I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
MG: Czy możliwe jest aby zdefiniować koniec bez początku? Albo początek bez końca? Istnienie jednego musi być zależne od drugiego. Co nie ma końca, nie ma też początku… Czymże jest jedno małe życie wobec wieczności? Jedynie marną kroplą w bezdennym oceanie. Ile razy człowiek, zwierzę, istota może umrzeć, zanim w końcu umrze? Czy śmierć w ogóle istnieje?
Niewyobrażalny ból towarzyszył Haru. Jak mniemał już raz umarł. Prawdopodobnie umarł po raz drugi. Można umrzeć po raz trzeci? Jego szyja nieustannie krwawiła, a prawe oko nie widziało nic prócz czerwieni. Możliwe, że nawet na sekundę nie utracił świadomości. Nie pamiętał jednak tego co go zabiło, oraz jak znalazł się w miejscu. A czym było jego miejsce? Całkowitą pustką. Wielką, czarną, komnatą z cegieł. Bez drzwi, bez okien, ale skądś docierało do miejsca światło. Nie było tam nic oprócz ciszy, oraz czarnych ścian. Sam chłopak leżał na samym środku pomieszczenia na lodowatej posadzce. Wewnątrz panowała całkowita cisza. W pewnej chwili chłopak mógł się zorientować, że jego klatkę piersiową przebijał długi, stalowy pręt, przechodzący przez serce, a wychodzący plecami. Nie uwierał go w żaden sposób, po prostu sobie był. Logicznym wydawało się, że z czymś takim żaden człowiek nie przeżyłby nawet dziesięciu sekund… A jednak… Haru czuł… Mógł się ruszać… Jego umysł działał… Żył?
Autor
Wiadomość
Welt
Liczba postów : 791
Dołączył/a : 03/01/2013
Temat: Re: Miejsce Czw Lis 12 2015, 22:12
Nic już się nie liczyło. Została tylko złość i wszechogarniający go gniew.
Nic już nie było takie samo...
...nienawiść na dobre zagościła w jego serduszku
Wszelkie zdarzenia... pamiętał je doskonale. Wzrok wracał do chłopaka, jednak całe ciało go bolało. Każde najmniejsze zadrapanie kpiło sobie z niego. Uśmiech dawno zszedł z twarzy blondyna, a zastąpił je poddenerwowany grymas. Wszystko zaczynało się tak samo, a jednak pozostawało inne. Nowe, a zarazem stare wydarzenia miały nadejść. Podniósł się niemrawo psiocząc pod nosem na wszelkie obrażenia, jakie spoczywały na jego ciele. Nie podobało mu się to. Nie podobało ni trochę. Można by rzec, iż te ranki tylko potęgowały jego wkurwienie. Podniósł się do siadu rozglądając się dokoła. Wszystko miało tylko jeden cel... zlokalizowanie czerwonych ślepiów, bądź osoby, którą miał w najbliższym czasie zapierdolić. Oczywiście zadając jegomościowi pytanie, co tu się dzieje i jak stąd wyjść. Nie musiał się z niczego tłumaczyć... nie chciał niczego żałować, ale w głowie odbijało mu się echem jedno zdanie, jedno wyrażenie. - Nie mogłeś nigdy kochać! Siedziałby pewnie tak bezczynnie, gdyby nie pewna zmiana. Zmiana w pręcie, która aż prosiła o niemrawy pomruk w stylu, co tu się kurwa odpierdala. Postanowił, że chwyci ponownie za pręt, aby sprawdzić, czy ten jakkolwiek się zmienił, ale... nie zależało mu na jakimś szarpaniu. Nie zależało mu na jakiejś walce z tym. Jedynie chciał sprawdzić i wiedzieć...
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Miejsce Pią Lis 13 2015, 00:08
MG: Zadrapania nie bolały go aż tak bardzo. Były niczym w porównaniu z bólem, który wcześniej sprawiły mu kocury. Żal odszedł w zapomnienie, podobnie jak i uczucie porzucenia. Rozwścieczony usiadł. Zaczął szukać wzrokiem jakiejkolwiek obecności, ale wyszło na to, że znów został sam. Nie było nigdzie nikogo, na kim mógłby wyżyć całą swoją złość, która z każdą sekundą coraz bardziej w nim narastała. Nawet ból przestał być istotny. Samotność nie przeszkadzałaby tak bardzo, gdyby nie wściekła agresja, która nigdzie nie mogła znaleźć ujścia. Jednak gdziekolwiek by nie ruszył, odległość od ścian wciąż pozostawała nieokreślenie niezmienna. Wyjścia i tak nie było z żadnej strony. Został mu jedynie wystający, czerwony pręt, za który postanowił szarpnąć. Tym razem nie było bólu, lecz mimo to, pociągnięcie za pręt nie trwało długo. Jak poprzednio krew wystrzeliła z jego piersi, nawet w większej ilości. Następnie Haru poczuł jak opuszczają go wszelkie siły. Bezwładnie i powoli osunął się na ziemię wykończony. Zaczął boleć go brzuch jakby miał zaraz zwymiotować. Gniew jednak nigdzie nie znikał. Wciąż rozpalał jego wnętrze i możliwe, że to właśnie dzięki niemu Haru w tak szybkim tempie odzyskiwał siły, albo to po prostu brak poczucia czasu na to wpływał. Lecz jego nienawiść nie była na tyle potężna, żeby w jakikolwiek sposób wpłynąć na jego położenie, oraz otoczenie.
