HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Kamienny las - Page 9




 

Share
 

 Kamienny las

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1 ... 6 ... 8, 9, 10 ... 13 ... 17  Next
AutorWiadomość
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Kamienny las - Page 9 Empty
PisanieTemat: Kamienny las   Kamienny las - Page 9 EmptyPią Cze 06 2014, 21:31

First topic message reminder :

MG:

Arata Tsuchimikado faktycznie mówił niewiele na temat tej konkretnej historii. Kiedy dwójka pretendentów do miana magów klasy S słuchała jego słów na świeżym powietrzu, niedaleko przygotowanego do podróży powozu, łatwo można było odnieść wrażenie, że mistrz kolejne słowa bardziej wypluwa z obrzydzeniem niż wypowiada na głos. Nie wyglądał jednak na zdenerwowanego, a na jego obliczu malował się łagodny uśmiech, silnie kontrastując z tym, w jaki sposób w tamtej chwili obchodził z kolejnymi słowami. Ten świat pełen był tego rodzaju kontrastów, magowie musieli o tym wiedzieć nie od dziś.

Sama odprawa przedmisyjna też nie była długa. Arata kilkakrotnie podkreślił w trakcie jej trwania, że bijące serce pani Zamku Millenium jest najważniejszym celem misji i ma mieć priorytet przed wszystkim innym. Tsuchimikado zdawkowo wspomniał też, że ich zadanie ma o wiele większe znaczenie niż mogą sobie to wyobrażać. Zaznaczył także, że od momentu, w którym magowie postawią pierwszy krok na terenie zamku powinni spodziewać się *dosłownie* wszystkiego. Dziwnie musiał też wyglądać mistrz akurat tej gildii, który motywował swoich ludzi zdaniem "cokolwiek będzie się działo, nie możecie stracić nadziei". Tuż przed ostatnimi słowami pożegnania mistrz wręczył także obu magom po jednym niewielkim pojemniku o kształcie kwadratu z pojedynczym zatrzaskiem. Ponoć właśnie w nim mieli oni przetransportować serce z powrotem do siedziby gildii. Dodatkowo otrzymali oni też po sztuce czegoś co wyglądało... jak listek gumy do żucia. "Gdyby jednak zabrakło wam opcji, weźcie to. Tylko myślcie, kiedy tego użyjecie". Po tych słowach mistrz opuścił członków własnej gildii nie tłumacząc niczego więcej.

I tak oto Goomonryong i Nanaya, w tym momencie zaledwie para magów klasy 0, wyruszyli w drogę powozem o zasłoniętych szybach, w którym panował przyjemny rodzaj półmroku. Podróż nie była krótka, więc trochę czasu mieli na to, by porozmawiać ze sobą o misji i wszystkim, o czym tylko chcieli. Dodatkowo w powozie oprócz nich znajdowała się jedna zakapturzona postać w czarnym płaszczu, której twarzy nie dało się dojrzeć. Ale przecież magowie GH tego typu osoby na pewno kojarzyli, prawda? Tak czy siak, powóz co pewien czas podskakiwał, gdy natrafił na nieprzyjemny wzgórek czy samotny kamień, oprócz tego podróż przebiegała w spokoju, a postać, która z magami podróżowała nie odzywała się ani słowem.

Czas odpisu: 10.06
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri

AutorWiadomość
Goomoonryong


Goomoonryong


Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012

Kamienny las - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 9 EmptySob Lut 14 2015, 12:25

Sytuacja stawała się coraz bardziej nietypowa i nieciekawa. Zgodnie z założeniami pies zaatakował, ale co gorsza nikt go nie odwołał a na dodatek kolczasty pulpet się trochę rozszalał co wymagało od Gumisia nieco więcej działania. Skończyło się na tym że niedawno odzyskana noga stała się prawie, straconą niedawno odyskaną nogą. O dziwo jednak noga miała się całkiem dobrze i Gumiś nie był w 100% pewien czy coś jest nie ok z nogą, czy może z psem. Zapowietrzenie. Skrzek.-Pies?-Skrzek. Zapowietrzenie. Tym razem odezwał się a nawet spojrzał w stronę przybysza. Ba, tym razem postanowił wstać i schować się za nim. Idealna taktyka kiedy nie chce się zabijać psa gospodarza ani samemu umierać. A w zasadzie na razie nic lepszego mężczyźnie do głowy nie przychodziło. A, może ewentualnie użyje ognistej pułapki, przed psem, kiedt ten na niego zaszarżuje. Bardziej jako straszaka niż faktycznego ataku ale tam...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t528-konto-hana https://ftpm.forumpolish.com/t329-goomoonryong https://ftpm.forumpolish.com/t921-gumisiowe-relacje#13545
Mor


Mor


Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012

Kamienny las - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 9 EmptyPon Lut 16 2015, 01:53

Patrząc na zegarki ze stoiska naszła ją myśl, by sobie jeden taki sprawić, jak tylko wróci. Medalion był w rękach Fina i bez znajomego ciężaru na szyi czuła się źle. Dlatego też zegarek wydawał się być całkiem dobrą decyzją. Tylko gdzie taki znajdzie? Rozważania te jednak musiały poczekać do powrotu z Zamku. Tymczasem otrzymała odpowiedź na temat swojego przejścia i uśmiechnęła się wdzięcznie do sprzedawcy. Co z tego że dziwne i nikt tamtędy nie chodzi. Czy może ją spotkać cokolwiek gorszego?
- Czasami lubię przechadzać się takimi uliczkami, dziękuję - odparła, przechodząc ostrożnie między stoiskami. Nie chciała niczego zrzucić, kiedy już pozwolono jej przejść. Powiedziała jeszcze raz jakieś podziękowania i ruszyła ciemniejszą uliczką.
Otoczenie było dziwne, jednak przestała już spodziewać się normalnych rzeczy w Zamku... wspomnienia może powinna zacząć traktować nieco inaczej. Odwróciła się, czując na plecach czyjś wzrok, jednak nie zobaczyła nikogo. Co się działo? Spojrzała w górę, ale okien też nie było, przez które ktoś mógłby przyglądać się jej osobie. Dlatego też zerknęła jeszcze raz za siebie, tym razem dłużej przypatrując się tłumowi, po czym, jeśli nie zobaczy nikogo, zamierza ruszyć dalej. Innego wyboru nie miała.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t376-konto-nanas https://ftpm.forumpolish.com/t105-nanaya-byakushitsune-znana-jako-byaku https://ftpm.forumpolish.com/t550-pamietniki
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Kamienny las - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 9 EmptyPią Lut 20 2015, 14:23

MG:

