I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Krok po kroczku najpiękniejsze w całym roczku idą ŚWIĘTA!
Temat: Krok po kroczku najpiękniejsze w całym roczku idą ŚWIĘTA! Sob Gru 20 2014, 23:22
MG
Plac zabaw zapełnił się dziś wielkim gronem dzieci. Wciąż było ciepło, więc wszyscy bardzo chętnie bawili się zarówno w piaskownicach, jak i na drabinkach czy huśtawkach. Słońce strasznie prażyło, trawka rosła, ptaszki śpiewały, a dzieci krzyczały, bawiąc się radośnie w swoim towarzystwie.
Info: Każdy z was jest dzieckiem, które albo już bawi się na placu dłuższy czas, albo dopiero na niego przychodzi, wszystko zależy od waszej inwencji. Termin na napisanie posta dołączającego do eventu upływa 23 grudnia o godz. 18. Do tego czasu można napisać tu tyle postów, ile dusza zapragnie. W evencie chodzi generalnie o waszą uciechę, więc BAWMY SIĘ!
Abel
Liczba postów : 1137
Dołączył/a : 09/09/2012
Skąd : Dunno.
Temat: Re: Krok po kroczku najpiękniejsze w całym roczku idą ŚWIĘTA! Sob Gru 20 2014, 23:47
Małe Maczki chyba tak mają, że ich ulubionym miejscem jest piaskownica. Może to wynika z naturalnego maczkowego przystosowania? A może z tego, że tak naprawdę każdy Maczek jest po troszę kotem? A może dlatego, że tak naprawdę Maczek głęboko w swoim serduszku jest małym kebsem? Któż to wie? Maleńki Maczek siedział w każdym razie ze swoim wiaderkiem i łopatką, rozgrzebując za pomocą tego drugiego piasek wkoło siebie. Siedział sobie tak sam, troszkę na odludziu, żeby nikt nie robił mu wyrzutów, że zabiera piasek z jego części na swoją. Rzeczywiście, zabierał go może troszkę więcej dla siebie, ale chciał dzięki temu stworzyć coś ogromnego! Wspaniałą budowlę, która obejmowałaby swoją wielkością cały ten świat! I wszyscy byliby w niej szczęśliwy! Chciał po prostu zostać Bobem Budowniczym nowej epoki, kimś, na kogo będą patrzeć z podziwem. "Ojej, to ty zbudowałeś tę babkę!" - Taaak, to ja! - powiedział na głos, patrząc rozmarzonym wzrokiem w niebo. Chmurki układały się w same smaczne rzeczy, a Mak czuł, że powoli robi się głodny. Rozejrzał się uważnie, czy aby na pewno nie ma tu gdzieś jego mamy. Chyba nie było. Najpewniej została w domu i robiła pranie, a on siedział tu sam, bo przecież mama zawsze widziała go z okna i nie musiała się przejmować. Makbet nie miał zbyt wielu kolegów. Nie chciał się bawić w Policjantów i Złodziei, wolał siedzieć w piaskownicy, więc chłopcy za nim nie przepadali... A dziewczynki? Cóż, one to już w ogóle się go bały, mimo że na dobrą sprawę nie było czego. Robił groźne miny? To raczej przez przypadek! W końcu ten chłopczyk miał baaardzo dobre serduszko. Poza tym był ogromnie nieśmiały i nie chciał odzywać się do nowych dzieci na placu zabaw. Nowe dzieci były straszne. Patrzyły swoim strasznym, podejrzliwym wzrokiem i na pewno nie będą chciały zostać towarzyszami zabaw. W końcu wszyscy im zaraz nagadają. Tak było! Dzieci go nie lubiły, więc Maczek siedział sam w swoim kącie piaskownicy, wsypując piasek do wiaderka. Mało zostało mu mokrego piasku. Tylko suchy, glinka i kocie kupy.
