I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Miasteczko położone w centrum wyspy, otoczone z trzech stron niewielkimi wzniesieniami. Prowadzi do niego jedna droga - główny szlak handlowy z portem, a więc i światem zewnętrznym. Piętrowe kamienice wybudowane wzdłuż jednej, kamiennej drogi, były najpowszechniejszym widokiem. Tuż przed kamienicami stały stragany pełne świeżych warzyw i owoców, egzotycznych materiałów, niezwykłych przedmiotów i broni. Droga zbudowana z kocich łbów prowadziła na okrągły rynek na samym końcu miasteczka, na którym stał ratusz oraz okrągła fontanna. Dokładnie na tym samym rynku w jednej z kamienic znajdowała się kawiarnia, do której Tsubame zaprosiła wszystkich uczestników misji. Mieli pytać o panienkę Mori uprzejmą i nieco pulchną sprzedawczynię, której uśmiech przypominał dom, ciasto i babcię.
...to zdecydowanie nie były zwykłe drzwi. Ba, te drzwi od samego początku wydawały się jej jakieś podejrzane. Pomyślmy chwilę nad istotą drzwi i ich funkcją, ich zadaniem w życiu, ich społeczną rolą, akceptowaną od lat i przez lata jeszcze być może niezmienioną. Jakież było bowiem zadanie drzwi? Och, to bardzo proste drogi Ringsonie, zadaniem drzwi było otworzyć się przed Ringo! Zawsze! Jeżeli drzwi nie potrafiły spełnić swojej podstawowej funkcji stawały się całkowicie bezużyteczne, niepotrzebne, ba, mogły wręcz irytować co bardziej wrażliwych na estetyczne piękno wynikające z surowej, niewzruszonej filozofii praktyczności. Mało tego! Drzwi do których pukało się, a te dalej pozostawały niezmienne przestawały być zwykłymi nieprzyjemnymi drzwiami, przestawały po prostu opierać się woli zdecydowanie wyższej w hierarchii wszystkiego co na świecie dziewczyny. Ba, w tym momencie stawały się one nawet niejako... mroczne? Tak, te drzwi były mroczne. To nie były zwykłe mroczne drzwi, to były podwójnie mroczne, okropne, przerażające drzwi, które stanowiły zagrożenie dla całego świata jaki Ringo znała albo przynajmniej dla jej planów na następne kilka minut, ale przecież to równało się niemalże całemu światu! Niech to!
Ale ktoś za drzwiami się znajdował i coś tam było mówione. Niech to po raz drugi! Przecież zapukała! Nie chcieli jej wpuścić do środka? A może zajęci byli czym innym? Może się bili, a może grali w chińczyka, a może jedli chińczyka, a może jedli tylko żarcie od chińczyka, a nie samego chińczyka, choć być może był to pekińczyk, ale taki pies, a nie mieszkaniec pewnego miasta, a może sałatę pekińską? Niech to po raz trzeci, sprzedane! Dziewczyna odsunęła się na kilka metrów, a następnie uderzyła barkiem w drzwi. Tak właściwie to nie chciała ich nawet wyważyć, ale raczej sprowokować ludków będących w środku do tego, by zauważyli jej obecność i jej... otwarli! Zaprosili! Dali też jeść! Albo grać! Nie do końca było to jasne, ale jeśli nawet walnięcie w drzwi nie dało rezultatu... to wtedy dziewczyna się lekko przygarbiła, poprawiła latające po czole kitki włosów, a następnie zaczęła przysłuchiwać się z uwagą temu co mówiło się w środku. Kto wie, może akurat będą mówić o tym jak pokonać mroczne drzwi? Hm, hm!
