Las

-Czyli ta dziewczyna nie jest całkiem bezbronna...-mag rzekł sam do siebie w myślach.
...do tego ma niebywale wyczulone zmysły. Zgodne z poprzednim założeniem.-Raekwon zaczął pomału schodząc z drzewa. Być może dziewczyna blefowała, ale Raekwon nie chciał ryzykować. Miał za dużo do stracenia. Nie śpiesząc się, chłopak w czapce zszedł z drzewa, po czym obrócił trupiobladą gębę w stronę czarodziejki. Ruszył się w jej kierunku, nie spuszczając z niej oczu. Nie chciał przecież pozwolić uciec jej pięknu i zgrabnym rączkom mogącym wyrządzić jemu samemu, jak i Lavim niemałą krzywdę. Gdyby tak się stało, rozpętałoby się tutaj istne piekło. Dopiero kiedy Ill znalazł się obok Laviego, rozejrzał się dookoła.
-Dlaczego wpływasz na ich umysły?-Ill postanowił się nie patyczkować oraz bawić się w poszukiwanie wiedzy na temat sekt i ich rytuałów. Wiedział jednak, że ta osoba i prawdopodobnie to konkretne miejsce jest odpowiedzialne za te dziwaczne sny. W dodatku Ill miał już pomysł na rozwiązanie tego problemu. Musiał jednak dowiedzieć się jeszcze kilku innych rzeczy, o które za chwilę spyta Lavi. Nie ma powodu więcej się odzywać.

MG

Kobieta jeszcze przez chwilę przyglądała się czemuś, czego Lavi nie dostrzegał, po czym obróciła swoją głowę w stronę stojącego niedaleko niej maga. Członek DHC zdążył w czym czasie zrobić ten szybki krok w tył, jednak na nic nienaturalnego nie udało mu się trafić. Mógł za to teraz określić kierunek z którego wyczuwał na sobie czyiś wzrok, pochodził on mniej więcej z tamtą, gdzie nie tak dawno spoglądała przedstawicielka płci pięknej. Sam jednak nadal nie mógł zauważyć istoty, która właśnie najwyraźniej była zainteresowana właśnie tym przedstawicielem płci brzydkiej.
- Pani nie ma imiona, dlatego każdy kto wyznaje jej kult czy to na tej polanie lub w zupełnie innym miejscu, właśnie tak zwracamy się do niej. Pani zawsze wysłucha i zawsze odpowie, dlatego jest dobra dla swoich wyznawców. Pomaga tym, którzy są w potrzebie i proszą ją o pomoc jednak, gdy prosi się o zranienie kogoś lub coś znacznie gorszego, wtedy pani karze tego, który o to modli się. Ciągle nas obserwuje, tych którzy do niej się modlą, jednak tylko w nielicznych przypadkach ukazuje swoje oblicze przed wiernymi. Ci którzy zobaczą ją na własne oczy jak i jej dobroć, spada niezwykły zaszczyt, stają się wtedy jej czempionami - blond piękność opowiadała Alchemikowi, wtedy gdy inny mag, który wziął tak samo jak on wziął to zlecenie. Raekwon dosyć szybko i bezpiecznie zszedł z drzewa i pojawił się obok Lavi'ego, tak samo jak te dwa twory, które teraz stały niedaleko swojego stwórcy na tej polanie.
- Dlatego - kobieta odpowiedziała krótko na pytanie drugiego maga, po czym położyła swoje obie dłonie na swoim brzuchu. W sekundę on urósł, a jego kształt sugerował jednoznacznie, że przed dwójką parających się magią, stała nie jedna, a dwie lub nawet więcej osób.

Stan postaci:
Raekwon: Na polanie, Lavi stoi przy nim.
Lavi: 66% MM.
Homunkulusy: Mają się świetnie na polanie, w odległości 7 metrów od swojego stwórcy.

