HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Kamienny las - Page 13




 

Share
 

 Kamienny las

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1 ... 8 ... 12, 13, 14, 15, 16, 17  Next
AutorWiadomość
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Kamienny las - Page 13 Empty
PisanieTemat: Kamienny las   Kamienny las - Page 13 EmptyPią Cze 06 2014, 21:31

First topic message reminder :

MG:

Arata Tsuchimikado faktycznie mówił niewiele na temat tej konkretnej historii. Kiedy dwójka pretendentów do miana magów klasy S słuchała jego słów na świeżym powietrzu, niedaleko przygotowanego do podróży powozu, łatwo można było odnieść wrażenie, że mistrz kolejne słowa bardziej wypluwa z obrzydzeniem niż wypowiada na głos. Nie wyglądał jednak na zdenerwowanego, a na jego obliczu malował się łagodny uśmiech, silnie kontrastując z tym, w jaki sposób w tamtej chwili obchodził z kolejnymi słowami. Ten świat pełen był tego rodzaju kontrastów, magowie musieli o tym wiedzieć nie od dziś.

Sama odprawa przedmisyjna też nie była długa. Arata kilkakrotnie podkreślił w trakcie jej trwania, że bijące serce pani Zamku Millenium jest najważniejszym celem misji i ma mieć priorytet przed wszystkim innym. Tsuchimikado zdawkowo wspomniał też, że ich zadanie ma o wiele większe znaczenie niż mogą sobie to wyobrażać. Zaznaczył także, że od momentu, w którym magowie postawią pierwszy krok na terenie zamku powinni spodziewać się *dosłownie* wszystkiego. Dziwnie musiał też wyglądać mistrz akurat tej gildii, który motywował swoich ludzi zdaniem "cokolwiek będzie się działo, nie możecie stracić nadziei". Tuż przed ostatnimi słowami pożegnania mistrz wręczył także obu magom po jednym niewielkim pojemniku o kształcie kwadratu z pojedynczym zatrzaskiem. Ponoć właśnie w nim mieli oni przetransportować serce z powrotem do siedziby gildii. Dodatkowo otrzymali oni też po sztuce czegoś co wyglądało... jak listek gumy do żucia. "Gdyby jednak zabrakło wam opcji, weźcie to. Tylko myślcie, kiedy tego użyjecie". Po tych słowach mistrz opuścił członków własnej gildii nie tłumacząc niczego więcej.

I tak oto Goomonryong i Nanaya, w tym momencie zaledwie para magów klasy 0, wyruszyli w drogę powozem o zasłoniętych szybach, w którym panował przyjemny rodzaj półmroku. Podróż nie była krótka, więc trochę czasu mieli na to, by porozmawiać ze sobą o misji i wszystkim, o czym tylko chcieli. Dodatkowo w powozie oprócz nich znajdowała się jedna zakapturzona postać w czarnym płaszczu, której twarzy nie dało się dojrzeć. Ale przecież magowie GH tego typu osoby na pewno kojarzyli, prawda? Tak czy siak, powóz co pewien czas podskakiwał, gdy natrafił na nieprzyjemny wzgórek czy samotny kamień, oprócz tego podróż przebiegała w spokoju, a postać, która z magami podróżowała nie odzywała się ani słowem.

Czas odpisu: 10.06
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri

AutorWiadomość
Goomoonryong


Goomoonryong


Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012

Kamienny las - Page 13 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 13 EmptySro Wrz 02 2015, 15:57

Han spojrzał na kota, a kot na Hana. Chyba. W każdym razie jedno było pewne, nie specjalnie dogadywał się z futrzastymi kebabami. Nie zapowiadało się na szczególnie wielką przyjaźń między mężczyzną a futerkowcem.-Powinieneś robić za żywy pocisk, z tym swoim tłumaczeniem.-Mruknął mężczyzna obarczając kota winą za wszelkie niepowodzenia chwili obecnej. W każdym razie podrapał się po głowie myśląc mocno nad tym, co właściwie mógł teraz zrobić. A odpowiedź brzmiała, w zasadzie nic. Oni zdawali się go nie dostrzegać, a on nawet jeśli mógł jakoś wpłynąć na bierzącą sytuację, niespecjalnie widział w tym sens. Biorąc pod uwagę siłę z jaką w siebie uderzali to był dla nich mniej więcej na poziomie szmacianej lalki i mogli zrobić mu z dupy jesień średniowiecza w dość szybki acz mimo to bolesny sposób. 

W przekonaniu co do nie wtrącania się w te końskie zaloty umocnił go jęk kobiety. Wrzask, jęk, nie ważne, zabolało i było okrutne. Aż były smoczy zabójca skrzywił się i zakrył uszy.-No, śpiewaczką to ona nie zostanie.-Trzeźwo ocenił sytuację a potem... w zasadzie co dalej? Nanaś się topi, jego znowu wywaliło... gdzieś. W każdym razie nie tam gdzie być powinien, cierpliwość stopniała mu jakieś dwie dekady temu, a na dodatek nie mógł nic zrobić w aktualnej sytuacji bo właśnie obserwował starcie tytanów. No kurwa.

W zasadzie bardziej w celu rozładowania zdenerwowania, niż faktycznego sprawdzenia jak bardzo może ingerować w to co widzi, Gumiś poszukał czegoś ciężkiego. A jak już znajdzie, to pierdolnie lężącej kobiecie w twarz. Tak żeby ją wyłączyć. Bez mrugnięcia okiem. Płakać będzie potem. Znaczy, po ciosie to w sumie się bardzo szybko bardzo wycofuje bardzo nie w jej pobliże. I obserwuje. Obserwuje co się stało.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t528-konto-hana https://ftpm.forumpolish.com/t329-goomoonryong https://ftpm.forumpolish.com/t921-gumisiowe-relacje#13545
Mor


Mor


Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012

Kamienny las - Page 13 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 13 EmptySro Wrz 23 2015, 02:57

