I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Tym razem magowie zebrani zostali na arenie podzielonej na szereg kamiennych płyt, które lekko połyskiwały na różne kolor. Uczestnicy tego zadania ustawieni zostali na wylosowanych wcześniej pozycjach, na które nie mieli wpływu. Jakie zadanie czekało ich tym razem? Po absurdalnym wyścigu kurczaków i przygodzie na statku, tym razem wyglądało na to, że cokolwiek się tutaj będzie działo, będzie stosunkowo proste, jako że arena pozbawiona była żadnych dodatkowych elementów. Płyty na których znajdowali się magowie były od siebie wyraźnie oddzielone czarnymi konturami, natomiast ich rozmiary wynosiły 2,5m x 2,5m. Nie wydawały się posiadać żadnych magicznych właściwości - poza tym, że sobie delikatnie błyszczały. Zawodnicy przyjrzeli się sobie wzajemnie - mieli się tutaj bić? A może robić co innego. Publiczność spoglądała na nich wyczekująco, a magowie mogli tylko zastanawiać się czy wiedzą oni o co chodziło?
Zanim cokolwiek drgnęło, zanim choćby powieka na oku któregokolwiek z graczy zadrżała, na arenie rozległo się bardzo zmęczone i głośne ziewnięcie, a po chwili na arenę wkroczyła mała dziewczynka, na oko 9-letnia, ubrana w tanukowe kigurumi. Ziewnęła sobie jeszcze raz stając przed graczami, a następnie zaczęła mówić, jak gdyby całe to miejsce było jej własnością. - DEBILE! IDIOCI! Wiecie jak ciężko zasypia się w dzień? - wykrzyknęła na dzień dobry, a następnie uśmiechnęła się nieco diabelsko. - Za karę zagracie w grę, którą wymyśliłam i będziecie się świetnie bawić. A jak się nie będziecie świetnie bawić, to dopiero wtedy zobaczycie moją prawdziwą złość. Wytłumaczę wam bo pewnie nie wiecie o co chodzi, bando skretyniałych buzdyganów! Każdemu z Was przypisany został kolorek. Stając na którejkolwiek z płyt, spowodujecie że przyjmie ona wasz kolor. Po każdej turze, dostaniecie tyle punktów, ile płyt ma wasz kolor. Proste? Proste. Zobaczymy jak sobie z tym poradzicie. No i ten, niektóre z płyt są większe, nie? Domyślcie się czemu. Nie zamierzam wam wszystkiego tłumaczyć, Boże... - rzuciła, po czym uniosła się w powietrze i zawisła nad areną zmagań. Najwyraźniej miała zamiar tu być i podziwiać całą rozgrywkę. No i nic więcej na temat zasad nie powiedziała.
Arena: link! Kolory zostały wylosowane przy użyciu programu losującego, według kolejności z tematu "Inauguracja" -> Lynk Termin: 1 czerwiec, godzina 23:59
Autor
Wiadomość
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Szachownica Sob Cze 27 2015, 01:42
Jakby nie patrzeć, chyba znalazłem się w najlepszej pozycji, lecz punktów co prawda mało, no nie najwięcej w każdym razie. No i do tego przeszkadzał trochę ból barku. Rudy nie stawiał zbyt wielkiego oporu. Poszło z nim łatwiej niż myślałem. Problem w tym, że znowu jego osoba pojawiła się na arenie. Szlag by to! Raz taki wejdzie w drogę i już będzie cały czas plątał się pod nogami. Ciekawe ile razy się w taki sposób uratuje? Mając w rękach swoje ulubione miecze, jeszcze raz ruszam w jego stronę, zajmując przy tym tyle pól ile się da. Tylko on mógłby mi obecnie przeszkodzić, ponieważ reszta zajęta jest swoimi walkami, a do tego Rudy jest najbliżej, a znając życie nie pójdzie on w drugą stronę. Ehh… jak już się taki rudzielec na coś uprze, to trzeba go już do końca załatwić. Oby tym razem wywaliło go gdzieś na drugi koniec mapy, jeżeli w ogóle nie zostanie usunięty z całej konkurencji. Gdy już będę przy nim wtedy załatwię go prostą kombinacją. Obydwoma ostrzami pchnę w jego barki, zostawiając lewy miecz, sięgnę po ostrze w rękawie i wyciągając je rozetnę mu gardło. Gdyby się cofał, lub chciałby unikać, wtedy lewą piętą nadepnę mu na palce i wykończę go pchnięciem w pierś. No, ale tym razem chłopak ma przewagę dystansu. Cholera wie czym może we mnie strzelić, czy gdzieś się teleportować, ale z pewnością da się to zauważyć, jeżeli coś przyszykuje. W przypadku wystrzelenia w moją stronę pocisków, plan działania jest prosty. Odskoczyć w bok na prawo, ugiąć nisko kolana i ewentualnie przyjąć je na mieczyki. Jeżeli jednak zdecyduje się teleportować, wtedy mam na niego sposób. Przede wszystkim nie panikować. Znajdzie się albo, przede mną, albo gdzieś z boku i pewnie znajdzie się w zasięgu moich mieczy. Gdybym go zauważył tuż przed sobą, wyprowadzam pchnięcie od dołu, pod żebra, a konkretnie pod mostek. Jeśli nie zauważyłbym go, wtedy wyprostuję ręce na wysokość jego tułowia i zrobię szybki obrót, tnąc go tam gdzie trafi. Po eliminacji obiektu, schowam miecze i dalszej drodze wyjmę zza pleców wakizashi, żeby w razie czego mieć się czym bronić. Zajmując dwa pomarańczowe pola bezrękiego nieszczęśnika, odbijam w drugą stronę przejmując kolejno zielone kafelki i tak ciągnę, aż do fioletowych, żeby tam z powrotem zawrócić. Nie mam zamiaru wtrącać się w dalsze walki, chyba, że zajdzie taka konieczność. Aktywuję wtedy Kuchiku-kan mōdo [A] i cięciem od lewej do prawej na wysokości bioder, przecinam tego co znajdzie się w zasięgu ostrza, ale mam nadzieję, iż nie dojdzie do sytuacji, gdzie będę musiał się pozbyć któregoś z nich. Niech sami siebie pozałatwiają, ja nie chcę nikomu wchodzić w drogę, a jedynie swoją, przed sobą oczyszczam…
