HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Osada




 

Share
 

 Osada

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next
AutorWiadomość
Jo


Jo


Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań

Osada Empty
PisanieTemat: Osada   Osada EmptyNie Gru 01 2013, 11:53

Hen głęboko w lesie, tam, gdzie urywają się wszystkie ścieżki i nawet zwierzęta się nie zapuszczają, jest polana, a na niej kilka chat otoczonych drewnianym murem. Mało kto wie o tej osadzie, a jeszcze mniej osób tam było, czy kiedykolwiek widziało jej mieszkańców. Krążą o niej różne legendy i podania, każdy jednak woli trzymać się z dala od tego miejsca
~~

MG

Colette i Laveth siedzieli w kawiarni przy stoliku, czekając na przybycie jednego z radnych, który trzymał piecze nad tym zadaniem. Podobno była to jedna z "Szych". To zresztą było widać po czasie oczekiwania, bo zeszło z dobre czterdzieści minut, nim w końcu do ich stolika dosiadł się pewien facet, drugi zaś stanął za jego krzesłem. Mężczyzna siedzący na krześle, ubrany był w żółty garnitur, rzadkie, mysie włosy miał zaczesane do tyłu, a na pulchnej, zarumienionej twarzy, dało się dostrzec pokaźny wąs. Oczy w kolorze piwnym, przeskakiwały z Lava na Col i z powrotem. Mimo że mężczyzna do najchudszych nie należał, dało się w nim wyczuć poczucie wyższości i władzy. Mężczyzna za nim, był zaś chudy i wysoki, posiadał długie do ramion białe włosy i okulary, zza których świeciły żółte oczy, bacznie obserwujące punkt między Colcią a Lavem. Ubrany był w szary garnitur i w zasadzie tylko sobie stał.-No, świetnie że jesteście.-Zaczął grubas wysokim i szorstkim głosem. Widać nie miał zamiaru przepraszać za spóźnienie.-Nazywam się Szars Ozborn, a ten pan za mną to Steve. Radziłbym zapamiętać...-Mruknął i wyciągnął z kieszeni plik kartek, który nie miał prawa się tam zmieścić. Jedną część rzucił Colci, drugą Lavowi.-To są materiały z którymi macie się zapoznać, znajdziecie tam wszystkie potrzebne informacje, a jak jakichś tam nie ma to macie jakieś 30 minut na pytania. Mam napięty grafik, sami rozumiecie.-Wzruszył bezradnie ramionami.-Ta misja ma wysokie priorytet, rada na was liczy. Osobiście, nie ukrywając, nie chciałem cię na tej misji Carter.-Rzucił z nieskrywaną niechęcią do Colette.-Tylko ten idiota E-Przerwało mu kaszlnięcie Steva-Panie, to mimo wszystko człowiek równej rangi. Powinieneś uważać na język.-Zwrócił mu uwagę, co spowodowało że mężczyzna spojrzał na niego spode łba, ale szybo się poprawił.-Tak, oczywiście. Więc może E poparł waszą kandydaturę, ale ja dogłębnie się wam przyjrzałem. I Carter... Ja nie jestem jak ta tępa cipa Sever. Ona nie żyje Steve!-Powiedział głośniej do Steva, gdy ten znów odkaszlnął.-W każdym razie, nie będę tolerował czegoś takiego jak przy "Zgubieniu" Golden Heart.-Tu prychnął z pogardą.-Zresztą i tak nie wierzę w jej śmierć czy coś innego i wierz mi Carter. Daj mi jeden powód... a pozbędziemy się ciebie.-Wysyczał nachylając się nad stołem w kierunku Colci. Potem przerzucił spojrzenie na Lavetha.-Co do ciebie... nie chciałbyś pracować dla mnie? Wiele o tobie słyszałem i powiem szczerze że mi się podobasz... pracując dla mnie, zarobisz więcej, nawet od tej-Wskazał głową na Carter, widocznie nie wysilając się nawet na jakiś komentarz czy wypowiedzenie jej imienia/nazwiska. W każdym razie co miał zrobić zrobił.-Czytać mi te papiery bo nie zdążycie zadać pytań.-Machnął na odlew ręką, w tym czasie podszedł kelner, a Szars zamówił kawę i bezę.

OSADA - Dane techniczne zebrane na przestrzeni lat.
Rys historyczny: Osada została zbudowana około roku x354 przez znanego w tamtych czasach maga, Wędrowca Eleziaela. Z początku była to zwykła, mała osada gdzie osiadł Eleaziel na starość, wraz ze swoją rodziną. Żyli z pokolenia na pokolenie, powiększając osadę. Jednak jeden z potomków Eleziaela postanowił opuścić osadę około x623 roku, data nie jest pewna. Udał się on bardziej na zachód, gdzie brał udział w licznych wojażach i także zasłynął w świecie jako Złoty Ronald. Jednak wrócił do osady dość szybko, wraz z łupami wojennymi. Wtedy też odnotowano znaczący wzrost liczby mieszkańców osady, jej odgrodzenie się od świata a także powstanie jakiegoś tajemniczego kultu. Obecnie wioską włada potomek Elezaiela i Ronalda, Trevis.
Stosunek do obcych: Obcy rzadko są wpuszczani za mury osady. Wyjątek stanowią zgubieni w lesie bezdomni, jeśli widać po nich słabość, zostaną przyjęci przez Trevisa. Ten zajmie się nimi przez maksymalnie siedem dni, jeśli ci się nie nawrócą, muszą opuścić wioskę.
Kult: Udało nam się dotrzeć do jednej osoby, która co nieco o kulcie wie. Czczą oni starożytnego Boga ziemi, modląc się do czarnej kamiennej misy o niespotykanej mocy. Cała osada jest głęboko oddana swojej wierze. Która ma więcej zakazów, niż jakichkolwiek praw. Mieszkańcom bezwzględnie nie wolno opuszczać wioski, mają ograniczać kontakt z niewiernymi, pierworodnego i pierworodną oddawać na służbę Bogu i wiele innych restrykcji. Z domów nie wolno wychodzić po 18, należy zaś wstać o 5 i przez co najmniej 12h pracować dla dobra osady i Boga.
Trevis: Według zebranych danych, Trevis nosi się w czerwono-złotej szacie, zasłaniającej całe jego ciało, oraz czarnych rękawiczkach, na twarzy zaś umieszcza złotą maskę. Otacza się tak zwaną świętą armią, czterema osobami w fioletowych płaszczach. Po osadzie krąży legenda, że kiedyś cała czwórka udała się na polowanie na schowanego w pobliskim lesie i zagrażającemu całej wiosce, Dzika olbrzymiego. Jeden z nich powalił go bez przeszkód, ale reszta wyrżnęła w pień większość wiwern zamieszkujących las, przy czym nawet się nie zmęczyli.
Lokalizacja i ludność: By dotrzeć do osady należy udać się traktem północnym, zachodniego lasu przez około 2km, po czym odbić w lewo, przy dębie z wyrytym okiem. Łatwo go przeoczyć więc trzeba być uważnym. Po około kilometrze przedzierania się przez krzaki, natrafi się na polanę na której wznoszą się mury osady. W samej osadzie żyje obecnie około 70 wyznawców. Znajdują się tam 22 domki, otaczające dwór, domy świętej armii oraz świątynię.
Czarne serce: Mimo licznych kontrowersji, rada doszła do wniosku że tajemniczym obiektem kultu, jest właśnie czarne serce, które dawno temu w czasie swych podróży odkrył Eleziael. Historia powtarzana z Ojca na syna dotarła aż do Ronalda, który po ów serce się udał i sprowadził do wioski. Serce należy odzyskać - wszelkimi możliwymi sposobami.


