I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
No więc... duża połać ziemi, którą na obrzeżach stanowi jałowa, sucha ziemia, a dalej wgłąb lądu, tony piasku, wchodzącego w buty podróżnych. Dużo burz piaskowych, fatamorgan i ogólnie wszystkiego co na pustyni jest nie fajne. Temperatury spokojnie sięgają 50 stopni, a wody w okolicach nie wiele. Ponoć gdzieś na pustyni jest kilka Oaz, a nawet, znajdzie się kilka koczowniczych plemion, aczkolwiek strasznie trudno na nich trafić. A za to łatwo tu zginąć.
Autor
Wiadomość
Will
Liczba postów : 574
Dołączył/a : 01/10/2013
Temat: Re: Pustynia Czw Kwi 24 2014, 19:24
Dzień za dniem... Bezkresna wędrówka, która pozbawiała sił z każdą chwilą, a i nie tylko ich. W międzyczasie Willciowy bagaż nieco zelżał, a więc i łatwiej szło podróżować, ale niestety... Nic za darmo. Prowiant też się uszczuplił, a jeśli go pewnie jakoś, gdzieś nie uzupełni, to przyjdzie mu głodować. Zresztą... nie mógł się cofnąć i to nie tylko z powodu uznania tego za porażkę... Nie. Jakby chociaż wiedział gdzie i jak! Jak to się mówi... Skoro się zagrzęzło tak głęboko w przysłowiowym bagnie, to nie pozostaje nic innego, jak brnąć dalej! Przed siebie? Najwyraźniej. Przynajmniej tak mógł myśleć w tejże chwili ciemnowłosy, łudząc się na jakiś łut szczęścia. Przychylny uśmiech losu? - Woda? - spytał właściwie... kozy? Na to wyglądało, bo z kim innym by mógł rozmawiać? Na cóż taka reakcja? Na potencjalną oazę... Ukojenie pragnienia? Nadrobienie zapasów? Piękne słowa, ale czy była odpowiednio bezpieczna? Tego nie wiedział, ale zapewne dlatego też postanowił zbliżyć się do owego miejsca powoli... Bez pośpiechu i bez zbytniego wyróżniania się z mas piasku. To w sumie było najtrudniejsze zadanie, ale ostrożności nigdy za wiele, a jeśli nie zastanie po drodze problemów to pewnie podejdzie do owej wody, licząc że to nie żadna fatamorgana czy inne coś!
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Pustynia Pią Maj 02 2014, 22:43
MG
No i Will dotarł do oazy. Bo tak jej, to była oaza, ale nie taka zwykła oaza! Kiedy napił się z niej wody od razu odzyskał wszystkie siły. Dlatego też napełnił bukłaczek takową wodą. Bo tak, to zapewne była święta woda! Z takowym bukłaczkiem pozostało mu wrócić do Fiore i uratować P! Był bohaterem, no i dodatkowo zyskał kozę. Czy ta długa wycieczka, mogła skończyć się lepiej? Chyba nie.
[KONIEC. Nie pisz nigdzie posta, bo jeszcze napiszę posta w siedzibie DHC. Tam też dostaniesz nagrodę za trud.]
Nakamura Yuichi
Liczba postów : 266
Dołączył/a : 25/04/2018
Temat: Re: Pustynia Sro Sie 01 2018, 11:18
~MG~
Kolejna misja zacząć się miała w obcym kraju, dość daleko od Fiore. Podróż była długa, ale podobno nagroda miała być tego warta. Zapłata w kolejnotach, magicznym artefakcie skrytym gdzieś pod piaskami pustyni w Dessertio, a także nieocenione doświadczenie były tym czym popchały was zapewne do tej misji. Swoją podróż mogliście przebyć w różny sposób, na latającym pterodaktylu, smoku, ale zapewne większość z was wyprała najbardziej klasyczny sposób transportu czyli statkiem do Dessertio, a później karawaną prosto na cel misji, jakim była piramida. Podróż karawaną była nawet przyjemne, jechaliście w nocy, gdzie było naprawdę zimno, ale chyba lepsze to niż upały, szczególnie, że przewoźnik zapewnił wam ciepłe koce, teraz jednak zaczęło świtać i powoli robiło się coraz cieplej. Jeśli jednak waszym celem była piramida, to mogliście liczyć na to, że tam w środku znajdziecie nieco ochłody.
Piramida była średnio wysoka, miała jakieś piętnaście metrów wysokości, wykonana była z żółtego piaskowca, miało jedno wejście w formie otworu o wymiarach około 1x2 metry, dość nie duży. Przed nią stał jednak wasz pracodawca, który rozbił tutaj obóz. Miał rozłożony napój i siedząc na kamieniu jadł właśnie kawałek suszonego mięsa popijając wodą z menażki. - Witajcie! - powiedział widząc was - To wy musicie być tymi najemnikami, którzy mają mi pomóc ze zdobyciem oręży grzechów głównych? - dopytał się, a potem wyjął swoje notatki, aby poinformować was, o co w ogóle macie walczyć.
Oręże grzechów głównych - bronie zdolne do zmiany świata. Ich moc jest niewyobrażalna i nieporównywalna z żadną inną bronią, ale koszt ich używania jest równie wielki. Nie ma nic za darmo. W zamian za użytkowanie każdego z oręży grzechów głównych i moc jaką ze sobą niosą. Użytkownik musi poświęcić naprawdę wiele. Czy siła jaką ze sobą niosą jest tego warta? To pytanie zadawane przez wieki. Ale od początku. Jak powstały oręże grzechów głównych.
