I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Niegdyś główne linie komunikacyjne Fiore, które nieco z czasem straciły na swojej ważności. Mimo upływu czasu owe ścieżki przetrwały po dziś dzień, jednak ich wspaniałość przyćmiewają przechodzące w pobliżu połączenia kolejowe. W każdym bądź razie, jeśli ktoś się nie śpieszy, a do tego ma ochotę podziwiać piękne krajobrazy, to śmiało może udać się w podróż dorożką właśnie tymi trasami! Mimo wszystko tylko główne szlaki wydają się rozbudowane, acz... nie wszędzie drogi zostały odrestaurowane.
Autor
Wiadomość
Reiko
Liczba postów : 481
Dołączył/a : 13/12/2014
Temat: Re: Dorożkarskie Szlaki Przewozowe Nie Mar 08 2015, 20:18
Chyba podjęłam słuszną decyzję o nie robieniu niczego. Jakoś zawsze to mi wychodzi najlepiej. Moi towarzysze chyba nie rozsierdzili nieznajomego, co ja pewnie bym zrobiła, a dziewczynka to chyba nawet skądś go zna. W ogóle przyjemne kuriozum, że swojego imienia nie raczyła zdradzić, ale chętnie podzieliła się z nami imieniem jakiegoś tysiącletniego chłopca. Widocznie ochrona danych osobowych dotyczy tylko jej samej. Stoi przed nami niezwykła osobistość, czyli... robi się zabawniej. Naprawdę mnie to śmieszy już. Ten cały Threvitian jest taki... Cóż... Niby taki ważny, groźny, a zarazem żenujący. Wygląda na tak znudzonego tą "rozmową", że powinno mu zależeć na jej zakończeniu w trybie natychmiastowym, ale nie! Przeciąga, mówi półsłówkami, które trzeba z niego wyciągać grabiami, zamiast wyrazić się jasno w jednym zdaniu i iść sobie. Beznadziejny typ. Ktoś, kto ma prawie tysiąc lat powinien mieć więcej rozumu i klasy. Jedyne, co w nim jest fajnego - że może zrobić z nas salami. Dostosowując się do jego tempa, leniwie staję na nogach. Odgarniam włosy z oczu, rozglądam się wokół, otrzepuję jeszcze ciepłe resztki kurtki z kurzu... I milczę, kontrolując poczynania kolegów i czasem zerkając w stronę jegomościa z zainteresowaniem, na które coraz mniej zasługuje. Dziewczynka chyba wzięła na siebie ciężar konwersacji, więc po co mam się wtrącać? Jeszcze coś bym jej zepsuła. Staram się tylko utrzymywać poważną, pokerową minę, coby wielmożnego księcia jakoś nie urazić. Z tego co widzę, zbieramy się powoli do drogi, ale nadal nie mam pewności, czy on nas tak łatwo puści. Niemniej gdy Lindow już pozbiera co chce i będą czekać na mnie, wdrapię się na tę dorożkę, pod którą i tak stoję.
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Dorożkarskie Szlaki Przewozowe Pon Mar 09 2015, 11:43
~~MG~~
Myśli czasem znaczą więcej niż słowa, a fetysze niektórych person lepiej by nie wypływały na jaw. Na szczęście nasza Aneczka nie skanowała aktualnie mózgów swoich sojuszników, więc niektóre masochistyczne przejawy mogły pozostać ukryte. Bądź, co bądź - ludzie myśleliby o nas dziwnie. Wracając jednak do zadania, a raczej do bardziej zaciekawionej Anki, można było śmiało zauważyć, iż samozwańczy książę raczej nie śpieszył się z odpowiedzią, a samo pytanie przyszło dziewczynce z lekkimi trudnościami. - Garden of Eden - padło tylko niezbyt głośne określenie, a zaraz potem tarcza, a wraz z nią, siedzący na niej rudzielec zaczęli się - unosić? Najwyraźniej rozmowa, jak i wszelkie pytania miały dobiec końca, a dalsza ciekawość nastolatki pozostać niezaspokojoną. Mimo wszystko w momencie, gdy już znajdywał się dobre kilka metrów nad ziemią, zdawał się machnąć ręką od niechcenia i gdy znikał rozległo się tylko niemrawe: - Lipiec.
Potem? Potem droga dla magów była już wolna, jak i fakt, czy rzeczywiście podejmą się ów zadania polegającego na zdobyciu książki z archiwum ksiąg rady. Z pewnością mogło to być niemałe wyzwanie, ale... Czy się opłacało? Pomijając już ten fakt, jak i jedyną pozostałość po karzełku pod postacią unoszącego się metr nad ziemią ziarenka przed Anią - weźmiesz, czy nie, opis przedmiotu pojawi się na pw zależnie od tego - grupa mogła ruszyć dalej i może niemrawym tempem, ale ostatecznie znaleźli się w Magnolii, cudem zdążając przed zamknięciem banku. Szczęście głupców, czy może ideal timing? To teraz się nie liczyło, ale gdyby się spytali, to mogli też dowiedzieć się, iż ich konta zostały już zasilone odpowiednimi środkami.
Temat: Re: Dorożkarskie Szlaki Przewozowe Pon Mar 09 2015, 19:31
Znów na uliczkach Magnolii. Próbuję poukładać w głowie jakiś bilans. Wykonaliśmy bieżące zadanie? Było proste. Bardzo się staraliśmy, ale chyba nie udało się tego schrzanić. Moja niekompetencja to za mało. Cieszę się. Mam nadzieję, że dziadek B... jak mu tam było, jest zadowolony, a na konto gildii można zapisać, że potrafimy wynieść śmieci nie niszcząc niczego, choć prawda wygląda nieco inaczej. Wydaje mi się, że właśnie zarobiłam pierwsze pieniądze. Jakieś śmieszne ilości, ale mamusia byłaby dumna. Cóż, ja nie jestem i nie zamierzam do niej na razie pisać. - Co zamierzasz w związku z tamtym... kimś? I jego prośbą? - zwracam się do dziewczynki. Ona jedna zdaje się cokolwiek rozumieć. Mi pozostają tylko domysły względem Threvitiana i nie wygląda to dobrze. Powiedział "zapłata" i wcale nie czekał, aż potwierdzimy chęć zdobycia tego woluminu. Co gorsza, nie powiedział, gdzie go szukać, a to oznacza, że prędzej czy później on znajdzie nas. Czuję się teraz obserwowana. Czy pokroi nas na frytki, jeżeli nie zdobędziemy książki? To coś naprawdę znajduje się wyłącznie w archiwach Rady? Przecież to chyba przestępstwo... Nie mogłabym przyłożyć do tego ręki.
