I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Port Seldom, to miasto portowe położone na południe od Lutea. Jest ono o wiele mniejsze i właściwie można nazwać je wioską, ale z racji posiadania praw miejskich, nikt tak nie czyni. Znajduje się tutaj średniej wielkości port, który z racji tego, że jest to dość nic nie znaczące miasto, jeszcze często odwiedzany przez przemytników. W dokach nie ma zbyt wielu statków, zaledwie kilka rybackich kutrów, które należą do miejscowych. Blisko portu odnaleźć można kilka szynków. Dla porządniejszych klientów w głębi miasta jest kilka karczm. Większość miasta zajmują budynki mieszkalne oraz rzemieślnicze. Całość otoczona jest nie wysoką drewnianą palisadą, która chyba ma zapewnić bezpieczeństwo mieszkańcom. Oprócz tego w pobliżu znajdują się pola uprawne i kilka gospodarstw. Miasto znajduje się w "dole", otoczone z dwóch stron pagórkami. Na południe od miasta można znaleźć plaże.
Morska bryza mierzwiła wam włosy, ale ponieważ staliście twarzami do wioski, nie przeszkadzało wam to zbytnio. Staliście na wzgórzu. Była was czwórka. Czarnowłosa pani mag z Fairy Tail, Blondynka z Grimoire Heart, członkini Mermaid Crest oraz nie zrzeszony z żadną gildia białowłosy chłopak. Trzy dziewczyny i Asthor? To nie mogło skończyć się dobrze. Dotarliście tutaj tradycyjnie, powozem, bo niby jak inaczej? Pociągi jeździły tylko do Lutea, końmi nie potrafilibyście się posłużyć, a inne pojazdy z racji na długość podróży raczej nie wchodziły w grę. Nie mniej, staliście na wzgórzu. Przed sobą mieliście jasno oświetlone miasto, za plecami las, po bokach praktycznie nic. W powietrzu czuć było charakterystyczny dla morza zapach, był zimno i ciemno. Słońce zniknęło już za horyzontem, na niebie pojawiały się pierwsze gwiazdy. A wy po prostu staliście. Po krótkim czasie na ścieżce u podnóża pagórka pojawiło się światełko, które powoli zaczęło wdrapywać się na górę. W końcu zbliżyło się na tyle, że wyraźnie mogliście dostrzec, co to było. A raczej kto to był. Ubrany w długi, czarny płaszcz przeciw deszczowy mężczyzna szedł powoli w waszą stronę. W ręku trzymał pochodnię. Z torby, którą przerzuconą miał przez ramię niósł kilka dziwnie wyglądających przedmiotów. Na głowie miał wełnianą czapkę, butów nie miał, resztę zakrywał płaszcz. W końcu dotarł do was, zatrzymał się i chwilę się wam przyglądał. -Coś mi się zdaję, że to wy. Miało być trzy kobitki i mężczyzna, no i mam trzy kobitki i mężczyznę. Magowie, prawda? Jestem Feter, miło mi was poznać. Zostałem wyznaczony na przedstawiciela naszej wioski... to ten.... co ja powinienem wam powiedzieć więcej....?-zapytał jak gdyby siebie, ale patrzył na was i umilkł, więc chyba oczekiwał odpowiedzi od was.
Czas na odpis: 13.11 godzina 22.30 .w.
Autor
Wiadomość
Asthor
Liczba postów : 1213
Dołączył/a : 01/09/2012
Skąd : Olkusz/Gliwice
Temat: Re: Port Seldom Sro Gru 11 2013, 01:05
Chłopak stanął przed naprawdę trudnym wyborem. Miał możliwość dołączenia do pirackiej załogi zgodnie ze słowami jednego z magów załogi. Do tej pory myślał, że to on jest zastępcą kapitana, ale szybko okazało się, że jakiś człowiek nie posiadający magii jest ponad nim. Z jednej strony mógł ruszyć do vice kapitana, ale w ten sposób zapewne straciłby nieco na swojej opinii u zwykłych piratów. Za to dalsze picie spowoduje pogorszenie jego pozycji u dowództwa bandery. Cóż chyba nie miał wyjścia, bardziej zależało mu, aby dostać się do jak najwyżej ustawionych osób. - Jasne z chęcią pogadam z vice-kapitanem, aby dołączył mnie do waszej załogi. Im szybciej tym lepiej - powiedział chłopak do Erwina, a następnie szepnął do dziewczyny, którą obmacywał - Ten twój kolega faktycznie miał racje co do niego. Załatwię formalności, dołączę do was i wracam już jako jeden z was. Potem najwyżej wypije karniaka czy tam dwa. Po tych słowach, jeżeli Erwin chciał go zabrać do vice-kapitana oczywiście podąża za nim. Pewnie droga mogła zająć trochę czasu, a głupio byłoby przez ten czas w ogóle się nie odezwać. Mógłby wyjść na dziwnego, a głupio już tak wcześnie zrażać do siebie piratów. - Wspominałeś coś o jutrzejszej zbiórce na rynku. Czyżbyście wypływali w morze jutro? - zapytał jakby nic nie wiedział chłopak - Jak przypuszczam jeżeli wicelider się mną zainteresuje i dołączy do was to mnie ona też będzie obowiązywała. Jaki jest w zasadzie jej cel? Mag błyskawic uznał, ze warto byłoby dowiedzieć się w jakim celu bandyci organizują zbiórkę. Być może miało to coś wspólnego z całą zaistniałą sytuacją, a informacja o niej będzie kluczowa. Tak czy inaczej dalej zmierza do v-lidera. Przy okazji jest czujny, w końcu jest na terenie wroga. W razie nagłych wystrzałów momentalnie upada na ziemię, a w razie innych ataków robi odskok prostopadle do trajektorii ataku, aby mieć jak największą szansę na unik.