Podejście pierwsze - sukces. Podejście drugie - porażka. Podejście trzecie - totalna klapa. Gdyby móc zaklasyfikować osiągnięcia Nanayi od momentu, w którym weszła do biblioteki i zaczęła czytać książki - tak mniej więcej wyglądał by ranking jej dokonań. Czy problemem było to, że z każde wspomnienie było pozbawiane pomocy, którą reprezentowała malutka Brune? A może to jej samej brakowało pewnych niezbędnych zdolności, które warunkowały przetrwanie w tak niekorzystnym środowisku, jakim był Zamek Millenium? Nic nie było w stanie przygotować jej... ich, na to, co znajdowało się w środku. Żadna wcześniejsza misja, przeżyte lata, wskazówki ze strony Kai, a już na pewno nie strzępki informacji, których naprędce udzielił im Arata. Do kogo powinna mieć pretensje? Do tego całego grona, które rzuciło ich w wir nieprzewidzianych sytuacji, czy może do siebie, że w ogóle podjęła się takiego zadania i obrała taką a nie inną drogę?
Na pretensje, żale czy nawet złość nie było jednak czasu. Pojawiała się bezsilność, całkowita rozpacz, ale i one musiały ustąpić innym emocjom. Teraz liczyło się przeżycie, wyjście z obrazu i ktokolwiek był za ten burdel odpowiedzialny - Nanaya już o niego odpowiednio zadba. Ale najpierw musi być cała, najlepiej w jednym kawałku. Dlatego też kicała ile sił miała w nodze niczym rasowy zając (którym mogłaby nawet być, zważywszy na okoliczności), uciekając jak najdalej mogła od zabójczego kołociała śmierci. Nie było to łatwe zadanie i całkiem szybko się o tym przekonała, czego się jednak nie robi dla przetrwania. W myślach też tworzyła wyliczankę wszystkiego, czym z przyjemnością uraczyłaby Panią zamku za tak chore i odrealnione przeżycia. Pomagało to w parciu na przód. Choć złość i nienawiść nie były dobre do długich i wyczerpujących misji, od dłuższej chwili były one niezastąpione w Nanasinym parciu do przodu. Ciekawe, jak radził sobie Gumiś pod tym względem.
W życiu każdego zająca przychodzi moment, w którym powinie mu się łapka i niefortunnie upadnie. Pół biedy, gdy nic mu się przy okazji nie stanie lub nie goni go stado lisów. Gorzej jednak, gdy spadnie ze wzgórza i skręci łapkę, a na jego puszystym ogonku siedzi wataha głodnych wilków, które poza zjedzeniem i przetrawieniem jego ciałka, lubi się jeszcze pobawić zwierzyną przed zabiciem. Tak też i Byaku upadła na ziemię, co było łatwe do przewidzenia, będąc niemal u swojego celu. Za plecami miała kołociało, a przed sobą... Otwarcie mówiąc tego się nie spodziewała, jednak niewiele to zmieniło. Dwa kroki, to dwa kroki. Zaklęcie wciąż działało. Język mógł być problematyczny, owszem, ale z dwojga złego lepiej skopać jednego wilczura niż walczyć z całą watahą. Rączki wciąż miała sprawne i zamierzała z tego skorzystać. Nie zastanawiając nad bólem, który mógł powstać w wyniku jej ruchów, kobieta zaczęła czołgać się w stronę drzwi, wspomagając się zdrową nogą i mocno wbijając łokcie w podłoże. Żaden truposz nie pokona żywego, ot co! nawet z tysiącem innych kawałeczków do dyspozycji, jak zęby, mózg czy wątroba do swojej dyspozycji. Najważniejszym było wejście do środka i zamknięcie drzwi, a później się pomyśli. Albo ucieknie. Albo Nanaya sama jeszcze nie wiedziała, co zrobi, jednak chatka wydawała się być dobrym miejscem na ukrycie się i przeczekanie lub wymyślenie innego planu. Trochę czasu może na tym zyska. Albo ponownie się sromotnie pomyli. Tyle opcji, ale nie rozważała ich, bo plan był jasny - do środka i zaryglować na cztery spusty. A nuż bestia straci rozpęd w zetknięciu z czymś solidniejszym jak rączka. Przy okazji swojego krótkiego czołgania się do celu (i przy okazji krzyczenia, przeklinania, wyklinania i zaciskania zębów) zamierzała chwycić język w swoje dłonie i zamknąć go w stalowym i gorącym uścisku. Zające stety, niestety tego nie potrafiły. A szkoda, bo takie rączki to całkiem przydatna rzecz do niszczenia przeszkód na drodze i jedną z nich był właśnie język, który również zamierzała wyeliminować z gry jak najszybciej. Skoro Byakushitsune w golfa grać nie potrafiła, jak należy, to może chociaż w mordowaniu jej się poszczęści.
- Albo ty, albo ja. - Język musiał zrozumieć ten przekaz. Był bardzo sensowny. Klarowny. I chyba zrozumiały.
Gdyby udało jej się dostać do środka chatki pierwszą rzeczą jest zamknięcie drzwi i próba stanięcia na nogi, a następnie powolne odkicanie od drzwi wgłąb. Najpierw musiała się rozejrzeć i zobaczyć, czy nie zapędziła się kozi róg. To było na swój sposób prawdopodobne, ale gdzieś w tym szaleństwie musiała być metoda. Prawdopodobnie. Może. A jeżeli nie było to coś wymyśli w ten czy inny sposób, bo nie uśmiechała jej się konfrontacja z okropnym kołociałem. Obawiała się, że odkicanie od wszelkiej maści wydzielin i kwasów byłoby niemożliwe. Była też możliwość, że nie odratuje się w żaden sposób przed zamknięciem się w chatce, więc standardowo użyłaby Sunlighta.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t376-konto-nanas https://ftpm.forumpolish.com/t105-nanaya-byakushitsune-znana-jako-byaku https://ftpm.forumpolish.com/t550-pamietniki
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Kamienny las - Page 13 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 13 EmptyCzw Wrz 24 2015, 22:18

MG:

Kolejne rozbawione miauknięcie kota przeszyło powietrze, jednocześnie podświadomie zasugerowane zostało Hanowi, że to byłoby najmniej kłopotliwą rzeczą, która zaproponowana została kociej istocie. Jednocześnie prawie oficjalnym stał się fakt mówiący o tym, że Han po prostu miał problemy z nawiązywaniem nowych znajomości. Wyraźnie tego nie potrafił robić lub tego nie chciał robić, przy czym obie możliwości nie miały żadnego znaczenia ani też sensu, nie należało im przy tym poświęcać zbyt dużo czasu. Popisy wokalne Pani Zamku też ustały, a Han nie musiał już dłużej znosić jej drażniącego zmysły głosu, mógł za to skupić się na tym by testować otoczenie wokół siebie. Chwila statyczności w tej scenie kłótni pozwoliła mu na wcielenie w życie swojego planu, a część parkietu oderwanego od reszty całości, cześć którą Goomoonryong znalazł całkiem niedaleko idealnie nadawała się do wykorzystania w obranym przez niego celu. Po chwili kamień wylądował na głowie Pani Zamku... i zniknął. Przepadł. Kompletnie i całkowicie zniknął. A scena walki wydawała się rozgorzeć na nowo, gdy kobieta podniosła się z ziemi i rzuciła na swojego przeciwnika. Han mógł obserwować jak jej wydłużone pazury zbliżają się do szyi Araty, gotowe zaorać ją na wskroś, w efekcie doprowadzając do zaduszenia się mężczyzny własną krwią, która zapewne zalałaby jego gardło. Ten jednak wykonał niesamowity unik, jego zwinność była nie do opisania, gdy odciągając ciało nieco w tył uchylił się przed jej zamachnięciem, wycelowanym wprost w męską grdykę. Następnie Arata uderzył Panią Zamku z pięści w głowę. Idealnie w miejsce, w które wcześniej uderzył sam Goomoonryong. Uderzenie to odrzuciło ją znów na bok, a wydawało się nawet, że dziewczyna nabawiła się teraz otwartego pęknięcia czaszki - jej skóra była wyraźnie przerwana w miejscu uderzenia, a blond włosy zmieniały kolor na czerwony pod wpływem krwi wydobywającej się z jej głowy. Co z tego jednak, gdy zaczęła się ona ponownie podnosić z ziemi? Arata natomiast nieco zdziwiony spojrzał na własną pięść, a następnie rozejrzał wokoło, jakby czegoś szukając. Po chwili jednak zogniskował swój wzrok na przeciwniczce, która znów zaczęła mówić. - Wróć do siebie. Wróć do mnie! Cokolwiek robisz, spójrz w wspomnienia i powiedz mi, że wciąż mamy szansę. - Na te słowa Arata zamilkł na chwilę, spoglądając tylko na Panią Zamku, przypatrując się jej z czymś w rodzaju... żałości w oczach? Współczuł jej? A może nią pogardzał? Kolejne miauknięcie zawibrowało w powietrzu, a Arata w końcu się uśmiechnął. - Nie interesuje mnie życie we wspomnieniach. Tylko ty potrafiłabyś się w nich odnaleźć, gdy świat oferuje o wiele więcej. - odpowiedział, a następnie ruszył w jej kierunku, z wyraźnym zamiarem kopnięcia jej. A Pani Zamku... tylko na niego patrzyła w tym momencie.