Apricot Pâte de Fruit
Liczba postów : 290
Dołączył/a : 13/08/2014
Temat: Re: Dorożkarskie Szlaki Przewozowe Sro Mar 11 2015, 11:56
Misja wykonana. Kolejna z resztą. To dobry czas dla Anki, jak widać. Najpierw misja w lesie, teraz książka. Chociaż jej serduszko dalej bolało przez fakt, że dalej nie wiedziała, co w tej książce jest. Ale się dowie, spokojnie. Ma czas. Dużo czasu. Chociaż oczywiście nikt nie powiedział, że będzie zwlekać. Znaczy ok, musiała, bo właśnie dostała innego questa, bardzo w Aneczkowym stylu. Książka. Chce książke. Nie wie tylko, czy samą treść, czy oryginał. Teoretycznie jest w stanie skombinować obie te rzeczy. I nawet nie dlatego, że sumienie czy coś. Po prostu chciała wiedzieć, co tam jest. - Pójdę po nią. - stwierdziła spokojnie słysząc pytanie Lilin. - Jeżeli będę ją mogła zobaczyć, kwestia dostarczenia treści będzie najmniejszym problemem. - dodała, nie bardzo nawet wiedząc, czy ruszy sama czy z kimś. Bo może ktoś się dołączy. Albo i nie. - Za dwa dni pod archiwami rady. Będziecie chcieli pomóc to pomożecie. Nie to nie. Zrobicie jak będziecie chcieli. - powiedziała bez jakichkolwiek emocji, po czym ruszyła w swoją stronę, obracając w dłoni świecące się ziarenko. Intrygujące ziarenko. Nie sądziła raczej, żeby było magiczne. No i kto wie, może w tej książce będzie, co to za cudo.
z/t
Reiko
Liczba postów : 481
Dołączył/a : 13/12/2014
Temat: Re: Dorożkarskie Szlaki Przewozowe Sro Mar 11 2015, 16:13
- Wybacz, raczej nie pójdę z tobą ale jeszcze pomyślę... - Muszę powiedzieć na pożegnanie, choć ona daje do zrozumienia, że ma to gdzieś. No i idzie sobie... Dziewczynka. Bardziej tajemnicza niż wszystkie te księgi i Threvitian. Boję się pomyśleć, jak epicka będzie, gdy dorośnie... - Za dwa dni, czyli o tej samej porze? Nie mogę się przyłączyć. Skoro książę sam nie pofatygował się po książkę, to musi oznaczać, że jej zdobycie jest no... nielegalne... W sumie nie wiem nic o archiwum rady, po prostu tak mi podpowiada wszelka logika. - Lindow, wracasz do gildii? - pytam kolegę, o ile nadal tu gdzieś jest... Demony są ulotne, mogłam nie zauważyć. Sięgam do plecaka, by wyciągnąć sobie coś do zjedzenia. - Chyba w teorii to także twoje... rzeczy. Chcesz coś? A może potowarzyszyć ci jeszcze trochę? Zależy, co planujesz...
Lindow
Liczba postów : 415
Dołączył/a : 21/08/2013
Skąd : Z wyspy solą oraz żelazem płynącej
Temat: Re: Dorożkarskie Szlaki Przewozowe Sob Mar 14 2015, 14:01
- Przykro mi Informatorko. Nie będę mógł Ci pomóc. Moim głównym zadaniem jest teraz poprawienie reputacji Gildii, która została niewybaczalnie zbesztana. Nie mam zamiaru psuć do reszty naszej reputacji, popełniając przestępstwo. - Rzekł do Annie kiedy odchodziła. Misja została wykonana, ale ten dzieciak...950 lat tak? Trudno było mu trochę w to uwierzyć. Ale w końcu żyjemy w świecie magii, dlatego nie odzywał się w tym temacie. Zerknął w stronę Lilin. Jej pierwsza misja przeszła dość gładko i raczej bez stresu. Heh, fajnie by było gdyby każdy miał taki prosty pierwszy raz. - Owszem wracam do gildii. Muszę wrócić do domu i być może zaciągnąć się na jakiś inne zlecenie. Jeżeli chcesz możemy pójść razem, w końcu mamy w tą samą stronę. - Powiedział biorąc od niej kanapkę, którą wcześniej zakupili po czym poprawił sobie już trochę zniszczony płaszcz, sprawdził stan ręki i ruszył do domu.
z/t
Reiko
Liczba postów : 481
Dołączył/a : 13/12/2014
Temat: Re: Dorożkarskie Szlaki Przewozowe Pon Mar 16 2015, 17:02
Jeżeli pociągi w okolicy specjalizują się w wypadaniu z torów, a w lasach czają się tysiącletnie dzieci, to wolę nie podróżować sama. Bardzo dobrze. - Tak, wolałabym zabrać się z tobą do gildii. Ostatecznie teraz nie mam co ze sobą zrobić oprócz szukania nowego zadania. Zakładam plecak z powrotem i podążam za Lindowem. Patrząc na jego płaszcz myślę, że pewnie i moje ubranko nie wygląda teraz najlepiej, ale i tak je lubię. Muszę pomyśleć, co z nim zrobić przed kolejną misją... - Mam podobne odczucia co do reputacji gildii. To by mogło być zbyt wiele - mówię do chłopaka w miarę cicho, odnosząc się do tego, co powiedział Informatorce.
Niestety gdzieś w środku czuję ziarno niepewności... Co może zrobić Threvitian?
[z/t]
Puszek
Liczba postów : 744
Dołączył/a : 10/03/2017
Temat: Re: Dorożkarskie Szlaki Przewozowe Nie Paź 22 2017, 17:33
Demon chcąc jak najszybciej dotrzeć do Oshibany, aby wyjaśnić całą sytuację miedzy nim i Mel, która zleciła mu samobójcze zadanie, po wykąpaniu się w strumyku i niezbyt przyjemnej przygody z prześladującą go kostką masła udał się celem znalezienia transportu dorożkarskimi szlakami przewozowymi, które były konkurencją dla niedziałającej w tej chwili stacji kolejowej w Clover. Asthorowi wydawało się, że wynajęcie dorożki, albo jakiegoś szybszego drogowego pojazdu będzie w tej chwili najlepszą opcją, aby dotrzeć do Oshibany. Idąc głównym szlakiem, który swój początek miał w Clover dotarł King dotarł w końcu do niewielkiego miasta - pewnie tutaj uda mu się znaleźć jakiś powóz, który bezpiecznie zawiezie go dalej, w końcu pozbył się już całego smrodu.