Nie lubił bić słabszych. Naprawdę, nie było nic przyjemnego w obijaniu kolesia, który nawet się nie broni. Czy ludzie lubią łowić ryby w wannie? Albo kobiety rozwiązywać krzyżówki z hasłami typu "Ma cztery nogi i szczeka"? Oczywiście że nie! Tak i więc, Gumisiowi nie podobało się zanadto powalenie Simona. No oczywiście, z punktu widzenia rozrywki sportowej, bo psychologicznie rzecz ujmując, Gumiś odczuwał wielkie zadowolenie że powalił akurat Simona. Chodź fakt że Simon się nie bronił sprawiał że w tym samym momencie owe powalenie wydawało się co najmniej błahe, jak nie wręcz żałosne. To sprawiało że Gumiś miał mętlik w głowie i w zasadzie - wkurzało go to. Coś Gumisiowi podpowiadało, że to nie on zdobył punkt, a Simon, a jego zimna krew... godne podziwu, wbrew pozorom. W każdym razie kiedy ten zaczął mówić, Gumiś wkurzył się jeszcze bardziej, zaciskając dłoń w pięść, a kiedy Simon zaczął odchodzić w stronę domu, Gumiś otoczył go trzema ognistymi kulami używając tym samym Ognistej pułapki. Jedna kula była przed nim, dwie po bokach, dając mu w zasadzie jedną możliwą drogę.-Nie. Czy ty robisz sobie ze mnie jaja?-Zapytał go Gumiś wykrzywiając twarz w niezadowolonym grymasie.-Dotychczas byłeś, potencjalnym zagrożeniem, teraz zaś...-Urwał na chwilę.-Jesteś parszywym zakłamanym gnojem. A skoro skłamałeś raz, możesz kłamać też teraz. W dupe sobie wsadź swoje informacje, póki nie wyśpiewasz mi całej prawdy. Kim jesteś i co tutaj robisz. Kto cię przysłał i dlaczego masz niby chronić Tytusa... a co ważniejsze...-Gumiś się uśmiechnął.-Skoro świetnie wiesz, skąd i kiedy przybędą agresorzy, dlaczego nie zabierzesz stąd Tytusa? Dlaczego przysłano tylko ciebie? Jesteś tak dobry? Jak chcesz ochronić Tytusa, no, oświeć mnie? Bo nie przypominam sobie żebyś to ty nas zatrudniał... no i co jeszcze ważniejsze... skąd dysponujesz tymi informacjami... A tak, rusz się a skończysz jako skwarka.-Dodał, jeśli koleś się nie ruszył. Bo jeśli ruszył się wcześniej, próbując wyjść ze stworzonej przez Gumisia bariery, to ten bez zbędnych pytań czy skrupułów wszystko wysadzi. Co on sobie myślał, odchodząc, kiedy Gumiś jeszcze nie skończył z nim rozmawiać?
Ringo Drzwi nie chciały ustąpić, głupie drzwi. Tak samo jak nikt nie chciał ich otworzyć. Głupi ludzie w środku, bawiący się bez niej! Przez to musiała podjąć drastyczniejsze środki i nadwyrężać swoje ciało dla szczytnego celu, jakim było zapewnienie jej rozrywki, a przecież wystarczyło je otworzyć... Czy nikt tego nie rozumiał? Z całej siły wpadła bokiem na drzwi. rozległ się głuchy dźwięk, a Ringo poczuła ból w ramieniu. Może siniaka nie będzie, ale z pewnością nie było to przyjemne. Aż się skrzywiła. Tak bardzo się poświęcała! Ale chyba przyniosło to efekt, ponieważ po krótkiej chwili usłyszała metaliczny szczęk i drzwi się uchyliły, ukazując zdenerwowana twarz Dana. - Coś się stało? - zapytał równie poddenerwowanym tonem. Chciał bardzo szybko z powrotem zamknąć drzwi.
Gumiś Na podwórzu przed chatką alchemika ścierali się nie mężczyźni, a dwie niemalże przeciwstawne wole. Simon starał się ze wszystkich sił ignorować wszelkie naciski ze strony Gumisia, natomiast członek GH nie zamierzał zostawić mężczyzny w spokoju, dopóki ten nie wyśpiewa wszystkiego, co wiedział, nawet jeśli miało się to skończyć śmiercią rudzielca. Trzy pułapki otoczyły Simona, który powoli odwrócił się w stronę czarnowłosego, tym razem wyglądając już bardziej poważnie, niż jeszcze chwilkę temu. - A może mam go chronić przed was? - zapytał z krzywym uśmiechem Simon, wpatrując się w mrocznego maga bez cienia sympatii. Napięcie między nimi sięgało zenitu i jasne było, że prędzej czy późnej któryś z nich w końcu będzie musiał umrzeć, bo nie będą w stanie zdzierżyć swojej obecności. - Do tego nie przypominam sobie, żebym kłamał, Dyzio. I nie mam żadnego obowiązku, by mówić ci cokolwiek więcej, nawet jeśli tak bardzo chcesz mnie przysmażyć. - Widać rozmowa będzie jeszcze trwać, skoro oboje byli niezwykle uparci i gotowi bronić swojego.
