HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Kamienny las - Page 16




 

Share
 

 Kamienny las

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1 ... 9 ... 15, 16, 17  Next
AutorWiadomość
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Kamienny las - Page 16 Empty
PisanieTemat: Kamienny las   Kamienny las - Page 16 EmptyPią Cze 06 2014, 21:31

First topic message reminder :

MG:

Arata Tsuchimikado faktycznie mówił niewiele na temat tej konkretnej historii. Kiedy dwójka pretendentów do miana magów klasy S słuchała jego słów na świeżym powietrzu, niedaleko przygotowanego do podróży powozu, łatwo można było odnieść wrażenie, że mistrz kolejne słowa bardziej wypluwa z obrzydzeniem niż wypowiada na głos. Nie wyglądał jednak na zdenerwowanego, a na jego obliczu malował się łagodny uśmiech, silnie kontrastując z tym, w jaki sposób w tamtej chwili obchodził z kolejnymi słowami. Ten świat pełen był tego rodzaju kontrastów, magowie musieli o tym wiedzieć nie od dziś.

Sama odprawa przedmisyjna też nie była długa. Arata kilkakrotnie podkreślił w trakcie jej trwania, że bijące serce pani Zamku Millenium jest najważniejszym celem misji i ma mieć priorytet przed wszystkim innym. Tsuchimikado zdawkowo wspomniał też, że ich zadanie ma o wiele większe znaczenie niż mogą sobie to wyobrażać. Zaznaczył także, że od momentu, w którym magowie postawią pierwszy krok na terenie zamku powinni spodziewać się *dosłownie* wszystkiego. Dziwnie musiał też wyglądać mistrz akurat tej gildii, który motywował swoich ludzi zdaniem "cokolwiek będzie się działo, nie możecie stracić nadziei". Tuż przed ostatnimi słowami pożegnania mistrz wręczył także obu magom po jednym niewielkim pojemniku o kształcie kwadratu z pojedynczym zatrzaskiem. Ponoć właśnie w nim mieli oni przetransportować serce z powrotem do siedziby gildii. Dodatkowo otrzymali oni też po sztuce czegoś co wyglądało... jak listek gumy do żucia. "Gdyby jednak zabrakło wam opcji, weźcie to. Tylko myślcie, kiedy tego użyjecie". Po tych słowach mistrz opuścił członków własnej gildii nie tłumacząc niczego więcej.

I tak oto Goomonryong i Nanaya, w tym momencie zaledwie para magów klasy 0, wyruszyli w drogę powozem o zasłoniętych szybach, w którym panował przyjemny rodzaj półmroku. Podróż nie była krótka, więc trochę czasu mieli na to, by porozmawiać ze sobą o misji i wszystkim, o czym tylko chcieli. Dodatkowo w powozie oprócz nich znajdowała się jedna zakapturzona postać w czarnym płaszczu, której twarzy nie dało się dojrzeć. Ale przecież magowie GH tego typu osoby na pewno kojarzyli, prawda? Tak czy siak, powóz co pewien czas podskakiwał, gdy natrafił na nieprzyjemny wzgórek czy samotny kamień, oprócz tego podróż przebiegała w spokoju, a postać, która z magami podróżowała nie odzywała się ani słowem.

Czas odpisu: 10.06
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri

AutorWiadomość
Goomoonryong


Goomoonryong


Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012

Kamienny las - Page 16 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 16 EmptySob Gru 12 2015, 12:32

To było bardzo nie. W skali od "nie" do "no nie", było gdzieś mniej więcej na poziomie "Kurwa, Dax". Ogólnie sprawa była nie spoko, bo Gumiś miał do Pani zamku dotrzeć, a nie się wrócić. A się wrócił, wbrew woli i bez pomocy łańcuchów. Cokolwiek się tu odpierdzielało, było bardo nie fajne. Najbardziej problematyczna kwestia była bardzo prosta - dlaczego? Gdyby Gumiś chcociaz widział jakieś... metafizyczne macki zniszczenia i obłudy, to wiedziałby w czym tkwi problem. Ale nie było macek. Nic nie było. Może to jego "Chęci", sprawiały że się cofał? Może to taki psychologiczny trick, nie podejdziesz, jeśli nie chcesz tego naprawdę mocno? A może to wymagało podania jakiegoś hasła? No Gumiś nie był pewien, a nagły jęk sprawił że zapomniał na chwilę, krótką chwilę, o Pani zamku, a w jego świecie znów głowne miejsce zajęła Brune i cierpienie które powoli docierało do podświadomości dziewczyny. No i to zadziałało na Gumisia, jak płachta na byka.

No i tak oto Gumiś uświadamiajac sobie że musi się pośpieszyć - bo biedny chłopaczyna wciąż żył nadzieją że śmierć pani zamku może coś zmienić - ruszył w kierunku kobiety na tronie, szybko ruszył. I chyba nawet krzyczał w biegu, nie żeby zwracał uwagę na takie detale. Jeśli siła znów będzie go cofała, to Gumiś się jej postawi. Nie da się pokonać. Dotrze do kobiety która trzymała w garści życie Brune i wyrwie jej serce z piersi. A gdyby same chęci nie wystarczyły to zamierzał, mimo że nie posiada magii, użyć Hefaystos Udae by zniszczyć to co odgaradzało go od celu. A przynajmniej spróbować zniszczyć. Jeżeli w jakiś sposób się przedrze, to ropzruje kobiece brzuch, a następnie wkładając dłoń przez ranę do środka, wyrwie jej serce. W zasadzie skoro Brune była panią zamku, to Gumiś mógł to zrobić jej. Ale Gumiś o tym nie myślał. Nie chciał o tym myśleć. Brune była dobra, a ta kobieta nie. Życie tej kobiety go nie interesowało, a Brune tak nie do końca. Dlatego to tej kobiecie wyrwie serce. A przynajmniej spróbuje.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t528-konto-hana https://ftpm.forumpolish.com/t329-goomoonryong https://ftpm.forumpolish.com/t921-gumisiowe-relacje#13545
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Kamienny las - Page 16 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 16 EmptySob Gru 12 2015, 14:42

MG:

Han zdecydował się dalej napierać, mimo że już za pierwszym razem odczuł, że siła która odpycha go od tronu Pani Zamku nie będzie łatwą do pokonania. Właściwie wydawać mu się mogło, że tej nie da się pokonać, nie w tym momencie, być może nie bez zrobienia czegoś wcześniej. Problemem z ewentualnym użyciem zaklęcia było to, że nie było na czym go użyć. Pani Zamku nie odgradzała od reszty świata żadna tarcza czy bariera, to Han mógł zrozumieć teraz doskonale na własnej skórze, dlatego też nie aktywował nawet zaklęcia i nie stracić swojej mocy magicznej na próżno. Nie wyczuwał on przed sobą żadnego rodzaju powierzchni, nie było tam niczego co zagradzałoby mu drogę w dosłownym tego słowa znaczeniu. Znowu jednak kiedy podszedł do Pani Zamku, w tej samej odległości co poprzednim razem, poczuł że dalej iść nie może. Zapierał się, walczyć z tym uczuciem, przywoływał siłę woli, lecz jego nogi z powrotem poniosły go na własne miejsce, a efektem jego starań było to, że nieco się zmęczył, choć nie było to zmęczenie długotrwałe.

Brune podniosła się w tym czasie na nogi. Nie dało się powiedzieć by były to równe nogi, co to to nie, jednak jakimś cudem stała teraz w bardzo chwiejącej się postawie, z głową opuszczoną w dół, tak że nie było widać jej twarzy. Co za to było widać, to krew ściekającą powoli z niej na ziemię, z nieprzyjemnym chlupoczącym dźwiękiem. Han pamiętał, że dziewczyna miała niewiele życia pozostałego w jej członkach. Wiedział o tym, że musiała być teraz w stanie niemal agonalnym po wszystkich obrażeniach, które doznała. Mimo tego Brune stała.

