HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Kamienny las - Page 12




 

Share
 

 Kamienny las

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1 ... 7 ... 11, 12, 13 ... 17  Next
AutorWiadomość
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Kamienny las - Page 12 Empty
PisanieTemat: Kamienny las   Kamienny las - Page 12 EmptyPią Cze 06 2014, 21:31

First topic message reminder :

MG:

Arata Tsuchimikado faktycznie mówił niewiele na temat tej konkretnej historii. Kiedy dwójka pretendentów do miana magów klasy S słuchała jego słów na świeżym powietrzu, niedaleko przygotowanego do podróży powozu, łatwo można było odnieść wrażenie, że mistrz kolejne słowa bardziej wypluwa z obrzydzeniem niż wypowiada na głos. Nie wyglądał jednak na zdenerwowanego, a na jego obliczu malował się łagodny uśmiech, silnie kontrastując z tym, w jaki sposób w tamtej chwili obchodził z kolejnymi słowami. Ten świat pełen był tego rodzaju kontrastów, magowie musieli o tym wiedzieć nie od dziś.

Sama odprawa przedmisyjna też nie była długa. Arata kilkakrotnie podkreślił w trakcie jej trwania, że bijące serce pani Zamku Millenium jest najważniejszym celem misji i ma mieć priorytet przed wszystkim innym. Tsuchimikado zdawkowo wspomniał też, że ich zadanie ma o wiele większe znaczenie niż mogą sobie to wyobrażać. Zaznaczył także, że od momentu, w którym magowie postawią pierwszy krok na terenie zamku powinni spodziewać się *dosłownie* wszystkiego. Dziwnie musiał też wyglądać mistrz akurat tej gildii, który motywował swoich ludzi zdaniem "cokolwiek będzie się działo, nie możecie stracić nadziei". Tuż przed ostatnimi słowami pożegnania mistrz wręczył także obu magom po jednym niewielkim pojemniku o kształcie kwadratu z pojedynczym zatrzaskiem. Ponoć właśnie w nim mieli oni przetransportować serce z powrotem do siedziby gildii. Dodatkowo otrzymali oni też po sztuce czegoś co wyglądało... jak listek gumy do żucia. "Gdyby jednak zabrakło wam opcji, weźcie to. Tylko myślcie, kiedy tego użyjecie". Po tych słowach mistrz opuścił członków własnej gildii nie tłumacząc niczego więcej.

I tak oto Goomonryong i Nanaya, w tym momencie zaledwie para magów klasy 0, wyruszyli w drogę powozem o zasłoniętych szybach, w którym panował przyjemny rodzaj półmroku. Podróż nie była krótka, więc trochę czasu mieli na to, by porozmawiać ze sobą o misji i wszystkim, o czym tylko chcieli. Dodatkowo w powozie oprócz nich znajdowała się jedna zakapturzona postać w czarnym płaszczu, której twarzy nie dało się dojrzeć. Ale przecież magowie GH tego typu osoby na pewno kojarzyli, prawda? Tak czy siak, powóz co pewien czas podskakiwał, gdy natrafił na nieprzyjemny wzgórek czy samotny kamień, oprócz tego podróż przebiegała w spokoju, a postać, która z magami podróżowała nie odzywała się ani słowem.

Czas odpisu: 10.06
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri

AutorWiadomość
Goomoonryong


Goomoonryong


Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012

Kamienny las - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 12 EmptyWto Sie 04 2015, 00:00

Gumiś ze zmarszczonymi brawimi przypatrywał się własnej dłoni. Kurde nawet drzwi w tym przeklętym zamku chciały go zabić. Nie był pewie czy kogoś to bawiło, ale on osobiście czuł się jak mysz w labiryncie, szczuta i zastraszana mysz. Dlaczego nie postradał jeszcze rozumu? A może już postradał? Sam nie wiedział jak ma do tego podchodzić. Być wesołym, smutnym czy może złym? Szczerze powiedziawszy aktualnie nie czuł nic z tego. Może to kwestia znużenia a może faktu że to wszystko było takie... groteskowe? Nie był pewien co znaczy to słowo ale mu tutaj pasowało więc tak to wszystko było groteskowe. Mogli tu zginąć, mogli stracić naprawdę wiele i Gumiś wiedział to, czuł! A mimo wszystko nie potrafił utrzymać tych uczuć, zupełnie jak gdyby to wszystko już się w nim wypaliło. Jak gdyby radość, strach i smutek nie miały w tej chwili żadnego znaczenia i w zasadzie - nie miały. Bo czy zmieni cokolwiek jeśli będzie radosny? Jeśli będzie zły lub smutny? Nie, to przecież nie było ważne, przejechał dłonią po twarzy by uspokoić myśli po czym zdjął z siebie podkoszulek. Ostatnią część wierzchniego odzienia jego torsu i owinął ją wokół prawej ręki.-Wybacz ale cię nie lubię.-I uderzył lekko w kamienną twarz, by zaraz potem chwycić za klamkę i otworzyć drzwi. Nawet jeśli bolało, pierdolić to, musiał przytrzymać tam dłoń tylko na tyle długo by otworzyć te pieprzone drzwi. Jeśli za drzwiami była Nanaya, przechodzi przez nie. Jeśli było coś innego niż wyjście to także to robi. Oczywiście rzecz biorąc daje czas towarzyszom na przejście razem z nim. Koniec targowania, szatan go nie skusił, oferta była zbyt mało kusząca. Czy to była dobra decyzja? Nie wiedział, ale wiedział jedno. Lepsza zła decyzja niż opieszałość.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t528-konto-hana https://ftpm.forumpolish.com/t329-goomoonryong https://ftpm.forumpolish.com/t921-gumisiowe-relacje#13545
Mor


Mor


Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012

Kamienny las - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 12 EmptyWto Sie 04 2015, 04:25

Gdyby Nanaś miała cudowną możliwość rzucania sarkastycznymi komentarzami na sytuację swojego towarzysza, ah, o ile przyjemniej by się to czytało! Komentarz tu, komentarz tam, przewrócenie oczami na Brune... Ale nie miała, a taka możliwość pozostanie w strefie marzeń autorki. Nanaya miała natomiast możliwość obrony, która spadła jej tak cudownie z nieba, że aż nie mogła nazwać tego inaczej. I nie chodziło tu o nóżkę, która zamierzała ją zaraz wgnieść w wymalowaną trawę.
Siedząc na ziemi, z bronią ostatecznej zagłady w ręku i drugą bronią ostatecznej zagłady wbitą tuż przed sobą musiała przyznać, że naprawdę niewiele brakowało. Boże, kilka centymetrów w jedną czy drugą i nagle mogło się okazać, że jej noga jest złamana w kilku miejscach z otwartym przesunięciem. Albo ma dziurę w brzuchu na szerokość nóżki. To mogło być troszkę za dużo, nawet dla niej. Siła nóżki okazała się być dużo większa, niż rudowłosa się spodziewała. Dlatego cieszmy się z kolejnego małego cudu, nawet przez krótką chwilę. Druga nóżka już szykowała się do wbicia w ciało Byaku i trzeba było tego uniknąć za wszelką cenę, bo zbieranie własnej krwawej ektoplazmy z obrazu było zajęciem, którego chciała uniknąć. Chwyciła mocniej drewniany przedmiot i nie czekając na dalsze zachęty odturlała się w bok od miejsca nieprzyjemnych nóżek. Nie za dużo, tylko na tyle, by uniknąć ataku po czym wstać na równe nogi i odejść kolejne kilka kroków w tył. Bardzo chciała zachować dystans, ale wydawało się, że tak żwawe nóżki mogły jej to uniemożliwić. Spojrzenie na swoją pozycję, szybkie sprawdzenie, jak wygląda chatka i jej okropni mieszkańcy i ocena - czy faktycznie stać ją na to by uderzyć najbliższą nóżkę drewnianym elementem. Niemal tak samo jak w pokoju z mięsem wracała jej ochota na rozmowy z przedmiotami nieożywionymi. Wynik stresu?
- Be nóżki! Be! - rzuciła głośno bardziej do siebie, niż do nich. Czy o miało dodać jej odwagi? Stała jednak w pozycji obronnej, gotowa zamachnąć się framugą, gdyby coś postanowiło się ruszyć i znalazło się w zasięgu. Ciężko jednak stwierdzić, co. Mając z jednej strony nogi, z drugiej strony coś w chatce, rękę i język, chyba jednak wolała dalsze swawole z obandażowanymi nóżkami. Wraz jednak z obserwacją, pojawiały się kolejne myśli. Była duszą. Wcześniej, teraz w zasadzie też, tylko dali jej ciało. Inne dusze, przed nią, tu zginęły. Czy było jak w pierwszym pokoju, tylko teraz dali zawistnym duchom miejsce, w którym mogły drzemać? Chwyciła mocniej ramę. Oj, było źle.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t376-konto-nanas https://ftpm.forumpolish.com/t105-nanaya-byakushitsune-znana-jako-byaku https://ftpm.forumpolish.com/t550-pamietniki
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Kamienny las - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 12 EmptySro Sie 05 2015, 17:49

