I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Wyspa nie była zbyt okazała. Miała może 3km średnicy. Brzeg miał może 50m długości, w 3/4 długości była to piaszczysta plaża, jedynie zachodnio-północna ćwiartka posiadała stromy(1km) klif. Było to też jedyne wzniesienie na wyspie(rosła w kierunku północno-zachodnim). Cała była porośnięta trawą i tropikalnymi drzewami. Nie spotkano na niej zwierząt, prawdopodobnie jest więc nie zamieszkana. Za to na całej wyspie można znaleźć ludzkie szkielety. Ato wiszące na drzewach a to nadziane na włócznie... ogólnie całkiem sporo ich ~~
MG
Kiedy tylko Alezja i jej towarzysze zawitali do Hargeonu, pierwsze co rzuciło im się w oczy to cisza. Nie wiele ludzi kręciło się po ulicach, a ci którzy to robili, z lękiem odwracali się w stronę która Samaelowi była świetnie znana. Zło z Os Kelebrin wciąż było wyczuwalne w całym Hargeonie, jednak nie ono było teraz zadaniem. W porcie, na krzesełku siedziała tylko jedna osoba. Kobieta może lat 20, miała na stopach laczku, ubrana w bardzo krótkie spodenki i koszulkę, pod którą widocznie, nie było stanika. Piersi miała też dość spore, no większe od Alezji. Różowe włosy miała upięte z tyłu klamrą i dwoma Senbonami, brązowe oczy spokojnie śledziły zmierzających do niej magów.-Alezja i jej towarzysze jak mniemam?-Zapytała, z dziwnym akcentem. Zaraz też wstała i wskazała na niewielką łódeczkę.-Pakujcie się i od razu możecie zadawać pytania. Kiepska jestem w tłumaczeniach.-Powiedziała ze śmiechem. W sumie kiepska była też w przedstawianiu, bo tego nie zrobiła.
Czas na odpis: 29.07 godzina 15:00
Autor
Wiadomość
Samael
Liczba postów : 992
Dołączył/a : 28/01/2013
Temat: Re: Isla Hueso Pią Sty 30 2015, 21:23
Okazało się nie być problemem oderwanie tych kwiatów jak również nie przestają rozjaśniać okolicę swoim niezwykłym kolorem. Zainteresowały go i jest szansa, że uda mu się zachować chociaż jeden z nich i pokazać tą niezwykłą roślinę komuś kto ma w tej dziedzinie doświadczenie. Samael szybko przestał o tym myśleć, gdy je spakował do plecaka i ruszył dalej, teraz najważniejsze był znaleźć towarzyszy. Albo samemu zostać znalezionym przez tych, którzy pewnie mają znacznie większe doświadczenie w przeszukiwaniu takim miejsc niż lisciastowłosy. Usłyszane przez niego szepty lekko go zaskoczyły, mogło oczywiście dość do takiej sytuacji, że w bardzo krótkim czasie rozdzieleni ponownie się połączą w jedną grupę. Jednak Samowi wydało się być to dziwne, że ten okres ich rozłąki będzie trwał tylko chwilę, wydawało mu się, że spadł z niemałej wysokości, a w takich miejscach raczej jest dużo więcej niż jeden korytarz. Mag błyskawic dlatego postanowił dalej ruszyć przed siebie, jednak tym razem już szedł wolniej no i starał się o ile to było możliwe nie uszkodzić ani jednego kwiatka lub chociaż jak najmniej uszkodzić. Coś takiego może wywołać dodatkowy hałas, co raczej nie było członkowi FT teraz zbytnio na rękę, chciał poruszać się najciszej jak to było tylko możliwe. Dalej oczywiście zwraca uwagę na ten szept jak i również podczas przemieszczania się próbuje coś dokładniej usłyszeć oraz sprawdzić, czy podczas jego ruchu czy lepiej bądź słabiej go słyszy. Jeśli oczywiście coś nagle zacznie lecieć w jego kierunku, coś co może zrobić mu pewnie coś niemiłego, wtedy nie zwraca uwagę na te kwiaty rosnące wokół niego i robi unik w bok, bądź w tył, tam gdzie będzie lepiej.
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Isla Hueso Sro Lut 04 2015, 18:18
MG
Alezja i JB Czarny zajął się ustawianiem kamyków, Alezja zaś sprawdzeniem, czy może, może, któraś z kombinacji wywołuje jakieś akustyczne zmiany. Rudowłosa słyszała tylko dźwięk przesuwanych kamyczków, natomiast Bjorn szybko spostrzegł, że nie tędy droga i rozwiązanie musi tkwić gdzie indziej.
