I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Spora połać terenów, która usytuowana jest kilka kilometrów na zachód od Akane Resort. Ów góry nazwane na cześć mitycznych stworzeń słyną głównie z ogromu podziemnych jaskiń, które momentami przeradzają się w podwodne tunele, czy też istny labirynt. Mimo wszystko znaczna część jaskiń pozostaje niezdatna dla turystów, czy też po prostu niezbadana, bądź zablokowana. Poglądowo
Kolejne przyciski poszły w ruch, dając tym samym kolejne efekty. Cóż... Nie trzeba było być Einsteintem, aby to uświadomić sobie, iż wynik działań Dusthert miał jakiś klucz. Klucz, który mógł posłużyć do otworzenia ów przejścia, co jednak jeszcze nie nastąpiło, gdyż pola zmieniły się kolejno na żółty, żółty, czerwony, niebieski po pierwszym podejściu... Zaś po drugim podejściu na: niebieski, żółty, czerwony, zielony. Tylko pojawiało się pytanie - co dalej zrobić z tym fantem?
Cass miała wrażenie, że chyba rozgryzła mechanizm rządzący tym dziwnym urządzeniem z kwadratami i przyciskami. Tak, była już niemal pewna co się stanie kiedy nadusi na lewy i prawy przycisk. Niestety tej pewności nie miała co stanie się po naduszeniu tego środkowego. Z jej notatek wynikała bowiem pewna niezgodność. Nie mniej postanowiła zaryzykować i w dusiła środkowy przycisk spodziewając się, a raczej mając nadzieję na konkretny rezultat. Liczyła, że po tym kwadraty przyjmą następujące barwy: żółty, żółty, zielony, zielony. Jeśli tak się nie stało to... cóż, to tym faktem troszkę się podłamała i ze złością kopnęła jakiś pobliski kamyczek, aby potoczył się gdzieś w dal, a i może wpadł do wody. Jeśli jednak jej oczekiwania się spełniły od razu wdusiła przyciski w następującej kolejności: prawy, prawy, lewy lewy. Jeśli się gdzieś nie pomyliła powinny się jej ukazać cztery zielone kwadraty. Jeśli się pomyliła... cóż, zobaczymy.
Dusthert w krainie zagadek logicznych - zdawałoby się, że płomiennowłosa nie przepadała za tego typu łamigłówkami, jednak każda kolejna próba, czy przycisk przybliżały ją do jakiegoś wyjścia. Czy to za sprawą przypadku, a może dzięki czystemu szczęściu, ale dziewczyna ostatecznie osiągnęła swój cel, a na ścianie zaświetliły się cztery zielone kwadraty! Czy to było dobrze? Możliwe. W każdym razie ściana zdawała się zatrząść, a pomiędzy drugim, a trzecim kwadratem pojawił się... korytarz? Słabo oświetlone, a i dość wąskie, bo dwumetrowe z metrową szerokością przejście, które prowadziło... donikąd? Przynajmniej końca tunelu najwyraźniej nie było widać! Co teraz mogła począć?!
- Yatta~! - ucieszyła się płomiennowłosa jak gdyby rozwiązała najbardziej zawiły problem na świecie, a nie prostą zagadkę. Nawet podskoczyła wyrzucając łapki w powietrze. Udało się jej i to było najważniejsze. Pojawiły się cztery zielone kwadraty, a przejście się otworzyło. Dopiero po kilku, może kilkunastu sekundach się uspokoiła. Teraz już będzie z górki. Pomyślała, bo skoro cześć logiczną miała za sobą teraz już nic jej nie było straszne. Tak więc spojrzała jeszcze raz na kwadraty. Jakby nie patrzeć wszystkie były zielone więc przejście powinno być bezpieczne. Tak jakoś się jej to kojarzyło: Zielony - bezpiecznie, można iść. Czerwony - niebezpieczeństwo. Acz czy to było prawdziwe? Pewności nie miała. Tym bardziej, że korytarz jaki się przed nią otworzył był ciemny jak noc. Wzięła ze sobą jakieś badyle, które kiedyś były pochodniami. Teraz spróbowała je odpalić, aby dały jej choć odrobinę światła. A jak nie dało rady? Trudno, wówczas weszła w ciemność i stała się zupełnie ślepa. Ale szła powolutku i z najwyższą ostrożnością. Już nie z powodu jakichś pułapek, które mogły gdzieś tam być, a dlatego, że podłoga mogła nagle zniknąć, a ona spaść i wylądować w najlepszym przypadku w wodzie.