500 lat temu, gdy świat jeszcze pamiętał smoki na kontynencie istniało królestwo mające około 500.000 mieszkańców [dużo, jak na tamte czasy wręcz zawrotna liczba]. Państwem władał wtedy monarcha, któremu udało się podbić większość tego kontynentu. Nie podobała mu się jednak wizja, że kiedyś wszystko się skończy, a on będzie musiał odejść. Znał swojego dziada i ojca, którzy byli królami, ale nie pozostawili po sobie żadnego śladu. Pamięć o władcach przemijała. Jego pragnieniem było zostać władcą idealnym, o którym wspomną nawet za sto tysięcy lat.
Nie wiedział jednak jak osiągnąć cel i kiedyś, pewien mag imieniem Merlin, potężny czarownik, którego moc zapewne dorównywała wtedy Zerefowi, a ich spotkanie zapewne skończyłoby się kataklizmem dla całego świata zaproponował mu swoją pomoc. Obiecał pomoc w stworzeniu broni ostatecznej. Król bez wahania zgodził się. Chciał, aby broń, która istniałaby przez tysiąclecia przypominała jego potomkom o potędze do jakiej ich doprowadził. Zgodnie z zaleceniem czarownika zwołano spotkanie obywateli kontynentu. Król ślepo wierząc w intencje Merlina zgodził się na ten pomysł i nakazał wszystkim poddanym przybycie do stolicy. Przybyło kilkaset tysięcy ludzi, prawie wszyscy, gdyż każdy miłował tego króla, który dla Państwa uczynił naprawdę wiele.
Król jednak nie znał szczegółów rytuału. Merlin, gdy tylko miał możliwość rzucił potężne zaklęcie, które przyniosło śmierć wszystkim mieszkańcom, którzy zebrali się na placu przed pałacem. Z olbrzymiego królestwa przetrwała grupka ludzi w tym sam król, który nie mógł uwierzyć w to co się stało. Aby stworzyć siedem oręży grzechów głównych Merlin zabił całą populację królestwa bez mrugnięcia okiem. Była to największa rzeź w historii świata.
"Przecież to oczywiste, że siedem grzechów głównych, to atrybuty człowieka. Wydobyłem z twoich poddanych wszystko to co ich napędzało pychę, chciwość, nieczystość, zazdrość, obżarstwo, gniew i lenistwo. Widocznie poza tym nic z nich nie zostało, dlatego umarli. Ale teraz dzięki tym orężom zostaniesz najpotężniejszym władcą w historii"
Jednak co to było za królestwo bez poddanych. Król niesiony gniewem, który widocznie nie został mu odebrany zabił Merlina z pomocą reszty osób, które były świadkami tej masakry. Królestwo przestało istnieć. Widząc ile złego zostało wyrządzone orężami grzechów głównych Król w swoim ostatnim czynie ukrył te bronie i schował przed światem w różnych miejscach. Potem umarł zapomniany, nie pozostawiając po sobie wspaniałego królestwa, a tylko kilku dawnych poddanych. Szybko o nim zapomniano.
W późniejszych czasach pojawiają się eposy o bohaterach, którzy władali broniami łudząco podobnymi do oręży grzechów głównych. Nie wiadomo czy były to naprawdę one. Pewnym jest jednak, że te osoby odmieniły dzieje dzięki posiadanym przez siebie broniom. W końcu zostały stworzone z całego królestwa. Ceną za ich stworzenie było życie 500.000 ludzi. W nich ukryta jest ich wola, która napędza i daje im magię. Nigdy nie udało się stworzyć potężniejszych artefaktów nawet samemu Zerefowi. W tym jednym dziele Merlin przewyższył samego popularnego Zerefa.
[b] - Jak widzicie te artefakty te są potężną magiczną bronią i nie tylko my na nie polujemy. Poluje na nie również mroczna gildia nazwana Ponownie reaktywowanym Oracion Seis - powiedział przedstawiając nazwę, która mogła budzić grozę - Są naprawdę silni, prawdopodobnie silniejsi niż kiedyś, Każdy ich członek jest w stanie w pojedynkę pokonać kilku najemników. Zapewne teraz też spotkamy kogoś z nich. Tak czy inaczej oręż jest w środku, macie może do mnie jakieś pytania zanim tam wejdziemy? Wydaje się, że jest tam dość ciemno, ma ktoś może jakiś ogień, oświetlenie? Przydałoby się kilka źródeł światła. I tak mogliście zacząć waszą kolejną misje w poszukiwaniu oręża grzechów głównych.
Czas na odpis do 4.08 godz 15:00
Kei
Liczba postów : 431
Dołączył/a : 16/05/2017
Temat: Re: Pustynia Sro Sie 01 2018, 12:14
Podróż zajęła dość sporo i nie ma co o niej zbyt opowiadać. Udało się dotrzeć na miejsce bez wielu problemów i to było najważniejsze. Młody czarodziej mógł w końcu wypocząć i zająć się leniuchowaniem chociaż przez chwilę. Ostatnimi czasami była to dla niego naprawdę miła odmiana, oj tak. Kei rozglądając się po towarzyszach dojrzał Cassandrę, którą to już znał. Od razu zatem podszedł do niej i delikatnie się uśmiechnął. Nie był to pierwszy raz gdy musieli wyruszać do trudnego zadania. Czy to walka z Krakenem, wielkim robakiem czy szukanie ostrzy, nie ma problemu, wszystko dadzą radę załatwić! - Jestem Kei Ivashkov! Przedstawił się towarzyszom. W końcu był to ładny zwyczaj i wypadało cokolwiek powiedzieć, chociaż tyle.