Wchodząc do miasta King miał dokładnie nałożony swój obszerny, brązowy płaszcz podróżny, który chociaż był już zniszczony, dokładnie zakrywał większość jego ciała, a kaptur ukrywał pysk, który posiadał. Nie chciał budzić w mieście zainteresowania, wyrzucenie go z stąd byłoby wtedy bardzo prawdopodobne, ale ukrywając swoją tożsamość przynajmniej częściowo zmniejszał szanse na zainteresowanie innych swoją osobą. Dobrze, że jego futro oraz płaszcz nie śmierdziały już przynajmniej, w sumie lubił to odzienie i nie chciał w miarę możliwości się go pozbywać. Po ubrudzeniu go w kanałach była jednak wysoka obawa przed tym, że smrodu nie da się już pozbyć, a jego płaszcz nie nada się do niczego więcej jak po prostu do wyrzucenia.
Po wejściu do miasta demon Zerefa rozejrzał się dookoła starając się zauważyć jak najwięcej faktów. Samo miasto poza punktem, gdzie można było wynająć powóz składało się z niewielkich domostw przy których znajdowały się pola uprawne, łatwo było zgadnąć, że mieszkańcy miasta utrzymywali się głównie z uprawy roli. Budynki były niskie, parterowe lub jednopiętrowe, wyższe można było zauważyć tylko dalej w głębi miasta, gdzie znajdowały się zapewne jakieś karczmy, restauracje, sklepy oraz budynki oferujące wszelkiej maści usługi. O tej późnej porze nikogo nie można było zauważyć na zewnątrz, wszyscy pochowali się po domach, śpiąc zapewne o tej porze.
Późna godzina z pewnością była teraz największym utrudnieniem dla demona, aby znaleźć środek transportu i przewoźnika, który zechce zawieźć go do Oshibany lub najbliższego czynnego dworca kolejowego. Mógłby, co prawda sam pojechać tam kradnąc pojazd, a następnie udać się w swoją stronę, ale to nie byłoby zbyt uczciwe posunięcie, a do takiego czynu nie mając takiej konieczności wolał się nie posuwać. Poza tym nie umiał kompletnie prowadzić i chociaż miał magiczna moc, aby napędzić pojazd to wątpił czy ominąłby pierwsze napotkane na drodze drzewo. Będąc przy stacji dorożkarskiej stara się on znaleźć jakiegoś przewoźnika, który mimo późnej godziny nie poszedł spać i oferuje teraz przejazd klientom. Być może takiego znajdzie i będzie miał wtedy okazję zapytać go czy nie przewiózłby go do Oshibany, albo do najbliższego miasta z czynnym dworcem kolejowym.
Bardzo prawdopodobne było jednak, że w tej chwili wszystkie powozy będą pozamykane, a przewoźników nie będzie widać w pobliżu. Wtedy demon uda się do najdłużej otwartego w każdym miejscu lokalu czyli karczmy miejskiej, gdzie z pewnością zapalone były jeszcze światła, dzięki czemu łatwo można było poznać budynek wśród innych zabudowań miasta. Po wejściu do takiej karczmy, nie zdejmując cały czas kaptura zamawia on szklankę soku pomarańczowego, dość nietypowego napoju, ale alkoholu po prostu nie znosił. Zapyta on poza tym barmana czy zna kogoś, kto zgodziłby się o tej porze wybrać w kurs i zawieźć najemnika w stronę Oshibany lub najbliższego czynnego dworca. Zawsze to karczmarz najlepiej znał swoich gości i wiedział z plotek, kto czym się zajmuje i do czego jest ostatecznie zdolny.
//za zgodą Tasi mogę napisać tutaj jeszcze jednego posta Halloweenowego.
King po wejściu przez bramę od strony Clover, z którego udało mu się uciec przed policyjnym pościgiem wszedł do niewielkiego miasta licząc, że w tym miejscu znajdzie przewoźnika, który pomoże mu dostać się do Oshibany, gdzie czekała jego pracodawczyni. Wioska, do której dotarł miała na tabliczce napisane "Kagenomura" [jap. Wioska Cieni]. Asthor uznał, że chociaż nazwa faktycznie brzmiała dość nietypowo nie powinien się specjalnie tym przejmować jeśli w tym mieście mieli pomóc mu z dostaniem się do celu jego podróży. Chociaż nikogo nie widział, zauważył przy wejściu do miasta stojące dorożki z końmi oznaczone jako Dorożkarskie Szlaki Przewozowe Fiore, a to oznaczało, ze w mieście znajdowali się przewoźnicy, którzy mogli zgodzić się na przewiezienie humanoidalnego psa do miasta. Demon postanowił udać się do karczmy, miejsca, które zazwyczaj było najczęściej uczęszczane i pozostawało otwarte nawet o dość późnej porze. Miejscowi barmani znali zwykle najlepiej mieszkańców miasta King mógł więc liczyć na to, że wskazana zostanie mu osoba, która wykona za odpowiednią zapłatą zadanie transportu.
Kiedy wchodził jednak do miasta zobaczył w mieście dziwną, unoszącą się mgłę, która pojawiła się dosłownie znikąd, a ograniczała widoczność do minimum. Czyżby miasto wybudowane zostało koło jakiś bagien, które produkowałyby takie obłoki, było to prawdopodobne, noc była dość chłodna więc mgła mogła powstawać dość naturalnie. Co jednak było dziwniejsze to fakt, że w żadnym domu nie paliło się światło. Być może było dość późno, ale nawet o takiej porze powinny pozostać włączone latarnie miejskie, czyżby miasto dotknęła awaria prądu? Idąc do przodu King poczuł jak temperatura się obniżyła, pomimo swojego grubego futra poczuł on ciarki przebiegające mu po plecach z zimna. W końcu idąc na przód do miejsca, gdzie powinna znajdować się karczma zobaczył przed sobą dość duży budynek, w którym ciągle paliło się światło. Na szyldzie wisiała tabliczka ze znakiem piwa oraz talerza z potrawami, co oznaczało, że budynek ten najprawdopodobniej był karczmą, która ciągle była otwarta. Demon pchnął ciężkie, dębowe drzwi, które ze skrzypem stalowych zawiasów otworzyły się, aby wpuścić do środka nocnego gościa.
