I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Jakieś 10 kilometrów od Hosenki znajduje znajduje się stara, drewniana willa nazwana na legendarnego wojownika, który według podań miał wybudować ów budynek lata świetlne temu. Uchodzi za miejsce nawiedzone. Ludzie trzymają się do niego z daleka, co z resztą nie jest ciężkie przez wysoką palisadę. Sam budynek jest dwupiętrowy, zdobiony na fasadzie smoczymi łbami. Wszystko stare, wydaje się nieużywane, zaś niektórzy, twierdzą, że pod budynkiem znajdują się rozległe podziemia. _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
MG
Tawerna "Pod Dziurawym Kuflem" jak zawsze o tej porze była cała zaludniona. Usytuowana nieco pod miastem zawsze nocą ściągała w swoje progi ludzi z okolicznych gospodarstw jak i z samego miasta. Tymczasem Finn, Pyza, Jamie oraz Kyle stali wokół niewielkiego stołu w pomieszczeniu przylegającym do sali głównej. Na samym stole stał kwadratowy skrzat przyodziany od stóp do głów czarnym płaszczem, kryjąc twarz w głębokim kapturze. Ta anonimowość. Widząc Pyzę pomachał do niej niepewnie, nie wiedząc, czy powinien się przywitać czy jednak samo to spotkanie jest zbyt oficjalnie i czy od razu nie powinien przejść do konkretów. - Ddzień ddobry. - przywitał się, po czym po chwili chrząknął, by kontynuować, tym razem bez jąkania się. - Cieszę się, że znaleźli się ochotnicy do tego dość ważnego dla mnie zadania. Chcę, byście odzyskali dla mnie starą, magiczną planszę. Kiedyś do mnie należała, ale z dość zawiłych powodów już jej... nie mam. - posmutniał nieco na myśl o starej, ale jakże cennej zabawce. - Powinna być w Bardżuruku. To taki dość spory dom niedaleko. Nikt tam nie mieszka. Znaczy się... oficjalne. - oświadczył, siadając na brzegu stołu. - W samym domu jej na pewno nie ma, musicie zejść do piwnicy. Nie wiem dokładnie, gdzie leży. No i czy w drodze piwnicy nie pozastawiał pułapek.. - przerwał nieco zamyślony. - Dostaniecie mapy. Przynajmniej aktualne lata temu, mogło się tam pozmieniać. Sama planszówka powinna być w takim nieco dużym pudełku poznaczonego runami. I dopilnujcie, by były pionki. To ważne. - w końcu jak grać bez pionków? Będzie ciężko. - Jakieś pytania?
Autor
Wiadomość
Kot od Kostek
Liczba postów : 1148
Dołączył/a : 10/08/2012
Temat: Re: Bardżuruk Wto Sty 06 2015, 15:45
The member 'Finny' has done the following action : Rzut kością
'k6' : 1
Kyle
Liczba postów : 268
Dołączył/a : 28/08/2013
Temat: Re: Bardżuruk Czw Sty 08 2015, 19:11
- O. Brązowe. W takim razie walczę. - Oznajmił blondyn, spoglądając na planszę. Zanim znowu przyszła jego kolej Zoe przyszła z sernikiem, patrząc się znacząco na Kyle. Uśmiechnął się, kłaniąc się lekko. - Z największą przyjemnością zjem wyrobów pani kuchni, panno Zoe. - Rzekł szarmancko, biorąc kawałek. Spałaszował go ze smakiem ignorując ciastka Finna(w końcu miał ciasto, od tak pięknej osobliwości). Gdy tylko przyszła znowu jego kolej, bez wachania rzucił kością i przesunął dalej pionek.
Kot od Kostek
Liczba postów : 1148
Dołączył/a : 10/08/2012
Temat: Re: Bardżuruk Czw Sty 08 2015, 19:11
The member 'Kyle' has done the following action : Rzut kością
'k6' : 2
Pyza
Liczba postów : 241
Dołączył/a : 13/03/2014
Temat: Re: Bardżuruk Czw Sty 08 2015, 20:03
Może niektórych to zadziwi, ale... Pyza był pyzą. I na dodatek, nie był ostatni, nie, oj nie. Był trzeci! I miał zamiar to kontynuować. Dlatego ta drożdżowa latorośl, będąca ogromna jeszcze przez kilka najbliższych minut (postów), miała teraz niemały kłopot by nie połknąć kostki lub pionka. I to przypadkiem. Dlatego z pieczołowitością, godną dziecka, próbującego naśladować swojego utalentowanego w malarstwie rodzica, pyza (jako gatunek), próbowała ponownie rzucić, przypadkiem nie niszcząc innych pionków na planszy, acz było to trudne. Mimo wszystko jednak, z zaciekawieniem godnym gargantuicznych rozmiarów ciast drożdżowych obserwowała, jakiż to numerek teraz jej wypadnie.
