I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Śniegi topniały, pozwalając na krótki rozkwit kwiatów i uprawnych roślin oraz umożliwiając łatwiejszy dostęp do gór dla wszystkich wędrowców Był to niewątpliwie szczęśliwy okres, po długich mrozach i śniegach. Każda para rąk była wymagana do pracy przy niewielkich zbiorach, ale nie potrzeba było ich tak wiele na stuosobową wioskę. Wędrowni handlarze przyjeżdżali dwa razy w roku, uzupełniając wszelkie brakujące dobra. Tymczasem wokół wioski krążyły legendy o skarbach ukrytych głęboko w jaskiniach za wioską. Zwykle pogoda nie pozwalała na wejście, jednak ostatnimi czasy pojawiło się kilku zuchwalców, którzy postanowili skonfrontować się z jaskiniami i mieszkańcami. Wybrali na to kiepska porę - święto życia było najważniejsze dla mieszkańców Nayashe, a odkrywcy zaburzali spokój tego miejsca. Stąd też prośba i zadanie, którego się podjęliście. Szliście borem, prowadzeni przez małomównego, barczystego mężczyznę. Wokół pachniało igliwiem, które lekko skrzypiało pod naciskiem butów. Było cicho. Nie śpiewały ptaki, nie wiał wiatr. Spokojnym spacerem zmierzaliście do Nayashe.
Czas odpisu: 14 sierpnia
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Wioska Nayashe Pon Sie 12 2013, 00:22
Spacery do lasu są epickie, bo wtedy są grzyby, bigos i jest grzybowa. Gorzej jak się na trafi na harcerzy - NIKT nie lubił harcerzy. Zresztą, czy ktoś kiedyś jadł zupę z harcerzy? Nie, a zupę z grzybów już tak. To w jasny sposób ukazywało wyższość składających się w większości z wody grzybów, nad składającymi się w większości z wody z domieszką wełny i barwników, harcerzy. Aczkolwiek to nie była wycieczka na grzybobranie, było bardziej epic, szli na WIOSKOWE ŚWIĘTO. A co jest w wioskach w czasie różnego rodzaju obchodów? Ano jedzenie! Jedzenie smaczne, zdrowe, delikatesowe. Dużo, dobrego, wiejskiego, jadła. A i napitek nie zgorszy, a jeszcze ku uciesze Dona mają mu za to zapłacić i dać jakichś kolesi do pobicia. Pytanie nasuwało się samo, czy mogło być lepiej? Chyba nie. Tymczasem jednak wędrowali lasem, zmierzając ku wiosce której nazwa była tak durna, długa i skomplikowana że Don nie podołał ciężkim próbom jej zapamiętania, zamiast tego skrócił ją sobie do wioski. Bo wioska to dobra nazwa dla wioski, nie dość ze wiesz gdzie jesteś, to jeszcze wiesz że to wioska. A że większość wiosek ma jakąś nazwę, to wioska o nazwie wioska wyłamuje się z mejnstrimu! Niemniej jednak teraz należało się skupić na innych ważnych i ciekawych rzeczach i bynajmniej nie był to ten przyjemny ale mało apetyczny zapach. Byli to otaczający Dona ludzie, a naprawdę drużyna była to iście epicka, prawie jak na queście, brakowało tylko smoka. Z początku szedł wiejski drwal, albo kowal. Jakoś nie wyobrażał sobie żeby facet przed nimi piekł placki i doił krowy, chociaż co tam Don wiedział o krowach... Był też bardzo milczący. Może biedak był głupi i nie umiał mówić? Po co przecież drwalowi mowa jak ma umieć machać siekierą? Do tego nie potrzeba gadać. Tak, to na pewno był przygłupi drwal. Biedny przygłupi drwal. Prócz tego była dziewczyna o różowych włosach i chociaż Don rzadko zauważa ładne rzeczy, to Layla była ładna. I była to prawda niepodważalna, chociaż zainteresowanie Dona dalej spoczywało bardziej przy gulaszu z wołu, niż przy jej cyckach. Nie tak że gardził cyckami, ale Don zamiast jajami, myślał żołądkiem. Ostatnim elementem krajobrazu był prawdziwy olbrzym. W sumie fajnie spotkać inną magiczną istotę. On był Ogrem, to było szokujące kiedy się o tym dowiedział, ale czy Sethor wiedział że jest olbrzymem? A jak wiedział, to czy też go to zaskoczyło, gdy się o tym dowiedział? A może Mamusia i tatuś wychowali go na grzecznego olbrzyma i nie był to dla niego żaden szok!? Musi się tego kiedyś dowiedzieć. Teraz jednak trzeba było skupić się na misji. -Panie drwalu~-Bardziej zajęczał niż powiedział Don.