I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Miejsce, gdzie mogą zebrać się widzowie nie biorący w danej chwili udziału w magicznych potyczkach. Znajdują się one na podwyższeniu od areny, około 20 metrów nad nią. Rozciągają się wokół areny i dzielą na kilka sektorów. Największy jest sektor dla postronnych obserwatorów nie kibicujących żadnej drużynie. Są również sektory, które zajmują się wsparciem konkretnego zespołu jak reprezentatów Fairy Tail czy Dead Head Caucus. Najmniejsze sektory to sektor dla vipów oraz rozgłośni. Co pewien czas koło sektorów kręcą się reprezentanci straży miejskiej Ery czuwającej nad bezpieczeństwem turnieju. Same ławki raczej nie należą do ekskluzywnych. Ot zwykłe siedziska jak na koncertach czy uczelni.
/Temat wolny jakby ktoś chciał popisać. Jakby był jednak potrzebny MG -> wołajcie na gg.
Autor
Wiadomość
Ringo Byakushitsune
Liczba postów : 104
Dołączył/a : 15/07/2013
Temat: Re: Trybuny Czw Lis 28 2013, 15:59
Delikatnie niepocieszona Ringo opuściła dłonie, gdy tylko Nanaś położyła swoje na jej własnych i powiedziała, że nie trzeba. Dla niej to było coś naturalnego i instynktownego, że chciała zrobić co planowała, koniec końców musiała pomóc swojej siostrze bo nie chciała, by ktokolwiek mógł powiedzieć o niej jakieś złe słowo. No i siostrzyczka musiała zawsze dobrze wyglądać, nie mogła istnieć choćby niewielka ryska na jej wizerunku, tym bardziej jeśli ta ryska była przecież całkowicie niepotrzebna, łatwa do naprawienia i w ogóle. Niemniej główna zasada w jej głowie zadziałała momentalnie, a brzmiała ona bardzo łatwo "nie rób tego, co siostrze niemiłe!", a skoro druga Byakushitsune mówiła, że nie trzeba, że później, że naprawi, to Ringo nie miała żadnych podstaw, żeby wątpić w jej słowa! Dlatego po chwilce poświęconej na ledwo widoczne delikatnie zawiedzione spojrzenie, Ringo od razu potaknęła głową. Z resztą Nanaś po chwili przeszła do dużo bardziej ciekawego i miłego jej sercu tematu, więc oblicze dziewczyny pojaśniało zupełnie jakby ktoś powiesił na jej twarzy światełka choinkowe i zapalił je wszystkie naraz! A potem dorzucił jeszcze na choinkę czerwone jabłuszka, bowiem po kolejnych słowach Nanayi na policzkach młodszej siostry zapłonęły dwa dorodne rumieńce - nie tyle znak zawstydzenia, co znak olbrzymiej radości i szczęścia. Po prostu nieco za dużo krwi mogło w tej chwili uderzyć jej do głowy i rozejść się po buzince. - Aaaaach... - westchnęła tylko, przyglądając się z uchachanym spojrzeniem starszej siostrze - Prawda, prawda, największa, jedyna, najświętsza, najmądrzejsza, najprawdziwsza, cudowna, genialna, prześwietna prawda! Najcieplej, ciepło jak nigdy wcześniej... - aż delikatnie się wzruszyła i musiała szybko przejechać dłonią po swoich oczach, które delikatnie zamokły. To wciąż ją zaskakiwało, choć przecież nie powinno, że słowa jej siostry potrafiły ją tak bardzo wzruszyć. - Tak bardzo cię kocham Nanaś... - dodała jeszcze, choć bardo cicho, zupełnie jakby wstydziła się tych słów, choć przecież była z nich tak bardzo dumna... kobiety, nawet Ringo, były czasami bardzo skomplikowane.