No nic, wciąż udawało mu sie utrzymać wysoką lokatę, ale to mogło zmienić się w każdej chwili. To też były smoczy zabójca, nawet przez chwilę nie mógł być bierny. Widząc że znalazł się między młotem a kowadłem, musiał być bardzo ostrożny, skupił się jednak na Finnie.-Jeśli pobiegniesz w kierunku wielkiego głupiego kolesia z mieczem-Wskazał Nevera.-To unikniemy walki.-Jeśli Finn posłuchał, to Gumiś pobiegł w kierunku Daxa i Yugaty, zajmując pola po drodze(biegł najkrótszą możliwą drogą) a potem uderza Daxa pięścią w skroń, następnie z Yugatą robi to samo i zajmuje pola na dole. Jeśli jednak Finn nie posłucha to cóż... następuje zbliżenie na około 3 metry, Pilis przed niczego się niespodziewającego przeciwnika i uderzenie prawą pięścią w splot słoneczny wzmocnione Asmodeo a potem poprawka lewą pięścią w skroń, także przy użyciu asmodeo. Po tym Gumiś leci do Daxa i jak wcześniej było wspomniane nokautuje jego i Yugate. Oczywiście rzecz biorąc zarówno w czasie walki jak i biegu ku Daxowi, uważa na Luriel. W przypadku jakichkolwiek ataków, przede wszystkim próbuje ich uniknąć, jeśli to nie działa to przyjmuje je w pierwszej kolejności na karwasze pod płaszczem, w dalszej na sam płaszcz.
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Szachownica Pon Cze 29 2015, 19:48
Młody Jerome miał zamiar kontynuować swój szaleńczy bieg, acz z nieco zmienioną trasą, co oczywiście pozostało zaznaczone na mapce w linkach na dole. Mimo wszystko można by spekulować, czy to bardziej za sprawą chęci uniknięcia walki, czy też z powodu wizji tego, iż za wielu oponentów nie ma w tamtej części areny! Po prostu niczym zawodowy sprinter biegł przed siebie, co najwyżej wymijając oponentów, a i krążąc po różnych polach, by przejąć jak największą ich powierzchnię. Oczywiście wcześniej wspomniany plan w dalszym ciągu był aktualny tak, jak i system wczesnego ostrzegania pod postacią przyzwanych duszków, jednak... tym razem ów scenariusz byłby jeszcze zastosowany w przypadku bezczynności oponentów (braku postów), bądź w celu dobicia ich - zarówno w przypadku maga szczęścia, czy krzykacza. Ponadto policjantowi w dalszym ciągu pozostało liczenie na swoją zręczność i szybkość, ażeby to uniknąć jakichkolwiek ran.
Cytat :
Co jednak kryło się za tym wszystkim - otóż plan ataku opracowany przez Duszki, czy też plan ostatecznej obrony poprzez swego rodzaju ofensywę, która miała to polegać na tym, iż Jednorożec otworzy przejście za pomocą Darkness Path(C) między cieniem agresora i policjanta, w którym to się skrywał, zaś będące nieopodal Bliźnięta przeniosą się przemieniając się w funkcjonariusza, ażeby to dobywając sztyletu spróbować wyprowadzić jedno, proste, acz szybkie i zręczne pchnięcie w potylicę, czy też w głowę przeciwnika, mając nadzieje na wykluczenie go z gry, a i korzystając z jego potencjalnej niewiedzy o potencjale mobilnym ów dwóch duszków oraz stosunkowo sporym skupieniu na głównym zamiarze agresora, czyli ataku. Gdyby jednak ów śmiałek umknął od takiej kontrofensywy, to GeminiFinn nie stałby w miejscu, a zaraz potem niczym prawdziwy nindża posłał jeden ze sztylecików do rzucania, mając nadzieje, iż zdezorientowany unikiem, czy potencjalnym atakiem oponent nie zdoła się obronić przed rzutem mierzonym w jego głowę - prawdopodobnie od tyłu, acz kto wie jak aktualnie leżałby cień!
Ponadto opisana powyżej sytuacja ma miejsce także w innym, dość nietypowym, a i godnym nazwania zdradą, złodziejstwem, czy czystą podłością biegu zdarzeń. Otóż - jeśli Gemini dostrzegłyby, iż w pobliżu jacyś przeciwnicy walczą i któryś z wojujących przeciwników wydaje się zdezorientowany, bądź oszołomiony wpływem drugiego osobnika, czy jest na skraju wytrzymałości - wtedy to następuje ta sama kombinacja ruchów, aby zabezpieczyć zabójstwo oponenta i zdobyć samemu punkty. Niby wężowa akcja, która nie należy do tych najbardziej fair, jednak w ostateczności jest to tylko - kill secure, nieprawdaż? Ponadto wykorzystując potencjalne zaskoczenie drugiej osóbki, GeminiFinnian rzuciłby sztyletem do rzucania w kierunku przetrwałego przeciwnika, licząc iż ten także polegnie po ciosie w głowę, bądź zostanie osłabiony kolejnymi ranami - chociażby w klatkę piersiową, jeśli wykonywałby unik.
