I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Temat: Jaskinia Jormunganda Nie Lip 12 2015, 16:57
First topic message reminder :
W zasadzie jest to nie jedna, a cały kompleks jaskiń. Albo jedna jaskinia z wieloma wejściami? W zasadzie ciężko było stwierdzić jednoznacznie. Czy jest to kilka jaskiń oddzielnych czy połączonych pozostało kwestią sporną. Same wejścia są porozrzucane po całym łańcuchu górskim, jednak największe ich zgęstnienie znajduje się niedaleko szczytu. Chociaż nie zostało to udowodnione, mówi się że ciągną się przez całe góry jak i pod nimi tworząc skomplikowany labirynt. Twierdzi się, że w środku żyje potwór. W której części? Nikt nie wie i nikt nie ośmielił się sprawdzić.
MG Zdecydowanie nie były to rejony sprzyjające istotą żyjącym w rejonach, gdzie temperatura mimo wszystko oscyluje gdzieś powyżej zera. Spotkanie miało się odbyć gdzieś przy jaskini bliżej szczytu głównie dlatego, ze droga tam wydawała się być najbardziej bezpieczna. Nikt nie raczył prowadzić magów. Droga była prosta - w górę. Pogoda była na dłuższą metę męcząca. Niskie temperatury sprawiały, że stanie w miejscu dłużej niż kilka sekund było niewskazane. Wiatr wiał prosto w oczy. Śnieg padał za kurtki oraz wszelakie inne części garderoby. Piździło złem. A w zasadzie równie dobrze Piekło mogło dawno zamarznąć jeżeli omyłkowo ciągnęło się pod Hakobe. Pora dnia - południe. Godzina 12, może trochę później. Pod jaskinią, którą mieli wkroczyć do środka, siedziała niska postać. Była ona skulona, owinięta czarnym płaszczem i narzuconym kapturem na głowę. Nie trzęsła się, nie dygotała - siedziała w bezruchu jak posąg. Albo ktoś, kto musi nocą siedzieć na przystanku, ale w zasadzie nie jest aż tak zimno, by z tego powodu umierać. Nie ruszał się nawet, jeśli magowie podeszli. Jeżeli był to Sucharek, to chyba dawno skamieniał i czeka na grupę archeologów.
//Uprasza się Valkenhayna o uzupełnienie pól profilu oraz zarzucenie linka do KP.
Pryncypałek? Całkiem pasuje do Rumpelstickina... Wiedziałam, tamten karzełek też musi istnieć... Myślała sobie dziewczyna, kiwając wolno głową... -Bądź co bądź, miło mi Ciebie poznać... A co do Haravandy... to nie ma problemu. Skoro mamy tam dotrzeć, to chyba nie zrobi różnucy gnom wte czy wewte nie zrobi różnicy- Uśmiechnęła się do nowego znajomego...
Tak, więc sytuacja zaczynała robić się nieciekawa... Bardzo nieciekawa... Wszędzie leżały trupy pajęczaków, wszystko było oblepione pajęczyną... W oddali doszło do zamieszania. Chain omal nie krzyknęła, gdy zobaczyła, jak coś przybija faceta w płaszczu do ściany i jak z ciemności wyłaniają cztery monstrualnych wielkości pająki. Gdyby pryncypałek był normalnej wielkości, chętnie wskoczyła by mu w ramiona, byleby nie dotykać tej "skażonej" ziemi... Ale jak już było wiadomo, poza kobietą, Chain była jednocześnie magiem, a oni niebezpieczeństwem zarabiali na sławę i życie. Była w Fairy Tail. Jednej z najbardziej sławnej i najsilniejszej gildii Fiore. Jak ona nie da sobie rady, to kto? Dziewczyna miała w głowie już świetny plan... Natychmiastowo nałożyła na siebie dwie Aury, przy okazji mówiąc do Pryncypałka, żeby się trzymał... Aura Follia i Aura Velocità wylądowały na dziewczynie, a ona pobiegła do mężczyzny w płaszczu, mając nadzieję, że Aura Follia zrobi swoje i wystraszy stworzenia. W końcu udawało jej się tym wystraszyć ludzi, a zwierzęta, nawet te zmutowane, to proste stworzenia, więc powinny kwiczeć i uciekać w popłochu. Gdy znalazła się przy mężczyźnie, wyciągnęła szabelkę, jednocześnie mówiąc -Pomogę- Wiedziała, że facet ma wywalone na świat, a przynajmniej na nią, ale równocześnie wiedziała, że trudno będzie się jej walczyło z tymi wszystkimi pająkami, więc facet był jedną z jej... wyjść asekuracyjnych. Zdecydowanie był silniejszy od niej...