Dokładnie pani narrator, dokładnie! Głupie drzwi i głupi ludzie! Ringo myślała dokładnie w ten sam sposób, a kiedy tylko ból pojawił się w jej umyśle słowo "głupi" urosło nagle w "nieznośnie głupi", w ten sposób dając wyraz czemuś na kształt irytacji w jej umyśle! Podirytowana blondynka nie była czymś co zbyt często chciało się oglądać, a podirytowana Ringo nie była specjalnie szczęśliwa z faktu, że zamiast radośnie odkrywać tajemnice, które ten cholerny element architektoniczno-budowlany skrywał, musiała się właśnie z nim użerać! I bolało! Nikt nigdy nie ostrzegł ją przed tą, że spotkanie z drzwiami może boleć, poza tym to nie miało sensu przecież! Czy ktokolwiek kto stawiał sobie dom i zajmował się akurat wybieraniem drzwi myślał sobie po cichu, we własnym serduszku - "och, te drzwi na pewno będą bardzo bolesne, jeśli ktoś spróbuje się przez nie przebić własnym ciałem!"? Tacy ludzie powinni spłonąć, a przed spłonięciem ich krew powinna zostać wypompowana z ich żył setką strzykawek, nie zasługiwali bowiem nawet na to, by uraczyły ich usta i kły Byakushitsune. A to już naprawdę był niesamowity poziom irytacji!
A potem ktoś wreszcie wyłonił się zza drzwi... i bezczelnie pytał czy coś się stało?! Naprawdę?! Nie potrafił od razu dojrzeć tego, że Ringo zwyczajnie była znudzona i chciała się trochę pobawić? Zrobić coś ciekawego niż siedzieć samemu w smutnym pokoju i wpatrywać się w sufit? Okej, czasami sufity bywały interesujące, w różnych kościołach czy pałacach sufity mogły pewnie dawać ludziom większą zabawę niż książki czy filmy, ale tego miejsca pałacem nie dało się przecież nazwać! - Macie bardzo nudny sufit! - krzyknęła dziewczyna w pierwszej chwili na Dana, a potem zreflektowała się, że to przecież może nie jego wina. Ale z drugiej strony co z tego. Mógł przecież przygotować sobie drabinę i ozdobić jakoś sufit i tyle! ...z drugiej strony Ringo nawet nie zerknęła jeszcze na kolejny pechowy element domu, a już wysunęła taki wniosek. Gdyby teraz się okazało, że sufit jednak jest niesamowicie ciekawy pewnie byłoby jej głupio, ale kij z tym w tym momencie. Słowo się rzekło. - ...a Tsubame szlag trafił. Pewnie przeżywa teraz wszystko w swoim pokoju. Sama. Bo ze mną rozmawiać nie chciała, a myślę, że rozmowa ze mną jest ciekawsza niż z drzwiami czy sufitem. Choć ona chyba tak nie myśli! - mówiła jednocześnie wkładając stopę między drzwi, a następnie powoli próbując wepchnąć się do środka, tak by nie dało się jej wyrzucić z tego miejsca - Co ty tu robisz? - zapytała z głupia frant wpatrując się w Dana. - Mam was pilnować. Żebyście nie umarli, a możecie! - dodała jeszcze z dumą, tak jakby to tłumaczyło powód jej najścia.
...jeśli udało się jej wejść do środka to oczywiście nie zostaje przy drzwiach, tylko zmierza głębiej wewnątrz pokoju dokładnie przyglądając się wszystkiemu wokół, niespecjalnie przejmując się chłopakiem. Może znajdzie coś ciekawszego niż drzwi i sufit!
Przed nimi? No taaak... bo przecież Gumiś świetnie wiedział że zgodzi się na akurat TĘ misję... no tak, kurde, Seimour był genialny! Przewidział że Gumiś zgodzi się na tę misję i przybył na miejsce wcześniej, cholera, cały plan Gumisia poszedł się walić. Seymour był geniuszem...-Taak...-Skwitował to tylko Gumiś, unosząc brwi. Seymour był kretynem. Tak.-Więc nie zamierzasz współpracować?-Zapytał tylko i jeśli Seymour nie stwierdził "Ze sobie stąd pójdzie" albo nie odpowie na pytania Gumisia, to po upływie 3 sekund, o ile wcześniej tamten nie wykonał żadnych podejrzanych ruchów, Gumiś wysadza pułapki.-To nic osobistego, tak byś umarł bo jesteś rudy.-Wyprowadzić przeciwnika z równowagi to też ważna sprawa w czasie walki, tak czy owak, po wysadzeniu pułapek Gumiś liczy że Simon się na niego rzuci, w takim wypadku Gumiś będzie próbował unikać potencjalnych obrażeń po przez obracanie ciała, lub też będzie przyjmował uderzenia na karwasze, by znaleźć lukę a ofensywie Simona i uderzyć go w tył czaszki/kark lub kopnąć w jaja.