Mapka Gomen, za ctrl+c, ctrl+v obrony/ataku, ale czas mi się chyba kończy
Never Winter
Liczba postów : 641
Dołączył/a : 19/05/2013
Temat: Re: Szachownica Pon Cze 29 2015, 22:56
PERSPEKTYWA NEVERA - Mwhahahahaha! Uderzyłem ze wszystkich sił. I... zadziałało! To naprawdę zadziałało! Przeciwnik próbował się zasłonić, ale nawet ja wiedziałem, że to czysta głupota próbować zatrzymać Durandala RĘKĄ. Dlatego prawie mu ją odciąłem... Poleciał w dodatku parę metrów dalej. Jednak jeszcze go nie pokonałem, wciąż się trzymał, mimo że na tyłku. Co prawda, wolałem honorowy i ciężki pojedynek, jednak jak Escanor mówił, jeśli udało mi się w jakiś sposób uzyskać przewagę nad przeciwnikiem i jakimś cudem udało mi się go powalić, to... - PRESS THE ATTACK! UOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOW! Nie poprzestałem i od razu ruszyłem za wrogiem, zanim dotknął ziemi, a następnie podniosłem swój miecz do góry. - ZWYCIĘSTWO BĘDZIE NALEŻEĆ DO MNIE! MAKER FURY! DIVINATION CRUSADE! ABSOLUTE END! DESTROYER BANISHER! Wyzwoliłem swoje najpotężniejsze ataki mieczem, raz co raz pokazując siłę superbohatera, mwhahahaha! (W rzeczywistości to są zwyczajne cięcia, dość chaotycznie wyprowadzane z wielu stron, jednak nawet one są dość mocne i wystarczają do pokrojenia na plasterki leżącego przeciwnika - przyp. Grey).
PERSPEKTYWA GREY -... Poszło łatwiej niż się spodziewałam. Nie dość, że nie zaatakował Never-kuna, to jeszcze nie pofatygował się nawet po to, aby się obronić. Jak na osobę, która wyprowadziła w stronę mojego ukochanego atak ukradkowy, to padł zaskakująco prosto. Ech, te robactwo... Jednak nie mogłam spuszczać gardy. Co prawda, sądziłam że Never-kun zakończy swój pojedynek zwycięstwem, ale to nie oznacza, że inni mogą go nie atakować. Co prawda, wokół Never-kuna nie ma nikogo, ale zawsze ktoś może próbować zaatakować na odległość. W takim wypadku ustawiam pomiędzy moim ukochanym a pociskiem tarczę (Aura Shield), która na pewno powinna zablokować większość żałosnych ataków, które nadchodzą na Never-kuna.
No i nie wyszło, przynajmniej nie tak idealnie. Co zrobiła więc Luriel? Pobiegła jak najciszej w prawo, chcąc zająć dwa Tasine pola, jednocześnie starając się nie dać się jej złapać, a następnie, najlepiej zajść ją od tyłu i pieprznąć w nią kulą ognia. Bo może, bo Pierścień Ognia (C). I tak. Najlepiej w twarz. Bo włosy spali. A jak przy okazji będzie jeszcze agonalnie jęczeć, to można spróbować uderzyć w tą palącą się ludzką pochodnię pięścią. W nos. Albo oko. Tak z trzy razy. A potem jeszcze doprawić kopniakiem. Oczywiście, kula ognia jest celowana w głowę, gdy jest mała szansa, że Tasia tego uniknie, ergo, jest odwrócona do Luriel plecami lub jakoś nie ma zbytnio możliwości uniku. Tak to okolice pleców i klatki piersiowej, także i z mniejszego dystansu. BO MOŻE! Dlatego też po zajęciu tych dwóch pól zbliża się do niej. Nawet biegnie tak po lekkim łuku w kierunku dołu, uważając na jakieś ataki, znikąd, ewentualnie unikając ich skokiem w bok. Gdyby jednak Tasia zaczęła się przemieszczać, ta po prostu skraca swoją trasę, chcąc jej przeszkodzić kulą ognia i ewentualnym fajtem. YOLO.
Kiri, musisz mi wybaczyć teraz brak mapki, ale zwyczajnie nie mam teraz możliwości zbytnio i mocy do dopracowania tego.
Kyle
Liczba postów : 268
Dołączył/a : 28/08/2013
Temat: Re: Szachownica Wto Cze 30 2015, 23:42
Cholera! Że też ze wszystkich możliwych przeciwników właśnie ta wsza się uwzięła na biednego Kejla, dość mocno raniąc mu łapkę! No przecież już biedaczek jednej praktycznie nie ma, a ten mu prawie uharatał drugą! Skurczybyczek, no! Ale Kejl sobie da z nim radę! Przecież już nie z takimi sobie dawał radę! Zaciskając zęby z bólu, chłopak wstał starając się nie korzystać z podpory w postaci ręki po czym z wściekłością wykrzyczał - FUS RO DAH! - w stronę pędzącego na niego przeciwnika, coby posłać go hen w siną dal, gdzie trawa zielona a słońce gorące. Dalej jednak, bo to wciąż nie koniec akcji wściekłego na świat krzykacza, rusza on w stronę... Prawą! Tak, prawą! Tam gdzieś jakoś w okolice Daxa, bo to właśnie tam śmierdziało łatwymi do przejęcia polami! A nawet jeżeli nie aż tak łatwymi, to Kejl z łatwością może sprawić, że łatwo pola owego maga na jego własność przejdą! Jak? A no więc, jeżeli lodowy pan na niego ruszy i pozostawi naszą (byłą) smoczą piękność samą, no to krzykacz walnie w niego Fus'em (D) coby się sopel wywrócił, po czym ruszy dalej, coby przejąć jeszcze więcej pól przewróconego przeciwnika i nie tylko. Ale! W ostateczności i tylko w ostateczności, jeżeli nasza mrożonka postanowi dalej atakować biednego Kejla, ten chcąc nie chcąc używa Wuld'a (C) coby zająć jeszcze więcej pól należących do wrogich mu konkursowiczów. Co natomiast z ręką? No cóż. Trzeba spiąć poślady i jakoś wytrzymać ten koszmarny ból. No bo przecież sama ta dziewczynka mówiła! Zaraz po konkurencji przywrócą ich do normy!
