I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
To tutaj swoją podróż miała rozpocząć gildia Grimoire Heart. Mistrzyni gildii zebrała się już razem ze swoimi podopiecznymi. Magiczna moc, która pojawiła się nad górą zaskoczyła nawet ją. Jakoś nie dodało wam to otuchy. Moc, która otoczyła górę była naprawdę przerażająca. Wiedzieliście teraz, że słowa, odnośnie kryjącej się tutaj magii nie były głupim gadaniem. Potem zobaczyliście latającą wyspę, która skrywała w sobie ukrytą tajemnicę. Teraz powinniście się przygotować do wymarszu. Wasza mistrzyni mogła podzielić was na drużyny i przedstawić całą sprawę oraz oznajmić jaki jest plan działania. --
CzłonkowieGH są zobowiązani napisać tutaj post będący zapisem do eventu. Mają czas do 13-stego. Poza postem zapisującym możecie sobie pisać swobodnie do tego czasu. Możecie się poznać, zaprzyjaźnić i w ogóle. Nie ma kolejności i możecie pisać po kilka postów.
Autor
Wiadomość
Thetmayer
Liczba postów : 66
Dołączył/a : 02/06/2013
Skąd : Poznań
Temat: Re: Południowy stok Pon Lis 04 2013, 18:57
Kaziu dotarł na miejsce misji. Po wielu minutach ciężkiej wędrówki i po prostu podróży. Gdy tylko ujrzał twarz Reevesa, podszedł do niego i oddał mu część ekwipunku, którą mu zakupił. -Uff, chociaż o trochę mniej ciężaru. W sumie mógłbyś teraz ponosić mój sprzęt jako nagrodę za to, że aż tu go przytargałem- sapnął ciężko i oparł swój plecak obok swej nogi, spoglądając na innych przybyszów. Z tym ostatnim oczywiście żartował, nie chciał litości, ani pomocy w takim stopniu od kogokolwiek. Rozejrzał się po współtowarzyszach. Znał tu aż dwójkę ludzi, gdzie jednym był Reeves, mistrz świata z Akane Resort, a drugą osobą była drobna blondynka, z którą był na ostatniej swojej misji. -Witaj ponownie Lilianne, tym razem skończymy robotę, którą zaczęliśmy- powiedział, spoglądając na jej plecak. Po części zastanawiał się, co ona tam upchała, a po części po prostu dumał nad wytrzymałością jej kręgosłupa. Nie wyglądała jednak, jakby zaraz miała zacząć marudzić. A co miał Thetmayer ze sobą?
35 metrów liny
parę czekanów
dwa haki
cztery czekolady
śpiwór i koc
matę do spania, podwieszoną pod przydużym plecakiem turystycznym
15 puszek konserw
hubkę i krzesiwo
dwie litrowe, szczelne termosy, wypełnione wodą mineralną
apteczka z bandażami, gazą, wodą utlenioną
pół litra rumu, na rozgrzanie
latarkę górniczą
zapałki
swój kochany topór jednoręczny, zawieszony przy lewym boku
łyżkę, kubek
kompas
A z ubioru:
10 par grubych, wełnianych skarpet
3 grube swetry
dwie pary ciepłych kalesonów
bielizna, również ocieplana, pięć par bokserek
spodnie bojówki (na sobie) i jedną parę zapasowych
dwie pary rękawiczek ze skóry- jedne z palcami, drugie bez
szal
czapkę-uszatkę (na sobie)
skórzaną kurtkę (na sobie)
gogle, zasłaniające zarówno nos, jak i oczy
buty desantowe (na sobie)
buty do wspinaczki
parę raków
I to w sumie tyle. Teraz czekał na rozpoczęcie misji, lekko zniecierpliwiony, bo im dłużej tu będą czekać, tym gorzej dla nich.
Asthor
Liczba postów : 1213
Dołączył/a : 01/09/2012
Skąd : Olkusz/Gliwice
Temat: Re: Południowy stok Pon Lis 04 2013, 23:12
MG
Oręże Grzechów Głównych - Część pierwsza - Pycha
Wraz z zaopatrzeniem zaczęliście powoli wspinaczkę. To czas miał zadecydować o tym jak dobrze się zaopatrzyliście i czy wystarczy wam prowiantu. Założę, że każdy był bo sutym posiłku więc na razie nie potrzebowaliście posiłku. Nie czekając długo, wykorzystując dość dobrą pogodę zaczęliście piąć się ku górze zaraz za waszym pracodawcą. - Zapewne będziesz mogła to teraz udowodnić - zwrócił się do Lilianne - Na pewno będą próbowali przeszkodzić nam w tym zadaniu. Nie wiem jednak ilu ich będzie i jak silni członkowie będą próbowali nam się przeciwstawić. Samo stwierdzenie było oczywiste. Skoro Oracion Seis zdobyło księgę i poznało lokalizację pierwszego z oręży na szczycie mogło dojść do wyczerpującej walki. Dlatego siły lepiej oszczędzać, a nie zmierzać ku szczytowi na złamanie karku co oczywiście zauważył wasz przewodnik. - Musimy się śpieszyć, ale lepiej też nie opaść sił. Pierwszą dłuższą przerwę zrobimy sobie za cztery godziny o 15:00. Wtedy też nieco się posilimy.
