HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Amatullahimititahllamis 'Reschehedera' Izz ad-Din al-Qassam Hariri




 

Share
 

 Amatullahimititahllamis 'Reschehedera' Izz ad-Din al-Qassam Hariri

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Reschehedera


Reschehedera


Liczba postów : 268
Dołączył/a : 09/12/2013
Skąd : Gdańsk

Amatullahimititahllamis 'Reschehedera' Izz ad-Din al-Qassam Hariri Empty
PisanieTemat: Amatullahimititahllamis 'Reschehedera' Izz ad-Din al-Qassam Hariri   Amatullahimititahllamis 'Reschehedera' Izz ad-Din al-Qassam Hariri EmptyNie Lut 23 2014, 16:29

Imię:
Krople potu spływały po szyi dziewczyny, wsiąkając w białą sukienkę. Materiał był cienki, acz przewiewny, jednak nawet on nie potrafił poradzić sobie w takiej sytuacji. Lada moment słońce miało znaleźć się w zenicie, a ona dalej nic nie zrobiła. Stała w oknie, patrząc na krzątających się ludzi po głównej drodze. Zmierzali do domów, szukając schronienia przed strasznym ukropem. Nie dziwiła się im, sama nie miała ochoty nigdzie wychodzić.
- Amatullahimititahllamis, czas już wychodzić.

Pseudonim:
Stąpała ostrożnie bosymi stopami po rozgrzanych, kamiennych blokach. Nie mogła się spóźnić, nie wie, co by się wtedy stało, ale nie chciała być pierwszą osobą, która to sprawdzi. Garstka ludzi skłoniła się jej z szacunkiem, co się dziwić, w końcu Dwunasta Kapłanka – Reschehedera zmierzała właśnie do świątyni, aby oddać należytą część Bogu Życia po Śmierci.

Nazwisko:
Sama panienka  Izz ad-Din al-Qassam Hariri wkroczyła do świątyni zdecydowanym krokiem. Miała jeszcze całe dziesięć minut w zapasie, więc zdąży się do wszystkiego dobrze przygotować. Podeszła powoli do głównego ołtarza, opierając się o jedną z kolumn. Jedenasty Kapłan nie zauważył jej obecności, był pochłonięty modlitwą, choć na jego czole pojawiła się widoczna zmarszczka. Duszność i zapach dawały mu już się we znaki. Biedaczysko.

Płeć:
Kobieca intuicja podpowiadała jej, że dzisiejszy dzień będzie cięższy niż zwykle. Czuła jak szata przykleja jej się do ciała, krępując ruchy i wywołując odruchy wymiotne. Nie cierpiała takiej pogody. Zapach stawał się wtedy intensywniejszy.

Waga:
Przy wadze 47 kilogramów już dawno powinna nie wytrzymać tego wszystkiego co robiła, taki tryb życia nie jest dobry dla ludzi.

Wzrost:
Mając 159 już dawno powinna coś z tym zrobić, jakieś buty na podwyższeniu czy coś, jednak problemem by ło to, że Reschehedera ich nie nosiła. Nie lubiła tego.

Wiek:
Dziewiętnaście wiosen, to dużo, czy może jednak mało? Już prawie cztery lata odkąd została Dwunastą Kapłanką.

Gildia:
Unikała ludzi, potrafiła tylko rozmawiać na spokojnie ze swoim bratem bliźniakiem. Dlatego była Samotniczką.

Miejsce umieszczenia znaku gildii:
Jej ciało było czyste, pozbawione jakichkolwiek znaków.

Klasa Maga:
Co i tak nie zmienia faktu, że nadal była tylko zerem.

Wygląd:
Nie potrzebowała nigdy lustra w domu. Podała szczotkę Titusowi, siadając na kamiennej podłodze. Lubiła te krótkie chwile, w których mogli być tylko sam na sam. Wszystko się zmieniło, gdy zostali oni wybrani na Kapłanów w świątyni. Oboje tego nie chcieli, jednak nie mogli sprzeciwić się losu. Bogowie wskazali właśnie ich, przodkowie zadecydowali o tym samym. Decyzja została podjęta z dniem ich narodzin. Z rozmyślań wyrwał ją głos brata:
- Znowu ci włosy urosły siostrzyczko, jak tak dalej pójdzie, zaczniesz po nich deptać. Naprawdę, kto się spodziewał, że można je mieć takie długie. Przeczysz wszystkiemu co dotyczy naszej ojczyzny. – powiedział spokojnie, czesząc delikatnie jej długie, lekko kręcone, blond włosy.
Zmarszczyła tylko w odpowiedzi cienkie brwi, patrząc na niego wilkiem. Nie lubiła, gdy ktoś wypominał jej to, czemu nie była winna.
- Sam nie jesteś lepszy. Musimy chyba ściąć grzywki, niedługo zaczną one przysłaniać nasze zielone oczy. Jeszcze chcesz coś widzieć, prawda, bracie? – odpowiedziała, zaciskając malinowe usta w wąską linię. Wzdrygnęła się jak poczuła, że Titus zaplata jej warkocze. Nie cierpiała tego.
- Taki to nasz los. Jesteśmy identyczni, wzrost, waga, pieprzyk w tym samym miejscu pod lewym okiem. Nawet budowa ciała jest podobna, tylko tobie zaczęły rosnąć cycki w wieku dziewiętnastu lat! Kto się tego spodziewał! Aż mam ochotę cię pomacać. – zaśmiał się przyjemnym dla ucha głosem, roztrzepując jej włosy. – Chyba powinnaś zmienić te ozdoby po bokach.
Prychnęła tylko, zaplatając dłonie na brzuchu.
- Nic mi nie odpowiesz, prawda? Chociaż spodziewałem się odpowiedzi, że sam nie jestem lepszy i noszę to jako kolczyk. Widocznie nie masz humoru. Ramiona masz moim zdaniem za szczupłe, a jednak masz mięśnie, oczywiście nie tak duże jak ja, ale to też coś. Dodatkowo ta kremowa sukienka, która przy odcieniu twojej cery wygląda dziwnie. Jesteś za blada jak na taki klimat, dodatkowo chodzisz boso. Jakieś nowe przyzwyczajenia? – ciągnął dalej, nie zwracając uwagi na zachowanie siostry.
- Och, uspokój się, młodszy braciszku.

