I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
To tutaj swoją podróż miała rozpocząć gildia Grimoire Heart. Mistrzyni gildii zebrała się już razem ze swoimi podopiecznymi. Magiczna moc, która pojawiła się nad górą zaskoczyła nawet ją. Jakoś nie dodało wam to otuchy. Moc, która otoczyła górę była naprawdę przerażająca. Wiedzieliście teraz, że słowa, odnośnie kryjącej się tutaj magii nie były głupim gadaniem. Potem zobaczyliście latającą wyspę, która skrywała w sobie ukrytą tajemnicę. Teraz powinniście się przygotować do wymarszu. Wasza mistrzyni mogła podzielić was na drużyny i przedstawić całą sprawę oraz oznajmić jaki jest plan działania. --
CzłonkowieGH są zobowiązani napisać tutaj post będący zapisem do eventu. Mają czas do 13-stego. Poza postem zapisującym możecie sobie pisać swobodnie do tego czasu. Możecie się poznać, zaprzyjaźnić i w ogóle. Nie ma kolejności i możecie pisać po kilka postów.
Autor
Wiadomość
Thetmayer
Liczba postów : 66
Dołączył/a : 02/06/2013
Skąd : Poznań
Temat: Re: Południowy stok Pon Lis 18 2013, 17:01
Niezbyt sowita (a wręcz nijaka) kolacja dała się we znaki Thetmayerowi, i z tego co widział, również Lilianne. Na sam początek wziął pierś z przyrządzonego zająca i zjadł ją ze smakiem, dziękując za posiłek. Kawałek dorodnego mięska dał dziewczynie, ot tak na spróbę. Pewnie nigdy nie jadła dziczyzny, zwłaszcza w tak ekstremalnych warunkach. Bo Thetmayer... w sumie to nie pamiętał. Może jadł, może nie. Śniadanie jednak, nie mogło się skończyć tak mizernym posiłkiem. Nie dla jego wielkiego brzucha. Gdy tylko usłyszał głos Lilianne, od razu ruszył ku plecakowi i wyciągnął z niego trzy konserwy. Jedną dał blondynce, dwie zjadł sam. Oprócz tego, wypił trochę herbatkę, którą dostarczyła mu dziewczyna. -Dziękuję za ten świetny wywar- podziękował z uśmiechem. Gdy już skończył śniadanie, przed samym rozpoczęciem marszu, wyciągnął ostatnie 3 rządki czekolady i jadł po jednej kostce. Gdy dotarli do miejsca, w którym spotkali 6 małpiszonów, Thetmayer zatrzymał się. -Nasz wyścig Myśliwych dalej obowiązuje?- spytał Reevesa, aktywując zaklęcie Destructive Grenade [C], celując dokładnie pomiędzy nich, jednak rzucając z całej siły. Gdy kula będzie w najbliższym możliwym położeniu (tu Kaziu liczy na swoje wyczucie i instynkt) Wojskowy naciska guzik na swej dłoni, by bomba eksplodowała. Po tym po prostu chwyta w dłoń tasak i jeśli któryś Vulcan zechce zaatakować jego, lub Lilianne, mag wbije mu jego ostrze w czoło, po czym zaprze się o jego ciało nogą i odepchnie je, by wyrwać swą broń i ponowić manewr w przypadku kolejnego przeciwnika. Jeśli więcej Vulcanów zaatakuje na raz, Kaziu aktywuje Armored [C] i postara się młócić Laser Swordem [C] i swym toporem w nadchodzących wrogów, mając na uwadze, że słabym punktem jest ich czoło.