Jeśli chłopaczyna jednak postanowi uciekać, to... no. To sprawa ma się inaczej, bo w takim przypadku użyty zostaje Piekielny krąg(B) A następnie Władca ognia. Pryz drugim zaklęciu Gumiś zaczyna iść w kierunku Simona, cały czas popychając go Fireballem, tak, by nie mógł wyjść poza okrąg ognia(ogień do kontrolowania, weźmie z brzegu okręgu), jeśli się na niego rzuci, to obrona jak wyżej, jeśli to jednak Gumiś dojdzie do niego, to kontrolowany ogień posyła mu prosto w twarz, by przy okazji podpalić oczy i zasłonić widok, po czym schyla się i uderza prawą pięścią w splot słoneczny chłopaka.
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Miasteczko Ylesti Nie Gru 08 2013, 00:58
MG
Ringo Ringo mierzyła się teraz z ciężkim zadaniem. A mianowicie - i drzwiami, i Danem! Ten jednak, kiedy tylko usłyszał pierwszą odpowiedź dziewczyny zatrzasnął drzwi przed jej nosem, prawie miażdżąc stopę, którą już już zamierzała włożyć między drzwi i framugę. Widać nie za bardzo podobała mu się pierwsza odpowiedź... A Ringo znowu została sama. Z drzwiami. I sufitem.
Gumiś Atmosfera stawała się bardzo napięta i nieprzyjazna, i jasne było, że prędzej czy później czyjaś krew się (śmiertelnie) poleje. Pytaniem było, kto to będzie, jednak nie wyglądało na to, Simon stanowił jakieś zagrożenie. Chyba, że cierpliwością i spokojem ducha potrafił zamrażać żywy ogień. - Nie, to ty nie chcesz współpracować - odparł chłodno Simon, prawdopodobnie przyprawiając Gumisia o kolejny powód do załamania. - To ty wpierw rzucasz się z pięściami, a później oczekujesz współpracy. I nie- - zaczął, ale w tym momencie wybuchły pułapki, zalewając podwórze falą ognia. Gdy ten tylko opadł, Smok ponownie zobaczył Simona, niemalże nietkniętego ogniem. A mimo to stróżka krwi polecała z jego ust, może w wyniku poprzedniego ciosu. - A teraz faktycznie chcesz mnie zabić, tylko dlatego, że irytuje cię moja obecność. Dorośnij, dzieciaku - warknął, ale tym razem chyba nie zamierzał odchodzić tak szybko.
Stan postaci Gumiś: 90 MM%
Ringo Byakushitsune
Liczba postów : 104
Dołączył/a : 15/07/2013
Temat: Re: Miasteczko Ylesti Nie Gru 08 2013, 20:43
...ach więc to tak? Dan był w zmowie z drzwiami? Parszywiec. Ze wszystkich ambitnych i strasznych wrogów i potworów świata postanowił się sprzymierzyć akurat z tym kawałkiem nieżywej materii, która blokowała dostęp dziewczynie do tajemnych skarbów za drzwiami się kryjącymi? Okropne. I podejrzane. Dan był podejrzany. Coś na pewno ukrywał, coś na tyle niebezpiecznego, że gdyby Ringo się dowiedziała, to mogłaby to użyć przeciwko niemu i jego by to bolało. Bardzo bolało. W sumie dziewczyna nawet powolutku przestawała mieć do niego żal (choć gdyby jej stopie się dostało, to pewnie patrzyłaby na to nieco inaczej), koniec końców każdy chciał chronić swoich sekrecików i tajemnic. A co jeśli... co jeśli... chłopak miał gorący romans z tymi drzwiami? A konkretnie z ich drugą stroną? Co jeśli oni teraz tam, w tym dokładnie momencie... Nie. To nie było naturalne! To było obrzydliwe! I może właśnie dlatego tak bardzo zabawne i urocze! Biedny facet, biedne drzwi, kto jest biedniejszy, on czy drzwi? Pytanie, które pozostanie bez odpowiedzi zapewne na wieki, bo drzwi nie były zbyt gadatliwe, zazwyczaj. W takim razie jednak Ringo jeszcze bardziej chciała się dostać do środka! Bo przecież nie ma nic lepszego w życiu jak dowiadywanie się o sekretach innych ludzi i rozgłaszanie ich całemu światu! Wtedy wszyscy się cieszą i dobrze bawią, śmieją, aż łzy im ciekną... chyba, że ciekną im łzy ponieważ jest im smutno z tego powodu? E tam. Smutni ludzie są smutni.
- Masz mnie natychmiast wpuścić do środka, bo zawołam Dyzia! Z jego rozkazu tu działam i na pewno będzie niezadowolony, gdy się dowie, że przeszkadzasz! - krzyknęła niemal piszcząc przez drzwi, bardzo głośno. Najwyżej ogłuszy romantyczną parę kochanków. A co jej tam. A co im tam! Może właśnie zapobiegła procesowi pączkowania Danodrzwi?! W takich okazjach warto było mieć gdzieś w pobliżu poetę by uwiecznił takie sytuacje. A oni nie mieli. Smutek. Smutek w stylu smutku smutnych ludzi.