Czas na odpis: 04.12 godzina 12:00
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4013-to-cos-od-pd-jo#79641 https://ftpm.forumpolish.com/t3795-joseph https://ftpm.forumpolish.com/t4016-karta-zdrowia-jo#79647
Laveth


Laveth


Liczba postów : 180
Dołączył/a : 19/10/2012

Osada Empty
PisanieTemat: Re: Osada   Osada EmptyPon Gru 02 2013, 23:53

Dziś był dzień nieco inny niż zazwyczaj... mianowicie miał wyruszyć na jakąś ważną misję, co akurat nie było mu na rękę. Tak jakoś, termin mu nie odpowiadał. Chociaż znając życie, to żaden by mu nie odpowiadał, a dlaczego? Ponieważ owa misjia była zlecana nie przez jego "szefa", a kogoś jeszcze bardziej wpływowego, a co znaczyło, że nie będzie można użyć tradycyjnych środków czerwonych. Tylko trzeba prawdopodobnie wysilić się na trochę gry aktorskiej, miłych uśmiechów i tak dalej, a może to coś bardziej skomplikowanego? Kto wie, różne rzeczy mogą wymyślić członkowie rady, szczególnie w tych czasach. Dlatego też pojawił się w umówionym miejscu, nieco przed czasem, żeby to nie siedzieć o suchym pysku ugościł się szklanką wody,czekając na resztę. W sumie nie odzywał się do nikogo i nie zwracał na nic uwagi... Jedynie skinął głową Colette i czekał dalej na zleceniodawce. Który tradycyjnie jak to na ważną personę przystało, spóźniał się niemiłosiernie. Smok zaczął się niecierpliwić, jednak nie dawał tego po sobie poznać. Kiedy w końcu wielmożny pracodawca raczył zaszczycić ich swoją obecnością, Lav wysłuchał wszystkiego co ma do powiedzenia. Osobiście wolał się nie wtrącać w zatargi ludzi na szczeblu, czyli Colette i tego drugiego. Jednak w końcu zwrócono uwagę i na jego osobę. Trzeba było przyznać, że takiego obrotu sprawy się nie spodziewał. Jednak nie zamierzał pozostawiać radnego bez odpowiedzi:
- Teraz nie jest czas na interesy... nie wiem w jakim stanie wrócę z tej misji, a to może mieć znaczny wpływ na moją ewentualną odpowiedź... - powiedział cicho i spokojnie, a może raczej rzucił tymi słowami, taka była prawda. Na misji tego pokroju mógł nawet zginąć, dlatego trzeba było w pierwszej chwili skupić się na zadaniu. Kiedy zostały mu... rzucone papiery, wziął je jakby od niechcenia i przeciągnął wzrok po tekście. Obalił całe dokumenty, w końcu pojawiło się światełko w tunelu. Światełko, które mówiło, że może ta misja nie będzie taka zła.
- Mowa tutaj o wszelakich sposobach, by to odzyskać... - uśmiechnął się tak jakoś podle? - czyli zostawiacie nam dowolność. Mamy odzyskać ten przedmiot... reszta już nie jest ważna, dobrze rozumiem?
Następnie chyba będzie trzeba się już pożegnać... i przygotować do nadchodzącego zadania....
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t365-zelastwo-lav-a#3266
Colette