-Daleko jeszczeee~?-W gruncie rzeczy to wcale nie musiał być przygłupi drwal, tylko wredny kowal. A nawet jak to był przygłupi drwal to może chociaż na migi pokaże? Albo imitując ciosy siekierką? Drwale na pewno się jakoś komunikują. Może dwa uderzenia toporkiem to tak, a pogładzenie po brodzie to nie? Musi się kiedyś nauczyć drwalowego.-Będzie jedzenie? I picie? I tańce? I mordobicie?-Bał się że zasypanie drwala pytaniami może się źle skończyć. Przecież biedny przygłupi drwal, może się zgubić przy "Będzie"! Ale cóż, musiał zaryzykować.-Tych naszych przeciwników, dużo jest? D-U-Ż-O?-Nawet przeliterował Don. Miał nadzieję, że drwal potrafi chociaż pokazać na palcach.-Tak w ogóle jestem Don, miło mi was poznać.-Uśmiechnął się szeroko machają łapką i uświadamiając sobie coś ciekawego. Czy Sethor nie był z jego gildii?
Sethor Fiberos
Liczba postów : 289
Dołączył/a : 17/11/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Wioska Nayashe Pon Sie 12 2013, 00:50
Północne Terytoria... Tu Seth czuł się jak u pana Boga za lodówką. A raczej w lodówce, bo za lodówką panuje wyższa temperatura z racji, iż musi być gdzieś podłączona a prąd= ciepełko. Przynajmniej tak wynika ze wzoru Q=I^2Rt. Natężenie prądu zasilającego lodóweczkę aż kwadratowo wpływa na wytwarzane ciepełko! Co jest natomiast rajem dla maga lodowego tworzenia? Chłód, nie ciepło. Więc, poprawiając początkową dygresję, Sethor Fiberos czuł się tu jak u Pana Boga w lodóweczce. Przyjemna dla ciała chłopaka temperatura powietrza sprzyjała poprawnemu wykonywaniu zleconej roboty. Mag Lamia Scale miał na sobie koszulę w granatowo-czarno-białą kratę z szarym kapturem, a na to szary płaszcz z trzema dużymi guzikami na przodzie. Pierwsze spojrzenia dookoła siebie, Sethor skierował na towarzyszy i zleceniodawcę. A także na las iglasty dookoła. Mag lubił zapach boru. Nagle jednak w lesie coś się poruszyło. -Padnijcie! Tam coś było! Widziałem to na własne oczy- syknął Seth, uginając lekko kolana. Pewnie wyglądał trochę jak spłoszona szynszyla, jednak nie przeszkadzało mu to. Po chwili jednak kapnął się, że to przywidzenie. -Nieważne, idźmy dalej- uśmiechnął się i ruszył do przodu, wkładając ręce do kieszeni płaszcza. Wrócił do analizowania towarzyszy. Barczysty facet, który był ich przewodnikiem. Totalny random, któremu nie trzeba było poświęcać uwagi. Dalej czerwonowłosa smukła kobieta. -Witaj, nazywam się Sethor Fiberos- podszedł i ucałował wierzch dłoni dziewczyny, o ile ta na to pozwoli. Następnie był niższy od Setha koleś, który narzekał i zadawał dziwne pytania barczystemu. Mag podszeł do niego i podał mu rękę. -Witaj, Don, jestem Seth- przywitał się, po czym kontynuował marsz, obserwując wszystko dookoła. Mimo, że ptactwo leśne nie śpiewało, a wiatr nie wiał, Sethor jakby coś słyszał. Dudnienie w uszach. On... słyszał jak trawa rośnie. Chwycił się za uszy i zatkał je palcami. -Panie Barczysty, czy mógłby pan opowiedziec pokrótce szczegóły o wiosce do której zmierzamy? I na czym polega nasze zadanie- zapytał, odtykając uszy. Już wszystko było w porządku. Pomasował się po brzuchu. -Czy wyglądam jakby mój brzuszek był niezadowolony?- spytał towarzyszy misji, szczerząc się jak głupi do sera. Był w doskonałym humorze i mógł poznać kolejnych ludzi, to było piękne. W ogóle życie było piękne. Chyba. Bo w sumie to nie miał za grosz sensu. A egzystencja i życie to tylko mierne, nic nieznaczące zbiory procesów biochemicznych. Ale nie było to wcale ważne, póki muzyka grała~ Choć w rzeczywistości nie grała...