Potem przyjrzała się jeszcze raz dokładnie osobie przedstawionej jako Finnian Jerome, wpierw patrząc znów tym samym nie do końca przyjaznym wzrokiem, wraz jednak z kolejnymi słowa spojrzenie ewoluowało z podejrzliwego w coraz bardziej ciepłe i uśmiechnięte. Dlaczego? Ano bowiem Finnian stał się nagle powodem, dla którego Ringo dane będzie spędzić kolejny fantastyczny czas ze swoją siostrą, dodatkowo w tak miłych okolicznościach! Oczywiście, że chłopczyk momentalnie zyskał w jej oczach! - Taaaaaak~! - zakrzyknęła jak dzieciak z podstawówki, któremu nagle ogłoszono, że odwołano mu tydzień zajęć szkolnych - Nawet nie wiesz jak bardzo chcę usłyszeć o twoich przygodach i wszystkich historiach, o tym jak poznałaś policjanta i jak to wszystko teraz wygląda, nawet mogę zrobić tę herbatkę, żebyś spokojnie mogła opowiadać i nie przejmować się niczym innym! - ponownie zatrajkotała, jak to miała w swoim zwyczaju, zwyczajnie nie mogąc się powstrzymać tylko na prostym stwierdzeniu faktu.
...a potem wyczuła zapach krwi. Och tak, krew się lała na turnieju cały czas, niby nic dziwnego, ale tym razem był to zapach zdecydowanie bardziej intensywny, krwi było za dużo, żeby osoba, która ją utraciła mogła jeszcze żyć. Kompletnie odruchowo, ale Ringo oblizała ukradkiem swoje wargi, tylko na sekundkę ujawniając nieco dłuższe kiełki niż u przeciętnej osoby. Spokojnie. Krew jest super, oczywiście, ale siostra jest bardziej super. Spokojnie. Musiała sobie tak powtarzać przez jakiś czas, żeby tylko nie zareagować w jakiś nieprzewidziany sposób, bo nawet ona wiedziała kiedy należy się powstrzymać. Z resztą dzięki takiej właśnie postawie była w stanie wysłuchać swojej siostry, gdy ta ją o co prosiła. Jej oczy w końcu spoczęły na arenie po tych słowach... - Oczywiście, dla ciebie wszystko siostrzyczko, ale... On jest tam! - powiedziała Ringo, wskazując dłonią na arenę. Nie wiedziała jednak czy to dobrze, czy źle. Koniec końców nie potrafiła dokładnie zrozumieć tego, co normalnie było uznawane za głupie zachowanie, a co za inteligentne, zwłaszcza w takiej sytuacji. - ...Nanaś? - odruchowe spojrzenie na siostrę i niepewność w głosie to było wszystko, co była w stanie teraz zrobić, po chwili będąc świadkiem tego jak Finnian i Rena nagle oblegają jej siostrę. ...ktoś obcy przytulał jej siostrę? W tym momencie śmierć osoby na arenie zeszła nieco na dalszy plan, koniec końców ludzie umierają codziennie, ba, ona sama kilku "umrzyła", natomiast tulenie jej siostry... Och, jakże blisko było jej teraz by przyprawić arenę o kolejny skandal...
- Ekhem... Najmocniej przepraszam ale... - co ciekawe jej ton przybrał nagle bardzo oficjalne brzmienie - Czy mogliby państwo odstąpić od tego procederu? - zapytała, chwilę później jednak wpadając w Nanayę przytulając ją z całej siły jedną ręką, podczas gdy drugą próbowała odczepić Fina i Renę (w tej kolejności) od ciała dziewczyny. Na pewno niecodzienny widok.
Suri
Liczba postów : 98
Dołączył/a : 18/08/2013
Skąd : Edolas~!