Chain
Liczba postów : 470
Dołączył/a : 06/12/2014
Temat: Re: Krok po kroczku najpiękniejsze w całym roczku idą ŚWIĘTA! Nie Gru 21 2014, 00:40
Malutka bohaterka wkroczyła na plac zabaw, ściskając w ramionkach swojego Misiaka Kluska. Nigdzie nie ruszała się bez niego. A był on mniej więcej w połowie tak duży jak ona. Już od małego miała krzepy co nie miara. No... to wkroczyła sobie na plac a na placu... pustka... nikogo... Razem z Kluskiem poszła więc na huśtawki... Wzdychając lekko, zastanawiała się co robić... -I widzis Klusuchno? Znowu mamy tylko siebie...- Wtem dojrzała w piaskownicy chłopca... A jak to dziewczynki mają, lubią chłopców, albo ich nie lubią... I w obu przypadkach powinno dodawać się przedrostek "bardzo"... No cóż. Chain należała do tych, co to chłopców bardzo lubią. Ruszyła z Kluskiem na ławeczkę obok piaskownicy... -Cześć! Co robisz?- Ogromnie się cieszyła, że sobie chłopca znalazła. Tylko pytanie, czy chłopiec cieszył się tak samo mocno? No, może niedługo malutka Chain pozna odpowiedź.
Leinteth
Liczba postów : 32
Dołączył/a : 01/11/2014
Temat: Re: Krok po kroczku najpiękniejsze w całym roczku idą ŚWIĘTA! Nie Gru 21 2014, 01:37
Gdy słoneczko świeciło na niebie, była taka pora, że młody, jasnowłosy chłopiec wybiegał z domu zawiązując na szyi czerwoną chustę. Na nogach miał krótkie spodenki, odsłaniające poobdzierane kolana. Całe dłonie poobklejane plastrami. Jego biała koszulka również była w nie najlepszym stanie. Zza okna było jeszcze słychać: Uważaj na siebie Gwiazdeczko! I wróć przed osiemnastą! Mały Lei stanął na szczycie zjeżdżalni. Wspinał się na nią prawie dziesięć minut, gdyż wchodził od drugiej strony. Było to wyczerpujące zadanie, ale ostatecznie wszedł na sam szczyt. Nie wspiął się jednak po to aby z niej zjechać. Oczywiści musiał jeszcze stać na górze przez najbliższe dziesięć minut. Dumnym wzrokiem spoglądał w stronę słońca, które niemiłosiernie raziło w oczy. Czuł się jak bohater z opowiastek, które opowiadali mu rodzice. Nie interesował go fakt, że blokował zjeżdżalnię. -To moja zjeżdżalnia! Byłem na niej pierwszy! – krzyknął, a raczej pisnął. Jego głosik był wtedy jeszcze nie do końca rozwinięty i brzmiał mniej więcej jak kaczuszka. -Nikt nie jest tak szybki jak błysk złotej gwiazdy! Głupie słońce, nigdy nie zaświeci tak jasno, jaaaa… Mały Lei poślizgnął się nagle, lub ktoś go okrutnie popchnął. Biedny chłopiec zjechał po zjeżdżalni głową w dół, wyleciał do góry, zrobił na ziemi parę koziołków (przetoczył się przez pół placu zabaw) i wpadł do piaskownicy, pomiędzy dwójkę siedzących tam dzieciaków. Powoli podniósł głowę, wypluł piasek, przetarł oczy, w których pojawiły się łzy. Jednak lekko wykrzywiony uśmiech wciąż widniał na jego twarzy, lecz wydawałoby się, że zaraz się popłacze. -To… To… Ja chcę jeszcze raz! – pisnął zrywając się z piaskownicy. Chciał pobiec w stronę zjeżdżalni, ale za bardzo otarł sobie nogę. Syknął boleśnie, a z jego prawego oka wypłynęła pierwsza, niewielka łza. Spadła na piaskownicę, a za nią zaczęły spadać kolejne. -Ja nie płaczę! Prawdziwi mężczyźnie nie płaczą! – krzyczał zalewając się łzami. Nie było już wiadomo czy płakał z bólu, czy po prostu dlatego, że płakał.
