I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Droga. Taka z ubitej ziemi. Czasami nawet nie ubitej. Wlecze się ona przez wsie, miasta, góry a nawet przez łąki. Ze wschodu na zachód a czasem nawet są skrzyżowania i można sobie skręcić na północ i południe. ~~
MG
Gospoda pod ogolonym dzikiem była typową gospodą. Przesiadywali w niej typowi ludzie, sprzedawano w niej typowe rzeczy. Mieściła się nieco na pólnoc od Oak, na dość popularnej trasie Oshibana-Scater, tak więc zawsze im się wiodło. Ostatnimi czasy jednak wiodło się lepiej niż zawsze. Niedalej niż dwa dni temu minał ich bowiem pochód ludzi. Długi na 14km sznur ludzi ciągnął się i ciągnął a wielu znich przybywało do karczmy, jadło i piło. Tak więc Duncan, tutejszy oberżysta cierpiał aktualnie na brak wszystkiego. Tylko piwo które potajemnie mieszał z wodą jeszcze się ostało. To jednak nie zniechęcało tajemniczego przedstawiciela rady magów, przed siedzeniem w jego oberży i czekaniu... no właśnie. Duncan nie wiedzial na kogo czekał odziany w garnitur mężczyzna o mysich włosach, ale wiedział że magowie to zawsze są kłopoty. Zapłacono mu jednak dość obficie, tak więc teraz zamiast narzekać, siedział i wycierał kufel. Tak, właśnie w gospodzie pod ogolonym dzikiem, zebrać mieli się uczestnicy misji...
Czas na odpis: 08.11 godzina 20:00
Waam
Liczba postów : 70
Dołączył/a : 02/03/2013
Temat: Re: Jakiś tam gościniec Sob Lis 07 2015, 04:58
Z loterii:
Whaam: - Niezniszczalne bronie - Większa odporność na ból - Lisi ogon, będący bardzo czułą strefą erogenną - Zerowa szansa odblokowania drugiego źródła - Neonowe ubrania - Losowy kolor skóry
Przyszły król Dessertio przemierzał ubitą drogę z ziemi w swoim neonowym ponczo z kapturem na łbie. W sumie to ogon mu tam zwisał z tyłu, w sumie to jedynie dodawało mu szyku etc. a przynajmniej tak sobie to tłumaczył. Jedynie napił się wody z swojej manierki dochodząc pomału do karczmy, w której był umówiony na spotkanie z pracodawcą. Potrzebował w sumie zarobić, a miał nadzieje, że to zgłoszenie się zapewni mu dopływ środków finansowych. Za coś musiał w końcu kupić sobie wielbłąda i jakieś kozy, prawda? Co to za człowiek Dessertio bez wielbłąda i kóz?! Wszedł do środka rozglądając się za osobą, która miała być jego pracodawcą. Jego rubinowe oczy spoglądały na karczmarza i gościa w garniturze spod kaptura. Szybkim ruchem ręki przejechał po swej głowie. Za jednym zamachem zaczesując włosy w tył i ściągając kaptur. Prostym sposobem matematycznym nazywającym się wyliczanką "Ene due like fake" stwierdził, że gościu w garniturze to raczej będzie ten. Podszedł bliżej. - Nazywam się Waam. Przyjść tutaj ze względu na zlecenie -
Hilda
Liczba postów : 229
Dołączył/a : 06/10/2013
Temat: Re: Jakiś tam gościniec Sob Lis 07 2015, 23:21
Akiko miała pewne opory przed wejściem do karczmy. Była sama. Mimo, że umówili się z Tamim tutaj, chłopaka nigdzie nie było widać. Spóźniał się, a to jej nie dodawało pewności siebie. Martwiła się, że jeśli wejdzie sama, coś pójdzie nie tak... W końcu jednak weszła. Wnętrze gospody było przeciętne. Do bólu przeciętne. Akiko spojrzała jeszcze raz na opis osoby, która miała tutaj czekać na nią i na Tamiego. Musi tutaj gdzieś być, prawda? Zlustrowała pomieszczenie w poszukiwaniu tego -jeśli wierzyć opisowi - eleganckiego jegomościa. Znalazła go. Akurat, gdy jakiś chłopak z dziwnym akcentem przedstawił mu się, jako... Ktoś zainteresowany zleceniem. Co jeśli... Będą musieli przejść jakąś rozmowę kwalifikacyjną? A Tamiego nie ma...! Musi... Musi zająć to zlecenie dla nich! Podchodzi spiesznie i stając obok - jak się okazało - Waama, mówi: - Je-Jestem Kajit-Kajitsu Akiko!- Rzuciła, zacinając się.-Z-Zgłaszam się na zlecenie! Następnie zdając sobie sprawę, że jest nieco za głośno, dodała niemal szeptem: - Jestem... Jestem z Fairy Tail.