MG:

- Chyba nie myślałeś, że ot tak cię stąd wypuszczę? -

Głos, który usłyszał Goomoonryong brzmiał zdecydowanie inaczej niż wcześniej, choć wciąż należał do "rozmówcy", to jednak teraz zniknęła z niego ta rozbawiona nuta, którą można było słyszeć już wcześniej, tym razem natomiast brzmiał on twardo i zdecydowanie, "ostrzej" o ile można by to tak nazwać. Han miał świadomość tego, że nie tylko on skończył negocjacje w tym momencie, ale zostały one obustronnie zamknięte. Teraz rozpoczynała się kompletnie inna faza spotkania, a zaczęło się ona bardzo niefortunnie dla maga, kiedy ten tylko odkrył, że jego pięść ugrzęzła w uderzonej przez niego twarzy. Nie mógł jej wyszarpnąć własnymi siłami, a jednocześnie odczuwał ogromną dawkę bólu, niemal dosłownie pompowanego w jego pięść przez twarzyczkę. To zaowocowało jednym, głośnym wrzaskiem, który przestraszył chyba najbardziej Brune, która momentalnie rzuciła się do Hana, chcąc odciągnąć go od twarzy. Zaraz za nią do mężczyzny rzucił się i "beztwarzowiec" i cała trójka siłowała się teraz z twarzą. Jednocześnie za plecami naszych milusińskich zaczęły kształtować się dziwne kształty, a sama twarz zmniejszyła swoją powierzchnię, teraz właściwie pozostając tylko w okolicy uwięzionej dłoni Goomoonryonga. Ten odczuł, że ból się zmniejszył, a i wydawało mu się, że chwila siłowania pozwoli mu się uwolnić z objęć krwi. Gorzej, że postacie za plecami Goomoonryonga rzuciły się właśnie na jego towarzyszy, wciąż zajętych pomaganiem mężczyźnie.

Nanaya zastosowała tradycyjny odwrót turlający, tak dobrze znany wszystkim użytkownikom CB, który na ogół był bardzo efektywny. I tym razem, jakby na potwierdzenie tych słów, udało się jej uniknąć pełnego ataku nóżki, ta zaś wbiła się podobnie jak wcześniejsza w ziemię. Niewiele myśląc nad wszystkim, a widząc, że noga jest w jej zasięgu dziewczyna zamachnęła się swoją improwizowaną bronią w jej kierunku, przygrzmocając jej zdrowo na tyle, by usłyszeć nawet chrzęst łamanych kości, a sama nóżka opadła w kompletnie nienaturalny sposób wygięta, a jednocześnie jakby bez życia. O ile można było tak powiedzieć o samej nodze. Druga noga w tym czasie zdążyła wygramolić się ze swojego "wbicia", a następnie... zarządzić o odwrocie, cofając się w kierunku drzwi. Teraz, gdy Nanaya miała chwilę czasu mogła przyjrzeć się temu co tam się znajdowało. Z drzwi natomiast wyszedł... a właściwie wytarmoszony został ohydnie rozkładający się już korpus z przymocowaną do niego jeszcze głową, który ciągnięty był w kierunku Nanayi przez dwie ręce, w jakiś magiczny sposób zapierający się przy tym działaniu o ziemie. Noga dołączyła do całości obrazu, bezceremonialnie kopiąc w korpus, tak by przyśpieszyć jego podróż, a ten przeturlał się nieco bliżej Nanayi, choć wciąż pozostawał w sporej odległości co najmniej kilkunastu kroków. Nóżka po tym ruchu wzbiła się ponownie w powietrze, natomiast język maszkary wysuwał się z jej ust coraz bardziej i bardziej w kierunku Byakushitsune, sunąc szybko po ziemi, tak że łatwo było stracić go z oczu. Rączki natomiast dzielnie pracowały ciągnąć stwora dalej w kierunku dziewczyny. Wszystko rozlegało się w ohydnej ciszy, co mogło czynić tę sytuację jeszcze gorszą.

SP:
Goomoonryong - 0MM, płaszcz przekazany Nanayi, czuje napływ sił fizycznych na "jakiś" czas, ból pleców, stłuczony lewy bok mężczyzny, znaczący problem ze strunami głosowymi uniemożliwiający normalne mówienie, DUŻE problemy z płynnym łapaniem oddechu, rana o głębokości 2-3 centymetrów na lewej ręce tuż nad dłonią, jak po przejechaniu dwóch pazurów po skórze, podobna, ale płytsza rana na wysokości zewnętrznej strony lewego uda, nie krwawią
Nanaya - 45MM, płaszcz Hana na niej, ubrudzone ubranie, kawałek z tyłu spłonął i odsłania nieco za dużo; nie ma prawego ramienia od łokcia po dłoń, dziwny "X" wymalowany jakąś substancją na czole, czarny, mocno wychudzona
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Goomoonryong


Goomoonryong


Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012

Kamienny las - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 12 EmptySro Sie 05 2015, 18:24

Sytuacja po raz kolejny się skomplikowala, podnosząc adrenalinę Gumisia. Musiał działać, musiał coś zrobić albo umrze, albo oni umrą. Czasu nie było, wyjścia nie bylo a mimo tego Gumiś nie panikował, to w końcu było coś do czego przywykł, czy umrze czy nie czy mu się uda czy nie - przynajmniej był we własnym żywiole. To nie była kwestia myślenia czy dokonywania wyborów... no może trochę. Ale przede wszystkim była to walka z przeciwnikiem którego widział i potrafił nazwać. Z przeciwnikiem z miał plan jak sobie poradzić. Czy był słuszny czy nie, to nie miało w tej chwili znaczenia czyż nie? Liczyła się próba walki.-Za wami!-Krzyknął-Brune jak nic z nimi nie zrobisz to drzwi!-Wrzasnął do Brune a samemu wciąż korzystając z pomocy Człowieka bez twarzy uwiesił się na swojej dłoni zaciskając zęby i walcząc z bólem. Zapierał się nogami przyciśniętymi do ściany i próbował zmusić swoje ciało do ruchu w dół. Nie obchodziło go czy porozrywa sobie ścięgan w dłoni, nie obchodził go teraz ból. Próbował luzować dłoń, obracać nią, kręcić, szarpać. Wolną ręką trzymał się nieco powyżej nadgarstka by szarpanie nie wyrwało mu ramienia ze stawu. Jeśli poczuje że ściana puszcza stara się wylądować na nogach. Jeśli mu się to nie udaje szybko wstaje. Niezależnie czy wyląduje na nogach czy nie ciągnie bez twarzowego za ciuchy jak najszybciej do drzwi. Jeśli Brune ich nie otworzyła to Gumiś próbuje to zrobić ignorując wszelaki ból i przeciągnąć oboje na drugą stronę. Jeśli Gumiś dłoni nie uwolni to... no cóż. GG easy? Ewentualnie rzuci w nie butem i będzie liczył na pomoc dwójki towarzyszy. Nie był pewien materialności przeciwnika, a że nie posiadał magii ani mocy magicznej to nie mógł zrobić kompletnie nic poza fizyczną walkę. Chyba.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t528-konto-hana https://ftpm.forumpolish.com/t329-goomoonryong https://ftpm.forumpolish.com/t921-gumisiowe-relacje#13545
Mor


Mor


Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012

Kamienny las - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 12 EmptySro Sie 05 2015, 20:21