Welt
Liczba postów : 791
Dołączył/a : 03/01/2013
Temat: Re: Miejsce Pią Lis 13 2015, 02:27
...pustka. Kompletna cisza odpowiedziała chłopakowi. Podobna sytuacja miała miejsce w jego głowie. Pustka pozostawiła jedynie miejsce na gniew. Ślepą furię, która wzbierała się w nim z każdą, upływającą sekundą. Z bezkresem czasu, podczas którego to miejsce zdawało się z niego kpić. Wszystko na swój sposób zaczynało go śmieszyć, a zarazem wkurwiać. Rozbawienie zaistniałą beznadzieją długo walczyło z nerwami, by polec w tej zaciętej batalii. Złość wygrała, a wszelkie hamulce puściły. Nerwy wzięły swoje, a pięść zderzyła się z posadzką. Uderzenie było co prawda bezsilne, ale idealnie odwzorowywało nastrój blondyna. Właśnie posadzka stała się czymś, w czym mógł odnaleźć remedium na swój atak kurwicy. Niczym jedyna ściana tego pokoju stanowiła ona idealne rozwiązanie. Dlatego też pokój bez ścian wydawał się być tylko pstryczkiem w czoło dla niego. Zwłaszcza, że aktualnie bliżej mu było do bycia chodzącym polem minowym, bądź właściciela burdelu ciskającym kurwami na prawo i lewo. Zapewne przy kolejnym, acz ciut silniejszym zderzeniu pięści z posadzką jedna, czy dwie inwektywy się posypały, jednak nie miał zamiaru przestawać. Jedynie zaśmiał się pod nosem, przerywając swoje czynności, czy wyładowywanie złości, aby to nagle zamachnąć się łapką, rzucając tylko: - POKAŻ SIĘ W KOŃCU PIERDOLONY WORKU NA PCHŁY - po czym ręka upadła dość prędko, a i mocno w kierunku podłoża, jednak ból stłumiony został poprzez przeciągłe wykrzyknienie niczym towarzyszy niejakiego Dawida W. podczas gry w Ligę Legend. Przy odrobinie szczęścia ów cios dosięgnąłby pojawiającej się kulki futra, jednak nie liczył na to, chociaż tego właśnie aktualnie potrzebował. Nie liczył jednak na specjalne efekty. Nawet jeśli uderzenia nie działały, a gniew tylko się wzmagał nie mając upustu dla niczego - wtedy postanowił przelać cały gniew, całą swoją złość na czerwonawy kawałek metalu. Wszystko po to, aby ponownie nim szarpnąć przy użyciu wszelkich pokładów wkurwienia, dzieląc się swoim bólem wraz ze światem, a i pokazując mu jak bardzo zaszedł mu za skórę. Jak bardzo by się aktualnie go pozbył i... Jak bardzo chciałby by wszyscy ci, którzy go tak rzekomo kochali - poczuli teraz dokładnie to samo, co on. By dowiedzieli się, jak to jest zginąć. Raz. Dobrze.
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Miejsce Sob Lis 14 2015, 03:06
MG: Wkurzony, właściwie wszystkim, na wszystko, Haru postanowił znaleźć kreatywne zajęcie i zaczął obijać pięściami posadzkę. Zdecydowanie to bardziej on odczuwał ból od tych uderzeń, niż zimna podłoga, ale mimo to uderzał dalej. Uderzał posyłając w pustkę coraz to nowsze słowa, nawołując bestyjkę, która zdążyła już dawno zniknąć. Możliwe nawet, że nigdy jej nie było. Zostawiła jednak swój trwały ślad na psychice byłego exceeda. Kiedy wszelkie nawoływania pozbawione odbiorcy straciły sens, a ręka nieważne jak mocno biła, nie zdołała się przebić przez posadzkę, wtedy Haru jeszcze jeden raz postanowił szarpnąć za pręt. Pełen złości i nienawiści, chwycił go i pociągnął. Efekt był bardzo podobny, ale tym razem Haru ustał nieco dłużej, lecz ostatecznie nawet ten gniew nie był w stanie przezwyciężyć niemocy, jaką niosło ze sobą szarpanie czerwonego metalu. Zanim upadł, pręt wywołał u niego tak silne mdłości, że chłopak nie wytrzymał i zwymiotował przed siebie. Dziwna, gęsta, ciągnąca się substancja powoli wypłynęła z jego ust. Nie przypomniała całkowicie niczego co mógł kiedykolwiek jeść. Niby przejrzysta, była w odcieniach żółci, zieleni, fioletu oraz bieli. W breji pływały jakieś dziwne czarne kulki. Było jednak za późno, żeby w jakikolwiek sposób zareagować. Wyczerpany całkowicie z sił, Haru bezwładnie opadł twarzą we własne wymiociny. Poczuł ich obrzydliwy smród gnijących zwłok, oraz ohydnie gorzki smak w ustach…