-Pu... uu... uu... ciu... uuu~ - zaczęła Pyzunia "wyliczać", choć z jej ciałkiem trudnym było ustawienie pionka na odpowiednim polu... i to brązowym. Czy to coś znaczyło? -Puciuuu~? - spytała zainteresowana z błyszczącymi z podniecenia oczami. Drożdżowy instynkt jasno jej mówił, że to pole nie było zwykłe. I dopiero, gdy sięgnęła do odmętów ciastowej pamięci przeniosła pionek dwa pola dalej, potem z radością skacząc -PU~.... CIUUUUU~! - aha... wspomniałem o tym, że skakała na prowizorycznym stole z planszówką na niej? Ale... to wszystko przez radość. Trzeba zrozumieć dzieciaka noo.
3/5 Pierwotna Fermentacja
Ostatnio zmieniony przez Pyza dnia Czw Sty 08 2015, 20:09, w całości zmieniany 1 raz
Kot od Kostek
Liczba postów : 1148
Dołączył/a : 10/08/2012
Temat: Re: Bardżuruk Czw Sty 08 2015, 20:03
The member 'Pyza' has done the following action : Rzut kością
'k6' : 5
Jamie
Liczba postów : 233
Dołączył/a : 23/08/2013
Temat: Re: Bardżuruk Pią Sty 09 2015, 17:07
Ciastka i sernik. Wszystko to razem brzmiało bardzo dobrze, więc Jamie na chwilę tylko przeniósł się w kierunku sernika, nie spuszczając jednak swojego pionka z wzroku. O tak, on tutaj już wszedł w tryb walki o zwycięstwo, nawet jeśli wcześniejsza tura mogła pójść nieco lepiej. Na całe szczęście jego główny i bezpośredni rywal nie poradził sobie lepiej od niego, więc O'Sullivan wciąż mógł zachowywać wesoły i nieco zacięty uśmiech na twarzy. Następnie ukroił sobie kawałek placka. - Mam nadzieję, że pani Zoe wróci już niedługo, nie zdążyłem jej podziękować za uraczenie swoimi wyrobami. - rzucił autentycznie wesoło chłopak, potem sięgając już po kostkę. Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że w sumie życząc sobie powrotu Zoe, poniekąd życzył komuś urazu. W sensie... wtedy by wróciła, prawda? - Tego typu gry... zdarzyło mi się grać w różne gry w moim życiu, ale w żadnej nie jestem specjalistą, jeśli tego pytanie miało dotyczyć. - odpowiedział chłopak, czekając na swoją kolej w rzucie kostką. W międzyczasie zdążył skosztować nieco pyszności przygotowanych przez Zoe. - No dobra, spróbujmy tym razem trochę odskoczyć! - zdecydował się na podkręcenie nastroju wśród osób obecnych przy stole. O tak, w końcu mieli się tu bawić. W sumie nie wiedział czy Pyza się dobrze bawi. Kyle... był Kylem, a Finn miał pecha nad wszelkie możliwe prawdopodobieństwo. A powinni się byli dobrze bawić! Koniec końców misja zamieniła się w grę i zabawę, czyli... całkiem sympatyczny obrót sprawy, zwłaszcza po ostatnich zdarzeniach! Turl, turl~
Kot od Kostek
Liczba postów : 1148
Dołączył/a : 10/08/2012
Temat: Re: Bardżuruk Pią Sty 09 2015, 17:07
The member 'Jamie' has done the following action : Rzut kością
'k6' : 1
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Bardżuruk Pią Sty 09 2015, 17:47
MG
Fin po raz trzeci wyrzucił 1, co wydawałoby się... pechowe? Coś w ten deseń. Albo po prostu jawne oszustwo. Osvald wysłuchał Jamiego, jednak na chwilę obecną bardziej zaczęła go interesować Pyza. A raczej pionek Pyzy. W zasadzie sytuacja na planszy. Spodziewał się, ze może ich prześcignąć, jednak szansa na tak perfekcyjny rzut kością wydawała mu się nikła. - Wróci. Zawsze wraca, niestety... - stwierdził nieco rozczarowany tym faktem, po czym chwycił kostkę, ignorując skaczącą Pyzę. Na moment przeniósł wzrok na pionek Finna, jak i na niego samego. - Nie masz ty