A następnie wykonała pierwszy krok w kierunku Goomoonryonga i Nanayi.

SP:
Goomoonryong - 90MM, płaszcz na nim, potężna chrypa, cholernie obolały prawy bark, prawa ręka mocno odrętwiała, jeszcze troszkę pobolewa prawa goleń, prawa dłoń rozcięta, może boleć bardziej przy zadawaniu ciosów i utrudniać trzymanie przedmiotów
Nanaya - 70MM, mocno boli bark przy ręce obwiązanej łańcuchem
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Mor


Mor


Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012

Kamienny las - Page 16 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 16 EmptyNie Gru 13 2015, 06:27

Są takie momenty, w którym należałoby usiąść z kieliszkiem wina i tylko obserwować, jak sytuacja się rozwija. Gdyby tylko Nanaya była na miejscu pani Zamku, z pewnością tak by to wyglądało. Obserwowanie wysiłku dwójki magów z wiedzą, że nic nie mogą zrobić należało uczcić właśnie takim settingiem. Szczęśliwie pani Zamku i Nanaya diametralnie różniły się charakterem i tak absurdalnego pokazania pewności siebie nie było. Zamiast tego była baba, która wolała siedzieć i się nie ruszać, w bierny sposób irytując dwójkę magów. Oraz była Brune, która choć na granicy życia i śmierci, wciąż dychała i kontynuowała atak. Lub też pewnie by go kontynuowała, gdyby nie była chodzącym (dosłownie) obrazem rozpaczy. Tymczasem Gumiś ponownie zawrócił ze swojego kursu, pozostawiając Nanayę przekonaną, że dopóki Brune żyje nie będą w stanie osiągnąć swojego celu.
- Ech. - Westchnięcie było całkiem głośne i jednoznaczne. Sytuacja, w której się znajdowali prowadziła jedynie do bólu, którego zawsze dobrze było uniknąć. Tym razem jednak wydawało się, że był nieunikniony i magowie muszą zrobić dokładnie to, co powinni od samego początku. Problem polegał na tym, że Nanaya już dawno by to zrobiła, ale jej mobilność została ograniczona już na samym początku, jakby jasno dając do zrozumienia, że to nie ona ma atakować i walczyć. Jakby ta walka nie była jej walką i ma tylko stać i patrzeć, jak sytuacja się rozwija.
Tymczasem walka zdawała się ciągnąć, jakby słowa pani Zamku trzymały Brune w jednym miejscu i nie zamierzyły wypuścić, dopóki tylko będzie mogła chodzić. Jak bardzo można było poniewierać samym sobą, dopóki nie osiągnie się wyznaczonego celu? To już nawet nie chodziło o cel. W zasadzie i Nanaya, i Han byli dwoma całkowicie przypadkowymi magami, którzy weszli do Zamku Milenium i całkiem przypadkiem zaszli tak daleko. Tak można było ich traktować. A tymczasem wysilany był każdy mięsień przestrzeni, byle tylko zlikwidować ich istnienie. To już nie chodziło o zwykłą eliminację z powierzchni świata, artyzm czy chęć odebrania im życia z zasady. To po prostu było zbyt wiele, mając do dyspozycji tyle różnych możliwości.
- Chodź. Faktycznie pora to zakończyć - stwierdziła beznamiętnie w stronę Brune, patrząc już tylko na sajdak ze strzałami. Następnie przeniosła swój wzrok na sakiewkę i wyciągnęła z niej skórzaną procę i kamyk, uważając, by ten nie wypadł z kieszonki. Oczywiście korzystanie z lewej ręki sprawiało, że ruchy były mniej skoordynowane i szybkie, ale Nanaya się nie spieszyła. Miała czas. Bez pośpiechu wprowadziła procę w ruch, po czym wypuściła rozpędzony kamyczek w stronę Brune, celując w głowę dziewczyny. Nic nie szkodzi, jeżeli spudłuje. Spróbuje ponownie. I ponownie. I ponownie. Nawet jeżeli Brune nie zwolni, w zasadzie nie o to chodziło. W najlepszym scenariuszu po prostu upadnie, w najgorszym dalej będzie szła w stronę dwójki magów.
- Serce - powiedziała by tylko cicho Byaku, domyślając się, ze jej towarzysz zrozumie. Gdyby Brune zaszła na tyle daleko, by Nanaya mogła wyprowadzić cios, sprawy wyglądałyby prosto. Rudowłosa wcześniej schowałaby procę, widząc, że ta nie przynosi efektów, w zamian wyciągnęłaby strzałę, chwytając ją gdzieś w połowie całej długości. Grot zawsze był ostry, dlatego przebicie się przez ciało, nawet jeżeli wymagałoby trochę siły, było możliwe do wykonania. Zamierzała zwyczajnie dźgnąć kobietę w serce, nawet jeżeli ta uprzednio wykonałaby kilka mniej lub bardziej niebezpiecznych ciosów. Nanaya mogła tyle znieść. Nie byłoby to zresztą niczym dziwnym, że odczuwa ból. Zdążyła się już do niego przyzwyczaić. Od samego początku, do niemal końca czuła ból, więc co za różnica? Dziwnym było to, że bólu nie czuła, dlatego też bolący, mocno nadwyrężony bark przyprawiał ją o jakieś poczucie ulgi. Sytuacja była daleka od idealnej, ale ból wciąż ją uświadamiał, że żyje i sytuacja wciąż może się odwrócić. Stanowił wyznacznik.
Już dawno temu powinna zabić. Ta myśl przebiegła przez jej umysł kilka razy, nie dając spokoju tylko przez to, że całkowicie się z nią zgadzała.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t376-konto-nanas https://ftpm.forumpolish.com/t105-nanaya-byakushitsune-znana-jako-byaku https://ftpm.forumpolish.com/t550-pamietniki
Goomoonryong


Goomoonryong


Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012

Kamienny las - Page 16 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 16 EmptyNie Gru 13 2015, 17:08

I znowu niepowodzenie. Tutaj, w kamiennym lesie, zdawało się to całkiem naturalną koleją rzeczy. Na dodatek Brune. Wstała. Niczym marionetka kobiety na tronie zaczęła nawet iść w ich stronę. I Gumiś wiedział co ma zrobić. Wiedział co musi zrobić. I wiedział co może próbować zrobić Nanaś, a na to pozwolić nie mógł. Posłał towarzysce tylko beznamiętne spojrzenie i wykonał w zasadzie nic nie mówiący ruch głową, następnie ruszył w kierunku Brune całkowicie zasłaniając Nanaś linie jakiegokolwiek rzutu, strzału czy czegokolwiek innego. Kiedy dojdzie do półżywej kobiety, powie tylko ciche przepraszam a następnie skręci jej kark. Jeśli ta dalej będzie dychać, to wbije sztylet w jej pierś. Nie chciał tego robić. Mniej, niż walczyć z nią, ale wciąż nie chcial. A mimo to sytuacja go do tego zmusiła. Błędy które popełnił, go do tego zmusiły. Nie mógł poraz kolejny przez swoje przekonania, narażać innych ludzi. Dlatego też nie mógł dać Nanaś zabić Brune. Musiał zrobić to sam. Jeśli Han uporał się z dziewczyną, cofnie się do Nanaś i spojrzy na łańcuch. Wciąż nie wiedział, jak go zdjąć z dziewczyny. Wciąż nie wiedzial jak sobie z nim poradzić. Spojrzał na sztylet w dłoni a potem na nadgarstek Nanayi, zastanawiając się jak wiele znaczy dla niej ta dłoń. Pewnie sporo. Następnie zaczął uderzać sztyletem w łańcuch, podważać ogniwa, jednocześnie drugą ręką ciągnąc w dół, próbując zerwać więzy trzymające jego towarzyszkę.-Pomóż mi.-Powiedział tylko do niej, chcąc by pomogła mu zerwać jej okowy. Jeżeli Pani zamku wykonywała jakiś atak w ich stronę to Gumiś starał się ataku uniknąć. Tak samo nowych łańcuchów. Jednakże jeżeli jakiś atak zostanie skierowany na bezbronną Nanayę, nie będzie miała szans na unik lub unik Gumisia może narazić dziewczynę, to smok stara się zablokować ów cios. Priorytet brało przyjęcie ciosu na karwasze, dalej gdziekolwiek gdzie jego ciało bronił płaszcz. Jeżeli cios zdawał się być niebezpieczny, dodatkowo pokrywa broniącą część ciała łuskami.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t528-konto-hana https://ftpm.forumpolish.com/t329-goomoonryong https://ftpm.forumpolish.com/t921-gumisiowe-relacje#13545
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Kamienny las - Page 16 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 16 EmptySro Gru 16 2015, 16:01