Dobry turl nie jest zły! Czasami potrafi nawet zabić. Tym razem jednak posłużył jako odwrót taktyczny, który uratował jej duchowe nieżycie. Bycie zmiażdżonym nie wchodziło w zakres jej zainteresowań. Ile się już nacierpiała w tym zamku, wciąż wolała pozostać w takiej całości, w jakiej mogła. I w zasadzie nie chodziło o otrzymanie obrażeń, co o sam fakt, że jeden przyjęty na siebie atak mógł ją całkowicie wykluczyć. Niby mogła próbować magicznie neutralizować skutki takiego ataku, ale gdzieś tam z tyłu głowy wiedziała, że jeżeli wyjdzie z labiryntu, kiedykolwiek miałoby to nastąpić, wciąż czeka ją przeprawa przez resztę zamku. Nie było też tak, że cudownie odzyska straconą energię... Choć gdyby sytuacja ją zmusiła...
Jednak miała w ręce broń, a to sprawiało, że jej odwaga podskoczyła o sto punktów w górę. Możliwość obrony i ataku bez bezpośredniego kontaktu z przeciwnikiem miało w sobie coś, co oddzielało ją od niebezpieczeństwa. Co prawda od nóżek dzielił ją tylko kawałek drewna, ale ten kawałek drewna nadawał całej sytuacji mniej personalny wymiar. Inni woleli walczyć pięściami, doświadczając całego piękna walki i śmierci własnym ciałem. Dla Nanayi z kolei kawałek drewna pozwalał na odseparowanie się od tych doświadczeń. Nie potrzebowała piękna i śmierci. Potrzebowała tylko pokonać przeciwnika przed sobą, a framuga była narzędziem, które jej w tym pomoże. Strzelając z łuku też tylko pokonywała przeciwnika, nie biorąc czynnego udziału w śmierci. Broń odseparowywała ją od tych uczuć, chroniła serce. W chwili obecnej nie było jednak czego ochraniać. Byaku była zbyt rozeźlona i poirytowana tą całą sytuacją, by nadawać nogom czy czemukolwiek bardziej personalny wydźwięk niż "zajebać to coś". Włącznie z językiem, który wywoływał jeszcze gorsze wspomnienia. On otrzyma ekstra traktowanie.
Dlatego też pięknie zamachnęła się na najbliższą nóżkę, a dźwięk łamanych kości wydał jej się w tym momencie bardzo przyjemny. W każdym innym wypadku pewnie wywołałby mdłości. Nie była do niego przyzwyczajona. Nóżki jednak groziły jej śmiercią, jak cała ty sytuacja, a ona miała już dość wszystkiego. W szczególności tych porąbanych prób, które miały coś udowodnić znienawidzonym personom. O nie, Nanasie tak się nie bawią i dlatego utylizowały całe pokłady nienawiści, gotowe przeżyć i to miejsce, pokonując wszystko, co by nie wskoczyło z chatki.
Gdy noga się wygramoliła z ziemi i pognała do domku, dziewczyna poczuła, że w końcu ma troszkę więcej miejsca. Nie musiała bać się o swoje plecy, mogła skupić tylko na jednym kierunku. Odetchnęła, wycofując się lekko od chatki, jednak wciąż ją obserwując. I oto nadeszło! Gdyby nie adrenalina buzująca w całym ciele kobiety (duchy mają adrenalinę, albo jej ektoplazmatyczny odpowiednik, jak nic!), to z pewnością poczułaby solidne mdłości na widok rozkładającego się ciała. Tymczasem złość odebrała jej możliwość strachu i jedyne, co chciała zrobić, to zmiażdżyć każdą kosteczkę kolejnego monstrum. Pani Zamku powinna się cieszyć! Nanaya właśnie wyobrażała sobie, że kobiecina przed nią stoi. Czy też leży. W każdym razie nie było to przyjemne wyobrażenie. W tej chwilce spokoju dziewczyna użyła jednej z wielu nieprzydatnych umiejętności, jakim był Duch (PWM). Chciała sprawdzić, czy są tu duchy, dusze, bóg wie co. Mogło to bardzo ułatwić celowanie lub być całkowicie bezsensowne.
Biedna postawa Nanayi wciąż trwała. Pomimo złości i nienawiści nie zamierzała rzucić się na nieznane sobie potworzycho, które rzekomo pokonało już innych. Ciężko było powiedzieć, czy jego siła tkwi w kończynach, czy może prawdziwym zagrożeniem był właśnie trupiosz. Dlatego obserwacje postępowały. Noga i język były teraz priorytetem i przed nimi zamierzała się bronić w pierwszej kolejności. Przed nogą stara się uskoczyć, tak jak uprzednio, po czym jeżeli będzie mogła, przyłożyć jej tak jak koleżance. Problemem mógł być jednak język. Rudowłosa próbowałaby na niego nadepnąć i zacząć okładać ramą, jednak był to bardzo szczęśliwy scenariusz. Gdyby ten owinął się wokół któreś z kończyn, z pewnością próbowałaby wyzwolić się używając wolnej ręki. Nie chciała wypuszczać broni za wszelką cenę. Gorzej, gdyby przyszedłby atak łączony. W takim wypadku stara się najpierw uskoczyć w bok, a jeżeli to niemożliwe, to skoczyć do przodu, w stronę trupa. Skoro język uniemożliwiałby jej ruch w bok lub w tył, w przód nie powinno być problemu, jak z liną. W takim też wypadku Nanaya zamierza uderzyć ramą w... cokolwiek, byle było mocno i zabolało ciało przed nią. Nie chciała korzystać z magii, chyba że zostanie do tego zmuszona przez sytuację. W pierwszej kolejności byłby to Blessing, by zmniejszyć potencjalne obrażenia. A później... później musiałaby zobaczyć, jak wygląda sytuacja.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t376-konto-nanas https://ftpm.forumpolish.com/t105-nanaya-byakushitsune-znana-jako-byaku https://ftpm.forumpolish.com/t550-pamietniki
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Kamienny las - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 12 EmptySob Sie 08 2015, 17:12

MG:

Towarzysze wsparci dźwiękowym ostrzeżeniem ze strony Goomoonryonga zdołali uniknąć pierwszego ataku krwawych tworów, sam mężczyzna natomiast zaczął szarpać się z czerwoną mazią trzymającą jego rękę w potrzasku. Brune nie posiadała chyba specjalnych zdolności waleczny, bo nie próbowała niczego specjalnie odważnego, zajęła się za to odciąganiem przeciwników na bok, podczas gdy nie posiadający twarzy mężczyzna dalej pomagał Hanowi. Po chwili mężczyźnie udało się uwolnić ze swojej pułapki, co zaraz poskutkowało jego rzuceniem się do drzwi. Krew wciąż zalegała na drzwiach, zwłaszcza jej klamce, lecz tym razem Han wiedział co go czeka, przygotowany więc na ból pociągnął mocno za nią, otwierając drzwi, znowu jednak się przyklejając. Mężczyzna bez twarzy jakby wiedząc czego się od niego uwaga znów ruszył pomagać Hanowi, Brune natomiast ruszyła w kierunku drzwi uznając taki wybór za najlepszy z możliwych. Goomoonryonga tym razem było zdecydowanie trudniej uwolnić, lecz po chwili ta sztuka powiodła się dwójce mężczyzn, skutkując jednak upadkiem człowieka bez twarzy na ziemię. Han szybko wepchnął Brune przez drzwi, lecz gdy chciał udać się w kierunku beztwarzowca drogę zastąpił mu twór. Ku zdziwieniu Hana, ten popchnął go w drzwi. Ostatnim widokiem jaki dojrzał Han były krwiste ciała obskakujące człowieka bez twarzy...

...po chwili bowiem znalazł się w pokoju wypełniającym się wodą, który wcześniej już znał. Woda sięgała już niebezpiecznie wysoko, bo aż niemal po piersi Nanayi i oczywiście ciągle jej przybywało.

Być może ku zdziwieniu, a być może na potwierdzenie domysłów Nanayi okazało się, że w pobliżu nie znajdują się żadne dusze. Pod tym kątem teren tego miejsca był całkowicie czysty, rzecz jasna wyłączając samą Byakushitsune, poza nią jednak w jej pobliżu nie znajdowała się nawet jedna duszyczka. Noga nie atakowała jednak w tym momencie, a jedynie pozostawała w powietrzu, zupełnie jakby wyczekiwała na najlepszy możliwy atak na przypuszczenie nalotu. Być może nauczona została doświadczeniem swojej koleżanki i teraz nie chciała popełnić tego samego błędu? Ręce dalej pracowały przenosząc ciało w pobliże dziewczyny, w pewnym momencie jednak zaniechały swojego działania i wzbiły się w powietrze zupełnie jak wcześniej noga. Trzy kończyny zdawały się celować w Nanayę i oczekiwać na jakiś znak. Tymczasem język wywijał we wszystkich kierunkach po ziemi, niezmiennie kierując się jednak w stronę Byakushitsune. Robił to jednak w dość szczególny sposób, zaczynając krążyć wokół dziewczyny w odległości 3 metrów, zupełnie jak drapieżnik kołujący nad swoją ofiarą. To żadnego ataku nie doszło, a sama Nanaya również nie miała okazja by zastosować aktywne elementy swej biernej taktyki. Za wiele się nie zmieniło... ale czy na pewno? Byakushitsune musiała ocenić to sama.