Han zaczynał się irytować. Nie wiedział sam dlaczego, ale jego krew powoli stawała się gorętsza, choć w tym momencie uczucie to było ledwie wyczuwalne i sam mężczyzna po prostu mógł je brać za zdenerwowanie zastaną sytuacją. Ot, lekkie ukłucie irytacji, które powoli rozpływało się po całym jego ciele, donosząc mu o tym, że jego umysł lub ciało przeżywa jakiś dziwny rodzaj dyskomfortu. Irytacja ta jednak nie wpływała w żaden sposób na ruchy Goomoonryonga, który sprawnie począł przemieszczać się w kierunku osoby, która mogła być odpowiedzią na jego problemy. Zanim znalazł się za nią, zdążył spojrzeć jeszcze w twarz osobnika i ocenić ogólną sylwetkę, a oględziny te poskutkowały niemałym zaskoczeniem. Był to mężczyzna o czarnych włosach, ubrany w elegancki ciemnoniebieski mundurkowaty garnitur, niższy o jakieś 10 centymetrów od Hana, ogólnie wydający się całkiem znajomy, gdyby nie jeden fakt... nie posiadał on kompletnie twarzy. Na jej miejscu znajdowała się czysta powierzchnia skóry zorana bogatą kolekcją blizn, nacięć i przecięć, z czego jedno wciąż krwawiło i zdawało się być świeże. Han schował się za mężczyzną, ale pies chyba nie zważał na to kogo atakuje, bo po chwili wpadł z impetem w bruneta, przewracając go na ziemię, a co za tym idzie i samego Goomoonryonga, który jednak szczęśliwie upadł tak, że nie został przygnieciony ciałem mężczyzny bez twarzy. Pies natomiast stał teraz wszystkimi łapami na tym właśnie mężczyźnie i zdawał się... warczeć na niego. Ten z wiadomego powodu nie mógł nic odpowiedzieć, próbował jednak zrzucić go z siebie, wymachując rękoma w niemej panice.

Sklepikarz nie niepokoił więcej Byakushitsune, gdy ta ładnie mu odpowiedziała i z gracją, nie zrzucając niczego przeszła obok kramiku i samego sprzedawcy, który tylko poprawił szalik rzucając jej ostatnie spojrzenie. Sama Nanaya czując na sobie wzrok odwróciła się z powrotem w kierunku tłumu przypatrując mu się dokładnie, ale nie dostrzegając niczego odbiegającego od normy. Tłum wyglądał na zbiorowisko totalnie przypadkowych ludzi, z czego dosłownie żadna osoba nie patrzyła w kierunku uliczki, ale także nie podchodziła do kramu z zegarkami, gdzie sprzedawca pokasływał co chwilę i sprawdzał w swoim podręcznym, otwieranym niczym lusterko zegarku, czas. Dziwne wrażenie bycia obserwowaną musiało jednak po chwili ustąpić miejsca czemu innemu.

- Jesteś. Cieszę się, że przyszłaś. Masz to, o co Cię prosiłam? - głos był wyraźny, lecz dobiegał bardziej z głębi uliczki, a teraz spoglądając tam Byakushitsune zobaczyła postać, którą dobrze kojarzyła z poprzednich wspomnień. Tak, to była ona. Ta sama osoba, która wcześniej zachęcała Aratę do zamordowania związanej dziewczyny. - Podejdź i połóż to co masz na ziemi, przede mną, w odległości 6 kroków. Nie przekraczaj tego dystansu. - powiedziała Pani Zamku, teraz odziana w czarny płaszcz, który dokładnie zakrywał całą ją sylwetkę. Włosy miała spięte w kucyka czerwoną kokardą, na nich beżowy beret i ciemne okulary niczym Lara Croft. Dystans, na który zapraszała Byakushitsune, był już wystarczający być mieć lekkie problemy z rozróżnieniem poszczególnych ludzi w tłumie za plecami członkini GH.


SP:
Goomoonryong - 60MM, płaszcz przekazany Nanayi, lekko poirytowany, brak nosa, znaczący problem ze strunami głosowymi uniemożliwiający normalne mówienie, problem z płynnym łapaniem oddechu, rana o głębokości 2-3 centymetrów na lewej ręce tuż nad dłonią, jak po przejechaniu dwóch pazurów po skórze, podobna, ale płytsza rana na wysokości zewnętrznej strony lewego uda, nie krwawią (tyle potrafisz wywnioskować w tym momencie o swoim stanie)
Nanaya - 65MM, płaszcz Hana na niej, ubrudzone ubranie, kawałek z tyłu spłonął i odsłania nieco za dużo; nie ma prawego ramienia od łokcia po dłoń, dziwny "X" wymalowany jakąś substancją na czole, czarny, mocno wychudzona
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Goomoonryong


Goomoonryong


Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012

Kamienny las - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 9 EmptySro Lut 25 2015, 23:52

No cóż, przewracać to on się nie zamierzał i jakoś tak w ogóle wszystko go denerwowało. Ale co z tym zrobić? No nic, prawda? Wstał szybko na równe nogi i zszokowany spojrzał na osobnika za którym się schował. Jego beznosa twarz wyrażać mogła teraz jedynie kompletne zdumienie. To nie tak że coś takiego mogło go łatwo zaskoczyć, bo Gumiś swoje w życiu widział. Niestety w obecnej sytuacji i po niedawnych osobliwych wydarzeniach Gumiś zachwiał się i na krótką chwilę zbladł, gdy w jego głowie pojawiła się prosta myśl "Umarłem?".

Szybko jednak pokręcił głową i przetarł twarz, która z wiadomego powodu oblała się potem. Myśl racjonalnie Han, to nie było możliwe. No nie było kurwa opcji. Czuł się dalece zbyt żywy, na dodatek po śmierci chyba miałby nos... chyba. W każdym razie ten pojebany zamek miał wiele dziwów, jednym z nich mógł być ten pokój... ta sytuacja... jego obecny stan. Może był niewidzialny? I właśnie dlatego pies go atakował? Ale dlaczego w takim razie jego noga nie została zraniona przy poprzednim ataku?

Może to był inny rodzaj stanu? Jakaś dziwna niematerialność? Albo może to jedynie jego noga? Nie chciał sprawdzać. Z drugiej strony pozostanie tu nie było by zbyt inteligentne... no cóż, niech się pies i mężczyzna dobrze bawią zaś komu w drogę temu sanki. Z niepewnością na twarzy i dziwnym uczuciem strachu przed poznaniem prawdy, Gumiś ruszył dalej, przekraczając drzwi, przez które wszedł mężczyzna.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t528-konto-hana https://ftpm.forumpolish.com/t329-goomoonryong https://ftpm.forumpolish.com/t921-gumisiowe-relacje#13545
Mor


Mor


Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012

Kamienny las - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 9 EmptyCzw Lut 26 2015, 03:18