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Szachownica Pią Lip 03 2015, 19:24
MG:
Dzisiejszy odcinek Szachownicy sponsorowany jest przez, cytuję "Najlepiej zajść ją od tyłu i pieprznąć w nią kulą ognia. (...). Najlepiej w twarz.". Przed nami pozostają jeszcze dwa odcinki.
Zaczniemy tym razem od opisu działań ludzi, którzy nie uwikłani zostali w długotrwałę walki, a skupili się po prostu na zajmowaniu pól. Jedną z takich osób był Rainbow D., który widząc, że Finnian mniej więcej zgodnie z jego słowami kieruje się w innym kierunku niż zamierzonym przez mężczyznę, postanowił ruszyć na dół areny zajmując pola i jednocześnie rozprawiając się bez większego problemu z wciąż leżącym na ziemi Daxem. Ten pokonany został na tyle skutecznie, że wyteleportowany został poza arenę, a po chwili pojawił się w miarę dziarskim stanie w innym miejscu. Jego pola stały się jednak łupem Tęczowego, przy czym nie zdążył on w tej turze rozprawić się jeszcze z Yugatą.
Finnian pobiegł obraną przez siebie ścieżką zajmując tak wiele pól, jak tylko potrafił w czasie, który posiadał. Nie natknął się przy tym na żadnych przeciwników, dlatego nie musiał używać żadnej z zaplanowanych strategii czy taktyk. Po prostu farmił pola.
"Timczasem" Tim po raz kolejny miał okazję powalczyć sobie z Kashimą i podobnie jak wcześniej, teraz także nie walka ta nie stanowiła dla niego zbyt dużego problemu. Być może Kashima był zaskoczony tym co stało się wcześniej, a może po prostu trząsł portkami przed swoim katem sprzed chwili, bowiem niezdolny był do odpowiedzenia na ataki napastnika w jakikolwiek sposób, a to w efekcie poskutkowało byciem wyteleportowanym w inne miejsce areny. Wiele nie stracił w gruncie rzeczy, bo i tak miał jedno tylko pole. Tim natomiast mógł udać się w dalszy bieg, ale uporanie się z przeciwnikiem, mimo jego pasywności, nie zajęło tylko sekundy, więc na razie dotarł tylko do tego miejsca.
Luriel starła się z dziwnie zamroczoną Takarą, nie wykorzystała jednak okazji w 100%. Kula ognia nie posłana została w twarz dziewczyny, bo ta przecież stała tyłem, uderzyła za to w tył jej głowy momentalnie posyłając ją na deski i podpalając jej ubranie i same włosy. Pola nie zmieniły jednak koloru, co oznaczało, że dziewczyna wciąż żyła i mogła walczyć. Miała za to ogromnie spieczony kark i każdy ruch głową ogromnie bolał. No i płonęła. Niezbyt komfortowa sytuacja.
Opis zakończymy na Neverze, który zaszarżował na swojego przeciwnika próbując atakować go chaotycznie z wielu stron, najwyraźniej mnie skupiając się na samym zachowaniu przeciwnika, podczas gdy Grey osłaniała go przed niespodziewanym atakiem ze strony innych przeciwników. I w tym szansę zwietrzył Kyle, który mimo bardzo kiepskiego stanu zdołał wykrzesać z siebie energię, by posłać w przeciwnika zaklęcie. Never poczuł jak stosunkowo silna fala dźwiękowa fizycznie uderza w jego ciało i odrzuca go do tyłu, wyrzucając jego miecz z dłoni na odległość 2 metrów. On sam w momencie, w którym fala w niego uderzyła zasłonił się unosząc lewe ramię, instynktownie. Teraz, leżąc na plecach na ziemi wyczuł, że kości w jego ramieniu zostały połamane, a samo ramię bezwiednie leżało podług jego ciała, zaś Never nie był w stanie w ogóle nim poruszyć. Szczęście, że tylko na tym się skończyło. Kyle po tym ataku ruszył walcząc z bólem, na tyle ile mógł w kierunku swojego celu.
- Zobaczmy, zobaczmy... Oho, w tej turze to ten szkodnik wygryzł najwięcej punktów z podłogi... hooo... Dodatkowe pięć punktów dla ciebie, Tęczówko. -
A punktacja, wyświetlona na wielkiej tablicy, która znajdowała się wysoko nad magami, spokojnie sobie lewitując w powietrzu, wyglądała teraz tak:
Rainbow D. - 78 Luriel - 68 Tim - 62 Kyle - 61 Finn - 53 Takara - 47 Never - 46 Yugata - 34 Dax - 13 Kashima - 6
Stan Postaci: Kyle - 46 MM, osłabione całe ciało, dłoń ledwo utrzymuje się na kilku ścięgnach z resztą ręki, ogromnie boli i bardzo mocno krwawi, czujesz osłabienie z powodu wypływu krwi, Choukyou 3/4 Rainbow D. - 100 MM, lekkie problemy z kondycją, czujesz lekkie zmęczenie z powodu biegania, Choukyou 3/4 Finn - 57 MM, osłabione mocno całe ciało, w szczególności klatka piersiowa i lewe ramię, czujesz lekkie zmęczenie z powodu biegania, Monocerotis (93MM) + Gemini (100MM, osłabiony) obok za plecami Finna Yugata - 110 MM, osłabione całe ciało, spory ból pleców, leżysz na ziemi, Choukyou 3/4 Never - 30 MM, słabsze całe ciało, poziom "W Czepku Urodzony" osłabiony o jeden poziom, lewa ręka brutalnie złamana, nie masz w niej czucia Dax - 100 MM Takara - 33 MM, osłabione nogi, mocno spalony kark, głowa boli przy każdym ruchu, płoną włosy i ubranie, Choukyou 3/4 Luriel - 0MM, ból brzucha, Choukyou 3/4 Kashima - 83MM Tim - prawy bark cholernie boli, poruszanie prawą ręką jest mniej efektywne, Choukyou 3/4
Czas na odpis: do 07.07., godzina 23:59
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Szachownica Sob Lip 04 2015, 12:49
Miał byc to post na miarę da Vinci z wprowadzeniem pewnej myśli technicznej ale jak wiadomo, to Takara. A Tasia obecnie była więcej jak zbulwersowana.