To język zrobił jednak pierwszy ruch, a nie Nanaya. I nie było w tym nawet jej winy, po prostu język był cholernie szybki, a ona znalazła się w złej pozycji. Miała jednak... coś w rodzaju szczęścia w nieszczęściu. Język okręcił się w oślizgły sposób wokół zranionej już wcześniej nogi dziewczyny. Nie za wiele mógł pogorszyć jej stan w tej sytuacji, ale jedno co zrobił, to wypełnił oplątane miejsce bólem, bólem na tyle potężnym, że dziewczyna aż wrzasnęła, a jednocześnie stało się dla nie bez znaczenia ile bólu odczuje przy przemieszczaniu się do wewnątrz chatki. To się jej udało, po chwili była wewnątrz niej, z językiem wciąż na swej nodze, a w odruchu paniki to co zamierzała zrobić jako próbę zabarykadowania się stało się jednocześnie próbą walki - trzaskanie drzwiami o język wyglądało dziwnie i w pierwszej chwili nie wydawało się przynosić żadnego skutku, lecz po pewnej chwili język zaczął puszczać, chyba też odczuwając ból. Po chwili opadł na ziemię, choć nie było jasne czy z powodu "śmierci" czy "zemdlał", Nanaya natomiast znowuż instynktownie odsunęła się od źródła bólu sprzed chwili. Zajęło jej trochę czasu dojście do siebie, a stało się to w momencie, w którym toczący się korpus uderzył w drzwi, nieskutecznie próbując dostać się do środka. Dopiero w tym momencie dziewczyna spróbowała "poderwać się" na nogi, kulawo, niepewnie i bardzo niezręcznie. To się jednak powiodło i mogła ona podziwiać wnętrze domu. Ciemne wnętrze, w którym nie było niczego. W którym było pusto. Nie było nawet kurzu, nie było niczego. Prawie. Jedynymi rzeczami, których dopatrzyła się dziewczyna były kwasowe, pluskające jak gotująca się zupa plamy to tu, to tam i... obraz. Obraz przedstawiający długi korytarz. To wszystko.

SP:
Goomoonryong - 0MM, płaszcz przekazany Nanayi, czuje napływ sił fizycznych na "jakiś" czas, ból pleców, stłuczony lewy bok mężczyzny, znaczący problem ze strunami głosowymi uniemożliwiający normalne mówienie, DUŻE problemy z płynnym łapaniem oddechu, rana o głębokości 2-3 centymetrów na lewej ręce tuż nad dłonią, jak po przejechaniu dwóch pazurów po skórze, podobna, ale płytsza rana na wysokości zewnętrznej strony lewego uda, nie krwawią
Nanaya - 25MM, Burn 2/3, prawa noga z licznymi średnio głębokimi ranami przechodzącymi przez mięśnie - poruszanie jest bardzo trudne i bolesne, obtłuczone ręce i masa zadrapań, płaszcz Hana na niej, ubrudzone ubranie, kawałek z tyłu spłonął i odsłania nieco za dużo; nie ma prawego ramienia od łokcia po dłoń, dziwny "X" wymalowany jakąś substancją na czole, czarny, mocno wychudzona
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Goomoonryong


Goomoonryong


Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012

Kamienny las - Page 13 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 13 EmptyPią Wrz 25 2015, 00:24

Halo halo, czy Gumiś może już się położyć i umrzeć? Mężczyzna czuł, jakby spędził tu już kilka miesięcy. Tak koło... no prawie piętnastu. Niestety nie minął pewnie nawet dzień i ogólnie było mu z tym źle i niedobrze i w ogóle meh. A dodatkowym problemem i upierdliwością był fakt że nie wiedział już co ma myśleć i o czym w zasadzie. Miał własne poglądy, ale jednocześnie je zatracał. Dysponował odwagą, ale jednocześnie był bezradny niczym dziecko. Miał siłę ale brakło mu sił. Mimo to dalej bawiła go ta misja. Bawiły go problemy jakim musi stawić. No cóż, widocznie adrenalina, bo raczej po misji do śmiechu mu nie będzie. A może już oszalał? A może zawsze był nieco szalony? Nadomiar złego kot się z niego śmiał.

Co powinien zrobić? Chyba w jakiś sposób potrafił wpłynąć na... walczących? Samego Arate? Czy jak Arata oberwie, to oberwie też Gumiś? Może zmienić przebieg... tego... i sprawić by wszystko skończyło się dobrze? Agh, to wszystko jest bez sensu.-Gdybyś tylko potrafił mówić...-Powiedział do kota po czym ostrożnie zbliżył się do walczących i spróbował ich od siebie odsunąć, wpychając ręce między nich i odsuwając ich od siebie. Cholera. Gdyby coś mu zgarażało to oddala się, zwłaszcza jeśli coś zaboli. Kolejnym eksperymentem będzie rzucenie czymś w Arate, był ciekaw, czy to pomoże kobiecie. Dalej nie wiedział czy powinien stanąć po stronie Araty.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t528-konto-hana https://ftpm.forumpolish.com/t329-goomoonryong https://ftpm.forumpolish.com/t921-gumisiowe-relacje#13545
Mor


Mor


Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012

Kamienny las - Page 13 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 13 EmptyPon Wrz 28 2015, 01:53

Gdyby Nanaya była szybsza... Nie była i dlatego musiała swoje przecierpieć, nawet jeżeli chciała tego uniknąć. Nie spodziewała się, że język owinie się wokół jej zranionej nogi i... Tego nie dało się nazwać bólem. Było bardziej jak gorące żelazo owinięte wokół uda, które wiło się i pulsowało, zapełniając jej umysł czystą bielą, która szybko przemieniała się w szkarłat, a następnie czerń, przy każdym ruchu wybuchając nową kaskadą dźwięków. Krzyków. Jęków. Przekleństw i błagań. Pocieszające mogło być, że gorzej już być nie mogło i poruszała się w określonym uprzednio kierunku. Już tylko trochę. A przynajmniej miała taką nadzieję.
Drzwi. Gdzie były drzwi? Musiała je zamknąć, jak najszybciej, czymkolwiek. To, że zaczęła uderzać własną nogą o drzwi, byle tylko je domknąć, jak i pokonać owinięty wokół niej język, świadczyło o panice i desperacji. Szybciej. Szybciej, nie miała przecież na to czasu! Łzy i smarki ciekły po jej twarzy niemal niezatrzymaną rzeka, ale w tym momencie nikt nie przejmowałby się czymś takim. Była wyczerpana. Była zła. Panikowała, bo sytuacja już dawno wymknęła się spod kontroli i jedyne, co jej pozostało, to desperacka improwizacja. Ta jednak improwizacja w jakiś sposób zadziałała i język puścił, uwalniając jej nogę. Rudowłosa czym prędzej odsunęła się od źródła bólu, ciężko dysząc. Już dość. Dość, naprawdę. Otarła przedramieniem twarz, jednak niewiele to dało, bo ciepły ból wciąż dawał o sobie znać, niczym stary przyjaciel. Uciekać. Tak. Im dalej, tym lepiej. Zdawało się, że już nigdy nie dojdzie do siebie.
Gruchnięcie ciała w drzwi sprawiło, że ocknęła się ze zmęczonego zawieszenia. Tak. To nie koniec, wciąż musiała uciekać. Dalej. Dalej, przed siebie. Niezręcznie podniosła się w górę, zauważając, jak wygląda chata w środku. Nie było tu niczego. Niczego, czym mogłaby się podeprzeć i niczego, co dawałoby jakąś nadzieję na ratunek. Była tylko czarna dziura przedstawiająca korytarz. Nie. Poczuła kolejna falę rozpaczy. Nie. Nawet zaczęła zastanawiać się, czy nie woli zostać w obrazie, ale... Do przodu. Tylko w ten sposób mogła się wyrwać z tej nieustającej walki. Jeśli tu zostanie, ciało wejdzie do środka. Wypali ją żywcem. Wyżre. Przepadnie. Nie. Do przodu. Zaczęła powoli poruszać się w stronę przejścia, starając się wymijać kwasowe plamy. Skakanie na zdrowej nodze też było w cenie. Byle szybciej. Nawet jeżeli po drugiej stronie miała zmierzyć się z obrzydliwą pluskwą. Byle tylko nie zostać tutaj.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t376-konto-nanas https://ftpm.forumpolish.com/t105-nanaya-byakushitsune-znana-jako-byaku https://ftpm.forumpolish.com/t550-pamietniki
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Kamienny las - Page 13 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 13 EmptyWto Wrz 29 2015, 17:44