MG:

Czy jednak faktycznie należało domniemywać, że to los decydował o tym, by Goomoonryong, a nie Nanaya był tą właśnie osobą, która miała zadać ostateczny cios Brune? Gdyby przeanalizować dokładniej sytuację, to szybko doszłoby się do wniosku, ze to magowie sami dokonali wyboru, bez ingerencji siły wyższej. To Han postanowił zaatakować Brune, to Nanaya oddała strzał w kierunku Pani Zamku, w ten sposób pieczętując swój los. Wybór, choć nie zawsze jasny i pewny, należał do nich, co udowadniali raz po raz na połaciach Zamku Millenium. To Han nie przyjął pomocy czerwonej twarzy w jednym z pokojów, choć mógł to zrobić. To Nanaya przyjęła pomoc duszy zaklętej w zawiniątku w labiryncie, choć nie musiała tego robić. Wybory podejmowane przez nich były cały czas, czy tego chcieli czy nie. Obecny wybór - zabić czy nie zabić Brune - nie był jednak tak naprawdę wyborem, z tego co dwójka rozumiała. Cel ich misji był przecież bardzo jasny, a w tym momencie bardzo trudno byłoby im od niego uciec. Mogliby spróbować... Zamek Millenium stał tu od dłuższego czasu. Mógł postać jeszcze lata.

Koniec Brune nadszedł w sposób mniej efektowny niż można się było spodziewać. Han uniemożliwiając Nanayi w jakikolwiek sposób wycelowanie w Brune, sam zajął się dziewczyną, która nie była w swoim obecnym stanie w jakikolwiek sposób mu przeszkodzić. Gdy już trzymał jej głowę w swoich rękach, zobaczył jej wzrok, wpatrzony w niego, spokojnie oczekujący końca, bez nadziei na to, że cokolwiek się zmieni, że w jakikolwiek sposób wykaraska się przed tego typu śmiercią. Tuż przed tym jak kości karku wykonały niemiłe trzaśnięcie Hanowi mogło się wydawać, że zobaczył nawet uśmiech dziewczyny, kompletnie niepasujący do tego momentu, do tego miejsca. Dziewczyny, która sekundę później osunęła się martwa na podłogę.

O ile sama śmierć dziewczyny niezbyt widowiskowa, o tyle to co stało się sekundę później było już co najmniej niesamowite. Nie minęło czasu wystarczająco wiele nawet na to, by mężczyzna odwrócił się do Nanayi i cokolwiek powiedział, gdy dwójka magów dostrzegła dwie dziwne rzeczy dziejące się z ciałem Brune. Po pierwsze - z jej ust wyzionęła biała esencja, coś jak dym, ale jeszcze bardziej ulotnego, a następnie poszybowało w kierunku Pani Zamku, z tego co widzieli magowie trafiając bezpośrednio do jej ust. Zaraz po tym z piersi Brune wystrzeliło jej własne serce i poszybowało wysoko w górę, nad tron Pani Zamku, gdzie teraz lewitowało. To nie był jednak koniec nietypowych zdarzeń. Łańcuch blokujący możliwość poruszania się Nanayi teraz ją puścił, a dziewczyna mogła poczuć jak to jest odzyskać całkowitą mobilność. Gorzej, że wszystko wokół nich zaczęło się zawalać. Mury, łąńcuchy, podłoga, jedynie sam tron zachowywał swoją integralność, podczas gdy świat wokół nich pękał i niszczał w mgnieniu oka. Magowie nie zdążyli w żaden sposób zareagować, jedynie mogli podnieść ręce by uchronić się przed spadającym gruzem.

...nic jednak złego się dla nich nie stało. Gdy otworzyli oczy, wcześniej przymknięte z powodu wizji nadchodzącej śmierci, teraz dojrzeli że znajdują się po środku dziwnego świata. Nie było tu murów, nie było podłogi ani sufitu, była tylko pomarańczowo-żółta przestrzeń, kojarząca się z przestrzenią kosmiczną, jedynie ze zmienionymi barwami. Magowie czuli grunt pod swoimi stopami, choć go nie widzieli. Naprzeciw nich stała zaś Pani Zamku. 20 metrów od nich, za jej plecami natomiast znajdował się tron, na który siedziało ciało Brune, w swoim okropnie pokiereszowanym stanie, zaś nad tronem wciąż unosiło się jej serce.

- Miło jest znów wrócić do siebie. - uśmiechnęła się Pani Zamku, a jej głos przesiąknięty był lodowatym chłodem, choć usta uśmiechały się, widocznie wyśmiewając dwójkę magów, którzy byli tu, by odebrać jej życie. - Nie uda się wam. Nie macie nawet 0,00000000000001% szansy na to by mnie pokonać. Ale nie zabronię Wam spróbować. -

SP:
Goomoonryong - Unlimited MM, wiesz dokładnie co robi Twoja magia w tym momencie, płaszcz na nim, potężna chrypa, cholernie obolały prawy bark, prawa ręka mocno odrętwiała, jeszcze troszkę pobolewa prawa goleń, prawa dłoń rozcięta, może boleć bardziej przy zadawaniu ciosów i utrudniać trzymanie przedmiotów
Nanaya - Unlimited MM, mocno boli bark przy ręce obwiązanej łańcuchem
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Goomoonryong


Goomoonryong


Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012

Kamienny las - Page 16 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 16 EmptyCzw Gru 17 2015, 15:57

-Dziękuję.-Powiedział Gumiś. Do Nanayi i do Brune. Do pierwszej za próbę zabicia Brune. Do drugiej za to, że chociaz na koniec się uśmiechnęła. Na swój sposób pomogła to Gumisiowi, chociaż ten wciąż był daleko od zadowolenia. I wtedy zaczęło się dziać. Apokalipsa, zapadający się świat, ogólnie Kambodża. Niestety kiedy Gumiś otworzył oczy, to co zobaczył, było świetnie przygotowaną dla nich areną walki. Walki z kobietą, która nie dawała im szans na zwycięstwo. Kobietą, która poraz kolejny wykorzystywała Brune, tym razem jej zwłoki. W bezsilnej złości Gumiś jedynie zacisnął pięści. Ale czy faktycznie był bezsilny? Nie do końca, bo zrozumiał właśnie swoją magię. W magiczny sposób, ale jednak, pieprzona magia. Niemniej jego nowa magia była całkiem... interesująca.