Ech, więc tęcza i uderzenia? Dlatego że rzucił zaklęciem? Osoba która projektowała to miejsce musiała być ni mniej ni więcej, tylko głupia. W każdym razie Baylem znał tylko dwie logiczne kombinacje jakie można było zastosować w tym miejscu. Do kobiety nawet się nie odezwał bo nie było powodu, zamiast tego zaczął uderzać w pręty tak by ułożyć je w kolejności od lewej: Żółty, Czerwony, Zielony, Niebieski, Fioletowy. A jeśli nie działało to na odwrót. A jeśli dalej nie działało to w obu kombinacjach spróbował zamienić fioletowy z granatowym miejscami. Jeśli zadziałalo ruszył do przodu. Jeśli nie, to usiadł czekając na cud i rozmyślając o tym dlaczego chleb jest taki smaczny.
Ogarnęło go rozczarowanie, jednakże szybko się z niego wyzwolił. Tak bardzo chciał połączyć sie z Eolasem, ale no trudno. I tak brzmiało to nieprawdopodobnie. Teraz miał nowy plan, w sumie to nigdy się nie zmienił, ale zamierzał osiągnąć go w inny sposób. Przeszedł się parę razy w kółko po pokoju rozmyślając(długo). Kiedy już przemyślał parę spraw, zastanowił się nad działaniem i spróbował ogarnąć obecną chwilę w jakiś status, spojrzał się na największe oko swojego rozmówcy. Uśmiech na jego twarzy oklapł, zastąpiony miną myśliciela. Nie był to teraz czas na badania i zachwycanie się odnalezioną żywą historią. Miał misję i musiał ją dopełnić. - W takim razie skoro jest strażnikiem figury, to chciałbym się z nim spotkać. A to oznacza, że bardzo chętnie go, jak to stwierdziłeś, chce odnaleźć. - Rzekł pewny siebie. W między czasie liczył głęboko na duchu, że Ar Eolas odkryje przed nim rąbka tajemnicy swojego istnienia. Choć odrobinę.
Baylem Plan był dobry. Bardzo dobry zwłaszcza, że zagadka wydawała się być co najmniej dziwna. No bo kurczę, kto ustawia magiczne, zaczarowane pręty uruchamiane... no, magią (albo nie magią, cholera je wie, czy to był główny powód) w jakimś dziwnym pomieszczeniu bez sensownego wyjścia? No ale nic, Baylem zaczął układać kolorami pręty w takiej kolejności, w jakiej uważał za stosowna i w sumie nic się nie działo. Zero. Tymczasem dziewczyna siedząca ciągle z tyłu skrzywiła się widząc próby Baylema. - Niebieski i fioletowy zostaw. Żółty z czerwonym... - powiedziała do mnicha przyglądając się kolorowym prętom.
Chain & NPC W zasadzie nie dali pająkowi większych szans. Nie dość, że pojawiły się aż dwie osoby swym jestestwem wzbudzając strach w biedactwie, to jeszcze jeden z nich ot tak go zabił, bez większego wysiłku. Co prawda zostały jeszcze trzy.. Śmierć pokręciła głową z dezaprobatą. - Myślałam, że będzie większe widowisko. No nic... Pomogę wam. - nie była po stronie magów. Nie była przeciw nim. Była po swojej stronie. I pomimo tego, że samą Śmierć widział tyko mężczyzna, usłyszała ją i Chain. Głos Śmierci, który wydawał się być dwoma na raz, zupełnie od sobie różnymi. Machnęła od niechcenia kosą w powietrzu, zaś martwy, ogromny pająk zaczął sobie lewitować w powietrzu, by zaraz po tym stać się lekko przezroczysty, acz jak by się mogło zdawać - żywy. Zdawał się zupełnie ignorować aurę Chain jak i tą od drugiej osobistości w tym pomieszczeniu. Zamiast tego chyba zaczął znowu ładować pocisk. A tym w płaszczu w międzyczasie oczywiście bez problemu się uwolnił, bo jakżeby inaczej. Sama kobieta, chociaż Chain tego nie mogła zobaczyć, siedziała sobie po turecku metr nad ziemią opychając sie dalej ciastkami. Ciekawe, ile ich jeszcze miała...