Laura
Liczba postów : 691
Dołączył/a : 11/04/2013
Temat: Re: Port Seldom Czw Gru 12 2013, 17:11
Brud, smród i ubóstwo. Ale nie takie rzeczy się w życiu widziało, czy raczej wąchało, więc zapaszki docierające do nosa Laury, nie zrobiły na niej większego wrażenia. Zresztą można się było tego spodziewać, patrząc na to, że znajdowała się właśnie w karczmie pełnej piratów. Ba! Spodziewała się nawet, że ktoś się będzie prał po mordzie, a tu takie niemiłe zaskoczenie. Tak bardzo się zawiodła. Brakowało jej jakoś rozlewającej się krwi. Bardziej interesującym zjawiskiem od pijącej załogi, było dwóch podejrzanych panów, którzy zaczęli się na nią gapić. Oczywiście nie mogła im pozostać dłużna, ale to zaraz… Tym czasem trzeba było zamówić coś do picia albo jedzenia. To drugie z pewnością było drogie i nie takiej jakości jaką by strawiła, więc wolała zaryzykować z jakimś trunkiem. Po chwili zastanowienia się, odezwała się do barmanki. - Poproszę mleko… jak jest. Zdrowe, pożywne i pełne witamin. Nie byłoby lepszego wyboru. Znaczy byłby, ale wtedy bała się, że skończy gdzieś pod stołem razem z tą menażerią. Na razie lepiej nie ryzykować, póki nie złapie się jakiejś przyzwoitki w stylu Randii. Ciekawe, co dziewczyna teraz robiła…
Randia
Liczba postów : 607
Dołączył/a : 01/10/2012
Temat: Re: Port Seldom Pią Gru 13 2013, 00:21
Ah. Jak dobrze, że trafiła na takiego debila. To była łatwe. Nawet. W miarę. Jak na razie. Oczywiście, jeszcze się nie cieszyła (kłamstwo, cieszyła się jak dziecko) bo wiedziała, że coś tu zaraz nie będzie pasowało. Warta... przecież nie tylko on pewnie chodzi po mieście i pilnuje. W sumie to wcale się nie dziwiła, że ten typek nie musiał być rano na placu. Pewnie trzymali go w razie głodu. W końcu z takiej góry mięcha byłoby dużo zupy. A swoją drogą to ciekawie... i źle zarazem... Że wśród piratów byli magowie. Tak. Trochę źle. Uniosła delikatnie brwi. - Ja miałabym cię okłamać? Spytała, jakby jego słowa były dla niej najgorszym co mogło ją spotkać z jego strony. Prychnęła cichutko. - Zastępca? Zapytała jeszcze niewinnie. A nóż Tom powie jej, całkiem niechcący, kto jest zastępcą. Co prawda wiele jej to nie da bo raczej nie opisze go jej tutaj pięknie, ale imię zawsze warto wiedzieć. Gdy papuga go użarła z ust czarnowłosej wyrwało się tryumfalne 'Ha!'. Które jednak było dość ciche. W końcu była noc. - Skoro to papuga kapitana to czemu siedzi na moim ramieniu? A skoro tylko kapitan i zastępca może ją ze sobą nosić to jakim prawem ty wyciągasz po nią łapska? Skoro Ci tak zależy to pójdę do Kapitana po zezwolenie na piśmie, żeby posiadać taką samą papugę jak on. Powiedziała oburzona, podrywając głowę i strząsając tym samym włosy do tyłu. Niech mięśniak wie, gdzie jego miejsce. Chociaż i tak zdawał się to wiedzieć. A może Randia była siostrą kapitana? Albo żoną, kochanką, matką czy bóg wie czym i miała prawo do papugi?! W sumie to rzeczywiście fajna była ta papużka, więc dziewczę posmyrało ją jeszcze raz po czym splotło ręce przed sobą. - W sumie to radzę ci dalej patrolować. Mogłoby nie być przyjemnie gdyby kapitan i zastępca dowiedzieli się, że zamiast pilnować spokoju, urządzasz sobie pogaduszki.
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Port Seldom Sro Gru 18 2013, 00:11
[center]MG:[/center
Randia:
Mężczyzna zrobił krok do tyłu, przyglądając się dziwnie Randii. -No tak... ty ... mnie okłamałaś.-odpowiedział, drapiąc się po głowie i nie bardzo wiedząc co zrobić. Nie mógł zabrać papugi, bo ta go ugryzła.... więc... -Zastępca... no to wiesz, taki... Vice-kapitan... Prawa ręka kapitana?-mruczał pod nosem, po czym nie co się zmieszał i spojrzał w ziemię. -A-ale.... Skoro tak... to pójdziesz ze mną do kapitana... A nie on śpi. To do vice-kapitana. On wszystko wyjaśni.-powiedział, podszedł do niej i szybkim ruchem złapał ją za ramię. A jego uścisk był bardzo mocny, tak że dziewczynę trochę to zabolało. -Ej, Tom, co ty wyprawiasz?-usłyszeliście nowy głos gdzieś kilka metrów za mięśniakiem. Dziwne było to, że Randia ... skądś znała ten głos. Tylko skąd. Mężczyzna podszedł bliżej. Był wysoki i barczysty, ubrany w szaro-zielony płaszcz z głębokim kapturem, którego jednak nie założył. Owy płaszcz zakrywał jego przebranie, więc nic więcej nie było widać. Był stary, na oko miał 40 lat, miał czarne włosy, przeplatane siwizną [ a może powinienem napisać szare włosy przeplatane czarnymi?]... Miał krzaczaste brwi i liczne blizny na twarzy. -Ej, ej. Spokojnie.-powtórzył, a Tom spojrzał na niego dziwnie i znowu się zdziwił. -Enka?... Ale ... co pan tu robi?-zapytał w końcu, przyglądając się zdziwiony facetowi. Ale jedną z osób, która mogła być bardziej zdziwiona była Randia. Bo znała tego mężczyznę. Z widzenia. I nie spotkali się jeszcze normalnie.
Asthor:
Mężczyzna upewnił się, że Asthor za nim idzie i po prostu szedł przed siebie, nawet na niego nie patrząc. Dopiero kiedy ten zadał pytanie, prychnął cicho pod nosem i spojrzał na niego, pełnym pogardy wzrokiem. -Wiesz, może oni są na tyle głupi, żeby Ci takie rzeczy powiedzieć, ale ja nie. Dopóki do nas nei dołączysz, o ile to w ogóle nastąpi, nie wyjawię Ci takich informacji. Tajne przez poufne. Chociaż zdaje sobie sprawę z tego, że te pijane jełopy by Ci to wszystko powiedzieli. Dlatego ta część załogi nawet nie wie, po co jest ta zbiórka. Tylko wyżsi rangą wiedzą... Ta.... A tak swoją drogą, skąd wiedziałeś, że akurat tutaj nas znajdziesz? I dlaczego chcesz do nas dołączyć?-zapytał, zwalniając trochę kroku. Szliście jedną z głównych ulic i właśnie przechodziliście obok karczmy.
Laura:
Dziewczyna zamówiła mleko, które zostało jej podane w sporym 0,5 kuflu, i właściwie nic więcej się nie stało. Nikt do nie podszedł, nikt nie zagadał. Co prawda kilku piratów się pobiło, a gdzieś w kącie sali ktoś zaczął drzeć się "ŻYCIE ŻYCIE JEST NOBELON", ale z owego zamieszanie nie dało się wyłowić nic więcej. Dźwięki i rozmowy mieszały się w jeden wielki szum, przez co nawet nie szło podsłuchać. W każdym razie Laura przez okno dostrzegła, że obok karczmy przechodzi Asthor. Czy jednak za nim pójdzie? To już jej wybór.