Layla
Liczba postów : 83
Dołączył/a : 07/02/2013
Temat: Re: Wioska Nayashe Pon Sie 12 2013, 16:57
Spacery po lesie zdecydowanie nie były epickie, bynajmniej w jej wykonaniu i jej odczuciu. Zacząć by należało od pierwotnego czynnika, który mroził krew w żyłach. Dosłownie. Nie spodziewała się niskich temperatur, więc wyprawa na północ doprowadziła do tego, że dostała gęsiej skórki. Na dodatek lasy miały do siebie to, że na ziemi leżały różne paskudztwa. Nie myślimy tu jednak o pająkach, bo Layla przyzwyczajona była do widoku gorszych rzeczy, jak na przykład skorpiony czy jadowite węże. Były rzeczy o wiele nieprzyjemniejsze i bardziej dokuczliwe. Takie jak piach w butach. Dlatego na pustyni nie nosi się normalnych butów, bo każdy by oszalał. Natomiast w lesie powinno się nosić buty, bo pokaleczy się stopy o te małe gałązki, igły i inne dzieci natury. Można więc rzecz, że nie tyle była to wina lasu czy harcerzy, a samej Layli, że do wyprawy się nie przygotowała. Sama przed sobą jednak by się nigdy nie przyznała, co było całkiem zrozumiałe w jej przypadku. Lecz nie wszystko było jej winą. Na przykład nie widziała swojego udziału w tym, że towarzyszyli jej idioci. Inaczej bowiem nie dało się nazwać tej dwójki, która także chciała wykonać zadanie. Przewodnik okazał się jeszcze na tyle przystępny, że się nie odzywał, a oni zburzyli święty spokój. I trudno było jej wybrać, co było gorsze. Z jednej strony osobnik zadający dziwne pytania o twarzy, którą chyba by przemyć porządnie ługiem, z drugiej wielkolud, który zdawał się widzieć jakieś podejrzane rzeczy, których nie było. Oboje właściwie przedstawiali sobą podobny poziom głupoty i bardzo chciałaby ich zignorować i się nie odzywać, gdy niespodziewanie ten większy ucałował ją w rękę. Rzecz niesłychana, by plebs mógł dotykać księżniczki bez pozwolenia. Nic więc dziwnego, że, gdy już się opamiętała, wycelowała otwartą dłoń w twarz Sethora. Nie chciała uderzyć mocno. Póki co było to jedynie ostrzeżenie. Prychnęła jeszcze jak zły kotek i tyle było z rozmowy z nią.