Temat: Re: Trybuny Czw Lis 28 2013, 17:48
Suri spoglądała na wszystkich, ale najbardziej skupiała się na Renie, która starała się jej odzwierciedlić jak wyglądały te całe gigantyczne wiewiórki. Woow! Pięć rudych stworzonek w wielkości kotki! Jak na wiewiórki musiały być naprawdę duże! Spojrzała na dziewczynę zdziwiona, ale także zafascynowana tak naprawdę. Ona tam jeszcze nigdy takiego czegoś jak wiewiórka nie spotkała. I chyba spotkać nie chciała! A co jak te cosie lubią jeść też rybki? Ona swoimi sakanami się nie podzieli, a zwłaszcza łososiem! Z wara od jej żarcia! Nikt oprócz Finnka nie może jej go zabrać. Blondyn jednak nie żałował jej jedzonka i kiedy prosiła, to zawsze dostawała to co chciała. Miło z jego strony, co ne? Nagle wszystko ucichło. Ucichły krzyki, ucichł hałas. Nie żeby Suri to przeszkadzało czy coś, wręcz przeciwnie, ale jak na trybuny to było bardzo podejrzane... do tego stopnia, że kotka kotka odwróciła łepek w stronę areny. I co tam zobaczyła? Trupa... odcięta głowa... krew. Surcia tak się przestraszyła, że zamknęła oczka. - Finn...- szepnęła- boję się. Dla nikogo pewnie nie był to miły widok, a co dopiero dla takiej delikatnej istotki, jaką była kotka! Bardzo nie lubiła przemocy, liczyła teraz na blondyna bardziej niż kiedykolwiek. Wiedziała, że powinien pomóc, zareagować jakoś, ale ona wolała żeby ją stąd zabrał. Nie chciała widzieć tej głowy, tego całego zamieszania. Nie chciała również, żeby Finnkowi stała się krzywda. Całe szczęście chłopakowi też nie było śpieszno na arenę. Ba! Nawet powstrzymywał jedną z dziewczyn, by tam iść. Surincia spojrzała na nią i powiedziała. - Suri też tak myśli! Nie powinniśmy tam iść... zobacz, nyah, ile tam jest ludzi. Zamiast ułatwić tylko utrudnimy sprawę. Finn wysłał Gemini, a pan dowódca jest silny i na pewno sobie poradzi, Nanayo!- W oczach kotki kryło się przerażenie, że komuś coś się stanie. Ona oczywiście starałaby się ich bronić, ale wiadomo. Nie wszystko jest możliwe, dlatego też chciała uniknąć walki.- Proszę, nie narażaj siebie, ani... nikogo innego. Finn mógł poczuć, jak kotka się delikatnie trzęsie. Była przerażona całą tą sprawą. Jak można być tak okrutnym i... odciąć komuś głowę. W jej kocia główka tego nie pojmowała. Ale i tak najbardziej martwiła się tym, że jak pójdą na arenę, to chłopakowi coś się stanie... ten morderca zaatakuje chłopaka,a ona nie będzie mogła mu pomóc. Przed oczami kotki pojawił się jakże makabryczny obraz ciała blondyna, które było pozbawione głowy. Zaszkliły się jej oczka. - Chodźmy stąd... proszę- szepnęła do Finna. Gdy zobaczyła, że Ringo, czy jak jej tam kurde było, zaczęła szturchać JEJ Finna, zmrużyła niezadowolona oczy. Wydobyła z siebie tylko ostrzegawczy syk, który mówił: "Nie dotykaj go, bo inaczej pożałujesz!"- Nie szturchaj Finna!- ostrzegła jednak jeszcze ją słownie, jakby syk nie wystarczył do zrozumienia tej prostej wiadomości. Chłopak był JEJ i tylko ona i kilka osób mogło naruszać jego przestrzeń. Ringo nie należała do tej wąskiej grupy. Kotka odebrała to jako chęć zrobienia blondynowi krzywdy, dlatego była czuja. Może troszkę przesadzała, ale to jest Suri i jej miłość do chłopaka!