Dzieciaku? Że niby był dzieciakiem? No pokazał się kurcze staruszek. Ech, poza tym zupełnie chyba nie potrafił zrozumieć zachowania Gumisia... Co poradzić? Widocznie nigdy nie dogada się z Simonem.-Hoo...-Powiedział tylko Gumiś widząc że nic mu nie jest.-Tylko dlatego że irytuje mnie twoja obecność? Posrało cię? Próbuję cię zabić, bo jesteś potencjalnym zagrożeniem dla mojego zleceniodawcy.-Wytłumaczył Simonowi, kurcze, sądził że to jest jasne od początku tej dyskusji, musiał to tłumaczyć jeszcze raz? Naprawdę?-Daje ci ostatnią szansę, odejdź, wyśpiewaj co wiesz lub...-Właściwie wpadł na nową alternatywę.-...przyznaj się przed Jaskółką i Tytusem do tego kim jesteś, a oni postanowią co z tobą zrobić.-Powiedział spokojnie. Właściwie nic nie zrobił przeciwnikowi, w tej chwili pewnie, powinien się wahać czy coś, a nie zachowywać tak pewnie jak to robił. Tak przynajmniej sądził pewnie Simon. Tyle że Gumiś nie raz stawiał na szali swoje życie, a pewność siebie, była wymagana podczas takich rozmów. Co nie znaczy że Gumiś był pewny, ale poudawać można prawda? Starczy jeden przejaw braku pewności siebie by przeciwnik go pożarł. Dlatego musiał analizować jego umiejętności i zrobić wszystko by pokonać Simona jak najszybciej. Nie mógł teraz marnować na niego sił. W każdym razie jeśli ten dalej nie będzie chciał współpracować... To Gumisiowi nie pozostaje nic innego jak po raz kolejny użyć ognistej pułapki. Tym razem po obu bokach chłopaka powstanie po jednej kuli, które natychmiast eksplodują. Trzecia zaś będzie się znajdować około 8m nad jego głową i... w zasadzie będzie sobie na razie wisiała. Po tej akcji, a nawet w jej trakcie Gumiś jest gotowy na wszelkie uniki, poprzez odskoki czy pady. W ostateczności odpala łuski lub/i broni się odzianym w karwasz przedramieniem. Jeśli Simon nie zaatakuje to następuje dalsza część plany.-Nadal możesz odejść...-Powie Gumiś, chodź jednocześnie użyje władcy ognia i używając ostatniej kuli, która została, użyje ognia z niej by stworzyć małego węża, który szybkim opływowym ruchem skieruje się ku twarzy Simona(od góry, tak by jak najkrócej rudzielec go widział), zaś gdy ten go dostrzeże rozdzielił się na dwoje i każdy z wężów zaatakował jedno z oczu rudego pseudo szpiega.
Ringo Ringo postanowiła użyć ostatecznej groźby w postaci Gumisia aka. Dyzia alias tego-który-teraz-tym-kramem-rządził. Przynajmniej w pewnych granicach. Najwidoczniej Ringo nie rozumiała, że istniała granica, której nawet Dy... Gumiś nie mógł złamać w tym domu, bo drzwi nie otworzyły się ponownie. Nikt też zdawał się nie reagować na jej krzyki. To się nazywa pech.
Gumiś To było jak przeznaczenie. Od samego początku było jasne, że nie będą się lubić, teraz zaś doszło do momentu, w którym któryś z nich musiał zginać, bo po prostu tego nie zdzierżą. Przynajmniej ze strony Gumisia, który dbał tylko i wyłącznie o bezpieczeństwo swojego pracodawcy. Simon najwidoczniej darował już sobie tłumaczenie czegokolwiek uznając, że do zakutego łba smoka nic nie dotrze, zresztą, sam Smok stwierdził to samo. Jednak po pewnym stwierdzeni, rudowłosy aż parsknął ze śmiechu. - Naprawdę myślałeś, że ot tak Tsubame wpuściła mnie do środka? Wie bardzo dobrze, kim jestem i dlaczego tu jestem - odparł, wyraźnie rozbawiony tą całą sytuacją, jednak w jego głosie nie było wesołości. - A skoro ci nie powiedziała, najwidoczniej miała powody - dodał nieco ciszej. Czy to była groźba?
