I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Wielki ośrodek magicznych badań medycznych i centrum zdrowia "Karyna". Kompleks kilkunastu budynków na północy Artail. Nowoczesne laboratoria, motel, kawiarnia a nawet basen. Wszystko to było własnością korporacji "Bloodstone" zajmującej się tutaj badaniami nad rozwojem człowieka i magii.
~
MG
Zarówno Chloe jak i MacDara poinformowani zostali że spotkanie z jednym z ludzi Dona, odbędzie się w kawiarni Calineczka, w kompleksie laboratoryjnym Karyna w Artail. Samo spotkanie miało się odbyć dnia dzisiejszego. Wszelkich szczegółów mieli się dowiedzieć na miejscu. Sama kawiarnia nie miała wielu miejsc. Większość klientów stanowili pacjenci i pracownicy. Mniejszość - goście. Wysłannik Berguccich, niejaki "Torba" miał być dla nich łatwo rozpoznawalny. No i dość łatwo dało się dostrzec grubaska w dużych dresach i ogromnej bluzie w której wyglądał jak mocno roztopiony bałwan. Na dodatek przy jego stoliku leżała no, torba. Taka typowa, na siłkę.
Tak się składa że w centrum stawić miały się również Hermiona i Corrina. One jednak nie w cukierni, a w recepcji głównego budynku laboratoryjnego kompleksu biomagicznego. W recepcji niemal nikogo nie było, nie licząc jakiegoś staruszka siedzącego na krześle w głębi korytarza i podstarzałej recepcjonistki przeglądającej jakąś opasłą księgę. W sumie zabawna sprawa. Nowoczesny ośrodek badawczy a dalej korzystali z papieru. W każdym razie, sama placówka po wejściu od razu rzucała ludzi na recepcję. Stąd zaś były tylko dwie drogi. Korytarz w prawo i korytarz w lewo. Nad korytarzami znajdowały się lacrymy holograficzne mówiące o tym gdzie można dojść konkretnym korytarzem. I tak ten na lewo(W którym spał starzec) prowadził do sekcji rozwoju komórkowego i badania magii we wczesnych stadiach rozwojowych. Natomiast korytarz na prawo prowadził do "Sekcji magii eksperymentalnej i badań nad rozwojem".
Hermiona
Liczba postów : 265
Dołączył/a : 28/11/2012
Temat: Re: Ośrodek Karyna Czw Kwi 20 2017, 20:40
Hermiona od dawna poszukiwała misji, która w jakikolwiek sposób zainteresuje ją. Gdy tylko przeczytała pierwsze zdania zlecenia, napaliła się jak nigdy. Zapomniała zaprosić którąkolwiek z syren, by uczestniczyła z nią w tym. Cholera z tymi członkiniami jej gildii! Niedługo znajdzie się w ośrodku badań. Wzięła zlecenie z gildyjnej tablicy ogłoszeń i ruszyła ku Artail dziarskim krokiem. Oczy się jej błyszczały, a na twarzy dało się zobaczyć ogromny uśmiech. Postanowiła ubrać się dosyć zwyczajnie. Założyła ogromne kujonki, czarno-czerwoną koszulę w kratę, jeansy i kitel. W kieszonce fartucha znajdował się długopis i plakietka z jej imieniem, nazwiskiem. Wyjątkowo nie założyła słuchawek. To wszystko po to by wyglądać bardziej profesjonalnie. Może była dzieckiem, ale w środku miała duszę naukowca! Gdy tylko weszła do budynku, od razu podeszła do recepcjonistki. - Dzień dobry, nazywam się Hermiona Metherlance z gildii Mermaid Crest, przyszłam wykonać zlecenie - powiedziała energicznie, a uśmiech nie schodził jej z twarzy. Chciała sprawiać wrażenie poważnej. Wyjątkowa zawiązała buty, by przypadkiem się nie przewrócić.
Chloe
Liczba postów : 123
Dołączył/a : 22/03/2017
Temat: Re: Ośrodek Karyna Pią Kwi 21 2017, 16:34
Kto przy zdrowych zmysłach wybierał sobie ksywę "torba"?
Ale szczerze, Chloe czasami zastanawiała się nad tym dlaczego te wszystkie bandziory miały takie banalne, a czasem wręcz głupie pseudonimy jak własnie rzeczony kolega przestępca. "Śruba", "Korba", "Parówa" i tak dalej, czy to od razu nie trąciło śmiesznością? Może po prostu w półświatku przestępczym było tak, że im głupszą ksywę się miało, tym większy szacun na dzielni? Chloe nie miała pojęcia, ale wiedziała jedno - sama musiała wymyślić sobie coś w tym stylu, żeby nie być gorszą. Nawet miała już pomysł na to jak mogłaby się nazywać, dlatego cieszyła się w sercu na myśl o tym, że zaraz będzie mogła użyć swojego nowego pseudonimu i zobaczy reakcję Torby na jej miano. Ciekawe czy zyska na szacunku z tego tytułu?