Wnętrze karczmy było dość prosto zaaranżowane, ściany wykonane były z odsłoniętej, czerwonej cegły, starannie zeszlifowanej, z meble wykonane były z twardego dębu. Na przeciwko drzwi znajdował się bar, za którym siedział właściciel lokalu, mężczyzna w wieku około czterdziestu kilku lat ubrany we flanelową koszulę w czarno-czerwoną kratę. W środku panowała atmosfera dość ponura jak na karczmę. Zamiast śmiechów, stuknięć kuflami i widokiem świetnie bawiących się gości zobaczyć można było ludzi, którzy siedzieli w zadumie przed kuflami piwa pijąc je leniwie i nie wymieniając między sobą nawet słowa. Całkowicie nie pasowało to do wizji karczmy, ale nie to było teraz najważniejsze dla demona, który przyszedł do budynku w określonym celu - znalezieniu przewoźnika w tym mieście. King przeszedł przez pomieszczenie będąc zaskoczony faktem, że goście nawet nie podnieśli głów, aby mu się przyjrzeć, dochodząc do baru za którym stał karczmarz. - Poproszę górską wodę - oznajmił King, który nie lubował się w alkoholu - Widziałem u was stacje dorożkarskich szlaków przewozowych. Gdzie znalazłbym przewoźnika, który zgodziłby się zawieźć mnie o tej porze do Oshibany. Płacę podwójnie! - Dzisiaj nie znajdziesz tutaj nikogo, kto zaoferowałby Ci pomóc - powiedział smutno barman, podnosząc wzrok i nalewając demonowi szklankę górskiej wody - To będzie 5 klejnotów. - Wybacz, ale musze kogoś znaleźć, naprawdę nie ma nikogo, kto pomógłby mi o tej porze? - To nie chodzi o późną porę chodzi o coś zupełnie innego. Nikt nie może się wydostać z tego miasta, kto raz do niego wszedł. Zostaliśmy tutaj uwięzieni, a mgła, którą widziałeś - ona nie jest naturalna. Jakiś czarny mag, może demon nawiedził wioskę i otoczył nas tym cholerstwem. Nie ważne, ile byśmy próbowali nie jesteśmy w stanie się z stąd wydostać. Kręcimy się w kółko i nie możemy znaleźć wyjścia. Przykro mi to mówić stary, ale teraz dołączasz do nas. Może komuś uda się w końcu zdjąć ten czar. - Nie mam czasu tutaj zostawać. Po tych słowach King rzucił na stół należność za wodę i wypił ją gasząc pragnienie. Nie wiedział wtedy, że spożywając w takich miastach jak to wodę lub jedzenie można było na stałe związać się z nim i nigdy go nie opuścić. Takie legendy krążyły o świecie demonów, który istniał na równi z naszym, że jedząc ich pożywienie stawało się na stałe częścią ich świata, dlatego w bajkach odradzano spożywania tam czegokolwiek. Tutaj jednak nie miało to większego znaczenia, a sposób na wydostanie się z tego miejsca miał okazać się znacznie bardziej skomplikowany.
Wtedy Demon Zerefa nie zdawał sobie jeszcze z tego sprawy, zły na to, że nie znalazł transportu przez jakieś brednie pognał przed siebie, w końcu był złym magiem mógł ukraść konia i udać się do Oshibany. Droga, którą szedł do karczmy wydawała mu się znacznie krótsza od tej, którą teraz przechodził nadal nie mógł zobaczyć żadnych świateł, które pomogłyby mu w nawigacji po mieście. W pewnym momencie Asthor stanął jak wryty zmrożony widokiem, który ujrzał - chociaż cały czas szedł prosto ponownie znalazł się przed karczmą, którą widział od samego początku. Coś było, nie tak King dałby sobie rękę uciąć, że cały czas szedł przed siebie, a dzięki psiej orientacji w terenie nie było praktycznie możliwości, aby gdzieś mógł się zgubić. Demon zawrócił i udał się w przeciwnym kierunku starając się wyjść za granicę miasta, opuścić je jak najszybciej, chociaż był tworem mrocznego maga miasto to zaczynało napawać go strachem. Po piętnastominutowym marszu przed siebie demon ponownie znalazł się przed zanurzoną we mgle karczmą. Nie wiedział, co robić wszedł do środka.
- A nie mówiłem - powiedział karczmarz ze smutkiem w głosie, chyba tez wolałby, aby gość jakoś opuścił to miasto - Witaj na stałe w Kagenomura. Mam na imię John Smith, spędzisz tutaj trochę czasu. - Nie mam czasu, aby tutaj zostawać - warknął King chwytając mężczyznę za kołnierz w silnym chwycie zezłoszczony tym, ile czasu stracił przez pojawienie się w tym miejscu - Słuchaj muszę się z stąd jak najszybciej wydostać. Dwa pytania - pierwsze - Jak to zrobić, a drugie, dlaczego w domach nie święcą się światła tylko tutaj je widać? - Nie ma sposobu - powiedział delikatnie podduszony mężczyzna - Znaczy się jest, ale to niemożliwy do wykonania sposób. - Już lepiej mówisz. Jaki to sposób?- zapytał demon puszczając mężczyznę, który kilka razy zakaszlał. - Nie wiem z skąd wzięła się plotka, nie wiem czy jest prawdziwa, ale trzeba wykonać pięć zadań w mieście, aby zdjąć z niej klątwę, ale nie uda Ci się, Ci co próbowali ginęli lub znikali. - Gadaj jaka jest pierwsza próba - Z tego co słyszałem pierwsza próba jest w domostwie rodziny Taylorów, próba diabła. Tylko tyle wiem. - Jak tam trafię? - Podobno w tej mgle zawsze trafisz tam, gdzie chcesz, ale nigdy nie wyjdziesz z miasta. W budynku tym pali się światło. Demon domyślał się, że mężczyzna faktycznie nie wiedział nic więcej puścił go więc nieco oburzonego zachowaniem gościa. W sumie przybysze zawsze byli zdenerwowani takim obrotem spraw, ale nigdy nie reagowali do tego stopnia agresją. Asthor dowiedział się jednak tego czego chciał i wyszedł z karczmy trzaskając wkurzony drzwiami.
Po wyjściu udał się w lewo, w sumie podobno obojętne było, gdzie miałby się udać z tego co mówił karczmarz, o ile rzeczywiście było to prawdą. Gdy przechadzał się ulicami miasta zobaczył on kota, który zaczął się na niego gapić wychodząc z jakiegoś śmietnika. Wcześniej nie widział tutaj żadnej żywej duszy, dlatego dziwiło, go to, że spotkał jakieś zwierzę, które wydawało się dość normalne. Myślał, że wszyscy przesiadują w karczmach, a zwierząt po prostu nie ma. Żółte oczy szarego dachowca zaczęły patrzeć się na Asthora, demon spróbował delikatnie nogą odpędzić zwierzę, w końcu zarówno koty nie lubiły jego, tak samo jak on nie lubił ich. Prawdopodobnie jakieś powiązanie z wyglądem pozostały w kwestii koto-demonicznej relacji. Ten jednak był dziwny, gdyż nie tylko patrzył się ciągle na Kinga miaucząc, ale również pomimo prób odpędzenia dalej za nim szedł. Czyżby był głodny? Po kilku próbach odpędzenia zwierzęcia członek Grimoire Heart poddał się. A niech robi, co chce.