Colette


Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012

Osada Empty
PisanieTemat: Re: Osada   Osada EmptyWto Gru 03 2013, 11:16

Kiedyś ten dzień musiał nadejść...Dzień powrotu do historii o 'sercach'. Co prawda ostatnio Carter bardziej interesowały wampiry i oddawanie życia komu trzeba, ale fakt faktem o Anastazji nie zapomniała i często ją odwiedzała. Naturalnie nie zapomniała o tym kim dziewczynka jest, ale tyle czasu ostatnio spędziły razem, że traktowała ją jak zwyczajną, małą dziewuszkę - wszak nawet zrobiły razem szaliki! Ah...dzierganie było iście odprężającym zajęciem...dzięki temu wiedziała, że w przyszłości będzie super babcią, która przysyła swym wnukom na święta sweterki z reniferkami...Takie oto przeróżne myśli krążyły w główce panny Carter, gdy wraz z Lavem musiała czekać na spóźnialskiego zleceniodawcę z Rady...Kto to widział tyle się spóźniać?! To miała być misja, a ktoś tutaj chyba nie wie co znaczy punktualność! Pół biedy jakby był miły...i tak to sobie tłumaczyła co kilka minut, ale niestety, gbur z rady okazał się...ugh, szkoda słów!
Tak czy inaczej, gość raczył wreszcie ich 'zaszczycić' swoją obecnością, więc teoretycznie mogli przejść do rzeczy. Teoretycznie...swoją drogą co to za szycha co nie tylko każe na siebie czekać, ale i ma takie staromodne poglądy? Na bank nie ma żony...albo gorzej - ma i nią pomiata...Oh oh, zapamięta jego imię - tylko po to by kiedyś...właściwie nieważne...każdy wie, że to nic miłego nie będzie...Zwłaszcza, że z wierzchu, dziewczyna starała się zachowywać zwyczajnie i obojętnie, czasem tylko marszcząc brwi. Towarzysz...ochroniarz? Tak czy siak, Steve zdawał się o wiele bardziej ogarniętym człowiekiem, który nie patrzył na kobiety z góry. Nic dziwnego, że zrobił na Cole o wiele lepsze wrażenie, niż ten grubas...Taa...Gdy ktoś obraża osobę, której się nie lubiło, a teraz to by się chciało przyłożyć temu komuś w pysk to wiesz, że coś się dzieje...Sever najlepsza nie była, ale fakt faktem już nie żyje, a ta gnida ją obraża...grrr...No, ale wracając do misji...CZY ON POWIEDZIAŁ, ŻE NIE CHCE CZASU TRACIĆ?! A kto tu się spóźnił?! Gdyby nie to, że posiadała jako taki szacunek...no dobra - do tego gościa nie miała szacunku, ale jednak jeszcze zajmował jeden ze stołków rady i miał im udzielić informacji, więc...nie można było dać się sprowokować. To, że w środku wrzała, mając nadzieję, że Szars dołączy niedługo do Sever, nie znaczyło, że nie potrafiła się zachować...Tak...Zewnętrznie miała zamiar być kulturalniejsza od tego całego jegomościa...który notabene powinien się uczyć od Steve`a, jak się zachować i jak okazywać szacunek zmarłym...
Ugh...Spokój spokój...zaraz sobie pójdą robić swoje i prędko ponownie nie zobaczą Szarsa - i to musiało wystarczyć by trzymać jej wewnętrzne emocje na uwięzi...Wszak misja najważniejsza. Najchętniej od razu wzięłaby się za czytanie danych co dostali, ale wpierw szanowny pan radny miał jeszcze trochę rzeczy do powiedzenia - głównie zbędnych, ale widać, że nie spieszyło mu się na tyle by oszczędzić sobie docinków, cóż...Dość dokładnie pokazał swą niechęć do brązowowłosej - czy raczej ogółem do kobiet - przy okazji uświadamiając jej, że powinna być wdzięczna Lordowi E za szanse. W rzeczy samej - gdy tylko spotka Głównodowodzącego Rady, na pewno mu podziękuje za danie szansy...zwłaszcza, iż widać, że niektórzy nie umieją uszanować decyzji 'najwyższego'. Po tym pojawił się na chwilę temat Anastazji, przy którym Carter nie zareagowała jakoś specjalnie. Lepiej nie wzbudzać podejrzeń, prawda? Poza tym...
- Nie wiem o czym pan mówi - odezwała się kulturalnie i spokojnie - Odzyskaliśmy wtedy Golden, ale go nie chcieliście, więc oddałam je pod opiekę Fairy Tail, a tam sam pan już wie co się stało...
Westchnęła smutno na myśl o śmierci niewinnego dziecka...Może i prawdę znała, ale fakt faktem, oficjalnie Golden nie żyje, więc i trzeba tak się zachowywać. Poza tym nie jej wina, że Rada wtedy nie chciała Golden bo nie było z nią Green. Skoro nie chcieli to szanse stracili. Rada jak dzieci...wpierw chcą Golden, potem nie chcą, a teraz znowu chcą...No cóż...Golden nie żyje...Co zaś się tyczy jej samej odpowiedzi - wszak musiała łagodnie wytłumaczyć, że nie ma z tym nic wspólnego, prawda? Nawet jeśli kiedyś Rada coś odkryje to przecież nie wina Colette - ona oddała Anastazję pod opiekę Fairy Tail i ma rączki czyste~
Po tym pojawiło się pytanie do Lavetha...Osz! Ten to ma tupet! Nie dość, że oskarża Cole o...o właściwie bycie kobietą, to jeszcze proponuje Blaszakowi prace u siebie! Noż co za...grrrrr...Ogólnie nie miałaby nic przeciw jakby Lav chciał lepszą pracę itp., ale praca u takiej gnidy?! Jeszcze ten cały radny by go zaraził swoim zachowaniem i co wtedy?! Chociaż Steve chyba był odporny bo zachowywał się dobrze i nie bał się zwrócić uwagi swego...pracodawcy - wielki plus...Wtem nadeszła też oczekiwana odpowiedź Blaszaka...W aktualnej chwili zła nie była - aczkolwiek ona wolała wierzyć, że uda im się przeżyć i wrócić...Mimo tego nie chciała by Lav pracował dla takiego gbura! Nie tylko ze względu na ewentualne 'zarażenie się' i fakt, że było go stać na lepszego pracodawcę, ale też jakby ktoś kiedyś chciał...'dostać się' do Ozborna to by był problem ze Smoczym Zabójcą...
Grrrrr...dobrze, że w końcu mogła przejść do spokojnego czytania dokumentów, a sam gbur zamilkł...Dzięki temu skupiła się na czytaniu informacji o tym całym kulcie...uh...specjalnie dobrze to nie wyglądało - jak zawsze zresztą...Z początku nie było właściwie tak źle. Ot zwykła osoba, z rodziną, a na przestrzeni lat powstało miasteczko - nie strasznego. Do czasu, aż jeden z potomków...właściwie po co opisywać? Wszak wiadomo, że radna dokładnie przejrzała owe dokumenty, starając się zapamiętać wszystko co ważne - te mniej ważne też! Tak czy inaczej samo słowo 'kult' już kojarzyło się źle. W dodatku obcych nie bardzo przyjmowali, więc pewnie trzeba będzie udawać by mieć jak najwięcej czasu na kradzież Black Heart...które swoją drogą zdawało się być misją, do której wyznawcy się modlą. Z jednej strony jeśli byłaby to prawda to plus bo chociaż tym razem wiedzieliby czego szukać. Z drugiej jednak strony...skoro to takie ważne to ciężko będzie skraść...no i nie mieli stuprocentowej pewności, że to to, ale sporo na to wskazywało...huh...Zagubieni w lesie bezdomni...pierwsza część do zrobienia, ale na bezdomnych nie wyglądali czyli...trzeba będzie się upodobnić do takich osób...Oh, chwila...widać po nich słabość? To może być jeszcze trudniejsze...W końcu skąd miała wiedzieć czy widać po niej słabość? Wątpiła o wiele bardziej w to, że po Lavie będzie to widać bo ona ma sporo słabości o ogólnie, ale...czy potrafi chociaż zagrać na tyle słabą by się tam dostać? Chociaż...z tekstu wynikało, że jeśli będą słabi to zostaną przyjęcie na stałe, a jak nie to góra po tygodniu się ich wypuści, więc...chyba akurat słabość nie była tu problem...A może?! Może jednak okaże się na tyle słaba, że ją przekonają? Chociaż jak można czcić miskę to nie mogła zrozumieć, więc...musi dać radę!
Huh...informacje o tym jak 'świta' Trevisa poradziła sobie nie tylko z jakimś olbrzymim dzikiem, ale i wybiła wiwerny była dość niepokojąca...Świadczyła o sile i to nie jednej, a kilku osób...A Carter dobrze pamiętała ich spotkanie z JEDNĄ wiwerną w lesie Gnolii...
- Wiadomo może czy Trevis i jego święta armia to magowie?
Cóż, pytać musiała bo i chciała, ale zważywszy na charę gościa to nawet nie spodziewała się miłej odpowiedzi, więc...jak w ogóle będzie jakaś odpowiedź nie w stylu 'a widzisz by tu coś takiego pisało?' to będzie plus. Tak więc radna była przygotowana na kulturalne zniesienie kolejnych obelg...które dopisze do listy śmierci...Zwłaszcza, iż myśląc o wtargnięcie do osady, przyszło jej na myśl kolejne pytanie.
- Jest napisane jak ubiera się Trevis i jego święta armia...A w czym chodzi reszta wyznawców?
Nawet jeśli o tym nie pisze w dokumentach to skoro mają informacje o ludności itp. to raczej powinni wiedzieć w czym chadza siedemdziesiątka osób, prawda? A po cóż jej to? Miała swoje powody i na pewno nie tyczyły się mody...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t99-konto-colette#260 https://ftpm.forumpolish.com/t78-colette-carter https://ftpm.forumpolish.com/t757-notatnik-colette#10600
Jo