SP:
Goomoonryong - 0MM, płaszcz przekazany Nanayi, czuje napływ sił fizycznych na "jakiś" czas, ból pleców, stłuczony lewy bok mężczyzny, znaczący problem ze strunami głosowymi uniemożliwiający normalne mówienie, DUŻE problemy z płynnym łapaniem oddechu, rana o głębokości 2-3 centymetrów na lewej ręce tuż nad dłonią, jak po przejechaniu dwóch pazurów po skórze, podobna, ale płytsza rana na wysokości zewnętrznej strony lewego uda, nie krwawią
Nanaya - 45MM, płaszcz Hana na niej, ubrudzone ubranie, kawałek z tyłu spłonął i odsłania nieco za dużo; nie ma prawego ramienia od łokcia po dłoń, dziwny "X" wymalowany jakąś substancją na czole, czarny, mocno wychudzona
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Goomoonryong


Goomoonryong


Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012

Kamienny las - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 12 EmptyWto Sie 11 2015, 14:24

Trochę było mu nawet szkoda faceta bez twarzy, ale w zasadzie tylko trochę. To zaskakujące że w zasadzie przez chwilę się nim przejmował. Dopiero teraz zauwazył, że przez pasmo porażek jakich ostatnio doświadczył zaczął od siebie wymagać rzeczy, których normalnie by od siebie nie wymagał. No bo kurcze, tak po prawdzie, to Gumiś miał gdzieś człowieka bez twarzy. Nie miał twarzy, nie miał podbródka, kto wie jaki trap to mógł być? W każdym bądź razie chodzi o to, że dla Gumisia był on niczym więcej jak dodatkowym narzędziem w drodze do wykonania misji. Męzczyzna personalnie nie obchodził go ani odrobinę, a mimo to Gumiś przez chwilę naprawdę nie chciał dać mu umrzeć. Przez chwilę naprawdę chciał go ocalić. Dlaczego? Ta zmiana nie podobała się Gumisiowi. Jeszcze skończy się na ratowaniu samców, oprócz niewiast. Anyway, ważniejsze było "Teraz" a "Teraz" prezentowało się dość przeciętnie. Było chujowo, ale stabilnie.-Brune, coś się stanie jak ją trochę poszturcham albo coś? Ogólnie fajnie jakbyś coś doradziła...-Jeśli Brune nie powie że Gumiś nie powinien tego robić, to Gumiś spróbuje wyciągnąć Nanaś z tego dziwnego transu klepiąc ją po policzku a potem lekko nią potrząszając. Brune zaś karze zablokować jakoś wypływ wody albo poszukać kolejnych drzwi. Jeśli te sposoby nic nie dadzą to jeszcze spróbuje pocałować Nanaś(ah te bajki), dźgnąć palcem w żebro albo zrobić coś co poleciałby mu Brune. Jeśli nic nie zadziała, ale znajdą się drzwi, to po prostu wyciąga Nanaś z pomieszczenia. Kładzie ją na plecach, jedną rękę wkładając pod jej łopatki, drugą pod uda i w ten sposób transportuje ją za drzwi. O ile były tu drzwi. Bo jak nie było to trochę przypał.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t528-konto-hana https://ftpm.forumpolish.com/t329-goomoonryong https://ftpm.forumpolish.com/t921-gumisiowe-relacje#13545
Mor


Mor


Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012

Kamienny las - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 12 EmptyWto Sie 11 2015, 19:18

W sytuacjach takich jak ta najlepiej jednak było stwierdzić, że priorytetem były kończyny, tak skoro do ataku, niż ciało, które bez nich miało niewielkie szanse na ruch. Gdy zobaczyła, jak ręce wzlatują w powietrze, zacisnęła mocniej ręce na framudze. Nikt nie był skory do ataku, ona robiła to jednak z ochrony przed niespodziewanym ruchem ze strony rączek, nóżek i języka, a te części...? Nie była w stanie powiedzieć. W każdym razie robiło się nieciekawie, skoro z 1 nóżki zrobiło się tylu przeciwników jednocześnie. Starała się obserwować wszystkie kończyny, jak najlepiej mogła, porzucając na chwilę obserwację trupa przed sobą. Chwilowa i nieprzyjemna stagnacja ze strony wszystkich sprawiła jednak, że dziewczyna rzuciła się do przodu, w stronę ciała, wykonując pierwszy ruch, który mógł popchnąć sytuację do przodu. Cel miała prosty - uderzyć w głowę potwora tak, jak to robili w telewizji, najpierw zamachując się z całej siły, po czym uderzając w głowę niczym w sporawą piłeczkę golfową. A masz, maszkaro! Co prawda mogło nie wyrządzić to zbyt wielu obrażeń, ale jeśli miałaby czas to z chęcią poprawi i zamach i uderzenie, wkładając w nie całą siłę, którą posiadała. A posiadała jej sporo. Wiecie, ile siły potrzeba, by naciągnąć łuk? Zaraz po udanym lub niekoniecznie ciosie, Byaku zamierzała jak najszybciej zmienić swoja pozycję, by przypadkiem nie dostać z nóżki lub łokcia czających się nad nią. Pozostawał jeszcze język, jednak z nim nie wiedziała co zrobić poza odkopaniem lub przydeptaniem i oklepywaniem, czy to nóżką, czy drewnem. Wszelkiego rodzaju uniki - w tył czy w bok, które chociaż troszkę poprawiały jej sytuację też były w cenie, zwłaszcza przeciwko wiszącej nad głową śmierci. Gdyby jakaś kończyna wbiła się w ziemię to jasnym jest, że dziewczyna postępuje jak z jej poległą koleżanką - mocnym ciosem framugą. W przypadku zmasowanego ataku próbuje go uniknąć - skacząc, turlając się, w najgorszym razie używając Ray, jednak jeżeli żadnego wyjścia nie będzie zamierza skorzystać z Sunlighta. Lepiej było zachować swoje zdrowie, jak magię, z której tutaj i tak nie skorzysta zbyt wiele.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t376-konto-nanas https://ftpm.forumpolish.com/t105-nanaya-byakushitsune-znana-jako-byaku https://ftpm.forumpolish.com/t550-pamietniki
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Kamienny las - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 12 EmptySro Sie 12 2015, 17:15

MG:

O przepraszam, człowiek bez twarzy miał podbródek. Bez takich okropnych oszczerstw mi tutaj, bo zobaczysz co skrywają lochy Zamku Millenium!

Ekhem... Powracając jednak do zdarzeń, które miały miejsce w pokoju, w którym znajdowali się teraz Goomoonryong, Nanaya i Brune. Han pojawił się z powrotem z miejsca, z którego wcześniej dość pechowo wybył, teraz już w 100% skupiony na tym, by pomóc swojej partnerce z Grimoire Heart. Tylko jak to zrobić? Zapytana o pomoc Brune spojrzała na Hana tym razem mocno zirytowanym spojrzeniem. - Nie mam pojęcia co się stanie, ale ja bym szturchała, już dawno! - W jej głosie słychać było stosunkowo sporą nutę determinacji, jednak dziewczyna nie robiła niczego by bezpośrednio pomóc Nanayi. Poproszona przez Hana o poszukanie sposobu na zatamowanie wody najpierw przewróciła oczyma, a następnie ruszyła w kierunku, w którym wcześniej znajdował się otwór przez który wpływała woda. Próbowała chyba najpierw podobnie zatamować wodę jak wcześniej robił to Han, ale nie przynosiło to zbyt dużych efektów. Po chwili dała sobie spokój i ruszyła szukać kolejnych drzwi. Goomoonryong natomiast przemógł się i wreszcie podszedł do Nanayi, a następnie jej dotknął. Przez dosłownie sekundę nawiedziła go wizja sytuacji, w której obecnie znajdowała się Nanaya, jednak tak jak się szybko pojawiła tak szybko się rozmyła i drugi raz Han nie mógł już jej przywołać. Za to mógł jej dotykać ile tylko chciał, tak też zaczął dotykać ją po policzku, a następnie szarmancko pocałował wprost w usta. Nic to jednak nie dało, a Nanaya pozostawała niewzruszona w pozycji, w której ją wcześniej znalazł. Hanowi rzuciło się za to w oczy coś innego. Poczuł dziwną energię promieniującą od jednej z książek. Energia ta była stosunkowo znajoma i coś mu przypominała, zachęcając Hana do sięgnięcia po książkę. A drzwi wciąż nie zostały znalezione przez Brune. Może faktycznie ich tutaj nie było?