Po dziesięciu minutach demonowi udało się dojść do oświetlonego domu zbudowanego z białych pustaków na których znajdowała się tabliczka "Rodzina Taylor". Budynek był dość duży widocznie sam ród był bogaty oraz liczebny. Demon niewiele myśląc wszedł do środka razem z nietypowym kotem. Wnętrze budynku wydawało się całkowicie opuszczone, drewniane mebla były już częściowo zapleśniałem, a z sufitów zwisały gęste pajęczyny. Pomieszczenie oświetlała pojedyncza żarówka, a centralne miejsce pokoju zajmował duży obraz przykryty płachtą z napisem "Ciekawość to pierwszy stopień do piekła". Dość nietypowe zdanie, ale sam rozmiar obrazu wydawał się imponujący. Bardziej ciekawy jednak był postawny mężczyzna w stroju kowboja z kuszą, który również znajdował się w pokoju, który po zobaczeniu Kinga od razu do niego zagadał. - Też najemnik, który utknął w tym cholernym mieście? - Tak... o co tutaj chodzi? - Nie mam zielonego pojęcia, kazali mi tutaj przyjść na jedną z prób, ale poza tym diabelnym obrazem nic tutaj ciekawego. Pewnie jakieś banialuki, lepiej będzie znaleźć tego, kto stoi za tym żartem i sprać go na kwaśne jabłko. - Pewnie masz rację, ale rozejrzę się jeszcze po tym miejscu chwilę - Jak uważasz, ja lecę szukać po mieście tego dupka.
Po tych słowach King postanowił zwiedzić resztę posiadłości, wszedł na górę, gdzie otwierał kolejne pokoje, wszystkie tak samo zniszczone i opuszczone. Widać było, że nikt od dawna nie mieszkał w tej posiadłości. W końcu King natknął się na pokój, który wyglądał jak sypialnia, gdzie na stoliku znajdował się pamiętnik. Demon podniósł go i postanowił przeczytać.
" Ojciec przywiózł ze swojej misji olbrzymi obraz przesłonięty płótnem z napisem "Ciekawość to pierwszy stopień do piekła". Wygląda na naprawdę drogocenny, ale ojciec za nic w świecie zabronił nam rozpakowywać ten obraz, aby zobaczyć, co się na nim znajduje. Mówił, że jest to bardzo niebezpieczne i pilnował nas, abyśmy tego nie robili. " Po tych słowach King na chwilę przerwał czytanie pamiętnika, gdyż usłyszał kroki na dole, nie wiedział do kogo należą. - Kto tam? - krzyknął demon - To ja, chciałem się jeszcze rozejrzeć, chcę zobaczyć, co jest na tym płótnie, moze to jest chociaż coś warte. Członek Grimoire Heart poznał głos najemnika, którego wczesniej spotkał na dole posiadłości więc nieco uspokojony wrócił do lektury pamiętnika. "Jak się okazało po powrocie Ojciec przywiózł zza granicy chorobę, która szybko zaczęła trawić jego ciało, aby po kilku tygodniach umrzeć. Na swoim łożu śmierci poinformował nas, abyśmy za nic w świecie nie zrywali płótna z obrazu i pozostawili go tak jak jest, a my postanowiliśmy uszanować jego prośbę.
Drogi pamiętniczku to silniejsze ode mnie nie mogę wytrzymać. Chcę zobaczyć, co znajduje się pod płachtą ten obraz jest tak duży, artysta musiał włozyć w niego dużo pracy. Napiszę, co zobaczyłem po jego otwarciu".
Tutaj dziennik się urywał, nie było napisane, co znajdowało się na malunku, ale Demon Zerefa miał przeczucie, że to coś magicznego, że nie był to zwykły przedmiot. Widząc ten obraz powinien już na samym poczatku dzięki swoim mocom zbadać czy posiada on czarodziejską energię, ale nie było jeszcze za późno. Asthor zszedł na dół po skrzypiacych schodach i znowu znalazł się w głównym pomieszczeniu. Tym razem płachta jednak była odsłonięta, nie było juz napisu "Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, a obraz był odsłonięty. Przedstawiał on wyjątkowo realistyczną salę piekielną z diabłami gotującymi różnych ludzi i podpisany był jako "Piekło". Obraz poza swoim wiernym odwzorowaniem szczegółów posiadał jeden detal, który sprawił, że członkowi Grimoire Heart przebiegł po plecach zimny dreszcz. Na malunku znajdował się mężczyzna, którego wcześniej widział w tym pomieszczeniu i kąpał się w jednym z kotłów, wpychany do środka przez diabły. Asthor przypomniał sobie napis na płótnie "Ciekawość to pierwszy stopień do piekła" - czyżby zerwanie osłony i spojrzenie na obraz było oznaką ciekawosci i to właśnie wepchało do piekła najemnika, który znajdował się wcześniej w tym pomieszczeniu. Z jednej strony wydawało się to niemożliwe, ale z drugiej strony w jaki sposób malarz mogł namalować przybysza skoro niedawno pojawił się w mieście oraz, co stało się z nim po tym, gdy wrócił w to miejsce. King przełknął ślinę, miasto wydawało się naprawdę upiorne.
Demon spojrzał na kota, który od pierwszego spotkania ciągle sie na niego gapił, teraz podszedł do niego nie bojąc się go w ogóle i zaczął przeskakiwać między jednym cieniem Kinga, a drugim. Bawił się jak to typowy kot, aby po chwili ponownie spojrzeć na Asthora. Wtedy właśnie zauważył jedną rzecz, która zaniepokoiła go to mało powiedziane. Z skąd wzieły się do cholery dwa cienie, kiedy w pomieszczeniu znajdowała się tylko jedna żarówka? Członek Grimoire Heart zrozumiał wtedy prawdę, że kot wcale nie patrzał się NA niego, a wpatrywał się w to, co było ZA nim. King odwrócił się automatycznie i zobaczył czarny cień stojący tuż za nim, z którym rozpoczął walkę od prawego sierpowego, który trafił przeciwnika, który zachwiał się na nogach. - NIeźle, niezamierzam z tobą walczyć skoro już mnie znalazłeś. Mnie cień Halloween.