Samael Przygody Samaela wyglądały zgoła inaczej. Oświetlając sobie korytarz, ruszył ostrożnie przed siebie. Szepty mogły wszak należeć do przyjaciół, a mogły być sprytną pułapką... czegoś. Ludzi tu przecież miało nie być. Szeptów powoli przybywało, jednak wciąż nie można było rozróżnić słów. Było troszkę jak w horrorze. W każdym razie korytarz po pewnym czasie zaczął się rozszerzać, prowadząc do drugiej, znacznie większej jaskini. W świetle danym przez kwiatek w jego dłoni nie dało się określić, co faktycznie znajduje się w środku bez lepszego oświetlenia. Po echu można było jednak stwierdzić, że to duża przestrzeń. - ... Już jest... - ... Już są... - ... Pora na koronację...
Stan postaci: Alezja: 80MM, prowizoryczna mapka, określiłaś swoje położenie (0) Sam: potłuczony, nic zagrażającego życiu, 5 kwiatków w plecaku
Samael
Liczba postów : 992
Dołączył/a : 28/01/2013
Temat: Re: Isla Hueso Sob Lut 21 2015, 22:40
Jeśli słyszysz głosy, a nikogo nie widzisz, to istniało dosyć wiele możliwości, dlaczego właśnie tak się dzieje. Mógł to być sen, jednak skoro czuł upadek z wysokości tak nie było, równie dobrze może być pod wpływem jakieś substancji lub alkoholu. Samael jednak nie pije podczas zadań, jak i dzień przed również, aby mieć trzeźwą głowę, więc i to nie było realne. Pod wpływem czegoś innego również raczej nie był, nic dziwnego nie wąchał jak i również nie słyszał o takiej substancji, która by powodowała taki efekt. Na chwilę obecną nic więcej nie przychodziło mu do głowy, tak więc istniała szansa na to, że to co słyszy jest prawdziwe. Prawdziwe chociaż ukryte przed jego oczami w ciemnościach w tej większej jaskini. Postanowił na początek nie prowokować źródła, dlatego przemieścił się mniej więcej na środek tej jaskini, po czym używa PWM Wyczucie . Członek FT stara się przy tej zmianie pozycji nie zrobić jakiegoś nagłego ruchu, które mają być dodatkowo spokojnie, jak gdyby nic nie robił złego, tylko zamierzał rozejrzeć się ze środka po okolicy. Może uda mu się coś odkryć w tej ciemności, chociaż to mogło znajdował się poza zasięgiem obszaru, który postanowił zbadać. Nie zależnie czy to się mu uda czy nie, zamierza zrobić coś jeszcze, coś co może zrobić. Skoro było ciemno, pomimo światła jakie obecnie trzymał w ręce, postanowił jeszcze bardziej rozjaśnić to miejsce. Dlatego rękę w której miał ten błękitny kwiat podniósł do góry, po czym zrobił to samo zielonowłosy ze swoją drugą górną kończyną. W krótkim czasie przy pomocy PWM Iskierka, pojawiła się zielona elektryczna kulka. Z dodatkowym źródłem światła istniała szansa na to, że coś więcej uda mu się dostrzec, chociaż przez ten niedługi okres czasu. Szuka również jakieś innej drogi z tej jaskini z której mógłby ruszyć dalej na poszukiwania pozostałej dwójki od której został oddzielony. Oczywiście w przypadku jeśli coś będzie leciało w jego kierunku, aby zranić go jak i również na co istniała szansa pozbawić go życia zamierza tego uniknąć. Dlatego stara się, aby wszystkie jego zmysły, które mogą dać mu szansę na to, pracowały na maksymalnych obrotach.
Ostatnio zmieniony przez Samael dnia Sro Mar 11 2015, 21:27, w całości zmieniany 1 raz
Alezja
Liczba postów : 1210
Dołączył/a : 12/08/2012
Skąd : świat Pomiędzy
Temat: Re: Isla Hueso Pon Mar 02 2015, 18:27
/Sorry za obsuwę czasową i jakość...