O panie! Na moment Taśka straciła kontakt z rzeczywistością. Na moment odpłynęła kminiąc, co dalej z tym zrobić. A tu się okazało że sępy już jej pola zajmują! Dopiero Fajerbol na twarz przywrócił ją do świata. I w zasadzie nie wiadomo czy była czerwona od zaklęcia czy nadszarpnięto jej nerwy. - CO KUŹWA!? - krzyknęła oglądając swój stan na tyle, ile mogła. Swąd palonych włosów nie pomagał w odzyskaniu spokoju. I pieczenie skóry też nie. W zasadzie olałaby teraz całą konkurencję by dorwać tego, kto jej to zrobił. Ale był problem taki, że się fajczyła jak świeczki na torcie. W zasadzie dawało to całkiem niezły obraz wkuffionej i dosłownie płonącej z wściekłości Takary. God save the world. Wstała przyciskając dłoń do karku by zdusić płomienie a następnie zgarniając włosy by i te zgasły. Ubrania olała - zaraz same zgasną. Albo będą płonąc tak bardzo, że Takara stanie się chodzącym spellem. W zasadzie, jakby nie patrzeć, Takara powinna być krasnoludem. Albo trollem. Jest niewiele mniejszym chodzącym orężem. Problem był tylko taki, że bolał łeb. A ból miał to do siebie, że rozpraszał. A im więcej rozpraszających czynników, tym gorzej. Zupełnie już pomijamy płonący czerep. I w tym momencie resztki czegoś, co można nazwać instynktem przetrwania, po prostu zmusiły ją do dalszego biegu. I tu pojawił się problem, bo kopytka też nie te. Od razu więc po wstaniu i zgaszeniu co trzeba postanowiła ruszyć, odpalając Sprzączką Stąpania po Wietrze. Po kiego? Zmniejszając swoją masę, nóżki będą niosły mniejszy ciężar. Mniejszy nacisk, ciśnienie i te rzeczy. Więc i mniejsze problemy z ewentualnym biegiem. Wszak im ktoś ma więcej do dźwigania tym gorzej. W biegu dopiero zaczyna gasić ubrania dociskając dłoń do palących się skrawków. Koniecznie teraz, bo później będzie pochodnią. Ale Taska musi się odgryźć. Po prostu. Bo tu się nie da inaczej. Tego szybko wyłapuje, gdzie jest Luriel i biegnąc, strzela jej Shieldem spod nóg, nieco na skos by ją rzuciło w stronę krawędzi szachownicy z siłą taką, by ją stamtąd wyrzuciło. Ona nie chciała punktów. Ona chciała, by zaliczyła dość bliskie spotkanie z glebą i zapoznała się z grawitacją. Fajni kumple, tylko wredni. Oczywiście strzela w najbardziej dogodnym momencie. Sama zaś biegnie trasą dawno wytyczoną, chcąc zająć sobie pola. Zaatakują? To cóż może? Uniki, schodzenie z linii, od biedy tankowanie tego co przyniesie los. Bo nie miała zamiaru się zatrzymywać. W sumie chciałaby być magiem wody. Tak. Lepiej gasić się wodą, jak piaskiem którego w zasadzie nie miała tyle, by się zgasić. Ale trudno. Można i innymi metodami, dłonie wybaczą.
Mapka (olać te kwadraty z początku linni, Tasia idzie dalej w górę z miejsca w którym stoi)
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Szachownica Nie Lip 05 2015, 21:14
Dax został wyeliminowany... cóż, pozostała Yugata. No i Kyle, którego Gumiś dostrzegł, rozglądając się na boki. Chłopak nie wydawał się groźny, więc przynajmniej na razie, Gumiś postanowił go oszczędzić. Ale jak długo Kyle będzie bezpieczny? To zależało już od niego, wszak mógł wejść w drogę byłemu smoczemu zabójcy a to mogło zakończyć jego żywot natychmiastowo. Zamiast tego na razie Chun-woo skupił się na byłej smoczej zabójczyni. Podbiegł do niej by zaraz potem poddusić ją nieco łapiąc oburącz za gardło i ściskając na tyle mocno by odciąć jej dopływ powietrza. Kiedy dziewczyna straci przytomność, mag ciała pobiegnie i zajmie jej pola. Cały czas jednak uważał nie tylko na poczynania Yugaty, ale też Kyle'a. Gdyby którekolwiek go atakowało, przede wszystkim próbował by wykonać unik. Dalej jak by to nie zadziałało to cios przyjąłby na karwasze a w dalszej kolejności na płaszcz.