Welt
Liczba postów : 791
Dołączył/a : 03/01/2013
Temat: Re: Miejsce Nie Lis 15 2015, 02:46
...był wściekły. Chociaż to za mało, aby w pełni oddać jego zdenerwowanie. Wkurwienie zdawało się zalewać każdą, nawet najdrobniejszą cząsteczkę ciała Kuro. Z każdą sekundą nadpisywało jego puste jestestwo, nadając mu nowy sens. Ten skomplikowany w swojej prostocie zwrot idealnie odzwierciedlał zaistniały stan. Stan rzeczy, w którym blondyn mógł poddać się uczuciu przepełnionym mordem i żądzą krwi. Mógł jedynie pozwolić sobie na serię naprzemiennych pomruków, warknięć i obelżywych inwektyw. Jakby te miały podkreślić jego aktualny stosunek do zdrajców wszelkiej maści. Zwłaszcza TYCH zdrajców. Tych, których mógł kiedyś ślepo nazywać rodziną. Stan rzeczy, w którym mógł już tylko zaakceptować zaistniałą sytuacje i pogodzić się z tym wszystkim. Z tym, że nawet jego ciało zdawały się opętać nerwowe drgawki, czy konwulsje, a zaciśnięte dłoni nijak chciały się poluzować. Zupełnie tak, jakby każdy jego najmniejszy fragment krzyczał – wołał o pomstę do niebios, czy piekieł. Zemstę za wszelkie krzywdy, jakie miały okazje spotkać blondyna! Odwet za wszelkie zło, którego doświadczał każdego dnia swojej krótkiej egzystencji, która to według niektórych – nigdy nie była życiem! Za wszystko to, co zostało mu obiecane i odebrane! Jego słodka wendetta za to – co usilnie pragnął pozostawić za sobą. Za to, co chciał zapomnieć i... znienawidzić?! Złość i wzburzenie zdawały się tylko potęgować nienawistną postawę, która z każdą sekundą zatruwała serduszko dawnego kota. Jeśli jeszcze jakiekolwiek miał. Wszelkie radosne wspomnienia zostały wyparte tymi bolesnymi, wzbudzającymi jeszcze większe pokłady gniewu. Podsycało to jego irytację tak, że ledwo mógł usiedzieć w miejscu. Ledwo mógł pozwolić na to wszystko, siedząc bezczynnie pośrodku niczego. Nie miał co zniszczyć. Nie miał czego się pozbyć, a jakby tego było mało – nawet jedyny, pojedynczy ewenement w otoczeniu. Jedyna odskocznia inna jak on zdawała się z niego kpić! Wywoływało to jedynie kolejny atak kurwicy, a zarazem doprowadzało do ślepej furii, czy serii bezcelowych prób. Prób pozbycia się metalowego pręta z klatki piersiowej...
...te kończyły się fiaskiem. Zarówno ta, jak i wszelkie poprzednie wysiłki skończyły się niczym więcej jak szydzącym z niego prętem. Chłopak po raz kolejny upadł na ziemię. Wyczerpany – zupełnie bez żadnych sił wpatrywał się pustym wzrokiem w przestrzeń. Jedynymi bodźcami mu towarzyszącymi były bezsilność z odorem śmierci. Właśnie te zjawiska towarzyszyły blondynowi podczas leniwego wylegiwania się. Odzyskiwał siły tylko po to, by ponownie je tracić. Zwykła, syzyfowa praca. Zaśmiał się pod nosem, a jego ręce zdawały się zacisnąć do granic możliwości. Szczęki zacisnęły się w solidnym zgryzie, który najpewniej bliższy był zwierzęcemu, aniżeli człowieka. Ba! Nawet jego kły zdawały się eksponować bardziej jak te ludzkie. Powoli uświadamiał sobie kolejne fakty i wcale nie miał powodu do śmiechu. Smród gnijącego ciała. Gorzki smak porażki w ustach, czy lepka breja... żadne nie przypominało słonecznej utopii! Wszystko to kreowało potworne odczucie. Odczucie pogardy. Świadomość słabości, wynikającej z ponownego znalezienia się w tej sytuacji. Doświadczenie niczego innego jak klęski.