Jo


Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań

Osada Empty
PisanieTemat: Re: Osada   Osada EmptyWto Gru 03 2013, 11:42

MG

Słysząc odpowiedź Blaszka machnął ręką.-Jasna sprawa, nie musisz spieszyć się z decyzją.-A kiedy Colette powiedziała o Anastazji, ten prychnął, za to Steve odkaszlnął i odpowiedział za swojego szefa.-Potrafisz mydlić oczy, niestety przeprowadziłem w tej sprawie małe dochodzenie i wiem że Golden Heart żyje.-Oznajmił spokojnie, bezwzględnie patrząc na Colcie. Może wiedział jak się zachować, ale na pewno nie można było nazwać go miłym, widać był to po oczach, że nie jest to życzliwy człowiek, chcący dla Colci jak najlepiej.-Dokładnie, niestety nie mamy dowodów na to że wiedziałaś o tym... a przynajmniej nie dowodów które starczyłyby reszcie. Ale Ja świetnie wiem, że ty Carter, maczałaś w tym palce.-Wysyczał, po czym ugryzł kawałek bezy i czekał aż magowie skończą czytać.-Tak, tak-machnął tylko ręką słysząc pytanie Lavetha, marszcząc lekko brwi. Czy w raporcie nie napisali tego na tyle dokładnie by chłopak to zrozumiał? Ale Carter się jeszcze większym kretynizmem!-W ciuchach Carter, w ciuchach.-Powiedział, przejeżdżając dłonią po twarzy.-Nie mamy pojęcia czy to magowie. Choć właśnie to przypuszczamy.-Zakończył i wsunął na raz, resztę bezy i wstał od stołu.-Widzimy się jak wykonacie zadanie.-Powiedział i odszedł, Steve jeszcze tylko skinął głową rozmówcom i ruszył za swym szefem.

Czas na odpis: 06.12 godzina 12:00
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4013-to-cos-od-pd-jo#79641 https://ftpm.forumpolish.com/t3795-joseph https://ftpm.forumpolish.com/t4016-karta-zdrowia-jo#79647
Colette


Colette


Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012

Osada Empty
PisanieTemat: Re: Osada   Osada EmptyWto Gru 03 2013, 15:51

Fakt, że Lav został potraktowany lepiej, wcale Carter nie zdziwił. Co prawda znała osobiście owe osobistości z rady dość krótko - dopiero co - ale już wiedziała, że nie ma co się spodziewać po nich czegoś lepszego. Ba, nawet to, iż Steve również jej nie wierzył, nie było szczególnie szokujące. Widać odwala swą robotę jak należy i nawet jeśli ma inne myśli to i tak była 'wdzięczna', że potrafi się jednak zachować w przeciwieństwie do swego swego szefa. Tak więc...niespecjalnie przejęła się tym, iż Ozborn i jego podwładny, nie wierzyli w jej wersje. Ciekawe czemu? Przecież sami jej oddali Golden, a ona Golden oddała wróżkom. Wina rady, a nie jej i przy takiej wersji będzie obstawać zawsze. Niepokojące było to, iż Steve przeprowadził jakieś śledztwo i był święcie przekonany o tym, iż Anastazja żyje...
- ...Oh, naprawdę? - zapytała niby to zaskoczona - W takim razie również będę wyczekiwać jakichkolwiek informacji w tej sprawie - odpowiedziała niczym zatroskana matka - Jak mówiłam...Oddałam dziewczynkę w ręce Fairy Tail i nie wiem po co gazeta miałaby kłamać o czymś tak tragicznym...Nie wiem też z jakiej racji, mnie panowie oskarżają.
Taka prawda - nie widziała powodu czemu tak się jej uczepili. Przecież była grzeczną radną, która wykonuje swe obowiązki. Broniła Magnolii przy bombie? Tak...Odzyskała Golden? Tak...Była na zebraniu w Katedrze i broniła Króla? Tak...No więc o co gościowi chodzi? Stara się biedna jak może, a przychodzą tacy co się boją młodych i ich straszą nie wiadomo czym. Swoją drogą ciekawe co to za 'niewystarczające' dowody. Hm...powinna zawracać głowę Lordowi E i sama zapytać? Czy może to by o winie świadczyło? Z drugiej strony równie dobrze mogliby po prostu chcieć ją wrobić, więc...wtedy nie byłoby to takie podejrzane pytanie. W końcu nie ma powodu by sprawdzać jej osobę...
W każdym razie wyglądało na to, iż gbur nie wiedział o co Cole pytała...odpowiedział jak jakieś małe dziecko, które nie potrafi udzielić odpowiedzi, a przez to utrudniał misje - jakby była takim dzieckiem jak on to by się poszła poskrżyć...Wszak chciała wiedzieć czy wyznawcy zasłaniają twarze, ale nie...ten...ugh...zero pomocy. Na szczęście i tak po chwili on, wraz ze swym sługą i tak opuścili pomieszczenie. Kulturalna radna, skinęła również głową w stronę Steve`a, bo jakby nie patrzeć kultura tego wymagała - i nie zdenerwował jej tak jak ten Szajs...ekhm...Szars oczywiście - chociaż kto go tam wie...
Tak czy inaczej brązowowłosa odprowadziła ich wzrokiem do samych drzwi. Dopiero, gdy opuścili lokal, wyraz twarzy dziewczyny momentalnie się zmienił. Zamiast spokoju i obojętności, pojawił się wyraźny mord w oczach, które przymrużyła nieco, a ręce zacisnęła na podłokietniku...oparciu na ręce...no na krześle! Była zbyt zdenerwowana by myśleć co to jest! Zwłaszcza, że zgrzytnęła zębami i wręcz wbiła swe pazury w owe oparcie. Dobrze, że nie miała nic w rękach - np. szklanki bo pewnie by pękła i już pierwsze rany by były...W dodatku słychać było cichy dźwięk wydobywający się z jej ust...jakby 'grrrrrr'...
Przez to właśnie, nie odezwała się od razu...chcąc by morderczy wzrok, który wbiła w drzwi, zabił radnego, który tak niedawno opuścił lokal. Ah, to byłoby takie piękne, gdyby zaraz ktoś wbiegł i krzyczał, że potrzebny lekarz...albo od razu grabarz bo zdarzył się jakiś wypadek. Tak...to zdecydowanie poprawiłoby dziewczynie humor. Szkoda, że świat nie był taki piękny...
Dopiero po tym, spojrzała kątem oka na Lava. Czemu kątek oka? Bo dalej była strasznie wnerwiona przez Szajsa, a wolała nie obarczać tym policjanta - do niego nic nie miała...przynajmniej w tej chwili. W dodatku już wiedziała, że po misji musi Blaszaka dopytać o tą jego propozycje pracy...Stać go było na więcej! Nawet sama pofatygowałaby się do samego Lorda E z zapytaniem czy nie potrzebowałby dodatkowego podwładnego. Zapewne tak wielki mag nie potrzebuje ludzi, ale kto wie? Lepszy on niż Szajs...Tak czy siak wzięła głębszy oddech na uspokojenie się chociaż dećko.
- Zrobimy z siebie zgubionych w lesie bezdomnych po drodze? Czy może lepiej skorzystać z jakiejś innej opcji? - nie miała zamiaru decydować sama. Byli teraz grupką, towarzyszami itp. więc dobrze plan omówić - ...Niestety nie dostaliśmy informacji o ubiorze zwykłych mieszkańców osady, więc trudno powiedzieć czy też nie mają masek, albo kapturów...A jeśli uda nam się tam dostać to pewnie nas rozdzielą ze względu na płeć, więc musimy ustalić jak się rozpoznamy w razie czego.
Im więcej mówiła tym bardziej się uspokajała, myśląc o misji i o tym by znaleźć Black Heart. Poza tym oczywiście czekała na zdanie Lavetha w tej sprawie...no i póki co nie podniosła się z miejsca - nie pali się...no chyba, że w jej środku po tym co zaszło...Aczkolwiek jeśli Blaszak będzie chciał ruszać od razu i po drodze rozmawiać to nie ma nic przeciw i grzecznie wstaje, mając zamiar iść za nim.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t99-konto-colette#260 https://ftpm.forumpolish.com/t78-colette-carter https://ftpm.forumpolish.com/t757-notatnik-colette#10600
Laveth