Brak innej pary oczu spoglądającej w stronę uliczki wywołał w niej bardzo mieszane uczucia. Zupełnie nie wiedziała, co poradzić na dziwne uczucie. Do tego to miejsce nie przypominało poprzedniego. Ktoś nią kierował, ktoś patrzył... czyżby to była Brune, obserwująca jej poczynania z zewnątrz? Skrzywiła się na samą myśl. Było to niemal tak, jakby ktoś patrzył jej do głowy, a tego raczej nikt nie lubił. A ona szczególnie. Może wynikało to z tego, że miała za dużo do ukrycia, a może z przykrych doświadczeń w kontaktach z wampirami wszelkiego rodzaju. W każdym razie cały lżejszy nastrój, który dotrzymywał jej towarzystwa prysnął niczym bańka mydlana, a ona nachmurzyła się, niezbyt zadowolona z obrotu wydarzeń. Ta książka była dziwna i zaskakująco niewiele miała wspólnego z poprzednim wspomnieniem.
Szybko jednak musiała skupić się na czymś innym. Głos Pani Zamku dobiegał z głębi uliczki, więc ruszyła w jej stronę, zostawiając za plecami stragany i tłum ludzi. Polecenie, które otrzymała, było co najmniej dziwne. Nie musiała go słuchać, nie była własnością lub podległą Pani, jednak będąc w Rzymie zachowuj się jak Rzymianie... Odetchnęła nieco głębiej i stanęła mniej więcej w wyznaczonej odległości. Nie miała pojęcia, o co kobiecie chodziło. Przyniosła? Nie pamiętała, czy miała cokolwiek dla jasnowłosej kobiety, więc przeszukała wszystkie możliwe kieszenie i sakiewki, jakie miała, w poszukiwaniu przedmiotu, który nie pasował do układanki. Przy okazji kładła na ziemi wszystko, co miała przy sobie, bo być może chodziło o jakiś przedmiot, a ona nie wiedziała o jaki. No, prawie wszystko. Pojemniczek i listek "gumy" wciąż trzymała w ukryciu.
- To wszystko, co mam przy sobie. O co dokładnie chodzi? - zapytała, przyglądając się Pani Zamku nieco chłodno. Może miała się jeszcze rozebrać? Ale wątpiła, by musiała kierować się ku takim ekstremom. Bardziej zaczął ją zastanowić oraz niepokoić cel tego "wspomnienia".
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t376-konto-nanas https://ftpm.forumpolish.com/t105-nanaya-byakushitsune-znana-jako-byaku https://ftpm.forumpolish.com/t550-pamietniki
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Kamienny las - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 9 EmptyCzw Mar 05 2015, 15:27

MG:

Nanaya dopiero przy przeszukiwaniu własnych kieszeni spostrzegła się, że nie jest w swoim własnym stroju. Właściwie nie było to takie dziwne, bo kto by zwrócił uwagę na to, że nagle, bez ostrzeżenia zostało zmienione mu ubranie? Biorąc pod uwagę miejsce, w którym się znalazło i zjawiska, które zachodziły to nie było wcale takie niesamowite i przykuwające wzrok. Dziewczyna miała na sobie krótką spódniczkę, zakolanówki, wygodne czarne skórzane buty, na ramionach zawieszony beżowy płaszcz, a pod nim prostą, białą koszulkę z wysokim kołnierzem. Kieszeni do przeszukania miała kilka - dwie znajdowały się w płaszczu, a dwie jeszcze w spódniczce, a mimo lekkiego zdziwienia zastanym na sobie ubrania kobieta zdołała przeszukać "swoją własność". Szybko odkryła też, że ani pojemniczka, ani listka "gumy" przy sobie nie miała. Miała za to przy sobie pomięte papiery, w tym jeden wyglądający jak porządnie sponiewierany list, nóż do obrony własnej, a także niewielki słoiczek, w którym mieściło się kilka kropel czerwonej substancji, którą Nanaya utożsamiła od razu z krwią. Pani Zamku zignorowała nóż, a zareagowała właśnie gdy zobaczyła transportowaną krew. Spokojnie podeszła w kierunku tego właśnie przedmiotu i pochwyciła go w dłonie przyglądając się z zainteresowaniem.

- B... Rh-. Ten mężczyzna zdobył twoje zainteresowanie? - zapytała Pani Zamku, nie patrząc na "Nanayę". - ...nigdy nie potrafiłam zrozumieć ludzkiej naiwności. - westchnęła cicho, a następnie zwróciła twarz w kierunku dziewczyny. Na twarzy tej kwitł obecnie całkiem obrzydliwy i okrutny uśmiech. Obserwując kobietę, Nanaya zauważyła, że ramiona Pani Zamku nagle stają się nieco nabrzmiałe, a jej palce zaczynają sztywnieć i zaostrzać się. Nie, nie porosły futrem i nie, kobieta nie zmieniła się nagle w wilkołaka, za to widać było, że mięśnie powiększyły się i stały się zdecydowanie bardziej agresywne. Kobieta cofnęła dłoń, przygotowując się jednoznacznie do wbicia jej w podbrzusze Nanayi, a ta wiedziała co za chwilę ma nastąpić...

- To mój cel. - usłyszała za sobą głos. Nie mogąc nawet się obrócić nie potrafiła dostrzec, kto też znajduje się za nią. - Byłbym bardzo zawiedziony, gdyby ukradła mi pani to serce. - dodał jeszcze głos, wyrażający teraz coś w rodzaju eleganckiego zaciekawienia. Pani Zamku przerzuciła swoje spojrzenie za plecy Nanayi, a ta mogła spróbować cokolwiek zrobić. Pytanie pozostawało jednak proste - czy cokolwiek teraz zdziała wpłynie w jakikolwiek sposób na rozwój sytuacji? Może tak? Może nie? Czy wspomnienia można było zmienić?


Goomoonryong nie był obarczony tego rodzaju trudnymi pytaniami, jego sytuacja zdawała się kompletnie przejrzysta w porównaniu do okoliczności jakie zastały Byakushitsune. Pozostawał kłopot dotyczący nogi i tego co się właściwie z nią stało, ale skoro była cała, to było okej, prawda? Gorzej, że Han coraz bardziej się irytował i naprawdę ciężko to było wytłumaczyć. Obecnie irytacja sięgała poziomu tej, która pojawia się przy średnim rozmiaru bólu głowy, kiedy ktoś próbuje człowieka zmusić do pracy - że tak obrazowo zostanie to wytłumaczone. Czy był niewidzialny? Nie, chyba nie. Skąd taka odpowiedź? Bo w momencie, w którym Han ruszył w kierunku drzwi i chciał się stąd wynieść pies także się podniósł i widać było, że jasno ma na celu właśnie Hana. Ten zdążył przekroczyć drzwi jednak, więc teraz "walka" toczyć się miała w innym pomieszczeniu. A to... nie wyglądało zachęcająco.