Sadaharu A co u ducha? W sumie dalej rozmawiał z Eolasem, który to nic więcej podczas jego przechadzki mu nie zdradził. Milczał przymykając oczy i nie zwracając podczas tego długiego okresu czasu większej uwagi na Sadaharu, który to po raz kolejny się odezwał. Ten zamyślił się nieco szukając słów, by mu odpowiedzieć. I znowu powoli wypowiadał kolejne słowa. - Znaleźć nie zawsze oznacza spotkać. Ale nie chodzi o to, by rozważać tak trudne dla was kwestie. Jeżeli chcesz przejść dalej, chciałbym cię o coś zapytać. - nim jednak owe pytanie padło, za Sadaharu wyłonił się długi, ciemny, chyba niekończący się nieco wąski korytarz z licznymi obrazami. - Wiesz, że szukasz Sar'Kana. Ale czy jesteś w stanie stwierdzić, kim on jest? Nie traktuj tego jako testu. Powiedzmy, że chcę ci coś przekazać. - problem polegał na tym, że z tej odległości nic na tych obrazach nie było widać.
Opatrzność bywa bardzo leniwa i dlatego kobieta zamiast pomóc, to się po prostu mądrzyła. Baylem nie widział logiki w jej słowach, ale uznał że skoro nic lepszego nie wymyśli a kobiecie nie chce się działać samej, to Baylem wyświadczy jej tą przysługę i faktycznie zamieni żółty z czerwonym miejscami, bo dlaczego nie? Tak więc miał nadzieję że kobieta była chociaż trochę mądrzejsza niż aktywna fizycznie i jej podpowiedź zadziała w optymalny dla księdza sposób, mianowicie otworzy mu przejście.
Mężczyzna westchnął widząc co się dzieje. Naprawdę średnio miał ochotę bawić się w takie gry. Jakby nie mogła pójść se na jakieś pole bitwy i popatrzeć tam na rzeź setek, tysięcy ludzi. To musiała się bawić z jakimś pajączkiem. Mężczyzna rzucił okiem, czy pozostała trójka żyjątek planuje jakoś zaatakować, a jeżeli tak, to by je zabił. Zaś z tym przezroczystym średnio miał ochotę się bawić. Pewnie jeszcze cwaniak jest odporny na ataki fizyczne. A zresztą... walić. Ruszyłby najszybciej jak tylko potrafił, w międzyczasie unikając ewentualnego lecącego w jego stronę pocisku odskakując w bok i uważając na jakieś przeszkody na ziemi, by następnie spróbować ot tak go przeciąć. Pewnie przy okazji próbowałby go też zwyczajnie zabić. Wszak to tylko kwestia definicji...
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Jaskinia Jormunganda Sob Lis 21 2015, 19:12
MG
Baylem Baylem przesunął pręty, a raczej po prostu zmienił ich kolor. Początkowo nic się nie działo, aż w końcu po sekundzie czy dwóch te leniwie zaczęły przesuwać się w górę. Takim oto sposobem przejście zostało odblokowane. zaś przekroczenie progu sprawiło, że zupełnie znikąd zapaliły się światła oświetlając pomieszczenie. A w zasadzie to korytarz o jakiś 3m szerokości, który po dwóch metrach skręcał w lewo. Po prawo od wejścia stały jakieś beczki o niezidentyfikowanej zawartości (bądź jej braku). Tymczasem drużyna poszła dalej i gdy tylko skręcili korytarzem dostali pięknym fajerbolem na twarz, który to przypiekł ich i przypalił szaty Baylema. Dwójka została odrzucona na ścianę korytarza zwalając ich z nóg. Jednakże gdyby zerknąć dalej tajemniczym korytarzem, widać było schody oraz jakieś nieoświetlone pomieszczenie z którego łypały żółte, duże ślepia. Tymczasem kraty za nimi zamknęły się z łoskotem, kiedy tylko uderzyli o ścianę. Kobieta szakęła szpetnie próbując wstać i dobyć oręż jednocześnie dławiąc drugą ręką ogień na ubraniu. Więc w zasadzie ciężki młot bez problemu trzymała nieco nad ziemią tylko jedną ręką. Nigdzie jednak nie szła jakby licząc, że Baylem ruszy pierwszy, Gdziekolwiek. Po co ma iść pierwsza?