Zmiany w ekwipunku: -5 puszek konserw -czekolada -300ml wody -100ml rumu
Wild
Liczba postów : 114
Dołączył/a : 10/12/2012
Skąd : Wschodnie Lasy, lokalizacja bliżej nieokreślona
Temat: Re: Południowy stok Pon Lis 18 2013, 17:31
Wild wstała dość wcześnie, aby sprawdzić wnyki. Zastanawiała się tylko, dlaczego nikt nie obudził jej na wartę. Kiedy dotarła do pułapki, zająca już w niej nie było. Dziewczyna warknęła cicho i zabrała sprzęt ze sobą. Gdy wróciła do obozowiska, jej zając został już upieczony i podzielony na części. I nie żeby ci ludzie poczęstowali się kawałeczkiem. Szarogęsili się. Jeden wziął całe tylnie udka, a jeden całą pierś! Inu się zdenerwowała. Skuliła uszy i zasyczała, obnażając żeby. - Świetnie, że podzieliliście się już moim śniadaniem - warknęła nieprzyjemnie, z drapieżnym błyskiem w oku. Czego jak czego, ale częstowania się jej jedzeniem bez pozwolenia nie tolerowała. - Następnym razem, jak będziecie chcieli dziczyzny, to sami sobie zapolujcie! - rzuciła jeszcze gniewnie, ostentacyjnie zjadając resztę królika. Albo zwyczajnie poproście - dodała w myślach, ale nie powiedziała tego na głos. Nie była altruistką. I nie lubiła się dzielić. Ale jeśli ktoś ładnie prosił, a ona miała nadmiar, bez wahania się dzieliła. Tyle że w tym momencie naprawdę ją zirytowali. Napiła się jeszcze herbaty i jeśli była głodna, zjadła jeszcze batonika. Pomogła Reevesowi złożyć namiot, a potem wzięła swój, bo chyba dziewczyna i ten koleś nie zamierzali jej nawet podziękować. Niewdzięczni. Wild poprzysięgła sobie, że choćby zależało to od powodzenia misji, będą spać następnym razem na dworze. Zebrała jeszcze swój śpiwór i była gotowa do drogi. Po tym poranku miała pewność, ze tylko Reeves jest godzien jej sympatii, choć bez wahania zabił Vulcanusy, które były nastawione pokojowo. Teraz mieli na głowie te wrogie. PWMką siostra zwierząt starała się wpłynąć na nie, aby nie stawiały wielkiego oporu, bo wiedziała, że nie unikną walki. Tsume zaś trzymała się z boku, gotowa do unikow. Jej magia nie była do walki. Jednak nie chce ryzykować, że ktoś zostanie ranny. Przyzywa więc elektryczną agamę [b], która ma za zadanie dotknąć jak najwięcej małp, począwszy od tej najbliżej.
Reeves
Liczba postów : 63
Dołączył/a : 04/07/2013
Skąd : Pobiedziska koło Poznańskiego Zadupia
Temat: Re: Południowy stok Pon Lis 18 2013, 19:38
Ułożyłem się do snu, po czym z zaskoczeniem usłyszałem, że ktoś dobiera się do mojego namiotu... Pewnie ktoś z towarzyszy... Spojrzałem na wejście i faktycznie, w otworze pojawiła się głowa Wild... -Jasne, zapraszam... To trochę dziwne, żeby nie zabrać namiotu na tak długodystansową i czasochłonną podróż... I do tego ten mróz... Zaczynam myśleć, że nie wszyscy z nas myślą racjonalnie...- Zrobiłem miejsce Wild, złączyliśmy śpiwory i zwyczajnie zasnęliśmy, ochraniając się nawzajem swoim ciepłem... Nie powiem, było miło...
Rankiem nie usłyszałem nawet jak dziewczyna wychodzi... Wyczłapałem się z namiotu czując woń paleniska... -Dzień Dobry...- przetarłem oczy i otuliłem się ramionami, bo właśnie poczułem zimno owej krainy niesione lekkim wiatrem... Włosy pewnie w nieładzie, zaspane oczy... musiałem wyglądać przezabawnie... Po wyjściu usłyszałem sprzeczkę Wild i reszty... Dziewczyna miała rację i sądzę, że zrobili duży błąd następując tej dziewczynie na piętę... Chociaż bez wątpienia każdy z nas był dość potężny... w końcu nie wszyscy mogliby się wybrać na misję przeciw całej elity Oracion Seis... Spojrzałem na Wild i przekazałem jej wyrazem twarzy że całkowicie się z nią zgadzam. Przez uprzejmość nie poczęstowałem się królikiem, gdyż nie chciałem jeszcze bardziej rozzłościć dziewczyny... Chociaż ślinka ciekła mi z buzi... Usiadłem, zaparzyłem ciepłej herbaty, wyciągnąłem dwie konserwy, dwa kawałki suszonej wołowiny, kilka owoców kandyzowanych, pół czekolady i batonika i wszamałem wszystko razem... Ktoś taki jak ja, kto połowę życia spędził w lesie nie zwraca uwagi na to, czy coś mu smakuje, czy nie... W okresie ukrywania się, jadłem naprawdę dziwne rzeczy...