Charakter:
- Powiedz mi, jaka powinna być prawdziwa Kapłanka?
Zapadła cisza, słychać tylko było tykanie zegara w pokoju obok.  Amatullahimititahllamis zmarszczyła brwi, nie bardzo rozumiejąc, co chce jej przez to powiedzieć Główny Kapłan Świątyni. Nigdy nie zdarzały się takie sytuacje, że on prosił kogoś na prywatne rozmowy. Miała tylko taką jedną, w dniu swoich szesnastych urodzin, gdy oznajmiono jej o wyborze na Dwunastą Kapłankę. Powinna być dumna z tego powodu, w końcu to zaszczyt dla rodziny, jednak ona wtedy odczuwała tylko niepokój. Nie mogła odmówić, odznaczałoby to hańbę. Dlatego zrezygnowała ze swoich wcześniejszych marzeń.
- Zawsze opanowana i spokojna, nie dająca się nikomu wytrącić z równowagi. Powinna emanować swoim doświadczeniem, boskością i autorytetem. Zawsze oddana w sprawy innych, chętna do pomocy, pokorna przed swoim bogiem i posłuszna. Nie powinna unosić się gniewem, musi pozostać czysta do końca swojego życia, jeśli się splami to wtedy straci wszystko. – odpowiedziała spokojnym, acz pewnym głosem. Wiedziała co mówi, taka właśnie była.
Titus zawsze z tego powodu się z niej naigrywał. Zachowywała się podręcznikowo, nigdy nie wyrażała więcej emocji niż potrzeba, tylko w stosunku do brata zachowywała jakąś normalną minę. Nosiła wieczną maskę, którą zdejmowała w obecności bliskich. Po odejściu rodziców zmieniła się. Musiała dbać o rodzinę, jako starsza siostra. Nauczyła się wtedy odpowiedzialności, chociaż przymykała oko na wybryki braciszka. Póki sytuacja nie dotyczyła bezpośrednio jej, nie mieszała się w żadne spory czy potyczki słowne. Nie lubiła tego, strasznie ją to nużyło.
-Masz rację, jednak zapomniałaś o bardzo ważnej kwestii. Musisz być bezwzględna. Rozumiesz to? Jeśli taka się staniesz, będziesz mogła w przyszłości zostać wybrana na Główną Kapłankę. To tyle, możesz już iść, nie zawiedź mnie. – powiedział znudzonym głosem, wracając do papierów.
Reschehedera pokłoniła się i wyszła. Bezwzględna? Taka była od urodzenia. Nie znała litości.

Historia:
Lubicie bajki? Pewnie dużo się ich nasłuchaliście, jak byliście dziećmi. O dzielnych rycerzach, pięknych królewnach i złych smokach. Dlatego ja zanudzę was kolejną opowieścią, która nie kończy się szczęśliwie. Jednak wysłuchajcie jej proszę do końca, bo może was ona zainteresować.
Dawno, dawno temu, w krainie wiecznie skąpanej słońcem…



Słońce znajdowało się wysoko na niebie. Mieszkańcy małego miasteczka otoczonego pustynią i małymi ilościami zieleni, zajmowali się jak zawsze swoimi sprawami. Dwójka sześciolatków biegła w kierunku zacienionego i chłodnego miejsca między wielkimi kaktusami. Nie przejmowały się one niczym, żyły w swoim małym świecie, mając tylko siebie. Dziewczynka wyciągnęła do chłopca dłoń, wyglądając na zniecierpliwioną. Nie lubiła czekać, a ociągający się Titus, irytował ją jeszcze bardziej niż zwykle. Chciała odpocząć i skryć się przed żarem, póki jeszcze nie był on aż tak wielki. Pociągnęła brata z całej siły i oboje wylądowali na ciepłym piasku. Już dawno przestali przejmować się ziarenkami we włosach czy na ubraniach. W końcu przez te lata zdążyli się przyzwyczaić do tego wszystkiego. Tylko bali się zwierząt żyjących na pustyni. Skorpiony, węże wydawały się czymś przerażającym, na samo wspomnienie o nich, ogarniało ich paniczne przerażenie.
- Siostro, dlaczego ludzie zmierzają do świątyni? – spytał po chwili chłopak, przekręcając się na brzuch, aby lepiej widzieć wyraz twarzy dziewczyny.
Dziewczyna podniosła się do siadu, patrząc na korowód w czarnych i białych strojach. Zmarszczyła delikatnie brwi, próbując zastanowić się, co powinna powiedzieć. W końcu nie potrafiła nazwać dobrze tego wszystkiego, co się dzieje. Słyszała, że pan Amir umarł dwa dni temu. Matka coś o tym wspominała, gdy tata wrócił z pracy, robiąc dla niego posiłek. Może chodziło właśnie o to? Nigdy nie miała pewności, że to co myśli jest prawdziwe czy to tylko wyobraźnia płatała jej figle, podsuwając niemożliwe scenariusze.
- Pan Amir zmarł, pewnie idą teraz do świątyni, aby pomodlić się za jego duszę. – odpowiedziała powoli, przesypując piasek między palcami.
Titus zadumał się przez chwilę, po czym zagadną siostrę ponownie.
- Dlaczego to ma się akurat odbywać w świątyni? Przecież to dziwne. – drążył temat dalej, podrywając się do siadu. Zrobił to oczywiście ostrożnie, nie chciał powtarzać sytuacji sprzed kilku miesięcy, gdy niechcący oparł się o kaktus. Wyciąganie kolców z niektórych części ciała, nie było przyjemne.
Dziewczyna przetarła oczy, grzywka kleiła się niemiłosiernie od spływającego potu. W takich momentach chciała chwycić za nożyczki i ściąć włosy. Jednak nie mogła, rodzice uważali, że przed ślubem to przynosi kobiecie pecha, przez co może zostać starą panną. Wydęła usta, spoglądając na brata. Zawsze myślała, że da on sobie ze wszystkim sam radę, ale nadal zadawał trudne pytania, na które nie potrafiła odpowiedzieć.
- W końcu tam są Kapłani to może dlatego… Nie wiem. – odparła, naburmuszonym tonem. Zerknęła na niebo, aktualnie słońce zostało przysłonięte przez niewielkie chmurki. – Ścigajmy się do domu! – dodała szybko, podrywając się od razu do biegu.
Roześmiała się szczerze na widok miny brata, który dopiero po chwili dołączył do zabawy. Ich głosy rozniosły się po ulicy, a ludzie tylko spojrzeli na nich złowrogim wzrokiem. Zrobili coś nieodpowiedniego, ale nie mogli mieć im tego za złe. W końcu to nadal byli tylko dziećmi, które nic nie wiedziały o takich sytuacjach. Jednak zatrzymali się, gdy zobaczyli płaczących żałobników. Nie rozumieli jeszcze tego aż tak bardzo, wiedzieli tylko, że to musi być dla nich smutne.