MG:

Kot tym razem nie zareagował w żaden sposób na słowa mężczyzny, bardziej pochłonięty był chyba obserwacją tego co działo się przed jego oczyma, a także tym w jaki sposób Han próbował wpłynąć na to, co działo się między dwójką zwaśnionych ludzi. Nim Arata zdążył wyprowadzić kopnięcie Goomoonryong dopadł do niego, próbując odsunąć go od kobiety. Nie miał jednak na tyle siły by odtrącić Tsuchimikado, zamiast tego samemu zostając odepchniętym - mógł tylko obserwować jak Arata rusza dalej i zatrzymuje się tuż przed Panią Zamku... nie wymierzając jej kopnięcia, zawahawszy się w ostatniej chwili, zupełnie jakby coś sobie przypomniał i to coś sprawiło, że zaniechał swojego zamiaru. Zamiast tego odszedł dwa kroki na bok, otrzepując swoje ubranie z kurzu i patrząc na kobietę kątem oka. - Odejdź. - powiedział krótko, chłodnym tonem, nie siląc się na dalsze słowa, a Pani Zamku na to jedno pojedyncze słowo zadrżała, nic jednak nie czyniąc. Han w tym czasie podniósł z ziemi kolejny kamyk, część rozwalonej podłogi, którym cisnął w Aratę. Kamień wydawał się trafić, lecz mężczyzna w żaden sposób nie zareagował. Dopiero po chwili przyłożył rękę do własnego czoła, zupełnie jakby rozbolała go nagle głowa. - Odejdź, inaczej będę musiał cię zamordować. - dodał kolejne słowa Arata, a Pani Zamku w tym czasie podniosła się na równe nogi, niepewna tego co zrobić. - To mój dom. - odpowiedziała głosem, który zdecydowanie nie należał do najspokojniejszych.

Nanaya odnalazła słodkie ukojenie w podjętej przez siebie decyzji, choć w pierwszej chwili nie była jeszcze tego świadoma. Jej wybór wiązał się z prostym ryzykiem - co jeśli wrócę tam, gdzie gonił mnie ten potwór? Co jeśli wpadnę z deszczu pod rynnę? Nie mogła się wprost spodziewać, że wszystko będzie idealnie, ale musiała coś zadecydować. Udało się jej dotrzeć do obrazu i udało się jej przez niego przejść, zupełnie podobnie jak wtedy, gdy zrobiła to za pierwszym razem. To samo wrażenie, to samo uczucie i podobnie jak wcześniej znalazła się po drugiej strony. Gdy spojrzała na obraz przez który przeszła zorientowała się, że ten wyglądał inaczej niż kiedy w niego wchodziła. Teraz na obrazie tym widać było zastygnięte w czasie uderzające o drzwi ciało, a także pozostałości po innych kończynach. Drzwi zabazgrane były dziwną mazią i uchodził z nich dym. Artystyczna wizja. Nanaya rozejrzała się wokół siebie i zauważyła, że znajdowała się w korytarzu, to jasne, ale na ścianie mnóstwo było obrazów, obrazów które jednak różniły się od siebie minimalnymi zmianami, zupełnie jakby przedstawiały klatki filmowe, wypełnione historią tego co robiła Byakushitsune w obrazie. I obrazy te ciągnęły się tak przez cały długi korytarz, którego końca nie było widać. Było tu za to dziwnie cicho, a po prawej od dziewczyny znajdowały się ładne, brązowe drzwi z wypolerowaną złotą klamką. I nie dochodziły zza nich żadne odgłosy. Stan jej ciała powrócił do momentu sprzed wejścia do obrazu, to też ważne.

SP:
Goomoonryong - 0MM, płaszcz przekazany Nanayi, czuje napływ sił fizycznych na "jakiś" czas, ból pleców, stłuczony lewy bok mężczyzny, znaczący problem ze strunami głosowymi uniemożliwiający normalne mówienie, DUŻE problemy z płynnym łapaniem oddechu, rana o głębokości 2-3 centymetrów na lewej ręce tuż nad dłonią, jak po przejechaniu dwóch pazurów po skórze, podobna, ale płytsza rana na wysokości zewnętrznej strony lewego uda, nie krwawią
Nanaya - 25MM, płaszcz Hana na niej, ubrudzone ubranie, kawałek z tyłu spłonął i odsłania nieco za dużo; nie ma prawego ramienia od łokcia po dłoń, dziwny "X" wymalowany jakąś substancją na czole, czarny, mocno wychudzona
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Goomoonryong


Goomoonryong


Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012

Kamienny las - Page 13 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 13 EmptyPią Paź 02 2015, 12:30

Gumiś powoli zaczynał trochę to łapać. Dalej nie do końca rozumiał jak to działa i jak wielki mógł mieć wpływ na to co widzi, ale jednak coś zrobić mógł. Dlatego to co zamierzał zrobić teraz, w porównaniu do całej reszty jego akcji podjętych w celu zaobserwowania tego co zrobić może, wydawał się calkowicie bezsensu. Ale zrobił to. Gumiś podszedł do pani zamku i spróbował ją pocałować, odsuwając się po chwili i patrząc wyzywająco na Aratę.-No dajesz, Arczi, jeszcze wszystko możesz naprawić, nie bądź pała.-Nigdy nie sądził że będzie próbował uratować związek mistrza swojej gildii ale co tam. Co jak co, ale Gumiś nie lubił dramatów. Lubił ładne zakończenia. Gdzie zło dostawało wpierdol, a bohater dostawał seks z bohaterką. Tutaj sytuacja była nieco inna, ale sprowadzała się do tego, że lepiej jak Arata zamoczy, niż jak zabije kobietę. Nawet złą. Powaloną. Chorą umysłowo. Nie lepiej zamknąć ją gdzieś? Przeprowadzić jakieś... badania... wyleczyć ją? Z drugiej strony Aratę też byłoby trzeba wyleczyć. I jego. I Nanaś. W sumie każdego. Ludzie to jednak chory gatunek. Gdyby jednak pocałunek w niczym nie pomógł to zmęczony Gumiś postara się usunąć panią zamku z tej akcji po prostu próbując odciągnąć ją od Araty. Niech ucieka. Chociaż wyrzucać właściciela z własnego domu było conajmniej nie ok. Cała ta misja była jakaś popierdzielona. Jak Arata. Dlaczego nie mógł sobie powalczyć czy coś?
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t528-konto-hana https://ftpm.forumpolish.com/t329-goomoonryong https://ftpm.forumpolish.com/t921-gumisiowe-relacje#13545
Mor


Mor


Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012

Kamienny las - Page 13 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 13 EmptyPon Paź 05 2015, 02:33