Nathiar
Liczba postów : 172
Dołączył/a : 24/02/2013
Temat: Re: Krok po kroczku najpiękniejsze w całym roczku idą ŚWIĘTA! Pon Gru 22 2014, 13:05
Mama Natha naprawdę robiła najlepsze bułki na świecie. Pieczywo było mięciutkie, jeszcze ciepłe po wyjęciu z pieca. Do tego żółty serek, dobra szyneczka i najlepsze, domowe masełko. Nic więc dziwnego, że brązowowłosy chłopiec ochoczo żuł tą bułkę, która zajmowała swoją powierzchnią połowę jego twarzy. Ubrany był w żółtawą koszulę oraz ciemnobrązowe spodenki na szelkach, osobiście wybrane przez jego mamę. Nawet sama go ubierała, dodając do tego wiązane buciki i skarpetki do połowy łydek. Mama była najlepsza, najładniejsza, miała włosy i nos oraz oczy. Tylko Nathiar miał tak fajną mamę i dobrze o tym wiedział, wkraczając dumnie na plac zabaw w ubraniu od jego ukochanej mamusi. Jednak jego mamusia miała jedną, dużą wadę. Przez parę ostatnich miesięcy chodziła z grubym brzuchem, aż pewnego dnia wyszła z pokoju z jakimś małym, brzydkim stworzonkiem. Nie miało ani włosów, było brzydkie, a do tego darło się, wrzeszczało, wyło i płakało. A co najgorsze i czego Nathiar najbardziej nie rozumiał - wszyscy zachwycali się tym okropnym, śmierdzącym czymś, piszcząc nad kołyską 'oh, jaka ona urocza i słodziutka, ojeciu jej!'. Hmph. Do tej pory to on był uroczy i słodziutki. Nic więc dziwnego, że nienawidził tego małego potwora oraz był obrażony na mamę. Nawet nie omieszkał się się tego jej pokazywać, kiedy ta go dzisiaj rano czesała i poprawiała szelki. Zdecydowanie był właścicielem najbardziej obrażonej miny w całym Ca=Elum, a i zajmował wysokie miejsce w rankingu światowym. Potem bez słowa wyszedł na zewnątrz, jak prawdziwy macho nawet nie zerkając na mamę, kiedy ta życzyła mu dobrej zabawy i prosiła o dbanie o siebie. Tylko do zaczęcia zabawy potrzebny był mu patyk... tak, patyk! Idealny patyk gwarantował dobrą zabawę, bez niego ani rusz. Tak więc wędrował po placu, poszukując w kępkach trawy tego jedynego, idealnego patyka.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Krok po kroczku najpiękniejsze w całym roczku idą ŚWIĘTA! Pon Gru 22 2014, 13:28
- Ała... - wydobyło się z gardziołka, kiedy tylko uderzyła brodą o ziemię, rozcinając ją. Na twarzy zakwitł wyraz bólu i niezadowolenia. Na jednej ze starszych huśtawek popsuło się ogniwo. Małe Tasie boleśnie zaryły o glebę, próbując podnieść się na pobrudzonych rączkach. Jak zwykle biegała samopas po mieście. Było tak zawsze. Jej to jednak odpowiadało. Przynajmniej w pewnym sensie. W zasadzie i pasowało jej to i nie. Z jednej strony mogła robić, co chce, a z drugiej było to dziwne i nieco smutne. Pozostawiając jednak problemy egzystencjalne dziecka - udała się na plac zabaw. Nie miała nic innego do roboty, a huśtawki zawsze są spoko. Ta jednak okazała się wyjątkowo pechowa. Wstała jednak, jak na dzielne Tasie przystało. Duże dzieci nie płaczą, o! Chociaż jej się zbierało, dzielnie powstrzymywała łzy, aż w końcu te się poddały i zaniechały spłynięcia po policzkach. Wytarła twarzyczkę z kurzu rękawem oraz krew z brody, po czym zrażona do popsutego sprzętu, usiadła sobie w piaskownicy, podejmując się próby zbudowania zamku bez foremek. Challenge accepted. Bardziej jednak od monumentalnym budowli było teraz ważniejsze coś innego. Otóż w piaskownicy wylądował jeszcze ktoś. Pomiędzy dwójkę innych dzieciaków wpadł jakiś chłopczyk, który zaraz zaczął płakać. Tasia wstała, po czym podeszła do niego. - Wszystko w porządku? - nie bardzo wiedziała, co się stało. Była bardziej zaabsorbowana faktem, że sama spadła z jakiegoś metra, niż co się dzieje w innych częściach placu zabaw. Nie mniej, nigdy nie było dobrze, kiedy ktoś płacze. - Co się stało? - dodała po chwili, obserwując Leia.