Tak czy siak w kawiarni Calineczka pojawiła się chyba na czas, gdyby miała zegarek prawdopodobnie byłoby to łatwiej ocenić, ale póki co musiała zaufać swoim instynktom i zegarowi biologicznemu, który przecież nie działał w ten sposób, a przynajmniej nie był wyposażony w niezawodną funkcję alarmu. A szkoda.
Rzeczywiście nie trudno było domyśleć się kto czekał na nią w kawiarni. Torba. I torba. To znaczy, wiecie, Torba i torba. W ten sposób. Torba nawet wyglądał na stereotypowego bandziorka, a torba wyglądała jak torba, więc podwójna torba. Firmóweczka. Tak czy siak Chloe z uśmiechem udała się w jego kierunku, a będąc już blisko dosiadła się do stolika. - Stylowa. - mruknęła wskazując ruchem głowy na torbę. Teraz nadszedł czas na najważniejsze. Na grande finale. Wskazała na siebie kciukiem i z satysfakcją wypowiedziała swoje miano. - "Loczek". Miałam się tu stawić. -
Jezu ale stylówa. Musiało go to porwać.
Corinne
Liczba postów : 64
Dołączył/a : 12/04/2017
Temat: Re: Ośrodek Karyna Sob Kwi 22 2017, 02:08
Należący do Bloodstone zespół budynków już z daleka wyglądał imponująco. Duży, nowoczesny, badawczy, czy też naukowo-badawczy ośrodek bez wątpienia robił wrażenie. Robiłby je nawet, gdyby nie był w wyposażony w basen, choć obecność takiej jednostki bez wątpienia dodawała całości uroku. Zwłaszcza dla osób spędzających tutaj większe ilości czasu, jak pacjenci, czy też, być może również, pracownicy. Już w momencie decydowania się na podjęcie misji żałowała, że wybiera się tutaj służbowo i bez grosza przy duszy, co uniemożliwiało jej skorzystanie z dostępnych tutaj atrakcji. W momencie minięcia progu głównego budynku, znalazła się w recepcji. Recepcji, która niczym nie zdradzała przynależności do reszty wspaniałego kompleksu. Nie licząc Corinne, znajdowały się tutaj dwie osoby na krzyż, w tym jedna, starsza kobieta za biurkiem i rudowłosa postać, której dziarskie przedstawienie się dotarło również do uszu Wróżki. Bailey natychmiast przyspieszyła kroku, kierując się w stronę dwóch kobiet, by po krótkiej chwili stanąć u boku panny Metherlance. - W zleceniu była mowa o dwóch osobach, więc jesteśmy już w komplecie. Corinne Bailey, Fairy Tail. - delikatny uśmiech pojawił się na jej twarzy, gdy meldowała swoją obecność. Najpierw skinęła głową w stronę recepcjonistki, by pospiesznie odwrócić się do Hermiony i zrobić to ponownie. W międzyczasie, dostrzegła trzymaną przez starszą kobietę księgę, co sprawiło, że natychmiast po zakończeniu powitalnych rytuałów zaczęła się rozglądać po blacie w poszukiwaniu bardziej nowoczesnych i zaawansowanych technologicznie rozwiązań, służących do zarządania wszelkiego rodzaju danymi i informacjami. Gdyby niczego nie udało jej się znaleźć, z pewnością straciłaby trochę szacunku do całego obiektu. W myślach bez wątpienia podważyłaby całą strukturę organizacyjną tego systemu, bo nie wyobrażała sobie, aby możliwym było zapanowanie nad tak złożoną i wieloczęściową siecią za pomocą najzwyklejszych wpisów w jakimś papierowym tomiszczu. Takie oburzenie z pewnością byłoby widać na jej twarzy, nawet, jeżeli nie miała zamiaru się o to kłócić, czy udowadniać pracowniczce korporacji swojej racji. Dopiero po jakimś czasie zdała sobie sprawę, że przez dłuższą chwilę jej uwadze umykał drzemiący w głębi lewego korytarza starzec, co zwiększało liczbę obecnych w pomieszczeniu osób do aż (!) czterech. Jednak to nie na nim Corinne skupiała w tej chwili wzrok, a na rudowłosej partnerce, z którą miała wykonywać powierzoną im misję. Hermiona wyglądała na przygotowaną do różnorakich działań badawczych - być może również dzięki wielkim okularom, dodającym jej, teoretycznie przynajmniej, wszelkich wymaganych kompetencji. Choć Syrena na oko była w jej wieku i ustępowała jej wzrostem, Bailey poczuła się odrobinę nieswojo, podejrzewajac, że podczas czytania ogłoszenia przeoczyła wspomnienie o wymaganym stawieniu się w stroju laboratoryjnym i teraz wyjdzie na ciapciaka, tudzież niemotę, niezgułę, żółtodzioba. Albo inne cielę. Niemniej, wyglądało na to, że dwie rudowłose nastolatki, z czego jedna wystrojona w profesjonalny kitel, a druga w nieco mniej profesjonalny szalik, były gotowe i czekały na otrzymanie wytycznych.