Nanaya tymczasem postanowiła przejść do ataku, zrywając impas który trwał od pewnego czasu w jej starciu z... nieżywym ludzkim ciałem. Jej pierwszy ruch był kompletnie zaskakujący dla kończyn i te nie zdążyły nawet ruszyć w jej stronę czy zaatakować, Byakushitsune szybko skróciła odległość dzielącą ją od ciała, a następnie przygrzmociła w głowę, ku swojemu zdziwieniu obserwując jak ta odrywa się od reszty korpusu i frunie daleko od niej. W związku z tym faktem, daleko od niej poleciał także język maszkary, w ten sposób odnajdując się poza zasięgiem, w którym mógłby zagrażać dziewczynie. Zwycięstwo? Kto wie. Po chwili Nanaya zmieniła swoje położenie by uniknąć ewentualnego ataku kończyn - faktycznie, zaraz po swoim ruchu, w miejsce gdzie przed chwilą stała wbiła się noga. Nanaya odskoczyła, a następnie dodała jeszcze kroczek lub dwa i była teraz w odległości 4 metrów od bezgłowiego korpusu. Nie zdążyła jednak uniknąć wszystkich ciosów, niestety. Jedna z rączek wbiła się w jej lewe udo, zaraz w momencie w którym Nanaya zatrzymała się na chwilę, by odetchnąć po swoim ruchu. Rączka zacisnęła się CHOLERNIE mocno, a Nanaya czuła jak mięśnie w jej udzie poddawane są niesamowitemu naciskowi. Dość powiedzieć, że nie była w stanie w tym momencie się i ruszać, a przynajmniej nie tą nogą, która tkwiła jak skamieniała w uścisku ręki.

Gorzej, że jeszcze jedna rzecz nie poszła po myśli Nanayi. Kark korpusu... wydawał się bulgotać. Coś działo się tam w środku...

SP:
Goomoonryong - 0MM, płaszcz przekazany Nanayi, czuje napływ sił fizycznych na "jakiś" czas, ból pleców, stłuczony lewy bok mężczyzny, znaczący problem ze strunami głosowymi uniemożliwiający normalne mówienie, DUŻE problemy z płynnym łapaniem oddechu, rana o głębokości 2-3 centymetrów na lewej ręce tuż nad dłonią, jak po przejechaniu dwóch pazurów po skórze, podobna, ale płytsza rana na wysokości zewnętrznej strony lewego uda, nie krwawią
Nanaya - 45MM, nie może poruszać prawą nogą - uziemiona, płaszcz Hana na niej, ubrudzone ubranie, kawałek z tyłu spłonął i odsłania nieco za dużo; nie ma prawego ramienia od łokcia po dłoń, dziwny "X" wymalowany jakąś substancją na czole, czarny, mocno wychudzona
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Goomoonryong


Goomoonryong


Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012

Kamienny las - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 12 EmptyNie Sie 16 2015, 13:32

No i nic. Nanaś najwidoczniej nie była ani żabą, ani księżniczką bo z jakiegoś dziwnego powodu pocałunek jej nie budził. A może to Gumiś po prostu nie był księciem? Cholerka no w zasadzie nie był, ale kto by się o takie szczegóły czepiał? W każdym bądź razie cały zachód zdawał się pójść na marne, na dodatek jego towarzyszka nr. 2 wciąż nie znalazła drzwi co oznaczało że musiał tu tkwić i wymyślić coś lepszego niz szturchanie. Czy jakby przypieprzył Nanaś w skroń to by się obudziła czy usnęła na stałe? Jakaś część smoczego zabójcy chciała to sprawdzić, zwłaszcza jak przypominał sobie ileż to się nie miłych rzecz od Byakushitsune nasłuchał ale w zasadzie pomijając kwestię że i tak ją lubił, to była mimo wszystko kobietą. A kobiet się nie bije, no mniej więcej. Han podrapał się po głowie dochodząc do wniosków że ta nieciekawa sytuacja która wykończyła go już fizycznie i psychicznie powinna się już dawno skończyć. W każdym razie co miał teraz zrobić? Spojrzał na książkę która jasno dawała mu do zrozumienia, że chce zostać podniesiona. Ale czy powinien podnosić tak podejrzany przedmiot?-Brune, o co chodzi z tą książką?-Jak Brune nic mu nie zakaże ani nie krzyknie ani nic co nie sugerowałoby "Nie ruszaj tego" to Gumiś podniesie książkę i się jej przypatrzy.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t528-konto-hana https://ftpm.forumpolish.com/t329-goomoonryong https://ftpm.forumpolish.com/t921-gumisiowe-relacje#13545
Mor


Mor


Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012

Kamienny las - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 12 EmptySro Sie 19 2015, 00:27

Tyle ciekawych rzeczy omijało Nanayę! Najpierw zaciekła walka z kolczastym psem, dzięki której Gumiś zyskał mniej, jak stracił i w osłabionym stanie musiał iść dalej. Później przebrzydły pokój biblioteczny, który śmiał zalewać się wodą, kiedy on heroicznie uratować wszystkich pod ręką, ostatecznie pozostawiając obiekt swoich wysiłków, bo zapomniał o prostej zasadzie kierującej tym zamkiem. Następnie było pomieszczenie czerwonej twarzy, w której chyba wszystkie karty zostały rzucone na jeden, niepewny zakład. Tak, pokój z czerwoną twarzą byłby niezwykłym doświadczeniem dla dwójki magów, gdyby tylko Nanaya nie była zajęta ratowaniem swojej na wpół martwej duszy i tonięciem w pokoju z książkami, bo ktoś ją zostawił. A teraz wszyscy wrócili do punktu wyjścia i znowu Nanaś sobie tonęła a Gumiś nie do końca wiedział, jak ją z tego wyciągnąć. Byaku też nie wiedziała. Ale gdyby pocałunek miąłby ją wybudzić, to uznałaby to za całkiem małą cenę w porównaniu do stania dalej jak kołek w jednym miejscu i utonięciu. W każdym razie Brune wydawała się być jedyną nadzieją dla Hana. Albo jego makówka. Ciekawe, kto wygra ten zawzięty pojedynek. Ah, no tak, był jeszcze pomysł, by przywalić raz a porządnie za wszelkie próby pomocy, jakie dostarczyła mu dziewczyna podczas pobytu w zamku. Tak. Nie ma to jak wdzięczność.
Przenieśmy się jednak do duszy Byakushitsune, zawzięcie walczącej o swoją integralność i nie dającą się pokonać przez latające szczątki. Tak przynajmniej chciałoby się powiedzieć, a tymczasem prawda była taka, że miał więcej szczęścia, niż umiejętności. Z drugiej strony nagły atak rudowłosej przyniósł zaskoczenie i wystarczająco czasu, by jednym ruchem posłać głowę w lot i jeszcze się wycofać. Cień uśmiechu przebiegł przez twarz dziewczyny. Język poleciał za głową, więc tymczasowo uznała, że nie mógł oddalić się zbytnio od niej. To dobrze. Szybko jednak zmieniła swoją pozycję. Brak ruchu mógł oznaczać jej klęskę, dlatego wycofała się i bardzo dobrze, bo widok nogi... Boże, ile one miały w sobie siły, że wbijały się w tą ziemię... Nie udało jej się jednak odejść zbyt daleko i zaskoczyła ją jedna z rączek. O cholera...! Tyle zdążyło przemknąć przez jej myśl, nim krzyknęła, czując zaciskające się palce. To. Bolało. Skąd to wszystko miało tyle siły. Z przerażeniem też odkryła, że nie ma co liczyć na szybkie wycofanie się z ręką na udzie, podczas gry w ciele coś bulgotało. A bulgot nie świadczył dobrze o niczym. Blisko było stwierdzić, że zaczęła panikować. Najpierw spróbowała ściągnąć rękę, łapiąc ją wolną ręką i ciągnąc, rzucając pośpieszne spojrzenia na korpus i pozostałe kończyny (Percepcja). Niedobrze. Bardzo nie dobrze. Stała za blisko. Musiała zwiększyć dystans. Nie zastanawiając się nad konsekwencjami użyła Ray, by skoczyć w tył i zwiększyć dystans, nawet w ten sposób. Nawet jeśli w konsekwencji miałaby źle wylądować w związku ze średnio sprawną nogą. Zraz po skoku stara się ustawić tak, by wciąż widzieć ciało i to, co się z nim działo (Sokolooki) oraz kończyny, by móc dalej uskakiwać. Gdyby jednak uznała, że ma troszkę czasu... Stara się potraktować rączkę na udzie Burnem, by puściła jak najszybciej. Jeżeli nie ma czasu, stara się unikać jak najlepiej się da w tym stanie, próbując nawet zbić nadlatujące pocisko-kończyny.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t376-konto-nanas https://ftpm.forumpolish.com/t105-nanaya-byakushitsune-znana-jako-byaku https://ftpm.forumpolish.com/t550-pamietniki
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Kamienny las - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 12 EmptyCzw Sie 20 2015, 18:54