Właśnie tego typu doświadczenia wspierały jego motywacje. To one wzmagały jego nienawiść. One karmiły jego złość. Nieprzerwane pasmo porażek zdążyło odcisnąć na blondynie swoje piętno. Jego wściekłość powoli emanowała z niego w jego gestach, postawie, czy myślach. Ślepa furia zalewała go, stając się jego jedynym napędem. Jedyną rzeczą, która mogła mu pomóc. Wściekłość i gniew jako jedyne mogły zostać jego rodzeństwem, na którym mógł polegać. Jedyną rodziną, która go nie pozostawiła. To właśnie tej rodzinie miał zamiar się zawierzyć. Powierzyć kontrolę nad całym swoim ciałem. To z ich pomocą miał zamiar wydostać się z tego pierdolonego wariatkowa. Po raz kolejny próbował. Podparł się rękoma, aby ponownie unieść swoje ciało i wstać. Próbować jeszcze raz. Znowu i znów. Nie mógł przegrać z jakimś jebanym kawałkiem metalu. Nie miał zamiaru przegrać z jakimś niedorobionym prętem, który nie dawał za wygraną. Który działał na niego niczym płachta na byka. Który potęgował z każdą sekundą jego złość, wściekłość i wzburzenie. Przepiękny, nieokiełznany chaos przejmował kontrolę nad dawnym Exceedem, a ten miał tylko jeden cel. Uwolnić się od tego złomu. Miał zamiar zrobić coś nowego! Spróbować czegoś innego! Nie skupiał się. Nie myślał. Działał instynktownie polegając jedynie na instynktach. Gwałtownie chwycił pręt i z całej siły zaczął pchać go w kierunku swojej klatki piersiowej. Ból się nie liczył, niedogodności się nie liczyły, bo już dawno władzę nad nim przejęła czysta kwintesencja wkurwienia. Nie był słaby. Nie chciał przegrywać i właśnie dlatego... musiał się tego pozbyć. Wypchnąć to za siebie niczym wspomnienia, które nic nie znaczyły. Które tak jak ten metal go denerwowały. Które musiał zostawić za sobą. Wypchnięcie tego metalu miało być tylko początkiem... Początkiem na drodze do wolności. Bez fałszu i kłamstw. Bez żadnych przeszkód, bo wszystko – co tylko stanie mu na drodze – zostanie zniszczone. Zniszczone przez niego. To on pokaże im, co znaczy życie. To on je im wszystkim odbierze! Tylko do niego należeć będzie to prawo! Jako rewanż. Jego wendetta!
Znacznie gorzej kreowałby się świat pozbawiony tego sukcesu. Kolejna klęska spowodowałaby tylko więcej bólu, a i więcej czasu musiałby poświęcić na odzyskanie sił. I tak leżałby i leżał, czekając na to co się stanie. Czekając na jakiś znak, czy gest, który mógłby mu jakoś pomóc, a i pozwalając by korupcja i zniszczenie pochłaniało go coraz bardziej. By trupi odór stał się aromatyczną perfumą, jaką niejednokrotnie przyjdzie mu się chełpić ciesząc się z nieszczęść tych, którzy już nic dla niego nie znaczyli. Tych, których chciał zniszczyć. Właśnie tym był jego skarb*... jego 'takara*'.
To samo znaczenie
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Miejsce Pon Lis 16 2015, 22:15
MG: Gdy nie zadziałało w jedną stronę, Haru postanowił spróbować w drugą. Kierowany żądzą zemsty, gniewem, nienawiścią, pchał pręt w kierunku swojej klatki piersiowej. Mimo iż czuł jak ten się porusza, to jego pozycja wciąż pozostawała niezmienna, jakby to kawał metalu stał się już częścią byłego exceeda. Oczywiście nie można również zapomnieć o ogromnej ilości krwi, która ponownie wystrzeliła z jego piersi, mieszając się na ziemi z wymiocinami. Pomimo ogromnej motywacji do pozbycia się pręta, ten dalej nie ustępował, aż w końcu Haru padł na ziemię po raz kolejny. Wycieńczony, pozbawiony jakichkolwiek sił. Nie miał już zamiaru wstawać, więc leżał w cuchnącej breji krwi oraz rzygów, pozwalając by gniew dalej rozwijał się w jego wnętrzu, niczym złośliwy wirus wżerający się w każdy atom jego ciała. Długo leżał w tej cuchnącej pustce. Większość zmysłów zdążyła się już przyzwyczaić do smrodu, oraz ciszy. Lecz każda próba poruszenia prętem kończyła się zawsze upadkiem, oraz utratą sił. Nikt nie był w stanie policzyć jak długo jeszcze chłopak tak leżał, zanim w końcu wśród ciszy, oraz pustki dało się usłyszeć ciche stukanie butów o posadzkę. Natomiast w samym miejscu coś się zmieniło. Nieosiągalne ściany tak jakby się przesunęły, tworząc długi, czarny korytarz prowadzący w ciemność.
Welt
Liczba postów : 791
Dołączył/a : 03/01/2013
Temat: Re: Miejsce Wto Lis 17 2015, 00:15
Nie miał bladego pojęcia. Nic już nie rozumiał. Nie mógł nawet pojąć jak to się stało. Po raz kolejny przegrał z pierdolonym kawałkiem niedorobionego metalu. Stosunkowo ciężkie westchnienie nie zdołało zamaskować przeciągłego jęku bólu, który towarzyszył mu podczas upadku. Chociaż nawet na niego nie miał zbyt wiele sił. Opadł bezwiednie na ziemię. Nie ruszał się. Nie myślał. Nie oddychał, acz to mogło mu się tylko wydawać. Odpoczywał tak przez dłuższą chwilę, aż w pewnym momencie jego dłoń ponownie zetknęła się z prętem. Ten raz był jednak inny. Zaśmiał się pod nosem, jednak ten odgłos wydawał się bardziej... desperacki. Chciał już tylko sprawdzić kilka rzeczy. Czy odczuje każdy najmniejszy dotyk? Czy poczuje każdą reakcję? Czy nawet najdrobniejsza zmiana mogła wpłynąć na jego odczucia?! Z tego też powodu zignorował korki, które się zbliżały. Zignorował światełko w tunelu, skupiając się na obserwacji i bólu. Hałas jednak zaburzał jego harmonię, więc kiedy zakłócenia w bezkresnej pustce dotarły do jego świadomości - ten zaniechał swoich eksperymentów i ostrożnie... Powoli spróbował zlokalizować źródło dźwięku. Wszystko po to, aby się przygotować. Ponownie wyszczerzyć kły i być gotowym. Gotowym do ataku, czy przynajmniej obrony przed irytującym bodźcem. Przynajmniej... jeśli miał jeszcze jakiekolwiek siły. Zlokalizować, zobaczyć, zbadać, a potem zależnie od tego - być może zaatakować.
