HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Miejsce




 

Share
 

 Miejsce

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next
AutorWiadomość
Ejji

#911 Widmo

Ejji


Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014

Miejsce Empty
PisanieTemat: Miejsce   Miejsce EmptyWto Lis 03 2015, 21:21

Coś…
Jakoś…
Gdzieś…

…Miejsce




MG:
Czy możliwe jest aby zdefiniować koniec bez początku? Albo początek bez końca? Istnienie jednego musi być zależne od drugiego. Co nie ma końca, nie ma też początku… Czymże jest jedno małe życie wobec wieczności? Jedynie marną kroplą w bezdennym oceanie. Ile razy człowiek, zwierzę, istota może umrzeć, zanim w końcu umrze? Czy śmierć w ogóle istnieje?

Niewyobrażalny ból towarzyszył Haru. Jak mniemał już raz umarł. Prawdopodobnie umarł po raz drugi. Można umrzeć po raz trzeci? Jego szyja nieustannie krwawiła, a prawe oko nie widziało nic prócz czerwieni. Możliwe, że nawet na sekundę nie utracił świadomości. Nie pamiętał jednak tego co go zabiło, oraz jak znalazł się w miejscu. A czym było jego miejsce? Całkowitą pustką. Wielką, czarną, komnatą z cegieł. Bez drzwi, bez okien, ale skądś docierało do miejsca światło. Nie było tam nic oprócz ciszy, oraz czarnych ścian. Sam chłopak leżał na samym środku pomieszczenia na lodowatej posadzce. Wewnątrz panowała całkowita cisza.
W pewnej chwili chłopak mógł się zorientować, że jego klatkę piersiową przebijał długi, stalowy pręt, przechodzący przez serce, a wychodzący plecami. Nie uwierał go w żaden sposób, po prostu sobie był. Logicznym wydawało się, że z czymś takim żaden człowiek nie przeżyłby nawet dziesięciu sekund… A jednak… Haru czuł…
Mógł się ruszać…
Jego umysł działał…
Żył?
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4681-kieszenie-eziego#97687 https://ftpm.forumpolish.com/t4655-edzy-lajtmun https://ftpm.forumpolish.com/t4682-dziennik-pokladowy-tylko-kurza-stopa-gdzie-jest-moj-okret#97688
Welt


Welt


Liczba postów : 791
Dołączył/a : 03/01/2013

Miejsce Empty
PisanieTemat: Re: Miejsce   Miejsce EmptyWto Lis 03 2015, 22:15

Jaki jest prawdziwy sens życia? Czemu niemalże od początku w jego los wpisane jest cierpienie? Co czeka na nas na samym końcu tej wędrówki? Dlaczego każda ludzka podróż ma jeden kres? I przede wszystkim... Czy istnieje życie po śmierci?!

Pytania mnożyły się bez ustanku. Każda sekunda tej niecodziennej sytuacji odmalowywała się na twarzy dawnego Exceeda poprzez bolesny grymas bólu. Ten jednak skrywał za sobą coś jeszcze, a dokładniej - uśmiech?! Nawet jeśli bolało. Bolało jak cholera. Kurewskie odczucie bólu było na tyle nieprzyjemne, że miało się ochotę zginąć, ale... jakoś nie potrafił. Zupełnie jakby Śmierć o nim zapomniała. Tak jak przyjaciele. Został ponownie sam pośrodku niczego, a wszelkie jego starania spełzły na niczym. - ...ha! Ha...ha...HAHAHAHAHAHA... AH! - dźwięczne zgłoski rozległy się po okolicy, kreując szaleńczy śmiech, który jeszcze długo pobrzmiewał w głowie blondyna. Ten zaś postanowił sięgnąć ręką w kierunku rannego oka, jakby sprawdzając w jak tragicznym jest stanie. Wszystko po to, by zebrać nieco krwi z każdej rany, a następnie sprawdzić - czy rzeczywiście nią była. Dość prosto, bo miał zamiar jej po prostu spróbować. Wszystko tylko po to, aby zanieść się kolejnym śmiechem, jednak ten zdawał się nieco bardziej rozpaczliwy. Porzucony jako kot i człowiek. Przez przyjaciół. Ukochaną osobę. Nawet samą Śmierć. Spróbował aktywować swoje regenerujące zaklęcie, jakby one cokolwiek mogło zdziałać. Mimowolnie łzy zebrały się w miarę możliwości spływając po policzkach/poliku. Nie zostało mu już nic. NAWET ŻYCIE GO OPUŚCIŁO! Chociaż... czy kiedykolwiek je miał? Jedyne co posiadał, to cień cudzego życia. Życia, które zapewniło mu wszystko, a potem wszystko to odebrało. Każda kolejna chwila, która mogłaby robić za wieczność pozbawiała go chęci do jakichkolwiek działań. Każda sekunda przybliżała go do niezbyt radosnych konkluzji, ale... czy w ogóle musiał żyć? Czy miał jakikolwiek cel?! Czy rzeczywiście jeszcze... żył?

Te nikłe i nic nieznaczące światełko zdawało się przynosić niewyobrażalną ilość nadziei. Wizja tego, że mógł wszystko zacząć od nowa. Porzucony, niechciany i zapomniany. Spróbował jakoś sięgnąć po włócznię. Pozbyć się jej i pozwolić sobie na odrobinę wolności. Chciał wstać. Rozejrzeć się dookoła. Uwolnić się od tego, co go wiązało. Uwolnić się od swojej przeszłości, bólu, cierpienia i... śmierci. Co prawda wszelkie jego ruchy przypominały te ospałe i leniwe. Liczyło się, że jednak próbował. Nie miał niczego, ale... czy nie mógł zacząć od nowa?!
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3239-paradoks-paradoksu#60083 https://ftpm.forumpolish.com/t506-kuro https://ftpm.forumpolish.com/t857-miejsce#12283
Ejji