chyba większego szczęścia... Przynajmniej teraz. - skwitował, po czym rzucił sześcian na stół. Ten jednak pod wpływem skaczącej Pyzy zleciał ze stołu, potoczył się po płytkach po czym wpadł w niewielką szczelinę w zasadzie stając na kancie. Zaraz po tym rozległo się lekkie trzęsienie ziemi, zaś gdzieś z oddali słychać było donośny ryk jakiegoś większego zwierzęcia, a moment po tym huk, jakby o ziemię huknęło drewniane WTC. - OOOOOSVALD! - słychać było wołanie Zoe, która w zasadzie wydawała się obecnie lekko powiedziawszy wściekła. Mężczyzna zaś siedział spokojnie z męczeńska miną, po czym zaraz jego towarzyszka wpadła ponownie do pomieszczenia. - Tylko mi nie mów, że nie sprzątnąłeś tego cholerstwa z piwnicy... To się całe przeżarło przez kamienne płyty aż do legowiska Sar'Kana! Friederica się wścieknie! - zaczęła na niego krzyczeć, po czym podeszła do stołu, zwinęła planszówkę po czym złożona rzuciła na pierwsze z brzegu łóżko. - Zamiast grać idź się tym zajmij, no na litość boską! Jak Lev się dowie co się stało z jego notatkami to i tak masz przerąbane, a teraz jeszcze statek Giselle siekną o ziemię! - zaraz po tym znowu wyszła. Osvald zaś tylko odprowadził nią wzrokiem, po czym momentalnie ściszył głos. - A mówiłem, że może nie wracać. I kto normalny trzyma okręt. W domu. Pod ziemią... - zupełnie nie krył niezadowolenia. - Dobra, później dokończymy. - wyciągnął z kieszeni klucze, po czym rzucił je Finnowi. - Idźcie korytarzem po prawo cały czas prosto, później w lewo i schodami w dół. A później w lewo, prosto i ostatnia w prawo. To co tam znajdziecie wyprowadźcie do salonu obok. Przynajmniej tak się przydacie. - sam wstał, po czym ruszył korytarzem w lewo, skąd wcześniej rozległ się donośny huk. Może ten statek? Tylko w sumie pytanie, jak głęboko znaleźli się pod ziemią. No i inna sprawa - co robić? Bo w zasadzie planszówka leżała obok. Z pionkami. A to, co niby miało być za drzwiami zamkniętymi na klucz pewnie nie chciałoby czekać.
Kyle: 80mm twarz cała spalona. Zabandażowana, pokryta dziwną maścią. Przypalona ręka owinięta w bandaże, opatrunki, w temblaku. Pęknięty bark, nie boli | 26hp (daj znać czy walczysz w poście czy też nie) Jamie: 117mm lekko poparzone nogi i ręce, możesz się ruszać, aczkolwiek skóra nieco piecze. Dalej w bandażach. | 29hp Pyza: 70mm lekko poparzone ciałko, możesz się ruszać, aczkolwiek skóra nieco piecze. Dalej w bandażach.| 26hp Finn: 80mm lekko poparzone nogi, możesz się ruszać, aczkolwiek skóra nieco piecze. Dalej w bandażach | 30hp
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Bardżuruk Sob Sty 10 2015, 03:56
Do trzech razy sztuka? Zapewne, gdyby Finn należał do bardziej bojowych jednostek, to szukałby właśnie twórce owego powiedzonka tylko po to, aby rozliczyć się z takowym za jego niefart. Powoli zaczął nawet już myśleć, iż coś może być nie tak z kostką, jednak... - K-Kto nie ma szczęścia w grach, ma je w miłości, nie? - zaśmiał się ciut sztucznie, próbując odnaleźć jakikolwiek pozytyw na tym łez padole, jak i uświadamiając sobie to, iż aktualnie jego pomoc w zwycięstwie ograniczała się do - wyczekiwania na koniec punktów zdrowia przeciwników! Na szczęście - nawet jego nieszczęściu towarzyszyło światełko w tunelu, które to aktualnie objawiło się pod postacią - pani Zoe? - Wszystko w porządku? - spytałby się tylko policjant, a zielone tęczówki uważnie