MG:

Zdecydowanie się na nie okładanie jedynej swojej towarzyszki niedoli w tym miejscu było całkiem sensownym posunięciem, za które ciężko byłoby skrytykować Hana komukolwiek, a zwłaszcza samej zainteresowanej. Sama jednak ta decyzja nie posuwała naprzód akcji i nie zmieniała nic w jego sytuacji, więc Goomoonryong postanowił spróbować czegokolwiek innego. Zapytana o książkę Brune nie wiedziała jednak o co może chodzić i spojrzała tylko pytająco na Hana, który najwyraźniej był jedyny wyczuwającym dziwną energię dochodzącą z czytadła. Biorąc pod uwagę jednak to, że dziewczyna nie ostrzegła go przed żadnym zagrożeniem ani też żadnego nie wyczuwała mężczyzna ruszył w kierunku książki. Gdy tylko jej dotknął natomiast, jego świadomość uleciała gdzieś w dziwne miejsce, a tuż przed tym Han usłyszał tylko głośne "nie!" pochodzące prawdopodobnie od Brune, która musiała zauważyć jak mężczyzna upada na ziemię.

Han obserwował teraz taniec, krwisty i wulgarny taniec między Panią Zamku, a mistrzem jego gildii. Taniec, w którym zarówno on, jak i ona krwawili potężnie z wielu ran pokrywających ich ramiona, szyje i cały korpus. I ona, i on byli od pasa w górę niemal nadzy, a jedynie strzępki ubrań zalegały na ich ciałach, przypominając o tym, że prawdopodobnie jakiś czas temu dwójka ludzi była wciąż ubrana. Byli w wielkiej sali balowej, choć pustej. Sala była okrągła, przy ścianach znajdowały się stoliki suto zastawione mięsiwem i wszelkimi alkoholami, natomiast po środku znajdował się biały dywan, przeznaczony zapewne dla tańczących. Ta część, na której stał Arata z Panią Zamku zabarwiona była czerwienią o jednoznacznym pochodzeniu. Arata w ręce trzymał nóż, z którego spływały krople krwi. Pani Zamku broni nie posiadała, lecz jej dłonie uwalone były we krwi i trudno było orzec czy tylko swej własnej. Zarówno on, jak i ona oddychali szybko, próbując złapać oddech, teraz trzymając się wzajemnie jak przy walcu. Z jakiegoś powodu muzyka w tle pasowała do tej sytuacji, podkreślając rozmach tej sceny, choć przecież składającej się z dwójki pojedynczych ludzi. Gdzieś w tej sytuacji mieszała się nienawiść z miłością, lecz Han nie do końca wiedział dlaczego. Nie do końca rozumiał też co się działo przed jego oczyma. Teraz jednak w ich walce nastąpiła chwila ciszy i spokoju, przerwana tylko jednym pojedynczym kocim miauknięciem, na które Pani Zamku prychnęła wściekle. Próbowała wyswobodzić swe ręce, lecz Arata trzymał ją teraz za dłonie mocno, nie pozwalając się wyrwać.

Po chwili i kota ujrzał Han, gdy ten pojawił się znikąd obok niego. Wystarczyło tylko jedno spojrzenie zwierzęcia, by Han zrozumiał, że ma prosty wybór do podjęcia. Mógł za jego pomocą zainterweniować w tym co się działo... lub mógł popatrzeć. Kot wydawał się być zadowolony każdą możliwą do podjęcia decyzją przez Hana.

Działanie Nanayi było również podyktowane rozsądkiem i niechęcią do bliższego zapoznania się z bulgoczącym wnętrzem ciała. Choć ręka mocno zaciskała się na jej nodze, to machinacje manualne przy niej spowodowały, że jej uchwyt choć trochę zelżał, lecz ta właśnie utrata cząstki energii była wystarczająca, by umożliwić dziewczynie skorzystanie z zaklęcia, które pozwoliło jej odskoczyć w tył. Odskok w tył w jej sytuacji wiązał się jednak z dwoma problemami. Po pierwsze dziewczyna zaliczyła kontakt z niewidzialną ścianą, która była za jej plecami - na szczęście nie było to najbardziej bolesne doświadczenie, lecz jasne się stało, że więcej niż na 10 metrów odległości od reszty ciała, odległości w której teraz była się nie oddali. Po drugi zaraz przy lądowaniu ręka zaciskająca się na jej nodze zwiększyła swój nacisk, a palce wbiły się w ciało i mięsień jej nogi, a niebieska krew siknęła z dziur tak pozostawionych przez rękę. Byakushitsune miała jednak teraz trochę czasu i mogła pozwolić sobie na próbę spopielenia ręki. Jej uścisk wzmocniony zaklęciem niemal od razu sprawił, że ręce odechciało się dalszych zabaw z jej nogą, Nanaya jednak na tym nie poprzestała i choć ręka już jej nie trzymała, to teraz dziewczyna trzymała rękę, powiększając wraz z czasem obrażenia, jakie ta doznawała. Ręka jednak próbowała się wyrywać i nie było powiedziane, że Nanayi uda się jej zbyt długo utrzymać. Co do korpusu to jego bulgotanie powoli zaczynało się uciszać, za to z dziury w karku po głowie zaczął wypływać gęsty płyn, który dotarł nawet do wbitej w ziemię nogi... i zaczął ją roztapiać. Gdyby noga mogła krzyczeć, to teraz by to robiła, ta jednak topiła się wiercąc w substancji i próbując z niej wydostać. Druga ręka natomiast pofrunęła za ciało i popchnęła je lekko, tak że to zaczęło się toczyć w kierunku Byakushitsune i trudno było się oprzeć wrażeniu, że tylko impulsu startowego potrzebowało, a teraz toczyło się kompletnie samo...

SP:
Goomoonryong - 0MM, płaszcz przekazany Nanayi, czuje napływ sił fizycznych na "jakiś" czas, ból pleców, stłuczony lewy bok mężczyzny, znaczący problem ze strunami głosowymi uniemożliwiający normalne mówienie, DUŻE problemy z płynnym łapaniem oddechu, rana o głębokości 2-3 centymetrów na lewej ręce tuż nad dłonią, jak po przejechaniu dwóch pazurów po skórze, podobna, ale płytsza rana na wysokości zewnętrznej strony lewego uda, nie krwawią
Nanaya - 25MM, Burn 1/3, prawa noga z licznymi średnio głębokimi ranami przechodzącymi przez mięśnie - poruszanie jest bardzo trudne i bolesne, płaszcz Hana na niej, ubrudzone ubranie, kawałek z tyłu spłonął i odsłania nieco za dużo; nie ma prawego ramienia od łokcia po dłoń, dziwny "X" wymalowany jakąś substancją na czole, czarny, mocno wychudzona
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Mor


Mor


Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012

Kamienny las - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 12 EmptyPią Sie 21 2015, 05:33

//Ost. Ogólnie uważam, że to jeden z moich lepszych postów w Kamiennym. Ta skromność.