Czegokolwiek próbowała - nic to nie dało. Znaczy, dało. Wyeliminowało to, co robiła przed chwilą z rzeczy, które mogłyby im pomóc. Teraz po prostu lampiła się w tarczę tym "mądrym psim spojrzeniem", przechylając głowę po psiemu to w jedną, to po dłuższej przerwie w drugą. Dalej zmysły miała postawione ostrzegawczo "do pionu", by zareagować odpowiednio w razie zagrożenia, jak to było poprzednio praktykowane [i opisane]. Dodatkowo tym razem dzięki Chrononaucie [PWM] próbowała sobie przypomnieć, czy kojarzy taką albo podobną grę z czasów starożytnych. Najlepiej o tych samych lub zbliżonych zasadach z różnych części świata. Wszak to nie jedyna świątynia. Niby ta cywilizacja zniknęła nim ludzkość się rozwinęła ale... no... czasem różne rzeczy potrafią przetrwać w zaskakujący sposób. No i lepsza nawet błędna zasada z nie-tej gry, niż kompletny brak pomysłu. Ciekawe, jak idzie JB... ale nie spytała na głos. Nie chciała go rozpraszać... Gdyby coś im groziło, w pierwszej kolejności Alv chroni JB (odepchnięcie od źródła zagrożenia, zasłonięcie, czy coś), a dopiero później najwyżej kmini nad własną sytuacją...
John Bjorn
Liczba postów : 219
Dołączył/a : 05/06/2014
Temat: Re: Isla Hueso Wto Mar 10 2015, 14:03
Kilkakrotne mrugnięcia, kilka ulotnych spojrzeń na Alezję i nagle olśnienie. Toż tamta kreska ona nie jest grubsza. Szybkie przetarcie rączką i już. Wszystko takie ładne. Dziesięć na dziesięć. I po dziesięć pionków. Prawie warcaby. Tak czy inaczej czas na kolejne testy. Rozstawianie na przeciwległych krawędziach linii o jednym kolorze, z przemianami co jedno, co dwa, czasami białe na środku linii, czarne na zewnątrz. A wszystko w liniach początkowo najbardziej skrajnych (prawo i lewo, góra i dół). Jak nie działało, taką parę linii przybliżał ku sobie, by się ostatecznie stykały na środku. Po prostu wolał obecnie ich jakoś nie zamieszać.
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Isla Hueso Wto Kwi 21 2015, 18:06
//jestem failem, przepraszam
MG
Sam Ciemność nie była dobra dla nikogo. Czaiło się w niej zbyt wiele wrogów i mar, by ktokolwiek normalny chciał przebywać w niej dobrowolnie. Mówiło się, że w ciemnościach kryją się nasze najgorsze lęki, a jedynym przeciwnikiem jest nasz umysł, który co rusz podsuwa nagorsze scenariusze. Będąc w tej nieprzyjemnej sytuacji Samael miał jedno wyjście - zapalić światło. Toteż uniósł kwiat w górę, chcąc oswietlić jak najwięcej, po czym użył swojej magii. W tej samej chwili zobaczył widma dziwnie ubranych ludzi, które rzuciły się na niego z przerażającym krzykiem. Odruchowo chłopak zamnął oczy i... Poczuł na twarzy morską bryzę. Stał w porcie, z którego wyruszali, z dziwnym kwiatkiem w dłoni. Stał odwrócony w stronę morza, jednak jakim cudem się tam znalazł, co się stało z Alezją i Bjornem - nie miał na te pytania żadnych odpowiedzi. Pozostawało tylko dziwne uczucie, że to nie miało tak wyglądać.
Jesteś wolny fabularnie, zaczynasz pisać w porcie w Hargeonie (z tamtego tematu robisz zt). Łącznie zabrałeś ze świątyny 5 kwiatów, które możesz sprzedać w sklepie magicznym lub zachować dla siebie. + 40 PD
Alv i Bjorn Alezja i Bjorn mieli zupełnie inny problem, a tyczył się on dzwi, kamieni i dziwnej planszy. Czarny wciąż się męczył z ustawieniem kamieni, które miał przed sobą, natomiast Alezja, korzystając ze swojej rozległej wiedzy, próbowała dopasować coś znanego do nieznanej gry. Doszła w tym do jednego, błyskotliwego wniosku - brakowało pionków. Lub tez może kamyczków, które mogły być pionkami. A kombinacje Johna nie wywołały żadnej zmiany w drzwiach. Zaczynało się to już robić frustrujące. Stali przed tymi drzwiami niczym dwa cielaki, nie wiedząc, co zrobić dalej. Nic się nie zmieniało, Sama nie było, wyjścia nie było. Było źle, choc nikt tego otwarcie nieprzyznawał. A gdy do uszu Alezji dotarło jakieś wycie, zrobiło się gorzej. Niedługo później i jej towarzysz usłyszał ciche zawodzenie, jekby ktoś płakał. - Kuja... - rozległo się pośród tego dziwnego dźwięku i oboje usłyszeli, a także zrozumieli, co głos miał na myśli. Mieli przyjść. Tylko gdzie?