Po tych słowach budynek zniknął, a King znalazł się przed wcześniej widzianą karczmą, mgły, która wcześniej otaczała miasto już nie było. Wszedł on błyskawicznie do karczmy, która chociaż wyglądała podobnie to miała wyraźne różnice w umeblowaniu, goście też żartowali, nie sprawiali wrażenie smutnych, standardowa karczma. Demon podszedł do karczmarza za barem, niskiego, brodatego staruszka, zupełnie innego niż widział wcześniej. - Czy ja dalej jestem w Kagenomurze? - zapytał King - Co się stało z mgłą? Jak mogę opuścić to miasto? - Powiedziałeś Kagenomura? - zapytał Karczmarz chcąc się upewnić - Jesteś w Shadowpole, niedaleko Clover. Kagenomura... to nieistniejace baśniowe miasto umarłych. Jest o tym sporo legend, mówi się, że można tam dotrzeć tylko w Halloween 31 października, ale kto raz się tam pojawi nie może już wrócić. To jednak tylko legendy. Dobrze się czujesz przybyszu? [/color] King totalnie nie wiedział, co powiedzieć. Mityczne miasto, przecież był pewien, że widział taką tabliczkę, nie wiedział, co sie wydarzyło tej nocy, czyżby to był sen, może zasnął gdzieś po drodze, albo miał halucynacje. Być może tereny te wytwarzają jakieś specyficzne opary powodujące wśród demonów halucynacje. King nieco przerażony postanowił jednak zapomnieć o tych wydarzeniach i wrócic do misji. - Znasz jakiegoś przewoźnika, który o tej porze zawiózłby mnie do Oshibany. Musze się wydostać z Clover i tam właśnie zmierzam. Zjadłbym cos, po tym wszystkim... Macie może kebaba? Poprosiłbym. Potem pozostało czekać na odpowiedź karczmarza.
- Kebab...? - powtórzył barman zaskoczony. - Czy to ci wygląda na przybytek jakiegoś dessertiańczyka? Tylko schabowe, pieczone ziemniaczki i inne dobra oferowane przez tutejszą kuchnię. - odparł, nie dając po sobie poznać, że poczuł się dość urażony. Kebab? Na co mu to miejsce wyglądało? Na budkę z tanim żarciem? Ale nasz klient nasz pan, klient to złoto, co klient powie to barman musi... prawie. - Ale za 10 klejnotów mogę polecić panu najlepszego kebaba w mieście. - dodał, węsząc zarobek. Niewielki, ale skoro może się na tym wzbogacić, to czemu by nie skorzystać? Inna sprawa, że pytania były dwa, a nad drugim musiał pomyśleć. - Komu by się chciało wstawać o tej porze by dla kilku groszy wieźć kogoś taki kawał? Konie po robocie muszę odpocząć, człowiek też... Może Stary Bill jak mu sypniesz porządnym groszem to cię zabierze, ale na wiele bym nie liczył. - Wzruszył ramionami wskazując na jakiegoś pomarszczonego człowieka w rogu sali po czym wrócił do czyszczenia kufli. Tymczasem King zaczął czuć się obserwowany. Nikt właściwie w karczmie jak zerknął po twarzach się na niego nie gapił, ale definitywnie było coś takiego. Coś co trzymało na nim swoje ślepia i nie rzucało się w oczy.
Puszek
Liczba postów : 744
Dołączył/a : 10/03/2017
Temat: Re: Dorożkarskie Szlaki Przewozowe Nie Lis 05 2017, 08:54
Jak się okazało barman nie posiadał w swojej ofercie egzotycznej potrawy, która dotarła do Fiore dzięki imigrantom chcącym zaoferować mieszkańcom nowego kraju swoją własną kuchnię. Potrawa ta ze względu na swój smak szybko stała się bardzo popularna w królestwie, a wiele osób nie mogło wykluczyć jej z własnej diety chociaż ilość i jakość składników odżywczych w tej potrawie była bardzo wątpliwa. King, co prawda nie był uzależniony od kebaba, w sumie z przyjemnością zjadłby również schabowego z ziemniakami, w końcu nie był specjalnie wybrednym i każde danie, które mu podali traktował z szacunkiem. Poza tym Dessertiańczyk, który oferował to tanie znajdował się kawałek drogi z stąd, a przewoźnik, który zgodziłby się przewieźć demona w nocy do Clover przebywał w karczmie. Najrozsądniejszym wyjściem wydawałoby się więc zamówienie jakiegoś dania w karczmie, szybka konsumpcja, aby zaspokoić głód, a następnie wyruszenie ze starym Billem w podróż do dziewczyny, która go wynajęła. Pojawił się jednak element dodatkowy, który nie mógł zostać pominięty.
Być może dzięki swoim umiejętnościom walki, albo psiemu instynktowi Asthorowi udało się wyczuć, że jest przez kogoś obserwowany. Nie potrafił zlokalizować go w tej pełnej ludzi karczmie było to zbyt trudne więc wiedziony doświadczeniem i własną wiedzą postanowił wyjść na zewnątrz, gdzie znacznie trudniej było się ukryć. Nie mógł jednak dać po sobie poznać tego, że jest obserwowany, musiał znaleźć jakiś powód do wyjścia. - Niech będzie ten kebab, mam straszna na niego ochotę - powiedział King podając właścicielowi karczmy 10 klejnotów Fioryjskich - To gdzie powinienem się udać, aby znaleźć tą budkę z kebabem? Marudzenie na jedzenie podawane w karczmach nie należało do typowych zachować członka Grimoire Heart, ale jeśli obserwator również podsłuchiwał to nie powinien się domyślić, że został zauważony.
Gdy tylko karczmarz poda mu drogę ten wychodzi głównymi drzwiami i kieruje się we wskazanym kierunku. Na otwartej przestrzeni, pomimo tego, że było noc, znacznie łatwiej było dojrzeć kogoś, kto Cię obserwował, potencjalny przeciwnik musiał cały czas się przemieszczać z jednej kryjówki do drugiej, a zobaczenie go było znacznie łatwiejsze. Jeśli demon zobaczy w końcu zauważy śledzącą go osobę skoczy na nią i wykorzystując swoje umiejętności walki wręcz [lv.2] oraz siłę [lv.1] postara się chwycić ją za kołnierz, a następnie wykonać low kick prawą nogą, aby podciąć przeciwnika i zmusić do upadku. Kopnięcie wykonane jest w dolną część łydek przeciwnika, a siła z jaką trzyma wroga przy uderzeniu skierowana zostanie w drugą stronę, aby pozbawić potencjalnego wroga równowagi. Potem, gdy mu się przyjrzy przyjdzie czas na pytania, w końcu leżąc nie będzie zapewne w stanie uciec, a to znacznie ułatwiało wszystkie sprawy.