Asthor
Liczba postów : 1213
Dołączył/a : 01/09/2012
Skąd : Olkusz/Gliwice
Temat: Re: Port Seldom Sro Gru 18 2013, 13:17
Cóż osoba, która prowadziła go do vicekapitana wydawała się dużo bardziej dociekliwa niż piraci z wcześniejszej imprezy. Widać było, że nie ufa do końca magowi, ba, chyba w ogóle mu nie ufał, a to oczywiście wzbudziło jeszcze bardziej czujność maga. Czy na pewno prowadził go do vicekapitana? Nie wiedział, ale musiał zaryzykować podążał więc za prowadzącym go piratem. W trakcie wędrówki oczywiście bez krępowania się odpowiedział magowi. - No dobra fakt. W sumie nie jestem jeszcze piratem tak jak wy. Najwyżej potem o tym pogadamy, o tym co możesz powiedzieć oczywiście przeciętnemu rekrutowi. Wiedziałem, że tutaj jesteście od jakiegoś kolesia, którego spotkałem po drodze. Siedział więc zagadałem do niego i razem wypiliśmy butelkę wódki. No i po alkoholu opowiedział mi o tym, że podobno można tutaj znaleźć całą wioskę piratów. Zawsze chciałem nim zostać od małego więc chyba nie jest nic dziwnego, że od razu się zjawiłem jak o tym usłyszałem. Szczególnie, że załoga z własną wioską musi być naprawdę silna, co by nie powiedzieć. Twoi koledzy w karczmie wszystko potwierdzili. - Potem doszli do karczmy - To tutaj? Oczywiście ciągle pozostawał czujny i obserwował co się dzieje. Atak mógł nadejść w każdej chwili. Być może była to pułapka. W razie zagrożenia będzie odskakiwał prostopadle do trajektorii ataku. Liczy się z tym, że pirat może mu nie ufać i chcieć coś mu zrobić. Uważa również na swoje plecy.
Randia
Liczba postów : 607
Dołączył/a : 01/10/2012
Temat: Re: Port Seldom Sro Gru 18 2013, 20:23
Bla bla bla. Jakby w całym jego życiu nikt go nie okłamał. Też coś... Ale przecież papuga siedziała na jej ramieniu, a do tego dochodziło powiedzenie "znalezione nie kradzione". A w ogóle to to ptaszysko samo się do niej przyczepiło. Czy więc to ona byłą tutaj winna?! Zaliż nie, moi mili państwo. Była czysta jak łza. Wzdrygnęła się gdy do niej podszedł, gdy złapał ją za ramię. I to dość mocno. Skrzywiła się, czując ból i łapiąc go za łapę. Chciała rozplątać jego uścisk, z widocznym wyrazem obrzydzenia malującym się na jej twarzyczce, związanym z koniecznością dotykania tego gościa. Randia właśnie z zaciekłą miną rozpracowywała uścisk tego jełopa, a przynajmniej się za to zabierała, gdy do ich uszu dotarł głos. Pewien, zupełnie randomowy głos, jakiegoś randomowego przechodnia, który oczywiście miał prawo o tej porze paradować sobie po tym idiotycznym mieście czy tam wiosce, albo porcie. Jeden pies. Czarnowłosa znieruchomiała. Po prostu zastygła z dłonią zaciśniętą na paluchach olbrzyma, próbując je odgiąć i uwolnić rękę. Ona przecież... znała ten głos. Może nie był to tembr wryty w pamięć mocno, ale wiązał ze sobą nadzieje, więc pamiętała go. Słyszała go, wtedy w magazynach. Widziała twarz tego mężczyzny. Spojrzała na niego i westchnęła. Tak. Zgadzało się. Twarz wymalowana w jej pamięci i oblicze tego mężczyzny nałożyły się na siebie jak negatyw i pozytyw odlewanej rzeźby. - Enka? Zamrugała gwałtowniej i drgnęła, wyrywając z zastania. Więc tak na niego wołali? Tam, w magazynach, ani się nie przedstawił, ani też nie mieli czasu zapytać go o to jak go zwą. Zbyt wiele się wtedy dla niej ważnych rzeczy działo. Wyciągnęła się do przodu, nie zwracając uwagi czy Rozgarnięty Tom jest jeszcze do niej przyczepiony czy nie. Jej czerwone oczy utkwione były w twarzy przybysza. Posyłały mu pełne ciekawości i zachłanności spojrzenie. Chciała więcej informacji. Chciała znaleźć brata. - ... Kronikarz. Ty jesteś tym Kronikarzem. Powiedziała w jego stronę, początkowo cicho, szybko jednak zwiększając natężenie głosu tak, by ją słyszał. - Ona zabrała Kronikę Szczurów. Nawet, jeśli wiedziała o nim praktycznie nic, to w sumie chyba jej słowa powinny go, o ile nie zaciekawić, to zaniepokoić. W końcu nie co dzień chyba spotyka się nieznajomą osobę, która zobaczywszy kogoś pierwszy raz na oczy trafnie powiązuje cię z 'tajną' organizacją.
Laura
Liczba postów : 691
Dołączył/a : 11/04/2013
Temat: Re: Port Seldom Sob Gru 21 2013, 22:24
Więc dostała swoje mleko. Mleko zawsze dobre. Zawiera wapń, witaminy i wspomaga wzrost pier… znaczy się ogólnie wspomaga wzrost. Upiła jeden łyk na spróbowanie, czy aby na pewno to jest dobre, prawdziwe mleko, po czym zaczęła działania dywersyjne. Znaczy miała zacząć, ale jeszcze na chwilę przystanęła, gdy w oknie pojawiła się całkiem znajoma morda Asthora. Iść za nim czy nie iść? To było bardzo ważne pytanie. W sumie… nie było z nim Randii, co oznaczało, że będzie, jakby nie patrzeć, sama. Po tym argumencie od razu zrezygnowała z udania się za nim i powróciła do planu. Podeszła do stolika tych dwóch dziwnych panów, co to się tak wyróżniali spoza reszty załogi pirackiej. Oni ją teraz najbardziej interesowali. W końcu byli inni! Na pewno coś się miało na sumieniu… - Można się dosiąść?- zapytała jak najbardziej przemiłym głosem.
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Port Seldom Czw Gru 26 2013, 21:38
MG:
Randia:
Enka długo patrzył w czerwone oczy Randii i milczał. Nie dawał też po sobie znać, że wie o co jej chodzi. Wręcz przeciwnie, wydawał się być zdziwiony. W końcu otworzył usta, ale zaraz po tym je zamknął. -Tom, puść ją.-mruknął, a chłopak posłuchał się go, a nawet zrobił krok do tyłu.-Możesz odejść Tom, zajmę się nią. I tą papugą też.-dorzucił, kiedy zauważył, że osiłek patrzy na zwierzątko. Ten wzruszył ramionami i odszedł. Powoli. Ale odszedł. Enka westchnął. Było to długie i pełne zmęczenia wzdychnięcie. W końcu jednak uśmiechnął się lekko i podszedł bliżej Randii. -Skąd wiesz o Kronice? I ... dlaczego nazwałaś mnie Kronikarzem?... Skąd wiesz o Szczurach? I kim jest ona? Dokąd zabrała księgę? ... Jak wiele wiesz?-zarzucił ją pytaniami, kładąc jej lewą dłoń na ramieniu, a prawą sięgając za pas.