To co zobaczył Lavi było naprawdę zdumiewające. Raczej rzadko widuje się taki nagły przyrost brzucha, który jednoznacznie pokazywał, że kobieta jest w zaawansowanej ciąży. Nie dało się wytłumaczyć tego za pomocą magii alchemika, nawet on ze swoją szeroką paletą barw nie był w stanie odgadnąć tego co właśnie zobaczył.
- Hmm Pani musi być naprawdę interesująca - podsumował alchemik - Co trzeba zrobić, by stać się jej wyznawcą i czy ja mógłbym nim zostać? Poza tym dałoby się może jakoś przerwać te sny? Wiesz drwalom niespecjalnie się to podoba, że zapominają o swoich kobietach i wynajęli nawet magów, by uporali się z problemem. Ja w sumie jestem z DHC i średnio zależy nam na reputacji po wykonaniu misji, robimy to co sami chcemy, dlatego jesteśmy neutralną gildią. Mimo to jeśli dałoby się jakoś pogodzić te dwie rzeczy, żeby owca była cała, a wilk syty to byłoby to dla wszystkich najlepsza opcja. Samo zmienienie celu wystarczyłoby. Mnie nie interesuje w sumie to co chcecie osiągnąć. Jeśli drwale przestaną śnic, a zaczną mieć sny szewcy, dla nas będzie to dobry układ, gdyż dostaniemy swoją pensję za wykonanie misji. Tak w ogóle czemu mają służyć te sny? A no i ponawiam pytanie. Mógłbym stać się jednym z wiernych? Pewnie już o tym wiesz, ale dążę głównie do zwiększenia mocy, a wydaje mi się, że z twoją Panią może mieć to miejsce.
Potem czekał na odpowiedzi. Nie zamierzał w żaden sposób na razie atakować. Wręcz przeciwnie był całkowicie szczery ze swoją rozmówczynią licząc na to samo z jej strony.

-Hehe frajer ją puknął, zrobił dzieciaka i ta teraz się mści.- pomyślał Ill wpatrując się w brzuch dziewczyny. Jednak samo zjawisko tak szybkiego przyrostu była nader dziwna. Raekwon tego nie skumał. Pozostało tylko wysłuchać konwersacji maga DHC i tej dziwnej laski. Jednak zanim ta odpowiedziała na pytanie Laviego, Raekwon wystosował swoje:
-Więc dlaczego nie mieszasz w umyśle tego, który Ci...-dłoń maga skierowała się na brzuch dziewczyny, a on kontynuował.
-...to zrobił, zamiast prania mózgów całej reszcie drwali?-dłoń chłopaka wróciła do kieszeni. W gruncie rzeczy dla maga samotnika reputacja również nie odgrywała aż tak wielkiej roli jak dla tych gildyjnych. Dla Raekwona liczyło się tylko to, że misja jest wykonana, a kasa leży bezpiecznie w banku. Jednakże pomysł Laviego okazał się dla maga wybuchu dość dziwny. Zostać włączonym do jakiejś sekty? Nie, to nie dla takiego człowieka jak Ill, oceniającego sobie wolność czynów i przekonań. Gdyby chciał poddać się jakiejś ideologii lub praniu mózgu, wstąpiłby do którejś z gildii. To tałatajstwo kłebi się dosłownie wszedzie, na każdym kroku można spotkać mini marionetki skaczące wokół kilku staruchów. On nie mógłby się podporządkować postanowieniom gildii. Raekwon był ciekaw odpowiedzi dziewczyny na pytania Laviego. On nie musiał już o nic pytać, wystarczyło tylko poczekać.