I tak zmierzaliście dość bezpiecznym zboczem, co nie stanowiło dla was wyzwania. No przynajmniej przez jakieś 2 godziny, gdy nagle pojawiło się takie cuś w liczbie sztuk dwóch. Nie było to duże wyzwanie, ale jednak coś na rozgrzewkę musieliście dostać. Na razie owe bestie tarasowały wam drogę zajęte konwersacją między sobą. Oczywiście w małpim języku. Byliście obecnie na ścieżce pokrytej ziemią, nie było tu jeszcze lodu. Sama ścieżka miała szerokość może 5 metrów. Po lewej mieliście górę, a po prawej dość stromą przepaść więc lepiej uważać.
czas na odpis do 8-11-2013 godz. 8:00
Rõ Black
Liczba postów : 147
Dołączył/a : 29/06/2013
Temat: Re: Południowy stok Czw Lis 07 2013, 18:14
Widać nie tylko on postanowił wziąć udział w tym zadaniu. Po kolei, każda z osób pojawiała się przed Loffeley'em. Black musiał przyznać, że zebrała się całkiem spora grupa. Z widzenia znał tylko jedną osobę. Przynależeli do jednej gildii, poza tym mała miała informacje dotyczące broni. W razie czego warto było nie oddalać się od niej zbytnio. Kiedy Loffeley ponownie zabrał głos, Black podniósł się z miejsca, podchodząc do reszty. Wysłuchał jego instrukcji bez słowa. Nie był specjalistą od wspinaczek górskich, więc jego komentarze byłyby nie na miejscu. Pokiwał tylko lekko głową, po czym ruszył za wprawionym we wspinaniu się po górach Sirinem. Nikt pierwszy się nie ruszył, więc ktoś musiał im pokazać, jak należy zacząć. Sama droga była dość przyjemna. Nie było większych kłopotów, nikt nie narzekał. Dopiero po jakiś czasie grupa dotarła do punktu spotkania się dwójki małpoludów. Rō nie chciał już na starcie wdawać się w walkę. Nie zamierzał tracić sił na przepędzanie i rozjuszanie dwóch przerośniętych szympansów. Po cichu liczył na rychły koniec i rozejście się dwójki stworzeń. Uniósł rękę ku górze, by po ruchu płaszcza ocenić kierunek wiatru. Jeżeli szli pod wiatr, małpy ich nie zauważą i być może obejdzie się bez walki. Jeśli jednak małpy ich wyczują, Rō będzie musiał skorzystać z małej pomocy i przepędzić dwójkę tarasujących im drogę stworzeń. -Poczekajmy, aż pójdą.-rzekł po cichu w stronę Loffeley'a, jednocześnie szykując się do użycia magii. Stworzenia takie jak te były nieprzewidywalne i można się było po nich spodziewać absolutnie wszystkiego.
Wild
Liczba postów : 114
Dołączył/a : 10/12/2012
Skąd : Wschodnie Lasy, lokalizacja bliżej nieokreślona
Temat: Re: Południowy stok Pią Lis 08 2013, 15:39
Zmierzyła Sirina poważnym wzrokiem i wysłuchała jego instrukcji. Miała nadzieję, że sobie poradzi. Cóż, góra i las raczej nie sprawią jej problemu. Wild tylko nie wiedziała, jak to będzie z mroczną gildią, ale wychodziła z założenia, że może inni będą w stanie zrobić więcej niż ona. Ruszyła żwawo za przewodnikiem, jednak nie oddalała się od grupy. Chciała ich trochę poznać. Praca zespołowa nie idzie najlepiej ludziom, którzy widzą się pierwszy raz w życiu, a to chyba będzie dosyć istotne przy wykonywaniu zadania. Zwłaszcza, że mieli przed sobą 3 dni wspólnej wędrówki i znoszenia siebie nawzajem. Dokładnie zlustrowała swoich towarzyszy. Reeves. Młody, wysoki, ciemnowłosy mężczyzna sprawiający wrażenie sympatycznego. Czarnowłosy straszk, który nawet się nie przedstawił. Ciężko się będzie z nim współpracowało. Niewysoka, blondwłosa dziewczynka, która wydawała się być urocza i niewinna, ale po jej słowach Inu już nie była tego taka pewna. Szkoda, że nie wiedziała, jak się do niej zwracać. I jeszcze umięśniony, czerwonowłosy młodzieniec, którego imienia Policjantka również nie poznała. W zasadzie przedstawiła się tylko ona, Reeves i Loffeley. Szli około dwie godziny, kiedy pojawiła się pierwsza przeszkoda. Dwa Vulcanusy. Tępę, więc niezbyt niebezpieczne, ale bardzo silne. Nawet jeden bywał dla maga wyzwaniem, a co dopiero dwa! Jednak Wild miała coś w zanadrzu. Tylko, że nie wiedziała, czy to na nie zadziała. Używa na nich PWMki siostra zwierząt, mając nadzieję, że nie są zbyt potężnę, jak na to zaklęcie. Jednocześnie czekała na reakcję grupy. - Mogę spróbować z nimi porozmawiać... - rzuciła cicho, wiedząc, że owe małpy znają podstawowe zwroty w ludzkim języku, więc powinny zrozumieć. Jednak były dosyć nieprzewidywalne i uwielbiały kobiety, więc potrzebowałaby, aby jej towarzysze ją osłaniali i wkroczyli do akcji w razie czego. Chyba, że od razu po prostu zamierzają je zabić.