Wyglądało ono jak pokój hotelowy - łóżko po lewej od wejścia przy ścianie, obok niego stolik obstawiony z obu stron fotelami, po prawej strony od wejścia wielkie lustrzane zwierciadło, a po prawej stronie tegoż duża, pojemna, drewniana szafa i stojak na parasole, z dwoma parasolami wewnątrz. Na suficie żyrandol. A teraz do wszystkich tych przedmiotów należało dodać kolce. Kolce wystające z krzeseł, wystające z łóżka, nawet pościel miała niewielkie kolce. Żyrandol wyglądał jakby za chwilę mógł spaść i kołysał się niebezpiecznie, a drzwi wyjściowych z tego pokoju nie można było dojrzeć, choć może wynikało to z tego, że i ściany pokryte były kolcami. Jedynie podłoga takowych nie posiadała. Han znajdował się mniej więcej po środku tego pokoju w tym momencie i zdołał się obrócić by zobaczyć psa, który zagradzał mu drogę do ewentualnego powrotu na balkon. Psa, który tym razem nie atakował od razu, a czekał na ruch człowieka. A lustro kolców nie miało. Jakby co.

SP:
Goomoonryong - 60MM, płaszcz przekazany Nanayi, poirytowany, brak nosa, znaczący problem ze strunami głosowymi uniemożliwiający normalne mówienie, problem z płynnym łapaniem oddechu, rana o głębokości 2-3 centymetrów na lewej ręce tuż nad dłonią, jak po przejechaniu dwóch pazurów po skórze, podobna, ale płytsza rana na wysokości zewnętrznej strony lewego uda, nie krwawią (tyle potrafisz wywnioskować w tym momencie o swoim stanie)
Nanaya - 65MM, płaszcz Hana na niej, ubrudzone ubranie, kawałek z tyłu spłonął i odsłania nieco za dużo; nie ma prawego ramienia od łokcia po dłoń, dziwny "X" wymalowany jakąś substancją na czole, czarny, mocno wychudzona
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Goomoonryong


Goomoonryong


Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012

Kamienny las - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 9 EmptyPią Mar 06 2015, 15:07

Aktualna scena... wydarzenia... ten pokój. No cóż, Gumiś nie zamierzał krytykować czyichś seksualnych upodobań. Był otwartym człowiekiem jeśli o tym mowa. Aczkolwiek no nie był, zadowolony. Był daleki od zadowolenia. Można nawet powiedzieć że był bardzo niezadowolony, poirytowany a może nawet - wkurwiony! Anyway, coś należało zrobić, nawet jak nie żył - bo przecież psy wyczuwają ponoć duchy! - to Gumiś nie chciał empirycznie sprawdzać prawdziwości swojej tezy. Dlatego też szybko rozejrzał się po pomieszczeniu, ale tylko lustro nadawałoby się do złapania. W ogóle śmieszna sprawa, pierwszy raz od dawna widział własne odbicie. Anyway, jakoś należało sobie poradzić z psiakiem. Gdyby miał płaszcz... no cóż, pora sobie przypomnieć czasy kiedy nie wszystko było takie proste... zawsze wciąż miał karwasze. W każdym razie anihilacja psa tak czy inaczej musiała skończyć się obrażeniami. Zapowietrzenie. Skrzek.-No chodź. Pobawimy się...-Skrzek. Zapowietrzenie. Po czym ugiął nogi w kolanach i pochylił się do przodu niczym zawodowy wojownik. Kiedy pies ruszy na niego, odpala łuski smoka żaru i łapie psa, by przerzucić go przez plecy lub po prostu wepchnąć na jakieś kolcie. W każdym razie jak nadarzy się okazja to spróbuje po prostu skręcić mu łeb, lub rozerwać szczęki jeśli jednak gadzina jest dla niego za silna to dostanie kilka razy z pięści w czubek głowy co by skruszyć mu czaszkę.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t528-konto-hana https://ftpm.forumpolish.com/t329-goomoonryong https://ftpm.forumpolish.com/t921-gumisiowe-relacje#13545
Mor


Mor


Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012

Kamienny las - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 9 EmptyCzw Mar 12 2015, 02:34

Kłopotliwe sytuacje były kłopotliwe. I nie chodziło tym razem o nagłą zmianę stroju, którą zauważyła dopiero teraz, ani o skąpe uzbrojenie, które miała przy sobie. Nóż byłby całkiem przydatny... gdyby właśnie nie leżał na ziemi. Ale to również nie było głównym zmartwieniem Nanayi. Gdyby było, dziewczyna miałaby jeszcze większy problem z oceną zagrożenia, niż przejawiała do tej pory. Ciekawa też była krew w słoiczku, którą szybko pochwyciła kobieta stojąca przed nią. Pani zamku? Lub też kobieta z poprzedniego wspomnienia, którą Brune nazywała Panią. To też nie było głównym problemem Byakushitsune. Przynajmniej nie w tym momencie. Kimkolwiek jednak był mężczyzna B Rh-, rudowłosa chyba mu współczuła.
A po chwili na pewno zaczęła współczuć sobie, niemalże wydając w z siebie jęk. Czemu nie mogła wylądować w jakimś miłym wspomnieniu? Z jakimiś kwiatkami? Słoneczkiem? Spokojem i wszechobecną radością? Szybko opamiętała się, dochodząc do wniosku, że i w takim "pięknym" wspomnieniu najpierw by ją ktoś naćpał, a później zostawił w Kamiennym Lesie. Pasowałoby to do schematu. Gdy tylko zobaczyła ten przepiękny uśmiech, wiedziała, że będą kłopoty. Podobnie uśmiechał się Aren. I już w tym momencie powinna uciekać lub użyć magii by ratować cztery litery, najszybciej jak się da. Jednak traf chciał, by obserwowała przemianę kobiety do samego końca, niemal zahipnotyzowana tą zmianą. Niedługo później miał nastąpić cios... który jednak nie nadszedł z powodu bardzo znaczącej kwestii.
Nigdy więcej, kurwa, nie chcę być w takiej sytuacji... Pomyślała niemalże rozpaczliwie dziewczyna, wyklinając i dziękując w myślach nieznajomemu mężczyźnie. Była gotowa do niemal każdej akcji, w tym przyjęcia ciosu i skończeniu tego wszystkiego najszybciej, jak się dało... zaliczając przy okazji drugi zgon w przeciągu godziny, ale już mniejsza ze szczegółami. Pojawienie się pana uniemożliwiało jej to oraz utrudniało wszelkie akcje. Hehe, dobre sobie... Tym razem zaczęła się śmiać, słysząc jego słowa do końca. Czyżby w końcu objawi szaleństwa?
- Wolałabym, by nie było to moje serce, więc jeśli chodzi o panią przede mną, to zapraszam, nie będę przeszkadzać - powiedziała na tyle głośno, by ją usłyszano, nie kryjąc niemalże rozpaczliwego rozbawienia w swoim głosie. Och, jak dobrze wiedziała, że sytuacja jest beznadziejna i jak niewiele dzieli ją od kolejnego bólu. Mając jednak chwilę, by cokolwiek zrobić, szybko ustawiła się bokiem do pani zamku i najpewniej i mężczyzny, by móc ich mniej lub bardziej widzieć i zareagować, gdyby któreś z nich chciało ją zaatakować. Przy okazji spróbowała stworzyć kulę światła przed sobą (PWM). Było to wspomnienie... ale może... Gdyby ktoś chciał ją zaatakować, chciała zwyczajnie skoczyć ku drugiej ścianie, nieco się pochylając, przy okazji, po czym również stanąć przodem do dwójki i spróbować unikać dalej. Gdyby działała magia, stara się użyć Ray i wyskoczyć w górę, w stronę dachu... Od biedy może na kogoś spadnie, jeśli nie doskoczy...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t376-konto-nanas https://ftpm.forumpolish.com/t105-nanaya-byakushitsune-znana-jako-byaku https://ftpm.forumpolish.com/t550-pamietniki
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Kamienny las - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 9 EmptyNie Mar 22 2015, 13:34