zlustrowałyby zaistniałą sytuacje, jak i zdenerwowaną kobietę, która napomknęła o - kimś? Czymś? - Sar'Kana? Co to takiego? - dopytałby tylko, licząc na to, iż jakiekolwiek odpowiedzi pojawią się, zwłaszcza że mieli wyruszyć z misją na misji?! Prawdopodobnie też nie skomentowałby słów Osvalda, gdyby jego uwagi nie przykuło jedno słówko. Nawet jeśli jego reakcja mogła wydawać się ciut opóźniona, bo mężczyzna zdawał się już wychodzić, Finnian dodałby tylko: - Chwila! O-Okręt? Tutaj? Intrygujące było to, iż tyle rzeczy mogli znaleźć w piwnicy dość niewielkiego budynku, a teraz na dodatek Finn posiadał klucze! Pomińmy fakt, jakby już nie miał sporo takowych, ot co! W każdym bądź razie - obiecywali pomoc, a teraz nadarzała się okazja, więc wypadało z niej skorzystać. Mimo wszystko potrzebowali oni jednak jakiegoś - planu? A przynajmniej pewnych zabezpieczeń, jak chociażby: - Poproszę zapałki - skierowałby te słowa do ich eksplodującego koleżki, mając nadzieje, iż ten jednak się posłucha i pozwoli sobie zarekwirować owy sprzęt. Poza tym dodałby tylko: - Oddam po misji. Chyba - proste? Logiczne? I najważniejsze - całkowicie niewybuchowe, a to w ich stanie się liczyło najbardziej! Mimo wszystko dalsze rozważania przerwał huk, na który młody Jerome przymrużył tylko oczy, milknąc na chwilę, aby dalej - rozporządzać zasobami ludzkimi! - J-Jamie? Zaopiekowałbyś się Oblężeniem? Nie możemy pozwolić by coś zniszczyło grę, a... - urwałby tylko, przenosząc wzrok na trzeciego blondyna, któremu raczej nie wypadało mówić, że mu się nie ufa w kwestii zapewniania stosownej opieki. Tak. Robienie sobie wrogów w sojusznikach z pewnością nie sprzyjałoby wykonaniu zadania, więc blondyn po prostu po krótkiej pauzie dodałby. - W końcu pan Kyle dogaduje się z Pyzą wyśmienicie i na pewno się nią odpowiednio zajmie oraz wyjaśni zaistniałą sytuację. - kolejne stosunkowo proste stwierdzenie, które miało tylko dopomóc Finnkowi w jego planach, acz... Po dzisiejszych manewrach i przeżyciach miał wrażenie, że prędzej to posiłek musiałby opiekować się Blackstone'm. Czas to wszystko zweryfikuje, a póki co: - Idziemy? - krótkie pytanie, które miało wskazywać na to, czy owa ekipa spod tasinej gwiazdy śmierci wyruszy na zadanie w trakcie misji. W końcu każda chwila się liczyła, a skoro coś tam było... Wypadało się tam udać! Przynajmniej póki nie zgubili Osvalda, czy też kierunku. Oczywiście uważając na to, co czyhało za drzwiami.
Pyza
Liczba postów : 241
Dołączył/a : 13/03/2014
Temat: Re: Bardżuruk Sob Sty 10 2015, 11:58
T-to... t-to... TO BYŁO NIE FAIR! Ledwo Pyzunia zaczęła wygrywać, a tu już odchodzą! Ona nie chciała kończyć, przez co w jej oczach zastępem stanęły łzy, które zaczęły ponownie zalewać piwnicę, bo jej było smutno. ZUA, ZUA CIOCIA! -PUCIUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUU UUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUU UUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUU UUUUUUUUUUUUUUU!~ - zapłakała, po czym w ramach focha wystrzeliła w ZUĄ ZOE swe nadzienie pod postacią 3 kawałków miesa przy pomocy Machine Meat Gun (C). Nie! Pyza chciała grać! Bo gra była grą i była fajna! Co z tego, że była już dużym drożdżowym bycikiem. W głębi swojego mięsnego nadzienia wciąż była dzieckiem i gra ją pochłonęła. I nawet wygrywała! FOCH. Ona się nie rusza, ona chce grać. Bo Puciuuu~. I Koniec.