#911 Widmo

Ejji


Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014

Miejsce Empty
PisanieTemat: Re: Miejsce   Miejsce EmptySob Lis 07 2015, 03:38

MG:
Radosny nastrój widocznie bardzo dopisywał Haru. Jego śmiech odbijał się od ścian i powracał do niego, lecz w chwili, gdy zanikał, cisza stawała się coraz głębsza. Zaś gdy spróbował swojej krwi, poczuł jak była obrzydliwa. Tak bardzo, że gdyby włożył rękę do szamba i całą ją oblizał, to i tak jej smak byłby lepszy od jego krwi. Do tego śmierdziała trupem i zgnilizną. W końcu przestało mu być do śmiechu. Postanowił wstać i pozbyć się stalowego druta, przebijającego jego ciało. Gdy go dotknął, poczuł jak bardzo jest gorący. Wręcz parzył jego dłoń. Mimo to szarpnął, go w celu wyciągnięcia. Poczuł nieopisany ból, jakby ktoś mu szarpał wnętrzności, brutalnie i bez opamiętania, który szybko zaczął rozchodzić się po jego całym ciele. Po dwóch sekundach, każda komórka jego ciała wrzeszczała z bólu. W porównaniu z tym, palenie na stosie byłoby czymś miłym i przyjemnym. Fontanna obrzydliwej krwi wystrzeliła z jego piersi. Trysnęła wysoko, na wszystkie strony. Było jej zdecydowanie za dużo, jak na chłopaka. Przez chwilę miał wrażenie, że zaraz wyciągnie pręt, pozbywając się go ze swojego ciała. Jednak ostatecznie puścił, a ból natychmiast zniknął. Zauważył, jednak iż pręt nawet nie drgnął. Cały czas, w tym samym miejscu przebijał jego ciało.
Ostatecznie wstał, rozejrzał się. Oprócz czarnych ścian nie widział czegokolwiek innego. Pomieszczenie było zbudowane w tak dziwny sposób, że chłopak nie mógł określić jaka odległość dzieli go od najbliżej ściany. Jednocześnie były na wyciągnięcie ręki, oraz nieosiągalnie dalekie. Sam Haru stał na środku, w równej odległości od każdej ściany. Oprócz nich nie było tam zupełnie nic. Pustka i cisza. Samotność, oraz ciemność. Bez jakiejkolwiek nadziei… Jedynie obrzydliwy odór jego własnej krwi był czymś wyróżniającym i niemonotonnym.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4681-kieszenie-eziego#97687 https://ftpm.forumpolish.com/t4655-edzy-lajtmun https://ftpm.forumpolish.com/t4682-dziennik-pokladowy-tylko-kurza-stopa-gdzie-jest-moj-okret#97688
Welt


Welt


Liczba postów : 791
Dołączył/a : 03/01/2013

Miejsce Empty
PisanieTemat: Re: Miejsce   Miejsce EmptySob Lis 07 2015, 15:53

Euforia, czy rozpacz - obie ustąpiły. Usta blondyna wygięły się, a jego twarz ewidentnie zaczęła pokazywać jego zniesmaczenie. Brudna substancja nijak nie przypominała krwi. Obleśna abominacja, która tylko miała ją udawać, a zarazem zastępować. Trupi odór kogoś, kto już odszedł, a zarazem kogoś, kto nie miał gdzie się podziać. Nie pasował nigdzie i nawet nikt nie kwapił się z osądzeniem go, ale to się nie liczyło... Już się nie liczyło. Przeraźliwy krzyk odbił się od ścian niczym śmiech sprzed paru chwil. Nie szczędził sobie wyrażania siebie. W końcu miał prawo uzewnętrznić własne problemy. Własne zmartwienia. Tragedię swojej egzystencji, która pełnie swojej okazałości zdawała się mieć pod postacią pręta przebijającego jego ciało. Ból był nie do opisania, a i pewnie tylko on sprawił, iż wszelkie dalsze poczynania zostały znacząco opóźnione. Podniósł się z głuchym jękiem, ukazując w ten sposób namiastkę swojego cierpienia, ale to i tak nikogo nie obchodziło. Był tutaj tylko on...

...CAŁKIEM SAM...

...pośrodku niczego. Spojrzenie czerwonych tęczówek przybrało nieco bardziej cierpiętniczy wyraz, a sam Haru przeniósł wzrok na pręt. Ten zdawał się jedyną nader nadzwyczajną aberracją, która była na wyciągnięcie ręki. Spróbował przyjrzeć się temu, jak długi jest pręt wystający zarówno przed nim, jak i ten za jego plecami. Jakby w ten sposób chciał ocenić pewne korzyści. Co więcej - spróbowałby przyzwać sobie niewielkie towarzystwo za pomocą swojego zaklęcia - Cats Company(C). Nie miał pewności, czy w tym miejscu jego magia działała, a tak - nie byłby sam. Koty w odróżnieniu do ludzi nie porzucały go nigdy, chyba że im kazał. Zmęczone westchnienie opuściło płuca chłopaka, a ten - z towarzystwem, czy bez niego postanowił ruszyć przed siebie. Iść naprzód wśród tego oceanu beznadziei, zostawiając za sobą śmierdzącą, krwawą ścieżkę. Nawet jeśli nie było już nadziei - stojąc w miejscu jej by nigdy nie odnalazł. Sam też jej stworzyć nie umiał, dlatego też przemieszczając się powoli liczył na to, że w końcu coś znajdzie, a zarazem miał zamiar sprawdzić swój ekwipunek, czy wszystkie jego rzeczy przepadły razem z nim, a przynajmniej ono... Sacred Relict. Ktoś, kto tak jak on... został sam.

Wiem, że to bez znaczenia, ale słuchałem sobie tego @.@/
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3239-paradoks-paradoksu#60083 https://ftpm.forumpolish.com/t506-kuro https://ftpm.forumpolish.com/t857-miejsce#12283
Ejji

#911 Widmo

Ejji


Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014

Miejsce Empty
PisanieTemat: Re: Miejsce   Miejsce EmptySob Lis 07 2015, 22:02

MG:
Nieważne jak głośno by wrzeszczał, nie było nikogo, kto mógłby go usłyszeć. Jego krzyk był niczym więcej jak pustym dźwiękiem wśród nicości. Poczucie samotności, oraz bezradności coraz bardziej dobijało chłopaka. Wrażenie, że wszyscy go opuścili również było dręczące i przygnębiające. Tak samo myśl, że już nic mu nie zostało.
Po spojrzeniu na pręt zauważył, że ten wystaje pół metra z przodu, jak i pół metra z tyłu. Sprytny matematyk obliczyłby, że jego całkowita długość to coś koło metra. Oba zakończenia były ostre. Jak już się zdążył przekonać, nie było sposobu by go wyjąć, a wszelkie próby wiązały się z przerażającym bólem.
Wciąż miał przy sobie swoje bezcenne rzeczy. Broszkę, która była bronią. Odświeżacz powietrza i całą resztę przydatnych, bądź mniej przydatnych przedmiotów. Natomiast jego Sacred Relic był wyblakły. Nie wyczuwał w nim jakiejkolwiek mocy.
Ostatecznie postanowił ruszyć przed siebie. Miał wrażenie, że idzie do przodu, że przesuwa się w przestrzeni między ścianami. Ale po chwili zauważył, że i tak nic się nie zmieniło. Czarna klatka wciąż była tak samo od niego oddalona, a on stał w jej centralnej części.
W międzyczasie spróbował przywołać sobie kociaki do pomocy, jednocześnie myśląc o nich jako bliskich sobie stworzeniach. Jednak tym razem go zawiodły. Może dlatego, że nie wyczuwał w sobie jakiejkolwiek magicznej mocy, a może i nawet koty już go nie chciały...