MG:

Pies nie śpieszył się ze swoim ruchem. Han musiał odczekać nieco czasu irytując się nieziemsko z każdą upływającą sekundą, a irytacja wpływała też na jego sposób zachowania i podejmowane decyzje. Wiadomo przecież jak się człowiek zeźli, to się diabeł... cieszy. Tak czy siak pies w końcu postawił nogę do przodu, a Han ruszył w jego kierunku. Zadziwiające było to, że w tym momencie pies odskoczył do tyłu zamiast ruszyć na spotkania głowa w głowę z Hanem. Co za zwierzę tak reaguje w takiej sytuacji? Może pies się przestraszył, a może to był bardziej skomplikowany plan działania, który sobie utkał? Nie żeby psy potrafiły tkać. W końcu jednak nadszedł moment gdy Goomoonryong postanowił użyć swojej magii, tylko po to by zauważyć, że nie jest w stanie tego zrobić. Boża iskra do niej, ta którą posiadał od dawna, a która pod wpływem treningów i spotkań z wieloma ludźmi ukształtowała się w jego magiczne zdolności... zgasła. Coś jednak umiera, a coś się w człowieku rodzi, mogłoby się wydawać, bowiem zamiast tego co mężczyzna chciał osiągnąć... stało się coś kompletnie innego. Mężczyzna przemieścił się bowiem o 5 metrów do przodu, tak że teraz stał nieco za psem i "wojujący" skierowani byli do siebie plecami. Gdyby nie wcześniejszy krok psa do tyłu to kto wie jak mogłoby się skończyć to co właśnie zaszło. Tak czy siak nic więcej się nie stało - Han nie do końca rozumiał co się stało, a pies nie był wcale lepszy. Dodatkowo irytacja Hana zaczęła powoli sięgać jakichś mentalnych wyżyn, bo bezwiednie przyłożył on nawet rękę do swej głowy, wciskając ją weń z całej siły, mając nadzieję nie tylko na ustąpienie swojej złości, ale fizycznego bólu, który wdzierał się do czaszki.

Kobieta spojrzała na Nanayę z mieszaniną lekkiej irytacji i zdziwienia, o czym świadczyła uniesiona pytająco w górę brew, zupełnie jakby zastanawiała się nad tym jakim cudem dziewczę to potrafiło jeszcze mówić. Mężczyzna za Byakushitsune natomiast zaśmiał się krótko, by chwilę później zamilknąć. W tym czasie dziewczyna zdołała nieco zmienić pozycję, tak by widzieć teraz również i jego, a nie tylko samą kobietę. Mogła się lekko zdziwić gdy zobaczyła, że stoi za nią sklepikarz - ten sam, który wcześniej ją przepuścił przez swoje stoisko. Tym razem jednak nie miał na sobie szalika, więc Byakutshitsune mogła przyjrzeć się lepiej jego twarzy, którą nomen omen szybko zidentyfikowała. Młody Arata spoglądał na nią z ciekawością godną ucznia szkoły podstawowej pozostawionego samego w sklepie z zabawkami. Dzieci jednak często posiadały w swoim spojrzeniu tę niewinną psotność, a tej tutaj brakowało. Wyglądający na nastolatka z liceum, Arata w spojrzeniu miał tylko przeświadczenie o tym, że jest panem całej sytuacji i dlatego wyczuć można było w nim to, że był zrelaksowany. - To mogłoby być trudne. Choć to tylko wrażenie po pierwszym rzucie oka. - nie brzmiało to zbyt jasno, ale kobieta, o której była mowa nabrała w tym momencie powietrze przez zaciśnięte zęby. - ...to nie ma znaczenia chłopczyku. Drugiego rzutu i tak nie dostaniesz. Czy wezmę tu dwie dusze czy jedną, to nie ma znaczenia. - powiedziała krzyżując leniwie ręce na piersiach.

Byakutshitsune w tym czasie zdołała faktycznie wyczarować sobie kulę światła, udowadniając w ten sposób, że zaklęcia działają, aczkolwiek nikt, kompletnie nikt we wspomnieniu nie zwrócił na ten fakt żadnej uwagi. Ot, kula się pojawiła i znajdowała się teraz obok Nanayi na wysokości jej ramion. A dialog między dwójką trwał. - Proszę więc. To trochę ciekawe, bo nie sądzę, że będzie pani w stanie cokolwiek zdziałać. - rzucił kulturalnie i zupełnie bez przekąsu Arata. Tsuchimikado zdawał się stwierdzać fakt, a nie wyzywać kobietę na pojedynek, choć przecież tak to de facto wyglądało. Pani Zamku uśmiechnęła się tylko na te słowa i momentalnie odwróciła w kierunku Nanayi. Ta jednak była przygotowana na atak, a choć ten był bardzo szybki, to Nanaya zdołała uniknąć wystrzelonej w kierunku jej brzucha ręki i doskoczyć do kolejnej ściany. Arata gwizdnął cicho pod nosem z podziwem, a pani zamku zagryzła z irytacji wargi, a następnie rzuciła się do dziewczyny ponownie. Ta miała zaskoczyć ją drugi raz - Ray zadziałał i Nanaya pomknęła w górę - skok wystarczył na tyle, by złapać się ręką krańca dachu i próbować się podciągnąć wyżej, kątem oka jednocześnie widząc, że wpieniona Pani Zamku przykucnęła właśnie i szykowała się do skoku, a Arata odchodził w jedną z uliczek całkiem spokojnym krokiem.