-Zabawna liczba-No i jak tutaj zaatakować przeciwnika? Zwykł porywać się na przeciwników których możliwości nie znał, ale aktualnie przeciwnik zdawał się być zbyt silny by głupie sztuczki cokolwiek zmieniły. Pewnie miała rację, szansa na to że ją pokonają była bardzo niska, ale wciąż warto było próbować. Jednocześnie mozna by spróbować po prostu pochwycić serce? W każdym razie Han na razie zadawanie obrażeń, zostawił Nanaś. Sam stał blisko niej, asekurując ją. I tak wszelkie pociski próbuje odbić za pomocą Asmodeo. Ewentualnie jak Nanas nie zdąży czegoś uniknąć a on zbić, to stara się przyjąć na karwasz/płaszcz w ostateczności ratując się Coa Amae. Jednak jeśli Nanaś ma realne i faktyczne szanse uniknąć obrażenia, to Gumiś sam uniknie ich za pomocą Pilis. Jeżeli Pani zamku przejdzie do zwarcia, to jej ataki będą blokowane kończynami Gumisia, w miarę możliwości będzie od razu odbijał owe ataki Asmodeo które też w miare możliwości przy zwarciu lub nie, będzie co jakiś czas posyłał ku pani zamku. Ogólnie na razie "Badał grunt".
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t528-konto-hana https://ftpm.forumpolish.com/t329-goomoonryong https://ftpm.forumpolish.com/t921-gumisiowe-relacje#13545
Mor


Mor


Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012

Kamienny las - Page 16 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 16 EmptyPią Gru 25 2015, 00:12

Nanaya w całej Kamiennej karierze miała wiele momentów, w których chciała wyklinać, przeklinać, krzyczeć i złorzeczyć na cały świat, na Panią Zamku, na Aratę i Gumisia, i bóg jeden wie, na co jeszcze. Jednak mimo tej całej kariery, w finałowym momencie nie chciała przeklinać. Stało się dokładnie to, czego się obawiała jeszcze w bibliotece, a ostatni fragment wspomnień, które pozwolono jej zobaczyć, tylko dopasowywał wszystko do układanki. Brune od zawsze musiała umrzeć. Może teraz ich przeznaczeniem było zginąć z ręki tej kobiety? Choć Byaku była nieco zdenerwowana zaistniałą sytuacją, pozostawało jej jedynie patrzeć, jak esencja wraca tam, gdzie zawsze było jej miejsce. Z drugiej strony poczuła ulgę, gdzieś w środku, choć bardzo nie chciała się przed sobą do tego przyznać. Nie zabiła Brune. Nie była tą osobą, która zadała ostateczny cios. Już wcześniej zastanawiała się, jak uniknąć tego problemu, a ten rozwiązał się sam, poniekąd.
Dobranoc...

Świat się rozpadał i niechybnie myślała, że skończą przysypani stertami gruzu. Przykra niespodzianka na koniec tak długiej drogi, jednak prawda okazała się być zupełnie inna. Stanęli z deszczu pod rynnę. Stojąc w dziwnej przestrzeni tuż przed sobą mieli Panią Zamku w, jak się zdawało, swojej normalnej postaci. Och, pamiętała ten uśmiech, możliwe nawet za dobrze. Nawet pomimo tych wszystkich okropnie bolesnych rzeczy, które się w zamku wydarzyły, Nanaya nie byłaby sobą, gdyby na jej ustach też nie pojawił się krzywy, kpiący uśmieszek, reagujący na słowa jasnowłosej kobiety.
- Och. Nie jestem pewna, czy nie wolałam twojej wersji mizdrzącej się do Araty - odpowiedziała lekko, jednak niezwykle zjadliwie. Jej zielone oczy też były pozbawione uśmiechu i kpiny. Była całkowicie skupiona na czym innym, niż śmieszki i pyskówka, jednak nie mogła się powstrzymać. - Czuję się tak, jakbyś już raz mi to powiedziała. Przypomnieć ci, jak się skończyło? - dodała równie bezpardonowo, cofając się o kilka kroków, dokładnie obserwując stojącą przed nimi kobietę.
- Jest szybka, do tego silna. Potrafi stworzyć długie pazury i jest w stanie walczyć z Aratą na równi. Uważaj, na wszystko - powiedziała cicho w stronę Goomonryonga. Nawet jeżeli niespecjalnie mogła zbliżyć się do kobiety i walczyć z nią jak równy z równym, to z pewnością mogła wykorzystać inne triki oraz wiedzę, którą zdobyła. Choć nie znała wszystkich możliwości ich przeciwniczki, to całkiem dobrze zdawała sobie sprawę z możliwości Gumisia a na tym mogła oprzeć jakieś możliwości ich walki. Taktyka może nie była mocną stroną dziewczyny, jednak nawet to, co wiedziała mogło ocalić im skórę, dlatego zamierzała dostosować swoje akcje do tego, co się działo i próbować pokierować Gumisiem tak, by choć trochę zwiększyć ich szanse. W każdym razie nie było potrzeby zwlekać z czymkolwiek. Tak szybko, jak było to możliwe sięgnęła po długi łuk i wyczarowała dwie strzały (Arrow), by błyskawicznie posła jedna za drugą w stronę torsu jasnowłosej kobiety. Nie musząc dbać o szczegóły, po prostu miała jedną myśl w głowie - zabić. W smutnym przypadku co najwyżej spowolnić i stopniowo ranić wytrzymałą przeciwniczkę. Na tym etapie jednak ciężko było przewidzieć cokolwiek, więc obie strzały były jakby "wybadaniem gruntu". W dodatku Nanaya była w każdej chwili gotowa odskoczyć w tył za pomocą Raya, z jednoczesnym wystrzeleniem zwykłej strzały w stronę Pani Zamku, jeżeli tylko kobieta skróciłaby dystans zbyt mocno.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t376-konto-nanas https://ftpm.forumpolish.com/t105-nanaya-byakushitsune-znana-jako-byaku https://ftpm.forumpolish.com/t550-pamietniki
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Kamienny las - Page 16 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 16 EmptySob Gru 26 2015, 13:11

MG:

Dwie strzały pofrunęły w kierunku Pani Zamku, wysłane niewątpliwie z gorącymi uczuciami i chęcią przekazania ich głęboko do serca kobiety. Niestety dla członkini Grimoire Heart, Pani Zamku nie wydawała się specjalnie poruszona tego rodzaju prezentem, a gdy strzały znajdowały się w niewielkiej odległości od jej ciała, kobieta dwa razy machnęła dłońmi tuż przed sobą, uderzając dłońmi idealnie w groty strzał, kierując je tym samym na ziemię, samej nie doznając żadnych obrażeń, dalej wpatrując się w dwójkę magów z uśmiechem, który wyraźnie sugerował, że kobieta wdziała siebie będącą co najmniej kilka klas nad nimi. Pani Zamku nie poczyniła jednak żadnego ruchu w ich kierunku, co sprawiło, że ataki Asmodeo Goomoonryonga niespecjalnie miały jakąkolwiek szansę powodzenia w tym momencie. Zamiast tego jednak dziewczyna skierowała w stronę magów obie swoje pięści, na których szybko pojawiło się coś w rodzaju czerwonej aury, która następnie wystrzeliła w ich kierunku, a zanim mieli okazję uniknąć ataku, uderzyła w ich klatki piersiowe, posyłając magów o krok do tyłu. Tyle, że za plecami magów znalazły się kamienne ściany - wysokie i szerokie idealnie na tyle, by przyjąć na siebie ich ciała, obijając nieco plecy, lecz utrzymując ich w miejscu. Ściany po chwili zmieniły się w proch i zniknęły. Cały atak wcale nie był specjalnie silny, magowie nie oberwali zbyt mocno, niespecjalnie ich to nawet zabolało, ale Pani Zamku wydawała się ukontentowana tym co właśnie zrobiła. Swój wzrok utkwiła w Byakushitsune.
- Miałam wystarczająco dużo czasu by to wszystko przemyśleć. Twoje słowa nie robią na mnie wrażenia. I lepiej nie sugeruj się swoją pamięcią. - odpowiedziała, a z jej głosu dało się wywnioskować, że wcale nie blefuje. Czerwona aura, która wcześniej uderzyła magów wciąż była w pobliżu, wyginając się nieco do tyłu, jak gdyby przygotowywała się do mocniejszego uderzenia tym razem. Od niej, do magów były jakieś 3 metry. Do Pani Zamku 21 metrów. Był to zaledwie początek walki, ale na razie nie dało się powiedzieć, by obecne zdarzenia działały na korzyść magów. Tym razem byli jednak przygotowani na szybkość z jaką mogły nadciągnąć ataki.