4/5 Pierwotna Fermentacja
Kyle
Liczba postów : 268
Dołączył/a : 28/08/2013
Temat: Re: Bardżuruk Sob Sty 10 2015, 17:16
Uśmiechnął się. Mimo totalnego zawalenia sprawy Zoe, była miła dla niego. Widział jak reszta drużyny z Osvaldem na czele patrzą się na niego z poniżeniem, jak bardzo nim gardzą. Nawet zaczął myśleć, że Pyza celowo zaatakowała go, by zemścić się za to co zrobił wtedy z zapałką. Co mu wpadło do głowy żeby to rzucić w tą ciecz? W każdym bądź razie czuł, że Zoe jest na niego trochę zła, ale...czuł od niej tą niezwykle sympatyczną aurę, która sprawiała, że Kyle od razu czuł się lepiej. Po za tym widział jak się do niego uśmiechała lub zerkała na niego. Może...może jej mu szkoda? - Panna Zoe jest taka miła...i niezwykle zdolna skoro poradziła sobie z naszymi ranami. No i oczywiście jej kuchnia też jest niczego sobie! - Stwierdził zadowolony biorąc kolejny kęs sernika. Czuł w głębi duszy przyjemne ciepło. Zoe...ach, jakże to cudowne iż stwórca jest jeszcze w stanie tworzyć takie piękne oraz niezrównane dzieła. Jej piękne jasnobrązowe oczy...figlarne, choć interesujące białe włosy z różowymi końcówkami...delikatne i gładkie dłonie, które tak pieczołowicie pracowały by pomóc mu i innym członkom drużyny w bólu...ach, ten jej niezwykle dźwięczny głos, był dla niego niczym najpiękniejsza poezja, jak uspokajający trel ptaków, które zadowolone śpiewały na wiosnę, jak smar na jego zardzewiałe i pęknięte serce. Niespodziewanie z otchłani jego umysłu wyrwały go jakieś niepokojące dźwięki oraz ryk od którego dostał ciarki na plecach. Co to takiego? Czyżby Smok? Tutaj? Nie, to niedorzeczne. Smoki to tylko legenda. Słyszał wiele rzeczy o pojawianiu się smoków, wierzy też, że kiedyś istniały. Ale teraz to nie możliwe by jakiś się ostał...prawda? - Co to...- Zaczął, lecz zamilkł słysząc głos Zoe, który nie brzmiał tak dźwięcznie jak sobie przypominał z wcześniej. Ach, kogo próbujesz oszukać? Nawet w złości jej głos nie pozostaje być niezwykły i piękny zarazem. Gdy tylko weszła do pokoju postarał nie uśmiechać się do niej i udawać powagę. Kiedy tak krzyczała na Osvalda, Kyle z zadowoleniem stwierdził, że jak się wścieka to uroczo marszczy swój nosek. Mmmmm...mógłby się na nią patrzeć godzinami.
Nagle Pyza zaczęła znowu głośno płakać, zupełnie jak wtedy kiedy rzuciła się na niego, robiąc mu nie małe kuku w bark. Spiął się, przygotowując się do rychłego ataku, lecz ujrzał, że Pyza nie zamierzała "zaatakować" go tylko...Zoe! Czas jakby zwolnił w umyśle chłopaka. Pyza atakowała Zoe! Chciała skrzywdzić Zoe! Zoe jest niebezpieczeństwie! Nie...nie..nie...nie...NIE!!!!!!!!!!!!!!! Nie zważając na rany, na ból, na przeciwności, na konsekwencje Kyle zerwał się ze swojego miejsca, stając tuż przed Zoe zasłaniając ją własnym ciałem, by w najgorszym wypadku przyjąć uderzenie na siebie. - Póki żyję, nie pozwolę na moich oczach skrzywdzić kobiety! A już w szczególności nie ZOE! - Przeleciało mu przez myśli. - FUS RO! (C) - Wykrzyknął słowa mocy, by powstrzymać atak mięsnych kul, bądź przynajmniej zmienić trajektorie lotu, aby nie doleciały do zamierzonego celu. Spojrzał się zdeterminowany na Pyzę. W jego oczach płonął płomień wściekłości, który starał się stłumił w sobie. Nie może popełnić większych głupot! Musi spłacić swój dług wobec swojej ukochanej, jego obecnie najwyższego uwielbienia! Nie dopuści by stało jej się coś złego, nie pozwoli by stała jej się najmniejsza krzywda. - Pyzo! Jak śmiesz atakować Zoe!? Przecież pomogła Ci z twoim rannym drożdżowym ciałkiem, a ty tak się odpłacasz? Nie atakuje się kogoś bo przerwało się grę! Puciuuuuuuuu! Puciu, ciu, puuuuuuciuuuu! - Wykrzyknął w jej stronę. Zaraz po tym spojrzał się na Zoe, czy przypadkiem nic jej się nie stało. Krew by go zalała gdyby doznała jakichś ran.