Uradowana z wykonania kolejnego zadania Dusthert wkroczyła dumnie do korytarza. Nie było tu zbyt dużo miejsca, jednak nie zraziła się tym. Przemieszczała się ostrożnie do przodu, pogrążając się w egipskich ciemnościach, aby ostatecznie poczuć dziwny dreszcz, który ją przeszedł. Nawet na moment mogło się zdawać, że czerwonowłosa odczuła dziwne uczucie senności, które zniknęło tak szybko, jak się pojawiło. Mimo wszystko - zamrugała kilkakrotnie, aby dostrzec przed sobą... wejście? Mogło się to wydawać dziwne, bo w dalekim korytarzu, który mierzył sobie kilkaset metrów za plecami widniało dokładnie takie samo wyjście! To samo tyczyło się rozwidleń na prawo i lewo! Czyżby Cassandra przyszła tutaj z 4 miejsc?! Ale... gdzie wyjście?
Na początku Cass nie zwróciła większej uwagi na stan jaki ją na moment ogarnął. Właściwie to w ogóle nie zwróciła uwagi na to, że przeszedł ją dreszcz, a potem ogarnęła na moment dziwna senność. Jednak jakiś czas później kiedy zobaczyła przed sobą wejście zatrzymała się. Z lewej i z prawej strony miała ten sam widok, i za plecami również. - Heee!? - krzyknęła z wyraźną nutką zaniepokojenia w głosie. Coś było tutaj grubo nie tak. I wtedy przypomniała sobie ten dziwny dreszcz, który przebiegł po plecach z niewiadomego powodu. Czyżby wpadła jednak w jakąś pułapkę? Cholera! A była przekonana, że zielone kwadraty oznaczają bezpieczeństwo. A tu jednak proszę, wpadła w jakąś iluzję czy inne dziadostwo. I była... znów w kiepskim położeniu delikatnie mówiąc. Klnąc pod nosem szła jednak dalej, w tym samym kierunku. Może to tylko coś chce oszukać jej wzrok?
Dzielna płomiennowłosa miała w planach dotarcie przed siebie. Szła tak non stop, a cel zamiast sie zbliżać, zdawał się oddalać. Jakby tego było mało - wszystkie pozostałe drogi wyglądały tak samo, a korytarze boczne... Wędrowały razem z nią?! Cała sytuacja z pewnością nie należała do normalnych, a dystans który miała pokonac Cass wzrastał z każdym jej krokim. Do tego wszystkiego w pewnym momencie dziewczyna poczuła jakby pod stopami zniknął jej grunt, jednak... Jakimś cudem nie spadała? A może po prostu zaczynała się w tym gubić?!
O co chodzi?! Tak miała ochotę wydrzeć się Dusthert, ale czuła że lepiej tego nie robić. Nie dlatego, że coś swoim krzykiem mogłaby ściągnąć do siebie, a dlatego, że wykrzykiwanie pytań kiedy wie się, iż odpowiedzi nie będzie oznaczało bycie z lekka zdziwaczały. A Cass nie była zdziwaczała. A może była? Skoro szła dalej i dalej kiedy wszystkie korytarze się od niej oddalały? I tak idąc zdawało się jej, że grunt ucieka spod jej nóg. Ale nie spadła. Znów jakieś dziwne rzeczy ją spotykają. Więc co dalej? Dalej Cass ostrożnie starała się wymacać nogą czy faktycznie brak gruntu na dalszej drodze. Przywarła do ściany cały ciężar przekładając na prawą nóżkę, aby lewą wystawić przed siebie i sprawdzić czy jest po czym iść. Jak grunt był to szła dalej przekonana, że tak to pomieszczenie zostało zaprojektowane - aby siać niepewność i zwątpienie. Gorzej jak nie będzie gruntu, nie była pewna czy zaryzykuje i mimo wszystko pójdzie dalej.