//jestem failem
Alezja
Liczba postów : 1210
Dołączył/a : 12/08/2012
Skąd : świat Pomiędzy
Temat: Re: Isla Hueso Czw Maj 21 2015, 21:49
Kombinowała. I tak. I siak. I na opak. I nic. Miała wrażenie, że prędzej dzika nauczy ćwierkać, niż wpadnie na reguły rządzące tą szachownicą. Bjorn też milczał, i Alv zaczęła się obawiać, że jego umysł może być na podobnym etapie co jej (ale nawet wtedy bliżej celu niż alvowy czerepik), a to by znaczyło, że jeśli pradziejowy wynalazca koła byłby na tym samym etapie co oni patrząc na turlający się okrągły owoc, to ludzie już zawsze podróżowaliby na piechotę, a chomiki nie miałyby w czym biegać. A czas gonił, musieli przecież znaleźć Sama, póki są szanse, że on żyje.
Wpłynąłem na suchego przestwór oceanu,
Mózg nurza się w zieloność i jak łódka brodzi,
Śród fali schiz szumiących, śród odpałów powodzi,
Omijam koralowe ostrowy burzanu.
Już mrok zapada, nigdzie drogi ni kurhanu;
Patrzę w sufit, rozumu szukam, strategia gdzieś błądzi;
Tam z dala błyszczy obłok - tam jutrzenka wschodzi;
To błyszczy Dniestr, to weszła lampa Akermanu.
Musiała spojrzeć prawdzie w oczy. Alv, jesteś porąbana. Nie ma dla ciebie Nadziei, naprawi cię tylko mogiła. Czymkolwiek jest Dniestr i kimkolwiek jest Akerman. Pomijam już kwestię chodzącej samopas lampy. Wtem jakby wóz rozumu zanurzył się niezbyt głęboko w rzekę neuronów. Przypominało to trochę wodowanie liniowca na mieliźnie ale zawsze coś. Inu zaczęła rozglądać się na boki i po podłodze... - A jeśli na planszy brakuje pionków?... - zapytała sama siebie, ale JB mógł to słyszeć. - Może tu gdzieś leżą?... Jeśli miało to coś dać, to była okazja dla wykazania się Sokolooctwa z Inteligencją. W chwili, gdy usłyszała "Kuję..." zamarła. Po krótkiej chwili chwyciła Bjorna lekko, bezwiednie za nadgarstek, jakby chcąc przed czymś ostrzec lub powstrzymać... - Bjorn... ja... - nie wiedziała jak ma to powiedzieć tak, żeby go nie wystraszyć. Westchnęła... - Ostatnio wiele się działo w moim życiu. To się na mnie odbiło... Co już z resztą wiesz... - wyraźnie się zawstydziła przy ostatnim zdaniu na przypomnienie sobie plaży wczoraj wieczorem. Wzięła kolejny głęboki oddech. Znów powiedziała "w eter" ale ponownie JB musiał to słyszeć - Dobra, teraz albo nigdy. Póki to wszystko nie zaszło za daleko. Może ta rozsądniejsza osoba zrobi "w tył zwrot", bo jeszcze może jakoś się uratować. Bjorn, ja... - spojrzała w twarz Lingwisty i dodała - Słyszę głosy... - i dalej ze śmiertelną powagą dodała - One chcą, żebym gdzieś poszła. Możliwe, że oszalałam. Zostaw mnie i ratuj się, póki nie myślę, że jestem kosiarką do trawy, czy coś... Po tym zaczęła iść w kierunku, skąd miała wrażenie, że dochodzi głos (uprzednio oczywiście puszczając nadgarstek Christensena). Szła powoli i ostrożnie, uważnie stawiając stopy, by nie robić zbędnego hałasu. Prawą rękę położyła "w pogotowiu" na rękojeści falkaty (znajdującej się przy pasku, po lewej stronie ciała), na wypadek, gdyby ów głos chciał ją materialnie zaatakować...