Laura:
Mleko zawsze spoko. I Laura bardzo dobrze o tym wiedziała. Zrezygnowała z pomocy Asthorowi, zabrała swoje mleko, które nawiasem mówiąc okazało się prawdziwym mlekiem, ba, mlekiem prosto od krowy, po czym podeszła do dwójki nieznajomych. Ci spojrzeli na nią spod kapturów, po czym ten bardziej na prawo rzucił drugiemu dziwne spojrzenie, a ten leciutko kiwnął głowa. -Można, proszę bardzo.-powiedział jeden z nich. Po głosie blondynka mogła stwierdzić, że jest raczej młody. -Czy słyszała pani ten żart? Jakich kamieni najwięcej jest w morzu?-zapytał drugi, robiąc miejsce obok siebie i ściągając kaptur z głowy i uśmiechając się promienie.-...Mokrych!-odpowiedział, po czym zaczął się głośno śmiać telepiąc się lekko przy tym, aż z jego głowy zsunęła się kolorowa czapka z dzwoneczkami i spadła na ziemię. -Marcel...-mruknął ten drugi. Po czym odchrząknął.-No więc... co panią tutaj sprowadza? Widzę, że raczej nie jest pani jedną z piratów... a normalni ludzie raczej się tutaj nie kręcą, od kiedy wioska została zajęta... -A zna pani ten? Jak nazywa s--zaczął czarnowłosy chłopak nazwany Marcelem, ale widząc minę swojego znajomego, nagle urwał i zajął się niedojedzonym kawałkiem pieczeni na swoim talerzu. Tym czasem drugi z nich ściągnął kaptur z głowy, a oczom Laury ukazała się ruda czupryna, oraz szklane prawe oko. -Przepraszam za kolegę... Ale gdzie moje maniery. Jestem Albert. Miło mi. -Jestem Marcel, ale możesz mówić mi Marcepanek!-dorzucił drugi, rozrzucając przy tym kawałki jedzenia.
Asthor:
Ermin przyglądał się uważnie Asthorowi, kiedy ten mówił, cały czas kiwając głową. -Nie, nie, to nie tutaj. Idziemy dalej.-odpowiedział na jego pytanie i rzeczywiście, droga wiodła dalej. Po kilkunastu minutach staliście przed sporym drewnianym budynkiem, który był... magazynem. -To tutaj... Chodź.-rzucił, po czym weszliście do środka. Ów magazyn składał się z dwóch pomieszczeń. Jednego wielkiego, po prostu hali, na której ustawione były skrzynki i inne tego typu rzeczy, a między nimi krzątali się ludzie, oraz sporego pokoju na jego końcu, oddzielonego od hali drewnianą ścianą, oraz stalowymi drzwiami. I to właśnie tam zaprowadził Asthora Ermin. Zapukał w drzwi trzy razy, a zza nich dobiegł was gruby głos jakiegoś mężczyzny. -... Proszę. Ermin powoli otworzył drzwi, a zza nich od razu buchnął gęsty, papierosowy dym. Mężczyzna zakaszlał. -Ermin.-mruknął ktoś, kto właśnie pojawił się w drzwiach. Był wysoki, mierzył sobie 190 cm wzrostu i był raczej barczysty. Ubrany w niebieską kamizelkę rozpiętą z przodu, przez co widać było jego klatkę piersiową, oraz krótkie czarne spodnie. Na jego plecach znajdował się długi miecz, zaś na głowie miał gogle. No i cygaro w buzi. Włosy białe, oczy koloru czarnego. Spojrzał na Ermina i Asthora, po czym zmrużył oczy. -... Co WAS tutaj sprowadza?!-nagle zaczął krzyczeć i gestem zaprosił was do środka. W całym pomieszczeniu było tylko kilka przedmiotów. Wielkie drewniane biurko, dwa krzesła, szafka no i wielka skrzynia. -Jack. Witam. Jako, że nie chciałem niepokoić kapitana, przyszedłem z tym do Ciebie. Ten człowiek chce do nas dołączyć... Dobra, zostawiam go w twoich rękach.-odpowiedział Ermin, po czym nawet nie wszedł do środka, tylko oddalił się, a Asthor został sam z olbrzymem. -No więc.... chcesz do nas dołączyć... a powiedź ty mi, dlaczego miałbym Cię przyjąć?-zagadnął ten.- Bo wiesz, byle kogo nie przyjmujemy... No i bez powodu też nie. Będziesz musiał mi pokazać, że masz jaja, żeby być piratem... No to jak?
Czasu na odpis nie daje, bo i tak odpiszę nie wiem kiedy, ale jakoś do 7 stycznia się wyróbcie proszę...
Asthor
Liczba postów : 1213
Dołączył/a : 01/09/2012
Skąd : Olkusz/Gliwice
Temat: Re: Port Seldom Pią Gru 27 2013, 11:46
Asthor zaprowadzony przez Ermina stanął przed olbrzymem jak zapewne go opisywali. W sumie był wyższy od maga błyskawic tylko o 6cm, czyli nie tak strasznie, ale faktycznie dla takich osób jak np. Don mógł sprawiać wrażenie olbrzyma. Na początku mag błyskawic delikatnie wystawił rękę, aby przywitać się z potencjalnym nowym szefem. W końcu zawsze podawało się dłoń na każdej ważnej rozmowie kwalifikacyjnej o pracę. - Nazywam się Mieczysław - przedstawił się swoim fałszywym imieniem mag - Dlaczego miałbyś mnie przyjąć? No więc po pierwsze jak widzisz mam dość niezłą posturę ciała - tutaj pochwalił się swoimi 184cm wzrostu - poza tym całkiem nieźle walczę - tutaj pokazał kilka sztuczek bokserskich korzystając z umiejek walka wręcz i joker. - Wydaje mi się, że nie jednego potrafiłbym położyć. Poza tym piję dosyć sporo rumu, zaprzyjaźniłem się już z kilkoma twoimi kamratami na jakiejś imprezie w mieście, umiem żeglować i zawsze o tym marzyłem. Czego więcej można oczekiwać. Jak widzisz jestem dosyć niezły. Poza tym śmiało mogę pokazać, że mam jaja i mogę zostać piratem Po tych słowach mag błyskawic na chwilę zdjął spodnie pokazując, że faktycznie... jaja ma. I nie tylko je. - Mam nadzieję, że wasze piratki nie stawały przed tym samym testem i nie pokazywały jaj. Naprawdę wtedy musiałbym przemyśleć tą ofertę pracy. To co chciałbyś takiego chłopa do swojej załogi? Na pewno przydadzą wam się dodatkowe ręce do roboty i walki. Kiedyś boksowałem się w walkach w klatce więc walczę na pięści jak mało kto. Po tych słowach mag oczekiwał werdyktu zastępcy kapitana. Liczył na to, że dołączając do załogi zyska jakieś ciekawe informacje, które pomogą mu w jego zadaniu, a następnie z zaliczonym zadaniem, bez problemów będzie mógł powrócić do Ariusa. Jeżeli zostanie przyjęty to od razu zapyta. - Przy okazji... słyszałem o jakiejś zbiórce rano. Kiedy ona jest dokładnie, gdzie, o której i jaki jest jej cel? No i czy powinienem jako rekrut na nią przyjść? I na co mam się przygotować? A i jeszcze jedno pytanko, bo w trakcie wędrówki mnie to zastanowiło. Czemu zajmujecie tą osadę? Nie żeby mi to przeszkadzało lepiej dorwać was w mieście niż na środku morza, ale po prostu... Taka moja prywatna rozkmina Może czegoś się dowie zadając pytania. Jeżeli jednak nie dostanie wszystkich odpowiedzi to trudno. Jest oczywiście również przygotowany do nagłych ataków. W razie ataku odskakuje prostopadle do trajektorii ataku, aby uniknąć lub zminimalizować obrażenia. Cóż pokazał już wcześniej, ze potrafi nieźle walczyć, ale ze skrytobójcą potrafił również unikać.