//drugiej części nie piszę bo bez Chain to bezsens. Baylem: 67mm poparzona twarz i ręce, rękawy zajęły się nieco ogniem tak samo, jak dół ubioru. Sadaharu: 130mm Chain: 90mm
Chain
Liczba postów : 470
Dołączył/a : 06/12/2014
Temat: Re: Jaskinia Jormunganda Nie Lis 22 2015, 11:56
Chain zadowolona ze swoich postępów, uwolniła mężczyznę z sieci i szczęśliwa schowała szabelkę do pochwy przytroczonej do pasa. Gdyby nie głos, pojawiający się znikąd i ożywione pajączki, wszystko byłoby w jak najlepszym porządku. No ale tak całkiem w porządku nie było. Palant w płaszczu nawet nie zwrócił na nią uwagi, pająki wstają z martwych... Co się dzieje... -Pryncypałku, chyba mamy kłopoty- powiedziała dziewczyna, po czym ponownie wyciągnęła szabelkę. Czas się bronić... Jeśli pająk będzie odporny na ataki fizyczne to i chyba takowych nie powinien zadawać... A rany magiczne... Chain nie wiedziała, czego się spodziewać... Damn it - rzuciła w myślach Chain i po chwili aż sama się zdziwiła, kiedy zaczęła rzucać neverbeenowskim przekleństwem. Mogła tylko trzymać się za mężczyzną w płaszczu, mieląc w rączkach rąbek jego płaszczu... Sama nie czuła się na siłach, by walczyć z eternatolowymi zwierzakopotworami.
No i dostał Fireballem. Los bywał złośliwy i teraz to pokazał. Mężczyzna zaczął gasić ubranie co by zywcem nie spłonąć a potem krytycznie spojrzał na przejście i kobietę obok.-Bardziej ci się przydam z tyłu.-I pokazał jej gestem by ruszyła przodem. Zresztą taka była prawda, włócznia lepiej sprawdzała się w drugim rzędzie, za ciężkim wojem. A tym bardziej było tak z magią Baylema, więc on idący przodem, kiedy obok stał "woj" było kompletną głupotą i bez sensem. Chyba że kobieta chciała umrzeć przez zmarnowanie potencjału bojowego. Anyway, Baylem umierać nie zamierzał, więc za cholerę nie ruszy pierwszy, a od kobiety będzie utrzymywał dystans dwóch metrów.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Jaskinia Jormunganda Sob Lis 28 2015, 18:18
MG
Chain - Nie. Ty masz problem, nie ja. - odpowiedział Pryncypałek zupełny pewien tego, że on jest bezpieczny niezależnie od tego, co się stanie. Jak jednak Chain wolała trzymać się z tyłu za towarzyszem, tak jednak jej towarzysz już nie. Ruszył w stronę pająka, który właśnie wystrzelił w dwójkę kwasem. Nie zrobiło to mu jednak różnicy w przeciwieństwie do Chain, która to sama też nim oberwała. Ręce i twarz zaczęły nieprzyjemnie piec, zaś ubrania zdawały się przepalać. Tymczasem cięcie przeszło przez niego bez większych oporów i choćby zdawać by się mogło, że jest pograne, to nie było. Pająk przedzielony na pół znowu się zespoił w jedną masę. Co jednak mógł zauważyć mężczyzna, stwór zdawał sie być z jakiejś galarety. Tymczasem Chain, jakby mało miała zmartwień, właśnie mogła zauważyć ze w jej stronę idą dwa nieco mniejsze pająki. Trzeci zaś który siedział za nią właśnie ugryzł ją boleśnie w nogę. O skubany, jak się gdzieś zaszył w tej pajęczynie. Było tych nieco mniejszych o jednego więcej jak się wydawało na początku.
Baylem Kobiecie jednak ostatecznie nie robiło to różnicy. Nie znała możliwości Baylema, to też skoro zasugerował, że lepiej się przyda z tyłu dyskutować nie zamierzała. Zamiast tego faktycznie ruszyła pierwsza dwa metry przed Baylemem dzierżąc w ręce swój młot. Zeszli na dół, gdzie na wstępie przywitała ich łapa bestii, która to chyba bardzo chciała ich zgarnąć albo przynajmniej rzucić nimi o ścianę. Tyle, że stwór się nieco przejechał bo dziewoja odbiła wielką łapę wcale nie mniejszym młotkiem odsyłając mu ją do tyłu. Samo pomieszczenie miało jakie 10m 10m 50m. Za stworem znajdowało się coś, co wyglądało na ołtarz przyozdobiony dwoma posążkami wyglądającymi na smoki. Ogólnie był dość dobrze widoczny - z sufitu przedzierał się snop światła oświetlając kapliczkę. Co zaś można było powiedzieć o stworze? Był no... duży, tak miał z jakieś 5m wysokości mierząc na oko, plus minus swa, ale raczej plus. Nie wydawał się mieć mniej. Teraz, kiedy przez moment nie atakował Baylem mógł stwierdzić, że wygląda faktycznie jak smok z nieco dłuższym ogonem i bez skrzydeł w pierwszej chwili przypominając węża. Jednak wąż nie ma przednich i tylnych łap. Nie miał łusek. W zasadzie nie miał niczego prócz pary żółtych ślepi. Wyglądał jak jakaś czarna masa przyozdobiona jasnymi, migocącymi kropkami. - Jakiś plan...? - zapytała towarzyszka drapiąc się przy tym drugą, wolną ręką po głowie. Chyba nie spodziewała się znaleźć tutaj takich cudów.