Ragna Kezuma
Liczba postów : 54
Dołączył/a : 14/08/2012
Temat: Re: Trybuny Czw Lis 28 2013, 20:08
Walka trwała i Ragna już wyliczał sobie uwagi, jakie wypomni Donowi, gdyż ten średnio sobie radził. Cóż w oczach mistrza chłopak musiał jeszcze wielu rzeczy się nauczyć. Niestety najwyraźniej nie było mu to pisane, gdyż głowa "ulubionej, a zarazem nieznośnej udręki" białowłosego właśnie opadła. Trzeba przyznać, że ten widok zszokował mężczyznę. - Ż-że co?! - Wyrwało się z jego ust. Na ten widok gotowała się w nim mieszanina różnych negatywnych uczuć, a w tym, irytacji, złości, rozpaczy, wściekłości itp. To, że był zły to mało powiedziane i właśnie pewnie to czuli jego mali podopieczni, którzy ruszyli biegiem. Jego złość nie skupiała się tylko na zadymiarzu, ale też organizatorach, w końcu co za kretyn, do jasnej ciasnej dopuszczał ostrą broń na arenę. To przecież turniej walki, a nie szermierki, czy pradawne koloseum. Tak, czy siak też pędem ruszył na dół, by przypadkiem nie stała się większa tragedia i by kolejni podopieczni mu nie padli. Doprawdy, życie to on miał ciężkie, jak nie upierdliwości, to działy się prawdziwe dramaty. Niekiedy miał ochotę przeklinać siły wyższe. [zt na arenę]
Miyu
Liczba postów : 396
Dołączył/a : 04/10/2012
Temat: Re: Trybuny Pią Lis 29 2013, 18:51
Szła wzdłuż korytarza licząc na to, że znajdzie chociażby jakąś tabliczkę wskazującą na sektor dla neutralnych kibiców. Miała to szczęście i trafiła na małą strzałeczkę, dobra karma jej sprzyjała, w sumie dopiero trafiając na miejsce przekonała się, że droga do przebycia nie była trudna, ale długa. Stadion był całkiem sporych rozmiarów, ale Miyu takich długich nóg nie ma. Chociaż przyśpieszyła kroku z myślą by nie przegapić walki Pheama, którego poznała dwie minuty wcześniej i wiele tylko tyle, że jest członkiem Fairy Tail. Interesowało ją jaką magią się posługuje i w jaki sposób walczy. Ich rozmowa nie była długa, ale miał w sobie coś takiego, że postanowiła sobie go wybrać jako faworyta. Chociaż innych zawodników tym bardzie nie znała, w ogóle się nie orientowała to jakie gildie, ile ich jest i jak to wszystko wygląda, do póki Pheam właśnie jej tego nie wyjaśnił pokrótce. Dotarła do sektora kibiców nie zrzeszonych, czyli tych co mogli dowolnie wszystkich wygwizdywać w sumie. Chciała widzieć walkę swojego faworyta jak najlepiej dlatego zeszła jak najniżej, nie potrzebowała nawet miejsce siedzącego, by nie zasłaniać innym stała dosłownie naprzeciw schodów, którymi zeszła. Maskotkę usadowiła na murku i oparła na nim łokcie by położyć głowę na otwartych dłoniach. Walka Pheama dopiero się rozpoczęła i z podziwem się się przyglądała zmaganiom obu magów. Nawet się uśmiechnęła i dłonie zacisnęła w piąstki tak by trzymać kciuki, a ust od nich nie odrywała. Oczywiście to było w geście powodzenia. Jednak nagle stało się coś czego w ogóle się spodziewała. Przyglądała się uważnie, ale czy to był przypadek? Na takich turniejach nie powinno dojść do czegoś takiego, więc nie powinno to być celowe. Przynajmniej taką miała nadzieję. Wszyscy ludzie dookoła byli zszokowani, a z chwili na chwilę na arenę wbiegały kolejne osoby. -T-to nie było celowe prawda? - mówiła do siebie cichutko i obejrzała się dookoła by zobaczyć wyrazy twarzy innych. Nie za wiele wie o gildiach, ale na pewno celem tego turnieju nie jest zabijanie się nawzajem. Powinna teraz oceniać Pheama? Z tego co widzi część go broni, pozostali zapewne z przeciwnej gildii są zirytowani, chociaż to mało powiedziane. Tylko może sobie to wyobrazić jak zły może być człowiek widząc śmierć przyjaciela. Postanowiła zostać do samego końca przynajmniej tego zamieszania kilka metrów niżej. Jedyna osoba, której mogłaby kibicować właśnie zabiła przeciwnika. W sumie czy to nie jest pewien dowód na jego siłę, ale patrząc na to z perspektywy tego całego turnieju.