Ostatnio zmieniony przez Kajitsu dnia Pon Lis 09 2015, 17:04, w całości zmieniany 1 raz
Reschehedera
Liczba postów : 268
Dołączył/a : 09/12/2013
Skąd : Gdańsk
Temat: Re: Jakiś tam gościniec Nie Lis 08 2015, 01:10
Nieśpiesznym krokiem, opierając się o kostur, kierując się ku gospodzie szła Reszka z bardzo nietęgą miną. Ostatnio prześladował ją pech, którego w żaden racjonalny sposób nie mogła wyjaśnić. Wypadły jej włosy i była łysa. Koniec. Peruka, która teraz ratowała jej życie przed totalnym upokorzeniem nie podobała jej się za bardzo. To nie to samo co jej piękne, lśniące włosy. Unikała dłuższych dygresji na ten temat, wolała nie zaprzątać sobie głowy takimi sprawami. W końcu zdecydowała się na misję i chciała ją wykonać. Przegryzła jabłkową landrynkę z głośnym chrupnięciem, wyciągając kolejną z kieszeni. Odczuwanie pragnienia i głodu towarzyszyło jej… już sama nie pamięta jak długo. Nie mogła tego w żaden sposób zahamować, dlatego stwierdziła, że może landrynki ją uratują. Miała wypchane po brzegi nimi kieszenie najróżniejsze smaki, trafiły się nawet te lodowe i miętowe. Istny szał. Wnętrze budynku było po prostu przeciętne. Inaczej tego opisać nie mogła. Przypominało jej to miejsce, gdzie spotkała kiedyś Artema i Baeka. Cóż nie wspominała tego aż tak źle, jeśli nie licząc dołączenia do LN, a później zniknięcia Baeka bez słowa czym troszkę złamał jej serduszko. Przynajmniej teraz wyciągnęła z tego lekcję, którą zapamięta na całe życie. Nigdy nie ufaj mężczyźnie, który żywi się w twojej obecności ludzkim mięsem! Nieważne czy poczujesz wobec niego zainteresowanie. Rozejrzała się w poszukiwaniach swojego pracodawcy i zobaczyła kogoś kogo miała nadzieję nigdy nie spotkać. Waamcio, który uważa się za króla, chociaż ona uważała, że to sobie uroił. Chora głowa, chora głowa. Ostatni raz go widziała chyba jak sprzedała go w zamian za kozę, a może za wielbłąda? Nie pamiętała już tego, ale coś jej butelka mleka i karawana świtała. A później zauważyła, że piachożerca nabawił się uroczego i puchatego ogonka. Uśmiechnęła się pod nosem i podeszła do zebranej grupki przy człowieku prawdopodobnie z Rady. Stanęła obok Waamcia, tak aby nie było widać co mu planuje zrobić. – Witam, Amatullahimititahllamis Izz ad-Din al-Qassam Hariri, przyszłam tu w sprawie misji. – skłoniła się pracodawcy i dziewczynie, która stała obok nich. – Waamciu, ale masz fikuśny ogonek. – dodała o wiele ciszej pochylając się w stronę piaskożercy. Nie zastanawiając się długo nad swoim pomysłem lewą dłonią ścisnęła ogonek i zaczęła go macać. Starała się to robić tak, aby nikt tego nie zauważył. W prawej dłoni kostur, a w lewej ogonek. Zaczynało się naprawdę ciekawie.
