I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Radosna Kolacja w Ciepełku gildii Lamia Scale - Page 3
Temat: Radosna Kolacja w Ciepełku gildii Lamia Scale Sob Lis 07 2015, 20:42
First topic message reminder :
Spora stodoła, którą niedawno odbudowali członkowe Lamii, została im teraz użyczona do zabawy. Miejscowi ze względu na sympatię, którą darzyli magów, pożyczyli im spory, okrągły stół, przy którym z pewnością znalazłoby się miejsce dla każdego Lamijczyka przychodzącego tu w tę zimną noc. W środku panowało przemiłe ciepło. Ktoś widocznie zadbał, żeby było tu jakoś bardziej przyjemnie. Nawet na tyłach stodoły udało się zorganizować jakąś całkiem porządną kuchnię! Ci sąsiedzi to jednak był skarb! Całość pomieszczenia oświetlana była niewielkimi, złotawymi lacrymami. Miało się wrażenie ogólnej przytulności.
Klauth, owinięty w ciemne ubrania, starał się uchronić przed lacrymowym światłem. Mimo tego w jego oczach można było dostrzec wyczekiwanie.
Enzo uśmiechnął się do tych co dopiero przybyli, pomachał także szybko ręką w kierunku Lindowa i Rina, a następnie wrócił do rozmowy prowadzonej przez niego z resztą ludzi przy stole. Pace pytał go o ulubiony trunek, ale poza winem, który byłby akurat tym przez niego tak lubianym napojem, ciężko było właściwie wskazać kolejny. Po chwili zastanowienia mężczyzna odparł jednak w końcu. - ...cydr? Za cydr też bym się nie obraził. Jest całkiem smaczny i mogę polecić bliższe się z nim zapoznanie. - uśmiechnął się w kierunku chłopaka obierając końcu taką odpowiedź za jedyną prawidłową. Wino jednak przodowało znacząco na liście jego ulubionych napoi. Był też ciekawy o jaki napój chodziło mistrzowi, więc przystawił i tu ucha, by się tego dowiedzieć, a odpowiedź mistrza lekko go zadziwiła, po chwili jednak mężczyzna się uśmiechnął. - Ta tajemniczość. - rzucił króciutką uwagą Enzo, która powinna była jednak być wystarczająca. - A ty Pace? Co lubisz najbardziej? -
Postanowił nie komentować wątku opuszczania przez mistrza swojego stanowiska na rzecz Ragny. Wedle samego Enzo taka sytuacja była bardzo dziwna i mało prawdopodobna. Dużo bardziej był w stanie uwierzyć w to, że obu "liderów" popadnie w konflikt i pociągnie część magów za sobą do jakiejś pseudo wojny, jak to w wszelkich syndykatach w podobnych sytuacjach się zdarzało. Nie było tak zawsze, ale wystarczająco często. Co ważniejsze jednak teraz, to to, że indyk otrzymał imię, a ochrzcił go sam Klauth, przy pomocy Pace'a i właśnie samego Enzo. - A więc Andrea... Zamierza go mistrz zatrzymać na stałe? - niektórzy mieli swoje psiaki, inni mieli koty, Klauth mógł mieć więc indyka. Czemu by nie. Jednocześnie Verrocchio zaczął obserwować dwójkę zawezwaną przez mistrza nieco uważniej. Ciekawe jaką sprawę miał do nich?
Siedział tak jeszcze przez dłuższą chwilę nim uświadomił sobie, że zwrócono na niego uwagę. Pośpiesznie przetarł łezki, aby to robić jakieś względne wrażenie, a następnie przyjął podarunek w postaci pasztecika. Wszystko po to, aby ostatecznie powędrować z powrotem na salę i przysiąść w jednym z cichszych i mniej zaludnionych kącików. Nie chciał już nikomu przeszkodzić w ich czynnościach dlatego też po prostu siedział i podjadał sobie swoją skromną porcje pingwiniego pasztecika, przyglądając się wszystkim, a i w jakiś sposób próbując poznać ludki z gildii.
Amira nie była pewna czy chce tam wchodzić. Zaczęła panikować. Wdech, wydech i może powoli wchodzić. Krok nabrał pewności siebie, nie mogą pomyśleć, że jest słaba! Usiadła przy stole wybierając miejsce bliżej brzegu. -Chyba trochę się spóźniłam - powiedziała po chwili uśmiechając się szeroko. - Dużo mnie ominęło?. Mimo ukazywanej pewności w myślach ciągle musiała powtarzać sobie kiedy wpuszczać a kiedy wypuszczać powietrze.