Jeśli chodzi o samo Oracios Seis to chłopak trochę o nich wiedział. W sumie każdy mag Fiore i nie tylko miał świadomość kim są i co zrobili. Skoro teraz byli jeszcze silniejsi to cóż, brzmi to słabo. Ale kto powiedział, że Kei jest zwykłym najemnikiem, hm? - Jak wygląda to ostrze i jaką ma moc? I czy na pewno nie zabłądzimy w środku? Spytał zleceniodawcy gdy nadeszła pora na zadanie pytań. Zawsze to cenna wiedza... - A jeśli chodzi o światło to... Rozpoczął po czym aktywował najpierw na palcu Alternatywną latarkę. Mały płomyczek poleciał wgłąb piramidy. Po chwili Kei wziął głęboki oddech i zapalił się cały korzystając ze zdolności Ludzka pochodnia. W sumie podobna sytuacja miała już miejsce na początku magicznej przygody Keia gdy udał się na pierwszą misję z Raven Wings, nieoficjalnie oczywiście. Poznał wtedy Bakugou, który uczynił z niego latarkę i traktował dość... niemiło. Była to chyba jedna z najgorszych misji jaką odbył młody Ivashkov. Jego towarzysz był chamski, prostacki, niebezpieczny i stwarzał ogólne zagrożenie dla wszystkich, którzy byli wokół niego. Zamiast się wycofać to ten przygłup biegł prosto przez trujące rośliny ignorując całkiem młodego maga ognia. W dodatku nie myślał o konsekwencjach swoich wyborów i zamiast na spokojnie pozbyć się niedźwiedzia to ten po prostu zrzucił na niego lawinę śnieżną. Co jak co ale drugiego takiego głupiego czarodzieja chyba nie ma. Ale koniec końców Kei się jednak cieszył, że nie był sam na tej misji..
Kleofas
Liczba postów : 54
Dołączył/a : 20/04/2018
Temat: Re: Pustynia Sro Sie 01 2018, 21:29
Kleofas po swej ostatniej misji skończył w porcie. Właściwie to ta misja się jeszcze nie zdążyła nawet zacząć. Miał walczyć w imieniu księżniczki, a tu się okazało, że nie było okrętu. Z tego powodu Kleofas wsiadł na inny okręt, dowiedział się o zadaniu, dotyczącym poszukiwania broni. Zawsze to jakaś przygoda, dlatego dogadał się z handlarzem wielbłądów i na wielbłądzie dotarł pod piramidę, miejsce spotkania. Jak tylko zsiadł z wielbłąda ten uciekł, gdyż był zaprogramowany tak, iż kiedy kogoś nie woził, powracał do swego właściciela. - Salam alejkum! - krzyknął na wejściu Kleofas, popisując się znajomością języka, lecz miał przed sobą słownik języka Desertio, który natychmiast wyrzucił za siebie, kiedy usłyszał, że zebrani umieją we wspólną mowę. - Jestem Kleofas Snog - przedstawił się dumnie, po czym zdjął ze swego ramienia torbę i otworzył ją, ukazując przeróżne smakołyki. - Komuś kiełbaskę, kanapkę, pomidorka? Tak oto poczęstował się z chętnymi jedzeniem, sam wyjął sobie jabłko i jadł je, z uwagą wysłuchując historii oręży. Brzmiała dość mało wiarygodnie w uszach Kleofasa i dość absurdalnie. Chłopak nie rozumiał po co ktoś miał wymyślać takie dziwaczne bronie, kiedy wystarczyłoby użyć czystej, brutalnej siły. Takie kombinowanie z broniami, antyczną potęgą, wydawało mu się trochę pozbawione sensu. - Czemu te historyczne postacie zawsze są takie głupie? - pomyślał na głos, wyrzucając za siebie ogryzek. - Niech zgadnę. To będzie jedna z tych historii, w których poszukując broni, mierzymy się ze straszliwymi rzeczami, pułapkami, by na końcu okazało się, że oczyściliśmy drogę dla tych złych, a wtedy wyczerpani będziemy musieli się z nimi zmierzyć - powiedział lekceważąco, po czym nagle spoważniał i uśmiechnął się. - Jak dla mnie, może być. Masz mój miecz - rzekł do pracodawcy, po czym Pstrykiem PWM, pstryknął sobie na bok. I był już właściwie gotów, by ruszać w najmroczniejsze mroki i otchłanie. - Nie jesteś aby za młody na takie rzeczy? - zwrócił się jeszcze do Keia. Nie był to jednak zwrot złośliwy, lecz pełen zdumienia.