Leinteth
Liczba postów : 32
Dołączył/a : 01/11/2014
Temat: Re: Krok po kroczku najpiękniejsze w całym roczku idą ŚWIĘTA! Pon Gru 22 2014, 17:39
Momentalnie przestał płakać, gdy zorientował się, że patrzy na niego jakaś dziewczynka. Szybkim ruchem przetarł ostatnie łzy. Czuł się bardzo głupiutko. Jego twarzyczka, ze wstydu, zrobiła się czerwona jak chusta, którą miał zawiązaną na szyi. Ból był bardzo dokuczliwy, ale nie był to powód żeby zalewać się łzami. Najbardziej ucierpiała jego mała duma. Usiadł zasłaniając nóżkę zdartą prawie do kości. Spojrzał za siebie unikając wzroku Tasi. -Nic mi nie jest – burknął udając twardziela. Rozczesał rączką włosy, rozsypując dookoła piasek, który się w nich zagnieździł. Powoli odwrócił główkę w stronę dziewczynki. Wciąż mu się przyglądała. Gdy spytała co się stało, mały Lei westchnął jakby szykował się do długiej opowieści, lecz nie miał zamiaru takiej wygłaszać. Pokazał wskazującym paluszkiem zjeżdżalnię i nakreślił swój tor lotu, bardzo go wyolbrzymiając. Kręcąc kółka określał gdzie się toczył. Gdy to robił, poczuł zachwyt, że przeżył coś takiego. -Bah! – skończył nakreślać swój lot uderzając dłonią w piasek. Patrzył przez chwilę na dziewczynkę, swoimi błękitnymi oczkami. Uśmiech znów wrócił na jego twarzyczkę. Nie można przecież przejmować tym, że się trochę popłakało. Każdemu się zdarza. Teraz chciał się bawić, ale jak najdalej od zjeżdżalni.
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Krok po kroczku najpiękniejsze w całym roczku idą ŚWIĘTA! Wto Gru 23 2014, 11:02
Kiri stała sobie gdzieś mniej więcej po środku miejsca zdarzeń wszelakich i przekręcała główkę to w lewo, to w prawo, by nadążyć za biegiem wydarzeń, mającym miejsce na tym najbardziej chyba szalonym placu zabaw po tej części wszechświata. Jedne dzieciaki budowały coś z piasku, inne chyba rozpoczęły konkurowanie w zabawie "kto zrobi sobie większe ziaziu", a zielonowłosa dziewczynka nie do końca wiedziała co o tym wszystkim myśleć. Czy zadawanie sobie bólu jest takie zabawne? Ten chłopczyk, który tak pechowo wylądował w piaskownicy wydawał się być taki zadowolony z tego co się mu stało. Ach, wystarczyło przecież poprosić ją, to na pewno przyłożyła by swoją rączkę do powiększenia jego dawki bólu radości. Ach, zaraz, nie mogła tak myśleć. Potrząśnięcie główką i swoimi zielonymi włoskami przywróciło ją do rzeczywistości. Miała tutaj przecież zadanie największej wagi do wykonania i wcale nie przyszła się tutaj bawić, ani wygłupiać! Poprawiła jeszcze swoją kamizelkę i szorciki, sprawdziła czy w bucikach da się zobaczyć jej własne odbicie, a następnie rączką odgarnęła kosmyk swoich włosów. Tak, teraz już wiedziała co należało zrobić.
- CZY KTOŚ TUTAJ WIDZIAŁ JAKIEŚ PIĘKNE KWIATUSZKI!? - wydarła się na ile tylko sił miała w jej rozwijających się jeszcze płucach, kierując nieco piskliwą falę dźwiękową w miejsce piaskownicy, gdzie chyba najwięcej gagatków się naraz zebrało. A następnie skrzyżowała ręce na piersiach i z zawadiackim uśmiechem przyjrzała się zgromadzeniu. Najpierw musiała się dowiedzieć czy już ktoś jakichś nie widział. One mogły być wszędzie. Jej kwiatuszki. JEJ.
Dax
Liczba postów : 1344
Dołączył/a : 20/10/2012
Skąd : Krakus
Temat: Re: Krok po kroczku najpiękniejsze w całym roczku idą ŚWIĘTA! Wto Gru 23 2014, 16:02
Biegną nie patrzył się, z uśmiechem na ustach mijał randomową ilość osóbek zastanawiając się gdzie zgubił swojego braciszka i starszą siostrzyczkę. Przecież gdzieś tu byli, a może znowu bawią się w chowanego? Całkiem możliwe znając ich. Zawsze się gdzieś chowali zostawiając małego Daxy/Maxyliana. Tak, teraz jest dzieckiem, więc wróćmy do czasów jak nim był. Rozglądał się szukając dosłownie wszędzie. Po śmietnikach, pod kamieniami i nawet na koronach drzew. - A gzie to oni posli? - zastanawiał się przykładać jedynie palec do podróbka cichutko to wypowiadając. A tak, miał jeden ząb z przodu nadłamany. Prawdopodobnie dalej był to mleczak. Ogólnie to wyglądał tak, że miał dość długie, szpiczaste włosy i koszulę w kratę z białą koszulką z czarną czaszką, która jarzyła się w ciemności. Taka magia. Wszedł na plac zabaw oglądając się po twarzach wszystkich dookoła, jednak rodzeństwa dalej nie mógł zobaczyć.