Mogło się jednak zdarzyć, że przestanie być obserwowany, albo po prostu nie zauważy po drodze żadnej obserwującej go osoby. Może tylko zdawało mu się, że był obserwowany. Wtedy podejdzie do dessarczyka, o którym wspomniał karczmarz i zamówi kebaba - po prostu mięso polane pikantnym sosem na bazie pomidorów i papryki. Nie było sensu urozmaicać dania warzywami, kiedy chodziło tylko o cenne składniki z mięsa, które było ulubionym daniem Kinga. Po otrzymaniu zamówienia zje potrawę na miejscu, dość szybkim tempem, zapłaci, a następnie uda się do z powrotem do karczmy *). Celem powrotu do karczmy było wynajęcie Starego Billa, chyba, że złapie śledzącą go osobę, albo co gorsza ona złapie jego, wtedy już akcja na pewno potoczy się zupełnie inaczej.
Wiedząc, że demon był obserwowany stara się on uważać na to, aby nie zostać zaatakowanym z zaskoczenia, stara się maksymalnie wyostrzyć swój zmysł walki [lv.1], aby wyczuć nadchodzący cios i odpowiednio zareagować przez odskok w kierunku prostopadłym do trajektorii ataku lub odpowiedni, zależny od rodzaju ataku blok lub zbicie ciosu.
Bycie obserwowanym zdecydowanie nie było przyjemne i napawające optymizmem. Barman wziął pieniądze zadowolony z ubicia interesu życia, zaś sam King wyszedł gotów sprać potencjalnego przeciwnika. Już miał w głowie cały plan, już wiedział, jak się z nim rozprawić - problem polegał na tym, że po wyjściu uczucie nie zniknęło, a obserwator był dalej gdzieś w ukryciu. Poszedł więc po kebaba, zamówił rarytas po czym... Po czym jedząc go, zauważył żółte ślepia wpatrujące się w niego z cienia. Postać wyszła rozumiejąc, ze została dostrzeżona, jednak prawdopodobnie cały plan Asthora spłonąłby na panewce już przy chwytaniu kogokolwiek za kołnierz. Był to kot. Co bardziej ciekawe - identyczny kot, którego widział w Kagenomurze. - Podziel się... znaczy się: meow...? - rzucił do Kinga, o ile koty w ogóle umieją mówić. A może tylko miauknął, a to z dzieleniem się to w sumie tylko jakiś demoniczny wymysł?
Wyjście na otwartą przestrzeń z baru miało wiele zalet - nie tylko dorwał pysznego kebaba, na którego poczuł nagłą, niepowstrzymana wręcz ochotę, ale również udało mu się dostrzec osobę czy też raczej istotę, która wpatrywała się w niego w karczmie. Brak zewnętrznych ścian oraz kryjówek, które można było łatwo znaleźć wewnątrz budynku z pewnością sprzyjał wykrywaniu ukrywających się osób tym razem również przynosząc pożądane efekty znajdująć niewidzialna do tej pory personę przez, którą King miał pewne obawy.
Osobnikiem, który go śledził był kot o żółtych ślepiach, dokładnie taki sam jakiego widział w Kagenomurze, Mieście Cieni. Niezbyt napawało go to optymizmem, nie miał ochoty znowu kluczyć po wiosce w poszukiwaniu wyjścia, ale wydawało się, że teraz znajdował się w normalnym świecie, tylko kot był elementem z tamtego przerażajacego wymiaru. Na wszelki wypadek demom rozejrzał się jeszcze za mgłą, ale nie zauważył jej nigdzie w pobliżu. Po wykryciu przez Kinga zanim ten przeszedł do bardziej agresywnych akcji kot się odezwał prosząc o kebaba tym samym sprawiając, że Asthor uznał, że dziwna istota może wcale nie mieć złych zamiarów, że być może ma jakiś inny cel śledzenia członka Grimoire Heart, czy miało to coś wspólnego z wydarzeniami w Clover? Istniał tylko jeden sposób na dowiedzenie się tego, sposób, który w bajkach raczej był niemożliwy czyli rozmowa psa z kotem. - Smacznego - powiedział King rzucając kotu resztę swojego kebaba, w końcu nie był już specjalnie głodny - znaczy się: hau...?
Było to oczywiste nawiązanie do wcześniejszej wypowiedzi żółtookiego, którą wydawało się demonowi, ze usłyszał i w sumie brał ją jak najbardziej na serio. Gadające zwierzęta w Fiore, którestwie magii nie były w końcu niczym niezwykłym. Kot był jednak nieco dziwny, zwykle wyczuwając psie pochodzenie pierwowzoru Kinga takie istoty niechętnie podchodziły do demona. Pytań cisnęło się sporo, ale Asthor postanowił poczekać, aż żółtooki zje w spokoju swój posiłek, wydawał się dość głodny, a w jedzeniu nie należało przeszkadzać. - Czy to Ciebie widziałem też w Kagenomurze - zapytał wprost demon, gdy ten skończył konsumować kebsa - O co w tym wszystkim do diabła chodzi, dlaczego mnie śledziłeś? Znowu będę się kłopotał z opuszczeniem tego miasta. Wybacz, ale śpieszę do Clover, aby rozmówić się z moim pracodawcą.
Demon miał nadzieję, że jego rozmówca nie będzie miał złych zamiarów, a zagranie z nim w otwarte karty przyniesie najwięcej korzyści przynosząc kolejne informacje. Wróg raczej dość rzadko prosił o pożywienie od swojego nieprzyjaciela, poza tym miał wcześniej znacznie lepsze okazje do zaatakowania Asthora, zapewne zrobiłby to wcześniej, gdyby miał taką możliwość. Jego zadanie prawdopodobnie opierało się tylko na śledzeniu go, być może nawet pomocy jego osobie, ale dokładne pobudki nie były Kingowi znane, nie wiedział czego ten kot może od niego chcieć. Kto wie jednak czy w Kagenomurze przypadkiem to właśnie nie on uratował mu życie i pomógł wydostać się z miasta, w sumie King miał u niego pewien dług wdzięczności.