Wtedy po raz pierwszy zobaczyli co to znaczy ulotność życia. Zapamiętali dobrze ten widok. Jednak żyli dalej przez kolejne lata, zdając sobie sprawę co to oznaczało. Śmierć czekała ich wszędzie, nigdy nie mogli wiedzieć kiedy nadejdzie. Aż w końcu w dniu szesnastych urodzin bliźniąt…



Wpatrywała się pustym wzrokiem w szatę. Oczy po raz kolejny tego dnia wypełniły się łzami. Myślała, że urodziny są najlepszym dniem w roku, wyczekiwała ich, ale musiała się przeliczyć. Nie chciała pamiętać; zostanie Dwunastą Kapłanką było gorszym wyrokiem niż śmiertelna choroba. Próbowała odmówić, jednak nikt nie słuchał tego co próbowała im powiedzieć. Miała zacząć od jutra. Musiała całkowicie oddać się temu zadaniu.
Usłyszała dziwny dźwięk z pokoju rodziców. Wstała z łóżka i powoli udała się w tamtym kierunku. Matka zachowywała się dziwnie, po tym jak Kapłan skończył z Reschehederą rozmawiać, udał się właśnie do rodzicielki. Nie widziała jej od tamtego czasu, dlatego zaczynała się martwić.
Zajrzała do pomieszczenia i od razu stanęła jak wryta. Nie było już tu większości rzeczy rodziców, a matka pakowała resztę.
- Mamo, wyjeżdżamy gdzieś? – spytała powoli. Nie usłyszała odpowiedzi, dlatego podeszła, chcąc złapać kobietę za tył szaty. – Mamo, wszyst…
- Nie dotykaj mnie! – odpowiedziała kobieta zimnym głosem, odtrącając wyciągniętą dłoń córki.
Ta cofnęła się wystraszona, potykając o rąbek sukienki, przez co przewróciła się na podłogę. Oczy miała wypełnione strachem, nie mogła zrozumieć dlaczego kochająca ją zawsze matka, potraktowała Reshehedere właśnie w taki sposób. Przez głowę przeleciało jej tysiące obrazów związanych z dzieciństwem. Dlaczego? Zawsze wydawało jej się, że matka była dla niej najbliższą osobą pod słońcem. Nie wiedziała nawet co powinna na to odpowiedzieć. Mogła tylko obserwować jak rodzicielka w skupieniu pakowała resztę rzeczy. Wszystko zaczęło stawać się szare. Czekała, aż ponownie na nią spojrzy, zobaczy co tak naprawdę w sobie ukrywa. Chciała jej pomóc, uwolnić od ciężaru zmartwień i smutku.
Nie wiedziała ile tak klęczała, czy minęły minuty, czy może całe godziny. Nie zastanawiała się, gdzie podziewa się Titus w tym czasie, chciała jedynie wiedzieć, dlaczego matka ją odtrąciła. Przecież zawsze była posłuszna, nigdy nie postępowała źle, pomagała jak tylko mogła. Nawet zaczęła planować, znalezienie sobie pracy. Słyszała jak ktoś mówił, że przydałaby mu się pomoc w opiece nad dzieckiem. Ale… Nie mogła. Bycie Kapłanką wiązało się z wieloma aspektami, musiała się pożegnać z normalnym życiem. Czekało ją teraz wiele godzin nauki, nie znała się na tych sprawach, nawet nigdy nie wyjechała ze swojego rodzinnego miasta. Nie znała świata, więc po co miała udawać kogoś kim nie była? Podobała jej się prostota życia, wolała pracować na siebie. A teraz…
Podniosła wzrok, gdy usłyszała ciszę. Matka skończyła zbierać rzeczy, teraz tylko patrzyła na nią pustymi oczami. Próbowała się odezwać, jednak wolała spuścić głowę i czekać na słowa kobiety. Nie chciała więcej podpaść, wolała zostać na zawsze posłusznym dzieckiem.
- Ja i ojciec wyjeżdżamy. – powiedziała sucho, wynosząc ostatnie pakunki na korytarz.
Dziewczyna podźwignęła się na nogi, czując odrętwienie. Trzymając się ściany, podążyła powolnym krokiem za matką. Chciała tak wiele się dowiedzieć. Dlaczego ich opuszczają? Czy zrobili coś nie tak? Przecież… Zobaczyła rodzicielkę rozmawiającą z obcymi mężczyznami, którzy za jej poleceniem wynieśli bagaże. To była jej ostatnia szansa, przecież mogły już się nigdy nie zobaczyć. Nie chciała na to pozwolić, musiała to zrobić dla Titusa.
- Dlaczego…? – wyszeptała, zwracając na siebie uwagę tych ciemnych, niebieskich oczu, które w tym momencie obdarzyły ją ogromną niechęcią.
Nie milczała długo, odwróciła się tylko, przemawiając głosem ostrym jak brzytwa.
- Nigdy tak naprawdę nie byliście naszymi dziećmi. Miałam siostrę bliźniaczkę, ja byłam starsza, ona młodsza. Rodzice ją uwielbiali, tak jak wszyscy dookoła. Przez swoje zielone, urocze oczęta, potrafiła zmiękczyć każdego. Dlatego zawsze ona była najważniejsza. – przerwała na moment, zaciskając dłonie w pięści. – Podobnie jak ty i Titus w wieku szesnastu lat została Kapłanką. Wszyscy gratulowali naszej rodzinie mówiąc jaki to zaszczyt. Ja zawsze wiedziałam, że to nie jest nic wspaniałego. Wychowywałam was w wierze, że takie zadania są straszne. Moja siostrzyczka cieszyła się z tego powodu, tryskała energią, traktując to jak nowe wyzwanie. Gdy skończyła siedemnaście lat pojawił się twój ojciec. Miała na jego punkcie chorą obsesje, przez co zaczynała opuszczać swoje modlitwy w świątyni. Skończyło się na tym, że zaszła w ciąże, a ten tylko zwinął swoje rzeczy i uciekł. – prychnęła pogardliwie, zbliżając się do wyjścia. – Nasza rodzina okryła się hańbą, a twoja matka umarła podczas porodu. Jako jej starsza siostra musiałam się wam zająć, co zrobiłam bardzo niechętnie. Chciałam wychować was na normalnych, jednak dzisiejszy dzień przelał czarę goryczy. Postanowiliśmy, że odejdziemy. Nigdy się nie zobaczymy. Żegnaj, Amatullahimititahllamis. Życzę ci, żebyś uniknęła losu matki. – zakończyła wychodząc na ulicę.
Ciałem dziewczyny wstrząsnął dreszcz, a z ust dobiegł krzyk rozpaczy. Nie chciała rozumieć tego, czego się dowiedziała. Wolała osunąć się na ziemię i skulić się, płacząc głośno. Przestała przejmować się wszystkim co ją otaczało. Czuła jak rozsypuje się na miliony kawałeczków, których już nigdy nie będzie mogła zebrać w całość. Ból, tylko to odczuwała. Zawsze myślała, że ma idealną rodzinę, a jak się okazało, nawet nigdy nie znała swoich rodziców. Została podrzutkiem, którego porzucono, gdy tylko znudziła się. Wszystkie puste słowa jakie usłyszała w swoim życiu, zaczęły powracać ze zdwojoną siłą. Wplotła we włosy palce, próbując jakoś ulżyć sobie w bólu. Nie wiedziała co zrobić w takiej sytuacji. Chciała zapomnieć, pozbyć się wspomnień, które przytłaczały swoją obecnością.
Titus znalazł ją kilka godzin później, jak dalej żałośnie płakała. Oboje rozpaczali całą noc, próbując pocieszyć się nawzajem.