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Wioska Nayashe Pon Sie 12 2013, 19:35
MG
Szli i szli. Jedynie Layla nie zadawała głupkowatych pytań, natomiast Don i Seth zachowywali się tak, jakby byli na szkolnej wycieczce, zamiast na misji. W każdym razie przewodnik jeszcze przez długi czas nie odpowiadał na postawione pytania, jak gdyby całkowicie ignorując wycieczkę. Wioska tymczasem powoli wyłaniała się spomiędzy drzew. I Sethor otrzymał plaskacza od damy, której chyba nie podobały się maniery przez nań prezentowane. - Wszystko opowiedzą wam starsi - rzucił lakonicznie, mocnym głosem, wprowadzając całą trójkę do wioski, w której panował wesoły gwar. Ludzie biegali, przekrzykiwali się, pracowali, ale wszystkiemu towarzyszyła przyjazna atmosfera. Tymczasem mężczyzna poprowadził was do jednego z wielu podłużnych, okrytych strzecha drewnianych domków. Wejście do niego było niskie, tak niskie, że on i Seth musieli się zgiąć w pół, by przejść do holu. Podłoga była tylko ubitą ziemią przykrytą słomą. W holu znajdowały się dwa przejścia - w prawo i w lewo. Przewodnik poszedł w lewo, wy za nim. Pomieszczenie było duże i długie. Znajdował się w nim piecyk, stolik, stara kanapa i kilka legowisk. Przy piecyku rozmawiali niscy i starzy mężczyźni, którzy odwrócili się gdy tylko usłyszeli kroki. - Ach, jesteście już! - powiedział jeden, chyba najstarszy. - Usiądźcie proszę. Chcecie może herbatki? - zapytał, wskazując swoją wykręconą przez artretyzm dłonią na czajniczek swojacy na piecyku.
Czas odpisu: 18 sierpnia
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Wioska Nayashe Pon Sie 12 2013, 20:01
Kiedy Seth krzyknął że należy uważać niemal od razu odwrócił się w stronę potencjalnego zagrożenia, dobywając sztyletu i ustawiając się w pozycji obronnej, z prawą dłonią nieco z przodu, to samo prawą stopą. Noga ugięta była w kolanie a Don czujny. Szybko jednak okazało się że alarm jest fałszywy, szybki obrót sztyletu i schowanie go w pochwie za pasem po czym kontynuacja spaceru. Może zachowywał się jak na pikniku ale był też wojownikiem, zawsze gotowym przyjąć zagrożenie na klatę.-Seth, jesteś z naszej gildii prawda? Kojarzę cię.-Rzucił, jak by to było oczywiste że nasza gildia, oznacza Lamię, a Seth powinien to od razu zrozumieć, bo to przecież logiczne.-Gdzie masz brzuch?-Spytał nieco zdziwiony, bo przez pewien czas miał wrażenie, jak by chłopak miał parę pleców, zamiast brzucha. Obserwował też z zainteresowaniem jak dziewczyna go bije. Ah te obyczaje, pewnie była z daleka i stąd milczenie. Ale Don je przełamie, zaprzyjaźni się~! Dlatego przegonił dziewczynę i zaczął iść tyłem, acz uważnie, bo patrzył na Laylę, żywo przy tym gestykulując.-Ja, Don. D-O-N-Pokazał siebie-Seth. S-E-T-H-Pokazał na Setha.-Przyjaciele.-Wskazał na siebie, Setha i Laylę.-Don, Seth, Przyjaciele-Powtórzył znowu pokazując siebie, Setha i cała trójkę.-Don, Seth...-Pokazał siebie, Setha a w końcu zatrzymał palec, wskazując na Laylę. Kiedy skończyli kwestię przedstawienia, drwal w końcu przemówił i tak jak zakładał Don, był przygłupi, ale przynajmniej umiał mówić. Tylko przewody myślowe miał długie jak korzenie drzewa. Udało mu się nawet doprowadzić ich do chatki, gdzie spotkali już nieco żywszych - ale raczej już nie długo - ludzi. Na dodatek ci byli całkiem inteligentni. Don oczywiście ukłonił się staruszką, miał wszak szacunek dla sędziwych mędrców.-Don Vito Ferliczkoni z Lamia Scale, melduje się na rozkaz. Wskażcie kogo i gdzie mamy pobić-Powiedział żywo i ochoczo, efekt zepsuło jednak burczenie w żołądku.-Wpierw jednak wskażcie gdzie możemy dostać jakąś strawę i napitek. Herbatką oczywiście nie pogardzę.-Powiedział z uśmiechem, łapiąc się za brzuszek.