Tami
Liczba postów : 71
Dołączył/a : 08/03/2015
Temat: Re: Jakiś tam gościniec Nie Lis 08 2015, 02:42
"Yabai... yabai... yabai!!" - Krzyczał w myślach Tami, biegnąc do umówionego miejsca. Pierwsza misja po wyjściu ze szpitala, a on znów musiał się spóźnić. Nikogo przecież nie będzie obchodzić to, że był na akcji dla dzieci, gdzie musiał grać pirata i zabawiać dzieci. Nie było czasu nawet się przebrać, zatem chłopak sprintował właśnie przez całą drogę odziany w strój korsarza. Wolał nie myśleć o tym, że zawiódł Akiko, tym bardziej nie mógł nawet na chwilę zwolnić tempa. Czy mogło być jeszcze gorzej? "To już niedaleko! Jeszcze tylko skręcić, a potem..." - Przerwał, a jego oczy rozszerzyły się gwałtownie. - DO STU TYSIĘCY BECZEK!! - Krzyknął, gdy na skrzyżowaniu nagle pojawił się przejeżdżający, mały powóz ciągnący jakiś towar do miasta. Toshiro nie był w stanie zatrzymać swojej szarży, co poskutkowało wpadnięciem prosto do jednej z załadowanych beczek, które oczywiście musiały być otwarte... Wyskoczył z powozu tak szybko, jak do niego wpadł i wznowił swój maraton. - Plef... Fuuj, co to śledź?! Cudnie... A może raczej cuchnie. - Wypluł surową rybę z ust. A od tego smrodu jeszcze zbierało mu się na łzy. Ostatnia faza biegu wydawała się minąć niemalże od razu. Tami otworzył gwałtownie drzwi, cały zdyszany i dosłownie wleciał do środka. - Już jesteeeeeaam! - Potknął się i upadł plackiem na ziemię przed wejściem. - Itte..tte..tte. - Podniósł się powoli ciężko na nogi. Uśmiechnął się delikatnie, widząc, że Akiko nadal tu jest i nie wyruszyła bez niego, równocześnie masując swoje obolałe czoło.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Jakiś tam gościniec Nie Lis 08 2015, 03:00
MG
I zbieranina dziwadeł zaczęła się zbierać. Pierwszy do pomieszczenia wparował czerwony niczym okres Waam. Zaraz po nim wpadła Akiko, a tuż za nią Reshka która złapała Waama za ogon, na co ten zrobił dziwną minę a coś w spodniach mu ożyło. Wtedy też Reschce zaczęła palić się peruka więc ta z okrzykiem przerażenia zrzuciła ją na ziemię. Ostatni do pomieszczenia wparował mocno cuchnący śledziem i zapłakany Tami, w którym gdyby nie głos Akiko nigdy nie rozpoznałaby Tamiego, głównie przez to że wyglądał jak Peon. Widząc to Akiko zachciało się siku. A co na to wszystko biedny radny? Patrzył oniemiały nie do końca wiedząc co z tym zrobić. Niezręczną sytuację przerwał karczmarz, upuszczając kufel i chowając się za ladą na widok Tamiego.-O kurwa.-Powiedział radny i nagle odkrywając że się spocił, poluzował koszulkę.-No to cały plan w pizdu.-Dodał niecenzuralnie.-Zmieniamy scenariusz. Ty-Tutaj wskazał Akiko.-Uratowałaś tę trójkę z rąk maga psychopaty. A wasza trójka jest jego ofiarami i teraz poszukujecie lekarstwa i zemsty. Wymyślcie sobie jakąś historię życia, ustalcie relacje i imiona. Pracujecie incognito, jako nie magowie. Nie możecie wzbudzać podejrzeń... większych niż już wzbudzacie. Jak tylko dowiecie się w jakim celu i dokąd prowadzi ten pochód, zanieście informacje o tym do rady magów gdzie zostaniecie solidnie wynagrodzeni. Czy to wystarczająco zrozumiałe?-Zapytał patrząc z dalszym zdumieniem na płonącą na ziemi peruke. O tak, jak ta misja się nie powiedzie, to JEMU się za to dostanie.-Koniec pochodu jest jakiś dzień szybkim marszem stąd. Powinniście szybko ich dogonić, jeśli już wyruszycie.-Dodał i starał się bardzo zignorować płacz Tamiego, burczenie w brzuchu Reszki, orgazm na twarzy Waama czy nerwowe podskakiwanie Akiko która bardzo musiała siku. Szybko wstał i wyszedł, uznając że grupka wie wszystko co musi a on spełnił swoje zadanie.