A może jednak?

Czy właśnie te niewielkie futerkowce miały być iskierką nadziei dla opuszczonego Haru? Minęły już może ze trzy godziny, odkąd Haru mierzył się ze swoją samotnością i wtedy usłyszał dźwięk przypominający miauknięcie. Możliwe, że mu się tylko zdawało, ale po chwili usłyszał drugi. Nie był jednak w stanie określić skąd dochodziły, ale były czymś, co przerwało okrutną ciszę...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4681-kieszenie-eziego#97687 https://ftpm.forumpolish.com/t4655-edzy-lajtmun https://ftpm.forumpolish.com/t4682-dziennik-pokladowy-tylko-kurza-stopa-gdzie-jest-moj-okret#97688
Welt


Welt


Liczba postów : 791
Dołączył/a : 03/01/2013

Miejsce Empty
PisanieTemat: Re: Miejsce   Miejsce EmptyNie Lis 08 2015, 01:18

...została tylko pustka. Seria głuchych dźwięków przypominających kroki poniosła się echem pośrodku wszechogarniającej nicości. Ciemność zdawała się być tak blisko, a zarazem tak daleko. Nie było tu jednak niczego. Nie było w tym miejscu nikogo. Nikogo poza nim. Został tylko on. Porzucony - zapomniany przez świat. Całkiem sam. Ten, którego wyrzekła się własna rodzina. Ten, który porzucił własne jestestwo dla najbliższych. Ten, którego zostawili Ci, którym miał ufać, czy Ci, których kochał. Teraz - nie miał już nic. Nawet życia. Światełko zdawało się powoli przygasać, a kroki Haru zwalniać, jakby beznadzieja odmalowywała swoje jestestwo w jego poczynaniach. Strapione westchnienie opuściło płuca blondyna, a jego wzrok powędrował ku brudnej posadzce. W chwili, w której pewna myśl zagościła w jego głowie - wszystko przestało się liczyć. Nie miał przecież nawet gdzie wrócić. Nie miał gdzie iść, ale... nie chciał zostać tutaj sam. Nie chciał spędzić wieczności pośrodku tej... nicości. Nie chciał się tutaj znajdować, ale nie miał też innego wyboru.

Czy to ma jeszcze jakiś sens? Dlaczego znowu jestem sam?

- Czekaj! Jest tu kto? - wydusił z siebie tylko kotowaty, który nie krył szoku przemieszanego z ulgą w chwili, w której dosłyszał jakiś dźwięk inny, aniżeli otoczenie. Przyspieszył kroków. Spróbował zlokalizować źródło dźwięków, czy też zrozumieć to, co kryło się za tym odgłosem. Ostatnia szansa? Ostatni promyk nadziei? Jedyna perspektywa ratunku?! A nie od dziś wiadomo, że tonący chwyci się... każdej brzytwy?
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3239-paradoks-paradoksu#60083 https://ftpm.forumpolish.com/t506-kuro https://ftpm.forumpolish.com/t857-miejsce#12283
Ejji

#911 Widmo

Ejji


Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014

Miejsce Empty
PisanieTemat: Re: Miejsce   Miejsce EmptyNie Lis 08 2015, 11:30

MG:
Jak ogromną nadzieję musiał wzbudzić w Haru ten cichutki dźwięk. Nie mając pewności z której strony doszedł, ruszył przed siebie. Niemalże biegł, by złapać stworzenie, którego nie widział, acz udało się je usłyszeć. Kilka razy podczas tego pędu odgłos się powtórzył, ale w końcu zamilkł. Zaś Haru potknął się o własne nogi, prawie upadając, lecz podtrzymał go pręt w ciele. Przez sekunę poczuł okropny ból, lecz stalowy drąg nawet nie drgnął po zderzeniu z podłogą. Na wołanie byłego exceeda nikt nie odpowiedział. Znowu został skazany na samotność wśród mroku i czerni...Cisza robiła się coraz bardziej nie do zniesienia. Długo mógł oczekiwać na jakikolwiek dźwięk, ale takiego już nigdzie nie było. Przed jego oczami zaś wciąż był ten sam obraz ścian. Nawet jeżeli w jego przebitym sercu pojawił się choćby promyk nadziei, to szybko zostawał tłumiony przez pustkę i ciszę.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4681-kieszenie-eziego#97687 https://ftpm.forumpolish.com/t4655-edzy-lajtmun https://ftpm.forumpolish.com/t4682-dziennik-pokladowy-tylko-kurza-stopa-gdzie-jest-moj-okret#97688
Welt


Welt


Liczba postów : 791
Dołączył/a : 03/01/2013

Miejsce Empty
PisanieTemat: Re: Miejsce   Miejsce EmptyNie Lis 08 2015, 18:44

TAKIE TAM THEME
Nie umiem dobierać ;-;