Naoto
Liczba postów : 18
Dołączył/a : 17/11/2015
Temat: Re: Radosna Kolacja w Ciepełku gildii Lamia Scale Nie Lis 22 2015, 22:02
Skoro było tutaj darmowe jedzenie i alkohol to nie mogło tutaj zabraknąć Naoto. Ostatnio biznes z tatuażami nie szedł zbyt dobrze, a więc musiał zaciskać pasa by jakoś przetrwać, a tu nagle usłyszał o tym spotkaniu gildii, na którym będzie mógł się najeść i napić za darmo, więc pognał tam jak najszybciej się dało. na dodatek będzie się mógł zapoznać z innymi członkami gildii, bo dołączył przecież parę dni temu a wiec nie znał nikogo po za mistrzem. Kiedy dotarł do stodoły w której odbywała się imprezka i poczuł zapach jedzenia, jego żołądek natychmiast przejął stery i kazał wejść do środka w celu nakarmienia się. Zgadzając się z nim w stu procentach wszedł do środka tak by nikt go nie zauważył, bo ważniejszym od zapoznania się w tym momencie było zapełnienie żołądka. Kiedy się już napcha to będzie można porozmawiać przy winku czy coś. Idąc do stołu z jedzeniem omiótł całą sale wzrokiem i stwierdził iż wszyscy są zajęci a jedzono czekać nie może. W sumie nie minął się z prawdą bowiem mistrz z kimś już rozmawiał, a on nie chciał mu zbytnio przeszkadzać, a reszty nie znał więc postanowił zająć się jedzeniem które znał bardzo dobrze. Napakował sobie na talerz wszystkiego po trochu, po czym dorwał dzban wina i jakiś kielich do tego, po czym zasiadł sobie z boku na ławeczce po czym zaczął wcinać. Jednak jeśli ktoś obserwował to z boku, to mogło go to przyprawić o mdłości i niedowierzanie, bo tempo w jakim jedzenie znikało z talerza było nieprawdopodobne. Zapewne nie było nikogo na świecie kto mógłby mu dorównać w pochłanianiu jedzenia na czas popijać do tego co chwile wino z kielicha. Kiedy skończył jeść beknął głośno z zadowolenia, po czym odstawił pusty talerz i zaczął sączyć powoli winko.
Od dłuższego czasu białowłosy zdawał się męczyć swoją porcje rarytasów od Marco w dość powolnym tempie. Kawałek po kawałeczku odgryzał kolejne części posiłku, przeżuwając go powolutku. Nie potrzebował wiele, aby się najeść, a i przywykł do tego, że często miewał znacznie mniejsze racje żywnościowe - dlatego też nie spieszył się. Co innego można było powiedzieć o osóbce, która przysiadła się nieopodal niego. Nie wiedząc jak zareagować na kogoś, kto tak zachłannie pakuje jedzenie do ust, podsunął chłopakowi swój talerz z kilkoma innymi pysznościami prosto z kuchni ich kuchcika. - S-Smacznego.... - padło tylko względnie ciche, po czym przełknął ślinę i wrócił do własnego posiłku, stwierdzając, że skoro ktoś je w takim tempie to chyba jedzenia od dobrych kilku dni nie widział, więc lepiej taką osóbkę dokarmić.
Prawdą było iż od paru dni nie widział jedzenia, bo wszystko co zarobił musiał wydać na nowy atrament do maszynki, mimo iż priorytetem powinno być jedzenie. Jednak dla niego ważniejszy był atrament bo bez tego nie mógł uprawiać swej sztuki, która przy okazji była jego źródłem utrzymania zaraz po misjach w gildii. Można by się zastanawiać dlaczego nie miał pieniędzy jako mag, ale to schodziło na dalszy plan. Na razie był pojedzony i zadowolony, a jego uwaga była tak zaabsorbowana jedzeniem, że nie zauważył chłopaka który przysiadł się obok, czy raczej obok którego on usiadł. Jakoś nie przeszkadzało mu to iż widział jego pochłanianie jedzenia, bo przecież nie miał się czego wstydzić. Nagle raczenie się przednim winkiem przerwał mu jakiś cichy głos, a gdy obrócił się w jego kierunku, zobaczył młodego chłopaczka który podsunął mu talerz z jedzeniem. Spojrzał na niego jak na kogoś kto właśnie wyrzucił jakieś diamenty, po czym uśmiechnął się do niego zadowolony z prezentu. -Naprawdę mogę? Dzięki. Zaraz potem wsunął zawartość talerzu z prędkością światła, po czym beknął zadowolony i wrócił do wina. Ale skoro miał towarzystwo to wypadałoby zagadać i poznać się lepiej. Jestem Naoto. Niedawno dołączyłem. Napijesz się? Niby mógł mu nalać nie pytając się, ale wolał nie upijać nieletnich lub też lać komuś kto nie przepadał za winkiem. Czekał więc spokojnie na odpowiedź dzięki której pozna imię chłopaka oraz dowie się, czy sam wypije dzbanek wina czy też może w miłym towarzystwie.