John Bjorn
Liczba postów : 219
Dołączył/a : 05/06/2014
Temat: Re: Isla Hueso Wto Cze 02 2015, 14:22
Mężczyzna badał tą tarczę i badał, i zdecydowanie był obecnie na etapie czarnoskórego wojownika plemiennego, który po raz dwudziesty rzuca tą pieprzoną włócznią w rozglądającego się białoskórego dzikusa, który co i rusz ich unika schylając się po coś, co zauważył na ziemi, gdy tuż za jego plecami wytworzył się istny jeż z ziemi i włóczni Afryki... czymkolwiek by ona była. Tak czy inaczej on także usłyszał głosy i lekko znieruchomiał, gdy nagle poczuł na swoim nadgarstku dotyk Alezji. Momentalnie serce zabiło mu mocniej, niż gdy nagle zaczęli spadać do pierwszego pomieszczenia. Patrzył na nią wyraźnie zarumieniony, jednakże runa szczęśliwie znalazła się po tej stronie płaszcza, że nie było widać jego twarzy, co w połączeniu z wszechogarniającym mrokiem tworzyło perfekcyjną maskaradę. Każde jej słowo przyprawiało go o szybsze bicie serca. I nagle... natrafił na ścianę, która zabiła cały romantyzm sytuacji, chociaż jego usta już miały mówić "Ja ciebie też". Mimo wszystko jednak rzucił takim... nijakim głosem: -Ja... też... - obecnie jego twarz była niczym perfekcyjny poker face. Nie ma to jak stracić nadzieję na wyznanie miłosne od ukochanej dziewczyny przez jakiś durny szept... oby tylko tysiąc nieszczęść spadło na to cholerstwo, co zabija romantyzm sytuacji. Ruszył powoli obok Alv, rzucając tylko -Daj fragment ubrania czy czegoś, to będziesz miała własne oświetlenie - po prostu planował tam postawić runę Dagaz, by użyć na niej Oświetlenie (PWM), by Alv miała własną latarkę. A tak to... cóż, wyostrza zmysły, byle tylko nie zrobić jakiegoś faila. Sokolooki w szczególności, bo może i są mroki, ale są też i runy! Ktoś tu o to zadbał.
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Isla Hueso Nie Cze 07 2015, 02:37
MG
Pionki, czy kamyczki gdzieś może leżały. Ciężko stwierdzić, bo dwójka magów zajęła się zupełnie czym innym, a mianowicie sobą. Oto stało się coś, co nigdy wcześniej się nie wydarzyło - młoda Gergovia chwyciła Bjorna za rękę (prawie), a jej ton mógł wskazywać tylko na coś ważnego. Czy to już? Czy teraz wszystkie marzenia czarnego się spełnią? Czy już niedługo będą mogli postawić sobie mały domek na plaży i wspólnie wyczekiwać dnia, w którym Alezja przyjmie nazwisko Christensen? Z każdym kolejnym słowem kobiety ta wizja robiła tak słodko rzeczywista, że ciężko było w to uwierzyć. Tak samo ciężko było uwierzyć Johnowi w to, co usłyszał. Już nawet nie obawiał się o to, że jego ukochana zostanie kosiarką, tylko smutno musiał spojrzeć prawdzie w oczy - będzie musiał poczekać jeszcze trochę na domek. Najpierw musiał pozbyć się elementów psujących romantyczny klimat. Alezja i Misiek ruszyli oświetlonym korytarzem w stronę nieznanego, wołani równie nieznanym głosem. Czy było to mądre posunięcie? A może powinni dalej pilnować drzwi, by nikt ich nie ukradł? Czy Sam wciąż żyje? Wracamy po przerwie.
Piętnaście minut spacerowania jednakowym korytarzem zaczynało uświadczać magów w przekonaniu, że chyba faktycznie mają omamy słuchowe. Po tym jednym incydencie nie usłyszeli głosu już wcale, a mimo to szli i szli... Było to zdecydowanie lepsze niż stanie pod drzwiami. Z drugiej strony monotonność tej drogi nie działała dobrze. Po kolejnych pięciu minutach marszu wreszcie zaczęło się coś dziać. Na drodze pojawiły się drobne kwiatki, świecące leciutkim blaskiem. Nie był on dostatecznie silny, by oświetlić korytarz, jednak z każdym pokonywanym metrem pojawiało się ich coraz więcej, robiły się większe, ich blask przybierał na sile. Wtem do ich uszu dotarł śmiech. - Kuja...! - rozległo się ponownie, tym razem jakby bliżej. Widocznie zbliżali się do źródła niepokojących dźwięków.