...i tak właśnie minęły noc i poranek dnia pierwszego. Takie stwierdzenie ułatwiłoby wiele, bo sam blondyn - nigdzie się nie spieszył. Nikogo już nie gonił. Jedynie leżał, czekając - pozwalając paskudnej brei na to, by zabrudziła pod nim posadzkę. Pozwalając jej na otoczenie jego osoby aurą zepsucia, której nie mógł przyrównać do niczego innego jak odoru śmierci. Odoru rozkładu, który zaczął się unosić w powietrzu, aż osamotniony Haru bez żadnej energii, czy nadziei postanowił przysiąść. Ponownie rozejrzał się po wszędobylskim mroku. Doskonała pustka. Piękna i bezkresna beznadzieja. Taka jak cała jego parszywa egzystencja. ZUPEŁNIE BEZ ZNACZENIA! Przetarł prawą dłonią zniszczone oko, aby to ponownie nabrać na palce dawkę krwi, ale tym razem... nie próbował jej. Nie wąchał. Nie badał. Postanowił jedynie zacząć... malować. Różne kreski i kontury zaczęły się pojawiać na podłożu za pośrednictwem blondyna, czy też czerwonej, mętnej substancji. Miały one wykreować rzeczy, które nie tak dawno były mu bliskie. Którym on miał być bliski. Przyjaciół, rodzinę, gildie - nawet jeśli to były symbole, czy bliżej im było do patyczaków, aniżeli jakiegoś arcydzieła, to tyle starczyło. Nie był w ten sposób sam. Ostatnim, a i nieco staranniejszym w swej nieumiejętności dziełem miała być ona. Twarz osoby, która była mu najbliższa. Osoby, dzięki której miał okazje poznać przyjaźń, miłość - odkryć nadzieje. Twarz, która należała do jego największego skarbu. Do niej - Takary...

- D-Dlaczego..? -

Zbłąkane słowo opuściło gardło z niemałą trudnością. Łzy zaczęły napływać do zdrowego oka rozmazując mu jego jedyne źródło wizji. Nigdy nie spodziewałby się, że właśnie ten karykaturalny obrazek wystarczył. Tylko on był mu teraz potrzebny. Tylko on starczył. Jego skarb, a zarazem największe przekleństwo. Wszystkie wspomnienia stanęły przed jego oczami jak żywe. Jej twarz. Jej uśmiech. Jej słowa. Jej dotyk. Każda chwila spędzona razem wydawała się teraz istną... torturą. Męczarnią, która w jego głowie powtarzana była niejednokrotnie we wspomnieniach czy snach. Nie jeden raz widział jej placy, które oddalały się, zostawiając go daleko za nią. Nie jeden raz przyglądał się temu wszystkiemu, prosząc o to, by móc wszystko zmienić. By wszystko potoczyło się inaczej, a czas... zawrócił do tego miejsca, w którym byli szczęśliwi. - D-Dlaczego mnie zostawiłaś? Dlaczego odeszłaś? Dlaczego... Dlaczego... Dlaczego... - powtarzał tylko pustym głosem pod nosem, a nagromadzone łzy zaczęły swobodnie spływać po jego poliku bezwiednie rozpryskując się o posadzkę czy sam malunek. Gdyby tylko mógł o niej zapomnieć, tak jak ona zapomniała o nim. Czemu nie mógł się odwrócić? Czemu nie mógł zapomnieć? Tak jak wszyscy zapomnieli o nim...

- C-Czemu nie potrafię..? -

Wyszeptał blondyn, a w jego głosie prócz pustki dało się wychwycić beznadzieje. Beznadzieje, która poniosła się echem po okolicy, wracając na swoje miejsce. Ponownie przetarł oczy zakrwawioną dłonią. Byle tylko zmniejszyć łzawy potok. Byle tylko jakoś się uspokoić, jednak nie miał na to wystarczająco sił. Przeniósł bezsilne spojrzenie na kawałek metalu wystający z jego piersi. Kawałek metalu, który wywoływał u niego bezkresny ból. Kawałek metalu, który najwyraźniej kpił sobie z niego, a zarazem dawał mu znak. - P-Póki czujesz ból t-to znak, że jeszcze żyjesz... jeszcze ży... ję? - wydusił z siebie, dławiąc się przy tym własnymi łzami, czy mętną cieczą, która spływała pewnie po jego twarzy. Wszystko to stanowiło preludium dla następnej czynności Haru - bólu. Nie myśląc za wiele kotowaty pochwycił tylko metalowy pręt szarpiąc go ponownie. Mocno. Z całej siły. Tym razem nie chciał się go jednak pozbyć. Chciał poczuć całe swoje życie. Całe swoje nieszczęście w jednej chwili. Chciał poczuć jak wszelkie jego marzenia zostają rozdarte na strzępy. Jak wizja przyszłości u boku ukochanej osoby zostaje pożarta przez płomienie bólu. Jak to, co kiedyś było błogosławieństwem - staje się klątwą, do której nie chciał już nigdy wracać. Jak aura zepsucia ponownie skrapla otoczenie, wywołując przy tym niemałe mdłości u dawnego Exceeda, a zarazem patrząc... Jak ciężko jest mu zapomnieć... Zapomnieć o tym wszystkim...

- Dlaczego... DLACZEGO NIE MOŻEMY BYĆ TACY JAK DAWNIEJ?! -

Krzyk zdawał się rozdzierać powietrze niczym nóż wbijający się w masło. Podobnie miała się kwestia ciała Haru, dla którego ból z każdą sekundą stawał się niemiłosierny. I nie chodziło tutaj wcale o ten fizyczny... W jego przypadku starał się dzielnie trzymać do końca, aby ostatecznie puścić kawałek metalu i z ledwością zwisnąć nad swoim malunkiem, podpierając się rękoma. Nie miał sił. Nie miał niczego, co mogło mu pomóc. Nie miał nikogo, do kogo mógłby wrócić. Wszelkie reakcje jego ciała stawały się dla niego obojętne, a jego ciałem zaczął targać spazmatyczny odruch. Odruch, który łączył w sobie całą jego rozpacz i całe jego cierpienie. Odruch, który przeplatał w sobie cały jego szloch i lament wraz z beznadzieją i porzuceniem oraz męką. - Czemu zapomnieć nie mogę? Czemu było nam tak dobrze? To co było już nie wróci - po co więc mam pamiętać? Dlaczego nie odejdziesz? Nie zostawisz mnie na dobre? Czemu nie zapomnę... zostawię te stare dzieje... Dlaczego? - bezosobowe kwestie padały ze strony blondyna i chociaż to jego głos je wypowiadał, brzmiały zupełnie obco. Pusto i obojętnie, a zarazem głęboko, niczym wszechogarniająca pustka. Kwestie niesione echem zmieniały się jednak w końcu w bełkot, a Haru... dalej wisiał nad obrazkiem wpatrując się w niego otępiałym, beznamiętnym wzrokiem. Bezkresna cisza wygrywała jednak z pięciolatkiem, który mógł jedynie wpatrywać się w posadzkę. Spoglądać na nią, uświadamiając sobie brutalną rzeczywistość. Świadomość powoli do niego wracała, jak i cała ta beznadzieja, która tylko ją podkreślała. - To i tak się skończyło, tak jak i mój własny pogrzeb - apatyczne słowa opuściły ciało Kuro niczym westchnienie. Zupełnie tak, jakby zaczął godzić się z pewnym faktem, którego nie miał jak uniknąć. Pojedynczym ruchem dłoni rozmazał wszelkie malunki, które i tak by mu nie pomogły. Mieli go za zdrajce. Mieli go za śmiecia. Mógłby dla nich nie istnieć, a to mogło nastąpić w każdej chwili. Przynajmniej nie będą mieli problemów... Przynajmniej zapomni o niej...