Cassandra
Liczba postów : 546
Dołączył/a : 04/06/2013
Temat: Re: Pustynia Czw Sie 02 2018, 10:06
Cass miała już nieco doświadczenia z podróżowaniem po pustyniach. I to po pustyniach Dessertio właśnie toteż dotarła na miejsce bez większych problemów. Jak to zwykle bywa po przybyciu można było poznać współtowarzyszy misji czy dowiedzieć się nieco więcej o samym zadaniu. Co dla Cass było najciekawsze w pierwszej chwili i jednocześnie zaskakujące wśród śmiałków był też chłopaczek posługujący się magią ognia, z którym miała okazję już sporo podróżować. To z nim pierwszym się przywitała kiedy tylko do niej podszedł. - Czołem Kei, lubisz pakować się w problematyczne rzeczy, co? - zagadnęła wesoło. Nawet mimo tego, że faktycznie zadanie to mogło okazać się problematyczne i niebezpieczne. Wcale nawet nie chodziło o broń będącą ich celem, która sama w sobie była niebezpieczna sądząc po słowach zleceniodawcy. W końcu i szef wspomniał też o mrocznej gildii i takie typki nigdy nie znaczyły nic dobrego. Wypadało się też przedstawić pozostałym co dziewczyna zrobiła starając się jednocześnie spamiętać imiona pozostałych. - Cassandra Dusthert, możecie mi mówić Cass. - i tak po tym krótkim przedstawieniu można było popytać o szczegóły. Ją samą najbardziej interesowała jedna kwestia. - Co planujesz zrobić z bronią kiedy już ją zdobędziemy? - zapytała patrząc na to tak, że było to nie kwestią czy, a raczej kiedy. W międzyczasie inni też mieli coś do powiedzenia. Przytaknęła kiwając głową Kleofasowi kiedy ten teoretyzował o tym jak to pewnie będzie wyglądało. Nie raz słyszało się historie o śmiałkach pokonujących rozmaite przeszkody, aby na końcu okazało się, że tylko pomogli złolom w ich niecnych planach. Nie żeby się jej taka wizja podobała, ale była świadoma, że właśnie tak może się to skończyć. I podobnie jak Kleofas nie miała z tym większych problemów. Podobnie jak on była gotowa wyruszać. Niestety z oświetleniem nie mogła pomóc i musiała tą kwestię pozostawić pozostałym, na szczęście wyglądało na to, że mając Kei'a nie będzie to dla nich szczególną przeszkodą.
Lindow
Liczba postów : 415
Dołączył/a : 21/08/2013
Skąd : Z wyspy solą oraz żelazem płynącej
Temat: Re: Pustynia Sob Sie 04 2018, 19:07
To jak tu przybył nie miało większego znaczenia ważne, że był na czas. To była dobra decyzja z tą okoliczną karawaną, uwili się jak trzeba. Podobno poziom misji był wysoce niebezpieczny związany z jakimiś brońmi. Jego zainteresowanie wynikło głównie z przypuszczenia, że mogą one mieć związek z demonami i gdyby tak się stało, wówczas odpowiednio by zapieczętował je. Jednak teraz kiedy znalazł się na miejscu, wyglądało na to, że się mylił. Choć to się jeszcze sprawdzi. Kątem oka spojrzał na latającego obok niego posłańca. Jeśli jeszcze raz odwali pomysł leżenia mi na twarzy podczas spania, wyląduje znowu w magicznej skrzynce. Póki co może zwrócić uwagę na coś demonicznego więc niech sobie lata. Podczas gdy pracodawca wykładał im opowieść spojrzał po swoich nowych towarzyszach. Wyglądali jak należy, żadnych słabych ogniw. Dobrze. Gdyby jeszcze słońce trochę mniej doskwierało... Wśród zebranych zauważył Keia, do którego pomachał energicznie prawą demoniczną ręką i podszedł bliżej przy okazji zabierając z plecaka Kleofasa oferowaną strawę w postaci... kiełbaski. Od czasu misji z Bigosem mocno polubił te słowiańskie żarcie. Nawet wziął ze sobą oferowany Bigos Festiwalowy. - Miło cię widzieć Kei. Wykonałeś kawał dobrej roboty ostatnim razem. - Zagadał do chłopca wcinając przy okazji kiełbaskę. Dzieciak był silny i cieszył go fakt, że jest tu ktoś z kim miał już okazję walczyć u boku. Szef akurat skończył gadać i nie mógł się powstrzymać by nie przytaknąć na spostrzeżenie Kleofasa. Ta historia brzmiała wręcz nieautentycznie, a ludzie z niej postępowali absurdalnie, ale historii nie da się zmienić. Nie ważne jak bardzo się postaramy. - Potrafię wytworzyć kulę światła, którymi mogę podzielić się ze wszystkimi tu obecnymi jeśli zajdzie taka potrzeba. Ach i moje imię Lindow. Lindow Amamiya. Liczę na dobrą współpracę. - Odpowiedział na pytanie względem oświetlenia, jednocześnie nie pozostawiając w tyle z przedstawieniem się. Ostatnio często o tym zapominał, może dlatego, że nie polując na demony zwykle z nimi nie gadał?