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Miejsce Wto Lis 17 2015, 18:04
MG: Niewiele zmieniało się w pustej egzystencji Haru podczas tego całego leżenia. Dotykanie pręta nie było niczym miłym. Metal był nieprzyjemny w dotyku, a do tego powoli wysysał siły z byłego exceeda. Chłopak zignorował odgłosy, które z każdą chwilą stawały się coraz głośniejsze. Jednak pewna rzecz rzuciła się w oczy chłopakowi. Krew, która powoli wyciekała z jego piersi, zaczęła się poruszać, jakby kierowana jakąś magnetyczną siłą w stronę jednej ze ścian. Gdy jej się lepiej przyjrzał zobaczył jak ta zaczyna formować się w jakiś napis, oraz rysunek. Na ten widok poczuł dziwny ból w swojej klatce piersiowej. Rysunek przedstawiał przekreśloną głowę kota, a treścią napisu było: „Nie zdradzaj Chaosu” . Początkowo wywołało to tylko niepokój, jakby zaraz miało stać się coś niebezpiecznego, ale im dłużej Haru patrzył na napis, tym głośniejsze stawały się kroki, a sam chłopak zaczął odczuwać narastającą w nim panikę. Bezradność, która wypychać gniew, który zaczął ustępować miejsca lękowi. Strach wywołał drgawki jego ciała. Nie było jednak żadnej drogi ucieczki… Nie było żadnej nadziei… Jedynie ciemność, pustka, oraz ból…
...nic nie dało. Wiedział tylko tyle, że pręt w jego ciele zdawał się utkwić tam na dobre. Beznadziejna sytuacja nie miała końca, jednak nie chciał się poddawać. To, że puścił kawałek metalu i odpuścił sobie jakiekolwiek macanki z nim, wcale nie oznaczało jego porażki. Po prostu potrzebował więcej siły. Więcej odpoczynku. Wszystkiego nim zacznie od nowa. Leżąc tak pośrodku niczego, dostrzegł w końcu nietypowe zjawiska. Nietypowe rzeczy, które działy się dookoła niego. Jego bezkresna pustka, jego mrok zdawał się mieć w końcu jakiś koniec! Zebrał się w sobie, aby podnieść się do siadu, obserwując drugie dziwadło. Jego krew. Ta samoistnie płynęła w kierunku ściany, a sam kotowaty nie wiedział, co na to począć. Spodziewał się wszystkiego. Nawet innego człowieka, jednak tego typu rzecz zdawała się być czymś nowym. Lustrował wzrokiem wszystko to, co się działo, jednocześnie nasłuchując kroków, aż nagle... nie mógł uwierzyć oczom. - ...a...ha...HAHA... - paniczny śmiech ponownie wydobył się z jego krtani, jednak tym razem pobrzmiewał w nim strach i zaskoczenie. Gdyby przejrzał się w lustrze zobaczyłby najpewniej ducha. Zupełnie bladą z przerażenia osobę, która całkiem nie ogarniała tego, co tutaj się dzieje. Co się dzieje dookoła, a wszystko to zdawało się być kpiną. Podniósł się na równe nogi, rozglądając się dookoła. W jego ciele pojawiło się coś zupełnie nowego, coś co zaczęło rywalizować z gniewem o przewagę. Zaniepokojenie. Zakłopotanie. Niepewność, która tylko wzbudzała złość, a ten powiększał mętlik w jego głowie. Nie wiedział, co się dzieje, a jedyne, co mógł zrobić - to być. Podszedł powoli w stronę krwawego wymazu, aby to szybkim ruchem rozmazać krwawą breję. Niedobrze robiło mu się na wspomnienie zajścia, w którym to widział podobne zgłoski. Podobny obrazek. Podobną scenę. A ktoś najwyraźniej prosił się o powtórkę... Obrazek jednak nie pozostał w centrum uwagi nazbyt długo. Teraz - liczyły się tylko żądze. Żądza krwi i żądza mordu. Zemsta, która przeplatała się z desperacką próbą trzymania się przy... życiu? Przynajmniej przy swoim spokoju. Spokoju, który zaczęły zaburzać kroki. Zjawisko, które wzbudziło w nim cały ten lęk, a któremu nie miał zamiaru ulec. Zjawisko, które z pewnością nie mogło z nim wygrać! Przez pewną chwilę spróbował się uspokoić, czy zlokalizować przeciwnika, ale... nie obchodziło go to. Tętno gwałtownie podskoczyło, a tożsamość oponenta... na co mu tożsamość trupa?! - Wyjdź wreszcie z ukrycia... - syknąłby tylko, dzierżąc w łapce swoją broszkę, a i będąc gotowym, aby przekształcić ją w ostrze w każdej chwili. By w każdej chwili przesłonić się mieczem albo nawet i przebić wroga, który tylko przy nim się pojawi. Na jego twarzy pojawił się uśmiech, jednak daleko mu było do tego szczęśliwego. Ten wydawał się bardziej desperacki, czy nawet obłąkany, ale... W końcu nie mógł już ufać nikomu. Musiał wymazać ich wszystkich z jego życia i sprawić, aby oni też poznali jego... pustkę...