Enzo czekając na odpowiedź swoich rozmówców zauważył też nowych ludzi, którzy pojawili się na terenie gildii. Oczywiście momentalnie skierował w ich kierunku wzrok i uśmiechnął się na powitanie, gestem ręki zachęcając do zajęcia miejsca w pobliżu. Rzecz jasna największą uwagę zwrócił na Amirę, która była... kobietą. To normalne, prawda? Na kobiety zawsze trzeba było zwracać większą uwag, tak to po prostu miało wyglądać w życiu. - Nie, spokojnie, nasza przygoda dopiero się zaczyna! - uśmiechnął się zachęcająco do dziewczyny, a następnie wskazał na wino. - Jeśli tylko masz ochotę chodź dołącz do nas. Na pewno nie będziemy się nudzić. -
Miejsca w pobliżu było sporo, więc dziewczyna na pewno miałaby gdzie zasiąść, a towarzystwo też było doborowe. Plus pewnie mistrz nie przepuściłby okazji wciągnięcia do rozmowy kolejnej osoby, wcześniej przecież też widocznie to sugerował. Enzo wyświadczał mu przysługę.
Białowłosy milczał, przyglądając się tylko wszystkim zebranym. Zdecydowanie życie w gildii wyglądało inaczej, aniżeli przesiadywanie całymi dniami w podziemiach. Karzełek w dalszym ciągu postanowił męczyć swój pingwini pasztecik, który powoli zaczynał się kończyć. Przynajmniej w jego wypadku taka porcja starczyła na razie, a sam nastolatek mógł zwrócić uwagę na mężczyznę. - N-Nie trzeba... też jestem tu od niedawna... - odpowiedział najpierw na propozycje, dopowiadając sobie w myślach to, że jedyne jakie by ruszył to te z polecenia Yuny. Nie widział konieczności upajania się winem, dlatego też pozwolił by zapadła nietypowa cisza. - Jestem C-Cal - dopowiedział cicho, wbijając wzrok w resztki swojego posiłku, a i dość niepewnie przegryzając kolejny kawałek.
Siedziałem w kącie, gdy postanowiłem dołączyć do reszty. Usiadłem między Naoto i Amirą. -To jak? Chyba nie będziemy siedzieć o suchej buzi, co?- Mówiąc to, chwyciłem butelkę i czyste kieliszki i położyłem je na stole przed tymi, którzy chcieliby się napić. Kiedy już to zrobiłem, rozlałem krwistoczerwony napój do naczyń... -Za nas wszystkich! Za powrót Lamii na szczyt rankingu gildii!- Wzniosłem toast, chcąc podnieść wszystkich na duchu... Nie będziemy tkwić na północy do końca naszych dni... Powrócimy do Shirtosume w pełni chwały... Miałem też do ogłoszenia pewną nowinę. Nie wiem, czy wypadało się nią tak po prostu chwalić, ale dobrze byłoby, gdyby wszyscy wiedzieli. -Chciałem jeszcze ogłosić pewną rzecz... Mistrzu, przyjaciele... Dostałem posadę w radzie na stanowisku dialogu z gildiami...- Uśmiechnąłem się, mając nadzieję, że nikt nie ma jakiś osobistych urazów do Rady... W końcu mam zostać jej członkiem już niedługo...
Matty się obawiał. Zresztą miał czego. Był nowy w gildii, praktycznie nikogo nie znał, choć był ciekawy. I to bardzo. Dlatego też, mimo oporów, obaw i innych tego typu rzeczy, po prostu... wszedł ukradkiem na salę, kątem oka przyglądając się poczynaniom. W praktyce, wpadł dopiero przed chwilą, więc pewnie wiele rzeczy go ominęło, ale liczył, że przynajmniej nie były one jakoś bardzo fascynujące... no dobra, bądźmy szczerzy, był tym zafascynowany i to bardzo, więc ukradkiem zaglądał do tegoż przybytku, który to razem z Liangiem naprawiali jakiś czas temu. W sumie... to miłe uczucie, gdy widzi się, jak własna praca przynosi korzyści, a przynajmniej okazję do zabawy dla towarzyszy z jednej gildii. Gildia... cóż, dla chłopaka było to coś nowego. Średnio wiedział jak się zachować, więc był lekko onieśmielony, chociaż bardziej ze względu na masę różnych osób. Na misjach jest łatwiej. Zaledwie kilka osób, z którymi można się pośmiać, a także ich ponabierać. Ale tutaj... było ich zbyt wiele. Czasami miał wrażenie, że ktoś go wołał od strony kuchni, ale musiało mu się to zdawać. Wszak on tu tylko podpierał ściany i na razie nic nie zapowiadało, by miało się to jakoś zmienić.