Po skończonym posiłku poszedłem się spakować... Podczas składania namiotu dołączyła do mnie Wild... Uśmiechnąłem się i pokręciłem głową -To bardzo miłe ale nie musisz tego robić, jeśli pomagasz mi z poczucia obowiązku, bo też tu spałaś...- Mimo wszystko to naprawdę fajnie z jej strony że postanowiła mi pomóc... Okej... -Wiesz... sądzę, że dobrze zrobiłaś, mówiąc im te rzeczy... Sam jestem myśliwym i wiem, że podebranie zdobyczy jest niewybaczalne... I wybacz, że zestrzeliłem tamte Vulcanusy, kiedy postanowiłaś z nimi porozmawiać...- Po skończeniu prac przygotowawczych do wymarszu podziękowałem i założyłem plecak na siebie...
Wyciągnąłem sobie teleskopowe kijki, podpierając się, by lepiej się szło... Ścieżka była coraz trudniejsza i trzeba było uważać na siebie i zachować szczególną ostrożność...
Na nasz niefart spotkaliśmy kolejne Vulcanusy... OKEEEEJ, z nimi też sobie poradzimy... Thetmayer postanowił wykonać pierwszy ruch... -Jak mniemam... Tylko wiesz... Tamtego Vulcanusa oddałem tobie z czystej dobroci... Gdyby nie to, byłbyś już dwa do tyłu...- Popatrzyłem na przedstawienie kolegi, po czym przywołałem swojego COLTA i wystrzelałem niedobitki idealnie celując w czoło używając PWM "Oko strzelca"... No, jeśli któryś postanowi ruszyć na nas, a w chmarze pyłu po wybuchu granatu nie dostrzegę go od razu używam dodatkowo "Pocisk Typu Glue" i przytwierdzam Vulcanosa do litej skały, albo sklejam mu nogi...
Jak ja dawno nie zapaliłem żadnego papierosa... tak myśląć... od wczoraj rana... Wyciągnąłem papierosa, zapalniczkę i po skończonej akcji odpalam papierosa i ruszam w dalszą drogę...
Asthor
Liczba postów : 1213
Dołączył/a : 01/09/2012
Skąd : Olkusz/Gliwice
Temat: Re: Południowy stok Czw Lis 21 2013, 18:23
MG
Oręże Grzechów Głównych - część pierwsza - Pycha
"Lilianne odeszła kilka kroków do tyłu zjadła plecak i wyjęła z niego czekoladę." Nie powiem miałem sporo problemów z sędziowaniem tego, ale tak chyba jest dobrze : D
No więc po przebudzeniu zjedliście swoje posiłki, które były nawet syte. Jedynie posiłek Lilianne nie był zbyt smaczny. Jadła ten swój plecak... Nie wiem jak, ale jak chciała tak zrobiła. W wyniku tego nie miała gdzie przechowywać rzeczy z plecaka i jak przenosić swój prowiant oraz nabawiła się bardzo poważnej niestrawności, która uniemożliwi Ci dzisiaj jakąkolwiek walkę.
Potem rozpoczęła się wasza bitwa z Vulcanosami. Pierwszy ruch wykonał Loffeley. Teleportował się on za plecy jednego z Vulcana i obalił go na ziemię chwytem zapaśniczym. W sumie był równie silny jak te bestie. Rozpoczęła się ich wyrównana walka na pięści. Kiedy Lilianne się obijała, a Ro wezwał do pomocy swoje insekty reszta toczyła walkę. Thetmayer użył granatnika, aby wystrzelić w stwory. W sumie zadziałało powodując dość spore obrażenia dla dwóch małp, ale nie powalił to je na ziemię. Dalej gotowe były do walki. Ukojenie złości Vulcanów tym razem nie zadziałało więc przywołała elektryczną Agamę, której poleciła wykonanie jak największej liczby ataków. Poszła na jedną, której granat nie dosięgnął. Trafiona od razu, ale pozostałe wiedziały już o zagrożeniu. Kolejna więc zaczęła uciekać i chronić się, ale w końcu i ona została nieco sparaliżowana. W tym czasie Reeves przywołał Colta i wystrzelił. Zdążył bez problemu dorwać dwie. Dwa dobre strzały, trzeba przyznać, że chłopak miał dobrą magię do walki z Vulcanami.