Mac Dara
Liczba postów : 43
Dołączył/a : 12/09/2014
Temat: Re: Ośrodek Karyna Nie Kwi 23 2017, 15:56
Bóg jeden wiedział, co pokusiło Maca, aby wybrać się na tą misje. Właściwie nie - Curroi dobrze wiedział, po co tam poszedł... Miał nadzieję, że spotka jakiegoś maga, którego będzie mógł rozgrzeszyć i uwolnić od ciężaru jego grzechów. Dzień zaczął się obiecująco, ponieważ przez większość czasu nikt nie próbował z nim rozmawiać, ani nawet nikt go nie denerwował swoją obecnością. Dopiero po opuszczeniu Siedliska i dotarcie do Ośrodka przysporzyło mu nie lada problemów... Ponieważ widział po drodze tyle plugastwa, że cudem powstrzymał się, aby nie wyrżnąć wszystkich grzeszników na miejscu. Przeżegnał się jednak, odmówił modlitwę do Boga i to dało mu siłę, aby znaleźć się w kawiarni na czas. Od razu zauważył osobnika, który pasował do ksywy Torba... Swoją drogą, co za kompletnie durne przezwisko. Ciekawe dlaczego akurat tak na niego mówili. Nie miał jednak zamiaru trudzić się na rozmowę z nim. Kiwnął mu głową na przywitanie i usiadł przy jego stoliku. -Mac Dara.-rzucił krótko i czekał na dalsze informację. Najwidoczniej miał pracować z kimś jednak... Kojarzył jednak tą osobę z Siedliska. Ona również należała do Szeptu... I była magiem. Plugawym magiem. Grzesznikiem. Eh.
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Ośrodek Karyna Nie Kwi 23 2017, 16:47
MG
"Loczek" i Mac Dara usiedli przy stoliku torby, ten natomiast przyglądał się im zdziwiony. Zwłaszcza "Loczkowi". I chociaż o tym nie wiedzieli to przez jego głowę przebiegały podobne myśli jak przez ich. No bo dlaczego ktoś miał sobie wymyślać ksywę Loczek czy Mac Dara? Te pseudonimy do nich nie pisały... on by ich nazwał "Czekoladka" i "Ponurak". -Świetnie... tak. Znacie hasło?-Zapytał i dał im chwilę na odpowiedź. Rzecz jasne hasła nie było. Mało tego znał rysopisy osób które miały przyjść. Jak zareagują śmiechem i jakąś dziwną odpowiedzią czy też zaprzeczą, to będzie spoko. Gorzej jak się zdenerwują, no ale szczerze to Torba w to wątpił. Znał się na ludziach, a ci wyglądali na solidnych. Dobrze tak czasem atmosferę rozładować.-W każdym razie jestem Torba.-Przedstawił się również, mimo że Loczek i Mac Dara wiedzieli z kim mają przyjemność. On w sumie znał tylko rysopis osób z którymi miał współpracować.-Powiedzcie mi, macie doświadczenie z dziećmi?-I było to wbrew pozorom dość istotne pytanie...
Kobieta w recepcji obrzuciła dziewczyny tylko krótkim spojrzeniem. Szybki rekonesans Rin, udowodnił jej że w miejscu tym trudno o jakąś szczególną technologię. Nawet lacrymo interkom był z ubiegłego wieku! Recepcjonistka jednak bez skrępowania przelała nieco mocy magicznej w Lacryme i rzekła skrzypiącym i wiekowym jak urządzenia tutaj głosem.-Dwie dziewczyny do doktora Humpneya.-A następnie wróciła do skrobania czegoś w księdze. Głos z interkomu dopiero po około 30 sekundach dało się słyszeć z głośników zamontowanych w placówce. Niezłe lagi. 800 rok. Nie ma co. Aż dziadek się przebudził, tak go ten głos wystraszył. W każdym razie dziewczyny nie czekały zbyt długo na Doktora Humpneya. Ten lekko zdyszany, kierował się do nich korytarzem po prawej. Kitel miał wymiętolony a siwe włosy w nieładzie. No i druciane okulary krzywo zwisały mu na twarzy.-Ah, ah. Panienki na misję tak? Proszę tędy.-Powiedział wyraźnie zmęczonym, lecz twardym głosem. Dziewczyny zostały więc skierowane korytarzem w prawo, aż do drzwi po lewej, gdzieś w połowie długości korytarza. Tam za drzwiami, znajdowało się małe pomieszczenie, ze stolikiem, czterema krzesłami, automatem z napojami i kolejnymi drzwiami naprzeciw. Na stoliku leżały już jakieś papiery.-Siadajcie.-Powiedział doktor wskazując dwa z krzeseł i wybierając kawę w automacie-Kawy? Herbaty? Jest też Woda, ale nie dobra i barszcz. Ale barszczu nie ma.-Dodał na wszelki wypadek.-Przed wami leżą papiery. Wybaczcie ale nim w damy się w szczegóły muszę was prosić o podpisanie ich. Nic co zobaczycie za następnymi drzwiami, nie może zostać wyjawione. Tajemnice firmowe.-Wzruszył przepraszająco ramionami. Takie mieli wymogi. Może i słusznie, może nie, lecz już w zgłoszeniu stało, że będzie ich obowiązywać tajemnica. Umowa jak umowa. Magowie zobowiązywali się do nienarażenia firmy na straty finansowe czy to poprzez wyjawianie ich tajemnic czy uszkadzanie projektów oraz wszelkie inne działania działające na nie korzyść pracodawcy i będące sprzeczne ze zleconymi zadaniami. Karą za złamanie umowy był 1.000.000 klejnotów. Czyli całkiem spora suma pieniędzy.