Baylem: 67mm poparzona twarz i ręce, rękawy zajęły się nieco ogniem tak samo, jak dół ubioru. Sadaharu: 130mm Chain: 90mm
Kobieta była posłuszna a to dobrze. Okazała się na dodatek znacznie mniej pewna siebie niż męzczyzna się spodziewał, biorąc pod uwagę że to jego o plan pytała na widok ogromnego ciapatego gekona. Rzecz w tym że zaklęcia Baylema zostały stworzone w celu zabijania magów, a nie ciapatych gekonów. No i nie oszukując się, owe pomieszczenie było zdecydowanie zbyt ciasne do walki ze stworem. Jak zaatakuje to nie specjalnie było jak wykonać unik, wszystko było jakieś upierdliwe. Baylem podrapał się po głowie.-Nie specjalnie. Moje zaklęcia na nie wiele się tutaj przydadzą. Jedno wymaga nieco czasu, widziałaś je zresztą wcześniej. Rzecz w tym że jak nie zadziała, to w ciemności on ma przewagę zapewne. Inne z zaklęć zaś będzie zdecydowanie mało skuteczne... pytanie brzmi więc teraz, jak bardzo mamy przejebane, krojąc go włócznią i ubijając młotem...-Baylem westchnął. Na razie nie zamierzał szarżować. Czekał na to czy kobieta ma jakiś pomysł. W razie czego wykonywał unik, bo cały czas bacznie obserwował ruchy stworzenia.
Chain powoli zaczynała wpadać w panikę... Zbliżało się do niej coraz więcej pająków, a jakby tego było mało, mężczyzna w płaszczu praktycznie jej nie zauważał. Miała ochotę kopnąć go w piszczel, tak, żeby bolało... Nim jednak zdołała cokolwiek uczynić w kierunku dupka w płaszczu, oberwała pociskiem od pająka... Na początku zdawało się, że jest to po prostu dziwna, wodnista substancja, po chwili jednak miejsca, którym się oberwało, zaczęły drażniąco piec, a ubrania zaczęły się przepalać. Chain próbowała zetrzeć to z siebie, w aktach paniki oderwała kawałek bluzki i zaczęła trzeć poparzone miejsca... Wiadome było, że poparzenia zaczęły piec jeszcze bardziej...
Dziewczyna z każdą chwilą zaczynała być bardziej oblegana przez pająki... Jedyne co mogła robić, to machać szablą na prawo i lewo, jednak... pająki widocznie były odporne na wszelkie ataki fizyczne... Albo inaczej... po prostu nic sobie z tego nie robiły... Kiedy jeden z pająków ugryzł dziewczynę w nogę, ta jęknęła z bólu, a po policzkach pociekły pierwsze łzy rozpaczy... Nie mogła nic poradzić na to, co dzieje się wokół niej... Mogła zwiększyć swoją siłę, swoją szybkość... Ale zwyczajnie nic to nie dawało przeciwko tym pająkom... Oczywiście w pająka, który ją ugryzł, natychmiast wycelowała szablą i pozbawiła szczękoczułek, po czym szybko oddaliła nogę, by odcięte części się nie zrosły. Bądź co bądź, starała się odgarniać pająki szablą, starać się trzymać je na dystans, cały czas podążając za jej jedyną deską ratunku, jaką był dupek w płaszczu... Wszak on był jakośkolwiek w stanie stawić im opór...