Reeves
Liczba postów : 63
Dołączył/a : 04/07/2013
Skąd : Pobiedziska koło Poznańskiego Zadupia
Temat: Re: Południowy stok Pią Lis 08 2013, 23:16
Powoli zebrali się wszyscy. Przyszedł też i Thetmayer... A jednak... myślałem że stchórzy i zostanę z niczym, ale dobrze go było mieć obok siebie... cóż, nie był bynajmniej słabeuszem... -Witaj Thetmayer. Masz to, o co cię prosiłem? Byłbym wdzięczny i zobowiązany...- Wziąłem paczkę, którą zakupił dla mnie "kolega" i spakowałem... -Jeśli uda nam się zwyciężyć tam na górze, to cię nawet z tej góry zniosę... Teraz jednak musisz sobie poradzić jak my wszyscy- Spojrzałem na policjantkę, która jako jedyna się przedstawiła -Miło mi cię poznać, Wild. Mam nadzieję, że nasza współpraca będzie owocna...- Nie było na co czekać, wziąłem mój plecak i ruszyłem za resztą... Jako strzelec, czyli dystansowiec, najlepiej było pozostać mi na tyłach...
Nie minęły dwie godziny a na drodze pojawiła się pierwsza przeszkoda... Wysłuchałem co mieli do powiedzenia towarzysze... -Przepraszam że przeszkodzę i użyję dość obskurnego wyrażenia. Nie ma co się z nimi pierdolić... Te uparte zwierzaki nigdy nie posiądą odpowiedniej pokory w stosunku do ludzi... Na takie lubię polować najbardziej... Thetmayer, biorę tego po prawej, bierz lewego, jeśli nie chcesz zostać w tyle- Od razu wyczarowałem COLTA M1911 i oddaję trzy strzały w kierunku wrednej małpy po prawej. No chyba że małpa będzie jeszcze stała, Wtedy oddaję kolejne dwa... Oczywiście wszystkie wystrzeliwuję w czoło, ew. w klatkę piersiową, w miejscu gdzie znajdować powinno się serce... Nie ma co się z nimi babrać... Zastanawiałem się nad wydzieleniem mięsa na potrawkę, ale trzeba by ubabrać się w krwi i stracić dodatkowy czas... potrawkę będziemy musieli sobie odpuścić...
Thetmayer
Liczba postów : 66
Dołączył/a : 02/06/2013
Skąd : Poznań
Temat: Re: Południowy stok Pią Lis 08 2013, 23:35
Wreszcie nadszedł czas ruszenia w drogę, nadszedł czas misji w prawidłowym i jedynym słusznym tego słowa znaczeniu. Pierwszym etapem jednak była wspinaczka po, z tego co wyczytał na swym kompasie Kaziu, południowym stoku góry Hakobe. Najpierwsza część podróży, mijała szybko i sprawnie. Nic im nie przeszkadzało w marszu, więc jedynym słusznym zajęciem, było uważanie pod nogi, obserwowanie towarzyszy i czekanie na przerwę, którą zarządził zleceniodawca dosłownie chwilkę temu. Trochę czasu zeszło, do czasu, gdy grupka magów, tudzież po prostu ludzi wypełniających zlecenie, znalazła pierwszą barykadę, złożoną z dwóch małpiszonów. -Wiesz co, Reeves, czasem umiesz ruszyć tym swoim pustym łbem- odpowiedział na rzucone wyzwanie, prężąc się i prostując prawą rękę w stawie łokciowym. Zwiastowało to użycie Lucky Shota, wzmocnionego zarówno Coatin-Aerodynamic, jak i Empower. Kaziu wycelował jak najprędzej w goryla po lewej i obrał na cel jego skroń. Jeśli natomiast nie będzie dostępna skroń, Thet strzeli w czoło zwierza, lub, jeśli zacznie być celem bardziej dynamicznym, w okolice serca. Jeśli po oddanym strzale goryl będzie stał, lub go uniknie, Kaziu powtórzy ten wyczyn. Po drugim strzale sobie odpuści, wzdychając i parskając na bestyję.