Stan postaci Gumiś: 90% MM
Ringo Byakushitsune
Liczba postów : 104
Dołączył/a : 15/07/2013
Temat: Re: Miasteczko Ylesti Sob Gru 14 2013, 01:38
Ahhhaaaaaa... Więc tak się bawimy?! Jasne, jasne, bawcie się sami pedały, geje, sodomia, gomoria i wszelkie zarazy egipskie razem wzięte, niech pożre was bawoli szczep zagłady, niech śmierciożercy zstąpią na wasze potratowane ciała i zatopią w was swoje różdżki, jakkolwiek to zdanie można rozumieć! I przy okazji niech te drzwi też szlag trafi. Na przykład niech te drzwi poznają jakieś inne drzwi, zakochają się, a potem oglądają jak drzwi odchodzą z innymi drzwiami, nowszymi, młodszymi, na przykład obrotowymi. I niech się bujają! A co! Chrzanić te drzwi, czas udać się gdzie indziej na łowy... Dokładnie tak!
Ringo obróciła się na pięcie z pięknym piruetem, rozkładając ręce jakby znajdowała się właśnie w jednej z scen wyciągniętych rodem z baletu, a następnie delikatnymi, miękkimi kroczkami, podskakując co kilka chwil udała się... do Jaskółki! A dokładniej do drzwi, za którymi zniknęła podenerwowana wcześniej dziewczyna. Skoro jedne drzwi nie zadziałały, to może chociaż drugie będą jej bardziej przychylne? Jeśli natomiast ktoś chciałby zapytać jaki cel w takiej wycieczce miała w tym momencie Ringo - odpowiedź była banalnie prosta - żaden. Po prostu nuda była zła i należało ją mordować, wypruwając jej flaki na wszystkie znane możliwie sposoby. Dlatego gdy Ringo znalazła się pod drzwiami dziewczyny... zapukała w nie delikatnie... a potem miłym, pozbawionym złośliwości głosikiem się odezwała. - ...eeeee... także tego... wszystko w porządku? - rzuciła po prostu, dość głośno, by było ją słychać tam w środku. - Żyjesz? Żyjesz prawda? Hej, żyj, okej? - dodała od razu, nie przejmując się ewentualną odpowiedzią po pierwszym pytaniu. Właściwie to Ringo miała gdzieś czy dziewczyna żyła czy nie bo co ją to obchodziło, tak naprawdę? Ale jeśli była martwa to potencjalne opcje zabawy z użyciem jej osoby malała nieco... choć otwierały się wtedy też inne opcje... cóż, wszystko miało swoje wady i zalety.
Zatkało kakao.-BELF-Wrzasnął, by kot się ocknął i zaczął obserwować. W każdym bądź razie, Gumiś czuł się jak spoliczkowany. No i w pewnym sensie też upokorzony. Wstyd, niedowierzanie, gniew? Nie ważne, jakie uczucie się w nim kotłowało teraz najbardziej. Ważne że ta sytuacja ani trochę mu się nie podobała. Co to za głupie gierki w ogóle? I czy Tytus też o tym wiedział? Gumiś spuścił lekko głowę a na jego ciele zaczęły ukazywać się delikatnie zarysowane czerwone linie. O tak, był bardzo, bardzo zły. Uśmiechnął się lekko pod nosem i raz jeszcze spojrzał na Simona. Oh jak bardzo, jak bardzo chciał w tej chwili wbić jego twarz w podłoże. Tylko czy w tej chwili to miało jakikolwiek sens? Czy to zadanie, miało jakikolwiek sens?-No to lepiej, by miała dobre wytłumaczenie...-Groźba? Kto wie... w każdym razie Gumiś ruszył do domku. Zamierzał wejść do środka i wpierw skierować się tam, gdzie udał się Tytus z Danem. Do tych drzwi JESZCZE zapuka kulturalnie.-Tytusie, musimy pomówić.-Wysyczy. Jeśli ten nie otworzy to jeb w drzwi z buta. Oczywiście kolano do siebie a następnie wyrzut prawej stopy w przód. Jeśli to nie podziała, to poprawi, używając młotu hefajstosa.-Wiedziałeś o Simonie?-Jedno proste pytanie, bez zbędnego pieprzenia o dupie Maryni. Jeśli drzwi otworzy Dan, to zostanie wyciągnięty na zewnątrz, wepchnięty do środka, nie ważne. Gumiś chciał rozmawiać z Tytusem. A co jak ktoś spróbuje go powstrzymać? Jeśli za nim wejdzie do domu, to postara się wejść w kontakt bezpośredni i bronić się łuskami oraz przedramionami. Jeśli z zasięgu to uniki. Liczył na Belfa, że ostrzeże go przed atakiem w plecy, liczył też zresztą że potraktuje okrzyk Gumisia jako wezwanie i ruszy za nimi do domku. W domku zresztą broni się w podobny sposób. Jeśli Jaskółka zejdzie na dół nim dojdzie do Tytusa, to ją całkowicie zignoruje, ewentualnie karze Ringo, by ta się nią zajęła.... i niech to interpretuje jak chce.