Yugata
Liczba postów : 558
Dołączył/a : 11/11/2012
Skąd : To nie ma znaczenia, skoro miejsce, z którego pochodzi, już nie istnieje
Temat: Re: Szachownica Pon Lip 06 2015, 00:41
// OK WIELKI POWRÓT. dam sobie spokój z częścią opisową, bo już raz pisałam tego posta i jak byłam przy końcu, to przypadkiem zamknęłam przeglądarkę. i już mi się odechciało ściany :<
Wykonuje przewrót w tył, by z pleców szybko znaleźć się na nogach w pozycji bojowej i rzuca zaklęcie Regina Gravitatem |B|. Kiedy tylko Gumiś wejdzie w jej zasięg, zaczyna działać na niego największą jak może grawitacją w dół, licząc na to, że go przyszpili do ziemi, albo przynajmniej znacznie spowolni, czy też utrudni poruszanie się. Następnie rzuca Nocte Cometae |C|, jednym susem przyskakuje do mężczyzny i wykonuje kopniak z pół obrotu w bok jego głowy wspomagając się rzuconym przed chwilą czarem. Oczekuje, że Gumiś będzie próbował robić uniki, toteż poprawia po chwili pięścią i kontynuuje natarcie jednocześnie trzymając gardę. Celuje w głowę, ale wykorzystuje ewentualne luki w obronie. Atakuje newralgiczne punkty, żeby szybko wyeliminować przeciwnika. Kątem oka obserwuje Kyle'a. Gdyby Kyle się zbliżył na odległość około 1.5 m, dziewczyna szybko zmienia obiekt Reginy na niego i postępuje jak w przypadku Gumisia. Po wyeliminowaniu Kyle'a, gdyby Gumiś jeszcze się trzymał na nogach, wraca do niego jednym susem i postępuje jak wyżej. Jeśli natarliby na nią obaj jednocześnie, używa Reginy dookoła siebie, wzmacniając działanie grawitacji w dół. Liczy na to, że będzie mieć nad nimi przewagę i że jej ataki oraz uniki będą skuteczniejsze, właśnie przez różnicę w działających na nich siłach. Dalej trzyma gardę i wyszukawszy luki w obronie wyprowadza silne i dokładne ciosy bądź kopnięcia. Stara się któregoś podciąć i sprowadzić do parteru, żeby szybko poprawić kopniakiem prosto w czerep. Po wyeliminowaniu jednego, szybko zabiera się za drugiego, skupiając zaklęcie Regina właśnie na nim. Technikę wciąż ma taką samą - albo szybko znokautować uderzeniem w baniak, albo (przy dobrej obronie górnych partii ciała) podciąć, sprowadzić na ziemię i kopać leżącego. Jeżeli Gumiś dopadł ją i zdołał chwycić za gardło pamiętajmy, że jest Yugata jest trochę bardziej odporna na podduszanie dzięki pomocy Respirandum |PWM| i tak łatwo się nie da. Jeżeli nie rzuciła dwóch pierwszych wspomnianych w poście zaklęć, robi to. Następnie wzmacnia działanie grawitacji na Gumisiu najbardziej jak może i kopie go między nogi, ewentualnie kolanem w żołądek, by po chwili walnąć go pięścią w skroń, najpierw z jednej, potem z drugiej strony i kontynuować w ten sposób, poprawiając kopniakami, aż jego uścisk nie zelży, a on nie straci przytomności. Gdyby był znacznie bardziej wytrzymały i zaczynało jej brakować powietrza, pięściami zaczyna atakować jego nadgarstki, licząc, że szybko je połamie. Generalnie dąży do jak najszybszego wyeliminowania przeciwnika. Liczy na to, że zasada "zmiażdż, a dostaniesz jego pola", dalej działa.
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Szachownica Pon Lip 06 2015, 01:36
Pfff... Żałosny rudzielec... To było proste, ale co teraz? Niby sytuacja dobra, ale gdzie teraz? Za sobą mam bezpiecznie zostawione pola, a przed sobą kolejnych dwóch przeciwników, no i do tego bolący bark, ale to nie tak źle jak u leżącego przede mną młodego bohatera. Trochę go szkoda, ale... konkurencja konkurencją, a niektóre sprawy najlepiej załatwić po swojemu... Trzymając wakizashi podchodzę do niego i... wyciągam pomocną dłoń, by pomóc mu wstać. Przyjmie ją, albo sieknę go przez łeb. Wybór powinien być prosty. To część mądrego planu, który chyba opłaciłby się nie tylko mnie. -Hej, zielonooki! - wołam blondaska, jeżeli jeszcze się nie zbliżył się do nas. Jeżeli wykaże się agresywnością, to też dostanie ładnym cięciem po brzuchu, ale liczę, że będzie chętny do współpracy. - Powiem szybko... Nas trzech, ich trzech. Mogę liczyc na waszą pomoc? Chodzi oczywiscie o zespół w dolnej części. Gdybyśmy współpracowali, zyskalibyśmy nad nimi niemałą przewagę nad lekko skłóconymi osobnikami. Jeżeli się uda nawiązać z nimi sojusz, to mam nadzieję, że ruszymy na nich całą trójką. -Najlepiej atakować razem, każdy z innej strony. Biorę lewą - daję tylko znać. Następnie biegnę w stronę przeciwników, pierwszą ofiara zas będzie... ten na którego rzucą się pozostali, lecz jeśli nie wykażą się żadną inicjatywą, to sam ruszam na tęczowego, liczac, że będą za mną. Od razu aktywuję Kuchiku-kan mōdo [A] , żeby tak przeciwników pozbywać się jednym machnięciem. Podbiegam do pierwszej ofiary, no i w odpowiedniej odległości, tak ze cztery metry od przeciwnika, odskakuję na lewo i cieciem od prawej do lewej na wysokosci bioder, bo tam najłatwiej trafic i przeciąć, zwłaszcza gdy miecz przechodzi przez wszystko. I tak pozbywam się pierwszego osobnika, aby potem ruszyć do kolejnego, najbliżej stojącego wrogonastawionego, co by tak również takiego załatwić, w nieco orginalniejszy sposób, obszernym ciosem od dołu. W razie czego zawsze jestem gotów, aby odskoczyc w bok, lub uchylić się przed atakiem... a jeśli któryś z towarzyszy postanowi nagle zdradzić... biada mu i miecz pod żebra...
