I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Jakieś 10 kilometrów od Hosenki znajduje znajduje się stara, drewniana willa nazwana na legendarnego wojownika, który według podań miał wybudować ów budynek lata świetlne temu. Uchodzi za miejsce nawiedzone. Ludzie trzymają się do niego z daleka, co z resztą nie jest ciężkie przez wysoką palisadę. Sam budynek jest dwupiętrowy, zdobiony na fasadzie smoczymi łbami. Wszystko stare, wydaje się nieużywane, zaś niektórzy, twierdzą, że pod budynkiem znajdują się rozległe podziemia. _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
MG
Tawerna "Pod Dziurawym Kuflem" jak zawsze o tej porze była cała zaludniona. Usytuowana nieco pod miastem zawsze nocą ściągała w swoje progi ludzi z okolicznych gospodarstw jak i z samego miasta. Tymczasem Finn, Pyza, Jamie oraz Kyle stali wokół niewielkiego stołu w pomieszczeniu przylegającym do sali głównej. Na samym stole stał kwadratowy skrzat przyodziany od stóp do głów czarnym płaszczem, kryjąc twarz w głębokim kapturze. Ta anonimowość. Widząc Pyzę pomachał do niej niepewnie, nie wiedząc, czy powinien się przywitać czy jednak samo to spotkanie jest zbyt oficjalnie i czy od razu nie powinien przejść do konkretów. - Ddzień ddobry. - przywitał się, po czym po chwili chrząknął, by kontynuować, tym razem bez jąkania się. - Cieszę się, że znaleźli się ochotnicy do tego dość ważnego dla mnie zadania. Chcę, byście odzyskali dla mnie starą, magiczną planszę. Kiedyś do mnie należała, ale z dość zawiłych powodów już jej... nie mam. - posmutniał nieco na myśl o starej, ale jakże cennej zabawce. - Powinna być w Bardżuruku. To taki dość spory dom niedaleko. Nikt tam nie mieszka. Znaczy się... oficjalne. - oświadczył, siadając na brzegu stołu. - W samym domu jej na pewno nie ma, musicie zejść do piwnicy. Nie wiem dokładnie, gdzie leży. No i czy w drodze piwnicy nie pozastawiał pułapek.. - przerwał nieco zamyślony. - Dostaniecie mapy. Przynajmniej aktualne lata temu, mogło się tam pozmieniać. Sama planszówka powinna być w takim nieco dużym pudełku poznaczonego runami. I dopilnujcie, by były pionki. To ważne. - w końcu jak grać bez pionków? Będzie ciężko. - Jakieś pytania?
Autor
Wiadomość
Jamie
Liczba postów : 233
Dołączył/a : 23/08/2013
Temat: Re: Bardżuruk Wto Lut 03 2015, 17:31
- Don't mind, don't mind~! - rzucił Jamie w kierunku Finniana, widząc, że zwierzątko niespecjalnie ochoczo zareagowało na jego próbę zdobycia uwagi, jednocześnie podnosząc w jego stronę dłoń z podniesionym kciukiem. O'Sullivan co prawda długo swojego przyjaciela nie widział, ale wiedział, że dla nikogo bycie ignorowanym nie jest niczym przyjemnym, więc postanowił przynajmniej pokazać, że on sam ma wciąż drugiego blondyna na uwadze i wie, że ten chciał dobrze. Dodatkowo teraz milczał, więc na pewno nie czuł się z tym dobrze. Oj, Finnian musiał popracować trochę nad nie braniem rzeczy do siebie, ale obecnie nie było czasu na to by go w tej kwestii uświadomić.