Stan postaci: Waam: Czerwona skóra, niezniszczalne bronie, Lisi ogon Akiko: Silniejsze zaklęcia rangi C Reschehedera: Łysa, lekko poparzona głowa - piecze, głodna i spagniona, niedziałają zaklęcia rangi D i CCki Tami: Śmierdzisz, płaczesz, wyglądasz jak Peon, osłabione umiejętności
Czas na odpis: 11.11 godzina 03:00
//Waam wrzuć wyniki konkursu w podpis//
Hilda
Liczba postów : 229
Dołączył/a : 06/10/2013
Temat: Re: Jakiś tam gościniec Nie Lis 08 2015, 19:53
Akiko nie do końca rozumiała co się dzieje... Nagle pojawiła się jakaś dziewczyna, pociągnęła za kusząco wyglądający, puchaty, lisi ogon czerwonoskórego Waama. Włosy blondynki zajęły się ogniem a potem spadły z jej głowy. Przez drzwi wpadł, a potem przewrócił się jakiś zielony stwór, przemawiający głosem podobnym do głosu Tamiego. Na dodatek pracodawca nagle oznajmił, że Pomarańcza uratowała wszystkich z rąk jakiegoś maga-psychopaty i teraz szukają zemsty oraz lekarstw na to co im zrobił... Z nerwów dziewczyna poczuła ciśnienie w pewnych rejonach swojego ciała i w czasie, gdy pracodawca szybko się ulatniał, ona podbiegła do karczmarza, by dowiedzieć się od niego lokalizacji najbliższej toalety. Gdy wróciła, pracodawcy nie było. A ona została sama z łysą blondynką o długim imieniu, ciągnącą za ogon czerwonoskórego chłopaka o błogim wyrazie twarzy, oraz zielonym "czymś", okrutnie śmierdzącym śledziem. Ten zapach wywoływał u Akiko łzawienie. Był nie do zniesienia. - Je... Jestem Akiko.- Przedstawiła się cicho, nie pewna imion innych, jak również tego, czy oni znają jej imię. Potem, wykonując ukłon dodała.- Y-yo... Yoroshiku onegai shimasu! Akiko postanowiła zapytać swoich przyszłych towarzyszy, czy pracodawca dawał im jakieś instrukcje, ponad to co sama usłyszała. Przez serię zacięć, mogli usłyszeć jak Pomarańcza streszcza im ogólny zamysł jaki przedstawił im mężczyzna: Przedstawiający ją jako wybawicielkę, a resztę grupy jako mścicieli szukających odczynienia rzuconych na nich uroków. Wszystko za pomocą swojego przyciszonego głosu. - I mamy dogonić ten pochód... Dowiedzieć się o-o co z nim chodzi... I wrócić do Rady... Tak? Udając... Kogoś innego...
Waam
Liczba postów : 70
Dołączył/a : 02/03/2013
Temat: Re: Jakiś tam gościniec Wto Lis 10 2015, 20:35
Waamu wiedział, że będzie źle, gdy tylko zobaczył, że weszła ona do lokalu. To tak jakby Bóg słońca kazał mu się pierdolić zsyłając tutaj to dziecię ciemnogrodu, które zaczęło go macać po ogonie. Od razu poczuł się błogo, a twarz starał się zasłonić swoim ponczem. Już myślał, że skończy się tutaj bycie dobrym Waamem i zajmie się gwałtem. Gdy tylko peruka zapłonęła Waam wybuchnął śmiechem tak ogromnym, że aż spadł z krzesła. - Dotknie ogon jeszcze raz to Waam przysięga, że się zapali coś jeszcze - po czym jedynie spojrzał na kompletnie łysą dziewczynę, gdy tylko wstawał z ziemi ocierając łzy i łapiąc oddech. - A z czego pałe taka łyso ma? Eunucha w haremie ktoś potrzebował i sie zgodziła? - rzucił dość wrednie do dziewczyny, po czym ściągnął swoje neowe ponczo. - Waam robić wyjątek, jeden i jedyny, niech nie myśli, że będzie więcej rzeczy dawał. Głowę sobie zakryje, bo Waam nie wytrzyma ze śmiechu - jedynie spojrzał na resztę, która w sumie mało go interesowała, gdyż byli dla niego oboje tylko Peonami, a zwłaszcza ten jeden, który serio wyglądał jak Peon. - Te, płaczący, weźmie ty mydło się umyje, bo śledziem walić -
Reschehedera
Liczba postów : 268
Dołączył/a : 09/12/2013
Skąd : Gdańsk
Temat: Re: Jakiś tam gościniec Wto Lis 10 2015, 21:59