//gomen za brak mapki, ale nie mam jak zrobić. W każdym razie droga to jak naszybciej do Nevera i potem jak najszybciej do wrogów.
Kyle
Liczba postów : 268
Dołączył/a : 28/08/2013
Temat: Re: Szachownica Wto Lip 07 2015, 11:47
Dobrze! Świetnie! Wspa...nie, nie można tak myśleć. Sytuacja była zła i dobrze o tym wiedział Krzykacz. W jego stanie długo nie będzie w stanie pociągnąć, ani tym bardziej wygrać, ale nie wolno sie poddawać! Będzie walczyć do ostatniej kropli krwi(być może dosłownie) i pokaże wszystkim swoją wytrwałość! Żeby jednak to osiągnąć, musi on nie dać sie zabić. Hmm...co robic, co robic. Ech... gdyby mógł sobie choć na chwilę zapalić, wówczas myślało by mu się lepiej, a z raną to już wystarczająco trudne. Zawodnik przed nim był na prowadzeniu. Pokonanie go równało by sie z wysunięciem się na prowadzenie. Tyle tylko...czy da rade? Był w naprawdę kruchym stanie, a większa agresja w jego kierunku byłaby zgubna. Czy ryzyko było warte świeczki? Ostrożnie obserwował dwójke magów(Gumiś i Yugata) widząc, że Ci rzucają się sobie do gardeł. Wiedział, że wiedzieli o nim, ale walka zajmowała im znaczną część uwagi. Postanowił to wykorzystać! Przebiegł nieco dalej w kierunku północno-wschodnim, licząc, że to już całkowicie zdejmie ich dość szczątkową uwage z niego, chociażby dlatego, że Gumiś nie patrzy za siebie, a Yugata nie patrzy przez niego, jak już na niego i odwrotnie(komplikuje życie xd). Będąc jakieś 5 m za swoim celem, z pełną koncentracją i skupieniem wykrzykuje "Jol Toor Shul"(B) w kierunku byłego smoczego zabójcy ognia, otaczając go całunem ognia by strawiły go żywcem(spalić DS'a ognia, nawet byłego - bezcenne). Jeżeli to nie wystarczy to wykrzykuje na niego "Jol Toor" (C) by wybuchł dodatkową porcją ognia, od której raczej na pewno powinien zostać zdjęty. Miał nadzieje, że tamtej kobiecie nic sie nie stalo. Jak on mógł tak z rękoma na kobiete... Po tej akcji "ucieka" na wschodni kraniec szachownicy, starając się unikać kogokolwiek do końca konkurencji i zatamować krwawienie. Jeżeli ktoś przepuści na niego atak to broni się Fus'em lub unika ucieczką dzięki Wuld. Chyba, że da radę sobie poradzić bez tego. A tak próbuje zająć pola z dala od innych na wschodzie
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Szachownica Wto Lip 07 2015, 19:31
Jakby na to nie spojrzeć - to Finnian miał drobną przewagę nad większością zawodników, którzy to postanowili walczyć pomiędzy sobą, a w swych zmaganiach ucierpieli i to nie mało. Dlatego też - gdy tylko Finnian dotarł do szczęśliwego herosa, którym opiekowała się zwykle wróżka, wtedy to też postanowił pomóc chłopakowi, a i dać mu jakoś możliwość wstania, jednak tak - aby ten nie mógł łatwo dobyć miecza. Niby wszystko w porządku, jednak nie chciał sam ucierpieć! Co więcej - na słowa Tima zareagował jedynie przytaknięciem głowy, licząc na to, iż ten po prostu ruszy i go zostawi, a wtedy - rzucając pod nosem coś w stylu 'przepraszam' spróbowałby przebić sztyletem tętnice szyjne chłopaka, ażeby to później kolejny ze sztyletów w razie czego wbić kilka razy w klatkę piersiową ciemnowłosego tylko po to, aby ten osunął się bez życia i 'zrespawnował w innym miejscu'. Ciężkie chwile wymagają dość drastycznych środków, a przynajmniej coś takiego uprzednio zasugerowały duszki mówiąc, że nikt nie umrze, nie? Oczywiście przy okazji spróbowałby dość mocno przytrzymać prawą, nieporanioną rękę maga szczęścia, ażeby to ten nie mógł za bardzo się ewakuować.
Co jednak z Gemini, które miały tez powziąć jakieś działania? Te zgodnie z wcześniej ustalonym planem postanowiłyby zaczekać, aż dystans między cieniem Finniana, a maga Krzyku zmniejszy się do piętnastu metrów, a wtedy za pomocą Darkness Path (C), aby przeskoczyć tuż za/obok Kyle'a, a następnie za pomocą Mimicry zmienić się w Finniana i przebić blondyna szablą, mając nadzieje, iż ostrze przejdzie od podbrzusza przez klatkę piersiową w okolice tętnic. Jedno sprawne pchnięcie, które korzystałoby z chwili zajęcia przeciwnika, który skupiałby się na castowaniu zaklęć i własnej strategii. Gdyby ów pchnięcie nie starczyło, aby dobić oponenta, albo ten przeskoczyłby na odpowiedni dystans to Gemini Finnian niczym sprinter stara się zręcznie dotrzymać kroku osłabionemu i wykrwawiającemu się oponentowi, zarazem rzucając w niego sztyletami do rzucania, licząc, że jednak odrobina zdolności ninja wystarcza by trafić chociaż jednym dość... skutecznie. W ostateczności duszki korzystają ostatecznie z pomocy cienia przebiegającego w okolicy Tima, aby zbliżyć się jak najbardziej się da do blondyna z magią krzyku.