Jamie
Liczba postów : 233
Dołączył/a : 23/08/2013
Temat: Re: Bardżuruk Pon Sty 12 2015, 16:09
Jamie poczuł dziwne ukłucie w sercu, gdy tylko Finn wypowiedział kwestię dotyczącą miłości, lecz postanowił je szybko zignorować i nie pozwalać mu na to, by urosło w coś mogącego w jakikolwiek sposób wpłynąć na jego zachowanie. On przecież wygrywał w tej grze, a przynajmniej był najbliżej zwycięstwa z nich wszystkich jeszcze w ostatniej turze. Nie, teraz to już nie miało znaczenia, bo pojawiły się przed nimi zdecydowanie większe problemy, więc lepiej było się skupić na nich, a nie być smutnym, że odebrało się człowiekowi dobrą (bo bliską zwycięstwa) rozrywkę. Poza tym - mogli dograć całość po opanowaniu sytuacji, która miała właśnie miejsce, cokolwiek też nią dokładnie było. O'Sullivan uśmiechnął się lekko widząc jakie pytania zadaje Finnian. Bardzo dobrze, dokładnie tak, niezła robota, chciał niemal pogratulować mu świetnej pracy reporterskiej, bo to przecież on zazwyczaj zadawał takie pytania. Postanowił jednak dodać jeszcze jedno pytanie, tak długo jak którakolwiek z dwójki osób, która mogła cokolwiek wiedzieć na ten temat, wciąż była w pokoju. - Kim jest pani Friederica? - pytanie było bardzo bezpośrednie i stanowiło właściwie tylko dodatek do pytań żadnych przez Finniana. Biorąc pod uwagę to, że wszyscy wydawali się być w pośpiechu chłopak nie spodziewał się jednak, że ktokolwiek się zatrzyma po to, by udzielić mu odpowiedzi, więc postanowił poczekać z ewentualnym powtórzeniem pytania na lepszy moment. Z zadowoleniem też odnotował, że Finn chciał się pozbyć ewentualnego źródła kolejnej tragedii - zapałek - z zasięgu człowieka, który potrafił z nimi wyczyniać prawdziwe cuda niewidy. Humor chyba akurat się trzymał Jamiego, bo z rozbawieniem stwierdził w myślach, że po tym wszystkich to Kyle chyba będzie mógł naprawdę się chwalić tu i tam swoją potęgą. Jedna zapałka zdołała zrobić tyle, a przecież nie była wspierana żadną magią ani niesamowitymi zdolnościami. Postanowił jednak tym razem zachować ten żart dla siebie.
I... teraz w zależności od faktycznej sytuacji to, co Jamie mógł zrobić nieco się różniło. Otóż, jeśli pani Zoe faktycznie opuściła już pokój i nic jej nie groziło O'Sullivan nie podejmował żadnych konkretnych akcji dotyczących Pyzy i Kyle'a. Widział na co się zanosiło, ale może to był taki ich sposób wzajemnej komunikacji? Może Kyle był skrytym masochistą, a Pyza jego... domi--. Nie. Tak lepiej było nie myśleć, a Jamie nasunął aż kapelusz na swoje oczy, po czym postanowił uwagę skupić na Finnianie. - Nie sądzę, że powinniśmy zabierać ją ze sobą. Nie wiadomo co nas czeka tam gdzie idziemy, a nie chciałbym też dwa razy w ciągu dnia zostać uznanym za... mającego na pieńku z prawem. - uśmiechnął się nieco łobuzersko O'Sullivan, jednym z tych uśmiechów, które kiedyś wytrenował sobie przed lustrem specjalnie dla swoich fanek. Rozejrzał się wokół siebie szukając jakiegoś miejsca, gdzie mógłby jednak wsunąć grę, tak by była nieco bezpieczniejsza. Miejsca typu szafka, szuflada, a w ostateczności nawet pod ewentualny dywan (ale jeśli pod dywan, to w miejscu pod stołem, by potem przypadkowo na grze nie stanąć). Pionki położył tak, by się w tym procesie nie połamały, ale by zostały na swoich miejscach. Wziął za to ze sobą kostkę do gry. Chciał coś przetestować, ale może później.