Strata okazała się wielka, odczuwali wtedy wielką rozpacz, jednak Kapłani pomogli im. Powoli wracali do normalności, wdrążając się w życie kapłańskie. Po pewnym czasie zapominali o swoich obiekcjach co do tego wszystkiego. Oczywiście, tęsknili za rodzicami, a tych prawdziwych bardzo chcieli poznać. Szukali jakiś informacji o nich, jednak nic nie znaleźli. Mijały lata, aż w końcu stało się coś, o czym na zawsze Reschehedera chciała zapomnieć lub cofnąć czas…



Uciekała. Zaciskała prawą dłoń z całej siły na kosturze. Nie mogła go zgubić, gdyby to zrobiła byłoby po niej. Oddychała płytko, trzymając mocno w lewej dłoni rąbek sukienki. Nie chciała przewrócić się, wtedy by musiała przyjąć swoją przegraną. Nadal nie wiedziała jak to się stało. Bała się. Czuła pod nogami piasek, temperatura spadała, a na ciele pojawiła się gęsia skórka. Próbowała sobie przypomnieć, dlaczego postanowiła wyjść o takiej godzinie z domu. Ale martwiła się o braciszka, przecież dochodziła już trzecia w nocy, a on nadal nie wracał. Postanowiła go szukać. Gdzieś w okolicy terenów za świątynią zobaczyła to coś. Nie potrafiła nawet tego opisać, słowa nie umiały tego określić.
W starych księgach znalazła informacje o różnych demonach, które czasami nawiedzały miasta, gdy bogowie nie są zadowoleni z postępowania mieszkańców. Zwykle działo się to podczas bardzo haniebnego grzechu, napawający ludność obrzydzeniem i wielką pogardą. Nie miała pojęcia co mogło do tego doprowadzić i dlaczego właśnie ona miała stać się ofiarą tego czegoś. Nigdy nie łamała zakazów czy zasad panujących w świątyni. Nie spóźniała się, zachowywała cierpliwość, nikomu nie odmówiła pomocy, a skończyła właśnie w taki sposób. Musiała tylko mu uciec lub znaleźć innych Kapłanów, którzy pomogą jej ze zgubioną duszą. Nie spodziewała się, że kiedykolwiek spotka coś takiego na swej drodze. Niby uczono ją tego wszystkiego podczas szkolenia, jednak nie brała tego aż tak na poważnie. W końcu spotkała ją za to kara.
Uspokoiła się i zignorowała zbliżającą się falę mdłości, która powoli dawała jej o sobie znać. Wystarczy, jak uspokoi się dostatecznie dobrze, wtedy jakoś sobie z tym poradzi. Poczuła się naprawdę źle, gdy przez głowę przeleciały jej obrazy wszystkiego co dziś zdążyła zjeść. Niepotrzebnie dała się namówić na dodatkową porcję smażonego ryżu, okazało się to zgubnym dla jej żołądka.
Gwałtownie skręciła w najbliższą uliczkę. Musiała uważać na kamyki, jeśli któryś wbije się w stopę to od razu może poddać się. Nadal odczuwała adrenalinę, buzującą jej w żyłach, nie miała zamiaru poddawać się tak łatwo.  W końcu posiadała swoją dumę, nawet jeśli ze strachu dostawała drgawek nic nie zmieni tego, że tak łatwo nie da się. Zorientowała się w jakiej okolicy, znajdowała się niedaleko domostwa Główny Kapłan, powinna dać radę do niego dotrzeć. Wzięła głęboki wdech, aby zapanować nad falą nadziei, która powoli ogarniała jej umysł. Nie mogła dać się wytrącić z równowagi, wszak zostało jej tak niewiele!
Otworzyła szerzej oczy, orientując się, że znalazła się w ślepej uliczce. Rozpacz, która zaczęła ogarniać ją zewsząd bolała, paliła jej skórę, próbowała zdusić falę nagłego płaczu. Poczuła zapach stęchlizny i rozkładu jeszcze wyraźniej, nawet nie wiedziała kiedy zwolniła, jednak nadal miała drobną przewagę. Wycofała się pod ścianę, uważnie patrząc na demona. Wydawał się jeszcze większy i paskudniejszy niż wtedy, gdy zobaczyła go po raz pierwszy. Poprawiła uchwyt na kosturze, próbując zorientować się czy uda się wykorzystać go w pełni.
Czas się dla niej zatrzymał, gdy ujrzała potwora w blasku księżyca. Jego oczy… Wydawały się całkiem ludzkie i rozumne. Dodatkowo ich zieleń przypominała jej o czymś. Zadrżała, gdy wzrok zacząć świdrować jej sylwetkę tak jakby chciał zobaczyć jej duszę. Nie miała zamiaru poddawać się. Gdy tylko kreatura rzuciła się na nią, wyciągnęła przed siebie kostur. Świat ruszył na nowo, a ona w końcu ujrzała to czego nie chciała.
Poczuła na swojej twarzy coś ciepłego, co zaczynało spływać na ubranie. Jęk żalu i bólu, który utkwił w nocnej ciszy. Świszczący oddech, usta z których wypływała krew i te delikatne dłonie, ocierające jej łzy z oczu.
- Och… Ktoś tu chyb… Nie ma się czym mar… Tylko nie pła… - nie słyszała wypowiedzi, którą przerywały kolejne ataki kaszlu, czy krztuszenia się krwią.
Znajome dłonie powolnymi i trzęsącymi się ruchami oplotły jej szyje na coś w rodzaju przytulenia, czy może nawet duszenia. Usłyszała zdławiony, słaby głos, który próbował przekazać jej coś od bardzo dawna. Usta powoli nie wydawały z siebie żadnego dźwięku, ale ona rozumiała co chciał jej przekazać.
- Tak bardzo cię kocham, siostrzyczko…
Widząc uśmiech na jego twarzy poczuła się jeszcze gorzej. Nie wiedziała kiedy kostur wypadł jej z rąk, ona sama padła na kolana. Oczy wypełniły się łzami, ciało ogarnęła fala drgawek, a z ust wydobył się nieludzki krzyk rozpaczy.
Nie wiedziała kiedy padła na pierś nieżyjącego już brata i wyła rozpaczliwie, błagając o to, aby czas się cofną i to nigdy nie miało miejsca.