Przynajmniej już nigdy więcej bóg nie pozwoli by ktoś trafił w moje serce...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3239-paradoks-paradoksu#60083 https://ftpm.forumpolish.com/t506-kuro https://ftpm.forumpolish.com/t857-miejsce#12283
Ejji

#911 Widmo

Ejji


Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014

Miejsce Empty
PisanieTemat: Re: Miejsce   Miejsce EmptyNie Lis 08 2015, 21:05

MG:
Zaczął kreślić swój obraz czerwienią na posadzce. Nie był idealnym malarzem, ale rysunek, który utworzył mu wystarczał, by nad nim zacząć rozpaczać. Zaledwie parę kresek potrafiło przywołać tyle bolesnych wspomnień i sprawić tyle bólu. Wspomnienia jednej osoby, która tak wiele kiedyś dla niego znaczyła. Nawet w tej chwili do niej wzdycha. Lecz jej tam nie było. Żadne myśli o niej nie zmaterializowały jej osoby. Nie miał na nią żadnego wpływu, tak samo jak i na wspomnienia o niej... Jakiekolwiek skłonności masochistyczne, oraz użalanie się nad sobą również nie zmieniały sytuacji Haru, który po prostu był. Wypowiadane słowa nie docierały do nikogo. Odór stawał się coraz gorszy. Łzy rozcieńczały krew, która sama zaczęła rozmazywać obraz.
Kiedy jeszcze raz szarpnął za pręt, ból ponownie przeszył jego ciało z jeszcze większą mocą. Na krótką sparaliżował go. Oczy przysłoniła mu ciemność. Czuł się, jakby zaraz miał wyrzygać własne wnętrzności. Zaś do jego głowy doszła tylko okrutna myśl, która niekoniecznie pochodziła od niego samego.
Umarłeś już dawno…
A jednak wciąż czuł. Jakaś siła sprawiała, że nie umarł do końca. Możliwe, iż jego życie miało jeszcze jakiś konkretny sens, przez który chłopak nie mógł jednoznacznie trafić do krainy umarłych.
Twoje życie, nigdy nie było życiem…
Kolejna sugestia pojawiła się w jego umyśle. Jednak szybko zniknęła pozostawiając go samego sobie. Nie był już w stanie dalej szarpać za pręt. Zwyczajnie opadł na bok całkowicie wyczerpany. Z trudem mógł choćby drgnąć swoimi kończynami. Zaczęła go przepełniać bezuczuciowa pustka. Odczucie było tak okropne, jakby ktoś rozerwał jego ciało na strzępy, rozrzucając po okolicy, ale on był wciąż w jednym kawałku. Zdrowe oko pogrążyło się całkowicie w ciemność, a drugie wciąż widziało czerwień.

Nie miał pojęcia jak długo leżał…

W końcu jednak odzyskał większą sprawność, na tyle, że udało mu się unieść głowę. Jego rysunek został przez coś rozmazany. Odór krwi gdzieś zniknął. Chociaż przestrzeń wokół niego wciąż była ta sama, to Haru mógł odczuć, że coś się zmieniło. Nie był w tej pustce sam. Zarejestrował to jego zmysł słuchu, po wyłapaniu cichego mruczenia. Po paru sekundach jego wzrok zlokalizował parę skośnych, błyszczących, czerwonych oczek, jedno nad drugim. Potem zauważył do kogo należały. Paskudny kocur w szkaradny sposób zbliżał się do byłego Exceeda. Jego szare futro było postrzępione i brudne. Postura powykręcana, jakby ktoś złamał i powykręcał mu kręgosłup w kilku miejscach. Lewą przednią łapę miał prawie dwa razy dłuższą niż pozostałe, a była całkowicie sflaczała. Mogło się wydawać, że nie ma w niej kości. Za to pozostałe kończyny były powykręcane na różne strony. Zaś sama głowa tego stworzenia była przekręcona o dziewięćdziesiąt stopni w lewo. Ta mała poczwara bardzo powoli zbliżała się do Haru, wywołując w nim dziwne poczucie strachu, oraz obrzydzenia. W pewnej chwili jego pyszczek się otworzył ukazując powykrzywiane, żółte zęby, a sam kot… Przemówił…
- Nii-saaaan… Co się z tobą stało, Nii-san? - głos zwierzaka był piskliwy, jak zwykłe kocie miauknięcia… I czy od obecności tego stworzenia nie byłaby lepsza samotność?
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4681-kieszenie-eziego#97687 https://ftpm.forumpolish.com/t4655-edzy-lajtmun https://ftpm.forumpolish.com/t4682-dziennik-pokladowy-tylko-kurza-stopa-gdzie-jest-moj-okret#97688
Welt


Welt


Liczba postów : 791
Dołączył/a : 03/01/2013

Miejsce Empty
PisanieTemat: Re: Miejsce   Miejsce EmptyPon Lis 09 2015, 14:30

Umarłeś już dawno…
...twoje życie...
...nigdy nie było życiem…

Właśnie te sentencje odbijały się głuchym echem po pomieszczeniu. Przynajmniej tak wydawało się Kuro, dla którego to teraz nie liczył się fakt, czy miało to miejsce dookoła, czy w nim samym. Seria synonimicznych określeń niejednokrotnie przewinęła się przez jego głowę. Pustą i pozbawioną pozytywnych myśli łepetynę. Wyzutą z nadziei. Beznadziejną tak jak zawsze. Jak zawsze samotny pośrodku czerni. Czerni takiej jak on sam. Może prawdą było to, że nigdy nie żył? Może rzeczywiście nigdy nie powinien się urodzić? Nigdy nie powinien żyć? Może jedynym wyjściem było... umrzeć nim jeszcze tylko się narodził? Teraz nie wiedział. Nie wiedział, co by się stało, gdyby zawrócił już wtedy. Gdyby nigdy się nie pokazał i nigdy w życiu nie mógł istnieć. Gdyby rzeczywiście był nikim. Zupełnie jak teraz... porzucony przez życie.