Przejście przez obraz nie było proste, przynajmniej nie dla Nanayi. Gdyby rozważyć tylko sam moment przekroczenia granicy między obrazem a rzeczywistością, czy też może obrazem a wspomnieniem - faktycznie, nie byłoby w tym nic trudnego. Zmiana "stanu" następowała samoistnie. Gdyby jednak spojrzeć na całą podróż między jednym a drugim obrazem, łatwo było zauważyć, że była to męka. Złożyło się na to kilka czynników - brak właściwej oceny przeciwnika, sama jego natura, jak i fakt, że dziewczyna ograniczyła użycie magii, wciąż gdzieś mając zapisane, że jeżeli kiedykolwiek stąd wyjdzie, czeka ją jeszcze nie jedna przeprawa. Albo dokopanie Aracie. Któreś z dwóch. Na to zawsze warto było mieć wystarczająco energii.
Będąc po drugiej stronie lustra obrazu kobietę uderzyła z siłą tira jedna rzecz. Drzwi. Tuż obok siebie miała drzwi. Zaraz później uświadomiła sobie, że nie czuje bólu. To jednak było możliwe. Jednak było... Uczucie ulgi było większe, niż się spodziewała i pewnie, gdyby miała bardziej ludzkie ciało, kolana ugięłyby się pod nią z powodu nagłej utraty siły, by trzymać się w pionie. Tymczasem Nanaya była jedynie duszą rozmiarowo przypominającą kota i jak na razie daleko jej było od wszelkich cielesnych uciech, co po przeżyciach w obrazie traktowała jako błogosławieństwo. Bycie takim duchem było wygodne. Nie było bólu, wszelkich problemów z poruszaniem się, a kwestia posiadania materialnego ciała była... mało ważna w świecie magii. Słodkie i niemal otumaniające poczucie spokoju zalało umysł kobiety jasną, miękką bielą, niczym puchowa pierzyna. Nie chciała tego psuć, więc nie ruszała się z miejsca, niemalże chłonąc wszechogarniającą ciszę i bezruch.
Ta chwila była piękna. Zamknięta w labiryncie bez wskazówek i wyjścia, ograbiona ze wszystkiego, co można nazwać ludzkie, Nayaya stała niczym posąg. Cisza była piękna. Byaku zamknęła oczy. Ciemność była piękna. Tak samo, jak światłość dnia. Jak każdy zachód i wschód widziane z jej pokoju. Uczucie istnienia też było na swój sposób piękne. Myślenia bez bólu. Bez zamartwiania się o kolejny krok. Bez patrzenia śmierci w oczy. Po prostu - stać, czuć, nie myśleć. To było piękne.
Mimo to dziewczyna wiedziała, że musi ruszać dalej. Piękno tego momentu rozpadło się na tysiące kawałeczków (HUE), gdy otworzyła oczy i ujrzała ten smutny korytarz labiryntu, a do jej oczy trafił blask pochodni. Ruszyła do drzwi, by otworzyć je i przejść bez wahania do kolejnego pomieszczenia. Nie była gotowa. Zwyczajnie nie miała wyjścia.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t376-konto-nanas https://ftpm.forumpolish.com/t105-nanaya-byakushitsune-znana-jako-byaku https://ftpm.forumpolish.com/t550-pamietniki
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Kamienny las - Page 13 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 13 EmptyPon Paź 05 2015, 19:02

MG:

Ciężko byłoby dokładnie przewidzieć jaką logiką kierował się Goomoonryong postępując w sposób, który zdecydował się wybrać, ale jedno było pewne w obecnej sytuacji i to od razu po pierwszym rzucie oka na bohaterów akcji, zaraz po tym gdy Han zrobił co zaplanował. Najpierw to wszystko odbiło się na twarzy Pani Zamku, która na chwilę poczerwieniała, lecz już po tych kilku sekundach zamieniła się w twarz wypełnioną wręcz irytacją, posyłając wyzywające spojrzenie w kierunku Araty. Ten z kolei wyglądał na całkowicie pozbawionego uczuć, a zamiast tego wysunął z rękawa swojej koszuli nóż, wyraźnie gotując się do dalszego ataku. Być może i najemnik z GH miał dobre zamiary wobec swojego mistrza w tym momencie, ale jedynym czego udało mu się dokonać w tej sytuacji, było większe napuszczenie tej dwójki na siebie. Ciche klaskopodobne odgłosy dobiegły go z okolicy, w której znajdował się kot. Przynajmniej ktoś był zadowolony z tego wszystkiego, a po chwili Arata wystrzelił ze swojego miejsca, niczym pocisk wypuszczony z procy w kierunku Pani Zamku, zanim ta w ogóle zdążyła zareagować, a jego nóż ugodził ją prosto w serce. Arata cofnął ostrze z ciała kobiety, przyglądając się przez chwilę krwi na nim i najwyraźniej zamierzając do dalszego ataku. Pani Zamku upadła w międzyczasie na kolana, a następnie uderzyła pięścią w ziemię. To co można by pierwotnie uznać za akt zdenerwowania, przerodziło się w coś więcej, bowiem za plecami Araty, jakieś 10 metrów od niego otworzył się znajomy już Hanowi portal, ten z którym wiązało się tak wiele przyjemnych niewątpliwie wspomnień. Gorzej, że tym razem portal zdawał się zasysać w swoim kierunku niczym odkurzacz, tyle że z o wiele większą siłą. Nieprzygotowany na to wszystko Arata, niemal odleciał w jego kierunku, próbując zapierać się z siłą, która go wciągała - zmęczony jednak walką nie był najwyraźniej w stanie poradzić sobie z przezwyciężeniem nurtu powietrza. W tym czasie Han... również ciągnięty był bardzo mocno w stronę portalu. I wiedział czym mogło się to dla niego skończyć. Wydawało się także, że z każdą chwilą siła wciągania portalu wzrasta i że za chwilę i on nie będzie mógł poradzić sobie z tym wszystkim. I tylko kątem oka zauważył jak znajomy kot przemknął przez portal bez cienia strachu widocznego w swoim zachowaniu, a dopiero cichy pisk zdawał się sugerować, że coś poszło nie tak.

Nanaya przynajmniej nie miała w tym momencie na głowy żadnego z potworów, które spotkała wcześniej. Być może wynikało to z tego, że po prostu przeniosła się daleko, daleko do przodu w korytarzu i tamten wcześniejszy potwór musiał ją dogonić. Taki wniosek mógł zagościć w jej głowie, gdy tylko przyjrzała się obrazom - poszczególne klatki niewiele się różniły, co mogło sugerować niektóre rzeczy. Tymczasem jednak Byakushitsune, po względnym złapaniu oddechu, postanowiła zająć się przyszłością i zrobić kolejny krok naprzód. Gdy otwierała kolejne drzwi, gdzieś nad sobą usłyszała nieco zdumione szepty, zupełnie jakby widzowie przyglądający się spektaklowi właśnie zostali czymś bardzo zaskoczeni, lecz zbyt zmęczona i pełna wrażeń była na to, by zrozumieć o co właściwie im chodziło. Nanaya musiała się też skupić na nowym pokoju w którym się znalazła. Ten był bardzo czysty, a na ziemi położony był purpurowy dywan, który zaczynał się w odległości kilku centymetrów od drzwi, a kończył przy ścianie, przy której spoczywał złoty tron, na którym z kolei znajdowało się niewielkie zawiniątko. Cztery pochodnie ustawione na specjalnych "statywach" ustawione były w rogach pokoju i oświetlały jego wnętrze, tak że Nanaya mogła zobaczyć, że w środku nie ma już niczego więcej - żadnych drzwi, żadnych dodatkowych elementów. Tylko tron i zawiniątko. I totalny spokój. Przynajmniej przez chwilę dziewczyna czuła się kompletnie bezpiecznie. A głosy, wciaż nieco niewyraźne, dochodzące z góry, wydawały się być podekscytowane, zwłaszcza jeden, kobiecy.