MG

Kobieta patrzyła się raz na Alchemika, raz na maga Wybuchu, nie zawsze było tak, że swój wzrok skierowała na tego, który właśnie mówił. Przypatrywała się tej dwójce, jakby czegoś szukała na ich twarzy, bądź w nich samym, czegoś co ją interesowało. Było tak przez cały czas, kiedy ci mówili do przedstawicielki płci pięknej i chwilę po tym, tak jakby myślała nad tym co usłyszała. Tą ciszę, jaka na krótki okres czasu zapanowała między tą trójką, przerwa wycie wilków gdzieś z głębi lasu, gdzieś daleko od tej polany.
- Aby stać się wyznawcą Pani trzeba zrobić jedną prostą rzecz wystarczy tylko, że na tej polanie leżąc na plecach 48 godzin bez przerwy będziesz się do niej modlił. Nie ma jakiś reguł, co masz mówić, wystarczy tylko przez ten czas ciągle ogłaszać na głos chwałę i wielkość Pani. Jeśli tego dokonasz, Pani da ci znać, podziwiając tym samym twoją wytrwałość, każdy otrzymuje inny znak, w moim przypadku była to gromada białych motyli, która lądując utworzyła napis "Wytrwałaś". Po chwili wzniosły się one w powietrze, po czym wszystkie zmienił barwę swoich skrzydeł na barwę tęczy, po czym poleciały w różnych kierunkach - Lavi rządny wiedzy otrzymał odpowiedź na to co ma zrobić, aby dołączyć do tego samego kultu co ta kobieta. Patrzyła się teraz gdzieś między dwójką magów, masując jednocześnie swój okrągły brzuch, w którym obecnie znajdował się jej dziecko lub dzieci.
- Nie wiem kto jest ojcem, nie pamiętam dokładnie który z nich to był, była wtedy pod wpływem pewnych substancji. Pamiętam tylko, że powiedział po wszystkim "Muszę już wracać Kwiatuszku, wracał do domu w Oak, chłopaki beze mnie niewiele są w stanie zrobić w lesie". Dlatego poprosiłam Panią, aby wpłynęła na wszystkich, ale tylko tak delikatnie, nie chce nikogo skrzywdzić. Po tygodniu poszłam tam, aby sprawdzić czy ten właściwy przyzna się, pogonili mnie z narzędziami. Gdybym wiedziała który to wtedy poprosiłam bym Panią, aby całą siłę skupiła na nim - usłyszał Lavi jak i Raekwon po kolejnej chwili ciszy, której tym razem nic nie przerwało wcześniej.

Stan postaci:
Raekwon: Na polanie, Lavi stoi przy nim.
Lavi: 66% MM.
Homunkulusy: Mają się świetnie na polanie, w odległości 7 metrów od swojego stwórcy.

-O kurwa...-Raekwon pokręcił głową lekko na boki. Nie mógł uwierzyć, że dziewczyna potrafiąca unosić się nad ziemią oraz umiejąca mieszać w głowach innym dałaby się nabrać na coś takiego. Swoją drogą ten, który ją tak urządził zrobił to całkiem zmyślnie. Dał dziewczynie coś ogłupiającego i wykorzystał.
-Naprawdę nic nie pamiętasz?-spytał, spoglądając na dziewczę. -Żadnych znaków szczególnych?- wciąż myślał, że ta zagadka rozwiąże się choć trochę. Musiał poczekać na jej odpowiedzi, ale był przekonany, że musi dojść do ponownej konfrontacji pomiędzy nią, a drwalami, a że nie lubił bawić się w takie rzeczy zbyt długo, złapał dziewczynę za rękę i zaczął prowadzić mu obozowisku.
-Gdyby nie to twoje lekkie wpłynięcie to by nas tutaj nie było. Masz jakieś imię?-może chociaż pamięta jak ja nazywają.

Lavi wysłuchał słów wyznawczyni tutejszej "Pani", które były conajmniej interesujące. Być może postanowi dołączyć do wspomnianego przez nią kultu zaraz po zakończeniu misji. Teraz jednak pomocy potrzebowali nie tylko drwale, ale również kobieta, która nie potrafiła znaleźć ojca swojego dziecka.
- Bardzo możliwe, że pomyślę o dołączeniu waszego kultu, jednak najpierw wolałbym znaleźć sprawcę tego zajścia - powiedział do kobiety - Rozumiem, że jeśli znajdziemy winnego odpuścisz reszcie drwali i twoja Pani przestanie nękać ich w śnie. Swoją drogą. Jak sny erotyczne, które mają drwale mają pomóc w odnalezieniu osoby, która Cię zapłodniła.
Poza tym alchemik odnotował jeden ważny szczegół. Powiedział, że drwale bez niego by sobie nie poradzili, co od razy rzuciło podejrzenia Lavi'ego na pracodawcę, albo jednego z wyżej postawionych drwali. W końcu bez szaraczka raczej nie mieliby problemu w poradzeniu sobie z pracą. Gdy tylko uzyskają odpowiedzi wyruszy w stronę osady drwali.
- Idę wybadać teren. Możemy spotkać się tutaj ponownie za 3h, albo jutro? Postaramy się znaleźć sprawcę i rozwiązać problem