Wszystko działo się zdecydowanie za szybko. Macała ogonek, zapaliła jej się peruka na co zareagowała przeciągłym piskiem, później wpadło to coś śmierdzące śledziem. Ale najgorsze było to, że każdy zobaczył jej łysą jak kolano głowę. Nawet pieczenie oparzonej skóry nie przeszkadzało jej aż tak bardzo jak gorzki smak upokorzenia. Dodając do tego fakt, że prawie zrobiła Waamciowi dobrze smerając go tylko po ogonku dobił ją do końca. Przecież ślubowała czystość do końca życia! Całkowicie nie potrafiła pogodzić się z faktem, że kapłanką w świątyni to ona nie jest i może zacząć robić co tylko jej się podoba. Zacisnęła mocniej dłoń na kosturze, próbując opanować łzy cisnące jej się w oczy. Każdy to widział, on nawet się z niej śmiał… Nie chciała słuchać słów, które wypowiedział po tym Waamcio, dobrze wiedziała, że na pewno jakieś kpiące uwagi na temat jej chwilowego bycia łysą wygłosił. Ze zdziwieniem przyjęła neonowe ponczo, szybko je zakładając na siebie, żeby ukryć rumieniec jaki pojawił się od razu na jej twarzy. Zupełnie jakby zawstydziło ją to, że dostała od chłopaka ubranie. Westchnęła przeciągle, wkładając sobie do ust kolejną landrynkę, musiała się uspokoić. A głośne burczenie w brzuchu wcale jej tego nie ułatwiało. Uważnie słuchała tego co mówił członek Rady, analizując i próbując od razu znaleźć najlepsze rozwiązanie dla sytuacji. Akiko miała uratować ich z rąk psychopaty, który prowadził na nich eksperymenty. Nowa tożsamość, relacje, brak magii. Nie podobało jej się to ostatnie. Chociaż patrząc na bycie wsparciem i tak nigdy nie walczyła w pierwszej linii. Skłoniła się na pożegnanie Radnemu. Pora zacząć robić cokolwiek. – Dobra, bierzemy się w garść – zaczęła, patrząc na wesołą zgraję, z którą miała mieć misję. – Po pierwsze wymyślamy sobie nowe imiona, historie i relacje nie muszą być jakieś spektakularne. Jedynie jeżeli ktokolwiek by nas o coś zapytał, a tylko jedna osoba może odpowiedzieć reszta przytakuje, co wy na to? – rozkręciła się, przejmując dowodzenie. – Nie możemy z tym za długo zwlekać i tak jesteśmy do tyłu. Istnieje zawsze szansa, że dogonimy ich dopiero w nocy… – wywód przerwało jej głośne burczenie w brzuchu, przez co już nie miała ochoty mówić więcej. – Zastanówmy się dobrze nad tym. Odeszła kawałek od swoich towarzyszy rozglądając się czy nikt nie zerka na nią podejrzliwie. Nie chciała być słabym ogniwem, dlatego musiała sobie troszkę pomóc. Naciągnęła kaptur od ponczo ukrywając w nim dokładnie swoją twarz. Jedno malutka pasywka nikomu przecież nie zaszkodzi. Dlatego użyła PWM: Błogosławieństwo Bożka Zdrowia, aby trochę podleczyć swoje poparzenia na głowie.
Tami
Liczba postów : 71
Dołączył/a : 08/03/2015
Temat: Re: Jakiś tam gościniec Sro Lis 11 2015, 00:24
Wait, what? To już było polecenie do całej misji? A gdzie dane szczegółowe? Czas na pytania? Tami nie zdążył nawet przetrawić słów eleganckiego kasanowy, gdy też już zniknął. Zwłaszcza, że połowa jego uwagi skupiała się na pozostałych osobach tu zebranych. Chłopak zmarszczył delikatnie brwi. "To nie było miłe. O ile dobrze zrozumiałem." - Pomyślał, przetwarzając w głowie słowa opalonego Alladyna. Toshipeon podszedł bliżej nieznajomej i rzekł współczującym głosem. - Nie przejmuj się, łysina to nic złego. Ma też swoje zalety. - Zaczął, a czując, że to nie wystarczy, by podnieść morale łysowłosej, dodał: - Na przykład... no... eee... buuu-uh-uh! - Popłakał się z łkaniem, gdy próbował zaznaczyć plusy posiadania łysiny. Chyba nie do końca tego chciał... Miał w zamiarze ją pocieszyć, a pewnie dobił ją jeszcze bardziej. "Cholera czemu ja płaczę?! Miałem powiedzieć, że zaoszczędzi na szamponach!" - Chłopak czuł mocną potrzebę płakania bez powodu i nie mógł tego powstrzymać. Po chwili jęk ustąpił, pozwalając chłopakowi normalnie przemówić. - Średnio zrozumiałem co nasz zleceniodawca od nas wymaga. Jakieś wymyślanie, pochód i zero magii? Dosyć nietypowa misja, nieprawdaż? - Przetarł rękawem łzy. Słysząc uwagę Waama na temat mydła, chłopak spojrzał na niego pytającym wyrazem twarzy. - A no tak, pewnie dziwi Was to wszystko. - Pokazał siebie ruchem ręki. - Nawet nie pytajcie. Arrrr. Miałem bardzo ciężki, dzień. Zazwyczaj prezentuję się odrobinę inaczej. - Skwitował swoje odzienie oraz zapach, nie mając nawet pojęcia, że inni widzą w nim zielonego orka. "Zaraz... Jakie "arrr"?"