Po waszym ataku doszło do kontrataku bestii. Jedna z nich rzuciła się na Ro Blacka i jedna na Lilianne. Ro widząc atak rozkazał owadom atak. Bestia miała dość sporą masę ciała i odporność na truciznę więc przedarł się przez obronę maga i uderzył go w twarz łamiąc nos. Na szczęście potem trucizna się rozprowadziła po ciele, a przeciwnik umarł. Dziewczyna nie była w stanie sama się bronić, ale na szczęście zareagował Thet, który spróbował wbić w czoło swoje ostrze. Nie poszło tak jak zamierzał. Bestia zablokowała uderzenie diabelnie twardym przedramieniem, które nawet ostrze nie przebiło. Potem został dość brutalnie odepchnięty na ziemię.
Stan: Lilka: niestrawność, nie możesz dziś walczyć, nie masz plecaka Thet - poobijany po upadku, lekko głodny. Ro - złamany nos, 88%MM 1/5 roju Reeves - 90% MM 1/5 colta Wild - 84%MM
1 Vulcan poobijany, ale cały, 1 Vulcan sparaliżowany dosć znacznie, 1 walczy z waszym pracodawcą, 3 leżą.
Rõ Black
Liczba postów : 147
Dołączył/a : 29/06/2013
Temat: Re: Południowy stok Czw Lis 21 2013, 21:29
Wszystko układało się dobrze, dopóki Black nie oberwał silnym ciosem w nos. Uderzenie było na tyle silne, że mag poczuł silny ból. -Kurwa...-syknął z gniewem, jednak nie pozostał dłużny napastnikowi, który po chwili padł martwy na ziemię. Rō wiedział, że przy takich złamaniach nie wolno pozwolić na zbytnia opuchliznę, więc jedną ręką złapał garść śniegu i przyłożył do nosa, oddychając ustami. W dodatku zimny okład potrafił uśmierzyć ból. Drugą ręka pokierował swoje owady na szamoczącego się z Loffeleyem Vulcanusa. Szerszenie wiedziały, że mają gryźć i żądlić tylko bestię, zaś pod żadnym pozorem nie dotykać Sirina. Miały zrobić to samo, co przed chwilą, czyli żądlić małpoluda w jego najczulsze miejsca. Przy większym szamotaniu się z bestią, jad szybciej rozejdzie się po ciele i Volcnaus szybciej zejdzie. Pozostanie jeden sparaliżowany, którym na pewno zajmie się któryś z karabinierów, albo ta od pułapek na królika. Umiała się z nimi porozumiewać, więc prawdopodobnie będzie mogła z nim porozmawiać, albo sprawić, że jego śmierć będzie mniej bolesna, kiedy dorwą się do niego dwaj konkurujący ze sobą strzelcy. Kto, jak kto, ale tacy jak oni nie uznawali remisów. Ktoś musiał wygrać, a taka okazja może się więcej nie powtórzyć. Kiedy jad zacznie działać, a walczący z przewodnikiem Vulcanus podzieli los swoich kumpli, Rō pomaga wstać Loffeleyowi i prosi go o zerknięcie na swój nos. Jako wytrawny survivalowiec i w dodatku zapaśnik może poradzi coś na złamany nos. -Niefart od samego początku...-rzucił do siebie w myślach. Oby później było lepiej.
Asthor
Liczba postów : 1213
Dołączył/a : 01/09/2012
Skąd : Olkusz/Gliwice
Temat: Re: Południowy stok Nie Lis 24 2013, 18:27
Czas wydłużam do jutra godz 22:00, ze względu na małą do tej pory liczbę odpisów. Czy raczej ustalam, bo tym razem nie napisałem o 72h.
Reeves
Liczba postów : 63
Dołączył/a : 04/07/2013
Skąd : Pobiedziska koło Poznańskiego Zadupia
Temat: Re: Południowy stok Nie Lis 24 2013, 21:02
No więc wszystko potoczyło się w błyskawicznym tempie i po chwili trzy z Vulcanosów były martwe... Z czego dwa załatwiłem ja... Stan sparingu wynosił na razie trzy do jednego dla mnie... Słodko... -Chyba się dzisiaj nie wyspałeś Thetmayer... Osłabła ci percepcja- Uśmiechnąłem się złośliwie i wycelowałem w kolejne żywe Vulcanosy oddając szybkie i celne strzały... Zobaczymy, czy kolejne małpy wejdą nam w drogę po tej masakrze... Celuje w Vulcanosa, który atakował Thetmayera, później, jeśli strzał nie zagrozi pracodawcy, strzelam w Vulcanosa, który bije się z Loffleyem... Jeśli sparaliżowana małpa także będzie jeszcze żywa, ją także zabijam... A co tam... Zgarniemy kolejne punkty...