Czy życie miało jeszcze jakiś sens?!

Ocknął się. Spróbował się poderwać, jednak wszystko skończyło się wraz z pierwszą próbą. Jak długo już tu był? Ile tak leżał? Dlaczego całe to otoczenie było tak blisko, a zarazem tak daleko? Czemu twarda posadzka zaczęła być nadzwyczajnie wygodnym łóżkiem? Jego trumną. Głuchy jęk wydobył się z jego krtani, kiedy tylko ponownie, bezwiednie wylądował na ziemi. Odór zniknął. Rysunek także. Znowu został sam. Wtem jego przygnębione rozważania przerwał głos. Miauknięcie - proste i krótkie, a zarazem znaczące w tej chwili tak wiele. Tym razem nie było już jednak łez. Nie było też rozpaczliwych próśb, czy krzyków. - Umarł... nie. Nigdy nie żyłem - beznamiętne zgłoski wydobyły się ze strony blondyna, jednak nie miał zbytnio ochoty na pogawędki. Nawet obecność drugiej osoby go już nie cieszyła. Przyjrzał się tylko dziwnej kreaturze zastanawiając się, czy może to być ktoś, kto przyszedł skończyć jego marny żywot. Odchylił głowę tak, że mógł ponownie podziwiać piękny, bezkresny i pusty sufit, który teraz nie miał żadnego znaczenia. - Czym jesteś? - mruknął tylko jakby od niechcenia, jednak nawet nie oczekiwał odpowiedzi. Równie dobrze nieznana istotka mogłaby się rozpłynąć i zniknąć. A on... tylko dalej by czekał. Zupełnie sam, czy z kimś innym...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3239-paradoks-paradoksu#60083 https://ftpm.forumpolish.com/t506-kuro https://ftpm.forumpolish.com/t857-miejsce#12283
Ejji

#911 Widmo

Ejji


Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014

Miejsce Empty
PisanieTemat: Re: Miejsce   Miejsce EmptyWto Lis 10 2015, 18:23

MG:
Haru wyraźnie zaczął przyzwyczajać się do swojej bolesnej egzystencji. Możliwe, że nawet zdążył w tak szybkim czasie przywyknąć do wewnętrznej, jak i zewnętrznej pustki. Lecz całą tę harmonię wyraźnie zaburzała obecność kociego stworzenia, którego czerwone ślipia wpatrywały się w Haru i nie byłyby takie straszne, gdyby wyrażały miłość, bądź też nienawiść. Ich spojrzenie było jednak całkowicie obojętne, nie dające nic po sobie poznać, budzące niepokój. Zarówno niegroźne, jak i niewyobrażalnie niebezpieczne. Tak samo jak leniwe ruchy. Kot mógł w każdej chwili przewrócić się na bok, lub rzucić się chłopakowi do gardła. Zaś uśmiech, który zdobił futerkowy pyszczek był tak samo nie przewidywalny. Stworzenie nie znikało, a stawało się coraz bardziej realne. Zbliżyło się do Haru na tyle, że miało go w zasięgu łapek.
- Nii-san... Nie poznaje nas? - zapytał tym samym miauczącym głosikiem. - Lecz ty... Nie jesteś jak nii-san... Co się z nim stało?
-Co się z nim stało? - dołączył kolejny miauczący głos, dochodzący zza pleców Haru. Należał do kolejnego kota, mniej wykrzywionego, niż poprzedni, lecz był całkowicie obdarty ze skóry. Nie posiadał futra. Lecz miał w sobie te same czerwone oczy, wyrażające tą samą, przerażającą obojętność.
-Co się z nim stało? - zapytał kolejny kocur z wyłupanymi oczami.
-Co się z nim stało? - przybył jeszcze jeden kocur z rozciętym tułowiem, z którego wystawały żebra, oraz flaki.
-Co się z nim stało? - pytały kolejno przybywające kocury, które zaczęły otaczać Haru. Groteskowe istoty zaczęły otaczać chłopaka. Było ich coraz więcej i więcej. Wszystkie tworzyły chór, zadając wciąż to samo pytanie. Lecz dało się wśród tego przypominającego śpiew, chaosu miauczenia wyłapać pojedyncze sentencje.
- Co się z nim stało? Co się z nim stało? Miał kiedyś ogonek... Co się z nim stało?
- Co się z nim stało? Miał kiedyś futerko... Co się z nim stało? Co się z nim stało.
- Co się z nim stało? Co się z nim stało? Co się z nim stało? Potrafił kiedyś miauczeć... Co się z nim stało?
- Potrafił mruczeć... Co się z nim stało?
- Co się z nim stało? Uganiał się za rybkami...
- Był jak my... Co się z nim stało?
Wszystkie te dźwięki z czasem zaczęły przytłaczać chłopaka. Były niczym okrutny wrzask, który powodował ból i cierpienie. Im bardziej nie dało się tego słuchać, tym głośniej kocury miauczały. Ostatecznie otoczyły chłopaka ze wszystkich stron i zamilkły, a w powietrzu zawisł jeszcze jeden dźwięk...
-Nii-san?
Wszystkie koty stały, wpatrując się w chłopaka. Każdy w ten sam, przerażający sposób. Wyczekiwały jego odpowiedzi...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4681-kieszenie-eziego#97687 https://ftpm.forumpolish.com/t4655-edzy-lajtmun https://ftpm.forumpolish.com/t4682-dziennik-pokladowy-tylko-kurza-stopa-gdzie-jest-moj-okret#97688
Welt