Sethor Fiberos
Liczba postów : 289
Dołączył/a : 17/11/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Wioska Nayashe Pon Sie 12 2013, 21:55
Po otrzymaniu od dziewczyny strzała z otwartej, lekko się wycofał. -Moje najszczersze przeprosiny- skłonił lekko głowę, idąc w spokoju do przodu. W sumie nie bolało, ale w przyszłości może zaboleć. Chwilowo więc nawet się nie odzywał. Dopiero, gdy Don zadał pytanie- odpowiedział. -Jeśli "nasza gildia" to ta gildia o której myślę, to tak- uśmiechnął się i podrapał po potylicy. Jak się później okazało- przypuszczenia Lodowego Maga były słuszne i prawidłowo odpowiedział na pytanie. -Brzuch? Oponkę zrzucam na lato, nie zmieniłem jeszcze kompletu opon na zimę- wyszczerzył się raz jeszcze, w duszy radując się, że przynajmniej sztywno nie będzie. Nagle jednak uśmiech spełzł z jego twarzy. A co jeśli to wszystko zmowa? W sumie to niemożliwe. Rozpogodził się, unosząc rękę i machając w stronę czerwonowłosej gdy tylko Don wymawiał jego imię. -Jakem Sethor Fiberos, jestesmy sojusznikami, jesteśmy kompanami i to czysta prawda, do kroćset fur beczek- stwierdził, wypinając pierś. Droga trwała w najlepsze, zleceniodawca okazał się być rozmowny niczym karczoch, a nawet trochę bardziej- w końcu wypowiedział jedno zdanie. Ale cóż, pewnie serio traktował zasade "milczenie jest złotem" i po każdym dniu milczenia sprawdzał stan swego konta bankowego. A raczej, sądząc po tym, gdzie się znajdują, stan swojej dziury w ziemi, będącej zarówno lodówką, jak i skrytką finansową. Wioska Nayashe była dość przyjazna, jak na zadupie. Sethowi miło się tu przebywało i każda chwila napawała jego serce niejakim optymizmem. Barczysty mężczyzna natomiast prowadził ich dalej. Gdy zaszli do pomieszczenia z chibi-staruszkami, Seth skłonił głowę w geście szacunku. -Sethor Fiberos, również Lamia Scale. Prosze o cel misji i szeroko pojęte szczegóły dotyczące zlecenia- rzekł z poważną miną- a jeśli chodzi o herbatkę to z chęcią skosztuję- przyjął z uśmiechem propozycję napitku od bodaj najstarszego z dziadków, fikuśnie wyginając dłoń.
Layla
Liczba postów : 83
Dołączył/a : 07/02/2013
Temat: Re: Wioska Nayashe Wto Sie 13 2013, 11:24
Teraz nie miała żadnych złudzeń. Znajdowała się wśród dziwnych idiotów, którzy chyba wzięli ją za niezbyt rozwiniętą umysłowo osobę. Na cóż. Można było to znieść, można było walnąć tego drugiego tak samo, ale można było też zrobić rzecz. Przystanęła nagle w połowie tłumaczenia Dona, kim on jest i założyła ręce na pierś. - Rozumiem. Zamknij się.- bardziej odwarknęła w jego stronę. Może to spowoduje, że się zamkną. I tyle z jej odzywania się na razie. Dalej szła milcząc. Skinęła jeszcze tylko głową, że bardzo chętnie napije się herbatki.
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Wioska Nayashe Czw Sie 15 2013, 19:33
MG
Starszyzna powoli zabrała się za przygotowanie herbatki dla gości, którzy zasiedli spokojnie na kanapie. Choć, dla niektórych nadpobudliwców mogło być to zbyt dużo czasu. Po długich dziesięciu minutach spędzonych w ciszy, najstarszy mężczyzna podszedł z kubeczkiem w ręce i postawił go przed Laylą, po czym wrócił po kolejny kubeczek... i kolejny... Ostatecznie usiadł wygodnie naprzeciwko trójki wędrowców, mającej wystarczająco czasu, by skosztować miejscowego specjału - herbatki z igieł sosny! Mnóstwo substancji odżywczych oraz minerałów, palce lizać. Choć specjalnie nie smakowała. - A więc, przejdźmy do interesów - stwierdził spokojnie starzec, przytrzymując laskę oburącz, choć siedział. - Nazywam się Rayul Ferentson i jestem najstarszym członkiem Starszyzny. - Pokiwał głową, a wśród starców przy piecyku rozeszły się pomruki aprobaty. - Wezwaliśmy was tu, byście rozwiązali nasz problem. Sami jesteśmy zbyt zajęci przygotowaniami do Święta, dlatego musieliśmy was tu przysłać, za co żarliwie was przepraszamy. - Tu schylił głowę przed trójką magów, ale w jego głosie nie dało się słyszeć rozpaczy czy bezradności. Tylko spokój. - W jaskiniach za wioską rozbili obóz poszukiwacze przygód, którzy przeszkadzają nam w organizacji Święta. Ciągle wypytują się o naszą historię, tradycje, święta, wierzenia... Gdyby przyszli w innym momencie, przyjęlibyśmy ich z otwartymi ramionami. Ale prośby nic nie dają. Są jak wysokie drzewa, głusi na wszystko, co się do nich mówi, przekonani o własnej wyższości. Dlatego prosimy, byście sprawili, by opuścili wioskę, lub chociaż pozwolili nam pracować bez ich ciągłej obecności w Nayashe - tłumaczył spokojnie, powoli i wyraźnie. Nie wyglądało, by miał zamiar się powtarzać.