- Wybacz, to moja wina, że nie potrafię powtórzyć Twego imienia tak dobrze, by nie uczynić mu ujmy. - odpowiedział gwiazdkowemu zwierzu gwiazdkowy chłopak, delikatnie spuszczając wzrok na ziemię, tylko na momencik jednak, bo już chwilę później począł się przemieszczać w kierunku, z którego przyszli. - To ta droga. Prawda Finn? To tędy? - upewnił się jeszcze u swojego towarzysza czy na pewno dobrze idzie. - Postaramy się doprowadzić cię do miejsca przeznaczenia dbając o to by wszystko było w jak najlepszym porządku. Nie zawiedziemy zaufania. - uśmiechnął się promiennie O'Sullivan w kierunku zwierzęcia, a następnie idąc bokiem, tak by widzieć "eskortowanego" zaczął przemieszczać się w kierunku, z którego tu razem z Finnianem przybył. Gotowy był jednak zatrzymać się w każdej chwili, gdyby zobaczył, że coś jest nie tak z "gwiazdkowym". Także rozglądał się wokół, by ewentualnie zareagować w razie niebezpieczeństwa czy problemów.
Pyza
Liczba postów : 241
Dołączył/a : 13/03/2014
Temat: Re: Bardżuruk Sob Lut 07 2015, 15:33
No... Pyzowaty okręt zniszczenia wszechświata zaczynał dokonywać ostrzału sufity przy pomocy lin i metalowych elementów. A naczelny majtek do sprawdzania stanu wrogiego statku stwierdził, że będzie dało się naprawić ten wrogi obiekt i wykorzystać ku swoim niecnym, pirackim, pyzowatym celu. Będzie jeszcze pożytek z tego leniwego szczura lądowego. No i na dodatek dał tej drożdżowej istotce jej niezbędny ekwipunek. Tak więc najpierw Pyza ku chwale bandery pod mroźną mamusią starała się założył opaskę na swoje prawe oko, a następnie, z zabawkowym mieczem w ustach udać się w pobliże steru, by w sposób, w jaki się na nim znalazła, znaleźć się na podwyższeniu i spoglądać na rozległość siedmiu mórz, których jest postrachem. Fakt faktem, taki mieczyk pasował do rycerza, a nie do pirata, a może bardziej korsarza jej mamijnej mości. Wszak inne bronie mieli piraci i nawet Pyzunia to już wiedziała. -Puciuuuu~! - głośno zakrzyknęła próbując wskazać mieczykiem przed siebie, rozkazując swej potężnej załodze ruszyć na przód, na podbój kolejnych mórz!
Kyle
Liczba postów : 268
Dołączył/a : 28/08/2013
Temat: Re: Bardżuruk Nie Lut 08 2015, 00:55
Ach, jakże nie udany był ten ukłon, upokorzenie przed najdroższą. Ale jego serce przyśpieszyło widząc, jej uśmiech oraz to, że podała mu jakąś buteleczkę. Nie, przepraszam, źle się wyraziłem. To była buteleczka od Zoe! Sprawiało to, że była to najcudowniejsza buteleczka jaką mógł kiedykolwiek dostać, bo właśnie ją dostał! A jej zawartość...zapewne jest nasączona miłością, tak to musiało być to. Miłość jest w stanie uleczyć wszelkie rany, więc jeżeli sama Zoe zrobiła owy wywar to było pewne, że Kyle od tego wyzdrowieje. No bo jakże mogło być innaczej?
- Z największą przyjemnością, już się biorę do pracy. - Powiedział szczęśliwy, a następnie wypił do dna zawartość buteleczki i bez ani chwili wahania wziął się do pracy. Ostrożnie zbierał rośliny(urywał je, bądź znalazł jakiś nożyk, by odciąć je, zależnie od tego jak dokładniej poinstruuje go Zoe), które miały różowe liście i i wkładał je do odpowiednio przygotowanych do tego słoiczków. Starał się być bardzo dokładny i skoncentrowany, by Zoe była z niego dumna oraz by jak najbardziej mógł jej pomóc. Raz na jakiś czas zerkał w jej stronę, przesyłając jej szczery uśmiech.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Bardżuruk Nie Lut 08 2015, 16:46
MG
Kyle Wydawałoby się, że już gorzej być nie może. I faktycznie, chyba nie mogło. Pomijając nagły, pulsujący ból. Chyba żebra zaczęły się zrastać. Chyba... Tak czy inaczej praca czekała. A że nie była zbyt wymagająca, to szła dość szybko, łatwo tylko trochę mniej przyjemnie. Nie mniej zaczął powoli mijać, a nawet stan ręki zaczął się nieco poprawiać. Nie wiadomo jak z twarzą. Nie mniej dalej wyglądała źle, jeśli patrząc na cześć nie pokrytej bandażami. No i fakt nie możliwości ruszania ręką, której dalej nie czuł, jakby jej nie było.