Gdyby tylko Alv wiedziała, ile cierpienia przysparza biednemu Bjornowi... Chociaż może lepiej, że nie wie. Strach się bać jej reakcji. Ale na bank co straciła, to możliwość ujrzenia rumianego czarnoskórego. Zmarszczyła brwi, gdy usłyszała odpowiedź przyjaciela... - Jak to, "ty też"?... - ale to było bardziej filozoficzne pytanie retoryczne, niż potrzeba poszerzenia wiedzy. Natomiast na propozycję nie mogło być innej reakcji, jak zgoda na przyjęcie pomocy... - Tak... - powiedziała, wystawiając w stronę Bjorna lewą dłoń. Po chwili dodała - Jakbyś mógł na lewym karwaszu. Świetny pomysł z tym oświetleniem. Co ja bym bez ciebie zrobiła... - dodała z nieskrywaną wdzięcznością już na koniec... Wędrówka trwała. 15 minut i nic. Nie dość, że mam urojenia, to jeszcze zaraziłam schizofrenią Bjorna. Super. Wygrała pani talon na magitrabanta. Tak trzymaj, Alvie... ganiła się w myślach. Pomijając kwestię schizofrenii jako choroby zaraźliwej... - Jeśli ty mówisz do boga, jest to modlitwa. Jeśli bóg mówi do ciebie, jest to schizofrenia paranoidalna. Bjorn, przepraszam, że tu ze mną utknąłeś. Nie chciałam... - wyrzuciła w końcu z siebie przepraszająco, krótko przed znalezieniem pierwszej roślinki. A gdy ujrzała świecące kwiecie tak głeboko pod ziemią, reakcja była jedna: - Bioluminescencja?... - westchnęła zafascynowana. Szła za kolejnymi kwiatami, uważając na każdy krok, by ich nie uszkodzić, jednak mogło się zdarzyć, że któryś trąciła. Tak bardzo starała się zapanować nad ciekawością odkrywcy. Ciekawe czy pachną... a tak bardzo failiła... (Cały czas kartograf z niwelatorem [2xPWM] działały...) Wtem psie uszka Alezji drgnęły nerwowo i zaczęły nasłuchiwać dźwięków ze strony, z której "nadszedł" śmiech i "kuja!". Odwróciła twarz do Bjorna i najpierw położyła palec na usta (umownie sugerując ciszę), a później wskazała palcem kierunek, z którego doszły dźwięki. Zaczęła ostrożnie iść w tamtą stronę, uważając by każdy jeden krok był cichy, a najlepiej bezgłośny. Jeśli Bjorn umieścił na karwaszu runę, Alezja chowa rękę z nim za siebie, kiedy będą wystarczająco blisko źródła dźwięku. Kwiaty wystarczą. Póki co...
John Bjorn
Liczba postów : 219
Dołączył/a : 05/06/2014
Temat: Re: Isla Hueso Czw Cze 25 2015, 10:36
I szli, i szli w tym delikatnym blasku run. Brakowało tylko jakiejś niewielkiej kapeli przygrywającej jakąś romantyczną piosenkę i stolika z kolacją, a byłoby git. -Nic się nie stało. - rzucił spokojnie, z delikatnym uśmiechem na twarzy, nadal skupiając się na otoczeniu, choć myśli nie były tylko na to wszystko nastawione. O, nawet kwiatki się znalazły. Cholerne Hueso i nawiązania. I nagle ponownie ten dziwny odgłos. -Chyba jednak nam się nie zdawało. - rzucił szeptem do dziewczyny, po czym ruszył ostrożnie za nią, musząc jednak bardziej się skupić na otoczeniu i ewentualnych dziwnych rzeczach, aniżeli na wspaniałej istocie kroczącej wśród świetlistych kwiatów, znajdującej się przed czarnoskórym lingwistą.
//Mam nadzieję, że avatar to nie jedyna nagroda, jaką dostanę za tę misję.