Chloe
Liczba postów : 123
Dołączył/a : 22/03/2017
Temat: Re: Ośrodek Karyna Pon Kwi 24 2017, 10:34
Hasło? To zdziwiło trochę dziewczynkę, która odruchowo spojrzała na swojego towarzysza. Jego twarz, tak przy okazji, wydawała się jej trochę znajoma, a skoro tak to albo mieli okazję kiedyś razem gdzieś pracować i się minąć albo on też był z tej samej organizacji co ona. Tak czy siak jego twarz była znajoma i nawet nie najbrzydsza, co tak często zdarzało się przedstawicielom płci pięknej. Wciąż nie typ dziewczynki, głównie z uwagi na swoją płeć, ale przynajmniej nie musiała się krzywić gdy na niego spoglądała.
Wracając jednak do hasła... - Bambetle? - zapytała bardziej niż stwierdziła dziewczynka. - Oczywiście, że nie znam hasła, nikt nam o żadnym nie powiedział Torebko. Przestań się wygłupiać! Chyba, że chcesz z nami tu grać w kalambury? - dodała szybko po chwilce pauzy mrugając szelmowsko do ich kontaktu. Jeszcze bardziej problematyczne było jednak kolejne jego pytanie, które momentalnie nasuwało na myśl podejrzenia o pewien bardzo konkretny rodzaj przestępstwa, którego Chloe nie lubiła, ale kto wie, może tylko wyciągała zbyt pochopne wnioski. - ...dzieciaki mnie lubią, jeśli o to pytasz. - odpowiedziała dość zdawkowo, udając, że zastanawia się głębiej nad pytaniem podczas gdy naprawdę zastanawiała się nad tym w co ta Versaczowska jednostka pogrywa.
Corinne
Liczba postów : 64
Dołączył/a : 12/04/2017
Temat: Re: Ośrodek Karyna Pon Kwi 24 2017, 14:32
Litości. Wiekowość sprzętu w recepcji, będącej przecież reprezentatywną częścią całego obiektu, wołała, czy też może skrzeczała żałośnie z wyraźnymi trzaskami i zakłóceniami, do samych niebios o pospieszną pomstę. Głośnik zabrzmiał długo po tym, jak dziewczyna zdążyła zapomnieć o nadaniu przez starszą kobietę jakiegokolwiek komunikatu, co tym bardziej w tej sytuacji wyprowadziło rudowłosą z równowagi. Mrugając z niedowierzaniem, obserwowała, jak recepcjonistka bezwiednie wraca do swoich rękopiśmiennych zadań. Wizyta tutaj zapowiadała się na jakiś traumatyczny, nieśmieszny żart. No koszmar. Nie musiały długo czekać na zaniedbanego doktorka, który, wzywany, prawdopodobnie wręcz przybiegł do nich, aby powitać je i, jak się niedługo potem okazało, względnie ugościć, zanim przeszli do meritum. Bailey zerknęła z wymalowanym na twarzy przerażeniem na Hermionę, rozpaczliwie popukała się w czoło, po czym, z dużym niepokojem, ruszyła za Humpneyem. W pokoju, do którego je wprowadził, obrzuciła automat złowrogim i pełnym żalu spojrzeniem, wyklikała sobie herbatę, a następnie usiadła na jednym z krzeseł, upiła łyk otrzymanego napoju i dłonią zasłoniła twarz w znanym przez świat geście facepalmu. Już i tak wszyscy pewnie zdążyli zauważyć, że była załamana. Dała sobie kilka sekund na przełknięcie ohydnej mikstury, uspokojenie się i dojście do siebie, po czym wzięła się do czytania podanego jej dokumentu. Wolałaby nie znaleźć w nim jakichś drobnych druczków, kruczków, pozwolenia na wycięcie wątroby, ani innych kwiatków. Akurat tego typu papiery przeglądała szczegółowo i z ostrożnością. Chociaż, tak naprawdę, niby co miały zobaczyć za następnymi drzwiami? Więcej zakurzonych ksiąg? Zawartość przelicytowanego, porzuconego garażu z antycznymi rupieciami, szmelcem i zużytym żelastwem? Na pewno nie szykowała się na nic odkrywczego, bo nawet, jeżeli rzeczywiście było tutaj coś naukowego, to pewnie ktoś zdążył to opatentować już jakieś 30 lat temu. Westchnęła. - Jak jakiś stary, zardzewiały grat spadnie mi pod nogi i się połamie, to to nie będzie moja wina. - oznajmiła i podniosła gniewnie wzrok na naukowca, widząc warunki umowy i wyznaczoną karę pieniężną. Każde swoje słowo dość mocno artykułowała, a szczególny, pogardliwy akcent nałożyła na wyraz 'grat'. Następnie wznowiła czytanie i dotrwała już do końca. Wstała. Chyba suma wspomniana w dokumencie przegięła pałę