Terrenco
Liczba postów : 155
Dołączył/a : 31/10/2016
Temat: Re: Pustynia Sob Sie 04 2018, 21:00
Od wyobrażania sobie morskich podróży, walki w imieniu księżniczki w nieznanym i pewnie mistycznym kraju... skończył tutaj. Nie czuł się z tym zbyt dobrze, a tak mu smaka narobiło to zlecenie! Poderwać dziewczynę z rodu królewskiego to jest coś. Miałby czym się chwalić w przyszłości, ale wyszedł klops. Zapomnieli ich zabrać na statek czy co? Szybko mu jednak przeszło jak gdzieś od kogoś o jakiejś porze dnia zasłyszał o tej wyprawie. No i tutaj znowu czar piękna prysł. Jakimś powozem jechać niewiadomo zbytnio gdzie. Niby próbował wcześniej znaleźć to miejsce na mapie, coś jednak nie wychodziło. Nie za bardzo rozumiał się z tubylcami słuchając ich wskazówek. Także ostatecznie wyszło jak wyszło. Noc zimną miło przespał mocno obwinięty kocem i z mocno zaciągniętą swoją ukochaną czapeczką na uszy. Nawet jakoś po drodze mocno nie tłukło. No ale bez zbędnego gadania, było tutaj również coś co mu się spodobała - pewna panna. Pozostało mu wyczekiwać tylko na odpowiedni moment, który wkrótce miał nadejść. Rozpoznał nawet znajomą twarz w tym wszystkim. Też miał płynąć do Morhen z tego co dobrze pamiętał, ale zapamiętał go z innego powodu. - A wiesz, co? Tym razem się poczęstuję kiełbaską. Pewnie mnie pamiętasz, nie? - przywitał się troszkę nietaktownie z Kleofasem biorąc jakąś niewielką kiełbaskę do przegryzienia, po czym stanął i pochłaniał gryz za gryzem słuchając zleceniodawcy. Zatrzymał się na moment kiedy usłyszał z kim będą mieli być może do czynienia. Jakie do czynienia, na pewno ich spotkają! Aż poczuł jak mu stanął ostatni gryz mięcha w gardle. Czy znowu będzie musiał uciekać, tak jak przed każdym niebezpieczeństwem? Poprawiło mu się natomiast jak jedyna dama w towarzystwie przywitała się. On czym prędzej tylko przetarł usta i wytarł ręce w tył spodni, zbliżając się z zamiarem ucałowania dłoni jak przystało na prawdziwego dżentelmena: - Miło mi Cię poznać. Jestem... Terrenco. - no i w sumie na tym przystanął. Każdy coś powiedział, każdy miał pytania no i ktoś na nie musiał jeszcze odpowiedzieć! A jemu to w sumie trochę zwisało i powiewało. Jak się uda to wykiwa tych złych i zbierze pochwały.
Nakamura Yuichi
Liczba postów : 266
Dołączył/a : 25/04/2018
Temat: Re: Pustynia Nie Sie 05 2018, 08:28
~MG~
- Witaj Kei... Kei Ivashkov… Twój ojciec to Atsuchi? - zapytał się chłopaka, a gdy ten potwierdził dodał - Znałem go, bardzo silny mag jeśli jesteś jego synem to pomimo młodego wieku powinieneś dać sobie radę z misją. Nie ukrywać, że gdy Cię zobaczyłem obawiałem się o twoje bezpieczeństwo. Co zaś tyczy się twoich pytań nie mogę Ci na nie odpowiedzieć. Nie wiem jaką moc ma ta broń, ani jaką ma formę. Może mieć różny kształt i wygląd. Z tego, co widzieliśmy wcześniej każdy z tych oręży przejawia sporą moc, ale koszt jej używania jest równie wielki. Tak naprawdę nie wiem czego się spodziewać. Co zaś tyczy się wnętrza piramidy... Udało mi się znaleźć jakąś mapę jej wnętrza w bibliotece Kho'Glun, ale nie wiem na ile jest ona zgodna z rzeczywistością. Wydaje mi się, że oręż może znajdować się na niższych poziomach piramidy, to co tutaj widzicie to tylko wierzchołek piramidy niczym wierzchołek góry lodowej. Z tego, co wyczytałem, ale to nie potwierdzone dane, dawny władca tego kraju władał jednym z oręży i kazał pochować się razem z nim, zapewne znajdziemy go na samym dole w jego grobowcu. Oczywiście to tylko moje przypuszczenie. - potem odpowiedział Kleofasowi - Prawdopodobnie tak to będzie wyglądać, tak wyglądało to do tej pory i pewnie wiele się nie zmieni, musimy jednak podjąć to ryzyko. Liczę jednak, że nie spotkamy członków Oracion Seis w ogóle. - a potem odpowiedział Cass - Co do broni nie sądzę, abym był sam w stanie zapewnić jej wystarczającą ochronę, dlatego przekażę ją jednej osobie z was. Możecie się w tej kwestii dogadać, jeśli nie to sam wybiorę tą osobę, jak wolicie - powiedział Sirin.
Po przekąszeniu, co nieco od Kleofasa, który przygotował kiełbaski Kei odpalił światło i razem weszli do piramidy. Pomimo tego, że mieli światło od Keia to grupa była dość liczna liczyła, aż sześć osób, dlatego jedno światełko Keia było trochę niewystarczające, lepiej było mieć jeszcze inne źródła światła. - Mógłbyś użyć swojego zaklęcia Lindow - poprosił Sirin jednego z członków drużyny - Będzie nam znacznie łatwiej Co do samego korytarza w środku było zdecydowanie chłodniej i przyjemniej niż na zewnątrz. Korytarz był wystarczająco duży, miał około 3 metrów wysokości, szerokość 2.5 metra. Ściany wykonane były z żółtego piaskowca podobnie jak zewnętrzna część piramidy. Były na nich wyryte sceny z życia władcy w postaci czegoś, co mogło przypominać komiks. Nie wiem czy kogoś to specjalnie interesowało, ale władca tego kraju podobno był dzieckiem jakiejś kobiety i krokodyla. Bardziej zaznajomieni się z kulturę Dessertio mogli domyślić się, że był półbogiem, mniej zaznajomieni mogli zacząć posądzać rodzinę królewską o zoofilię. W końcu doszliście do schodów, które prowadziły na niższą kondygnację. Były to dość długie, kręte schody bez poręczy, raczej strome, mało wygodne, zniszczone. - Tędy - powiedział wasz pracodawca wskazując na schody. - Na razie idzie dość gładko.