Czas odpisu: 18 sierpnia
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Wioska Nayashe Nie Sie 18 2013, 00:41
Dostał herbatkę, ale o strawie już zapomnieli. Niepocieszony Don jest niepocieszony, -20 do pocieszności. Ale herbatkę wypił, właściwie to sączył ją z nabożną wręcz czcią, której nie sposób było nie zauważyć. Nawet skłonił się starszyźnie po wypiciu naparu.-Mistrz mówił mi że jak spotkam zasuszonego staruszka rozdającego dziwne napary, to jest to wioskowy szaman, a ich moc, potężna jest. Dzięki ci o wielki szamanie za dar ten.-Otarł łzę z kącika oka. Był dumny że w swym krótkim ogrzym życiu, spotkał prawdziwego wioskowego szamana, których moce były opiewane w legendach i baśniach. Nigdy nie spodziewałby się, że na tej niewielkiej misji, jednego spotka. Wioskowi szamani występowali rzadziej, niż ogry.-Nie wiem jak potężny był napar który mi dałeś, ale już czuję przyrost sił i nadnaturalnych mocy! Definitywnie zajmiemy się zagrożeniem!-Wstał, gotów ruszać do boju i nawet skierował się w stronę drzwi kiedy sobie przypomniał. Tak, przypomniał sobie o ważnym, bardzo ważnym detalu. Bo jakkolwiek potężny był wioskowy szaman, problem na który natrafił Don mógł okazać się nie do pokonania.-Tylko... którędy do nich dojdziemy?-Spytał, przekrzywiając głowę, nie mogąc znaleźć rozwiązania tej zagwozdki. Miał nadzieję że wielki wioskowy szaman znajdzie rozwiązanie.-O wielki szamanie, wskaż nam drogę, lub podaruj nam mapę.-Powiedział Don kłaniając się głęboko i w duchu mając nadzieję że Seth zna się na mapach. Bo biedna dziewczyna, pewnie nie wiedziała nawet, jak wygląda takie coś i do czego służy. Będzie musiał ją nauczyć mówić. I wytłumaczyć na czym polega misja...
Sethor Fiberos
Liczba postów : 289
Dołączył/a : 17/11/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Wioska Nayashe Nie Sie 18 2013, 13:04
Herbata... na tych wioskowych północnych pustkowiach był to wrecz nektar, boski napój, dający siły i wręcz zaczątek nieśmiertelności. Seth, pijąc, a raczej sącząc herbatkę z kubeczka, odginał najmniejszy palec, ukazując tym samym wyższość kulturową Lamijczyka nad wioskowymi starcami, z szamanem na czele. -Donie, i Ty żeś słyszał o wioskowych szamanach? Myślałem, że oni istnieją tylko w przypowiastkach, przeznaczonych do straszenia dzieci- powiedział chwilę po słowach Dona, z szacunku również skłaniając głowę przed najstarszym. Misja miała polegać na wykurzeniu poszukiwaczy przygód. Wypytywali oni o jakieś Święto, jednak Seth nie wiedział jakie to święto było. Wolał jednak nie pytać, skoro tamci ludzie zostali napiętnowani za pytania o nie. -Wrócimy w mgnieniu oka- przytaknął słowom Dona, jednym haustem kończąc napitek. Kolega z gildii poprosił szamana o mapę- czyżby za chwilę miał się objawić komunikat "Tubylcy dają Ci mapę"? -Mapa byłaby idealna, choć i same wskazówki wystarczą nam w znalezieniu tych dziwnych ludzików- powiedział z uśmiechem, który bardziej przypominał szczękościsk, bowiem oczy jego wyrażały jedynie szacunek i trwogę. Nie poświęcili bowiem jak na razie ani jednego klejnota by otrzymać szamańskie wzmocnienie. Teraz czekała ich jedynie klątwa. Czym prędzej więc Sethor wstał i wyszedł z pomieszczenia, na zewnątrz oczekując na skompletowanie załogi i ruszenie naprzód.