Alezja
Liczba postów : 1210
Dołączył/a : 12/08/2012
Skąd : świat Pomiędzy
Temat: Re: Krok po kroczku najpiękniejsze w całym roczku idą ŚWIĘTA! Wto Gru 23 2014, 16:55
Zza jednego z drzew znajdujących się na granicy placu zabaw wystawała heterochromiczno-patrzałkowa pyza o niemal lwio-końskiej grzywie, przyciśniętej do ów pyzy zieloną, asteriksową (bo ze skrzydełkami) dżokejką. Za ów pyzą chowającą się za drzewem stał wielki, smoliście czarny cień, a na jego czubku siedziało niewielkie, białe, jajowate coś... Nie wiedziała, czy minęła godzina, czy półtorej, odkąd próbuje się zdobyć na wyjście zza naturalnej bariery. Szlag, czemu ich tak dużo. Nie mogą, nie wiem, iść do domu? Uhh, może muszę poczekać jeszcze trochę. Może wtedy pójdą?... Nie chodziło o to, że grzywiasta pyza wykukująca zza dębu nie lubiła dzieci. Ona się po prostu ich strasznie wstydziła i zawsze miała wrażenie, że przeszkadza i jest niechciana, nielubiana przez innych. Tyle razy słyszała: "jestem zajęta, nie przeszkadzaj mi" czy "nie pójdziesz do XYZ bo będziesz przeszkadzać", że zaczęła myśleć, że przeszkadza zawsze i wszystkim. No i też rzadko kiedy zgadzała się z innymi dziećmi. A chciała się tylko pobawić w piaskownicy. Spojrzała w tamtą stronę. Wciąż miniżwirownia była zagospodarowana. Co prawda jej część chyba była wolna ale może bawiące się dzieci mają plany względem niej? Alezja (czy raczej wtedy jeszcze nie Alezja, bo imię było inne, brzydkie) nie chciała psuć planów innych dzieci. Piaskownica odpada. To samo zjeżdżalnia i huśtawki. Zabawę w jednoosobowy samopowtarzalny desant musiała odstawić na bok. To samo z zabawą w pilota X-Winga atakującego Gwiazdę Śmierci. Czas jednak uciekał, a Alv miała go ograniczonego. Wtem coś zobaczyła. Nieopodal piaskownicy było mrowisko. Wchodziły i wychodziły z niego czarne mrówki. Nagle zobaczyła grupę czerwonych, większych mrówek. W książkach taty czytała coś o agresywnych, czerwonych Mrówkach Faraona, oczywiście kompletnie egzotycznych i nie występujących we Fiore. Ta ostatnia informacja jednak nie była wypisana wystarczająco jasno, by dotarła pod czerep kilkulatki. A co za tym idzie, czerwone mrówki zostały uznane przez Alezję za agresora i okupanta. Tak być nie może! Alezja nie da skrzywdzić mniejszych, bezbronnych czarnych mrówek! Odbieranie komuś wolności tylko dlatego, że jest słabszy mocno kłóciło się z kudłatym światopoglądem. A co za tym idzie, Alezja (O ZGROZO) postanowiła pomóc czarnym autochtonom w walce o obronę swojego domu. Nie bardzo zastanawiając się, czy owym autochotom ów pomysł przypadł do gustu. Podbiegła do obserwowanego miejsca, kompletnie ignorując inne dzieci, a w tym też czasie zza linii drzew, w ślad za Alvem, wyłonił się wielki, czarny, kudłaty kundel, na którego głowie siedziała mała sowa śnieżna. Pies nie wszedł jednak w głąb placu zabaw. Stanął na jego granicy i na coś czekał. W tym czasie Alv podjęła odpowiednie decyzje, wróciła do psa, położyła na ziemi swój plecak, wyjęła z niego kilka rzeczy (łuk, strzały z przyzsawkami i drewniany miecz zostawiając w środku)... - Blek, pilnuj... - a czarny potwór (pozornie) leniwie położył się na ziemi, pysk kładąc na plecaku z wojowniczo-budowniczym ekwipunkiem. Wyglądało na to, że śpi, jednak łypiące raz po raz jedno z oczu dawało jasno do zrozumienia, że "ja tu czuwam". Tym czasem sowiątko obudziło się