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Isla Hueso Nie Cze 28 2015, 04:25
MG
Sytuacja nabierała rumieńców. Pod różnym względem. Świątynia chyba czytała w myślach dwójki odkrywców, bo co rusz pojawiały się albo problemy, albo idealne sytuacje. Z reguły jednostronne. A mimo to jak na złość pojawiały się kolejne opcje. To romantyczne oświetlenie, to kwiatki... dalej może stoliczek dla dwojga? Wraz z każdym krokiem dwójki magów kwiaty robiły się coraz pokaźniejsze, choć ich blask nie przybierał na sile. Po dziesięciu minutach ze sklepienia zwieszały się całe girlandy, delikatnie się rozświetlając przy każdym dotknięciu skóry magów. W międzyczasie nawoływania zrobiły się głośniejsze, przeplatane śmiechem i kolejnymi słowami, które rozumieli jako "Panna młoda tu jest! Panna młoda już jest!". Isla Hueso chyba lubiła się nabijać z Bjorna... Alezja i jej towarzysz powoli posuwali się do przodu, uważając na cokolwiek, co mogłoby stanowić dla nich zagrożenie. Wtem tuż obok ucha Alezji coś przeleciało ze znaczną szybkością, wywołując nagłe drgnięcie kobiety i niemalże wydanie z siebie głosu. Sam John też poczuł na swojej skórze delikatny powiew wiatru. I kolejny. I kolejny. Bardzo szybko okazało się że wiatr wieje zza ich pleców, wyraźnie zmierzając w stronę jakieś większej przestrzeni przed nimi. Zwisające kwiaty niestety utrudniały dokładne określenie, czym ta przestrzeń jest. Gergovii zdawało się, że to ten wiatr się śmieje, jednak po dłuższej chwili w jego otoczeniu oboje byli w stanie stwierdzić, że powiewom daleko do wiatru. Wiatr raczej nie posiada drobnych uśmiechniętych buziek. Jest też możliwość, że faktycznie popadali w jakiś rodzaj paranoi. Chistensen odgarnął ostatnią zasłonę kwiatów i ich oczom ukazała się spora sala z kamiennym podwyższeniem, do którego prowadziło kilka schodków. Na podwyższeniu znajdowało się coś pokroju ołtarza. Na drugi rzut oka można było dostrzec, że świecące kwiaty porastały każdy skrawek pomieszczenia poza podłożem, na którym rosła dziwna igiełkowata trawa. Same kwiaty też świeciły różnokolorowym blaskiem. Następnie uwagę magów zwróciły prawie niewidoczne zawirowania wiatru, które zdawały się towarzyszyć im od dłuższego czasu. Uśmiechały się w ich stronę. - Chodźcie, chodźcie! Panna młoda! Panna młoda! (...) już czeka! Ich głosy niosły się wesołym szmerem. Magowie jednak nie wiedzieli, kim jest "coś" co na nich czekało. Słowo nie uderzało w żadne im znane wyrażenie i przypominało bardziej szelest. Jeden z podmuchów podleciał nawet bliżej Alezji i zaczął poruszać jej włosami, byle tylko podeszła bliżej. W końcu to panna młoda!
Alezja
Liczba postów : 1210
Dołączył/a : 12/08/2012
Skąd : świat Pomiędzy
Temat: Re: Isla Hueso Nie Cze 28 2015, 14:00
W sumie nie wiedziała, czy to, że oboje słyszą głosy to dobrze czy źle. Jeśli te głosy istnieją naprawdę, to dobrze, że choć obalają teorię o "zbiorowej" schizofrenii. Ale wówczas czy te głosy należą do pozotywnych im osób czy nie? A może na serio oboje tu w dole do reszty powariowali? Do tego to miejsce było tak piękne, że dekoncentrowało Alezję. Musiała się skupić na tym, co [na serio] widzi. Dźwięki zdające się brzmieć "Panna Młoda tu jest!" wcale nie pomagały obaleniu teorii o grupowej halunie. Z początku nie docierało do niej, o co chodzi z tą panną młodą. W ogóle myślała, że źle rozumie, a te słowa są w języku obcym, tylko podobnie, psikusowo brzmią. I one na bank nie są tym, co Alezja rozumie... - Bjorn... - szepnęła do kumpla idącego jej śladem - Bjorn, wiesz może co to za język?... Mi brzmi podobnie do naszego. To złudzenie, nie?... Bo ja jakieś głupoty słyszę... - spytała cicho, z jakąś taką desperacją Nadzieją w głosie. To pewnie jak z polskim "sklep" i rosyjskim "skljep": po polsku to miejsce zakupów, a po rosyjsku - grobowiec. W razie, gdyby Lingwista potwierdził, że niestety Alv dobrze słyszy, reakcja mogła być jedna: - Ej, zdala ode mnie! - wyrwała się latającym psotnikom (nawet jeśli kosztowało to ją utratę kilku włosów trzymanych przez te "latawice"). Zaczęła wykonywać wśród kwiatów taniec, który często odstawiała w nocnym/wilgotnym klimacie. Nosił on nazwę "Spadaj, komarze! Nie chcę cię zabić, więc mnie nie zmuszaj!" będący czymś w rodzaju mieszanki kazaczoka, flamenco i capoeiry z wtrętami Riverdance. Celem jego było odgonienie od siebie małego natręta bez skracania go o jedno życie. Kompletnie zapomniała, że czuje przed sobą większą przestrzeń, a wymachy, podskoki, piruety z "otrzepywanym" klaskaniem bardziej rozświetlały kwiaty... Jeśli i to nic nie da, to Alezja próbuje złapać w swoistą klatkę z rąk jedno z latających cosi i unosi gwałtownie wciąż złączone ręce w górę... - STAĆ! MAM ZAKŁADNIKA I NIE ZAWACHAM SIĘ GO UŻYĆ!... - warknęła zdecydowanie i głośno. Natomiast jeśli ta wolna przestrzeń oznacza przepaść, to miejmy Nadzieję, że Czarny Rycerz ją uratuje. Bo co jak co, ale nazywanie Alezji "panną młodą" nie miało szans spotkać się z aprobatą głównej zainteresowanej...