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Miejsce Wto Lis 17 2015, 21:21
MG: Dotarcie do napisu, by go zetrzeć nie okazało się wcale takie łatwe. Zarówno ściana, jak i krew na niej się znajdująca, wciąż pozostawały nieosiągalne dla Haru. Wywoływało to jeszcze większe odczucie pustki, oraz bezradności. Każda sekunda wpatrywania się w napis przywoływała nieprzyjemne wspomnienia. Cały gniew, który płonął w nim, zdawał się być niczym wobec dominującego miejsca. Był słaby wobec tego co go otaczało. Nie miał nad niczym panowania. Nawet jego ciało samowolnie drżało. Jedynie szczątkowy umysł, który otoczył się ścianą nienawiści, był dla niego twierdzą, która miała przezwyciężyć miejsce. Jednak wszystko było tak bezsensowne jak walka z wiatrakami. Kroki zrobiły się na tyle głośne, jakby żołnierski oddział przechodził marszem po głowie chłopaka. Nawet kiedy wydał z siebie dźwięk i sięgnął po broszkę, ta szybko wypadła z jego drżących rąk. Najgorszym jednak momentem była chwila, gdy wszelkie dźwięki ucichły, a Haru poczuł na swoim ramieniu dłoń. Ta gwałtownie obróciła go w stronę bladego oblicza znajomego mu mężczyzny. Z jego pustych oczodołów spływała krew. Jego czarne włosy były nią zlepione. Natomiast na twarzy widniał wciąż ten sam niewinny uśmiech osoby, która niezasłużenie umarła. - Miło cię znów nie widzieć, panie Haru… - powiedział, po czym chwycił pręt wystający z piersi byłego exceeda. Szarpnął nim, wywołując ogromny ból. – Jakie to uczucie? Widzieć… Słyszeć… Czuć… Nie każdy może sobie na tyle pozwolić… Osobnik puścił pręt, odpychając Haru na kilka kroków do tyłu. Trzymał w ręku swoją śledzionę, głaszcząc ją jak małego kotka. Jego klatka piersiowa była otwarta. Dało się w niej zauważyć brak serca. Te zaś znikąd pojawiło się w dłoni Haru. Nie biło… Było martwe…
Welt
Liczba postów : 791
Dołączył/a : 03/01/2013
Temat: Re: Miejsce Wto Lis 17 2015, 22:03
Stwierdzenie, że blondyn nie ma żadnych zmartwień byłoby kompletnym zaprzeczeniem rzeczywistości. Nawet ten surrealny świat zdawał się prawdziwy - przynajmniej dla niego. Na domiar złego, ilość zmartwień nieustannie wzrastała, a lada moment miała sięgnąć zenitu. Jego ciężka praca, która nie przynosiła żadnych efektów, to tylko początek całej jego klęski. Nogi zdawały się być jak z waty, a całe ciało odmawiało mu posłuszeństwa. Chociaż usilnie próbował, chociaż tak bardzo się starał - wszystko to na nic! Jedynie mógł zacisnąć zęby w bezsilnym uścisku zdenerwowania, ale nawet to nie pomagało. Nie miało widocznego efektu. Zwłaszcza w chwili, w której pojawił się ktoś inny. Ktoś, którego imienia nie znał. Ktoś, o kim najchętniej by zapomniał, odcinając się od wszelkich wspomnień i obrazów z nim związanych. - ...j-jak? - padło ze strony chłopaka, jednak te słówko z ledwością opuściło jego gardło. Nie mógł nawet drgnąć, aż ten pochwycił pręt, przysparzając mu niemałej porcji bólu. Syknął tylko głośno, przygryzając wargi, aby to chwilę później jakoś się oddalić od osobnika. Jakoś się uwolnić i zapewnić sobie jakiś dystans pomiędzy nimi. Czuł się coraz słabiej i nie wiedział nawet, co teraz powinien zrobić. Jak zareagować na żywego trupa?! Nie żeby sam nim nie był. Co tu się kurwa odpierdala? - przemknęło niejednokrotnie w myślach dawnego Exceeda, jednak nie dane mu było myśleć. Nie dane mu było się teraz zastanawiać, czy skupiać na jego małej rzeczywistości pogrążonej w mroku. Ciągły uśmiech nieznajomego w ogóle nie pomagał. Nic nie pomagało. Nawet pierdolone serce, które znikąd pojawiło się w jego dłoni, skutecznie uniemożliwiając chwycenie się za własną klatkę piersiową. Dłonie Haru zdawały się lekko zacisnąć, jednak to i tak było na nic. Może i lekko przydusił serce. Może i spróbował się cofnąć, jednak nogi same zdawały się uginać, a chłopak pod nagłym ciężarem swojego ciała aż przysiadł na ziemi, wpatrując się tylko w nieznajomego. - K-Kim jesteś? Cz... C-Czego chcesz? - skupił się na pytaniach, nie wiedząc co miałby mu odpowiedzieć. Nie wiedział nawet jak zareagować, czy co zrobić, a jedynie mógł czekać. Czekać na potencjalne informacje, bądź dalszą reakcje ze strony nietypowego osobnika, którego przyszło mu spotkać już po raz drugi, acz teraz... w nie-życiu?