SP:
Goomoonryong - 50MM, płaszcz przekazany Nanayi, wściekłość Hana wywołuje mocny ból głowa, brak nosa, znaczący problem ze strunami głosowymi uniemożliwiający normalne mówienie, problem z płynnym łapaniem oddechu, rana o głębokości 2-3 centymetrów na lewej ręce tuż nad dłonią, jak po przejechaniu dwóch pazurów po skórze, podobna, ale płytsza rana na wysokości zewnętrznej strony lewego uda, nie krwawią (tyle potrafisz wywnioskować w tym momencie o swoim stanie)
Nanaya - 65MM, płaszcz Hana na niej, ubrudzone ubranie, kawałek z tyłu spłonął i odsłania nieco za dużo; nie ma prawego ramienia od łokcia po dłoń, dziwny "X" wymalowany jakąś substancją na czole, czarny, mocno wychudzona
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Goomoonryong


Goomoonryong


Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012

Kamienny las - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 9 EmptyCzw Mar 26 2015, 15:16

Co było większe? Irytacja? Zaskoczenie? Niepewność? Uczucia mieszały się w głowie Gumisia wprowadzając go w coraz to większe otumanienie. Jednego był pewien, musiał teraz wyprzeć z głowy wszelkie informacje poza istnieniem psa. Poza koniecznością pokonania go. Irytacja, zdumienie... to wszystko musiało zaczekać, bowiem na szali było jego życie a kto wie, może i Nanayi? Coś z tym mimo wszystko musiał zrobić. Dlatego pierwsze co spróbował to dostać się do drzwi i wrócić na balkon, drzwi zamykając za sobą. Jeśli to jednak nie wyjdzie to kątem oka starał się dostrzec psa, zaraz zaś za okiem, podążyłaby reszta ciała. Obrót na lewej pięcie i cios z prawej nogi w bok psa. Wyprowadzany cios wsparty był całym ciężarem Gumisia. Nie próbował jednak użyć magii by wzmocnić swój cios. Biorąc pod uwagę że nie działała do końca tak, jak by tego chciał, nie mógł ryzykować. Teraz ryzykował jedynie własną nogą, jednak błędne wykorzystanie magii, mogło doprowadzić do utraty własnego życia. Po tym ciosie, jeśli Gumiś trafi, postara sie rzucić psu do gardła i zadusić, mimo bólu rąk i całego ciała, jakie ten ruch zapewne wywoła.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t528-konto-hana https://ftpm.forumpolish.com/t329-goomoonryong https://ftpm.forumpolish.com/t921-gumisiowe-relacje#13545
Mor


Mor


Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012

Kamienny las - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 9 EmptyNie Mar 29 2015, 17:16

Zdolność mówienia świadczyła o inteligencji, w tym przypadku o opanowaniu i przywyknięciu do tak trudnych sytuacji. Śmiech w takiej sytuacji z kolei świadczył albo o zaburzeniach psychicznych, albo o nadmiernej wierze we własne możliwości. Któreś z tych dwóch na pewno było prawdziwe. Zdziwienie jasnowłosej kobiety mogło świadczyć też o tym, że nie spodziewała się oporu ze strony Nanayi. Przecież każdy lubi, jak ktoś mu wbija rękę pod żebra z zamiarem przebicia na wylot lub wyrwania mu serca. To przecież takie romantyczne... Dziewczyna pewnie przewróciłaby oczami, widząc mimikę Pani, ale to nie były koleżeńskie pogawędki a sytuacja, od której nie-życie Nanayi mocno zależało. Jednak poza panią zamku znajdował się tu jeszcze jegomość i gdy Nanaya odwróciła się, dostrzegła nikogo innego, jak Aratę, w wersji chibi... no, prawie. I jak widać jeszcze nie wyglądał na takiego, co miał zatargi z Panią Zamku. Czyżby pierwsze spotkanie? Nie ważne. Nie powiedział dosłownie, kto jest jego celem, więc należało przyjąć wszystko za możliwe. Mimo to wewnętrznie dziewczyna aż błagała, by chodziło o panią zamku. Nie chciała mieć go za wrogo, oj nie...
Na szczęście zaklęcia działały, w jako takim zakresie. I całkiem możliwe, że uda jej się coś osiągnąć, a przynajmniej nie umrzeć tak szybko, jak ostatnio. A i może blondyna się zmęczy w efekcie, i da sobie spokój? (Warto marzyć prawda?) Jak widać wolała nie, bo po prowokacyjnych słowach Araty, kobieta rzuciła się na naszą biedną, niczego nie rozumiejąca bohaterkę (dobre), która zdołała uniknąć ciosu i widocznie wyprowadzając blondynkę z równowagi jeszcze bardziej. Nanaya - Pani Zamku 2:0. Niedługo później przerodziło się to w 3:0, a Byaku zawisła na granicy dachu, próbując się podciągnąć w górę na w miarę bezpieczny grunt. Jednak widząc, że jasnowłosa też szykuje się do skoku, nie była pewna, co zrobić. Może na nią spaść? Mlasnęłaby, ale wysiłek robił swoje i jak na razie stękała, próbując wdrapać się na dach. Z drugiej strony... Gdyby spadła i szczęśliwie sama się zabiła, czy stanowiłoby to zwycięstwo Pani? Pokręciła głową, koniec z głupotami. Jakoś to przeżyje. Gdy już uda jej się wdrapać na dach, miała inny plan. Mniej więcej wiedziała, gdzie jest rynek, więc planowała pobiec właśnie w stronę rynku. Im więcej ludzi, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że kobieta w takiej formie się tam pojawi. I mniejsze na tak brutalną śmierć. Dlatego też chciała włożyć w ten bieg całą swoją siłę, a w razie problemów z panią zamku planowała użyć najsilniejszego Sunlighta, jakim dysponowała, biegnąć dalej. Nie przejmowała się też możliwym upadkiem. Co złego mogłoby ją spotkać? I tak czekała ją śmierć...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t376-konto-nanas https://ftpm.forumpolish.com/t105-nanaya-byakushitsune-znana-jako-byaku https://ftpm.forumpolish.com/t550-pamietniki
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Kamienny las - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 9 EmptyWto Mar 31 2015, 17:24

MG:

Mógł faktycznie być zaskoczony Goomoonryong tym, co stało się z jego magią, ale też musiał pamiętać, że ta stanowiła w jego arsenale nieocenione narzędzie, które ułatwiło mu pewnie już niejeden kontakt międzyludzki, dlatego ciężko na pewno było zrezygnować z jej używania choćby na jakiś czas. Możliwe, że gdyby ta nie zawodziła go teraz, to w trymiga rozprawiłby się ze swoim przeciwnikiem, a tak? Tak, szusnął szybko przez drzwi, nieco desperacko zamykając za sobą tuż przed tym jak pies, który otrząsnął się z dość szybko z szoku spowodowanego użyciem zaklęcia przez maga, uderzył całym swym cielskiem w ich powierzchnię. Uderzył tak mocno, że kolce, które wystawały z jego ciała przebiły się przez drzwi i wychynęły na wylot po drugiej strony, jednak Goomoonryong uniknął tym razem ran, odsuwając się od drzwi. Plusem tej całej sytuacji było to, że piesek zaklinował się w drzwiach i teraz szarpał się z nimi próbując się uwolnić. Han miał chwilę czasu by coś zdziałać, ale widać było, że drzwi albo puszczą pod naporem zwierzaka albo ten się wygramoli swoimi kolcami z "pułapki", w którą wpadł.