Szybko poderwał się kot, gdy tylko go zawołał Gumiś. Zaczął na niego zwracać 100% swojej uwagi, na moment odrywając się z sennego letargu. Nie chciał, aby jego panu stała się jakakolwiek krzywda ze strony tego rudego, fałszywego ścierwa, które mogło go zaatakować od tyłu. Nie da mu tak łatwo go dotknąć, oj nie! Belf uważnie wytęży wzrok w jego stronę i od razu krzyknie z całych sił do Gumisia jeśli miałoby się stać coś złego, a w wypadku baardzo złego wyjścia z sytuacji i Guma padnie na ziemię, bo tamten mu wbije coś w plecy, albo jakiś magicznych pierdół użyje to od razu leci Aera(B) do tego typka i Ghost Hand, by walnąć mu prosto w twarz. Jeśli nic, to pójdzie za Gumą do domku, by wysłuchać na temat kolegi Simona.
Wszystko nie tak, wszystko działało tylko po to, by wyprowadzić Gumisia z równowagi i zobaczyć, jak długo wytrzyma, zanim puści chatkę z dymem. A w tym tempie było bardzo blisko do tego, by faktycznie to zrobił. Simon specjalnie już się nie odezwał, jedynie wzruszając ramionami i wzdychając ciężko, jeszcze zanim Gumis go wyminął. Widocznie wbił ćwieka i nie było sensu już dalej się wykłócać o przegrana sprawę. Belf zszedł z dachu, obserwując wszelkie podejrzane ruchy, tych jednak nie było i oboje przytarabanili się pod drzwi, za którymi schował się Tytus z Danem. Jednakże ani prośba o rozmowę, ani "grzeczne" przywalenie z kopa nic nie dały, więc Gumiś skorzystał z innych środków i wyważył drzwi, niemalże posyłając je w powietrze wprost na dwójkę alchemików stojących przy stole. Drzwi wylądowały pod ich stopami sprawiając, że oboje podskoczyli, a Tytus osunął się, trzymając za pierś i oddychając ciężko. Coś spadło na jakiś proszek, który nagle zaczął dymić, błyszczeć się i skwierczeć, jakby był kawałkiem bekonu na rozgrzanej patelni i już po chwili, tuż po tym jak Gumiś powiedział, co go sprowadza do Tytusa, który chyba o mały włos nie dostał zawału, wystrzelił snopem błyszczących iskier, po czum niż tego ni z owego zaczął kipieć, zalewając stół dziwną pianą... Dodajmy żrącą. Nic nie płonęło po prostu zaczynało znikać pod wpływem dziwacznej, mieniącej się piany. Staruszek zaczął się podnosić, z pomocą Dana, mamrocąc jakieś słabe słowa, na które tylko młody pomocnik kiwał głową. - Wyjdźmy... Ta... ten proszek... lepiej żeby nas tu nie było... - wycharczał słabo, kierując się do wyjścia, całkowicie ignorując to, co chciał Gumiś.
Tymczasem Ringo, zupełnie nieświadoma chaosu tuż obok, pukała do drzwiczek pokoju Tsubame, mając nadzieję, że choć trochę się rozerwie. Nie było żadnej odpowiedzi. Przynajmniej przez chwilę. Po chwili dało się słyszeć jakieś trzaski, skrzypienie, może szarpaninę, aż w końcu Jaskółka wypadła z pokoju z furią w oczach. - Zabiję sukinsyna - warknęła. I wtedy też jej wzrok padł na Ringo. Nie czekając długo rzuciła zaklęcie i sporej wielkości ognista kula ruszyła do Ringo, której pozostały ułamki sekund, by nie przysmażyła się całkowicie.