Nigdy nie dowiedziała się jaki grzech popełnił Titus, nikt nie chciał jej go zdradzić. Nazwano to „klątwą”. Przecież od zawsze ta rodzina była przeklęta, a to ich tylko w tym utwierdziło. Siostra zabiła swojego brata, dodatkowo wydawała się w pełni nieświadoma tego czego zrobiła. Kapłani milczeli na ten temat. Nie chcieli zdradzić prawdy o tej nocy wypełnionej żalem i krwią. Próbowano dowiedzieć się co stało się z samą Reshehederą, jednak ta zniknęła po tym wszystkim. Dopiero w dniu pogrzebu zobaczono ją po raz pierwszy.



Czuła się pusta, to uczucie pożerało ją od środka. Patrzyła na twarz brata ostatni raz, chciała go zapamiętać takiem, jakim był na zawsze. Uśmiechnięty, może nieco nierozgarnięty, pomocny i pełen życia. Roztaczał wokół siebie taką wspaniałą aurę. A teraz, wydawał się jej taki bez wyrazu. Ciało zostało wymyte, nie było na nim żadnego śladu krwi, ale ona widziała ją. Dobrze pamiętała obraz tamtej nocy, prawdopodobnie nigdy go nie zapomni. Spojrzała tylko przelotnie na swój kostur, który leżał obok niej. Narzędzie zbrodni, nie wiedziała jak miała sobie z tym wszystkim poradzić. Dziś pierwszy raz niebo pokryło się ciemnymi chmurami, miało taki sam kolor jak jej żałobna sukienka. Nie uważała tego za przypadek. To ona powinna zginąć, nie Titus. To jej wina.
Była sama. Nie miała ochoty nikogo widzieć w takim momencie. Kapłani przygotowali wszystko, a właśnie ona miała poprowadzić ceremonię sama. Padła na kolana, pochylając głowę w kierunku podłogi, powoli mówiąc wszystkie formuły i modlitwy jakich nauczyła się. Nie wiedziała ile to trwało, ale nie chciała o niczym zapomnieć. Teraz to od niej zależało czy dusza brata wróci do swojego miejsca. Ciało musiało powrócić do ziemi, jednak duch będzie jej już na zawsze towarzyszył. Odpaliła wonne kadzidła oczyszczając ciało. Po tym wszystkim spojrzała tylko na twarz Titusa, wyglądał tak naturalnie, jakby znowu zasnął w cieniu ogromnych kaktusów.
Powolnym ruchem wsadziła mu na głowę wieniec laurowy. Nie miała zamiaru pozwolić mu spłonąć bez tego. Tak wyglądał jeszcze bardziej naturalnie. Włożyła mu w dłoń ulubiony kwiat. Teraz mogła mu pozwolić odejść.
- Żegnaj, bracie, spotkamy się w lepszym świecie i znowu będziemy razem… - wyszeptała cicho, składając na jego czole delikatny pocałunek.
Po chwili pojawiła się reszta Kapłanów, podali jej tylko długie, obrzędowe zapałki. Wyszli tylnym wyjściem. Tam właśnie odbywała się końcówka rytuałów. Spojrzała tylko na brata ostatni raz. Stos pogrzebowy przerażał ją bardziej niż myślała. Z zaciśniętymi zębami powiedziała ostatnią formułę, po czym podpaliła ciało. Wpatrywała się tylko czekając aż  zostanie całkowicie pochłonięte przez ogień. Mogła już iść, ale tego nie chciała. Wolała zostać z nim do końca. A potem rozsypać jego prochy na pustyni, aby wróciły do swojego domu. Powinna sama wziąć odrobinkę, taki był zwyczaj, jednak nie wiedziała czy robienie czegoś takiego nie odwróci się przeciw niej.
Po tym wszystkim spojrzała na malutką sakiewkę z odrobiną prochów. Skoro to ona go zabiła, poniesie tego wszystkie konsekwencje. Ostatni raz zastanowiła się czy wzięła wszystko czego potrzebowała. O niczym nie zapomniała, a kostur przyczepiła pasami do pleców.

Odeszła gdzieś, gdzie nie wie nikt. Zdawała sobie sprawę, że teraz klątwa będzie ciążyła nad nią, jednak nie przejmowała się tym. Zasługiwała na nią, przecież zabiła swojego brata z zimną krwią, nic gorszego już jej nie może spotkać. Udała się do kraju, gdzie magia była czymś naturalnym. Koniec.



Umiejętności:

  • Mnich
    Inteligencja
    Kontrola Przepływu Magii


Ekwipunek:

  • Kostur
    Ozdobna szpilka do włosów (pół metra, złota z czerwonym kamieniem na końcu)
    Floret z ozdobną rękojeścią z kryształem w kształcie czworokąta na końcu (całkowicie bezużyteczny jako broń, długość 80 centymetrów)
    Paczka długich, obrzędowych zapałek (12 w paczce)
    Wonne kadzidła
    Wisiorek z małą sakiewką
    Siedemdziesiąt karteczek
    Pióro i atrament
    Biały plecak
    Woreczki z suszonymi ziołami
    2800 klejnotów 

Rodzaj Magii:
Magia Kapłanki
Oddając całe swoje życie na rzecz bogów i składając im należytą cześć. Wykonując obrzędy, rytuały czy po prostu zwykłe, codzienne modlitwy, mogą liczyć na pomoc ze strony swoich opiekunów. Magia ta wykorzystuje czystą energię, nie można jej określić jako żywioły czy tworzenie. Ona po prostu nadaje kształt temu, co przedstawiane jest jako światło. Każdy widzi magię w inny sposób, sama Reschehedera postrzega to jako złociste motyle, które unoszą się nad ludźmi. Uważa, że to właśnie one sprawują opiekę nad wszystkimi, a ona  wykorzystuje je według własnego uznania. Oczywiście jej zdaniem, magia to żywy organizm, dlatego korzystając z jej zasobów zawsze dziękuje bogom, że to właśnie oni pomagają jej w tym. Kieruje się nią za pomocą kostura, choć przy jego zniszczeniu można wykorzystać inne przedmioty, które znaczą dla użytkownika bardzo wiele.