Gdyby żółtooki po zjedzeniu kebaba próbował uciec, co jest oczywiście możliwe, wtedy King postara się go złapać i przytrzymywać wykorzystując do tego ewentualnie wydłużenie swojej ręki czyli użycie jedynej ewolucji, która obecnie posiadał. Mimo tego, ze kot wydawał się sojusznikiem, Asthor ciągle uważa na ewentualne ataki wykorzystując do tego swój zmysł walki [lv.1]. W końcu kot mógł tylko udawać dobrego, a w najmniej oczekiwanym momencie wbić nóż w plecy członka Grimoire Hearts, poza tym w innych miejscach nadal mogli być ukryci skrytobójcy, których King jeszcze nie wyczuł, nie wiedząc o ich istnieniu. Gdyby pojawił się jakiś cios przeciwnika, nieważne, z której strony King Asthor gotowy jest do odpowiedniego uniku. Znowu jednak trzeba było zbierać teraz informacje, bo chyba właśnie demon w pakował się w kolejną mało zabawną, niespokojną historię, którą oby udało mu się usłyszeć od kotowatego.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Dorożkarskie Szlaki Przewozowe Sob Lis 18 2017, 17:33
MG
Kot od razu wziął się za jedzenie, które zniknęło tak szybko, jak się przed nim pojawiło. Był głodny. Tak w sensie dosłownym, bo King też, ale w sensie przenośnym. King był głodny wiedzy. - Tak tak, mnie. Nie, nie będziesz miał problemów z miastem. Nie, nie śpieszysz się. - szybko odpowiedział na pytania Kinga łapą przecierając pyszczek i pozbywając się resztek sosu. Podszedł nawet nieco bliżej nie widząc sensu siedzenia gdzieś w cieniu, skoro i tak już został zobaczony. - Zakon Puszystej Łapy, agent Księżycowa Chmura. Zbieranie informacji, ochrona celów i podbieranie ludziom jedzenia to nasza specjalność. Wyciągnąłbym dokumenty, ale zostawiłem frak w domu... - stwierdził absolutnie poważnie. Jak na kota. Koty potrafią być niesamowicie poważne. - Jednostka Clover przekazała jednostce Kagenumura zadanie odeskortowania pana, panie King, do naszej kryjówki niedaleko stąd. Dla zachęty dodam, że jest pan ścigany przez władze ze względu na niedawne wydarzenia. - stwierdził z takim samym tonem siadając prosto przed demonem i delikatnie, miarowo machając ogonem. Nie spuszczał z Asthora ślepi.
Puszek
Liczba postów : 744
Dołączył/a : 10/03/2017
Temat: Re: Dorożkarskie Szlaki Przewozowe Sob Lis 18 2017, 20:59
King spodziewał się w trakcie swojego dość długiego życia naprawdę wielu rzeczy. Wyobrażał sobie, że kiedyś może zostanie dowódcą jakiegoś oddziału Zerefa, albo Grimoire Heart, wyobrażał sobie, że pokona najpotężniejszego maga jakim była Acnologia, nawet czasami wyobrażał sobie, że znajdzie czułą i troszczącą się o niego towarzyszkę, ale nigdy do tej pory nie spodziewał się, że spotka gadającego kota, który wpieprzy mu z apetytem kebaba po czym zaproponuje współpracę. Było to naprawdę absurdalne po kocim agencie (to w ogóle tacy istnieli?) bardziej spodziewałby się ciosu w plecy, na pewno nie obietnicy ochrony. Mimo, że King posiadając swój charakter nie ufał kotom, które z natury były fałszywe i dbały tylko o siebie nie przywiązując się do nikogo postanowił wybadać dokładniej, o co chodzi w tej całej sprawie. Szczególnie, że rozmówca wspomniał o tym, że demon był poszukiwany za wydarzenia w Clover, nie miał pojęcia w jaki sposób go namierzyli, ale widocznie było to możliwe skoro ten dachowiec również dowiedział się o tym fakcie. Spotkanie z policja kompletnie go nie interesowało, jeśli odkryliby jego symbol z pewnością spędziłby długi czas w więzieniu magicznym, nie istotne byłoby dla nich to, że Asthor nie miał nic wspólnego z wybuchem przed siedzibą regularnych spotkań mistrzów gildii. Kolejny fakt, że jest demonem Zerefa z pewnością wydłużyłby jego pobyt za kratkami, a radni zapewne zapragnęliby przeprowadzenia na nim mnóstwa eksperymentów. King wzdrygnął się na samą myśl o tym. Chciał tego uniknąć, ale nie miał żadnych pomocnych informacji w przeciwieństwie do kotowatego siedzącego będącego przed nim, chyba nie miał wyjścia jak na jakiś czas zawrzeć chwilowy gatunkowy rozejm i spróbować współpracować, aby przynieść obustronne korzyści.
- Asthor, najemnik - przedstawił się demon nie chcąc pozostać dłużnym kotu, nie zdradzając jednak swojej przynależności do Grimoire Heart oraz pochodzenia. - W jaki sposób dowiedzieli się, że byłem na miejscu zdarzenia, pewnie w ten sam sposób, co wy. Myślałem, że zdążyłem im zniknąć z oczu pod przykrywką płaszcza - wyraził swoją niepewność King - Chyba nie mam wyjścia pójdę z tobą. Czego tak w ogóle ode mnie chcecie, nie sądzę, aby tajne kocie służby zostały powołane po to, aby pomagać psom w potrzebie.
Demon Zerefa ciągle nie ufał kotom i w przypadku podstępu był gotowy przerobić wszystkie zwierzęta, które spotka na swej drodze na whiskasy, aby rzucić je do zjedzenia kolejnym kotom, które też przerobiłby na whiskasy. Naprawdę osłabł przez swój długowieczny sen, że teraz musiał zaufać jakiemuś dachowcowi, aby nie wplątać się w niepotrzebne problemy z policją. Może zwierzę już teraz wytłumaczy mu do czego potrzebują Asthora, w końcu bezinteresowność nie należała do natury kotów, za wszystkim musiał kryć się jakiś haczyk - trzeba było go tylko znaleźć.
Jeśli kot po zjedzeniu kebaba zacznie prowadzić członek Grimoire Heart uda się za nim uważając na to, aby go nie zgubić, w końcu wtedy mógł znowu zacząć się ukrywać, być może lepiej niż ostatnim razem. Poza tym uważa na potencjalne ataki zarówno ze strony przewodnika jak również z innych stron wykorzystując do tego swój zmysł walki [poziom 1], a także umiejętności uników (skrytobójca lv.1) w razie konieczności odskakując prostopadle do trajektorii ataków. Po wejściu do siedziby tego Kociego Zakonu King staje się jeszcze bardziej czujny, nie pokazuje jednak tego na swej twarzy zachowując naprawdę pokerową twarz. Nie chciał swoją miną pokazać niechęci do kotów, w końcu to mogłoby być dla niego dość zgubne w tej sytuacji.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.