- To się okaże. Z przyjemnością odkryje co pragniesz mi przekazać. - Oznajmił uprzejmie. Nie miał co zwlekać z tym co na niego czekało. Od razu ruszył w kierunku stworzonego korytarza. W między czasie zastanawiał się, co się dzieję z resztą. Ile czasu tu spędził? Stracił rachubę. Wszystko przez to, że Eolas jest tak niebywale interesujący. Co poradzić na to? Taka karma. Kiedy już dotrze dostatecznie blisko by ujrzeć "obrazy" stara się przypomnieć w swojej głowie wszystko co wie na temat Sarkana i próbuje to odnaleźć w tym miejscu. Kto wie, moze mu się poszczęści?
Baylem Towarzyszka Baylema miała w zasadzie bardzo podobny problem, co on sam. Jej umiejętności nie służyły do ubijania jaszczurek. Westchnęła ciężko po raz drugi odbijając lecącą w ich kierunku łapę stwora. Co by nie było, sam stwór też miał mało miejsca, więc atakowanie nie było najprzyjemniejszą formą rozrywki. - Wy, magowie, wszyscy jesteście tacy bezużyteczni? - zapytała z niekrytą irytacją. Stwór obserwował dwójkę nie bardzo rozumiejąc, co się dzieje. Dwa razy machnął, a oni jeszcze nie są mokrą plamą. Ba, nie bardzo cokolwiek robią. - Trzeba obejrzeć pomieszczenie, gwizdnąć pionek i zbieramy się stąd. Bo ty chyba na nic lepszego nie wpadniesz. Tylko przyda się tu więcej światła. - stwierdziła, rzucając okiem na pomieszczenie. Tylko stojąc tak niczego nie dostrzegą. Zaś bieganie po pomieszczeniu z wielkim młotem i rzucanie okiem na każdy zakamarek wydawało się nieco irytującym zajęciem. Dlatego też po prostu doskoczyła do stwora biorąc większy zamach i uderzając go w nogę. A Baylem? A Baylem mógł szukać póki nie ma na sobie focusa bestii albo iść dziabać ją włócznią.
Sadaharu Chociaż korytarz zdawał się nie być aż tak daleko, Sadaharu miał wrażenie, że szedł co najmniej pół godziny. Odległości w tym miejscu zdawały się być rzeczą dziwną, bowiem korytarz zdawał się być zarówno bardzo długi jak i bardzo krótki. Obrazy, które z daleka wyglądały na dość duże, z bliska zdawały się być dość niewielkie. W każdym razie duch szedł oglądając obrazy, na których był wszelakie stwory. Chimery, smoki, węże, lwy jak i mniej wiadome krzyżówki wszelakiego rodzaju. Pośród nich znalazła się też istotna wyglądająca jak tygrys z pawim ogonem. Wszystkie stwory miały jednak jedną cechę - były całkowicie czarne z futrem usianym jasnymi, migocącymi punktami. Ar Eolas, który z daleka nie wyglądał nawet o milimetr mniejszy, obserwował ducha ze zniecierpliwieniem, czekając na odpowiedź.
Chain No i co mogła począć biedna Chain? Starła co prawda większość substancji, chociaż dalej czuła pieczenie nawet jeszcze większe, niż wcześniej. Co więcej mogła dowiedzieć się Chain to to, że o ile duży pająk był nie bardzo podatny na cięcia, tak te mniejsze to już była inna historia i odcięty od nogi pająk zatoczył się w tył, zaś dwóch innych dostało ostrzem po głowie i odwłoku. Ogólnie Chain machająca szablą wydała się pajęczakom mało bezpieczna, dlatego pozwoliły sobie się odsunąć od niej na kilka kroków jakby czekając na odpowiedni moment do kontrataku.
To była obelga? Nie do końca, nie dla Baylema. Słysząc ją, szczerze się roześmiał.-Chciałbym.-Powiedział tylko tajemniczo do kobiety i rozejrzał się po pomieszczeniu.-Zajmij bestię ja zabiorę pionek. Pionek oddam tobie, ale nie wydaj mnie "Kolegom"-Mrugnął do dziewczyny a następnie poświęcił 37MM na zaklęcie Świetliki oczyszczenia które zamierzał skupić dookoła młotu bojowego dziewczyny(30) a samemu z zaledwie siedmiona ruszył poszukiwać pionka. Rozglądał się bardzo dokładnie, szukając go niemal wszędzie. Powoli, bez pośpiechu. Jednocześnie unikał ataków Gekona, nie był bowiem pewien czy da radę je zbijać. Jeśli pionek znalazł do wraca do dziewczyny i wraz z nią sie wycofuje. Rzecz jasna zgodnie z obietnicą, pionek jej oddaje.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.