Thetmayer
Liczba postów : 66
Dołączył/a : 02/06/2013
Skąd : Poznań
Temat: Re: Południowy stok Nie Lis 24 2013, 22:27
Granat Kazia wypalił zgodnie z planem, czyniąc szkody Vulcanom, co ucieszyło maga. Thet puścił póki co mimo uszu stwierdzenie o stanie meczu, które padło z ust Reevesa. Miał chwilowo ważniejsze sprawy na głowie, jak na przykład to, że jeden ze zranionych granatem Kazia goryl, powędrował szybkim krokiem w kierunku najedzonej zapewne swym plecakiem Lilianne. Oczywistym było, że bestia miała nad magiem przewagę fizyczną, więc Samotnik musiał zareagować w inny sposób. Nie powinien się siłować, a jednym, szybkim i mocnym trafieniem zakończyć jej żywot. Tak więc Kaziu aktywował Jet Boots [D], uniósł się na rękach nad ziemię, odpychając się swymi wzmocnionymi butami z tyłu od podłoża tak, by dotrzeć w pobliże małpy, następnie wykonuje skok w górę, zamachnąwszy się toporem wzmocnionym Coating-Aerodynamic i Empower atakuje poziomo czoło bestii, wolną ręką trzymając się ramienia poranionego rzuconym uprzednio granatem zwierza. Jeśli bestia padnie trupem, Kaziu powie jedynie "Już 3:2" w kierunku Reevesa i schowa swój topór, jeśli żaden Vulcan już nie przeżyje do tego czasu. W przeciwnym wypadku pozostawia zabicie jego innym, samemu jedynie broniąc dziewczyny i w razie jakiejś szarży Vulcana, skoczy, odpychając się mocno nogami od podłoża, celując wzmocnionym toporem ponownie w czoło bestii. Po zakończeniu walki, Kaziu schowa topór i otrzepie swe ręce, przygotowując się do dalszej drogi. Przed ruszeniem skonsumuje jeszcze jedną czekoladę, na rozgrzanie i odzyskanie sił.
Zmiany w ekwipunku: -5 puszek konserw -2 czekolady -300ml wody -100ml rumu
Wild
Liczba postów : 114
Dołączył/a : 10/12/2012
Skąd : Wschodnie Lasy, lokalizacja bliżej nieokreślona
Temat: Re: Południowy stok Pon Lis 25 2013, 13:48
Ha ha~ Szybko poszło. Co prawda Wild nie była szczęśliwa z takiego obrotu sprawy, ale musieli. I tak wiedziała swoje. Że gdyby dali jej porozmawiać z tymi bestiami na początku, te teraz by ich nie gnębiły. Ale ich wybór. Niestety dziewczyna musiała się do niego dostosować. Miała tylko nadzieję, że kiedy pokażą swoją siłę, Vulcany przestaną już ich nachodzić. Plan był taki, jak poprzednio. Sparaliżować jak największą liczbę małp, zaczynając od tej najbliższej. Agama znów zaatakowała, a Inu w tym czasie wycofała się nieco. Nie chciała przecież, żeby coś jej się stało. Powoli szła do tyłu, tak, aby zrobić to niezauważoną. Gdyby zaczęła szybko uciekać, któraś z małp z pewnością by to zauważyła i zaczęła ją gonić. A ponieważ aktualnie jej jaszczurka była od niej oddalona, kotka pozostawała bezbronna. Postanowiła się ukryć za jakąś skałą lub krzakiem, gotowa unikać ataków, gdyby musiała. Wystarczyłoby wspiąć się na skalną ścianę i zeskoczyć stamtąd, przeskakując wroga lub znacznie od niego odskakując. W razie ewentualnego ataku mogłaby również prześlizgnąć się między nogami stwora i wskoczyć mu na plecy, jednak nie przerywając atakowania Elektryczną Agamą, która powróci do niej dopiero kiedy najbliższe niej Vulcany zostaną załatwione.