SP:
Goomoonryong - 0MM, płaszcz przekazany Nanayi, czuje napływ sił fizycznych na "jakiś" czas, ból pleców, stłuczony lewy bok mężczyzny, znaczący problem ze strunami głosowymi uniemożliwiający normalne mówienie, DUŻE problemy z płynnym łapaniem oddechu, rana o głębokości 2-3 centymetrów na lewej ręce tuż nad dłonią, jak po przejechaniu dwóch pazurów po skórze, podobna, ale płytsza rana na wysokości zewnętrznej strony lewego uda, nie krwawią
Nanaya - 25MM, płaszcz Hana na niej, ubrudzone ubranie, kawałek z tyłu spłonął i odsłania nieco za dużo; nie ma prawego ramienia od łokcia po dłoń, dziwny "X" wymalowany jakąś substancją na czole, czarny, mocno wychudzona
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Mor


Mor


Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012

Kamienny las - Page 13 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 13 EmptyPon Paź 05 2015, 22:18

Było coś niezwykłego w tej całej sytuacji. Pomijając nadzwyczajny spokój... przeżyła. Wbrew temu, co wcześniej sugerowała Pani Zamku - przeżyła. Czy utarła jej nosa? Ciężko było twierdzić, skoro jej głównym celem w tym porąbanym miejscu było przeżycie. Ważne jednak było, że spełniła wyznaczony sobie cel i teraz, może, nareszcie, będzie mogła nieco odpocząć od tego szaleństwa, które toczyło się od momentu, w którym w ogóle postanowiła spełnić zlecenie mistrza. Głosy nad głową gdzieś się rozmywały, nie rozumiała słów i westchnień, które między sobą wymieniała dwójka patałachów, ale nie było to ważne. Liczył się tylko kolejny pokój, który lekko mówiąc zadziwił Nanayę.
Czysty. Jasny. Delikatnie zamknęła za sobą drzwi, rozglądając się po wnętrzu. Nie było w nim nic, poza lampami, dywanem, tronem i niewielkim zawiniątkiem. Niezwykle ją to zdziwiło, ale chyba najbardziej zdziwieni byli państwo na górze. Pani Zamku strasznie się podniecała... (w tym momencie nastąpiłby znaczący przewrót oczami, gdyby Nanaś była w lepszym stanie psychofizycznym) Tymczasem dla dziewczyny był to niemal zalążek kolejnej pułapki, kolejnej tragedii, nawet jeżeli nic na to nie wskazywało. Niepewnie postawiła pierwszy krok na puszystym dywanie, niemal spodziewając się, że znów ją zaboli. A później kolejny, sprawdzając, czy na pewno nic się nie dzieje. I tak też ostrożnie i powoli zamierzała przejść do tronu i spojrzeć, czym było zawiniątko, gotowa w każdej chwili odskoczyć przed wszystkim, co uznałaby za zagrożenie.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t376-konto-nanas https://ftpm.forumpolish.com/t105-nanaya-byakushitsune-znana-jako-byaku https://ftpm.forumpolish.com/t550-pamietniki
Goomoonryong


Goomoonryong


Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012

Kamienny las - Page 13 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 13 EmptyPon Paź 05 2015, 23:25

No i raz kolejny psia jego mać wszystko wpizdu i cały misterny plan chuj strzelił. Ale przynajmniej kota zabawił. Cholera, dlaczego życie nie mogło być prostsze? Czy było coś złego w happy endach? Po co komu mordy, pożoga i wszędobylne trupy, kiedy można wpakować się z ładną kobietą do łóżka? Czy Arczi był impotentem? Nekrofilem? A może wolał w dupe? Cokolwiek to było kompletnie nie potrafił pojąć dlaczego Arczi odtrącał panią zamku... zaraz... w zasadzie to rozumiał. Ale kurde, od razu się zabijać? Nigdy nie słyszeli o seksuologu? Psychologu? Na pewno były na to leki... a jak nie to cegła mogła pomóc. Ahh wszystko było takie bez sensu, bo w sumie Han zdecydowanie za mało wiedział, a na domiar złego otworzyło się to coś i zaczęło go zasysać jak odpływ w toalecie. Na dodatek jego prawie użyteczny towarzysz został wciągnięty i nie wydawało się że dobrze się to dla niego skończyło... cóż. Gumiś kierując się instynktem przetrwania i nie do końca dobrymi wspomnieniami postanowił nie iść w ślady kota i zamiast tego złapał się z całej siły pani zamku. Wierzył, albo raczej chciał wierzyć, że to coś nie wciągnie swojego stwórcy. A co za tym idzie Gumisia też nie. W zasadzie mógłby jej pieprznąć ale utrata przytomności nie gwarantowała zniknięcia dziury. W zasadzie mogło gwarantować to że niestabilna już pani zamku zostanie zassana.-Kobieto uspokój się.-Wrzasnął jej do ucha. W tym momencie Gumiś zaczął się zastanawiać, jaki rozmiar piersi miała pani zamku. Skoro jego życie wisiało na włosku, to niech chociaż myśli będą miłe.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t528-konto-hana https://ftpm.forumpolish.com/t329-goomoonryong https://ftpm.forumpolish.com/t921-gumisiowe-relacje#13545
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Kamienny las - Page 13 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 13 EmptyWto Paź 06 2015, 18:21

MG:

Nanaya zebrawszy się w sobie, podeszła w końcu do jedynego obiektu, który tak naprawdę mógł budzić jej zainteresowanie w tym miejscu - do zawiniątka, które niedługo zawiniątkiem przestało być z powodu działania palców dziewczyny, gdyż ta mimo swojej formy potrafiła w miarę sprawnie odpakować cokolwiek skrywał materiał tu wykorzystany. Jej oczom ukazał się niewielka kulka, niemalże niczym bilardowa, która była całkowicie biała. Kulka ta wydawała się być najzwyczajniejszą kulką, nie emitowała żadnej aury magicznej i nie zdawała się być żadnych zagrożeniem. Mimo że de facto Nanaya nie dotknęła kulki rękoma, czuła że nawet gdyby to się stało nic złego jej nie groziło. W istocie obecność tego przedmiotu wywoływała w dziewczynie uczucie, którego ta nie mogła sklasyfikować, zupełnie jakby to dopiero miało się narodzić, lecz już oddziaływało na dziewczynę, tak jakby coś już teraz zarezerwowało sobie fragment serca dziewczyny, choć jeszcze nie było jasne dlaczego i po co. Tak czy siak biała kulka nie robiła niczego, a i Nanaya nie robiła czegokolwiek poza patrzeniem na nią. Dopiero po dłuższej chwili na kulce pojawiły się słowa, które migały dziewczynie przed oczyma. Głosy z góry wydawały się być lekko zirytowane, a Byakushitsune wyłapać mogła z nich tyle, że Arata i Pani Zamku nie widzieli co takiego napisanego było na kulce.

"Ta, która jest zapieczętowana w sferze, nie odrodzi się bez pomocy śmiertelnego, który z własnej woli odda część siebie, by pomóc. Ta, która jest zapieczętowana nie życzy sobie śmierci pomagającego i nie żywi wobec niego urazy. Ta, która jest zapieczętowana chciałaby się uwolnić i wrócić do swojej postaci. Ta, która jest zapieczętowana... prosi o pomoc. Jeśli ta, która odnalazła, tą która jest zapieczętowana chce pomóc, niech ze świadomością swego czynu położył dłoń na sferze."