SP:
Goomoonryong - Unlimited MM, wiesz dokładnie co robi Twoja magia w tym momencie, płaszcz na nim, potężna chrypa, cholernie obolały prawy bark, prawa ręka mocno odrętwiała, jeszcze troszkę pobolewa prawa goleń, prawa dłoń rozcięta, może boleć bardziej przy zadawaniu ciosów i utrudniać trzymanie przedmiotów
Nanaya - Unlimited MM, mocno boli bark przy ręce obwiązanej wcześniej łańcuchem
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Goomoonryong


Goomoonryong


Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012

Kamienny las - Page 16 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 16 EmptyNie Gru 27 2015, 19:14

Walczyć na równi z Aratą. No kurde coś o tym wiedział. Swoją drogą czy jak dadzą rade pokonać panią zamku to znaczyło że daliby radę pokonać też Aratę? Byłoby miło, chociaż jeszcze wiele czasu minie nim Gumiś postanowi wykonać taki całkiem szalony ruch. Teraz ważniejsza była ta walka, a zaczęła się dość niefortunnie bo już po chwili mag ciała uderzył plecami w kamienną ścianę, a bardziej niż ból towarzyszyło temu uczucie cichego niedowierzania. Naprawdę? Ściana? To po co w ogóle ta walka, skoro mogła ich zamknąć w jakiejś kamiennej klatce czy cokolwiek. Bossowie mieli zawsze tą samą głupią wadę, bawili się z ofiarami. To się robiło powoli nudne. Gdyby on był omnipotentną jednostką chcącą pozbyć się szkodników, to pewnie od razu by się ich pozbył. No ale co tam, pani zamku musiała mieć naprawdę mało ciekawych zajęć w swoim nudnym życiu.

-Nie wiem czy dam radę walczyć i cię bronić.-Oznajmił prosto Gumiś dając znać Nanaś że musi próbować utrzymać się o własnych siłach. Dałby jej płaszcz, ale on niestety przed obuchami nie bronił, więc ten ruch zdawał się nie mieć wiele sensu. Na dodatek super finalni bossowie mieli to do siebie że jak byli w dupe silni, to nawet zablokowane cięcie mogło kości połamać - ergo - lepiej żeby Nanaś nie obrywała. Tylko co zrobić z Panią Zamku? Czy walka naprawdę miała sens? A może powinien ruszyć po serce? Ale co z Nanaś? Czy faktycznie powinien zostawiać ją samą? Jak on nienawidził skomplikowanych sytuacji. Przede wszystkim użył Coa Amae. Kiedy tylko zobaczył że dziwne czerwone coś chce go zaatakować użył Pilis w stronę przeciwną od Nanaś. A następnie zaczął poruszać się w stronę serca używają cały czas Pilis. Stosował jednak trzy zasady. Po pierwsze, poruszał się w sposób nieskoordynowany. Raz nieco po skoksie w lewo, potem dwa razy po skosie w prawo, przed siebie, do tyłu, znów w prawo, po skosie w lewo, do przodu. Tak by nie pozwolić pani zamku przewidzieć kolejnego ruchu smoczego zabójcy i w razie postawienia ściany na jego drodze móc ją spokojnie wyminąć. Po drugie co trzecie Pilis Gumiś używał Amlas- żeby zredukować całe zmęczenie które mogło wyniknąć z używania Pilis. Na dodatek co drugie Pilis, Gumiś używał Asmodeo wycelowane w tors przeciwniczki. Wyjątkiem od używania Asmodeo było widoczne zagrożenie, które sprawiało że Gumiś natychmiast przerywał i kontynuował używanie Pilis. Jeżeli zostanie zamknięty w czymś, to używa na tym czymś Hefaystos Udae. Wszystko byle dopaść serce.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t528-konto-hana https://ftpm.forumpolish.com/t329-goomoonryong https://ftpm.forumpolish.com/t921-gumisiowe-relacje#13545
Mor


Mor


Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012

Kamienny las - Page 16 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 16 EmptyNie Gru 27 2015, 23:48

Zamek Milenium był bardzo nieprzyjemnym miejscem. Na każdym kroku uświadamiał Nanayę, jak bardzo nieprzygotowana jest na to, z czym się mierzy. Jak bardzo jest bezradna w wielu sytuacjach. Tak, bezradność wydawała się dobijać dziewczynę w każdym kolejnym pokoju, w każdym z nich coraz mocniej. Najpierw została obrabiona z własnego ciała. Później, choć wiedziała, że może coś zrobić, została chłodno sprowadzona na ziemię przez własnego towarzystwa. W przypadku góry próbie była poddana jej wytrzymałość, a kamień, który pojawił się na koniec był niczym niespodziewany, fatalny prezent, od którego ratunkiem była akcja "wszystko albo nic". Później nadeszły wspomnienia pani Zamku. Wydawać by się mogło, że w nich miała jakąś szansę wyboru, ale szybko okazało się, że nie koniecznie. Umrzyj, wybierając mniej bolesną śmierć. Umrzyj, wybierając tego, kto cię zabije. Uciekaj przed nieuchronną śmiercią, dopóki starczy ci sił. Traf do ciała Goomonryonga, tylko po to, by zalało cię jeszcze więcej bólu i bezradności. Spróbuj walczyć z losem, by ostatecznie tylko stać i patrzeć, nie mogąc zrobić nic na rozgrywające się sceny. Teraz również nie mogła nic zrobić, nawet ze swoimi umiejętnościami. Nienawidziła bezradności, z całego serca. Nienawidziła być bezradna, jeszcze bardziej, gdy widziała, jak jej wysiłki nie znaczą zupełnie nic. Nie ważne, co myślała sobie o niej ta kobieta. Nanayi wystarczyło, by jej atak minął się z jakimkolwiek celem, by wiedziała, że znów jest bezsilna. Bezużyteczna. Że znów może tylko stać w miejscu i czekać, aż przyjdzie śmierć, lub też uciekać, zbliżając się ku nieuchronnemu werdyktowi, zaplanowanemu wcześniej. Och, czy miała jakiś inny wybór? Zdawało się, że nigdy go nie było.
Zacisnęła dłoń na majdanie łuku, aż pobielały jej palce. Nienawidziła tego. Naprawdę nienawidziła. Tyle lat poświęconych szkoleniu własnych umiejętności tylko po to, by widzieć, jak zawodzą. Jakby nigdy się nie liczyły. Nie godziła się z tym. To już naprawdę nie chodziło o potęgę, jaką dysponowała ta suka, a o sam fakt, że w kluczowym momencie sama Byaku nie może zrobić nic, by choć trochę zwiększyć swoje szanse. To było... frustrujące. Naprawdę, cholernie frustrujące. Tuż zaraz po tym pojawił się kolejny dobitny świadek tego, że nie ma sensu walczyć. Wynik był przesądzony z góry. W momencie, w którym ciało Nanayi uderzyło w ściankę, która powstała za jej plecami, po czuła, że ma już dość. Dość miejsca, w którym wszystko wydawało się być przesądzone z góry. Dość miejsca, w którym nie ważne, jakie wysiłki podejmie, efekt zdawał się być ten sam. Po raz kolejny chciała tylko stanąć, krzyczeć i płakać jednocześnie, dając upust własnej frustracji, nie było to jednak miejsce ani czas na strzelanie dziecinnego focha, bo świat dał jej w kość i na każdym kroku udowadniał, że się nie liczy. Ona, teraz, po tym wszystkim, zamierzała liczyć się jak najbardziej. Nie miała jednak do tego żadnych narzędzi, a te, które posiadała były niemalże dziecinną grą.
- Tak... Nie ma po co sugerować się pamięcią, która nigdy nie należała do mnie... - powiedziała strasznie cicho, po czym kiwnęła głową, rozumiejąc słowa Hana. W zasadzie nie oczekiwała, że ktokolwiek będzie ją chronił w tym miejscu. Nikt nawet się nie fatygował, by to zrobić, więc naturalnym było, że nawet nie rozważała takiej opcji od samego początku. Ochrona jej osoby przysporzyłaby tylko dodatkowych problemów. - Nie martw się mną - rzuciła cicho w stronę swojego towarzysza. W tej sytuacji nie było sensu nawet myśleć o bezpieczeństwie kogokolwiek. Cudem wydawało się, by którekolwiek przeżyło, a w tym starciu to Gumiś miał na to większe szanse. Przyjęła to jako prosty fakt. Tak właśnie wyglądała prawda. Była tym słabym ogniwem, które było gotowe się zerwać w każdej chwili, przeważając szale zwycięstwa. Już w momencie, w którym przyjęła na siebie drugą śmierć nie było dobrze, a teraz... Zdawało się, że nie widziała w swoim istnieniu większego sensu. Chciała przeżyć, ale co zrobić, gdy było to niemożliwe? Walczyć dalej, ku rozrywce tych silniejszych? Złożyć broń i nadstawić głowę? Czy w ogóle było inne wyjście? Odetchnęła głębiej i po raz pierwszy spojrzała na to, co się działo na jej oczach.
Czerwona energia unosiła się tuż przed nimi, szykując się do kolejnego uderzenia. Sucz stała, jak stała, z niezmiennym uśmiechem na ustach. Pani sytuacji. Nanaya wbiła w nią puste spojrzenie. Ta szopka powinna skończyć się już bardzo dawno. Bez żadnych fajerwerków ani zapowiedzi, Byakushitsune tworzykulę Brigthness, wycelowaną prosto w stojącą kawałek dalej kobietę. Równie sprawnie sięgnęłaby po sztylet, umieszczając go w prawej dłoni. W każdym momencie była gotowa po prostu odskoczyć w bok, gdyby atak za sprawą energii miał nastąpić, choć nie używała w tym celu Ray, przezornie jednak nałożyłaby Blessing. Jeżeli i tak otrzyma cios... właściwie wydawało jej się, że jest gotowa na wszystko i pomimo bólu zamierzała wykonywać swój plan dalej, w najgorszym wypadku przykładając wolną rękę do bolącego miejsca, by za sprawą Ukojenia (PWM) nieco sobie ulżyć. Pomimo tego szłaby dalej. Tuż po Brightness, poprawiłaby Kulą (PWM) w tym samym kierunku, po czym, jeżeli Blessing został zużyty na cios, ponownie z niego korzysta, a następnie tworzy Mirage po swojej prawej stronie i obie Nanaye ruszyłyby biegiem w stronę pani Zamku, chcąc jak najszybciej skrócić dzielący je dystans.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t376-konto-nanas https://ftpm.forumpolish.com/t105-nanaya-byakushitsune-znana-jako-byaku https://ftpm.forumpolish.com/t550-pamietniki
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Kamienny las - Page 16 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 16 EmptyWto Gru 29 2015, 14:54