//wybaczcie za to, że trochę czekaliście, miałem trochę na głowie//

MG

- Na imię mam Róża... Niestety nie jestem wstanie sobie nic więcej przypomnieć, przykro mi. To nie ja wybieram jakie są to sny, jak już mówiłam, to sprawka Pani nie moja - zdążyła odpowiedzieć dwójce magów kobieta, po czym cała trójka, a raczej piątka licząc twory Lavi'ego, ruszyła w stronę obozowiska drwali by raz na zawsze rozwiązać ten PROBLEM. Trasa powrotna tej grupce zajęła znacznie więcej czasu, niż dotarcie do tej polany, idąc tutaj mieliście przewodnika w postaci jednego z drwali, a teraz szliście kierując się własną pamięcią, przez co kilka razy zaczęliście iść w innym kierunku niż powinniście. W tym towarzystwie szła także kobieta w zaawansowanej ciąży, dlatego podczas tego marszu trzeba było zrobić kilka przerw, aby ona odpoczęła. Po prawie dwóch godzinach, wszyscy znaleźli się w miejscu, gdzie powinni być ci drwale. Byli, ale w znacznie zmniejszył składzie, widać było tylko białowłosego zleceniodawce, który ponownie siedział na pniu drzewa, tylko że już innym. Siedział do tej grupy plecami i wycierał jakąś szmatą swoją twarz, reszty rębaczy nigdzie nie było ani widać, ani słychać.

Raekwon: 110% MM, nieco zmęczony drogą powrotną.
Lavi: 66% MM.
Homunkulusy:  W odległości 2 metrów od swojego stwórcy.

W drodze do obozu Raekwon trochę żałował, że nie chodził po lasach częściej. Sam byłby szybciej, ale Róża oraz nieznany teren były wystarczającą przeszkodą. Po dotarciu do obozu Ill musiał złapać trochę oddechu, nim rozeznał się w sytuacji. Dostrzegł jedynie Szefa Drwali siedzącego w oddali. Gdzie reszta? Na przerwie?
-Poczekaj chwilę, zawołam Cię. Usiądź gdzieś na jakimś pniu, czy gdzieś...-po czym Spinebreaker ruszył w stronę Szefa Drwali. Kiedy dotarł po pień, na którym siedział starszy mężczyzna, rzekł zachrypniętym głosem:
-Gdzie reszta? Musimy widzieć wszystkich.-po czym wzrokiem wskazał na znajdującą się w oddali dziewczynę. Niby była zjarana jakimś świństwem, ale może jak zobaczy gębę to sobie coś przypomni.
-Przestanie Was nękać, jeśli któryś się przyzna, że zrobił dzieciaka.-celowo ominął część z dręczeniem tylko tej jednej osoby. Podejrzewał również Starego Drwala i wolał, żeby to on mówił. Ill czekał w ciszy na reakcję mężczyzny i dalsze wytyczne. Był przygotowany na każdą ewentualność. Dosłownie każdą, więc to od słów Szefa Drwali będzie zależeć dalsze działanie Spinebreakera.

// sorki za czas odpisu x.x na amen zapomniałem o tej postaci o.o

Reakwon podszedł wprost do zadania pytania, które miało doczekać się odpowiedzi. Czy jednak będzie to takie proste? Przecież już kiedyś tutaj była i na pewno starała się jak mogła ustalić wtedy, kto jest ojcem jej dziecka. Oczywiście dzięki snom może nieco zmiękli, ale szczerze powiedziawszy trochę w to wątpił. Nie zmienia to faktu, że naukowiec jakim był alchemik miał nieco inny, może bardziej mroczny plan.