Pyza A Pyza bawiła się dalej. Osvald z kolei nie wracał. Może i dobrze? Może jak nie było rudego wujka to można było bawić się dalej? A może nie miało to w zasadzie większego znaczenia? Innym problemem było to, że nie miała załogi. Chyba należało takową znaleźć. Tak. Kapitan Pyza potrzebuje załogi!
Jamie i Finn Sarkan patrzył na magów nie bardzo wiedząc, co wy chcecie. Że ma iść? Po chwili zastanowienia ruszył ostrożnie wraz z wami, przez chwile zaś dałoby się odnieść wrażenie, że wzruszył ramionami. Pomijając fakt, że było to fizycznie niemożliwe. Po kilkunastu minutach ostatecznie jednak znaleźliście się w salonie, gdzie siedział Osvald szukający czegoś po półkach. - Na nic już więcej się w sumie nie przydacie. Znajdźcie tą ofiarę losu i żarcie, weźcie planszówkę i zmykajcie. Jak pójdziecie tamtym korytarzem i w górę to znajdziecie wyjście. - powiedział do was, nie przerywając poszukiwań. Czyżby powoli trzeba było się zbierać?
Well.... Wyjście z Bardżuruku =koniec misji. Dam podsumowanie każdemu dopiero, jak wyjdzie i wtedy będę dawać posta mg. Do tego czasu możecie pisać więcej jak raz. Jeżeli będzie potrzeba żebym się wtrąciła swym mg'owskim postem to też się wtrącę. Tymczasem... możecie teraz wszystko.
Kyle: 80mm twarz cała spalona. Zabandażowana, pokryta dziwną maścią. Przypalona ręka owinięta w bandaże, opatrunki, w temblaku. Mniej obolały niż zwykle. Poparzenia nieco zelżały | 22hp Jamie: 117mm lekko poparzone nogi i ręce, możesz się ruszać, aczkolwiek skóra nieco piecze. Dalej w bandażach. | 29hp Pyza: 53mm lekko poparzone ciałko, możesz się ruszać, aczkolwiek skóra nieco piecze. A teraz boli bardziej od oberwania pociskami. Dalej w bandażach.| 26hp Finn: 80mm lekko poparzone nogi, możesz się ruszać, aczkolwiek skóra nieco piecze. Dalej w bandażach | 30hp
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Bardżuruk Nie Lut 08 2015, 17:41
Spokojny spacerek - tak. W ten właśnie sposób można było skwitować aktualną sytuacje Finna, który to właśnie towarzyszył tygryskowi oraz Jamiemu... milcząc. Jedyną poważniejszą akcją zdawało się tylko przytaknięcie blondynowi, gdy ten spytał o drogę, dorzucając tylko: - Tak, chyba tak. Jakby nie patrzeć, to ich misja zdawała się nieco przeciągnąć, a przynajmniej zmienić jej główny tor, ale - czy narzekał na to? Nie miał raczej ku temu powodów, a przynajmniej mógł spędzić trochę więcej czasu na czymś mniej - śmiercionośnym? Śmiertelnym? Przynajmniej tak mogło się wydawać, ale ostatecznie dostali się też do salonu, dlatego też ostatni, pewien problem mógł zostać wyjaśniony! - Nie powinniśmy dokończyć planszówki? Przynajmniej em... dla zasady. W końcu fajnie się grało, prawda? - dopytałby się tylko zielonooki, woląc spytać się też Osvalda, bo kto wie, czy mężczyzna będzie chciał z nimi grać dalej. W każdym bądź razie Finnian chcąc, czy nie chcąc ostatecznie udałby się do pomieszczenia z planszówką w szerszym, bądź nie gronie, by ostatecznie to zająć się - grą? Oczywiście rzuciłby kostką i przemieścił o wyznaczoną ilość oczek, gdyby ów kostkę otrzymał od Jamiego. W końcu nie mógł podlegać nieustannej klątwie "jedynek", prawda? Przy okazji... Może reszta się znajdzie?