MG:

Czerwona aura wystrzeliła w obu magów ponownie, rozgałęziając się na dwie oddzielne aury zmierzające w ich kierunku. Han zareagował szybko, Pilis było zaklęciem idealnie wręcz wykutym na potrzeby unikania ataków tego typu. Choć jednak pierwsze Pilis pozwoliło mu na uniknięcie pierwotnie wycelowanego w jego wcześniejszą pozycję ataku, o tyle szybko musiał nieco przeformułować swoje myśli na temat tego jak atak ten działał. Aura zawróciła bowiem zaraz po jego uniku, niczym samonaprowadzający się pocisk i dalej leciała w jego kierunku. Han pierwotnie zakładał już, że będzie poruszał się chaotycznie, więc udało mu się uniknąć drugiego i trzeciego "nadlecenia" aury, im bardziej jednak zbliżał się do Pani Zamku, tym bardziej aura ta stawała się szybsza. Kompletnie jednak nie spodziewał się innej rzeczy - mianowicie tego, że Pani Zamku ruszy w jego kierunku z naprawdę dużą prędkością i zajdzie mu drogę, zaraz po kolejnym użyciu Pilis. Pani Zamku pojawiła się przed nim dość nagle, a następnie złapała go za ramiona, utrzymując w miejscu. Chwilę później w plecy Hana uderzyła czerwona aura - tym razem zadając już sporo bólu i zostawiając mocno obite plecy, aczkolwiek nieuszkodzone jeszcze. Pani Zamku natomiast odskoczyła zaraz po tym do tyłu, stawiając między mężczyzną a sobą ścianę.

Pani Zamku być może nie przeszłaby jednak do takiej ofensywy, gdyby nie fakt, że chwilę wcześniej Nanaya posłała w jej kierunku mocno świecącą się kulę światła, a kobieta na jej widok po prostu ruszyła z atakiem na Hana, najwyraźniej nie mając ochoty pozostać oślepioną choćby na krótką chwilę. Następnie jednak Byakushitsune musiała uporać się z czerwoną aurą, która zagrażała także i jej. Problemem było jednak to, że Nanaya wykonała tylko jeden odskok, aczkolwiek czy można było się jej dziwić? Hanowi udało się tylko dlatego, że na dzień dobry zakładał sporą mobilność - Nanaya natomiast, gdy tylko aura zawróciła i trafiła w jej plecy, posyłając ją do przodu na ziemię, wiedziała już, że aura mogła się "gimnastykować". Dziewczynie nic się jednak poważnego nie stało, więcej zabolał sam upadek niż uderzenie. No i Blessing pewnie też zrobił swoje. Dziewczyna po chwili odnowiła Blessing, a klon dziewczyny znalazł się po jej prawej stronie. Byakushitsune podniosła się szybko z ziemi i ruszyła w kierunku Pani Zamku, tylko po to by odkryć, że ta była już przed nią. Było to oczywiście już po tym, jak Han odebrał swoje uderzenie. Nanaya przyjrzała się dokładnie kobiecie, która była przed nią - jej ręce zamienione w wielkie, pół metrowe szpony, rozorały właśnie klona dziewczyny bez chwili zawahania. Następnie Pani Zamku spojrzała z uśmiechem na dziewczynę stojącą przed nią. To musiał być przykry widok dla Nanayi - jej przeciwniczka na tle kuli żółtej energii, którą było chyba słońce tego miejsca, gdzieś w tle, gdzieś w przestrzeni. Nanaya chciała jednak być blisko Pani Zamku, to teraz była. Hana do dwójki dzieliło jakieś 8 metrów.

SP:
Goomoonryong - Unlimited MM, Coa Amae 1/2, wiesz dokładnie co robi Twoja magia w tym momencie, płaszcz na nim, potężna chrypa, cholernie obolały prawy bark, prawa ręka mocno odrętwiała, jeszcze troszkę pobolewa prawa goleń, prawa dłoń rozcięta, może boleć bardziej przy zadawaniu ciosów i utrudniać trzymanie przedmiotów
Nanaya - Unlimited MM, Blessing 1/2, mocno boli bark przy ręce obwiązanej wcześniej łańcuchem
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Goomoonryong


Goomoonryong


Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012

Kamienny las - Page 16 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 16 EmptyWto Gru 29 2015, 21:01

No i masz babo placek mimo że początkowe uniki wychodziły całkiem fenomenalnie, tak nagłe pojawienie się pani zamku wszystko popsuło. A co tam, jak facet to można bić nie? Dlatego wpierw został w miejscu przytrzymany a potem w całkiem niemiły sposób potraktowany dziwnym czerwonym czymś i jeszcze mu ścianę przed twarzą postawiono, co tylko wywołało grymas niezadowolenie na twarzy maga ciała, bo ten nie miał czasu na pieprzenie sie ze ścianami czy dziwnym czerwonym czymś. W sumie z panią zamku też nie. Musiał zakończyć to jak najszybciej, ale też z głową, bo po prostu szarżowanie do przodu w końcu skończy się jego śmiercią. Chociaz on przynajmniej nie bardzo przejmował się chwilowymi niepowodzeniami. Należało wstać i cisnąć dalej. Do skutku. Albo do śmierci.