Welt


Liczba postów : 791
Dołączył/a : 03/01/2013

Miejsce Empty
PisanieTemat: Re: Miejsce   Miejsce EmptySro Lis 11 2015, 05:45


NIKT! Żaden człowiek nigdy tego nie zrozumie. Przeciętny zjadacz chleba nawet nie zauważy. Nie pomyśli w ten sposób, czy nie zapyta. Czas - po prostu istniał, a on mógł go tylko mierzyć znanymi mu sposobami. Każda sekunda zmieniała się w minutę. Minuta przeistaczała się w godzinę, a te z kolei stawały się dniami. Te zaś przeinaczały rzeczywistość tworząc nic innego, jak wieczność. Czym jednak była pojedyncza sekunda dla wieczności? Niczym. Także tym 'niczym' się różniły. Zwykła osoba nie mogła tego doświadczyć, jednak czas dla blondyna stracił jakiekolwiek znaczenie. Pośrodku nieskończoności nie było miejsca na sekundy. Każda stawała się niekończącą wiecznością. Czas - przestał się liczyć. Na samym końcu został tylko on. On i jego samotność. Samotność, której jedynymi towarzyszami miały być gargantuiczne męki, czy bezgraniczna pustka, która z każdą chwilą rozgaszczała się w ciele dawnego kotowatego, który - nigdy nie miał życia? Myśl ta zdawała się go nurtować. Nie chciała opuścić głowy minionego czworonoga. Jedynym innym dźwiękiem w jego głowie zdawał się być jeden szept. Niepokojący odgłos: - Umarłeś już dawno…

Pośród tej ponurej kakofonii istniał jednak ratunek. Zgłoski nie należały do przyjemnych. Obraz tym bardziej. Te jednak z każdą sekundą narastały, a ilość kotów powoli zalewała chłopaka. Wszelkie te działania. Wszelkie te piskliwe słowa sprawiły tyle, że znów podniósł się do siadu. Przeleciał spojrzeniem po zebranych, nie poznając nikogo na pierwszy rzut oka. Westchnął tylko, lokalizując tego - który jako pierwszy do niego przybył, aby wyciągnąć w jego kierunku rękę i... pogłaskać go za uchem. Nie liczył się dla niego ich wygląd, bo sam lepiej nie wyglądał. Nie liczyło się to, że nie odpowiedziały, bo mieli przecież ich własną wiekuistość. Nie liczyła się też ponura atmosfera, która dzięki odrobinie atencji połączonej z pieszczotą względem jednego z kotów, schodziła na dalszy plan. Westchnął tylko, przymykając zmęczone oczy. - Spokojnie - odpowiedział, korzystając z zbioru stosunkowo pustych zgłosek. Nie potrzebował masy krzykaczy, ale zarazem nie chciał im wyrządzać krzywdy. Zwłaszcza - jeśli rzeczywiście byli rodziną. Spróbowałby wziąć jakoś na ręce, czy kolana poranionego, dziwnego, acz pierwszego kota, gładząc jego głowę nie zmieniając przy tym pozycji. - Próbował... - mruknął tylko pod nosem, a puste zgłoski tym razem lekko się zawahały i zadrżały. Na chwilę pieszczoty ukierunkowane na kota ustały, a sam chłopak zastygł w bezruchu. - Próbował być taki, jak Ci, których kochał - dopowiedział nieco spokojniej, jednak w jego głosie poza pustką dało się dosłyszeć odrobinę zawodu, smutku i rozpaczy. Jakby te niechciane emocje ponownie do niego wracały. Przełknął ślinę, przenosząc spojrzenie na nietypowe, puste tęczówki dziwadła. - Chciał się zbliżyć do osób, które go porzuciły i nieważne jak cierpiał, nie poddawał się, ale... - urwał, czy też raczej głos zdawał się stanąć mu w gardle. Przez dłuższą chwilę nie mógł wykrzesać z siebie najmniejszego słowa, chociaż tyle ich mu się cisnęło na język. Tyle mógł powiedzieć. Tyle mógł jeszcze dodać, ale... nie potrafił zrobić za wiele. Nie potrafił powstrzymać teraz także tego faktu, iż jakimiś resztkami sił oko ponownie się zaszkliło, a obraz zaczął się rozmazywać. Każda kolejna próba dokończenia zdania kończyła się tylko pustką. Ciało chłopaka zaczęło jakoś drżeć, aż w pewnej chwili. Po kolejnej porcji wieczności jaką mieli dookoła, odezwał się ponownie. - ...zapomnieli o nim. Zostawili go. Porzucili... - wydusił z siebie, a kilka słonych kropel ponownie spłynęły po jego poliku zwilżając futerko jednego z jego towarzyszy. Jego braciszka. W końcu byli tacy sami. Wszyscy najpewniej umarli lub nawet nie żyli. - ...może nigdy nie powinien próbować. Może to było bezcelowe. Może wszystko potoczyłoby się inaczej gdyby nigdy ich nie spotkał. Gdyby potrafił zapomnieć. Gdyby był wystarczająco silny... gdyby chociaż był... - dorzucił jeszcze przybitym tonem, zawieszając ostatnią kwestię w powietrzu, a i jakby na przekór wpatrując się w dziwne, puste ślepia każdego z kotów. Jakby patrząc na to, co zrobią. Tylko była jedna różnica - czy było w tym jakieś znaczenie? I tak tutaj utknęli na ich nieskończoność.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3239-paradoks-paradoksu#60083 https://ftpm.forumpolish.com/t506-kuro https://ftpm.forumpolish.com/t857-miejsce#12283
Ejji