Kot od Kostek
Liczba postów : 1148
Dołączył/a : 10/08/2012
Temat: Re: Bardżuruk Nie Lut 08 2015, 17:41
The member 'Finny' has done the following action : Rzut kością
'k6' : 1
Kyle
Liczba postów : 268
Dołączył/a : 28/08/2013
Temat: Re: Bardżuruk Nie Lut 08 2015, 17:46
Kyle był szczęśliwy, choć odczuwany ból był mocno nieprzyjemny. Pomagał Zoe, co było dla niego najważniejsze. A przy okazji mógł podziwiać jej niepodzielne piękno. Jednakże...zaczął się martwić o swoją rękę. Nie czuł jej. Tak jakby ją stracił, mimo że miał ją(hehe) na wyciągnięcie ręki. Nie przerywało mu to pracy, jednakże im dłużej zbierał roślinki tym bardziej zaczął bać się, że nie da się uratować jego ręki. Dlatego też po pewnym czasie przerwał spoglądając nieco poważniej w stronę swojej lubej. - Panno Zoe chciałbym się o coś spytać. Chodzi o moją rękę, czy...jest szansa na to, że wyzdrowieje? - Spytał się uprzejmie. W końcu ona najlepiej znała jego stan fizyczny, dlatego jej zdanie było niezwykle istotne. Ach...przepraszam. KAŻDE jej słowo było dla Kyle niezwykle istotne, dlatego też czekał na jej odpowiedź mając nadzieję, że nie jest aż tak źle jak sądził.
Jamie
Liczba postów : 233
Dołączył/a : 23/08/2013
Temat: Re: Bardżuruk Pon Lut 09 2015, 12:36
Jamie uchylił lekko kapelusz przed Sarkanem, gdy w końcu dotarli na miejsce, w ten sposób wyrażając swoje podziękowanie za skorzystanie z własnych usług. Ciekawiło go jednak jeszcze kilka rzeczy, być może był to nawyk dziennikarski, może zwykła ciekawość, ale chciał o nie zapytać, postanowił więc pozostać w Bardżuruku jeszcze przez jakiś czas. Także ich rozgrywka w grę planszową pozostała niedokończona, wypadałoby więc grę doprowadzić do końca. Najpierw jednak pytania, potem przyjemność i zabawa. ...choć z drugiej strony zadawanie pytań sprawiało Jamiemu przyjemność, więc najpierw przyjemność, potem przyjemność? To już brzmiało jak hedonizm jakowyś.
- Może pomóc w poszukiwaniach? Dodatkowa para rąk zawsze się przydaje, prawda? - zapytał grzecznie O'Sullivan, w międzyczasie zdając sobie sprawę, że zamiast przyjemności wybrał najpierw uczynność i uprzejmość. Cholerka. - I czego właściwie tak energicznie poszukujesz? Plus, jeśli można zapytać... - a miał wrażenie, że Osvald potrafi szybko zdenerwować się na ludzi zadających wiele pytań, a Jamie podpadał idealnie pod tę kategorię. - Dlaczego mieliśmy tu sprowadzić Gwieździstego? - O'Sullivan nawet myślał wcześniej nad tym jak nazywać zwierzę, bowiem nie chciał nazywać je per "zwierzę" właśnie. W międzyczasie rzucił kostkę Finnianowi, a jeżeli Osvald po zadaniu pytań dołączył do gry, to i Jamie się tam udał, by rzucić i samemu kostką (stąd poniższy rzut kostką).