Nieważne, co próbowała Dusthert, jednak każdy krok zdawał się oddalać ją od celu, czy też zwiększać jej odległość od wejścia, albo i też wyjścia, które było gdzieś, a zarazem nie było go nigdzie. Z prawej, lewej, czy przodu i tyłu - wszystkie wyglądały tak samo, a w chwili obecnej korytarze spokojnie dobijały długością do kilkuset metrów, jak nie do kilometra. Co więcej - wszelkie próby wymacania podłogi spełzły na niczym, a dziewczyna mogła stwierdzić, że stoi na... niczym? Nic pod nią nie było, a także zdawało się, że niczego nie ma nad nią! Jakby tego wszystkiego było mało - ściany także zdawały się rozsuwać, a dziewczyna powoli pozostawała sama, samiusieńka pośrodku mroku wraz z 4 miejscami, w które to mogła się udać, ale... czy powinna?
- Jasny gwint. Nic z tego nie rozumiem. Co tu się u diabła dzieje!? - tak oto jej plany nie mówienia, ba nie krzyczenia do samej siebie spełzły na niczym. To było po prostu zbyt wiele jak na umysł biednej Dusthert, która zwyczajnie nie ogarniała co się wokół niej dzieje. To musiała być jakaś magia. Albo iluzja. Tak tak! To musiała być iluzja. Na pewno. Bo co innego? Pewnie nawdychała się czegoś, a symptomem tego był ten dreszcz, który jakiś czas temu przebiegł jej po plecach. Tak, tak musiało być. A przynajmniej Cass miała nadzieję, że tak było. - Na pewno jak pójdę dalej to w końcu dotrę do celu. Przecież jakby co to Liv na pewno by mnie uprzedziła... - i tym oto pobożnym życzeniem zakończyła swoje bezczynne siedzenie i ruszyła w dalszą drogę przekonana, że to dobry wybór. Miała tylko niewielkie, naprawdę malutkie wątpliwości co do tego czy postępuje słusznie. Naprawdę niewielkie.
Wiele nowych zdarzeń nie nastąpiło, a poza wykrzyknieniami, które zdawały się nieść głucho ponad płomiennowłosą, nie nastąpiło nic ciekawego. Dziewczyna parła do przodu, mknęła przed siebie, a drzwi w dalszym ciągu oddalały się, nie pozwalając na nic nowego. Klaustrofobiczne uczucie powoli odchodziło w niepamięć, a dziewczyna mogła stwierdzić, że najwyraźniej ściany także gdzieś zaginęły, a jakby wszystkiego było mało... światło zgasło. Zapadł mrok, a pośród niego biedna Syrenka, która... musiała sobie jakoś poradzić? Była teraz... nigdzie?