Pierwszy pomysł polegał na jego zdolnościach. Cóż kto może być lepszy w ustalaniu ojcostwa jak alchemik, człowiek, który jest mistrzem w dziedzinie chemii i zajmuje się nie tylko jej kontrolą, ale również odczytywaniem. Wykonanie testu na ojcostwo dla alchemika, wydawało się niczym szczególnym. Korzystając z PWM wiedza, która dawała mu gigantyczną wiedzę na temat chemii w tym kodów genetycznych DNA czyli kwasu deoksyrybonukleinowego oraz wzroku chemika [PWM], który pozwalał mu na widzenie wiązań oraz składu tej substancji porównał podobieństwo płodu wewnątrz ciała matki z DNA matki oraz zleceniodawcy. Zapewne zajęło to dłuższą chwilę. Później porówna je jeszcze z innymi drwalami. Zapewne DNA ojca będzie najbardziej zbliżone do DNA dziecka. Jego badanie zapewne nie będzie w 100% stwierdzać ojcostwa, ale był pewien, że jedno związań kwasu deoksyrybonukleinowego będzie wyróżniać się podobieństwem na tle innych. Co prawda ustalenie ojcostwa byłoby znacznie trudniejsze, ale tutaj miał do czynienia tylko z ograniczoną grupką osób około 20-30 drwali? W ten sposób mógł dokonać prostej selekcji.

To właśnie był pierwszy z planów. Z wcieleniem drugiego planu poczeka na wynik pierwszego, ściśle naukowego, wykorzystującego wiedzę maga faktu. Co prawda po znalezieniu domniemanego ojca zleceniodawca może wymagać pozbycia się problemu w postaci kobiety w ciąży, w końcu gdyby nie była problemem to po prostu kazałby się przyznać któremuś z drwali. Zapewne chcieli uniknąć odpowiedzialności, ale alchemik po prostu rozwiązał problem w sposób, który oni mogli wykonać równie dobrze bez żadnych problemów. Pewnie rozwiązanie nie będzie ich satysfakcjonować, ale nie zapominajmy, że Lavi był członkiem DHC, gildii najemników. Dla niego wykonał zadanie i będzie domagał się zapłaty. Rezultat jest taki jakiego chcieli w zgłoszeniu. Jeżeli nie będą chcieli przez to zapłacić będą mieli do czynienia z całą gildią najemników, którzy zapewne będą odpowiednio egzekwować dług za poprawnie wykonane zadanie.

//Przepraszam was po raz kolejny, że czekaliście, miałem trochę na głowie//

MG

Raekwon ruszył w stronę szefa drwali, który właśnie skończył wycierać swoją twarz,  a gdy usłyszał głos maga za sobą, obrócił się w jego stronę. Ill widział na jego twarzy jeszcze parę kropel potu, najwyraźniej pomimo swojej niezłej budowie ciała, siły z wiekiem go częściowo opuściły. Obok niego leżał spokojnie przy pniu ten sam topór, który miał wcześniej podczas rozmowy z magami, widać było na nim małe kawałki drewna co sugerowało, że jeszcze nie tak dawno był używany.
- Przerwa śniadaniowa, chłopaki wolą jeść za lasem, ja za to tutaj, lepiej mi tutaj wszystko smakuje – odpowiedział stojącemu przy nim chłopakowi posługującemu się magią, po czym rębacz spojrzał na miejsce, które wskazywał mag, tak gdzie stała Róża. Widać było po spojrzeniu się na jego twarz, że to była ta kobieta, która jemu jak również pozostałym drwalom śniła się w nocy. - Udało wam się ją złapać i przyprowadzić ? Jak ? Chłopaki próbowali to zrobić wielokrotnie, jednak za każdym razem w jakiś sposób udawało się jej uciec – powiedział starzec dosyć głośno, w jego głosie było widać zaskoczenie jak i podziw dla dwójki magów. Szybko wstał z pnia na którym siedział, przewyższając tym samym znacznie swoim wzrostem stojącego przy nim maga, po czym ruszył w stronę Alchemika jak i tej kobiety.
- Kim jest ten mężczyzna ? Gdy była tutaj po tygodniu jak zaczęli mieć oni sny to go tutaj nie było… Myślałam, że ten jeszcze wyższy od tego i łysy jest tutaj szefem, wszyscy się go wtedy słuchali  – słowa Róży były skierowane do Lavi’ego, jednak usłyszała je również pozostała dwójka mężczyzn znajdująca się tutaj w miejscu. Gdy usłyszał to niemłody już drwal zatrzymał się w miejscu, jakieś 3-4 metry od przedstawicielki płci przeciwnej.
- Byłaś tutaj ? A mnie wtedy nie było ? To musiało być wtedy, gdy byłem w mieście załatwiać przez cały dzień zlecenia dla nas. Ale żaden z chłopaków mi nic nie powiedział, że tutaj byłaś – powiedział starzec, w którego głosie było słychać jeszcze większe zaskoczenie niż przed chwilą.  Dzięki użytej zdolności Lavi mógł stwierdzić po dłuższej chwili skupienia, że nie widzi śladów sugerujących pokrewieństwo między tym co się znajduje w brzuchu ciężarnej, a ich zleceniodawcą.