goryczy u pozbawionej oszczędności Rin. Cały ten ośrodek, jego organizacja, jego pracownicy, a przede wszystkim okrągły milion kryształów kary, na który narażała się w momencie przekraczacia progu kolejnych drzwi sprawiły, że coś w niej pękło. - Jak możecie zajmować się rozwojem magicznym i ludzkim, jeżeli wasz sprzęt został w poprzedniej, jeżeli nie jeszcze wcześniejszej epoce? Co wy chcecie odkryć? Że kula się toczy, a chomik przy upadku z takiego automatu zabije się? Lepiej dla niego, przynajmniej nie będzie musiał pić tych pomyj, które nalewa wasza maszyna. - wybuchnęła i skrzywiła się, trzymając w dłoniach kartkę z umową, której jeszcze nie zdecydowała się podpisać. Miała złe przeczucia. Trochę się obawiała tego, co ujrzy w dalszej części, o ile w ogóle po takich słowach wpuszczą ją jeszcze za jakiekolwiek drzwi. Nie wiedziała, czego się spodziewać po reakcji doktorka. Pewnie jakichś wysiłków obronnych, tłumaczeń, wyjaśnień, być może przedstawienia sytuacji finansowej spółki. Zapewne niezwykle krytycznej na tę chwilę, sądząc po wyposażeniu. Tylko po co, w takim razie, decydować się jeszcze na dodatkowe wydatki w postaci zatrudniania magów? Pokręciła głową, wyrzucając plastik z czymś, co udawało herbatę, do kosza. Chyba odrobinę przekroczyła limit bycia niemiłą. Nawet w swoim mniemaniu. Bo bo cóż złego Humpney zdążył jej zrobić? Miała ochotę przeprosić. Narastającą. I było to po niej widać natychmiast, gdy tylko zamilkła.
Hermiona
Liczba postów : 265
Dołączył/a : 28/11/2012
Temat: Re: Ośrodek Karyna Wto Kwi 25 2017, 17:05
Pani w recepcji była jak każda pani w recepcji, czyli wredna, bez życia i totalnie bez energii. Przynajmniej w taki sposób odebrała to Hermiona. Żadna technologia w tym budynku nie zraziła. Nie zawsze w celach badawczych potrzebne są specjalistyczne technologię. Nie zawsze rząd przeznacza na nie pieniądze. Ruda doskonale zdawała sobie z tego sprawę, dlatego kompletnie nie przejęła się tym, a w jej oczach dało się zobaczyć charakterystyczny błysk. Uwielbiała przebywać w miejscach związanych z nauką i rozmawiać z doktorami/naukowcami/odkrywcami. Właśnie dzięki takim chwilom zwiększała zasób wiedzy biologicznej, którą posiadała apropo stworzeń. - Tak, tak zgadza się - odpowiedziała energicznie na pytanie doktora. Była całkowicie przejęta tym, co działo się wokół i gdzie obecnie jest, że kompletnie nie przejęła się zachowaniem nowej towarzyszki. Wręcz zignorowała je. Nie chciała widzieć tu nic złego. Wiele rzeczy mogło pozostać takich przez zwykłą tradycję. Nic nie chciała nikogo urażać, przez sprzęt jakim dysponuje. Wszystko ma głębszy sens. Hermiona nie wzięła żadnego z napoi. Nie była spragniona. Nic dziwnego się pod tym nie kryło. Obserwowała natomiast towarzyszkę. Mimo tego samego koloru włosów znacznie różniły się od siebie. Corinne wydawała się bardziej zdystansowana i miała chłodniejsze podejście do zlecenia. Według rudej była to z pewnością przydatna umiejętność, ale była zbyt pochłonięta samym budynkiem w którym się znalazła, by myśleć o takich małostkowych sprawach. Chciała po prostu wykonać misję w imię nauki! Spokojnie spojrzała na umowę, zaczęła ją czytać. Sama ta czynność nużyła ją. Słowa dziewczyny wprawiły ją w wielkie zakłopotanie. Z początku nie wiedziała jak zareagować. Wstała i spojrzała surowym okiem na dziewczynę. Poprawiła okulary, a włosy zarzuciła do tyłu. - Jeżeli toczone są tu badania nad magią, myślę że nie potrzebny jest do nich specjalny sprzęt. Nie zrozum mnie źle, ale nawet nowoczesna technologia może mieć trudności z jakimkolwiek zmierzeniem magii. Prawda? Nie chciała niczego osądzać. Jednak badania naukowe nad magią wydawały się jej najzwyczajniej śmieszne. Owszem znajdowały się tutaj różne stare rzeczy, nie oznaczało to tego, że się nie sprawdzają. Nikt od wielu lat nie zmienił przecież działania długopisu, bo jest po prostu dobry.