Laura
Liczba postów : 691
Dołączył/a : 11/04/2013
Temat: Re: Port Seldom Pon Gru 30 2013, 02:22
Gdy tylko usłyszała słowa zgody, przysiadła się do nich, stawiając swój kufel pysznego mleka prosto od krowy na stole. Teraz trzeba było jakoś przełamać lody… tylko jak. Przez kaptury trudno jej było powiedzieć cokolwiek na ich temat. Jeden się odezwał i tyle, co mogła powiedzieć. Można by zgadywać wiek, czy coś… Ale zawsze mogła się pomylić… Czemu w ogóle ludzie noszą kaptury w pomieszczeniu?! To niekulturalne! I co z tego, że to karczma pełna pijanych piratów! Kultura zawsze musi obowiązywać! I jak niby miała ich rozgryźć? Do takich akcji potrzeba minimalnej wiedzy- chociażby wyglądu- a tak wiedziała o nich zupełnie nic! No ale musiała jakoś zyskać przecież na czasie. Najmniej podejrzane byłoby teraz zanurzenie tej zazwyczaj gadatliwej gęby w mleku. Nie miałaby jak mówić i w ogóle. Dlatego też właśnie to zrobiła. Nieszczęściem jeden z nich chyba próbował opowiedzieć żart. Spojrzała się na niego, nadal pijąc to cholerne mleko. I wtedy przyszła riposta. Żart był tak kiepski… że aż śmieszny. To był ten rodzaj, gdy człowiek nie wie, czy śmiać się, czy może płakać, a może wszystko na raz i to jeszcze na dodatek popijając sobie coś wesoło? Nie było innej możliwości. Odstawiła szybko kufel, rozlewając przy tym jego zawartość po całym stole i zasłoniła rękoma usta, żeby przypadkiem nie opluć nowych znajomych. Teraz już nie miała problemu z przełamaniem lodów! Wszystkie stopniały natychmiast po tym cudownym czynie. Gorzej, że nagle z jednego zrobiło się dziesięć. Już pomijając to, że właśnie spadła pewnie w ich drabinie społecznej na samo dno… Uspokoiła się na tyle, by spokojnie przełknąć to, co miała w ustach, by w końcu zauważyć najgorszy z najgorszych problemów. - No pięknie… Nie dość, że brudna to jeszcze mokra! Jeszcze przez tego idiotę nie mam w co się przeb— Chyba jednak opcja z niekłapaniem dziobem była bardziej atrakcyjna. Natychmiast się przymknęła, gdy spostrzegła, że chyba znowu za dużo mówi i tylko uśmiechnęła się lekko. - Ale gdzie są moje maniery! Jestem Giulietta, ale szczerze nienawidzę tego imienia, więc mi też możesz wymyślić jakieś fajne przezwisko Marcepanku! O-o ile oczywiście nie będziesz miał nic przeciwko… Zwęziła automatycznie usta w cienką kreskę, wmawiając sobie, żeby tylko się nie zarumienić. Ta misja była chora od samego początku i tylko pociągała biedną Laurę za sobą. Jakby nie wystarczyło, że blondynka jest i tak dość zdrowo stuknięta, bo kto normalny należy do nielegalnej gildii jednocześnie chcąc zostać światowej sławy lekarzem i ratować ludzkie życia. No kto? - Powiedzmy, że chciałam sobie pozwiedzać, choć i tak pewnie nie uwierzycie, prawda?- zaśmiała się krótko, acz nerwowo. Na pewno nie uwierzą.- Ale masz śliczne oko Albercie! Gdzie je kupiłeś? Ja muszę chyba swoje w końcu wymienić, bo się trochę zarysowały… Mogłabym się nawet skusić na jakieś ruchome od Abdula... Hm… Ludzie nie lubią, jak się na nich TYM okiem patrzy… Jak gdyby nigdy nic, nagle wyciągnęła z prawego oczodołu szklaną kulkę i zaczęła jej się przyglądać pod światło szukając na nim rys. Na pewno jakieś się znalazły, w końcu nie raz jej wyleciało z rąk. Zbędny wydatek… - O! O! Marcepanku a to znasz? Jaki ser je się w statku podwodnym? … Topiony! Ba! Dum! Tsss! A na świecie umarł pewnie jakiś mały, biedny, przesłodki kotek. Umarł, bo dowcip był tak kiepski, że go zabił. Na śmierć.
Randia
Liczba postów : 607
Dołączył/a : 01/10/2012
Temat: Re: Port Seldom Pon Gru 30 2013, 20:38
Z satysfakcją patrzyła na Toma. Ha! Musiał ją zostawić i sobie iść. Wreszcie. Chociaż teraz pojawiał się przed czarnowłosą całkiem nowy problem - Enka. Ten niestety jegomość był niestety inteligentniejszy niż tamta góra mięsa, a Randia zdawała sobie sprawę, że tutaj nie pójdzie tak łatwo. O ile wcześniej mogłaby pewnie negować w kolejnych zdaniach swoje kolejne twierdzenia, to tutaj to z całą pewnością nie przejdzie. Patrzyła na niego uważnie, gładząc papużkę siedzącą na jej ramieniu palcem. - Pytanie jak wiele wiem jest raczej pytaniem niewłaściwym. Skąd mogę wiedzieć jak obszerna jest moja wiedza skoro nie znam wszystkiego co łączy się z danym tematem? Może znam zaledwie mały ułamek, a może połowę tego co dane jest wiedzieć Tobie? Uśmiechnęła się delikatnie, sztywniejąc na moment gdy ten tylko położył jej jedną dłoń na ramieniu, a drugą sięgnął za pas. Zmrużyła oczy, wiodąc wzrokiem za podejrzanym gestem. - Nazwałam Cię Kronikarzem bo tym co widziałam były teoretycznie Twoje wspomnienia. A jak chcesz mnie zaciukać nożem to chcę tylko zaznaczyć, że przyjmuję stanowisko całkowicie przeciw. Znaczy... jest to nieopłacalne. W międzyczasie sięgnęła do kieszeni i wyciągnęła kartę z kroniki, o swoim bracie. Uniosła ją ku górze, na wysokość oczu Enki. - Nie wiem kim jest ona. Miała białe włosy i mówiła, że jej talentem są podróże. Wzruszyła delikatnie ramionami, w razie czego pozwalając wziąć kartkę i przeczytać ją. - Chodzi o to, że szukam brata. On jest moim bratem, Kaien Sanada. A ty, a Szczury wydają się kolejną wskazówką, kolejnym kluczem do znalezienia go. Mówiła spokojnym głosem, może nawet lekko znużonym, ale nie przestawała być czujna. Patrzyła na Enkę przenikliwie, wyczekując jakiegoś zdradliwego gestu czy ruchu, który świadczyłby o złych zamiarach, zbliżającym się zagrożeniu i jeśli tego wymagałaby sytuacja, starałaby się teleportować parę metrów do tyłu, ale tylko w ostateczności.