Kot od Kostek
Liczba postów : 1148
Dołączył/a : 10/08/2012
Temat: Re: Bardżuruk Pon Lut 09 2015, 12:36
The member 'Jamie' has done the following action : Rzut kością
'k6' : 2
Pyza
Liczba postów : 241
Dołączył/a : 13/03/2014
Temat: Re: Bardżuruk Wto Lut 10 2015, 10:58
Yarrr, Pyza zawinęła do portu po tym, jak ostatnia jego załoga stwierdziła, że woli się kąpać w oceanie podczas sztormu. Zue szczury lądowe, nawet lekkiej morskiej bryzy znieść nie potrafią. Szczęśliwie, w każdym porcie znajdzie się karczma, a w każdej karczmie jakichś ludzi, chętnych podlegać temu drożdżowemu bytowi... czy to własnowolnie, czy z powodu terroru samego kapitana Latającej Mantikory. Grunt, że byli chętni, by pełnić niewdzięczne role pokładowe. A ponieważ, jakiś plebs (zastąpiony oczywiście jakimś prostym zamiennikiem, jak "wieśniak" czy coś takiego) zdecydował się sobie zakpić z straszliwego kapitana, to trzeba go było nauczyć posłuszeństwa. Więc powiększenie połączone z prostym atakiem powinno załatwić sprawę... a być może także i oporny plebs.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Bardżuruk Sro Lut 11 2015, 20:45
MG
Kyle Po pytaniu Kyle, Zoe zaprzestała pracy przy roślinkach wykorzystując chwilkę na zastanowienie. - Zawsze jest szansa. Jeżeli ktoś mówi, że się nie da, to po prostu oznacza to tyle, że nikt nie znalazł sposobu. Ale nie musi go nie być. - stwierdziła, po czym przerwała, by zakręcić słoiczek. - Obecnie nie przyda ci się do niczego. W zasadzie możesz o niej zapomnieć. Cóż... W Fiore wątpię, by znalazł się ktoś, kto byłby w stanie ci pomóc. Jednak jeśli byś chciał ją odzyskać... - może pomóc? Nie dopowiedziała, biorąc się za kolejny słoiczek, tym razem pakując w niego jakieś czarne kwiaty wraz z niebieskimi liśćmi.
Jamie Finny Pyza Tutaj z kolei było o wiele ciekawiej. Nie skończyło się na zwykłej kontynuacji gry, po prostu nie mogło. Nie, jeśli Pyza stoi na straży bardżurukowego porządku! Na pytanie Fina, Osvald zaprzestał poszukiwań, przez moment zastanawiając się, po czym zerknął dyskretnie w jeden korytarz. Korytarz, którym podążył wcześniej Kyle. - W zasadzie... nikt nie stoi na przeszkodzie. - powiedział nieco niepewnie, po czym przeniósł wzrok na Jamiego. - Nie, nie trzeba. Sama się znajdzie. - chyba nie chciał od nich więcej pomocy, niż przyprowadzenie Sarkana. - Taśmy. - odpowiedział krótko, nie bardzo wiedząc, jaki mają sens. Na kolejne tylko westchnął ciężko. - Bo tam by padł od tego świństwa. Przepala się w dół. I jest toksyczne. I łatwopalne. - wytłumaczył powoli, zaś Sarkan, jakby nie kryjąc się z tym, że rozumie, o czym mowa, dmuchnął na pobliską świeczkę, zapalając ją. Nie dane im było jednak nacieszyć się widokiem, bowiem nagle zostali odepchnięci przez Osvalda na boki bez jakiegoś uprzedzenia. Fin wpadł na fotel, Jamie na stół, zaś ogromna Pyza nie trafiła w pierwotny cel. Rudzielec tylko poleciał z drożdżowym ciastem na ścianę, łapiąc ją za bandaż. Dalsze akcje nie wypaliły i Pyza nie miała zielonego pojęcia, dlaczego. Wszelakie próby wykorzystania zbiorniczka z maną skończyła się fiaskiem, jednocześnie tez przesunięcie pionka przeszkadzał fakt, że nie miała jak do niego podejść bo KTOŚ ją trzymał. Dopiero po chwili dało się zauważyć dwie potłuczone wazy i przekrzywiony obraz. - Nie wbija się na nikogo zza pleców... - stwierdził chłodno, zaś Pyza nagle pomniejszyła się do pierwotnych rozmiarów i została rzucona na sofę. Po tym zaś podszedł nieco niemrawo do planszówki, po czym rzucił kostką, uprzednio zabierając pionek Pyzy. - Niegrzeczne Pyzy nie powinny grać w takie gry.
