie wyglądając, jakby był na nią z tego powodu zły. - Spokojnie! Nie zamierzałam tego robić. Z resztą! Nawet nie sądzę, żebym była w stanie to ukryć. Od razu widać, że coś jest za mną nie tak. - zaśmiała się na myśl, jak bardzo odstaje z tyloma rzeczami od tutejszej ludności, ale... Na prawdę robiła co mogła! Znaczy nie zależało jej aż tak bardzo, by stać się książkowym przykładem pergrandzkiej żony, ale chociaż na nie rzucaniu się w oczy ze swoimi zdziwaczeniami. Kolejnej prośby jednak się nie spodziewała i w pierwszym odruchu nie miała pojęcia, jak mu odpowiedzieć. Pozwolić? Nie? To nawet nie była kwestia zaufania, ale... Coś jej mówiło, żeby nie kusić losu. Co by nie było Fairy Tail nigdy nie było znane z nie psucia rzeczy, a mimo wszystko musiała zadbać o to, by Ieyasu nic się nie stało. No i... czy na pewno powinna o tym zadecydować sama? To nie był tylko jej syn. Nie umknął jej też fakt wyciągnięcia kamienia przez Torę i nie wytłumaczenia w związku z nim niczego. Chociaż może to kamień, nie było trzeba nic wyjaśniać? - Później, dobrze? Nie chciałabym go teraz budzić. Swoją drogą - co to? - odpowiedziała wskazując na trzymany przez Torę przedmiot. Bo z jakiegoś powodu go wyjął, prawda? I ten powód chciała akurat znać.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Tehana Wto Maj 29 2018, 23:25
W sumie głupia prośba. Długo się nie widzieli. Pojawił się i zaczął ją opieprzać. Tia, źle zaczął. Rozumiał to. -Dobrze. Liczę jednak, że przed wyjazdem chociaż zobaczę młodego. - rzucił uśmiechając się lekko do Kamishirosawy i nie panując za bardzo na nią naciskać w tym momencie. Po chwili zadała pytanie, a ten dopiero ogarnął, że nie wyjaśnił o co chodziło z tym kamieniem. -Ten kamień, to coś w rodzaju komunikatora. Po przelaniu weń niewielkiej ilości energii magicznej, jest w stanie sprawić, by drugi, bliźniaczy, zalśnił delikatnym światłem choćby i po drugiej stronie kontynentu. W ten sposób będziesz mogła dać nam znać, gdybyś potrzebowała pomocy. - wiedział, że początkowo kamień ten miał służyć do komunikacji między nim, a gildią, jednak w obliczu najnowszych wydarzeń uznał, że bardziej odpowiednie, jeśli to Takara będzie jego właścicielką. Nawet nie musiała za niego płacić! To taki... prezent ślubny? Czy coś takiego. Wypił do końca napój, jakim poczęstowała go Frederica i spytał jeszcze -Więc... polowanie na dzika powiadasz? - czas w końcu rozpocząć nowy temat. No... chyba, że sama Fretka chciała jakiś inny zacząć.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Tehana Sro Maj 30 2018, 09:31
Narzędzie do komunikacji? W tym momencie to brzmiało jak coś, co faktycznie mogło jej się przydać, chociaż po jej zamyślonej minie ciężko było powiedzieć, co sądzi. W gruncie rzeczy można z niego było skorzystać będąc magiem, tak? Jeśli to by się w którymś momencie zmieniło, byłby zwyczajnie bezużyteczny. Ale póki co była kim była i umiała co umiała, a jej obawy mogły być bezpodstawne. Ba! Można było ich użyć przy okazji każdego innego przedmiotu. - To... Całkiem spore ułatwienie dla mnie w takim razie. Dziękuję! - odpowiedziała zadowolona z posiadania czegoś takiego pod ręką. Chociaż... Miała w sumie jedno pytanie, czysto