Wydawało jej się, że nie była jedyną stosunkowo nową osobą w tym gronie.Gołym okiem było widać, kto był kotem. Zastanawiała się czy inni patrząc na nią myśleli to samo. Ta myśl naszła ją w momencie, gdy poczuła na sobie wzrok jednego z członków. Czy było to niezręczne? Mało powiedziane, jednak nie mogła dać tego po sobie poznać. Wzięła więc do ręki swój kielich z winem i przysiadłą się bliżej pijących. Uniosła wino w kierunku rozmówcy wznosząc przy tym cichy toast i z pewnym siebie uśmiechem wzięła łyka. Nie mogła powiedzieć, że uwielbiała alkohol.. jednak odpowiednia dawka zawsze była dobra aby przełamać lody. - Mam wrażenie, że dzisiejszej nocy będzie jeszcze wiele okazji do toastów. - powiedziała gdy jej sąsiad wstał. Do toastu, jak nakazuje kultura, podniosła się również znów unosząc kielich. Ciężko było jej dodać cokolwiek ponieważ nawet nie znała jego imienia. Stwierdziła, że uśmiech będzie dobry na każdą okazję i wybawi ją z każdej opresji.
Czekał spokojnie na odpowiedź chłopaka, bo przecież nigdzie mu się nie spieszyło, skoro był w miejscu z darmowym jedzeniem i winem. Nie zamierzał opuścić go zbyt szybko, a więc długa rozmowa była mu nawet na rękę, zwłaszcza iż trzeba poznawać innych członków gildii, bo jeśli kiedyś trafi z nimi na tą sama misje czy coś, to dobrze jest znać ich imiona i wiedzieć co nieco o nich by ułatwić sobie sprawę. Słysząc iż nie chce wina tylko skinął głową na znak potwierdzenia, ale był z tego faktu również zadowolony bowiem miał cały dzban dla siebie. -Skoro nie to nie naciskam. Przynajmniej mam cały dla siebie. Słychać było w jego głosie radość z posiadania wina tylko dla siebie co mogło się wydawać nieco niegrzeczne, bo ukazywało go jako nieco chciwego, ale on po prostu powiedział to co myślał jak zwykle. Jeśli chciałby się z nim napić, to nie miałby nic przeciw wypiciu go na pół. Kiedy Cal się przedstawił uśmiechnął się w jego stronę, bo widać było iż musiał się nieco przełamać by się przedstawić. -Miło cię poznać. Mam nadzieję, że się zaprzyjaźnimy. Cal wydawał się być jego przeciwieństwem ponieważ był nieco skryty i cichy, ale wydawał się być bardzo sympatycznym chłopakiem a więc chętnie się z nim zaprzyjaźni. Słysząc iż ktoś obok wznosi toasty obrócił się w tamta stronę, po czym uniósł kielich i również wzniósł toast, a słysząc o przyszłym awansie owego jegomościa sam wzniósł toast by mu pogratulować. -Gratulacje i powodzenia na nowym stanowisku. Wychylił zawartość kielicha i nalał sobie kolejną porcję rozglądając się dookoła, bo mimo iż miał miłe towarzystwo, chciałby poszukać jakiegoś partnera do pica z którym mógłby porozmawiać nieco żwawiej niż z Calem.