Czas na odpis do 8.08 godz 10:00
Kei
Liczba postów : 431
Dołączył/a : 16/05/2017
Temat: Re: Pustynia Nie Sie 05 2018, 12:44
Ogólnie rzecz biorąc chłopak czuł się oblegany i trochę speszony bowiem każdy coś od niego chciał. Co prawda znał i to dobrze panią Cassandrę oraz Lindowa, bowiem z nim już był także raz na misji, jednak mimo to reszty nie kojarzył. Nie był może i strachliwy czy wstydliwy, ale tyle pytań w jego kierunku było trochę... Ciężkie? Trudno znaleźć słowo aby określić ten stan. Mimo to kolejno zaczął odpowiadać innym zgodnie z kolejnością zadawanych pytań. - Za młody? No co Pan? Jestem w idealnym wieku aby rozpocząć swoją podróż po świecie jako przyszły święty mag numer dwa, który... coś tam zrobi. Odpowiedział na pytanie numer jeden, zadane przez Kleofasa. Nie znał go ale wyglądał i zachowywał się raczej w sposób, który jasno określał iż jest osobą względnie dobrą i nie zagraża chłopcu w żaden sposób. Chyba. - Oj tam od razu w problematyczne. Wiedziałem, że zjawi się tu Pani więc ktoś musi Panią osłaniać i ratować, no nie? A jak nie ja to kto? Powiedział, tym razem do znanej mu od dawna Cassandry. W sumie w tym duecie było raczej na odwrót ale cóż... Mniejsza. Mały Ivashkov mega się cieszył, że jest tutaj jego ulubiona towarzyszka. Szkoda tylko, że nie mógł tu być też Kii-chan. Ale nie ma co narzekać, nie jest tak źle. - Pan również, mam nadzieję, że tym razem pójdzie nam tak samo łatwo jak ostatnio. I oby tak było. Poprzednia misja była tak banalna, że aż lekko nudna. Z drugiej strony świadczyło to dobrze o czarodziejach bowiem szybko uwinęli się z zagrożeniem. Dobrze by było, gdyby teraz udało im się z łatwością pokonać wroga i zdobyć tę całą śmieszną broń. - Tak, to mój tata. Potwierdził wątpliwości zleceniodawcy słuchając komplementów na temat swojego staruszka oraz tego, że jeśli młodzian jest Ivashkovem to sobie poradzi. No pewnie i tak, ale czy przynależność do tego rodu ma jakiekolwiek znaczenie? Odpowiedzi, które otrzymał chwilę później nie był w pełni satysfakcjonujące ale co poradzić... Trzeba się obejść i zrobić to czego wymaga zleceniodawca. Szybko, bezpiecznie i efektywnie. Co zaś chodzi o wybór osoby, która miałaby się bronią zajmować to chłopiec był pewny co do tego, kto powinien to robić. Odpowiedź była jasna, Cassandra, nikt inny nie zrobi tego lepiej. Dziwne, że w obliczu tak potężnego artefaktu człowiek potrafi z niego zrezygnować i powierzyć go komuś innemu, prawda? Mimo wszystko koniec końców Kei ruszył razem z drużyną wgłąb piramidy. Starał się iść drugi przy czym swój magiczny płomyk, który dawał światło posłał przodem, przed pierwszą osobą. Dodatkowo jeśli to możliwe to wolałby iść obok Cassandry jednocześnie trzymając ją za prawą rękę, tak dla pewności.
Kleofas
Liczba postów : 54
Dołączył/a : 20/04/2018
Temat: Re: Pustynia Nie Sie 05 2018, 21:13
Po tym jak już każdy wziął co miał wziąć, Kleofas zarzucił swoją torbę z jedzeniem na ramię. Po czym spojrzał na Keia. Kleofas zamrugał z niedowierzaniem. Wyglądało na to, że chłopaczek nie dość, że był kimś sławnym, to chyba również silny, a nieobeznany ze współczesnymi zdarzeniami Kleofas nie za wiele o nim słyszał. - W porządku. W takim razie, nie ma chyba problemu - odpowiedział chłopcu i uśmiechnął się lekko. Kleofas także nieco się obawiał, iż zrobił coś nie tak, częstując innych swym jedzeniem, ale jednak znaleźli się tacy, co się nim poczęstowali. Kleofas bowiem oferował bardzo dobrej jakości jedzonko. Sam nie jadłby byle czego, a tym bardziej innym by nie dawał. Ale skoro wiedział, że kiełbaski w jego torbie były naprawdę dobre, to ich nie żałował nikomu. Nawet temu Terrenco, co go to kojarzył z poprzedniej misji, ale nie z imienia, tylko z wyglądu. - Tak, tak ty jesteś ten... No... Ten... - mówił Kleofas, drapiąc się po głowie, próbując sobie przypomnieć imię chłopaka. Dopiero kiedy ten ucałował dłoń Cassandry, przedstawiając się jej, Kleofas wskoczył między nich, doznając olśnienia. - Terrenco! No właśnie! Oczywiście, że cię pamiętam! Czyli formalności mieli już za sobą. Razem z Sirinem było ich sześciu w drużynie. Idealna to liczba, żeby stworzyć drużynę. A każda drużyna musi mieć dowódcę, który dyktowałby plan działania. - W porządku. Idąc powinniśmy zachować odpowiednią formację - oznajmił wyniośle Kleofas. Wyjął zza pleców miecz i zaczął nim rysować wzorki na piasku. - Ja pójdę przodem. Za mną powinien iść Kei ze światłem. W środku Cass i pan, panie Sirin. Dalej niech będzie szedł Lin ze światłem, a za nim cały pochód niech zamyka Ter, osłaniając nasze tyły. Pamiętajcie, żeby niczego nie dotykać, uważajcie pod nogi i na to, co jest nad wami. A teraz ruszajmy! - rzekł, nie przyjmując żadnych sprzeciwów. Idąc, Kleofas spoglądał na wzorki na ścianach, ale nie dopatrywał się w nich jakichś szczególnych znaczeń. Co sobie robili starożytni, było ich sprawą. Dla Kleofasa to oni mogli nawet robić sobie dzieci z drzewami. Kleofas idąc obstukiwał posadzkę mieczem, używając go jak ślepy kijka, by sprawdzić, czy nie ma nigdzie żadnych płyt naciskowych, bądź innych pułapek. Ostrożności nigdy za wiele, jak to powiadają.