Pasywne Właściwości Magii
Ados Merne – widzenie energii magicznej, w postaci złotych motyli jest czymś dla niej naturalnym. Uważa, że one prowadzą swoich bliskich przez życie, a ich rady i ruchy są bardzo ważne. Widzi ją ona, gdy ktos posługuję się zaklęciami miniumum C, PWM i D są dla niej niewidoczne. Nie potrafi stwierdzić od razu, że ktoś jest magiem, a kto nie. Na misjach/eventach oraz podczas walk ostateczna decyzja co do wyczuwania zależna jest od MG.
Anafaroga – Kostur - naturalne przedłużenie ręki, potrafi posługiwać się nim z zamkniętymi oczami. Dzięki niemu zbiera energię. Gdy ulegnie zniszczeniu po walce/dobie fabularnej może go dzięki magii naprawić. Czas naprawy na misjach zależy od MG.
Derynos – Używanie przedmiotów, którymi może kierować magię jest ważne, dlatego gdyby któryś uległ zniszczeniu może korzystać z innego, a moc czy sama kontrola nie ulegnie żadnej zmianie. Tylko musi być to przedmiot, z którym jest w jakiś sposób emocjonalnie związany z użytkownikiem.
Eorento – W obrzędach czy rytuałach wykorzystuje si ę zioła, kory drzew, dlatego dziewczyna zna się na tym (zakres podstawowy). Potrafi powiedzieć, która roślina ma jakie właściwości przez co potrafi je umiejętnie wykorzystać. Decyzja czy zna daną roślinkę czy nie należy od woli MG.
Jeretsen – Kapłanki, jak to Kapłanki modlić im się wypada, dlatego Reshehedera każdego dnia poświęca jedną godzinę, aby móc wzmocnić swojego ducha i energię na modlitwie. Może w tym czasie, zwracać się do Bogów o przychylność losu, gdy ma do zrobienia coś ważnego. (trwa to 6 godzin fabularnych)
Mentono – Kręgi? Pieczęcie? Dziewczyna potrafi wyczuć czy dana pieczęć może mieć dla niej negatywne/pozytywne konsekwencje, w przypadku jej aktywacji. Poziom PWM, anulowanie zależne od MG i samego opisu działania. Jako przeciwdziałanie rozrysowuje pieczęć, która anuluje jej skutki.
Nenokou – Skoro widzi motyle to można je przywoływać i wykorzystać. Dlatego może poprosić o pomoc jednego motyle, który może się od niej oddalić na odległość 3 metrów, oczywiście trzeba zwrócić uwagę na szybkość z jakąś się poruszają, a od normalnych motyli nie różnią się niczym. Wytrzymuje on jeden post. Nie ma materialnego ciała, ale nie może przeniknąć przez ścianę czy inne takie. Nie może zranić nikogo, jedynie może "przefrunąć" przez niego.
Nenokou Katoko – Istnieją dwa rodzaje energii świetlista i czarna. Jako Kapłanka może kontrolować oba rodzaje, jednak wiąże się to z wielkimi kosztami. Nie może używać dwóch rodzajów podczas jednej walki/misji/eventu/co tam jeszcze.
Tatoune – Podświadomie wyczuwa to co mają jej do przekazania motyle. Wiadomość zwykle nie jest dłuższa niż pięć słów. Aby móc z nimi „porozmawiać” wystarczy jak jeden z nich usiądzie jej na palcu, a wtedy musi zachować ciszę, aby usłyszeć głos w głowie. Dotyczy to tylko motyli stworzonych przez nią.

Zaklęcia:

Urtenso (B)
Mag tworzy wokół siebie bądź towarzyszy barierę, która chroni ich przed atakami przeciwników. Przypomina ona koło, jego średnica nie może przekroczyć trzech metrów szerokości jak i dwóch metrów wysokości. Odporna jest na ataki fizyczne jak i magiczne do zaklęcia B wraz z nim, po czym pęka. Do jej ponownego użycia trzeba odczekać 3 posty. Trwa do tego czasu, aż zostanie zniszczona. Ilość zaklęć potrzebnych do zniszczenia bariery:
D > 4
C > 2
B > 1
Oczywiście można stosować też kombinacje zaklęć rangą, dlatego zdarzyć się może, że bariera może pęknąć szybciej pod wpływem trzech zaklęć D i jednego C. Czy też w innych wariacjach. Samo zniszczenie bariery wiąże się jednocześnie z przepuszczeniem danego zaklęcia w osłabionej formie.

Aretro Isno Varnigo (A)
Mag tworzy nad swoją głową wielki kulę energii, którą za pomocą kostura zamienia w świetlne pociski, ich ilość waha się między dziesięcioma, a dwunastoma. Oczywiście im więcej stworzy pocisków tym ich moc jest słabsza, to znaczy, że im mniej tym lepiej. Dopiero wszystkie razem mają siłę zaklęcia A. Po tym może nimi sterować, wybierając cel w jaki mają trafić, im większą ilością próbuje kierować tym jest to trudniejsze i bardziej męczące. Wydaje to się nic specjalnego, jednak nie powinno to nikogo mylić, słabsze pociski mogą być skierowane na swoich towarzyszy, dając im przy tym na czas 1 postu dodatkową siłę. Nie może przekazać tej samej osobie buffa dwa razy pod rząd. Przekazanie energii to buff maksymalnie rangi C. Każdorazowe jej przekazanie męczy Reschehedera, przez co może być tym osłabiona. Zasięg pocisku to 10 metrów, muszą być one wszystkie rozdysponowane w 1 turze, jak nie to znikają te niewykorzystane. Ponowne wykorzystanie zaklęcia to 5 postów.


Ostatnio zmieniony przez Reschehedera dnia Wto Lut 25 2014, 18:06, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2396-skarbnica-amatullahimititahllamis#41345 https://ftpm.forumpolish.com/t1938-amatullahimititahllamis-reschehedera-izz-ad-din-al-qassam-hariri#33065
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Amatullahimititahllamis 'Reschehedera' Izz ad-Din al-Qassam Hariri Empty
PisanieTemat: Re: Amatullahimititahllamis 'Reschehedera' Izz ad-Din al-Qassam Hariri   Amatullahimititahllamis 'Reschehedera' Izz ad-Din al-Qassam Hariri EmptyPon Lut 24 2014, 19:28

Dobra, no to lecimy~ I na wstępie niewielki bonusik ode mnie - link

Ekwipunek: Zanim cokolwiek - floret, który jest bezużyteczny jako broń? To znaczy jak on wygląda?