Rena
Liczba postów : 237
Dołączył/a : 02/01/2013
Temat: Re: Trybuny Pon Gru 02 2013, 08:49
Dziwne! Ringo nie spodobał się grupowy hug! To było wręcz nie do uwierzenia! Wszak grupowe tulenie jest superaśne! Powinno to kiedyś wypróbować z Ayumu, Nathiarem i panem kapitanem - na pewno by im się spodobało! Tylko czemu siostrze Byaku nie przypadło to do gustu? Dziwna się stała! Dalej przyjazna jak dla Raven, ale...dziwne! Grupowe hugi to jest to co się lubi! Nic dziwnego, iż rudowłosa dalej, radośnie tulała się do nowych znajomych~ - Waaaa! Ringo się zmieniła! To tak ma być? Coś się stało? Gdzie tutaj są państwo? Jesteśmy państwem? - pytanie już skierowała bardziej do Finna, Suri i Nany - No to chyba powinniśmy mieć jakieś godło, co? Proponuję serczaka na czerwonym tle! O, albo hipcia na fioletowym! A może lepsza byłaby kaczuszka na zielonym? Właściwie w główce już miała tysiąc kolejnych pomysłów na gadło, herb, flagę i kto wie co jeszcze. Zapewne, gdzieś powolutku rodziła się nawet nazwa nowego państwa, które niedługo powstanie...albo już powstało! Bo czy Ringo nie nazwała ich państwem? Tak tak - teraz byli państwem! Chociaż kraj mieli malutki...więc trzeba będzie go przebudować i zrobić większy! Wtem jednak wzrok Raven powędrował na arenę, gdzie skończył się chaos, a Laveth wyprowadził morderdce! Ha! Rudowłosa doskonale wiedziała, że tak będzie! Nie mogło być inaczej! Przecież to był sam Smoczy Zabójca! Jej idol! Co nie da se w kasze dmuchać! O dziwo w tym momencie, momentalnie odczepił się od Nany, z wielkim uśmiechem na twarzy. - Łiiiiii! Pan kapitan skończył robotę! Złapię go po drodze i pomogę eskortować! Oh...on nie potrzebuje pomocy! Więc będę szła obok i pogawędzimy! - aż oczka jej lśniły - Miło było Was poznać! Finnku, Surinciu i siostry Byaku! Mam nadzieję kiedyś dowiedzieć się więcej o siostrzanym kodeksie! - pobiegła w stronę wyjścia - Do zobaczeniaaaaaa~! Zabrzmiała radośnie i melodyjnie, po czym w podskokach opuściła trybuny, a także cały stadion, mając zamiar dogonić Lavcia!
zt
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Trybuny Pon Gru 02 2013, 22:47
Tak. Sto pięćdziesiąt żywej wagi to nie jest coś, co przytrafia się codziennie osóbce, jaką była Nanaya. Zwłaszcza, że sposób wystosowania tego ciężaru też do zwyczajnych nie należał. Wszyscy postanowili ni z tego, ni z owego się przytulić, skutecznie uniemożliwiając dalsze ruchy, ba, prawie wywołując upadek całej czwórki. Było kilka niebezpiecznych momentów, zwłaszcza, gdy Rena, a później Ringo się rzuciły, ale jakoś udało jej się zachować równowagę. Co prawda z reszty rozmów niewiele zrozumiała, bardziej skupiona na "Spokojnie, nic ci nie będzie, nawet pod tym oblężeniem", ale Ringo wymachiwała łapką, Finny wydawał się przybity, kotka też nie była zadowolona, a Rena kipiała entuzjazmem, mówiąc o kapitanie. Sytuacja na arenie tez zdawała się stabilizować. Westchnęła ciężko. - Wygląda na to, że już po wszystkim... - mruknęła, rzucając znaczące spojrzenie w stronę areny. Ostrożnie wyplątała się ze wszystkich rąk i odetchnęła nieco swobodniej. Choć było zdecydowanie za wcześnie, by mówić o jakichkolwiek sukcesach czy porażkach... Gumiś się wmieszał w nie swoje sprawy. Czasami miała wrażenie, ze nie myślał nad tym, co robi, a przecież wiedziała, że tak nie jest. Czyżby to wpływ jego "przyjaciółeczki"? Ściągnęła brwi, ale tylko na ułamek sekundy. Będą musieli poważnie porozmawiać. Westchnęła ponownie. - Za dużo się tu działo... Co powiecie na spokojniejsze miejsce? Jakaś cicha kawiarnia... Trzeba odreagować to wszystko - zaproponowała, ale prawda była taka, że już widziała wystarczająco. Nie musiała już dłużej przebywać na turnieju, który okazał się kolejną organizacyjną klapą. Do tego to, co wyprawiał Gumiś... Nie miała nic do jego znajomości z Fairy Tail... Ale miała bardzo wiele do tego, że mieszał się w rzeczy, w które nie powinien. Pomachała jeszcze Renie, żegnając ją z uśmiechem na ustach. Wiedziała coś. A więc trzeba było ją kiedyś zapytać o pewne rzeczy. W każdym razie Nanaya ruszyła do wyjścia. Na herbatę.