- ALE O CO CHODZIIIII?! - zawyła dziewczyna widząc nie tylko jak Jaskółka wybiega zza drzwi, do których nasza miłośniczka przygód wszelakich zmierzała, ale też obserwując w ułamku sekundy jak wspomniane dziewczę wystrzeliło w jej stronę ognistą kulę! Cóż za fenomenalne, gorąc przywitanie! Dziewczyna z całą pewnością wyczuła to, że Ringo było najnormalniej w świecie zniechęcona brakiem jakiejkolwiek aktywności i znudzona wszystkimi elementami wystroju i postanowiła zafundować jej rozrywkę! Fantastycznie! To znaczy... Nawet Ringo nie była na tyle nierozgarnięta by a). uznać, że Jaskółka faktycznie chciała uczynić jej przyjemność, b). przywitać kulę ognia z otwartymi ramionami. O nie, nie, nie, takie zachowanie oznaczała zdecydowaną deklarację wojny, deklarację z którą dziewczyna zamierzała teraz się odpowiednio zmierzyć i zachować przy tym swój dobry humor jednocześnie wzbogacając się nieco na duchu (po prostu mając zabawy). Pierwsze rzeczy na początku, jak to się mówi, kiedy leci w ciebie ognista kula najmądrzej byłoby jej po prostu zejść z drogi, a nie próbować przyjąć na klatę, nawet jeśli posiadało się, w przeciwieństwie do facetów, dodatkowe zabezpieczenie w postaci piersi. Dlatego pierwszym naturalnym, porywczym i niezmiernie energicznym ruchem dziewczyny było odskoczenie na bok (jeśli miała na tyle miejsca w korytarzu) LUB przypadnięcie do ziemi (jeśli kula leciała na wysokości takiej, że nie dotykała podłogi) LUB próba niezmiernie żwawej ucieczki z powrotem na schody, tak by kula wylądowała gdzieś na ścianie, a nie na jej wesołej osóbce. Tak czy siak po udanym uniku dziewczyna zbierała się szybko biegnąc na schody (być może już tam była, ale i tak były one jej celem) i chowała się za ich rogiem, ewentualnie przykucając, tak byle tylko nie być widocznym dla Jaskółki. Gdyby ta ruszyła za nią i wybiegła w kierunku schodów, gdy była odpowiednio blisko Ringo miała zamiar... spojrzeć dziewczynie głęboko w oczy, używając swoich Wampirzych Oczu i oślepić ją na kilka sekund, a w tym czasie... Uderzyć drugą dziewczyną, taranując swoją głową jej brzuch, tak by zaparło jej dech w piersiach i powaliło na ziemię. Potem natomiast sięga szybko po swój sztylet i wbija dziewczynie w ramię, na wysokości nieco poniżej łokcia, natomiast swoje kły zanurzała w szyi dziewczyny. Przesmaczny napój czekał tylko na sięgnięcie po niego... Tak blisko... tak blisko!
To oczywiście było bardzo optymistyczne myślenie, zakładanie że wszystkie te ruchy się powiodą, ale Ringo była dziewczyną czynu, to też działała właśnie w ten sposób. Gdyby jednak jakimś cudem Tsubame zdołała szlakiem pierwszej kuli posłać drugą... wtedy cały plan brał w łeb, a priorytetem było unikanie jej ataków. Odskok jeden, odskok drugi, przeturlanie się lub walnięcie plackiem na ziemię, w zależności od tego jakiej wielkości tworzona była kula. Tak czy siak, jeśli tylko miałaby szansę użyć swoich oczu na ognistej dziewoi, wtedy nie krępowała się i działała według wcześniej opisanego planu.
W sumie z początku zignorował nawet fakt, że został zignorowany! Bardziej zainteresowało go to co zobaczył za drzwiami. Dziwną substancję nad którą pracował staruszek. Momentalnie zmarszczył brwi a cały jego gniew uleciał, zastąpiony po prostu chłodną kalkulacją. Zdobyć taką moc... to byłaby wielka przewaga. Zbyt wielka i zbyt niebezpieczna. Czy to znaczy że powinien zabić Tytusa tu i teraz? Odwrócił głowę przez ramię by spojrzeć na staruszka... nie. Takich jak on było więcej, a ten jeden pracował przynajmniej dla magów. Nie... w zasadzie, to Gumiś nie wiedział dlaczego Jaskółka i Arte go chronią... a no tak i starzec go zignorował. Widocznie wszyscy tu świetnie wszystko wiedzieli, więc pytanie brzmiało, po co on tu? Czy oni chcieli zakpić sobie z serca demona? Powinien za to zabić ich na miejscu...
Prychnął i splunął gdzieś na bok. Szybkim krokiem odsunął się od feralnego pokoju, ba wyminął nawet Tytusa i Simona jak się gdzieś pojawił. Gumiś kieruje swoje kroki bowiem ku drzwiom wyjściowym, tam jednak jeszcze na chwilę się odwraca.-Sprowadź Ringo.-Mówi do Belfa a ze stołu zgarnia swoje woreczki z tetsu bishi.-Rezygnuję, z tego zlecenia.-Prychnął tylko pogardliwie i stanął przy drzwiach, czekając już tylko na powrót towarzyszki. Choć w zasadzie nic go nie obchodziła, to jednak on tu ją zaciągnął, niech jej ktoś coś zrobi, a Gumiś puści całe to miejsce z dymem. Chodź jednak przez swój szacunek do Tytusa - bo jednak staruszka lubił - a także ze względu na Dana, wolał tego uniknąć. No i mimo wszystko głupio tak wpierw Jaskółkę ratować, a potem palić żywcem... dodajmy do tego że była ona kobietą.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.