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Miejsce Czw Lis 19 2015, 18:27
MG: Było miękkie, ciepłe i mięsiste, aż chciałoby się je zjeść. Lekko śliskie, ale nie na tyle by wypaść z dłoni… Uśmiech z twarzy martwego mężczyzny nie znikał. Pozostawał niezmienny, tak samo jak monotonny ruch głaskania śledziony. Twarz miał skierowaną w stronę Haru. Gdyby miał oczy zamiast dwóch dziur po nich, być może patrzyłby na niego z wyraźnym politowaniem. Bił od niego nieprawdopodobny smród rozkładających się zwłok, zmieszany z jakimiś tanimi perfumami. Pomimo mizernego, wychudzonego, zmasakrowanego ciała zdawał się być potężniejszy, w chwili obecnej, od płaszczącego się przed nim byłego Exceeda. - Dobrze wiesz kim jestem… Jestem zwłokami Kuro. Tego Kuro, który umarł gdzieś w jakiejś wiosce bez nazwy, został przeniesiony do pustej chatki, gdzie niejaki Haru wyciął mu śledzionę, wydłubał oczy, a serce rzucił leśnym zwierzętom na pożarcie – powiedział pogodnym głosem, jakby opowiadał o cenie cebuli z zeszłego tygodnia. – Czyżbyś zapomniał ile krwi się wtedy polało? Zapomniałeś z jakiego powodu? Czyżby śmierć Kuro poszła na marne? Osobnik przykucnął, aby jego twarz znalazła się na wysokości twarzy Haru. - Czego chcę? Będąc jedynie marnymi zwłokami, podrzuconymi jakiejś tam dziewczynie, nie mogę chcieć za wiele… Może powinieneś zdać to pytanie samemu sobie? Czego ty chcesz? Czy wszystkie twoje czyny były do tego dążeniem? Po tych słowach osobnik wyprostował się i wyciągnął zakrwawioną prawą dłoń w stronę chłopaka, jakby chciał pomóc mu wstać.
Welt
Liczba postów : 791
Dołączył/a : 03/01/2013
Temat: Re: Miejsce Czw Lis 19 2015, 20:45
...westchnął. Chodziło mu o coś zupełnie innego, ale nie mógł teraz narzekać. Bardziej cenił sobie bezpieczeństwo, czy utrzymanie dystansu. Mógł tylko wysłuchać tego, co nieznajomy miał do powiedzenia. Dlatego też czekał i przyglądał się jego poczynaniom. Wszelkie jego gesty zdawały się drażnić chłopaka, a zarazem w jakiś sposób go niepokoić. To wszystko było takie nienaturalne! - Przestań - ciche stwierdzenie, czy też prośba padły ze strony blondyna, kiedy to jego rozmówca kontynuował swój wywód. Wszelkie opisy, wszelkie obrazy stawały przed jego oczami jak żywe, a mu... z każdą sekundą robiło się niedobrze. Usilnie próbował nie wymiotować. Spróbował walczyć ze swoim ciałem, jednak w aktualnym położeniu było to niczym walka z wiatrakami. Każde kolejne słowo przypominało mu tamto zajście. Z tego też powodu nie spostrzegł początkowo jak mężczyzna przy nim kucnął. Wzdrygnął się i odsunął od niego, najpewniej próbując odskoczyć jak oparzony, ale coś poszło nie tak. Nie wiedział... Nic już nie wiedział. Nie wiedział, czego może się po nim spodziewać. Nie znał żadnej odpowiedzi na jego pytania. - ...czego chcę... - powtórzył ciut pusto, acz w trakcie tych słów głos mu się załamał, ukazując tym samym obawę. Obawę przed jego rozmówcą? Czy wszystko, co zrobił - było tego warte? Czy jego dążenia nie doprowadziły go właśnie do tego momentu? Czy cała ta sytuacja w ogóle miałaby miejsce? Czy on - którykolwiek z nich - musiał umierać? Seria pytań przetoczyła się przez jego świadomość, jednak nie mógł na to nic poradzić. Już wcześniej przypominał sobie wszystko i wcześniej już postanowił. Wiedział, że to co zrobił nie miało najmniejszego sensu. Wszystko w co wierzył i co znał - nie miało kompletnie żadnej wartości. Zostawiało po sobie tylko pustkę i złość. Czy tego właśnie miał chcieć? Tego pragnął?! - ...w-wybrać inną drogę. Zostawić ich za sobą. Z-Zapomnieć... - wydusił z siebie, przyglądając się martwemu sercu w jego dłoniach, a już niedługo potem przenosząc ów spojrzenie na wyciągniętą dłoń. Nie potrafił zaufać komuś, kogo sam zabił. Nie wiedział, czego on od niego chciał, ale... wiedział, że popełnił błąd. Jeden, drugi, trzeci - wiele błędów. Dlatego też nie myśląc za wiele, a do tego nie mając zbytnio co zrobić, położył na ręce nieznajomego mężczyzny jego serce, rzucając tylko niepewne: - P-Przepraszam. Mimo wszystko dało się też dostrzec brak zaufania względem danego człeka. Coś go w nim niepokoiło, dlatego też był gotowy na wszelkie reakcje ze strony chłopaka, a nawet na to, że jakoś musiałby zrobić unik. Jakoś się ratować, jakoś... przeżyć?! Nawet jeśli już i tak zginęli.