W każdym razie mężczyzna musiał ruszać dalej, wcale nie zamierzajac cofać się do Nanaś. Jeśli będzie tracił czas na pomaganie jej, to umrą oboje. A ona nie była w stanie poruszać się z taką prędkością, za to zdecydowanie, była w stanie przeżyć. Przez ograniczoną ilość czasu, ale była w stanie. Więc jego zadaniem było w tym czasie zakończyć ich zadanie, tak czy inaczej. W sumie jeszcze nie był pewien czy pochwycenie serca cokolwiek da. A może będzie musiał je zniszczyć? Nie wiedział, na razie chciał je dopaść. Dlatego też gdy tylko pojawiła się przed nim ściana, kontynował co wcześniej. Wyminął ścianę przy pomocy Pilis i z pomocą tego samego zaklęcia kierował się w sposób nieskoordynowany w kierunku serca, co by unikać pocisku. Jak jakimś cudem pocisk trafi, to Gumiś wstaje i kontynuuje. Prosto do serca. Już bez nękania Pani zamku ale nadal jeśli pozwalał mu na to czas próbował użyć Amlas- co parę użyć Pilis. Jednak tym razem był gotowy na nagłe pojawienie się pani zamku i jej niesłychaną prędkość. Jeśli nadążał, to unikał jej z pomocą Pilis kompletnie nie chcąc wchodzić w konfrontację. Zwłaszcza jak miała atakować pazurami. Jednak gdyby zdołała go pochwycić za ramiona jak wcześniej tym razem użyłby Asmodeo z obu pięści uderzając od boku w jej przedramiona, chcąc połamać jej kości rąk, czy po prostu zmusić do puszczenia i użycia kolejnego Pilis. Ale nie tak od razu, poczekałby na ruch kuli, chcąc sprawić by ta, po jego Pilis, wpadła w panią zamku. Gdyby został zaknięty w czymś z czego nie wyjdzie a wymienięcie zajęło za dużo czasu to użyje Hefaystos Udae i to w zasadzie dotyczy też pierwszej ze ścian.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t528-konto-hana https://ftpm.forumpolish.com/t329-goomoonryong https://ftpm.forumpolish.com/t921-gumisiowe-relacje#13545
Mor


Mor


Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012

Kamienny las - Page 16 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 16 EmptySob Sty 16 2016, 03:07

Pani Zamku nie powinna spodziewać się niczego innego z jej strony, jak ofensywy. Czy może dziwnym było to, że wciąż próbowała stawiać opór? Na to pytanie możliwe nigdy nie otrzyma odpowiedzi, jednak Nanaya jej nie potrzebowała. Tak jak i wielu innych, które choć wcześniej zaprzątały głowę dziewczyny, teraz stały się pozbawione sensu. Czy naprawdę potrzebowała wiedzieć, co wydarzyło się w tym Zamku? Czy naprawdę potrzebowała usłyszeć jeszcze więcej, niż obecnie wiedziała? Czym była potrzeba dobrnięcia do samego środka rzeczy, jak nie jej zachcianką, przez którą zginęła dwukrotnie? Teraz już wiedziała, że nie potrzebowała tej wiedzy. Była zbędna i wraz z każdą sekundą walki rudowłosa pozbywała się z pamięci szczegółów - uśmiechu Brune, radości Pani Zamku ze wspomnień, rozpaczy wywołanej walką... Pozostawały tylko fakty i zadanie, które mieli wykonać. Najpierw jednak pozostawało przeżyć w starciu z przeciwnikiem, który preferował walkę w zwarciu. Jak na łucznika, walki zawsze kończyły się takim efektem.
Marudzenie jednak na bok, nie było czasu marudzić. Już chyba nigdy nie będzie. Pozostawało jej tylko uczyć się z walki jak najwięcej i wyciągać wnioski, które pozwolą jej na jak najdłuższe przeżycie (Taktyka). Teraz już wiedziała, że pociski mogą popychać w momencie uderzenia, a także w każdej chwili może wyrosnąć za jej plecami ściana. Uroczo. Gdy już stanęła na nogi, zobaczyła przed sobą widok, którego wolałaby nie widzieć. Za blisko. Zdecydowanie za blisko. Nie wzruszył jej ani okropny uśmiech kobiety, ani to, że rozorała jej sylwetkę od niechcenia jednym ruchem ręki. Byaku po prostu nie lubiła takiego dystansu, który pozwalał jej na niewiele. Z drugiej strony, czy nie chodziło o to, by możliwie jak najdłużej bawić się w ciuciubabkę? Nanaya nie czekała na zaproszenie i stworzyła nad sobą kulę korzystając z zaklęcia The Sun. Przy okazji dorzuciła jeszcze Brightness prosto w twarz kobiety. W ruch poszedłby Step, by zwiększyć nieco swoją szybkość poruszania się i zwiększyć szansę na to, by uniknąć niechybnie zbliżającego się ciosu poprzez odskok w bok i ustawienie się tak, by być zwróconą twarzą do boku przeciwniczki. Ciężko było przewidzieć, co się wydarzy, jednak Nanaya wciąż zamierzała przeprowadzić szturm ze sztyletem w stronę jasnowłosej, próbując uniknąć innych ciosów za sprawą szponów. Jeżeli ich dystans sprawiał, że nie mogła podejść wystarczająco blisko, to zamierzała rzucić sztyletem w stronę Pani Zamku a następnie korzystając z Sokolego Oka przeprowadzić ostrzał z magicznych strzał, nawet z bliskiej odległości. Nawet jeżeli kobieta potrafiła je zablokować, ciekawe, jak długo? Byaku nie zamierzała tym razem przestawać, wypuszczając strzałę za strzałą do upadłego, czy to w stronę torsu kobiety, głowy czy pod nogi, byle tylko nie zbliżyła się zanadto do Gumisia. Nawet będąc w ruchu, zważając na swoje szczęście, umiejętności oraz zdolność bojową łuku (namierzanie celu). Jeżeli znów pojawiłyby się problemy z dystansem, stara się go jak najszybciej skrócić lub zwiększyć tak, by nie znajdować się w zasięgu rażenia pazurów, ale też móc efektywnie przeszkadzać Pani Zamku w poruszaniu się do przodu czy atakowaniu (do 10m).W przypadku jasnych problemów z unikiem przed ciosem, korzysta z Raya, jako ostateczność.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t376-konto-nanas https://ftpm.forumpolish.com/t105-nanaya-byakushitsune-znana-jako-byaku https://ftpm.forumpolish.com/t550-pamietniki
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Kamienny las - Page 16 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 16 EmptyWto Sty 19 2016, 02:59

MG:

Starcie z Panią Zamku trwało. Nie należało do łatwych, nie należało do starć, które można było szybko i zdecydowanie rozstrzygnąć jednym przemyślanym ruchem, nawet jeśli wpadłoby się na ten genialny w swej istocie. Magowie musieli dać z siebie wszystko by udało im się zbliżyć do finiszu swojego zadania i zadowolić mistrza swojej gildii, a także zapewnić sobie długie wakacje od niebezpieczeństw. Albo przynajmniej czas na psychiczna i fizyczną rekonwalescencję. Obecna sytuacja była idealnym przedstawieniem frazesu "tak blisko, a tak daleko".

Han skupił się na dążeniu w kierunku serca, serca które znajdowało się nad tronem, serca z którego uczynił sobie najbardziej pożądany w tym momencie cel. To zdobycie serca motywowało go do poruszania się i działania, niekoniecznie bezpośrednie pokonanie Pani Zamku. Pytanie jednak - co jeśli determinację poświęci się na coś innego niż walkę z istotą znacznie przewyższająca fizyczne zdolności maga? Nawet jeśli pomysł mógł być dobry (choć czy na pewno) to czy koniecznie było to rozsądne. Han miał plan. Plan miał sens. Han miał też szczęście, że Pani Zamku była akurat zajęta zabawą z Nanayą. Han mógł biec. I biegł.