Laveth


Liczba postów : 180
Dołączył/a : 19/10/2012

Osada Empty
PisanieTemat: Re: Osada   Osada EmptyPią Gru 06 2013, 23:58

No cóż, smok teraz miał mały mętlik w głowie... dlaczego? Mianowicie zastanawiał się nad możliwymi sposobami wykonania misji, no i oczywiście, który z tych sposobów będzie najlepszy. W grę wchodziło wbicie się do owej wioski siłą i zdobycie serca. Jednak ta opcja była na tyle co nie nierozsądna... a niewykonalna. Jakoś nie widział możliwości, by udało mu się od tak pozbyć 70 ludzi plus tych ochroniarzy, z którymi może być niemały problem w niedalekiej przyszłości. Druga opcja przewidywała wtargnięcie na teren obozu i po cichu wynieść serce. Jednak gdy tylko ktoś by ich zobaczył wszczął by alarm i tu wracamy do punktu pierwszego. Ostatnim sposobem, którego smok chciał uniknąć, było przebranie się za jednego z bezdomnych i wproszenie się w łaski. Wtedy można by było spokojnie odnaleźć cel misji i obmyślić plan jak to zrobić by się nie narobić...
- Przebieramy się za bezdomnych... - westchnął zrezygnowany - chyba, że masz jakiś inny plan, by dostać się do serca, bez przebijania się przez tych wszystkich fanatyków. Nie to, żebym miał coś przeciw, ale nie znamy ich siły...
Smok wstał i zaczął iść do wyjścia, trzeba się w końcu przygotować, a im więcej czasu spędzą tutaj tym gorzej.
- Masz jakiś pomysł jak się ubrać...? Co do rozpoznania siebie... to nie mam pojęcia, jeśli nie będziemy mieć zakrytych twarzy, to raczej nie będzie z tym problemu prawda?
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t365-zelastwo-lav-a#3266
Jo


Jo


Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań

Osada Empty
PisanieTemat: Re: Osada   Osada EmptySob Gru 07 2013, 16:08

MG

Smokowi nie do końca podobał się plan, ale co poradzić? Policjant musiał umieć pracować w każdych warunkach, w tym przebierając się za bezdomnego, co też uczynili(machnijcie opis). Zaraz potem dróżką, ruszyli ku celowi swojej podróży, a była to podróż dość miła. Słońce grzało, na bezchmurnym niebie, lekki wiatr muskał obie postaci, chłodząc ich nieco. Przyjemność tego spaceru, została jednak zakłócona przez kamienie, którymi wyłożona była ścieżka. Wbijały się one w podeszwy, kiepskich butów(lub stóp, gdy butów nie było), powodując spory dyskomfort. Po może godzinnym marszu, para dotarła na obrzeża lasu. Teraz tylko się weń zanurzyć i odnaleźć fanatyków.

Czas na odpis: 10.12 godzina 16:00
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4013-to-cos-od-pd-jo#79641 https://ftpm.forumpolish.com/t3795-joseph https://ftpm.forumpolish.com/t4016-karta-zdrowia-jo#79647
Colette