Magia: Na wszelki wypadek tylko wspomnę, że to nie będzie magia tworzenia, a więc tworzenie faktycznych fizycznych przedmiotów jakie tylko sobie wymarzymy odpada, a ataki w jakiś sposób polegające na żywiołach (gdyby przyszły do głowy i zostały akceptowane później przez MG) będą słabsze od identycznych zaklęć, ale posiadanych przez magów żywiołów. To taka adnotacja ogólna, którą praktycznie zawsze, gwoli ścisłości, zamieszczam.

PWM:
1. Energię magiczną widzisz dopiero, gdy ktoś posługuje się zaklęciem minimum rangi C. PWMki innych oraz zaklęcia poziomu D nie będą przez Ciebie wyczuwane, nie stwierdzisz też od razu, że ktoś jest magiem, a ktoś nie. Na misjach/eventach oraz podczas walk ostateczna decyzja co do wyczuwania zależna jest od MG.
2. Kostur jako narzędzie potrzebne do korzystania z magii? Ok. Ale posługiwanie się nim jako PWM nie przejdzie, są od tego umiejętności.
3. Ok, oczywiście do posługiwania się danym narzędziem zastrzeżenie takie jak w przypadku kostura.
4. Podstawowa (czyli nie jesteś specjalistką zielarką) znajomość niezbędna do zaklęć i rytuałów. W ostateczności MG decyduje o tym, czy dziewczyna zna daną roślinkę czy nie.
5. Wzmocnienie jest naprawdę niewielkie i faktycznie upływa fabularna godzina (czyli podczas walki za bardzo się tym nie wzmocnisz).
6. Właściwie to nie jest to PWMka, wiedza Twojej postaci do pewnego stopnia kontrolowana jest przez Ciebie i umiejętności, więc możesz wykasować ten punkt.
7. Maksymalnie dziewczyna potrafi wyczuć czy dana pieczęć może mieć dla niej negatywne/pozytywne konsekwencje, w przypadku jej aktywacji. Poziom PWM, anulowanie zależne rzecz jasna od MG i samego opisu działania.
8. 1 motyl, maksymalnie oddalić się może od Ciebie na 3 metry, wytrzyma jeden post, od razu mówię też, że nie przeniknie przez ścianę i tak dalej. Nie jest w stanie nikogo zranić, po prostu niematerialnie przez człowieka "przefrunie".
9. Okej, ale jak to technicznie ma działać? Chcesz przy każdym zaklęciu określać czy korzystasz z "czarnej" czy "białej" magii? Musisz mi to dokładniej wytłumaczyć.
10. To właściwie również jest tutaj zbędne jako PWM. Zamiast tego możesz pododawać adnotacje przy zaklęciach, że wymagane jest skupienie (tak czy siak, zawsze tak jest).
11. J.w., nie bardzo widzę sens zamieszczania tego jako PWM. Chyba, że np. chcesz nałożyć sobie jakąś karę na postać, jeśli zapomni o podziękowaniu? ]:->
12. Jeśli chodzi o motyla, którego kapłanka może tworzyć... okej.
13. Jak w przypadku 10 i 11, tak szczerze mówiąc. Fajna trivia, ale raczej nie PWM. Chyba, że chodzi konkretnie o to z ciałem?
14. Jak w przypadku punktu 11., nakładamy jakieś kary czy coś ]:->? Bo jeśli to tylko zabieg fabularny, to niespecjalnie musi to tu być, możesz to po prostu odegrać.

Zaklęcia:
1. Zaklęcie B już zniszczy barierę, aczkolwiek zostanie lekko osłabione, o A nie ma co mówić. Oprócz tego 2 C i 4 D są okej, oczywiście jak sama piszesz mieszanie zaklęć różnych poziomów, w zależności od MG też może spowodować zniszczenie bariery.
2. Siła zaklęcia rangi A rozdysponowana jest na wszystkie z maksymalnie 12 pocisków, co sprawia, że w gruncie rzeczy nie są one same w sobie takie silne, a dopiero razem mają moc rangi A. Możesz nimi kierować, ale im więcej starasz się naraz używać, tym jest to trudniejsze i bardziej męczy (spada na przykład ich celność czy siła). Nie możesz przekazać temu samemu sojusznikowi buffa dwa razy pod rząd. Przekazanie energii to buff maksymalnie rangi C, każdorazowe jej przekazanie męczy dziewczynę. Zasięg wydłużę ci nawet do 10 metrów, ale za to musisz rozdysponować wszystkimi pociskami w 1 turze, bo po tym jak ta się zakończy wszystkie pociski znikają.

Oczywiście wszystkie poprawki należy nanieść na KP.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Reschehedera


Reschehedera


Liczba postów : 268
Dołączył/a : 09/12/2013
Skąd : Gdańsk

Amatullahimititahllamis 'Reschehedera' Izz ad-Din al-Qassam Hariri Empty
PisanieTemat: Re: Amatullahimititahllamis 'Reschehedera' Izz ad-Din al-Qassam Hariri   Amatullahimititahllamis 'Reschehedera' Izz ad-Din al-Qassam Hariri EmptyPon Lut 24 2014, 23:00

Dobrze, zacznijmy od początku... Kiriś <3 Mistrzu <3
A teraz na poważnie:

Zmieniłam umiejki Zmysł Walki na Mnicha~

Eq
Chodzi mi o to, że ona nim po prostu nie walczy, tylko to jest taki odpowiednik, gdyby kostur się popsuł .x. A wygląda tak: takie coś dziwnego.

Magia
Wiem, zdaję sobie z tego sprawę, dlatego napisałam to w opisie~

PWM
6, 10, 11, 13 i 14 usunięte~
Reszta poprawiona i uzupełniona o twoje uwagi.
Co do samego PWM numer 2 to nie usunęłam go, bo chyba pozmianie umiejki będzie grało. Chodzi mi w sumie o sam fakt, że kostur może się naprawić i takie tam.
9 - Cóż... Nie chodziło mi o określanie przy każdym zaklęciu czy to jest "biała" czy "czarna" magia. Określane to jest na samym początku walki. Nie może zmienić tego w trakcie, bo by było... Bum. Nic. Zero. Technicznie to tylko sam kolor. Później planuję po uzbieraniu PD rozwinięcie tej PWM w zaklęciach innych~

Zaklęcia
Naniesione poprawki! W zaklęciu A biorę 10 metrów z pocałowaniem dłoni i zgadzam się na rozłożenie w czasie 1 posta wszystkich pocisków~