Lilianne
Liczba postów : 147
Dołączył/a : 24/08/2012
Temat: Re: Południowy stok Nie Lis 10 2013, 12:12
Dziewczyna jakoś specjalnie się nie przejęła, a po prostu obserwowała całą sytuację. Szła między całą zgrają, a gdy zauważyła śnieżne małpy, ruszyła się do tyłu. Ta cała zgraja magów powinna dać sobie z nimi radę. Bo w końcu nie na marne tu są? Mogą się opierdalać, ale to już wszystko zależy od nich. Dziewczynę mało, co obchodziło w tym momencie, niech oni walczą za nią
Asthor
Liczba postów : 1213
Dołączył/a : 01/09/2012
Skąd : Olkusz/Gliwice
Temat: Re: Południowy stok Pon Lis 11 2013, 11:15
MG
Oręże Grzechów Głównych - część pierwsza - Pycha
Vulcanosy były stworzeniami rangi w mojej ocenie, po porównaniu chowańców w zaklęciach Wild na poziomie bestii rangi C/B więc uznałem, że zaklęcie zadziałało jednak ze skróconym efektem działania. Mimo to jednak Wild okiełznała bestie. Jednak Reeves słusznie ocenił, ze Vulcanosy nie są specjalnie silnym wyzwaniem dla piątki doświadczonych magów. Podzielił się tym spostrzeżeniem z Thetmayerem, który razem z nim postanowił wyprowadzić atak. Jednak najpierw wystrzelił myśliwy, który doskonale wiedział jak walczyć z tego typu bestiami. Potwór, który znajdował się po panowaniem Wild nie spodziewał się ataku przeciwnika i oberwał trzy strzały w czoło, jeden ze słabych punktów wszystkich małpiowatych. Cel był o tyle lepszy, że klatkę piersiową Vulcany mają dość silnie opancerzoną i zapewne wytrzymały taki ostrzał, ale fakt, że za cel wybrał czułe czoło spowodowało, że pierwszy z waszych przeciwników szybko odpadł. Pozostał jednak drugi, który gdy zorientował się w sytuacji od razu wyrwał się z kontroli Wild. Co prawda rozumiał jej pobudki i traktował jak swoją przyjaciółkę, ale instynkt zachowawczy bestii widocznie okazał się silniejszy. To właśnie ona stała się zwierzyną dla Thetmayera. Wyprostował on rękę w łokciu i oddał strzał w bestię dodatkowo zwiększając siłę pocisku swoimi buffami. Oczywiście jeden taki wystrzał w czoło zakończyłby sprawę, ale po sytuacji z Reevesem cel należy zaliczyć do bardziej wymagających szczególnie po uwzględnieniu faktu, że Thet nie był tak doświadczonym strzelcem jak Reeves. Po wystrzeleniu w jego serce potwór ruszył na skałę chwytając się jej w jakiś magiczny sposób. Wykonał w ten sposób unik, jednak mimo to zobaczyliście strużkę krwi z jego prawego ramienia. Potwór ruszył na swojego wroga jednak po drodze ten powtórzył atak Lucky Shotem powodując szybkie zakończenie walki. Ciało legło gdzieś między Ro Blackiem, a waszym pracodawcą zanim dobiegło po półce skalnej do Thetmayera. W zasadzie stwory nie były dla was żadnym wyzwaniem.
Po pokonaniu stworów ruszyliście dalej. Jeżeli chcecie w jakiś sposób wykorzystać martwe zwierzęta możecie jeszcze to dopisać w kolejnym poście, choć z pewnością zajmie to trochę czasu.
Do 15:00 podróżowanie przebiegało bez problemów. Mniej więcej o tej godzinie, dalej będąc na tak samo wyglądającej ścieżce Loffeley zatrzymał się powoli. - Dobra nie wiem jak wy, ale ja zgłodniałem, a marsz po głodniaku nie jest dobrym pomysłem - oznajmił - proponuję krótką przerwę na jakiś posiłek. Po tych słowach oparł plecak o ścianę, a następnie sam się o nią oparł w pozycji półleżącej. Widocznie planował przynieść też lekką ulgę swoim nogom. Potem wyjął ze swoich bagaży kawałek suszonej wołowiny i manierkę z jakimś płynem. Po zjedzeniu i napojeniu ruszył w dalszą drogą.
Oczywiście mógłbym tutaj zrobić stop-klatkę i kazać wam opisywać co zjedliście, jednak jako, że nie chcę sztucznie przedłużać misji takimi głupotami poproszę was tylko o to, abyście napisali w swoich postach co zjedliście w trakcie tej przerwy. Oczywiście nie będzie problemów z wykonaniem tej czynności.
Po przerwie ruszyliście w wyższe partie gór. Powoli zaczęło robić się też zimniej. Temperatura spadła do -14 stopni czyli ogólnie było b.zimno. W końcu dobiła godzina 20:00, kiedy doszliście do partii góry przy której zaczynała się pokrywa lodowa. Droga taką trasą oczywiście była dużo niebezpieczniejsza, ale jako, że przeszliście pewien etap, a dalsza droga w tych ciemnościach nie była najlepszym pomysłem. Wasz pracodawca wydał kolejne polecenie. - Proponuję tutaj przenocować - oznajmił - Spróbuję rozpalić ogień, może uda się zrobić coś ciepłego. Wy zajmijcie się przygotowaniem obozu, aby w nocy nic nas nie zaskoczyło. Po tych wyjął kilka patyków ze swojej torby po czym je podpalił zapałkami. Okazały się one magicznym przedmiotem, bo drewno nie spalało się. Nie trzeba było dokładać, a ciągle dawało przyjemne ciepło. Potem ustawił dzbanek w którym zaczął grzać wodę. Gdy ta się zagotowała zaczął wam rozlewać [o ile mieliście do czego sobie nalać inaczej dzieliliście się jego kubkiem]. Wrzątek w tych warunkach naprawdę był przyjemny. Po zjedzeniu kolejnej suszonej wołowiny oraz tabliczki czekolady wasz pracodawca powoli zaczął rozkładać namiot, w którym prawdopodobnie zamierzał spędzić noc. Wy też musieliście się przygotować do tej mroźnej nocy.