Layla
Liczba postów : 83
Dołączył/a : 07/02/2013
Temat: Re: Wioska Nayashe Pon Sie 19 2013, 17:30
Po wysłuchaniu, co mężczyzna miał do powiedzenia, wstała i ruszyła za Sethorem. I właściwie tyle, bo sama nic nie powiedziała, gdyż za bardzo skupiona była na aktywny ignorowaniu, co pozostała dwójka ma do powiedzenia. Nie byli ze sobą zbyt długo, a już nauczyła się, że w ogóle nie potrzeba ich słuchać. Zapewne w przyszłości poskutkuje to jakimś problemem, tragedią lub wypadkiem, ale obecnie miała na to wylane. A herbatka była dobra. O. Tylko, żeby się towarzystwo za bardzo nie rozbrykało, bo uspakajanie ich nie leżało w polu jej obowiązków i raczej nikt by za to jej nie płacił dodatkowo. A po to tu przyszła. Po kasę.
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Wioska Nayashe Sro Sie 21 2013, 15:32
MG
Staruszek wyglądał na zdziwionego i zmieszanego jednocześnie, zupełnie nie rozumiejąc, do czego pieje Don. Szaman? Jaki szaman? zaraz szybko zreflektował się z ciepłym, ale nieco pobłażliwym uśmiechem na ustach. - Miło mi, że tak o mnie myślicie, młodzi panowie, ale jestem tylko zwykłym starcem. Nie posiadam żadnych niezwykłych mocy - stwierdził ze spokojem, gładząc się po policzku. - Cieszę się, że smakowała wam herbatka z sosnowych igieł - dodał, uśmiechając się jak tylko bardzo pozwalała mu skóra, ściągnięta mrozem i wiatrem przez te wszystkie lata. Wyglądał w tym momencie naprawdę staro, ale i w jakiś sposób godnie. - Jaskinie znajdują się bezpośrednio za wioską, mapa nie będzie wam potrzebna. Przybysze rozbili obóz tuż przy ich wejściu - poinformował grupkę, po czym powoli podniósł się z siedziska. - Ach, moje stare kości... Nie zatrzymuję was dłużej, ruszajcie. I tak też trzyosobowa, dzielna drużyna opuściła budyneczek. Tylko gdzie były te jaskinie? Niedaleko, za wioską, widoczne było podnóże góry, więc prawdopodobnie i tam były jaskinie. Z drugiej strony, czy góry nie były wszędzie?