i bez ceregieli wpakowało się w centralną kieszeń zielonych ogrodniczek, po czym zasnęło ponownie, skryte przed wzrokiem innych... Jak tylko Inu uzbroiła się w odpowiednie zabawki, ruszyła na odsiecz biednym czarnym mrówkom, nie wiadomo, czy bardziej biednym z powodu czerwonych mrówek, czy odsieczy. Tak czy inaczej już po chwili czerwone mrówki były wystrzeliwane z łopatki hen za plac zabaw, a te co bardziej uparte kończyły żywot już na placu "boju", rozgniatane wspomnianym "orężem". Przy okazji również na skutek "friendly fire" poległo trochę czarnych robaczków, ale do każdego z nich Alezja pomyślała 3 razy, żeby się odsunął od czerwonego, więc ostrzeżenie dostał. Nie jej wina, że był uparty... Kiedy już czerwone mrówki zniknęły z pola rażenia Alv, czas było pomyśleć, jak zapobiec "atakowi" w przyszłości. Czarne mrówki potrzebywały FORTECY. Tak. Wielkiej fortecy wokół mrowiska. I ta forteca musiała być baaaardzo duża, bo jak ostatnim razem Alezja "pomagała" jakiemuś mrowisku, w trakcie budowy niechcący rozkopała "mrówcze przedszkole" i czuła się po tym bardzo źle. Nie wiedziała jak zajmować się mrówczymi jajami, więc nawet nie miała (na szczęście) jak pomóc. Choć umiała budować z piasku zamki, szpitale i inne fortyfikacje oraz "znała się" na sztuce wojennej, tak wychowywanie [mrówczych] dzieci było kompletną dla niej abstrakcją. To było coś, co - jak uznała - zdarza się innym. Tak czy inaczej powstała forteca, z fosą, była na tyle duża, że nie zagroziła podziemnej infrastrukturze mrowiska. Cudem. Na straży fortecy (w zamyśle tak długo jak na placu zabaw jest Alezja) stanęli jej najlepsi - poza Blekiem i Atrebą - przyjaciele, czyli dinozaury-zabawki. Diplodoki pilnowały bram tuż za murami. Ich ogony były zbyt długie, żeby próbować zmiatać wrogów wewnątrz cytadeli. Przy mrowisku stanęły brachiosaurusy, alvowi ulubieńcy. Ich ogony są krótsze a do tego będą łapami miażdżyć wrogów. Wewnątrz murów Inu usypała też coś, czego nie mogło nigdy, ale to przenigdy zabraknąć. SZPITAL DLA MRÓWEK. I jego pilnowały kamarasaurusy razem z pachycephalosaurusami i parasaurolophusami. Oczywiście każdy z obrońców miał własne, indywidualne imię, ale za dużo ich, by wymieniać... Do fosy Inu nalała wody z butelki, jednak ta prędko wsiąknęła w podłoże. Znowu. Przecież fosy mają to do siebie z natury, że woda się w nich utrzymuje. Nie rozumiała czemu fosy budowane przez rycerzy trzymały wodę a te alvowe nie chcą. Ale jeszcze kiedyś nadejdzie dzień, kiedy Alezja dogada się nawet z fosami. A wtedy będą jej słuchać. Bo wie lepiej jak działa fosa niż sama fosa może wiedzieć kiedy nie wie. Nie? No... Gdy skończyła swoje dzieło, zabrała się za wilcze doły i smocze zęby. I o ile przykryte liśćmi doły wyszły jej nie najgorzej, to zapory przeciwpancerne odbiegały od jej początkowych wyobrażeń. Ale jak by nie patrzeć, musiała przyznać, że jej łopatki, sitka i wiaderka odwaliły kawal porządnej roboty... Teraz siedziała i patrzyła na rozgrywające się mrówcze życie w fortecy. Tak długo jak była na placu, tak długo jej dinozaury mogły pomagać mrówkom w pilnowaniu twierdzy. Liczyła przy tym, że po jej odejściu mrówki będą umiały utrzymać fortyfikację. Przecież teraz powinno być im łatwiej!... Starała się nie myśleć, że jak wróci do domu to dostanie bicie. Zawsze dostawała. Za wszystko. Za niemiłych sąsiadów, za to że tata