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Port Seldom Pon Gru 30 2013, 22:16
MG:
Randia:
Enka uśmiechnął się samym kącikiem ust. I puścił ramię Randii. -Jesteś spostrzegawcza. I mądra... Ale nie chciałem Cię zaciukać.-mruknął, pokazując zwinięty bicz, który wisiał sobie na stalowej klamrze tuż koło pasa.-Ewentualnie związać, jeśli już. Ale widzę, że nie ma potrzeby.-wyluzował się lekko i wziął do ręki kartki od Randii.-To kartki z mojej kroniki. Racja... Więc... widziałaś kronikę. Powiedź, gdzie ostatnio widziałaś tą księgę? Bo jakby nie patrzeć, dość niebezpiecznie dla nas jest to, co tam się znajduję... Chociaż widzę, że ty posiadasz większość użytecznych informacji... Moje wspomnienia.-powtórzył jej słowa i oddał jej kartki, chociaż lekko zadrżała mu przy tym ręka.-Białe włosy i talent... Nie wiem za bardzo o czym mówisz.-urwał i przez chwilę milczał, patrząc na Randie tym samym znużonym wzrokiem co ona.-Kaien Sanada. W takim razie musisz być Randia Sanada, członkini gildii Fairy Tail.... Nie jesteście podobni. Albo mi już pamięć szwankuje. Więc go szukać... Nie wystarczą Ci informację z kroniki? Tam jest i tak większość takich rzeczy... Chociaż fakt. Przestałem pisać rok temu.-zrobił krok w tył i spojrzał w górę, w niebo.-Chcesz informacji? Nawet jeślibym je miał, nie wiem czy podałbym Ci je od tak. W dodatku wiesz o nas, o Szczurach. No i posiadasz informację, które mogłyby nam zaszkodzić... I tak już mamy problem, bo ktoś poinformował media. Wiesz może coś o tym? Ten cały Gwiazdek przysporzył nam sporo kłopotów... Musimy się lepie-... Ale o czym ja gadam. Miałem powiedzieć przez to, że masz w sumie dwa wybory - pierwszy, pomożesz nam teraz, a ja będę mógł podać Ci informację, w zamian ty zachowasz wszystko o Szczurach dla siebie... albo oddasz mi te kartki. No i drugi - lepiej uciekaj.-powiedział, kończąc swoją wypowiedź dość spektakularnym... westchnięciem.
Laura:
Albert spojrzał dziwnie na Laure, kiedy ta porozlewała mleko, ale zaraz uśmiechnął się tajemniczo samym kącikiem ust, kiedy usłyszał co ta powiedziała. Marcel wydawał się niczego nie zauważyć, bo był tak wniebowzięty tym, że żart się spodobał, że nie potrafił usiedzieć w miejscu i aż podskakiwał. Jego towarzysz rzucił mu tylko wymowne spojrzenie, ale nic nie powiedział. -Giulietta, oryginalne imię. Rzekłbym - mało spotykane.-mruknął w odpowiedzi Albert, patrząc na Laurę z nad drewnianego kufla.-Nie wiem, mało prawdopodobne. Nie masz ze sobą żadnych bagaży, jesteś sama, młoda i ładna. W dodatku w takim miejscu. Ale nigdy nic nie wiadomo...-urwał nagle, zdziwiony tym, co zobaczył. Wow, dziewczyna z podobnym okiem co on.-Kupiłem... a nawet nie pamiętam. W sumie, to je dostałem. Od kogoś. Wiem. Dlatego ja ukrywam swoje pod kapturem...-zakończył, troszkę smutnym głosem. Laura opowiedziała swój dowcip, a Marcel, który do tego czasu przestał się śmiać i znowu wrócić do słuchania rozmowy Laury i Alberta,wybuchł śmiechem, tak gwałtownie że spadł z ławy i leżał na ziemie, trzymając się za brzuch i telepiąc się z radości. Albert rzucił mu dziwne spojrzenie, pokręcił głową i westchnął cicho. -Dlaczego ja zawsze muszę z nim pracować.-mruknął pod nosem i znowu spojrzał na Laure.-Jesteś ciekawą osobą. Jak straciłaś oko? Ja dostałem magicznym pociskiem prosto w swoje. No i tak jakoś wyszło... Zjesz coś? Ja stawiam. Nagle Marcel zerwał się z podłogi i stanął na baczność, po czym twardo usiadł na ławce i jak gdyby nigdy nic wrócił do jedzenia pieczeni. Po chwili spojrzał zdziwiony na Laura, jak gdyby zapominając o tym, że ona tutaj była, kilka razy mrugnął i podrapał się po głowie. -C- To znaczy Albert, czy... długo jeszcze?-zapytał w końcu. -Czekamy na Enke, nie mam pojęcia ile mu zejdzie. Powiedział godzinę, powinien niedługo wrócić...-odpowiedział ten drugi, kiwając lekko głową i pokazując coś palcami u rąk. Marcel też kiwnął głową. -Giulietta-san też na kogoś czeka?-zagadnął. -Jeśli przybyłaś tutaj zwiedzać, będziemy tutaj przez parę dni... możemy Cię oprowadzić.-dorzucił Albert, ale Marcel zmarszczył nagle brwi. -Nie znam żadnych żartów ze zwiedzaniem...