Stan: Reeves: 90% MM, 1/5 tur pistoletu Thetmayer: 80% MM Reszta: 100%MM
Czas na odpis 14.11.2013 godz 17:00, choć możecie wcześniej to wcześniej odpiszę.
Reeves
Liczba postów : 63
Dołączył/a : 04/07/2013
Skąd : Pobiedziska koło Poznańskiego Zadupia
Temat: Re: Południowy stok Pon Lis 11 2013, 12:05
Szast Prast i Po Brudzie... Małpy szybko skończyły ze sobą i można było iść dalej... Minąłem je, nie zwracając uwagi na zwłoki. Wyrafinowany łowca rzadko kiedy okazuje litość swoim ofiarom, ale zawsze ma do nich szacunek, co raczej coraz rzadziej zdarzało mi się okazywać...
Po kolejnych godzinach, gdy słońce wyraźnie minęło punkt zenitu i zaczęło chylić się ku zachodowi dotarliśmy na miejsce pierwszego przystanku. Z pozycji Słońca mogłem wyczytać, że godzina jest plus minus 15:00, mogłem się jednak mylić, gdyż nigdy nie oceniałem godziny na tej wysokości, i nie wiedziałem czy ma to jakieś znaczenie... Usiadłem, oparłem się o skałkę, jak wcześniej nasz pracodawca. Wyciągnąłem butelkę z wodą, kilka owoców kandyzowanych, dwa paski suszonej wołowiny i batona energetyzującego... -Smacznego- powiedziałem do wszystkich... Po zjedzeniu odszedłem kawałek, chowając się za skałkę w celu załatwienia potrzeby... Później ruszyliśmy dalej... O zmierzchu dotarliśmy do miejsca, gdzie rozpoczynała się rozprzestrzeniać pokrywa lodowa... Teraz będzie już coraz trudniej a i temperatura była bardzo niska... Zapewne w nocy ochłodzi się jeszcze bardziej... -Zgadzam się, poczekamy z dalszą drogą do rana... W tych ciemnościach nawet się nie obejrzymy a ktoś z Oracion Seis, zmierzający być może tym szlakiem, sprzątnąłby nas na dzień dobry... Chociaż żadnych śladów nie widziałem, musimy być przygotowani na niebezpieczeństwo z ich strony nawet w tej niskiej partii gór...- Ponownie usiadłem, tym razem za towarzystwo mając ciepło ogniska i wyciągnąłem kubek, włożyłem do niej swoją herbatę i poczekałem na wodę, po czym sowicie ją osłodziłem... Zjadłem kolejny pasek wieprzowiny, puszkę konserwy i kilka owoców kandyzowanych czym napełniłem swój żołądek... Rozleniwiony, nie chciało mi się nawet podnieść, ale zimno coraz bardziej przenikało przez ubrania... Wstałem i wyciągnąłem mój jednoosobowy namiot. Po czym rzuciłem go przed siebie. Był to namiot szybkiego montażu, rozwijający się i pakujący jednym skrętnym ruchem... -No, panowie- spojrzałem na pracodawcę i "upiorka bez imienia" -i panie- tutaj na małą dziewczynę, Wild i Thetmayera, w celu podroczenia się z kolegą, a nie obraźliwego wyzwiska -dobrej i spokojnej nocy- Wszedłem do namiotu zabierając ze sobą plecak, z którego wyciągnąłem śpiwór, w który zapiąłem się po samą głowę... Nie zapomniałem oczywiście o zamknięciu namiotu...
-O jedną cholerną bestię mniej. I mamy remis, prawda?- powiedział na głos Thetmayer po wykonaniu drugiego strzału, który okazał się być tym decydującym. Z zapytaniem, rzecz jasna, zwrócił się do Reevesa, jednak znał odpowiedź. To było bardziej stwierdzenie faktu. Przynajmniej się czegoś nauczył, te bestie małpopodobne miały twarde klatki piersiowe, więc strzał w okolice czoła był świetnym wyjściem, w przeciwieństwie do ataku w serce.