Rozsądek już nie raz pokazał, że w tym zamku najlepiej byłoby zrobić coś zupełnie nierozsądnego, tym samym ratując swoją skórę. Tymczasem wydawało się, że tym razem górował nad absurdem. Gdy udało jej się odsunąć od ciała na znaczną odległość była całkiem zadowolona. Nawet jeżeli stanęła pod ścianą, nie mogąc oddalić się zbytnio. W zasadzie chyba mogła spokojnie przyjąć, że trafiła na granicę obrazu, ale kto to wiedział! Z przyjemnością poprosiłaby panią zamku o bezpośrednią opinię. Teraz. W tej sytuacji. Tuż obok, z wizją śmierci przed oczami.
Nie wszystko jednak poszło zgodnie z planem. Tuż po lądowaniu ręka na udzie zacisnęła się tak mocno, że dziewczyna krzyknęła po raz kolejny. Niebieska krew, niemalże szlachecka, wypłynęła z powstałych ran i Nanaya już wiedziała, że nie ruszy nogi bez dawki cierpienia. Z wściekłością i bólem w oczach chwyciła winowajczynię najpierw jedną ręką, a następnie drugą, wypuszczając dotychczasową broń.
- Ty mała kurwo... - wysyczała. O nie, nie zamierzała pozwolić rączce na ucieczkę po tym, jak dokonała takich szkód. Dlatego chwyciła ją na krańcach i zaczęła wyginać tak, jakby zamierzała ją złamać, przy okazji raniąc ją zaklęciem. Naprawdę myślała, że tak łatwo sobie ucieknie? Nie w tym wcieleniu.
Przy okazji też starała się nie spuścić oka z tej ważniejszej części, którą był bulgoczący korpus (Percepcja). Czy było coś, co mogła zrobić w tym ustawieniu? Prawa noga nie była całkowicie wykluczona z gry, jednak z pewnością każdy krok byłby bolesny. Korzystając z okazji, że znajduje się pod granicą tego świata, oparła się o nią plecami, stojąc na lewej nodze, by chociaż odciążyć zranioną kończynę.
Pojawiały się jednak kolejne problemy. Wraz z dostrzeżeniem, co się dzieje z ciałem trupa oraz z tym, co z niego wypływa, Byaku zaczęła bardzo krucho oceniać swoje szanse. A więc to o tym mówiła ta przeklęta kobieta? Z drugiej strony Nanayi wydawało się, że zrobiła tu dużo więcej niż ktokolwiek przed nią. Mogło to być jednak zgubne wrażenie, dlatego szybko się go pozbyła. Więcej czy mniej - teraz musiała przeżyć, a to wyglądało źle. Mając troszkę czasu (oczywiście nie przerywając tortur wymierzonych ręce), zaczęła myśleć nad jakimś sensownym planem, z którego mogła skorzystać w tej patowej sytuacji (Taktyka). Co mogła przyjąć? Co mogła założyć? Zero. Zero. Zero.
Ach, szlag by to wszystko! Naprawdę była już zmęczona tą całą farsą i jedyne, co trzymało ją w kupie, była chęć życia i wola zemsty. Naprawdę ciężko było przewidzieć, jak zareaguje, gdy wszystko się skończy, o ile wyjdzie cało z labiryntu. Ciało, które wcześniej było targane z takim problemem, teraz poszło w ruch niczym lekkie piórko z jasnym zamiarem wywołania jak największej ilości obrażeń czy nawet uśmiercenia dziewczyny. Przy założeniu, że mogła umrzeć. Stawiała, że to całkiem możliwe, skoro miała krwawiące ciało, choć było jedynie tymczasowe.
Przy okazji ta lekka sytuacja przypomniała jej o bardzo podobnej z pokoju z górą. Tam też kamienie pojawiały się znikąd, wprawione w ruch znikąd i miały równie mordercze zamiary. Po prostu cudownie. Gdyby jeszcze Nanaś przypomniała sobie, że i tam były podobne rączki... W tej chwili toczące się ciało było niemal tym wielkim kamieniem, które tylko czekało na tę chwilę od samego początku. Ostateczna forma zagłady, wymierzona precyzyjnie w nią. Gdzie był bernardyn z pomocą? Właśnie udał się w podróż do wspomnień pani Zamku i tak właśnie dwójka magów utopiła się w bibliotece.
Ciało toczyło się wylewając z siebie coś w rodzaju kwasu, z którym nawet jego własne części nie chciały mieć do czynienia. Po prostu cudownie. Natomiast Nanaya nie była w stanie poruszać się na tyle szybko, by oddalić się na bezpieczną odległość. Nie było też powiedziane, że ciało potoczy się tylko w jednym kierunku, a to znacznie komplikowało sytuację. Cel rączek został osiągnięty - została uziemiona. Ze złości zaczęła ściskać wysuszoną kończynę jeszcze mocniej. W tej sytuacji chciała rzucić wszystko i zacząć się turlać - z dala od ciała. Albo skakać na jednej nodze. Jak daleko uda jej się uciekać w ten sposób? W każdym razie nie było zbyt wiele czasu do namysłu, więc dziewczyna w te pędy zaczęła skakać na lewej nodze, uprzednio rzucając rękę w stronę ciała. A nuż coś ją ochlapie i już się nie podniesie.
W każdym razie Nanaś skakała z dala od ciała, po przekątnej, zmierzając w stronę chatki, starając się nie przewrócić w efekcie, a gdyby już traciła równowagę, to stara się upaść do przodu i wykonać przewrót w przód. Niemalże liczyła na to, że ciało potoczy się w linii prostej, ale było to niemal pobożne życzenie. Nie chciała też zbytnio obciążać nogi, jednak była niemal pewna, że każdy skok, każdy ruch wywoła niemożliwy do opisania ból, rozdzierający całe ciało, a nie tylko nogę. Jeśli jednak chciała przeżyć, musiała to zdzierżyć, zacisnąć zęby i przeć do przodu, pomimo łez i cierpienia. Niemalże jakby od samego początku to miejsce przygotowywało ją na taką sytuację. Dlatego też próbowała poruszać się do przodu, najszybciej jak się dało, bez nadmiernego myślenia i tylko z jedną myślą z tyłu głowy - przeżyć. W najgorszym wypadku zamierzała użyć Sunlighta, gdyby ciało zbliżyło się za blisko i stwarzało realne zagrożenie, choć doskonale wiedziała, że są to jej ostatnie rezerwy. Nie myślała jednak nad przyszłością, bo ta wydawała się być zbyt odległa. Nie zważała też na ewentualne ataki ze strony rąk, nawet jeżeli zaczęłyby wbijać się w jej ciało i ponownie je rozrywać. Z nimi mogła sobie jakoś poradzić, a z tym, co na nią szło - niekoniecznie.
Gdzieś też w swojej pokiereszowanej duszy miała nadzieję, że Goomoonryong był bezpieczny. Że wszystkie okropności tego miejsca nie złamały go w ten sposób, w jaki zadziałały na nią. Że choć było ciężko, to udało mu się opuścić zamek i wrócić, a jeśli nie, to udało mu się znaleźć pokój, w którym nie musiał przechodzić przez fizyczne cierpienie i mentalne tortury. Brune mówiła, że jeżeli Han potrafił działać, to nic mu nie będzie. Wierzyła, że potrafił. Inaczej nie zostałby wybrany do tego zadania. Przynajmniej tak chciała myśleć w sytuacji, kiedy wszystko zostało postawione na szali. Gdyby tylko wiedziała, że postawiono go przed wyborem, którego nie potrafił dokonać inaczej, niż własnymi przekonaniami...
Rozdzielili się na szczycie góry, to może i na szczycie góry się spotkają?
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t376-konto-nanas https://ftpm.forumpolish.com/t105-nanaya-byakushitsune-znana-jako-byaku https://ftpm.forumpolish.com/t550-pamietniki
Goomoonryong


Goomoonryong


Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012

Kamienny las - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 12 EmptyPią Sie 21 2015, 11:52

&%#(%%& i ($@)^$*@ tylko tyle miał do powiedzenia Gumiś kiedy zalazł się w... no w zasadzie nie był pewien czy znalazł się w książce, czy może go teleportowało czy może w ogóle dostał jakimś zaklęciem i uszkodziło mu mózg. W sumie to ostatnie bylo nawet mocno prawdopodobe. W każdym razie znajdując się w nowym miejscu i wciąż słysząc "nie" które "Chyba" padło z ust Brune, zastanawiał się jak bardzo ma przejebane i dlaczego śmiertelnie. Kurcze na dodatek Gumiś nie musiał się nawet rozglądać! Cel miał jak na dłoni a to sprawiało że czuł się jeszcze bardziej... nieswojo? Przygarbił się nieco i ustawił bokiem, w sumie zakrwawiony, ranny i w ogóle musiał wyglądać okropnie. I strasznie. No, strasznie dla normalnych ludzi ale ta dwójka była daleka od normalności. I straszna jak Gumiś. Tylko Gumiś był większy, więc zdecydowanie był straszniejszy. No i wtedy pojawił się kot! Tak...