Raekwon: 110% MM, brak zmęczenia drogą powrotną, w odległości 8 metrów od zleceniodawcy.
Lavi: 66% MM.
Homunkulusy:  W odległości 2 metrów od swojego stwórcy.

-Cierpliwy łowca zawsze zdobędzie to, czego chce... Wyczuwam premię...-chłopak uśmiechnął się pod nosem, widząc reakcję Głównego Drwala. Dla Raekwona cała sytuacja sprowadzała się już tylko do jednego. Odnalezienia bardzo wysokiego, łysego drwala, prawdopodobnie zastępcę, lub samozwańczego szefa, który pod nieobecność Głównego Drwala rozstawia resztę po kontach,  będącym jednocześnie domniemanym ojcem.
-A zatem...-zaczął nieśpiesznie Raekwon. -...kiedy załoga wróci ze śniadania?- chłopak wyjął łapy z kieszeni i splótł je przed sobą. Miał nadzieję, że ten wysoki łysol również będzie pośród pracowników i że Róża go rozpozna. W razie czego mają słowa, które do niej wtedy powiedział. Będą musieli poczekać kilka minut, więc Ill zaczął rozglądać się w poszukiwaniu pnia, lub czegoś, co przypominałoby miejsce do siedzenia, by w spokoju doczekać przybycia reszty drwali. Gestem ręki nakazał Róży, by również usiadła. W jej stanie niech lepiej siedzi.

MG

Raekwon znalazł szybko dwa wolne znajdujące się niedaleko niego pnie, po chwili zająć jedne z nich, natomiast drugi zajęła blond piękność. Mijały kolejne minuty, a na twarzy starego drwala nie znikało zaskoczenie, gdy przyprowadzona przez dwójkę magów nawiedzająca go kobieta opowiadała o tym jak wcześniej pojawiła się w tym miejscu. Oprócz samego zaskoczenia, łatwo można było wyczuć jego dotyczy jego podkomendnych od obcych ludzi.
- Powinni wrócić za kilka chwil, jak tylko pojawią się tutaj, to czekać będzie nas poważna rozmowa... Czekaj, mówiłaś, że łysy i wyższy niż jak rządził się wtedy ? Tylko jeden drwal pasuje do tego opisu, to Lo... - najważniejszemu drwalowi nie udało się skończyć zdania, gdyż nagle uderzył go w głowę niemały, tak o średnicy ok. 0,5 metra kawałek drewna. Niemłody już mężczyzna wylądował twardo na ziemi, jak te drzewa które ścinał, uderzając dodatkowo z niemałą siłą w podłoże. Między jego siwymi już włosami, było widać płynącą krew, zapewne w najbliższym czasie nie ocknie się. Mająca się jeszcze dobrze pozostała trójka szybko spojrzała w stronę z której przyleciał nagle ten kawałek drewna. Jakieś 15 metrów, może trochę więcej, stał tam Loczek, przewodnik wynajętych, który trzymał w lewej ręce chyba jeszcze większą siekierę niż jego szef.
- Po co ją tutaj przyprowadziliście ?! Nie mogliście się jej pozbyć na tamtej polanie lub wygnać ją, by już nam nie przeszkadzała ?! - prawie krzyczał i szedł nie za szybko w stronę dwójki magów i Róży, co pewien czas robiąc co chwilę wymachy swoim narzędziem pracy. Prawą ręką natomiast zaczął grzebać w kieszeni, aby po przejściu paru metrów wyciągnąć z niej dosyć spory mieszek, który rzucił pod nogi magów.
- Dobra, zrobimy to inaczej, podzielcie się tym, uznajcie to za zapłatę za waszą robotę, której nie wykonaliście. Wynoście się z stąd, ja to za was skończę, skoro tego nie potraficie - gdy skończył dalej mówić, był teraz mniej więcej w połowie swojej początkowej drogi. Róża natomiast szybko, choć stękając wstała z pnia na którym siedziała, po czym schowała się za plecami Wybuchowego Maga.