Colette


Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012

Osada Empty
PisanieTemat: Re: Osada   Osada EmptyPon Gru 09 2013, 09:51

Wiedziała, że Lav woli działać od razu niż zabierać się za jakieś podchody...co w tym wypadku również by poparła by jak najszybciej oddalić się od czegoś tak podejrzanego jak kult, ale niestety...we dwójkę raczej nie poradziliby sobie z siedemdziesięcioma osobami. W tym takich, którzy bez problemu załatwiają Wiwerny - ta...oni byli największym problemem, więc podanie się za bezdomnych wydawało się o wiele rozsądniejsze...powiedzmy...przynajmniej jeśli się uda to będą mieć siedem dni na zabranie serca.
- Co do ubioru, po drodze możemy wybrudzić ubrania, trochę je porozrywać i ubrudzić też siebie. Raczej wątpliwe by wzięto nas za bezdomnych w naszym obecnym stanie... - a tak lubiła ten strój, uh uh. Dobrze, że nie ubrała się w suknie bo byłoby trudniej! - W rzeczy samej. Jeśli nie będzie masek czy kapturów to i problemu nie powinno być, ale jeśli będzie inaczej...hmm...Może zwykłe pytanie na rozpoznanie? Na przykład...Imię, którym nazwałam Cię, gdy nie chciałeś zdradzić swego prawdziwego imienia. Zgadzasz się?
Niby nic, ale pewnie mało kto nazwał Blaszaka, Pietrkiem, więc...nie widziała w tym nic złego. Fakt faktem, problem pojawi się jak nie będą mogli mówić...Tak czy inaczej, gdy tylko wyszli z lokalu, Colette postanowiła pochować niektóre ze swych dodatków. Wszak miała na sobie zegarek-tarczę, amulet na szyi i pierścień z ostatniej misji, a takich rzeczy raczej bezdomni nie mieli - chociaż amulet wolała by mieć na sobie, ale cóż...wróci go jak będzie miała okazję. Póki co jednak, wyczarowała jedną kartę, używając przy tym pwm Karcianego Plecaka i właśnie tam schowała owe przedmioty.
- Przetrzymać Ci coś?
Zapytała policjanta bo fakt faktem, jeśli miał maskę - jak zazwyczaj - to raczej też lepiej coś takiego schować. Poza tym nie wiedziała czy nie nosi jakiś tajemniczych świecidełek albo czegoś. Z tego też powodu jej pytanie było na miejscu! No i jak Laveth będzie chciał by coś do karty schować to oczywiście tam to ląduje. Po tym natomiast karta miała zniknąć.
Tak czy inaczej, po drodze miała zamiar zabrać się za 'kamuflaż', tak jak to uzgodnili. Tak więc...pobrudziła ubrania nieco błotem, brudem korą drzew, kurzem z lokalu, jak jakiś zaniedbany był z zewnątrz - jeszcze nigdy tego tak nie chciała jak w tym momencie. Następnie zrobiła niewielkie dziury w rękawach, poszarpała dećko dół spódnicy oraz wybrudziła również i to bardzo buty. Ofiarą brudu stały się również ręce jak i troszeczku twarzyczki oraz...wstążka, która trzymała jej kucyk. A propos włosów...spuściła kucyk, w taki sposób by ten znajdował się naprawdę nisko, utrzymywany nie tylko przez nie zbyt czystą wstążkę, ale i same włosy również niestety musiała pobrudzić. Poza tym powyciągała kilka kosmyków i rozczochrała fryzurę tak by było widać, iż z grzebieniem dawno nie miała do czynienia. Acz nie były jakoś strasznie rozwalone - raczej tak by można było odnieść wrażenie, że starało się je ułożyć samymi, brudnymi łapkami i nic specjalnego z tego nie wyszło.
Dobrze chociaż, że wędrówka nie była taka straszna. Można by rzec, iż było nawet przyjemnie, zważywszy na to co mogło ich spotkać w osadzie. No...do momentu aż nie doszli do kamiennej drogi, gdzie i stópki niestety musiały ucierpieć, ale tyle dobrego, że Carter nie była boso. Tak...mieli podawać się za bezdomnych, ale i bezdomni czasem trafią na różne różności na śmietnikach itp. Buty też się znajdą! A może ktoś jej kiedyś podarował? Są odpowiednie organizacje, prawda? Poza tym i tak teraz wyglądały jak stare i zniszczone - a po drodze jeszcze je 'wytarła' o drogę, drzewa i co się dało...
- Może powinniśmy ustalić wersję jakąś? W sensie...dopiero się poznaliśmy tutaj niedaleko czy może znamy się dłużej i tak wędrujemy?
Może przesadzała. Może nie będą ich pytać o nic szczególnego itp., ale jednak...wydawało jej się, że dobrze być przygotowanym na taką ewentualność by ich wersje się ze sobą zgadzały. Wszak ona zapewne by pytała przybyszy o wiele, ale cóż...miała nadzieję, że kult nie jest taki ciekawski...
W końcu dotarli jednak na obrzeża lasu. Wtem też powtórzyła sobie w główce akta lokalizacji...traktat północny, zachodniego lasu...odbić w lewo przy...dębie z wyrytym okiem...który łatwo przeoczyć...wcale to nie ułatwiało sprawy...chociaż myśl o przedzieraniu się przez krzaki mogłaby ich 'przyozdobić' o kilka kolejnych dziur przy kamuflażu, więc szczęście w nieszczęściu pewnie...huh...
- Chodźmy.
Rzekła krótko bo i po co więcej, by po tym ruszyć we wskazanym kierunku...czy tez kierunku jakim pamiętała, z nadzieją, że jej wzrok lub wzrok Smoczego Zabójcy dostrzeże w razie czego szukanego dęba. Z tego też powodu nie miała zamiaru iść jakoś szczególnie szybko, z obawą, że mogliby to przegapić.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t99-konto-colette#260 https://ftpm.forumpolish.com/t78-colette-carter https://ftpm.forumpolish.com/t757-notatnik-colette#10600
Laveth


Laveth


Liczba postów : 180
Dołączył/a : 19/10/2012

Osada Empty
PisanieTemat: Re: Osada   Osada EmptyWto Gru 10 2013, 14:30

No cóż, musiał w końcu ruszyć się na tą misje prawda? Po drodze wydobył stary płaszcz podróżny, który był dość popularny... ubrania wystarczyło rozerwać, przybrudzić.. i co dalej? No właśnie, trzeba się zastanowić. Wyciągnął z kieszeni pierścień, który otrzymał przy okazji starej misji i wręczył go szefowej bez słowa. Maski nie miał, wątpił żeby w tej sytuacji umundurowanie policji było potrzebne. Cały czas zastanawiał się jak wykona te zadanie... niby miał możliwość odebrania tego szybkim szturmem, ale broń którą posiadał była zbyt obusieczna, więc gdyby był sam zapewne by zaryzykował. Teraz pierścień będzie jego zabezpieczeniem w krytycznym momencie. Zatrzymał się na chwilę.
- Tak tak... może być... - mruknął w odnośnie do sygnału rozpoznawczego - lepiej będzie gdybyśmy wędrowali już trochę... później nie będzie aż takich podejrzeń gdy się spotkamy... o ile będzie to możliwe.
Ruszył dalej, pozbywając się butów. Po prostu nie pasowały do jego wizerunku bezdomnego... przeżyje idąc na boso, lekko utwardzając podeszwy stóp, na potrzeby drogi....
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t365-zelastwo-lav-a#3266
Jo


Jo


Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań

Osada Empty
PisanieTemat: Re: Osada   Osada EmptyCzw Gru 12 2013, 20:53

MG

Zarówno Laveth jak i Colette jakoś się ucharakteryzowali. Każdy miał własny pomysł na wizerunek bezdomnego, każdy postąpił po swojemu. W każdym razie, wyglądali jak dopiero co wyrzuceni z jakiejś burdy, lub no, ktoś kto Cosplayuje bezdomnego. Na ile zda ich przebranie, mieli się dopiero dowiedzieć. Prędzej, lub później. Weszli więc do lasu i ruszyli powoli traktem, rozglądając się za domniemanym dębem, z wyrytym nań okiem. Niestety aż do rwącej rzeki nic nie znaleźli, al wtedy, cofając się kilka kroków dla pewności, Colcia dostrzegła małe oko, wyryte niemal przy korzeniach, wiekowego dębu. Tę drogą, mieli obraź nasi podróżnicy, by trafić do tajemniczej osady.