Cassandra
Liczba postów : 546
Dołączył/a : 04/06/2013
Temat: Re: Pustynia Sro Sie 08 2018, 09:59
Odpowedź małego maga ognia wyraźnie Cass rozbawiła. O ile dobrze pamiętała to było raczej odwrotnie i to częściej ona miała okazję pomagać czy ratować malca. Nie żeby w jakikolwiek sposób wyciąganie sympatycznego malca z opresji jej przeszkadzało czy ciążyło. - W takim razie dobrze cię mieć przy sobie. - odparła wesoło nie potrafiąc się też powstrzymać, aby nie potargać mu czupryny co jeśli spojrzeć w przeszłość zdarzało się dość często. Pozostałych nie znała już tak dobrze, ale też nie była to żadna nowość, a raczej przeciwnie. Zwykle właśnie tak to wyglądało. Nowa misja, nowe twarze będące tymczasowymi towarzyszami. I nawet jeśli miały to być tylko tymczasowe znajomości starała się zapamiętać imiona pozostałych. Zawsze miała z tym problem, a im ludzi było więcej tym trudniej ich spamiętać. Tym razem jednak przynajmniej z jednym nie będzie miała problemu - Terrenco, który dopadł do jej dłoni, aby ją ucałować. Nie przywykła do czegoś takiego, a raczej zdążyła się już od tego odzwyczaić po kilku latach bycia najemnikiem dlatego chyba dobrze, że między nimi zaraz pojawił się Kleofas. Gdyby nie on mogłoby się to zakończyć bardzo różnie. Zaskoczona Cass mogła zareagować na to w mało elegancki sposób i Terrenco mógł swojej akcji pożałować. - Terrenco, zapamiętam... - powiedziała zupełnie zgodnie z prawdą. Na pewno go zapamięta i teraz będzie bardziej uważała, aby ponownie jej nie zaskoczył.
- Ja chętnie bym się nim zaopiekowała. - odparła uśmiechając się lekko na odpowiedź na jej pytanie. Co tu ukrywać - chciała zdobyć tą broń i tylko z tego powodu była tu teraz. Tylko czy pozostali byliby skłonni ją oddać? Pewnie niezbyt chętnie, bo prawdopodobnie przyświecał im podobny cel. Acz zastanawianie się nad tym jak wejść w posiadanie oręża zostawi na później, najpierw trzeba było się do niego dostać. Ruszyła więc z pozostałymi nie mając żadnego problemu z ustawieniem jakie wymielił Kleofas. We wnętrzu piramidy starała się rozglądać wypatrując niebezpieczeństwa. Przynajmniej tak daleko jak sięgało światło.
Lindow
Liczba postów : 415
Dołączył/a : 21/08/2013
Skąd : Z wyspy solą oraz żelazem płynącej
Temat: Re: Pustynia Sro Sie 08 2018, 20:32
Sytuacja zapowiadała się dość obiecująco. Każdy częściowo znał się tutaj z kimś przez co łatwiej było zawiązać współpracę. Kei był świetnym magiem o dużych obrażeniach na bazie ognia, Kleofas... pewnie posiadał magię związaną ze swoim mieczem no i miał dobre preferencje by zarządzać tą grupą. Katari... znaczy się Cassandra sprawiała wrażenie najemnika, jednak na dłoni miała symbol Mermaid Crest więc to już coś znaczyło. Poza tym jej rozmiar biustu był szalony i mimo, że nie należał do typu kobieciarza oczy roszerzyły mu się odrobinę na ich widok. Jakim cudem takie badadongi mogły istnieć i wyglądać na tak jędrne jednocześnie? Jak ona mogła poruszać się z takimi bahugalugami? Czy to magia? To musiała być magia. A jeśli to była kwestia genów? Już sobie to wyobrażał. Gen bagahagamamabananalugowych wielkich cyców. Jasna cholera przestań się na nie patrzeć i skup się na misji! Potrząsnął głową odwracając wzrok i nerwowo drapiąc sobie prawą ręką policzek, nieco zadrapując go szponem i odrywając resztki zarostu, które wyrosły mu w podróży. Patrząc na pozostałych został pracodawca, w którego wątpił by był magiem oraz... Terrenco, który przymilał się do Cassandry. Chyba... chyba się nie dziwi. Ale romanse na misji to nie dobry pomysł, poza tym czekała nas ciężka misja. Dojadł parówkę po czym dołączył do ustalonej formacji, którą ustalił Kleofas. Miała jakiś sens więc nie widział powodu by oponować, przynajmniej do momentu w którym nie zaczną się rozdzielać. O ile będą. Złączył obie dłonie ze sobą niczym do modlitwy, przymknął oczy i na prośbę pracodawcy postanowił stworzyć nieco światła.