z/t
Ringo Byakushitsune
Liczba postów : 104
Dołączył/a : 15/07/2013
Temat: Re: Trybuny Wto Gru 03 2013, 19:49
Ha, widzicie! Ringo znów miała rację! Przez te co całe grupowe tulenie biedna Nanaś nie miała sił ani ochoty już na nic więcej i musiała od wszystkiego odpocząć! Właśnie dlatego Ringo nie chciała by do czegoś takiego doszło i wcale nie czuła, że była jedyną osobą na świecie, która mogłaby mieć wyłączne pozwolenie na tulenie swojej starszej siostry. Może i stała się dziwna, ale jej to kompletnie nie przeszkadzało, z resztą, w słoniku młodszej Byakushitsune określenie "dziwny" było komplementem i sugerowało osobę, która z jakiegoś powodu wywiera niesamowite wrażenie na innych osobach, do tego stopnia silne, że aż nie dało się jej później zapomnieć! I bardzo możliwe, że tak właśnie teraz było, że była dziwna i było jej z tym dobrze, ba, była dumna ze swej dziwności! I nawet jeśli Rena miała teraz co innego na myśli, to trudno, nie ma tak, Ringowsze było bardziej mojsze niż Renowsze, a mojsze jest zawsze na wierzchu! Kropka! Dobrze, że Rena odczepiła się o Nanaś i sobie poszła, bo jakkolwiek dziewczyna brzmiała na interesującą osóbkę, to niektóre jej zachowania były skrajnie nieprzemyślane! A nasza krwiopijczyni jak nikt inny wiedziała co należy uznać za zachowanie rozsądne, a co za bzdurę, której nie powinno się powtarzać.
...a tak w ogóle to gdzie się wszyscy podziali? Ringo musiała być tak zaaferowana tym całym hugowym skandalem (a, że na arenie coś się działo, to kto by się tam przejmował, w tym momencie nawet zapach krwi nie był już tak ważny dla niej), że przez chwilę opanowała ją pomroczność jasna i nawet nie wiedziała do końca co się dzieje. Zamrugała dwa razy oczkami, rozejrzała się wokoło, a następnie z miną w kształcie tyldy również ulotniła się z terenu trybun.
[z/t]
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Trybuny Sro Gru 04 2013, 11:53
Nie tylko kotka się bała, a przynajmniej wewnętrznie. Nie wypadało aby Finnek mówił o tym... Nie innym. Nie musieli się nim przejmować, jednak zaistniała sytuacja wprawiła go w taki stan, że zbytnio nie był w stanie podejść racjonalnie do zaistniałych zdarzeń, a na dodatek niektórzy robili, no... Co robili. Szturchanie łokciem, a może jakieś inne bodźce zewnętrzne? W tej chwili to się nie liczyło, a blondasek stał, jak stał, aż Nanaya "wyswobodziła" się. Nie mógł jej przecież do niczego zmusić, ale najwyraźniej wszystko się uspokajało... Wyciszało. - T-tak? - rzucił tylko dość niepewnie, otwierając oczy i rozglądając się dookoła, by ujrzeć aktualny stan rzeczy. Nadal mu to zbytnio nie grało, ale nie mógł przecież narzekać... Nie mógł. - Kawiarnia? - mruknął tylko zdezorientowany, ale nim się rozejrzał wszyscy praktycznie zniknęli, a zielone tęczówki skupiły się na kotce, którą najzwyczajniej w świecie przytulił do siebie, acz... by dodać jej otuchy, a może raczej by to sobie uświadomić, iż jest ciut bezpieczniejszy. - Nic się nie stało... - rzucił tylko cicho pod nosem, acz kotka i tak pewnie go usłyszała, a i może nawet wyłapała nieco strapiony ton, a następnie ruszył powoli przed siebie. Nie było sensu tu zostać. Nie w takim miejscu. - Chodźmy do domu... tak. - dodał nieco głośniej, udając się w kierunku wyjścia z Suri na rękach, myśląc, co przed chwilą zaszło, co się stało, a i pewnie te myśli kołatały się u niego całą drogę do domu...