Gdyby jednak Zoe, faktycznie była zagrożona atakiem sfrustrowanej Pyzy, to Jamie nie bawił się w bycie niesamowitym męskim herosem i stawanie na celu ataku, ale postanowił zadziałać bardziej instynktownie i rzucić się bezpośrednio na kobietę, jednocześnie starając się wylądować tak, by to jego ramię uderzyło w ziemię, a panience nic się nie stało. Taki sposób obrony miał według niego więcej sensu, niż jakikolwiek inny. Oczywiście - zakładając, że zdąży zrobić co trzeba. Jednocześnie wtedy, dopiero po tym akcie obrony miałby zamiar zrobić to co opisano powyżej.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Bardżuruk Sro Sty 14 2015, 14:37
MG
Słysząc słowa Fina, mężczyzna tylko lekko się skrzywił, nie odrywając wzroku od planszówki. - Może... - na resztę pytań nie odpowiedział, tylko machnął na nie ręką jakby było na chwilę obecną nieistotne. Atak Pyzy nie odniósł skutku. Chociaż Kyle i Jamie już byli gotowi udzielić pomocy, ich już nie było. Fin w międzyczasie zauważył niebiesko-fioletowe iskierki na ścianach, po czym drożdżowa amunicja trafiła Pyzę w plecy. A ze tyły miała dalej nieco poparzone, uderzenie odczuła bardziej niż miałoby to miejsce w innych okolicznościach. Zoe nieco zdezorientowana spojrzała po ludziach, karcąco patrząc przez moment na Pyzę, po czym skinęła głową i szybko wyszła. - Co to Sar'Kan dowiedzie się na miejscu. Tak, okręt tutaj, powiedziałem inaczej? A Friederica to Friederica, robi nam z Bardżuruku zoo... - udzielił wyczerpującej odpowiedzi wychodząc z pomieszczenia. Planszówka z pionkami została schowana pod jednym z łóżek, zaś kostka znalazła się w posiadaniu Jamiego. Kiedy wszystko ucichło, można było zauważyć, że Fin zniknął, zaraz zaś po nim wyszedł z kostką Jamie w poszukiwaniu drzwi. Te zaś znaleźli. Problem polegał na tym, jak długo im to zajęło i ile razy mimo wszystko pobłądzili. Ostatecznie jednak czarne jak noc, duże, ciężkie drzwi spoczywały spokojnie na zawiasach, zaś zza nich słychać było ryk czegoś dużego. Lub po prostu zwierzęcia, które głośno ryczy.
Kyle: 80mm twarz cała spalona. Zabandażowana, pokryta dziwną maścią. Przypalona ręka owinięta w bandaże, opatrunki, w temblaku. Pęknięty bark, nie boli | 26hp (daj znać czy walczysz w poście czy też nie) Jamie: 117mm lekko poparzone nogi i ręce, możesz się ruszać, aczkolwiek skóra nieco piecze. Dalej w bandażach. | 29hp Pyza: 70mm lekko poparzone ciałko, możesz się ruszać, aczkolwiek skóra nieco piecze. A teraz boli bardziej od oberwania pociskami. Dalej w bandażach.| 26hp Finn: 80mm lekko poparzone nogi, możesz się ruszać, aczkolwiek skóra nieco piecze. Dalej w bandażach | 30hp
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Bardżuruk Czw Sty 15 2015, 00:32
Z całą pewnością blondyn należał do grupki osób, które nie potrafiły się odnaleźć w zaistniałym zamęcie. Oj nie, a na domiar złego świadczyło o tym ciut zdezorientowane spojrzenie, którym policjant obdarzył Osvalda w chwili jego odpowiedzi, jakby nie był pewien, do czego odnoszą się ów słowa, albo... Po prostu zbiły go one z tropu, powodując jeszcze większy mętlik w głowie samym faktem istnienia ów wypowiedzi! - Okręt? Z-Zmieścił się? - dopowiedziałby tylko w chwili, gdy padły kolejne wyjaśnienia, acz wątpił w dalsze odpowiedzi. Czemu? Może i dlatego, iż Osvald zdawał się opuścić to pomieszczenie, a przynajmniej dało się odnotować jego absencje. W każdym bądź razie funkcjonariusz w akompaniamencie członka Pegazów znaleźli się przed celem ich - podróży? Zadania? Wszystko po to, aby usłyszeć donośny odgłos ryk, który dochodził z jego otoczenia, a na który Finn zdawał się zatrzymać, próbując zlokalizować jakkolwiek źródło owego odgłosu. - To za drzwiami? - spytałby tylko, aby w sumie po chwili podpytać starszego znajomego o drugi, dość istotny szczegół. - O-Otwieramy? - dopytałby już tylko, a jeśli nie otrzymałby żadnego sprzeciwu ze strony Jamiego, to najpewniej nacisnąłby na klamkę, czy też raczej pchnął ciemne drzwiczki, cofając się nieco do tyłu. Tak dla bezpieczeństwa, a zarazem, aby dokonać jednak pierw jakiś oględzin, a nie pchać się w szczęki jakiejś ryczącej bestii, czy coś!