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Miejsce Pią Lis 20 2015, 19:15
MG: Każde słowo padające z ust Zwłok Kuro było udręką dla Haru. Widocznie o wiele bardziej dotkliwa była dla niego śmierć mężczyzny, niż dla samego trupa. Ten wysłuchał słów, które z trudem wypowiedział były exceed. Uśmiech na martwej twarzy jakby nieco się poszerzył. Przyjął od chłopaka serce i zaczął je obracać w dłoni. - Nie widzisz, że nie ma innej drogi? Możesz iść albo przed siebie, albo za siebie… – powiedział, odwracając się najpierw w prawo, a potem w lewo. Po obydwu stronach, czarne ściany, przekształcone w korytarz prowadziły w nieprzeniknioną ciemność. – Możesz jedynie wybrać kierunek tej drogi… Albo nie ruszać się i pozostać w miejscu… Niezależnie od tego co wybierzesz, nigdy nie pozbędziesz się tego co zrobiłeś... Zawsze będę z tobą, jako ten, którego chciałeś się pozbyć... Ten, którego tak brutalnie zamordowałeś, bez sensu... i bez celu... - po tych słowach ponownie chwycił pręt, upuszczając swoją śledzionę. Kręcąc nim wywoływał u Haru kolejną dawkę niewyobrażalnego bólu. Bólu rozrywającego ciało… Wiecznej agonii… Po chwili jednak puścił, aby złapać Haru jedną ręką za włosy i szarpnął nim do góry. Drugą rękę, w której wciąż trzymał serce, wcisnął mu w usta po sam łokieć. Przez gardło, aż do żołądka. Wyjął ją całą czerwoną, już bez serca, które zostało wewnątrz Haru. Chłopak poczuł obrzydliwie gorzki smak. Jego usta zaschły jakby od tygodnia nie miały kontaktu z wodą. Z trudem mógł łapać jakikolwiek oddech, gdyż każdemu towarzyszył odrażający smród, który aż parzył w nozdrzach. Oczy zaszły mu mgłą, ale to wszystko nie trwało długo. - Tak czy inaczej, musisz do siebie do wszystko przyjąć… To co było… Jest… I będzie… Bo to nigdy nie zniknie... - usłyszał jeszcze, będąc na klęczkach przed Zwłokami Kuro...
Welt
Liczba postów : 791
Dołączył/a : 03/01/2013
Temat: Re: Miejsce Pią Lis 20 2015, 21:33
Uważnie wsłuchiwał się w dźwięk każdego słowa, które padało z ust jego zwłok. Chociaż nie było to jego ciało, to jednak tylko w ten sposób mógł nazywać tego osobnika. W dalszym ciągu nie miał pewności, że może zaufać nieznajomemu, jednak miał on sporo racji. Chciał nawet skomentować jego wypowiedzi, ale zaraz potem coś zablokowało mu usta, a okropny smak towarzyszył dawnemu Exceedowi. Niemałe problemy powróciły na pierwszy plan, a odór jaki się wytworzył tylko wzmagał odruchy wymiotne u blondyna. Ten przez dłuższą chwilę musiał walczyć sam ze sobą, aby to nie zwrócić i tak niemalże pustą zawartość żołądka. Wszelkie towarzyszące temu procesowi bodźce zdawały się działać na niekorzyść kotowatego, jednak nie miał zamiaru się poddawać. - ...zawsze można odciąć... - wysyczał tylko, będąc o mały włos od rzygnięcia, jednak resztkami sił zdawał się powstrzymywać. Nie miał zamiaru bawić się bardziej w tę szopkę, aniżeli potrzebował, dlatego z niemałymi trudnościami spróbował wstać. Wstać i ruszyć w kierunku osobnika, aby następnie rzucić jeszcze tylko jedno proste stwierdzenie. - G-gdzie... co jest? - wydusiłby z siebie, bijąc się z sobą, aby dowiedzieć się o kierunek drogi. Skoro miał ruszyć to chciał ruszyć na przód, a nie cofać się do tego, co i tak mu się nie opłacało. Tego, co chciałby zapomnieć i zostawić za sobą. Chciał przecież zacząć na nowo, prawda? Jeśli jednak nie uzyskałby odpowiedzi - zostało liczyć na los i po prostu iść. Iść przed siebie.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.