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Ośrodek Karyna Sro Maj 03 2017, 17:04
MG
Loczek miała jako takie poczucie humoru, ale ten cały MacDara? No cóż, w każdym razie to właśnie z chłopakiem Torba wolałby nie zadzierać. Ale wiadomo, pozory. Skoro szef postanowił przyjąć do tego zadania i Loczka i MacDare, to najpewniej on, nie miał żadnej szansy nawet z tą dziewczynką. Ech, magowie.-Dobrze. Głęboko w podziemiach głównego budynku, znajduje się laboratorium 9. W jednej z sal, znajduje się mała dziewczynka, lat około 8. Długie czarne włosy i czerwone oczy. Powinni zwracać się do niej per "Alpha". Wasze zadanie...-W sumie Torba dalej się zastanawiał po co i dlaczego, no ale właśnie dlatego że się nad tym zastanawiał, to nie był szefem. Szef nie musiał się zastanawiać, szef wiedział.-Macie uwolnić Alphę i sprowadzić do hangaru w doku 4 w Hargeonie. Jednak szef kazał zaznaczyć ważną rzecz - nie wolno wam tego robić, bez jej zgody. Sama musi wam na to pozwolić. Musicie ją do tego przekonać. Jeśli z jakiegoś powodu uznacie że zadanie jest niemożliwe do wykonania, starczy nam nieco jej krwi, jednak w tym wypadku wynagrodzenie będzie odpowiednio niższe.-Tak więc, cokolwiek myślała Chloe, jej zadania sprowadzało się do uwolnienia dziewczynki.
Humpney widząc reakcje pracownic w zamyśleniu podrapał się po ramieniu. Przez chwilę miał wątpliwości co do tego czy ta dzika nadawała się do tego zadania, no ale w sumie nie miał czasu by znaleźć jakieś zastępstwo. Westchnął niespokojnie.-To jedyny nie wyremontowany budynek w całym kompleksie, rzecz jasna mamy ku temu dobre powody, jednak jak już mówiłem, dopóki nie podpiszecie papierów nie specjalnie wolno mi o takich sprawach mówić. W każdym razie, nic się nie dzieje bez powodu panienko...?-Zawiesił głos przypatrując się "Smoczycy" i wtedy też ogarnął że sam jeszcze się nie przedstawił.-No tak, tak, wybaczcie, dawno nie spałem. Doktor Pumpney Humpney, biolog i szef tego laboratorium, tak.-Przedstawił się dziewczynom należycie.
Chloe
Liczba postów : 123
Dołączył/a : 22/03/2017
Temat: Re: Ośrodek Karyna Czw Maj 04 2017, 03:05
- Wszystko spoko i w ogóle, ale jedna rzecz nie daje mi spokoju. - powiedziała momentalnie po wypowiedzi Torby dziewczynka. Bo faktycznie i zaiste była to sprawa pierwszorzędnej wagi, skoro mieli zająć się tego rodzaju zadaniem. Tak jakby bez odpowiedzi na to pytanie nie byliby w stanie czegokolwiek zdziałać, więc musiała otrzymać tu i teraz odpowiedź. I kropka. - O jakim budynku my w ogóle mówimy? -
Gdy już odpowiedź na to pytanie została udzielona wszystko powinno być łatwiejsze. Przede wszystkim wiedzieliby gdzie się udać i mogliby zacząć planować. Poczuła się trochę dziwnie co prawda słysząc o tym w jaki sposób to zadanie miało być wykonane, ale... no bo o ile ta cała Alpha nie miała być więźniem w tamtym miejscu to ciężko było jej sobie wyobrazić by była w stanie przekonać (!) porywaną (!!) dziewczynkę (!!!) do pójścia z porywaczami. Krwawa ewentualność była jakąś opcją, ale Chloe wolałaby raczej zgarnąć pełną pule, więc naturalnie zaczęła się zastanawiać czy niewielka dawka specyfiku, która sama przyjmowała nie podziałałaby na małą całkiem dobrze. Ale tego dopiero miała się przekonać.