Gdyby życie było dla nas wszystkich tak proste, jak wyobrażał sobie to Goomoomryong to prawdopodobnie ludzie uniknęliby wielu tragedii, które spotykały ich z powodu skomplikowanego sposobu myślenia i szeregu podejmowanych decyzji moralnych. Niestety, życie nie było tak proste i ludzie sami sobie je komplikowali, jednocześnie prostych ludzi uważając często niesłusznie za prostaków i bezmózgowców. Tymczasem wszyscy po trochu mieli rację i nie posiadali jej jednocześnie, w tym cały tkwił ambaras. Piersi Pani Zamku nie były małe, były całkiem spore i wyglądały na wyjątkowo przyjemne w dotyku, tak że Goomoonryong nie mógłby narzekać, gdyby te znalazły się w jego chwycie. Niestety, odruchowo złapał ją za okolice brzucha, gdy próbował się zapierać przed losem zassanego przez odkurzacz śmiecia. I to była decyzja bardzo dobra - faktycznie, portal nie zasysał dziewczyny, dlatego stanowiła ona jeszcze bardziej stabilny punkt do złapania niż jakikolwiek element tego pokoju. I choć nie było to wcale łatwe dla Hana, to zdawał się on dawać radę w walce z "ssaniem", czego nie można było powiedzieć o Aracie, który nie wiadomo nawet kiedy zniknął, a Han mógł tylko domniemywać w jaki sposób... może nawet mu współczuł? Nie, raczej nie, zapewne nie. To w końcu był Goomoonryong. Gdy Arata i kot zniknęli, mężczyzna mógł się domyślać, że to wystarczy by uspokoić kobietę - tu jednak by się pomylił. Wyglądało na to, że ta nawet nie zauważyła, że to się stało. I faktycznie, gdy Han się jej przyjrzał jej oczy pozostawały wściekle zamknięte, a portal coraz to silniej próbował pochłonąć wszystko wokoło. Już nie tylko luźne elementy wystroju leciały w jego kierunku - teraz to nawet ściany zaczynały się załamywać pod naporem tej siły, a elementy odrywające się od nich smagały Hana po jego ciele, dając mu do zrozumienia, że nie jest tu najwyraźniej nieczuły na obrażenia. Musiał chyba w końcu zrobić coś innego niż tylko być sobą, choć czy było to dla niego możliwe?

SP:
Goomoonryong - 0MM, płaszcz przekazany Nanayi, czuje napływ sił fizycznych na "jakiś" czas, ból pleców, stłuczony lewy bok mężczyzny, znaczący problem ze strunami głosowymi uniemożliwiający normalne mówienie, DUŻE problemy z płynnym łapaniem oddechu, rana o głębokości 2-3 centymetrów na lewej ręce tuż nad dłonią, jak po przejechaniu dwóch pazurów po skórze, podobna, ale płytsza rana na wysokości zewnętrznej strony lewego uda, nie krwawią
Nanaya - 25MM, płaszcz Hana na niej, ubrudzone ubranie, kawałek z tyłu spłonął i odsłania nieco za dużo; nie ma prawego ramienia od łokcia po dłoń, dziwny "X" wymalowany jakąś substancją na czole, czarny, mocno wychudzona
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Goomoonryong


Goomoonryong


Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012

Kamienny las - Page 13 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 13 EmptyWto Paź 06 2015, 19:17

Wiedział że złapanie pani zamku będzie genialnym posunięciem, aczkolwiek zakładał że może wyjść to nieco gorzej niż wyszło. Czyżby skurwesyn zwany losem wziął urlop i wyjechał do Isenbergu? A może znudziło mu się znęcanie nad niewinnymi Gumisiami i poszedł zająć się takim Aratom? Jakkolwiek było, chwilowo Gumisiowi dopisywało szczęście i zamierzał jeszcze trochę tego szczęścia wydoić. Jak z krowy. Nie żeby cycki Pani zamku były krowie, w zasadzie były całkiem fajne. Na pewno fajniejsze od aktualnych cycków Nanaś. W każdym razie nastała pora by zacząć działać nieco inaczej bo najwidoczniej aktualne działania nie przynosiły do końca wymiernych korzyści. A że Gumiś człek prosty, kierując się najlepszą możliwą logiką postanowił zmusić się do jeszcze niewielkiego wysiłku i stanąć względem Pani zamku tak, by znajdowała się między nim, a portalem. W ten sposób robił sobie z kobiety żywą ścianę. To jednak wciąż nie chroniło go przed tym całym zasysanym gównem, poza tym były smoczy zabójca nie wiedział jak może skończyć się takie wieczne zasysanie dlatego w zasadzie genialnym posunięciem będzie to jakoś zatrzymać. Dlatego też czy się za panią zamku schował czy nie, przechodzi do okiełznania odkurzacza. A najlepszą metodą było uspokojnie pani tego miejsca. A jak się uspokaja rozchizteryzowaną kobietę? Hugiem naturalnie. Dlatego też Gumiś ciepło i miło jak tylko mógł w obecnej chwili przytulił kobietę. A jak to nie pomogło to nawet pogłaska po główce, o ile to nie będzie groziło zassaniem. Miał szczerą nadzieję że to coś da, bo jak nie to kończyły mu się pomysły. Może odkurzacz miał jakiś określony czas działania? Jeśli jednak nic nie pomagało i nie zanosiło się na spokój, a w zasadzie Gumiś czuł że jest co raz bardziej "o nie" to ostatecznym sposobem działania było złapanie kobietę za piersi a potem uderzenie w skroń pięścią. Trochę przyjemności a potem YOLO i obezwładnienie niewiasty. Metody znane i suteczne już w czasach gdy człowiek był bliżej małpy niż ludzia.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t528-konto-hana https://ftpm.forumpolish.com/t329-goomoonryong https://ftpm.forumpolish.com/t921-gumisiowe-relacje#13545
Mor


Mor


Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012

Kamienny las - Page 13 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 13 EmptyWto Paź 06 2015, 22:53