Cassandra
Liczba postów : 546
Dołączył/a : 04/06/2013
Temat: Re: Wzgórza Trytonów Sob Wrz 19 2015, 13:10
Wejście, które Cass widziała z każdej strony oddalało się coraz bardziej. Jednak ta uparcie szła dalej przekonana, że coś po prostu oszukiwało jej wzrok. Jakoś udawało jej się znosić to, że wyjście czy raczej wejście oddala się od niej przekonana, że w końcu to wszystko minie i trafi do jakiegoś pomieszczenia, które będzie na końcu korytarza. Nawet udało jej się przymknąć oko na to, że szła po podłodze, której zdawało się w ogóle nie być. W końcu wszystko zaprojektowała pani Sophie, wielka czarodziejka będące głową jednej z gildii. Jednak kiedy zgasło światło i nie miała już żadnego punktu do którego mogłaby zmierzać? Ściany zniknęły i zapanowała całkowita ciemność sprawiając, że Dusthert nie widziała już zupełnie nic ta zwyczajnie się zatrzymała. Co miała zrobić w takiej sytuacji? Zwątpiła czy w ogóle postępuje słusznie, a jej misja ma jakikolwiek sens. Gdyby choć ktokolwiek był tutaj z nią. A tak sama, otoczona przez ciemności pomyślała, że nie czeka jej nic więcej niż śmierć w tym strasznym pustym miejscu. Nikt nie odnajdzie jej ciała i nawet nie dowie się, że umarła. Z tą wiadomością po prostu przykucnęła i tka pozostała pogrążona w najgorszych myślach. Wszystko wydawało się jej teraz bezsensowne i nie potrafiła znaleźć w sobie siły, która nakazywałaby jej przeć naprzód. Po prostu kucnęła sobie bujając się to w przód to w tył pewna, że nie wytrzyma tak długo i zapewne za chwile zwyczajnie pobiegnie w stronę przeciwną do tej, której do tej pory się poruszała. Rzuci tą misję w cholerę i ucieknie stąd czym dalej o ile jej się to uda i nigdy więcej nie pokaże się Olivii na oczy.
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Wzgórza Trytonów Sob Wrz 19 2015, 18:52
~~MG~~
...obłęd. Biedna Cassandra zdawała się popadać w obłęd, a każda sekunda tylko ją do tego przybliżała. Każda sekunda sprawiała, iż ta zatapiała się w bezkresnym mroku, który to mógł kojarzyć jej się z nietypową istotą, którą spotkały przy ciele Sophie. Z każdą sekundą kontury zanikały, a jedyne co pozostało to oddalone od dziewczyny cztery, niewielkie światełka, które zapewne stanowiły wyjścia, czy też wejścia. Tylko... Co miała teraz zrobić? Biedna, zabłąkana, samotna... w bezkresnym mroku. Musiała zdobyć za wszelką cenę skarb Sophie? Czy tego własnie chciałaby mistrzyni?
Cassandra
Liczba postów : 546
Dołączył/a : 04/06/2013
Temat: Re: Wzgórza Trytonów Nie Wrz 20 2015, 15:31
Dlaczego to co teraz się działo, to całe otoczenie, mrok który ją ogarniał z każdej strony, dosłownie wszystko. Wszystko to przywiodło jej na myśl istotę, którą zobaczyła nad martwym ciałem panie Sophie. Serduszko biło jej coraz szybciej, bo miała wrażenie, że właśnie takie stworzenie zbliża się do niej gdzieś tam z ciemności. A najgorsze, że ona go nie widziała. Wstała i pobiegła przed siebie, byle dalej od wejścia łapką zatykając usta, aby nie krzyczeć. Bo właśnie na to miała teraz największą ochotę. I zrobiłaby to gdyby jej własna rączka nie zamknęła jej ust. Śmiechu warte, bo kiedy wyruszała od Liv pewna była, że odnajdzie tajemniczy artefakt. Że zdobędzie go zanim zrobią to tamci. A co do tej pory tylko robiła? Uciekała. Najpierw przed tym wodnym stworzonkiem, a teraz uciekała przed czymś co było pewnie tylko wytworem jej wyobraźni żałując, że w ogóle się tutaj znalazła. Złą osobę Olivia wybrała, do rozwiązania tej zagadki. Pani Cassandra Dusthert była na to zwyczajnie za słaba...
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Wzgórza Trytonów Nie Wrz 20 2015, 15:45
~~MG~~
Cassandra postanowiła uciec, jednak... nie miała zamiaru się cofnąć. Parła przed siebie! Nic nie było w stanie jej powstrzymać, jednak każdy kolejny krok doprowadzałby rudzielca do coraz to większego obłędu. Każdy jej kroczek sprawiał, że oddalone już o niemożliwy dystans do pokonania drzwi zdawały się maleć, a i nawet powoli... niknąć? Jakby teraz stanowiły jedynie cztery, malutkie światełka, które lada moment w ogóle przestaną się liczyć, oddając Cass w objęcia doskonałego mroku. Strasznego mroku...
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.