zarabia mniej niż jak matka za niego wychodziła za mąż, za jej zły dzień w pracy, i tak dalej. Ona zawsze miała zły dzień w pracy. A do tego Alezja dostała dzisiaj czwórkę. Czyli poza standardowym fruwaniem po ścianach dojdą wrzaski, że znajomi z pracy mają cudowne, genialne dzieci a ona nie ma się nawet czym pochwalić, i że Alezja skończy w zieleni miejskiej za bycie nieukiem. Dobrze choć, że tata jest w domu raz na miesiąc lub raz na dwa tygodnie, i to tylko na weekend, kiedy akurat magikoptery nie są potrzebne. Przynajmniej awantury o pieniądze ma tylko kiedy w domu jest, a nie kiedy go nie ma. A że jest rzadko, to lepiej dla niego. Natomiast Alezję czekało dzisiaj jeszcze jedno: przepisywanie zeszytu od fiorańskiego. Musiała dzisiaj w szkole skreślić jedno słowo, przez co zeszyt już nie jest nieskazitelny. Ehh, a zostały dwie strony do końca... Choć teraz po prostu wyglądała jakby tylko siedziała i bez emocji patrzyła na mrowisko i teren wokół niego, w środku była dumna ze swojego dzieła i cieszyła się bardzo... Wtem wyrwało ją z zamyślenia pytanie jakiejś dziewczynki. O kwiatki. A są brzydkie kwiatki?... narodziło się w jej umyśle. Nie zapytała jednak na głos. Nawet się nie odwróciła. Nie lubiła jak inni patrzą się na nią, więc i ona starała się nie patrzeć za dużo na innych. Jeszcze by wystraszyła tę dziewczynkę, a tego nie chciała. Tak czy inaczej nie było dla niej nie ładnych kwiatków. Tak samo jak zwierzątek. No może poza teropodami, wilkami, hienami i domowymi kotami. Te były paskudne, a wilków po prostu się bała...
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Krok po kroczku najpiękniejsze w całym roczku idą ŚWIĘTA! Wto Gru 23 2014, 17:39
Była widocznie zaskoczona słysząc, jak wyglądała jego podróż do piaskownicy. Na tyle widocznie, że słychać było ciche - Woo... - kiedy jej nowy przyjaciel o tym opowiadał. Bo w zasadzie skoro już rozmawiają, to dlaczego miałby nim nie być? O, to jest myśl! A skoro już mają być przyjaciółmi, bo tak stwierdziła Tasia, to dobrze by było wiedzieć, jak ma mówić do nowego kolegi. - Jestem Takara, a ty? - przedstawiła się, uśmiechając się do chłopczyka, po czym usiadła obok niego. - Pobawimy się? - zapytała, widząc okazję do zabicia czasu przy czymś innym niż budowanie fortecy. Owszem, budowanie było spoko, o ile nie budowało się samemu~! A teraz miała okazję porobić coś z kimś. Może nie koniecznie budować, ale co z tego. Każda zabawa jest dobra.
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Krok po kroczku najpiękniejsze w całym roczku idą ŚWIĘTA! Wto Gru 23 2014, 21:33
Spokojny poranek, a przynajmniej tak mogłoby się wydawać, dlatego też w akompaniamencie świecącego słoneczka siedmioletni blondasek znalazł się na placu zabaw. Czas spędzony na świeżym powietrzu ponoć był dość istotny, jednak zielonookiemu nie uśmiechały się zbytnio zabawy. Nie! Wszędzie było mnóstwo ludzi, a on - chciał być sam. Prawie sam. Jedyną osobą, która go teraz rozumiała był czarny, pluszowy króliczek, z którym to wymieniał się spojrzeniami, przesiadując sobie na drabinkach w ciszy... i z ciut naburmuszoną, jeśli nie nadętą miną. Wszystko tylko po to, aby ostatecznie mruknąć coś niezbyt wyraźnego pod nosem, a następnie wtulić twarzyczkę w maskotkę, aby ukryć jakiekolwiek oznaki smutku. Tak. Zdecydowanie nie chciał tu być... ani trochę, jeśli... w ogóle?