Słoneczne promienie dające ukojenie. Przybądźcie tu na moje życzenie. Pragnę rozświetlić mrok tego świata. Cienie zniszczyć niczym ostrze kata. Pięć świetlnych gwiazd ze słońca stworzonych, niech przybędą tu. Wspomóżcie mnie w potrzebie. Bakudo No.6. Nikko!(D)
(z pełną inkantacją, więc wzmocniony) Wokół maga utworzyło się 5 świetlistych kul, które teraz krążyły wokół niego harmonijnie. Lindow zaczerpnął pełny oddech i wypuścił go pomału rozkładając ręce na boki w geście medytacyjnym po czym gwałtownie zaczął celować w sojuszników. - Masz. - Do Kleofasa celując kulką światłą w jego bark przyczepiając ją tam. - I ty też. - Do Terrenco celując mu kulką w brzuch. - Proszę bardzo. - Rzekł dając kulkę Cassandrze by przyczepiła się do jej cyc... eee w sensie mostka, tak. Mostka. - Łap. - Pracodawca dostał czwartą przyczepioną do czubka głowy niczym lampa na kasku górniczym. Ostatnią kulkę zachował dla siebie, bo Kei miał dużo światła od ognia. Oczywiście jakby marudził to by mu ją dał. Wtedy byłby jedynym bez światła, ale to szczegóły.
Terrenco
Liczba postów : 155
Dołączył/a : 31/10/2016
Temat: Re: Pustynia Czw Sie 09 2018, 09:24
No i wszystko zaczynało się dziać. Nie wiedział czy inni się posłuchają Kleofasa i tego jak mają się poruszać, choć jemu osobiście pasowało bycie na tyłach. Wszelkie niebezpieczeństwa czekałyby na tych na przodzie, a on... cóż. Raczej nikt by nie zauważyłby jego zniknięcia gdyby się zrobiło gorąco. Może. Niezmiernie go ucieszyła wieść, że dziewczyna zapamięta jego imię. Z kolei dziwne światełka lekko go przestraszyły - w końcu jak by miał inaczej zareagować gdy nie wiadomo co leci w jego kierunku? Na szczęście nic się nie stało. Ale stracha mu to napędziło! W końcu również ruszył za resztą ekipy, a jako, że był na końcu, a przynajmniej chciał, oglądał sobie z zainteresowaniem oraz w niektórych momentach obrzydzeniem, obrazki na ścianach. Nikt nie wiedział czego ciekawego mógłby się z nich dowiedzieć, no i skoro zamykał również pochód, to droga dalej była bezpieczna, czyli nie musiał specjalnie zwracać uwagi na to co ma pod nogami. A nawet jeśli, to od czego ma teleporty? Zawsze może go to uratować.
//sorki za ten poślizg, postaram się nie trzymać tego następnym razem na sam koniec
Nakamura Yuichi
Liczba postów : 266
Dołączył/a : 25/04/2018
Temat: Re: Pustynia Czw Sie 09 2018, 09:46
~MG~
Po poznaniu się dość dobrze i przyjrzeniu się piersi Cass i ich wyeksponowaniu świetlistą kula udaliście się do przodu celem dalszego zwiedzania piramidy. Pomimo tego, że staraliście się zachować ostrożność uważając na pułapki, których w piramidzie na pewno można było się spodziewać to nie natrafiliście na takie. Lepiej zawsze było być jednak przezornym, w końcu takie miejsce na pewno kojarzyło się z wieloma pułapki, a chwila nieuwagi mogła zakończyć się dla misji fiaskiem. Po zejściu schodami na dół trafiliście do ciemnego pomieszczenia, które na szczęście dzięki światełkom Lindowa oraz Keia była wystarczająco dla was oświetlona. Była to komnata na planie kwadratu o wymiarach 8x8 metrów i wysokości około 4 metrów, stosunkowo niewielka jak na pole walki, którym za chwilę miała się stać, używanie zaklęć obszarowych mogło być niebezpieczne tak samo zbyt silnych, w końcu byliście teraz pod ziemią, a nie wiadomo jak dużo antyczna konstrukcja była w stanie wytrzymać (taka podpowiedź, żebyście się ograniczali, bo ukażę). Co dziwniejsze nie było tutaj żadnej dalszej drogi czyżby Sirin się pomylił? - Tutaj powinno być jakieś przejście... Może jest gdzieś ukryte... Podpowiedział wam, ale zanim zdążyliście to sprawdzić z sarkofagów, które znajdowały się na bokach pomieszczenia nagle wyszły mumie. Przy każdym boku znajdowały się po trzy sarkofagi z jednego jednak nic nie wyszło mieliście więc do czynienia z jedenastoma przeciwnikami, których umiejętności nie znaliście, a pole walki na pewno nie było dla każdego zbyt przyjemne. Przeciwnicy byli dość wolni, ale bez przesady, były one niewiele wolniejsze od zwykłego człowieka (około 20%). Uzbrojone były one w sierpy, każda miała dwa, z których wyczuć mogliście magiczną moc, dość paskudną magiczną moc. Wiedzieliście na pewno, że nie mają one wcale dobrych zamiarów i zanim zaczniecie szukać przejścia pasowałoby się uporać z tym przeciwnikiem.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.