Czas odpisu: 23 sierpnia
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Wioska Nayashe Czw Sie 22 2013, 18:06
On nie był wioskowym Szamanem... prawda niczym młot sprawiedliwości opadła na czaszkę Dona sprawiając że przez chwilę ziemia mu się zachwiała. To co on wypił, jak nie Mana potiona? Może to była jakaś trucizna!? Nie, niemożliwe... to był jego zleceniodawca, nie otruł by go... prawda? Tak więc, nie dowiedział się nic, poza tym że wypił tajemniczy napar, oraz że mają iść do Jaskiń... w górach... no i na dodatek tylko jeden członek drużyny prócz niego, posiadał zalążki inteligencji. Biedna Layla była głupsza od krowy. Taka przynajmniej muczy. -Seth. To nie był wioskowy szaman, wiesz co to znaczy?-Oznajmił Sethowi z poważną miną.-Musimy odnaleźć Wioskowego szamana... a co jeżeli te dranie, go porwały?-To przecież jasne. Przyjeżdża grupka, szaleje, wypytuje o rytuały... to chyba logiczne że przyszli po wioskowego szamana prawda!?-Na dodatek mieszkają w jaskiniach. Seth, mam przeczucie, że to...-Dramatyczna pauza.-Orki.-Wypluł niemal to słowo, z nieskrywaną nienawiścią. Każdy wie ze ogry i orki to jak psy i koty. Nie bardzo się lubią. Dlatego też od razu odwrócił się do Layli. Dobrze że była głupia jak but.--My mieć zadanie.-Wskazał na całą trójkę.-Uratować szaman, porwali go w las!-Pokazał na las z którego przyszli i udawał że uderzył Setha w głowę i go tam ciągnie.-My musieć iść tam i pomoc nieść.-Pokazał znów na całą trójkę i udawał marsz w stronę lasu-Ty iść przodem. My straż tylnia.-Zaczął odganiać Laylę jak owada. To nie tak że chciał się jej pozbyć... tylko była biedną dziewczynką. Walka z magiem ok, ale Orki były krwiożercze i przerażające. Jeśli sobie poszła to z Sethem ruszają ku Górom tuż za wioską. Jeśli jednak idzie z nimi... ech, no to biorą ją ze sobą, ale tak by szła środkiem. Na dodatek Don jest cały czas czujny, by w razie co, uratować dziewczynie życie.
Sethor Fiberos
Liczba postów : 289
Dołączył/a : 17/11/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Wioska Nayashe Czw Sie 22 2013, 18:29
Mag lodu swym wyrazem twarzy starał się nie pokazywać burzy emocji, szargającej jego wnętrzem. Położył dłonie na kolanach i opuścił wzrok. To... nie był szaman wioskowy. -Dlaczego?...- szepnął, zaciskając pięści i zęby. Kruczoczarne włosy przykrywały jego twarz przed wzrokiem ludzi, przebywających w tym pomieszczeniu. Przełknął stojącą w jego gardle gulę, przesiąkniętą smakiem naparu z sosnowych igieł. Nie był on jednak tak zachwycający, jak początkowo Sethorowi się wydawało. Był to zwykły wioskowy napój, bez żadnych ponadnaturalnych cech, nie wzmocni on maga, a był jedynie napitkiem... Zwyczajnym i na dodatek niezbyt smacznym. -Zrozumiano, starcze- powiedział krótko, nie nacechowując swego głosu żadnymi emocjami i chłonąc jego słowa. Wystarczyło więc znaleźć obozowisko poszukiwaczy przygód i razem z nim, znajdą cel swej misji. -Marna podróbka wioskowego szamana, na szczęście w czas wyznała prawdę- Seth zacisnął pięśc na wysokości swojej twarzy i wyprostował się mocniej niż zazwyczaj. -Masz rację Donie, każdy normalny poszukiwacz przygód, czy podróżnik za cel obiera sobie najważniejszą osobistość w mieście- a taką przecież jest wioskowy szaman. Duchowy guru, który z pomocą natury potrafi prawie wszystko- rzekł spoglądając po zarówno Donie, jak i Layli- osóbce milczącej i skrytej, jednak mag nie wątpił, że pod kopułą z czerwonymi włosami i nawet głębiej, mieszkał sobie Pan Mózg, Pan Móżdżek i Pan Rdzeń Przedłużony. Święta Trójca koordynatorów pracy organizmu. Gdy kompan z gildii zaczął demonstrować cel misji i wszystko inne, Seth pomagał mu w tym, jak tylko mógł- w końcu zrozumienie go było podstawą przy wykonywaniu jakiegokolwiek zlecenia. Ruszając się w kierunku gór, Seth szukał obozowiska u podnóży każdego wzniesienia. Jeśli jakiś znajdzie, zawiadamia o tym towarzyszy i próbuje obrać kierunek marszu jak najoptymalniej, by jak najłatwiej i najszybciej dotrzeć do tegoż obozowiska. Jeśli nie zauważy nigdzie, po prostu podróżuje, podziwiając piękno natury na tych północnych terenach.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.