Will
Liczba postów : 574
Dołączył/a : 01/10/2013
Temat: Re: Krok po kroczku najpiękniejsze w całym roczku idą ŚWIĘTA! Wto Gru 23 2014, 21:58
To ptak? Samolot? Nie! Zdecydowanie bardziej przypominało to - tygrysa! Przynajmniej takiego niezbyt wyrośniętego, a do tego z ludzką twarzyczką, zamiast pyska. Pomijając dość niekonwencjonalny strój, jak na plac zabaw - nieco dziwne mogło się wydawać, iż chłopczyk nie posiadał żadnej opieki. Kto normalny puszcza pięcioletnie dziecko samopas w takim o stroju? W każdym bądź razie brązowe tęczówki co rusz zmieniały obiekt swojego zainteresowania, a sam karzełek ruszał się po okolicy, jakby nie miał pojęcia - od czego zacząć?! - Et-to... Em... - rzucał tylko pod nosem, spoglądając raz na huśtawki, raz na piaskownice i gromadkę osób tam zebranych, a jeszcze to innym razem na inne atrakcje i innych ludzi. Ostateczny wybór padł jednak na huśtawki, jednak nim dane było mu dostać się do celu swej podróży, brązowowłosy zahaczył nogą o jakąś większą, odłamaną gałąź, kończąc swój dziewiczy lot z twarzyczką w gruncie, co poskutkowało tylko ciut za głośnym jękiem bólu i... utkwieniem w pozycji leżącej?
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Krok po kroczku najpiękniejsze w całym roczku idą ŚWIĘTA! Wto Gru 23 2014, 22:04
Mały chłopiec spoglądał ciekawie na wszystko co się dookoła niego na placu działo. Choć jeszcze... nic wielkiego nie zrobił. Młody Tora za to niezwykle sobie upodobał... huśtawkę. Tak, właśnie tak. Bujał się tam i z powrotem z zacieszem na twarzyczce, choć w gruncie rzeczy najbardziej kusiły go... drabinki. Tak, właśnie tak. Nawet, gdy suszył ząbki i trwał w tym dziwnym harmonicznym ruchu, to usilnie patrzył się na ten obiekt, na który miał zamiar zaraz się udać, dlatego już znacznie mniej energii przykładał do bujania się. Z chęcią też by do innych podszedł i zagadał ale jakoś... na razie się obawiał? Nieśmiały był? Miał własny świat i własne kredki? Trudno było to określić, ale jednak... w chwili obecnej był trochę samotnikiem, choć też gdzieś chciał wkrótce do kogoś zagadać. Więc jak nikt się do niego nie odezwie to sam to zrobi. Jakoś. Da radę. Dzielnym chłopcem Tora był... jest... będzie.
Pierre
Liczba postów : 38
Dołączył/a : 16/12/2014
Temat: Re: Krok po kroczku najpiękniejsze w całym roczku idą ŚWIĘTA! Wto Gru 23 2014, 22:43
MG
Zabawa mogła trwać w najlepsze, gdyby nie pewien fakt. Nagle zaczęło być zimno. Bardzo zimno. Wiater wiał, śniegeł zaczął padać i ogólnie baaardzo nieprzyjemnie (chyba że ktoś, jak Dax, bardzo lubił śnieg). TO NA PEWNO JAKAŚ MAGIA! Mamy dzieci, jeśli tutaj były, także zniknęły i każdy został sam (chyba że miał kolegów). Dodatkową atrakcją mógł okazać się niewielki domek, który też pojawił się znikąd, a który za nic miał sobie zamieć szalejącą na podwórku. Z okien widać było oświetlone płomieniem z kominka meble. Tam musiało być ciepło. I zdawało się, że drzwi mogły stać otworem dla naszych małych bohaterów! Przynajmniej tak przeczuwali.
INFO: stan pogodowy - silny wiatr i śnieżna zamieć szybko przykrywa wszystko, co macie pod nogami. DUŻO ŚNIEGU. Jak nie będziecie szybko reagować, zostaniecie zasypani, a nie chcemy tu martwych dzieci!
Dax: dopóki nie masz odpowiedniego ava, nie będziesz brany pod uwagę w evencie.
Czas na odpis: 25 grudnia, godz. 18:00 (jak ktoś nie da, to wiecie, nic się nie dzieje, rozumiem, że są święta!)
Sponsored content
Temat: Re: Krok po kroczku najpiękniejsze w całym roczku idą ŚWIĘTA!
Krok po kroczku najpiękniejsze w całym roczku idą ŚWIĘTA!
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.