#911 Widmo

Ejji


Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014

Miejsce Empty
PisanieTemat: Re: Miejsce   Miejsce EmptySro Lis 11 2015, 16:30

MG:
Czuł się dość pewnie, jak na osobę otoczoną tak dziwnymi istotami. Prędko zasugerował samemu sobie, że mogli być rodziną, lecz coś wypychało tę myśl z jego głowy, jakby była ona błędna i niepoprawna. Gdy wyciągnął rękę, by ugłaskać kota, wcale nie poczuł miękkiego futerka, lecz szorstkie, sztywne włosy, nieprzyjemne w dotyku jak papier ścierny. Zwierzak dał się pogłaskać, acz lepsze byłoby określenie, że było mu to całkowicie obojętne. Żadne ze stworzeń nie przerwało mu w jego smutnej wypowiedzi. Kot nie wyglądały na wzruszone w jakikolwiek sposób. Te, które mogły mrugały bez uczuciowo. Wszystkie były jak kamienne posągi, za wyjątkiem tego, którego Haru postanowił wziąć sobie na ręce. Poczuł, że stworzenie było tak słabe i delikatne, że w każdej chwili mogło się rozpaść. Niedługo głaskał jego futro, ponieważ przerwał mu to ból towarzyszący tej czynności. Kiedy skończył już mówić i zaczął płakać, kocur na jego rękach przekręcił głowę w jego stronę. Jego oczy wręcz płonęły złością i nienawiścią. Wyszczerzył krzywe kły, zaś jego pazury wbiły się w ciało chłopaka, sprawiając mu niewyobrażalny ból. Tysiąckroć gorszy, niż zwykłe kocie podrapanie.
- Kochał? Głupi! Nie mogłeś nigdy kochać! Nie potrafisz tego! - dźwięk, który wydał z siebie kot głośnym rykiem. - Żałosny... Nawet taki nie jesteś...
Jego łapa szarpnęła do tyłu, wyrywając z Haru część jego ciała, a zębiska wbiły się w krtań chłopaka. Ból był tak wielki, że aż go sparaliżował. Nie był to jednak koniec… Pozostałe koty zaczęły szarpać, gryźć, drapać Haru, sprawiając mu coraz większy ból… Nie tylko fizyczny. Czuł, że nie tylko jego ciało jest szarpane, ale również duszę i uczucia. Rozszarpywane jak rybka, jakimi niegdyś żywił się były exceed. Smutek zastąpiła wściekłość. Żal zamienił się w gniew. Jego wszelkie wspomnienia stały się bolesne. Jakiekolwiek pozytywne cechy, uczucia, myśli, które posiadał, choćby w niewielkich ilościach, były z niego wyrywane. Została jedynie rozpacz, gniew, oraz nienawiść…
Zaś koty dalej karmiły się jego ciałem, którego wcale nie ubywało. Z każdą sekundą ból stawał się coraz gorszy. Haru nie mógł nic zrobić. Zostało mu jedynie patrzeć jak małe bestyjki pastwią się jego osobą...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4681-kieszenie-eziego#97687 https://ftpm.forumpolish.com/t4655-edzy-lajtmun https://ftpm.forumpolish.com/t4682-dziennik-pokladowy-tylko-kurza-stopa-gdzie-jest-moj-okret#97688
Welt


Welt


Liczba postów : 791
Dołączył/a : 03/01/2013

Miejsce Empty
PisanieTemat: Re: Miejsce   Miejsce EmptySro Lis 11 2015, 21:43

...coś mu nie pasowało. Postanowił to jednak zignorować i zająć się całym otoczeniem. Ze zmąconymi myślami przyglądał się kotom, głaszcząc szorstką fakturę skóry jednego z nich. Czas zdawał się tak mijać, aż w pewnej chwili zatrzymał się w miejscu. Głuchy jęk bólu opuścił ciało chłopaka, a ten bezwiednie upadł na ziemię. Nie mógł się ruszyć. Nie mógł nic powiedzieć, jednak wszystko bolało. Każda część ciała zdawała się go palić, a z każdą chwilą ból wydawał się coraz bardziej nie do zniesienia. Z początku spływające swobodnie po twarzy łzy w końcu wyschły ustępując miejsca złości. Ta zalewała blondyna z każdą chwilą, a ten zdawał się przybierać gniewny wyraz twarzy. Ledwo dostrzegalna zmiana odmalowała się w jego spojrzeniu, które aktualnie mierzyło prowodyra i szefa pchlarzy. - Dlaczego...? - wysyczał, a w zdrowym oku spokojnie dało się dostrzec wkurwienie. Miał ochotę go złapać, chwycić pchlarza za ten chudy kark i ukręcić mu głowę, jednak wiedział, że nie miał zbytnio na to siły. Dlatego postanowił póki co piorunować go wzrokiem i czekać na to, co się wydarzy. Czekać, aż skończą, albo aż w końcu ból ustąpi, a on będzie w stanie jakoś się ruszyć i pozbyć problemu. Choćby broszką albo i gołymi rękoma.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3239-paradoks-paradoksu#60083 https://ftpm.forumpolish.com/t506-kuro https://ftpm.forumpolish.com/t857-miejsce#12283
Ejji

#911 Widmo

Ejji


Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014

Miejsce Empty
PisanieTemat: Re: Miejsce   Miejsce EmptyCzw Lis 12 2015, 15:48

MG:
Kocury nie przestawały szarpać jego ciała. Odnajdywały coraz to inne miejsca, by wywołać ból i cierpienie, u Haru. Był dla nich niczym więcej, jak padliną, do której dorwały się po długiej głodówce. W pewnym momencie któryś z kotów przejechał pazurami po oczach chłopaka tak, że ten przestał cokolwiek widzieć. Ból gdzieś zniknął. Czyżby miał to być już ostateczny koniec?

Niewyobrażalny ból towarzyszył Haru. Jak mniemał już raz umarł. Na jego ciele było mnóstwo zadrapań. Wzrok do oczu powrócił bardzo powoli. Możliwe, że nawet na sekundę nie utracił świadomości. Koty gdzieś zniknęły, jakby ich nigdy nie było, a Haru wciąż był w miejscu. A czym było jego miejsce? Całkowitą pustką. Wielką, czarną, komnatą z cegieł. Bez drzwi, bez okien, ale skądś docierało do miejsca światło. Mogło się wydawać, że nie było tam nic oprócz ciszy, oraz czarnych ścian. Lecz miejsce wypełniała nienawiść, oraz gniew. Chłopak leżał na samym środku pomieszczenia na lodowatej posadzce. Wewnątrz panowała całkowita cisza.
W pewnej chwili Haru mógł się zorientować, że jego klatkę piersiową dalej przebijał długi, stalowy pręt, przechodzący przez serce, a wychodzący plecami. Zmienił swoją barwę na ciemną czerwień. Nie uwierał go w żaden sposób, po prostu sobie był. Logicznym wydawało się, że z czymś takim żaden człowiek nie przeżyłby nawet dziesięciu sekund… A jednak… Haru był…
Mógł się ruszać…
Mógł nienawidzić…
Jego umysł płonął gniewem...
Żył?
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4681-kieszenie-eziego#97687 https://ftpm.forumpolish.com/t4655-edzy-lajtmun https://ftpm.forumpolish.com/t4682-dziennik-pokladowy-tylko-kurza-stopa-gdzie-jest-moj-okret#97688
Sponsored content





Miejsce Empty
PisanieTemat: Re: Miejsce   Miejsce Empty

Powrót do góry Go down
 
Miejsce
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 9Idź do strony : 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next
 Similar topics
-
» Miejsce
» Jakieś miejsce?
» Miejsce gdzie ludzie chodzą tyłem

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: ARCHIWUM ŚWIATA :: Inne tereny :: Poza Earthlandem
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.