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Jakiś tam gościniec Sro Lis 11 2015, 15:36
MG
O dziwo ani ponczo ani kaptur nie społonęło a dzielna Akiko chwilowo po powrocie z toalety mogła się cieszyć uspokojonym pęcherzem. W każdym bądź razie Karczmarz nie wywalił jeszcze dziwnej zbieraniny z karczmy i mogli oni dalej omawiać swój genialny plan działania. W między czasie Reszka postanowiła użyć nieco ze swej magii i wyleczyła poparzenia głowy. Całkiem cwany manewr.
Stan postaci: Waam: Czerwona skóra, niezniszczalne bronie, Lisi ogon Akiko: Silniejsze zaklęcia rangi C Reschehedera: Łysa, głodna i spagniona, niedziałają zaklęcia rangi D i CCki Tami: Śmierdzisz, płaczesz, wyglądasz jak Peon, osłabione umiejętności
Czas na odpis: 17.11 godzina 16:00
//W sumie wpiszcie w sygnę jeszcze dokładny ubiór i rozmieszczenie EQ które macie ze sobą//
Waam
Liczba postów : 70
Dołączył/a : 02/03/2013
Temat: Re: Jakiś tam gościniec Czw Lis 12 2015, 01:35
Waam jednie podszedł bliżej wyjścia, po czym spojrzał na resztę. Mimo tego, że nie bardzo chciało mu się z nimi współpracować to niestety był na to skazany. Jedynie głośniej westchnął. Patrząc na wszystkich jedynie wskazał palcem na Akiko. - Jak powiedzieć radny, ty nas uratować, my być zakładnicy i inne pierdu pierdu. Jak ktoś coś mówić ty musieć coś wymyśleć - po czym jedynie z pokazujące zmienił gest na ruszający się palec w jego stronę - A teraz wy nie stać jak kaktusy na pustyni, musieć ruszać. Im prędzej tym lepiej da nas. Im szybciej dogonić pochód tym więcej czasu mieć - założył ręce na wysokości klatki piersiowej. Spojrzał na Reszkę, a potem na Tamiego. - Peon najlepiej, by się nie odzywać, źle to będzie wyglądać, zwłaszcza, że co chwila płacze. Można powiedzieć, że to biedny chłopiec czy inne sraty taty -jedynie czekał na reakcję grupy - Nazywać mnie Muhammad Avdol. Te głupie Fioryjskie imiona nie pasować mi do akcent -
Hilda
Liczba postów : 229
Dołączył/a : 06/10/2013
Temat: Re: Jakiś tam gościniec Nie Lis 15 2015, 12:15
Widząc żałość Reszki, Akiko podeszła do niej i położyła dłoń na jej ramieniu w geście wsparcia. Brak włosów musiał być dla niej bardzo upokarzający, skoro nosiła perukę. Dziewczyna to rozumiała. - Nie powinieneś się tak z niej śmiać...- Zwróciła uwagę Waamowi, który nim jeszcze skończyła podarował Reschehederze fragment swojego stroju. Mimo tego szyderstwa był więc dobry. Podsumowanie sytuacji przez Waama nie okazało się być dla Pomarańczy żadną nowością. Czyli udało jej się usłyszeć wszystko. Problemem jednak miało być wymyślenie sobie przykrywki. Akiko była w połowie Sinką, co w sumie mogłoby być całkiem dobrym "przebraniem". Szkopuł w tym, że nie znała języka, poza kilkoma zwrotami oraz słówkami zasłyszanymi w dzieciństwie. Jakieś imię... Jakieś imię... Oni... Czarny... Onikurosawa... Ta... Takara? Onikurosawa Takara? Niee... Przecież to imię ... Takary, prawda? - Ku... Kudamono. Kudamono A-azuko.- Rzuciła po dłuższej chwili zastanowienia. Tak. To będzie dobre imię. Pozostało jej czekać na decyzje innych. Jeśli ruszą, pójdzie z nimi.