Czas na odpis: 15.12 godzina 21:00
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4013-to-cos-od-pd-jo#79641 https://ftpm.forumpolish.com/t3795-joseph https://ftpm.forumpolish.com/t4016-karta-zdrowia-jo#79647
Colette


Colette


Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012

Osada Empty
PisanieTemat: Re: Osada   Osada EmptyPią Gru 13 2013, 23:07

Właściwie co kilka chwil się zastanawiała czy ich 'przebrania' będą 'odpowiednie'. No i w przeciwieństwie do Lava - jak było wspomniane - wolała w butkach zostać. Wszak je również wybrudziła, nieco podarła i kamyczki pod stopami również wykorzystała do tego by jeszcze obuwie zniszczyć...swoją drogą do tej pory nie sądziła, że będzie ot tak, z własnej woli niszczyć buty i ubiór, ale cóż...rzeczy zawsze można kupić nowe. Tak tak - teraz należało się skupić na celu misji, a cel wymagał zniszczenia i brudu.
- Prawda - potwierdziła krótko - Czyli wędrujemy już od dłuższego czasu...Nie wiem czy będą wypytywać, więc...sądzisz, że powinniśmy ustalić więcej szczegółów? Na przykład...Dłuższy czas obrać w tygodnie lub miesiące? No i oficjalnie, trafiliśmy w te strony przypadkiem?
Osobiście wydawało jej się, iż i tak pewno będą głównie improwizować, ale skoro idą razem to dobrze porozmawiać. A skoro mogliby coś ustalić o misji...czy też raczej przykrywce to czemu nie? Im będą bardziej wiarygodni tym lepiej. Z drugiej strony trochę trudno było się przygotować na to co raczej nieznajome...Kto wie bowiem jak tam jest? Wszak w aktach nie było wszystkiego, a i może się okazać, że w ogóle im nie pomogą, biorąc za takich co udają. Wtedy niestety będzie o wiele trudniej skraść Black Heart. Jakoś włamywanie się do Osady jakiegoś kultu już samo w sobie zdawało się złe i niebezpiecznie. Pytanie czy ich obecny sposób na wejście do środka będzie lepszy...Rozsądek podpowiadał, że na pewno, ale cóż...obawy zawsze pozostają.
Tak czy inaczej, aż do rzeczki, nic nie rzuciło im się w oczy - co było niepokojące bo się jeszcze zgubią i wtedy dopiero będzie porażka...Aczkolwiek, cofnąwszy się o kilka kroków, oczka Carter dostrzegły poszukiwanego Dęba!
- Nic dziwnego, że tak trudno to zauważyć.
Skomentowała, spoglądając na owy znak i tym samym - gestem ręki - pokazując go Blaszakowi. No co? Znaki to raczej daje się nieco wyżej, prawda? Chociaż fakt...jak chce się coś ukryć to i znaczek lepiej schować. Najważniejsze, iż dzięki temu wiedzieli, gdzie iść! Tak tak, dobrze pamiętała, że przy dębie z okiem, należy wybić w lewo, więc i tam skierowała swe kroki...Jeśli faktycznie będzie przedzieranie się wręcz przez krzaki to oczywiście miała zamiar...się przedzierać - na tyle by sobie większej krzywdy nie zrobić, ale jakby nie patrzeć, coś takiego i tak ubarwiło/pobrudziło/porwałoby jeszcze 'lepiej' ich ubiór...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t99-konto-colette#260 https://ftpm.forumpolish.com/t78-colette-carter https://ftpm.forumpolish.com/t757-notatnik-colette#10600
Jo


Jo


Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań

Osada Empty
PisanieTemat: Re: Osada   Osada EmptyWto Gru 17 2013, 00:45

MG

Niestety grupa nic więcej ustalić nie dała rady. Odbiła za to w lewo, a właściwie od strony rzeczki, czyli cofając się - w prawo. Przedzierając się przez krzaki,szybko dostrzegli wydeptaną ścieżkę, którą to też się skierowali. Idąc powoli zeszło im co najmniej czterdzieści minut, nim dostrzegli wysoką na 4m drewnianą palisadę. Po dwóch stronach widocznej z oddali bramy, widać było wieżyczki na których ktoś stał. Już dawno wiedziano o ich przybyciu gdyż gdy tylko się zbliżyli do granicy lasu a polanki, ktoś podszedł do nich od boku, ktoś kto umiał się skradać, jak zauważył wyczulony zmysł smoka. Była to młoda, może szesnastoletnia dziewczyna, w sandałach i białe sukience, nieco jak szmatka, zupełnie nie przystosowanej do poruszania po lesie. Nieco brudne skołtunione brązowe włosy, lekko się kręciły a na piegowatej twarzy gościł szczery i szeroki uśmiech. Patrzyła na Lava wielkimi migdałowymi oczami, po czym szybko przerzuciła wzrok na Colette.-Kim jesteście i czego tu szukacie?-Zapytała splatając dłonie za plecami. Jej głos był całkiem przyjemny dla ucha. Dziecięcy i niewinny. Taki, jakie smoki lubią najbardziej.

Czas na odpis: 19.12 godzina 23:00
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4013-to-cos-od-pd-jo#79641 https://ftpm.forumpolish.com/t3795-joseph https://ftpm.forumpolish.com/t4016-karta-zdrowia-jo#79647
Colette