Spojrzałem na Enzo i uśmiechnąłem się -Cydr? Całkiem dobry wybór- Faktycznie, ten jasnozłocisty trunek smakował całkiem dobrze. Kiedy zaś takie samo pytanie, które ja zadałem Enzo wcześniej, padło do mnie, uśmiechnąłem się jeszcze szerzej. -Whisky... Whisky z lodem- Oblizałem nieświadomie wargi, marząc o szklance tego brązowego napoju. Nim jednak zdążyłem cokowliek zrobić czy powiedzieć, przed moją twarzą pojawiła się pełna butelka Jacka Daniela. Odwróciłem się, a za mną stał któryś z moich klonów. Pacek no.2 lub no.3 chyba czytał mi w myślach, chociaż faktem mogło być to, że jest mną, bo wiedział, czego mi właśnie potrzeba. Szklaneczka z lodem po chwili pojawiła się obok butelki -Dzięki Packu- Klon odwrócił się i pomaszerował z powrotem do kuchni, poprzestając na lekkim uśmiechu. Ja zaś otworzyłem butelkę, nalałem trochę do szklanki i wziąłem spory łyk, tym razem świadomie oblizując wargi, wraz do toastu z innymi członkami gidlii... -Tak, to jest to...-
Enzo słysząc o tym czego dokonał Liang uśmiechnął się szeroko i podniósł swój kieliszek w jego kierunku. Dobra robota, LS przyda się ktoś, kto potrafi dobrze czarować i przyniesie gildii trochę tej dobrej sławy. Na Enzo też przyjdzie pora w odpowiednim momencie, a wtedy bez problemu zdobędzie Skę. Jesteście w stanie sobie to wyobrazić? Przecież taki tytuł to był istny wabik na kobiety. Przynajmniej niektóre z nich. Enzo lubił co prawda te bardziej szanujące się (o dziwo), a przynajmniej takie, które w ten sposób o sobie myślały i chciały w tę stronę podążać. Ogólnie rzecz biorąc kobiety, które spędzały z nim czas na pewno mogły tak o sobie myśleć. Szanowały się, bo były z nim, a nie z jakimś łachmytą spod bloku. Inaczej się przecież mówiło "spałam z Frankiem", a inaczej "miałam cudowną noc z Enzo Andreą del Verrocchio". To nawet brzmiało trzysta razy lepiej. W pewien sposób Enzo wyświadczał nawet kobietą przysługę. To znaczy wyświadczy w przyszłości. Kiedy będzie już magiem S, kobiety będą mogły dodać i o tym informację do swoich historyjek na jego temat.
Mało tego - Enzo przeprosił nawet na chwilę swoich rozmówców tylko po to, by pójść "stuknąć się kieliszkami" z Liangiem, a następnie poklepać chłopaka po plecach. Zaraz po tym wrócił za swoje miejsce, posyłając tylko spojrzenie Naoto, które wyraźnie mówiło "mam alkohol i gościa od alkoholu wśród ludzi tam siedzących". Nie zamierzał jednak nikomu kraść partnera do rozmowy, więc na tym poprzestał, po powrocie na swe miejsce dolewając tylko sobie wina. Oho, nowy alkohol pojawił się tu też, fantastycznie, zupełnie jakby na potwierdzenie jego słów. On na razie jednak miał swoje wino.
To nie tak, że nie lubię ludzi, ale co za dużo - wiadomo, niezbyt zdrowo. Chyba nie tylko ja tak uważam. Pani, która wchodziła przede mną, nie wyglądała pod drzwiami na zdecydowaną... Ale mogłam się mylić, obserwowałam z odległości. Też jeszcze przez chwilę biłam się z myślami, ale chwilę później poszłam w jej ślady. I oto jestem, siedząc sobie możliwie daleko od wszystkich, bo najpierw muszę poobserwować. Lindowa zostawię w spokoju, a reszty prawie nie znam - większości nawet nie widziałam w gildii. Może to ja jestem tu za krótko, a może oni, a może po prostu nie mają czasu kręcić się w okolicy. Nie mam wielkiej ochoty tu przebywać, ale skoro dołączyłam do gildii z nadzieją na pomoc, nie wypada zgrywać outsiderki... Pewnie za parę minut poszukam jakiejś sposobności do rozmowy, ale nie teraz. Grzeję któreś miejsce przy stole, zerkając na różne grupki ludzi i podsłuchując, jakież to wspaniałe toasty ktoś wznosi. Na razie nie mam ochoty jeść czy pić... Trochę mnie kusi rozmowa z mistrzem, ale póki co jest zajęty. Na pierwszy rzut oka to taka mroczna, tajemnicza osobowość, ale wygląda na to, że potrafi zachowywać się zupełnie inaczej. To głównie jemu poświęcam jak dotąd uwagę, podpierając się ramionami o stół. Nieco dziwne, że ktoś nam tu dał chociaż ten stół. Niby prosta rzecz... Czyżby nie rozeszła się wieść, że wygonili nas z poprzedniego miasta? Czemu ktokolwiek miałby chcieć ugościć Lamię?
Sponsored content
Temat: Re: Radosna Kolacja w Ciepełku gildii Lamia Scale
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.