Tami
Liczba postów : 71
Dołączył/a : 08/03/2015
Temat: Re: Jakiś tam gościniec Pon Lis 16 2015, 20:53
Szykował się niemały teatrzyk. W końcu coś nowego dla odmiany, niż monotonne misje z trzepaniem minionów, może cała misja obejdzie się bez używania magii czy też wszelkiej przemocy. Bowiem Tami nie miał na to najmniejszej chęci, nie dziś... "Zatem, trzeba wymyślić sobie jakiś wizerunek? Brzmi ciekawie. Co by tu... Weteran wojenny? Arystrokrata? A może..." - Chłopak zastanawiając się nad rolą, odruchowo spojrzał na ziemię, a dostrzegając swoje buty, żarówka zaświeciła mu nad głową. - Zatem ja będę piratem. Arrrrr! Zwać się będę Captain...*niuch niuch*Em... Captain Ross o'Filet - Pierwsze co mu przyszło do głowy, czy może raczej nosa. Przynajmniej by pasowało! Peon nagle rozpłakał się po skończonej wypowiedzi, sam nie wiedząc za bardzo czemu, zatem uznał po prostu, że to ze wzruszenia na swój idealny pomysł na wizerunek. - *Chlip*Dodajcie też, że płaczę, ponieważ*Chlip*straciłem wszelką nadzieję, na odnalezienie dawnej załogi i swojego ukochanego okrętu, który się zwie "Lagged Ducks". "Na syreni ogon, to świetny pomysł! To na pewno łzy wzruszenia. No bo co innego, jakaś klątwa?"
Reschehedera
Liczba postów : 268
Dołączył/a : 09/12/2013
Skąd : Gdańsk
Temat: Re: Jakiś tam gościniec Wto Lis 17 2015, 15:59
Na pocieszający gest Akiko zareagowała słabym uśmiechem. Wydawała się być ona uczynną i miłą dziewczyną. Chociaż nadal czuła zażenowanie tym co stało się z peruką. Z niebywałym zadowoleniem stwierdziła, że PWMce udało się wyleczyć poparzenia od peruki. Przynajmniej jedną rzecz miała z głowy, teraz trzeba wymyślić jakąś nową tożsamość. Spojrzała z rozbawieniem na Waamcia i jego królewskie zapędny, znowu zaczynał traktować wszystkich jak swoich poddanych. Ten to nigdy z tym swoim śmiesznym podejściem do świata się nie zmieni. Wygładziła płaszczyk w zamyśleniu, nie miała ochoty wymyślać czegokolwiek co by do niej w żaden sposób nie pasowało. Musi być to proste, a jednak pełne klasy. – Tak, oczywiście, Królu – skłoniła się, Waamciowi i szybko wyprostowała. – Himiti Qassam, mam nadzieję, że wymówienie tego nie będzie sprawiało wam żadnych problemów. Chciała podejść do Waama, jednak szybko zmieniła zdanie i udała się do miejsca, gdzie stał pan karczmarz. Lepiej spytać się czy widział coś niezwykłego niż potem pluć sobie w brodę, że nic się nie zrobiło. Poprawiła kaptur zasłaniając łysinę, nie chciała, aby ktokolwiek znowu wybuchnął śmiechem na ten widok. Wolała być poważną i odpowiedzialną w grupie, sama postać Tamiego nie należała do pospolitych. Dodatkowo ten zapach… Skrzywiła się, nawet z takiej odległości nadal go czuła. Zaburczało jej w brzuchu, znowu. To powoli stawało się tradycją. – Przepraszam, czy mógłby mi pan powiedzieć coś o tej grupie? Zauważył pan coś niezwykłego? Mówili coś interesującego? – skłoniła się w geście pełnego szacunku i cierpliwie czekała na odpowiedź. Po otrzymaniu takowej podziękuje i wyjdzie razem z resztą, a jak niczego się nie dowie to… przeprosi za zawracanie głowy i też wyjdzie za resztą.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.