Asthor
Liczba postów : 1213
Dołączył/a : 01/09/2012
Skąd : Olkusz/Gliwice
Temat: Re: Południowy stok Wto Lis 26 2013, 10:58
MG
Oręża grzechów głównych - Część pierwsza - Pycha
Ro Black po uporaniu się z potworem od razu przystąpił do wykonywania dość prostej pierwszej pomocy przykładając śnieg do opuchlizny. Ciepło nie było, ale było to z pewnością lepsze niż zostawienie tej części ciała na skutki dość obfitego krwotoku. Po chwili krwawienie ustało, ale musiałeś jeszcze trochę przytrzymać tak utworzony okład. Postanowiłeś również pomóc nieco swojemu pracodawcy, który walczył wręcz z dwa razy większą bestią. Jego pszczoły pożądliły waszego przeciwnika, a wasz pracodawca zakończył walkę z kilkoma siniakami. Zanim Reeves wykończył bestię, z którą walczył Thetmayer ten sam załatwił swojego przeciwnika. Podskoczył w górę, zamachnął się toporem i zakończył walkę w piękny sposób kładąc bestię na ziemię. Ostatniego, wcześniej sparaliżowanego potwora wykończył swoim strzałem Reeves. Ruszyliście w dalszą drogę, ale Lilianne proszę, by w następnym poście co robi z rzeczami, których nie mogła już przenosić w plecaku. Inaczej założę, że zostawiłaś na śniegu.
Dalej szliście bez problemów. Czas, który minął wyłączył wam wszystkie buffy oraz cofnął przywołanego summona. Minęło popołudnie, gdzie posililiście się co nieco [jak zwykle proszę o opis co zjedliście]
Szliście dalej, aż w pewnym momencie doszliście do polanki na której zobaczyliście śnieżną wivernę [jak coś jest zdjęcie na ft wiki]. Bestia była dość spora. Zwierzęta tego typu są zwykle roślinożerne, ale jak widać czasami zdarzają się wyjątki, ponieważ, gdy tylko was zobaczyła wzniosła się w górę i poszybowała w stronę Reevesa z zamiarem zrobienia sobie z niego obiadu. Chciała go zjeść swoja paszczę. A i już bym zapomniał. Zaczął padać dość uporczywy i kłujący w oczy śnieg, który ogranicza wam widoczność i utrudnia walkę.
Stan: Lilka: niestrawność, nie możesz dziś walczyć, nie masz plecaka Thet - 84% poobijany po upadku, lekko głodny. Ro - złamany nos, 88%MM Reeves - 90% MM Wild - 84%MM
Kolejna podróż i kolejny postój... a co, trzeba robić postoje... Mam nadzieję że już kolejnych niespodzianek nie będzie... w końcu jeśli spotkami jeszcze kolejne stwory to nie starczy nam sił na Oracion Seis!
Usiadłem sobie na czymś suchym i ciepłym żeby nie przemarznąć od podłoża i otworzyłem plecak... Co my tu jeszcze mamy...? O zostało pół otwartej czekolady! Trzeba ją dokończyć. Zjadłem ową czekoladę, kolejne dwa paski wołowiny, batonika energetyzującego, kilka owoców kandyzowanych, zrobiłem sobie herbatę a resztę zalałem mocnym napojem energetyzującym... Aaach, to się nazywa posiłek... pyszne było.. Wstałem, wyjmując jeszcze jedną czekoladę i zjadłem połowę z niej. Resztę schowałem do kieszeni, żeby było na później... Noo, plecak lżejszy, to teraz w podróż!
Minęła chwilka zanim, niestety, zaatakowało nas kolejne stworzenie... Tym razem była to ogromna śnieżna Wiverna! Do tego leciała prosto na mnie! Ha, jeśli myśli, że będzie jej ze mną łatwo, to się myli. Tylko ten śnieg... Jak ja teraz mam dobrze wycelować! Przyzywam Colta... Czekam aż wiverna zbliży się na odległość taką, by możliwe było dobre wycelowanie i oddanie strzału. Wtedy w otwartą gębę stwora (bo pewnie ryknie sobie kilka razy, a jeśli nie to z tego rezygnuję) strzelam używając zaklęcia Wybuch, kiedy ten dotrze do paszczy stwora i znajdzie się w gardle... Jeśli Wiverna nie otworzy paszczy, wtedy wystrzeliwuję dwa pociski typu Glue, by skleić jej skrzydła z tułowiem czy czymkolwiek a później kolejne dwa, by skleić ją z podłożem... Wtedy już na pewno otworzy paszczę by wrzasnąć. Wtedy powtarzam powyższy manewr z zaklęciem Wybuchu... Jeśli Wiverna, pomimo moich zaklęć nadal leci na mnie, to czekam aż będzie w miarę blisko, a póżniej odskakuje w bok, by wiverna z powodzeniem zaryła w skały, a wtedy nie pozostaje już nic więcej, jak w momencie oszołomienia Wiverny podbiec i strzelić jej w oko z bliska! Kiedy tak się już stanie, Wiv pewnie jeszcze trochę się pomiota więc trzeba od niej odbiec...