Hej, tam gdzieś, znad dawnej strony, Wchodzi Kyle, zrozpaczony. Czule żegna się ze światem, Jeszcze czulej, ze zgliszczakiem!
Ref: Kostkę! Kostkę! Kostkę dajcie! A jak wygram - uciekajcie! Graj, graj, graj Oswaldzie, Mój ty rudy, oponentku! Kostkę! Kostkę! Kostkę dajcie! A jak wygram - uciekajcie! Rzucaj, rzucaj Finnianie, A i tak... one, one, one!
Wiele planszówek jest na świecie, Lecz najwięcej w Bardżuruku. Tam Sucharka serce pozostało, Przy kochanym "Oblężeniu"!
Ref: Hej, hej, hej, Zoe, Ulecz Kyle trochę może. Turlaj, turlaj się kosteczko, Po zwycięstwo i po męstwo! Hej, hej, hej Zoe, Ulecz innych też może. Powiedz, powiedz co się dzieje W tej piwnicy, tu, tu, tu!
Ona jedna tam została, Zapałeczka moja mała. A ja tu w piwniczym gronie Cały czas, myślę o niej!
Ref: Hej, hej, hej pegazie! Co zrobisz w swojej bazie? Czy powiesz w radiu o tym, Czy oskarżysz Kyle'a za tym?! Hej, hej, hej pegazie! Co zrobisz w swojej bazie? Może też coś zrobimy? Ależ po co, NIE NIE NIE!
Żal, żal, za Bardżurukiem za drewnianym, starym butem. Żal, żal, Pyza płacze, Już go więcej nie zobaczę.
Ref: Pu! Pu! Puuuuuciu!~ Pyza także marzy o wakacie! Zagrać też by bardzo chciała, Lecz zua MG nam zabrała! Pu! Pu! Puuuuuciu!~ Pyza także marzy o wakacie! Przy piosence teraz granej, Uwielbianej... tak, tak, tak!
Ciasta, ciasta, ciasta dajcie! A jak przegracie, to oddajcie Wszystko coście posiadali Czy to duzi, czy to mali!
Ref: Hej, hej, hej blondynie! Czemu masz tak niewyraźna minę? Powiedz też, czy nam pomożesz, No chyba, że nie możesz! Hej, hej, hej blondynie! Czemu masz tak niewyraźną minę? Statek, potwór i co jeszcze? To piwnica, mroczna tak!
Wszystko cośmy posiadali, To płomienie nam zabrały. Zniszczyły też rzeczy wasze I zraniły ciała nasze!
Ref: Hej, hej, hej Tasiu! Wybacz, że nikt tu nie zna basu. Ta pieśń się już kończy, Lecz wyślemy, też list gończy! Hej, hej, hej Tasiu! Wybacz, że nikt tu nie zna basu. To już koniec tej piosenki, Oby podobało się!
Pyzunia... on... on... ten zuy... ten, kogo traktowała jak brata... on... on... on ją ZDRADZIŁ! Gdyby nie to, że była Pyzą, najpewniej w chwili obecnej przypominałaby meteoryt rozpalony do czerwoności, ale nie atmosferą, ale zachowaniem Kyle'a! I jeszcze jego słowa. Te okrutne słowa! Jak on mógł tak ją nazwać! W Pyzie zastępem stanęły łzy, ale także... dziecinny foch i gniew! NIKT... NIE... BĘDZIE... RANIŁ... PYZY... -PUCIUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUU~! - potężnych rozmiarów drożdżowy pocisk mknął właśnie w stronę Kyle'a, dodatkowo napędzany istną furią i gniewem (Utwardzenie C i Dog Beating Attack), z dodatkowym odrzutem i chłodzeniem w postaci łez... tak... straszna broń... na największych przestępców... żarty się skończyły... drożdże zostały rzucone. Poleje się krew zdrajców.
Pierwotna fermentacja 5/5 Utwardzenie 1/2 "Theme" nie ma za zadaniu nikogo urazić, jeśli tak się stało, to przepraszam.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.