Ost

Nic się nie wydarzyło. Ani w momencie, gdy szła przez pokój, ani gdy odwinęła materiał oplatający zawiniątko. Zobaczyła zwykłą kulę, niewielkich rozmiarów. Ni to magiczna, ni to nadzwyczajna... A mimo to Nanaya czuła, że nie wszystko jest z nią tak, jak być powinno. Głównie dlatego, że nie odczuwała żadnej negatywnej aury ze strony niedużego przedmiotu. To było tak nieprawdopodobne w tym miejscu, że aż dziwne. W dodatku to niezwykłe uczucie nienarodzonego bytu, tuż przed nią... Jak je określić? Nie była to miłość. Przywiązaniem też nie mogła tego nazwać, bo po praz pierwszy widziała tą kulę. Pierwszy? A może już kiedyś widziała coś, co narodziło się za sprawą tego czegoś, jednak nie była w stanie rozpoznać, co to było? Dziwne uczucie, choć nie było nieprzyjemne, wprowadziło dziewczynę w zakłopotanie. Jakby już coś zalęgło się w jej sercu. Nieokreślone uczucia, należące do niej samej, a może już nie dokończ, kotłowały się w kotle nanasiowego serca, zupełnie nie wiedząc, co zrobić. Czy na pewno chciała podążyć tą ścieżką? Wątpliwości rosły w zawrotnym tempie, ale Byaku nie widziała sposobu, by rozwiązać ten problem, bo dotknięcie kuli nie było dla niej sensownym rozwiązaniem.
I jakby na zawołanie pojawiły się słowa. Potrafiła je przeczytać, więc to zrobiła, podczas gdy z góry dochodziły niezadowolone głosy. Nanaya bardzo chciała pokazać pani zamku środkowy palec, jakie nie miała na to siły, więc po prostu po wyklinała babsztyla w myślach, zastanawiając się nad słowami, które przeczytała. Nie ukrywała, że się nieco przestraszyła. Było to strasznie... dziwne. Strasznie niepokojące. Zupełnie nie wiedziała, co o tym myśleć. Dla niej zawsze jasne było, że coś, co zostało zapieczętowane, nigdy nie powinno być ruszone. Takie rzeczy zawsze źle wróżyły. Jeśli jednak... Jeśli jednak to coś, ten ktoś mógł jej pomóc opuścić ten labirynt... Spojrzała na białą kulę wciąż niepewna swoich czynów.
- Dobrze... pomogę ci. Ale w zamian też oczekuję pomocy... - W jej cichym i nieco przestraszonym głosie wyczuwalna była iskierka nadziei. Ona już nie chciała. Jeżeli tylko była możliwość... Jeżeli tylko... Powoli wyciągnęła dłoń w stronę kuli, by delikatnie dotknąć jej powierzchni. Bierz, co chcesz. I tak niewiele zostało...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t376-konto-nanas https://ftpm.forumpolish.com/t105-nanaya-byakushitsune-znana-jako-byaku https://ftpm.forumpolish.com/t550-pamietniki
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Kamienny las - Page 13 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 13 EmptyPią Paź 09 2015, 17:52

MG:

Czy działania Goomoonryonga pomogły czy bardziej zaszkodziły? Takie pytanie pojawić się mogło w głowie każdego, kto czytał w jaki sposób zdecydował się uspokoić kobietę Han. Odpowiedź na to pytanie oczywiście istniała, a brzmiała ona... "trochę pomogły". Co to oznaczało? W skrócie - portal dalej istniał, dalej zasysał, a Han dalej nie mógł puścić dziewczyny bo inaczej naraziłby się na niebezpieczeństwo spotkania się z tym co portal skrywał. Z drugiej zaś strony mężczyzna wyraźnie poczuł, że siłą z jaką przyciągany był w okolice portalu zmalała - nieznacznie, ale jednak była słabsza, a to oznaczało, że działania Hana przynosiły pewien efekt, który jednocześnie oznaczał, że mężczyzna powstrzymał się przed poczynieniem dalszych ruchów, jakie miał zaplanowane (te bowiem dotyczyły tylko sytuacji pogarszającej się lub pozostającej na podobnym poziomie). Będąc tak blisko Pani Zamku słyszał też, że ta mówiła coś do siebie. - Pozbędę się tego. Pozbędę się wszystkiego. Oddzielę... - szeptała. - ...nawet jeśli miałabym przy tym wybuchnąć. -

Nanaya podjęła decyzję i przyłożyła rękę do kulki, chwilę wcześniej zauważając, że ta wyświetliła tylko prosty komentarz o treści "zgoda". Najwyraźniej zapieczętowane coś nie miało najmniejszego problemu z ewentualnym udzieleniem pomocy, a może tez tak bardzo chciało się ze swojego zapieczętowania wydostać, że nie miało po prostu innego wyjścia niż się zgodzić? Tak czy siak nie miało to już w tym momencie takiego znaczenia, Byakushitsune bowiem wykonała swój ruch. Kulka rozjarzyła się białym światłem, a Nanaya wyraźnie czuła jak jej własna dusza wyciągana zostaje z wewnątrz niej i otacza kulkę, wnika w nią i wypełnia. Dziewczyna w tym momencie nie była już w stanie oderwać swojej dłoni od przedmiotu, nawet gdyby chciała, zupełnie jakby jej ruchy nie należały już wcale do niej. Dusza, która dyktowała ciału poszczególne ruchy w tym momencie nie była już tylko jej, była własnością wspólną dziewczyny i zapieczętowanej. Nanaya wciąż była sobą, odczuwała to wszystko i posiadała swoje własne emocje, a jednak miała niesamowicie niepojęte wrażenie, jakby ktoś kształtował jej duszę dla własnych potrzeb. Powierzchnia kulki zaczęła pękać, pojawiły się na niej pierwsze rozdarcia, zupełnie jednak bezgłośnie, a z wewnątrz tych pęknięć wychodziło niesamowicie silne światło, choć bolesne to jednak dziewczyna z GH nie była w stanie oderwać od tego wszystkiego wzroku. Po chwili jej dusza zaczęła się wycofywać, a Byakushitsune czuła jak gdyby zdecydowanie silniejszy byt wypychał ją teraz z wewnątrz kulki, robił to jednak delikatnie i bez gwałtownych pociągnięć. Gdy jej dusza niemal całkiem opuściła wnętrze popękanego już niemal całkowicie przedmiotu Nanaya odczuła, że stało się coś dziwnego. Brakowało jej części duszy, natomiast zyskała coś, co było kompletnie obce. Zupełnie jakby ten silny byt znajdujący się wewnątrz kulki wymienił się z nią na części samych siebie. Byakushitsune nie miała pojęcia co mogłoby to oznaczać, a zanim zdążyła zadać proste pytanie na ten temat usłyszała tylko zadziorny śmiech trwający chwilę, a następnie kulka rozpadła się na części, a z wewnątrz niej "wyzionął duch", który uniósł się gdzieś wysoko nad nią, ku zdumionym i usatysfakcjonowanym głosom Araty i Pani Zamku. A śmiech ten brzmiał dziwnie jak miauczenie kota.

Byakushitsune rozejrzała się teraz wokół siebie. Nie była już w labiryncie. Stała pośród pokoju, który zalany był wodą, teraz sięgający już niemal do jej piersi. Niedaleko niej w wodzie unosiła się Brune, która starała się podtrzymać na nogach Goomoonryonga, który wydawał się nie posiadać przytomności. Ratowała go przed utonięciem? W tym wszystkie najciekawsze były też trzy zmiany - po pierwsze Byakushitsune miała teraz w swojej ręce zielony zapieczętowany w jakiś nieznany sposób tomik, którego nie mogła póki co otworzyć. Po drugie dziwny X na jej głowie zniknął, co zauważyła, gdy przyjrzała się swojemu odbiciu w wodzie. Po trzecie widziała drzwi, nad którymi widoczny był numer "2".

SP:
Goomoonryong - 0MM, płaszcz przekazany Nanayi, czuje napływ sił fizycznych na "jakiś" czas, ból pleców, stłuczony lewy bok mężczyzny, znaczący problem ze strunami głosowymi uniemożliwiający normalne mówienie, DUŻE problemy z płynnym łapaniem oddechu, rana o głębokości 2-3 centymetrów na lewej ręce tuż nad dłonią, jak po przejechaniu dwóch pazurów po skórze, podobna, ale płytsza rana na wysokości zewnętrznej strony lewego uda, nie krwawią
Nanaya - 25MM, płaszcz Hana na niej, ubrudzone ubranie, kawałek z tyłu spłonął i odsłania nieco za dużo; nie ma prawego ramienia od łokcia po dłoń, mocno wychudzona
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Sponsored content





Kamienny las - Page 13 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 13 Empty

Powrót do góry Go down
 
Kamienny las
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 13 z 17Idź do strony : Previous  1 ... 8 ... 12, 13, 14, 15, 16, 17  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: ARCHIWUM ŚWIATA :: Zachodnie Fiore :: Inne Tereny Zachodnie
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.