Skąd : Wschodnie Lasy, lokalizacja bliżej nieokreślona
Temat: Re: Południowy stok Czw Lis 28 2013, 00:46
Poszło jak po maśle. Jak zwykle. Na koniec walki Wild tylko pociągnęła nosem i odesłała swojego summona. Podczas wędrówki trzymała się blisko Reevesa. Jeśli już z kimś, to tylko z nim była w stanie zamienić jakiekolwiek słowo. Nadal była odrobinę obrażona za tego królika. Podczas postoju, ponieważ jej śniadanie było syte, postanowiła zjeść batonika, pół czekolady i cztery paski suszonego mięsa. Popiła wodą z jednego z bidonów, co doprowadziło do jego opustoszenia. Wypełniła więc go śniegiem. Resztę otworzonej czekolady zjadła podczas dalszego marszu.
Stan:
5 konserw
5 czekolad
4 batoniki wysokoenergetyczne
35 dag suszonego mięsa
1 litr zimnej herbaty
1 litr wody
1 litr śniegu
Niestety czekała ich kolejna przeszkoda. Wrogo nastwiona Wiwerna. To było zbyt potężne stworzenie jak na Inu, aby mogła je tak łatwo okiełznać. Musieli stanąć więc do walki. Natychmiast używa figurki orła |D|, by zmienić się w orła przedniego, który wydaje jej się najbardziej przystosowanym do obecnych warunków. Ponieważ Wiwerna jest niebezpieczna, kotka nie może pozwolić sobie na buszowanie w ludzkiej postaci. W formie ptaka stara się znaleźć nad lecącym gadem, w takiej odległości, by móc spaść na grzbiet potwora zamieniając się jednocześnie w Elektryczną Agamę |B|. Jeśli źle wyceluje i zmieni się za wcześnie, bądź za późno, w formie gada Wild zmienia się w wiązkę elektryczną i przenosi na Wiwernę. Dziewczyna zdaje sobię sprawę z tego, że stwór może być odporny na magię elektryczności, jednak póki nie będzie mieć pewności, nie podejmuje żadnych kroków. Jako agama stara się porazić najpierw skrzydła, a potem zmierza po grzbiecie w kierunku głowy, by usmażyć Wiwernie mózg. Jeśli dziewczyna widzi, że elektryczność na nic się nie zdaje, używa figurki pantery |C|, by przemienić się w Irbisa. Atakuje skrzydła gada i po ich uszkodzeniu, bądź w razie bezpośredniego zagrożenia, zeskakuje na ziemię - kilka metrów nie jest dla niej problemem. Jeżeli zagrożenie nie minie lub nawet się pojawi, co sił w łapach odbiega na bezpieczną odległość, ewentualnie robi za wabik unikając śmiercionośnych szczęk kreatury.
Lilianne
Liczba postów : 147
Dołączył/a : 24/08/2012
Temat: Re: Południowy stok Pią Lis 29 2013, 15:42
No i tak dziewczynka teraz wszystkie swoje rzeczy postanowiła nosić w swoim śpiworku. Tak więc na swoim ramionku miała śpiworek. Na szczęście nie miała do pozabierania dużo rzeczy. Po tym wszystkim ruszyła za całą resztą dosyć powoli, a jak tylko zobaczyła bestię to jeszcze bardziej zwolniła. Nie miała ochoty się bić, a tym bardziej nie mogła. Postanowiła więc stanąć za Thetciem~
Thetmayer
Liczba postów : 66
Dołączył/a : 02/06/2013
Skąd : Poznań
Temat: Re: Południowy stok Pią Lis 29 2013, 16:12
Vulcany zostały zabite, Kaziu był zadowolony z wyniku pomniejszej walki. Brak strat własnych, oprócz lekkiego zmęczenia, lub jakichś tam opuchlizn. Po pokonaniu małpiszonowych niedobitków, nadeszła pora na pstrąga z grilla. To znaczy, na dalszą podróż w poszukiwaniu celu misji, a pośrednio i dobrego miejsca na przerwę w podróży. Thetmayer czuł w żołądku lekki głód, więc już miał w głowie obraz kolejnej konserwy, którą niedługo spożyje. Z każdą przerwą jego plecak był coraz lżejszy, co dobrze się odbijało na jego samopoczuciu i siłach. Gdy nadszedł czas przerwy, Kaziu spałaszował kolejną