Po dobrej chwili, Thetmayerowi nie szło mierzenie czasu, dla niego bowiem wszystko było albo krótką chwilą albo dobrą chwilą, ot taki powiew optymizmu, nadszedł czas na pierwszy postój. Postój na uzupełnienie braków energetycznych. Kaziu położył z wielką ulgą plecak na ziemię i wyjął z niego dwie konserwy. Otworzył je i jedną przekazał Lilianne. -Proszę, też się posil- powiedział z niejaką czułością, przynajmniej na tyle, na ile dało się ją wyczuć z głosu Wojskowego. Gdy skończył jeść, ułamał sobie rządek czekolady i zjadł ją, delektując się każdą kostką, po czym wypił 150ml wody i spakował wszystko do plecaka. Następny marsz przebiegł bez zakłóceń i w czasie, gdy nadchodził już wieczór, rozbili kolejny obóz, tym razem już na noc. Casimirro odpiął od plecaka matę, położył na niej swój śpiwór i zamyślił się. -Lilko, widzę, że zarówno Ty, jak i ja nie mamy namiotów. Zróbmy może pożytek z tych śpiworów i śpijmy w jednym, włożonym w drugi?- spytał i jeśli otrzyma pozwolenie, od razu zabierze się do ogarniania miejsca do spania, po czym podchodzi do ogniska by ogrzać ręce, ściągnąwszy wcześniej rękawice. -Pożyczysz mi trochę herbaty?- spytał miło, jak na niego, blondynki, z którą zapewne przyjdzie mu spędzić noc, trzymając w ręku kubek z wrzątkiem, uzyskanym od zleceniodawcy. Trochę nie pomyślał, ale od czego się ma przyjaciół. Następnie, gdy już nadchodził czas spoczynku, Kaziu podszedł do swego plecaka i wyjął z niego gruby koc, którym miał zamiar przykryć ich śpiwory. Przed snem, postanowił jednak zjeść jeszcze rządek czekolady (która miała ich 5), a następnie wypić dwa łyki rumu, na rozgrzanie. Po tej czynności, wyciągnął rękę z butlą z napojem bogów w stronę Lilianne. Kontrolował jednak, by nie wypiła więcej niż jeden łyk. Nie chciał, by zaczęła wariować a jedynie, by jej się cieplej zrobiło na duchu i ciele. Thet wgramolił się do śpiwora i założył jeszcze jeden sweter na siebie. -Taa taa, branoc- odburknął, próbując się jakoś wygodnie ułożyć, jednocześnie starając się zostawić miejsce dla Lilianne. Jeśli dziewczyna będzie chciała jakoś uwygodnić miejsce snu, Thet pomaga jej położyć karimatę czy koce gdzie ona chce. Gdy już obydwoje będą w środku, Thet zapina śpiwór zewnętrzny i później wewnętrzny, otulając dziewczynę, a jak zostanie choć odrobinę to i siebie kocem. Oczywiście wygodniej i cieplej by było w pozycji jedna na drugim, ale tu już Kaziu nie chciał snuć insynuacji, bo zostałby posądzony o pedofilię, czy Bóg wie co.
-2 puszki konserw -2/5 czekolady -150ml wody -100ml rumu
Rõ Black
Liczba postów : 147
Dołączył/a : 29/06/2013
Temat: Re: Południowy stok Wto Lis 12 2013, 20:55
Mag w czerwonym płaszczu dokładnie przyjrzał się poczynaniom dwójki strzelców. Było widać, że miał do czynienia z nie byle płotkami. Do tego policjantka potrafiąca kontrolować umysły zwierzopodobnych istot. Kiedy małpie cielsko opadło pomiędzy niego, a Loffeleya, ten tylko się odsunął, nie wyjmując nawet rąk z kieszeni. Powierzchownie ocenił obrażenia zadane przez magiczne kule, po cym ruszył dalej, krocząc tuż za przewodnikiem. Nie było sensu robić postoju dla zrobienia czegokolwiek z truchłami padniętych zwierząt. Około godziny piętnastej nadeszła pora na krótką przerwę. Rō, podobnie jak Loffeley, wyciągnął z plecaka coś słodkiego. Ułamał kilka kostek czekolady, które szybko zjadł. Reszta słodkiego wylądowała z powrotem w torbie. Nadszedł czas na kolejne kilka godzin wędrówki, które Black poświęcił na cichą obserwację terenu. Niecodziennie miał okazję podróżować po górach, a spokój panujący pośród zaśnieżonych szczytów był kojący i dzięki temu Black nie odczuwał zbytniego zmęczenia. Powoli zbliżał się zmrok, a grupka magów dochodziła do chłodniejszych partii gór. Ciepłe powietrze wydychane z organizmu pod wpływem zimnej temperatury zaczęło tworzyć mini obłoczki. W końcu po kilku godzinach marszu Loffeley zarządził odpoczynek. Rō zdjął swój plecak, rozłożył karimatę przy ognisku i rozłożył się na niej, opierając plecy o plecak. Nie musiał jeszcze korzystać ze swojego oprzyrządowania, gdyż magiczne zapałki przewodnika dawały nieprzerwane źródło ognia. Mag odlał sobie zagotowanej wody, pałaszując przy tym konserwę. Po opróżnieniu puchy i kubka z wrzącą wodą, Black wziął sobie jeszcze jeden kubek, po czym zwrócił się do towarzyszy, skupiając swoją uwagę głównie na Sirinie: -Trzeba ustawić warty. Ja pójdę pierwszy. Po mnie pójdzie Pan Loffeley. Reszta jak sobie chcecie.-mag upił łyk gorącej wody. Na razie tylko on i Liliane nie wykazali się niczym szczególnym, więc Black uznał to za dobry pomysł. Kiedy ludzie zaczęli się już szykować do snu, Rō ponownie zwrócił się w stronę Przewodnika: -Podczas mojej warty rozejrzę się za jakąś jaskinią. Lepiej dla nas, gdybyśmy nie spali pod gołym niebem w takich warunkach.-po tych słowach zamilkł, opierając się o plecak. Jeśli wszystko pójdzie po jego myśli, miał jeszcze chwilę czasu, zanim pójdzie spać.