zt z Suri(?)
Never Winter
Liczba postów : 641
Dołączył/a : 19/05/2013
Temat: Re: Trybuny Sro Gru 04 2013, 15:16
PERSPEKTYWA GREY ... I się skończyło. Wraz z Never-kunem braliśmy udział tylko w jednej konkurencji. Nawet najbardziej genialne plany mogą upaść, jeśli ktoś spartoli sytuację. Niestety, nie wszystkich dało się kontrolować w równy sposób. Resztę turnieju spędziliśmy razem, obserwując wydarzenia i kibicując naszym. Ja jednak po po prostu zbierałam informację na temat ich stylów i magii, żeby się zabezpieczyć, gdyby mogli się okazać naszymi przeciwnikami. Niewiele rzeczy teraz mogło mnie zaskoczyć, może poza umiejętnościami osób, które nie brały udział w żadnej konkurencji. Więc nie było nudno... Lecz kiedy teraz o tym pomyślałam, to od początku turnieju targało mną pewne uczucie. Rozczarowanie ludzkością. Jak się okazało, tysiąclecia mijały, a oni wciąż nie potrafili naprawić swojej podstawowej wady: ludzkiej głupoty. Na samym początku można było powiedzieć o mojej drużynie. Nie ukrywałam rozczarowania z popisów Violet Pegasusa. Zwłaszcza wyczyny tego, kto nazywa siebie Żelkiem, jego efektywność była dosłownie warta żelka. W konkurencji odpadł pierwszy, rzucając się ślepo i głupio na pocisk, a w walce swojej wycofał się i przeciwnik wygrał walkowerem. Naprawdę nie wiedziałam, co on miał pod łepetyną, czy jakaś żelowata substancja czy w ogóle nic? Goto-kun też się nie popisał. Jego "tajna broń" była dość efektowna, ale z efektywnością było gorzej. Nie zdołał nawet zranić swojego wroga, sam za to trafił na leczenie. Żałosne... Aczkolwiek mogłam mu dać pewne rozgrzeszenie, jako że jego przeciwniczka była naprawdę silna, Smoczy Zabójca Cienia. Na pewno znajdowała się wysoko na mojej liście wrogów. Nie usprawiedliwiało go to jednak całkowicie, jako lider powinien stanowić przykład. Naprawdę, gdyby nie Byakuton-kun, którego poniekąd wypożyczyłam z Fairy Tail, bylibyśmy na ostatniej pozycji. Teraz byliśmy przedostatni: nie było w tym żadnej chwały. Violet Pegasus pokazał, że jest jedną ze słabszych gildii. I tyle. Druga sprawa, kiedy pojawiły się jakieś niewielkie zamieszki na przeciwległych trybunach. Nie wiedziałam, co tam dokładnie się dzieje, plus szybko się skończyło, ale z tego, co usłyszałam od świadków, jakiś idiota z jakiejś podrzędnej, nielegalnej gildii ogłosił, że zaczęła działać i inne pierdoły. Naprawdę... Gdyby tutaj byli tylko bezbronni cywile, to można byłoby to jeszcze zrozumieć, ale litości, połowa osób to byli magowie, wliczając to szefów gildii, najsilniejszych i najbardziej doświadczonych czarowników w tym świecie i czasie. Co się z nim stało w ogóle? Nieważne, nie interesowały mnie małe płotki, które jedyne co narobiły to hałasu. No i zranił jedną członkinię Fairy Tail, ale udało się ją uratować. Przynajmniej dostarczył odrobinę rozrywki do tych normalnie monotonnych trybun. No i ostatnia kwestia, to co się działo na arenie, ostatnia walka, która mnie naprawdę zaskoczyła. Obydwaj walczyli jak lwy, każdy dawał z siebie wszystko. Zarówno Darksworth-san, przy pomocy swojego miecza i dymu oraz