- Poza tym... powinniśmy wiedzieć coś więcej? Na coś szczególnego uważać, czegoś się wystrzegać, obawiać? - zapytała, nauczona doświadczeniem. Lepiej było zawczasu zapytać.
Corinne
Liczba postów : 64
Dołączył/a : 12/04/2017
Temat: Re: Ośrodek Karyna Sob Maj 06 2017, 04:57
Jedyny niewyremontowany budynek w całym kompleksie był budynkiem głównym całego biomagicznego centrum. Jego wizytówką, jednostką reprezentacyjną, placówką odpowiedzialną przede wszystkim za dobre pierwsze wrażenie u odwiedzających. Chyba, że ktoś przybywał tutaj tylko po to, aby odwiedzić kawiarnię. Wtedy ok, nie było problemu. Corinne jednak do tej grupy nie należała. Zmarszczyła brwi, czujnie przyglądając się niemrawemu, zmaltretowanemu doktorkowi. Szef laboratorium raczej powinien zadbać o to, aby obiektem, będącym perłą pośród reszty zarządzanych struktur, można było się pochwalić. Porzuciła jednak tę myśl, jak i dalsze wnikanie w sprawy całego kompleksu, aby oszczędzić sobie kolejnych rozczarowań. Chociaż z faktem używania tutaj najzwyczajniejszego papieru i tuszu do wszelkich organizacyjnych spraw jeszcze długo miała się nie pogodzić. Główny budynek. Serce całego systemu. A władzę nad wszelkimi informacjami sprawują jakaś ropucha i zeszyt. Obydwoje wątpliwej trwałości. - Bailey. - odparła pospiesznie i odrobinę gorzko, jakby już była nieco zniecierpliwiona tym krótkim spotkaniem. Następnie podpisała imieniem i nazwiskiem podany jej dokument i wręczyła go na powrót profesorowi. Chwilę wcześniej, podczas jego przedstawienia, mniej lub bardziej dyskretnie parsknęła śmiechem, licząc, że pan niewyspany-Humpty-Dumpty miał na tyle osłabioną percepcję zmysłową, że uszło to jego uwadze. Gdy wszystko z jej strony było gotowe, zbliżyła się na kilka kroków w stronę drzwi wyjściowych. Wolałaby nie sterczeć już tutaj dłużej. Spojrzała jeszcze na Hermionę i uśmiechnęła się przepraszająco, jednocześnie teatralnie rozkładając ręce. Na teorię panny Metherlance odnoszącej się do sprzętu i technologii nie było bowiem ze strony naukowca żadnej odpowiedzi. Ani potwierdzenia, ani zaprzeczenia. Wszystko zatem miało okazać się dopiero za tajemniczymi drzwiami. Tylko o co chodziło z tym 'nic się nie dzieje bez powodu', hohoho?
Hermiona
Liczba postów : 265
Dołączył/a : 28/11/2012
Temat: Re: Ośrodek Karyna Nie Maj 07 2017, 13:02
Nie za bardzo zwracała uwagę na słowa doktorka, ale czy powinna? Przyszła na tę misję zdecydowana. Zdawała sobie sprawę, że różne rzeczy mogą się tutaj różnie potoczyć. Zniszczenie sprzętu, podarcie kartki dla ludzi nauki to poważna strata niezależnie od kosztów, który poniosą/ponieśli. W każdym razie Metherlance podpisała dokumenty i poddała je profesorkowi. Właściwie nie mogła już usiedzieć na miejscu, chciała dowiedzieć się czym konkretnie będą się zajmowali. Nie za bardzo miała też w tej chwili pytania, dlatego postanowiła zamilknąć, czekając na kolejne informacje.
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Ośrodek Karyna Pon Maj 08 2017, 09:58
MG
Torba spojrzał na Loczek nie wiedząc czy dziewczyna żartuje. No główny budynek, kurde. Byli na terenie kompleksu badawczego. Ciężko podejść do planu, spojrzeć i ogarnąć który jest główny? Ale może to po prostu taki pełen profesjonalizm? Loczek może nie chciała zostać oszukana przez siły wroga?-Za basenem główną drogą, Drewniany budynek z małą wieżyczką.-Odparł spokojnie. Pozostawało jeszcze pytanie ciemnoskórej o potencjalne przeszkody, ale w sumie Torbie za dużo nie powiedziano, wiadomo, magowie musieli umieć sobie radzić w każdej sytuacji... a może szef też nie specjalnie wiedział?-Jestem pewien że im szybciej się połapią co robicie, tym trudniej wam będzie dotrzeć do Hargeonu. Polecam więc bardzo ciche działanie.-I tylko tyle mógł przekazać. A MacDara słuchał prawda? On nie zasnął co nie?