Asthor:
Jack uścisnął dłoń Mieczysława, tak mocno, jak tylko się dało, uśmiechając się przy tym wrednie. W końcu trzeba było pokazać, że miało się siłę w łapach. No i kto tu rządzi. Z uwagą przysłuchiwał się Asthorowi i co chwilę kiwał głową dając do zrozumienia, że go słucha. Ale w chwili kiedy ten zdjął spodnie i pokazał, że rzeczywiście jaja ma, Jack nie wytrzymał i po prostu zaczął się śmiać. Nie z jego rozmiarów oczywiście, ale z tego, że to zrobił. -AHAHAHA. Chłopie, nie tak dosłownie, bo w to, że masz jaja to nie wątpiłem. Ale teraz pokazałeś, że serio masz. Nie, kobiety nie przechodziły tego "testu". Głównie dlatego, że one większość jest tutaj tylko po to, żebyśmy mieli co chędożyć jak wypłyniemy. Tylko kilka z nich jest tutaj dlatego, że są silne i potrafią dopierdolić. No dobra, skoro mówisz, że jesteś taki dobry w walce wręcz, sprawdzimy to.-tutaj przerwał i zagwizdał głośno.-Moret, do mnie.-krzyknął zaraz po tym, a w pomieszczeniu pojawił się mężczyzna podobnej budowy ciała co Asthor. Z tym, że nie miał na sobie ubrań, a jedynie krótkie, skórzane spodenki, oraz wyglądające na ciężkie robocze buty, był łysy i miał bliznę na splocie słonecznym. -Tak?-zapytał, patrząc to na Asthora, to na Jacka. -Ten tutaj mówi, że jest bardzo dobry w walce wręcz. Pokaż mu, że się myli.-polecił, a ten tylko uśmiechnął się lekko i stanął w pozycji bokserskiej jakieś metr od Asthora. Dla ułatwienia powiem, że w koło was nie ma prawie nic, możecie walczyć śmiało. Między wami jest metr, od Ciebie do ściany jest jakieś 3 metry, od niego do ściany tak samo, na prawo 5 metrów od was stoi biurko i Jack, który się wam przygląda, na lewo 5 metrów są drzwi i ściana. -Mieczysław. Pokaż mi, co potrafisz.-mruknął.[/color]
Asthor
Liczba postów : 1213
Dołączył/a : 01/09/2012
Skąd : Olkusz/Gliwice
Temat: Re: Port Seldom Czw Sty 02 2014, 19:59
Mimo, że zgniatanie łapy przez vice-kapitana bolało to chłopak również wyszczerzył swoje kły w geście, który miał pokazać, że aż tak to się go nie boi i ból potrafi wytrzymać. Mimo, że sam nie umiał tak silnie uścisnąć łapy to nie chciał pokazać swojej słabości, która zapewne negatywnie wpłynęłaby na relację on-szefostwo. - No faktycznie jeżeli chodzi o kobiety to macie co posuwać. Poznałem już jedną z waszych dziewczyn w karczmie. Na mój gust jak nic miała 80E. Naprawdę niewiarygodne, macie się czym na morzy pochwalić. Nic tylko wypływać z taką. Najlepiej we wspólnej kajucie. Jej piersi musiałyby falować bardziej niż morze. No, no na lądzie nie łatwo takie znaleźć - pochwalił żeńską część załogi chłopak - z chęcią zobaczę czy faceci równie silni jak dziewczyny seksowne. Dajesz Moret, nie będę dawał Ci forów. Przegrany robi kółko nago wokół obozu. Nie bijemy po jajach. Muszę jeszcze trochę wykorzystać waszą żeńską część załogi. Po tych słowach mag postarał się ocenić zdolności przeciwnika. Przyjął gardę bokserską. Czyżby walczył głównie pięściami na krótki dystans? Ale te buty... Nie wyglądają one za dobrze. Pewnie nimi też potrafiłby mocno kopnąć niczym glanem. Szybka analiza stwierdziła, że sztuką walki, w której najlepiej czuł się przeciwnik był boks, ewentualnie kickboxing. Uderzenia tym stylem walki posiadały oczywiście mnóstwo zalet, ale aby wygrać mag błyskawic musiał wykorzystać wady. Bardzo krótki dystans na odległość łokci w stójce nie był zbyt rozwijany w tej sztuce. Boks tajski mógł być dobrym rozwiązaniem i swojego rodzaju kontratakiem na przeciwnika. Również zapasy i obalenie przeciwnika do parteru w większości wypadków wykluczały bokserów z walki, którzy zawsze walczyli w stójce. Czyli najkorzystniejszym scenariuszem byłoby drastyczne zmniejszenie dystansu, do tego stopnia, aby Moret nie mógł wziąć zamachu nogą czy pięścią, a następnie obalenie przeciwnika i przejście w dosiad, gdzie miałby przewagę. Dobrze, że Asthor, który znał się ogólnie na sztukach walki miał tą przewagę. Szkoda, że nie będzie mógł tutaj specjalnie wykorzystać umiejętności Joker, ale skrytobójca na pewno przyda się w unikaniu ataków przeciwnika.
Po obmyśleniu planu mag błyskawic od razu przystąpił do działania. Również początkowo ułożył gardę bokserską. Ułożenia nóg nie będę tutaj opisywał, ponieważ od razu następuje skrócenie dystansu i wykonanie dwóch ciosów. Prawy i lewy prosty w twarz, które mają głównie zmusić przeciwnika do ustawienia gardy w wyższej partii ciała, wykonane niezwykle szybko i wyglądające na niebezpieczne dzięki umiejce joker. Zaraz po uderzeniu lewym ciosem następuje przejście do głównego celu czyli obalenia z wybraniem za kolana przeciwnika. Mag miał nadzieję, że również ten ruch zostanie wykonany szybko, a przeciwnik nie szkolony w tej sztuce walki nie zdąży zareagować poprawnie. Po lewym prosty mag błyskawic schyla tłów i chwytając prawą ręką lewe kolano przeciwnika podnosi je, aby następnie lewą nogą podhaczyć od tyłu stojącą jeszcze na ziemi prawą nogę przeciwnika i całym ciężarem ciała przepchnąć go do przodu powodując upadek na ziemię w pozycji takiej, że wróg był na dole, a Asthor na górze. Przeciwnik po upadku i przygnieceniu ciężarem oponenta powinien nie zdążyć zareagować, gdy z niepełnego dosiadu mag błyskawic przejdzie do pełnego dosiadu blokując dla ułatwienia prawą ręką lewe kolano przyciskając je do ziemi ciężarem swojego ciała, które będzie w przejściu. Po przejściu do pełnego dosiadu mógł zrobić wszystko. Co tu dużo pisać. Stara się zmasakrować uderzeniami z góry twarz przeciwnika, jak najsilniejszymi i jak najliczniejszymi. W pełnym dosiadzie wróg nie mógł się w końcu specjalnie bronić, o ataku nie wspominając. W walkach po doprowadzeniu do tej pozycji zwykle następuje łatwy nokaut [97%] więc jeżeli uda mi się już doprowadzić do tej sytuacji nie będę się rozwodził nad ciosami. [w razie potrzeby mogę przesłać filmiki z yt do każdego elementu]
Jednak nie wszystko musi wyjść zgodnie z planem Asthora. Jeżeli pierwszy zaatakuje przeciwnik stara się zrobić bokserski unik odchylając się na bok. W końcu miał tego skrytobójce w umiejkach. Dalej trzyma oczywiście gardę i w razie nie uniknięcia ciosu zostanie on przyjęty na przedramiona. Oby siniaki nie były za duże.
Kolejnym momentem, który mógłby nie wyjść prawdopodobnie byłoby wyprowadzenie ataku między uderzeniami i obaleniem. Mimo, że prędkość jest zawrotna uderzeń, a z umiejką joker przekracza kananony to taka sytuacja może mieć miejsce. Wtedy rekrut stara się zrobić unik w bok i z boku, schylając się chwycić za kolano. Reszta jak w opisie. Ewentualnie przyjąć uderzenie na gardę, która, oby zdążyła poprawnie wrócić.
Będąc na jednej nodze przeciwnik nie powinien zdążyć się wybronić. Gdyby jednak nastąpił jakiś atak mag błyskawic stara się go przyjąć i kontynuować plan.