puszkę konserwy, a także rządek czekolady, częstując drugim Lilianne. Nie zjadła nic, więc, skoro sama nie ma ochoty się posilić Kaziu przekazuje jej kawałek słodkiej tabliczki. To i tak był jeden z największych pokazów troski Casimirro wszech czasów. Wypił też kolejne 200ml wody i 50ml rumu na rozgrzewkę. Gdy już Thetmayer myślał, że dalsza podróż po odpoczynku przebiegnie bez większych zakłóceń, na ich przedzie pojawiła się śnieżna wiwerna. Z powodu złego samopoczucia i braku możliwości walki Lilianne, Kaziu postanowił wspomagać towarzyszy, mając na uwadze głównie zdrowie dziewczynki. Jeśli zwierz zmieni tor lotu i postanowi uderzyć w Lilianne, Kaziu spróbuje prześlizgnąć się pod wiwernę, by wzmocnionym Empower i Coating:Aerodynamic toporem, zdzielić ją w zapewne dość miękkie podbrzusze. Jeśli będzie leciała lotem tuż przy podłożu, Kaziu spróbuje zabawić sie w torreadora i zmienić jej tor lotu tak, by skręciła przed blondynką i nie uczyniła jej szkód. Wtedy po prostu Kaziu zaatakuje w oko stwora wzmocnionym PWMkami toporem, jednocześnie skacząc, fikając i wirując by uniknąć jej zębisk. Jeśli jednak wiwerna nie zaatakuje Kazia lub Lilianne, spróbuje wycelować Lucky Shotem [C] w jej oko. Jeśli będzie się zbyt mocno wierzgała i skakała, nie wystrzeli. Jeśli choć przez chwilę się zatrzyma i będzie możliwość oddania precyzyjnego strzału, Samotnik uczyni to.
Zmiany w ekwipunku: -6 puszek konserw -2,4 czekolady -500ml wody -150ml rumu
Asthor
Liczba postów : 1213
Dołączył/a : 01/09/2012
Skąd : Olkusz/Gliwice
Temat: Re: Południowy stok Pią Lis 29 2013, 19:14
MG
Oręże Grzechów Głównych - Część pierwsza - Pycha
Posiłek Theta i Reevesa był okej, kociej dziewczyny nawet zbyt syty, ale też w miarę w porządku. Za to Ro nic nie zjadł oraz Lilka. Ale ona przy swej niestrawności wiele nie potrzebowała.
Bestia leciała w stronę Reevesa z otwartą paszczą i zamiarem zrobienia sobie z niego obiadu. Ten przyzwał Colta po raz kolejny jednak czując różnice siły między nim, a wcześniejszymi Vulcanami użył również zaklęcia rangi B wewnątrz potwora. Nie wiadomo jakim shonenów cudem, ale doszło do wybuchu, z ust stwora zionął dym, ale nie spowodowało to jej śmierci. Jednak mimo to wstrzymała na chwilę atak widać zadało jej to dość spore obrażenia mimo wszystko. Lekko się oddaliła. W tym czasie dziewczyna - zwierzę zmieniła się w orła, potem spadła w formie Agamy na wivernę, która jak przystało na smokopodobne zwierzę przetrzymała w jakiś sposób ten atak, a czar dziewczyny przyniósł jej tylko lekkie odrętwienie mięśni skrzydeł. Musiałą wylądować, ale jakoś dała radę lekko się przy tym obijając. Jednak chwilę później wierzgnęła potężnie, a dziewczyna, ponieważ nie przewidziała żadnej obrony i próby zrzucenia poleciała w stronę, półki skalnej, w którą solidnie przywaliła. Thetmayer niestety nie miał okazji by strzelić. Zwierzę było niezwykle ruchliwe jak na swoją masę ciała. Teraz jednak postanowiła zaatakować kogoś innego mianowicie lekko ogłuszoną po uderzeniu kotkę w ciele Agamy. Widzieliście jak zaczyna ładować... jakiś laser w paszczy?
Stan: Lilka: niestrawność, nie możesz dziś walczyć, nie masz plecaka Thet - 84% poobijany po upadku. Ro - złamany nos, 88%MM, głodny Reeves - 64% MM, colt Wild - 62%MM, Agama, poobijane wszystkie żebra, ogólnie nieco bolą Cię wszystkie kości po tak silnym ciosie. lekko ogłuszona.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.