Raekwon: 110% MM.
Lavi: 66% MM.
Homunkulusy: W odległości 2 metrów od swojego stwórcy.

Raekwon siedział spokojnie na pniu i obserwował bieg wydarzeń. Prócz rozmowy drwala i ciężarnej kobiety działo się niewiele. Postronni obserwatorzy mogliby przysiąc, że widzieli jak mag Wybuchu zaczął ziewać z nudów. Nawet nie starał się zakrywać ust, co było powszechnie uznawane jako znak klasy i dobrego wychowania. Dodatkowo Ill podparł głowę ramieniem, przeskakując rozleniwionym wzrokiem raz na Drwala, raz na dziewczynę, raz na drwala, raz na dziewczynę i tak w kółko. Dopiero kiedy facet oberwał czymś na kształt drewna i padł nieprzytomny na ziemię, Raekwon się ożywił. Szybko wydobył cztery bomby ze swojej torby, po czym zaczął rozglądać się dookoła.
-Wszystko zgodnie z moim planem...-na bladej jak ściana gębie Raekwona pojawił się uśmiech.
-Przyprowadziliśmy ją tutaj, bo tak chciałem.-odrzekł zachrypniętym głosem Spinebreaker.
-Po pierwsze.-jeden z palców na wolnej dłoni maga wzniósł się ku górze.
-Tamta polana to był jej teren. Teraz jest na obcej ziemi. Dodatkowo w tym stanie nie będzie mogła się bronić. Po drugie.-do pierwszego wyprostowanego palca dołączył jego nieco dłuższy kumpel.
-Starucha nie interesowało, co stanie się z tą dziewczyną, więc równie dobrze może ją załatwić osoba, która zrobiła dzieciaka. Jakoś nie widzi mi się przyładowanie ciężarnej lasce serią moich maleństw, ale sądzę, że wy dwoje powinniście pogadać.-po czym mag wstał i podszedł do rzuconej na ziemi sakiewki, podniósł ją, wyrzucił nieco mniej jak połowę jej zawartości, po czym schował torebkę do kieszeni. Jego robota dobiegła tutaj końca. Nagroda odebrana, teraz wystarczyło jedynie odnaleźć drogę do cywilizacji.

MG

Mag tworzący wybuchy miał przygotowane 4 ładunki, jednak okazały się być one na chwilę obecną niepotrzebne. Gdy tylko Ill wziął połowę zapłaty, która miała by za zadanie, aby jego konto wzrosło o kilka tysięcy i ruszył w stronę cywilizacji, usłyszał kolejne uderzenie. Gdy się obrócił, jego oczom ukazał się Lavi, który był w taki samym stanie co drwal, który ich wynajął, leżał jak kłoda na ziemi, a z jego głowy powoli sączyła się krew. Homunkulusy również zniknęły, najwyraźniej istniały dopóki ich twórca miał się dobrze i był przytomny. Loczek stał nad nim, prawą ręką trzymał się za lewy bark, natomiast lewą ręką robił obroty, jego siekiera natomiast leżała na ziemi tuż pod jego stopami. Róża siedziała jakieś dwa metry za wielkoludem na ziemi, trzymając się obiema swoimi dłońmi za brzuch, chyba również jej się dostało.
- Twardą ma czaszkę, to trzeba przyznać... A może ja trochę wyszedłem z wprawy - powiedział po czym obrócił się w stronę jedynego przedstawiciela płci brzydkiej, który jeszcze nie został przez niego znokautowany. - Chociaż wiesz co, wiecie o wszystkim, a to nie jest mi na rękę - dopowiedział po chwili po czym złapał duży drwal za swoją siekierę po czym ruszył z nią na Raekwon'a. Obecnie dzielił ich dystans jakiś 7-8 metrów, który z każdą kolejną chwilą zmieszał się.

Raekwon: 110% MM