Kyle: 80mm twarz cała spalona. Zabandażowana, pokryta dziwną maścią. Przypalona ręka owinięta w bandaże, opatrunki, w temblaku. Mniej obolały niż zwykle. Poparzenia nieco zelżały | 22hp Jamie: 117mm lekko poparzone nogi i ręce, możesz się ruszać, aczkolwiek skóra nieco piecze. Dalej w bandażach. | 29hp Pyza: 16mm lekko poparzone ciałko, możesz się ruszać, aczkolwiek skóra nieco piecze. A teraz boli bardziej od oberwania pociskami. Dalej w bandażach.| 26hp Finn: 80mm lekko poparzone nogi, możesz się ruszać, aczkolwiek skóra nieco piecze. Dalej w bandażach | 30hp
Kot od Kostek
Liczba postów : 1148
Dołączył/a : 10/08/2012
Temat: Re: Bardżuruk Sro Lut 11 2015, 20:45
The member 'Takara' has done the following action : Rzut kością
'k6' : 6
Pyza
Liczba postów : 241
Dołączył/a : 13/03/2014
Temat: Re: Bardżuruk Sro Lut 11 2015, 21:54
No i d... mięso. Co tu dużo mówić. Najpierw zachowują się chamsko, niegrzecznie i w ogóle, chcąc pokazać im, że tak się nie robi nieświadomie się używa magii i się jeszcze obrywa za to, że chce się pokazać w iście dziecinny sposób, że to niemiłe tak traktować dziecko. Następnym razem niech dadzą wszystkim na obiad pyzy z mięsem, po czym zabiorą talerz Pyzuni, tylko dlatego, że dali jej za wysokie krzesło do wskoczenia. Dobra, niech będzie. Niech się drożdżuje rudzielec mięsowany. Następnym razem nie dostanie tej złej piły, chyba, że miedzy jego drożdże. Nosz pieróg mać.
Tak czy inaczej. To bolało. Bolało bardzo. Poczuła się zdradzona. Oszukana. Wystrychnięta na dudka. Zupełnie jakby nagle mamusia okazała się tatusiem. Szczere łzy bólu pojawiły się w jej oczach. Czy jedynym jej przestępstwem było to, że jak to dziecko, nie potrafiła zapanować nad emocjami, a w wyniku tego, także i jej magią? Czy musiała cierpieć za to, że ją oszukali? Czy jej wcześniejsza pomoc drożdż znaczyła? Czy prawdziwie zawsze musi być tak źle na świecie? Po prostu... dlaczego? Dlatego, że nieświadomie zrobiła coś, co wiedziała, że było złe? To były emocje. A dziecko nie panuje nad nimi. I dlatego musiała cierpieć. Bo ją oszukali. I to było dobre. Grzeczne. I w ogóle najwspanialsze. I dlatego tak bardzo to bolało. Bo zło zamieniło się z dobrem miejscami... nawet jeśli metody Pyzy były niedobre. Tylko... wystarczyło to wytłumaczyć po powstrzymaniu. Następnym razem niech wbiją sobie nawzajem nóż w plecy... a nie przepraszam w brzuch i wtedy byłoby dobrze, tak? Bo próba zatrzymania tego procederu byłaby w ogóle zła i demoniczna. A to, że wcześniej się pomogło nic nie znaczyło. I tak byłeś zły.