Nanaya była w nieco odmiennej sytuacji, choćby pod tym kątem, że sama przyznawała, że czekała na nią tylko możliwość śmierci. Wdrapawszy się na dach udało się jej wykonać zaledwie kilka szybkich, żwawych kroków nim usłyszała za sobą odgłos lądowania Pani Zamku. Ta nie odzywała się teraz w żaden sposób, a Byakushitsune nie miała czasu nawet by obrócić się i zobaczyć co się dzieje, skupiając wszystkie swoje siły na ucieczce z miejsca, z którego dobiegł ten niepokojący odgłos przybycia jej przeciwniczki. Najsilniejszy z jej Sunlightów poszedł w ruch, ale Pani Zamku nie wydawała się tym specjalnie przejmować (a raczej to Nanaya nie usłyszała niczego co mogłoby to sugerować)... inna sprawa, ze Nanaya nie widziała nawet czy była ona w zasięgu jej zaklęcia w momencie tegoż użycia. Problem był też jednak inny, mianowicie... Nanaya dotarła do końca dachu, a z miejsca tego faktycznie widziała rynek i mnóstwo ludzi poniżej... ale właśnie, to było poniżej. W tym całym rozgardiaszu trudno było ocenić ile metrów dzieli ją od zejścia na dół, ale było to na tyle wysoko, że bezpośredni skok mógłby zakończyć się śmiercią. A Sunlight został użyty... Na ścianie były za to rury, który prowadziły bezpośrednio w dół, także po tej stronie budynku było już widać okiennice i tychże parapety. Byakushitsune słyszała tez, że Pani Zamku najwyraźniej kroczyła sobie spokojnie za nią na dachu i nie śpieszyła się z podejściem do niej.

SP:
Goomoonryong - 50MM, płaszcz przekazany Nanayi, wściekłość Hana wywołuje mocny ból głowa, brak nosa, znaczący problem ze strunami głosowymi uniemożliwiający normalne mówienie, problem z płynnym łapaniem oddechu, rana o głębokości 2-3 centymetrów na lewej ręce tuż nad dłonią, jak po przejechaniu dwóch pazurów po skórze, podobna, ale płytsza rana na wysokości zewnętrznej strony lewego uda, nie krwawią (tyle potrafisz wywnioskować w tym momencie o swoim stanie)
Nanaya - 45MM, Sunlight płaszcz Hana na niej, ubrudzone ubranie, kawałek z tyłu spłonął i odsłania nieco za dużo; nie ma prawego ramienia od łokcia po dłoń, dziwny "X" wymalowany jakąś substancją na czole, czarny, mocno wychudzona
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Goomoonryong


Goomoonryong


Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012

Kamienny las - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 9 EmptyPią Kwi 03 2015, 02:13

Irytacja, irytacja, irytacja... te uczucia narastału w Gumisiu, który jednocześnie, zdawał się być dalej niż bliżej rozwiązania, które wcześniej zdawało się na wyciągnięcie ręki. Los jednak bywał okrutny i kazał mu się jeszcze pomęczyć. Znajdując się na powrót na balkonie, doskoczył do balustrady, ale spojrzenie w dół, wnet wybiło mu wszelkie pomysły na eksepdycje. Tu też jego cierpliwość się wyczerpała i usiadł na zniszczonej leżance, przodem do drzwi. Zapowietrzenie. Skrzek.-Siad.-Skrzek. Zapowietrzenie. Brzmiał najbardziej stanowczo i groźnie, jak tylko stanowczo i groźnie mógł brzmieć człowiek bez nosa. Kątem oka spojrzał na drugą osobę i do niej też przemówił. Zapowietrzenie. Skrzek.-A ty, mów co się tutaj dzieje.-Skrzek. Zapowietrzenie. Obserwował drzwi i psa, patrzył mu prosto w ślepia i rzucał jawne wyzwanie. Jeśli ten zaatakuje, Gumiś zda się na swój refleks i uderzy prawą pięścią w pysk nadlatującego psiaka. Co ma być to będzie. Pomysły się skończyły. Dyplomacja się skończyła. Czas na sprawdzone metody.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t528-konto-hana https://ftpm.forumpolish.com/t329-goomoonryong https://ftpm.forumpolish.com/t921-gumisiowe-relacje#13545
Mor


Mor


Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012

Kamienny las - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 9 EmptyWto Kwi 14 2015, 00:28

Śmierć czy nie śmierć, liczyło się bardziej malutkie zwycięstwo, które mogła odnieść mierząc się z panią zamku. Przynajmniej w tym wspomnieniu przestało chodzić o zrozumienie, a bardziej zrobienie na złość tej kobiecie, która wcale nie zaskarbiła sobie sympatii dziewczyny. A może ambicja rudowłosej osiągnęła już zupełnie inny wymiar i była gotowa zrobić na złość Pani Zamku w jej kamiennych ścianach? W każdym razie była tak samo zrozpaczona, jak wściekła na zaistniałą sytuację. Była łowcą, nie zwierzyną, dlaczego musiała tak uciekać? Irytowało ją to na tyle, że gdy dotarła do granicy dachu i spojrzała w dół była pewna, że nie da swojej skóry tak łatwo, ginąć od jednego ciosu lub po prostu skacząc w tłum, łamiąc sobie kręgosłup lub nogi i czując niemożliwy do opisania ból, leżąc, nie mogąc się ruszyć, niemalże czekając na śmierć, gdyby źle skoczyła. Dlatego też odwróciła się w stronę nadciągającej kobiety, stając na krańcu dachu. Niewiele pewnie brakowało do tego, by spadła. Gdzie była ta kobieta? Gdyby tylko Byaku ją zauważyła, niewątpliwie na jej ustach pojawiłby się wątły uśmiech. Czyż to nie tak, jak zawsze, Nanayo? Tym razem jednak nie chroni cię nic więcej, jak to, co potrafisz. Nie było wiedzy, nie było też nikogo w pobliżu, kto mógłby jej pomóc, nie była użyteczna dla jasnowłosej.
- Dlaczego chcesz mnie zabić? - To jedno pytanie było dla niej całkiem ważne. Brak powodu, by kogoś zabić wydawał jej się strasznie głupi. Przecież ludzie mogą być przydatni na różne sposoby, żywi lub martwi. Brak powodu by kogoś pozbawić życia był... niewłaściwy. To było jedyne słowo, jakie przychodziło na myśl Nanayi. Pani Zamku oczywiście mogła nie odpowiedzieć, ale mówi się trudno. Czarodziejka z kolei przygotowywała się na kolejny atak, w głowie obmyślając plan kolejnych działań. Mogła próbować unikać kolejnych ciosów... albo przyjąć cios na siebie. Żadna sytuacja nie była ciekawa, dlatego też wolała poczekać na to, co zrobi przeciwniczka. Pewne jednak było, że Nanaya bardzo by się ucieszyła, gdyby blondynka spadła z tego dachu. Dlatego też, gdyby udało się rudowłosej uniknąć ciosu, poprzez unik w bok, stara się zepchnąć kobietę z dachu, nawet jeśli w wyniku mogłaby sama spaść. Z kolei gdyby nie udało jej się uniknąć ciosu, planowała mocno chwycić panią zamku za przedramię lub ramiona i pociągnąć ze sobą w dół, na ulicę. Wszak stojąc tak blisko krawędzi nie powinno być to trudne. Jedno było pewne, wspomnienia pani zamku były do dupy.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t376-konto-nanas https://ftpm.forumpolish.com/t105-nanaya-byakushitsune-znana-jako-byaku https://ftpm.forumpolish.com/t550-pamietniki
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Kamienny las - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 9 EmptySro Kwi 15 2015, 16:26