Z jakiegoś powodu - może dlatego że nie reagowali na jego przybycie - smoczy zabójca czuł że ta dwójka go nie widzi. Chociaż nie widzi, mogło nie oddawać w pełni aktualnego stanu rzeczy. Ale kot mógł ten stan rzeczy zmienić! Nie wiedział jak i dlaczego, ale kot był ważny. Interweniować czy nie interweniować? Tylko co miał zrobić w walce z dwoma potworami?-No co? To nie jest łatwa decyzja.-Powiedział do kota, przypominając sobie mimo chodem o kocim kebabie, Belfie. Nie byli podobni. Ten nie przypominał kebabu. Więc co miał zrobić? W jego aktualnym stanie reagowanie mogło skończyć się śmiercią, a opieszałość w zasadzie... niczym. Tylko nic było coś bardzo nie ok aktualnie, tak samo jak śmierć. Dlaczego nie mógł... iść po prostu przed siebie i mordować wszystkich facetów po drodze? Dlaczego nie pracował mięśniami tylko mózgiem i musiał podejmować ciężkie logiczne decyzje? Damn, przecież to było... nie ok.-Siedząc na dupie Magnolii nie zbudowano, co nie kocie? Zróbmy coś!-I to powiedziawszy pomachał do walczącej pary-Halo, halo?-Jednoczesnie był gotów schować się za czymś lub po prostu wykonać coś co w jego stanie od biedy można było nazwać unikiem. Miał nadzieję że nie umrze. Umieranie nie było fajne.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t528-konto-hana https://ftpm.forumpolish.com/t329-goomoonryong https://ftpm.forumpolish.com/t921-gumisiowe-relacje#13545
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Kamienny las - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 12 EmptyPią Sie 21 2015, 18:29

MG:

Rączka nie miała szans w starciu ze zdenerwowaną kobietą, która mocniej tylko zacisnęła się na jej jestestwie. Byakushitsune fizycznie odczuwała jaki ból powoduje teraz rączce, świadoma była tego, że gdyby to była jej własna ręka to już dawna wyłaby tu z bólu. Na szczęście nie jej ręka to była i nie ona odczuwała ból tylko druga strona, która jednak nie mogła tego w żaden sposób wyrazić poza dziwnymi drgawkami, które rozchodziły się po całej ręce. Ta jednak słabła, a jej próby wyswobodzenia się stawały się coraz rzadsze - w momencie, w którym Byakushitsune rzuciła nią w kierunku kwasu, ta już niemal się nie poruszała, a po chwili i substancja wydzielana przez korpus zaczęła robić swoje i ją rozpuszczać. Przeciwników malało, bo rękę należało uznać za niezdolną do dalszej walki, a za chwilę pewnie nieistniejącą. Nawet zmysł taktyczny nie był potrzebny Nanayi, by zauważyć, że jako tako poszczególne kończyny nie były zbyt wytrzymałe, a ich główną siłą była szybkość i liczebność. Większość z nich była już jednak na tamtym świecie, więc dobra dziewczyny? Co do korpusu zaś to ten wydawał się być najgroźniejszym rywalem w tym momencie.

Byakushitsune skacząc próbowała przedostać się w kierunku chatki przy jednoczesnym zachowaniu dystansu od korpusu. Dziewczyna była w o tyle dobrej sytuacji, że korpus mimo wszystko nie poruszał się zbyt szybko, a gdy dziewczyna zaczęła się od niego oddalać musiał stosunkowo powoli zmienić kierunek, co dało jej pewną przewagę. Będąc już blisko domku stało się jednak to, co często przytrafiało się osobom skaczącym na jednej nodze i będącym w pośpiechu. Nanaya potknęła się i wylądowała na ziemi, boleśnie obtłukując sobie ręce i zarabiając masę niewielkich zadrapań na ramionach, nic jednak bardziej poważnego. Dużo poważniejsze było to, że zatrzymała się i ciało miało szansę nadążyć. To jednak dzięki takiemu, a nie inne położeniu Byakushitsune zauważyła coś niepokojącego (tak, jakby inne rzeczy takie nie były). Głowa, którą wcześniej oddzieliła od reszty ciała zdawała powoli sunąć w kierunku chatki, choć jeszcze była w odległości dobrych 7 metrów od Nanayi (ta była zaś dosłownie 2 kroki od drzwi wejściowych). W oczy rzucało się jednak to, że poruszanie się głowy możliwe było tylko za sprawą języka, która teraz zahaczony był o próg drzwi i niczym kołowrotek w wędce zdawał się przyciągać do siebie głowę. "Widząc" jednak zbliżającą się Nanayę język oddzielił się od progu... Korpus zaś stabilnie poruszał się w kierunku kobiety, choć dzieliło go jeszcze z 5 metrów.

Kot przyjrzał się przez chwilę Hanowi, zanim zamruczał w sposób, który wybitnie przypominać mógł Hanowi elegancki śmiech niepozbawiony jednak nutki wyższości. Coś w słowach Hana musiało zdecydowanie go rozśmieszyć, lecz czym było to coś trudno było wnioskować. Żadną tajemnicą nie było jednak, że w wypowiedzi Goomoonryonga tkwiło coś ironicznie zabawnego. Po chwili jednak powietrze przeszył dźwięk mocnego uderzenia w ziemię, a następnie powierzchnia pod nogami kota niemal eksplodowała, choć ten chwilę wcześniej zgrabnie zeskoczył ze swojego miejsca znajdując się poza zasięgiem tego zjawiska. Gdy Han obejrzał się w kierunku źródła pierwotnego dźwięku dojrzał, że od miejsca w którym wcześniej był kot, do stojącej Pani Zamku rozciągała się popękana ziemia, a jej noga była miejscem, w którym to pękniecie się zaczynało. Pani Zamku prychnęła z gniewem, lecz i zmęczeniem, Arata natomiast wykorzystał tę chwilę by puścić jedną z jej dłoni i złapać kobietę za twarz. - Tam mnie nie ma. Nie próbuj tego więcej. - powiedział jadowicie chłodnym tonem, choć z uśmiechem na ustach, a chwilę później rzucił kobietą o ziemię, następnie elegancko odskakując na bok. Choć dywan mógł łagodzić takie zderzenie, to i tak podłoga zyskała kolejną dziurę, gdyż rzut był naprawdę potężny. Pani Zamku po chwili jednak podniosła głowę i spojrzała na Aratę swoimi nabiegłymi krwią oczyma. Z jej czoła krew broczyła teraz wieloma ścieżkami, co sprawiało, że kobieta wyglądała nad wyraz przerażająco. - To wszystko przez nią! Gdy ona zniknie opamiętasz się! - wrzasnęła dziewczyna głosem, który spowodował, że Goomoonryong przycisnął dłonie do własnych uszu. Głos nie był bolesny, lecz na tyle nieprzyjemny, że mężczyzna nie mógł powstrzymać się przed próbą zablokowania swego słuchu. Dla Hana problemem było też coś innego. Jego "halo, halo" padło na jałowy grunt - wydawało się, że dalej nikt go nie zauważał. Kot jednak wyraźnie dał mu wcześniej do zrozumienia, że mógł wpływać na to co się przed nim działo. Tylko jak? Najwyraźniej Han musiał próbować wszystkiego, czego tylko mógł by się przekonać.

SP:
Goomoonryong - 0MM, płaszcz przekazany Nanayi, czuje napływ sił fizycznych na "jakiś" czas, ból pleców, stłuczony lewy bok mężczyzny, znaczący problem ze strunami głosowymi uniemożliwiający normalne mówienie, DUŻE problemy z płynnym łapaniem oddechu, rana o głębokości 2-3 centymetrów na lewej ręce tuż nad dłonią, jak po przejechaniu dwóch pazurów po skórze, podobna, ale płytsza rana na wysokości zewnętrznej strony lewego uda, nie krwawią
Nanaya - 25MM, Burn 1/3, prawa noga z licznymi średnio głębokimi ranami przechodzącymi przez mięśnie - poruszanie jest bardzo trudne i bolesne, obtłuczone ręce i masa zadrapań, płaszcz Hana na niej, ubrudzone ubranie, kawałek z tyłu spłonął i odsłania nieco za dużo; nie ma prawego ramienia od łokcia po dłoń, dziwny "X" wymalowany jakąś substancją na czole, czarny, mocno wychudzona
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Sponsored content





Kamienny las - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Kamienny las   Kamienny las - Page 12 Empty

Powrót do góry Go down
 
Kamienny las
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 12 z 17Idź do strony : Previous  1 ... 7 ... 11, 12, 13 ... 17  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: ARCHIWUM ŚWIATA :: Zachodnie Fiore :: Inne Tereny Zachodnie
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.