Colette


Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012

Osada Empty
PisanieTemat: Re: Osada   Osada EmptyWto Gru 17 2013, 11:44

Może i za wiele nie porozmawiali, ale za to chociaż drogą i tak się nie dłużyła za bardzo - tak to jest jak się ma głowę pełną myśli! Swoją drogą, chyba będzie trzeba po misji, podrażnić...ekhm...porozmawiać nieco z Blaszakiem - tak jak wtedy w szpitalu, gdy się poznali. Tam to był iście rozmowny! Z tego też powodu, Carter miała nadzieję, że Lav się nie zmienił, a po prostu...może nie lubił za dużo mówić? Chociaż wtedy to inaczej zupełnie wyglądało więc...nie przepadał za lasami? A może myślał nad tą propozycją pracy od durnego Szajsa? Ugh...spokój myśli, spokój! Dopiero co doszła do siebie po swej chęci zabicia radnego, więc nie należało do tego wracać...póki co.
W każdym razie po jakiś czterdziestu minutach dotarli do jakiejś palisady, a to...był chyba dobry znak? Głównie, dlatego, że się nie zgubili w lesie i poszli najwyraźniej dobrą drogą, więc już samo to było wielkim plusem. Nie mniej, najwidoczniej się ich spodziewano...huh...na niedawnej misji pewien wampir też się spodziewał gości...Ale Ci tutaj chyba nie wyczuwają takich rzeczy i nie czytają w myślach, co? A jeśli?! Hm...radna raczej podejrzewała, że mają jakieś...zresztą nieważne! Ważne, że była zbyt wyczuwalna! Jak tutaj się skradać na misjach jak ludzie - i nie ludzie - zawsze cię wyczują? Trochę to sprawy utrudnia niby. Z drugiej strony może to lepiej, że ktoś im wyszedł na przeciw? Co prawda ostatnio też nie zostali zjedzeni, gdy ich wykryto, więc jak do tej pory źle nie było, ale i tak trzeba będzie pomyśleć nad tym co zrobić z czymś takim...
Tak czy inaczej, sama dziewczynka nie wyglądała na kogoś złego...złego tym, że w ogóle się tutaj pojawili. Ubranie również nie bardzo nadawało się na piesze wycieczki po lesie, więc...pewnie po prostu tutaj na nich czekała albo coś podobnego...Mniejsza z tym. Fakt, że ktoś ich 'powitał' już był małym zaskoczeniem.
- A...przepraszamy - zaczęła łagodnie i niepewnie, jak ktoś kto faktycznie został zaskoczony i znalazł się tutaj przypadkiem - ...Szukaliśmy schronienia i zabłądziliśmy w lesie...Um...To...teren prywatny? Naprawdę nam przykro za naruszenie spokoju...
Skłoniła się lekko, w geście przeprosin, ciągle mówiąc niepewnie. Wydawało jej się, że jakby tak od razu się wpakowali, mówiąc, że chcą do osady, a tym samym pokazując, że doskonale o niej wiedząc, mogliby się szybko zdradzić i plan legł by w gruzach. Z drugiej strony...co jeśli przez to co powiedziała legnie? Wszak może dziewczynka każe im odejść, albo pokaże, w którą stronę iść by dotrzeć do miasta, albo jakiegoś noclegu? Ta...opcja, którą poszła Carter, również miała swoje minusy i obawy...W dodatku, niby to tak by ukryć, delikatnie próbowała strzepać nieco brudu z podartej i brudnej spódnicy. Czemuż to? Bo wyglądała...miała być bezdomną...która właśnie spotkała kogoś kto kimś takim nie był, więc po prostu próbowała wczuć się w rolę. Każdy człowiek jest inny, więc pewnie każdy bez dachu zachowuje się inaczej, ale ona postawiła na osóbkę, która spotykając kogoś z 'wyżej' sfery - czytaj czystej i takiej co ma się dach nad głową - nie chce jej urazić swoim nie zbyt zadbanym wyglądem...ot wstyd przed kimś kto dość łatwo może ich odrzucić i nawet nie chcieć rozmawiać z kimś takim. Dlatego owy gest niby to strzepywania kurzu był powolny i delikatny, acz zapewne widoczny. W końcu robiła to na tyle niepewnie by pokazać, że nie chciałby urazić...samym wyglądem.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t99-konto-colette#260 https://ftpm.forumpolish.com/t78-colette-carter https://ftpm.forumpolish.com/t757-notatnik-colette#10600
Laveth


Laveth


Liczba postów : 180
Dołączył/a : 19/10/2012

Osada Empty
PisanieTemat: Re: Osada   Osada EmptyPią Gru 20 2013, 00:21

No może faktycznie smok nie był za rozmowny... o czym wtedy myślał? To jest jedna z tych tajemnic, które jak na razie zostaną tajemnicami. Bo w końcu mógł myśleć o wszystkim prawda? O przyjęciu roboty od tamtego radnego, mógł rozmyślać o celu misji czy też sposobie w jaki będzie działać. Wszystko to skończyło się tym, że Lav nie otworzył ust, a w milczeniu maszerował ku celu. Nie zamierzał się zmieniać, w końcu to byłoby nie w jego stylu...
Na szczęście cała ta piesza wycieczka zbliżała się ku końcowi, pojawiła się prawdopodobnie osada do której mieli dojść, czyli zapewne tam znajdował się ich cel. Jedyne co nie pasowało smokowi, to pojawienie się dziewczyny. Nie wyszła im bezpośrednio na spotkanie, a pojawiła się od boku... dodatkowo smok nie wyczuł, nie wyłapał by się zbliżała, a jej ubiór nie był przygotowany do takich bezszelestnych przechadzek po lesie... Zaczął zastanawiać się kim jest ta dziewczyna, jednak nie pozwolił, żadnemu mięśniu na twarzy wyrazić jego konsternacji... musiał grać prawda?
Może był jakimś odmieńcem, ale głos dziewczyny wcale go nie powalił... po prostu Lav jest inny czy co...
- Eto... chyba nieco zabłądziliśmy szukając drogi... - mruknął spokojnym, lekko zakłopotanym głosem, po czym uciekł wzrokiem od dziewczyny. W końcu jak facet może od tak się zgubić w lesie! Przecież faceci nigdy się nie gubią... oni ruszają w nieznane!.....
...... tak będzie musiał sobie odreagować te błazeńskie zachowanie....
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t365-zelastwo-lav-a#3266
Jo


Jo


Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań

Osada Empty
PisanieTemat: Re: Osada   Osada EmptySob Gru 21 2013, 11:02

MG

Uśmiech nie schodził z twarzy dziewczyny, za to oczy lekko się zwęziły, nadając jej dzikiego, prawie że drapieżnego wyglądu. Była niczym kot, bawiący się z myszami, sprawdzający je. Tę rzecz odnotował jednak tylko Lav, Colcia zaś wyczuła oziębłość. Zupełnie jak by obraz słodkiej dziołchy który widzieli przez cały czas, był tylko skrzętnie założoną maską.-Zabłądziliście...-Powiedziała patrząc na smoka przenikliwym spojrzeniem, aż nagle znów zaczęła przypominać niewinne dziecko, a wszystkie przeczucia jakie nawiedziły Col i Lava, zniknęły.-Więc, dokąd zmierzaliście? Pomogę odnaleźć wam drogę.-Zaoferowała swoją pomoc, podróżnym, na razie ignorując słowa Colci i skupiając się raczej na tym, co miał do powiedzenia smok.

Czas na odpis: 24.12 godzina 11:00
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4013-to-cos-od-pd-jo#79641 https://ftpm.forumpolish.com/t3795-joseph https://ftpm.forumpolish.com/t4016-karta-zdrowia-jo#79647
Sponsored content





Osada Empty
PisanieTemat: Re: Osada   Osada Empty

Powrót do góry Go down
 
Osada
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 9Idź do strony : 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next
 Similar topics
-
» Osada Indian Kogma
» Osada przy Zimnej Śmierci

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: ARCHIWUM ŚWIATA :: Zachodnie Fiore :: Inne Tereny Zachodnie
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.