Chyba wszystko~
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2396-skarbnica-amatullahimititahllamis#41345 https://ftpm.forumpolish.com/t1938-amatullahimititahllamis-reschehedera-izz-ad-din-al-qassam-hariri#33065
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Amatullahimititahllamis 'Reschehedera' Izz ad-Din al-Qassam Hariri Empty
PisanieTemat: Re: Amatullahimititahllamis 'Reschehedera' Izz ad-Din al-Qassam Hariri   Amatullahimititahllamis 'Reschehedera' Izz ad-Din al-Qassam Hariri EmptyWto Lut 25 2014, 17:55

Jak to miło Krewce (powinienem powiedzieć "Reszce"?) magię nerfić, jeszcze mi serduszka wrzuca... <3.
A teraz na poważnie! ^^

Ekwipunek: Spoko, rozumiem, ale za to też pieniążki będę musiał odjąć jakieś, bo jednak floret to jednak jakaś broń jest i choćby tym ostrym końcem szkody wyrządzić może (na przykład wybić komuś oko albo nakłuć kogoś). Powiedzmy, że za wszystko razem odejmiesz sobie 2200 kryształów. Sam floret ma długość 80 centymetrów, trochę mniejszy od tego sportowego.

PWM:
2. Jeszcze dodaj informację, że na misjach czas naprawienia kostura zależny jest od MG (w sensie, misja może potrwać np. fabularny tydzień, a wtedy to MG określi Ci dokładnie czy udało Ci się go naprawić i tak dalej).
5. Ale dobry fabularnej na PWM Ci nie dam, wybacz. Maksymalnie 6 godzin.
8. Czyli rozumiem, że jest to zabieg stricte fabularny, który na randze PWM nic nie zmienia poza kolorami? Jeśli tak to ok.

Zaklęcia:
1. Dodaj tylko adnotację, że zniszczenie bariery oznacza jednocześnie przepuszczenie danego zaklęcia, za to w osłabionej formie (czyli D będzie bardzo nieznaczne, ale B przepuszczone już może wyrządzić jakieś szkody).

Na wszelki wypadek dodam tylko (nie musisz tego dopisywać), żeby nie było wątpliwości, że rozdysponowanie w 1 turze oznacza użycie ich w tej samej turze co użycie zaklęcia, żeby nie było wątpliwości (bo kiedyś się pojawiały).

To dodasz i będzie akcepcik~
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Reschehedera


Reschehedera


Liczba postów : 268
Dołączył/a : 09/12/2013
Skąd : Gdańsk

Amatullahimititahllamis 'Reschehedera' Izz ad-Din al-Qassam Hariri Empty
PisanieTemat: Re: Amatullahimititahllamis 'Reschehedera' Izz ad-Din al-Qassam Hariri   Amatullahimititahllamis 'Reschehedera' Izz ad-Din al-Qassam Hariri EmptyWto Lut 25 2014, 18:10

Kiriś <3 Nie Krewka, nie Reszka, a Mal, Malina bądź Malinowa~ ^ ^
Dobra, koniec miłości czas na konkrety~

Eq
Napisane, dopisane, zgadzam się na wszystko~

PWM
2 - jest dopisane
5 - spoczko, pasuje mi tak~
8 - Tak, dobrze rozumiesz tylko kolory, nic innego przecież na PWM nie dam xD

Zaklęcia
Dobrz, jest dopisane~

Dziękuję ładnie za sprawdzenie~! <3
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2396-skarbnica-amatullahimititahllamis#41345 https://ftpm.forumpolish.com/t1938-amatullahimititahllamis-reschehedera-izz-ad-din-al-qassam-hariri#33065
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Amatullahimititahllamis 'Reschehedera' Izz ad-Din al-Qassam Hariri Empty
PisanieTemat: Re: Amatullahimititahllamis 'Reschehedera' Izz ad-Din al-Qassam Hariri   Amatullahimititahllamis 'Reschehedera' Izz ad-Din al-Qassam Hariri EmptyWto Lut 25 2014, 18:46

Tak, tak, dobrze Reszko/Krewko~ ^^.

Akcept techniczny.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Colette


Colette


Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012

Amatullahimititahllamis 'Reschehedera' Izz ad-Din al-Qassam Hariri Empty
PisanieTemat: Re: Amatullahimititahllamis 'Reschehedera' Izz ad-Din al-Qassam Hariri   Amatullahimititahllamis 'Reschehedera' Izz ad-Din al-Qassam Hariri EmptyWto Lut 25 2014, 19:25

Cytat :
Wiek
Nie każę zmieniać na 20lat - chociaż rocznikowo tak wychodzi - ale jeśli zmieni się data na forum (jest sierpień), a Twa postać ma urodziny we wrześniu to wiesz, że będziesz musiała zmienić na 20lat?

Cytat :
Imię/Pseudonim/Nazwisko
Już widzę jak ludzie będą je wymawiać xD"

Cytat :
problemem by ło to
Razem - było.

Cytat :
Amatullahimititahllamis
*Czyta charakter* wiedz, że z tego imienia, czytam tylko 'Amu' xd'

Cytat :
twarzy dziewczyny.
Dziewczyna
Powtórzenie.

Cytat :
W końcu to nadal byli tylko dziećmi
Nie po pl. Powinno być "W końcu to nadal były tylko dzieci" albo "W końcu nadal byli tylko dziećmi" <- druga wersja bardziej pasująca.

Cytat :
Zorientowała się w jakiej okolicy, znajdowała się niedaleko domostwa
Chyba zjadłaś 'była' po okolicy - albo cuś podobnego bo obecnie brzmi dziwnie to zdanie.


Znalazłam więcej błędów, ale już nie wypisywałam. Historia ogólnie ładna i dobrze się czytało~ Zetnij kiedyś grzywkę! :3
Akcept części opisowej (jakbyś chciała pytać/zmieniać wiek/datę to napisz mi na pw).
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t99-konto-colette#260 https://ftpm.forumpolish.com/t78-colette-carter https://ftpm.forumpolish.com/t757-notatnik-colette#10600
Sponsored content





Amatullahimititahllamis 'Reschehedera' Izz ad-Din al-Qassam Hariri Empty
PisanieTemat: Re: Amatullahimititahllamis 'Reschehedera' Izz ad-Din al-Qassam Hariri   Amatullahimititahllamis 'Reschehedera' Izz ad-Din al-Qassam Hariri Empty

Powrót do góry Go down
 
Amatullahimititahllamis 'Reschehedera' Izz ad-Din al-Qassam Hariri
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: ARCHIWUM ŚWIATA :: Prolog :: Kartoteka :: Martwe/Porzucone
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.