techniczne. - Gdzie jest drugi kamień? W gildii? - czysty strzał. Mógł być gdziekolwiek, ale tak jakoś wydawało jej się to najbardziej logiczne. Ot, zostawić go gdzieś, gdzie jest więcej ludzi, którzy mogą... zareagować... Jak tak teraz myślała to w sumie bez różnicy, gdzie by go w sumie w takim razie zostawił. Ale lepszy rydz niż nic. Kolejny temat nie był czymś, o czym mogła wiele powiedzieć. Znaczy... Mogła. Grunt, że nie wiedziała co. Polowanie jak polowanie. - Tak. Normalnie nie zajmowałabym się tym, ale sytuacja tego wymaga. Nie sądzę też, żeby z upolowaniem jednego dzika były większe problemy. Wedle mieszkańców rzuca się w oczy... - no, zwłaszcza niszcząc grządki. Jakby miała jakieś poletko z roślinkami i ktoś jej niszczył grządki to pewnie też by sprawcę zauważyła. - A co, zainteresowany? - zapytała nie do końca wiedząc w sumie, czemu wybrał akurat ten temat. Może też chciałby się tam przejść? Tylko czy wtedy potrzebna by była pomoc ludzi z okolicy? Pewnie nie, ale zawsze to jakaś rozrywka.
Samael
Liczba postów : 992
Dołączył/a : 28/01/2013
Temat: Re: Tehana Wto Cze 05 2018, 21:33
Białowłosy wraz z drugim młodszym czarodziejem z tej samej co on grupy niosącej zniszczenie często tam gdzie się pojawią, dotarli w końcu do miejsca, gdzie mieli szukać pewnej osoby. Tej która może ich doprowadzić to kolejnej, którą zarówno on jak i Gonzo wyruszyli to tego tak odmiennego kraju odszukać. Jak się tym razem im powiedzie, co im się zdarzy, tego nie wiedział nie był żadnym wróżbitą czy inną osobą potrafiącą widzieć lub tam czytać w przyszłości jak to lubią oni mówić. Jak na razie nikogo z takimi prawdziwymi zdolnościami nie miał okazji spotkać mag błyskawic, z opowieści później dochodziło do niego, że to zwykli oszuści, którzy znają tam kilka sztuczek. Większych, mniejszych, ale sztuczek, które wiele osób przy pierwszym spotkaniu oszukują i manipulują. Mieć prawdziwe takie zdolności to byłoby coś niesamowitego, możliwość uniknięcia zagrożenia, zawsze wybieranie dobrej drogi. Tylko z drugiej strony nic w życiu nie zaskoczy, nie będzie żadnego nagłego zwrotu akcji, a czy takie życie wtedy ma sens? Tego Sam nie wiedział jednak zastanowić się chwilę nad tym to nie było chyba czymś złym. Wróżek myślał nad tym co pewien czas podczas podróży, jak i nad innymi różnymi kwestiami które zaprzątały wtedy jego głowę. I nad jedną konkretną spędzał sporo czasu, taka która zajmowała go na tyle, że raz czy dwa o mało nie spadł z konia na którym podróżował. I teraz również tak było, jedna myśl ciągle krążyła w jego głowie, jednak udało się ją nieco odsunąć na bok, tak aby móc skupić się przede wszystkim na znalezieniu podanej przez niego osoby. Tak więc Białowłosy oczywiście mając ciągle swojego "młodszego brata" na oku, aby nie zostać źle przyjętym w tym mieście, albo i gorzej, spróbował poszukać jakieś osoby w pobliżu, która w jego mniemaniu może mu pomóc. Takiej której może zapytać się o poszukiwaną obecnie. Frederica Kikuta. Mówiąc to po przywitaniu się z rozmówcą, starając się odpowiednio wypowiedzieć, jak został poprawiony w tamtej wiosce, po czym stara się przybrać minę, jakby szukał tej osoby.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.