Wild
Liczba postów : 114
Dołączył/a : 10/12/2012
Skąd : Wschodnie Lasy, lokalizacja bliżej nieokreślona
Temat: Re: Południowy stok Czw Lis 14 2013, 21:40
Wild syknęła cicho. Przecież można sie było obyć bez walki. Nastroszyła ogon i położyła uszy, jednak nie zamierzała nic na ten temat mówić. Po prostu zła i smutna wyrwała prawie na sam początek i podążała tuż za przewodnikiem. Droga nie była trudna i szło się dobrze. Było spokojnie, żadnych przygód. Złość dziewczyny powoli mijała. Nie lubiła patrzeć na śmierć zwierząt. Na postoju szybko pochłonęła batonika i wypiła połowę wody z jednego bidonu. Nie była duża i nie potrzebowała wiele do jedzenia. Kiedy dotarli na miejsce postoju było już zimno. A Inu miała coraz to gorszy nastrój. Szlag ją trafiał przy takiej temperaturze. Niemniej, przyjęła wrzatek do termosu, w którym zrobiła sobie herbatę, zjadła jedną puszkę konserw i kawałek suszonego mięsa. - To nie jest najlepszy pomysł, przy tej temperaturze - zwróciła się do czerwonowłosego kręcąc glowa. - Weźcie mój namiot, ja bede spać u Reevesa. To powiedziawszy pomogła im rozłożyć szybko namiot i skoczyła jeszcze wgłąb lasu, jednak nie za daleko, by założyć wnyki - tylko jedną pułapkę. - Dobrze - zgodziła się z czarnowłosym. - Potem pójdzie ja albo Reeves, a potem wymienimy sie z drugim namiotem i na odwrót. Miała na myśli, żeby jako drugi poszła Lil albo Thet. To powiedziawszy cicho weszła do namiotu Reevesa i wyjaśniła zaistniałą sytuację. Zaproponowała spięcie śpiworow, aby było cieplej. Przed snem użyła jeszcze pwmki Zew, aby zwabic w sidła jakieś większe zwierzę.
Asthor
Liczba postów : 1213
Dołączył/a : 01/09/2012
Skąd : Olkusz/Gliwice
Temat: Re: Południowy stok Pią Lis 15 2013, 11:29
MG
Oręże Grzechów Głównych - Część pierwsza - Pycha
O 15:00 była pierwsza przerwa. Posiłek Reevesa był naprawdę sycący niczego więcej mu nie brakowało. W sumie czuł się pełny i zapewne kolejny pasek suszonej wołowiny nie przeszedłby mu przez gardło. Posiłek Thetmayera również był wystarczający choć nie tak pożywny jak ten waszego łowcy. Lilka również się najadła tym co dostała od swojego kolegi. W trakcie tego postoju Ro Black zjadł tylko tabliczkę czekolady, co dla tak rosłego mężczyzny było dość skromnym posiłkiem. Kontynuował podróż, ale na pewno był nieco głodny. W trakcie tego posiłku drobna Wild faktycznie wiele nie potrzebowała, ale przy wspinaczce górskiej jeden batonik na całą kilka godzin marszu to niestety za mało. Podobnie jak Ro byłaś głodna.
Wieczorem posiłek Reevesa również był obfity. Trzeba przyznać, że był naprawdę wspaniale przygotowany do tej wyprawy, co mogliście zobaczyć, gdy rozłożył swój namiot i położył w śpiworze zapewniając sobie pełny komfort snu. Thet i Lilianne połączyli w tym czasie siły i razem postanowili położyć się spać w swoich śpiworach. Na szczęście Wild nieco zmieniła wasze plany i dostaliście jednak namiot, do którego jakoś się zmieściliście. Tak samo Wild, choć nie powiem... było bardzo ciasno. Jednak nie należy zapomnieć, że oboje nie zjedli kolacji. Oj rano byli głodni jak wilki i koniecznie muszą coś zjeść. Aż słychać było wasze burczenie w brzuszkach. Ro Black zjadł w trakcie tego postoju nieco większy posiłek jednak nie na tyle, aby całkiem zaspokoić swój głód patrząc na popołudniowy posiłek. No, ale rano i tak czuł się lepiej niż Thetmayer i Lilka. Mag ten wpadł również na pomysł wart, co było bardzo rozsądnym rozwiązaniem. Niestety jego pomysł wsparł tylko pracodawca i w efekcie spałeś tylko pół nocy czyli 4h. Byłeś lekko niewyspany. Poza tym nie miałeś namiotu, a nikt Cię nie zaprosił więc dość porządnie zmarzłeś, ale chyba się nie pochorowałeś. Posiłek Wild był dużo bardziej syty niż Ro Black'a dzięki czemu zaspokoiła również głód z przed popołudnia. Ogólnie więc nasyciła się. Rozstawiła sidła i poszła spać w miarę komfortowych warunkach koło Reevesa. Że też nie bałaś się, że może Cie wykorzystać przez sen.
Przez noc obok waszego obozowiska przewinęło się kilka Vulcanów, ale na szczęście omijały was widząc warty. Naprawdę mieliście szczęście, że Ro Black zadbał o warty, bo nie wiadomo co mogłoby się stać, gdyby wszyscy spali. Poza tym w sidłach rano znaleźliście królika śnieżnego.