John Bjorn
Liczba postów : 219
Dołączył/a : 05/06/2014
Temat: Re: Isla Hueso Sob Lip 04 2015, 16:07
Czarnemu się to nie podobało. Nie podobały się te prymitywne metody na zasadzie, wziąć za włosy do jaskini i pojąć za żonę ofiarę. Po części dlatego, że to była jego żona. Przyszła. Ale była. I nic tego nie zmieni. Runy już przygotowane były. Na eksplozję. Czy to ze statywów, czy z pojedynczej runy, którą to Bjorn ze swojego woreczka wytrzasnął. Był gotowy ratować tą cudowną psinę przez złymi, natrętnymi wiaterkami. Więc... rzucił tylko. -Spokojnie. W razie czego będą straty w twarzyczkach powietrza. - rzekł poważnym tonem do Alv, uważnie obserwując wszystko dookoła.
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Isla Hueso Nie Lip 05 2015, 03:23
MG
Cokolwiek głosy miały na myśli, dwójce magów się to nie podobało, głównie ze względu na "pannę młodą". Panna młoda z reguły oznaczała ślub, a że zainteresowaną była Alezja... Kobiecie z pewnością daleko było do poślubiania kogokolwiek, natomiast Bjorn już ją sobie przywłaszczył i nie zamierzał oddawać nikomu. Troszkę smutne... Wraz z gwałtownym ruchem Gergovii, duszek odsunął się, po czym zachichotał i znowu dmuchnął, poruszając jej włosami. Chyba uznał to za zabawę, a jego pobratymcy szybko do niego dołączyli, podmuchując włosami i ubraniem Alezji, nieprzyjemnie choć nieco łaskocząco drażniąc jej uszy. Nie było żadnego ciągnięcia, najwidoczniej duszki nie potrafiły wpływać na świat materialny. Mimo to irytowały i gdy rudzielec odstawiała swój dziki taniec, Bjorn zastanawiał się jak pomóc swojej (przyszłej) lubej. Odpalenie runy tuż przy jej twarzy nie było dobrym pomysłem... - Panna, panna! Przyszła! Chodź! (...) czeka! - świergotały dalej duszyczki w przerwach między kolejnymi falami śmiechu i wesołych pisków. Alezja w końcu się zmęczyła uganianiem za czymś, czego nie mogła dorwać. Toż to małe skurczybyki... I wtedy też usłyszała cichutkie kroki. Najpierw odbijały się od kamieni, by później delikatnie skrzypieć, gdy zgniatały dziwne, trawiaste igiełki. Rwetes pośród duszków jeszcze bardziej się nasilił. - Nic ci nie jest? - Głos nie należący do kobiety lub mężczyzny rozległ się całkiem blisko wróżki, choć ta nie widziała nikogo. Różnił się on też od cichych głosików duszków. Był zdecydowanie bardziej solidny, rzeczywisty. - Ah, pewnie mnie nie widzisz... - Po tych słowach przed archeolog pojawiła się nieduża postać odziana w ciemny płaszcz, całkowicie zakrywający jej posturę. Na głowie nosiła maskę ze zwierzęcej czaszki, więc określenie jej płci było niemożliwe. Spod maski sterczało kilka krótkich kosmyków. Choć nieznajomy był bardziej rzeczywisty jak duszki, to wciąż troszkę prześwitywał, a sama jego osoba wydawała się rozmywać i drzeć niczym płomień. Niekiedy pewne fragmenty płaszcza lub maski odrywały się od niego i wzlatywały, niknąc w powietrzu. No i był boso, a u jednej z kostek pobrzękiwała kamienna bransoleta. Bjorn z kolei nie widział ani nie słyszał nic poza rozentuzjazmowanymi duszkami i Alezją, która lada moment zacznie bełkotać o schizofrenii.
//Zasadniczo, Tora, chcę ruszyć nieco tą misję, więc nie musisz silić się na odpis w chwili obecnej. Odpiszesz jak skończy ci się urlop. Żadnych konsekwencji z tego tytułu o/ Enjoy your break. Ale odpisz, jak już wrócisz >.>
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.