MG:

Pies szarpał się dalej z drzwiami, kiedy Goomoonryong kazał mu usiąść. Nie zdziwiło chyba nikogo to, że nic sobie nie zrobił z komendy wydanej przez mężczyznę, a jedynie zaczął jeszcze bardziej się szarpać, być może wyczuwając niechęć chłopaka do niego samego. Członek GH miał jednak chwilę czasu by zadać pytanie do mężczyzny bez twarzy, tak jakby zapominając o tym, że brak twarzy obejmował sobą również brak ust. Zakłopotany rozmówca podrapał się tylko po głowie, a następnie podszedł do psa i naciął kawałek ramienia o kolce tegoż. Nacięcie było na tyle głębokie, że krwi było całkiem sporo i pewnie musiało to boleć, ale ten nic nie powiedział... cóż, z wiadomego powodu. Pies natomiast zawył z bólu, gdy stało się to, co się stało i opadł na ziemię, ciężko dysząc. Mężczyzna odszedł nieco na bok i zanurzył palec drugiej ręki w swoim ramieniu, a następnie zaczął nim smyrać po ziemi - pisał coś? W tym samym momencie jednak pies odzyskał wigoru i szarpnął się ponownie, raz mocniej, tak że drzwi, które do tej pory były mu przeszkodą, teraz stały się poniekąd jego częścią. Wbite on je miał po swoim prawym boku, wyrwane z zawiasów targał po ziemi przesuwając się nie za szybko w kierunku Hana, bo jednak swoje ważyły. Najwyraźniej wyrwanie ich było mniej problematyczne niż targanie ich za sobą. Han miał naprawdę sporo czasu by cokolwiek zrobić. A pies szedł bezpośrednio na niego, w wolnym tempie. Gorzej, że Hana w tym momencie głowa bolała tak mocno, że kolory świata zaczęły mu się mieszać. Z ust zaś pociekła mu bezwiednie krew. Symptom tego, że coś się, de facto, z nim działo. I to niezbyt dobrego.

Wspomnienia Pani Zamku były... cóż, jak na razie stosunkowo monotematyczne. Chodziło o zabicie kogoś, w ten czy inny sposób, nie dało się uciec przed takim wnioskiem, ale dlaczego akurat te wspomnienia widziała Byakushitsune? Kto wie. Być może nawet nie było specjalnego powodu, dla którego to akurat te cząstki pamięci dziewczyny stawały się udziałem kobiety z GH. Dziwne byłoby natomiast, gdyby kobieta która aktywnie chciała zabić Nanayę, a przynajmniej osobę, w którą Nanaya "weszła", zaskarbiła sobie jednocześnie jej sympatię. Wedle wszystkich wskazań Byakushitsune nie była masochistką, a przynajmniej nie zdawała sobie z tego świadomie sprawy i nie zachowywała się jak jedna. Po rzuceniu pytania przez dziewczynę Pani Zamku zatrzymała się jednak w miejscu i spojrzała na nią z delikatnym uśmiechem. Najwyraźniej miała zamiar odpowiedzieć na pytanie zanim przystąpi do działania. Koniec końców jej rywala w tym wyścigu śmierci nie było nigdzie widać, więc chyba miała czas i komfort by to zrobić. - Nie zrozumiesz tego, ale czemu nie. Wzorem wszystkich książkowych bohaterów powiem ci co nieco na ten temat. Mój świat potrzebuje energii. Choć jest niezniszczalny, to bez energii staje się bardzo nieprzyjemnym miejsce. Robi się ciasno. Zbyt ciasno by oddychać. Potencjał mego zamku się zmniejsza. Widzisz... w moim świecie istnieje nieskończenie wiele możliwości. Kreacja tam jest niczym tutaj oddychanie. Tak jednak jak tu oddychać nie da się bez tlenu, tak tam nie da się kreować bez energii. Energii, której mój świat jednak nie kreuje, tak jak wasze drzewa tutaj kreują tlen. Energię muszę więc mu... dostarczyć. - w tym miejscu skończyła swoją opowieść i zaczęła ponownie skracać odległość dzielącą ją od Nanayi. Najwyraźniej tyle wyjaśnień musiało wystarczyć kobiecie. W momencie, w którym już, już miało dojść do konkretniejszych rękoczynów pomiędzy Byakushitsune, a Panią Zamku nagle wyrosło ostrze miecza. Przebiło się przez płaski dach budynku i skutecznie zniechęciło w pierwszej chwili atakującą od odebrania życia dziewczynie, a samą Nanayę od kontrataku. - Skacz. - usłyszała czlonkini GH znajomy męski głos, który przed chwilą słyszała też w uliczce. - Drugiej szansy nie będzie. - doszły jej kolejne słowa, a po nich cisza.

SP:
Goomoonryong - 50MM, płaszcz przekazany Nanayi, wściekłość Hana wywołuje mocny ból głowy, krwawi z buzi, brak nosa, znaczący problem ze strunami głosowymi uniemożliwiający normalne mówienie, problem z płynnym łapaniem oddechu, rana o głębokości 2-3 centymetrów na lewej ręce tuż nad dłonią, jak po przejechaniu dwóch pazurów po skórze, podobna, ale płytsza rana na wysokości zewnętrznej strony lewego uda, nie krwawią (tyle potrafisz wywnioskować w tym momencie o swoim stanie)
Nanaya - 45MM, Sunlight płaszcz Hana na niej, ubrudzone ubranie, kawałek z tyłu spłonął i odsłania nieco za dużo; nie ma prawego ramienia od łokcia po dłoń, dziwny "X" wymalowany jakąś substancją na czole, czarny, mocno wychudzona
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Sponsored content





Kamienny las - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 9 Empty

Powrót do góry Go down
 
Kamienny las
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 9 z 17Idź do strony : Previous  1 ... 6 ... 8, 9, 10 ... 13 ... 17  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: ARCHIWUM ŚWIATA :: Zachodnie Fiore :: Inne Tereny Zachodnie
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.