W tym samym czasie kiedy Han biegł, Nanaya podjęła w miarę szybką decyzję by oślepić Panią Zamku, głęboko wierząc, że jej zmysł wzroku zareaguje na niesamowicie bezpośrednią obecność światła tak jak reagują oczy należące do ludzi. Dobre założenie? Po części. Pani Zamku faktycznie zmrużyła oczy widząc z jaką ilością światła ma do czynienia, jednak nie zmusiło jej to wszystko do cofnięcia się czy zawahania. Wydawało się, że dalej widzi Byakushitsune. Następna reakcja w związku z tym faktem była bardzo dobrym pomysłem, a Step zdecydowanie przysłużył się dziewczynie, która dzięki swoim zdecydowanym ruchom uniknęła rozorania na dwie części przez szpony Pani Zamku, które chwilę po tym jak jej oczy oswoiły się z problematycznym światełkiem, ruszyły na ciało dziewczyny. Tej jednak już tam nie było. Choć jej szybkość nie dorównywała szybkości Pani Zamku, to jednak w tej chwili, być może dzięki zaskoczeniu wystarczyła do tego, by uniknąć śmiertelnego ciosu. Śmiertelnego. Tego była przekonana.

Gorzej, że Nanaya nie odskoczyła tak sobie, ot, w wolną przestrzeń. A raczej - odskoczyła, lecz po na drodze tamtej bardzo szybko znalazła się aura, która teraz jednak nie uderzyła dziewczyny, a po prostu ją pokryła. Aura otoczyła szczelnie Byakushitsune, która momentalnie odczuła brak tlenu panujący w aurze. Nie mogła oddychać. A po wcześniejszych ruchach nie miała za wiele powietrza "w baku". Pani Zamku uśmiechnęła się tylko brutalnie do Nanayi, najwyraźniej uznając też, że to koniec z jednym przeciwnikiem ruszyła w stronę Hana, dziewczynę zostawiając w swojej aurze, w której Byaku czuła się jak w gęstej galarecie. Bardzo gęstej.

Han wcale nie był tak daleko serca. De facto miał jeszcze 3-4 kroki do serduszka, gdy pomiędzy sercem, a nim znalazła się Pani Zamku, palcem wskazując na jego koleżankę, która obecnie się dusiła. Druga część aury zmierzała natomiast w kierunku Hana od jego boku. Żeby dotrzeć do serca musiał jakoś wyminąć Panią Zamku i nie dać się złapać aurze.

Nikt jeszcze nie zdołał zadać ani jednej rany przeciwniczce.  

SP:
Goomoonryong - Unlimited MM, Coa Amae 2/2, wiesz dokładnie co robi Twoja magia w tym momencie, płaszcz na nim, potężna chrypa, cholernie obolały prawy bark, prawa ręka mocno odrętwiała, jeszcze troszkę pobolewa prawa goleń, prawa dłoń rozcięta, może boleć bardziej przy zadawaniu ciosów i utrudniać trzymanie przedmiotów
Nanaya - Unlimited MM, Blessing 2/2, Step 1/3, The Sun 1/3,  mocno boli bark przy ręce obwiązanej wcześniej łańcuchem

Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Goomoonryong


Goomoonryong


Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012

Kamienny las - Page 16 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 16 EmptyCzw Sty 21 2016, 15:13

Przeciwnik był niesamowicie silny i szybki. Szybki? Nie, jej szybkość była absurdalna, zupełnie jak gdyby potrafiła się teleportować, a nawet to nie wyjaśniało w pełni jej szybkości. Była po prostu absurdalnie ogromna i Gumiś wiedział jedno, nie pokona takiego przeciwnika. Kurde, ona musiała być silniejsza od Araty. Mag ciała nie był pewien czy kiedykolwiek spotkał kogoś aż tak silnego. Śmieszne jednak było to, że nie specjalnie się bał. Bał się w wielu sytuacjach, wielu przeciwników... ale nie jej i nie teraz. Nie potrafił, jedyne co czuł do pani zamku to pogarda. Nawet jeśli ma tu umrzeć i przegrać z nią, nie potrafił się jej bać bo wstręt do niej przytłaczał wszelkie inne uczucia. Jedynie dumny upór, chęć zniszczenia jej, przebijała się przez negatywne uczucia względem tej "kobiety". Tylko że upór oraz wstręt nie wygrywają walk...

Gumisia nie interesował wyciągnięty palec kobiety. Jeśli zrobiła coś Nanaś, to mogłoby rozkojarzyć Gumisia. Na dodatek znajdował się zdecydowanie za daleko towarzyszki by w jakikolwiek sposób jej pomóc. Skoro zdołała zająć się Nanaś i dotrzeć do Hana, to jakie on miał szansę dotrzeć do Nanaś nim kobieta zrobi mu krzywdę? Za to serce - jakkolwiek było lub nie było ono wyjściem z sytuacji - znajdowało się w zasięgu wzroku, ba dzieliły go od niego może ze dwa metry. Dwa pieprzone metry no i kilka centymetrów głupiej baby. Dlatego Gumiś zamierzał dalej walczyć. Dalej będzie dążył do zdobycia serca i chociażby Nanaś krzyczała z bólu, teraz musiała poradzić sobie sama. Chociaż miał nadzieję że na choć trochę dłużej uda jej się zatrzymać panią zamku. Gumiś za to wpadł na całkiem ciekawy plan, był ciekaw czy zadziała, jakkolwiek by nie było, to była aktualnie jego karta atutowa. Opierał się na fałszywym założeniu, ale jeśli to założenie było prawdziwe to miał cień szans by zrobić COKOLWIEK. Jeśli nie, to plan straci jakieś 50% siły, ale lepsze te 50% niż nic.

Amlas - weszło na samym stracie by całkowicie zlikwidować zmęczenie, a następnie szybkie spojrzenie w prawo i chwila wyczekiwania, kiedy kulka pani zamku się zbliższy, Pilis o 1m do tyłu i Asmodeo z lewej pięści przed siebie. Gumiś miał nadzieję że jego Asmodeo jest w stanie wpłynąć na tor lotu kuli i sprawić by ta uderzyła w samą panią zamku. Jeśli nie to chociaż że Asmodeo na sekundę rozproszy kobietę, w każdym razie od razu po użyciu Asmodeo Gumiś używa Pilis by przenieść się po skosie w lewo i do przodu na taką odległość by zrównać się z panią zamku i bez chwili przerwy kolejne Pilis tym razem prosto w serce które zamierzał pochwycić. Jeśli uda mu się złapać serce to Amlas - i kolejne Pilis Kierując się w stronę Nanaś. Jeżeli pani zamku nie da mu się zbliżyć do serca, ale Gumiś będzie mniej niż 3m od niego, to łącząc Pilis i Asmodeo okrąża serce, cały czas z pomocą lewej ręki posyłając w nie fale uderzeniowe. Był ciekaw reakcji pani zamku i samego serca. To była ryzykowna gra, ale czy miał inny wybór? Jeżeli w którymś momencie Pani zamku go pochwyci, wolną ręką Asmodeo w najbliższy wrażliwy na obrażenia element ciała. Ewentualnie wykona ruch złapaną rękączy to lekki w bok by wystrzelić Asmodeo w trzymający go nadgarstek lub inny element ciała. W wypadku pochwycenia i użycia Asmodeo na przeciwniczce, następuje też druga faza planu w której Gumiś łapie przeciwniczkę za kończynę i używa Pilis by pociągnąć ją ze sobą, a następnie znów używa na niej Asmodeo.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t528-konto-hana https://ftpm.forumpolish.com/t329-goomoonryong https://ftpm.forumpolish.com/t921-gumisiowe-relacje#13545
Sponsored content





Kamienny las - Page 16 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 16 Empty

Powrót do góry Go down
 
Kamienny las
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 16 z 17Idź do strony : Previous  1 ... 9 ... 15, 16, 17  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: ARCHIWUM ŚWIATA :: Zachodnie Fiore :: Inne Tereny Zachodnie
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.