Doktor widocznie nie zwrócił większej uwagi na śmieszki wróżki. Być może nie ogarnął, ale możliwe też że przywykł już do takich właśnie reakcji. Zabrał za to od dziewczyn papiery i z uśmiechem poprowadził do drzwi.-Dobrze, dobrze. Byłoby kiepsko gdybyście zrezygnowały. Ciężko o pracowników w tych czasach.-Po otwarciu drzwi dziewczyny znalazły się na klatce schodowej. Zaczęły schodzić za doktorem w dół. Kolejne piętra, miały wielkie masywne drzwi opatrzone odpowiednimi napisami "Laboratorium 1" i tak dalej, po jednym laboratorium na piętro.-Wasze zadanie jest dość proste. Gamma, chłopiec, lat 11 oraz Delta, dziewczynka, lat 7.-Grupka kierowała się całkiem głęboko, zeszli już całe 4 piętra w dół.-Do waszych obowiązków będzie należała prosta rozmowa i po prostu bycie z nimi. Monitorowanie ich zachowań, zmian humoru... dopiero za kilka dni dostaniemy nowych opiekunów z centrum szkoleniowego więc uznaliśmy to za dobrą możliwość do wykonania testu, jak zareagują dzieci na osoby spoza ośrodka.-I tak znaleźli się na piętrze dziewiątym. To był ich cel, choć nie było to ostatnie piętro. Doktor przyłożył dłoń do stalowych drzwi, a te po chwili otworzyły się. W środku siedział ochroniarz wyposażony w karabin szturmowy najnowszej generacji zaprojektowany najpewniej tu, w Artail. Zaraz przy wejściu, dał doktorowi i dwóm dziewczynkom, czarny przedmiot, z żółtym i czerwonym guzikiem.-To dla bezpieczeństwa. Gdyby dzieci zrobiły się... zbyt dzikie, możecie je porazić delikatnym ładunkiem, żółty guzik, to je uspokoi. Jakby się sprawy mocniej skomplikowały, czerwony pozbawi je przytomności.-Powiedział doktor prowadząc dziewczynki dalej. Minęli drzwi z napisem "Alfa" i inne z napisem "Beta" aż w końcu dotarli do rozwidlenia. Drzwi na końcu prawego korytarza były opisane jako "Delta" a lewego "Gamma"-Więc, która woli chłopca?-Zapytał spokojnie, czekając aż podzielą się pracą.
Chloe
Liczba postów : 123
Dołączył/a : 22/03/2017
Temat: Re: Ośrodek Karyna Pon Maj 08 2017, 19:17
Chloe wymierzyła szybkiego kuksańca towarzyszowi swojej misji. - Hej, nie śpij bo cię okradną albo nawet ukradną całego, o! - zwróciła mu uwagę, bo przez chwilę miała wrażenie, że Mac gdzieś daleko sobie odpłynął w przestworza wyobraźni. Teraz jeszcze było okej, ale gorzej jakby tak zadziałał w trakcie walki. Wtedy jedno dobre cięcie mogłoby pozbawić go głowy albo coś w ten deseń. Głupio byłoby mieć krew towarzysza zadania na ubraniu. Ble. - Dzięki za sprecyzowanie. Nie ma głupich pytań w końcu, jak wiadomo wszem i wobec. I dzięki za radę Torebko. - uśmiechnęła się w kierunku swojego rozmówcy, następnie powoli podnosząc się od stolika. Pierwszy krok jaki powinni byli podjąć to zapewne udanie się w kierunku wspomnianego budynku. Następnie mogliby ocenić, będąc jeszcze na dalszym dystansie, jak to wszystko wygląda, jak strażnicy sobie chodzą czy też są jakieś wejścia boczne. Była wieżyczka, to już wiedzieli, teraz pytanie było czy z poziomu gruntu było widać czy ktoś w wieżyczce jest czy nie, a także jaką ten ktoś w wieżyczce miał wizję. Może go zajść z tyłu, a może poczekać aż pójdzie do ubikacji. No i wiadomo... - Nie będzie ci przeszkadzało jak poczekamy do nocnej pory by zacząć działać? -
Chloe wtedy ostatecznie działała najlepiej... więc gdyby Mac dalej był w stanie wskazującym na narkolepsję, to Chloe zadziałałaby tak - wstępnie poszła sobie obejrzeć teren jeszcze za dnia, zachowując się jak totalnie przypadkowy przechodzień, a wróciła nocką, gdy będzie ciemno i super. Tak.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.