Po obaleniu na ziemię i zmianie dosiadu przeciwnik może nie być w takim szoku jak przypuszczał Asthor i mogło okazać się, że będzie się bronił przed przejściem [zapewne nogami, bo jak inaczej]. Wtedy mag błyskawic pozostaje w niepełnym dosiadzie i stara się dwa razy zaatakować prawą pięścią w lewą nerkę przeciwnika, a następnie lewą w twarz.
Jeżeli akcja obalenia z jakiś przyczyn nie zaplanowanych się nie powiedzie następuje szybkie uderzenie prawym sierpowym i lewym prostym. Uderzenia następują po sobie i mają być diabelnie szybkie jak na umiejkę przystało. Potem jeszcze kopnięcie w prawą łydkę lewą nogą, a na końcu wyskok z lewego kolanka w twarz. Jednak główny plan to obalenie.
Jeżeli przeciwnik będzie atakował mag błyskawic stara się unikać uderzenia odchylając się w bokserski sposób prostopadle do trajektorii ataku, szukając szans na kontrę. Oczywiście nadal stara się trzymać gardę, aby zmniejszyć ewentualne uderzenia.
Jeżeli przeciwnik wykona nieprzewidzianą akcję lub jej skutki będą trudne do przewidzenia następuje zwiększenie dystansu dwoma krótkimi odskokami w tył, byle na ścianie nie wylądować.
Chłopak miał nadzieję, ze ten pokaz umiejętności sztuk walki, zwinności, którą posiadł niemalże jak skrytobójca oraz szybkości ciosów [wszystkie umiejki] pokażą, że jest wartościowym kamratem, a jako członek załogi będzie mógł w znacznym stopniu pomóc. Oczywiście nie stara się zabić przeciwnika. Chce go okładać do momentu, aż vice im przerwie, Moret się podda, albo straci przytomność.
Laura
Liczba postów : 691
Dołączył/a : 11/04/2013
Temat: Re: Port Seldom Pią Sty 03 2014, 21:53
Uśmiech Alberta wcale jej się nie podobał. Było to jednak znak, że rozmawia z kimś na tyle inteligentnym, by zrozumieć jej aluzje. Taka miła odmiana po wszelakich wcześniejszych przeżyciach i spotkaniach z wioskowymi głupkami. - Bagaży faktycznie nie mam, bo ktoś mnie ich piętnaście minut temu pozbawił, ale w dobie magii mogę przecież schować cały swój dobytej w jakiejś magicznej sakiewce, prawda? Spojrzała na Marcela, którego o mało co nie uśmierciła. Laura Firenza. Skazana za zabójstwo z premedytacją. Na pewno nie wyglądałoby to dobrze w jej papierkach. Oczywiście najpierw usieliby ją złapać… Swoją drogą takie tarzanie się po podłodze chyba nie było dobre dla zdrowia. Kto wie, co wcześniej się na nią wylało. Mimo to Marcepanek miał w sobie coś z małego kotka, który właśnie drapał twoją ulubioną kanapę. Niby robił źle, ale jakoś tak… trudno by mu było nie wybaczyć. - Jest na swój sposób… uroczy. Ale skoro jeszcze go nie zadźgałeś to znaczy, że wcale ci tak bardzo nie wadzi jego zachowanie… Zadrżała. Jakiś nieprzyjemny dreszcz przeszedł przez jej ciało na samo wspomnienie tamtego momentu. To raczej nie powinna być rzecz, którą należy sobie przypominać… - A tak jakoś wyszło… nudna historia. A wtedy cały światopogląd się załamał. To zawahanie w głosie Marcela… Była pewna, że ją oszukali. Nie wiedziała dokładnie w jakiej kwestii, ale to fałszywe imię Alberta to mógł być dopiero sam czubek góry lodowej. A ona naiwna niweczyła im. Co prawda było to niecałe dziesięć minut, ale i tak poczuła się zdradzona, jakby co najmniej wepchnęli jej nóż w plecy. W jednej chwili potrafiła zmienić całe swoje podejście do danej osoby. Nic więc dziwnego, że atmosferę teraz można by było chyba kroić nożem i sprzedawać na kilogramy. Laura nie była zadowolona. To już nie była miła blondyneczka. - Nie. Na nikogo nie czekam. Nie będę już wam przeszkadzać. Żegnam… Wstała od stołu, zostawiając swój pusty kufelek i całe to towarzystwo. Gdy wyszła na zewnątrz, zaczęła szukać wzrokiem jednego z jej towarzyszy. Jeżeli ich nie znalazła, wykrzykiwać ich imiona. Może się znajdą, czy coś…
Randia
Liczba postów : 607
Dołączył/a : 01/10/2012
Temat: Re: Port Seldom Sob Sty 04 2014, 23:45
No. Dobrze. Tak było lepiej, jak zabrał łapska. Jego wyjaśnienie jednak, i pokazanie bicza, wcale jej nie pomogło i nie uspokoiło całkowicie. Delikatnie wzruszyła ramionami, spoglądając na papugę. - Też nie wiem. Widziałam ją... niedawno. W opuszczonych magazynach w slamsach w Magnolii. Ktoś ożywił wspomnienia zawarte w Kronice, a potem zabrał. Tak jak powiedziałam, była to białowłosa kobieta. Pff pff. Byli rodzeństwem, więc w jakimś stopniu do siebie podobni być musieli. Na przykład mieli taki sam kolor włosów, o ile Randię pamięć nie myliła. Można też było pewnie podobieństwo dostrzec w jakichś niuansach rysów twarzy, ale fakt, że rodzeństwo było odmiennej płci, nawet nie zbliżonego wzrostu i żyli w innym środowisku tylko podobieństwa od siebie oddalało. Co nie zmieniało faktu, że dziewuszka wiedziała swoje w tym momencie i stanowczo byłaby w stanie twierdzić, że jest do brata bardzo podobna i na odwrót to samo. - Rok czasu to dość dużo. Podsumowała lakonicznie, przenosząc z powrotem na niego spojrzenie czerwonych ślepi. Spokojna, opanowana, zimna. Jakby rozmawiała z równym sobie i wcale się nie bała. - Poinformowanie kogokolwiek mogło być mi nie na rękę, nie uważasz? Jakkolwiek... nie tylko ja widziałam Twoje wspomnienia. Może to inna osoba, która miała do nich dostęp. Która była w magazynie. Kto wie. Randia westchnęła. No tak. Wiedziała, więc była problemem. Wrzodem na przysłowiowym tyłku, który trzeba było jak najszybciej zlikwidować. A Enka właśnie w zawoalowany sposób jej groził. Niby nie mówił tego w prost, bo kto normalny mówi takie rzeczy, a nawet jeśli był Szczurem to wydawał się porządnym facetem, więc nie przystoiło, ale... Obowiązki obowiązkami. Czarnowłosa uśmiechnęła się delikatnie, ale dało się w tym drobnym geście wyczuć pobrzmiewanie bezczelności. - Na czym ma polegać ta pomoc?
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.