Łzy... płacz... niesprawiedliwość. To właśnie w tej chwili było kwintesencją Pyzy. Brak uczciwości, jaką potraktowano Pyzę bolał ją najbardziej. Zaczęła zwyczajnie płakać wylewając z siebie hektolitry wody, które jakąś tylko chyba magią trzymały się w jej ciałku. Na górze przypiekło płomieniem, to dół zaraz zaleje. Aż normalnie nie wiadomo co. -P-pu-puciuu~! Ciuu~ Pupuciuu Puciuuu~ Puuu~! Puciuuu~! P-p-pu-c-c-ciu-ciu-uuuu~! Pupuciuuciu~! PUUUUCIUUUUU~! - i dalej w płacz po tej poruszającej przemowie, jak chwilę wcześniej. To zwyczajnie było nie fair. Oszukują, kłamią, zdradzają i dlatego mają mieć dobrze? Gdzie tu sprawiedliwość! Pyzunię to bolało... bardzo... baaaaardzoooo. Dlatego, nawet płacząc postarała się doskakać do Oswalda i odzyskać od niego pionka. Była grzeczna, tylko oszukana i zdradzona. Ona chciała pograć. Czy więc jej przestępstwem naprawdę było pragnienie sprawiedliwości? Ona chciała zagrać. Bardzo chciała. Dlatego chciała tego pionka i usilnie o niego prosiła, starała się go zdobyć, a następnie rzucić kostką. Wszak ona się starała być grzeczna, by mamusia była dumna. Dlatego tak ją zabolała ta niesprawiedliwość. Poklask dla oszustw i zdrad. I gdyby zyskała pionka, to z chęcią rzuciłaby kostką, acz byłaby wciąż widocznie smutna i pochlipywałaby.
Ponieważ jednak pewnie to nie wystarczy, to pewnie wypadałoby opisać także i jakieś metody zabrania pionka Oswaldowi, z którym stało się y. Znajdź wzór... nie, to nie ten temat. Pomijając oczywiście, że słysząc słowa Pyzy, dobrowolnie dopuści ją do gry, bo w końcu ładnie chciała i prosiła i było widać, że ona cierpi, jakby jej ojca ubili... dobrze, że go nie zna... chyba... raczej... mamusia nic o tym nie wie... chyba... raczej. Uznając, że ten rudzielec drożdżowany trzyma ten pionek w ręce, to najpewniej próbowałaby z kanapy na krzesło, z krzesła na stół, ze stołu na rękę i zdobyć pionka, acz i tak jej ogólne przygnębienie i w ogóle pesymizm, jaki nad nią zapanował, to zapewne nie byłaby do tego jakoś ochoczo skłonna. Zresztą jaki jest w tym sens? Nie ma nawet siły oponować (bo tyle magii zużyła) i gdyby rudy się uparł to znów by zabrał pionka i tyle by z tego było. Fajnie. Do tego dochodzi próba wykradzenia pionka z jego kieszeni co w ogóle byłoby bardzo "jolo" i skończyłoby się tylko Pyzą w kieszeni, a gdyby skitrał pionka do szuflady, to praktycznie byłoby GG, bo Pyza nie miała jak otworzyć szuflady, chyba, że ta byłaby na poziomie ziemi. Do tego, drożdżowa istotka miała na tyle honoru, że nie mogła doprowadzić do sytuacji, gdyby Kyle chciał zagrać, a by go nie było. Dlatego, czy też pozwolili jej zagrać, czy też nie, spytałaby się tylko: -Pupupuciuuu? Puciuu? - bo w końcu mimo wszystko, dbała o uczciwość... w przeciwieństwie do reszty. Ale wracając do metod odzyskania pionka, gdyby rudzielec drożdżowany oddać go nie chciał, to zawsze istniało coś takiego jak... w sumie to nie istniało. Bo dowolny atak na tego nieuczciwego człowieka pewnie skończyłby się fiaskiem. Więc cóż... po co robić coś, jeśli nie ma to możliwości. Ale jeżeli wszystko inne zawiedzie, to czemu nie spróbować? Ech, pozostało więc mieć nadzieję, że Oswald nie będzie uparty i odda tego pionka... a jak Pyza go odzyska, to chociaż nie będzie ciągle go zabierał i odrzucał ją od gry. Bo tak to nie ma to sensu. Oczywiście, Pyza aż do odzyskania pionka, ciągle płacze i jest smutna. Dopiero po jego odzyskaniu byłaby wciąż smutna, ale już powstrzymująca łzy.