Ferliczkoni-san, używając swojej unikalnej magii, którą pokonał Never-kuna. Było to wspaniałe widowisko, nic dziwnego, że czempionowi Lamii udało mu się wygrać z moim ukochanym. Lecz nie wszystko chyba poszło po jego myśli albo po prostu jego przeciwnik był silniejszy, bo spotkał go koniec. Konkretniej, głowa została przecięta w połowie. Lecz nie to mnie zaskoczyło, tak już to w życiu bywało, że raz się przegrywa, raz się wygrywa. Prawdziwą niespodzianką nadeszła chwilę później, kiedy na arenę rzucili się członkowie Lamii, żądni krwi oraz Fairy Tail, którzy postanowili bronić swojego towarzysza. A całość widowni, osoby biorące i niebiorące udział w turnieju, traktowały to jak jakąś tragedię, co mnie naprawdę zdziwiło. To znaczy, przybyli tutaj, aby popatrzyć na walkę. Na wybuchy, na światła, na złamane kończyny, na krew. Dlatego każdy mógł przyjść z tym, co mu się nie podobało. Pewnie, gdyby Never-kun miał kuszę, to również nikt na to nie zwróciłby absolutnie żadnej uwagi. A, kiedy nareszcie jedna osoba zginęła, to już robią tragedię. Co za głupcy. Oni naprawdę spodziewali się, że wszystkie walki odbędą się bez ofiar? Dając uczestnikom wszelkie narzędzia do zniszczenia swojego przeciwnika na miliard różnych sposobów? Jeśli to nie głupie było działanie, to do czego należało? A prawdziwą głupotą i tak było odwołanie turnieju. Naprawdę, z powodu jednej ofiary? A nagrody na pogrzeb? Co za idioci, przecież ludzie umierali, każdy ze śmiertelników prędzej czy później spotka się ze Strażnikiem. Nie było powodów, aby robić z tego narodową tragedię. Ale ludzkość była uparta, więc nie wątpiłam, że tak postąpi. Ale, koniec końców, nie było żadnych powodów do zaskoczenia dla mnie. Po raz kolejny otrzymałam dowód, że człowiek to najgłupsza rasa we wszystkich światach. Dlatego nie było nic dziwnego, że stanowiła apetyczny kąsek dla wszelkiego rodzaju drapieżników, które mają więcej intelgencji niż przeciętna ameba. Bedąc otoczona przez głupców, który realizują idiotyczne plany, moja przyszłość mogła się rysowac w czarnych barwach. - Eto... Um... Widać, że do Never-kuna jeszcze wszystko tutaj powiedziane nie dotarło. Na pewno zauważył to, co się stało, lecz zanim zdążył cokolwiek zrobić, banda innych osób rzuciła się na arenę jak stado psów. Pewnie minie trochę czasu, zanim doszedłby do siebie, więc chyba powinnam go poprowadzić za rączkę, nie? - Never-kun! Chodź, nic tutaj po nas! Podleciałam do niego, po czym pociągnęłam w stronę wyjścia, omijając głupców i ich sprawy. Na początku rozważałam, przez kiepskie wyniki Pegasusa, przeniesienie się do innej gildii, żeby stworzyć lepsze warunki dla rozwoju mojego kochanego i jak najszybciej odzyskać moc, ale obecnie Lamia Scale i Fairy Tail na pewno z powodu takiej głupoty będą zaangażowane w konflikt pomiędzy sobą, a ja nie zamierzałam się do niego mieszać. Syreny odpadały z oczywistych względów, a Death Hand... Póki co, nie warto było się spieszyć z taką decyzją. Podejmę ją później, w zależności od sytuacji i co mogłabym na tym zyskać.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.