Co zaś z defensywą Jerome'a? Ten zapewne polegałby głównie na Monocerotisie, który by w razie czego wyskoczył z cienia, aby stratować przeciwnika, ażeby to powalić go na ziemię, bądź przyjąć na siebie obrażenia, które to zmierzałyby w kierunku policjanta. Sam zaś funkcjonariusz policji ruszyłby obrzeżami planszy na północ, licząc, iż pozostała część planów się powiedzie, a i odpowiednie płytki przejmą jego kolor, bo po potencjalnych poczynaniach - lepiej być samemu, prawda?
Przepraszam za brak mapki, ale głównie tu są działania, a nie przemieszczanie, więc mam nadzieje, że nie jest konieczna
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Szachownica Sro Lip 08 2015, 21:05
NPC - Luriel
Co tu dużo rzec. Tasia chce przejmować jej pola samej nadal będąc płonącą? Cóż, proszę cię bardzo. Luriel tymczasem biegnie tuż za nią, przejmując świeżo przejęte przez nią pola, w razie czego unikając jakichś pocisków odskokiem, odturlaniem się czy czymkolwiek innym, co uznawane jest za unik, ostatecznie zresztą liczy, że ogień w końcu zada jej dość spore obrażenia, by na samym końcu zresztą, gdyby ten już się wypalił, chciała mocno uderzyć Takarę w mocno oparzone miejsca, dla zwiększenia obrażeń. A i nóż znokautowania popalonej zawodniczki. Uderza oczywiście pięścią, najlepiej w okolice karku lub inne miejsce, gdzie widoczne będą jej poparzenia. A tak to goni ją, unika pocisków, zaklęć i innych takich, byle tylko Tasia nie zajęła zbyt wielu jej pól.
W przypadku wyczucia Shielda zwyczajnie odskakuje szybko przed siebie (ergo, w stronę Tasi), bo wciąż chce ją ścigać.
Never Winter
Liczba postów : 641
Dołączył/a : 19/05/2013
Temat: Re: Szachownica Sro Lip 08 2015, 23:40
(tak mi się wydaje, że niedługo Never wydrze tosta od Tasi jako nowy "worek treningowy" ;-; ) PERSPEKTYWA NEVERA Ach... Gwiazdy. Takie piękne. Ale.... - TO NIE MIAŁO TAK WYGLĄDAAAAAAAAAĆ! Krzyknąłem, lecąc przez powietrze... Jak to możliwe, że nagle coś takiego się stało? ... BAM! - Uch... Itatata... To... NAPRAWDĘ BOLAŁO! Co prawda, to nic w porównaniu z tym, co przeżyłem w górach, ale... W dodatku, gdzieś wyleciał mój wierny Durandal! Nie mogłem pozwolić, aby przepadł! - .... UOOOOOOOOOOOOW! Wydając okrzyk bojowy, wstałem, używając jednej ręki, bo druga coś dziwnie nie mogła się ruszyć (nawet jeśli wie że nie może ruszyć, myśl że mogło to być spowodowane połamaniem kości, jest poza umysłem Never-kuna. Plus, powinien wstać dość szybko - w końcu Kyle nie miał z tym problemu, nie używając w ogóle rąk i w dodatku mając czas aby jeszcze walnąć Never-kuna zaklęciem - przyp. Grey). Pierwsze co trzeba było zrobić... To odzyskać swoją broń! To była kwestia mojego honoru! Musiałem pokazać, na co mnie było stać! Dlatego natychmiast po pozbieraniu się ruszyłem w stronę miecza i go chwyciłem jedną ręką, bo druga znów mi nie chciała chodzić! I wtedy... dostanę moją zemstę. Raz mnie niehonorowo zaatakował od boku, drugi raz dałem się zaskoczyć... Nie mogłem pozwolić, aby był trzeci raz... MUSIAŁEM SIĘ ZEMŚCIĆ! Dlatego odwróciłem się w stronę wroga, który tak mnie poturbował i zaszarżowałem na niego! Wygram, używając swojego najpotężniejszego ataku! NEVERAR DURANDALA! (generalnie sytuacja wygląda tak, że nie zaznaczyłeś miecza na mapie - dlatego po prostu Never-kun biegnie w jego stronę. Następnie odwraca się do Kylego i atakuje go prostym cięciem ukośnym jednej ręki, które jest wzmocnione zaklęciem Neverar Durandal. Oczywiście, jeśli jakimś cudem Finnowi i Timowi uda się zakrzywić czasoprzestrzeń i dobiec szybciej niz on wstanie, to oczywiście przyjmuje ich pomoc, jednak wciąż koncentruje się na zemście. Obecnie jego zapał jest taki, że nie zwraca uwagi, że może zaatakować "niehonorowo" od tyłu. To dobrze. - przyp. Grey)
PERSPEKTYWA GREY Cóż... Nie wyszło zbyt dobrze. Może dlatego, że coś nie ten teges grało. Miałam takie wrażenie, że mogło się tak skończyć. W tej sytuacji prawdopodobnie nie było dobrego wyjścia. Wciąż jednak, mimo że wygrana była raczej poza zasięgiem ręki, to można było uzyskać dobry wynik. Jedynie się niepokoiłam nagłym wzrostem zainteresowania Never-kunem, w którego stronę biegły dwa osobniki. Czemu wszyscy uwzięli się na mojego kochanego? To pytanie prawdopodobnie pozostanie bez odpowiedzi. Wciąż jednak patrzę, czy ktoś nie użyje czarów na moim ukochanym. Taktyka taka co wcześniej. Czyli bazowanie na osłonie złożonej z Aura Shield pomiędzy superbohaterem a czarującym przeciwnikiem.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.