Ech... mięso mać.
Tłumaczenie z pyzowatego *A-ale to oni zaczęli grać beze mnie! Ja chciałem tylko zagrać i powiedzieć, że to niegrzeczne. I pomagałem z wujkiem-statkiem! **A braciszek?
Kot od Kostek
Liczba postów : 1148
Dołączył/a : 10/08/2012
Temat: Re: Bardżuruk Sro Lut 11 2015, 21:54
The member 'Pyza' has done the following action : Rzut kością
'k6' : 2
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Bardżuruk Czw Lut 12 2015, 18:05
Ani w ząb... W ogóle nie było tutaj mowy o pechu. Nie. W żaden sposób nie dało się go dostrzec w rzutach kostką Finna. W jego wykonaniu była to raczej - katastrofa. Tak trochę, odrobinkę, ciut za bardzo. Pomijając już pierwszy fortunny rzut, miał do czynienia z feralną jedynką, która niczym fatum, zdawała się aktualnie śledzić blondaska, chcąc wymusić na niej jakieś przyznanie się do relacji pomiędzy zaistniałą sytuacją, a nim samym! Wróćmy jednak do paru wcześniejszych poczynań... - C-Co?! - wydusił z siebie tylko zdezorientowany policjant, lądując w - miejmy nadzieje - miękkim fotelu, a przynajmniej takim, który to nie poskutkował jakimiś obtłuczeniami. W każdym bądź razie młody Jerome rozejrzał się skołowany po pomieszczeniu, nie mając zbytnio pojęcia, co przed chwilą zaszło i jak powinni się zachować. - Nic nikomu... - zacząłby tylko, urywając dalszą wypowiedź w momencie, w którym zaobserwowałby aktualną sytuacje pomieszczenia, czy też może osób w nim zebranych i... pożywienia. Nie miał pojęcia, co dokładniej zaszło, ale sytuacja nie wydawała się zbyt kolorowa, a przynajmniej nie w aktualnej chwili, w której to najpewniej drożdżowa istotka doprowadziła gospodarza Bardżuruku do aktualnego stanu. - Nic panu nie jest? I em... Nie lepiej przełożyć wtedy grę na później? Chyba, że naprawdę nic takiego się nie stało... - zacząłby tylko Finn, mając głównie na myśli potencjalne obrażenia, jakie mógł odnieść Osvald, a i może tak mniej świadomie chęć zrezygnowania z dalszego pasma porażek. No... Jeśli jednak nikt nie będzie chciał przerwać gry, bo nie będzie takiej konieczności, blondyn po prostu przytaknie, mając zamiar samemu rzucić kostką z nastawieniem na to, iż wyrzuci kolejną jedynkę. Poza tym dopytałby się jeszcze: - Czy to nie jest zbyt surowe? To w końcu em... dziecko? Chyba... Może nie chciała? - rzuciłby tylko Finn, próbując jakoś dopomóc Pyzę w jej dążeniach do odzyskania pionka, gdyby to gra miała dalej trwać. Się okaże...
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.