Potem nastąpiło śniadanie [również proszę o opis tego co zjedliście]. I ruszyliście w dalszą drogę. Znaczy chcieliście ruszyć, bo po chwili znowu stanęły przed wami Vulcany. Jednak tym razem zorganizowały się nieco lepiej, bo była ich cała szóstka czyli tyle co was. No teraz będzie pewnie nieco trudniej. Nie muszę mówić, że zamierzały was zaatakować?
Stan: Wszyscy 100% MM Ro Black: trochę głodny, zmarznięty przez co mniej sprawny. Thetmayer i Lilka: Bardzo głodni. Wild i Reeves: wszystko okej.
Czas na odpis 18.11.2013 godz 14:00
Rõ Black
Liczba postów : 147
Dołączył/a : 29/06/2013
Temat: Re: Południowy stok Pon Lis 18 2013, 12:39
Black nie był zachwycony postawą współtowarzyszy. Jeżeli im nie zależy na bezpieczeństwie grupy podczas snu, jemu tym bardziej. Dobrze, ze dane mu było przespać się chociaż te cztery godziny. Black obudził się jako pierwszy. Przetarł zaspane oczy, po czym udał się na małą przechadzkę na rozbudzenie. Nic tak nie otrzeźwia organizmu, jak zimne, górskie powietrze. Black skierował się w stronę pułapki zastawionej przez policjantkę. Znalazł tam królika śnieżnego. Na wypadek, gdyby zwierzątko jeszcze żyło, Black ukręcił stworzeniu kark. Nie miał zamiaru dopuścić do tego, by śniadanko uciekło w śnieżne ostępy. -Dziczyzna wcale nie jest taka zła.-rzekł po cichu, wyjmując zwierzaka z wnyków. Potem wrócił do obozu. Wiedział, że tylko on i Loffeley nie spali, więc w zamian za całonocną wartę i strzeżenie leniwych tyłków reszty należy im się zapłata. Wróciwszy do obozu, Rō podał królika Sirinowi. Nie znał się bardzo na oskórowaniu i patroszeniu zwierzęcia, więc bezpieczniej było powierzyć to zadanie komuś, kto się na tym zna. W czasie kiedy Sirin zajął się oskórowaniem królika, Black wyjął pozostałości (połowę) z pierwszej czekolady oraz jedną konserwę, po czym spałaszował śniadanie. Na dokładkę będzie jeszcze królik, więc to powinno wystarczyć. Po przyrządzeniu dziczyzny Rō wziął dwa tylne udka. Mag nie odchodził od ognia, chcąc ogrzać się i uzupełnić braki ciepła z nocy. Po zjedzeniu królika nadszedł czas na wymarsz, zatrzymany przez grupkę sześciu Vulcanów, prawdopodobnie kumpli tamtych dwóch z wczoraj. Black jako typowy dalekodystansowiec stanął na tyle grupy. Mając w swoich szeregach takie osoby, jak dwójka strzelców i poskramiaczkę zwierzęcych umysłów mag nie musiał się zbytnio wysilać. Na początek z rękawów maga wyleciało 35 owadów, mających rozkaz pilnować i osłaniać swojego mistrza. Dopiero wtedy, gdy Vulcan podejdzie na odległość kilku metrów od Blacka, ten posyła połowę swoich owadów, by zaatakowały najczulsze miejsca przeciwnika (oczy, uszy ręce). Liczył, że kilkukrotne użądlenie każdego z owadów odpędzi nacierającą bestię.
Lilianne
Liczba postów : 147
Dołączył/a : 24/08/2012
Temat: Re: Południowy stok Pon Lis 18 2013, 16:24
- Uhu - dziewczynka podała chłopakowi herbatkę, a już chwilę później poszła spać, oczywistym też było, że poszła spać, razem z chłopakiem. Jakkolwiek by to dziwnie nie brzmiało tym razem dziewczyna miała zamiar się wykazać i ogrzać chłopaka swoim malutkim lekko pulchnym ciałem.
Zasnęła, jednak szybko nastał ranek w tej mroźnej krainie. Podreptała wtedy w stronę Thetmayera sama podała mu kubek ciepłej herbaty. - T-to mogę prosić o te konserwy? - spytała nieśmiało chłopaka. Jak dostanie to zjada.
No cóż, czasami człowiek ma tak, że wszyscy się rwą do walki, tylko ona nie. I tak się stało i tym, razem ponieważ zamiast walczyć Lilianne odeszła kilka kroków do tyłu zjadła plecak i wyjęła z niego czekoladę. Tak podczas trudów swoich towarzyszy wpatrywała się. Jednak była gotowa do użycia pnącza rangi B by wyrzucić Volcana z góry. Może i była okrutna, ale inni ludzie nie przeżyją na tym świecie. A tak to chociaż może nabawić swoje oczka radością oglądania przyszłego mordu. Fajnie tak czasami pooglądać jak się ludzie biją. Jak już skończą dziewczyna do nich podejdzie cała zmęczona jakby coś robiła. Podniesie kciuk do góry i jedząc czekolade powie. - Good job! - a potem po prostu zje tą czekolade jak na Lilkę przystało.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.